Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

#36: O włos od tragedii przed WM XIX


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

#36: O włos od tragedii przed WM XIX

Autor : Vercyn


Kiedy siedzę tam z tyłu na zapleczu, szykuję się na wyjście zza kurtyny, czekam na dźwięk tłuczonego szkła, a kiedy uderzy, kiedy tłum eksploduje – czuję się prawie, jak ćpun, który zażył swój narkotyk.” - Stone Cold Steve Austin

 

Cholera, czuję, że umieram. Na pewno umieram. Próbuję wysiąść z windy na dwudziestym siódmym piętrze Grand Hyatt Hotel w Seattle w noc przed WrestleManią XIX, a moje serce uderza tak mocno, że czuję, jakby miało zaraz wyskoczyć z mojej klatki. Mówię do siebie, że mam dopiero trzydzieści osiem lat i mam umrzeć, tutaj, teraz. Mam pieprzony atak serca! Próbuję sobie wyobrazić, jak to mogło mi się do cholery przytrafić.

 

Jestem Stone Cold Steve Austin najtwardszy skurwysyn w World Wrestling Entertainment. Dzisiaj jest sobotni wieczór, a jutro jest WrestleMania XIX, największe PPV w roku. Mam przed sobą jeden z najw...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/36-o-wlos-od-tragedii-przed-wm-xix.html
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 12
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    4

  • Vercyn

    4

  • SixKiller

    2

  • Ghostwriter

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ciekawy art i kolejne świetne tłumaczenie, Vercyn. Zawsze twierdziłem, że te wszystkie napoje energetyczne, to straszne gówno i nigdy tego nie pijam (zwłaszcza killerskie są w połączeniu z wóda, np. Red Bull z wódką. Ponoć robią straszne spustoszenie w pikawie). Najlepsze jest to, że oglądając wówczas to starcie (Rock vs. Austin) przeciętny widz nie miał bladego pojęcia, jak zeszłego dnia blisko był Stone Cold odwalenia kity :?

Lubię takie właśnie rozdziały, pokazujące ciemną stronę tego biznesu, bo dla młodszych fanów, wrestling często kojarzy się wyłącznie z podróżowaniem do różnych ciekawych zakątków świata, uwielbieniem tłumów i robieniem show w ringu, które dla zawodników jest niczym zabawa (ogólnie sam fun). Nic jednak bardziej mylnego...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301436
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Dopóki kiedyś nie trafiłem na jakieś wspomnienie o tym fakcie to byłem święcie przekonany, że SCSA był w świetnej formie, a nie, że wylądował kilkanaście godzin wcześniej w szpitalu. Dopiero po przeczytaniu tego rozdziału zrozumiałem w rzeczywistości jak mój idol z młodości był blisko odejścia na godziny przed wielką walką.

 

To kolejny wrestler, po Eddiem Guerrero, który ukazuje to "czarne oblicze" pro wrestlingu, a którego autobiografię mogę sobie przeczytać. Szczerze - nie dziwi mnie obecnie fakt, że Jasiek chce wziąć odpoczynek będąc 400 dni w roku w siodle i na rozjazdach.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301437
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jasna sprawa, tym bardziej że obecnie Cena ma ogromne problemy w małżeństwie (nie jestem pewny, czy nadal się rozwodzą, bo coś chyba jednak gdzieś czytałem, że się jakoś dogadali), a to w połączeniu z kontuzjami, permanentnym podróżowaniem, ciągłą odpowiedzialnością za ratingi i zajebiście napiętym grafikiem, powoduje, że Jaśkowi także zaczynają puszczać nerwy i chłopak nie wytrzymuje presji (vide: to jak bardzo agresywnie - jak na siebie - zareagował na twitterze, kiedy ktoś z WWE na stronie fedki pobłażliwie napisał o jego operacji i wywalił, że Cena wróci w przeciągu bardzo krótkiego czasu. Janusz na twitterze wyjechał mu wtedy od debili czy idiotów, co jak na Jaśka jest wręcz nie do pomyślenia i dość dosadnie obrazuje jego obecny stan emocjonalny).

Bycie wrestlerem, to kurewsko ciężki kawałek chleba i dobrze, że wychodzą książki, które mówią o tym wprost, obalając krążące mity. Człowiek wtedy 100 razy bardziej zaczyna doceniać to, co ci ludzie robią dla naszej rozrywki w ringu, oraz poza nim.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301441
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Dzięki za tłumaczenie, Vercyn. Spośród wszystkich książek, które przetłumaczyłeś, ta chyba zainteresowała mnie najbardziej, ale to ze względu na czasy, w których walczył Stone Cold.

 

Nie miałem pojęcia o tej historii. Niczego nawet nie przypuszczałem, bo przecież na WrestleManii Austin wyglądał świetnie. Czytanie tego rozdziału się momentami dłuży, bo ile można pisać o waleniu serca, ale z drugiej strony jest to rozdział potrzebny, bo pokazuje, jakie dramaty rozgrywają się w szatni. Czekam na kolejny rozdział - o walce i o tym, co wydarzyło się po niej. Ciekawi mnie także, jak Austin zareagował, gdy dowiedział się, że znów zmierzy się z Rockiem (który przecież pierwotnie miał walczyć z Goldbergiem).

 

-Raven-, czasy opisane w tym rozdziale były chyba dla Ciebie szczególne, bo pierwszy i ostatni raz napisałeś wtedy artykuł, pamiętasz? :twisted: Ten z porównaniem szans Rocka i Austina.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301442
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Rozdział o starciu Rock vs Austin powinien pojawić się do końca tygodnia. One są krótkie, a do tego fajnie napisane i przyjemnie się je czyta. Potem oczywiście wezmę się za całość, bo historie z dzieciństwa, która Steve opisuje czasami po prostu powalają.

Kiedy się narodziłem nie było odgłosu tłumaczonego szkła z muzyką wejściową Stone Colda uderzającą z głośników szpitalnych ani lekarzy podrzucających piwo. Byłoby to całkiem fajne, ale niestety się nie wydarzyło.
Fakt, że wszyscy chłopacy z Williamsów są jeszcze na ziemi jest zadziwiający. W sumie to jest to cholerny cud! Pewnego razu myślałem, że słyszę włamywaczy w naszym domu. Wziąłem Scotta i chwyciliśmy shotguny i poszliśmy w stronę holu. Mój brat był jakieś piętnaście stóp ode mnie i usłyszeliśmy hałas, więc załadowaliśmy strzelby i przygotowaliśmy się do powalenia "włamywacza". Zawsze obchodziłem się bezpiecznie z bronią, ale tamtego wieczoru byłem idiotą i chciałem sprawdzić czy jest rzeczywiście zabezpieczona. Pociągnąłem za ten pieprzony spust. BLAM!! Wystrzeliłem z tej pieprzonej strzelby o kalibrze 15.6 mm w moim domu! Szczęśliwie miałem podniesioną broń, bo w przeciwnym razie postrzeliłbym mojego brata prosto w plecy. To nie jest śmieszne i zawsze mnie przeraża, jak wspominam. Byłem totalnym kretynem, ale w ostatniej chwili podniosłem broń, aby sprawdzić czy jest zabezpieczona. Wywaliłem dziurę w suficie i w dachu i oczywiście podskoczyłem, jak szalony. Kevin się obudził, a Scott zaczął krzyczeć - "Co Ty kurwa robisz?" Prawie nasrałem w gacie, a potem dostałem oczywiście tęgie lanie od ojca. I nigdy nie było żadnego złodzieja. Wciąż nie wiem co to był za dźwięk.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301443
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Czytanie tego rozdziału się momentami dłuży, bo ile można pisać o waleniu serca,

 

Wg mnie, akurat tego typu opisy bardzo dobrze podkręcały klimat i dramaturgię tego, o czym pisał Austin. Przy tego typu "zabiegach" literackich, faktycznie czytelnik może poczuć, jak Steve się czuł w tamtych chwilach.

 

-Raven-, czasy opisane w tym rozdziale były chyba dla Ciebie szczególne, bo pierwszy i ostatni raz napisałeś wtedy artykuł, pamiętasz? :twisted: Ten z porównaniem szans Rocka i Austina.

 

Niestety Six, z Bonkolem w kwestii pamięci nie miałbyś co stawać w szranki :twisted: Później skrobnąłem jeszcze felka "After The WrestleMania XX - Czyli Krajobraz Po Bitwie..." i nie mówi mi, że go nie czytałeś, bo złamiesz mi tym serce... :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301444
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Czytałem, ale nie mogę napisać, gdzie! :lol:
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301445
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Gdyby ktoś chciał kiedyś przeczytać i zacząć dopingować Ravena do pisania częściej takich felietonów to niech mu spamuje PW :) Wspomniany felieton poniżej (źródło: NN :twisted: )

 

After The WrestleMania XX - Czyli Krajobraz Po Bitwie...

 

Z samego założenia tekst, który obecnie piszę miał być kolejnym moim wpisem w którymś z GuestBook'ów, ale w miarę powstawania, zwiększył on trochę swoją objętość i pomyślałem sobie, że nie ma sensu zaśmiecać czyjejś księgi gości, tylko dopisać krótki wstęp, podsumowanie i sklecić z tego jakiś mini-felieton. Czy mi się udało - to już musicie ocenić sami:))) Proszę jednak o odrobinę wyrozumiałości, bo to wydanie Raven's Quote piszę „z partyzanta" - w pracy, korzystając z każdej wolnej chwili i momentów nieuwagi mojego szefa oraz wścibskich współpracowników, którzy co chwila próbują czytać mi przez ramię (tak jak ten koleś teraz - tak, tak o Tobie mowa:PPPPP), a więc jego jakość może pozastawiać jednak trochę do życzenia:)))

 

Największe wydarzenie roku w świecie wrestlingu, czyli WrestleMania XX już za nami. Karta jaką zaproponowało nam w tym roku WWE, na swoje jubileuszowe (XX) wydanie tego PPV, wyglądała dosyć obiecująco i osobiście ciekaw byłem, czy wszystko to tak ładnie wyglądać będzie tylko na papierku, czy może w końcu WWE stanie na wysokości zadania i zafunduje nam PPV z prawdziwego zdarzenia, jakich obecnie niewiele w tej Federacji się ogląda. Już na samym starcie chciałbym zaznaczyć, że nie oglądałem jeszcze WrestleManii XX i wszystkie swoje opinie opierał będę na informacjach zdobytych z różnych (raczej obiektywnych) źródeł oraz stron Internetowych. Chciałbym zrobić niewielki przegląd najważniejszych wydarzeń z tej gali (chociaż nie tylko tych bezpośrednio z nią związanych) i krótko skomentować niektóre z nich (najczęściej będą to komentarze poszczególnych walki i implikacje z nich wynikające). Ogólnie będą to moje luźne przemyślenia na temat tego najważniejszego chyba wieczoru dla każdego fana wrestlingu i krótkie podsumowanie, czy WM ma szanse spełnić (gdy tylko ją obejrzę:PPPP) moje oczekiwania co do jubileuszowego (a więc i z samego założenia - na maksa wypasionego) wydania imprezy spod znaku WrestleManii. Zatem do dzieła!

 

1. Big Show vs. Cena

O samym poziomie tej walki wypowiadał się nie będę, bo po pierwsze jej nie widziałem:))), a po drugie - jaki może być poziom walki z udziałem Big Showa?:))) Najważniejsze w tej walce są jednak 2 rzeczy: po pierwsze - Cena zdobywa swój pierwszy tytuł U.S. Champa w WWE (notabene - zasłużony, bo choiaż nie przepadam za Johnem, to oddać mu trzeba, że świetny jest z niego wrestler i gość potrafi zmontować na prawdę dobrą walkę), a po drugie - Big Show w końcu ten tytuł traci:PPPP (gość nie zasługuje na żaden title i przez te wszystkie miesiące pas U.S. Champa w rękach White'a niesamowicie kuł mnie po oczach:PPP). Mimo jednak całej mojej antypatii do Showa - uważam, że dobrze się stało, że Cena nie wygrał tej walki czysto. John nie ma jeszcze super mocnej pozycji w Federacji (chociaż bardzo szybko do tego wszystko zmierza), a Big Show (niestety) przewidywany jest (za gabaryty, of course - bo chyba nie za umiejętności?:PPP) po odejściu Lesnara, jako gwiazda #2 (oczywiście po Takerze) grupy SmackDown, a więc czysta porażka z takim "nowicjuszem" jak Cena, mogła by tą jego pozycję mocno nadwątlić. W sumie, tak jak ktoś już powiedział - Cena to nie Guerrero i jako face (w walce z heelami) nie powinien wygrywać "kantem", bo nie ma on takiego gimmicku jak Eddie, ale ja (w drodze wyjątku) uważam, że taki właśnie finish tej walki był odpowiedni, skoro Ci dyletanci z WWE mają tak dalekosiężne plany wobec takiego beztalęcia jak Show.

 

2. Rock & Foley vs. Evolution

Szczerze mówiąc, bardzo jestem ciekaw jak wypadł powrót Rocka po prawie rocznej nieobecności w WWE i jak wygląda jego obecna forma (ostatnio, zwłaszcza kiedy stawał na przeciwko Goldiego, wyglądał jakby chorował na anoreksję:PPP). Podobno walka była jedną z lepszych tego wieczoru, ale i obsada była też dość niezła (Rock, Foley, Orton, który robi coraz większe postępy - nie wiem tylko po kiego grzyba wciskano tam Flaira, zamiast dać się wykazać "młodym"?), a więc nie ma się co dziwić. Wiele osób było bardzo zdziwionych zakończeniem tego pojedynku (zwycięstwo Evolution i Orton czysto pinujący Foley'a), ja w sumie także spodziewałem się raczej wygranej teamu Rock'a (w końcu gościa widujemy w WWE raz do roku), ale z perspektywy czasu widzę, że jedynym wygranym w tej walce mógł być tylko i wyłącznie... Randy Orton. Pomysł całego feudu i jego realizacja były od początku zamysłem Micka Foleya, który chciał przez to na maksa wypromować młodego Ortona. Foley z czasem zaczął mieć prawdziwą obsesję na punkcie tego angle'a (m.in. kazał Ortonowi dać sobie na prawdę po pysku, żeby mieć bardziej realistyczne siniaki...) i to, że suma summarum - czysto podłożył się Randy'emu, nie powinno nikogo dziwić. Tak z logicznego punktu widzenia, zwycięstwo to mogło się przydać.. tylko i wyłącznie młodym (Orton, Batista). No bo komu innemu? Rock'owi? Rock czy wygrywa, czy przegrywa - i tak zawsze cieszy się niesłabnącą popularnością wsród publiki oraz zawsze ma zapewnione miejsce w main eventach i taka porażka w jakimś tam tag matchu z pewnością nie zachwieje jego pozycją. Foley'owi? Przecież on nawet nie jest już pełnoetatowym wrestlerem, a więc (z punktu widzenia WWE) wygrane nie są mu w chwili obecnej potrzebne, a taka porażka, dzięki której pomoże on wypromować młode, wschodzące talenty jest tylko godna pochwały. Przynajmniej Mick ma do tego zdrowe podejście a nie unosi się jakąś chorą ambicją, że On - jako była gwiazda nie będzie się podkładał jakimś gówniarzom.

 

3. Lesnar vs.Goldberg

Walka, która miała być rewelacją WrestleManii, a okazała się jej największym knotem, bo mimo, że Goldie zaprezentował swój cały repertuar (wszystkie 4 akcje!!!), to Lesnar okazał się "za krótki", by odpowiednio poprowadzić ten pojedynek i zrobić z niego prawdziwy hit. Z resztą nie było to zbyt wielkim zaskoczeniem, bo już wcześniej wiele osób powątpiewało, czy Brock ze swoim niewielkim doświadczeniem, będzie w stanie poprowadzić ten pojedynek od samego początku do końca (bo Bill przecież tego nie potrafi...). Była to chyba pierwsza walka, podczas której (pomimo całej mojej antypatii dla The Billa) ucieszyła mnie wygrana Goldiego... Oczywiście Lesnar o wiele bardziej na nią zasługiwał, ale po ostatnim jego numerze - gość jest dla mnie zwykłym zerem. Po tym wszystkim, co Federacja dla niego zrobiła, On wysrał się na nią postępując jak zwykły gówniarz (nie gryzie się ręki, która Pana karmi, Panie Brock...). Koleś w niespełna rok osiągnął w WWE to, co niektórym (którzy przerastają Brocka o kilka klas) nie udaje się przez całe życie, wypromowano go tak niesamowicie jak tylko kogoś wypromować można, dano maksymalny push, tytuł Mistrza Świata (w niespełna pół roku) a ten patałach odchodzi z Federacji teraz, kiedy ta najbardziej go potrzebuje (he, he - świetna była reakcja fanów na Lesnara podczas WM - chanty: "You Soled Out!" i przyśpiewki "Na Na Na Na, Yeah Yeah Yeah - GOODBYE!!!":PPPPP), bo... ma zbyt napięty terminarz (Geeez, niech się weźmie za brydża sportowego albo szachy, to będzie poświęcał na to góra 2 dni w tygodniu - przychodząc do WWE wiedział na co się pisze, a więc niech teraz nie pieprzy...), musi walczyć z osobami pokroju Hardcore Holly'ego (sorry Brock - nie lubię Holly'ego, ale kiedy Hardcore walczył w ringu, to ty jeszcze napierdalałeś w pampersy, a więc mimo wszystko - trochę szacunku!) i czeka go feud z DeadManem oraz podkładanie się Takerowi (jobbowanie to rzecz normalna we wrestlingu - witamy w realnym świecie Brock, a co do feudu z Takerem - to pomysł jest może i odgrzewany oraz niezbyt ciekawy, bo ile razy Lesnar może feudować z DeadManem?, ale na tym się też świat by nie skończył...). Szkoda, że Lesnar zachował się tak a nie inaczej, bo tkwi w nim ogromny potęcjał a ostatnio gość poczynił na prawdę bardzo duże postępy (baaardzo poprawił mic skillsy i zaczął robić na prawdę świetne walki), ale niestety "syndrom Goldberga" dał o sobie znać u niego dość wcześnie i kolo jest już stracony dla świata wrestlingu. Szkoda tylko, że Vince się tak rozszalał z tym pushem dla Brocka na początku jego kariery, bo uważam, że właśnie to go zmanierowało i kiedy kurek z pushem został przykręcony - Lesnarowi zaczęło odpierdalać (bulwersy, pretensje, samoloty, kariera football'owa itp.). Osobiście - zawsze uważałem, że push dla Brocka był zbyt wielki i przyszedł zbyt szybko, praktyka pokazuje, że ludzie nie potrafią tego docenić i uszanować, czego właśnie Brock stał się najlepszym przykładem (i chybioną dla WWE inwestycją:PPPP).

 

4. Undertaker vs. Kane

Chujowy pomysł, kiepska walka i jeszcze gorszy feud, bo co można powiedzieć o angle'u, który opiera się tylko na jakichś dziadowskich promach zmartwychwstałego Takera puszczanych na Titantronie, oraz w którym Vince cały czas twierdzi, że Taker nie żyje, bo On zakopał go żywcema - a za moment ogłasza na WM walkę Taker vs. Kane? Gdzie tu logika??? Sam pomysł ssał już od samego początku, bo już gdy pierwszy raz o nim usłyszałem, to wiadomym dla mnie było, że Kane (notabene po raz chyba już milionowy) będzie po prostu mięsem armatnim dla powracającego w "starym" gimmicku, po miesiącach nieobecności w WWE i chcącego podtrzymać swój zerowy bilans porażek na imprezach spod znaku WrestleManii - Takera... Jak dla mnie to ta walka nie pomogła nikomu, bo ani specjalnie nie wypromowała Takera (którego przecież promować nie trzeba, ponieważ publika zawsze go "kupowała", a już tym bardziej w "starym" gimmicku) ani tym bardziej dla Kane'a, który chyba już na zawsze pozostanie w w cieniu swojego "starszego brata" i będzie mu jobbował do usranej śmierci. Ja sam, pomimo mojego ogromnego sentymentu do DeadMana, jakoś nie specjalnie podniecałem się jego powrotem (nawet w "starym" gimmicku). Dla czego? Bo gimmick (pomimo, że świetny) to nie wszystko - to już nie ten sam Taker co kiedyś (nie to tempo walk, nie ta sprawność Callaway'a i nie te lata - a wiek jest przecież największym wrogiem dla wrestlera...) i jak dla mnie to gość zaczyna powoli odcinać kupony od swojej kariery - oby nie robił tego tak długo jak Hogan... Szkoda tylko, że WWE nie pomyślało jak taka squash'owa walka wpłynie na gimmick Kane'a, ale po co - skoro teraz gimmickiem #1 w federacji będzie "Nowy DeadMan"? Na koniec jeszcze sprawa włosów Takera, bo wszyscy tak strasznie przeżywali, czy Callaway zdąży je zapuścić (jak było widać - chyba nie zabardzo zdążył:PPPP)... Jak dla mnie nie był to żaden problem, bo gdyby Federacji na tym naprawdę zależało, to... po prostu przedłużyli by mu (u fryca) te obecne, coś a'la Rock, który w WWE miał krótkie pióra a w filmie (Król Skorpion) - kudły do pasa:))) WWE z pewnością na to stać (z tego wniosek, że długość włosów DeadMana po prostu olali - w przeciwieństwie do fanów, ale to chyba żadna nowość...).

 

5. Guerrero vs. Angle

Podobno świetna walka, ze ekstra (oryginalnym) finishem i właściwą osobą pozostającą z tytułem mistrzowskim. Cieszę się, że WWE postanowiło postawić na Eddiego (szczerze mówiąc obawiałem się, że bookerzy zajobbują Eddiego Kurtowi na WM), który jako WWE Champ sprawuje się świetnie, publika go uwielbia a wygrana na WM tylko umocniła jego pozycję jako mistrza i main eventera. Rewelacyjny był finish tej walki, bo Eddie skantował zgodnie z dewizą swojego gimmicku (Lie, Cheat & Steal) i nie wygrał czysto, co pozwoliło zachować twarz Kurtowi (chcociaż czysta wygrana z wrestlerem pokroju Angle'a na WrestleManii jeszcze bardziej uwiarygodniłaby Eddiego, który miał mimo wszystko bardzo krótką drogę od rozpoczęcia występów w roli main eventera do zdobycia tytułu mistrzowskiego). Przemyślany feud, bardzo dobry pojedynek, oryginalny finish i Eddie zachowujący tytuł - dla mnie bomba!

 

6. Rikishi & Scotty vs. APA vs. Bashams vs. Haas & Benjamin

Zwycięzcy tej walki to jakiś żart. Kpiną było w ogóle dawanie tytułu Rikishiemu & Scotty'emu 2 Hotty'emu, którzy po prostu żenują. Samej walki nie widziałem (podobno była lichutka na maksa) i nie specjalnie mnie do tego ciągnie:))), ale wygrana takiego teamu i utrzymanie przez nich tytułu na imprezie pokroju WM, to totalna porażka. Dla mnie jedynymi godnymi tytułu Tag Team z tej czwórki byli tylko i wyłącznie Haas & Benjamin (nooo, ewentualnie APA), tak więc wynik tego match'u to dla mnie porażka...

 

7. Benoit vs. HHH vs. HBK

O tej walce mogę powiedzieć tylko jedno: BENOIT!!!! BENOIT!!! BENOIT!!!:))) Podobno niesamowita walka i (NARESZCIE!!!) World Title dla Chrisa. Cieszy mnie zwłaszcza to, że było to czyste zwycięstwo (chociaż wszędzie jest to normą - oprócz Hunterolandii - że face spokojnie czysto pokonuje heela, tylko na RAW jest to ewenementem:PPPP) i że Benoit zmusił do poddania właśnie HHH'a (he, he - pewnie zabolało to twoje ego, co Hunter?:PPPP). Skoro HHH zapowiedział, że nie chce dłużej feudować z Benoit, to może na Backlash zobaczymy walkę Benoit vs. HBK (jakiś mały rewanżyk za WM i Michaels w końcu moczący dupę w Kanadzie:PPPP) - jak dla mnie to byłby potencjalny hicior. Benoit cholernie długo musiał czekać (jobbować i zaciskać zęby), by dostać swój pierwszy tytuł Mistrza Świata w WWE, ale mimo wszystko - jako zapalony wielbiciel talentu Cripplera - stwierdzam, że było warto!!! Chris zdobył złoto zwyciężając w main evencie najważniejszego PPV w roku - jubileuszowej (XX) WrestleManii!!! Niewiele osób może się czymś takim pochwalić...

 

8. Bret Hart

A raczej jego brak (chodzi mi tu o występ, a nie obecność), na WM XX... Hitman zyskał w moich oczach jeszcze większy (o ile to tylko możliwe, bo gość dla mnie będzie zawsze #1) szacunek niż do tej pory. Wypiął się na McMachona i jego mały show, postanawiając nie nabijać kabzy Vinniemu (pamiętasz jeszcze Vince - Survivor Series 97???, bo my fani - nigdy tego nie zapomnimy!). Cieszę się, że Bret nie dał się kupić. Na pożegnania z fanami będzie jeszcze miał wystarczająco wiele okazji (nie musi tego z resztą robić koniecznie w WWE) i zrobi to wtedy, kiedy On będzie tego chciał, a nie jakiś szmatławy McMachon. Tak trzymać Bret, jesteś wielki!

 

9. Zwiechu

Czyli człowiek, który specjalnie zarwał nockę, by na żywo w Newsboardzie WrestleFans 24h komentować walki z WrestleManii. Świetny pomysł i kolejna bombowa inicjatywa Deliquenta. Fajnie, że istnieją jeszcze ludzie którzy potrafią wprowadzić jakiś powiew świerzości do naszego małego wrestlingowego światka. Dzięki Zwiechu!

 

 

Czas chyba na krótkie podsumowanie całej imprezy okiem osoby, która jej jeszcze nie oglądała:))) Z informacji, które udało mi się zdobyć w necie, tego jak zostały zabookowane poszczególne walki oraz z tego jak wyglądał całokształt tego PPV, muszę jednak stwierdzić, że niestety (jak zwykle:PPP) impreza ta lepiej prezentowała się na papierze niż w realu... Bardzo zawiodły walki na które ludzie tak bardzo oczekiwali z racji „wielkiego wydarzenia" (Lesnar vs. Goldie, Taker vs. Kane), wszyscy wiedzieli, że może nie będą one należały do majstersztyków, ale pojedynki te zostały naprawdę sknocone a ich przebieg był na maksa schematyczny i dość prosty do przewidzenia (zwłaszcza po tym jak Lesnar zdecydował się odejść - co było równoznaczne z jego jobbowaniem, bo wynik walki Takera, to ja już znałem jeszcze przed jej oficjalnym zabookowaniem na karcie WM:PPPP). Bardzo mocnym punktem tego PPV były (podobno) świetne walki o World Title i WWE Champioship. Z resztą osoby, które w nich uczestniczyły (no może poza HHH'em, którego walki są od jakichś 2 lat tak ciekawe jak kolejne edycje Polsatowego "Baru":PPPP) zawsze gwarantowały wysoki poziom pojedynków i tym razem także nas nie zawiodły. Najjaśniejszy punkt WrestleManii jak dla mnie to zdobycie przez Chrisa Benoit World Title'a - osobiście czekałem na ten moment całe lata i sam fakt, że stało się to podczas main eventu najważniejszej (i w dodatku jubileuszowej) gali w roku - powala mnie na kolana. Spieprzona sprawa to walka Cruiserów oraz pojedynek Y2J vs. Christian, które mogłyby być naprawdę powalające (potencjał był bez dwóch zdań) gdyby WWE pozwoliło im trochę potrwać, a nie przeznaczyło na nie po kilka minut (tak - były po prostu tylko dobrym "zapychaczem" - a mogły być na prawdę zajebiste...). Tak więc suma summarum, na dzień dzisiejszy (przed obejrzeniem PPV) WrestleManiię XX oceniam jako imprezę po prostu „dobrą" i nie jest to chyba największy komplement w stosunku do PPV, które miało rzucić fanów na kolana. Szkoda, że WWE nie postarało się trochę bardziej, bo WrestleMania XX z pewnością miała potęcjał by być imprezą jeżeli nie wybitną, to conajmniej bardzo dobrą, a tak? Otrzymaliśmy tylko kolejnego mocnego średniaka (takie 4,5 w 6-o punktowej skali). PPV to z pewnością wyróżniało się na tle pozostałych tego typu imprez w tym roku (a jak znam życie to będzie pewnie najlepszym PPV w 2004), ale tamte były tak lichutkie, że zdecydowanie nie jest to powód do zbytniej dumy dla Federacji pokroju WWE...

 

Raven

 

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301446
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Czytałem, ale nie mogę napisać, gdzie! :lol:

 

A ja nie mogę napisać kto go skrytykował! :lol:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301447
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Świetna historia. Zazdroszczę ci Vercyn tej książki o SCSA. Lenistwo sprawia jednak, że nie będę jej kupował i ze słownikiem w ręku przedzierał się przez kolejne strony, a po prostu poczekam na twoje tłumaczenia. ;)

 

Co do tych ciemnych stron bycia gwiazdą wrestlingu to oczywiście tak jest. Jest wiele tragicznych historii. Wielka kasa, wielka sława wymaga wielkich wyrzeczeń. Ale myślę, że ci, którzy mają głowę na karku wychodzą w tym wszystkim na swoje. Nie zmienia to oczywiście faktu, że to trudny biznes.

 

No i podobał mi się ten artykuł Ravena. Takie przemyślenia sprzed lat, które ciekawie się czyta, gdy już się wie, co było potem.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301460
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline

Świetna robota i dobra odskocznia od "nieco lżejszych" wspomnień JEricho.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301520
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

To właśnie lubię w biografiach - człowiek dowiaduje się ciekawych i gdzieniegdzie szokujących historii, o których istnieniu nie miał pojęcia. Oglądając tą walkę z Rocky'm nawet nie zdawałem sobie sprawy o tym wydarzeniu, a sam Austin nie wyglądał na kogoś, kto kilka godzin wcześniej był bliski śmierci. Ba, wyglądał wręcz świetnie.

 

Wielkie dzięki Vercyn za tłumaczenia zarówno tej jak i poprzednich książek. Wykonujesz nieocenioną robotę. Czekam na następne smaczki.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/31176-36-o-w%C5%82os-od-tragedii-przed-wm-xix/#findComment-301523
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      WWE NXT - 14.01.2025  Oba Femi:  Femi jako mistrz NXT to fajna historia, ale nie wiem, czy jego pierwsza obrona powinna wyglądać tak, jak to ma mieć miejsce. Ok, mamy walkę z Eddym Thorpe'em w zapowiedzi, ale żeby nowy mistrz został tak szybko zaatakowany? Taki początek nie sprawia, że czujesz go jako dominującego mistrza, a raczej jako gościa, który miał farta. Segment sam w sobie nie był tragiczny, ale zawiódł Shotzi vs. Stephanie Vaquer: To było naprawdę dobrze zrealizowane. Shotzi pokazała, że nie tylko potrafi robić fikołki, ale i solidnie walczyć, a Vaquer potrafi trzymać tempo. No i ta akcja z Fatal Influence – zawsze jakieś zamieszanie, ale jakoś znośnie. Końcowy wynik z roll-upem mógł być lepszy, ale nie ma tragedii, Shotzi po coś do tego NXT wróciła.  Ethan Page vs. Dante Chen: Klasyczny squash, ale z większym sensem. I znowu, po walce Page dosłownie wykończył Chena, co wprowadza tę brutalność, której potrzebujemy, ale nic specjalnego.  Meta-Four vs. Unholy Union: Dobra walka tagowa, choć Meta-Four rzeczywiście wyglądały na silniejsze. Jackson i Legend mają tę "moc" w sobie, więc można to oglądać z przyjemnością.  Cora Jade vs. Kelani Jordan: Teoretycznie miała potencjał na coś lepszego, ale jakoś to wszystko było za szybkie, i choć Jade wygrała dzięki nieczystym zagrywkom, czuć było, że obie mogłyby dać więcej.  NXT Tag Team Championship - Fraxiom (c) vs. OTM:  Idealne "David vs. Goliath". Frazer i Axiom trzymali tempo, a OTM świetnie wpasowało się w rolę wielkich, nie do zatrzymania. Walkę oglądało się z napięciem, a finał był świetny, więc tutaj na plus, fajnie że zachowali te pasy. OTM byli na większej fali przy okazji poprzedniej ich walki, więc byłoby to nielogiczne jakby tu wygrali.  Roxanne/Bayley: Zapowiedź nowej ery? Może tak, może nie, ale na pewno to zbliża NXT do większych zmian, a sam segment z Bayley był poprawny, miło widzieć Bayley z powrotem w domu.  Ogólnie, NXT tej nocy to średniak. Było kilka bardzo dobrych momentów, ale też trochę walk, które nie robiły wrażenia. Jak na standardy NXT – może być lepiej, ale nie jest źle, wiem że stać ich na więcej. 
    • MattDevitto
      Wiesz ostatnio nic nie sprawdzałem z GCW, ale pewnie luknę na najbliższą galę w Hammerstein Ballroom, która jest 19/01 - The People vs. GCW 2025. PS - akcje z paralizatorem widziałem, latała wszędzie po necie
    • Grins
      Widzę że nie jest tak źle Atticus Cogar wrócił do GCW  Możliwe że to on będzie rozdawał główne karty w GCW w najbliższym czasie, ta akcja z paralizatorem do jebana, widzę duży potencjał w tym chorym pojebie. 
    • Jeffrey Nero
      Już w AEW nie mógł korzystać z tego ring name prawa ma bodajże AAA podobnie jak do Penatgon Dark ma Lucha Underground dlatego w AEW pojawił się chwilowo jako Penta Oscuro. Sam debiut fajny, ale theme song mógłby być lepszy. Co do singlowych szans nie wiem czy większych nie ma jego młodszy o 5 lat brat Rey Fenix starcie dwóch Reyów tam są $$$. Spoko iż mówią , że był mistrzem w TNA czy Lucha Undergrund co było około 7 lat temu a nie wspominają o tytułach w AEW( czyli kolejne lata kariery nic nie robił i dlatego jest jednym z największych obecnie wolnych agentów) tak wiem, że to ich rywal, ale to tak jakby np pozyskać np. Roberta Lewandowskiego a wspomnieć , że strzelał gole dla Lecha Poznań a sukcesy w Barcelonie czy w Monachium olać bo to nasi rywale w lidze mistrzów a Lech to nam buty może czyścić. Skoro podają już takie ciekawostki statystyczne to mogliby być rzetelni mimo wszystko. A Pat wspominając, że oglądał go w Tv przyznał sie do oglądania konkurencji czytaj AEW
    • TheRealE9
      Jako wielki fan Pentagona z czasów LU ... ciężko mi się go ogląda w tej mainstreamowej formie. Debiut na Netflixie wypadł na pewno zdecydowanie lepiej, niż jego występy u Khana (ot kolorowy luchador z tag-teamu). Cieszy ciut mroczniejsza forma prezentowania postaci, cieszą małe elementy brutalniejszego charakteru, cieszy fakt, że nie uwalili mu połowy repertuaru. Git ! 👍 Jednak dla mnie to nadal nie to ... przed oczami ciągle mam chu*a łamiącego ręce przeciwnikom/przeciwniczkom na lewo i prawo. Ah ... 😪 Bądź, co bądź - debiut na plus. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...