Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Oscarowe nieporozumienia, czyli największe wpadki Akademii


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Nie jestem pewien, czy już taki temat istnieje(jeżeli tak to z góry przepraszam), ale pomyślałem, że założę i tak, najwyżej zostanie usunięty.

 

Z racji tego, że w większości uwielbiamy kino, pomyślałem sobie, żeby założyć temat związany z narzekaniem na Akademię Filmową, która przyznaje najważniejsze wyróżnienia filmowe - Oscary.Jednak zdarzają się pewne nieporozumienia i to dosyć oczywiste, których moim zdaniem należałoby unikać.W temacie chodzi mi o to, żeby każdy mógł wypowiedzieć swoje TOP 5 pomyłek zarówno do ról(osobno męskich i żeńskich) jak i filmowych.Oto moje:

 

Rolę męskie:

5.Dawanie komuś nagrody tylko dlatego, że nie dostał w przeszłości(Pacino,Newman,Bogart)

4.Przez powyższy punkt oczywista rola Marlona Brando w "Tramwaju zwanym pożądaniem" przegrała na rzecz Bogarta w "Afrykańskiej królowej"

3.Peter O'Toole nie wygrał ani jednej statuetki, chociaż w każdym roku, gdy był nominowany, był najlepszy

2.Humphrey Bogart nie wygrywa za "Casablancę"

1.1974 to bardzo ciekawy rok.Bo mamy "Ojca Chrzestnego" Ala Pacino i detektywa Jacka Nicholsona.To były dwie murowane pewniaki do Oscara(czarnym koniem miał być Dustin Hoffman).A tymczasem Oscara dostał Art Carney.Ktoś mi powie kto to jest?Bo ja o nim nie słyszałem(to nie jest hate, tylko szczere pytanie.Wnioskuję,że wielkiej kariery nie zrobił)

 

Filmy:

5.Dramat o prawdziwej nieszczęśliwej miłości "Brokeback Mountain" przegrywa z "Crash"

4.Rocky pokonuje takie kultowe firmy jak "Sieć", "Wszyscy Ludzie Prezydenta" czy "Taksówkarz"

3.Wpływy polityki na przyznawanie nagród(Slumdog i Hurt Locker to chyba najlepsze przykłady.Pierwszy był gorszy od prawie wszystkich filmów w swoim roku, a Hurt Locker wygrał z Avatarem,co było nieporozumieniem)

2.Boski film o wojnie w Wietnamie z nutką psychologii taki jak "Czas Apokalipsy" ustępuje "Sprawie Kramerów".Czemu nie dostał, tego nigdy nie zrozumiem.Świetne aktorstwo, niesamowite efekty.I nic.

1.Podobnie jak w 2. punkcie, "Szeregowiec Ryan" przegrał z tandetnym "Zakochanym Szekspirem".Jest to o tyle przykre, że rozdania nagród w 1998 już na zawsze przejdą do historii jako najgorsze.

 

A jakie są wasze opinie?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/30610-oscarowe-nieporozumienia-czyli-najwi%C4%99ksze-wpadki-akademii/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 18
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Thrawn4

    7

  • Sebu

    5

  • marcel

    2

  • Queen Morrison

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  79
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2011
  • Status:  Offline

Zainteresowałeś mnie, więc się wypowiem na niektóre z powyższych zagadnień. Nie będę robił własnej listy, bo po prostu Nagrody Akademii mnie nie interesują i nie są dla mnie wyznacznikiem jakości filmu.

 

Fakt, nie powinno się dawać Oscara osobom, krtóre na niego zasłużyły konkretnie rolą, a całą karierą, ale zobacz, nagroda za całokształ twórczości nie jest tak prestiżowa, a nazwiska, które wymieniłeś to najwyższa półeczka (a może nawet wyżej).

 

 

Dalej opowiem o wyborze Rocky'ego. Wiesz, dlaczego pokonał te świetne filmy? Bo opowiada o typowym amerykańskim duchu! Od zera do milionera. Ciężka praca się opłaca. Dlatego Akademia wybrałą Rocky'ego.

 

Uważam, że Avatar jest słaby i Hurt locker słusznie wygrał.

 

Apocalypse Now uważam za najwybitniejsze dzieło światowej kinematografii i to, dlaczego nie zdobył nagrody Akademii jest, tak jak napisałeś, kompletnie niezrozumiałe.

 

 

A co powiesz na to, że Tom Hanks dostał nagrodę najlepszego aktora za rolę w Filedelfii i Forescie Gumpie, a za Cast Away już nie? Dla mnie rola w tym filmie przebiła pozostałe dwie, a ponad to Hanks samemu! dźwigał ten film. nie każdy to potrafi. Z kim przegrał? Gladiator. Dobry film, nawet bardzo, ale czy oscarowy?

 

Podsumowanie będzie krótkie: nagrody te rozdają ludzie. Ludzie mają gusta i guściki. Ponad to toczą dziwne wojny z innymi ludźmi i to owocuje dziwnymi sytuacjami. Dziękuję.


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Fjany temat, nie trzymałbym się jednak tej zasady, bo to eliminuje jakąkolwiek dyskusje.

 

5.Dawanie komuś nagrody tylko dlatego, że nie dostał w przeszłości(Pacino,Newman,Bogart)

Brak Oscara dla Pacino w przeszłości to jedna z większych pomyłek Akademii (potraktujmy to jako punkt pierwszy), nie dziwne więc, że postanowili wręczyć mu jedną statuetkę. Zasłużoną swoją drogą. Ale już w "Ojcu chrzetnym II' i "Scarface" na nią zasłużył.

1974 to bardzo ciekawy rok.Bo mamy "Ojca Chrzestnego" Ala Pacino i detektywa Jacka Nicholsona.To były dwie murowane pewniaki do Oscara(czarnym koniem miał być Dustin Hoffman).A tymczasem Oscara dostał Art Carney.Ktoś mi powie kto to jest?Bo ja o nim nie słyszałem(to nie jest hate, tylko szczere pytanie.Wnioskuję,że wielkiej kariery nie zrobił)

Tez nie kojarzę, być może wynika to z mojej niewiedzy. Ja bym go wcisnął Pacino, Nicholson mnie w "Chinatown" aż tak nie zachwycił.

 

.Rocky pokonuje takie kultowe firmy jak "Sieć", "Wszyscy Ludzie Prezydenta" czy "Taksówkarz"

E tam. Taksiarz był trochę za bardzo kontrowersyjny. Rocky'ego uwielbiam wiec ani trochę nie przeszkadza mi ten Oscar. To, że nie nagrodzili De Niro - to jest wpadka (najlepsza rola w karierze).

 

3.Wpływy polityki na przyznawanie nagród(Slumdog i Hurt Locker to chyba najlepsze przykłady.Pierwszy był gorszy od prawie wszystkich filmów w swoim roku, a Hurt Locker wygrał z Avatarem,co było nieporozumieniem)

"To nie jest kraj dla starych ludzi" jest ostatnim słusznie przyznanym Oscarem za najlepszy film IMO. Teraz co roku cos sobie bzdurają i nagradzają filmy, które nie powinny się nawet tam znaleźć. Dystrykt 9 powinien zgarnąc statuetkę wtedy.

 

.Boski film o wojnie w Wietnamie z nutką psychologii taki jak "Czas Apokalipsy" ustępuje "Sprawie Kramerów".Czemu nie dostał, tego nigdy nie zrozumiem.Świetne aktorstwo, niesamowite efekty.I nic.

To samo co z "Taksówkarzem", za bardzo kontrowersyjnie jak na tamte czasy. A to mój ulubiony film Coppoli.

 

Podobnie jak w 2. punkcie, "Szeregowiec Ryan" przegrał z tandetnym "Zakochanym Szekspirem".Jest to o tyle przykre, że rozdania nagród w 1998 już na zawsze przejdą do historii jako najgorsze.

Szeregowiec Ryan Szeregowcem Ryanem, tam miał być Oscar dla "Cienkiej czerwonej lini" Malicka :D

 

A co powiesz na to, że Tom Hanks dostał nagrodę najlepszego aktora za rolę w Filedelfii i Forescie Gumpie, a za Cast Away już nie? Dla mnie rola w tym filmie przebiła pozostałe dwie, a ponad to Hanks samemu! dźwigał ten film. nie każdy to potrafi. Z kim przegrał? Gladiator. Dobry film, nawet bardzo, ale czy oscarowy?

Akurat uważam, że te dwa Oscary dla Hanksa zasłużone, może dlatego że nie widziałem Hopkinsa w "Okruchach dnia". Day-Lewis ma lepsze role na swoim koncie. A "Gladiatora" uwielbiam, ale statuetki dla Crowe'a nie rozumiem totalnie, przeciez on był przecietny tam. Role w "Informatorze" i "Pięknym umyśle" o niebo lepsze.

 

Mnie śmieszy jeszcze to, że Akademia nie nagrodziła nigdy takich gigantów jak Fiennes ("Lista Schindlera" i "Angielski pacjent" - wielkie role), Cruise ("Magnolia"!), czy nawet DiCaprio ("Aviator", "Wyspa tajemnic").

 

A teraz spadam na mecz Liverpoolu, jak nikt nie usunie tego tematu to jeszcze coś dopiszę :D


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Brak Oscara dla Pacino w przeszłości to jedna z większych pomyłek Akademii (potraktujmy to jako punkt pierwszy), nie dziwne więc, że postanowili wręczyć mu jedną statuetkę. Zasłużoną swoją drogą. Ale już w "Ojcu chrzetnym II' i "Scarface" na nią zasłużył.

 

Zgadza się.Powiem więcej nawet.Sądzę, że nawet za pierwszego "Ojca" zasłużył, chociaż nie mam problemów z tym, że Joel Grey go pokonała.Brak nominacji za "Scarface'a" to porażka(samego filmu TAK bardzo nie lubię,ale Pacino tam rządzi, jego najlepsza bądź prawie najlepsza rola w mojej opinii).To, że dostał za "Zapach Kobiety" wzbudza wiele kontrowersji.Są dwa obozy:jeden, który się cieszy, że Al coś dostał, a drugi, że niezasłużenie bo Denzel był o niebo lepszy w "Malcolmie X".Nie wypowiadam się, bo tamtego nie widziałem.Ktoś się może tutaj wypowiedzieć?

 

Mnie śmieszy jeszcze to, że Akademia nie nagrodziła nigdy takich gigantów jak Fiennes ("Lista Schindlera" i "Angielski pacjent" - wielkie role), Cruise ("Magnolia"!), czy nawet DiCaprio ("Aviator", "Wyspa tajemnic")

 

Brak Oscara dla Fiennesa w "Liście Schindlera" jest śmiechu wartem.Przegrał z co najwyżej przciętnym T.L.Jones, gdzie nie miał prawa przegrać.Wmówić mi chcecie,że miałki policjant miał przegrać ze skur..... Niemcem?C'mon.Do pozostałych też się odniosę.Cruise może i jest boski w "Magnolii", ale wtedy dałbym statuę M.C. Duncanowi, a i tak wygrał niezasłużenie Michael Caine(pomimo wielkiego szacunku do gościa nie zasłużył sobie wtedy ani trochę), a przypomnijmy że wtedy nie nominowali duetu z "Fight Clubu" Norton\Pitt, co też jest porażką.Leo w "Aviatorze" sobie nie zasłużył,zasłużenie Foxx za Raya dostał.Brak nominacji za "Shutter Island" też nie rozumiem.Boski film z jego jedną z najlepszych kreacji.

 

Dalej opowiem o wyborze Rocky'ego. Wiesz, dlaczego pokonał te świetne filmy? Bo opowiada o typowym amerykańskim duchu! Od zera do milionera. Ciężka praca się opłaca. Dlatego Akademia wybrałą Rocky'ego.

 

Moim zdaniem powinien nagrodę ten film, który opowiedział historię w ciekawszy sposób i był lepiej zrobiony,zagrany itp. , a nie że zawiera coś czego ludzie pragną oglądać.Aż trąca propagandą narodową.

 

E tam. Taksiarz był trochę za bardzo kontrowersyjny. Rocky'ego uwielbiam wiec ani trochę nie przeszkadza mi ten Oscar. To, że nie nagrodzili De Niro - to jest wpadka (najlepsza rola w karierze)

 

Co nie przeszkadza ci w wystawieniu 10 za ten film :P.A, że De Niro nie dostał?Miał problem, bo Finch dostał pośmiertnie, a z pośmiertnymi bardzo trudno wygrać(nic nie mam natomiast do Ledgera,chłopak definitywnie zasłużył w swoim roku na Oscara - ciekawe jak Hardy'emu wyjdzie rola Bane'a)


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Oscarowych pomyłek było aż nadto, szczególnie w ostatnich kilku latach. Najbardziej zapadło mi w pamięć obsypanie statuetkami za najlepszy film i reżyserię przeciętniaka "Slumdog. Milioner z ulicy" oraz "Hurt Locker" rok później.

 

- Największy bullshit w historii miał miejsce podczas rozdania nagród za rok 1998. "Zakochany Szekspir" zgarnął statuetki w trzech ważnych kategoriach i sam nie wiem, który werdykt jest bardziej kontrowersyjny. Oscary za role żeńskie dostały Gwyneth Paltrow (rywalizująca z nią Cate Blanchett spisała się bardzo dobrze grając postać historyczną) oraz Judi Dench (przebywała na ekranie łącznie 8 minut!). Szczytem absurdu było wyróżnienie tej romantycznej szmiry za najlepszy film kosztem takich tytułów jak: "Życie jest piękne" (dla mnie nr 1 za ten rok), "Szeregowiec Ryan" oraz "Cienka czerwona linia".

- Rok 1981 nie był zbyt mocno obsadzony w kategorii za najlepszy film. Wybór "Poszukiwaczy zaginionej Arki" wydawał się być łatwy i pewny. Film ten traktuję jak relikwię. Pierwszy raz zetknąłem się z nim mając 7-8 lat i po dzień dzisiejszy nie widziałem lepszego filmu przygodowego, tymczasem triumfowały "Rydwany ognia". Kompletnie nie rozumiem wyróżnienia tego obrazu. Poza muzyką nie potrafię dostrzec w nim żadnych plusów i wynudziłem się na nim niemiłosiernie.

- Humphrey Bogart nie dostaje Oscara za "Casablancę". Jedna z najlepszych i najbardziej charakterystycznych ról męskich w historii kina przegrywa z kreacją niejakiego Paula Lukasa. Przyznam szczerze, że gościa nie znam i patrząc na jego dorobek, kariery nie zrobił.

- Stanley Kubrick, Alfred Hitchcock, Sergio Leone, Charlie Chaplin, Ingmar Bergman - to tylko krótka lista wybitnych reżyserów, którzy nigdy nie wygrali Oscara za reżyserię lub najlepszy film.

- "Angielski pacjent" lepszy od "Fargo" w roku 1997.

- Orson Welles i jego wybitne dzieło "Obywatel Kane" nie dostają wyróżnienia za rok 1941.

- Notoryczne pomijanie DiCaprio. Pamiętam jak dwa lata temu narzekaliśmy na forum, że mając na koncie dwa hity - "Incepcję" i "Wyspę Tajemnic" - został pominięty przy nominacjach. Już na samym starcie swojej kariery, w roku 93', powinien zgarnąć statuetkę za rolę w "Co gryzie Gilberta Grape'a". Oglądając to nie znałem jeszcze tego aktora. Uznałem, że niemożliwym jest tak dobrze zagrać upośledzonego umysłowo i on musi być taki w normalnym życiu. Jednak trzeba przyznać, że w tamtym roku kategoria za drugoplanową rolę męską była mocno obsadzona, bo był jeszcze Tommy Lee Jones i Ralph Fiennes.

- "Czas apokalipsy", najlepszy film o Wietnamie ever made, przegrywa z rodzinnym dramatem "Sprawa Kramerów", a Marlon Brando za swoją rolę nie dostaje nawet nominacji.

 

 

Dawanie komuś nagrody tylko dlatego, że nie dostał w przeszłości(Pacino,Newman,Bogart)

 

Do tego grona można śmiało zaliczyć Martina Scorsesse. Reżyser bez wątpienia wybitny i kiedy jak nikt inny zasługiwał na statuetkę, był pomijany. W 1977 "Taksówkarz" przegrał z "Rocky'm", w 1981 "Wściekły byk" z filmem "Zwyczajni ludzie" Redforda (a w odwodzie był również rewelacyjny "Człowiek słoń" Jonathana Sandera), w 1991 "Chłopcy z ferajny" poległ z westernowym romansem "Tańczący z wilkami". Akademia dopiero w 2007 przejrzała na oczy i przyznała mu statuetkę na zasadzie - nie daliśmy mu wcześniej to niech teraz ma. Infiltracja to film dobry, ale na pewno nie zaliczyłbym go do czołówki największych dzieł reżysera i niewiele ustępuje mu azjatycki oryginał. Z tego roku dużo bardziej podobał mi się "Babel".


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Szczytem absurdu było wyróżnienie tej romantycznej szmiry za najlepszy film kosztem takich tytułów jak: "Życie jest piękne" (dla mnie nr 1 za ten rok), "Szeregowiec Ryan" oraz "Cienka czerwona linia".

 

Ale jednak "La Vita e Bella" dostał statuetkę za najlepszy obcojęzyczny film, więc raczej 2 by nie zdobył.Więc trochę to zostało naprawione(z drugiej strony nie rozumiem takiej olbrzymiej krytyki na forum amerykańskim tego filmu a także decyzji o wręczeniu statuetki Roberto Benigniemu - zakładam że nigdy nie widzieli tego dzieła, a jest co obejrzeć)

 

Do tego grona można śmiało zaliczyć Martina Scorsesse. Reżyser bez wątpienia wybitny i kiedy jak nikt inny zasługiwał na statuetkę, był pomijany. W 1977 "Taksówkarz" przegrał z "Rocky'm", w 1981 "Wściekły byk" z filmem "Zwyczajni ludzie" Redforda (a w odwodzie był również rewelacyjny "Człowiek słoń" Jonathana Sandera), w 1991 "Chłopcy z ferajny" poległ z westernowym romansem "Tańczący z wilkami". Akademia dopiero w 2007 przejrzała na oczy i przyznała mu statuetkę na zasadzie - nie daliśmy mu wcześniej to niech teraz ma. Infiltracja to film dobry, ale na pewno nie zaliczyłbym go do czołówki największych dzieł reżysera i niewiele ustępuje mu azjatycki oryginał. Z tego roku dużo bardziej podobał mi się "Babel".

 

Akurat z tym, że dostał za "The Departed" nie mam żadnych problemów.Dla mnie film nr 1 w tamtym roku.Żal tylko, że to jedyny Oscar, ale jeszcze Scorsese nie odszedł, więc może jeszcze zaszczyci nas jakimś przednim obrazem.

 

Stanley Kubrick, Alfred Hitchcock, Sergio Leone, Charlie Chaplin, Ingmar Bergman - to tylko krótka lista wybitnych reżyserów, którzy nigdy nie wygrali Oscara za reżyserię lub najlepszy film.

 

Przypatrz się troszkę uważniej."Rebecca" Hitchcock'a zdobyła Oscara.Tak tylko upominam o baczniejsze przytaczanie faktó ;P .Swoją drogą można do tej listy dodać Akirę Kurosawę(chociażby za wybitne dzieło "Siedmiu Samurajów")

 

Notoryczne pomijanie DiCaprio. Pamiętam jak dwa lata temu narzekaliśmy na forum, że mając na koncie dwa hity - "Incepcję" i "Wyspę Tajemnic" - został pominięty przy nominacjach. Już na samym starcie swojej kariery, w roku 93', powinien zgarnąć statuetkę za rolę w "Co gryzie Gilberta Grape'a". Oglądając to nie znałem jeszcze tego aktora. Uznałem, że niemożliwym jest tak dobrze zagrać upośledzonego umysłowo i on musi być taki w normalnym życiu. Jednak trzeba przyznać, że w tamtym roku kategoria za drugoplanową rolę męską była mocno obsadzona, bo był jeszcze Tommy Lee Jones i Ralph Fiennes.

 

Nie mam pojęcia skąd ten hate do Leo.Koleś jest naprawdę dobry, a jest jeszcze młody i kariera przed nim.Jeżeli miałbym jednak przyznawać nagrody w 1993, to jednak skłaniałbym się ku Fiennesowi(rewelacyjna rola), ale DiCaprio też miałby szanse.Na pewno nie dałbym jej Tommy'emu, który dostał nominację(przypomnę, że w głównej Harrison Ford nawet tego nie dostał)


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Ale jednak "La Vita e Bella" dostał statuetkę za najlepszy obcojęzyczny film, więc raczej 2 by nie zdobył.Więc trochę to zostało naprawione(z drugiej strony nie rozumiem takiej olbrzymiej krytyki na forum amerykańskim tego filmu a także decyzji o wręczeniu statuetki Roberto Benigniemu - zakładam że nigdy nie widzieli tego dzieła, a jest co obejrzeć)

 

No to mega fail z mojej strony, bo nawet nie wiedziałem, że "Życie jest piękne" taką nagrodę dostało. Decyzja zrozumiała, ale nie zmienia to faktu, że pozostałe filmy były o kilka klas lepsze od nagrodzonego.

 

Akurat z tym, że dostał za "The Departed" nie mam żadnych problemów.Dla mnie film nr 1 w tamtym roku.Żal tylko, że to jedyny Oscar, ale jeszcze Scorsese nie odszedł, więc może jeszcze zaszczyci nas jakimś przednim obrazem.

 

Jestem przekonany, że Scorsese nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Ostatnie jego filmy pokazują, że reżyser trzyma formę i wróżą nadzieje na przyszłość. Kręci teraz "The Wolf of Wall Street", a według filmweb ma jeszcze w planach biografię Sinatry i prezydenta Roosevelta. Co ciekawe we wszystkich tych filmach obsadzony jest DiCaprio. Biorąc pod uwagę częste nagradzanie Akademii za role biograficzne może Leo w końcu zostanie doceniony.

 

Przypatrz się troszkę uważniej."Rebecca" Hitchcock'a zdobyła Oscara.Tak tylko upominam o baczniejsze przytaczanie faktó ;P .Swoją drogą można do tej listy dodać Akirę Kurosawę(chociażby za wybitne dzieło "Siedmiu Samurajów")

 

Kolejny fail, ale to bardziej wina filmweb. Na profilu Hitchcocka, przy nazwisku, nie ma wzmianki o statuetce, jak ma to miejsce przy innych aktorach i reżyserach. Choć "zaledwie" jeden Oscar przy tylu wybitnych dziełach tego reżysera to wciąż klapa Akademii.


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Co nie przeszkadza ci w wystawieniu 10 za ten film :P

A czy gdzieś napisałem, ze mi się nie spodobał? :D Po prostu był za bardzo kontrowersyjny jak na tamte czasy, wiec Rocky mi ani troche nie przeszkadza.

 

- Stanley Kubrick, Alfred Hitchcock, Sergio Leone, Charlie Chaplin, Ingmar Bergman - to tylko krótka lista wybitnych reżyserów, którzy nigdy nie wygrali Oscara za reżyserię lub najlepszy film.

Bo Bergman robił kino nieanglojęzyczne, a te zbierały statuetki - Fanny i Aleksander np. (świetny film swoją drogą).

 

"Angielski pacjent" lepszy od "Fargo" w roku 1997.

A ja się z tym wyborem absolutnie zgadzam. Nie mam pojęcia co ludzie widzą w tym "Fargo" Coenów. To znaczy, oczywiście jest to dobry film, ale bracia mają na swoim koncie zdecydowalnie lepsze obrazy.

 

- "Czas apokalipsy", najlepszy film o Wietnamie ever made, przegrywa z rodzinnym dramatem "Sprawa Kramerów", a Marlon Brando za swoją rolę nie dostaje nawet nominacji.

To jest jeden z najlepszych filmów w ogóle jak dla mnie. BA! Nad nim stawiam juz chyba tylko "Dawno temu w Ameryce" Leone.

 

Nie mam pojęcia skąd ten hate do Leo.Koleś jest naprawdę dobry, a jest jeszcze młody i kariera przed nim.Jeżeli miałbym jednak przyznawać nagrody w 1993, to jednak skłaniałbym się ku Fiennesowi(rewelacyjna rola), ale DiCaprio też miałby szanse.Na pewno nie dałbym jej Tommy'emu, który dostał nominację(przypomnę, że w głównej Harrison Ford nawet tego nie dostał)

Bo powinien miec Oscara i już. Napisałeś tam u góry, że za Aviatora nie powinien dostać. A dla mnie absolutnie tak, był bezkonkurencyjny. Nie chcę nic ujmować Foxx'owi (dobra rola w "Ray"), ale widzę że akademii wystarczy jak ktoś zagra upośledzonego/niewidomego i już ma statuetkę jak w banku.

 

Do wielkich pomyłek dodałbym jeszcze pominięcie takich klasyków jak "Łowca Androidów", "Scarface" czy "Dawno temu w Ameryce" (mój ulubiony film tak swoją drogą), ale każdy z tych trzech tytułów, kiedy wychodził do kin, nie zebrał najlepszych recezji. Zdarza sie.


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

ale widzę że akademii wystarczy jak ktoś zagra upośledzonego/niewidomego i już ma statuetkę jak w banku.

 

To będzie raczej żartobliwa uwaga,nie ma na celu obrażanie nikogo, ale jak ulał pasuje do Pacino i jego Oscara :D, ale teoria upada, bo Leo nie dostał za Gilberta Grape'a


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

ale teoria upada, bo Leo nie dostał za Gilberta Grape'a

Nie mówię, że w każdym przypadku. Bo De Niro nie dostał też za "Przebudzenia".

 

To będzie raczej żartobliwa uwaga,nie ma na celu obrażanie nikogo, ale jak ulał pasuje do Pacino i jego Oscara

Chyba nie porównujesz roli Ala Pacino do Jamiego Foxxa? :) Poza tym jak już mówiłem - to byłby wstyd, gdyby tak wielki aktor nie miał ani jednej statuetki.


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Chyba nie porównujesz roli Ala Pacino do Jamiego Foxxa? :) Poza tym jak już mówiłem - to byłby wstyd, gdyby tak wielki aktor nie miał ani jednej statuetki

 

Jak ślepy to ślepy :D ale faktycznie to byłoby DUUUŻE zaogólnienie.Nie ma co ich obu do siebie porównywać,bo jest kosmos.

 

Ciekaw jestem,jak to w tym roku będzie z "Oscarami"(które po prawdzie już przestają być jakimkolwiek wyznacznikiem).Po cichu liczę na 3 Day-Lewisa.


  • Posty:  79
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2011
  • Status:  Offline

w 1991 "Chłopcy z ferajny" poległ z westernowym romansem "Tańczący z wilkami".

 

Akurat tutaj uważam, że "Tańczący..." jest filmem wybitniejszym od "Chłopców...", mimo mojego całego uwielbienia dla gangsterskich klimatów. Pięknie opowiedziana historia, w której mamy wszystko. Ponad to świetnie zagrana... nie twierdzę, że w filmie Scorsese jest na odwrót, ale Costner i jego rola, jak i cały film to po prostu bajka.

 

Cały czas chwalicie tu Leo i chcecie, by ten pan dostał Oscara. Nie twierdzę, że mu się nie należy. Nie za Incepcję, bo tam nic wyróżniającego się nie było, ale Wyspa Szaleńców już była bardzo... ładna. Mam jednak pytanie, dlaczego nikt nie wspomina o najlepszych aktorach tego pokolenia? Mówię oczywiście o Bradzie Pittcie i Edwardzie Nortonie. Chłopaki, jeżeli mogę ich tak nazwać, zjadają wszystkich pozostałych, wliczając w to Deppa, DiCaprio i kogo tam chcecie, na śniadanie. Duecik w Fight Clubie, Pitt w Se7en i Kaliforni, a Norton w Lęku Pierwotnym. Firth ładnie udawął jąkałę w King's Speechu? Obejrzyjcie Lęk Pierwotny. Ktoś mi powie, dlaczego ani Pitt, ani Norton nie dostali nagrody Akademii?


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

5.Dawanie komuś nagrody tylko dlatego, że nie dostał w przeszłości(Pacino,Newman,Bogart)

 

Pacino się na to łapie? Przecież jego rola w "Zapachu kobiety" była rewelacyjna i nikt w tamtym roku nie mógł mu zagrozić. Zresztą to samo mogę powiedzieć o Newmanie, który rolą w "Kolorze pieniędzy" zmiótł resztę rywali.

 

5.Dramat o prawdziwej nieszczęśliwej miłości "Brokeback Mountain" przegrywa z "Crash"

 

Nie widzę tutaj kontrowersji, oba filmy były naprawdę świetne i wybór "Miasta gniewu" nie mógł nikogo dziwić.

 

2.Boski film o wojnie w Wietnamie z nutką psychologii taki jak "Czas Apokalipsy" ustępuje "Sprawie Kramerów".Czemu nie dostał, tego nigdy nie zrozumiem.Świetne aktorstwo, niesamowite efekty.I nic.

 

Dokładnie. "Sprawa Kramerów" nachapała się w tamtym roku tak wielu nagród, a dla mnie jest to film tylko i wyłącznie dobry i który nie może się mierzyć z "Czasem apokalipsy".

 

A co powiesz na to, że Tom Hanks dostał nagrodę najlepszego aktora za rolę w Filedelfii i Forescie Gumpie, a za Cast Away już nie? Dla mnie rola w tym filmie przebiła pozostałe dwie, a ponad to Hanks samemu! dźwigał ten film. nie każdy to potrafi. Z kim przegrał? Gladiator. Dobry film, nawet bardzo, ale czy oscarowy?

 

Tak jak później napisałeś są różne gusta i dla mnie rola Hanksa w Cast Away była zdecydowanie gorsza od tego co robił w dwóch poprzednich Oscarowych kreacjach. No i też nie oddał tej nagrody byle komu, bo jednak Crowe w "Gladiatorze" pokazał kawał świetnego aktorstwa.

 

E tam. Taksiarz był trochę za bardzo kontrowersyjny. Rocky'ego uwielbiam wiec ani trochę nie przeszkadza mi ten Oscar. To, że nie nagrodzili De Niro - to jest wpadka (najlepsza rola w karierze).

 

Tak się teraz zastanawiam i mimo, że role De Niro w "Taksówkarzu" lubię najbardziej to pod względem aktorskim podobał mi się bardziej zarówno w "Ojcu Chrzestnym II" jak i w "Łowcach jeleni" i przede wszystkim we "Wściekłym byku" a nawet w "Przylądku strachu". :)

 

"To nie jest kraj dla starych ludzi" jest ostatnim słusznie przyznanym Oscarem za najlepszy film IMO. Teraz co roku cos sobie bzdurają i nagradzają filmy, które nie powinny się nawet tam znaleźć. Dystrykt 9 powinien zgarnąc statuetkę wtedy.

 

A komu byś dał podczas ostatniego rozdania? :)

 

Są dwa obozy:jeden, który się cieszy, że Al coś dostał, a drugi, że niezasłużenie bo Denzel był o niebo lepszy w "Malcolmie X".Nie wypowiadam się, bo tamtego nie widziałem.Ktoś się może tutaj wypowiedzieć?

 

Obaj świetni, ale mnie bardziej zauroczył Pacino. :)

 

oraz Judi Dench (przebywała na ekranie łącznie 8 minut!).

 

Możecie się śmiać, ale te 8 minut z Dench na ekranie były najlepsze z całego filmu i może Oscar za 8 minut to przesada tak w tym wypadku jestem w stanie przychylić się do werdyktu.

 

- Rok 1981 nie był zbyt mocno obsadzony w kategorii za najlepszy film. Wybór "Poszukiwaczy zaginionej Arki" wydawał się być łatwy i pewny. Film ten traktuję jak relikwię. Pierwszy raz zetknąłem się z nim mając 7-8 lat i po dzień dzisiejszy nie widziałem lepszego filmu przygodowego, tymczasem triumfowały "Rydwany ognia". Kompletnie nie rozumiem wyróżnienia tego obrazu. Poza muzyką nie potrafię dostrzec w nim żadnych plusów i wynudziłem się na nim niemiłosiernie.

 

Ciężko mi się do tego ustosunkować, bo z tamtego roku widziałem tylko "Arkę", ale przyznam szczerze, że konkurencja musiałaby być wyjątkowo słaba, gdyby ten film zdobył statuetkę. Oczywiście jest to świetne kino przygodowe, które sam oceniłem na 8/10, ale jednak zupełnie nie pasuje mi do wygrania nagrody za najlepszy film.

 

Do tego grona można śmiało zaliczyć Martina Scorsesse. Reżyser bez wątpienia wybitny i kiedy jak nikt inny zasługiwał na statuetkę, był pomijany. W 1977 "Taksówkarz" przegrał z "Rocky'm", w 1981 "Wściekły byk" z filmem "Zwyczajni ludzie" Redforda (a w odwodzie był również rewelacyjny "Człowiek słoń" Jonathana Sandera), w 1991 "Chłopcy z ferajny" poległ z westernowym romansem "Tańczący z wilkami". Akademia dopiero w 2007 przejrzała na oczy i przyznała mu statuetkę na zasadzie - nie daliśmy mu wcześniej to niech teraz ma. Infiltracja to film dobry, ale na pewno nie zaliczyłbym go do czołówki największych dzieł reżysera i niewiele ustępuje mu azjatycki oryginał. Z tego roku dużo bardziej podobał mi się "Babel".

 

Nie no bez przesady. Sam tak myślałem kiedy zobaczyłem wyniki Oscarów, ale kiedy tylko zobaczyłem nominowane filmy to "Infiltracja" z miejsca zdeklasowała resztę produkcji. Perfekcyjnie zrobiony i opowiedziany film z genialnym aktorstwem w wykonaniu największych gwiazd. Nic więcej mi nie trzeba. :)

 

Jak już wspominacie o dorobku DiCaprio to ja muszę wspomnieć też o jeszcze jednej osobie. Brad Pitt mając na swoim koncie tyle świetnych ról też sobie zasłużył na tą statuetkę, a mam wrażenie, że teraz będzie mu coraz ciężej. Niby dostaje charakterystyczne role, ale np. za coś takiego jak "Moneyball" w życiu nie dałbym mu takiej nagrody. Wydaje mi się, że najbliżej był w 2009 roku, ale trafił wtedy na bardzo mocną konkurencje i sam nie wiem która kreacja podoba mi się bardziej. Szkoda, że "Fight Club" zostało tak zlane przez Akademie, bo tutaj pewnie walczyłbym o nagrodę do samego końca. Zresztą cała ta dyskusja o tym czy ktoś wygrał czy nie zostaje przyćmiewana takimi faktami, że filmy typu "Scarface" "Fight Club" itp. itd. nigdy nie załapały się nawet do nominacji. Żałosne. :roll:


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

A komu byś dał podczas ostatniego rozdania?

Moneyball zdecydowanie, największe zaskoczenie roku jak dla mnie. Później "Spadkobiercy".

 

Do całej tej paczki dodałbym jeszcze Oldmana, który nie otrzymał absolutnie nic za niesamowitą rolę w "Leonie zawodowcu". Śmieszne jest to, że w tym roku zdobył dopiero pierwszą nominację w karierze! Jak najbardziej zasłużoną. Kolejny wielki bez Oscara na koncie.


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline

Pacino się na to łapie? Przecież jego rola w "Zapachu kobiety" była rewelacyjna i nikt w tamtym roku nie mógł mu zagrozić. Zresztą to samo mogę powiedzieć o Newmanie, który rolą w "Kolorze pieniędzy" zmiótł resztę rywali.

 

Racja,ta wygrana nic mu nie ujmuje.Tylko mam takie wrażenie, że raczej nie kierowali się klasą roli, tylko tym, żeby mu jak najszybciej dać.Tak samo było z Bogartem,który dostał za "Afrykańską Królową",gdzie powinien z 300% pewnością zgarnąć za "Casablancę".Tak samo Newman - "Kolor Pieniędzy" wypada znacznie blado z jego pozostałymi rolami.

 

Tak się teraz zastanawiam i mimo, że role De Niro w "Taksówkarzu" lubię najbardziej to pod względem aktorskim podobał mi się bardziej zarówno w "Ojcu Chrzestnym II" jak i w "Łowcach jeleni" i przede wszystkim we "Wściekłym byku" a nawet w "Przylądku strachu".

 

Jak bym miał robić ranking jego ról, to u mnie wyglądałoby to tak: Godfather II, Taxi Driver,Caper Fear,Raging Bull,Deer Hunter i bardzo niedoceniana rola w King of Comedy.

 

[ Dodano: 2012-07-27, 15:25 ]

A teraz tak z czystej ciekawości.Czemu do tej pory nikt nie poruszył nic o temacie kobiet,hm? :D

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Mr_Hardy
      Kiedyś próbowałem znaleźć, ale nie udało się. Nie ma nic z PXW w necie. Przynajmniej ja nie znalazłem. Trzeba by było się pytać samego Shadowa 🤣
    • IIL
      Słyszałem o tej walce Shadowa z backyardu. To taka trochę legenda polskiej sceny. Ma ktoś linka do niej? Jest to jeszcze gdzieś dostępne?
    • HeymanGuy
      TNA Genesis 2025 - 19.01.2025 TNA X-Division Title Match - Moose (c) vs. Ace Austin: Austin zaczyna z dużym impetem, momentalnie zaskakuje Moosa, ale ten odpiera atak i zaczyna dominować. Ta walka była pełna przeplatanych momentów, od przewagi Moosa do zaskakujących powrotów Austina. Wyjątkowy moment, gdy Moose przypadkowo trafił JDC spearem, a Austin wykorzystał to, by zadać mocny cios, a potem jeszcze wskoczyć na Myersa i Edwardsa! Końcówka była brutalna – dwa speary Moosa na pewno były godne mistrza, ale Austin nie dawał za wygraną. W końcu Moose broni pas, ale trochę irytuje ta pomoc JDC w tle, przypominam że Moose jest byłym mistrzem TNA i broni pasa X-D kantem. Steve Maclin & Eric Young vs. The System: Tu już od samego początku czuć było chaos. Każdy z panów miał swoje momenty, a Alisha Edwards trochę podgrzewała atmosferę, wkładając swoje trzy grosze. Maclin i Young jednak finalnie zdominowali, z Youngiem, który jak zwykle rozkręcił walkę, by potem zakończyć ją mocnym KIA, świat idzie dalej a Eddie Edwards od kilkunastu lat stoi w miejscu.  TNA Knockouts World Tag Team Titles - Spitfire (c) vs. Ash by Elegance & Heather by Elegance: Walka miała swoją dynamikę. Spitfire pokazały, że nie zamierzają odpuszczać. Luna i Threat rozbiły przeciwniczki solidnymi akcjami i ostatecznie obroniły pasy. Słusznie, bo naprawdę trzymały poziom i dały niezłą walkę. Tessa Blanchard vs. Jordynne Grace: Tu emocje sięgały zenitu. Grace od razu zaczęła od mocnych akcji, ale Blanchard nie dała się łatwo złamać. Wymiana ciosów, suplexów i brutalnych uderzeń. Blanchard w końcu znalazła sposób na Grace i przy pomocy kilku ładnych akcji, jak jej Magnum (diving codebreaker), zakończyła tę konfrontację na swoją korzyść. Było ostro, nie powiem, że nie. I Quit Match – Mike Santana vs. Josh Alexander: To była prawdziwa bitwa. Alexander dominował, ale Santana wcale nie zamierzał odpuszczać. Ich wymiana ciosów, brutalne akcje i kontuzje – to wszystko sprawiało, że ta walka wciągała na maksa. W końcu Santana pokazał charakter, przymusił Alexandera do poddania się i to on wychodzi z tego jako zwycięzca. To co, Josh w Rumble za niedługo?  TNA World Tag Team Titles - The Hardys (c) vs. The Rascalz: No i tu się działo. Szybkie tempo, przeplatające się momenty dominacji obu drużyn. The Rascalz świetnie się trzymali, ale w końcu to Hardys wytrzymali presję i wygrali, kończąc walkę efektownym połączeniem Swanton/Twist of Fate. TNA Knockouts World Title - Clockwork Orange House of Fun Match – Masha Slamovich (c) vs. Rosemary: Ciężka walka, pełna brutalnych momentów, takich jak staplowanie, pinezki czy chociażby Janice (pozdrawiam Abyssa). Widać, że obie zawodniczki szły na całość. Masha wygrała po naprawdę mrocznej akcji, ale czuć było, że Rosemary dała z siebie wszystko. TNA World Title Match - Joe Hendry vs. Nic Nemeth (c): To był epicki finał! Hendry pokazał ogromną siłę woli i ostatecznie, po wielu zwrotach akcji, wywalczył pas, pokonując Nemetha. Bardzo emocjonująca końcówka, Hendry zasłużenie dostał swoją szansę, którą powinien już dostać dawno temu. Tym ruchem załatwili sobie brak przejścia Hendryego na Full-Time w WWE, przynajmniej na jakiś czas. Gala była pełna emocji, większych i mniejszych niespodzianek i świetnych walk. Dużo akcji, dużo walk o mistrzostwa, a zwłaszcza finał, w którym Hendry po długiej batalii zdobył pas, zostanie w pamięci na długo, dobry początek roku dla TNA, byleby Hendry dowiózł jako główny mistrz, bo z jego poprzednikiem bywało różnie.
    • Mr_Hardy
      Pamiętam to, oglądałem. Shadow vs Joker super walka. Najlepsza walka w polskim backyardzie ever. Oglądałem ich regularnie. Tak jak @ HeymanGuy napisał PXW.
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestling Life 40th Anniversary Yuji Nagata Produce Blue Justice XV 2025 - 19.01.2025 NJPW wraca do akcji po noworocznych galach, a "Blue Justice XV" to klasyczny mix nostalgii, emocji i trochę tego, co można nazwać... "przeciętną rutyną." Gala w małej siłowni, jakieś tysiąc osób na widowni, ale klimat typowy dla NJPW – surowo i z szacunkiem do każdego wejścia na ring. Lecimy! United Empire vs. Shota Umino & Shoma Kato & Katsuya Murashima: Shota, który jeszcze niedawno brylował w main evencie Wrestle Kingdom, teraz grzeje opener z młodziakami? Trochę zjazd, ale hej – ktoś musi ogarniać te pierwsze starcia. Jakob, O-Khan i Akira robią swoje, a Young Lions jak zawsze: walecznie, dynamicznie, ale koniec końców to Akira zamyka show "Fireballem". Dobra rozgrzewka, ale bez szału. TMDK vs. YOH & El Desperado & Tomoaki Honma: Fajny mix! Fujita i Oiwa to te młode wilki, które wnoszą do każdego starcia sporo energii. Honma dalej w formie, choć ten jego "Kokeshi" to raczej już mem w ruchu. Oiwa kończy Honmę, co jest sporym zaskoczeniem. Ogólnie – szybka, czysta akcja. Na plus. Los Ingobernables de Japon vs. TenKoji: Tetsuya Naito w trybie "snuję się, bo mogę". Po raz kolejny ta jego żółwia szybkość przy rozbieraniu się z płaszcza wywołuje u mnie ziewanie. Starcie z weteranami w sumie dość płaskie, choć Hiromu i tak wyciągnął trochę energii. Końcówka to szybki roll-up i LIJ wychodzą zwycięsko. Meh, Naito, ogarnij się, bo usypiasz i widać że ci się chce coraz mniej.  Bullet Club War Dogs vs. Just 4 Guys: Sanada i Taichi wciąż w tej dziwnej dynamice "powinniśmy już dawno zamknąć nasz feud". Walka w sumie spoko, ale czuć zmęczenie materiału. Bullet Club War Dogs ratują to starcie swoją agresją, ale J4G bez Doukiego to jak pizza bez sera – niby coś jest, ale czuć, że czegoś brakuje. Sanada kończy Taka, i idziemy dalej. Los Ingobernables de Japon vs. Bullet Club War Dogs: Tu już lepsza zabawa! Shingo i Drilla to dwie maszynki do unicestwiania, a ich starcia to coś, na co czekam w przyszłości. Yota Tsuji pokazuje, że jest przyszłością NJPW, ale to Drilla kończy Bushiego swoją niszczycielską "Drilla Killą". Solidny tag, świetne tempo, fajny storytelling. Bishamon vs. TMDK: Zack Sabre Jr. to profesor wrestlingu, ale Bishamon wciąż trzymają formę jako świetny tag. Hartley Jackson to ciekawy dodatek – wielki, potężny i z klimatem, choć jeszcze brakuje mu polotu. Bishamon wygrywają, a Sabre zostaje ustawiony jako ten, którego trzeba pokonać. Fajne, klasyczne starcie drużynowe. Yuji Nagata & Hiroshi Tanahashi & Toru Yano & Oleg Boltin vs. House of Torture: Yuji Nagata – ikona, która nadal potrafi porwać publiczność. Tanahashi i Yano w roli "kreatywnego wsparcia", a Boltin Oleg to chodząca siła i przyszłość tej federacji. House of Torture robi swoje: podstępne zagrania, trochę chaosu, ale koniec końców to Oleg zamyka walkę potężnym Kamikaze. Świetny moment dla niego, choć spodziewałem się, że Nagata zgarnie pin z uwagi na jego rolę w ME i rangę samej gali. "Blue Justice XV" to gala bardziej przejściowa niż coś, co zapamiętamy na lata. NJPW buduje feudy, ale czuć zmęczenie rosteru i brak kilku kluczowych nazwisk (Finlay, Cobb, El Phantasmo – gdzie wy jesteście?). Plusy? LIJ vs. Bullet Club, mocny występ młodych lwów i momenty Olega. Minusy? Naito na autopilocie, za dużo weteranów i niedomknięte wątki (Sanada vs. Taichi). Solidnie, ale bez jakiegoś ognia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...