Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

TNA Genesis 2012 (zapowiedź, spoilery, komentarze)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

X Division

Zdecydowanie za mało czasu dostali. Miałem takie wrażenie jakby ta walka nie trwała nawet 10 min ( nie wiem ile w rzeczywistości trwała ). Walka ogólnie była dobra, ale czegoś w niej brakowało. Austin Aries wygrywa, z czego się bardzo ciesze, bo jego oponenci nie zasługiwali na pas, to jeszcze nie ten czas. Publika kupuje Jessiego nie wiem czemu, ale to dobrze, potrenują nad nim i wtedy będzie mógł walczyć o pas. Panowie troche fajnych akcji pokazali, chociaż nie był to szczyt możliwości na który czekałem. Austin Aries narazie nie straci pasa i dobrze, bo sprawuje się dobrze w swojej roli ( żeby tylko częściej się pokazywał na IW ).

 

The Pope vs Devon

Średni pojedynek, ale to przecież było pewne. Jak synalkowie weszli na ring to było już pewne, że nie uderzą Devona i że to właśnie on wygra. Pozotyw z tego może wyniknąć taki, że skończą ten feud i The Pope wreszcie zacznie walczyć z kimś z kim ma szanse zrobić dobry pojedynek bo niestety Devon mu to strasznie utrudnia.

 

Wreszcie Velvet Sky pojawia się w TV !! Ogólnie segment mi się spodobał. Velvet zachowała się jak prawdziwa blondynka, czyli gadała bez przerwy nie dając dojść do słowa nikomu, a ja nawet nie wiedziałem dokładnie o czym mówiła bo skupiłem się na jej pięknie :D

 

Gunner vs RVD

Pojedynek słaby, ale jaki mógł być skoro walczył tam RVD. Ewidentnie widać, że RVD nie wyrabia z kondycją, skoro przebiegł do lin i zrobił to salto na Gunnera ( nie wiem jak się to nazywa ) i później ledwo wstał z maty... Końcówka mnie bardzo ucieszyła. Gunner wygrywa przypinając RVD ( kiedy on ostatnio został przypięty, bo w TNA chyba nie ) i w dodatku RVD ma kontuzje ( oczywiście udawaną, przecież oni mu nawet tego kołnierza nie przypieli tylko przytrzymywał w ręce ). Gunner teraz wychodzi na takiego psycho heela i bardzo dobrze, bo w takiej roli spisuje się świetnie.

 

Mickie James vs Gail Kim

Na początku musze powiedzieć, że fajny motyw z tym, aby to Madison Rayne weszło do klatki. Ogólnie pojedynek był raczej średni, ten z ostatniego IW w roku 2011 był o wiele lepszy. A szkoda bo bardzo liczyłem na dobry pojedynek. I w dodatku to zakończenie troche lipnie wyszło. Wogóle jakoś mało czasu dostały na walke nie wiem czemu.

 

Monster Ball Match

Fajnie to wyszło, gdy Bully Ray wziął krzesełko i zaczął mówić co zrobisz itp i wtedy Abyss poszedł po krzesełko, fajnie wtedy Bully krzyczał. I następnie jak się odwrócił, a za jego plecami był już Abyss i uciekł w narożnik krzycząc son of the bitch, świetnie to wyszło.

Co tu dużo mówić, jak dla mnie pojedynek był świetny jak dotąd najlepszy na gali. Sporo przedmiotów użyli z czego się bardzo ciesze. Sporo ciekawych sytuacji jak te co wyżej napisałęm, ogólnie bardzo dobrze wykorzystany potencjał walki. Bitwa na krzesełka, łańcuch, kosz na śmieci, pokrywka na kosz, kij kendo, janice, jakaś tacka, blat stołu owinięty drutem kolczastym ( 3 ), tarka, którą Bully przyjął na genitalia, pinezki, stół, skok na Abyssa, który pod sobą i nad sobą miał blaty stołu z drutem, i na koniec Black Hole Slame na blat stołu z drutem. Poprostu rewelka !!

 

Morgan / Crimson vs Joe / Magnus

Średni pojedynek, ale po poprzednim to musiało wyjść słabiej. Jestem ciekaw co teraz będzie z Samoa Joe i Magnusem, czy dalej będą działali jako TT. Pojedynek należał bardziej do takich siłowych, tempo było dość słabe, za wiele panowie nam nie pokazali przez ich gabaryty.

 

James Storm przy mikrofonie jest poprostu świetny. Gdy zdobędzie pas WHC na dłużej TNA powinno bardziej odrzyć.

 

Kurt Angle vs James Storm

Ogólnie pojedynek wyszedł dobrze, sporo akcji, przerwanych pinów i fajne tempo walki. Wielkim minusem tego pojedynku jest zwycięzca. Jakim cudem James Storm przegrał ten pojedynek. Człowiek, który według mnie będzie za niedługo twarzą federacji przegrywa walke, chociaż 3 poprzednie wygrał. Znając życie na Impactcie dostaniemy główne zakończenie feudu i Storm na dobre ruszy po WHC.

 

Bobby Roode vs Jeff Hardy

Hardy strzelił sobie plakat gali na twarz :D

Pojedynek ogólnie wypadł dobrze, sporo akcji, dobre tempo. Z dobrej strony pokazał się Bobby Roode, chodzi mi bardziej o strone gimmickową. Te ucieczki z ringu później kopnięcie sędziego umacniają go w roli heela. Niestety wychodzi przez to na słabszego champa, który nie potrafi wygrać uczciwie tylko stosuje przekręty. Hardy ostro się wziął za siebie i w tym pojedynku wypadł dobrze. Po końcówce walki widać, że nie jest to ostatni ich pojedynek.

 

Ogólnie PPV oceniam na 8/10. Szczególnie za świetny Monster Ball Match, który według mnie był pojedynkiem gali.

1 miejsce w typerze TNA w 2011 r

 

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ --> najlepszy blog o TNA

 

Fan wrestlingu od 25.02.2005r

 

Reprezentant TNA Originals

  • Odpowiedzi 121
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Ceglak

    23

  • Arthur Credible

    18

  • damiandziki

    14

  • Icon

    6

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  276
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Austin Aries vs Kid Kash vs Jesse Sorensen vs Zema Ion

Tutaj generalnie wszystko mi się podobało. Było szybko i efektownie, czyli tak jak miało być. Wszyscy w walce sobie polatali i to też mi się spodobało. Cała walka zakończona bardzo ładnym brainbusterem z trzeciej liny, co wyglądało bardzo efektownie. Dopatrzyłem się małego botcha przy 450 splashu Zemy Iona, ale to mało istotny szczegół. Szkoda, że cały pojedynek nie potrwał parę minut dłużej, bo byłoby to jeszcze lepsze dla widowiska. Jednak cała walka to zdecydowany plus, podobał mi się jej przebieg i pas pozostał u tego zawodnika, u którego powinien.

 

Devon vs Pope

Od dawna nie oglądałem Imapctu, więc nie mam pojęcia o co chodziło w tym sojuszu (?) synów Devona z Popem. Walka mi się zupełnie nie podobała, zwycięzca także.

 

Gunner vs RVD

Krótko jakoś to trwało, nie podobało mi się za bardzo, warto jedynie odnotować fakt, że RVD przegrał i to z Gunnerem (!) Sytuacja po walce wskazuje na to, że Mr. Taunt zrobi sobie jakąś przerwę, co mnie ani nie ziębi ani nie grzeje.

 

Gail Kim vs Mickie James

Przyznam się bez bicia, że przewinąłem i widziałem tylko początek i sam koniec walki. Długość pojedynku wskazuje na to, że TNA nie olewa doszczętnie dywizji kobiet, co się w sumie chwali.

 

Abyss vs Bully Ray

Przez pierwsze parę minut czułem się lekko zawiedzony, jednak z biegiem walki to uczucie zdecydowanie minęło. Obaj panowie wycierpieli się trochę w pojedynku i idzie to na plus. Na minus fakt, że Abyss trochę zbyt szybko wysypał pinezki, powinien to zrobić bliżej końca walki, jednak czepiam się tutaj trochę. Walka lekko przykrótka, zabrakło mi w niej dłuższego nawalania się koszami na śmieci, tosterami, kijami i czymkolwiek, co by się na rękę nawinęło. Szkoda, że nie było chairshotów na głowę i większej ilości krwi. Walka fajnie zakończona, generalnie podobało mi się bardzo. A tak przy okazji to Abyss nadaje się tylko i wyłącznie do tego typu stypulacji, jako, że ma on problemy nawet z chodzeniem po ringu.

 

Crimson Morgan vs Joe Magnus

Nawet mi się podobała ta walka, szkoda, że zwycięzcy byli więcej niż pewni. Szybkie tempo w czasie pojedynku, co było zdecydowanie na plus. Dopatrzyłem się botcha przy pinie Magnusa na Morganie, lekko mówiąc Crimson dał dupy przy przerwaniu liczenia, komiczna sytuacja, bo potem żaden z zawodników nie umiał jej sprzedać jako czegoś, co miało się wydarzyć. Mimo wszystko walka całkiem w porządku, dupy nie urwała, nie była beznadziejna, taka szara walka, jaka musi znaleźć się w karcie każdego PPV.

 

Kurt Angle vs James Storm

Podobała mi się walka, jednak pełny potencjał wynikający z nazwisk zawodników biorących w niej udział nie został wykorzystany. Może gdyby dostali trochę więcej czasu byłoby lepiej. Mimo wszystko walka na plus, mamy też podstawy do kontynuacji feudu, co w moim odczuciu nie będzie złe. Czekam na następne walki tych dwóch panów.

 

Bobby Roode vs Jeff Hardy

Zacznę od tego, że Hardy nie powinien brać udziału w tej walce. Nie powinien brać udziału w jakiejkolwiek walce powyżej lowcardu przez najbliższe pięć lat, ale to inna historia. Poza tym sędziowie w TNA chyba nie znają definicji countout’u. Roode i exćpun (czy taki ex to okaże się tak naprawdę za parę miesięcy) przez trzy minuty ganiają się wokół ringu, a sędzia stoi i się przygląda. Trochę później obaj zawodnicy znów lądują poza ringiem, a tym razem zaczyna on liczyć od razu. WTF? Mimo tych wszystkich wad walka nie zamulała, była całkiem ciekawa, jednak osobiście zamieniłbym to starcie z Angle vs Storm, które powinno być w mojej opinii main eventem. Sama końcówka walki o pas nieprawdopodobnie banalna, gwarantuje to kontynuację programu tych dwóch zawodników i ich kolejne walki. Średnio mnie to jara i nie uśmiecha mi się taka perspektywa. Dla mnie idealnie by było, gdyby: albo jak najszybciej pas przejął któryś face (za wyjątkiem Hardy’ego) i jak najszybciej stracił go na rzecz Bully Ray’a, który zasłużył na niego jak mało kto, albo żeby Roode trzymał tytuł aż do Lockdown, lub może nawet lepiej Slammiversary i tam dopiero stracił go na rzecz Storma. Walka Roode vs Hardy ani na plus ani minus.

 

 

Genesis było kolejną już galą TNA na „przeczekanie”. Nie miała jakiegoś pierdolnięcia i była dość przeciętna. Mimo to podobała mi się, gdyż było to pierwsze od Destination X, PPV od TNA, które obejrzałem praktycznie w całości (poza walką kobiet). Warto zauważyć, że większość walk z gali idzie na plus. Najwyżej oceniam X Dywizję oraz Monster's Ball. Te dwie walki podobały mi się najbardziej. Ocena: 6+/10

Semper invicta

  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux
  • Styl:  Klasyczny

Gunner vs RVD

Krótko jakoś to trwało, nie podobało mi się za bardzo, warto jedynie odnotować fakt, że RVD przegrał i to z Gunnerem (!) Sytuacja po walce wskazuje na to, że Mr. Taunt zrobi sobie jakąś przerwę, co mnie ani nie ziębi ani nie grzeje.

Co ciekawe, mówi się, że Robowi kończy się niedługo kontrakt z TNA, a sam zainteresowany wyraża chęć powrotu do WWE.


  • Posty:  10 886
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Sorensen vs Ion vs Kash vs Aries - Aries jest rewelacyjny. Niby takie błahe zagranie, a jak cieszy. Rozgrzewal publike klaszczac, i w tym czasie zszedl z ringu, by dopingowac trojke pretendentow. Inteligentne zagrania mistrza na poczatek. Poza tym, to nawet nie wiedzialem, ze to jest Elimination Match. Skoro juz tak postanowili zrobic (uwazam, ze to lepsze zagranie), to dobrze, ze ludzie odpadali w takiej kolejnosci. Nawet przez chwile nie dalem sie nabraz, ze Jesse moze zgarnac tytul. To moglby byc jeden z gorszych title-runow w historii X-Division. Facet ma poparcie, ale na tym ringu sie gubil. Poczatek z Ionem nie byl w ogole plynny, i przewaznie na siebie czekali, a i byly momenty, gdy szedl biedny nie w ta strone, bo sie zawiesil (jakos przed eliminacja Kasha). Zreszta, gdy zaczeli komentatorzy wspominac o gimmicku Filipinczyka, jak to jest piekny, i ma najpiekniejsze wszystko, to wiedzialem, ze skazany jest na feud z Pretty Boyem Sorensenem. Miejmy nadzieje, ze to Alex Shelley dostanie teraz swoja szanse, bo program z A-Double moze nie tylko byc dobry w ringu, ale za mikrofonem, co czesto w tej dywizji nie jest.

 

Pope vs Devon - Po pierwsze, to czemu te dwa niemotniki dostaja czas na PPV? Zeby to byla minuta, to jest to minuta stracona. Jedyne co udowodnili to to, ze Pope musi wrocic do starych okularow, bo te nowe smierdza tandeta. W sumie to sie ciesze, ze szybko zrobili ten ich turn, bo i tak wiadomo bylo, ze wroca do taty. Jedynie szkoda przegranej Papieza.

 

Gunner vs RVD - Nedzna koncowka, ktora pewnie przeciagnie ten feud zawodnikow, ktorym zycze zwolnienia. Sa na mojej liscie Fire Him! (po polsku Do Piekla!). Rob chyba zrobi sobie chwile przerwy, bo chcieli sprzedac jego kontuzje, ktorej wcale mu nie zafundowal Gunner - choc tak to bedzie przez heela sprzedane. Nuda, nostalgia, napisy koncowe... Zaskoczenie, to porazka "Pana taunta" na PPV.

 

Kim vs James - Poprzednia walka tych Pan byla o wiele lepsza. Tutaj bylo za duzo szopki wokol ringu. Zamkniecie Madison w klatce, paplanie Sky, ktora inaczej sie umalowala, a wszystko skonczone face'owym strzalem z kastetu... WTF!

 

Ray vs Abyss - Obawialem sie, ze ta walka bedzie przerazajaco smutna, ale Panowie sie w pore obudzili. Bylo pare near falli, ktore autentycznie moglismy kupic, i mysle, ze to najwiekszy plus tego starcia. Tempem nie powalalo, ale milo, ze Ray tez cos przyjal, i nie zostalo wszystko zrzucone na bezzebnego potwora.

 

Crimson/Morgan vs Joe/Magnus - Piekna pomylka Morgana w wywiadzie przed walka. Kim jest "Crim... Joe"?! W kazdym badz razie, przyjemne starcie. Milo wiedziec, ze Samoanczyk nie zardzewial ringowo, i wciaz ma pare sztuczek w rekawie. Ja coraz bardziej sie przekonuje do nowych mistrzow druzynowych.

 

Storm vs Angle - James nie stracil na tej porazce, i wciaz bedzie mial program z Kurtem. Promocja kowboja trwa dalej, a ja ją łykam jak... młody pelikan :wink: Wciaz jestem sceptyczny co do jego umiejetnosci ringowych, bo jako single wrestler mnie jeszcze za gardlo nie zlapal, ale to jest pewnie wina Kurta, bo przy nim wiekszosc tak wyglada. Walka jak najbardziej w porzadku.

 

Hardy vs Roode - Niby po bolu, bo Jeffro nie dostal tytulu, ale wciaz bedzie sie kolo zlota krecil. Nie wykluczone, ze w koncu odbierze go Robertowi, a tego niewielu z nas chce. Walka kiepska, bo mistrz ciagle uciekal, i juz przesadzaja z promowaniem go na takiego cipka (nie mylic z Materla). Rozumiem, ze chce byc najbardziej znienawidzonym czlowiekiem w tym biznesie, ale droge obral na skrot.

Nie wiem czy zmiana theme songu mistrza byla trafna. Muzyka moze i jest dobra, ale slabsza od poprzedniej. Mogli ograniczyc sie tylko do wstawki, a po "fajerwerkach" puscic Off the Chain.

 

I najwazniejsze! Gala Genesis dala sie nam zapamietac jako show wielkich debiutow. Tu wyszlo na to, ze ograniczyli sie tylko do zapowiedzi nadejscia CrimJoe... :twisted:

 

Najlepsze walki:

1. Kurt Angle vs James Storn

2. X Division Title

3. Tag Team Titles

Edytowane przez N!KO

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  877
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.01.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie oglądam TNA ale stypulacja walki Abyssa z Bullym Rayem zmusiła mnie bym sięgnął po ten produkt i nie zawiodłem się.Co prawda moje oczekiwania nie były zbyt wysokie ale przez pierwsze minuty tego pojedynku wydawało się, że i tak nie dadzą rady im sprostać."Gwiazdy" TNA początek miały strasznie wolny i ciężko mi było się wkręcić aż do czasu gdy Ray poszedł za kulisy, bo od tej pory było już tylko lepiej.Było dużo ciekawy spotów i akcji hardcorowych jak chokeslam na pinezki czy Rock Bottom (?) na stół pokryty drutem kolczastym ale najbardziej podobało mi się zrobienie hotdoga z Abyssa (szacunek dla kolesia, bo przyjął więcej spotów na siebie) oraz przyjęcie strzała na genitalia z tarki, a właściwie "OH, MY BALLS" rzucone od Bullyego chwile później.Na plus trzeba też zaliczyć publikę, która z początku wydawała się tak ospała jak pojedynek ale również jak walka budziła się z każdą kolejną minutą i na koniec już było z nią bardzo dobrze, chanty "This is awesome" i "Holy shit" się pojawiały, a to zawsze wzmacnia uczucie jakie sam odczuwasz.Myślę, że jakby zaczęli pojedynek od razu z buta czyli pomijając początek walki wyszło by naprawdę dobre starcie, a tak dostaliśmy przyzwoity pojedynek. Edytowane przez Anapolon

Dont Take it personally.. Im just that much smarter than you...

9753791175058a11dcc0cd.jpg


  • Posty:  276
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Co ciekawe, mówi się, że Robowi kończy się niedługo kontrakt z TNA, a sam zainteresowany wyraża chęć powrotu do WWE.

Tak jak napisałem, ani mnie to nie ziębi, ani nie grzeje, wolałbym jednak, żeby wrócił do WWE, bo tam nic wielkiego już nie wygra, ani nie zdobędzie, a w TNA wciąż istniałoby ryzyko, że zbliży się do głównego pasa, albo będzie zabierał miejsce lepszym i młodszym od siebie zawodnikom.

Semper invicta

  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Miałem opisać każdą walkę tak jak mam to w zwyczaju, ale odechciało mi się, bo PPV wypadło po prostu fatalnie. Szczerze powiem, że jakbym udał się na tą galę i dostał w nagrodę coś takiego to rzuciłbym im biletem prosto w pysk.

 

- X-Division słabo zabookowane i do bólu przewidywalne pod koniec. Nie wiem po co rozegrali to w ten sposób zamiast pokazać trochę wrestlingu i zostawić w ringu Ariesa z Kashem.

- Dinero przegrywa z Devonem i ma to swoje plusy, bo chyba ten ich program będzie zmierzał ku końcowi, ale ma też duży minus, bo biedny Pope niebawem osiągnie w federacji pozycje Samoa Joe...

- Gunner vs. RVD było prowadzone w tak wolnym tempie, że dość mocno zbierało mi się na spanie, ale jednak walka nie trwała długo i fajnie, że z miejsca nie popsuli całego momentum Gunnera i dali mu wygrać z renomowanym rywalem. Z drugiej jednak strony znów muszę to powtórzyć, ale taka jest smutna prawda - Gunner nie potrafi walczyć.

- walka Knockouts zabookowana w sposób tragiczny.

- Monster's Ball mi się podobał mimo tego, że trudno było uwierzyć w zwycięstwo Bully'ego. O dziwo Ray przyjął więcej bumpów od Abyssa i oprócz początku w którym trochę grał cipę znów pokazał się z bardzo dobrej strony i po walce podczas backstage'owego brawlu mógł jeszcze się wyżyć na Monsterze. Szkoda, że tak genialny heel jak Bully nie może liczyć na push do main eventów.

- tag team title przewidywalne i bez większej historii, ale było przyzwoicie.

- walka która powinna skradać show, czyli Storm vs. Angle to kolejna tragedia jeżeli chodzi o booking.

- main event to jeszcze większa tragedia jeżeli chodzi o booking.

 

Booking to słowo klucz tej gali. Nie wiem kto był głównym pomysłodawcą, ale takie rzeczy panowie to możecie robić na tygodniówkach, a nie na PPV. Po prostu śmiech na sali. Katastrofalny początek roku i pewnie jeden z faworytów do wygrania najgorszej gali roku w naszych forumowych awardsach za rok 2012.

 

Poza tym, to nawet nie wiedzialem, ze to jest Elimination Match. Skoro juz tak postanowili zrobic (uwazam, ze to lepsze zagranie), to dobrze, ze ludzie odpadali w takiej kolejnosci.

 

Z tego co wiem to ta walka nie miała być Elimination, ale cóż takie uroki TNA. :roll:

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  62
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.08.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

X Division

 

Walka była dobra ale stanowczo za krótka. Na plus zwycięzca i oby trzymał pas jak najdłużej.

 

The Pope vs Devon

 

Jeden z najgłupszych feudów ever w którym tak naprawdę do teraz nie wiadomo do końca o co chodzi i do tego słaba walka.

 

Gunner vs RVD

 

Co to się stało RVD przegrał :shock: , oczywiście walka ssała i była do kitu ale tak naprawdę chyba nikt dobrej walki tutaj nie oczekiwał. RVD ma kontuzję (of course fake), i oby nie oznaczała ona cichego wejścia do Dablju.

 

Gail Kim vs Mickie James

 

Średniak i to trochę krótki.

 

Monster Ball Match

 

Zdecydowanie najlepsza walka gali, powrót hardcoru do TNA udany, zabrakło koszów na śmieci i kijów ale trudno da się przeżyć.

 

Crimson Morgan vs Joe Magnus

 

Zwycięzca był do przewidzenia ale pojedynek był całkiem dobry, Crimson spieprzył co nieco.

 

Kurt Angle vs James Storm

 

Feud będzie na pewno kontynuowany, więc promocja Jamesa trwa. Pojedynek przykrótki ale dobry.

 

Hardy vs Roode- Dżeffuś tytułu nie dostał i całe szczęście, ale coś czuje że ten feud wygra i odbierze pas Roode, walka dupy nie urwała i szkoda że z Roode robią takiego trochę cipka.

 

6/10

9895452751c9c9c847774.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. X-Division Championship - całkiem niezły, potrafiący "rozgrzać" opener, choć przyznam, że po takiej czwórce spodziewałem się jeszcze większego ognia i fajerwerków. Podobał mi się tu Zema Ion, który bardzo ciekawie odgrywa swój gimmick (fajny motyw z przybijaniem piątek przed walką :lol: ) i jest niezły w ringu. Trochę za mało było Kash'a, a Aries na początku był bookowany tak jak kiedyś Eddie Guerrero ("wy się napierdalajcie, a ja sobie poczekam" :D ).

Trochę bez sensu było to przeszkadzanie sobie podczas prób pinów, skoro była to walka "eliminacyjna" i liczył się ostatni pinfall. Totalnie zjebali też końcówkę. Czy widząc Ion'a, kitrającego się przez 5 minut za ringiem, ktokolwiek miał wątpliwości, że to on właśnie przeszkodzi Sorensenowi w zdobyciu pasa? :roll:

Ogólnie niezła walka, ale potencjał miała na coś o wiele bardziej zajebistego.

 

2. Devon vs. Pope - czyli żenady ciąg dalszy, bo nie było to ani ciekawe ringowo, ni też zabawne, a widok tych dwóch ciotowatych synalków Devona (w tych ciuszkach Pope'a wyglądali jakby spierdolili z Parady Miłości :twisted: ) irytuje mnie chyba jeszcze bardziej niż wizja konieczności pójścia jutro do roboty. Na dokładkę jeszcze ta końcowa, słitaśna scenka przebaczenia synom marnotrawnym... Ludzie ze słabszym żołądkiem, mogliby się porzygać :D Jedyny plus to fakt, że chyba mamy już koniec tego debilnego storyline'u i kariery rodziny Devona w TNA. Sam pojedynek zasysał niczym Jenna Jameson za najlepszych swoich lat :twisted:

 

3. RVD vs. Gunner - co to kurwa było? Bob dominuje przez 90% czasu, wręcz ośmieszając w ringu Gunnera, aby na koniec przegrać i to czysto (bo to DDT na odkrytą glebę nie podchodziło przecież pod żadne DQ). Normalnie lałem ze śmiechu :lol: Roberto, który jedzie na PPV's wszystko co się rusza, wali czystego joba gościowi, który podkładał się ostatnio synalkowi Bischoff'a :lol: Logika "kreatywnych" w Dixielandzie jest dla mnie wciąż nieodgadnioną zagadką :roll:

 

4. James vs. Kim - Jest Gail, jest impreza :D , czyli kolejny solidny pojedynek Myszki Mickie z Kim. Wszystko byłoby ładnie i pięknie, gdyby nie przeciągany początek z zapakowaniem Madison do klatki, oraz głupia końcówka, gdzie James - niczym Orton - dała się ponieść emocjom i na oczach sędziego wyjebała Mistrzyni kastetem, tracąc szansę na zdobycie pasa. Ogólnie nie lubię tak bookowanych zakończeń, bo obrażają one inteligencję wrestlerów. Sama jednak walka była niezła i z chęcią obejrzę kolejne starcie tych Pań, bo jest między nimi ringowa chemia :wink:

 

5. Abyss vs. Ray - kozacka walka! Można by się czepić jej wolnego tempa, ale tu wszystko miało się opierać na bumps'ach i damn... dostaliśmy je! Jak na mainstream to otrzymaliśmy potężną dawkę Hardcore'u przez duże "H", oraz kilka niezłych near falli z zaskakującymi kick out'ami. Ponadto bardzo podobała mi się ta dawka psychologii ringowej, kiedy to Abyss niszczył morale Bully'ego, nie sprzedając jego akcji, jakby w ogóle ich nie odczuwał (miny Ray'a - bezcenne :D ). W końcu dostaliśmy prawdziwego Monstera, a nie Ciasteczkowego Potwora, jak do tej pory. Panowie ładnie się poświęcili dla widowiska (soczyste bumps'y. Aż bolało przed telewizorem) i wielki szacun dla nich za to!

 

6. Joe & Magnus vs. Morgan & Crimson - o dziwo, całkiem niezłe starcie, które spokojnie mogło sie podobać. Pretendenci zostali mocno rozpisani na tle tak dominującego Tagu Mistrzów, tak więc walka była wyrównana i wciągająca. Ładne postępy poczynił Magnus i jak na takiego dużego gościa, bardzo szybko porusza się w ringu. Joe i Magnus sprawili Championom sporo problemów i losy starcia ważyły się do ostatniej chwili.

W prawdzie pasy nie zmieniły właścicieli (przecież Morgan & Crimson dostali nową, wspólną muzę na wejście, tak więc jeszcze pasy trochę potrzymają :wink: ), ale pretendenci ładnie pokazali się w tym pojedynku.

 

7. Storm vs. Angle - gdyby cała walka była tak zabookowana jak jej druga część, to starcie mogłoby się podobać, jednak sztampowo rozpisana pierwsza połowa (totalna dominacja jednego, a następnie - drugiego) - niemal mnie uśpiła, bo emocji było wówczas zero. W drugiej części zaczęło być w końcu bardziej wyrównanie i dostaliśmy wreszcie trochę dramaturgii, ale nie poskąpiona nam także debilnego zakończenia, gdzie Kurt wygrywa po low blow'ie i "Super Kicku" (cudzysłów zamierzony) gdzie Angle kopał podnosząc nogę na wysokość pasa (sic!). Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że pomiędzy tymi zawodnikami nie ma zbytnio chemii, bo dwaj tak świetni wrestlerzy, robiący tak do osrania przeciętne walki, to wręcz ewenement.

 

P.S. Chyba Angle odstawił koks przygotowując się do tej Olimpiady, bo wygląda - jak na swoje możliwości - wręcz fatalnie.

 

8. Hardy vs. Roode - słabiutki main event, który nie potrafił wciągnąć mnie czymkolwiek, bo odrobina dramaturgii była wyłącznie w samej końcówce, a tak? Nuda, nuda, nuda. Mistrz został rozpisany na mega-pizdę (coś jak kiedyś heelowy Orton), który albo spierdala z ringu (aby zachować pas przez count out), albo pierze Sędziego (aby zachować pas przez DQ). Fatalnie to wyglądało i Bobik raczej nie zapadnie w naszych pamięciach (przy takim bookingu) jako dobry Champion. Jedyny plus to to, że ćpunek nie dostał pasa, choć to co writerzy robili z Roodem - centralnie łamało mi serce :roll:

 

P.S. Hardas sprzedający Crossface to niemal pewniak do tegorocznego Oscara dla najlepszego aktora. Facet wyglądał jakby się zastanawiał, czy nie zapomniał kupić dzieciakowi Bebiko w Hipermarkecie, a nie - jakby umierał z bólu w submissionie. Pełna profeska, nie ma co... :twisted:

 

Reasumując - niepowalający początek roku ze strony TNA. Najbardziej zawiodły walki, po których najwięcej się spodziewałem (main event, Angle vs. Roode). Na szczęście PPV's ratowały jak mogły walka tagów, opener, Panie oraz świetny Monster Ball. Nie było jakoś tragicznie, ale to Genesis miało o wiele większy potencjał, który standardowo poszedł uprawiać miłość przez kiepską bookerkę. Moja ocena: 3=/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

X Division Championship – Bardzo dobry opener, jednak zdecydowanie za krótki. Po gongu pomyślałem sobie - to już? X Division potrzebuje więcej czasu, bo nieco ponad 10 minut na czterech zawodników to za mało. Co takiego pokazał Kash? Nic, bo nie miał ku temu okazji. Za szybko dochodziło do eliminacji. Podobał mi się booking, heele nie próbowali zawrzeć paktu i każdy walczył o swoje. Tempo od początku było szybkie, pokazali wiele efektownych akcji (szczególnie tower of doom i brainbuster z drugiej liny), ale gdyby dostali ze 20 minut to mogliby wykręcić walkę wieczoru. Aries zgodnie z oczekiwaniami obronił pas, reszta jeszcze na niego nie zasługuje.

 

Dinero vs Devon – Cieszę się, że skończyli rodzinne problemy po jednej walce na PPV. Devon odzyskał synów, Pope (może) w końcu dostanie solidnego rywala i wszyscy będą szczęśliwi. Sama walka była dopełnieniem żenującego feudu.

 

Gunner vs RVD – Wielmożny pan RVD przegrał? Wielmożny pan RVD wyniesiony z hali na noszach? To zbyt piękne by mogło być prawdziwe. Poziom walki mnie nie zaskoczył, spodziewałem się słabej, ale wynik już tak. W plotkach chyba jest ziarenko prawdy i Bob niebawem będzie zamęczał swoją osobą fanów WWE.

 

Bully Ray vs Abyss – Hardcore powrócił w wielkim stylu. Było wszystko, co powinno się pojawić w tej stypulacji: stoły, drut kolczasty, pinezki i przeróżne dodatki. Cała masa boleśnie wyglądających spotów, nearfalle i reakcje Reya na wydarzenia (oh, my balls! :lol: ). Odradzający się Monster od początku wydawał się być faworytem, ale gdy Ray nie dał się przypiąć po chokeslamie na pinezki to zacząłem mu kibicować. Jedynie krwi było za mało, bo jak ktoś dostaje drutem kolczastym przez łeb to powinien być porozcinany. To taka uwaga na wyrost, bo nie ma się za bardzo o co przyczepić do tej walki. Pochwalić też muszę Abyssa za poprawny BHS na druty. W przeszłości nie zawsze mu to wychodziło jak należy. Do tej pory walka gali.

 

Joe & Magnus vs Mogran & Crimson – Było przyzwoicie, jednak liczyłem na większy pokaz siły obydwu drużyn i przełamywanie akcji rywala. Tempo było wolne i zbyt długie były momenty dominacji jednych jak i drugich. Oby następna ich walka, na którą się zanosi, była dłuższa i bardziej emocjonująca.

 

James Storm vs Kurt Angle - Przed walką Storm w stylu Edge’a próbował wprowadzić chanty „you suck” do entrance Kurta. Przy takim theme raczej się nie da. Walka całkiem niezła i cieszę się z możliwości kontynuowania feudu. Kurt też musi sobie czasem powygrywać, a obydwaj potencjał mają na tyle wysoki, że można z nich jeszcze sporo wycisnąć.

 

Jeff Hardy vs Bobby Roode – Roode w swoich zagraniach przypomina mi JBL’a. Stosuje wszelkie brudne zagrywki, żeby tylko zachować tytuł. Z jednej strony to dobrze, bo umacnia go w roli heela #1, z drugiej jest przez to postrzegany, jako mistrz, który nie potrafi wygrać w uczciwy sposób i farci. Przez wyraźną dominację mistrza zacząłem się mocno niepokoić o finał walki. Przez końcówkę Hardy niestety dalej będzie się kręcił wokół pasa i może po niego sięgnąć na Victory Road. Zmieniając Bobby'emu theme popełnili ten sam grzech, co w przypadku Stylesa.

 

Ocena gali: 3/6.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  1 300
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Gunner vs RVD

Krótko jakoś to trwało, nie podobało mi się za bardzo, warto jedynie odnotować fakt, że RVD przegrał i to z Gunnerem (!) Sytuacja po walce wskazuje na to, że Mr. Taunt zrobi sobie jakąś przerwę, co mnie ani nie ziębi ani nie grzeje.

Co ciekawe, mówi się, że Robowi kończy się niedługo kontrakt z TNA, a sam zainteresowany wyraża chęć powrotu do WWE.

 

 

Raduje się serce moje słysząc takie nowiny.

Nie bierz życia za poważnie,

Bo i tak trafisz do piachu.

1240828704e1eb65585182.jpg


  • Posty:  437
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.09.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Sumując - oglądając pierwsze PPV ze strony TNA w tym roku w ogóle się nie wynudziłem, choć najlepsza gala ze strony fedki to nie była. Zapamiętany przez fanów zapewne będzie Monster's Ball, X-Div., i być może 2 ostatnie walki Genesis.

 

więcej nt. gali można przeczytać tu: http://fifkx.blogspot.com/2012/01/tna-genesis-2012-8012012.html

BULLET CLUB FO FO FO FOR LIVE

171853244354245ca8e4f56.jpg


  • Posty:  19
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.10.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie oglądam TNA ale oglądałem jedną walkę na tej gali. Mianowicie walkę Hardasa. Przynajmniej był trzeźwy. A sama gala gorsza od Capitol Punishment... Oby Jeffro kiedyś wrócił do WWE :(

Never thought I would be here, so high in the air:

This is my unanswered prayer.

Defined by another, so much wasted time,

Out of the darkness, each breath that I take will be mine


  • Posty:  276
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.04.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie oglądam TNA ale oglądałem jedną walkę na tej gali. Mianowicie walkę Hardasa. Przynajmniej był trzeźwy. A sama gala gorsza od Capitol Punishment... Oby Jeffro kiedyś wrócił do WWE :(

 

Brawo, oceniasz całą galę na podstawie obejrzanej tylko jednej walki i jeszcze do tego się przyznajesz :/

Semper invicta

  • Posty:  437
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.09.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Przynajmniej był trzeźwy. A sama gala gorsza od Capitol Punishment..

 

 

http://vatichan.pl/b/src/128388685928.png

 

 

zwykle nikt się tutaj nie stara nikogo nauczać, ale myślę że powinieneś odrobić kilka lekcji nim zaczniesz wypisywać cokolwiek na temat wrestlingu i poziomu walk.

BULLET CLUB FO FO FO FOR LIVE

171853244354245ca8e4f56.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • CzaQ
      Z początku myślałem, że chodzi o Króliczka z pierwszego odcinka drugiego sezonu - kiedy to nabijali się na castingu z jej waginy   Ale raczej chodzi o Hawkgirl, czyli Isabele Merced, która występuję oczywiście jako Dina w Last of Us sezonie drugim Absolutnie ładna babeczka. (W grze Dina była brzydsza ;p )
    • MattDevitto
      Podobno też gala z weekendu wyszła dobrze, choć jeszcze nie miałem czasu sam zajrzeć jak wypadła. Co ciekawe CMLL w ostatnich dniach również zebrało bardzo dobre recenzje
    • KyRenLo
      Podczas gali Worlds End 2025 odbędą się półfinały i finał turnieju Continental Classic. Dwie grupy. Złota i Niebieska w obrazku: Skład zapewni sporo bardzo, bardzo dobrych pojedynków. Trudno wskazać jednoznacznie głównego faworyta. Fletcher? Okada? Takeshita ? Zobaczymy.
    • Mr_Hardy
    • KyRenLo
      Ojejku. Ja jestem zdecydowanie i aż do przesady team Star Wars, ale będzie trzeba jednak zerknąć: Get a First Look at One of WWE’s Biggest Stars in Star Trek Spin-Off ‘Starfleet Academy’ [Exclusive] COLLIDER.COM Get an exclusive first look at WWE star Rebecca Quin, aka Becky Lynch, as a Starfleet officer in the upcoming Star Trek: Starfleet Academy series.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...