Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Sin Cara zostanie zwolniony?, Nowy pięcioletni kontrakt CM P


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Podczas tapingu wyemitowano promo Johnny’ego Curtisa, w którym zawodnik mówił o swoim debiucie na SmackDown! 6 sierpnia. Jak można było zobaczyć w piątek, promo nie zostało jednak upublicznione, a co za tym idzie debiut Curtisa został prawdopodobnie przesunięty lub z niego zrezygnowano.

 

Jako poniedziałkowy dar...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/news-sin-cara-zostanie-zwolniony-nowy-piecioletni.html
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/26351-sin-cara-zostanie-zwolniony-nowy-pi%C4%99cioletni-kontrakt-cm-p/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 20
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • TakerFanKrk

    5

  • maly619

    4

  • Sebu

    4

  • Menez

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Do czego to doszło, John Cena specjalnie kontuzjuje przeciwników. :roll:

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Strasznie mnie denerwuje brak chęci ze strony władz WWE do promowania nowych zawodników. Zauważcie, kto najczęściej dostaje push i kręci się przy pasach? Zazwyczaj są to Cena i Orton (pamiętacie chyba jak było przedtem: Jasiek, HHH i Orton zmieniali się przy pasie a Shawn zawsze był pomijany).Federacja jakby nie zauważała że są inni zawodnicy lub traktuje ich po macoszemu: R-Truth, ledwo po heel turnie dobił się do ME a już spadł z powrotem do midcardu ośmieszany przez powracającego Morrisona. Evan Bourne: zamiast dostać jakiś push na pas US czy IC to jest zazwyczaj podkładany bardziej wypromowanym zawodnikom. Zack Ryder: chyba gdyby nie to że jest lubiany przez fanów, już dawno by się go pozbyto. CM Punk:do pewnego czasu także był totalnie szmacony w jednostronnym feudzie przez nikogo innego jak Ortona (gdyby nie fani i to że ktoś w federacji dostrzegł w nim potencjał to dziś zamiast w genialnym storylinie z pasem, Punka oglądalibyśmy nadal w squashach z Big Showem). O takich zawodnikach jak Kizarny czy Escobar już się nie zająknę. Drew McIntyre: miał niezły debiut i feud z Truthem, miał być także nowym ME. Gdzie jest obecnie, wszyscy wiemy... Teraz wylatuje Sin Cara (i znów będziemy się zachwycać skokami słitaśnego Reya bo rywala który mógł mu zagrozić już chyba w federacji nie będzie)... Co się dzieje? Wydaje mi się jakby WWE (do pewnego momentu bo teraz jest lepiej ale zwolnienie Sin Cary znów rzuciło złe światło) budowało obraz taki że: są Jasiu i Orton (któremu nawet włos z głowy nie spadł po ostrych słowach na temat Kelly2x, nie muszę mówić jakby się to skończyło dla innego zawodnika) a reszta jest tylko bezwiednie podkładającym się im tłem z którymi zawsze w feudach wygrywają lub też mają za zadanie potrzymać trochę tą dwójkę od pasów by się publice "nie przejadli" a potem mają im je znów oddać podkładając się do efektownego RKO/AA przy akompaniamencie szczęśliwego ryku dzieci będących tłumnie na trybunach (w ogóle jestem ciekaw czy Del Rio w ogóle kiedyś doczeka się pasa bo kiedy debiutował w WWE to myślałem że podzieli los Kizarnego i Escobara a gdy jakoś mu się udało w federacji zadomowić to dziwnym trafem jakoś tytułu nie może się doczekać) :roll:

  • Posty:  1 158
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2011
  • Status:  Offline

Strasznie mnie denerwuje brak chęci ze strony władz WWE do promowania nowych zawodników.

Gdybym to zdanie usłyszał jeszcze na początku 2010 roku, pewnie bym się z tym zgodził. Ale nie teraz, kiedy dwa najważniejsze pasy w federacji trzymają Christian i w pewnym sensie CM Punk.

Alberto Del Rio wygrywa Royal Rumble Match, a kilka miesięcy później zdobywa walizkę. The Miz miał kilkumiesięczny title run (może i słaby, ale miał), całkowicie szmacony niegdyś R-Truth staje się Main Eventerem, a pushowani zaczynają być tacy jak Cody Rhodes, Daniel Bryan. To jest właśnie nędzny obraz WWE - Cena, Orton i długo, długo nic, nieprawdaż?

 

Dla niektórych chyba naprwadę zawodnik nie będący w Main Evencie jest szmacony. :|


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Sebu, proszę czytaj dokładniej: Wydaje mi się jakby WWE (do pewnego momentu bo teraz jest lepiej ale zwolnienie Sin Cary znów rzuciło złe światło) budowało obraz taki że: są Jasiu i Orton (któremu nawet włos z głowy nie spadł po ostrych słowach na temat Kelly2x, nie muszę mówić jakby się to skończyło dla innego zawodnika) a reszta jest tylko bezwiednie podkładającym się im tłem z którymi zawsze w feudach wygrywają lub też mają za zadanie potrzymać trochę tą dwójkę od pasów by się publice "nie przejadli" a potem mają im je znów oddać podkładając się do efektownego RKO/AA przy akompaniamencie szczęśliwego ryku dzieci będących tłumnie na trybunach

 

[ Dodano: 2011-07-31, 17:28 ]

Oraz: CM Punk:do pewnego czasu także był totalnie szmacony w jednostronnym feudzie przez nikogo innego jak Ortona (gdyby nie fani i to że ktoś w federacji dostrzegł w nim potencjał to dziś zamiast w genialnym storylinie z pasem, Punka oglądalibyśmy nadal w squashach z Big Showem)


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Przesadzasz TakerFanKrk, WWE wyraźnie szuka nowych Main Eventerów. Wiadomo, że pozycja Ceny czy Ortona są niezagrożone, bo to oni dają największe zyski federacji i to oni są osobami, które zawsze będą wierne WWE.

To, że Sin Cara może zostac zwolniony wcale nie oznacza, że WWE nie szuka nowych osób, bo przecież od razu wrócili do promowania Reya, a na dark matchach już pojawił się Hunico. Sin Cara zresztą może sam być sobie winny, jeśli go zwolnią, bo zna politykę federacji i wie, że od czasów śmierci Benoit WWE bardzo uczulone jest na nielegalne środki.

 

Zresztą mam wrażenie, że jak ktoś pojawił się na chwilę w ME, tak jak Truth, czy Miz, to od razu oczekiwalibyście, że będzie tam cały czas. Federacja musi też sprawdzic, jak zawodnik bedzie reagowac, gdy spadnie jego push, albo musi tez jego osobą wypromowac innego wrestlera.

 

I przestańmy płakac nad losem Punka, bo wyraźnie się poprawił, a chyba nie było mu tak źle, skoro przedłużył umowę na kolejne 5 lat.

Edytowane przez maly619

  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

Sam napisałeś: "Strasznie mnie denerwuje brak chęci ze strony władz WWE do promowania nowych zawodników", a teraz próbujesz odwrócić kota ogonem i wmówić komuś, że nie czyta dokładnie. Pamiętam ten jęk, gdy Miz zdobył pas WWE, że ciągle przegrywał, a teraz bęc i bez żadnej promocji został mistrzem. Po prostu fanom w Polsce naprawdę nie da się dogodzić i albo płaczą nad brakiem promocji dla nowych albo płaczą, że ci nowi nie są wypromowani. Zastanawia mnie też moda na Alberto del Rio, który według niektórych (wypowiedzi z tematów o WWE) jest szmacony :lol: Jak ja bym chciał, by taki Bourne był szmacony w taki sposób (zwyciężając w Royal Rumble Matchu, zdobywając walizkę MitB i to wszystko w niecały rok po debiucie). Ale rozumiem, że niektórzy się zapewne spodziewali tego, że del Rio dostanie pas w miesiąc po debiucie, to ok, wtedy rozumiem (choć dla mnie jest wielu ludzi, którzy dużo, dużo dłużej kiszą się w tej śmiesznej federacji i zasługują na ten pas bardziej od del Rio, ale niestety blokuje ich wymieniony już beton, który określoną liczbę razy w roku musi dzierżyć po prostu najważniejsze pasy).

  • Posty:  1 660
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.04.2011
  • Status:  Offline

Zastanawia mnie też moda na Alberto del Rio, który według niektórych (wypowiedzi z tematów o WWE) jest szmacony :lol:

 

Ja pamiętam jak Del Rio przegrał na WrestleManii to już niektórzy zaczęli tak pisać.

 

I przestańmy płakac nad losem Punka, bo wyraźnie się poprawił, a chyba nie było mu tak źle,

 

Poprawił się i to bardzo w przeciągu miesiąca. Czy ja wiem, czy mu nie było tak źle, było pełno newsów o tym, że jeśli nie dostanie pushu to odejdzie. Mam nadzieję, że WWE go nie wrobi i nie zrobili czegoś takiego, że "Podpisał kontrakt, więc wracamy do jobberki"


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Czy ja wiem, czy mu nie było tak źle, było pełno newsów o tym, że jeśli nie dostanie pushu to odejdzie. Mam nadzieję, że WWE go nie wrobi i nie zrobili czegoś takiego, że "Podpisał kontrakt, więc wracamy do jobberki"

 

Ja do newsów zawsze podchodzę z pewnym dystansem. Oczywiście, to co działo się z Punkiem mogło go trochę irytować, ale na pewno nie było tak, że był jakoś wielce wściekły, bo w takim wypadku nawet nie zastanawiałby się, żeby przedłużać kontakt z WWE.

 

Oczywiście jest też opcja, że WWE zadbało o to, żeby Punk dostał odpowiednią kasę i żeby przez to siedział cicho, ale też może być druga strona, gdzie to Punk postawił parę warunków WWE, tak jak np. zatrudnienie Cabany.


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Sam napisałeś: "Strasznie mnie denerwuje brak chęci ze strony władz WWE do promowania nowych zawodników", a teraz próbujesz odwrócić kota ogonem i wmówić komuś, że nie czyta dokładnie.
Chyba nie zrozumiałeś do końca kontekstu. Pisząc to zdanie odwołałem się do ogółu zawodników którzy mają potencjał a nie mają jak się przebić (chodzi mi o takich zawodników jak np: Bourne czy Ryder), niczego nie chcę odwracać... Poza tym mówicie że federacja promuje Christiana, Del Rio czy Punka. OK, pełna zgoda, też się z tego bardzo cieszę. Ale trzeba zadać sobie jedno kluczowe pytanie: czy tak będzie już zawsze? Myślicie ze oni już będą mieli taką pozycję jak Jasiek czy Orton? Jak było ze Swaggerem? Zdobył pas,myślano że pojawił się nowy Main Eventer na SmackDown! a tu naraz nagrabił sobie na backstage'u i wrócił do midcardu... McIntyre też miał być jednym z nowych Main Eventerów u niebieskich a jak skończył? Nie bądźcie tak pewni że np Christian już na stałe zagości w ME... Przy okazji wychodzi tutaj jeszcze jedna niekonsekwencja w WWE której bardzo nie lubię: że starsze wypromowane gwiazdy skutecznie blokują push tym młodszym. Pamiętacie gdy Punk zdobył pas WHC w 2009 r.? Wystarczyła jedna uwaga ze strony Undertakera (nie pamiętam dokładnie o co poszło) i CM musiał karnie oddać tytuł na Breaking Point i na dodatek od tego czasu zaczęło się jego dwuletnie regularne szmacenie. A np Mysterio i Cara? Gdy u Reya w 2009 wykryto doping to tylko go pojechano z pasa IC na rzecz JoMo a Sin Carę za doping od razu usunięto z wizji... I gdzie tu jest równe traktowanie (taki Orton może mówić co chce i nic mu się nie dzieje a taki Ryder czy inny Bourne po takich słowach jak nt Kelly Kelly zostaliby wyrzuceni z federacji w trybie natychmiastowym)?

 

[ Dodano: 2011-07-31, 19:50 ]

Jak ja bym chciał, by taki Bourne był szmacony w taki sposób (zwyciężając w Royal Rumble Matchu, zdobywając walizkę MitB i to wszystko w niecały rok po debiucie). A
I też byś chciał żeby taki talent jak Bourne przez 7 miesięcy nie miał szansy nawet przez chwilę zasmakować złota (jak chociażby Christian przez 2 dni), będąc jednocześnie tak blisko tego tytułu? Śmiem wątpić...

 

[ Dodano: 2011-07-31, 19:59 ]

Zresztą mam wrażenie, że jak ktoś pojawił się na chwilę w ME, tak jak Truth, czy Miz, to od razu oczekiwalibyście, że będzie tam cały czas. Federacja musi też sprawdzic, jak zawodnik bedzie reagowac, gdy spadnie jego push, albo musi tez jego osobą wypromowac innego wrestlera.
Jakoś dziwnym trafem Jasiowi i Ortonowi push nie spada. I uwierz mi można się zmęczyć gdy się ciągle wygrywa tak jak oni, więc odrobina jobberki takim gwiazdom na pewno też nie zaszkodzi (może nawet by wypromowali jakiegoś ciekawego nowego zawodnika), skoro Punk jobbował 2 lata to czemu Cena czy Orton nie mogą (oczywiście nie 2 lata ale krótszy okres czasu ;) ) A poza tym nie zgadzam się z argumentem że niby Orton i Cena generują największe zyski dla WWE. Od 17 lipca mają zastępcę w osobie Punka ;) (nie przypadkiem przecież z WWE shopu znika całe merchandise związane z CM'em)

  • Posty:  1 025
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.10.2009
  • Status:  Offline

Pamiętacie gdy Punk zdobył pas WHC w 2009 r.? Wystarczyła jedna uwaga ze strony Undertakera (nie pamiętam dokładnie o co poszło) i CM musiał karnie oddać tytuł na Breaking Point i na dodatek od tego czasu zaczęło się jego dwuletnie regularne szmacenie.

Tytułem wyjaśnienia - Punk na Breaking Point '09 wygrał z Takerem w Submission Matchu (wiem na czym to polegało, ale jednak wygrał), natomiast wspomniany incydent polegał na tym, że Undertaker powiedział Punkowi, że jako mistrz powinien się stosownie ubierać itd, natomiast CM spytał się, czy to samo dotyczy Ceny. I żeby nie było - nie chodzi o to, że to Taker czy Jasiek mieli jakieś pretensje i polecieli na skargę do Vincenta, tylko jeden z agentów.

 

A np Mysterio i Cara? Gdy u Reya w 2009 wykryto doping to tylko go pojechano z pasa IC na rzecz JoMo a Sin Carę za doping od razu usunięto z wizji... I gdzie tu jest równe traktowanie (taki Orton może mówić co chce i nic mu się nie dzieje a taki Ryder czy inny Bourne po takich słowach jak nt Kelly Kelly zostaliby z federacji w trybie natychmiastowym)?

Ale przecież nikt nie mówi nic o wspólnym traktowaniu. Jak należysz do jakiegoś banku przez kilka lat i nałapiesz długów, to patrzą na ciebie inaczej niż na nowo zarejestrowanego klienta, który tak samo popadnie w zadłużenie. Faworyzowanie tych, którzy są dłużej w danym miejscu pracy nie jest niczym nowym i nie odnosi się tylko do wrestlingu. Poza tym - Reyowi nie tylko zabrano IC title, ale został też na miesiąc zdyskwalifikowany (czyli to samo, co spotkało Sin Carę) i wrócił przed jednym z PPV, gdy Batista zapowiedział go jako swojego tag team partnera do walki o pasy z JeriShow. Akurat tutaj nie można się doczepić do WWE, bo w obu przypadkach zrobili to samo (zawiesili).

 

Co do Swaggera, to on od początku był chybionym pomysłem. Rozumiem parcie na promocję młodych gwiazd, ale nie oczekujmy, że promowany będzie każdy. Sepleniący Swagger nie miał szans na zrobienie dużej kariery. WWE ma znany od dawna profil i dlatego będą pushować takiego Cenę czy Miza a nie Bourne'a czy Zigglera. To Cena i Miz mogą promować WWE w różnych talk show czy innych programach, pojawiać się w gazetach, filmach itd, a nie ludzie pokroju AirBourne'a czy Dolpha.

 

I też byś chciał żeby taki talent jak Bourne przez 7 miesięcy nie miał szansy nawet przez chwilę zasmakować złota (jak chociażby Christian przez 2 dni), będąc jednocześnie tak blisko tego tytułu? Śmiem wątpić...

Jasne, że tak. Evan Bourne będący blisko tytułu (nawet, jeśli by po niego nie sięgnął) to jest na pewno marzenie nie tylko moje. Poza tym kto jak kto, ale del Rio nie jest w mojej ocenie kimś, kto powinien z marszu dostać pas i push do main eventów tylko dlatego, że to jest jego przeznaczenie. Jak wspomniałem - dla mnie jest wielu bardziej zasługujących na złoto od ADR, chociażby swoją ciężką pracą i tym, że znacznie więcej czasu spędzili w tej federacji, wylewali krew i pot (z Morrisonem na czele).

Edytowane przez Menez

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

A nie przyszło ci na myśl, że tacy zawodnicy jak np. Swagger nie sprawdzili się jako ME? Ja aktualnie widzę tylko jedną osobę, która moim zdaniem na długo zagości w ME i będzie mogła byc bliska pozycji Ortona, czy Ceny, a jest to Miz.

 

I dziwi cię to, że w wrestlingu mamy różne traktowanie? Napisałem celowo wrestlingu, bo tak jest w każdej federacji nie tylko WWE. Najważniejsze osoby, przynoszące największy zysk zawsze będą wyżej od innych.


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Ja aktualnie widzę tylko jedną osobę, która moim zdaniem na długo zagości w ME i będzie mogła byc bliska pozycji Ortona, czy Ceny, a jest to Miz.

Też chciałbym go widzieć w ME (Miz się sprawdził jako mistrz) tyle że teraz nie ma na to szans bo widzisz został ponownie odsunięty od pasa (i ME) dostając feud "o przysłowiową pietruszkę" z Rileyem,a na ostatnim RAW przegrał w finale turnieju z Reyem (przecież nie ucierpiała by na tym aż tak duma Mysterio gdyby się podłożył Mizowi)...

 

[ Dodano: 2011-07-31, 20:15 ]

Jasne, że tak. Evan Bourne będący blisko tytułu (nawet, jeśli by po niego nie sięgnął) to jest na pewno marzenie nie tylko moje. Poza tym kto jak kto, ale del Rio nie jest w mojej ocenie kimś, kto powinien z marszu dostać pas i push do main eventów tylko dlatego, że to jest jego przeznaczenie. Jak wspomniałem - dla mnie jest wielu bardziej zasługujących na złoto od ADR, chociażby swoją ciężką pracą i tym, że znacznie więcej czasu spędzili w tej federacji, wylewali krew i pot (z Morrisonem na czele).
Tu się z Tobą zgodzę ale chyba jak się tak kręci długo wokół pasa jak Del Rio (też uważam że są ludzie w federacji którym się bardziej należy się push niż ADR, poza tym Del Rio i tak miał zagwarantowanego titleshota na pas WWE i niepotrzebnie mu dawali walizkę, no chyba że chcą zunifikować pasy)to chyba powinien w końcu go zdobyć, w końcu pamiętasz że zawsze były skrypty rozpisane w których ADR zdobywał tytuł ale ciągle z nich rezygnowano (no chyba że chcą z Del Rio zrobić drugiego Mr.Kennedy'ego)

 

[ Dodano: 2011-07-31, 20:16 ]

Evan Bourne będący blisko tytułu (nawet, jeśli by po niego nie sięgnął) to jest na pewno marzenie nie tylko moje.
Przyznam nieskromnie że moje też ;) Edytowane przez TakerFanKrk

  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ale co w tym złego? Pisałem o tym wcześniej, każdy zawodnik musi przeżyć szczyt, musi opaść na samo dno i znów się podnieść, po drodze promując innych (a bynajmniej tak to widzę obserwując jak teraz WWE promuje ludzi). Oczywiście w tym czasie pewnie obserwowane jest to, jak zawodnik na to reaguje (i np. wspomniany wcześniej Swagger po dostaniu pasa zaczął się wywyższać) i decyduje się, czy gościu ma dostać dalej push, czy nie.

 

Miz teraz jest w fazie promowania Rileya i wydaje mi się, że kwestią czasu jest, gdy wróci do ME, bo jako mistrz radził sobie dobrze, a WWE również bardzo dobrze promował i dalej promuje.


  • Posty:  217
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.05.2011
  • Status:  Offline

Moze duma Rey-a by nie ucierpiała ale mu też sie coś od federacji należy oze chcieli mu statystyke poprawić .W sumie jezeli to był jego Push i miał pas mniej niz 1 h to pogratulowac :razz:

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
    • BartKowSky
      Ja bym widział to tak: WM: Cena vs Punk bez pasa na szali- Brooks mógłby go wywalić w Royal Rumble będąc w finałowej czwórce, byłaby jakaś podwalina do feudu Summerslam: Cena vs Orton, tak po prostu dla finalnego zamknięcia tej rywalizacji Survivor Series: Cena vs mistrz WWE- Jasiek tę walkę wygrywa, ale zaraz potem traci pas przez wykorzystanie walizki (np. przez Owensa). 17 title runów jest, mocne podbudowanie posiadacza walizki też jest 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...