Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Jak Hogan i McMahon oszukali Breta Harta


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Jak Hogan i McMahon oszukali Breta Harta

Autor : SixKiller


Wymienialibyśmy tę walkę wśród największych klasyków, gdyby doszła do skutku. Było blisko.

 

Kwiecień 1993 roku, WrestleMania IX. Dzięki oszustwu Yokozuna pokonuje Breta Harta i zdobywa WWF Championship. Na ring wbiega rozwścieczony Hogan, przerywa celebrację i żywo gestykulując domaga się sprawiedliwości. Reaguje na to manager Yokozuny Mr. Fuji, który proponuje Hulksterowi, by ten zmierzył się z nowym mistrzem, jeśli ma odwagę. Każdy wrestler przyjąłby takie wyzwanie bez zastanowienia, ale nie Hogan. Najważniejsze dla niego jest bowiem w tej chwili zdrowie Hitmana (Fuji sypnął mu w oczy solą) i dopiero po jego namowach decyduje się na walkę. Dwadzieścia sekund później jest już mistrzem WWF.

 

- Dzięki brachu. Nie zapomnę ci tego. Będę szczęśliwy, kiedy będę mógł się zrewanżować w podobny sposób – powiedział zadowolony Hogan, gdy kilka minut później spotkał Ha...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/jak-hogan-i-mcmahon-oszukali-breta-harta.html

1005187806541accfacb3d6.jpg

  • Odpowiedzi 11
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    2

  • Ghostwriter

    2

  • Vercyn

    1

  • Jeffrey Nero

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Bardzo ciekawy artykuł. To czasy, gdy zaczynałem oglądać wrestling, byłem młody, a perspektywa łysienia i zmarszczek wydawała mi się odległa jak Antarktyda. Stąd też pierwszą połowę lat 90 i starych, dobre czasy WWF darzę sentymentem. Wiedzę o stosunku Hogana do Harta miałem mglistą. Ostatnio w tej kwestii oświecił mnie nieco Raven. Najbardziej zaskoczyło mnie w artykule, że za Hitmanem stali Undertaker i Shawn Michaels. Miałem dotąd takie wyobrażenie, że Hitman i HBK od początku za sobą nie przepadali.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  3 820
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.09.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux

Z artykułów Sixa zawsze można dowiedzieć się wielu zakulisowych rzeczy. Sam mogłem się teraz np. dowiedzieć o tym, jak to wyglądało na prawdę - jak wyglądała cała ta sytuacja z pasem, Hoganem i Hartem, oraz jaką rolę miał w tym Vince. Za produkt wrestlingowy chwyciłem dopiero kilka lat później i nigdy nie wgłębiałem się w zakulisowe rozgrywki z okresu poprzedzającego odkrycie przeze mnie wrestlingu, dlatego zawsze doceniam takie artykuły.

  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Miałem dotąd takie wyobrażenie, że Hitman i HBK od początku za sobą nie przepadali.

 

Dlatego właśnie czytanie o tym, co dzieje się za kulisami, jest takie ciekawe. To walka z mitami, które fani tworzą we własnych głowach, aby sobie wyjaśnić różne rzeczy. Jednym z takich mitów jest odwieczna niechęć między Hitmanem i HBK.

 

Nie czytałem całej książki, ale z tego co pisze Bret wynika, że ich stosunki były wtedy bardzo poprawne. Nie chcę tego nazywać inaczej, bo sam Hitman nie nazywa tego w żaden sposób. Pomijając jednak sprawy związane z wrestlingiem, takie jak gotowość Harta do straty IC Title na rzecz Michaelsa (ostatecznie pas trafił do British Bulldoga, bo SummerSlam odbywało się w Londynie), Hitman wymienia Shawna wśród wrestlerów, którzy okazali mu największy szacunek podczas fety po zdobyciu pierwszego WWF Championship.

 

Pewnie na dalszych stronach jest mowa o tym, kiedy wszystko się popsuło.

 

Moim zdaniem jednak nie byłoby niczego zaskakującego w tym, że HBK popierał Harta jako mistrza świata, nawet gdyby już wtedy byli zaciekłymi wrogami. Definitywne odsunięcie Hogana leżało bowiem w jego najbardziej żywotnym interesie.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Miałem dotąd takie wyobrażenie, że Hitman i HBK od początku za sobą nie przepadali.

 

Dlatego właśnie czytanie o tym, co dzieje się za kulisami, jest takie ciekawe. To walka z mitami, które fani tworzą we własnych głowach, aby sobie wyjaśnić różne rzeczy. Jednym z takich mitów jest odwieczna niechęć między Hitmanem i HBK.

 

Nie czytałem całej książki, ale z tego co pisze Bret wynika, że ich stosunki były wtedy bardzo poprawne. Nie chcę tego nazywać inaczej, bo sam Hitman nie nazywa tego w żaden sposób. Pomijając jednak sprawy związane z wrestlingiem, takie jak gotowość Harta do straty IC Title na rzecz Michaelsa (ostatecznie pas trafił do British Bulldoga, bo SummerSlam odbywało się w Londynie), Hitman wymienia Shawna wśród wrestlerów, którzy okazali mu największy szacunek podczas fety po zdobyciu pierwszego WWF Championship.

 

Pewnie na dalszych stronach jest mowa o tym, kiedy wszystko się popsuło.

 

Moim zdaniem jednak nie byłoby niczego zaskakującego w tym, że HBK popierał Harta jako mistrza świata, nawet gdyby już wtedy byli zaciekłymi wrogami. Definitywne odsunięcie Hogana leżało bowiem w jego najbardziej żywotnym interesie.

 

Co do mitów odnośnie odwiecznej niechęci to ja czytałem fragment książki HBK (niestety całość nie była dostępna), w której ten twierdził, że nic do Hitmana nie miał, a właśnie Bret - odnosił się do niego z niechęcią. Ale był to tylko - jak już wspomniałem - fragment i nie wiem jak rozwijał się dalej ten konflikt poza ciekawostkami (a może po prostu plotkami), które można odnaleźć w necie. Oczywiście najlepiej byłoby skonfrontować dwie wersje (HBK i Hitmana) i przeczytać całość książek, prześledzić artykuły - co nie zawsze jest możliwe.

 

Masz rację, że summa summarum to HBK miał interes w tym, żeby popierać Harta. Lepiej mu było trzymać z ludźmi ze swojego pokolenia a starzejącego się gwiazdora Hogana strącać z piedestału. Przed nim dzięki temu też otwierała się furtka na zasadzie "Teraz k..a my!".

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  10 261
  • Reputacja:   277
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Świetny art, Six. Niby człowiek o tym wszystkim wiedział, ale czyta o tych wydarzeniach niemal z łezką w oku (nostalgiczny się robię na stare lata :wink: ). Hogan zawsze był szują i jakoś nigdy się nie dziwiłem, kiedy usłyszałem, że nie chciał jobnąć Hartowi z pasa. Hulkster, podobnie jak Goldberg - miał chore podejście do wrestlingu i traktował go strasznie ambicjonalnie - jakby chodziło o sytuację w "realu", a nie jak pracę, którą należy wykonać. Dlatego też później wychodziły podobne sytuacje.

Patrząc z tego punktu (tej historii) widzenia, wcale się nie dziwię (choć nie trawię za to Vinniego jak psa), że Vince zdecydował się na Montrealski Screw Job. W końcu kto się bardziej okradzenia niż sam złodziej? McMahon wyszedł pewnie z założenia, że skoro on bez mrugnięcia okiem potrafił wydymać Hitmana, to ten - będąc dość pamiętliwym gościem (Bret do dzisiaj nie trawi Hulka i z tego co pamiętam, na imprezie HoF, razem z Austinem, potraktowali Hogana jak powietrze, chociaż ten usiłował do nich coś zagajać) - może w ramach zemsty faktycznie przejść z HW Title'em do konkurencji (WCW).

Co do Michaelsa, to zaczęło mu odpierdalać kiedy poczuł push. A to, że stał za Hitmanem, tłumaczył bym raczej nie szacunkiem do Harta a raczej dbaniem o własny interes, bo w końcu to Bret przecierał szlaki do main eventów i HW Title'a dla zawodników gabarytowo takich jak Shawn. Gdyby HBK tak "szanował" Harta, to nie zgodziłby się na wydymanie go w Montrealu. Można oczywiście powiedzieć, że McMahonowi się nie odmawia (zwłaszcza jeśli dostaje się "złoto" na srebrnej tacy), ale akurat Shawn miał wówczas już taką pozycję, że nawet gdyby odmówił Vince'owi uczestnictwa w screw job'ie, to ten - dbając o własny interes, of course (a nie z sympatii do Michaelsa) - i tak nic wielkiego by mu nie zrobił.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Bardzo dobry artykuł SixKiller.

 

Nie wiedziałem że coś takiego się stało. Dowiedziałem się z tego artykułu dlaczego tak Hitman i Hogan się nie lubią. Hart został oszukany 2 razy przez WWF. Szkoda że Vince tak go 2 razy wyrolował. Achhhh, wielka szkoda.

 

Jeszcze raz dzięki za artykuł. Bardzo dobrze się go czytało.


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Uwielbiam artykuły, które mówią masę rzeczy o backstagu i sprawach zakulisowych, nawet gdy nie są to czasy, w których oglądałem wrestling i praktycznie niewiele wiem o tym okresie.

Świetna sprawa i oby więcej ;)


  • Posty:  3 328
  • Reputacja:   294
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Dzięki takim artykułom mamy możliwość zapoznania się z momentami w historii wrestlingu, które każdy fan tego typu rozrywki powinien znać.

Oby więcej takich artykułów.

Najdłużej panujący w historii Attitude Mówi Typer Champion of the world!!!

1. Miejsce - Typer AEW 2020

1. Miejsce - Typer AEW 2021

2. Miejsce - Typer WWE 2020

3. Miejsce - Typer Mistrzostw Świata 2014

3. Miejsce - Typer Ligii Europy 2014/2015

156429637657b4c00661021.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 119 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 018 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 703 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 101 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 583 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 884 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Caribbean Cool
      Zmiana drugiego dnia 1. Livaski 2. logan 3. Dominik 4. Drew 5. Orton 6. Cena     a i ominalem laski lol 7. Iyo
    • -Raven-
      Night 1 1. Gunther (c) vs. Jey Uso - nie wkręciła mnie ta walka. Niby coś się działo, ale wszystko szło jakby obok mnie. Tak rozpisali Szkopa, że zamiast podejrzeń, człowiek nabierał tylko pewności, że żadnego zaskoczenia tu nie będzie i pas zmieni właściciela. Tanie sztuczki typu przywalenie pasem i "o, kurwa - po tym się już bankowo nie podniesie!" - nie zadziałały. Na koniec zrobili Guntherowi dobrze, bo Yeet-Man nie potrafił go dobić żadnym z własnych finiszerów i musiał się posłużyć subem rywala. Jak na opener, to jakoś za specjalnie mnie to nie nakręciło na ciąg dalszy gali. P.S. Lałem z tego buraka, jakiegoś długowłosego amerykańskiego sportowca, którego pokazaywali w przerwie, a ten popisywał się, że na raz potrafi wyzerować kubek piwa... Widać kolo zatrzymał się mentalnie na etapie gimnazjum  P.S. 2 Ta dupa co zapowiada walki powinna bulić prawa autorskie za fryzurę, dziadkowi Morty'ego 2. The War Raiders (Erik and Ivar) (c) vs. The New Day (Kofi Kingston and Xavier Woods) - nie spodziewałem się niczego, po tej dorzuconej do karty walce, może też dlatego całkiem pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie było to może nic wielkiego, ale sporo się tam działo, były solidnie rozpisane oba teamy i całkiem przyjemny, zakręcony finisz. Jak na takie tygodniówkowe gówno-starcie, to lepiej by się to sprawdziło w openerze niż Yeet-Man. 3. Jade Cargill vs. Naomi - jak na tak "emocjonalny" feud, walka z tych emocji była kompletnie wykastrowana. Odpierdalały swoje od spotu do spotu, a pojedynek ciągnął się jak wóz z węglem. Zero odgrywania w ringu tej "nienawiści" na której był nakręcany ten angle. Liczyłem na jakieś zawirowania, pojawienie się Bi-Anki (że to jednak nie Glowo była mózgiem ataku), jakieś elementy niepewności, a tutaj pojechali po lini najmniejszego oporu, że Siwa się odegrała i tyle. Spierdolili potencjał tego feudu po całości, spłycając go w chuj. Z innej beczki - Callgirl oszpeciła się na maksa tymi krótkimi włosami. Czyżby wizażystka Rondy nadal dorabiała sobie w WWE? 4. LA Knight (c) vs. Jacob Fatu - ogólnie nic ciekawego, ale walka została rozpisana dokładnie tak jak musiała zostać - Grubasu musiał dominować, a Rycerz bazować na unikach i kontrach. Totalne rozczarowanie to finisz. Był potencjał żeby zaognić zgrzyty pomiędzy Jakubem a Sikaczem (przez co LAczek zachowałby pas), a oni czysto podłożyli mistrza heelowi. Niby fajnie, że mocno promują Tłuszczaka, ale tutaj to aż prosiło się o to, żeby Solista przypadkowo wyjebał Spike'a Kubie i uniemożliwił mu zdobycie Srebra. 5. Rey Fenix vs. El Grande Americano - w końcu konkretna walka na tym PPV, szybka, dynamiczna, z kontrami, zmianami przewag i świetnymi akcjami. Szkoda tylko, że finisz rozpisali tak sztampowo, ale cóż - Fenix był tam tylko na zastępstwo Mysteriusza, tak więc musieli zachować dziewictwo Americano dla Krasnala jak już wróci po kontuzji. Mogli to tylko zrobić jakoś bardziej pomsłowo, a nie "just like that". 6. Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair - tak właśnie powinna zostać rozpisana walka Jade i Glow. Tutaj w każdej sekundzie widać było, że babki się nienawidzą i chcą się pozabijać. Bardzo dobra walka, pełna emocji i zwrotów akcji. Zabukowana tak, że do samego końca nie można było być pewnym, która z tego wyjdzie z pasem. Bardzo mocno rozpisana każda z zawodniczek. Stratna wcale nie odstawała na tle bardziej doświadczonej Flary. Plus za finisz, gdzie młoda czysto pokonuje Królową Rozwodów. Tak się powinno promować nowe gwiazdy. Na marginesie - nie wiem, kto odpowiada za strój Jabłecznikowej, ale gacie dobrali jej tak, że podkreślały mocno brak dupska, bo wisiały na niej jak pranie na sznurze, nie mając się na czym opinać. 7. Roman Reigns vs. CM Punk (with Paul Heyman) vs. Seth Rollins - wybaczam. Wybaczam chujowe rozpisanie tej walki, która przez połowę czasu nie mogła się rozkręcić. Wybaczam słabe rozpisanie ringowe, gdzie mało się działo (mocnych momentów było jak na lekarstwo), a wszystko ciągnęło się bardzo wolno. Wybaczam, że Heymana, który był clue całego tego feudu, uaktywnił się dopiero na samym końcu, a przez całą walkę nie widać po nim było żadnych dylematów. Wybaczam, bo scena gdzie na koniec Rollo stoi tyłem do czającego się z krzesłem Romka i nie odwraca się nawet na moment (świetnie odegrał to twarzą), bo wie, co zaraz odjebie Paul - to było mistrzostwo świata. Na dokładkę ludzie popujący Setkę i odklepanie Rzymskiego - to było piękne (mógł tylko Crub Stomp pójść na krzesło, bo zwyklak na Pięknego, to trochę mało wiarygodne). Pomimo, że ten main event dupy nie urwał pod kątem ringowym (uważam, że potencjał nie został tu wykorzystany nawet w połowie), to wygrana Rollka (gdzie "pogodził" dwóch cwaniaków) cieszy mnie jak sam chuj. Prawie tak samo jak brak wygranej Punka.  
    • MattDevitto
      Walka z pre-show w porządku. Nic specjalnego, ale było trochę pozytywnego chaosu i koniec końców wyszło ok. Małe 'ale' - już nie wiem co oni robią z tą Roxanne i Corą. Raz są w teamie, zaraz nie są i tak w kółko. One dwie w NXT miały więcej powrotów do siebie niż Ridge i Brooke w Modzie na Sukces #gimbynieznają Opener - byłem dość sceptycznie nastawiony na pojedynek tej dwójki, ale zupełnie niepotrzebnie, bo wyszło całkiem dobrze. Nie był to oczywiście żaden 5-star, ale przyjemnie się oglądało takie zestawienie w akcji. Zmiany przewag zrobiły robotę dzięki czemu można było uwierzyć w zmianę mistrza. Ostatecznie Ricky broni pas, ale nie będę udawał, że interesuje mnie co dalej będzie się z nim działo Tag teamy - MOTYC i choć piszę na bieżąco to strzelam, że MOTN. Ciężko będzie przebić reszcie co tu się działo...Było dynamicznie, widowiskowo, zaskakująco, jednym słowem dostaliśmy w tej walce absolutnie wszystko. Świetne starcie, które nawiązywało poziomem do klasyków NXT z przeszłości. Paradoks obecnie tej dywizji jest jednak taki, że na PLE praktycznie zawsze teamy dowożą, natomiast jeśli idzie o historie i znaczące story to już inna sprawa. Zmiana mistrzów na plus Ladder match - kto nie lubi ladder matchy? Szczególnie jak wychodzą tak dobrze jak ten. Zadanie nie było proste, bo panie musiały wyjść po świetnej walce tagów, ale dały radę. Nie było zamulania, a to w takich pojedynkach najważniejsze. Spodziewałem się jak będzie wyglądać końcówka, ale Sol to do końca kariery będzie miała puszczane ostatnie minuty tego pojedynku. Ponownie dobra decyzja co do nowej mistrzyni i już widzę kolejkę, która ustawia się do tego tytułu. Sol vs. Kelani, Zaria itd. to znowu mogą być interesujące zestawienia już na niedaleką przyszłość. Tag teamy - niezła walka, która jednak pozostawała gdzieś w tle do tego co działo się między członkami D'Angelo Family. Rozegrali to wręcz idealnie, bo kiedy wszyscy myśleli, że już nic z tego nie będzie - znowu zaskoczyli. Od dawna całe to family już mnie nie interesuje, ale teraz sam jestem zainteresowany co będzie dalej. Podoba mi się to rozwiązanie i fakt, że zacznie dziać się w końcu coś nowego, świeżego wokół Tony'ego. Czas na to najwyższy... 4-way - przyjemna walka, choć nie ukrywam, że czekam już na story Giuli z Vaquer. Grace i Parker niech robią swoje, ale w zestawieniu o którym wspomniałem jest największy potencjał. Cała czwórka pokazała się tutaj z dobrej strony i każda miała swoje 5 minut w walce. Jedyny minus jest tak naprawdę taki, że absolutnie niczym nie zaskoczyli. Stephanie dalej z mistrzostwem po odliczeniu Parker - tak jak można było obstawiać domy. PS: Booker totalnie odleciał ME bardzo dobry, ale Williams tylko w 3-waych wypada dobrze i nie chce mi się już go szczerze oglądać na szczycie karty w NXT. Trzeba końcu po tylu miesiącach czegoś nowego. Oba dalej mistrzem, czyli bez zaskoczenia, ale skłamałbym gdyby jego title run był ciekawy. Wieje nudą w main eventach i nawet bardzo dobre walki tego nie zmienią, bo teraz znowu będzie trzeba męczyć się z lichymi segmentami tydzień po tygodniu. Podsumowując, nic nowego: NXT znowu dowiozło na PLE, ale nie ma tu story (poza mały wyjątkami) dla którego warto włączać ten brand co tydzień. Mimo to gala do polecenia każdemu, kawał dobrego wrs
    • IIL
      Sabu zakończył karierę na gali Joey Janela Spring Break w No Ropes Barbed Wire i mimo, że to jego ostatnia walka, nie poszedł na skróty...  
    • LegendKiller
      Dobra, powiem to całkiem szczerze — już po tym RAW, kiedy Rollins rzucił Heymanowi, że “wisi mu przysługę”, miałem przeczucie, że Gruby wydyma i Punka, i Romana. I co? Dokładnie tak się stało. W normalnych okolicznościach marudziłbym jak ostatni skurwysyn — że przewidywalne, że naciągane, że “sratatata”. Ale nie tym razem.   Całokształt tego main eventu, tempo walki, emocje, a przede wszystkim absolutnie fenomenalna gra aktorska Heymana sprawiły, że oglądało mi się to z kurewską satysfakcją. A to się u mnie, zgryźliwego dziada, nie zdarza często. Mało która walka potrafi mnie jeszcze poruszyć na tyle, żebym po wszystkim powiedział: „No kurwa, to było dobre.” A tu? Tu się udało. I to z nawiązką. Jednym z najlepszych momentów był ten szalony spot, gdzie każdy każdemu odpalił jego własny finisher. Kurwa, jak to było świetnie rozpisane i zrealizowane — totalna uczta dla fanów. Czysty chaos, ale kontrolowany i cholernie efektowny. MVP tej walki — ba, całej pierwszej nocy WrestleManii — to bezapelacyjnie Seth. Pieprzony. Rollins. Gość udźwignął ten storytelling jak nikt inny. Po jego drugim łomie aż podskoczyłem z kanapy i z takim impetem zajebałem ręką w półkę, że świeczka się rozjebała, a żona się wkurwiła. Warto było. Coś pięknego. Ten match dosłownie uratował tę miałką, nijaką pierwszą noc. Dla mnie: absolutny five-star. Zero gadania. Po prostu mistrzostwo. No ale żeby nie było za słodko — były też momenty, które wywołały u mnie co najwyżej wzruszenie ramion albo lekką irytację. Na pierwszy ogień: opener. Nie wiem, może jestem już skrzywiony przez najbardziej gejowski chant we współczesnym sports entertainment i przez samego Jeya Uso (dla mnie to tylko i aż bardzo dobry tag wrestler), ale serio — miałem wrażenie, że oglądam Sami Zayn vs Gunther, tylko że w wersji z Temu. Jay ma tyle wspólnego z ringową psychologią co ja z lewicą. A to, że walka o World Heavyweight Championship wyglądała bardziej jak segment mający rozgrzać publikę wejściem Jeya, to dla mnie totalne nieporozumienie. I nie zrozumiem nigdy, dlaczego TLC match – który idealnie pasowałby jako opener, żeby dać ludziom konkretny zastrzyk adrenaliny – został przesunięty na… SmackDown. Kto to kurwa bookował? Jeszcze słówko o Guntherze. Reign tragiczny. Jedna naprawdę dobra walka z Ortonem, poza tym wieczne tkwienie w tle i absolutny brak momentów, które by coś znaczyły. Porównanie jego IC title runu do tego WHC to jak porównywać gówno z czekoladą. Bez smaku, bez mocy, bez sensu. Z rzeczy, które mnie zaskoczyły na plus — Charlotte Flair. Serio, nie sądziłem, że to powiem, ale szacunek za to, że schowała ego w kieszeń i czysto jobbnęła Tiffy. Niestety, sama walka do zbyt dobrych nie należała — Stratton momentami wyglądała jakby zgubiła mapę. Jeszcze sporo nauki przed nią, bo na razie to raczej vibe NXT niż Mania. Fatu vs LA Knight oraz Jade vs Naomi — tu zapamiętałem głównie dwa momenty: piękną kontrę moonsaulta w BFT i ten brutalny powerbomb z pozycji electric chair dropa. Reszta? Meh. No i tag teamy… totalny filler. Nawet nie próbuję udawać, że oglądałem — robiłem sobie w tym czasie śniadanie.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...