Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  493
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.03.2010
  • Status:  Offline

Jako że wiem iż jest tutaj kilku takich co ćwiczą i się trochę znają mam nadzieję że mi wytłumaczycie. Mianowicie od jakiegoś czasu w domu ćwiczę, głównie klatka mam wszystko rozpisane itp. Zauważyłem od jakichś 5 dni, że lewy mięsień klatki jest dużo bardziej rozwinięty niż prawy. Na lewym widać już efekty ćwiczeń i to dosyć wyraźnie, na prawym bardzo słabo, zaczęło mnie to aż martwić ... Pytanie mam, czy to normalne i ten drugi mięsień po pewnym czasie się rozwinie, czy może to moja wina i możliwe że coś robię źle ... ? Proszę o podpowiedź bo się lekko niepokoję ;)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 34
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Euz

    7

  • Luzak

    7

  • N!KO

    5

  • 8693

    5

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline

To zależy od tego ile bierzesz na nią i właśnie może źle to wykonujesz

Ja na klate powiem że tylko czasami ćwicze (żeby jakoś to wyglądało [problem z oddychaniem mam , coś tam z płucami i równowagą rąk])

, ja ćwicze na triceps i biceps . Na biceps wyciągam 40 kg. z prostymi plecami , a 30 po 8razy*2 serie

Masz tutaj link , gdzie możesz znaleźć informacje na wszystkie mięsnie i jakie ćwiczenia są potrzebne aby je ''przykoksić'' :

http://www.kulturystyka.pl/atlas/

 

Kiedyś na pewno ci się to przyda .

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236311
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  493
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.03.2010
  • Status:  Offline

Moje ćwiczenia na klatkę są następujące :

-Szerokie pompki

-Rozpiętki

-Wyciskanie sztangielków

-Rozpiętki na stojąco

-Szerokie pompki z nogami na łóżku

-Przenoszenie sztangielków

 

Zwiększam codziennie, mam wszytko rozpisane, teoretycznie jeżeli robił bym źle to na dwa mięśnie było by tak samo źle ... Więc dalej proszę o pomoc ;)

 

PS. Blaze - Patrząc na tą stronkę i na ćwiczenia które ja wykonuję (gify) wykonuję je poprawnie, więc teraz to już nie wiem gdzie jest błąd ...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236315
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline

Może z czasem ci się rozwinie , właśnie ja miałem podobny problem z kapturem lewym i teraz jest tak samo jak po prawej stronie z czasem mi się rozwinął . (ale nie chce Cię wprowadzać w błąd bo może masz inny organizm niż ja) .

Gify początkowo też oglądałem z tego co Ci wysłałem , ale polecam przeczytać wszystko co tam pisze (nad nimi i pod nimi) bo okazało się że jedno ćwiczenie źle wykonywałem ale to po tygodniu a więc 1 trening tego jakiegoś mięśnia .

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236316
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

To nic, ja mam gorzej. Lewa część klaty jest inaczej "położona", w prawym bicepsie mam 42, w lewym 41, niby nic, a po napięciu widać różnicę. Lewą łydkę mam lepiej zbudowaną i mam fajny kabel przez nią, na prawej tego nie mam. Prawe przedramię też mam szersze i bardziej ożylone. Więc jak widzisz.. mam gorzej i mam na to wyjebane.

 

Btw. Luzak - z całym szacunkiem ale 6 ćwiczeń na klatę? nie wiem kto ci tak doradził, ale musiał to być ostry imbecyl. Do budowania masy wystarczą 3-4 ćwiczenia na duże partie -> powiedzmy sztangielki na 2 skosach (bądź 1 na płasko) i rozpiętki. Jak nie masz skośnej ławki to zastąp do przenoszeniem sztangielki za głowe. 12 serii to wystarczająca ilość. Więcej nie znaczy lepiej. Co jakiś czas zmieniaj ćwiczenia.

 

Btw. jakieś 30x8 na biceps co to ma być? Lepiej zrobić 2 powtórzenia 90% maksymalnego ciężaru niż machać 30 razy.

Biceps robie 2 razy w tygodniu raz na dużych ciężarach raz na małych. Na dużych robie 8 serii w 2 ćwiczeniach - uginanie przedramion ze sztangielkami i ze sztangą stojąc. Przy sztangielkach zaczynając od takiego ciężaru, który uniosę odpowiednio: 6, 4, 3, 2 razy. Przy sztandze jest podobnie, lecz staram się co 2 tygodnie bić rekord o przynajmniej 1.25 kg unikając oszukanego powtórzenia. Zaczynam od ciężaru który uniosę odpowiednio: 4, 3, 2 i 1.

W dniu lekkim robię 9 serii w 3 ćwiczeniach. Jako, że nie mam dostępu do modlitewnika to robię podnoszenie sztangielek stojąc (12, 10, 10), opierając łokieć o kolano (12, 10, 10) i stojąć uchwytem młotkowym (12, 10, 10). Kiedyś zwykle robiłem biceps raz w tygodniu (12 serii) i mi to wystarczało, jednak po przeczytaniu treningu Scotta Steinera postanowiłem trochę poeksperymentować i jak na razie dobrze mi idzie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236320
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  493
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.03.2010
  • Status:  Offline

Może ja przedstawię moją codzienną serię treningową, co do ilości powtórzeń doradzał mi trener ^^

 

To co napisałem wyżej plus brzuszki i 2 ćwiczenia na biceps. Mam do dyspozycji sztangielki 4,5 kg i nimi coś tam rzeźbię ... Zacząłem wszystkie ćwiczenia od 2x 12, codziennie zwiększałem o 1 aż doszedłem do 2x 18, wtedy (tak jak mi kazał trener który studiuje na AWF i sam jest nieźle "przypakowany") zmieniłem na 3x 12 i dzisiaj np. robię wszystko to 3x 15 ... Efekty widzę wyraźne, w bicepsie i tricepsie oraz w lewym mięśniu klatki. Nie spodziewałem się że w 9 dni osiągnę aż taki efekt i mnie to motywuje zwłaszcza że zbliżają się wakacje i okres cieplny ;) Jedyne co mnie martwi to ten prawy mięsień klatki, a dalej nikt mi nie dał konkretnej odpowiedzi czy to moja wina, czy prędzej naturalnie to się dzieje ... Mimo wszystko dzięki za rady które do tej pory daliście, postaram się skorzystać.

 

Euz - nie robię na masę, raczej na rzeźbę stąd większa liczba ćwiczeń i powtórzeń (mase to ja już raczej mam) ;)

 

Edit. Ja trenuję codziennie, z przerwą w niedzielę, bo uznaję że tyle wystarczy, chociaż specem nie jestem :roll:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236323
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Zauważyłem od jakichś 5 dni, że lewy mięsień klatki jest dużo bardziej rozwinięty niż prawy. Na lewym widać już efekty ćwiczeń i to dosyć wyraźnie, na prawym bardzo słabo, zaczęło mnie to aż martwić ... Pytanie mam, czy to normalne i ten drugi mięsień po pewnym czasie się rozwinie, czy może to moja wina i możliwe że coś robię źle ... ? Proszę o podpowiedź bo się lekko niepokoję ;)

 

Czasami wynika to po prostu z genetyki. Standardem niemal jest, że np. triceps jednej ręki jest lepiej rozbudowany niż drugiej. Podobnie z bicepsami. Jeżeli robisz ćwiczenia zarówno sztangą jak i sztangielkami (bo jeśli tylko sztangielkami, to może jedną ręką wyciskasz "pełniej" niż drugą. Zwróć na to uwagę) a ponadto starasz się je robić dokładnie, to pewnie dysproporcja wynika z Twojej genetyki i zbyt wiele z tym nie zrobisz.

Najczęściej takie dysproporcje są jednak widoczne tylko dla samego zainteresowanego (przewrażliwienie) i gdyby ktoś z boku rzucił okiem na Twoją klatę, to mógłby najzwyczajniej w świecie nie zwrócić uwagi na dysproporcje.

 

Biceps robie 2 razy w tygodniu raz na dużych ciężarach raz na małych.

 

A nie przetrenowujesz bica w ten sposób? Jeżeli jeszcze pomiędzy jednym razem a drugim robisz plecy, gdzie biceps także bardzo aktywnie pracuje, to istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo przetrenowania (chyba, że masz idealną wręcz regenerację, czyli 8-10 godzin snu dziennie + tony żartego BCAA i Glutaminy :D)

 

Btw. Luzak - z całym szacunkiem ale 6 ćwiczeń na klatę? nie wiem kto ci tak doradził, ale musiał to być ostry imbecyl. Do budowania masy wystarczą 3-4 ćwiczenia na duże partie

 

Dokładnie. Jeżeli się nie opierdala przy ćwiczeniach i robi je porządnie, to na duże partie wystarczą 4 ćwiczenia po 3 serie w każdym, a na małe partie - 3 ćwiczenia po 3 serie. Akurat budowanie mięśni to ten rodzaj "sportu", gdzie nie sprawdza się powiedzenie "im więcej tym lepiej".

 

[ Dodano: 2011-05-26, 23:34 ]

Euz - nie robię na masę, raczej na rzeźbę stąd większa liczba ćwiczeń i powtórzeń (mase to ja już raczej mam) ;)

 

Jeżeli rzeźba, to na duże partie proponuję 5-6 ćwiczeń, po 3 serie każde, najlepiej łączone w mega-serie (kończysz jedną serię ćwiczenia i od razu wskakujesz na jedną serię kolejnego ćwiczenia).Małe partie - 4 ćwiczenia, po 3 serie każde, mega-serie jak powyżej.

Jedno (pierwsze) ćwiczenie powinieneś zawsze wykonać na dużych ciężarach (żeby nie spadła Ci siła przy takim treningu), czyli 3x5-6 powtórzeń. Reszta ćwiczeń 3 serie w ćwiczeniu po przynajmniej 15 powtórzeń w każdym.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236332
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

No właśnie nie przetrenowuje się, a na dodatek na redukcji teraz jestem więc reszta moich treningów to drążki różnego rodzaju - podciągania, uginania itp. itd.

 

Hard na dużych ciężarach robię w środę razem z klatką (bo tylko w środę mam dostęp do siłowni na uczelni) a light w sobotę, więc trening Scotta jest jak znalazł :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236339
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

więc trening Scotta jest jak znalazł :)

 

Byłbym ostrożny w dokładnym (identyczna liczba ćwiczeń, powtórzeń i serii) powielaniu planów treningowych kulturystów i innych koksów (vide Steiner). Kolesie ci napierdalając na igle, mogą sobie pozwolić na zdecydowanie bardziej hardcore'owy trening (przyspieszoną regenerację zapewniają im sterydy) niż ktoś, kto jedzie na czysto (jadąc tym samym systemem jak oni bardzo łatwo przetrenować organizm, przepalić mięśnie i wprowadzić je w fazę stagnacji).

 

raczej na rzeźbę stąd większa liczba ćwiczeń i powtórzeń (mase to ja już raczej mam) ;)

 

Kwestia czy przez masę rozumiesz masę mięśniową (którą faktycznie można rzeźbić), czy masę tłuszczową (którą tego typu ćwiczeniami za specjalnie nie zredukujesz). Nie wiem, nie widziałem Twoich fotek, ale stawiam, że w wieku 15 lat zbyt wielkiej masy mięśniowej raczej nie posiadasz, tak więc tłuszcz powinieneś redukować raczej za pomocą diety i ćwiczeń aerobowych a na siłowni robić dodatkowo trening na masę mięśniową, żeby pod tłuszczem wykształciło się jakieś "mięcho", bo rzeźbić to można mięśnie, tłuszcz - wyłącznie redukować.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236345
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline

Btw. jakieś 30x8 na biceps co to ma być? Lepiej zrobić 2 powtórzenia 90% maksymalnego ciężaru niż machać 30 razy.

Biceps robie 2 razy w tygodniu raz na dużych ciężarach raz na małych. Na dużych robie 8 serii w 2 ćwiczeniach - uginanie przedramion ze sztangielkami i ze sztangą stojąc. Przy sztangielkach zaczynając od takiego ciężaru, który uniosę odpowiednio: 6, 4, 3, 2 razy. Przy sztandze jest podobnie, lecz staram się co 2 tygodnie bić rekord o przynajmniej 1.25 kg unikając oszukanego powtórzenia. Zaczynam od ciężaru który uniosę odpowiednio: 4, 3, 2

 

Btw. jakieś 30x8 na biceps co to ma być
Przeczytaj jeszcze raz to co napisałem

nie 30 razy po 8 serii , tylko 8 razy po 2 serie . Serie to serie . A jeżeli chciałeś Riposte i mi pojechać to nie stety się tym nie przejołem . Jeżeli chodzi ci o maksymalne to 40 kg.

... Ja nie robie z siebie jakiegoś tam koksa typu Steiner , Buneika bo tak wyglądać bym nie chciał . A że Ty ćwicz tak jak ćwiczysz to ćwicz dalej .

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236350
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

My bad, źle przeczytałem bo drugi kolega pisał, że robi rzeźbę i jakoś tak wasze posty mi się scaliły :D - 8x2 jest ok. I nie, nie chciałem ci jechać czy coś w tym stylu, wrzuć na luz i nie płacz więcej :)

 

A myślisz, że ja chciałbym wyglądać jak Steinery, Batisty, Pudziany, Roberty iip ? Mieć budowę Ricka Rude (+jego siłe) 115 kg idealnie wyrzeźbione to jest dopiero coś... :P

 

http://i479.photobucket.com/albums/rr160/fishbulb-suplex/Wrestlers/Rick%20Rude/RickRude031.jpg

http://i217.photobucket.com/albums/cc253/toontownjuggalo/RSLN-fan/Ravishing_Rick_Rude-9.gif

 

-Raven- dobrze prawi. Trudno w wieku 15 lat mieć naprawdę dużą masę żeby z niej rzeźbić. Jedz z rozwagą a przybierzesz kilogramów bez tłuszczu. Masa -> redukcja -> masa -> redukcja i tak w kółko :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236362
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline

My bad, źle przeczytałem bo drugi kolega pisał, że robi rzeźbę i jakoś tak wasze posty mi się scaliły :D - 8x2 jest ok. I nie, nie chciałem ci jechać czy coś w tym stylu, wrzuć na luz i nie płacz więcej :)

 

Wporządku :) A płakać nie płakałem ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236364
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  493
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.03.2010
  • Status:  Offline

Przy 187, waga 73 kilogramów, ważę się codziennie i waha się od 72 do 74. Nadwagi absolutnie nie mam, a dziwnie wygląda to bo jak na teoretycznie dobrą wagę tak dobrze nie wyglądam. Mówicie o tym, że rzeźbienie nic nie da, ale skoro ja już po 10 dniach widzę bardzo duże efekty (jak napnę mięśnie) to jakoś ta wasza teoria mi się tutaj nie widzi ... Btw. Diete bym stosował ale nie ma kto mi jej rozpisać, robie takie podstawy jak nie jedzenie fast food'ów, chrupków czy słodyczy, białko na kolację ... Ale to jak na diete dużo za mało.

 

Raven - A jeżeli chodzi o to aby je wyrównać, mam robić ok 5 powtórzeń więcej prawą ręką .. ?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236379
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 459
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.12.2010
  • Status:  Offline


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Raven - A jeżeli chodzi o to aby je wyrównać, mam robić ok 5 powtórzeń więcej prawą ręką .. ?

 

Możesz w ten sposób pokombinować (robić np. jedno ćwiczenie, tylko na "jednego cyca"), ale nie gwarantuję że wynik będzie satysfakcjonujący. Możesz się też skupić na robieniu tego co robisz (postawić na dokładne wykonanie) i liczyć, że w końcu obie strony się wyrównają. Tutaj niestety nie ma reguły i złotego środka, bo walczysz z czymś co jest dla Ciebie naturalne, czyli z naturalną budową ciała (genetyka)

 

ale skoro ja już po 10 dniach widzę bardzo duże efekty (jak napnę mięśnie) to jakoś ta wasza teoria mi się tutaj nie widzi ...

 

Nie wiem, czy Euz się ze mną zgodzi, ale nawet na koksie (a mam kumpli, którzy sobie nie żałują "akupunktury") po 10 dniach trudno jest zauważyć BARDZO DUŻE efekty, a co dopiero jadąc na sucho. Wszystko jednak jest kwestią jak organizm reaguje na dany system ćwiczeń (mam kolesia, który robi wszystkie ćwiczenia po 6 powtórzeń w serii a łapie combo: zajebista siła + duża masa + ekstra rzeźba :shock: Nikt jednak nie obiecywał, że natura jest sprawiedliwa) i jeśli faktycznie widzisz efekty, to nie słuchaj żadnych rad, tylko rób to co przynosi wyniki (tylko spójrz obiektywnie, czy te "bardzo duże efekty" to faktyczne efekty, czy "wanna be efekty" :wink: )

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/25198-mi%C4%99%C5%9Bnie/#findComment-236398
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...