Eddie Guerrero nieżyje

13 Listopada 2005

Na stronie www.wwe.com podali, że Eddie Guerrero nieżyje,

"WWE is deeply saddened by the news that Eddie Guerrero has passed away. He was found dead this morning in his hotel room in Minneapolis. Eddie is survived by his wife Vickie and his two daughters."

13 Listopada 2005

Niestety jest to smutna prawda - R.I.P

13 Listopada 2005

ja pierdole, co za syf

['][']['][']

13 Listopada 2005

Nie mogę w to uwierzyć... Jak zobaczyłem ten temat, to poczułem jakby odchodził mi ktoś bliski... Może przesadzam, ale... Szok. [*][*][*]

:(

13 Listopada 2005

To jest jak koszmar... Kurwa nie moge uwierzyc w to co sie stalo... Eddie byl w top5 moich ulubionych wrestlerow...

13 Listopada 2005

To niezwykle przykra wiadomosć. Bardzo lubiłem Eddiego i choć nigdy mu nie markowałem cieszyłem się z jego sukcesów. Tym razem nie udało mu się oszukać śmierci... szkoda, że opuścił nas kolejny wrestler.

13 Listopada 2005

Kurde, bardzo go lubiłem...

13 Listopada 2005

Porostu szok ,az ciary mnie pszeszły....

Eddie spoczywaj w spokoju[*] [*] [*]

13 Listopada 2005

Heh, nie moge w to uwierzyć . Lubiłem osobiście zawszego Eddiego i bardzo,ale to bardzo mnie ta wiadomość zasmuciła .

Spoczywaj w pokoju Eddie...

13 Listopada 2005

Miałem się nie udzielać... i nie będę... ale tutaj po prostu muszę zrobić wyjątek.

Eddie nie był zwykłym wrestlerem, jakich setki.... miał wszystko... mic skillsy, umiejętności techniczne, wywoływał wielką reakcję publiczności... i nagle.. wszystko zniknęło... Rozpłynęło się w nicości... Eddie spoczywa w wrestlingowym niebie... tam gdzie poszli Big Bossman, Yokozuna, Rick Rude... i wielu innych...

Strata Eddiego jest ogromna. Poczułem się jakby zmarł ktoś z moich bliskich... Dobiła mnie ta wiadomość... 38 latek... miał problemy z dragami, prawem... ale wszystko się wypogodziło... i nagle pyk...nie ma nic...

Za wcześnie Eddiego wybiła godzina, lecz cóż poradzić - taka wola Boża była (rym zamierzony).

R.I.P Eddie, nigdy Cię nie zapomnę!! ['][']['][']

13 Listopada 2005

Jestem w szoku

[*][*][*]

13 Listopada 2005

Eddie... jeden z niewielu który podtrzymywał moje zainteresowanie WWE.

Wielki wrestler i człowiek, który dał radę pokonać własne demony.

Po przejściach okazał się wzorowym ojecem i mężem...

Jak wielu, czuje się jakby odszedł ktoś bliski...

Latino heat burns 4 ever...

{*}{*}{*}

13 Listopada 2005

Dziękuje Eddie (nie musze chyba pisac za co). Spoczywaj w pokoju.

13 Listopada 2005

..................................................................................................... minuta ciszy .................................................................................................................................

13 Listopada 2005

nic nie wyrazi żalu i pustki, jaką po sobie pozostawił. również dziekuje za chwile wzruszenia, które nieraz wywołał u mnie podczas oglądania gal, dziekuje za wspaniałe walki...