Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WrestleMania XXVII (spoilery, komentarze, opinie)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  25
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.10.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Klasyczny

Żeby zakończyć temat WM, przynajmniej z mojej strony, posłuże sie metaforą.

 

Wrestlemania, jak wszyscy wiemy, to święto, to najważniejszy dzień w roku, jak wigilia.

 

Powiedzmy sobie, czekasz na wigilię cały rok, jestes przekonany, że będzie fajnie, bo to święta, czekasz na tą magię, spotkanie z najbliższymi i powiedzmy sobie taki moment kulminacyjny, np. pierogi babci. Przychodzisz, siadasz, patrzysz: ok, fajnie, jest nawet ulubiony wujek, którego 7 lat nie widziałem. Na pewno będzie super. I faktycznie, na początku jest.

Ale później ktoś wymiotuje na stół, przewraca zastawę. Po chwili stan zażenowania przechodzi, myślisz sobie "co tam, są święta i tak bedzie fajnie, kwestia czasu, chwili". Czekasz, dostajesz w końcu te pierogi, niby dobre, ładnie wyglądają,ale...to nie to, smakują jak zwykły dobry obiad, ale nie ten jeden w roku. Później ktoś sie upija. Konczy się niby miło, ale zarty wujka nie tak smieszne, jak sie spodziewałeś, atmosfera nie ta...

Święta, było fajnie, było...nieźle. Ale nie tego się spodziewałeś. Spodziewałeś się magii, atmosfery jedynego dnia w roku, czegoś wyjątkowego. A tego nie dostałeś.

 

I tak odbieram WM. Mam świadomość, że byłoby spoko, gdyby to było zwykłe PPV. Ale nawet w porównaniu z EC było słabo, co dopiero porównując z WM26, czy WMXXV. W skali zwykłej gali, było spoko. W skali Wrestlemanii-zawiodłem się głęboko. (taki rym na koniec)

ZGŁASZAM TEN POST DO POSTU MIESIĄCA!!!

 

Ja też chciałbym podsumować Wrestlemanię:

 

WRESTLEMANIE 27 uważam za jedną z najlepszych w historii!!!

Każda walka na gali była emocjonująca a ich rozstrzygnięcia bardzo zaskakujące. Publiczność spisała się rewelacyjnie i przeżywała każdą walkę głośno wspomagając faców i bucząc na heelów od początku do końca walki.

Mieliśmy gwiazdy minionej dekady: The Rock, Steve Austin, The Undertaker, Triple H, Shawn Michaels. Mieliśmy także sporo nowych talentów, którzy pokazali że przyszłość będzie należeć właśnie do nich: Santino Marella, Michael Cole, Hornswoggle, Snooki.

Może niektóre walki były zbyt krótkie ale przynajmniej były toczone w bardzo dobrym tempie.

Od samego początku bardzo podobał mi się feud prowadzony przez Undertakera i Triple H. Obaj stworzyli niezapomniane show i szkoda tylko że takim wynikiem zakończyła się ta walka. Triple H powinien wygrać gdyż niedługo, kiedy Vince McMahon odejdzie na emeryturę to właśnie Hunter będzie na najwyższym stołku federacji więć powinien sobie zabukować zwycięstwo w tej walce.

Całkiem możliwe że tak właśnie było tylko Undertaker złamał scenariusz i naprawdę dusił HHH, ten nie mógł już oddychać i muisał się poddać.

Dobrze także że w trakcie walki nie interweniował HBK, zepsuło by to całkowicie emocje związane z tym meczem.

Michael Cole pokazał że dysponuje nie tylko świetnym mic-skillem ale także ma nienaganną technikę walki. Niekonwencjonalne "submissiony" na nogi Lawlera były naprawdę pierwszej jakości.

Cała walka trzymana w nieprawdopodobnym tempie pokazała także doskonałe przygotowanie kondycyjne Cole'a do tej walki. Wygrał zasłużenie.

Dziś czytałem wiadomości na zachodniej stronie wrestlingowej i dowiedziałem się że na WM powinna odbyć się walka o pas US pomiędzy Sheamusem i Bryanem.

Prawdę mówiąc nawet nie zauważyłem że ta walka się nie odbyła i wcale mi to nie przeszkadzało. Uważam wręcz że bardzo dobrze się stało że walka ta została wymazana z karty, gdyż obaj zawodnicy prezentują raczej przeciętny poziom a jak wiadomo tytuł US to jest tylko tak dla szpanu. Jeśli doszłoby do tej walki byłaby to tylko strata czasu zarówno dla zawodników jak i dla fanów.

Jedyne co nie podobało mi się na gali to rozstrzygnięcia 2 walk.

Rey Mysterio jest zasłużonym zawodnikiem i powinien wygrać z Rhodsem. Cody oprócz maski nie pokazał nic ciekawego. Rey walczył pięknie technicznie przez całą walkę, w bardzo mądry sposób używał maski i ochraniacza jako broni specjalnej i zasłużył na zwycięstwo. Niestety Cody go oszukał i wygrał.

The Miz broniący tytuł na WM to chyba jakiś żart. Cena jest ulubieńcem publiczności, ma świetną technikę, gra w filmach, robi reklamy i ma fajne nowe czerwone ciuchy do sprzedaży w WWE.SHOP.COM a mimo to przegrywa z Mizem? Gdyby nie Rock to pewnie John by odebrał w końcu pas Mizowi a tak niestety Mike będzie się chwalił przez niewiadomo ile jaki to on jest AWESOME bo pokonał Jana na WM.

Nie każdy musi się zgadzać z moją opinią na temat gali.

 

@UP - WTF??? Dlaczego kradniesz mój opis???!!!

Edytowane przez kakmic
  • Odpowiedzi 391
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Opportunist

    15

  • Danielss

    13

  • Thrawn4

    12

  • adrhbk

    11

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  238
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.02.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Gala bardzo mnie zaskoczyła ze względu na zwycięstwa Rhodesa i Edga.Ale wynik starcia Cole i Lawler to zdecydowane przegięcie i upokorzenie Jerrego no ale takie jest WWE.

We walk alone in the unknown

We live to win another victory

We are the young

Dying sons

We live to change the face of history...

2482447074e46ec6d7986d.jpg


  • Posty:  25
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.09.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Grzesiu. Ogarnij, proszę.

 

WM była słaba. Niestety. Co tu dużo nie pisać. WWE już od paru lat ma w mych oczach regres. A że nie ma zbyt silnej konkurencji (TNA ? proszę Was) to mogą pozwolić sobie na słabe show, a i tak fun będzie i kasa.


  • Posty:  5
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.07.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Obejrzałem i oceniam:

 

PLUSY:

 

-walka HHH vs Taker była znakomita, wg. mnie walka wieczoru

 

-solidny mecz Dashing-Rey i dość nieoczekiwane zakończenie, dałbym sobie rękę uciąć, że wygra Ryj i teraz bym nie miał ręki

 

-Edge-Del Rio - dobry opener

 

-fajnie znów było usłyszeć JR'a

 

POŚREDNIO:

 

-Orton vs Punk - myślałem o innym zakończeniu, ale OK, było nieźle

 

-ciekawe co z Takerem

 

-Rocky nie do końca spełnił rolę gospodarza, zbyt rzadko się pokazywał, aczkolwiek robota wykonana w main evencie OK

 

-Cena vs Miz - dobra, ale nie na main event

 

MINUSY:

 

-czy ci ludzie w Georgia Dome byli myślami gdzieś indziej???

 

-Lawler vs Cole - do Stunnerów nie możliwe do oglądania

 

-mecz z udziałem tej jakieś tam Snooki to żenada :x

 

-Corre vs Big Slow, Kane, Jamajczyk i Cobra - co to do diabła było??? :x :-x

 

-gdzie był Sheamus i Bryan???

 

-8 walk na najważniejszej gali w roku??? Brak MITB? Mało!

 

-2 pasy na szali na całą galę... Bez komentarza.

 

Jestem zniesmaczony galą. Średniawka. WM27 wypada znacznie gorzej niż Royal Rumble a nawet EC. Wg. mnie to była jedna z najgorszych WrestleManii w historii. Nawet przeciętna WM26 była o niebo lepsza.

 

PS.To tylko moja opinia.

20821632594c3d744f93a62.jpg


  • Posty:  1 047
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.04.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Nie mam zamiaru się zbyt dużo rozpisywać. Gala mnie bardzo zaskoczyła, czasami negatywnie ale w większości pozytywnie także jest na plus. Pierwsze zaskoczenie to opener o pas WHC. Dodatkowo wygrana Edge'a. Nie spodziewałem się takiego początku. Wydawało się, że droga do pasa WHC zakończyła się dla Alberto Del Rio. Jednak jest inaczej. Druga walka i kolejne zaskoczenie. Zwycięstwo Cody'ego oznacza, że WWE planuje coś dla niego większego, być może feud z Rey'em będzie kontynuowany. Walka była w miarę. Podobały mi się akcję Rey'a gdy miał na twarzy(masce) maskę Cody'ego. Trzecia walka i niestety zawód. Liczyłem, że CM odegra się za Nexus. Niestety było inaczej. Pozostaje czekać jak to się dalej rozwinie. Zakończenie można nazwać już tradycyjne dla Orton'a. Team Big Show vs The Corre... Co to miało być? Chciałem takiej walki zamiast walki rewanżowej o ITC ale teraz wiem, że lepiej by było gdyby doszło do tego drugiego starcia. Brakowało tylko grania na trąbce w wykonaniu Kane'a. Cole vs Lawler. Bardzo mi się to podobało. Końcówka szczególnie. Booker radosny w ringu a tutaj menda Austin go wykiwał. Uwielbiam SCSA takiego aż szkoda, że nie ma go na stałe w federacji. Team Morrison vs Team Ziggler. Snooki zaszalała. Spodziewałem się innego zakończenia ale z nią w roli głównej także zaskoczenia nie było. Undertaker vs Triple H. Kilka pin'ów podniosło mi ciśnienie. Dosłownie w ostatniej chwili Taker odrywał swoje plecy od maty. Zakończenie dziwne. Za długo dla mnie to trwało żeby w końcu The Game odklepał. Stało się i jest 19-0. Dead Man wykończony opuszcza ring. Na pewno pojedynek sporo go kosztował ale jest to też część storyline'u. Dziwne to trochę gdyż jeśli już ktoś z tej dwójki miałby w taki sposób opuszczać ring to raczej HHH niż Taker. W końcu to ten pierwszy przez ostatnią minutę(?) był podduszany. Wolałbym żeby WWE wymyśliło jakieś złamanie albo coś niż to co widzieliśmy. Chociaż taki dramat jaki się rozegrał po tym pojedynku też był dobry. I w końcu walka wieczoru... Na początek double count out i Miz zostaje mistrzem... Jestem zadowolony... Wchodzi Rock i wznawia pojedynek... Myślę sobie - Cena mistrzem. Ale w wymarzony wczoraj sposób zakończył się ten pojedynek a więc Rock Bottom dla Ceny, Miz pozostaje mistrzem, na koniec atak Rock'a na Miz'a i zakończenie.

 

Galę oceniam na plus. Jestem zadowolony z mojej trzeciej WrestleManii. Warto było czekać, warto było oglądać.

WWE by Pinio 2k17

Fan CM Punk'a od początku przygody z WWE!

KNEES 2 FACES

10206473354f8c156432932.gif


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

"Obiecuję, że będzie to najbardziej epicka WM ever" - tytułem wstępu, daleeko 27-ce było to kilku poprzedniczek, niestety. Po kolei...

 

 

The Rock jako Guest Host. Początkowy speach niezły i według mnie to można uznać za opener, bo wstępnie wydawało się, że publika została rozgrzana.

 

Edge i Del Rio... było fajnie, ale brakowało tej dramaturgii i czegoś do zapamiętania. Co mi zapadło w pamięci? Tornado DDT Christiana po za ringiem. Oddzielny entrance przed chwilą wymienionego Pana zwiastował coś ważnego, ale to było chyba po raz kolejny pstryknięcie w nos internetowych plotkarzy. Zniszczenie samochodu na koniec choć oklepane to mi się podobało. Całość zwiastuje kontynuacje feudu.

 

Segmenty na backstage'u... żenujący był ten casting, a Dooga mogli wykorzystać chociażby do jakiegoś gadanego starcia z Brodusem na zapleczu. Jako, że pojawił się tam Regal i Piper, których uwielbiam to przemilczę. Oboje tak w ogóle powinni być wykorzystani inaczej, bo nie zasługują na takie jaba-daba-huju-muju.

 

Epicka konfrontacja Stone Colda i The Rocka... było widać taką delikatną nienawiść, a za razem szacunek i podanie sobie dłoni. 1-sza rzecz do zapamiętania na długo!

 

Walki wieloosobowe szczerze mówiąc przewinąłem i zobaczyłem jedynie zakończenia. Boli szmaczenie The Corre i w zasadzie tyle. Za taki kawałek kału powinien się pojawić chociażby program Pipera (skoro już się pojawił) z uczestnikami ME i The Rockiem, ale po raz drugi przemilczę. Z resztą reasumując, szkoda tu jedynie Wade'a.

 

Cody i 619... młody Rhodes to przyszłość federacji, bez wątpienia. Bdb w ringu, dobrze odgrywający swoją postać i co więcej, dobry na majku. Wygrana na WM z terminatorem ze słynnej gry na Pegazusa pokazuje, że moje mongolskie teorie pokrywają się prawdopodobnie z rozważeniami kreatywnych z WWE. Ogromny plus, bardzo miła i szybka walka dla oka.

 

Lawler i Cole... "Bullshit" , "Boooored" powinno wystarczyć. Wszystko było tak żenujące, że nawet Stone Cold, garstka finisherów i quad nie wynagrodziły mi straconego czasu na to coś.

 

HHH i Taker... to było mega, na prawdę. Panowie rozpoczęli w mocnym tempie, kilka mocnych spotów i ogólnie przyzwoicie prowadzony brawl pod względem psychologii. Oglądało mi się to na prawdę miło i aż się zdziwiłem, że to już koniec. Taker wygrał i jeżeli nie daj Boże streak w przyszłości zostanie przerwany to nikt tego nie łyknie. Tryplak mocarnie zabookowany i wychodzący o własnych siłach pokazał, że jest faktycznie świetny (w realiach marka) i do porażki przyczyniły się tylko nadludzkie umiejętności Takera, które wyłażą raz do roku na WM. Epickie entrance'y, epicka walka, epickie zakończenie. MEGA!

 

ME... jak na obu Panów nie dało się chyba lepiej i nie ma co narzekać. Tak w ogóle to Cena w czerwieni o wiele lepiej prezentuje się niż w tym oczojebitnym fiolecie, to na plus. Podwójne zakończenie zwiastowało pojawienie się Gospodyra Gali i tak się stało. Jednak gdzie te epickie, obiecywane rzeczy? Cieszy zwycięstwo Mizanina, boli mimo wszystko prostolinijna końcówka ze strony Dwayne'a. Jeżeli dostaniemy coś konkretniejszego na RAW, zwrócę honor.

 

 

Reasumując... WM to święto i patrząc na pojedyncze elementy tak właśnie było. Jednak takich elementów jak te walki tagów i parodia Cole vs Lawler być nie powinno. Do kilku poprzedniczek brakowało duuużo (pzdR WM XIX).


  • Posty:  492
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.06.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wrestlemania obejrzana.....co by tu o niej powiedzieć?Zła w każdym bądź razie nie była,ale też jakaś super nie była,no ale przejdźmy do rzeczy.

 

Opener o pas WHC....WTF?Myślałem,że końcówkę ściągnąłem.No a tu proszę.Myślałem,że Del Rio wygra,ale skoro dali to na opener to jednak dobrze że Edge wygrał,bo nikt by tego nie pamiętał.Dobra walka,tylko cholera jasna za krótka(niektóre rzeczy można by skrócić,ale to później. 3.25\5(straciłem punkt)

 

Cody Vs Rey-dobra,solidna walka.Liczyłem,że Rhodes wygra i się sprawdziło.WWE coś dla niego widocznie ma.I w sumie dobrze,bo chłopak ma talent,zajebiście odgrywa gimmick.Przebranie Reya takie troszkę niepowaznie(zresztą on na WM tak ma z reguły,więc jakoś szczególnie zaskoczony nie byłem) 3.5\5(prawdopodobnie przeceniam,no ale kij z tym,ważne że punkt w typerze jest)

 

Corre Vs Merry Men :) -WTF?1,5 minuty?OK,rozumiem że chcieli nam oszczędzić czegoś żałosnego,ale to było dobre,jeżeli byłby odwrotny wynik.A tak?Corre zostało pogrzebane w pizdu i raczej tylko rozwiązać team,bo wiarygodność po tym stracili całą DUD(jajo;i kolejny punkt w dupę)

 

CM Punk Vs Randy Orton-czytałem na forach US różne opinie.Jedni mówią,że bardzo dobry,niektórzy strasznie krytykują.Akurat jestem ten pierwszy.Walka była dobra,opowiedziała nam dobrą historię jak Punk pracuje nad nogą Ortona.Końcowa sekwencja świetna(aczkolwiek powtórzona).Smuci tylko przegrana Punka,ale na szczęście w typerze dałem na Ortona 3.5\5

 

King Lawler Vs Michael Cole-Nie będę się rozpisywał na ten temat,bo chyba wszyscy wiemy,jakie to było żałosne.I teraz chcę odpowiedzi od tych,co prowadzą typer.Czy dostaniemy punkt za Lawlera,czy za Cole? DUD(jajo)

 

Triple H Vs Undertaker-coś pięknego.Ciut brakowało do powtórki Taker-HBK.Spodziewałem się,że to będzie dobre,ale żeby aż tak?Raczej nie.Mam nadzieję tylko,że Takerowi się nic poważnego nie stało. 5\5(tak,to było tak zajebiste i nie wycofam tego)

 

Snooki\Trish\Morrison Vs Ziggler\LayCool-face wygrały,to chyba wszystko co trzeba wiedzieć.A i Snooki dała nawet radę. 1.5\5

 

Miz Vs Cena-Hahahaha.Przewidziałem,że Cena przegra.Wiedziałem to.Walka nawet mi się podobała,na nic więcej nie mogliśmy raczej liczyć.Końcówka dobra,z sensem.Zobaczymy jutro na RAW,co z tego wyniknie. 3.5\5

 

Ogólnie za WM daję 7.5\10.Momentami była niezła,ale czasami dała pograć na nerwach.


  • Posty:  32
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.08.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jako że WMka to jedyna gala WWE jaką oglądam co roku (woo w 2011 jeszcze RR oglądałem ^^), to coś tam napiszę. Karta ogólnie była słaba, nie spodziewałem się niczego dobrego. Pewnie gdyby nie Rocky to bym tego nie oglądał. Ogólnie fajnie że wreszcie przegrał na WrestleManii. Fajnie też, że mogliśmy obejrzeć parę stunnerów, no i moveset Rocka. Jeśli chodzi o walki, to podobały mi się Taker vs HHH no i Cody vs Rey. Reszta średnia albo słaba. Main Event cienki jak kartka, ale końcówka mnie ucieszyła :). Oprawa gali nawet dobra. (chociaż tak jakoś biednie było jak na WM)

 

Podsumowując:

Wrestlemania 27 była gorsza od Wrestlemanii 26 która była najzwyczajniej w świecie słaba.


  • Posty:  87
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.05.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Wrestlemania 27 spierdzielona.

Największe facepalmy gali to wg mnie:

 

- publika

- komentatorzy (JR i Jerry po walce z Colem)

- większosc walk prócz Deadmana i Trypla oraz skacząca S(n)uki - zaplusowała tylko tym.

 

Vinca i CT do więzienia.. :-x

3/10

8937594774fac0f0ee7a5f.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

Edge vs Del Rio- Średnia walka na początek, choć nie spodziewałem się pojedynku o WHC tak wcześnie. Jak się później okazało to nie jedyna dziwna kolejność walk. Dość krótki pojedynek z finisherem z nikąd. Ile razy już to widzieliśmy? Wyglądało to jak zwykła tygodniówka, a nie ppv. Można się przyczepić do słabego sprzedania Cross Armbreaker. Edge dość długo był trzymany na kontuzjowaną rękę, ale mimo to od razu przeszedł do swojego submissiona jakby nigdy nic. Przez tygodnie budowali atmosferę, ale wyszło, co najwyżej średnio.

 

Mysterio vs Rhodes – nie spodobał mi się pomysł z ubraniem Mysterio jak Kapitana Amerykę i zniechęciło mnie to trochę do oglądania walki. Ringowo wyszło nieźle. Dostaliśmy dobry pojedynek i składne akcje, Cody ładnie się wkomponował i dotrzymywał kroku Reyowi. Nie oglądam regularnie WWE i nie wiem, o co chodziło z tym nakolannikiem, ale fajny motyw z nieczystym zakończeniem i cieszy mnie, że dali heelowi wygrać.

 

8 men Tag team match – kabaret. Upchnęli ich wszystkich na siłę, a nawet nie zdążyli się spocić. Nie wiem, jaki mieli cel w umieszczeniu tej walki na karcie. Zamiast promować Corre i uwiarygodnić jako mistrzów i przyszłe gwiazdy federacji to zrobili z nich chłopców do bicia. Jedynym miłym akcentem jest wspólne wyjście Show’a i Kane’a przy zmiksowanym theme, co przypomniało dawne czasy, kiedy tworzyli tag team.

 

Orton vs Punk – oficjalnie mamy nowego terminatora w WWE. Orton po maltretowaniu kolana bez problemu biegał i wykonywał akcje, przy których nie miał prawa stać. Mimo dobrego prowadzenia walki przez Punka zaliczam ją do minusów.

 

Cole vs Lawler – kolejka szopka. Słaba walka, której jedynym pozytywnym elementem był Stone Cold i sprzedawanie Stunnerów na prawo i lewo. Takie coś nie nadaje się na PPV.

 

Triple H vs Taker – entrance Huntera dało takiego kopa, że miałem gdzieś, jaki poziom będzie miała walka, bo i tak po jej zakończeniu powiem „łał”. Najpierw „From whom the bell tolls” - najlepszy kawałek na świecie, Hunter ze spartanami, a potem “Time to play the game”. Rewelacyjny entrance. Jak na możliwości obydwu panów i długi rozbrat z ringiem walka była świetna, z wielką darzą emocji. Po dwóch Pedigree z rzędu i Tombstone na serio myślałem, że streak się skończy i WWE spieprzy coś, co budowało przez lata. Świetne granie na emocjach widza. Walka wieczoru.

 

Mix Tag Team Match – nie interesuje mnie kobiecy wrestling, więc przewijałem wszystko do momentu pojawienia się w ringu Ziglera i JoMo. Poza Starshing Pain poza ring nie wiele się doczekałem. Ogólnie po tej walce mam podobne wrażenie, co w 8 Men Tag Team Match. Nuda.

 

Miz vs Cena – cudów nie oczekiwałem, ale oglądałem wpatrzony jak w obrazek, bo wyczekiwałem pojawienia się The Rocka. Dobry motyw z remisem, co pozwoliło Rocky’emu włączyć się do walki. Przy Rock Bottom włączył mnie mark mode. Dobry motyw, co pozwoli na kontynuowanie konfliktu w przyszłości.

 

Reasumując – z dużej chmury mały deszcz. Jestem zawiedziony, że nie zobaczyłem walki o pas US, a walki tag teamowe i komentatorów nie powinny mieć miejsca na najważniejszej gali roku. To wszystko kosztem MiTB. Tak naprawdę emocjonowałem się tylko przy walce Takera z Hunterem i Rhodesa z Reyem. O reszcie szybko zapomnę. Mimo obecności Rocka, Stone Colda i Snoopa w fajnym segmencie z „mam talent” nie zapamiętam WM 27 pozytywnie. Ocena gali: 2/6.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  234
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.01.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Krótko i konkretnie.

2 największe głupoty tej wrestlemanii to:

 

Publiczność - cholera, w chicago było ich 10 razy mniej a byli 100 razy głośniej

 

Josh Mattwhes (czy jak on sie tam pisze) - za co on dostał tego stunnera? Czemu Lawler się na niego tak wkurzył?? Totalny bezsens i kretynizm.


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Edge vs. Alberto - umiejscowienie tej walki w openerze, to policzek dla zwycięzcy Royal Rumble, który poprzez wygraną w turnieju ma przecież zagwarantowany udział w main evencie (albo przynajmniej co-main evencie) WM-ki.

Sama walka dość słaba jak na tych wrestlerów. Było wolno i nudno, ponieważ bookerzy uderzyli w sztampę i Edge sprzedawał kontuzję (gwarancja sleepera) a Meksykanin pracował nad jego ręką. Trochę więcej zaczęło się dziać w samej końcówce, ale nie uratowało to w moich oczach pojedynku jako całości, który nie był ani zbytnio dramatyczny ani też zbyt widowiskowy. Nie tak powinno się walczyć na WrestleManii o jeden z dwóch najważniejszych pasów.

Jedyne zaskoczenie, to dośc gładka przegrana Arystokraty, który standardowo na dokładkę (jak to w WWE) został zabookowany na cipę, prawie becząc nad rozwalonym samochodem :roll:

 

2. Mysterio vs. Rhodes - solidna walka i dobry booking heela, który ładnie kontrował akcje Rey'a i często przejmował prowadzenie (dominacja). Było dość dramatycznie, były zmiany przewag i kontry oraz co najważniejsze - było zajebiste zaskoczenie, bo WWE zajobowało Krasnala na WrestleManii, co z miejsca poprawiło mi humor, po kiepskawym openerze.

Cody świetnie odgrywa nowy, psychopatyczny gimmick. Fajnie pokazuje tą swoją obsesję na punkcie własnej twarzy. Jeżeli WWE dobrze go poprowadzi, to chłopak może w przyszłości sporo osiągnąć, bo cały czas się rozwija.

 

3. Show, Kane, Kingston & Santino vs. The Corre - nie znoszę takich gówien na PPV's, które nie trwają nawet 5 minut. Wg mnie to taka kpina z fanów i upchnięcie na siłę wrestlerów w jakieś popierdółce, żeby tylko mogli pokazać się choć przez chwilę w ringu. Żenua jednym słowem.

Jedyne co zapamiętam, to mega-clothesline, którym Ezekiel niemal przeciął w pół Show'a. To było imponujące. Cała reszta - nie.

 

4. Orton vs. Punk - kolejna walka rozpisana na bazie sprzedawania kontuzji... Jak ja uwielbiam taki booking :roll: Pojedynek typowo średni. Dość mocno rozpisany CM (plus), ale przez to, że Randy był "kontuzjowany" i heel permanentnie obijał mu chorą nogę :wink:

Jedyny moment w którym przymarkowałem, to chyba tylko Anakonda Vice (chociaż wiedziałem, że Viper nie stap'uje). Podobać się mogło też finalne RKO w locie, from nowehere, ale ogólnie sam pojedynek poza przeciętność się nie wzbił. Terminator Randy rozjebał po drodze do WrestleManii cały Nexus a na WM-ce postawił kropkę nad "i" kasując Punka. Pozostaje mieć tylko nadzieje, że to nie koniec feudu i CM będzie miał jeszcze okazję się odkuć (tak na marginesie to Punk niesamowicie gra twarzą. Facet jest cholernie dobrym "aktorem").

 

5. Cole vs. King - ta walka spełniła pokładane w niej oczekiwania. Miała być chujowa - i była :twisted: Cole w tym wdzianku i "nausznikach" wyglądał jakby spierdolił z latającego talerza :lol:

Sam pojedynek to jedna wielka żenua (gorsze chyba było tylko to, jak na samym początku dziadek Lawler rozwalił gładko młodego byczka Swaggera :roll: ), jedyne co było warte zobaczenia to oczywiście Austin, który standardowo potrafił skraść show. Stunner na Bookerze (po kiego grzyba on się w ogóle pakował na ring?) i mina Stone Cold'a (na zasadzie: "kurwa sorry, ale nie mogłem się powstrzymać" :) - bezbłędne.

Przekręcenie wyniku przez GM'a głupie że aż w dupie boli. Na takiej zasadzie można zmienić sobie wynik każdej walki (np. przełamać streak Grabarza). Wrestling wrestlingiem, ale pozory realizmu należałoby zachować.

 

6. Taker vs. HHH - świetna, epicka walka, podszyta sporą ilością ringowej psychologii. Liczne zmiany przewag, kontry, przełamywanie finisherów i mega-wiarygodne near fall'e. Dla tego typu starć nadal warto czekać na WrestleManię. Wszyscy mądrale pierdzący, że Taker po kontuzji, Trypel po kontuzji, to i walka może nie wyjść - powinni to teraz odszczekać, bo Hunter i Calaway to zbyt starzy wyjadacze (i mają też zbyt duży wpływ na booking własnych starć) żeby skaszanić pojedynek na największym PPV roku.

Mały minus za końcówkę - dość kalecznie zapięta Gogoplata a Taker dusząc Trypla, często miał łopatki na macie i teoretycznie sędzia powinien go odklepać jak w pamiętnej walce z Angle'em. Poza tym, mało było wiarygodne, że w początkowej fazie duszenia, kiedy jeszcze HHH miał w łapie młot, nie użył go od razu żeby się oswobodzić.

Poza tym małym niuansem, jak na mainstream - cud, miód i orzeszki. Myślę, że niejeden zwątpił momentami, że streak zostanie zachowany a Tryplak jednak nie postanowił sobie zaszaleć i zabookować własnej osobie przerwania passy Grabarza.

 

7. Zigller & LayCool vs. Trish, Snookie & Morrison - jak można było przed main eventem dać taką kaszanę? Facetom w ogóle nie dane było legalnie powalczyć w ringu a jedną z najbardziej dominujących Div w WWE (McCool) czysto pinuje Snooki po mini-splaschu z niemal stania (poprzedzonego gwiazdą) :roll:

Jedyny pozytyw, to zobaczenie Trish w ringu (she still got it!), oraz fakt, że Snooki okazała się nawet nieźle wygimnastykowana (choć danie jej czystego pinu na Michelle to kpina).

Chce mi się wyć jak pomyślę, że musiałem katować oczy czymś takim a walkę Bladego z Dragonem dali w dark matchu :evil:

 

8. Miz vs. Cena - słabiutki main event, który nie wzbudził we mnie żadnych większych emocji. Panowie kaszanili nawet przełamywanie finisherów, bo nie potrafili trzasnąć wiarygodnego nearfall'a, tylko odbijali od razu na "2".

Czy ktokolwiek uwierzył, że main event skończy się double count out'em? Oczywista była interwencja Rock'a i wznowienie starcia (świetny motyw kiedy Johnson olewa maila od GM'a i wypieprza laptopa :lol:), chociaż interwencja w samą walkę trochę mnie jednak zaskoczyła (Rock Bottom na Jaśku), bo myślałem, że AA na Rocku (RAW) to tylko zasłona dymna żebyśmy spodziewali się tego typu zagrywki ze strony Hosta, a tu proszę...

Masakryczny heat jak na face'a dostawał Cena. Widownia buczała nawet już podczas tych śpiewów gospel przed wejściem Cenaminatora. Może ktoś wreszcie pójdzie w tym WWE po rozum do głowy i pozwoli Januszowi przejść na ciemną stronę mocy?

 

Reasumując - ponownie WrestleMania okazała się słabym "prezentem" zapakowanym w bajeczne opakowanie. Poza walką Huntera z Grabarzem, która jak na mainstream miażdżyła pod kątem emocji, oraz ewentualnie Cody'ego z Krasnalem (solidna robota, satysfakcjonujący i niespodziewany wynik), cała reszta była albo przeciętna poprzez nieporywający booking (Alberto vs. Edge, Orton vs. Punk), albo najzwyczajniej słaba (cała reszta, włącznie z main eventem). Vince wrzuca walkę o pas US do Dark Match'u (widać jak ceni sobie "srebrny" pas) a raczy nas gównem z karlicą w roli g(ł)ównej, do openera wpycha zwycięzcę Royal Rumble, sleeperowi Kinga z Cole'em daje kilkanaście minut a walce Corre z Gigantami nie daje nawet pięciu. Przykro to mówić, ale WM-ka zawodzi po raz kolejny z rzędu. Przykre jest to, że najlepszą walkę zmontowali zawodnicy, którzy wrócili dopiero co po kontuzjach i niedługo kończą kariery. Słabo przedstawia się (przynajmniej ringowo) przyszłość WWE. Moja ocena: 2+/6

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

To była moja pierwsza WrestleMania obejrzana na bieżąco od WM XI. Niestety - bardzo się zawiodłem. Tylko raz poczułem klimat starych dobrych lat - oczywiście podczas świetnego pojedynku dwóch weteranów, HHH vs Undertaker. To tytułem wstępu... Teraz polecę systemem plusy i minusy.

 

Jedyny - ale duży "+" daję walce Underatker vs Triple H.

Wszyscy mądrale pierdzący, że Taker po kontuzji, Trypel po kontuzji, to i walka może nie wyjść - powinni to teraz odszczekać, bo Hunter i Calaway to zbyt starzy wyjadacze (i mają też zbyt duży wpływ na booking własnych starć) żeby skaszanić pojedynek na największym PPV roku.
No właśnie... Po obejrzeniu tej walki pierwsze co pomyślałem to "k..a, będę musiał przyznać się do błędu". Co właśnie czynię. Bez wątpienia walka HHH z Phenomem była walką wieczoru; nie wiem czy nie najlepszą jak do tej pory walką 2011 roku. Bardzo dobrze zagrana, widowiskowa; generalnie mogę podpisać się pod wszystkim co napisał Raven. Z tym tylko wyjątkiem, że nie czepiałbym się końcówki. W ogóle kilkakrotnie zamarkowałem. Jak się okazuje rację miał HBK mówiąc, że wcale nie jest potrzebny Tryplowi i deadmanowi podczas tej walki.

 

A teraz minusy...

 

WIEEELKI "-" za podkładanie najlepszych heeli. Zaczęło się od del Rio, którego dodatkowo upokorzyli tym rozwalaniem samochodu. Byłem zniesmaczony. Tak patrząc na to co działo się w ostatnich tygodniach z del Rio dochodzę do wniosku, że na dzisiaj tryumfator Royal Rumble to midcard co mnie bardzo smuci. Podobnie jest z Wadem Barrettem. Niedawno na forum przekonywałem, że zawodnik ten wróci na szczyt. Patrząc jednak na to co działo się na WM-ce mam spore wątpliwości... Jeżeli chodzi o zwycięstwo RKO nad CM Punkiem to specjalnie mnie ono nie zdziwiło - aczkolwiek po cichu liczyłem na niespodziankę, która zrekompensowałaby mi rozczarowanie przegraną Alberto. Niestety - nudna walka zwieńczająca kiepski feud i do tego ze zwycięstwem RKO, który w moim prywatnym rankingu wrestlerów spadł ostatnimi czasy bardzo.

 

Kolejny "-" to dwie walki, które (obok tej kichy z TNA Sting vs Jeff Hardy) są jak dla mnie kandydatami do najgorszych walk roku. Najpierw żenada z Lawlerem i Colem (a jednak długo to trwało...) z kompletnie z dupy wyciągniętym zakończeniem. Później Snooki... Chociaż była to walka, która mnie najmniej interesowała to najlepiej przewidziałem jej przebieg. Mam tylko nadzieję, że Snooki za rok nie będzie przerywać streaku Undertakera...

 

"-" daję także kiepściutkiemu main eventowi. Nie widziałem walki Shaemusa z Bryanem ale w ciemno zakładam, że była efektowniejsza niż ta popierdułka Cena vs Miz. Wejście Rocka wcale nie uratowało main eventu. Generalnie z całości pobytu The Rocka na tej WM-ce najbardziej podobał mi się moment gdy stanął twarzą w twarz z Austinem. A reszta dupy nie urywała...

 

Jeżeli zaś chodzi o walkę, która miała skraść show Mysterio vs Dashing to jakoś szczególnie się nie osrywam. Walka nie była zła. Ale do poziomu walki Taker vs HHH brakowało jej sporo. Chłopaki zrobili po prostu solidną robotę. Co do wygranej heela-Rhodesa to powiem szczerze, że wolałbym pushu dla Alberto, Wade'a i Punka. Ale też skok w hierarchii Dashinga uznaję za coś pozytywnego.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  369
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.05.2009
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Co do oceny to zgadzam się z większością z Was, a szczególnie z niezawodnym Ravenem.

 

Większość walk można porównać do sławnej kilkunastosekundowej walki Gołoty.

Wrestlingu tu nie było!

Zastanawia mnie deficyt nowych gwiazd zarówno w TNA jak i w WWE. Oba fedy ciągle sprowadzają wyblakłe gwiazdy i wrzucają je do ME, jadąc na ich popularności...

Czy sztuka kreowania prawdziwych gwiazd umarła w latach 90-tych? :???:

 

Druga sprawa to push: po jasną cholerę tyle czasu promowano the corre, Alberto a nawet (mołpeczkę Vince'a) Miza, żeby potem zgnoić ich totalnie na WM??

 

Od 4 lat oglądam spowrotem wrestling i nie widziałem, ani jednej WM, na której błyszczałby ktoś inny niż starzy wyjadacze.

 

Nie oglądałem ery Attitude (WCW ruled!) i nie podnieca mnie ani Rock ani Austin. Uznaję ich mic skille, ale do obecnej WWE PG pasują oni jak papież do kierownictwa Talibów.Na siłę to wszystko!

Rock "rozkręcał" publikę w sposób w jaki rozkęca się publikę w Sopocie na koncercie "Lata 80-te".

Austin znowu klął i był wyciszany, a zamiast piwka pił jakąś oranżadę... :evil: Żenada!

 

Na uznanie zasługuje Taker (niezatapialny i niezastąpiony). Teraz rozumiem dlaczego nie walczył przed WM. Wcale nie będzie mi to przeszkadzało za rok, jeśl będzie tak samo. HHH to oczywiście nie ta liga, ale dawał radę.

Dobra walka Ryjek vs. Cody a reszta nie wybijała się ponad przeciętność dobrej tygodniówki... :sad:

I'm the Nonsense Connoisseur 4 LIFE

 

DRINK UNTIL YOU SINK!

 

Facel Vega 62' - Real Gangsta Ride

3072429474c657d5bdd659.jpg


  • Posty:  106
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.10.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Generalnie zgadzam się z tym co tu pisała większość więc wspomne o 2 rzeczach na które mała cześć osób zwróciła uwagę:

 

Promo Miza pod muzyke Nas'a było wyjebane w kosmos i duża ilość smartów/marków mogła zaczać go lubić bo co jak co ale pokazano Amercian Dream :-) .

 

Akrobacja Snooki była na poziomie tego co pokazuje większość Div w WWE więc nie wiem jak można narzekać na nią aż tak bardzo choć cos udwała że umie :D

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      World Tag League 2025 (IV) Monster Sauce (Alex Zayne & Lance Archer) vs. United Empire (Callum Newman & Great-O-Khan) - całkiem zgrabnie poprowadzony pojedynek, aż do samego końca, gdzie warto zaznaczyć United Empire zgarnęło zwycięstwo odwracając uwagę sędziego. Nic specjalnego, ale dało się obejrzeć, El Phantasmo & Hiroshi Tanahashi vs. David Finlay & Hiromu Takahashi - trochę mi się dłużyło, ale parę akcji naprawdę fajnych, szczególnie, gdy w ringu przebywał El Phant
    • Bastian
      W ringu jest bardzo przeciętnie, przy mikrofonie Punk to czołówka WWE. Nie słyszy się o żadnych kwasach na zapleczu, więc ego chyba Phil trzyma na wodzy. Przydałoby się zacząć promować innych. Chciałbym zobaczyć Punka w poważnych programach z Knightem, Loganem czy nawet Rhodesem.
    • Attitude
      Nazwa gali: NJPW World Tag League 2025 - Dzień 4 Data: 25.11.2025 Federacja: New Japan Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Koriyama, Fukushima, Japan Arena: Big Palette Fukushima Publiczność: 699 Format: Live Platforma: NJPWWorld.com Karta: Wyniki: Powiązane tematy: New Japan Pro Wrestling - dyskusja ogólna
    • Grins
      Bardzo dobrze go oceniam, dzięki Punkowi RAW trzyma poziom i zawsze dzieje się coś ciekawego, moim zdaniem chłop odpokutował kwas i akcje z 2023 roku, ten powrót wyszedł mu na dobre, pamiętam jak większość obawiała się że wyjdzie z tego gówno a tu proszę spore zaskoczenie... Punk osiągnął swój cel odbębnił ME WM, wygrał dwa razy tytuł który teraz jest w jego posiadaniu, być może znowu będzie głównym punktem WM i ponownie stoczy walkę w ME ale już solo, no chłop nie może narzekać, jest o wiele le
    • KyRenLo
      Szybko zleciało: Jak oceniacie na teraz ten powrót?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...