Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

J-Ro @ Roskilde Festival '2005 (Final)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  453
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Dizklejmer: skasowałem swoje poprzednie posty i wpakowałem je do tego... Fotki wkrótce... Przy nazwach zespołów, w nawiasie podany jest kraj jego pochodzenia i scena na której grali.

 

 

Podróż do Roskilde / Dzień 1 (Pierwszy dzień preshow party):

 

Wyruszamy w 4 osoby z Kołobrzegu około 17.45. W Świnoujściu jesteśmy o 20.00. Prom odpływa o 23.30. Na terminalu trochę się kręcimy, ogólnie nuda i pijani Norwegowie. Wreszcie wpuszczają na prom - po krótkiej walce z przechowalnią bagażu, jesteśmy gotowi do rozpoczęcia imprezy. Rejs urozmaicony Wyborowa i browarami w "najtklubie", który ssie tak bardzo, że aż strach - przynajmniej z barmanem pogadaliśmy. Do snu zbieramy się około 4 nad ranem, fotele lotnicze zajęte, więc śpimy gdzie się da - sen do dupy i na dodatek krótki, około 8.00 pobudka - naruszam swoje festiwalowe fundusze i kupuję sobie śniadanie (swoją drogą, jeżeli wybuliłem na bilet 444 zeta, to śniadanie mogłoby być wliczone w cene. Pieprzone PŻB).

Po godzinnej podróży pociągiem (och, jakże zajebista jest kolej duńska), lądujemy na terenie festiwalu około 11.00 (kolejka po festiwalowe obrączki porusza się w miarę zgrabnie), szybko znajdujemy sobie miejsce na nasze namioty (i to całkiem nie najgosze, blisko do zimnych prysznicy, toalet i wyznaczonych miejsc do gotowania, do samego terenu festiwalowego niestety trochę dalej, no ale cóż, te najbardziej zajebiste miejsca były już zajęte od 8 rano (ci najbardziej wytrwali czekają całą poprzedzająca noc). Blisko płot, zabezpieczony pokrzywami (czyt. WC) - co oznacza zarówno bezproblemowe lanie, widoki lejących niuń, jak i niezbyt ciekawy zapach, jeżeli wiatr zawieje od tamtej strony (co na szczęscie zdarza się wyjątkowo rzadko). Atmosfera gorąca, żar płynie z nieba (i będzie płynął, aż do samego końca, pogoda się popisałą w tym roku). Po rozbiciu namiotów i rozpiciu kolejnej flaszki, ruszamy na zakupy (baterie do sprzętu grającego + browar). Kupujemy wszystko co chcemy - baterie dociągną do ostatniego dnia preshow, skrzynkę Tuborga (30x0.3) pykniemy w godzinkę. W między czasie trafiamy do darmowej kafejki internetowej (nie jedynej z resztą, ale najlepszej), w której (jeszcze) nie ma kolejek. Na festiwalowej scenie oglądamy występ death/trash metalowego Submission (DK / Pavilion Junior) - massive! Dzień kończymy w festiwalowym kinie oglądając "Metallica: Cunning Stunts" (publika reaguje tak samo, jakby była na koncercie. OMFG!).

 

 

Dzień 2 (Drugi dzień preshow party):

 

Nadal upał. Ogólne rozpreżenie. Pęka kolejna skrzynka browca, kolejna flaszka. Poznajemy Szwedów mieszkających parę namiotów dalej (co okazuje się jedną z dwóch zajebistych znajomości). Poznajemy tajniki gry w Kubb (kliknijcie w link, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o tej grze) - nie "Coop", jak pisałem w starym poście. Resztę dnia spędzamy na nauce gry, przerywając ją tylko na wizytę w Pavilion Junior - tym razem słuchamy Erwina Thomasa (DK / Pavilion Junior) (miła dla ucha muzyka - fortepian + akustyczna gitara), facet ma zajebisty głos. Wieczorem kolejna wizyta w kinie, tym razem "Depeche Mode: Live In Paris" - publika w kinie znowu śpiewa, wicked man!

 

 

Dzień 3 (Trzeci dzień preshow party):

 

Dlaczego ciągle jest tak cholernie gorąco? Kolejna skrzynka, kolejna flaszka. Co godzinkę wycieczki pod zimny prysznic, raz że chłodzi, dwa - nagie niunie for free, what else could you want (czyżbym zapomniał dodać, że prysznic jest koedukacyjny)? :twisted:

W Kubb'a gramy coraz lepiej, co zaczyna irytować Szwedów, nie na tyle oczywiście, żeby z nami nie imprezowali. W międzyczasie (bodajże) Duńczycy proszą nas o przesunięcie jednego namiotu, żeby mogli się rozbić - w podzięce zostajemy ze skrzynką Calsberga, wicked man! Wieczorem próbujemy dostać się na koncert RATM w kinie - no fuckin' way - więcej osób chce wprowadzić się w dobry nastrój przed nadchodzącym koncertem Audioslave. Wracamy do namiotów, podrywając przy okazji każdą fajniej wyglądającą panienkę... :D

Wieczorem zaczyna nam brakować pomysłow na darmowe zapitki, więc pijemy kawę na zimno z procentowym bonusem - best. idea. ever. W międzyczasie poznajemy gościa z Polski, mieszkającego od paru lat w Norwegii (to ta druga zajebista znajomość). W nocy parę osób ląduje z plecakami obok naszych namiotów. Rozstawianie namiotów po pijaku ssie, bo - raz jest ciężko, dwa - panienki wyglądają ładniej niż w rzeczywistości.

 

 

Dzien 4 (Czwarty - ostatni dzień preshow party):

 

Słońce nie przestaje napieprzać, z tego powodu pobudka jest już około 8.00. Skrzynka, flaszka (you know the deal). Dzień znów urozmaicony Kubb'em. Jak już pisałem, na przechadzkach oczy latają dookoła glowy - taka masa zajebistych dupek, Harty - byłbyś w 7 niebie - słodkie tyłeczki do wyboru, do koloru (nie mowiąc już nawet o tym, że rasowo wybór jest też niczego sobie - note to self - małe japoneczki są zajebiste - tappy, you bastard!). Wieczorem rozpijamy nowoprzybyłe towarzystwo. Kończy się na tym, że do namiotu trafiam już około 22 i zasypiam jak zabity (to moja jedyna zupełnie przespana noc).

 

 

Dzień 5 (Pierwszy dzień festiwalu):

 

Nadal cholernie grzeje. Do południa obijamy się, sącząc leniwie browca i grając. Około 17.00 wyruszamy na nasz pierwszy koncert tego festiwalu, drum'n'bass'owy OHOI! Soundsystem (DK / Metropol) - doskonale nas nastawiają do następnych koncertów, tyle, że ledwo chodze po półtoragodzinnym tańcu. O 19.00 stajemy z kumplem w kolejce do sektora na Velvet Revolver (US / Orange). O 20.00 zaczynają, a ja odpadam - tak jak nie mogłem się jakoś strasznie przekonać do VR, to po tym koncercie nie mam żadnych wątpliwości - this is rock & fuckin' roll... Grają masę rzeczy z Contraband + "Mr Brownstone" i "It's Easy" G'N'R, a do tego... "Wish You Were Here" Pink Floyd. OMFG!

Po koncercie VR relaksujemy się przy elektropunkowym Le Tigre (US / Odeon), ale nie mamy aż tak wiele czasu, bo o 22.00 gra Armand Van Helden (US / Metropol). Van Helden przez pierwsza godzinę podkręca publikę porządnym housem, żeby w drugiej godzinie pokazać naprawdę na co go stać, puszczając white label'owe mixy The White Stripes, Nirvany i AC/DC - kończy oczywiście swoim hitem "My, My, My", wprawiając publikę w ekstatyczny stan. Pierwszy dzień powoli się kończy...

 

 

Dzień 6 (Drugi dzień festiwalu):

 

Ciągle słońce, to już nawet nie jest śmieszne. O 14.00 wyruszamy wesprzeć jedyną polską kapelę na Roskilde Festival, czyli Kapelę Ze Wsi Warszawa (Warsaw Village Band) (PL / Ballroom) - co prawda etnofolk to akurat nie moja bajka, ale Ballroom jest pełen i żywiołowo reaguje na każdy kawałek - miły widok. O 17.00 jesteśmy już na Snoop Doggu (US / Orange) - nie wpychamy się tym razem na sektor, ale stajemy za nim - tam też jest dobra zabawa. Snoop przetacza się poprostu po publiczności, nie dając jej ani chwili wytchienia, kolekcja jego najlepszych kawałków wprowadza wszystkich w dobry humor. Widać też lata grania - doskonale bawi się z publiką, zmuszając ją do śpiewania. Świetny koncert, ale to nie koniec atrakcji na dziś, przed nami Audioslave (US / Orange). Stoimy dokładnie w tym samym miejscu gdzie wcześniej. Chris Cornell i ex-członkowie Rage Against The Machine dają świetny show, koronując go "Killing In The Name" i "Black Hole Sun" śpiewanym przez Cornella (przy akompaniamencie gitary akustycznej, na której sam gra) i całe 50 tysięcy ludzi... Czad... Po Audioslave błyskawicznie lecimy do sektorowej kolejki, bo przed nami zdecydowany faworyt tego festiwalu - BLACK SABBATH... W tym momencie muszę się zatrzymać, bo nic, co napiszę, nie odda tak naprawdę atmosfery tego koncertu... Chociaż spróbujcie sobie wyobraźić 70 tysięcy ludzi, którzy są na każde skinienie Ozzy'ego (który swoją drogą czerpie chyba energię z tłumu, bo zachowuje się jak szaleniec, biegając i skacząc po scenie)... Wyobraźcie sobie 70 tysięcy ludzi śpiewających wszystkie kawałki... Wyobraźcie sobie 70 tysięcy zapalniczek, na początku kawałka "Black Sabbath" (na którym zresztą płakałem ze szczęscia)... BEST. CONCERT. EVER. Po Sabbath'ach nie mam już siły, ani ochoty na nic innego - tak kończy się dzień drugi...

 

 

Dzień 7 (Trzeci dzień festiwalu):

 

Do jakiejś 17.00 chmury spowierają niebo, ale to tylko taka chwila odpoczynku... My zaczynamy festiwal o 16.00, lądując na Fantomasie (US / Arena)... Nasze zmysły bombarduje diabelska mieszanka stworzona przez Pattona i spółkę... Coś niesamowitego - a zestaw perkusyjny Dave'a Lombardo poprostu powala na kolana... Na Fantomasie jesteśmy do końca i następnie, zaglądając przy okazji na Jimmy Eat World (US / Orange), lądujemy na Mylo (UK / Metropol) - tu z kolei bawimy się przy energetycznej elektronice zmieszanej z klimatem lat 80'tych... Pomimo tak wczesnej godziny (17.00), chłopaki z Mylo podrywają publiczność do tańca, kończąc swoim hitem "Drop The Pressure"... Bawiąc się na Mylo ominął mnie występ Foo Fighters, ale po wczorajszej dawce rocka, jakoś nie chciało mi się na nich iśc (ciekawe ile osób się załamało w tym momencie)... Po Mylo wpadamy na pół godzinki Green Day (US / Orange), ale GD nigdy do mnie nie przemawiał, więc bez żalu zostawiam ich i ruszam na kolejny projekt byłego wokalisty Faith No More - tym razem to Patton & Rahzel (US / Odeon)... I tu niespodzianka... A raczej bomba - jeden z najbardziej niesamowitych koncertów - to co razem tworzą Patton i Rahzel to naprawde muzyczna mieszanka wybuchowa... Beatbox Rahzela, a także śpiew i wrzaski Pattona tworzą świetny klimat... Na koniec wracamy pod główną scenę, bo czas na Duran Duran (US / Orange)... Ten koncert to ciąg przebojów, poczynając od "Wild Boys", "Ordinary World", a kończąc na świetnym "A View To A Kill"... Po DD z uczuciem dobrze spędzonego wieczoru / nocy, wracamy do namiotów...

 

 

Dzień 8 (Czwarty - ostatni dzień festiwalu) / Powrót do Polski:

 

Nadal smaży słońce. Nieubłaganie zbliżający się koniec festiwalu zaczyna być widoczny, niektórzy już zwijają swój dobytek i opuszczają teren Roskilde Festival... My zostajemy obudzeni przyjemnie zimnym Calsbergiem - na ostatni dzień festiwalu przyjechali rodzice jednego z kumpli (przy okazji zabiorą spowrotem nasze rzeczy - więc będzie troche mniej dzwigania) i postanowili nam sprezentować taki podarek. :D

Ostatni dzień festiwalu zaczynamy już o 12.00 lądując na metalowym Mercenary (N / Odeon)... Dobrze wymiatają, dać im piwa!... Poźniej odłączam się od ekipy i trafiam na reggae soundsystem 5th Element (JAM / Arena) - porządnie sie tam wybujałem - jamajskie reggae na żywo robi duże wrażenie... Po ich koncercie nie ruszam się z miejsca, bo następny jest The Game (US / Arena)... Po ponad godzinnym oczekiwaniu (pół godziny pośliżgu) wreszcie się zaczyna i... Jest poprostu zajebiście - Game, który jest w trakcie beefu z całym G-Unit, daje upust swoim emocjom (G-g-g-G-UNot), publika nie jest w tyle, śpiewając: "50 Cent - suck my dick"... W trakcie koncertu Game zaprasza na scene breakdancer'a z publiczności, w międzyczasie upijając i upalając jego i siebie (cyt. "If ya wanna dance, ya gotta drink & smoke like me")... Przy okazji publiczność tez zostaja oblana paroma litrami szampana... Świetny koncert, pełen hitów z "The Documentary" i zakończony freestylem The Game'a... Po tym koncercie wracam na troche do obozu, żeby coś zjeść i odsapnąć - nie na długo, bo w planach jeszcze Rahzel & Dj JS-1 (US / Pavilion), który znowu popisuje się swoim niesamowitym beatboxem... Na koniec koncertu na scenę wpada Mike Patton (który gra zaraz po nim - Patton dał podczas festiwalu w sumie 4 koncerty, ze swoimi różnymi koncertami - jedyny jaki przegapiłem to Maldoror, ale tylko dlatego, że spałem już po Sabbatach), Rahzel i Patton znowu dają czadu, coverując "Papa Was A Rollin' Stone"... Po Rahzelu zaglądamy na chwilę na główną scenę, bo gra Brian Wilson (ex-Beach Boys) (US / Orange) - melodyjny rock'n'roll, przeplatany starymi hitami - coś w sam raz na ostatni dzień... Nie zagościliśmy na mi zbyt długo, bo czas już na Pattona & Kadde (US / Pavilion)... Kolejny projekt Pattona, który jest zbyt skomplikowany by określić go jednym słowem... Mieszanka muzyki instrumentalnej, z operą i psychodelicznym rockiem lat 70-tych... Zgodnie z kumplem stwierdziłem, że to idealny soundtrack do jakiegoś psychodelicznego filmu... Mocna rzecz...

Co prawda koncerty się jeszcze nie kończą, ale ja wracam na teren obozów, bo tam też się dzieją ciekawe rzeczy - zgodnie z coroczną tradycją, niechciane namioty są niszczone, bądź spalane (co niezbyt podoba się pracownikom festiwalu)... Cała noc mija pod znakiem ostatniej popijawy i rozpierduchy... Do namiotu wracam około 3.00, a o 8.00 pobudka - rodzice kumpla, wraz z nim i jeszcze jednym kumplem wracają do Polski, przy okazji zabierając wiekszość naszych tobołów (ta dwójka nie wraca z nami, bo dzisiaj - 05.07.2005 wybierali się na U2, powrót promem by ich nie urządzał). Z czterech osób, zostają dwie - dołącza do nas jeszcze ten chłopak z Norwegii, bo okazuje się, że wybiera się na pare dni do Polski... Około 13.00 wsiadamy do pociągu do Kopenhagi, o 14.30 jesteśmy pod terminalem i tu niespodzianka, trzeba czekać do 19.00, bo wcześniej terminal jest zamknięty... To + kiepska pogoda w Kopenhadze = przeziębienie, w sam raz na powrót... Kiedy tylko wchodzę na pokład, ląduje w fotelu lotniczym i zasypiam, umiejętnie przesypiając cały rejs... W Świnoujściu jesteśmy około 8.00, autobus do Kołobrzegu jest o 9.40 - znowu czekanie (na szczęscie jest ciepło)... W domu jestem o 12.30 - śniadanie / obiad, kąpiel, spisanie wszystkiego... Było niesamowicie - przypuszczam, że jeszcze sporo rzeczy mi się przypomni przez następne dni, więc jeszcze coś dopiszę... Fotki powinny pojawić się w weekend... A narazie jestem zmęczony... See you next year, Roskilde!...

Edytowane przez J-Ro

2097541974d29f370d001a.jpg

  • Odpowiedzi 4
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Hartfan

    2

  • J-Ro

    1

  • Romo

    1

  • Ganzes

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 485
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Fucker... What can I say :D
The best there is, the best there was, the best there ever will be... Hartfan

1683510344acb5553018c.jpg


  • Posty:  2 861
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.09.2004
  • Status:  Offline

Juz jutro Velvet Revolver

 

A mi niepozostaje nic innego jak wybrać się dziś na Acid'ów, bo mi takich smaków narobiłeś :lol:

Take me down to the paradise city

Where the grass is green and the girls are pretty

114037126847768c6792b79.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  2 485
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Fajnie to wszystko opisales. Sporo emocji i przezyc :D Congratz bro...
The best there is, the best there was, the best there ever will be... Hartfan

1683510344acb5553018c.jpg


  • Posty:  852
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.03.2004
  • Status:  Offline

o kurwa :D , ja tez kiedys Sabbathow na zywo musze zobaczyc :)
...
Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE Backlash 2025
      Dyskusje na temat wydarzenia WWE Backlash 2025!
        • Dzięki
      • 27 odpowiedzi
    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 039 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 710 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 107 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 599 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 893 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Kaczy316
      No i pora na Backlash, oglądamy na żywo, to nie ma co przedłużać, rozpisałem się w predykcjach lecimy z galą!   1.Jacob Fatu vs LA Knight vs Damian Priest vs Drew McIntyre, United States Championship Fatal 4 Way Match Oj pojedynek, który musi oddać, on po prostu nie może nie wyjść, niech Panowie dostaną nawet 15-20 minut i będzie to bardzo dobra walka, chociaż czuję, że przez sponsorów to WWE może to skrócić do 10 minut, a to moim zdaniem za krótko będzie, ale i tak powinno wyjść bardzo dobrze, Jacob oczywiście powinien obronić, nie widzę nikogo innego tutaj z tytułem, Knight  z powrotem nie byłby zły, ale uważam, że nie miałby większego sensu, a Priest dopiero co wtopił walkę na WM i teraz ma być mistrzem? Jest wiarygodny oczywiście, bo jest już stałym main eventerem moim zdaniem, ale no uważam, że Jacob potrzyma trochę pas, a Drew musi lecieć wyżej i tyle. Ale to był świetny pojedynek, Drew i Priest genialna rywalizacja, Priest znowu okrada Drew z wygranej co tylko podgrzewa ich rywalizację i liczę na jakiś kolejny solidny Street Fight czy coś w tym stylu, w sumie najlepiej na SNME, bo na MITB Drew już mógłby dostać coś świeżego, Jacob i Knight też wypadli genialnie, ogólnie tempo niesamowite było w tej walce około 18 minut to był idealny czas dla tej walki i ja jestem mega usatysfakcjonowany i debiucik Jeffa Cobba, kurde gość jest takim kotem, ale będą bangerki z nim oj będą, Jacob broni, ale nie jest chyba zadowolony z pomocy Solo i Jeffa, ale o tym przekonamy się na SD zapewne, czekam na rozwinięcie sytuacji tytułu US oraz Priesta z Drew!   Night Of Champions 28 Czerwca w kebabiarni no i git, ale jak to First Time Ever? Czy w 2023 NoC też nie było u kebabów? Może na innym stadionie czy mieście, ale nie wiem, albo ktoś walnął niezłego botcha.   2.Lyra Valkyria vs Becky Lynch, Women's Intercontinental Championship Singles Match Kolejna walka, która mogłaby być showstealerem i w sumie jedyna raczej, która będzie mogła rywalizować z openerem, jak ta nie przebije openera to raczej nic nie przebiję już, chociaż Dom i Pentagon mają jeszcze małe szanse, ale raczej się na to nie nastawiam, ogólnie liczę tu na powrót Bayley albo czystą wygraną Lyry, ale to może pójść w każdą stronę i w sumie, w którą by nie poszło to będę zadowolony, chyba że wygrana Becky i koniec feudu, to by mnie wkurzyło, ale oby w to nie poszli xD, jak Becky ma tu wygrać to Lyra leci po walizkę albo po wygraną całego feudu w późniejszym terminie, innej opcji nie widzę, ale liczę, że Panie dostaną też około 15 minut. Nawet 19 minut Panie dostały około 19 minut i kolejny świetny pojedynek, aż sam nie wiem, która walka mi bardziej siadła czy opener czy ten pojedynek no kurde jak dobre to było, ale że to nie odbyło się na WM? W sumie na WM nie dostałyby tyle czasu xD, więc dobrze, że odbyła się tutaj, ja nie mogę co to był za pojedynek, Lyra i Becky dały z siebie wszystko i Lyra wygrała, ale wygrana przez Roll Up oraz to, że Becky zaatakowała przeciwniczkę po walce zwiastuję kontynuację feudu oj będzie się działo, znając Becky to dostaniemy Steel Cage Match jako ich ostateczny pojedynek, Becky to już mogłaby mieć przydomek Becky Steel Cage Lynch tak często kończy feudy w tej stypce mam wrażenie xD, ale walka oddała oj oddała, na razie gala to gigachad.   3.Dominik Mysterio vs Penta, Intercontinental Championship Singles Match Następna walka, która powinna wyjść bardzo dobrze, ale nie wydaję mi się, żeby przebiła dwie kolejne, teraz będziemy schodzili powoli w dół nie ujmując nic oczywiście Dominikowi i Pentagonowi, dalej będzie to jeden z lepszych pojedynków dzisiaj, kto wie czy nawet nie ostatni bardzo dobry pojedynek, bo w kolejnych walkach to jakichś super pojedynków nie przewiduję xD liczę, że Dom obroni oczywiście. Niecałe 10 minut bardzo dobrego pojedynku i generalnie ta walka świetnie pokazuję jak Dominika dobrze można oglądać kiedy nie robią z niego zielonego na siłę, ale końcówka taka średnia, mogli dać mu czysto wygrać z Pentagonem, a tak to potrzebował pomocy nie tylko JD, ale także El Grande Americano pomimo tego, że walczył z Pentagonem jak równy z równym, nawet świetnie poprowadził początek walki, końcówka psuję cały odbiór według mnie, ale no cóż jest jak jest, Dominik zebrał i tak chyba najlepszą reakcję na gali jak na razie.   Powtórka zapowiedzi Raw, poza pojawieniem się Punka to nic nowego nie dodali. Pierwsza walka na SNME zapowiedziana i tak jak się spodziewano będzie to Jey vs Logan o WHC, ja to chętnie obejrzę.   4.Gunther vs Pat McAfee, Singles Match No i mamy walkę, którą po prostu trzeba przebrnąć, fajerwerków się nie spodziewam, ale liczę na to, że Gunthera chcą tym pojedynkiem odbudować. Gunther fajnie poklepał po główce Pata, a ten zbotchował wskoczenie do ringu nad górną liną xDDD, zaczepił się o górną linę xDDD. Około 14 minutowe starcie, jak dla mnie leciutko za długo, Panowie mogli spokojnie się wyrobić w 10 minutach, ale powiem tak tam były tak dziwne zagrania, że naprawdę byłem w stanie uwierzyć, że Pat to ugra, chociażby jak Gunther skupiał uwagę na Cole'u albo jak Cole pomógł pinować Gunthera, a ten i tak odkopał, ale już się bałem xD, Gunther no powiedzmy, że jakoś się odbudował, chociaż dalej uważam, że powinien szybciej załatwić Pata, bo około 13-14 minut to trochę długo, ale już nie czepiajmy się, wygrał nawet pomimo pomocy od Cole'a, więc jakoś to wygląda.   5.John Cena vs Randy Orton, Undisputed WWE Championship Singles Match Lecimy z One Last Time, a nie dobra, jeśli tak to promują to raczej nie dostaniemy kolejnej walki z ich udziałem....chyba, przecież WWE nie promowałoby czegoś czego później by nie dotrzymało......prawda? xDDD, ale wracając do gali to walka super nie będzie raczej, chociaż może psychologicznie to nadrobią, ale ringowo może być strasznie xD, Cena to raczej ugra, ciekawi mnie tutaj jak to ugra i czy zobaczymy powrót Kodeusza. Świetne promo i dalej promowanie One Last Time, dlatego też uważam, że nie pójdą w nostalgie i Orton to przegra normalnie i to faktycznie niestety będzie ostatni pojedynek pomiędzy Ceną i Ortonem, a szkoda. Około 28 minut bardzo dobrego pojedynku, ale nie ze względu na poziom ringowy tylko sama nostalgia i historia w tej walce była świetna i ja się pytam czemu my takiego pojedynku nie dostaliśmy na WM? W sensie czemu nie dostaliśmy Cena vs Orton i np. Cody vs Drew czy coś? Kurde to byłoby 10x lepsze niż Cody vs Cena, które było tragiczne, tutaj sama walka była bardzo dobra, bardzo fajna do oglądania przez historię, chociaż końcówka przekombinowana, a sam Cena oberwał 4 RKO i 2 AA na stół i.....odkopał, ale bezsens potem jeszcze jedno RKO, a i tak wstał i wygrał po zamieszaniu, kolejna walka, która była świetnie zabookowana, a końcówka zepsuła wszystko dla mnie, publika to już po tym jak Cena odkopał po 3 RKO to skandowała bullshit, ale dobra lecimy rujnujemy wrestling kozacko. Cena po walce jeszcze bierze mikrofon i w sumie nie mówi nic nowego xD.   Match Of The Night: 1.Jacob Fatu vs LA Knight vs Damian Priest vs Drew McIntyre, United States Championship Fatal 4 Way Match   Plusy: F4W o tytuł United States i obrona Jacoba Jeff Cobb debiutuję w WWE! Świetny pojedynek Lyra vs Becky i obrona tytułu przez Lyre Intercontinental Championship Match? Powiedzmy, że Gunther lekko się odbudowuję Main event poza końcówką   Minusy: Dość tygodniówkowa i psująca odbiór końcówka walki Dominik vs Pentagon Końcówka main eventu   Podsumowanie: Powiem tak poza końcówkami dwóch walk to ta gala wypadła bardzo dobrze, bawiłem się nawet lepiej niż na WM mówiąc wprost, walki oddały w sumie to wszystkie albo booking był bardzo dobry albo ringowo świetnie, a w dwóch pierwszych walkach to nawet jedno i drugie razem, więc ja jestem mega zadowolony i gala zdecydowanie na plus, jedna z lepszych w tym roku.
    • Attitude
      Nazwa gali: Marigold Rising Spirit - Dzień 9 Data: 10.05.2025 Federacja: Dream Star Fighting Marigold Typ: Online Stream Lokalizacja: Osaka, Japan Arena: 176BOX Format: Live Data emisji: 12.05.2025 Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Kobiecy Pro Wrestling - dyskusje
    • Attitude
      Nazwa gali: Stardom New Blood 21 Data: 09.05.2025 Federacja: World Wonder Ring Stardom Typ: Online Stream Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Shin-Kiba 1st RING Publiczność: 268 Format: Live Platforma: YouTube.com Official video: Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Kobiecy Pro Wrestling - dyskusje
    • Attitude
      Nazwa gali: BZW Fight Forever Data: 10.05.2025 Federacja: Banger Zone Wrestling Typ: Event Lokalizacja: Faches-Thumesnil, Francja Arena: Salle Jacques Brel Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • GGGGG9707
      Pełna zgoda. Jako zawodnik jak najbardziej daje radę, to fakt i ciężko się nie zgodzić. Ale zadaj sobie pytanie czy gdyby nie jego pseudo sława to czy w tym momencie byłby w WWE z taką pozycją? Osobiście mam dość że nie wrestlerzy pchają się kosztem ludzi którzy całe życie poświęcili swojej pasji... Do tego po jego wybrykach jego miejsce powinno być za kratami a nie na ringu 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...