Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  431
  • Reputacja:   226
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  iPhone

WWE SmackDown! 10.01.2025 

Heyman: SmackDown zaczęło się naprawdę mocnym segmentem z Paulem Heymanem. No bo, kto inny może zacząć show i sprawić, że cała sala milczy z podziwu? Paul, jak to Paul, opowiadał o powrocie Romana Reignsa na szczyt, co było całkiem epickie, ale od razu wyczułem, że coś się szykuje. Przewidywałem chaos, ale… gdy Rhodes i Owens zaczęli się wzajemnie kopać, a Heyman pozostał sam na ringu, wiedziałem, że będzie to jedna z tych gal, gdzie wszystko może się zdarzyć. Potem przyszli Jacob Fatu i Tama Tonga, i po prostu wiedziałem, że coś się święci! To była dobra zapowiedź tego, co zdarzy się potem.

WWE Women's US Title Match - Chelsea Green (c) vs. Michin: Cała ta walka była solidna, ale brakowało mi większego „wow”. Michin to zawodniczka, którą chcę zobaczyć w większych rolach, bo ma coś w sobie, ale w tej walce była trochę przytłoczona. Green? Cóż, z jej aktualnym gimmickiem była całkiem nieźle dopasowana, zwłaszcza z pomocą Piper Niven przy boku. Jednak, jak na mistrzynię, nie widać w niej jeszcze aż takiej charyzmy, która trzymałaby mnie na krawędzi fotela. Może to kwestia czasu, ale tej walki nie zapamiętam na długo. To była walka, którą można było potraktować lepiej, bo potencjał był.

Los Garzas vs. Pretty Deadly: Przyznam, że tu miałem mieszane uczucia. Z jednej strony Los Garzas naprawdę pokazali, że są drużyną, której trzeba będzie się bać w przyszłości – ich współpraca na ringu była świetna. Z drugiej strony – Pretty Deadly... nie wiem, co o nich myśleć. Mają coś, ale na pewno muszą popracować nad tym, żeby nie zostać zapomnianymi. Kiedy Wilson krzyczał o pomoc od DIY, naprawdę się uśmiechnąłem, bo to było takie "niedorzeczne", że aż zabawne. Zwycięstwo Los Garzas jest okej, bo ci goście zasługują na więcej. To ten TT, który może być na topie, więc fajnie, że wygrali. Pretty Deadly? Ehh, jeszcze muszą coś udowodnić.

WWE US Title Match - Shinsuke Nakamura (c) vs. LA Knight:  To była naprawdę dobra walka, bo obaj ci zawodnicy mają świetną chemię. Knight to mistrz trash talku, ale z Nakamurą robią naprawdę fajną dynamikę. Ich wymiany na ringu były naprawdę solidne, chociaż… no właśnie, zakończenie. Znowu, WWE, naprawdę? Wchodzi Fatu i Tonga i psują zabawę, jak co tydzień? Oczywiście, trochę się tego spodziewałem, ale jak patrzyłem na to jak walka się układa i zaczyna dobrze wyglądać, to naprawdę szkoda, że nie dostała ona solidnego zakończenia. Była energia, była akcja, ale ta końcówka była po prostu niewykorzystanym potencjałem. Walka, która miała potencjał na coś więcej. Szkoda tego zakończenia, które pewnie do niczego wielkiego nie doprowadzi.

A-Town Down Under vs. Motor City Machine Guns: Patrząc na różnicę we wzroście, wiedziałem, że to będzie jedno z tych starć, gdzie „David” znowu pokona „Goliata”. Sabin i Shelley dali naprawdę świetną lekcję szybkiego, precyzyjnego wrestlingu, a Waller i Theory – choć byli więksi – musieli się bardziej postarać, żeby dotrzymać im tempa. To była naprawdę szybka, zwięzła walka, w której obie drużyny miały szansę się wykazać, ale to Motor City Machine Guns wyszli na prowadzenie, co było absolutnie zasłużone. Ich hot tagi to czysta przyjemność do oglądania. Jeden z najlepszych momentów gali. Wspaniała energia i świetne starcie, poproszę o więcej MCMG w WWE.

Naomi vs. Bianca Belair vs. Bayley vs. Nia Jax: Cały segment z Tiffany Stratton był fajny, bo jak ją zobaczyłem, od razu poczułem, że ma ten charakter, który przyciąga fanów. Jest trochę niegrzeczna, ale jednocześnie można ją polubić, zobaczymy co pokaże jako nowa mistrzyni. Z kolei sama walka... cóż, każda z zawodniczek miała coś do udowodnienia. Bayley w końcu otrzymała swoją chwilę, wygrywając z Naomi, ale to była raczej okazja do dalszego rozwoju fabuły, a nie jakiś wielki breaking point, który zapadłby w pamięć. Z kolei Jax... Czułem, że jej progres na ringu widać. Naprawdę zrobiła ogromny postęp, co sprawia, że zaczynam się cieszyć na każdy jej występ. Odczułem, że Bayley i Jax miały naprawdę swoje momenty. Fajnie zobaczyć, jak Jax staje się lepsza, ale pasa pewnie długo nie tknie z powrotem.

Jimmy Uso & Cody Rhodes vs. Jacob Fatu & Tama Tonga: No i na koniec... Z jednej strony - świetny brawl, bo te wszystkie dymy i zgrzyty między Rhodesem, Owens'em, Fatu i Tonga były budowane przez całe miesiące. Fatu i Tonga to naprawdę intensywni goście, ale szczerze mówiąc, to wszystko było do przewidzenia. Owens musiał pojawić się, by „rozgrzać” walkę, Cody musiał zrobić swoje, a na koniec... no cóż, Fatu i Tonga po prostu zdominowali. Walka była dobra, ale końcówka była jak z książki w pierwszej klasie, przewidywalna od A do Z.  Niestety, brakowało tego „wow” na końcu.

Całe SmackDown miało momenty, które sprawiały, że było warto go obejrzeć, ale zabrakło większej liczby momentów w stylu ,,OMG", które sprawiają, że gala zostaje w pamięci na długo. Kilka dobrych walk, trochę fabularnych wstawek i segmentów, ale brakowało czegoś, co naprawdę przyciągnęłoby uwagę na dłużej. Kiedy kończyła się gala, miałem mieszane uczucia – bo chociaż była to solidna robota, to trochę brakowało tego czegoś, co by wybuchło. Solidny, ale nie wybitny odcinek. Czasami zastanawiam się, czy WWE nie za bardzo polega na przewidywalnych zakończeniach, zamiast zaskakiwać nas bardziej, zwłaszcza jeśli rozmawiamy o niebieskiej tygodniówce.

Edytowane przez HeymanGuy
  • Lubię to 1
  • Dzięki 1

  • Posty:  66
  • Reputacja:   102
  • Dołączył:  09.12.2022
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  iPhone

Tydzień temu pisałem, że boję się, że przez zmianę formatu na 3h poziom spadnie na łeb na szyję, ale ten SmackDown wypadł serio bardzo przyjemnie! Oglądało mi się go nawet lepiej niż RAW na Netflixie, ale po kolej: 

 - Nie pierdola się w tańcu - Romek po spławieniu Solisty chce odzyskać to co jemu należne. Heyman w promo z Rhodsem brzmiał już bardziej jak Heyman którego znamy z ostatnich lat Bloodline - „That’s a Spioler!”. W sumie to dosyć logiczne, ale chciałbym zwrócić uwagę na jeden fakt - fani na arenie w reakcji na słowa Heymana o chęci odzyskania pasa przez Romka nie dali już prawie żadnego popu. Zamiast tego pojawiły się chanty “Cody”. Mimo że Title Run Romka oceniam jako najlepszy w XXI wieku, to ludzie nie chcą oglądać go znowu z pasem. Ewentualny program z Rhodsem o pas wróciłby Romka do punktu wyjścia - fani znowu by się od niego odwrócili. Mi to na rękę, bo Reignsa ogląda się najlepiej jak jest Heelem czy Tweenerem (patrz program z Undertakerem i słynny segment - This is My Yard Now). Plus też za to, że nie robią z nas debili jeśli chodzi o Romana - od czasu jego powrotu nie dał żadnego słodko pierdzacego proma, że kocha fanów ITP. Dalej jest Tribal Cheefem, tylko dzięki strory z Solo ludzie automatycznie opowiedzieli się po jego stronie. 
 

 - Kevin Owens używa tak logicznych i trafnych argumentów, że nie chce się na niego buczeć. Wiedziałem po tym segmencie na RAW gdzie Cody zbija piony z Rockiem, że Kev wyciągnie to Cody’emu i słusznie. Plus jeszcze ten argument, że przez Rhodesa Reigns znowu odbudowuje swoje wpływy i zatruje federacje - zajebiste. Uwielbiam takie przecinanie się różnych historii, kiedy ma to sens i podłoże storylineowe. 
 

 - Mochy początek Tiffy - bardzo fajne promo. Nie ma słodkiego gadania, to Tiffy Time. Podoba mi się jak prowadza poszczególne postacie. To nie jest tak, jak za Vince’a, że każdy Heel czy Face ma się zachowywać tak samo. Nie. W erze Tryplaka fani utożsamiają się z postacią, a nie z Heelem/facem. 
 

 - ciekawy jestem co z Solo. Dzisiaj się nie pojawił, ale nowe Bloodline, a raczej Fatu dzięki temu mają szansę żeby jeszcze bardziej zaistnieć. Przy promo Fatu przed walką nie było już „I love you Solo”, czyżby rozbrat z Solistom? 

  • Lubię to 2
  • Dzięki 2

  • Posty:  407
  • Reputacja:   500
  • Dołączył:  21.06.2018
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

2 godziny temu, RomanRZYMEK napisał(a):

Przy promo Fatu przed walką nie było już „I love you Solo”, czyżby rozbrat z Solistom? 

Podczas main eventu Jacob powiedział w pewnym momencie "I love you Solo" Więc w sumie może dalej jest z Solo, ale ciężko stwierdzić, może za tydzień się dowiemy. 

  • Dzięki 1

  • Posty:  3 262
  • Reputacja:   532
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Poczujmy Smak Dauna 10 stycznia 2025 roku pańskiego

 

- Heyman oświadcza, że fejsowy Rzymek chciałby title shota z Kodasem. Blondas feuduje z Owensem w międzyczasie. A w między-międzyczasie jeszcze w odwodzie jest Bloodline <rzyg> jak zawsze> 

- LOOOOOL teraz mamy US Women Championa pas? :D I w dodatku jest nim Chelsea Green? WTF Michin nawet wejściówki nie dostała.

- Hiszpanie vs Geje.  1:0

- Oho, makijażystka Rondy dalej się czai na backu i dorwała Nakamure... który ma beznadziejny generyczny japoński theme song. 

Jako heelowy mistrz musieli mu zmienić... Ale mnie dobija taki booking. Rycerz z Los Angeles wykonał nagle finishera po czym... kładzie się obok zmordowany, a walkę przerywa.. Rzygline. 

- MotorCity MachineGuns - dawno tej nazwy nie słyszałem. Szczerze nie interesowałem się TNA, więc tylko słyszałem, że kiedyś byli dobrze, jak jest teraz i to w WWE? Nie wiem, bo przewinąłem :D Walczyli z Australijczykami. (i wygrali)

 DIY są mistrzami, spoko opcja.. i kłócą się z Pretty Gayly lol Do tego Apollo Crews jeszcze żyje? Już myślałem, że jest gdzieś w PTW.

- Tiff <sex> przemowa. Wychodzi Nia <nie sex> a potem Bayley <może sex?> A potem murzynki choć wolałbym Anyę Ivy z Bangbusa.

- Na koniec Rzygline w składzie Jakub i Tama vs Jimmy i Cody. Taki typowy tag match. 

 

Słabe SD jak na pierwsze w nowej erze. To tak szybko spoczywają na laurach? Jedno RAW i dupa koniec z jakością? ;d 

  • Lubię to 1

  • Posty:  3 114
  • Reputacja:   637
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

4 minuty temu, CzaQ napisał(a):

MotorCity MachineGuns - dawno tej nazwy nie słyszałem. Szczerze nie interesowałem się TNA, więc tylko słyszałem, że kiedyś byli dobrze

Kiedyś, czyli gdzieś w prime Marcina Najmana:D - do WWE trafili po prostu o parę dobrych lat za późno...


  • Posty:  431
  • Reputacja:   226
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  iPhone

WWE SmackDown! - 17.01.2025

Mysterio/Owens: Rey z wejściem na pełnym sentymencie – 2006 Royal Rumble, wielka chwila, a tu zapowiedź jego udziału w kolejnej edycji. To jest klasyczny sposób na podbudowę emocji, ale potem wjeżdża Kevin Owens, który niszczy ten vibe jak typowy drań. Tekst o Dominiku? To był cios poniżej pasa, ale hej, skoro ma budować hype, to działa. Sama kłótnia i dymy – standardowa zagrywka, walka Rey vs. KO? To ma potencjał. Trochę sztampowe, ale Rey i KO to gwarancja emocji. Liczę, że ich walka rozwali system.

Non-Title Match - WWE Womens Tag Team Champions Naomi i Bianca Belair vs. Nia Jax i Candice LeRae: Dobra, mamy klasyczny non-title match który jest ważny. Match jak najbardziej solidny – tempo trzymało się na poziomie, a Naomi i Bianca to duet, który aż kipi energią. Błąd Nii Jax to typowa zagrywka, żeby nie robić z niej całkowitej maszyny do niszczenia. Naomi kończąca Bubba Bombem? To było miłe nawiązanie do klasyki, pozdro Dudleyz, choć wiem że ona robi to na codzień bo nawiązuje do swojego tyłka. Publika wkręcona, akcja przyzwoita, choć szkoda, że pasy nie były na szali.

Jimmy Uso vs. Carmelo Hayes: No i tu robi się ciekawiej, bo Jimmy ma tę charyzmę, której czasem brakowało Jeyowi w solowych występach, oczywiście na początku jego runu. Hayes był świetny technicznie, a Jimmy dobrze balansował styl Bloodline z własnym charakterem. Szkoda, że końcówka z DQ była taka przewidywalna – Bloodline ciągnie się w nieskończoność, a pomysły się wyczerpują. Jacob Fatu i Tama Tonga to jednak miły akcent. Jacob przy mikrofonie to bestia niczym Wilk na Mikrofonie, w głowie się nie mieści, myślę że tym segmentem zdeklasował wszystkie razem wzięte Sikoi, to fakt, nie opinia. Mam trochę dość tego autopilota jakim idzie to story, Bloodline potrzebuje świeżego oddechu.

Los Garzas vs. Motor City Machine Guns: Tag team wrestling w najlepszym wydaniu! Los Garzas w końcu dostali czas, żeby pokazać swoje możliwości, a MCMG to klasa sama w sobie. Szybkie tempo, precyzja i świetny storytelling w ringu. Pretty Deadly dodali trochę chaosu, ale to MCMG zasłużenie zgarnęli zwycięstwo. To była walka, dla której chce się włączyć SmackDown. Los Garzas powinni dostawać więcej takich szans. Swoją drogą ciekawy zabieg ze wspomnieniem współpracy WWE - TNA podczas wejścia MCMG - legend TNA, żywych legend.

Piper Niven vs. B-Fab: No tutaj szybka robota. Piper jako dominatorka, a B-Fab próbująca się odnaleźć – klasyczne "david vs. goliath", ale z twistem. Michin z kendo stickiem wpadła trochę jak deus ex machina, ale niech będzie. Nic szczególnego, ale Niven pokazuje swoją siłę, a B-Fab... cóż, przynajmniej się stara.

Rey Mysterio vs. Kevin Owens: Walka po otwierającym segmencie. Spokojny początek trochę zawiódł, bo te dwa nazwiska stać na dużo więcej. Od połowy walka się rozkręciła, ale wciąż czułem, że coś tu hamowało ich potencjał. KO z wygraną po dirty zagrywce? Klasyka. Ale to jego atak na Reya po walce i wjazd Cody’ego rozkręciły całe widowisko. Dobre, ale nie wybitne. Ich przyszłe starcie może być perełką, o ile się odbędzie.

WWE Womens Championship - Tiffany Stratton (c) vs. Bayley: Main Event, który miał coś do udowodnienia – i zrobił to! Tiffy jako mistrzyni wciąż się rozwija, a Bayley to perfekcyjna rywalka, żeby wynieść ją na wyższy poziom. Fizyczność, storytelling i świetne zakończenie z Prettiest Moonsault Ever. To był solidny main event, który zamknął galę pod względem ringowym w mocnym stylu. Stratton udowadnia, że zasługuje na ten pas. Bayley jak zawsze niezawodna.

Nie była to gala roku, ale miała swoje momenty. Tag teamy wypadły najlepiej, a main event potwierdził, że Tiffany Stratton ma szansę być jednym z filarów dywizji kobiet. Bloodline wciąż się kręci, ale zaczyna to już pachnieć wypaleniem. Ogólnie – solidne SmackDown, choć bez efektu wow. Ciekawe, ale raczej dla tych, co lubią wybierać perełki, niż oglądać od deski do deski.

  • Lubię to 1

  • Posty:  407
  • Reputacja:   500
  • Dołączył:  21.06.2018
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dobra czas na kolejny epizod SD! Więc Let's GOOOOOOO!!!

 

Zaczynamy od....Reya Mysterio? Chyba został przetransferowany na SD, znaczy być może, ale zobaczmy, może się przekonamy! No w sumie zadeklarował udział w RR Matchu i powiedział o jego ostatnim zwycięstwie i że zrobił to dla przyjaciela i w sumie tyle, a przeszkodził mu Kevin Owens! Który wspomina o swoich main eventach WM, a potem mówi, że chciałby zrobić jeszcze jedną rzecz w swojej karierze czyli zawalczyć z Reyem Mysterio i zawalczyć z nim 1 na 1 na WM, więc, niech Rey wygra Royal Rumble Match i wybierze właśnie Kevina jako "Championa" na swojego przeciwnika, a Rey odpowiada, że Kev nie jest Championem xD, a Kevinowi puszczają nerwy i zaczyna być psychopatą xD, Ciekawy segment, ale mało znaczący, w sensie no Rey zapowiedział udział, a Kev mu przerwał i pewnie po to, żeby ustalić ME dzisiejszego show, zapewne zobaczymy KO vs Mysterio i może to być dobry pojedynek, chociaż chyba nie będzie to ME, bo jeszcze mamy dzisiaj walkę mistrzowską, więc raczej to ona zakończy show, ale zobaczymy, segment mimo wszystko na plus, nieduży, ale nie był zły.

 

No i tak myślałem KO vs Rey już dzisiaj. Cody za to musi podpisać kontrakt i Kevin tak samo, BECAUSE NICK ALDIS SAID SO!

 

Meh Pianek i Naomi vs Nia i Candice.....No około 10 minut naprawdę solidnego wrestlingu, Mistrzynie WWE Women's Tag Team wygrywają, ale szkoda, że walka nic totalnie nie wnosi, poza potencjalnym rozpadem duetu Candice i Jax, bo Nia przypadkiem doprowadziła do ich przegranej, ale nie wiem czy pójdą w to dalej, ile razy WWE teasuje jakiś rozpad, żeby potem totalnie o tym nic nie powiedzieć i mieć to gdzieś, więc no zobaczymy, nic ciekawego, dobry pojedynek i tyle.

 

Wywiad z Bayley, bo tradycyjnie zawodnicy/zawodniczki muszą powiedzieć coś przed walkami o tytuły czy innymi ważnymi walkami, to jest tak nudne już, bo jest za często zdecydowanie. Piper i Chelsea są świetne xD.

 

Lecimy Jimmy Uso vs Carmelo Hayes! To powinna być solidna walka. Po około 12 minutach naprawdę solidnej walki, Tama i Jacob atakują Jimmy'ego, ciekawe, ale ogólnie co do walki to była ona bardzo dobra, ale dla osób, które lubią ślimacze tempo, naprawdę nie wiem jak można było zabookować takie tempo w walce z takimi zawodnikami, ja tutaj oczekiwałem szybkich wymian, fajnych kontr itp, a dostałem starcie Triple H'a z Randym Ortonem, akcja i godzina leżenia, nie chodzi o to, że było to złe starcie, bo było bardzo dobrze zabookowane pod tym względem jeśli tak to miało wyglądać, ale jak dla mnie to kompletnie po prostu nie pasowało pod styl tych zawodników jaki prezentują na co dzień. Melo też oberwał od Fatu xD JEST I ON! JUŻ NIE TRIBAL CHIEF, A PO PROSTU SOLO SIKOA! Ciekawe co od niego usłyszymy. 

 

Płynnie przechodzimy do segmentu z udziałem The New Bloodline, więc zobaczmy co tam chce nam powiedzieć były już Tribal Chief Solo SIkoa. No i o to cały segment, Jacob chciał uciszyć publikę, nie udało mu się, Solo się obraził i poszedł nie wypowiadając słowa, ale Jacob przejmuję Mica, bo on z Tamą zostali w ringu, więc zobaczmy co powie. Z tego co zrozumiałem to Jacob dopiero zaczął się rozkręcać, a wszystko przerywa LA Knight, ale no sam nie da rady dwóm mocnym członkom Bloodline, jednak pomaga mu w tym Braun Strowman! Chociaż Tama nie pozwala Fatu walczyć ze Strowmanem i wyciąga go z ringu, ciekawie. W sumie nie wiem co miał na celu ten segment, bardzo chaotyczny i wyglądał tak samo jak wszystko co New Bloodline robi od jakiegoś czasu.

 

MCMG vs Los Garza, no ten pojedynek powinien być solidny i szybki. Świetny około 12 minutowy pojedynek tych dwóch zespołów, tutaj było to czego oczekiwałem, solidne tempo, naprawdę mocne akcje, fajny tag teamowy wrestling, bardzo dobrze mi się to oglądało i jak na razie najlepsza walka wieczoru zdecydowanie, Pretty Deadly próbowali coś pomóc, ale tak niezbyt im to wyszło i jedynie przeszkodzili Los Garza w wygraniu tej walki, co doprowadzi do dalszej ewolucji tego story, więc zobaczymy jak to wyjdzie, ale walka naprawdę mega przyjemna.

 

STOP TRYING TO DISTRACT ME NICK! Kevin jest złotem, dajcie mu ten tytuł xD.

 

Piper vs B-Fab, tak trochę #Nikogo ta walka, ale dajmy szansę. No prawie 2,5 minuty walki, nic ciekawego zbytnio, znowu Michin przychodzi w obronę i taki mamy to never ended story, zaraz kolejna walka na SNME pewnie, dalej nie wyjdzie ona ciekawie i takie życie.

 

Lecimy Rey vs KO, no ta walka powinna być gitem, na to liczę w sumie. Kurde ale ta walka mi się podobała, ale ta walka mi siedziała, jakim cudem KO jest 10 lat w MR i on nie walczył jeszcze z Reyem? Przecież Ci zawodnicy mają taką chemię ze sobą, tutaj zagrało wszystko, ringowo było genialnie, psychologia świetna i historia pomiędzy nimi, tempo było idealne względem tego jakich zawodników mamy w ringu, a także pod względem tego co chcieli opowiedzieć w ringu i co im się udało świetnie zrobić, naprawdę ta walka była świetna i publika też chyba ją kupowała, chemia niesamowita, chciałbym zobaczyć ich kolejne starcie jak dla mnie druga najlepsza walka w tym roku o ile nie biję się o pierwsze miejsce z Punk vs Rollins z Raw 6 Stycznia, genialnie to wyszło, toć to mogłoby być na WM jako opener albo po prostu jako walka na PLE, na zwykłym PLE to nawet ME mógłby być, genialne lekko ponad 15,5 minuty, polecam każdemu to obejrzeć, bo walka przerosła moje najśmielsze oczekiwania, nie spodziewałem się tak świetnego starcia i brawa dla KO oraz Reya, dla KO dodatkowo za wygranie walki oczywiście! Po walce jeszcze fake'owe próba szacunku dla Reya i próba Package Piledrivera, ale oczywiście wbija Cody na ratunek, brawl przerwany przez ochroniarzy, czyli co tydzień będziemy to oglądali, jak dobrze, że zostały tylko 2 SD do RR xD, jak dla mnie za wcześnie ogłosili kolejny pojedynek KO z Codym i teraz ciężko doprowadzić ten feud do końca w jakiś interesujący sposób, ale próbują.

 

Ulala, na SNME zobaczymy podpisanie kontraktu przez Rhodesa i KO, a nadzorował będzie to HBK! Brzmi ciekawie.

 

Strowman vs Jacob na SNME, no to brzmi jak coś ciekawego.

 

Next Week: LA Knight vs Tama Tonga, pojedynek, którego chyba jeszcze nie widzieliśmy, brzmi nieźle. MCMG vs Pretty Deadly oj tak to ringowo powinno oddać i to wszystko jak na razie, dwa solidne pojedynki.

 

DIY i Pretty Deadly na backu, to zawsze coś ciekawego! Ciampa świetnie gra ostrego dupka, a Gargano fajnie go tłumaczy, to duo jest genialne, a Apollo jako totalny nikt mówi im jak jest xD, brzmi jak jakiś serial xDD. Promo powrotu Charlotte i fajnie że wraca, wiele osób tego nie chcę, ale ja liczę, że wygra RR i zobaczymy Tiffany vs Charlotte, toć to tak ringowo rozwali system, ja rozumiem, że można rzygać Charlotte, ale nie da się jej odmówić, że to top topów jeśli chodzi o babki i zawsze daję z siebie 100% i wygląda przy tym jak milion dolarów, po dłuższym odpoczynku, który zdecydowanie miała, bo aż rok to można za nią zatęsknić, w przeciwieństwie do Becky, która wraca jak gdyby nigdy nic i cały czas w tym samym nudnym gimmicku i znowu będzie w tym samym miejscu co przed powrotem, bo nie można od niej odpocząć, ja po ostatnich 3-4 latach jej dominacji jeszcze od niej nie odpocząłem, więc niech jeszcze posiedzi na przerwie, ale Flair chętnie zobaczę, nie było jej na WM 40, więc tutaj liczę, że zaszczyci nas swoją obecnością na WM 41 i zawalczy z Tiffany, bo nie ma innej tak dobrej rywalki na ten moment dla Stratton.

 

Bayley vs Tiffany main event tego o to SD o WWE Women's Championship, zobaczymy czy Panie przebiją Reya i KO, jest to jak najbardziej możliwe, ale ciężkie do wykonania. Ciężki pojedynek do oglądania przez pierwsze 9-10 minut mogę wam streścić co się działo akcja+próba przypięcie i tak przez dobre 9-10 minut walki, nawet jak Panie wyszły poza ring to akcja, wrzucenie rywalki do ringu i próba przypięcia, tych prób było chyba więcej niż w dwóch ostatnich ME WM, więc to jest niesamowite xD, polecam oglądać ten pojedynek tak od 9-10 minuty dopiero, chociaż i wtedy nie działo się za wiele, walka zła nie była, była solidna i dobra, ale miałem większe oczekiwania, bo wiem na co stać te Panie, solidny/dobry pojedynek, ale to wszystko, poziomu Reya i KO nie osiągnęły i powiem więcej, nie były nawet blisko, ale tak jak pisałem było bardzo ciężko według mnie, sama publika też spała przez pierwszą połowę walki i nie dziwię im się, też bym usnął, druga połowa zdecydowanie lepsza tak jak pisałem, interakcja Bayley z Roxanne zapowiada chyba rychły debiut Roxanne jeszcze przed WM, podoba mi się, że w ostatnich latach Triple H praktykuję też debiuty przed WM, mega mi się to podoba, bo nie trzeba czekać na Raw po WM tylko zawodnicy jeszcze przed WM mogą się solidnie pokazać i wykazać, fajnie to wygląda i mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie. Po obejrzeniu walki do końca stwierdzam, że druga połowa walki była nawet bardzo dobra i nawet fani się obudzili, ale jednak no niesmak po tej pierwszej połowie pozostaję no niestety Tiffany spodziewanie broni tytuł w bardzo dobrej pierwszej obronie mistrzostwa, solidna 20 minutowa walka, jak na pierwszą obronę było bardzo dobrze, fajnie się zapowiada run Tiff oj fajnie.

 

Plusy:
Segment początkowy
Pianek i Naomi vs Candice i Nia
Jimmy vs Carmelo
MCMG vs Los Garza
KO VS REY MYSTERIO TO ZŁOTO!
Main event

 

Neutral:
Segment The New Bloodline

 

Minusy:
Squash Piper na B-Fab i feud Michin z Green, który......trwa dalej......

 

Podsumowanie: Bardzo wrestlingowy odcinek SD, mało znaczących rzeczy, które miałyby jakieś konsekwencje w przyszłości, ale wrestling tutaj był bardzo wysokich lotów i tego odmówić się nie da, można było się bardzo dobrze bawić, seg początkowy spoczko, chociaż no tylko na jeden wieczór, nie będzie miał większego znaczenia chociażby już i za tydzień, seg z Bloodline no po prostu odbył się, Jacob też za wiele nie wniósł niestety, tak jak mówię ten epizod stał walkami i one oddały oj oddały, a Rey vs KO to jakiś majstersztyk, świetnie się to oglądało i świetnie wyszło, brawa dla obu Panów, więc jeśli chcesz obejrzeć wrestling na wysokim poziomie to ten odcinek SD jest dla Ciebie, mega przyjemny epizod pod tym względem!

  • Dzięki 1

  • Posty:  407
  • Reputacja:   500
  • Dołączył:  21.06.2018
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

I cyk kolejne SD będzie oglądane, ostatnie SD przed SNME kolejnym i przedostatnie przed RR, no pokaż Hunter co potrafisz! Wyciśnij z tego co się da!

 

Zaczynamy od Kodeusza, który będzie udzielał wywiadu w ringu, niezbyt to pasjonujące. Jakby wywiad jak wywiad, nic konkretnego nie wniósł jak 99% wywiadów według mnie no niestety, tak się spodziewałem, że będzie wyglądało prowadzenie tego feudu, po łebkach aby do Rumble.

 

O teraz mamy coś ciekawszego niż ten wywiad, DIY i Pretty Deadly na backu xD.

 

MCMG vs Pretty Deadly oj tak ten pojedynek chętnie obejrzę. Bardzo dobra prawie 10 minutowa walka, Panowie dali z siebie naprawdę wiele i w sumie to tyle, bardzo dobry pojedynek, MCMG nie daję słabszych według mnie, walka się w sumie odbyła i to wszystko, ale obejrzeć warto, bo to kawał dobrego wrestlingu i czuję, że takie będzie to SD.

 

Uuu Miz na SD razem z Wyattami, Miz szybko musi sobie znaleźć nowych przyjaciół, to może być ciekawe.

 

KO podchodzi sobie tak o do stolika komentatorskiego i ma problem, że nie miał wywiadu xD GDZIE JEGO WYWIAD Z JOE?! KO tak robi ten feud, że to jest hit, poza tym "Sami Zayn Forever" kolejna świetna koszulka dopasowana do ostatniego momentu albo obecnego xD, świetna sprawa, KO powiedział w sumie wiele podobnych rzeczy do Rhodesa, ale zrobił to w oryginalny sposób i dlatego fajnie to wyglądało i było to prawdziwe, ale przerywa mu BIG JIM! Który po prostu atakuję KO, bo ten.....za dużo mówi.....bez sensu czyli dzisiaj dostaniemy Jimmy vs KO albo za tydzień, to może być fajna walka, Uso wyzwał go na dzisiaj, więc może to dostaniemy TONIGHT!

 

Melo zawalczy z nowym nabytkiem SD, ale widać, że się uczy, po sytuacji z Braunem to chcę najpierw zobaczyć ten nowy nabytek, ciekawe w sumie kto to może być.

 

Piper i Chelsea vs Michin i B-Fab.....jak dla mnie to do skipa, totalnie nie mam ochoty tego oglądać. No i miałem rację, walka trwała jakieś 3-4 minuty, więc nawet nie było co zbytnio oglądać.

 

DAMIAN PRIEST NA SD! I TO JEST ŚWIETNA WIADOMOŚĆ, ale ten Melo to nie ma szczęścia do rywali xD.

 

It's TIFFY TIME! Dajcie mi to cudo na micu. No za wiele to nie powiedziała i od razu przerwała jej....RHEA! Oj tak taki pojedynek to bym zobaczył, ale może być ciężko. Za mało obydwie Panie mogą powiedzieć i przerywa im wszystkim pewnie ta, której dadzą powiedzieć najwięcej czyli Jax ehh meh. O jeszcze mamy Pianka i Naomi, ale to już bez sensu, ani nie mają żadnego feudu z nimi ani nic, a myślałem, że dostaniemy Rhea i Tiff vs Jax i Candice to w sumie bym obejrzał. Uuuaaa Liv i Raquel jeszcze przerywają, w sumie myślałem, że to jakiś segment feudowy ma być, ale jednak podbudowa Royal Rumble, sporo zapowiedzi wejść do kobiecego Rumble Matchu i dobrze, w końcu sobie przypomnieli, że ta walka istnieję i zaczynają jakoś ją budować no i w sumie kończymy tak samo jak zawsze, Liv sobie gada, a Ripley wywala jej z dyńki i mamy brawl xD. Ogólnie segment spoko, bo buduję kobiecy Rumble Match, więc wyszedł dobrze, Nia, Pianek, Naomi, Liv zapowiedziały oficjalnie na wizji swój udział, dobrze wypadł ten segment. 

 

Dostajemy płynne przejście do Six Woman Tag Team Matchu, ale brakuję tam Raquel i Tiffany, bo mógłby być Eight Woman, ale no jest jak jest, walka no logiczna, więc zobaczmy co wyjdzie z niej. Lekko ponad 12 minut nawet solidnego pojedynku Panie fajnie się zgrywały ze sobą według mnie i było trochę akcji w ringu oczywiście były momenty nudy, ale to głównie na początku, tak gdzieś może od środka walki wszystko ładnie szło i było solidne, Liv pinuję Pianka po Crucifixie i fajnie, niech pinują ją i niech traci powoli na pozycji co może doprowadzi do frustracji i tego heel turnu, który jest jej potrzebny jak psu buda.

 

Lecimy dalej Johnny Gargano vs Apollo Crews, nie wiem czy takich pojedynków nie widzieliśmy już w NXT, na pewno było to dawno temu, więc nie pamiętam, niemniej jednak walka powinna być solidna. Ponad 4 minuty solidnej walki, krótka, ale no Ci Panowie raczej więcej nie dostaną ze względu na pozycję Apollo, ale mimo wszystko było solidnie i Crews nawet wygrał po odwróceniu uwagi przez MCMG, cyk School Boy i przypięcie, feud trwa dalej!

 

Tama Tonga vs LA Knight! Ciekawi mnie w sumie jak wyjdzie ta walka. Knight powiedział co miał do powiedzenia przed walką i przechodzimy do samego pojedynku! Lekko ponad 12 minut bardzo przyjemnego i solidnego pojedynku, polecam obejrzeć, Panowie bardzo fajnie zgrali się stylami i ogólnie bardzo dobrze się to oglądało, Knight wygrał, a po walce atak na niego oczywiście standardowo, więc pewnie niedługo będziemy widzieli jakieś LA i Strowman vs The New Bloodline, a skoro o Braunie mowa to przybiega na ratunek, jednak nie zaatakował, a jedynie odwrócił uwagę i Jacob oraz Tama się wycofują, w sumie Tonga to powstrzymuję Fatu przed wbiciem do ringu gdzie stoi Braun, mocno promują to starcie, że nie chcą dawać nawet brawlu przed ich walką, chociaż ostatecznie Fatu wbija na ring no i było trochę brawlu, Strowman wywalił go z ringu xD.

 

Miz niezbyt umie dobierać sobie sojuszników, A-Town Down Under to jobberzy, którzy ostatecznie i tak idą na Raw, no Mizanin szukaj dalej. Ciekawe wideo promo Nakamury, który zapowiada, że nikt mu nie odbierze tytułu United States oraz zapowiada udział w Royal Rumble Matchu.

 

Priest vs Melo, kolejna walka, która mnie ciekawi, chętnie obejrzę, ogólnie tak jak myślałem to SD walkami będzie stało, niewiele tutaj budowy feudów podczas większych segów, a walkę już mamy 6 na tej gali i będzie jeszcze jedna co najmniej, bo KO vs Jimmy. Prawie 11 minut świetnego pojedynku, Damiana zawsze przyjemnie się ogląda w ringu, a Melo potrafi idealnie dopasować się do rywala i tutaj nie było inaczej, naprawdę fajnie to wszystko wyglądało, Priest wygrywa co raczej było pewne, ale walka cud naprawdę, mega fajna i też polecam, ciekawe co dalej z Damianem na SD, czekam!

 

CZY JA DOBRZE SŁYSZAŁEM?! PASY TAGOWE MĘŻCZYZN BĘDĄ BRONIONE NA PLE?! NIE WIERZĘ NOWY ROK NOWE WWE XDDDD MCMG VS DIY w 2 Out Of 3 Falls Matchu na Royal Rumble, oj ta walka będzie miała szansę skraść show!

 

Next Week: MCMG & Los Garza vs DIY & Pretty Deadly, fajne połączenie, pasuję do tego feudu i może wyjść naprawdę w porządku. Chelsea vs Michin o Women's United States Championship......again......tragedia. Naomi vs Liv, no też takie można obejrzeć, ale nic specjalnego. Jimmy vs Melo to już ciekawsze. No i to tyle, zapowiada się dość przeciętnie jak dla mnie.

 

Priest i "See You Soon Champ" Może Priest wygrywający Rumble i idący na Kodeusza? Też bym brał, wszystko tylko nie Cena xD.

 

No i miała być walka KO vs Jimmy, ale Melo postanowił zaatakować Uso na wejściu, ale jednak jakoś się uporali z nim ochroniarze i dostaniemy walkę Jimmy vs KO, to dobrze, bo chcę to zobaczyć. Prawie 14 minut bardzo dobrego pojedynku, takiego jakiego się spodziewałem po tych zawodnikach KO wygrywa, musiał wygrać i budować się przed starciem z Kodeuszem, oczywiście po walce mamy próbę ataku na Jimmym, ale na pomoc przybiega Cody i to w sumie tyle brawl jak co tydzień mam wrażenie i tyle.

 

Plusy:
MCMG vs Pretty Deadly
KO bardzo dobrze prowadzi feud z Rhodesem
Damian Priest na SD
Podbudowa kobiecego Royal Rumble Matchu
Six Woman Tag Team Match
Gargano vs Apollo
Knight vs Tama
Fajne promowanie walki Fatu vs Strowman jako czegoś wielkiego
Priest vs Carmelo
Main event

 

Neutral:
Segment początkowy

 

Minusy:
Feud o tytuł Women's United States

 

Podsumowanie: Ogólnie dobrze się oglądało to SD, ale potem tak patrzysz plusy i minusy i takie dość average xD, bardzo dużo mid cardowych zawodników pokazanych, mniej main eventu, ale uważam to za dobre zagranie, dla mid cardu też musi być miejsce i fajnie, że przy 3h SD znajduje się to miejsce dla takich zawodników jak PD, Melo, Crews, Gargano, Knight, Tama, naprawdę sporo dzisiaj tego mid cardu było, bardzo mało main eventowych zawodników, ale nie wyszło to źle, po prostu wyszło to dobrze, ale to dlatego, że nie ma jakiegoś mocnego mid cardowego feudu obecnie, gdyby był to by wyglądało to inaczej, a tak to wszystko wyglądało po prostu dobrze/poprawnie, jakby nic o czym będę pamiętał za tydzień wydaję mi się, wszystko było solidne, ale nie pamiętne, więc no tak jak mówię dobre solidne show, do którego raczej nie będziesz powracał, ale obejrzysz z przyjemnością wieczorkiem czy przy jedzonku.

  • Lubię to 1
  • Dzięki 1

  • Posty:  431
  • Reputacja:   226
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  iPhone

WWE SmackDown! - 24.01.2025

Motor City Machine Guns vs. Pretty Deadly: To był naprawdę solidny opener. MCMG to stary dobry team, a Pretty Deadly dało radę, szczególnie jak na ich rozmiar, bo wcale nie są aż tacy mali, jak by się mogło wydawać. MCMG jak zawsze postawili na szybkość i technikę, a Pretty Deadly próbowało wykorzystać przewagę siły, co wypadło ok, choć nie byli jakoś mega dominantni. Fajny comeback MCMG i to wykończenie z Skull and Crossbones. Wygrali zasłużenie, ale Pretty Deadly też zyskali na wiarygodności, więc chyba wszystko na plus.

B-Fab & Michin vs. Chelsea Green & Piper Niven: No cóż, nie powiem, żeby to był jakiś "match of the night". Mamy tu trochę feudu, trochę krótkiej rywalizacji, ale sam match to bardziej filler. Michin pinująca Green? Jasne, ok, ale nie zapamiętam tego jako coś wyjątkowego. Po prostu przerywnik do kolejnych segmentów. Żadnej rewelacji, po prostu taka standardowa historia, gdzie każda z postaci chce się pokazać.

Nia Jax & Candice LeRae & Liv Morgan vs. Rhea Ripley & Naomi & Bianca Belair: Mamy tu niezłą zapchajdziurę, powiedzmy sobie szczerze. To był klasyczny "multiwomanman" match, w którym każda z dziewczyn miała chwilę na pokazanie czegoś, ale nie było jakiejś mega rangi w tej walce. Ripley, Belair, Naomi – mamy te duże nazwiska, ale przez większość walki nie czuliśmy jakiegoś prawdziwego "punchu" w tym wszystkim. Dopiero pod koniec Ripley miała swoje momenty, ale to Morgan, która wygrała, była jedynym trochę sensownym zakończeniem. Chyba to był najbliższy moment do jakiegoś zaskoczenia.

Apollo Crews vs. Johnny Gargano: To był fajny, szybki match. Szkoda, że nie dostał więcej czasu, bo oba te chłopaki mają potencjał, a walka mogła pójść na naprawdę wyższy level. Samo zwycięstwo Crews'a przez rollup było trochę zaskoczeniem, ale tak, jak myślałem – szybka akcja, czysta i fajna, choć na dłużej nie zapadnie w pamięci.

Tama Tonga vs. LA Knight: To już była zupełnie inna bajka. Twarda, bezceremonialna bijatyka. Knight i Tonga od razu zaczęli się okładać, jakby nie było w ogóle jakiejś typowej "przerwy" na wprowadzenie. Tego się nie oglądało dla technicznych ruchów, tylko dla czystego bicia się. I to była dobra decyzja – tak samo jak to, że Knight wygrał. Tama Tonga świetnie się prezentuje bez koszulki, ale ta jego pewność siebie – szczególnie przy tym podbiegu na barykady – była trochę nieśmiała, co niekoniecznie pasuje do tego typu walki. Strowman po matchu? Jasne, Brauna nawet da się ostatnio oglądać.

Damian Priest vs. Carmelo Hayes:  Hayes próbował, ale wiedzieliśmy, że nie wygra z Priestem. Match był trochę wolniejszy niż się spodziewałem, ale każda akcja miała swój ciężar. Dobre momenty, jak chociażby chokeslam i to jaka chemia między nimi była. Generalnie to była dobra walka, ale wiadomo – Priest musiał wygrać.

Kevin Owens vs. Jimmy Uso: Main Event i jak to w WWE, wszystko ładnie zbudowane. Owens i Uso mają świetną chemię, ich walki to zawsze przyjemność dla oka. Znowu, nie było to nic rewolucyjnego, ale to dobra robota, szczególnie jak KO robi sentonem prawdziwą tragedię ciała. Jestem fanem, jak Owens pracuje z takimi ruchami, potrafi sprzedać każdy cios.

SmackDown miało swoje wzloty i upadki. Z jednej strony, widać, że idą na jakość, a nie tylko ilość, ale jakby trochę się tu zapomnieli w tym wszystkim. Można to obejrzeć, ale... to raczej nie jest must-see TV. Wszystko się dzieje "w porządku", ale WWE trochę siada na laurach. Czekamy na Rumble, a jeszcze wcześniej na SNME, choć fajerwerków nie oczekuję.

Edytowane przez HeymanGuy
  • Lubię to 4

  • Posty:  858
  • Reputacja:   311
  • Dołączył:  30.12.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

i n3 godziny SmackDown? Cóż ja to obejrzałem w skrócie, nie warto zarywać 3 godzin na to aby zobaczyć jak Rhodes spuszcza wpierdol Owensowi, mam nadzieje że ten format nie utrzyma się zbyt długo, ciężko się to ogląda w 3 godzinach, a przypominam że SD trzymało na prawdę spoko poziom jako 2 godzinne show. 

Jacob dostaje Strowmana, no trochę się boje że polecą po bandzie i Braun rozwali Jacoba obym się mylił bo jednak Jacob'owi jest potrzebne mocne zwycięstwo aby budować jego pozycje, a Braun to nie jakaś popierdółka. 

Apollo Crews wygra z Gargano? Czyżby jakiś push dla Apollo, no w sumie nie narzekałbym murzynek zasługuje jeszcze na jakąś szanse a mógłby wrócić do mid-cardu i odgrywać tam jakąś znaczącą rolę, Apollo ringowo to dalej kocur.

Wgl co to ma być mamy niby podział na brandy a zawodnicy z dupy się pojawiają na RAW czy SD, bez sensu.

Zapowiedź Flair już skomentował w temacie o RR, jestem niemal niż pewny że Stratton stoczy walkę z Flair na WM, gdzie Jabłecznik pokona Strattonke podbijając statystyki, w końcu musi przebić ojca. 

Wyatt Sicks na SmackDown z jakiej paki? Ale widzę że dalej brną w story. z The Miz'em, nie wiem po co Wyatt Sicks na SD bo co mają tam niby robić? A może ruszą na Bloodline 2.0 ale to będzie oznaczać ich porażkę czego nie chce zbytnio, mącą i mącą z Wyatt Sicks nie wiedzą co z nimi zrobić... 

Cody obija Owensa tradycyjnie, Owens mimo że fajnie się prezentuje to wszyscy dobrze wiedzą że pasa nie wygra dlatego tak ciężko się to ogląda bo jest to po prostu do przewidzenia, Cody staje się takim bookingem przewidywalny i po prostu nijaki po czasie ludzie zaczną na niego buczeć bo będzie ich to już wkurwiać że wygra wszystko co leci... 

  • Lubię to 1
  • Dzięki 1

  • Posty:  3 114
  • Reputacja:   637
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

50 minut temu, Grins napisał(a):

Wgl co to ma być mamy niby podział na brandy a zawodnicy z dupy się pojawiają na RAW czy SD, bez sensu.

 

To akurat nic nowego, a szkoda, bo później przez to jakikolwiek draft nie smakuje już tak samo...

  • Lubię to 1

  • Posty:  858
  • Reputacja:   311
  • Dołączył:  30.12.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

2 godziny temu, MattDevitto napisał(a):

To akurat nic nowego, a szkoda, bo później przez to jakikolwiek draft nie smakuje już tak samo...

No właśnie, jak tak teraz patrzę to mi się wszystko miesza Miz i Wyatt Sicks teraz na SD wgl z jakiej paki, co oni przeszkadzali na RAW czy jak. 


  • Posty:  2 249
  • Reputacja:   31
  • Dołączył:  30.05.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

Blagam - niech mistrzostwo zostanie przerzucone na Owensa. To jedyna iskra dla której chce się człowiekowi rzucić okiem na te marne Smackdowny. Ubiegły rok w tym brandzie, tak od kwietnia, to taka popelina, że się odechciewa. Nuuuuuuuuuuudny mistrz, do porzygu ciągnięte story z Bloodline (z tym kurwa grubasem Solo, który ma charyzmę ketchupu na czele), co tydzień wałkowane to samo. RAW też nie jest jakieś wybitne, aczkolwiek na SD to już się zbliża dno. 
 

PS. Cody ssie aż po mostek. Jeszcze paręnaście lat temu taki miałki chujek byłby wybuczany poza arenę jak wówczas Cena. 

  • Lubię to 2

  • Posty:  3 114
  • Reputacja:   637
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

5 godzin temu, LegendKiller napisał(a):

PS. Cody ssie aż po mostek. Jeszcze paręnaście lat temu taki miałki chujek byłby wybuczany poza arenę jak wówczas Cena. 

Zgadzam się, że Cody jako mistrz nie zachwyca, ale Amerykanie go kupują i dlatego też jest obecnie na topie. Jestem za tym, żeby postawili na kogoś nowego, świeżego, ale nie na Owensa. To jest fajna ,,zapchajdziura'' jak trzeba podłożyć się w ME, dać dobry pojedynek, a nie materiał na twarz brandu. Tu natomiast przydałby się ktoś kto odświeży szczyt karty...

  • Lubię to 1

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      WWE Saturday Night's Main Event - 25.01.2025 Wow, WWE naprawdę dowiozło. Drugi odcinek nowej fali Saturday Night’s Main Event miał być niby tylko wstępem do Royal Rumble, ale to był solidny wrestlingowy spektakl, który absolutnie nie wyglądał jak zapychacz. Dwie godziny akcji? Proszę bardzo! Tempo? Jak rajdówka na nitro. Nie było miejsca na nudę, bo każda sekunda miała swoje znaczenie. WWE Women's World Title Match - Rhea Ripley (c) vs. Nia Jax: Nia, jak na heel’a przystało, zaczęła z zaskoczenia, rzucając headbuttem, ale Rhea odpowiedziała dropkickiem, jakby chciała powiedzieć: "Nie tak prędko, koleżanko." Dwie kobiety o potężnej budowie i jeszcze potężniejszych ciosach dały nam typowy match „kto jest silniejszy.” I szczerze? To działało.nSolidny opener. Rhea utrzymuje momentum, a Nia... cóż, powiedzmy, że powraca do formy po kontrowersyjnych decyzjach creative teamu. WWE Intercontinental Title Match - Bron Breakker (c) vs. Sheamus: Panowie, mamy Match of the Night. Sheamus, legenda z mottem „walka to moje drugie imię”, kontra Bron Breakker, który swoją szybkością i brutalnością jest chodzącą maszyną do demolki. Walka była jak kino akcji – z wysokim budżetem, napięciem i czystym chaosem. To było jak starcie starej szkoły z nową erą. Sheamus udowodnił, że wciąż ma to coś, ale Breakker? Ten gość to przyszłość. Niesamowity potencjał, a przy tym odpowiedni luz w ringu. Braun Strowman vs. Jacob Fatu: No dobra, klasyczne starcie „meaty men slapping meat.” 😂 Fatu kontra Strowman miało swoje momenty, ale zakończenie przez DQ trochę zabiło flow. Fatu rzucający sędziego, Strowman cały zakrwawiony po moonsaultach. Brak czystego finiszu boli, ale też otwiera drzwi na ich kolejne starcie, które może być czymś wyjątkowym. Match solidny, ale brak sensownego zakończenia trochę go osłabił. Fatu ma potencjał na super monster heela, jeśli WWE dobrze to rozegra. WWE World Heavyweight Title Match - Gunther (c) vs. Jey Uso: Main Event, jak przystało, nie zawiódł. Gunther i Jey stworzyli walkę, w której wszystko działało. Były brutalne chopy, były fałszywe finisze, było to zaniepokojenie, że „a może jednak Jey to wygra?” Jey wchodzący w wymianę chopów z Guntherem? Szaleństwo, ale epickie. Gunther, jak zwykle, zyskał na swojej dominującej obecności. Ten koleś to idealny mistrz – wygląda, walczy i sprzedaje siebie jak król. Uso, mimo przegranej, wyglądał jak milion dolarów. WWE zrobiło świetną robotę, budując go jako faceta, który prawie wygrał. Gunther udowadnia, że jest mistrzem, którego nie można zignorować. To SNME było jak idealna rozgrzewka przed Royal Rumble, podziałało. Każda walka miała swój klimat, a cały show utrzymał mnie na krawędzi siedzenia. Oczywiście, nie wszystko było idealne – brak czystego finiszu w walce Strowmana boli, ale całościowo? Nawet, nawet. Sheamus i Breakker ukradli show, ale każdy dał coś od siebie. Skłamałbym jakbym powiedział, że po tej gali nie czekam na RR jeszcze bardziej, chyba o to w tej gali chodziło najbardziej.
    • HeymanGuy
      AEW Collision - Homecoming - 25.01.2025 Samoa Joe vs. Nick Wayne: Zaczęli od solidnego kopa w twarz (dosłownie i w przenośni). Samoa Joe jak zawsze w formie, ten facet to gwarancja jakości. Nick Wayne to raczej przystawka niż przeciwnik, ale z jakiegoś powodu to działało. Było szybkie, dominujące i pozwoliło Joe'owi błyszczeć. Miły start. Non-Title Match - Kazuchika Okada vs. Komander: Komander to taka maskotka AEW – wrzuć go do ringu z każdym, a zrobi show. Okada? Klasa sama w sobie, ale po co te ataki po walce? Trochę takie "musimy go utrzymać jako heel’a". Fajnie, ale zaczynam się martwić, że Komander za chwilę będzie robiony na chłopca do bicia, o ile już nie jest. Dawajcie mu w końcu jakieś zwycięstwa, bo zaczyna się robić smutno, tym bardziej patrząc na niego w kontekście posiadanego mistrzostwa ROH TV. Hobbs/BigBill Brawl: To było dzikie i brudne – dokładnie tak, jak powinno być. Hobbs z niskim kopem i rzutem Billa przez stół? Proszę bardzo, to się ogląda! Big Bill taszczący plecak z cegłami? To jest absurdalne w najlepszy sposób. Gdyby każda bójka parkingowa była tak odjechana, to nie narzekałbym nigdy, serio mi się podobało. Angelo Parker & Matt Menard & Daniel Garcia vs. The Undisputed Kingdom: Fajny match, ale brakuje wyjaśnienia. Co się dzieje z Tavenem i Bennettem? Grupa robi wrażenie rozbitków i chaosu, co niby może być celowe, ale w praktyce wygląda jak niezdecydowanie bookerów. Minus za fabularny bałagan. Storm/May: Toni Storm w "Timeless" wersji to absolutny hit. Każdy jej segment to złoto, a ten był pełen emocji, zwrotów itd. Kocham tę absurdalność. AEW w końcu odkryło, jak prowadzić kobiece story z jajem i dramatem. Więcej tego w takim układzie poproszę. Gates of Agony vs. Hounds of Hell: Brody King i Buddy Matthews to potężna ekipa, ale debiut pod nową nazwą mógł być bardziej dominujący (czyli co, faktycznie żegnamy Blacka, Aleister z powrotem w W?). Ludzie ich lubią, mają świetny vibe, ale dali im tylko solidny występ zamiast konkretnego "statement matchu". Czekam na więcej, bo potencjał jest ogromny. Serena Deeb vs. Deonna Purrazzo vs. Yuka Sakazaki vs. Queen Aminata: Serio, co oni robią z Purrazzo? Kobita ma umiejętności, charyzmę i wszystko, co trzeba, żeby być gwiazdą, a oni dają jej… rollup przegraną. Niech ktoś tam w końcu się obudzi, bo wygląda to jak marnowanie złota. Sam match był spoko, ale widać, że brak im pomysłu na jej postać. AEW International Title Match - Konosuke Takeshita (c) vs. Katsuyori Shibata: Świetny Main Event! Takeshita to absolutny skarb AEW, a Shibata jak zawsze wniósł powagę do ringu. Było dynamicznie, intensywnie i pasuje jako zamknięcie show. Plus, Don Callis jako menedżer robi robotę. Oby dalej dawali Takeshicie takich przeciwników. Collision było naprawdę solidne, nawet mi się nie dłużyło. Były fajne walki, dobre segmenty i rozwój historii, ale też kilka dziwnych decyzji bookingowych, które frustrują. Toni Storm skradła show, Takeshita udowodnił, że jest mistrzem z krwi i kości, a Big Bill z cegłami mnie rozbawił. Dawajcie więcej takiego AEW, ale poprawcie w końcu booking kobiet (i Komandera, koniecznie)!
    • MattDevitto
      Zgadzam się, że Cody jako mistrz nie zachwyca, ale Amerykanie go kupują i dlatego też jest obecnie na topie. Jestem za tym, żeby postawili na kogoś nowego, świeżego, ale nie na Owensa. To jest fajna ,,zapchajdziura'' jak trzeba podłożyć się w ME, dać dobry pojedynek, a nie materiał na twarz brandu. Tu natomiast przydałby się ktoś kto odświeży szczyt karty...
    • LegendKiller
      Blagam - niech mistrzostwo zostanie przerzucone na Owensa. To jedyna iskra dla której chce się człowiekowi rzucić okiem na te marne Smackdowny. Ubiegły rok w tym brandzie, tak od kwietnia, to taka popelina, że się odechciewa. Nuuuuuuuuuuudny mistrz, do porzygu ciągnięte story z Bloodline (z tym kurwa grubasem Solo, który ma charyzmę ketchupu na czele), co tydzień wałkowane to samo. RAW też nie jest jakieś wybitne, aczkolwiek na SD to już się zbliża dno.    PS. Cody ssie aż po mostek. Jeszcze paręnaście lat temu taki miałki chujek byłby wybuczany poza arenę jak wówczas Cena. 
    • Kaczy316
      No to co lecimy z kolejnym wydaniem Saturday Night's Main Event! Poprzednie było po prostu dobre, czy tym razem będzie tak samo? Zobaczymy!   Rhea Ripley vs Nia Jax, Women's World Championship Singles Match Jak dobrze, że jest to opener, chociaż muszę przyznać, że zaczęło się i mam dziwną ochotę to oglądać xD, więc dajmy szansę, Ripley tutaj wygrywa raczej, ale no może będzie fajna walka, ogólnie nie ma tej gali na Netflixie, smuteg, trzeba korzystać ze starych sposobów. 6,5 minuty walki w TV i jedna reklama bodajże to może z 9 minut Panie dostały, solidna walka, ale krótsza niż na Raw nawet, cieszę się, że nie musiałem dłużej oglądać Jax w ringu xD, ale ogólnie szybka ona była i można się przy niej dobrze bawić, Rhea wygrała i lecimy dalej.   Bron Breakker vs Sheamus, Intercontinental Championship Singles Match Kolejny pojedynek, który powinien być bangerkiem, Bron niestety mocno przygasł jako Champ przez booking, brak jego pokazywania się na galach robi swoje, to samo z Guntherem jak dla mnie, obecnie więcej ich nie ma niż są(chyba że na trybunach robią za fanów, widać, że WWE ma problem z wyprzedaniem gali xD)Ale wracając do walki to liczę na naprawdę mocne starcie i nawet chciałbym wygranej Sheamusa, ale to chyba marzenie ściętej głowy, a przynajmniej na tej gali, lepiej byłoby na Raw czy PLE zdecydowanie, SNME raczej nie będzie galą do takich wydarzeń jak zmiana mistrzów czy coś, tak mi się zdaję. 8 minut bangerka w TV na to liczyłem czyli z reklamą pewnie dostali z 10-11 minut, bardzo dobre starcie, jest to potencjalny showstealer o ile Jey z Guntherkiem tego nie przebiją, bardzo dobrze się to oglądało i świetnie zabookowane, Sheamus wyglądał na mega zdeterminowanego, sporo kontr, widać chemię pomiędzy tymi zawodnikami ja poproszę to na Royal Rumble albo WM, bo genialnie to wyglądało i polecam to starcie, Bron obronił tak jak się spodziewałem.   Podpisanie kontraktu na walkę Cody Rhodes vs Kevin Owens na Royal Rumble No w sumie to nie wiem czego tu się spodziewać, ale niczego wielkiego się nie spodziewam, w sensie powyzywają się trochę, powiedzą dlaczego to oni wygrają i ściągną tytuły i brawl i tyle imo, zobaczymy czy mam rację. Dobra KO powiedział coś ciekawego, wspomniał o tym, że Cody mówił o nim jako o osobie, która wybiera łatwe drogi, ale przypomniał, że na Bash miał okazję rozwalić Rhodesa przez jego kolano, ale nie zrobił tego, bo bardziej dbał o ich przyjaźń niż Rhodes kiedykolwiek i w sumie to jest prawda. Nie wiem no jak dla mnie KO za każdym razem jak dostaje mica to niszczy Rhodesa tak, że nie ma co zbierać, DLACZEGO ON NIE MA JESZCZE TYTUŁU MISTRZA ŚWIATA?! No i KO za to, że prowadzi ten feud i niszczy Rhodesa we wszystkim to.....dostaję Sweet Chin Music  No cóż jest jak jest, jeszcze jedno SD przed nami, ale sercem jestem tak za KO, że to hit, fajny segmencik, lepszy niż myślałem.   Jacob Fatu vs Braun Strowman, Singles Match Raczej nie liczę tutaj na długą wybitną walkę, bardziej na pokazanie siły i wytrzymałości Jacoba no i oczywiście na wygraną Samoańczyka. Około 5,5 minuty w TV, więc ogółem dostaliśmy pewnie 7-8 minut, takiej przeciętnej walki, nic wyjątkowego dla mnie tutaj nie było, a ostatnie 1-2 minuty to wbijanie się w Strowmana w narożniku przez Jacoba, zapomniałem jak się nazywał ten ruch nawet, chyba Running Hip Attack czy jakoś tak, średnia walka, aby tylko pokazać, jak to Jacob jest mocny i rozwalił Strowmana po walce także, nie wiem czy to było potrzebne, w sensie widzieliśmy takie rzeczy wiele razy na tygodniówkach, tutaj więcej by dała jak dla mnie czysta wygrana Jacoba nad Braunem, ale no jest jak jest, nic wielce złego tu nie było, ale zbyt wiele też nie wniosło w moim subiektywnym odczuciu, a no i to Braun wygrał przez DQ, bo Fatu zaatakował sędziego xD.   Gunther vs Jey Uso, World Heavyweight Championship Singles Match Pora na Main Event, tutaj Panowie mogą się popisać uważam, ale raczej o wiele więcej niż poprzednie walki to nie dostaną, ale showstealerem też ta walka może być, przekonajmy się, Guntherek raczej spokojnie sobie zaliczy kolejną obronę. Kurde Gunther odkopuję po 2 Spearach i Uso Splashu, czy oni budują go na jakiegoś mocnego przeciwnika w przyszłości? W sumie na Goldberga, racja xD. No lekko ponad 10 minut czasu w TV, więc z reklamą to z 12-13 minut Panowie dostali, niewiele więcej niż walka o tytuł IC, lecz czas wykorzystany w 100% i chyba najlepsza walka tego wieczoru, w sensie minimalnie moim zdaniem przebiła pojedynek o tytuł IC ringowo, ale przy tytule IC miałem większe emocję, bo mimo wszystko w zmianę mistrzostwa mid cardowego łatwiej uwierzyć na takiej gali niż przy sklejonym na szybko feudzie o tytuł World Heavyweight, gdzie Gunther dalej jest mocno budowany pomimo kiepskiego obecnie jak dla mnie bookingu, ale walkę polecam obejrzeć, ostatecznie Gunther wygrywa walkę po 2 Powerbombach z rzędu i dalej wygląda mocarnie.   Match Of The Night: Gunther vs Jey Uso, World Heavyweight Championship Singles Match   Plusy: Nia vs Ripley Bron vs Sheamus Podpisanie kontraktu, a KO to złoto Main Event   Neutral: Jacob vs Braun   Podsumowanie: Nie ma co się rozpisywać, gala osiągnęła taki sam poziom jak grudniowa edycja z pod tej samej nazwy, nic więcej poza tygodniówkowym poziomem tutaj raczej nie uświadczymy, walki mocne i fajne, ale bez większych zaskoczeń czy emocji i zmian, po prostu przyjemne wrestlingowe show do obejrzenia przy piweczku ot co, ale bawiłem się dobrze, bo fajnie obejrzeć taki szybszy wrestling z lepszym tempem niż na tygodniówkach, gdzie na tygodniówkach często się sporo ociągają, a tutaj w każdej walce było szybko, bo mało czasu, więc przyjemnie się takie coś oglądało, a dodatkowo każda akcja i kontra miała sens.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...