Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Hardcorowe Seriale


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

True Detective - Widziałem wiele świetnych opini o tym serialu, więc postanowiłem go obejrzeć. W dodatku serial trwa tylko 8 godzin ( 8 odcinków po godzinie ), więc szybko można go obejrzeć ( mi zabrało to jakieś 3 - 4 dni ). Muszę przyznać, że serial mi się spodobał głównie za sprawą głównych bohaterów, którzy świetnie zagrali. Dodatkowo podobało mi się to jak ten serial był stworzony, czyli rozmowa głównych bohaterów z policjantami, którzy opowiadali im o zbrodni, która wydarzyła się kilka lat temu. Przez pierwsze 3 odcinki nie było u mnie jakiegoś wielkiego podziwu co świetnie wynagrodził mi odcinek 4 ( według mnie najlepszy odcinek ), a później fabuła całkiem fajnie zaczęła się rozkręcać. Ciekaw jestem czy HBO pokusi się o drugi sezon, bo w tym wszystkie wątki zostały zamknięte, ale zawsze można znaleźć innego psychopatę, którego bohaterowie będą poszukiwać.

Ocena: 8/10

 

 

 

Jak poznałem waszą matkę

Jeśli ktoś nie oglądał zakończenia niech nie czyta.

 

Szkoda, że ten serial już się skończył. Był to jeden z niewielu, które oglądałem regularnie od samego początku, obejrzałem wszystkie odcinki i jakby nie patrzeć kończy się coś co trwało bodajże 9 lat. Według mnie ten serial będzie takim następcą serialu "Przyjaciele" i za parę lat to HIMYM będzie puszczane ponownie w TV ku uciesze widzów. Mnóstwo ciekawych historii zostało opowiedziane i dużo wspaniałych tekstów. Zakończenie według mnie było bardzo dobre. Od samego początku wszystko było robione tak jakby to Robin miała być matką dzieci Teda, ale tak się nie stało. Widać było, że to "dziewczyna z żółtą parasolką" była prawdziwą miłością Teda, ale po jej śmierci Ted postanawia związać się z Robin. Dobrze, że nie poszli po najmniejszej lini oporu i nie zrobili słodko pierdzącego zakończenia, gdzie wszyscy żyli by długo i szczęśliwie ze sobą.

10/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-347957
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 400
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Ghostwriter

    35

  • Streetovs

    33

  • Fox Mulder

    21

  • Captain Jerry

    21


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Ciekaw jestem czy HBO pokusi się o drugi sezon, bo w tym wszystkie wątki zostały zamknięte, ale zawsze można znaleźć innego psychopatę, którego bohaterowie będą poszukiwać.

 

Zapowiadają drugi sezon z nową obsadą i historią. Oby podtrzymali koncepcję z pierwszego sezonu i ponownie obsadzili w głównych rolach gwiazdy kina, bo aktorstwo w tym serialu jest stroną dominującą. Myślałem, że genialny Kevin Spacey (House of Cards) będzie miał spokojną drogę do Złotych Globów 2015, a tu tegoroczny zdobywca Oscara stał się poważnym zagrożeniem.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-347990
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Odwróceni - Uwaga mogą być spoilery. Pamiętam, że kiedyś oglądałem ten serial, ale postanowiłem sobie przypomnieć jak przedstawiono całą sytuację z Pruszkowem i Wołominem. Oczywiście jak nie trudno się domyśleć było sporo scen, w których wybielono wymiar sprawiedliwości ( szczególnie w końcówce serialu ). Gangsterzy od razu zostają skazani na 15 lat więzienia, a w rzeczywistości w pierwszym procesie większość została uniewinniona ( taki mały cytat ""Pruszków" triumfuje na sali sądowej. Większość wyroków w wielkim procesie gangu jest bardzo łagodna. Uniewinnieni zostali m.in. dwaj dawni szefowie grupy - Andrzej Z., pseud. Słowik, i Zygmunt R., pseud. Bolo. Trzeci z liderów - Janusz P., pseud. Parasol - usłyszał wyrok półtora roku więzienia, a od części zarzutów również został uniewinniony." ). W dodatku pani sędzina, która strasznie dbała o to, aby wyciągnąć z więzienia policjanta... Jakaż ona dobroczynna :D Ale czy to było potrzebne? Przecież serialowy Sikora będąc na spacerniaku pokonał trzech uzbrojonych skazańców. Fajnie swoją postać odgrywał "Ptasiek", czyli Heniek Niewiadomski "Dziad". Podobało mi się jaki miał stosunek do rodziny i jaki wpływ na niego miała jego żona. Podobał mi się również "Skalpel" ( prawdziwy "Kiełbasa" ) jako wieloletni przyjaciel Masy. Troche gorzej wyglądało to z "Szybkim" ( "Pershing" ) i "Mnichem" ( "Parasol" ) mimo tego, że była to wyrazista postać. Mimo wszystko całość oglądało się bardzo przyjemnie. Dobrze zrobiony serial, w którym sporo się działo, było kilka ciekawych scen i na pewno warto go sobie obejrzeć jeśli ktoś nie oglądał. W szczególności jak się lubi filmy / seriale o mafii.

Ocena: 8/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-350134
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  3 253
  • Reputacja:   254
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

Zbliżamy się do końca drugiego sezonu Hannibala i uważam, że jest jeszcze lepiej niż w pierwszym sezonie. Po skończeniu Dextera jest to mój ulubiony serial o seryjnym mordercy.

 

A na horyzoncie nowość Penny Dreadful - W wiktoriańskim Londynie spotykają się najsłynniejsze osoby rodem z mrocznej literatury, między innymi doktor Frankenstein, jego potwór, Dorian Gray oraz Drakula.

Jest już pierwszy odcinek jeszcze nie oglądałem, ale podobno ma bardzo dobry klimat. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-350941
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Vikings - Drugi sezon już się skończył i znów trzeba czekać do stycznia na nowy. W tym sezonie działo się jeszcze więcej niż w poprzednim. Kolejne wyprawy, aby podbić Anglię, kolejne bitwy i to nawet takie, których większość mogła się nie spodziewać, ale i tak najważniejsze zaczyna się dziać tak od 5 - 7 odcinka kiedy widać, że Floki jest coraz bardziej nieszczęśliwy. Od tego czasu bardzo fajnie budowali emocje i akcję serialu pod finałowy odcinek, który mnie osobiście bardzo zaskoczył. Czekam z niecierpliwością na kolejny sezon, bo zapowiada się bardzo ciekawie. Zobaczymy wikingów na stałe osiedlonych w Anglii, ale jakoś wątpie w to by obyło się bez jakiś bitew. Jestem ciekaw również jak rozwinie się postać syna Ragnara.

Ocena: 9/10

 

The Following - w tym tygodniu skończyłem również oglądać drugi sezon The Following. Sezon bardzo podobny do tego pierwszego, czyli Joe Carrol tworzy nową sektę ( a raczej przejmuje już istniejącą ), a później walczy z wymiarem sprawiedliwości. Tu również było małe zaskoczenie pod koniec sezonu kiedy to Joe współpracował z Ryan'em. Zastanawia mnie trzeci sezon czy go oglądać, bo będzie pewnie taki sam, czyli budowa nowej sekty, a później potyczki z Ryan'em.

Ocena: 7/10

 

A na horyzoncie nowość Penny Dreadful - W wiktoriańskim Londynie spotykają się najsłynniejsze osoby rodem z mrocznej literatury, między innymi doktor Frankenstein, jego potwór, Dorian Gray oraz Drakula.

Jest już pierwszy odcinek jeszcze nie oglądałem, ale podobno ma bardzo dobry klimat. Zobaczymy co z tego wyjdzie.

Nie oglądałem jeszcze pierwszego odcinka, ale serial jest na mojej liści i czytając trochę o nim mam wrażenie, że mi się spodoba. Podobno Salem ( też w takich klimatach ) jest też dobry, więc jak lubisz takie seriale to możesz zerknąć również na to.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-351028
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  635
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.05.2008
  • Status:  Offline

Zobaczymy wikingów na stałe osiedlonych w Anglii, ale jakoś wątpie w to by obyło się bez jakiś bitew.

 

Według newsów w kolejnym sezonie Ragnar będzie podbijał Paryż :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-351072
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

From Dusk till down

 

Wersja serialowa, sagi od zmierzchu do switu, maiala byc krecona pod dyktando Rodrigeza ( ktory wyrezyserowal pierwszy odcinek).

A ze pierwszy film wlasnie w rezyserii Rodrigeza mi sie podobal, postanowilem siegnac po serial.

I niestety zawiodlem sie, jestem przy 6odcinku ( ma byc ich 10), i jest katastrofa.

Akcja to poprostu nieudana kopia z pierwszego filmu, tyle ze ze slabszymi aktorami, dialogami, akcja itp; do tego dluzyzny, bo wlasnie postanowili z pierwszego scenariuszu zrobic serial, bardzo slabe to i nie polecam.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-351099
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  125
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.07.2013
  • Status:  Offline

A propo serialów, od siebie z całego serca polecam przewartowane niedawno przez siebie Banshee. Narazie są nakręcone 2 sezony po 10 odcinków, trzeci sezon planowany na początek 2015. Fabuła naprawdę ciekawa i niekiedy trzyma w napięciu, a jeszcze lepsze są postacie, oprócz głównego świetnie wyszedł im Kai Proctor-zbuntowamy amisz który brudnymi interesami zapewnił sobie luksus o jakim każdy marzy. Jeśli chodzi o ostrzejsze sceny to oprócz krwi, bójek i mordów prawie że w każdym odcinku mamy scenę jak główny bohater poznaje "bliżej" jakąś panienkę.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-351299
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Kolejne dwa seriale skończyłem w tym tygodniu, a już niedługo zakończenie Dwóch i pół, Teorii wielkiego podrywu i Czarnej listy, na którą w szczególności czekam.

Dwie spłukane dziewczyny - typowy sitcom, w którym najważniejszy jest humor. Serial, który pewnie każdy zna. Podobało mi się to, że jak zawsze nie brakowało tutaj świetnych tekstów, bo sama fabuła nie jest jakaś strasznie ciekawa. Han Lee i Oleg to nadal dwa świetne charaktery, które również potrafią rozbawić ( Han raczej tym jak potrafi na siebie przyjąć żart, albo jak sam się dissuje ). Trzeci sezon był całkiem fajny i ciekaw jestem co wymyślą we wrześniu.

Muszkieterowie - Od zawsze lubiłem muszkieterów ( w końcu to ludzie honoru tak jak prawdziwi mafiosi :D ), więc postanowiłem sięgnąć po ten serial, a to, że było tylko 10 odcinków jeszcze bardziej mnie przekonało. Fajne stroje, sceneria i przede wszystkim ciekawa fabuła sprawiła, że serial szybko mi minął. Każdy odcinek miał swoją osobną małą fabułę, ale wszystko łączyło się w jedną całość ( brakuje mi pewnego słowa, ale mam nadzieje, że rozumiecie o co mi chodzi :D ). Podobała mi się rola D'Artagnana, który chciał dołączyć do elitarnej jednostki oraz Milady De Winter. Dobrym pomysłem było, aby kardynał z jednej strony był przyjacielem króla Francji, a z drugiej strony jego wrogiem przez co zaciekawienie było jeszcze większe. Ostatni odcinek był bardzo fajnie zrobiony i w ciekawy sposób zakończyli ten sezon, a wydarzenia z niego mogą sugerować, że przyszły sezon również będzie ciekawy.

Ocena: 7/10

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-351569
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Będą spoilery "Gry o tron".

 

A jak wrażenia po ostatnim odcinku "Gry o tron"? Mi nasuwa się jedno skojarzenie: Oberyn miał stójkę obcykaną i jego rywal w tej materii nie miał wiele do powiedzenia, ale kompletnie zaniedbał parter i walka zakończyła się tak, jak się zakończyła. :)

 

Powiem szczerze, że w całej sadze Martina pojedynek Oberyna z Górą najbardziej mnie emocjonował, a jego finisz spowodował, że łapy mi się trzęsły. W necie naczytałem się różnych opinii na temat tego jak walka została przedstawiona w serialu (w tym oczywiście narzekania - że za krótko, że nie tak i takie tam), ale jak dla mnie zrobili to naprawdę dobrze. Wiedziałem co się stanie, a i tak oglądałem to z wielkim przejęciem, a zakończenie wprawiło mnie w ponury nastrój dokładnie tak samo jak wcześniej książka. W serialu bardzo postarali się, żeby ludzie polubili Oberyna (w książce nie wzbudzał aż takiej sympatii, a czytelnikom bardziej zależało, żeby ktoś w końcu dojebał Górę) i dzięki temu wkurw ludzi był tak wielki.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-353462
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  441
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.01.2014
  • Status:  Offline

Przeczytałem wszystkie książki z serii "Pieśń Lodu i Ognia" i szczerze mówiąc podobało mi się to przedstawienie walki. Z całej serii teraz dzieje się i będzie działo najwięcej akcji. Najlepsze w tym serialu jest to, że jest realistyczny i nie zawsze wygrywa dobro, z resztą tak naprawdę nie ma tam podziału na dobro i zło, są tylko postacie z którymi się utożsamiamy bądź nie.

W najbliższym czasie będzie trochę zabójstw :P Jeśli ktoś czytał ostatnią serię to jak myślicie kto będzie teraz sterował królestwem po śmierci Kevana? Podobno ma być kilka zmian na tronie :)

 

 

[ Dodano: 2014-06-04, 17:18 ]

The Originals

Nie przepadam za serialami czy filmami o wampirach, dlatego że przeważnie jest to kino niskiej jakości, jednak w tym przypadku warto jest zobaczyć chociaż kilka odcinków. Zazwyczaj w jednym odcinku dzieje się tyle rzeczy, co w innych serialach przez 3 odcinki. Aktorsko nie jest to porywające, ale przez dobry scenariusz fajnie się to ogląda.

Opowieść o najstarszej rodzinie wampirów na świecie, która zobowiązała się przed wiekami pozostać na zawsze razem. Klaus (Joseph Morgan), pół wampir, pół wilkołak, powraca do Nowego Orleanu – miasta, które wraz z najbliższymi wybudował kilkaset lat temu. Spotyka się z Marcelem (Charles Michael Davis) posiadającym całkowitą kontrolę nad mieszkańcami. Dowiaduję się także, że Hayley (Phoebe Tonkin) przebywa we francuskiej dzielnicy, poszukując wskazówek dotyczących historii jej rodziny.

Ocena 3,75/5

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-353464
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

The Originals

Nie przepadam za serialami czy filmami o wampirach, dlatego że przeważnie jest to kino niskiej jakości, jednak w tym przypadku warto jest zobaczyć chociaż kilka odcinków. Zazwyczaj w jednym odcinku dzieje się tyle rzeczy, co w innych serialach przez 3 odcinki. Aktorsko nie jest to porywające, ale przez dobry scenariusz fajnie się to ogląda.

Opowieść o najstarszej rodzinie wampirów na świecie, która zobowiązała się przed wiekami pozostać na zawsze razem. Klaus (Joseph Morgan), pół wampir, pół wilkołak, powraca do Nowego Orleanu – miasta, które wraz z najbliższymi wybudował kilkaset lat temu. Spotyka się z Marcelem (Charles Michael Davis) posiadającym całkowitą kontrolę nad mieszkańcami. Dowiaduję się także, że Hayley (Phoebe Tonkin) przebywa we francuskiej dzielnicy, poszukując wskazówek dotyczących historii jej rodziny.

Ocena 3,75/5

 

A "Pamiętniki wampirów" widziałeś? The Originals to opowieść o rodzince wampirów, które pojawiły się bodaj w drugim sezonie tego serialu. Zresztą jeden z odcinków "Pamiętników..." stanowił wstęp to "The Originals". Ja sam jestem fanem "Pamiętników...", ale już Klasuem i jego świtą niespecjalnie się jaram, toteż podarowałem sobie ten serial. Lubię Rebekę, ale to za mało, żeby mnie przekonać do sięgnięcia po Originalsów.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-353466
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  441
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.01.2014
  • Status:  Offline

Szczerze mówiąc nie miałem okazji, ale pewnie się tym zainteresuję, zwłaszcza jeśli te seriale są ze sobą powiązane.

 

[ Dodano: 2014-06-04, 18:50 ]

Hannibal

Will Graham (Hugh Dancy) wraz z FBI tropi seryjnych morderców. Dzięki swojemu unikalnemu tokowi myślenia jest w stanie wczuć się w rolę każdego - nawet psychopaty. Niestety trafia na zabójcę, którego umysł jest skomplikowany nawet dla niego. Wtedy prosi o pomoc dr Lectera (Mads Mikkelsen), jednego z najlepszych psychiatrów w kraju. Odtąd wraz z błyskotliwym doktorem, Will i Hannibal tworzą zgrany duet, dla którego nie istnieje zbrodniarz nie do złapania.

 

Jeden z najlepszych seriali o seryjnych mordercach jakie widziałem. Sposób w jaki są dokonywane zabójstwa jest arcydziełem, na tle tego typu filmów. Choroby psychiczne niektórych morderców są pokazane w intrygujący sposób. Nie jest to zwykły rodzaj psychozy i pokazania że zabójca jest zwykłym wariatem jak w American Psycho(do momentu puenty), tylko coś więcej, a Hannibal jako psychiatra idealnie pasuje do swojej roli

genialny jest motyw z losowaniem pacjentów

Ktoś wpadł na dobry pomysł, żeby powiązać nazwy odcinków z jedzeniem, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z kanibalizmem. Mimo oglądnięcia serii filmów Czerwony smok, Milczenie owiec, Hannibal i Hannibal – po drugiej stronie maski, które są dobrym wstępem do oglądania serialu to jestem zdania, że jak na razie serial jest lepszy od filmów, chociaż mogę zmienić zdanie po 7 sezonie, bo tyle chyba jest zaplanowanych.

ocena 5/5

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-353468
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Szczerze mówiąc nie miałem okazji, ale pewnie się tym zainteresuję, zwłaszcza jeśli te seriale są ze sobą powiązane.

 

Szczerze polecam. Nie będę się rozpisywał, bo zrobiłem to kilkadziesiąt postów temu. Taka tam moja recka i porównanie "Pamiętników..." z "Czystą krwią": http://forum.attitude.pl/viewtopic.php?t=24943&postdays=0&postorder=asc&start=60&sid=

 

Co do Hannibala, to zawiodłem się. Skończyłem oglądanie przygód doktora Kanibala po iluś tam odcinkach, bo te pseudo rozkminy na temat motywacji postępowania kolejnych czubów-morderców były strasznie naciągane. Chociaż podobno drugi sezon lepszy...

 

I jeszcze dodam, że wziąłem się w końcu za "Supernatural". Przymierzałem się od dłuższego czasu, ale dopiero ostatnio ktoś wrzucił to sezonami z lektorem na torrentach.org. I powiem tak - nie jest źle, ale jaj nie urywa. Ogląda się względnie bezboleśnie, ale nocek nie zarywam. Jeden lub dwa odcinki na wieczór wystarczą. Takie tam lajtowe wersje historii, które już widziałem w horrorach, ale w bardziej lajtowym wydaniu. Para głównych bohaterów może być, ale też na kolana nie rzucają. Po 18 odcinkach - 6/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-353489
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  441
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.01.2014
  • Status:  Offline

1, 7 i 8 sezon Supernatural, są dość nudne. Po kilku sezonach będziesz kojarzyć na pewno to zdanie "Son of a b*tch!", które pada w większości odcinków i jest chyba symbolem tego serialu

 

Na pewno nie można odmówić temu serialowi dobrego soundtracku, zwłaszcza jeśli preferujesz rock(sam pobrałem sobie do pierwszych 3 sezonów). Serial dobrze się ogląda jeśli masz dużo wolnego czasu. Prawdziwa akcja rozpoczyna się pod koniec 3 sezonu, a w 4 będziesz już wiedział w większości o co chodzi w tym świecie. Po oglądnięciu ostatniego, bardzo dobrego odcinka 9 sezonu nadal jestem skłonny to oglądać chociaż scenarzyści muszą mieć dobrą wyobraźnie, żeby wymyślać jeszcze coś nowego.

Reasumując jak dla mnie 4/5

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/19132-hardcorowe-seriale/page/12/#findComment-353492
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Nialler
      Imo w tych wdziankach co wychodzą są nieraz seksowniejsze i bardziej hoterskie niż "na codzień" xD
    • MattDevitto
      Royal Rumble kobiet w 2026 xDDDDDDD
    • KyRenLo
      WWE oficjalnie potwierdza lokalizację Royal Rumble 2026:
    • MattDevitto
      Ja wiem, że New Japan obecnie ma o wiele słabszy roster niż x lat temu, ale łączenie Corbina z fedką z Japonii to liść prosto w twarz dla Azjatów Chociaż tag team Corbin&Omos to byłoby coś
    • HeymanGuy
      NJPW Wrestle Dynasty 2025 8-Man Lucha Gauntlet Match: 16 minut czystego chaosu, efektownych akcji i technicznego wrestlingu, ale zacznijmy od początku. Hecheciro i Kosei Fujita zaczęli to na spokojnie, wymieniając kilka klasycznych chwytów. Fajna techniczna robota z obu stron, choć Hecheciro wydawał się mieć lekką przewagę w doświadczeniu i precyzji. No i zanim zdążyło się rozkręcić, wpadł Soberano Jr. – typowy luchador z CMLL, który wszedł jak tornado. Rzut na Fujitę, headscissors na Hecheciro i zaczęło się latanie. Typowe, ale cholernie przyjemne dla oka, ja zawsze to lubiłem. Chwilę później pojawił się Master Wato. Powiem szczerze, że Wato ostatnio idzie w górę, to i tu udowodnił, że potrafi. Wymiana chopów z Soberano? Była Hurricanrana? No też była. A potem wszyscy zaczęli się tłuc poza ringiem, bo czemu nie. No i proszę, mamy Mascara Doradę. Kolejny zawodnik z CMLL, który miał dobry 2024 rok, a tutaj wyglądał, jakby chciał udowodnić, że nadal jest w formie. Szybkie biegi po linach, headscissors na Soberano, a potem genialne suicide dive’y – praktycznie dla każdego, kto był w pobliżu. Zdecydowanie wyróżniał się swoją akrobatyką. A potem… Taiji Ishimori. Facet wszedł z buta. Handspring Cutter? Elegancko. La Mistica w Bonelock? Klasa. Ale Dorada dzielnie się wybronił. Ishimori nie zwalniał tempa i widać było, że ma ochotę na coś większego. Lubiłem Ishimoriego w TNA, z tego co pamiętam trzymał nawet pas X-Div. No i teraz czas na Titana – typ wpadł jak błyskawica. Crossbody, rope walk dropkick, Tornado DDT – wszystko to wyglądało świetnie. Trochę przyspieszył tempo i fajnie to wszystko zróżnicował.I wreszcie, gwóźdź programu… El Desperado, gość z IWGP Jr. Heavyweight na biodrach. Wszyscy momentalnie rzucili się na niego, bo jak tu nie skupić się na facecie z pasem? Desperado zebrał niezły łomot na rampie, potem w ringu, ale jego spryt pozwolił mu na kilka błyskotliwych kontr. Końcówka? Totalny chaos. Hecheciro z backbreakerem na Desperado, Fujita lata na Hecheciro, Ishimori dorzuca moonsault. Soberano z corkscrew dive’em, Titan i Wato się nie poddają i sami dorzucają swoje loty. No i Dorada… Ten Shooting Star Press na całą grupę to było coś pięknego. Wszystko zakończyło się jednak w ringu. Desperado próbował coś ugrać z Fujitą, ale Ishimori z Gedo Clutchem przechytrzył wszystkich i zgarnął wygraną. To była klasyczna spot-festowa walka. Dużo fajnych akcji, tempo, które nie pozwalało się nudzić, i świetna okazja, by młodsi zawodnicy pokazali swoje zalety. Czy była jakaś większa historia? Raczej nie, ale czysty fun wrestlingowy zdecydowanie był obecny. Po walce wszyscy rzucili się na Ishimoriego, ale on uciekł przez tłum – klasyczny heel move. CMLL-owcy jeszcze trochę poświętowali z fanami. 2,5/5 Grappling Match: Hiroshi Tanahashi vs. Katsuyori Shibata: Zaczyna się od przyjacielskiego pojedynku, bo jakby nie było, Shibata uratował Tanahashiego przed EVIL-em i House of Torture na Wrestle Kingdom, więc tu mamy coś w stylu "dziękuję za pomoc, stary". Czas na zabawę, ale wiadomo, jak to bywa z tymi dwoma – nie potrafią po prostu delikatnie. 😂Pierwsze 30 sekund? Wymiana klasycznego tie-upu, obaj starają się zyskać przewagę, ale wiecie, jak to jest – żadnego z nich nie da się zdominować tak łatwo. Kończą w linach, czysty break, i ruszają dalej. Następnie zaczynają wymieniać chopy.I tu Shibata zaczyna robić robotę, czujesz ten ból, jak jego ciosy trafiają w Tanahashiego. Ale Tanahashi? Facet nie odpuszcza, walczy o każdy chop. To był taki klasyczny "chop fest", jak to bywa u tych dwóch, że aż można poczuć ból przez ekran. Tanahashi przyjmuje ciosy, ale potrafi odpowiedzieć. Nawet próbuje full nelson w końcu, ale kończy się to po prostu na kolejnym chopie. Ostatnie sekundy? Obaj są już na tyle wyczerpani tymi ciosami, że to po prostu nastąpiła wymiana chopów do samego końca. Mimo że nie padło żadne wielkie zakończenie, to był czysty fun. Ciężko to ocenić jakkolwiek, bo w sumie to nie była żadna epicka walka, ale dla tych dwóch to była totalna zabawa. Widziałem, jak się dobrze bawią, więc i ja się bawiłem. Można było się spodziewać, że z tej rywalizacji nie będzie nic większego, ale te chopy – wow. Szkoda, że nie wyłonili zwycięzcy, ale i tak było to całkiem zabawne. 2/5 takie wymuszone. Winner Takes All: Strong Women’s Champion Mercedes Mone vs. RevPro Women’s Champion Mina Shirakawa: Zaczynamy od klasyki – panie zaczynają od klinczu i Mina daje Mercedesównej kopa w brzuch, bo czemu nie? Potem trochę rope runningu, dropkick na kolana i momenty, gdzie obie zaczynają robić uniki, trochę typowego wrestlingu. Mone rzuca snapmare i próbuje Statement Maker. Mina nie daje się złapać, bo zaraz wskakuje na liny i przerywa. Czyste, ale nic, co by powaliło widza. Mone robi kilka klasycznych ruchów, jak baseball slide i suicide dive na Minę i jej ekipę, a potem do akcji wkracza Mina – trochę Dragon Screw, wrzucenie nogi Mone w słupek i Figure Four wokół słupka, bo czemu nie? Widać, że Mina stara się trzymać fason, ale Mone jak zawsze wyprzedza ją o krok – nie daje się zdominować tymi technicznymi ruchami. Dość szybko Mone próbuje backstabber, ale nie jest w stanie kontynuować, bo no… kolano, dobry selling przy okazji. Potem klasyczne corner work i jeszcze jedna Meteora. W końcu Mina odpłaca jej tym samym, Figure Four znów się pojawia, a Mone w końcu ucieka do lin. Przełomowy moment? Mina trafia z Sling Blade, potem Implant DDT, Glamorous Driver i… Mone dalej wstaje, jakby nic się nie stało. Po czym po prostu odbija kolejną Mone Maker na 2, bo ta kobitama niekończące się siły, jakby była jakimś niezniszczalnym cyborgiem z lat 80-tych. 🤦‍♂️ Szczerze mówiąc, Mone już mnie trochę nudzi czy to w NJPW czy w AEW. Tak, wiem, ma swój styl, jest gwiazdą i mega utalentowaną wrestlerką, ale jej walki są po prostu mechaniczne. Brakuje w nich tej iskry, dramatu, który sprawiłby, że widzowie naprawdę by jej kibicowali, mimo charakteru postaci. Zwycięstwa Mone wydają się takie "wiedziałem, że wygra". Na pewno wielu będzie to oceniało jako solidny pojedynek, ale dla mnie brak tej energii i autentycznego zagrożenia w jej walkach sprawia, że nie czuję w tym większego entuzjazmu. Trochę mam wrażenie, że jej booking przypomina Hogana z lat 90, czy Cenę z lat 10 – zawsze wygrywa, tylko nie wiadomo do końca jak i dlaczego, a inne zawodniczki zaczynają przy niej wyglądać na marne tło. Takie trochę "Mone Show", a reszta to tylko postacie drugoplanowe. 3/5 Brody King vs. David Finlay /w. Gedo:  To był typowa hoss fight – dwa wielkie byki, jeden z nich to Brody King, który absolutnie dominuje w sile, drugi to Finlay, który stara się wyjść z opresji, bijąc się o każdą okazję. Zaczynamy od budowania Kinga jako powerhouse'a, który pokazuje swoją przewagę, zrzucając Finlaya jak kawałek śmiecia. Ale Finlay nie odpuszcza – jak to on – i z każdą chwilą udowadnia, że potrafi się wybić z takich sytuacji. Chop block z jego strony to jeden z pierwszych momentów, kiedy rzeczywiście potrafi zrównać Kinga z ziemią, chociaż ten później spokojnie odpłaca ciosami. Bardzo fajne cross face od Finlaya, potem Cactus Clothesline i obaj lądują na ziemi. Plancha też ładnie wyszła, ale King złapał go w powietrzu i odpłacił mu się zaciętym uderzeniem w barykady. Brody King świetnie wygląda w roli wielkiego, brutalnego faceta. Senton, chopy, elbowy, a potem Death Valley Driver – gość po prostu rozbija Finlaya na każdym kroku. Finlay w odpowiedzi walczy, jakby to była jego ostatnia szansa – coraz więcej uppercutów, walka o przetrwanie, a cannonball senton Kinga w narożniku... no siadło xd Chociaż King wyglądał jak absolutna bestia przez większość tej walki, Finlay w końcu zaczyna odwracać losy pojedynku. Speer po świetnym wyrwaniu się z chwytów Kinga, clothesline z tyłu głowy, a na końcu – Overkill. Finlay nie dał się zgnieść przez Kinga i wygrał w momencie, który podsumował całą jego walkę o przetrwanie. To była świetna walka, typowy hoss fight, jakiego można się spodziewać po tych dwóch. King był tytanem, nie dawał Finlay’owi ani chwili wytchnienia, ale właśnie to Finlay sprawił, że walka miała więcej dramaturgii, pokazując klasę zawodnika walczącego z takim potworem. Choć Brody King dał za dużo, co sprawia, że ciężko mu utrzymać status topowego zawodnika (bo powinien chyba mieć więcej do powiedzenia w ringu), to naprawdę świetnie się to oglądało. Finlay świetnie sprzedał techniki z mniejszych pozycji i Overkill był odpowiednią kropką nad i. Zdecydowanie dobra walka, z mocnym końcem i solidnym storytellingiem – ale King chyba mógłby być trochę mniej "zbyt hojnym" w takim stylu pracy. 3,5/5 Shota Umino vs. Claudio Castagnoli: Zaczynamy od Claudio, który od razu atakuje Shotę na wejściu, pokazując, kto tu rządzi. Claudio od samego początku wykorzystywał swoją siłę, by trzymać młodszego rywala w pasie i nie pozwalał mu na żadną chwilę oddechu. Nie oszczędzał go – uppercuty (zresztą akcje firmowe ex-Cesaro), stompy, potem Giant Swing, gdzie Shota się wyrwał na ostatnią chwilę. Potem widzimy trochę tego "brutalnego Claudio" w akcji, jak Crippler Crossface. Jasne, można powiedzieć, że Shota trochę wziął na siebie za dużo ciosów, ale od tego momentu zaczyna wstawać. Gdy udało mu się Tornado DDT i Jumping DDT na apronie, zyskał trochę momentum. Od tego momentu cała walka nabrała tempa, a Shota zaczynał wyglądać na kogoś, kto może dać radę Claudio. Zmienia się dynamika: nie jest już tylko ofiarą, ale zaczyna odnajdywać w sobie siłę, której mu wcześniej brakowało. Claudio oczywiście odpłacał z nawiązką, ale Shota miał ten magiczny moment – kilka naprawdę dobrych kontr – jak Beyblade czy Avalanche Tornado DDT. Ostatecznie jednak zwyciężył po Snap Death Rider, co było świetnym zakończeniem tej historii w ringu. To nie tylko walka, to także opowieść o tym, jak młodszy zawodnik może przejść przez piekło, a potem znaleźć sposób, by wygrać. Shota pokazał, że nie chodzi tylko o siłę, ale i serce do walki. Fajna walka – Claudio naprawdę pokazał swoją moc, ale cała historia o Shocie była naprawdę solidna. Chłopak przeszedł przez niemały młyn, ale dzięki swojemu wewnętrznemu duchowi walki udało mu się znaleźć sposób na pokonanie takiego dominatora jak Claudio. Ostatecznie Shota wyglądał na gościa, który się rozwija. Claudio udaje gest pojednania, a potem wyśmiewa go klasycznym ruchem z geste Kozakiewicza. Solidne, emocjonujące, i patrząc na Shotę, mamy tu naprawdę początek czegoś większego. 3,5/5 NEVER Openweight and AEW International Title match: Konosuke Takeshita (c) w/ Don Callis vs. Tomohiro Ishii: Walka zaczęła się klasycznie dla takich zawodników – siłowe próby zdominowania przeciwnika. Takeshita próbował szybko zdominować, zasypując Ishiiego ciosami i kopnięciami, ale Ishii, jak to ma w zwyczaju, po prostu wstał i zaczął odpowiadać swoimi charakterystycznymi chopami i lariatami.  Momentem przełomowym była próba Avalanche Falcon Arrow Takeshity – widowiskowe podniesienie Ishiiego z lin i zrzucenie go z wysokości mogło zakończyć walkę, ale Ishii, jak to wojownik, znalazł w sobie siłę, by przetrwać i kontynuować ofensywę. Nie tylko to, ale sam Ishii zaskoczył wszystkich swoim Avalanche Hurricanraną, co było totalnym szokiem, biorąc pod uwagę jego styl walki.. Takeshita i Ishii zaczęli wchodzić w strefę totalnej desperacji – headbutty, wymiana lariatów, i nagłe, potężne kontry sprawiały, że publiczność siedziała na krawędzi krzeseł. Kiedy Takeshita trafił Poisoned Rana i zakończył wszystko Power Drive Knee oraz Raging Fire, było jasne, że młody gwiazdor utrzyma swoje tytuły, ale nie przyszło mu to łatwo. Ishii wyglądał, jakby miał jeszcze trochę magii w sobie, a jego walka była jak przypomnienie o tym, dlaczego jest uważany za jednego z najtwardszych w biznesie. Brutalna, szybka i intensywna walka – klasyka w wykonaniu Ishiiego, który po raz kolejny pokazał, że wciąż ma w sobie ogień, a Takeshita zademonstrował, dlaczego jest uważany za gwiazdę wschodzącą. Połączenie old-schoolowej brutalności z odrobiną nowoczesnej atletyki. 4/5 Triple Threat Tornado Tag Team Match for the vacant IWGP Tag Team Titles: United Empire (Jeff Cobb and Great-O-Khan) vs. Young Bucks (Matt and Nick Jackson) vs. Los Ingobernables de Japon (Himoru Takahashi and Tetsuya Naito): Tornado Tag oznacza totalny chaos, i tak właśnie było w tym starciu. Walka rozpoczęła się od szybkiego wywalenia Young Bucks z ringu przez Cobba i Hiromu. Cobb imponował swoją siłą, a Bucksi szybko wrócili do gry, używając swoich charakterystycznych superkicków i widowiskowych dive'ów, by zyskać przewagę. Jeff Cobb był prawdziwą gwiazdą w tej walce – jego brutalne German Suplexy, zwłaszcza podwójny German na Bucksach, były absolutnym popisem jego siły. Wielokrotnie przypominał, dlaczego jest jednym z najbardziej fizycznie dominujących zawodników na świecie. Great-O-Khan również miał swoje momenty, pokazując kreatywność. Hiromu i Naito wnieśli do walki swoją charakterystyczną dynamikę – kombinacje ciosów i synchronizowane ruchy, takie jak Time Bomb i Destino, były imponujące. Szczególnie Naito z jego opanowanym stylem był kontrapunktem dla energicznych Bucksów. Young Bucks, jak przystało na nich, skupili się na szybkich, widowiskowych akcjach – Elevated Swanton Bomb, X-Factor, i oczywiście EVP Trigger. Nawet w momentach, kiedy wydawało się, że ich przewaga zostanie przerwana, zawsze znajdowali sposób, by wrócić do gry. Ostatecznie ich doświadczenie w chaosie tego typu walk przyniosło im zwycięstwo, kiedy wykorzystali TK Driver, aby zdobyć tytuły. Widowiskowy spot fest, który świetnie sprawdził się jako szybka, dynamiczna walka, choć brakowało w niej głębszej narracji. Występ Cobb’a był absolutnie na najwyższym poziomie, ale w końcu to Bucksi byli najlepsi w chaosie. Jeśli lubicie szybkie akcje i niekończące się przejścia między ruchami, to była walka dla Ciebie. Jednak brak znaczącej dramaturgii w sekwencjach nieco obniża ogólną ocenę. 3/5 IWGP Global Heavyweight Title Match: Yota Tsuji (c) vs. Jack Perry: Walka rozpoczęła się od klasycznych zapasów, z wymianą przejść i kontr. Perry, jako heel, sprytnie atakował oczy i plecy rywala. Yota Tsuji jednak udowodnił, dlaczego jest mistrzem. Walka nabrała tempa, gdy Tsuji zaczął przełamywać dominację Perry’ego, pokazując swój wachlarz umiejętności – od siły po widowiskowe ruchy, takie jak Modified Spanish Fly. Jack Perry miał swoje momenty, zwłaszcza w budowaniu narracji z celowaniem w dolne plecy Yoty. Jego Wrist Clutch Angle Slam oraz manipulacja sędzią poprzez ukryty cios poniżej pasa były klasycznymi zagraniami czarnego charakteru. Perry robił wszystko, by oszukać rywala i wywalczyć przewagę. Kulminacja przyszła w końcówce, gdzie po wymianie ciosów Perry wydawał się być bliski zwycięstwa. Jednak Yota Tsuji, dzięki Gene Blaster (po prostu Spear), przełamał ofensywę rywala i przypieczętował swoją pierwszą obronę tytułu. To był solidny pojedynek, który skutecznie podkreślił siłę i wszechstronność Yoty jako nowego mistrza. Perry odegrał swoją rolę dość dobrze, budując napięcie jako sprytny, lecz podstępny pretendent. Walka była dynamiczna, z dobrą strukturą, ale brakowało większej nieprzewidywalności – wynik był dość oczywisty. Mimo wszystko, jak na pierwszą obronę tytułu Yoty, było to odpowiednio intensywne starcie, które pozwoliło mu zaprezentować się jako godnego czempiona. 3/5 Kenny Omega vs. Gabe Kidd: Starcie rozpoczęło się w tempie klasycznym dla Omegi – techniczne uniki, szybkie kontry i solidne chopy. Kidd szybko pokazał, że nie zamierza być tylko kolejnym przeciwnikiem do odhaczenia, przewracając Omegę solidnym Shoulder Blockiem i wygrywając wymianę ciosów. Już na początku było widać, że Kidd chce wykorzystać swoje brutalne, fizyczne podejście. Suplex na krawędzi ringu i wyrzucenie Omegi na barykadę szybko pokazały, że walka będzie bardziej ostra, niż tylko techniczna. Kidd przygotował stoły, ale Omega jak zawsze odpowiedział widowiskowymi akcjami, jak Plancha czy Snap Dragon Suplex na podłodze. Te spoty były bolesne do oglądania, a zwłaszcza ten kiedy Kidd, który wylądował na linach i odbił się na podłogę w sposób wyglądający na groźny. Omega atakujący krwawiącego rywala, a potem użycie krzeseł i stołów przez Kidd’a, podniosły imho powagę i prestiż tej walki. Kidd, pokazując brutalność, rozbił fragment stołu na głowie Omegi, co wizualnie wyglądało niesamowicie i podkreślało desperację obu zawodników. Końcówka walki to pokaz charakterystycznego dla Omegi stylu – szybkie przejścia między technikami, potężne V-Triggery oraz emocjonalne próby zakończenia walki przez One Winged Angel. Kidd, mimo zmęczenia, walczył jak równy z równym, serwując Piledrivery i Kawada Driver, które wyglądały jakby miały zakończyć walkę. Fakt, że Omega zdołał przetrwać te ciosy, wzmacniał jego status jako niezniszczalnego wojownika. Ostateczna wymiana to podsumowanie tego, czym była ta walka – brutalnością, wytrzymałością i nieustępliwością. Kidd po V-Triggerze i Powerbombie podnosi się przy liczeniu do jednego, co było symbolicznym pokazem ducha walki. Ostatecznie jednak Omega zamknął pojedynek swoim One Winged Angel, co zakończyło walkę. To była emocjonalna, brutalna i techniczna uczta wrestlingowa. Obaj zawodnicy zrobili wszystko, by wynieść ten pojedynek na najwyższy poziom. Kidd, mimo przegranej, wyszedł z tej walki jako gwiazda, jeszcze większa niż był do tej pory, udowadniając swoją wartość jako fizycznego, agresywnego rywala. Gabe był idealnym rywalem dla Kennego na powrót po kontuzji. Omega, po problemach zdrowotnych, pokazał, dlaczego jest jednym z najlepszych na świecie. Jedyny minus? Trochę przesadna długość walki, co momentami wydłużało akcję, ale finalny efekt zrekompensował te momenty. Tanahashi płaczący po walce mówi wszystko – ta walka przejdzie do historii jako niezapomniane starcie, na pewno dla fanów Gabe'a. 5/5 IWGP Heavyweight Title Match: (c) Zack Sabre Jr. vs. Ricochet: Ricochet szybko zaatakował, próbując wypracować przewagę dzięki swojej szybkości i akrobatycznym manewrom, takich jak Sasuke Special i Springboard 450 Splash. Wydawało się, że Ricochet ma szansę na szybkie zakończenie walki, ale Zack Sabre Jr., jak to ma w zwyczaju, przejął kontrolę, skrupulatnie eliminując atuty rywala. Sabre zaczął od technicznych rozwiązań, takich jak Cravat i złożone dźwignie, które skutecznie neutralizowały zapędy Ricocheta. Sabre, będący mistrzem techniki, skupił się na żebrach i ramionach Ricocheta, używając Inverted Indian Death Lock i Kimura Lock, aby powoli rozkładać przeciwnika na czynniki pierwsze. Ricochet próbował odpowiadać serią dynamicznych ataków, takich jak Running Shooting Star Press czy Lionsault, co podkreśliło różnicę w ich stylach walki. Jednak Sabre, jak zawsze, znalazł sposób na spowolnienie tempa, przejmując kontrolę przez precyzyjne kopnięcia i dźwignie. Walka nabrała intensywności, gdy obaj zawodnicy zaczęli wprowadzać bardziej ryzykowne akcje. Ricochet zaserwował widowiskową sekwencję: Northern Lights Suplex, Brainbuster, a następnie absurdalne Suplexy na krawędzi ringu i na podłodze. W tym momencie widzowie byli na krawędzi swoich miejsc. Sabre, pomimo widocznego bólu w żebrach, kontynuował walkę, wykorzystując Dragon Suplexy i Michinoku Driver, które ledwo nie zakończyły pojedynku. Ricochet próbował zakończyć walkę widowiskowym 630 Splash, ale Sabre unika tego i kontruje potężnym Punt Kickiem, po którym następuje Zack Driver.  Finalna sekwencja należała do Sabre'a, który zamknął Ricocheta w The Inexorable March of Progress, idealnie wykorzystując swoją techniczną przewagę. Ricochet nie miał wyjścia i poddał walkę. Było to świetne zestawienie dwóch unikalnych stylów walki – atletycznego i dynamicznego Ricocheta kontra technicznego i precyzyjnego Sabre'a. Choć wynik nie był zaskoczeniem, obaj zawodnicy dostarczyli ekscytującej walki, która pokazała, dlaczego są w czołówce. Sabre zachował mistrzowskie opanowanie i ciągłość narracyjną, sprytnie pracując nad żebrami i ramionami Ricocheta, podczas gdy Ricochet wniósł nowy wymiar do swojego stylu dzięki subtelnym heelowym elementom. Sabre, w swoim charakterystycznym stylu, podziękował Ricochetowi i podkreślił swoje oddanie New Japan. Mocne słowa o przyszłości NJPW i dominacji TMDK były idealnym zakończeniem tego show, budując dalsze emocje wokół jego stajni. Warto dodać, że pirotechnika i moment celebracji były świetnym akcentem na zakończenie gali. To była gala, która nabierała tempa w miarę jej trwania. Choć początek pozostawiał trochę do życzenia, ostatnie dwie walki zrekompensowały wcześniejsze niedociągnięcia. Show cierpiało na pewne problemy z pacingiem, jak również z długością (10 walk po ponad 12 minut każda to wyzwanie zarówno dla zawodników, jak i widzów), ale te najlepsze momenty były naprawdę znakomite i warte czekania. Mimo że nie była to gala bezbłędna, jej mocne momenty wyniosły ją do poziomu bardzo dobrej. Szczególnie ostatnie dwie walki uczyniły ją wartą obejrzenia, a Gabe Kidd i Takeshita wyraźnie zaprezentowali się jako przyszłe gwiazdy dla New Japan (i nie tylko). Gala mogłaby być lepsza przy bardziej zrównoważonej karcie, ale jako całość była satysfakcjonująca.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...