Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Hardcorowe Seriale


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

No dobra... masz mnie obejrzałem 3 odcinki i się nie przekonałem - oczywiście wpływ na nazwanie tego serialu badziewiem ma fakt iż każdy nim dookoła mnie sra (serialem) od czego już uszy bolą.

Po tym czego oczekiwałem po Grze o Tron zawiodłem się do tego stopnia, że tak ten serial określam. Gdyby ten serial nie nazywał się tak to pewnie bym napisał, że jest słaby i tylko tyle.

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.

  • Odpowiedzi 400
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Ghostwriter

    35

  • Streetovs

    33

  • Fox Mulder

    21

  • Captain Jerry

    21


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

  PH93 napisał(a):
No dobra... masz mnie obejrzałem 3 odcinki i się nie przekonałem - oczywiście wpływ na nazwanie tego serialu badziewiem ma fakt iż każdy nim dookoła mnie sra (serialem) od czego już uszy bolą.

Po tym czego oczekiwałem po Grze o Tron zawiodłem się do tego stopnia, że tak ten serial określam. Gdyby ten serial nie nazywał się tak to pewnie bym napisał, że jest słaby i tylko tyle.

 

Po pierwszych trzech odcinkach też byłem rozczarowany. Mało tego - zaspoilerowałem sobie zakończenie pierwszego sezonu. Oglądałem zatem to wszystko zły na samego siebie i z przeświadczeniem, że dobra zabawa zacznie się w moim przypadku od drugiego sezonu. Później zaczyna być ciekawiej, uwierz mi. Powinieneś dać szansę "Grze..." poprzez obejrzenie jeszcze dwóch, może trzech odcinków. Być może sam przestałbym to oglądać po tym średnim początku, ale wówczas - na szczęście - nie miałem pod ręką nic innego. Później tak mnie wciągnęło, że zakupiłem książki i stałem się fanem Martina.

 

Co do tego, że wszyscy gadają, to rozumiem twoją niechęć. Sam nie znoszę zabierać się za coś o czym wszyscy pierdolą, a odkrywać coś mniej oklepanego, coś hmmm własnego. ;) Natomiast w tym przypadku po prostu warto.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  1 541
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.06.2009
  • Status:  Offline

  Ghostwriter napisał(a):
Dobrze wiedzieć. Bo po 1 odcinku mam ochotę zabrać się za następne.

 

Ja także. Nagrałem sobie ten serial, gdy zobaczyłem, że gra tam Bacon. Dzisiaj odpaliłem dekoder, włączyłem The Following i chyba nie będę zwlekać do soboty z obejrzeniem następnego odcinka w HD`owskim Canal+. Po tym, gdy w ogóle dowiedziałem się o tym serialu po prostu wiedziałem, że musi być dobry. Póki co się nie zawiodłem. Serial rozkręcał się z każdą minutą i mam nadzieję, że w kolejnych odcinkach będzie jeszcze ciekawiej.

 

Edit: Polećcie mi jakieś seriale o podobnej tematyce, co Following. Znam Breaking Bad, Dextera, Hannibala. Z innych Gra o Tron, Spartakus, The Finder, czy Californication.


  • Posty:  114
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2013
  • Status:  Offline

  PH93 napisał(a):
Panowie w tym roku tylko BANSHEE!

 

Banshee rozbiło bank. Kapitalna fabuła, postacie mega charyzmatyczne, a ostre sceny z "Gry o Tron" ( tak kolega mówi, bo ja tego badziewia nie oglądam) są przy scenach w Banshee jak parówka przy karkówce. Polecam

Dokładnie, ciekawy 10 odcinkowy serial (łatwo nadrobić).

Dla mnie największym plusem jest miejsce akcji, są tam wszyscy: Indianie, amisze, rosyjska mafia...


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

  NalepRKO napisał(a):
Edit: Polećcie mi jakieś seriale o podobnej tematyce, co Following. Znam Breaking Bad, Dextera, Hannibala. Z innych Gra o Tron, Spartakus, The Finder, czy Californication.

 

Stronę wcześniej rekomendowałem Jekylla:

 

  marcel napisał(a):
Luzak, a oglądałeś Jekylla? Taki niskobudżetowy miniserial z UK o słynnym doktorku i jego "drugiej twarzy". Wydaje mi się, że spełnia Twoje wymogi. James Nesbitt udźwignął główną rolę i spisał się znakomicie w obydwu odsłonach (przy pierwszej przemianie nie sądziłem, że to ten sam aktor - tak potrafił zmieniać wyraz twarzy i grę). Naprawdę wciąga.

 

Polecam jeszcze Luthera z Idrisem Elbą w głównej roli. Jest to serial o detektywie z nieprzeciętną inteligencją, lubiącym migać się od "kodeksu prawnego". Taki dr House, tyle że biegający z pistoletem. Wyszły dwa sezony, łącznie 10 odcinków, więc niedużo. Można się samemu przekonać, czy warto poświęcić mu czas.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ostatnio oglądam sobie sporo seriali(trochę się to odbiło na wrestlingu, ale cóż...) i warto zacząć od "Gry o tron". Ogólnie mi się to podoba, ale strasznie irytują mnie niektóre rzeczy. Książek nie czytałem i nie wiem jak to tam wygląda, ale ci dobrzy w tym filmie zazwyczaj przedstawiani są jako totalni kretyni, którzy dają się dymać na każdym kroku. Może nie byłby to aż tak wielki problem, bo uwielbiam czarne charaktery, a jest ich w tej produkcji bez liku, ale skala dawania po dupie tym dobrym jest przerażająca. No i jeszcze jedna uwaga - jak tylko zaczyna się nowy sezon, to powstaje sporo nowych wątków, by na koniec tylko kilka z nich zakończyć i na razie zapowiada się na to, że sezonów będzie dość sporo przez takie, a nie inne prowadzenie historii. Pewnie przy takim stanie rzeczy autor książek niebawem nie nadąży pisać i może się to odbić na poziomie.

 

O innych produkcjach nie będę się aż tak rozpisywać, bo po prostu mam w większości przypadków zaległości i oglądam sobie to totalnie na luzie. Zarzuciłem natomiast niedawno "Hannibala" i "Demony da Vinci" z którymi jestem na bieżąco(da Vinci kończę) i jakoś specjalnie mnie to nie porywa. Hannibal ma swoje momenty, ale Hugh Dancy w roli Willa Grahama i te jego problemy psychiczne bardziej mnie irytują niż ciekawią przez co Mads Mikkelsen dostaje mniej czasu i odbija się to na ogólnym poziomie. "Demony..." natomiast ogląda się nawet przyjemnie, bo lubię takie spiskowe produkcje, ale boje się, że wszystko zostanie z czasem za bardzo przesadzone, a z da Vinciego zrobią połączenie House'a, Sherlocka i jeszcze kogoś.

 

  marcel napisał(a):
Polecam jeszcze Luthera z Idrisem Elbą w głównej roli. Jest to serial o detektywie z nieprzeciętną inteligencją, lubiącym migać się od "kodeksu prawnego". Taki dr House, tyle że biegający z pistoletem. Wyszły dwa sezony, łącznie 10 odcinków, więc niedużo. Można się samemu przekonać, czy warto poświęcić mu czas.

 

Luther to absolutny wymiatacz! Nie dość, że same historie są naprawdę ciekawe to psychologia postaci stoi na najwyższym poziomie, a i na aktorstwo nie można narzekać, bo Elba naprawdę daje rade. Aż się ucieszyłem, że w lipcu będzie 3 sezon, bo czekałem na niego 2 lata.

 

Aha, z tych seriali z których mam zaległości jedna krótka notka. Koniec 2 sezonu "Boardwalk Empire" niszczy wszystkie systemy.

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  613
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.10.2010
  • Status:  Offline

  Bonkol napisał(a):
Ostatnio oglądam sobie sporo seriali(trochę się to odbiło na wrestlingu, ale cóż...) i warto zacząć od "Gry o tron". Ogólnie mi się to podoba, ale strasznie irytują mnie niektóre rzeczy. Książek nie czytałem i nie wiem jak to tam wygląda, ale ci dobrzy w tym filmie zazwyczaj przedstawiani są jako totalni kretyni, którzy dają się dymać na każdym kroku. Może nie byłby to aż tak wielki problem, bo uwielbiam czarne charaktery, a jest ich w tej produkcji bez liku, ale skala dawania po dupie tym dobrym jest przerażająca.

Mnie akurat to się podoba, bo te "dobre" postacie są strasznie nudne i te akcje z przedostatnich odcinków jakoś specjalnie mną nie wstrząsnęły. Raczej miałem wyraz twarzy w stylu "no! nareszcie".

 

  Cytat
No i jeszcze jedna uwaga - jak tylko zaczyna się nowy sezon, to powstaje sporo nowych wątków, by na koniec tylko kilka z nich zakończyć i na razie zapowiada się na to, że sezonów będzie dość sporo przez takie, a nie inne prowadzenie historii. Pewnie przy takim stanie rzeczy autor książek niebawem nie nadąży pisać i może się to odbić na poziomie.

Spokojnie autor nadąży, bo następne tomy mają być rozbijane na dwa sezony. Tak przy okazji to nie przyszło ci do głowy, że te wątki też tak są prowadzone w książce? To nie jest tak do końca, że wątek zaczynający się w jednym tomie jest kończony w tym samym.


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

Ghost jeśli chodzi o The Following to powiem tak. Pierwsze odcinki są genialne i wciągają. Niestety troszke później już nie ma tej "magii", która tak wciąga i może ogólnie poziom jest ciut słabszy to jednak nie spada on na tyle, aby jakoś zaniżyć cały serial. Naprawde warto go obejrzeć. W dodatku będzie drugi sezon, ale...

 

  Pokaż ukrytą zawartość

 

 

Zaciekawiliście mnie tym Banshee i Lutherem. Oceny na Filmweb mają dość wysokie więc obejrze je sobie zaraz po tym jak skończe Suits ( które tak na marginesie również warto obejrzeć :D ).

 

  Bonkol napisał(a):
Aha, z tych seriali z których mam zaległości jedna krótka notka. Koniec 2 sezonu "Boardwalk Empire" niszczy wszystkie systemy.

Nie obejrzałem jeszcze ani jednego odcinka, ale serial mam już prawie 3 sezony nagrane na płytach, które czekają aż zacznę maraton z tym serialem. Słyszałem wiele dobrego o tym serialu i wiem, że się nie zawiodę ( dlatego właśnie nagrałem na płyty, aby kiedyś jeszcze obejrzeć :D ).

1 miejsce w typerze TNA w 2011 r

 

http://total-nonstop-action.blogspot.com/ --> najlepszy blog o TNA

 

Fan wrestlingu od 25.02.2005r

 

Reprezentant TNA Originals


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

Skoro Luther został wywołany, to powiem o tym serialu co nie co.

 

On zasługuje na takie wysokie oceny tylko po pierwszym sezonie, gdzie Idris Elba grał niesamowicie - nie dosyć, że był gliniarzem nieco na bakier z prawem, to miał specyficzne relacje z kobietami (była żona i - przede wszystkim! - Alice Morgan) i świetnie odgrywał rolę furiata. W drugim sezonie, twórcy odeszli od tych dwóch ostatnich rzeczy, koncentrując się na wątkach kryminalnych i uważam, że ten serial tylko na tym ucierpiał.

 

Trochę z tym serialem jest jak Breaking Bad - mam wrażenie, wszyscy oceniają BB w kontekście ostatnich sezonów. Ktoś (na tym forum?) pisał, że przestał oglądać ten serial po dwóch pierwszych sezonach - nie dziwię się, bo po krótszym (dobrym) pierwszym, nadszedł ssający po całości drugi, skupiający się na wszystkim, tylko nie na właściwym wątku produkcji metaamfetaminy.

 

The Following jeszcze nie ruszyłem, ale The Killing obejrzałem pierwsze cztery odcinki i serial rozpoczęcie ma mocne. Oby tak dalej.


  • Posty:  5 046
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  kr3cik-bmc napisał(a):
Mnie akurat to się podoba, bo te "dobre" postacie są strasznie nudne i te akcje z przedostatnich odcinków jakoś specjalnie mną nie wstrząsnęły. Raczej miałem wyraz twarzy w stylu "no! nareszcie".

 

Mnie się to też podobało, ale to w jaki sposób serial jest realizowany sprawia, że te dobre postacie nie tyle są nudne co po prostu momentami głupie. Powtórzę jeszcze raz - nie wiem jak to wygląda w książce, ale nie wydaje mi się, żeby przez tyle ścian tekstu wszystko było tak jednostronne jak w serialu, bo wychodzi na to, że po 3 sezonach jedyną

"dobrą" postacią, która nie daje się dymać jest Daenerys, a to trochę za mało jak na mnogość wszystkich którzy się pojawili przez te 3 lata. Nawet mój ulubiony Tyrion słabo ostatnio wypada, ale w jego przypadku liczę, że jeszcze wszystko wróci na właściwy tor.

 

  kr3cik-bmc napisał(a):
Spokojnie autor nadąży, bo następne tomy mają być rozbijane na dwa sezony. Tak przy okazji to nie przyszło ci do głowy, że te wątki też tak są prowadzone w książce? To nie jest tak do końca, że wątek zaczynający się w jednym tomie jest kończony w tym samym.

 

Tak, przyszło mi do głowy... To jest TV i gdy pierwszy raz usłyszałem, że twórcy nie trzymają się twardo tego co jest w książce to z miejsca mój stosunek się zmienił i mam nadzieje, że trochę się w tej kwestii jeszcze pozmienia, bo inaczej czarno to widzę przez następnych kilka lat. Po prostu moja ciekawość zamiast wzrastać to może maleć(na razie jeszcze nie ma tej tendencji), a koniec poprzedniego sezonu tylko mnie w tym utwierdził. Btw, jak ostatni odcinek sezonu może być o kilka poziomów gorszy od przedostatniego? Strzał w stopę jak nic. :wink:

 

  Bullinho napisał(a):
Ktoś (na tym forum?) pisał, że przestał oglądać ten serial po dwóch pierwszych sezonach - nie dziwię się, bo po krótszym (dobrym) pierwszym, nadszedł ssający po całości drugi, skupiający się na wszystkim, tylko nie na właściwym wątku produkcji metaamfetaminy.

 

Jaki jest sens oceniać jakiś serial jeżeli nie obejrzało się go do końca? Albo się decydujesz na oglądanie i lecisz z tym do końca albo rezygnujesz jeszcze przed rozpoczęciem, bo przecież większość produkcji ma swoje słabsze momenty przez, które trzeba przebrnąć. Dla mnie serial nawet jak ma słabsze chwile to może w decydującym momencie sprawić, że o tym zapominam i te niedociągnięcia odbieram już trochę inaczej. Jest też tak, że przez większość czasu serial jest świetny, a zbliżający się finał zaniży jego ocenę(czuje, że tak będzie z Dexterem, który wyłapał u mnie dużego minusa za poprzedni sezon), bo twórcy przedobrzyli. Zawsze jestem za tym, żeby dawać szanse i oglądać do końca coś co się rozpoczęło, bo w innym wypadku przestałbym oglądać WWE już wieki temu. :twisted:

15974308365193fac7b7921.jpg


  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Bonkol, również czekam na kontynuację Luthera, odkąd tylko dowiedziałem się, że zaczynają kręcić 3 serię. Dwa lata przerwy to zdecydowanie za dużo, jak na serial. Dołączam się do pochwał dla Elby (miał już wcześniej dobre role, m.in. w "The wire", ale dopiero po Lutherze dostaje angaż w głośnych produkcjach - Prometeusz, dwie części Thora, Pacific Rim), ale na uwagę zasługuje jeszcze niejaka Ruth Wilson, wcielająca się w postać Alice Morgan. Jeden z nielicznych kobiecych czarnych charakterów, który nie przeszkadza mi na ekranie, a jej konfrontacje z głównym bohaterem wręcz sprawiają, że nie mogę oderwać wzroku od monitora. Zgadzam się z Bullinho, że w drugim sezonie niepotrzebnie zepchnęli na dalszy plan prywatne problemy bohatera i jego relacje z Alice Morgan. W kontynuacji podobko skupią się bardziej na życiu osobistym Luthera, szykuje się też jakaś intryga z Morgan. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Ja się nie mogę doczekać. Dwa tygodnie do premiery.
"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

  marcel napisał(a):
W kontynuacji podobko skupią się bardziej na życiu osobistym Luthera, szykuje się też jakaś intryga z Morgan. Zobaczymy, jak to wyjdzie. Ja się nie mogę doczekać. Dwa tygodnie do premiery.

 

I to mnie cieszy. Z drugiego sezonu pamiętam jego jakąś opiekę nad dziewczynką i pewne komplikacje związane z tym, co w ogóle nie porwało mnie. A co do Alice - podobno było tak, że ona nie chciała grać w drugim sezonie, więc zdecydowali się na takie rozwiązanie. Fakt, o którym napisałeś, raczej jest nadzieją na przywołanie ponownej radości z oglądania takich seriali.

 

  Bonkol napisał(a):
  Bullinho napisał(a):
Ktoś (na tym forum?) pisał, że przestał oglądać ten serial po dwóch pierwszych sezonach - nie dziwię się, bo po krótszym (dobrym) pierwszym, nadszedł ssający po całości drugi, skupiający się na wszystkim, tylko nie na właściwym wątku produkcji metaamfetaminy.

 

Jaki jest sens oceniać jakiś serial jeżeli nie obejrzało się go do końca? Albo się decydujesz na oglądanie i lecisz z tym do końca albo rezygnujesz jeszcze przed rozpoczęciem, bo przecież większość produkcji ma swoje słabsze momenty przez, które trzeba przebrnąć. Dla mnie serial nawet jak ma słabsze chwile to może w decydującym momencie sprawić, że o tym zapominam i te niedociągnięcia odbieram już trochę inaczej. Jest też tak, że przez większość czasu serial jest świetny, a zbliżający się finał zaniży jego ocenę(czuje, że tak będzie z Dexterem, który wyłapał u mnie dużego minusa za poprzedni sezon), bo twórcy przedobrzyli. Zawsze jestem za tym, żeby dawać szanse i oglądać do końca coś co się rozpoczęło, bo w innym wypadku przestałbym oglądać WWE już wieki temu. :twisted

 

Mam nadzieję, że doczytałeś dobrze i odnosisz się ogólnie , bo wyraźnie pisałem o kimś innym, niż swojej osobie ;) Moją opinię o serialu zamieściłem na stronie numer 8.

 

Ostatni sezon Dextera? Powodem tego, że wyszedł taki shit jest jeden - miał być on ostatnim, ale szefowie stacji poprosili twórców, aby zrobili jeszcze jeden. Wierzę, że to na 8-smy zachowano największe fajerwerki, abyśmy znowu byli zadowoleni i jednocześnie smutni z powodu, że tak rewelacyjny serial się kończy. Bo za taki go uważam - pomimo tego, że 7-dma odsłona była niczym innym, jak M jak Miłość (nawet była blondwłosa Hanka ... przypadek?).


  • Posty:  493
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  28.03.2010
  • Status:  Offline

Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale dziwny ze mnie serialomaniak. Niby uwielbiam te najbardziej "mejstrimowe" seriale jak "Dexter", "The Walking Dead" czy "Supernatural", a z drugiej strony kompletnie nie podobają mi się te najbardziej popularne. Pierwszym z nich było "Breaking Bad", wziąłem się za to po Dexie czyli w sumie dopiero rozpoczynałem przygodę z serialami. Męczyłem się trochę, ale zmuszałem do oglądania.. skoro tyle osób się jara i ma taką ocenę, to coś w nim musi być. W końcu odstawiłem go na początku drugiego sezonu, gdy na filmwebie znalazłem komentarz w stylu "Jeżeli po odcinku XX ten serial kogoś nie zajarał, powinien przestać oglądać". Tak też zrobiłem, wiało nudą i czasem serio zasypiałem. Zaraz posypie się pewnie fala hejtów, bo drugim serialem, który idealnie pasowałby na dobranockę do uspania dziecka to "GRA O TRON". Tak, ta wielka gra o tron, która jest wszędzie i chyba nawet Bóg nie wie dlaczego wszyscy tak tym srają. Obejrzałem ponad półtora sezonu (widziałem wyżej argument, że w drugim się zaczyna) i nic mnie nie wciągnęło, nuda, nuda. Kompletny brak emocji wobec postaci, co jest chyba największą wadą, jaką można wytknąć serialowi, bo przecież po to oglądam to kilka odcinków, żeby się z bohaterem zżyć i przeżywać wszystko razem z nim, w tych dwóch serialach tego brakowało. Do tej kolekcji dorzucę jeszcze "Luthera", o którym gdzieś wyżej była mowa oraz "The Killing", które również nie pozwoliło mi siebie polubić.

  • Posty:  3 284
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.05.2008
  • Status:  Offline

Troszeczkę stonuję zachwyty nad Following - jest to serial dobry, albo i bardzo dobry przez pierwsze dwa odcinki. Potem niestety jest już równia pochyła w dół. Ilośc głupot jakie przedstawiają nam scenarzyści jest większa niż liczba wyznawców Carolla. Gdzieś średnio co dwa odcinki przewija się schemat "mamy go na widelcu, wiemy gdzie jest, idziemy go złapać... we dwójkę, bo przecież po co nam wsparcie". Rozumiem że to stary dobry motyw, ale do użycia raz, góra dwa, a nie co chwilę. Czytałem wypowiedź jednego z użytkowników który był przerażony głupotą pozytywnych bohaterów GoT, w takim razie odradzam podchodzenie do Following, tutaj Ci dobrzy mają IQ na poziomie glonojadów. Jedynym pozytywem wysuwającym się z tego serialu jest relacja Caroll/Hardy. Swoją drogą jak to jest że Hardy agent FBI z rozrusznikiem serca na początku sprzedaje to zadyszkami itp, a potem biega po lasach jak Usian Bolt prześcigając młodszych, zdrowszych partnerów? :D

 

Swoją drogą jakiś dobry serial z cyklu post-apokaliptycznych? Przymierzałem się do Jericho, ale słyszałem bardzo różne opinie.


  • Posty:  613
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.10.2010
  • Status:  Offline

Czy dobry to kwestia gustu, ale ja jakoś nie zasypiałem na Revolution. Wyłączenie prądu na całym świecie raczej zalicza się do apokalipsy? ;] Polecam zapoznać się z 3-4 pierwszymi odcinkami i zdecydować co dalej.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...