Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Wrestler, o którym po latach zmieniłeś zdanie?


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  133
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.10.2011
  • Status:  Offline

Jeśli ktoś ma jakiekowliek wątpliwości co do Lesnera to wystarczy zobaczyć jego walkę z CM Punkiem na ostatnim Summer Slam. Gość po prostu robił z Punkiem co chciał, zmiażdzył babyfacowego main eventera i ukradł show. CM Punk był bezbronny jak dziecko i zdany na łaskę Brocka. Brock Lesnar po raz kolejny pokazał, że jest w wyższej kategorii niż czołowe gwiazdy WWE i w pewnym sensie upokorzył WWE. Według mojej opinii Brock rzeczywiście przywraca wiarygodność do swoich walk. Wydaje mi się, że słabe mic skillsy Brocka to mit. Wystarczy posłuchać proma do swojej walki kiedy wypowiada się o Punku (wyemitowany po raz pierwszy na Smackdown). Właśnie dlatego, że Brock jest tak dobry WWE zgodziło się podpisać z nim gwiazdorski kontrakt na świetnych dla Brocka warunkach. WWE po prostu go potrzebuje bo sam zmaga się z problemem wypromowania gwiazd main eventowych na poziomie Brocka, Rocka, Austina. W innym przypadku nigdy w życiu nie podpisali by z nim tak komfortowego dla niego kontraktu. Brock o tym wiedział i skrupulatnie to wykorzystał. Dlatego w pewnym sesnie Brock przechytrzył WWE, który raczej ma stusunek "screwy" do swoich wrestlerów (szczeglnie u schyłku karier). Z kontraktem Brocka może równać się jedynie kontrakt The Rocka i nikt więcej.

Czy RyBack miał dużo większe problemy z rzucaniem Punkiem podczas Hell in a Cell czy Survivor Series, albo w TLC Matchu na Raw? Ja (i tu podkreślę "ja") nie widzę aż takiej różnicy między Brockiem a innymi powerami w WWE. Ktoś wcześniej porównał Lesnara do Nathana Jonesa - Tutaj już Brock nie ma argumentu po swojej stronie. Siła - Jones>Lesnar, Warunki fizyczne - Jones>Lesnar, Wygląd Bestii - kwestia sporna, ale również postawiłbym na Nathana, Mic-Skill - ani jeden, ani drugi praktycznie nic nie mówili (jedynie do głowy przychodzi mi ostatnie promo Lesnara, ale o tym później), więc nie da się porównać. Czyli Brock nie ma w tym starciu żadnego argumentu... żadnego oprócz Heymana! To właśnie dzięki Paulowi Lesnar nie jest kimś takim jak Jones. Dzięki Heymanowi udało się go wcisnąć do main eventu, a bez niego byłby dawno zapomnianym koksem, który potrafił tylko wejść do ringu i roznieść jobberów, albo zostałby wykorzystany do kilku feudów z dobrymi olbrzymami (vide Ezekiel lub Ryan przeciwko Big Showowi i Kane'owi), a w ostateczności i tak by je przegrał. Jednak wracając do promo Lesnara z któegoś Smacka - Jak można mówić o dobrych mic-skillsach Brocka po kilku zdanich przeczytanych z promptera, a krytykować RyBacka za dokładnie taką samą wypowiedź, z tym że Reeves zrobił to o klasę lepiej? (Nie wiem, czy Ty również krytycznie wypowiadałeś się na temat speechu RyBacka, ale wiele takich głosów się pojawiło.) Gdyby Lesnar nie został mistrzem WWE, to nikt nawet nie zainteresowałby się nim w UFC, a już na pewno nikt nie dałby mu walki o pas przy streaku 2-1. I swoją drogą czy zawodnik z bilansem 5-3, to naprawdę taki świetny MMA Fighter? Większość osób jak tylko słyszy "MMA" to myśli, że każdy zawodnik to nie wiadomo jaki specjalista od walki, a już na hasło "mistrz UFC" myślą o jakimś gościu, którego nie da się pobić. A w UFC także mają miejsce "freaki" i Lesnara w sumie można do nich zaliczyć (choć fakt faktem - od typowych Pudzianów różni się dość znacznie). Bez Heymana nigdy nie zostałby gwiazdą WWE, a bez tego nie zostałby mistrzem UFC. Z kolei teraz nie wracałby jako taki gwiazdor. Jeżeli wróci Batista to też będzie powrót legendy, ale nie gwiazdy Hollywood (Rock) czy mistrza UFC (Brock), więc nie da się tego porównać.

 

Sheamus- pamiętam do dziś dnia jego debiut i to jak się nim wtedy jarałem. Miał ciekawy i charakterystyczny wygląd, co przykuło moją uwagę, ale teraz kompletnie mnie ten zawodnik nie interesuje. Jest taki super jak jego opalenizna.

 

Zupełnie nie rozumiem tego hejtu na Sheamusa, który ostatnio stał się bardzo modny. Prawda - Przy mikrofonie facet dupy nie urywa, ale coś tam powiedzieć potrafi i jakby nie było, to w feudzie z Bryanem on prezentował się w tym aspekcie lepiej. A to przecież Danielowi publika je teraz z ręki i wszyscy chwalą jego mic-skille. Bryan zrobił aż taki progres? Może po prostu odnalazł się w gimmicku (podobnie zresztą jest z Wyattem). Ale wracając do Sheamusa, bo to o nim mowa - Mic-skille faktycznie nie są jego głównym atutem. Jest nim ring-skill łączący się również z movesetem. Irlandczyk w tym apekcie zdecydowanie wyprzedza innych koksów w WWE, a nawet trochę lżejszych wrestlerów jak choćby Cena, Sandow (którzy wbrew powszechnej opini słabi nie są). Niektóre z akcji Sheamusa naprawdę robią wrażenie, np. Rolling Fireman's Carry Slam. I swoją drogą - większość psioczy na powerów z WWE, a prawda jest taka, że w innych topowych federacjach praktycznie ich nie ma. Ani w TNA, ani w ROH nie ma powerów z prawdziwego zdarzenia. Nie orientuję się za bardzo w scenie niezależnej, więc nie wiem, jak dokładnie ta sprawa wygląda, ale śmiem twierdzić, że najlepsi "siłacze" zdecydowanie pracują dla WWE. Nie zmieni się tego, że nie są oni tak dobrzy w ringu jak mniejsi zawodnicy. To jasne, że RyBack czy Big E nigdy nie będą Punkiem, Bryanem czy Zigglerem, ale z kolei Ci mniejsi nie podniosą Showa czy Henrego (bo z tego, co wielokrotnie można było zobaczyć, możliwości najsilniejszego z tej grupy Punka kończą się na Kane'ie). Osobiście lubię oglądać walki, w których występują powerzy, bo taka siła naprawdę imponuje. Wrestling nie kończy się przecież na high-flyingu, czy technice i dla power housów oraz olbrzymów zawsze będzie w nim miejsce.

 

-------------------

 

Teraz coś ode mnie, jako że zajrzałem już do tego tematu.

 

William Regal - Pierwszy raz zobaczyłem go na jakiejś gali Superstars pod koniec 2009. Wrażenie nie było zbyt dobre, szczególnie, że Anglik na takich galach zazwyczaj jobbuje, a wiadomo jaki ma to wpływ na kogoś, kto dopiero zaczął się interesować wrestlingiem. Widziałem w nim grubawego dziadka, który zapewne nie umie walczyć, bo łatwo przegrywa. Do tego jego śmieszna muzyka (którą teraz uważam za kapitalną, ale tak działa brak pojęcia o gimmicku :D ) i strój. Później zobaczyłem go jeszcze kilka razy i jakoś zaczął mnie do siebie przekonywać. Powoli zwracałem uwagę na wiele dźwigni, które zakładał. Potem, już jako bardziej zorientowany fan, obejrzałem kilka jego walk z przeszłość. Zupełnie zmieniłem zdanie. Regal, mimo wątpliwej sylwetki, dysponował i nadal dysponuje sporą siłą. Jego warunki fizyczne czyli ok. 190 cm wzrostu i 115 kg zdecydowanie nie powinny sprzyjać jego stylowi walki, a tłusty brzuszek powinien zdecydowanie przeszkadzać. Ale nie, Regal potrafi wstać Kip-Upem, przerolować rywala w sprytny sposób czy uwolnić się lub założyć dzwignię w nieosiągalny dla na pierwszy rzut oka sprawniejszych wrestlerów. Na tym nie kończy się jednak arsenał Anglika, bo przecież wykonuje/wykonywał on szereg różnych Suplexów i innych akcji. William doprowadził swoją technikę do takiej perfekcji, że według mnie nawet Bryan może mu tylko czyścić buty. A i charyzmy doświadczonemu Brytyjczykowi odmówić nie można. Obecnie Regal jest jednym z moich ulubionych wrestlerów i w zdecydowanej czołówce pod względem umiejętności ringowych.

 

Chris Masters - Tego również zobaczyłem po raz pierwszy w 2009 roku. Było to przed face turnem, czyli niedługo po jego powrocie. Wrażenie zrobiły na mnie nie tyle rozmiar jego mięśni, co wręcz idealna sylwetka. Później okazało się, że i rozmiar tych muskułów jest imponujący. Dobre wrażenie zostało jednak szybko zatarte - Chris był akurat heelem, co automatycznie zniechęcało mnie do niego, oraz w zasadzie jobberem, bo żadnemu poważniejszemu rywalowi nie potrafił w walkach zagrozić. Jednocześnie w walkach z mniejszymi przeciwnikami pokazywał niesamowitą siłę, a w starciach z potężniejszymi rywalami zupełnie unikał siłowych akcji, co bardzo mnie zastanawiało. Później na chwilę o nim zapomniałem i w międzyczasie przyszedł face turn. Znowu zobaczyłem go na Superstars już jako dobrego z jakaś divą u boku, ale oprócz krótkiego okresu, w którym romansował z nią (czyli z Eve) i wygrywał (i tak tylko z zawodnikami pokroju Carlito, Primo czy Chavo, a z Ortonem przegrał bardzo szybko), nic się w nim nie zmieniło. Mimo wszystko polubiłem go. Obejrzałem kilka jego występów z pierwszej przygody z WWE - Był wtedy w main evencie, ale jego booking był dokładnie taki sam - słabymi rzucał gdzie popadnie, a już z Lashleyem zupełnie nie mógł nic zrobić (Ostatnio obejrzałem jego walkę z Viscerą. W pewnym momencie próbował Body Slamu i ewidentnie był w stanie go wykonać... ale oczywiście Viscerę upuścił.). Zainteresowała mnie jednak sprawa mikrofonu. Teraz zupełnie nic nie mówił, a kiedyś robił to dość często. Nie były to wybitne wypowiedzi, ale jakieś tam pokłady charyzmy w sobie miał. Zdecydowanie gorzej było w ringu, gdzie radził sobie nawet słabiej niż przeciętny power house. Widziałem, że od tamtego czasu bardzo się poprawił w tym aspekcie. Widywałem go na kolejnych galach Superstars i z każdym tygodniem robił na mnie coraz lepsze wrażenie. Po dłuższym okresie oglądania go doszedłem do wniosku: Przecież on ma łapę jak Steiner (to był już czas, w którym znałem się już na wrestlingu dużo lepiej), a rusza się jak Ziggler. Oczywiście w obu przypadkach trochę przesadziłem, ale nie o te porównania chodziło. Nigdy nie widziałem tak sprawnego power house'a. Nawet Sheamus wydaje się być przy nim drewniany, a można by tak powiedzieć o wielu innych wrestlerach z gorszymi warunkami jak pewien DiBiase czy McGillicutty. Jeżeli ktoś uważa Mastersa za słabego w ringu, to najprawdobodobniej zatrzymał się w roku 2005, bo wtedy Chris faktycznie był drewnem. Polecam więc jego serię pojedynków z Reksem albo walki z McIntyre'em lub Swaggerem z Superstars. Walki te spokojnie mogłyby się odbywać na galach PPV, bo nawet na Raw i SmackDown taki poziom rzadko jest osiągany. I to wcale nie rywale prowadzili Mastersa za rączkę, a to głównie on pokazywał nietuzinkowe umiejętności. Ale potem przyszło zwolnienie. Jako że HBK już nie walczył, to Masterpiece przejął jego miejsce jako mojego ulubionego aktywnego zawodnika. Czasem oglądam jego obecne występy w słabszych federacjach i poza umiejętnościami w ringu pokazuje również te za mikrofonem. Jego speeche są naturalne i inteligentne, a w WWE nie dano mu szansy, aby się pod tym względem wykazać. Wciąż liczę, że jeszcze powróci do federacj McMahona i w końcu dostanie push, a swoją drogą nadal nie rozumiem dlaczego go zwolniono.

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    5

  • LooseCannon

    4

  • TakerFanKrk

    3

  • Devil

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  237
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.02.2012
  • Status:  Offline

Zupełnie nie rozumiem tego hejtu na Sheamusa, który ostatnio stał się bardzo modny. Prawda - Przy mikrofonie facet dupy nie urywa, ale coś tam powiedzieć potrafi i jakby nie było, to w feudzie z Bryanem on prezentował się w tym aspekcie lepiej. A to przecież Danielowi publika je teraz z ręki i wszyscy chwalą jego mic-skille. Bryan zrobił aż taki progres? Może po prostu odnalazł się w gimmicku (podobnie zresztą jest z Wyattem). Ale wracając do Sheamusa, bo to o nim mowa - Mic-skille faktycznie nie są jego głównym atutem. Jest nim ring-skill łączący się również z movesetem. Irlandczyk w tym apekcie zdecydowanie wyprzedza innych koksów w WWE, a nawet trochę lżejszych wrestlerów jak choćby Cena, Sandow (którzy wbrew powszechnej opini słabi nie są). Niektóre z akcji Sheamusa naprawdę robią wrażenie, np. Rolling Fireman's Carry Slam. I swoją drogą - większość psioczy na powerów z WWE, a prawda jest taka, że w innych topowych federacjach praktycznie ich nie ma. Ani w TNA, ani w ROH nie ma powerów z prawdziwego zdarzenia. Nie orientuję się za bardzo w scenie niezależnej, więc nie wiem, jak dokładnie ta sprawa wygląda, ale śmiem twierdzić, że najlepsi "siłacze" zdecydowanie pracują dla WWE. Nie zmieni się tego, że nie są oni tak dobrzy w ringu jak mniejsi zawodnicy. To jasne, że RyBack czy Big E nigdy nie będą Punkiem, Bryanem czy Zigglerem, ale z kolei Ci mniejsi nie podniosą Showa czy Henrego (bo z tego, co wielokrotnie można było zobaczyć, możliwości najsilniejszego z tej grupy Punka kończą się na Kane'ie). Osobiście lubię oglądać walki, w których występują powerzy, bo taka siła naprawdę imponuje. Wrestling nie kończy się przecież na high-flyingu, czy technice i dla power housów oraz olbrzymów zawsze będzie w nim miejsce.

 

Tutaj chodzi najbardziej o jego gimnick, który jest bardzo mdły, a także charakter, który odgrywa, czyli poczciwego dobrego Irlandczyka. Ja za czasów jego heelowania bardzo go lubiłem. Z początku face turnu też, ale po WM 28 przejadł mi się totalnie. Jedyną opcją ratunku dla niego jest heel turn.

106454733352d6a8573c2d7.jpg


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Co do Regala: dodać należy jeszcze, iż facet naprawdę dobrze sprawdza się jako komentator podczas gal NXT. Przynajmniej do mnie jego spokojny, nie znoszący sprzeciwu sposób mówienia przemawia znacznie bardziej, niż to, co oferują nam Lawler czy JBL podczas Raw...

 

U mnie takim sztandarowym przypadkiem jest Kane. Pacholęciem będąc nie znosiłem go, uważałem go bowiem za jednowymiarowego destruktora - wiecznie złego na cały świat, wiecznie wszystko rozwalającego typa nie mającego, poza chwytami "zerżniętymi od Undertakera" nic ciekawego do zaoferowania. Do tego kompletnie nie pasował mi jego gimmick: gdzie tam dukającemu pojedyńcze słowa gościowi w masce do Austina czy Rocka... jedynie piosenka na wejście mi się podobała, to zresztą zostało mi do dzisiaj :) Generalnie jednak człowiek nie wiedział wielu rzeczy, o których wie obecnie ;)

 

Potem zrobiłem sobie kilkuletnią przerwę od wrestlingu, wróciłem w kolicy WM 2012 i... po pierwsze bardzo się zdziwiłem, że Kane dalej walczy :P Z biegiem czasu (również dzięki oglądaniu starych walk na youtube) moje spojrzenie nań bardzo się zmieniło. Dostrzegłem przede wszystkim, iż nie jest on tak surowy, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przeciwnie: biorąc pod uwagę gabaryty (słuszny wzrost i waga) Jacobs był (teraz jest już z tym ciut gorzej, ślady wciąż jednak zostały) niesamowicie szybki oraz zwinny - zaryzykowałbym wręcz twierdzenie, iż pod tym względem bił on na głowę zdecydowana większość (jak nie wszystkich) "dużych gości" oglądanych przez nas w ostatnich 20 latach. Ilu (poza Undertakerem) gości mających ponad 2 metry i 140 kilo wykonywało tyle akrobacji, ataków z lin i innych?

 

A do tego dochodzi jeszcze jedna sprawa. Przez niemal 20 lat kariery zdobył on stosunkowo niewiele (jak na supergwiazdę) pasów indywidualnych (mistrzem WWE był przez jeden dzień :P), całą zaś stertę nagród drużynowych. Wynika to z charakteru samego Jacobsa: jemu nie zależy przesadnie na indywidualnych osiągach, lubi za to pracować w zespole i, co istotne, po prostu uwielbia promować młode talenty. Stąd też nie jest przypadkiem, że to właśnie w starciu z nim debiutowała rodzinka Wyatt, wcześniej zaś przyczynił się do pusha jaki dostali panowie z The Shield. Wiele podobnych przypadków znaleźć można też w przeszłości.

#FireSpears

Mistrz Świata w Typerze Mistrzostw Świata a.d. 2018

#FireSpears

Zapomniane Ikony Wrestlingu, odcinek #6 - styczeń 2020.

#FireSpears

10322574215b75ed600e0af.jpg


  • Posty:  26
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.08.2013
  • Status:  Offline

Hejt w stronę Irlandczyka się ciągnął, aż w końcu każdy zaczął mówić, że Sheamus jest do bani. W rzeczywistości nie jest aż taki zły. Gdyby podreperować trochę jego gimmick, zapodać mu w miarę fajny feud to jeszcze byście go przeprosili. Nie mniej jednak dupy nie urywa i mam nadzieję, że po powrocie będzie reprezentował sobą troszeczkę więcej.

 

Co do Regala: dodać należy jeszcze, iż facet naprawdę dobrze sprawdza się jako komentator podczas gal NXT. Przynajmniej do mnie jego spokojny, nie znoszący sprzeciwu sposób mówienia przemawia znacznie bardziej, niż to, co oferują nam Lawler czy JBL podczas Raw...

 

U mnie takim sztandarowym przypadkiem jest Kane. Pacholęciem będąc nie znosiłem go, uważałem go bowiem za jednowymiarowego destruktora - wiecznie złego na cały świat, wiecznie wszystko rozwalającego typa nie mającego, poza chwytami "zerżniętymi od Undertakera" nic ciekawego do zaoferowania. Do tego kompletnie nie pasował mi jego gimmick: gdzie tam dukającemu pojedyńcze słowa gościowi w masce do Austina czy Rocka... jedynie piosenka na wejście mi się podobała, to zresztą zostało mi do dzisiaj :) Generalnie jednak człowiek nie wiedział wielu rzeczy, o których wie obecnie ;)

 

Potem zrobiłem sobie kilkuletnią przerwę od wrestlingu, wróciłem w kolicy WM 2012 i... po pierwsze bardzo się zdziwiłem, że Kane dalej walczy :P Z biegiem czasu (również dzięki oglądaniu starych walk na youtube) moje spojrzenie nań bardzo się zmieniło. Dostrzegłem przede wszystkim, iż nie jest on tak surowy, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przeciwnie: biorąc pod uwagę gabaryty (słuszny wzrost i waga) Jacobs był (teraz jest już z tym ciut gorzej, ślady wciąż jednak zostały) niesamowicie szybki oraz zwinny - zaryzykowałbym wręcz twierdzenie, iż pod tym względem bił on na głowę zdecydowana większość (jak nie wszystkich) "dużych gości" oglądanych przez nas w ostatnich 20 latach. Ilu (poza Undertakerem) gości mających ponad 2 metry i 140 kilo wykonywało tyle akrobacji, ataków z lin i innych?

 

A do tego dochodzi jeszcze jedna sprawa. Przez niemal 20 lat kariery zdobył on stosunkowo niewiele (jak na supergwiazdę) pasów indywidualnych (mistrzem WWE był przez jeden dzień :P), całą zaś stertę nagród drużynowych. Wynika to z charakteru samego Jacobsa: jemu nie zależy przesadnie na indywidualnych osiągach, lubi za to pracować w zespole i, co istotne, po prostu uwielbia promować młode talenty. Stąd też nie jest przypadkiem, że to właśnie w starciu z nim debiutowała rodzinka Wyatt, wcześniej zaś przyczynił się do pusha jaki dostali panowie z The Shield. Wiele podobnych przypadków znaleźć można też w przeszłości.

Kane, Kane, Kane... Prywatnie to bardzo inteligentny i wyrozumiały człowiek. Przykładny ojciec i mąż (nie znam go, ale jakiś czas temu czytałem tekst o tym panu).

Z jednej strony ma genialny gimmick. Spędziłem mnóstwo czasu na oglądaniu filmików z jego udziałem na YT. Pamiętacie jego powroty i reakcję JR'a? Mało których wrestler wywierał taką presję na komentatorach. Big Red Monster był niesamowicie ciekawym pomysłem, ale ograniczał Jacobsa pod wieloma względami.

Dobrze, że Kane jest nadal czynnym wrestlerem, ale mam pewien niedosyt. Ma wielki staż w federacji, uczestniczył w największych feudach w historii organizacji, a mimo wszystko jest traktowany jak zwykły facet w masce, a wzmianka o jego przeszłości jest często pomijana.

Edytowane przez deszczu

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Hejt w stronę Irlandczyka się ciągnął, aż w końcu każdy zaczął mówić, że Sheamus jest do bani. W rzeczywistości nie jest aż taki zły. Gdyby podreperować trochę jego gimmick, zapodać mu w miarę fajny feud to jeszcze byście go przeprosili. Nie mniej jednak dupy nie urywa i mam nadzieję, że po powrocie będzie reprezentował sobą troszeczkę więcej.
Prawda jest taka że Sheamus po face turnie po prostu się nie sprawdził. Nie dość że irytował tym swoim ciągłym "fella" czy żarcikami to gwoździem do trumny był jego długi titlerun z pasem WHC (do dziś mam dreszcze jak go wspominam). Jedynie heel turn mógłby go jakoś uratować jego postać która jest po prostu niesamowicie irytująca.

  • Posty:  26
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.08.2013
  • Status:  Offline

Hejt w stronę Irlandczyka się ciągnął, aż w końcu każdy zaczął mówić, że Sheamus jest do bani. W rzeczywistości nie jest aż taki zły. Gdyby podreperować trochę jego gimmick, zapodać mu w miarę fajny feud to jeszcze byście go przeprosili. Nie mniej jednak dupy nie urywa i mam nadzieję, że po powrocie będzie reprezentował sobą troszeczkę więcej.
Prawda jest taka że Sheamus po face turnie po prostu się nie sprawdził. Nie dość że irytował tym swoim ciągłym "fella" czy żarcikami to gwoździem do trumny był jego długi titlerun z pasem WHC (do dziś mam dreszcze jak go wspominam). Jedynie heel turn mógłby go jakoś uratować jego postać która jest po prostu niesamowicie irytująca.

Przy heel turnie Ortona widzę nikłe szanse na heel turn Irlandczyka. Jednak masz rację, Sheamus jako ME z tym gimmickiem jest zwyczajnie słaby.


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Przy heel turnie Ortona widzę nikłe szanse na heel turn Irlandczyka.
A ja wręcz odwrotnie. Zauważ że dla niektórych zawodników wręcz zbawieniem może być rozpoczynająca się przerwa Ceny-WWE może (i powinno) wykorzystać ten czas wypromowując nowych face'ów. Zresztą mają pod ręką ciekawe nazwiska które spokojnie mogą przejąć rolę Sheamusa jako jednego z czołowych good guyów fedki. Z Bryanem już im się udało (a koleś zyska jeszcze bardziej w trakcie rozwoju historii z rodzinką),próbują także podnieść w oczach fanów Zigglera (handicap z Shield z zeszłego RAW) który także jest niesamowicie over z publiką (pamiętasz realizację walizki na Del Rio na pierwszym RAW po WMce i reakcję fanów na widowni? ;) ). Do tego dodajmy Punka (choć on bardziej ma tweenerowskie zapędy) czy Christiana (także Rhodes który zyskał na konflikcie z Sandowem wyrasta powoli na mocnego face'a)... Sheamus może więc być spokojnie turnowany bo ma zastępców...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Grins
      Zelina i tak pójdzie dalej i za pewnie zdobędzie jako pierwsza meksykanka główne mistrzostwo, chociaż nie wiem zdobyła już jakaś babka z Meksyku głównego mistrzostwo kobiet w WWE? Jak nie, to pewnie ona będzie pierwsza ale dajmy jej czas dopiero co zdobyła swój pierwszy tytuł  nie ma co od razu pchać ją w główny obrazek to i tak dużo że rok temu podajże walczyła o główny pas czy tam dwa lata temu. 
    • Attitude
      Nazwa gali: DDT Dramatic Dream Takashimaya Vol. 3 Data: 31.05.2025 Federacja: DDT Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Takashimaya 1st Floor JR Exit Special Venue Format: Taped Data emisji: 03.06.2025 Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • CzaQ
    • Giero
      Za nami kolejny epizod WWE Friday Night SmackDown w drodze do Money in the Bank 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. SmackDown otworzyła Bianca Belair, która przyznała, że nie jest jeszcze gotowa do akcji. Show odbywało się jednak w jej rodzinnym Knoxville w Tennessee, stąd się pojawiła. Szybko przerwała jej Naomi. Zdradziła, że była w domu rodziców Bianki i widziała album zdjęć. Przypomniało jej to czasy, gdy były szczęśliwe jako tag team. Belair jeszcze raz zaznaczyła, iż to koniec między nimi. Zdenerwowana Naomi skwitowała, iż chciałaby, by Bianca była na wózku inwalidzkim, tak samo jak jej matka. Wtrąciła się wreszcie Jade Cargill, która zaatakowała Naomi. Z tego zwinnie przeszliśmy do walki kwalifikacyjnej do Money in the Bank Ladder Matchu. Naomi pokonała Nię Jax i Jade Cargill. JC Mateo łatwo rozprawił się z R-Truthem. Po pojedynku z Solo kontynuowali atak, aż pojawił się Jimmy Uso. Wyatt Sicks ponownie zaatakowali tag teamy ze SmackDown – #DIY, Motor City Machine Guns, Fraxiom i Street Profits. Los Garza pokonali zespół Je’Vona Evansa i Reya Fenixa, jako przedsmak Worlds Collide. Przy stanowisku komentatorskim był NXT North American Champion Ethan Page, który zaingerował w pojedynek. Zelina Vega pokonała Albę Fyre. Duże zamieszanie wywołała Chelsea Green. Damian Priest ostrzegł mistrza US Jacoba Fatu. W kolejnej walce kwalifikacyjnej do MITB Matchu Andrade pokonał Jacoba Fatu i Carmelo Hayesa. Ponownie doszło do spięcia na linii Fatu – Solo Sikoa i JC Mateo. SmackDown kończyła konfrontacja Cody’ego Rhodesa i Jeya Uso z Johnem Ceną i Loganem Paulem. Skrót gali:
    • MissApril
      Zelina powinna już iść dalej jako mistrzyni US, trochę słabo to wygląda, a kręcenie się w kółko przy Albie, Piper i Chelsea jest po prostu nudne. Przydałoby się odświeżenie jej runu z inną zawodniczką na tym etapie posiadania pasa. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...