Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

    Dostęp do pełnej zawartości forum wymaga zalogowania się. Możesz przyśpieszyć proces logowania lub rejestracji używając konta na wspieranych przez nas serwisach.

    W przypadku problemów z dostępem do konta prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum(@)wrestling.pl

     

Wrestler, o którym po latach zmieniłeś zdanie?


SixKiller

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Małe wyjaśnienie idei tematu: Nie chodzi mi o wrestlerów, których kochaliście lub nienawidziliście za czasów ślepego markowania. Myślę raczej o całkowicie świadomej ocenie pod dowolnym względem (ringowym, gimmickowym, marketingowym itd). Bo tylko taka zmiana zdania ma jakieś znaczenie ;) .

 

W ostatnich latach zmieniłem zdanie o Goldbergu. Właściwie go w swojej głowie zrehabilitowałem. Bynajmniej nie chodzi o umiejętności, bo tu Goldberg pozostaje dla mnie człowiekiem przysłowiowych pięciu ciosów, ale o ogólne wrażenie.

 

Nienawidziłem Goldberga jako mark pod koniec lat 90. i jako świadomy fan na początku lat dwutysięcznych w WCW. Potem źle mu życzyłem w WWE i cieszyłem się, że odszedł po fatalnej walce z Lesnarem. Ale od tamtego czasu wiele się zmieniło, np. Cena dostał monster push. Facet może i jest dobrze zbudowany, ale ze swoim gimmickiem, wyrazem twarzy i repertuarem jest po prostu niewiarygodny. Kiedy natomiast patrzyło się na Goldberga, to można było uwierzyć, że jest to ktoś, kto może pokonać każdego (pomijam takie sytuacje jak rozwalenie całego Flock czy nWo w pojedynkę). Prawie dwumetrowy łysy facet z miażdżącym spearem (cokolwiek o nim powiedzieć) - to robiło wrażenie. Jeżeli już muszę oglądać w main eventach pushowanych do niemożliwości wrestlerów bez umiejętności, to naprawdę tęsknię za Goldbergiem. Z perspektywy czasu wcale nie był taki zły...

Edytowane przez SixKiller
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    5

  • LooseCannon

    4

  • Ceglak

    3

  • deszczu

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  320
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2009
  • Status:  Offline

Z początku nie byłem może do niego źle nastawiony, ale neutralnie. Od zawsze lubiałem Stinga i drażniło mnie, że zawsze Goldberg go niszczył (w WCW tylko mieli styczność). Szkoda, że opuścił WWE, a wiek ma dobry, chociażby Sting jest parę lat starszy, a wciąż walczy i doskonale mu to idzie. Gdyby powrócił do WWE to zrobiłby porządek :twisted:

P.S Nie jestem w Twoim wieku i troszkę mi do niego brakuje więc tak lata 90 to lata moich narodzin więc, mówiąc z początku chodzi mi o interesowanie się wrestlingiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

To znaczy mój przykład będzie skrajny trochę kontrowersyjny, mogę swoimi wspomnieniami rozpocząc burzę, ale......

po latach markowania w WCW i dojrzałego oglądania WWE byłem zafascynowany niesamowitym technikiem z Kanady, który potrafił dać z siebie wszystko w każdej walce i pokazać naprawdę kunsztowny wrestling. Jednak koniec i upadek Pegazusa był takim wstrząsem dla mnie, że obecnie jego tragedia czy też zbrodonia przesłania mi całą jego kariere, osiągnięcia itd

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  439
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.04.2008
  • Status:  Offline

*Lex Luger

Jako dzieciak markowałem mu. Tak, śmiejcie się ze mnie, rozumiem. Z perspektywy czasu widzę, że był beznadziejnym wrestlerem. Nudny w ringu, drętwy za mikrofonem. Co ja w nim cholera widziałem?

 

*Relacja Diesel/Nash - Razor/Hall

Za młodu zawsze kibicowałem temu większemu z Outsiders. Czy to w WWF, czy w WCW, Nash był dla mnie zawsze w top 5, natomiast Hall nie zbudzał kompletnie żadnych emocji. Teraz już nie widzę w Wielkim Kevie niczego ciekawego, natomiast Hall podczas swoich najlepszych lat był jednym z co bardziej wyróżniających się zawodników. Bardziej charyzmatyczny od Nasha, a także o wiele lepszy w ringu.

 

*Randy Orton

Kiedy na No Mercy 2007 zdobył pas mistrzowski, cieszyłem się niczym za dobrych lat markowania. Potem przyszło rozczarowanie. Są tacy zawodnicy, którzy świetnie sobie radzą z odpowiedzialnością bycia mistrzem federacji. Inni natomiast ciekawie rokują, natomiast gdy już zdobywają pas, coś zaczyna zgrzytać. Ortona wrzucam do tej drugiej grupy. Dlaczego? Jego styl walki jest dla mnie okropnie nudny. Orton ma słabą technikę, niechęć do jakichkolwiek bumpów (czasy obecne, nie mówię o latach 2004-2005). Dwie rzeczy w nim są absolutnie przereklamowane:

1. Psychologia ringowa: gdzieś czytałem opinie jakiegoś Ortonomaniaka, że Randy może i nie jest widowiskowy, ale za to umie opowiadać historię w ringu. Bullshit. Może i umie, ale bardzo nudną historię. W tym, co robi, nie ma bynajmniej niczego szczególnego. Mogę z miejsca podać 10, ba, nawet i 30 wrestlerów, którzy są lepszymi storytellerami w ringu.

2. Proma: jasne, to z McMahonem było świetne. Kilka innych również. Ale to nie dzięki Ortonowi, tylko dzięki samej historii. Bez dobrego storyline'u Orton się gubi i staje się nudny. Zaczyna brzmieć jak 16-latek prężący się do lustra. Taki Chris Jericho potrafi wejść na ring, wziąć mikrofon, i gadając o niczym i bez sensu ("you gelatinus, parasitic tapeworms!") walnąć fantastyczne promo. Orton jest w tej kwestii uzależniony od dobrego bookingu.

Uwielbiałem go jako Legend Killera. Sam charakter Vipera też do mnie trafia. Ba, nawet jestem pod wrażeniem tej ewolucji z jednego charakteru do drugiego. Było to naprawdę świetnie przeprowadzone. Ale co z tego, że Randy błyszczy gimmickiem, skoro wszystko inne leży na całej linii? Naprawdę chciałbym, żeby jeden z trójki Y2J, Edge, CM Punk dostał taki push, jak Orton.

 

*Ken Shamrock

W 97 roku zareklamowali go jako "najniebezpieczniejszego człowieka na świecie" i mistrza UFC. Myślałem, że to mistrzostwo UFC oznacza ni mniej ni więcej jak tytuł najlepszego fightera na świecie. Tak wiem, byłem głupi. W każdym razie łyknąłem te bzdety jak młody pelikan i Shamrock wydawał mi się kimś, kogo NIE DA się pokonać :D Dziwiłem się, że nie wygrał w 97 roku pasa. Teraz już wiem dlaczego. Koleś nie ma charyzmy (przynajmniej nie na tyle ile oczekuje się od main eventera). Gdybym teraz cofnął się w czasie i oglądał to samo WWF, pewnie kompletnie nie przejmowałbym się Shamrockiem.

 

Póki co tyle, jak coś więcej mi przyjdzie do głowy to uzupełnię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Sorry, Panowie. W ostatniej chwili usunąłem fragment mojego postu, który - jak widać - okazał się kluczowy (wydawało mi się, że mój przykład z Goldbergiem będzie wystarczająco sugestywny) ;).

 

Nie chodziło mi o wrestlerów, których kochaliście lub nienawidziliście za czasów ślepego markowania. Myślałem raczej o całkowicie świadomej ocenie pod dowolnym względem (ringowym, gimmickowym, marketingowym itd). Bo tylko taka zmiana zdania ma jakieś znaczenie ;).

 

Wiem, że wiele osób był rozczarowanych np. Ortonem i Carlito, których już u progu ich karier okrzyknięto wielkimi nadziejami wrestlingu, a jak się rozwinęli każdy widzi ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

Goldberga zawsze lubiłem i kibicowałem mu jako totalny mark WCW. Po latach udało mi się dostrzec w nim dużo więcej niż kiedyś. Oglądając nitrosy i gale PPV, można śmiało stwierdzić, że Bill był lepszy w ringu niż większość main eventerów (Hall, Nash, Hogan, Macho, Luger....). Jego walki w okresie mniej więcej runu z U.S Title, były na prawdę porządne i nie trwały po 20 sekund, jak te na 2 miesiące po debiucie w federacji. Nie mówiąc już o późniejszych walkach jak z DDP z HH98 (ulubiona walka Billa), czy walki z WWF - The Rock, Jericho.

 

Scott Hall - nie wiem czemu, ale jako małolat nienawidziłem wręcz jego postaci. Jak lubiłem Nasha tak nie cierpiałem Halla. Po latach stwierdzam, że był świetny i nie mówię tu o ring skillsach ale generalnie. Nie mówiąc już o tym jakie zajebiste proma dawał będąc Razorem Ramonem.

 

Ric Flair - zwykle często zmieniałem o nim zdanie, ale częściej był dla mnie tylko popierdółka w garniturze, która potrafiła tylko niezamykać japy..może dlatego, iż nie wiedziałem, że był wielokrotnym posiadaczem WCW czy NWA Title ? (i tutaj podziękowania dla zajebistych komentatorów z WCW WorldWide oraz mojego młodego wieku i oglądania gal bez znania jakichkolwiek słów po angielsku). Obecnie trudno jest mi wymienić lepszego zawodnika w historii, tak świetnego ringowo, za mikrofonem i z tak wielką charyzmą. Baaardzo chciałbym usłyszeć jeszcze te jego "Meeeeeeean woooooooooo Geeene! "

 

Rey Misterio Jr. - wiadomo, jak każdy byłem zachwycony tym co malutki Rey potrafił robić w ringu. Niestety po tym jak skoksował się w WWE, zmieniłem o nim zdanie diametralnie. Co prawda ciągle był jednym z najlepszych ringowo zawodników w federacji McMahona, ale i tak był tylko cieniem tego Reya Jra. który szybował nad linami na Nitro.

 

Generalnie, większość moich sympatii i antypatii do zawodników utrzymała się od czasów oglądania WCW i WWF. Ciągle nie przepadam za Big Showem, ciągle lubię oglądać stare walki Lugera, dalej nienawidzę gburowatego idioty Warriora....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  406
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.05.2008
  • Status:  Offline

A więc nasuwa mi się w tej chwili jedno nazwisko, czyli uwaga...

Cena.

Jego gimmick rapera był bardzo ciekawy w porównaniu do obecnego gimmicku face-terminatora.Jego wejścia z mikrofonem,segmenty jako heel, bądź jako face były o wiele strawniejsze niż obecnie.

W ringu też był ciekawszy niż obecnie(jakie oczy zrobiłem jakiś czas temu gdy zobaczyłem jak Cena wykonuje zwykły elbow drop :twisted:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Six moze masz tylko takie zdanie o Goldbergu bo na bezrybiu rak ryba :) porownujac do z Cena kazdy moze wydawac sie wielki :)

 

Kurt Angle - nie wiem, moze to wina jego gimmicku lamusa z poczatkow jego kariery w WWF, ale nie trawilem go, byl dla mnie totalnym nieporozumieniem, tyle ze te medale go ratowaly, wiec w tlumaczylem sobie ze na darmo w swoim miejscu rzeczywiscie nie byl. Potem jak zaczal ewoluowac i pokazywac swoj prawidziwy ATTITUDE kupilem go do konca.

 

Jericho - gimmick placzka nie przekonywal mnie kompletnie, ale jak tylko odszedl do WWF zrozumialem co WCW stracilo.

 

Buff Bagwell - inna historia niz wyzej. Jak dla mnie centralna postac nWo. Mial wrecz na twarzy wymalowane - i tak Was zrobie w ch... ale zanim to sie stanie uwierzycie we kazdy moj przekret. Potem jak przestal dzialac do spolki z BBP obnazyly sie wszystkie jego braki.

 

DDP - nie kupowalem go, ani nie rozumialem tego jak mogl zrobic taka kariere. Jednak z czasem dostrzeglem ile pracy wlozyl w to gdzie sie znalazl.

 

Raven - zajelo mi troche czasu zanim doszedlem do tego ze ten gosc ma naprawde leb do tego biznesu. Moze to kwestia tego ze pamietalem go przez lata jako Johnny Polo.

 

jak widac w wiekszosci to kwestia gimmicku, czasem tego ze z latami zmienialo sie podejscie do wrestlingu i zaczelo sie dotrzegac pare innych elementow tego biznesu(aktorstwo w ringu, praca na ringu z drugim wrestlerem, umiejetnosc sprzedania oponenta)

 

(wstaw dowolne imie) - wszyscy ktorzy nie dostrzegli momenty w ktorym powinni odejsc. Jak dobrze o nich myslalem w czasach ich swietnosci, albo nawet schylkow karier, tak ich nieudane i nieudolne powroty od razu przeslanialy mi ich status gwiazd i legend.

Edytowane przez Ceglak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ceglak, podstawowa różnica jest taka, że Goldberg był wiarygodny, a Cena nie jest. Bez tego punktu odniesienia prawdopodobnie nigdy nie zmieniłbym zdania ;).

 

A Angle'a i Jericho kochałem w ich pierwotnych wcieleniach, bo obaj mieli niezwykły talent komediowy. Brutalny kostkołamacz nigdy nie dał mi tyle zabawy co Kurt, który zachęcał w centrum handlowym do abstynencji seksualnej, próbował pocieszyć Vince'a, tłumaczył Kaientai, jak się powinni do niego zwracać, albo zastanawiał się z Christianem, gdzie był HHH w czasie invasion angle ;). U Jericho taka radykalna zmiana nie zaszła, bo w WWE kontynuował w dużym stopniu gimmick crybaby, i dopiero niedawno zastąpił "Jericoholików" "hipokrytami", co bardzo mi się nie podobało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

A Angle'a i Jericho kochałem w ich pierwotnych wcieleniach, bo obaj mieli niezwykły talent komediowy.

 

 

talent mieli co zrozumialem pozniej, ale nigdy "TAKI" talent komediowy nie uprawnial do bycia maineventerem(jak bylo w przypadku Kurta). Jest/byla roznica pomiedzy talentem komediowym powiedzmy Rocka a ich dwoch. Oni sie troche blaznili, stad nie moglem ich brac na 100% powaznie.

 

Ale poza tym masz racje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 108
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.08.2008
  • Status:  Offline

John Cena - Nie lubiłem go, uważałem go za najgorszego wrestlera jaki kiedykolwiek miał miejsce. Cierpiałem kiedy wracał( teraz nie bo nie oglądam WWE). Myślałem że nic już z niego nie będzie, a jednak. Teraz uważam że jest on prawie najlepszym Main Eventerem RAW( HBK jest lepszy :)) Według mnie takich wrestlerów jak Randy Orton i Triple H wciąga nosem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ceglak, moim zdaniem w main eventach jest miejsce nie tylko dla twardzieli. Cyceron powiedział kiedyś: "Nie ma nic bardziej nieznośnego, niż głupiec, któremu się powodzi". I na tej zasadzie to działało, że Kurt, któremu SCSA nie chciał podać ręki, na złość wszystkim wygrywał ;).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Ceglak, moim zdaniem w main eventach jest miejsce nie tylko dla twardzieli. Cyceron powiedział kiedyś: "Nie ma nic bardziej nieznośnego, niż głupiec, któremu się powodzi". I na tej zasadzie to działało, że Kurt, któremu SCSA nie chciał podać ręki, na złość wszystkim wygrywał ;).

 

racja racja Six, tylko fakt tego ze po prostu nie mozna powaznie spojrzec na Kurta ktory w centrum handlowym robi z siebie pajaca :P Fakt mial w ringu wszelkie argumenty zeby poprzec swoja pozycje, ale poza ringiem byl totalnym matołem :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  728
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.11.2008
  • Status:  Offline

Bret hart - Kiedyś nienawidziłem go , za czasów WCW ;) Jego walki wydawały mi się nudne , walczył ze stingiem którego ubóstwiałem. Potem stał się jednym z moich ulubionych zawodników , dostrzegłem jego technikę oraz to że np był lepszy w ringu od np stinga którego uwielbiałem :)

 

The Rock - Kiedyś działał mi na nerwy i nie lubiłem ogólnie go :D Za co ? za to że wszystkich pokonywał (w tym tych co lubiłem) , nie podobały mi się jego finishery oraz wkurzało mnie jego "aktorstwo"

 

Teraz wręcz odwrotnie , to co kiedyś mnie wkurzało doceniam ;) Był świetnym charyzmatycznym zawodnikiem , potrafił porwać publiczność jak nikt inny , jego speeche były bardzo ciekawe i z przyjemnoscia sie słucha :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  971
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.08.2008
  • Status:  Offline

Edge - nie trawiłem gościa na początku mojej przygody z Wrestlingiem, potem miał przerwę, wrócił, a ja nadal go nie trawiłem,

Jednak po zakończeniu durnej historii z Vickie, zacząłem się do niego przekonywać, aż stał się moim ulubionym heelem, chociaż mam nadzieje na jego face turn po powrocie.

 

Triple H - na początku reagowałem na niego bardzo żywo, markowałem mu można by powiedzieć. Odkąd jego decyzję mają widoczny wpływ na sytuacje w federacji, stracił w moich oczach.

 

John Cena - Tutaj dziwnie, na początku nie drażnił mnie, mimo iż już wtedy zauważyłem brak umiejętności. Potem stał się nudny,monotonny i ciężko strawny.

Aktualnie znowu wraca do moich łask bo jego walki stają się wreszcie przystępne.

 

Jericho - Uważałem go za idealne połączenie humoru z umiejętnościami w ringu, po jego powrocie w 2007 roku stracił walory humorystyczne ale jako face nadal pokazywał się w ringu ze świetnej strony. Początki Chrisa jako aktualnego heela były dobre ale do dzisiejszego dnia przejadły mi się do tego stopnia,że cofa mi się na sam jego widok na ringu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 414 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Monday Night Raw!
      • 17 783 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 792 odpowiedzi
    • AEW All In 2024
      Data: 25 sierpień 2024
      Lokalizacja: Londyn, UK

      AEW World Championship: Swerve Strickland (c) -vs- Bryan Danielson
      AEW Womens Championship: Toni Storm (c) -vs- Mariah May
      AEW International Championship: MJF (c) -vs- Will Ospreay
      • 81 odpowiedzi
    • WWE SummerSlam 2024
      Lokalizacja: Cleveland, Ohio
      Data: 03.08.2024

      Undisputed WWE Championship: Cody Rhodes © -vs- Solo Sikoa
      World Heavyweight Championship: Damian Priest © -vs- Gunther
      CM Punk -vs- Drew McIntyre

      ...

      CM Punk czytający na backu skrypt MiTB '24


      ...
        • Dzięki
        • Lubię to
      • 45 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      CMLL 91. Aniversario już w ten piątek - karta prezentuje się tak: 1) Futuro, Hombre Bala Jr., Max Star vs Magia Blanca, Magnus, Rugido 2) Neón, Star Jr., Templario vs Ángel de Oro, Niebla Roja, Soberano Jr. 3) Máscara Dorada vs Titán [Copa Independencia] 4) Willow Nightingale © vs Zeuxis [CMLL WOMEN] 5) Atlantis Jr., Último Guerrero, Volador Jr. vs Kojima, Orange Cassidy, Rocky Romero 6) Hechicero vs Esfinge vs Valiente vs Euforia [mask] 7) Chris Jericho vs Místico Co ciekawe najwięcej zamieszania wywołuje fakt, że potencjalnym ME ma być walka Jericho z Mistico wybrana nad Mask Vs. Mask.
    • GGGGG9707
      Ciekawe newsy pojawiają się na belgijskich stronach i forach wrestlingowych a także w grupach fanów w mediach społecznościowych. Jakiś czas temu autor plakatu "Belgium wants a PLE" (który Cody pokazywał na ringu na koniec live eventu) który okazał się być adminem sporej grupy fanów wrestlingu przekazał że temat jest grant i WWE bierze to poważnie pod uwagę. W zeszłym tygodniu przedstawiciele WWE zjawili się w Brukseli aby spotkać się z władzami miasta i zorientować się jak by wyglądała organizacja dużej gali. W grę ma wchodzić ING Arena przy Atomium w Brukseli także miejsce dobre bo autostrada blisko, turystyczne miejsce, metro sprawdzone przy masowych imprezach tuż obok. Negocjacje ponoć przebiegły dobrze. Dzisiaj podali nieoficjalnie, że są gala jest bardzo prawdopodobna, WWE chce zrobić PLE w Bxl a samo miasto też jest chętne i w grę wchodzą dwa terminy. Pierwszy to październik i gala Bash in Brussels a druga to styczeń i... Royal Rumble 2026. Osobiście nie wierzę w RR w takim mieście ale zobaczymy, w listopadzie ma zapaść ostateczna decyzja i oficjalne ogłoszenie. Do tego niezależnie od terminu SmackDown dzień wcześniej ma się odbyć też w Brukseli a aktualnie rozważają następne RAW we Francji jako, że jest blisko. Ja akurat podchodzę do tego z dystansem i nie uwierzę dopóki nie potwierdzą ale takie info pojawiają się na wielu belgijskich forach i piszą je osoby raczej dobrze zorientowane na belgijskim rynku (a to, że przedstawiciele WWE przybyli do Bxl na rozmowy to akurat potwierdzone info)
    • PTW
      Takie tam sprawy wyższych sfer... Vincent Caravaggio szturmem podbija ring PTW od momentu, gdy pierwszy raz postawił w nim swą natchnioną stopę. Współczesny arystokrata momentalnie stał się jednym z bardziej (a może właśnie mniej?) popularnych antagonistów. Fani kochają go nienawidzić, a on... no cóż, daje im wiele powodów, by ten stan rzeczy utrzymać! W walce z Max Speed ciągle niesionym fenomenalną energią z Ryuconu wydawało się, że wojownik chwalący się swoim rzekomym wysokim urodzeniem będzie miał spore kłopoty. Maksiu był szybki jak zawsze, silny jak nigdy wcześniej, a do tego zmotywowany, żeby pokazać Vincentowi miejsce w szeregu. Ciężko wyrokować co by się wydarzyło, gdyby w walkę nie zaangażował się krnąbrny Alex Brave, którego interwencja dała zwycięstwo paniczowi Caravaggio, a w konsekwencji utrzymanie passy zwycięstw. Vincent więc wygrywa raz za razem, ale nie można nazwać tych zwycięstw czystymi, czy zdecydowanymi. Czy na gali 29 września w końcu ktoś znajdzie sposób na kombinatora spod Wawelu? Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • MattDevitto
      Dziwnie ogląda się takie rankingi bez pięknego Romana w czołówce
    • KyRenLo
      CM Punk vs. Drew McIntyre  Hell in a Cell match: Tutaj bez niespodzianek, bo raczej każdy z nas spodziewał się, iż ta walka się pojawi na tej gali, a również i stypulacja tej walki była oczywista. Walka na SummerSlam troszkę zawiodła, natomiast kolejna była lepsza, niż się spodziewałem, więc wychodzi na to, że tutaj dostaniemy najciekawszy pojedynek tej dwójki. Jeżeli plotki o Gunther vs Punk na Survivor Series są prawdziwe, to CM Punk to zgarnia i tyle. Damian Priest vs. Finn Bálor: Fajnie zapowiadające się starcie. Mam nadzieję, że Balor to wygra. Liv Morgan (c) (with "Dirty" Dominik Mysterio) vs. Rhea Ripley: Liv tytuł obroni. Pytanie jak to zrobi? Wiadomo, że będzie trzeba przy tym troszkę namieszać i pewnie sam Dominik nie wystarczy tym razem. Może dawno niewidziana Raquel Rodriguez powróci i zrobi robotę dla Liv. Tak czy inaczej, liczę na dobrą waleczkę. Trzy walki na teraz. Co można dodać? Gunther vs Sami: Rewanż za Wrestlemanię tylko z innym wynikiem. Bron vs Jey Uso: Walka godna gali PLE. Bianca Jade vs Damage CTRL: Bianca Jade vs  Pure Fusion Collective: Przecież to Bianca, więc nie będę przesadnie zdziwiony jak wrzucą ją na kartę. Atlanta, Georgia więc byłoby bardzo dziwne, gdyby Blondasa zabrakło to i musi dostać coś dla siebie. Cody vs Randy: Randy, to jest Randy. Przegrał walkę o jeden pas i nic wielkiego się nie stało. Równie dobrze może teraz zawalczyć o drugi. Cody vs KO: Tej walki też wykluczyć nie można. I to chyba byłoby wszystko, jeżeli chodzi o możliwości zestawień dla Kodeusza, no chyba że zdecydują się na Fatu, ale wątpię.  LA Knight vs Andrade  LA Knight vs Melo LA Knight vs Melo vs Andrade Najlepsza opcja ostatnia, ale pozostałe dwie też nie wyglądają źle. Nia Jax vs Bayley: Z kim innym niby miałaby walczyć Jax? Bayley powinna dostać rewanż, którego niestety nie wygra. Na teraz więcej w głowie nie mam. Wiadomo, że karta pewnie zamknie się w 5 może 6 pojedynkach, więc część z tego, co napisałem się nie sprawdzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...