Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Wrestler, o którym po latach zmieniłeś zdanie?


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Małe wyjaśnienie idei tematu: Nie chodzi mi o wrestlerów, których kochaliście lub nienawidziliście za czasów ślepego markowania. Myślę raczej o całkowicie świadomej ocenie pod dowolnym względem (ringowym, gimmickowym, marketingowym itd). Bo tylko taka zmiana zdania ma jakieś znaczenie ;) .

 

W ostatnich latach zmieniłem zdanie o Goldbergu. Właściwie go w swojej głowie zrehabilitowałem. Bynajmniej nie chodzi o umiejętności, bo tu Goldberg pozostaje dla mnie człowiekiem przysłowiowych pięciu ciosów, ale o ogólne wrażenie.

 

Nienawidziłem Goldberga jako mark pod koniec lat 90. i jako świadomy fan na początku lat dwutysięcznych w WCW. Potem źle mu życzyłem w WWE i cieszyłem się, że odszedł po fatalnej walce z Lesnarem. Ale od tamtego czasu wiele się zmieniło, np. Cena dostał monster push. Facet może i jest dobrze zbudowany, ale ze swoim gimmickiem, wyrazem twarzy i repertuarem jest po prostu niewiarygodny. Kiedy natomiast patrzyło się na Goldberga, to można było uwierzyć, że jest to ktoś, kto może pokonać każdego (pomijam takie sytuacje jak rozwalenie całego Flock czy nWo w pojedynkę). Prawie dwumetrowy łysy facet z miażdżącym spearem (cokolwiek o nim powiedzieć) - to robiło wrażenie. Jeżeli już muszę oglądać w main eventach pushowanych do niemożliwości wrestlerów bez umiejętności, to naprawdę tęsknię za Goldbergiem. Z perspektywy czasu wcale nie był taki zły...

Edytowane przez SixKiller

1005187806541accfacb3d6.jpg

  • Odpowiedzi 66
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    5

  • LooseCannon

    4

  • TakerFanKrk

    3

  • Devil

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  320
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2009
  • Status:  Offline

Z początku nie byłem może do niego źle nastawiony, ale neutralnie. Od zawsze lubiałem Stinga i drażniło mnie, że zawsze Goldberg go niszczył (w WCW tylko mieli styczność). Szkoda, że opuścił WWE, a wiek ma dobry, chociażby Sting jest parę lat starszy, a wciąż walczy i doskonale mu to idzie. Gdyby powrócił do WWE to zrobiłby porządek :twisted:

P.S Nie jestem w Twoim wieku i troszkę mi do niego brakuje więc tak lata 90 to lata moich narodzin więc, mówiąc z początku chodzi mi o interesowanie się wrestlingiem.

1623504524b1fd2301336b.jpg


  • Posty:  1 470
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.07.2008
  • Status:  Offline

To znaczy mój przykład będzie skrajny trochę kontrowersyjny, mogę swoimi wspomnieniami rozpocząc burzę, ale......

po latach markowania w WCW i dojrzałego oglądania WWE byłem zafascynowany niesamowitym technikiem z Kanady, który potrafił dać z siebie wszystko w każdej walce i pokazać naprawdę kunsztowny wrestling. Jednak koniec i upadek Pegazusa był takim wstrząsem dla mnie, że obecnie jego tragedia czy też zbrodonia przesłania mi całą jego kariere, osiągnięcia itd

Roots Rock Reggae

Odpowiedz mi kim jestem!?!

173694779448d910b615175.jpg


  • Posty:  439
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.04.2008
  • Status:  Offline

*Lex Luger

Jako dzieciak markowałem mu. Tak, śmiejcie się ze mnie, rozumiem. Z perspektywy czasu widzę, że był beznadziejnym wrestlerem. Nudny w ringu, drętwy za mikrofonem. Co ja w nim cholera widziałem?

 

*Relacja Diesel/Nash - Razor/Hall

Za młodu zawsze kibicowałem temu większemu z Outsiders. Czy to w WWF, czy w WCW, Nash był dla mnie zawsze w top 5, natomiast Hall nie zbudzał kompletnie żadnych emocji. Teraz już nie widzę w Wielkim Kevie niczego ciekawego, natomiast Hall podczas swoich najlepszych lat był jednym z co bardziej wyróżniających się zawodników. Bardziej charyzmatyczny od Nasha, a także o wiele lepszy w ringu.

 

*Randy Orton

Kiedy na No Mercy 2007 zdobył pas mistrzowski, cieszyłem się niczym za dobrych lat markowania. Potem przyszło rozczarowanie. Są tacy zawodnicy, którzy świetnie sobie radzą z odpowiedzialnością bycia mistrzem federacji. Inni natomiast ciekawie rokują, natomiast gdy już zdobywają pas, coś zaczyna zgrzytać. Ortona wrzucam do tej drugiej grupy. Dlaczego? Jego styl walki jest dla mnie okropnie nudny. Orton ma słabą technikę, niechęć do jakichkolwiek bumpów (czasy obecne, nie mówię o latach 2004-2005). Dwie rzeczy w nim są absolutnie przereklamowane:

1. Psychologia ringowa: gdzieś czytałem opinie jakiegoś Ortonomaniaka, że Randy może i nie jest widowiskowy, ale za to umie opowiadać historię w ringu. Bullshit. Może i umie, ale bardzo nudną historię. W tym, co robi, nie ma bynajmniej niczego szczególnego. Mogę z miejsca podać 10, ba, nawet i 30 wrestlerów, którzy są lepszymi storytellerami w ringu.

2. Proma: jasne, to z McMahonem było świetne. Kilka innych również. Ale to nie dzięki Ortonowi, tylko dzięki samej historii. Bez dobrego storyline'u Orton się gubi i staje się nudny. Zaczyna brzmieć jak 16-latek prężący się do lustra. Taki Chris Jericho potrafi wejść na ring, wziąć mikrofon, i gadając o niczym i bez sensu ("you gelatinus, parasitic tapeworms!") walnąć fantastyczne promo. Orton jest w tej kwestii uzależniony od dobrego bookingu.

Uwielbiałem go jako Legend Killera. Sam charakter Vipera też do mnie trafia. Ba, nawet jestem pod wrażeniem tej ewolucji z jednego charakteru do drugiego. Było to naprawdę świetnie przeprowadzone. Ale co z tego, że Randy błyszczy gimmickiem, skoro wszystko inne leży na całej linii? Naprawdę chciałbym, żeby jeden z trójki Y2J, Edge, CM Punk dostał taki push, jak Orton.

 

*Ken Shamrock

W 97 roku zareklamowali go jako "najniebezpieczniejszego człowieka na świecie" i mistrza UFC. Myślałem, że to mistrzostwo UFC oznacza ni mniej ni więcej jak tytuł najlepszego fightera na świecie. Tak wiem, byłem głupi. W każdym razie łyknąłem te bzdety jak młody pelikan i Shamrock wydawał mi się kimś, kogo NIE DA się pokonać :D Dziwiłem się, że nie wygrał w 97 roku pasa. Teraz już wiem dlaczego. Koleś nie ma charyzmy (przynajmniej nie na tyle ile oczekuje się od main eventera). Gdybym teraz cofnął się w czasie i oglądał to samo WWF, pewnie kompletnie nie przejmowałbym się Shamrockiem.

 

Póki co tyle, jak coś więcej mi przyjdzie do głowy to uzupełnię.

Zapraszam do mojego diary

WWF 1998: Here comes the crap!

10921402264bd2c1c1cf977.jpg


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Sorry, Panowie. W ostatniej chwili usunąłem fragment mojego postu, który - jak widać - okazał się kluczowy (wydawało mi się, że mój przykład z Goldbergiem będzie wystarczająco sugestywny) ;).

 

Nie chodziło mi o wrestlerów, których kochaliście lub nienawidziliście za czasów ślepego markowania. Myślałem raczej o całkowicie świadomej ocenie pod dowolnym względem (ringowym, gimmickowym, marketingowym itd). Bo tylko taka zmiana zdania ma jakieś znaczenie ;).

 

Wiem, że wiele osób był rozczarowanych np. Ortonem i Carlito, których już u progu ich karier okrzyknięto wielkimi nadziejami wrestlingu, a jak się rozwinęli każdy widzi ;).

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  3 551
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.12.2006
  • Status:  Offline

Goldberga zawsze lubiłem i kibicowałem mu jako totalny mark WCW. Po latach udało mi się dostrzec w nim dużo więcej niż kiedyś. Oglądając nitrosy i gale PPV, można śmiało stwierdzić, że Bill był lepszy w ringu niż większość main eventerów (Hall, Nash, Hogan, Macho, Luger....). Jego walki w okresie mniej więcej runu z U.S Title, były na prawdę porządne i nie trwały po 20 sekund, jak te na 2 miesiące po debiucie w federacji. Nie mówiąc już o późniejszych walkach jak z DDP z HH98 (ulubiona walka Billa), czy walki z WWF - The Rock, Jericho.

 

Scott Hall - nie wiem czemu, ale jako małolat nienawidziłem wręcz jego postaci. Jak lubiłem Nasha tak nie cierpiałem Halla. Po latach stwierdzam, że był świetny i nie mówię tu o ring skillsach ale generalnie. Nie mówiąc już o tym jakie zajebiste proma dawał będąc Razorem Ramonem.

 

Ric Flair - zwykle często zmieniałem o nim zdanie, ale częściej był dla mnie tylko popierdółka w garniturze, która potrafiła tylko niezamykać japy..może dlatego, iż nie wiedziałem, że był wielokrotnym posiadaczem WCW czy NWA Title ? (i tutaj podziękowania dla zajebistych komentatorów z WCW WorldWide oraz mojego młodego wieku i oglądania gal bez znania jakichkolwiek słów po angielsku). Obecnie trudno jest mi wymienić lepszego zawodnika w historii, tak świetnego ringowo, za mikrofonem i z tak wielką charyzmą. Baaardzo chciałbym usłyszeć jeszcze te jego "Meeeeeeean woooooooooo Geeene! "

 

Rey Misterio Jr. - wiadomo, jak każdy byłem zachwycony tym co malutki Rey potrafił robić w ringu. Niestety po tym jak skoksował się w WWE, zmieniłem o nim zdanie diametralnie. Co prawda ciągle był jednym z najlepszych ringowo zawodników w federacji McMahona, ale i tak był tylko cieniem tego Reya Jra. który szybował nad linami na Nitro.

 

Generalnie, większość moich sympatii i antypatii do zawodników utrzymała się od czasów oglądania WCW i WWF. Ciągle nie przepadam za Big Showem, ciągle lubię oglądać stare walki Lugera, dalej nienawidzę gburowatego idioty Warriora....

14078636424fdfa1a4c8062.jpg


  • Posty:  406
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  17.05.2008
  • Status:  Offline

A więc nasuwa mi się w tej chwili jedno nazwisko, czyli uwaga...

Cena.

Jego gimmick rapera był bardzo ciekawy w porównaniu do obecnego gimmicku face-terminatora.Jego wejścia z mikrofonem,segmenty jako heel, bądź jako face były o wiele strawniejsze niż obecnie.

W ringu też był ciekawszy niż obecnie(jakie oczy zrobiłem jakiś czas temu gdy zobaczyłem jak Cena wykonuje zwykły elbow drop :twisted:

old ECW + Hogan,SCSA forever

Music = fuel of my soul

21105114604a639bcda9849.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Six moze masz tylko takie zdanie o Goldbergu bo na bezrybiu rak ryba :) porownujac do z Cena kazdy moze wydawac sie wielki :)

 

Kurt Angle - nie wiem, moze to wina jego gimmicku lamusa z poczatkow jego kariery w WWF, ale nie trawilem go, byl dla mnie totalnym nieporozumieniem, tyle ze te medale go ratowaly, wiec w tlumaczylem sobie ze na darmo w swoim miejscu rzeczywiscie nie byl. Potem jak zaczal ewoluowac i pokazywac swoj prawidziwy ATTITUDE kupilem go do konca.

 

Jericho - gimmick placzka nie przekonywal mnie kompletnie, ale jak tylko odszedl do WWF zrozumialem co WCW stracilo.

 

Buff Bagwell - inna historia niz wyzej. Jak dla mnie centralna postac nWo. Mial wrecz na twarzy wymalowane - i tak Was zrobie w ch... ale zanim to sie stanie uwierzycie we kazdy moj przekret. Potem jak przestal dzialac do spolki z BBP obnazyly sie wszystkie jego braki.

 

DDP - nie kupowalem go, ani nie rozumialem tego jak mogl zrobic taka kariere. Jednak z czasem dostrzeglem ile pracy wlozyl w to gdzie sie znalazl.

 

Raven - zajelo mi troche czasu zanim doszedlem do tego ze ten gosc ma naprawde leb do tego biznesu. Moze to kwestia tego ze pamietalem go przez lata jako Johnny Polo.

 

jak widac w wiekszosci to kwestia gimmicku, czasem tego ze z latami zmienialo sie podejscie do wrestlingu i zaczelo sie dotrzegac pare innych elementow tego biznesu(aktorstwo w ringu, praca na ringu z drugim wrestlerem, umiejetnosc sprzedania oponenta)

 

(wstaw dowolne imie) - wszyscy ktorzy nie dostrzegli momenty w ktorym powinni odejsc. Jak dobrze o nich myslalem w czasach ich swietnosci, albo nawet schylkow karier, tak ich nieudane i nieudolne powroty od razu przeslanialy mi ich status gwiazd i legend.

Edytowane przez Ceglak
Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Ceglak, podstawowa różnica jest taka, że Goldberg był wiarygodny, a Cena nie jest. Bez tego punktu odniesienia prawdopodobnie nigdy nie zmieniłbym zdania ;).

 

A Angle'a i Jericho kochałem w ich pierwotnych wcieleniach, bo obaj mieli niezwykły talent komediowy. Brutalny kostkołamacz nigdy nie dał mi tyle zabawy co Kurt, który zachęcał w centrum handlowym do abstynencji seksualnej, próbował pocieszyć Vince'a, tłumaczył Kaientai, jak się powinni do niego zwracać, albo zastanawiał się z Christianem, gdzie był HHH w czasie invasion angle ;). U Jericho taka radykalna zmiana nie zaszła, bo w WWE kontynuował w dużym stopniu gimmick crybaby, i dopiero niedawno zastąpił "Jericoholików" "hipokrytami", co bardzo mi się nie podobało.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

A Angle'a i Jericho kochałem w ich pierwotnych wcieleniach, bo obaj mieli niezwykły talent komediowy.

 

 

talent mieli co zrozumialem pozniej, ale nigdy "TAKI" talent komediowy nie uprawnial do bycia maineventerem(jak bylo w przypadku Kurta). Jest/byla roznica pomiedzy talentem komediowym powiedzmy Rocka a ich dwoch. Oni sie troche blaznili, stad nie moglem ich brac na 100% powaznie.

 

Ale poza tym masz racje.

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  1 108
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.08.2008
  • Status:  Offline

John Cena - Nie lubiłem go, uważałem go za najgorszego wrestlera jaki kiedykolwiek miał miejsce. Cierpiałem kiedy wracał( teraz nie bo nie oglądam WWE). Myślałem że nic już z niego nie będzie, a jednak. Teraz uważam że jest on prawie najlepszym Main Eventerem RAW( HBK jest lepszy :)) Według mnie takich wrestlerów jak Randy Orton i Triple H wciąga nosem.
We want Dark Sam!

17794869784a630ab0499dd.jpg


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Ceglak, moim zdaniem w main eventach jest miejsce nie tylko dla twardzieli. Cyceron powiedział kiedyś: "Nie ma nic bardziej nieznośnego, niż głupiec, któremu się powodzi". I na tej zasadzie to działało, że Kurt, któremu SCSA nie chciał podać ręki, na złość wszystkim wygrywał ;).

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

Ceglak, moim zdaniem w main eventach jest miejsce nie tylko dla twardzieli. Cyceron powiedział kiedyś: "Nie ma nic bardziej nieznośnego, niż głupiec, któremu się powodzi". I na tej zasadzie to działało, że Kurt, któremu SCSA nie chciał podać ręki, na złość wszystkim wygrywał ;).

 

racja racja Six, tylko fakt tego ze po prostu nie mozna powaznie spojrzec na Kurta ktory w centrum handlowym robi z siebie pajaca :P Fakt mial w ringu wszelkie argumenty zeby poprzec swoja pozycje, ale poza ringiem byl totalnym matołem :lol:

Bryan Alvarez: 'what the hell is CRIMSON, what that has got to do with Amazing RED?'

11779036984f6668615c651.jpg


  • Posty:  728
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.11.2008
  • Status:  Offline

Bret hart - Kiedyś nienawidziłem go , za czasów WCW ;) Jego walki wydawały mi się nudne , walczył ze stingiem którego ubóstwiałem. Potem stał się jednym z moich ulubionych zawodników , dostrzegłem jego technikę oraz to że np był lepszy w ringu od np stinga którego uwielbiałem :)

 

The Rock - Kiedyś działał mi na nerwy i nie lubiłem ogólnie go :D Za co ? za to że wszystkich pokonywał (w tym tych co lubiłem) , nie podobały mi się jego finishery oraz wkurzało mnie jego "aktorstwo"

 

Teraz wręcz odwrotnie , to co kiedyś mnie wkurzało doceniam ;) Był świetnym charyzmatycznym zawodnikiem , potrafił porwać publiczność jak nikt inny , jego speeche były bardzo ciekawe i z przyjemnoscia sie słucha :)

Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani w żadnym innym terminie. Ponadto autor zastrzega sobie prawo zmiany poglądów,bez podawania przyczyny.

15526227894b75c90031222.gif


  • Posty:  971
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.08.2008
  • Status:  Offline

Edge - nie trawiłem gościa na początku mojej przygody z Wrestlingiem, potem miał przerwę, wrócił, a ja nadal go nie trawiłem,

Jednak po zakończeniu durnej historii z Vickie, zacząłem się do niego przekonywać, aż stał się moim ulubionym heelem, chociaż mam nadzieje na jego face turn po powrocie.

 

Triple H - na początku reagowałem na niego bardzo żywo, markowałem mu można by powiedzieć. Odkąd jego decyzję mają widoczny wpływ na sytuacje w federacji, stracił w moich oczach.

 

John Cena - Tutaj dziwnie, na początku nie drażnił mnie, mimo iż już wtedy zauważyłem brak umiejętności. Potem stał się nudny,monotonny i ciężko strawny.

Aktualnie znowu wraca do moich łask bo jego walki stają się wreszcie przystępne.

 

Jericho - Uważałem go za idealne połączenie humoru z umiejętnościami w ringu, po jego powrocie w 2007 roku stracił walory humorystyczne ale jako face nadal pokazywał się w ringu ze świetnej strony. Początki Chrisa jako aktualnego heela były dobre ale do dzisiejszego dnia przejadły mi się do tego stopnia,że cofa mi się na sam jego widok na ringu.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Grins
      Zelina i tak pójdzie dalej i za pewnie zdobędzie jako pierwsza meksykanka główne mistrzostwo, chociaż nie wiem zdobyła już jakaś babka z Meksyku głównego mistrzostwo kobiet w WWE? Jak nie, to pewnie ona będzie pierwsza ale dajmy jej czas dopiero co zdobyła swój pierwszy tytuł  nie ma co od razu pchać ją w główny obrazek to i tak dużo że rok temu podajże walczyła o główny pas czy tam dwa lata temu. 
    • Attitude
      Nazwa gali: DDT Dramatic Dream Takashimaya Vol. 3 Data: 31.05.2025 Federacja: DDT Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Takashimaya 1st Floor JR Exit Special Venue Format: Taped Data emisji: 03.06.2025 Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • CzaQ
    • Giero
      Za nami kolejny epizod WWE Friday Night SmackDown w drodze do Money in the Bank 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. SmackDown otworzyła Bianca Belair, która przyznała, że nie jest jeszcze gotowa do akcji. Show odbywało się jednak w jej rodzinnym Knoxville w Tennessee, stąd się pojawiła. Szybko przerwała jej Naomi. Zdradziła, że była w domu rodziców Bianki i widziała album zdjęć. Przypomniało jej to czasy, gdy były szczęśliwe jako tag team. Belair jeszcze raz zaznaczyła, iż to koniec między nimi. Zdenerwowana Naomi skwitowała, iż chciałaby, by Bianca była na wózku inwalidzkim, tak samo jak jej matka. Wtrąciła się wreszcie Jade Cargill, która zaatakowała Naomi. Z tego zwinnie przeszliśmy do walki kwalifikacyjnej do Money in the Bank Ladder Matchu. Naomi pokonała Nię Jax i Jade Cargill. JC Mateo łatwo rozprawił się z R-Truthem. Po pojedynku z Solo kontynuowali atak, aż pojawił się Jimmy Uso. Wyatt Sicks ponownie zaatakowali tag teamy ze SmackDown – #DIY, Motor City Machine Guns, Fraxiom i Street Profits. Los Garza pokonali zespół Je’Vona Evansa i Reya Fenixa, jako przedsmak Worlds Collide. Przy stanowisku komentatorskim był NXT North American Champion Ethan Page, który zaingerował w pojedynek. Zelina Vega pokonała Albę Fyre. Duże zamieszanie wywołała Chelsea Green. Damian Priest ostrzegł mistrza US Jacoba Fatu. W kolejnej walce kwalifikacyjnej do MITB Matchu Andrade pokonał Jacoba Fatu i Carmelo Hayesa. Ponownie doszło do spięcia na linii Fatu – Solo Sikoa i JC Mateo. SmackDown kończyła konfrontacja Cody’ego Rhodesa i Jeya Uso z Johnem Ceną i Loganem Paulem. Skrót gali:
    • MissApril
      Zelina powinna już iść dalej jako mistrzyni US, trochę słabo to wygląda, a kręcenie się w kółko przy Albie, Piper i Chelsea jest po prostu nudne. Przydałoby się odświeżenie jej runu z inną zawodniczką na tym etapie posiadania pasa. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...