Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

LOCKDOWN 2009


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 679
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.12.2006
  • Status:  Offline

Gala napewno na +, w porównaniu do poprzednich PPV TNA. Jednyne, czego mogę się uczepić, to bardzo słaby Main Event. Ale poza tym, wyszło fajnie ;)
  • Odpowiedzi 24
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    2

  • Miolli

    2

  • K-PEL-K

    2

  • Przemek_1991

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  243
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.03.2009
  • Status:  Offline

Suicide vs Black Shizmo vs Creed vs Sheik Abdul Allah Bashir vs Kiyoshi

Jak to zwykle bywa z zawodnikami XDivision, walka byla dosc ciekawa i owocowala w duzo fajnych spotow. Najlepiej zaprezentowali sie (niestety) Lethal Consequences.. dobrze pracuja jako team i w ogole. Bashira w ogole bym zastapil kims innym bo nie trawie typa od kiedy prezentowal swoje umiejetnosci w WWE... Kiyoshi i Suicide tez srednio...

Jedyne co ratuje jeszcze Suicide'a w moich oczach (bo jakos bardzo podoba mi sie jego gimmick) to ala samobojczy skok z klatki.. to bylo wrecz imponujace.

Daniels powinien dostac bonusa przy wyplacie za odwalenie podwojnej szychty :D

 

Daffney vs OneDirtyBitch vs Sojo Bolt vs Madison Rayne

Daffney dosc fajnie zaprezentowala sie w tej walce.. Ogolem podczas tej walki nie dzialo sie za wiele..

Widac ze znowu ODB pokreci sie wokol Angeliny... to juz bylo..... to sie staje nudne.

 

Awesome King Kong vs Taylor Wilde vs Angelina Love

Nawet niezla walka... Angelina przymroczona po Crossbody panny Wilde.. trzeba bylo improwizorke pierdyknac.

 

Maszynki vs LAX vs No Limit

Jak zwykle najlepiej wymiatal Hernandez :D ... Ten koles ma niesamowity power. Ciekawi mnie kiedy latynosi wykorzystaja swoje walizeczki.

Tak jak w XScape match.. duzo ciekawych akcji i wygrana MCMG.. co bardzo mnie cieszy bo chlopkai wprost wymiataja w ringu.

 

Team3D vs Beeeeer Moooooney INC.

Storm i Roode pokazali sie dosc fajnie w tej walce.. Najbardziej oryginalny team ostatnimi czasy.

Niestety wynik byl do przewidzenia. Wygrywaja 3D.

Mialem nadzieje ze troche lepiej bedzie wygladal ten owy Street Fight match.. Ale ogolnie nie narzekalem.

 

Abyss (!?) vs Morgan

Nie trawie Morgana od kiedy zaczal wystepowac w szesciokatnym ringu TNA.. jakos nie przemawia do mnie jego postac.

Co do Abyss'a to totalna klapa... nie moge wybaczyc TNA tego co zrobili ostatnio z Chrisem.

Pamietam jeszcze te jego promosy z wariatkowa itepe..... Najpierw gral role bohatera ratujacego niewinnych z opresji... a teraz? Nawet nie wiem jak to ujac....

Stypulacja zapowiadala ciekawy match.. a wyszlo? No troche inaczej niz sie spodziewalem.

Jedyne co bylo godne uwagi to motyw z rozwaleniem szkla o glowe Morgana.

A tak ogolnie toooo....... Steven Richards is Dr. Stevie!? .... no naprawde panie Tenay.. nikt sie tego nie spodziewal :D :D :D

 

Team Angle vs Team Jarret

Jak zwykle fenomenalny AJ musial miec najlepszego spota w tej walce... szkoda tylko ze wyszedl on nie najlepiej... Styles skacze... rozpieprza gorna czesc klatki iiii...... pada na mate zaledwie muskajac stojacych obok zawodnikow... Prawie jak wersja komediowa skoku na publicznosc podczas koncertu punkowego.

Ogolem walka nie byla zla.

Ciekawi z kim ciagnal nawijke Slappy Joe przed wejsciem na ring. Niektorzy twierdza ze to Tazz... Hmm............ Ciekawi mnie jaka role mialby niby nasz Tazio pelnic. Jak wiadomo nie jest juz aktywnym wrestlerem... niby moglby byc (jak sie aktualnie spekuluje) mentorem Joe... ale jakos mi sie to nie widzi.

No i najwiekszy madafakin szok na calym Lockdown...... Bobby Lashley! Skoksiony.. potezny... Lashley zaskakuje wszystkich swoja obecnoscia w TNA!!! Jak wiadomo reakcja Kurt'a podpowiada po ktorej bedzie stronie.... Ale ogolnie I Don't Give A FUCK. Nigdy nie lubilem Bobby'ego... A od chwili kiedy po raz pierwszy przemowil do mic'a swoim jagniecym glosem... to juz totalnie :D

 

Sting vs Mick Foley/Cactus Jack?

Mick nowym champem....

Mick chce lamac zasady match'u bo.... moze.

Mick kopie kamerzyste bo... moze.

Hehe.. wlasnie taki Foley mi sie podoba :D

Ja tam osobiscie nie spodziewalem sie ze Foley zostanie nowym champem, ale coz. Nie przeszkadza mi to w zupelnosci.

W walce dwoch panow moze zabraklo finezji itepe.. Ale ogolnie dalo sie obejrzec. W koncu starosc nie radosc.

-Bring back Sinn Bodhi!

-Screw the legends!

"Quoth the Raven, nevermore."

19057366234c8b27f381178.jpg


  • Posty:  905
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.02.2006
  • Status:  Offline

Obejrzałem gale na szybko:)

 

Eric Young vs Danny Bonduace

Walka totalnie zbedna ale skoro była na Pre Show to może byc :P Pogłoski o Swantonie Bonduace były prawdziwe z tym że zamiast Swantona bardziej wyszedł mu sommersault i to kiepsko wykonany :P Szkoda że Rhino w takie gówno zaplątany ejst :/

 

Xscape match

Bardzo fajna i szybka walka. Dziwi mnie to że Black Machismo tak łatwo stracił pozycję (chodzi mi o to że zawsze jak przegrywał to jako ostatni był eliminowany) na rzecz Bashira :/ Suicide potęzny Splash i jestem dla niego pełen podziwu :) Elegancka solidna walka :)

 

Queen of the cage

Kiepso wyszła :/ Liczyłem na zwycięstwo madison Rayne która niestety nic nie pokazała. Tak samo Bolt. Dafney jak na drugą walkę w miare. ODB nic ostatnio nie pokazuje w ringu a ten jej "chłopak" sprawia że wszystko jest masakrycznie żenujące.

 

Three way Tag team match

Chyba najlepsza walka na gali jak dla mnie :) to co lubię czyli szybka akcja i ciekawe niektóre akcje :) No Limit pozostawił po sobie nawet ciekawe wrażenie. Chyba LAX mi tam nie pasowali:/

 

Doomsday Chamber of blood

Powtórka z rozrywki. Walka rozegrana po raz enty i jak dla mnie nic ciekawego nie było. Nudzi mnie już ten feud

 

Knockouts Title

YES, YES, YEs, YES :D Tak tak tak, Angelina Love mistrzynia :> Szkoda tylko że w takim stylu ale niestety było widać że jest strasznie ogłuszona po tym crossbody Taylor. A w związku z tym że Kong była wyeliminowana poprzez przywiązanie to nie mogły nic więcej wymyslec. Kiepsko końcówka wyglądała ale dla mnie walka cud miód i orzeszki :>

P.S.

Velvet Sky pierwszy raz pojawiła się nie w koszulce a w samym staniku i... uuuułłłaaaaa :D She's so HOT :D

 

Philadelphia Street Fight

Elegancka walka, jak dla mnie taka namiastka tego co kiedyś widzielismy w ECW :) wiedziałem że wygrają 3D i w sumie dobrze :) Szkoda że poza beer money i 3d nie ma narazie innych teamów do tego tytułu w TNA

 

Lethal Lockdown

Po raz kolejny tradycji stało się zadość i AJ wykonał największego spota :D hehe, ciekawie to wymyslili z wyleceniem przez dach :P Szkoda że go nie złapali tak idealnie więc sie pewnie potłukł. Końcówka w momencie kiedy JJ wymierzał w AJ i Bookera była tak jak w telenoweli. W końcu AJ pinuje :D

 

Main Event

WTF!?!?!?!?! Dlaczego TNA nadal nie promuje swoich zawodników dlaczego? Walka kiepska jak dla mnie :/

 

 

 

WTF 2 !?!?!?!?!?!

Lashley? Dlaczego.... TNA dlaczego :(

5199219949eed950a51bb.png


  • Posty:  3
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.04.2009
  • Status:  Offline

Dla mnie lockdown bylo super najlepsza walka byla dla mnie walka Abyssa z Mattem Morganem ale zawiodlem sie walka Foleya i Stinga bylo wiecej o niej szumu niz dobrej walki

  • Posty:  93
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2008
  • Status:  Offline

Około 20 godzin po obejrzeniu PPV. Może mi trochę już szwankować pamięć. Opinia oparta na pierwszym (jakże ważnym dla oglądania wrestlingu) wrażeniu. Na dodatek, będzie widoczny swoisty entuzjazm udzielający się podczas oglądania show.

 

Eric Young vs Danny Bonduace – walka w zasadzie bez historii. Nic właściwie z niej nie pamiętam, poza tym, że miała być dark matchem. Jednocześnie mam wrażenie, że została dokooptowana na siłę i miała być czymś w rodzaju swoistej, TNA-owskiej wersji storyline’u Jericho – Rourke.

 

Division X Xscape match – od Dywizji X wymaga się dużo. Walka, która spokojnie mogłaby walczyć w WWE o miano najlepszej nie tylko na jakimś PPV, ale nawet w całym roku, tutaj może być uznana za średnią. Liczyłem na przedsmak tego co miało się wydarzyć w dalszej części gali. Trochę się zawiodłem. Dysonans pomiędzy średniactwem (jak na Dywizje X) a akcją Suicide’a na sam koniec. Albo już TNA oglądam zbyt długo, albo spoty nawet najwyższej jakości są już dla mnie normalnością.

 

Queen of the cage – dla mnie gimmick ODB w parze z Codym nie jest taki zły. Mnie to nawet bawi. Natomiast sama walka podobnie jak opener (dark match?) nie pozostawiła śladu w pamięci.

 

Three Way Tag team Match – tutaj liczyłem na walkę gali. Powiem nawet więcej – na wymiatacz, który skopie tyłek, wciśnie w ziemi i wykręci suty. A jednak dalej ... tylko normalna walka, z pojedynczymi lepszymi spotami. W tym miejscu chciałbym postawić, może nawet kontrowersyjną tezę. Podobnie jak w walce o Division X Championship, klatka ograniczyła wrestlerów. Zabrakło mi pomysłu na jej wykorzystanie, poza tym też tempo walki było jakby ograniczone. Pytanie co lepiej: widzieć jak Hernandez wykonuje Border Toss o klatkę czy rozpędzony suicide dive z ringu? Jak na razie jest to druga walka tej gali, o której można powiedzieć „dobra”, ale zaraz trzeba dodać mocno zaakcentowane „ale”.

 

Morgan – Abyss – tych dwóch wrestlerów ma moim zdaniem duży potencjał na robienie świetnych walk. I wreszcie tak się stało. Poza tym stypulacja była taka jaka powinna być. Dobry, a w kategoriach mainstreamowego hardcore/violent wrestlingu, nawet bardzo dobry pojedynek. Trochę dramatyzmu, sporo mocnych akcji. Tylko trochę szkoda przegranej Abyssa. Parks naprawdę dobrze pracuje, widać jego poświęcenie (przypomina mi się jego akcja wraz Team 3D i płonącym stołem) i szkoda, że nie dano mu wygrać.

 

Knockouts Title – dla mnie przede wszystkim Swanton Bomb Awesome Kong. Nie kojarzę walk tej Pani z innych federacji, ale mój szacunek dla Jej umiejętności wzrósł o 120%. Pozytywem tej walki było także rozwiązanie. Mały powiew świeżości dla dywizji Knockouts.

 

Team 3D vs. Beer Money – jakoś od połowy walki, miałem wrażenie, że to bardziej cheer fest dla Ray’a i Devona. Wynik był całkiem pewny. W zasadzie, zamiast Beer Money mógłby tam wystąpić każdy inny team – ich akcje nie budziły żadnej reakcji na widowni. Tutaj również cieszę się z rozwiązania. Piwosze są autentyczną marką jeśli chodzi o tag teamy, wyprodukowaną przez TNA, ale jeszcze długo nie ten kaliber co Dudleysi. Miejmy tylko nadzieję, ze nie zabraknie pomysłów na ich prowadzenie i że nie będzie kretyńskich pomysłów wzorowanych na WWE w rodzaju rozbijania (przynoszącego korzyści) teamu.

 

Team Jarret vs. Team Angle – walka wyglądała tak jak miała wyglądać. Choć nie mogę oprzeć się wrażeniu, że można było zaryzykować i zrobić tutaj screw job w wykonaniu Jarreta. Cóż to byłoby za zaskoczenie (podobne przemyślenia miałem po walce Angle – Sting na Destination X z udziałem Foleya jako special enforcera). Można naprawdę nie lubić A.J.’a, ale pojedynki z jego udziałem zyskują na wartości co najmniej o połowę. W walce - jeden z tych spotów, który wbija się w pamięć po obejrzeniu całej gali.

 

Sting – Mick Foley – albo ze mnie słaby fan Bordena, albo sobie nie przypominam kiedy ostatnio Steve występował w pojedynku z przydomkiem „hardcore”. Jak na dwóch emerytów, to panowie skręcili całkiem niezłe widowisko. Przyjemnie się oglądało, a i rozwiązanie nastawia pozytywnie jeśli chodzi o zagęszczenie fabuły w main eventach.

 

Podsumowując: co najmniej 5 walk o których można powiedzieć że były dobre albo nawet więcej. Ogromny + za duże zaskoczenie w postaci pojawienia się Bobbiego Lashleya (co prawdą będą to raczej gościnne, pojedyncze występy, ale cieszy, że i TNA potrafi przygotować taką niespodziankę dla fanów). Po żenującej Against All Odds, średniawej Destination X, federacja z Nashville, jakby na fali wznoszącej. Nie mówiąc także o „comebacku” Danielsa na poprzednim Impactcie. Pojawiło się jasne, dobrze widoczne światełko w tunelu dla TNA. Ale droga do niego jeszcze daleka.

 

Ocena w skali szkolnej: 4+


  • Posty:  10 279
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Suicide© vs Jay Lethal vs Consequences Creed vs Sheik Abdul Bashir vs Kiyoshi - bardzo fajny opener i dobra rozgrzewka przed dalszą częścią PPV. Sporo się działo, było szybko, spotowo i efektownie. Świetnie współpracowali Lethal i Creed prezentując ciekawe teamowe akcje na oponentach (ciekawy mógłby być program pomiędzy nimi a MCMG). Nieźle heelował Bashir, usiłując wyłapywać piny "na sępa" (po cudzych akcjach). Fajnie zabookowana końcówka, kiedy Suicide skacze ze szczytu klatki na ochroniarzy, by zdążyć dotknąć gleby przed wychodzącym już z klatki (drzwiami) Arabem. Bardzo symaptyczna walka, fajnie mi się ją oglądało.

 

2. ODB vs Madison Rayne vs Sojo Bolt vs Daffney - całkiem niezłe, jak na panie, widowisko. Każda z knockouts'ów pokazała swoje firmowe akcje i nie było jakoś zbyt dużo kaleczenia. Poza tym - ten redneck dopingujący ODB jest nawet pocieszny:))) Lałem jak gość, niczym Santino, usiłował podnieść w górę ODB gdy ta tauntowała:))) Odnośnie samej walki, to była całkiem spoko, ja ogólnie się na niej nie nudziłem. Przyznam szczerze, że spodziewałem się raczej kaszany a tu takie miłe zaskoczenie:)

 

3. The Motor City Machine Guns© vs No Limit vs LAX - wg mnie bardzo dobry pojedynek. Działo się na prawdę wiele, było dużo spotów, zmian przewag, kontr i akcji podwyższonego ryzyka. Jak zwykle brylowali MCMG (oglądanie ich w ringu to prawdziwa rozkosz) i zwycięstwo przypadło im zasłużenie. Z całkiem niezłej strony pokazali się LAX a zwłaszcza Hernandez (wkurza mnie to, że tak marginalizują postać Homicide'a!), który pokazał kawał solidnego power wrestlingu, efektownie miotając lżejszymi oponentami. Niewiele pokazała drużyna z Japonii, która jakoś tak ogólnie była mało widoczna.

Mam nadzieję, że MCMG (bo nie łudzę się, że zbyt długo potrzymają japońskie pasy Tag'ów) wejdą w feud z Ex-Dudley'ami i powalczą o TNA Tag Team Championship.

 

4. Abyss vs Matt Morgan - nie wiem, może jestem uprzedzony, ale walki z udziałem Morgana jakoś mnie nie kręcą. Koleś w ringu jest dla mnie siermiężny. Sama walka do obejrzenia, ale bez większych fajerwerków. Wkurza mnie już ten kretyński booking, że zawsze z Abyss'a robią wała (i jobbują niczym Kane'a) pozwalając heelom kantować w tak głupie sposoby, że aż boli.

Co do pojedynku, to było trochę krwi (miła odmiana od WWE:), trochę bumpsów (zgadnijcie, kto je przyjmował?:>) i jak dla mnie - nie wiele dramaturgii. Jak do ringu wjechał Stevie Richards, to już wiedziałem że Monster powinien przyszykować sobie tubkę z wazeliną, bo zaraz go wydymają:) Średnia walka, ot taka jednorazówka, która szybko wyparowuje z głowy, zaraz po obejrzeniu.

 

5. Awesome Kong© vs Angelina Love vs Taylor Wilde - bardzo dobra walka jak na nieobecność Gail Kim i obecność Angeliny Love (laska z niej może i fajna, ale w ringu z reguły jest mierna), która stoczyła chyba najlepszą walkę w swoim życiu i niesamowicie mnie zaskoczyła swoim przygotowaniem do tego pojedynku (prawie nic nie zwaliła a kilka akcji wyszło jej na prawdę fajnie). Kong (przepiękny Somersoult from top rope!!! Myślałem, że spadnę z fotela jak Kong wykonała - i to w świetnym stylu - tą akcję) i Wilde jak zwykle robiły swoje (czyli dobrą, ringową robotę) i pomimo ostatniego quasi-przymierza, nie dawały sobie wzajemnie taryfy ulgowej. Walka była dosyć szybka, było w niej trochę techniki (Taylor), power wrestlingu (Kong) oraz sporo ładnych widoczków (Love, a zwłaszcza dopingująca ją Sky:). Najsłabsze ogniwo (Angela) nie zawiodło i nawet ją bardzo dobrze oglądało się w ringu. Efekt trochę popsuła zwalona końcówka. Dla mnie było to śmieszne, że Wilde dostaje takiego "odpychającego" kopniaka (front kick) od Kong, przewraca na plery a Love spokojnie przypina ją po czymś takim do trzech (to już chociaż po takiej "akcji" roll-up mogli jej rozpisać), ale i tak ogólne wrażenia po walce miałem bardzo pozytywne.

Beautiful People przechwyciły pas (dobry ruch. Angela nie zasługiwała na to ni cholery, ale jako najbardziej "wredna" obok Sky - heelka w TNA, ciekawie może się sprawdzić z pasem, tym bardziej że można chyba powiedzieć, że Kong zaliczyła face turn).

 

6. Beer Money Inc.© vs Team 3D© - poza lekkim chaosem na samym początku (walka wśród fanów, ale TACY fani musieli dostać swoją chwilę radochy. Jestem w stanie to zrozumieć) - świetna walka, czego się nie spodziewałem po 3D. Był hardcore, krew, stoły, kontry, zmiany przewag i dramaturgia. Poza tym - PUBLICZNOŚĆ made in Filadelfia, która zrobiła taki klimat i doping (te okrzyki "ECW!" "ECW!"...), że trudno było się nie wkręcić i zamarkować:). Storm & Rode jak zwykle dawali radę i trochę szkoda, że tak perspektywiczny team stracił pasy (chociaż i tak dość długo je mieli). O dziwo, Team 3D też stanął na wysokości zadania i wcale nie zamulał, tak jak zwykł to robić ostatnio, co sprawiło, że pojedynek oglądało się płynnie i z ciekawością. Z łezką w oku oglądałem firmowe 3D przez stół (ECW! ECW! ECW!) i Dudley'ów, którzy po raz 22 (!!!) zostają mistrzami Tag Team.

Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić, to był jeden mały minusik, kiedy Bubba wyłapał drzwiami klatki w machę, upadł i chamsko wczołgał się pod ring do połowy. Czy ktokolwiek miał wątpliwości, że Bubba się właśnie nacina? Mógł to zrobić jakoś bardziej subtelnie, ale i tak nie zatarło to dobrego wrażenia po tej walce. Bardzo dobre widowisko!

 

7. TNA Originals (Jeff Jarrett, AJ Styles, Samoa Joe, Christopher Daniels)

vs Main Event Mafia (Kurt Angle, Booker T, Scott Steiner, Kevin Nash) - wg mnie dość średnia walka, bez większych fajerwerków (oprócz bumpsa AJ'a). Przyznam szczerze, że nie trawię tej stypulacji, bo jest ona dla mnie gwarantem przeciętności i sztampy w ringu.

Walkę rozpoczął Christopher Daniels (cholera, jak zobaczyłem Fallen Angel'a to myślałem, że koleś zapadł na anoreksję... Wygląda jak połowa dawnego siebie i nawet AJ przy nim wygląda niczym monster) i Kurt Angle tworząc całkiem niezłe widowisko. Niestety, później było już tylko gorzej, bo mieliśmy permanentny schemat - wjazd do ringu nowego zawodnika, standardowe "czyszczenie" ringu, heele w przewadze pastwią się nad face'ami będącymi w mniejszości, wjazd "wyrównującego" face'a, standardowe "czyszczenie" ringu, odgryzanie się face'ów itd, itd. Schemat, schemat i jeszcze raz schemat. Myślałem, że sytuacja się poprawi, kiedy wejdą już wszyscy wrestlerzy i opuści się klatka z "uzbrojeniem", ale wtedy zaczął się tylko większy chaos. Wszyscy lali się ze wszystkimi i w całym tym misz-maszu ciężko było wyłapać jakieś poszczególne, ciekawe spoty czy akcje. Niezłego bumpsa zaprezentował nam (jak zwykle, z resztą) AJ Styles, tylko że emeryci (refleks już nie ten?) nie bardzo go złapali na czas i biedny AJ przykurwił w ring, że aż mi się go szkoda zrobiło.

Ogólnie walka od biedy do obejrzenia, ale ogólnie nic ciekawego. Sam jej gimmick (gwarantujący schematyczność i chaos) pogrążył ten pojedynek na dobre.

 

Po walce okazało się, że do TNA przeszedł Lashley... Dixieland znowu zaskoczył i zagrał Vince'owi na nosie:)))) Ciekawe jak Bobik pogodzi wrestling z MMA, zwłaszcza pod kątem jego zaplanowanej już podobno walki: "Lashley vs. Bob Sapp"?

 

8. Mick Foley vs. Sting - oj, bida, bida... Jedyne co było niezłe, to reakcja fanów w Filadelfii na Micka, który dostał mega pop (Filadelfijczycy nie zapominają...) cała reszta to dno i garść mułu. Załamał mnie booking postaci Foley'a. Najpierw Mick odgraża się, że rozerwie Bordena w klatce na strzępy a następnie... niemal od samego początku (po pierwszych punch'ach i kickach) usiłuje spylić z klatki górą, ledwo co nawiązując walkę:/

Większość pojedynku można opisać jako festiwal punchowania, lekka dawka hardcore'u (myślałem, że jednak pozwolą Foley'owi zasadzić Bordenowi Mr Socko owinięte drutem kolczastym, a tu dupa) i permanentne próby ucieczki z klatki (myślałem, że tacy dumni wrestlerzy, z tak bogatą, wrestlerską przeszłością - będą starali się udowodnić sobie nawzajem swoją wyższość w ringu). Ciężko się to ogólnie wszystko oglądało i nawet zwycięstwo Foleya (nadal mu markuję) nie cieszy mnie za specjalnie, bo jednego emeryta z pasem zastąpiono drugim, zamiast dać tytuł komuś młodemu i perspektywicznemu (np. Styles'owi).

Ogólnie main event mocno rozczarował i stanowił słabe zwieńczenie tego dobrego PPV.

 

Reasumując - gdyby nie 2 ostatnie walki (kuriozalne... Dwa ostatnie pojedynki powinny być raczej standardowo "wisienką na torcie") to nazwałbym to PPV bardzo dobrym a może i nawet najlepszym w tym roku, jeśli chodzi o main stream. Od samego początku walki były ciekawe, dramatyczne i wciągające. Nawet Panie stanęły na wysokości zadania! Niesamowita była filadelfijska publika, która robiła taki klimat, że można się było poczuć jak za dawnych czasów w ECW (zwłaszcza podczas walki 3D vs. Forsiaści Piwosze). Najlepszymi walkami były zdecydowanie oba pojedynki w obronie pasów Tag Team. Lekko zamulił Abyss z Morganem, ale i tak było nadal bardzo dobrze. Niestety main event był bardzo słaby a pojedynek Team Angle vs. Team Jarrett - także niewiele lepszy, co jednak trochę zatarło dobre wrażenie całości LockDown (kiepski akcent na sam koniec).

Byłbym w tym momencie nieobiektywny, gdybym nazwał to PPV bardzo dobrym, jednak z pewnością śmiało można powiedzieć, że TNA w końcu uraczyło nas na prawdę dobrym show (jako całość, na pewno ciekawszym niż Vince'owa, tegoroczna WrestleMania)!

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  66
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.05.2008
  • Status:  Offline

Szkoda że Rhino w takie gówno zaplątany ejst

 

Rhino jak pierdolna* bonaducciego to myślałem ze wyleci z tej klatki.

 

Co do spotu AJ, to koleś był KO, nawet po walce ledwo co stal na nogach.


  • Posty:  411
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.05.2006
  • Status:  Offline

Christopher Daniels (cholera, jak zobaczyłem Fallen Angel'a to myślałem, że koleś zapadł na anoreksję...

 

Za to ja odniosłem wrażenie, może się mylę, bo TNA nie oglądam już całkiem długo, że Joe niesamowicie wręcz przytył. Byłem w szoku jak go zobaczyłem.

 

Nie będę komentować całego PPV, bo jednak się zawiodłem. Opener był niezły, ale tylko niezły, lepiej wypadały tego typu walki w poprzednich latach. To, jak wykorzystywany w TNA jest Abyss, zakrawa już na groteskę, chłopak wychodzi na ring tylko po to, aby się pociąć, ewentualnie dać sie pociąć. Robi się przykro, gdy na myśl przychodzą jego walki w klatce przeciwko AJ'owi czy Christianowi. Lethal Lockdown niczym nie zaskoczył. Za rok na attitude powinna przed galą pojawić się ankieta: ,,z czego na co w tym roku spadnie AJ" :D Tak nawiasem mówiąc, to chyba najsłabszy ,,wielki klatkowy spot" Stylesa. No i w dodatku zmaszczony, dobrze że nie odniósł po nim jakiejś kontuzji. Main event zawiódł na całej linii. Foley jest dla mnie żywą legendą, ale jakoś wcale nie cieszy mnie fakt, że dostał pas. Nie to, żeby Sting był dla mnie dobrym champem, obaj po prostu nie nadają się już niestety do występów w ringu. Zakładam, że scenariusz walki przewidywał, że Foley po wykonaniu dropkicka na kamerzyście, sięgnie po barby - nie uda mu się jednak jej dobyć. Po założeniu SDL przez Stinga, Mickowi uda się na powrót doczołgać do dziury w klatce i ostatecznie uda mu się po nią sięgnąć. Wyglądało to, jak wyglądało - Foley nie dosięgnął broni i musiał prosić o pomoc kamerzystę... którego przed chwilą potraktował butem. Ten nie chowając urazy broń podał - złą stroną, co zdaje się chciał poprawić wyciągając Mickowi ją z ręki i wręczając jeszcze raz, tym razem odpowiednią stroną, ten jednak nie chciał babry puścić..uff... strasznie kulawo to wyglądało.

 

Najjaśniejszym punktem gali była dla mnie walka o pasy IWGP. Szybka akcja i masa spotów. Trudno z resztą po takim składzie było spodziewać się czegoś słabego.

DGUSA Freedom Fight Highlights http://www.youtube.com/watch?v=qekttdFCC20

1120776568498aade65c5a3.jpg


  • Posty:  10 279
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Za to ja odniosłem wrażenie, może się mylę, bo TNA nie oglądam już całkiem długo, że Joe niesamowicie wręcz przytył. Byłem w szoku jak go zobaczyłem.

 

Bo tak było! :lol: Aż bałbym się go oglądać - jak kiedyś - w samych galotach, bo już spod tych drechów się nam Joe dość mocno "wylewał" :?

 

Fakt - myki z Foley'em i kamerzystą, to był normalnie śmiech na sali...

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  753
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.07.2008
  • Status:  Offline

W przeciwieństwie do Destination X ta gala bardzo mi się spodobała :

 

X Division Championchip - Walka stała na bardzo dobrym , wysokim poziomie i była toczona w szybkim tempie . Oczywiście uważam , że obecność Sheika Bashira była w tym matchu zbędna , ale jak na jego "niesamowicie" duży wachlarz ciosów dwie akcje mu nawet wyszły ( DDT i suplex z narożnika ) . Rzecz jasna , na ringu i tak przebywał zdecydowanie za długo , ale co tam ... Ładnie natomiast ze sobą współpracowali Lethal i Creed , starając się eliminować przeciwników. Kiyoshi nic szczególnego nie pokazał ... Brawa natomiast dla Suicid'a za jego świetny skok z klatki . Przyznam , że ostatnio bardzo podobają mi się walki z jego udziałem .

 

PHILADELPHIA STREET FIGHT - No i kolejna walka którą oglądałem z przyjemnością . Wynik był raczej przewidywalny , zwycięstwo teamu 3D bardzo mnie ucieszyło . Ładnie się na początku walki panowie poobijali poza ringiem , przyznam , że stypulacja ta bardzo mi się spodobała :P . Na ringu też było ciekawie , akcje Raya i Devona to cud , miód i orzeszki ( choćby Head butt Devona na Stormie , clothesline w "locie " , czy bomb z lin Raya na Roodzie ). Akcje Beer Money też były niczego sobie … Wystarczy choćby wymienić suplex na stół . Ogólnie rzecz biorąc oba teamy walczą widowiskowo i mile dla oka , dlatego ta walka nie miała prawa się nie udać.

 

TNA Originals (Jeff Jarrett, AJ Styles, Samoa Joe, Christopher Daniels)

vs Main Event Mafia (Kurt Angle, Booker T, Scott Steiner, Kevin Nash)- Przyznam się , że trochę sceptycznie podochodziłem do tej walki , a to ze względu na obecność elity , mafii Scotta Steinera , sexy Kevina Nasha i Bookera T . Ale ... wcale nie było źle a obecność tych wrestlerów na ringu jakoś specjalnie nie zepsuła tego widowiska . Z dobrej strony zaprezentowali się AJ Styles i Fallen Angel , którzy razem "robili " niezłe akcje . Samą walkę oglądało mi się bardzo przyjemnie , dużo w niej się działo , czasami może i zbyt dużo ( w pewnym momencie był taki chaos , że faktycznie ciężko było się połapać ) . Finishery sypały się gęsto , a Angle hojnie dzielił swoimi " Angle slamami " . Zajebisty był moment gdy AJ Styles i Kurt Angle walczyli na samym szczycie klatki , a oklaski należą się AJ 'owi za jego brawurowy skok . Zwycięzca , a raczej zwycięzcy byli raczej do przewidzenia .

 

Mick Foley vs. Sting - Wyszedłem z założenia , że skoro Mick Foley na ringu walczy raz od święta to pasa też nie zdobędzie . Jakże się myliłem ... Sama walka strasznie zamulała , za mało było w niej wrestlingu a za dużo zwykłego obijania się ... Trochę krwi mieliśmy , trochę tam jarzeniówką się pookładali ale od Main Eventu mieliśmy prawo oczekiwać lepszej walki z elementami hardkoru . Może faktycznie obaj Ci panowie powinni przejść na emeryturę ( z całym szacunkiem do nich) . Foley zdobył pas , co dalej ? Pewnie odda pas wypromują kogoś młodego , innej opcji nie widzę .

" I am born to kill, judge and condemn

I am born to win, slay and maim 'em

I am born to live, fight for glory

I am born to die ... "

1083557911497eeae0dfa61.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MissApril
      Obie walizki moim zdaniem zmarnowane, lepiej byłoby dać je komuś bardziej świeżemu, niż w kółko wszystko ma się kręcić wokół tych samych twarzy. U pań prędzej walizkę dałbym Roxanne lub Stephanie, zaś u panów LA Knight'owi.  Becky z pasem może być, w końcu coś lepszego będzie się działo, bo Lyra była nijaka jako mistrzyni. Spoko opcja dla lepszego wypromowania tego tytułu.  Super końcówka z R-Truth  
    • GGGGG9707
      Czyli Cody wygrywa KOTR aby na SummerSlam walczyć z Ceną a Killings na NOC lub następnym SNME
    • Giero
      7 czerwca, w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu odbyła się gala WWE Money In The Bank 2025 w Intuit Dome. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Na otwarcie dostaliśmy kobiecy Money in the Bank Ladder Match. Zwycięsko wyszła z niego Naomi, pokonując Alexę Bliss, Giulię, Rheę Ripley, Roxanne Perez i Stephanie Vaquer. Naomi może teraz zrealizować kontrakt z walizki na dowolnej mistrzyni. Dominik Mysterio w dość krótkiej, ale intensywnej walce pokonał Octagona Jr i obronił WWE Intercontinental Championship. Sam pojedynek potwierdzono nieco wcześniej, podczas Worlds Collide. Becky Lynch pokonała Lyrę Valkyrię i przejęła WWE Women’s Intercontinental Championship. Valkyria po walce nie wytrzymała i zaatakowała Becky. Następnie przeszliśmy do męskiego Money in the Bank Ladder Match. Tu triumfował Seth Rollins, drugi raz w karierze zdobywając kontrakt. W walce brali jeszcze udział Andrade, El Grande Americano, LA Knight, Penta oraz Solo Sikoa. W decydujących momentach Bronson Reed i Bron Breakker próbowali pomóc Rollinsowi. Z odsieczą Solo przybyli Jacob Fatu oraz JC Mateo. Potem jednak ostatecznie Jacob i tak odwrócił się od Sikoi i zaatakował go. W main evencie Cody Rhodes i Jey Uso wygrali z Johnem Ceną oraz Loganem Paulem. Niespodziewanie doszło do… powrotu R-Trutha, który zaatakował Cenę. Skrót gali:
    • Giero
      Za nami historyczna, wspólna gala AAA i WWE – Worlds Collide 2025. Przedstawiamy podsumowanie tego show. Po krótkiej oficjalnej ceremonii otwarcia, fanów przywitał legendarny Rey Mysterio. Podkreślił, jak dumny jest z bycia częścią ewolucji Lucha Libre. Przemowę wygłosił, mieszając język hiszpański i angielski. Następnie przywitał uczestników pierwszej walki. Aero Star, Mr. Iguana i Octagon Jr. pokonali Lince’a Dorado, Cruza Del Toro oraz Dragona Lee. Ważne wydarzenia miały miejsce po walce – Dominik Mysterio obserwował ją jako widz, a następnie prowokował luchadorów. To przerodziło się w bójkę Dominika i Octagona. Zdenerwowany Mysterio zaproponował Octagonowi… pojedynek o Intercontinental Championship na późniejszym Money in the Bank. Lola Vice i Stephanie Vaquer pokonały Chik Tormentę oraz Dalys. Legado del Fantasma pokonali zespół złożony z El Hijo de Dr. Wagner Jr., Pagano i Psycho Clowna. Ethan Page obronił NXT North American Championship w pojedynku z Je’Vonem Evansem, Laredo Kidem i Reyem Fenixem. W walce wieczoru po świetnym pojedynku El Hijo del Vikingo obronił AAA Mega Championship przeciwko Chadowi Gable’owi. Skrót gali:
    • Bastian
      Money in the Bank kobiet - widząc, ile czasu są w ringu Perez i Giulia, pewne było, że z walizką do domu wróci ktoś inny. Mało było Vaquer, nie oglądałem Worlds Collide, może TT Match z jej udziałem kosztował trochę zdrowia. McAfee podczas słynnej akcji "La Primery" równie mocno spermiarski jak Booker T 😀  Naomi z walizką, więc rosną akcje... Cargill i Belair. 😀 O samej walce nic, bo szału nie było. 😀  Dom Mysterio vs Octagon - chcieliście 5 walk, no to macie 😀 Wujek Hunter dał starcie rodem z rozpisanego na kolanie Smackdown, gdzie emocji było tyle, ile 5 starów w karierze Jindera Mahala 😀  Lyra Valkyria vs Becky Lynch - w ringu źle nie bylo, ale ta stypulacja to jawny spoiler wyniku końcowego. Becky kolekcjonuje pasy jak Charlotte mężów, feud bedzie kontynuowany, można rozpisać kolejne brawle na tygodniowkach i zaraz SummerSlam, Bożenko... Money in the Bank mężczyzn - bylo nieźle, kilka spoko akcji z drabinami, ale stało się to, czego się obawiałem. Interwencje z zewnątrz, dobrze, że chociaż Reigns, Punk i Zayn zostali w domu. Fatu zaatakował Solo, lepiej byłoby chyba na odwrót, gdyby Jacob był w MITB, a Solo zabrał mu zwycięstwo. Rollins z walizką, cash in na 99 proc. na Uso. Cody Rhodes & Jey Uso vs John Cena & Logan Paul - spodziewałem się mizernej walki, ale pod koniec zrobiło się nieźle, były bumpy na stołach. Wrócił R-Truth, czyżby był to casus ubiegłorocznej WM, gdzie po oburzeniu fanów to nie Rock, a Rhodes walczył z Romanem?  😀 Cena przypięty, Cody może śmiało próbować odzyskać WWE Title. Jaś powinien w sumie też rozprawić się z Truthem. Te tarcia Ceny z Loganem świadczą o tym, że to chyba Paul będzie tym, który przywróci Jasia na jasna stronę mocy. Dobry wybór, publika nie znosi Logana, będzie feta jak mu Cena sprzeda AA. Reasumując, gala na kolana nie rzucila. Brakowało przede wszystkim walk mistrzowskich, dających cień nadziei, że jedna z walizek będzie zrealizowana jeszcze na MITB.  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...