Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Z pamiętnika ex-marka


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 936
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.05.2005
  • Status:  Offline

Z tego co pamiętam to w pierwszej walce jaką oglądałem brali udział Skinner i "pan w różowych spodenkach" :P, czyli Bret Hart. Z miejsca stał się moim ulubionym wrestlerem. Był to koniec 1991 roku.

 

Ojciec nagrywał gale PPV. Z tego co pamiętam to w niedziele oglądałem All American Wrestling, potem była Mania (chyba zamiast AAW). Oprócz tego czasem zdarzało mi się obejrzec Superstars albo Prime Time, choc nie zadałem sobie trudu, żeby ustalic o któej porze te programy są emitowane. O ile jeszcze na Prime Time Wrestling zdarzały się jakieś w miare ciekawe pojedynki np (upper)midcarderów, to na Superstars może raz, dwa razy w roku.

 

Wiele razy sie zastanawiałem dlaczego Hitman nie walczy na wyżej wymienionych shows, ale nigdy jako mark do tego nie doszedłem ;P.

Superstars kojarzy się mi z pojedynkami midcarderów, którzy w dodatku byli w większości heelami (Bam Bam, Papa Shango, Undertaker) z jobberami. Nawet nie miałem przyjemności z oglądania, bo i tak wiedziałem kto wygra.

 

Potem wyłapałem, że co tydzień na RTL 2 jest nadawane Monday Night RAW (albo moze 2 odcinki, jakoś tak).

 

Pamietam, że zawsze podczas wejścia Papy Shango, dziwiłem się, że inne dzieci zakrywają nos, albo są przestraszone (mnie to kompletnie nie ruszało).

 

Ogromne wrażenie zrobił na mnie Nailz po tym jakpobił Big Boss Mana, a ten był potem cały w siniakach :twisted: . Bałem się, żeby sę nie spotkał z Hitmanem, bo mógłby zrobic Bretowi to samo.

Drugim zawodnikiem był Ludvig Borga, który był prawie nieczuły na ciosy. W dodatku był byłym bokserem, a jego ciosy wrestlerzy sprzedawali podskakując z bólu. Pamiętam, że cieszyłem się jak na Survivor Series Lex Luger wyeliminował Borge, ale miałem niedosyt, bo udało mu się to tylko dzięki płytce w przedramieniu. :P

 

Wkurzali mnie Money Inc., którzy jak nie mogli wygrac walki to uciekali z ringu i zabierali swoje pasy, pamiętam jak IRS złamał walizką nos Brutusowi Beefcake'owi, a najbardziej złym wrestlerem był Jake The Snake, który pozwolił by wąż ugryzł Macho Mana a potem ostro go pobił na Tuesday Night in Texas. Było to dal mnie niamaże okrutne.

 

Bardzo lubiłem Crusha, jako face'a. Dlatego nie mogłem darowac Doinkowi, że zadał tyle uderzeń gipsem, po których Crush był odwieziony do szpitala. Na WM 9 Crush już miał walke wygraną, gdy nagle spod ringu wybiegł drugi clown. I znowu Crush dostał baty niesprawiedliwie. Ta walka działała na mnie jak czerwona płachta na byka.

 

Pamiętam też, że zawsze, jak byłem pewien, że Bret wygra to przegrywał, a jak nie byłem pewien to wygrywał. Pierwszym takim rozczarowaniem była walka z British Bulldogiem. Wspaniałe widowisko na Wembley, byłem przekonany, że Hart wygra, ale po tym jak Bulldog nie poddał się po Sharpshooterze, lekko się zdzwiłem, bo był do tej pory pierwszą taką osobą.

 

Drugą walką, podczas której mocno się wkurzyłem była Breta z Bobem Backlundem na Surivor Series. Gdy się dowiedziałem, że ręcznik Harta trzyma British Bulldog, byłem spokojny o zwycięstwo Kanadyjczyka. Potem jednak Owen Hart sprowokował Smitha, który zaczął go gonic i w efekcie trafił głową w schody po czym stracił przytomnośc :lol: Wtedy Bulldog stracił dużo w moich oczach za to, że tak dał się sprowokowac i była to jedna z przyczyn porażki Harta.

 

Bardzo też czekałem na walkę Diesel vs Bret Hart na ROyal Rumble 1995. Gala była emitowana dosyc wczesnie, ale ja i tak mialem wyłączony telewizor, bo probowałem zasnąc. Jednak świadomośc tego, że w tym samym czasie walczył mój ulubieniec nie dała mi spac jeszcze przez długi czas.

 

No i przede wszystkim zapamiętam Iron Man Match z WM 12. Pamiętając, że Bret w przeszłości pokonywał Shawna, nie miałem wątpliwości, że tu również wygra. Minęło 60 minut. Koniec walki. Remis, a więc Hitman powinien zatrzymac pas. Gdy już szedł do szatni nagle zostaje podana informacja, że Bret Hart ma wrócic do ringu i walka będzie trwac do pierwszej porażki. Czułem się oszukany takimi zasadami. No i stało się. Chyba po raz pierwszy od czasów jakie zapamiętałem Hitman przegrał czysto. I to był(jest) dla mnie symboliczny początek końca jego wielkiej postaci w WWF. Mimo, że potem jeszcze 2 razy wygrał WWF Title.

 

Wrestling skończyłem chyba oglądac wraz z końcem 1997 roku. Gale cięgle emitowano, ale były duże przesunięcia programowe i przez to nagrywała mi się tylko częśc gali. Zdarzało się to coraz częsciej, tygodniówek nie oglądałem już w ogóle (nie wiem nawet czy były transmitowane, pewnie tak), odchodzono powoli od gimmickow do których byłem przyzwyczajony a walki wydawały mi się coraz nudniejsze, co było podyktowane tym, że nie znałem części wrestlerów.

 

Montreal Screwjob to ostatnia walka jaką obejrzałem. Dotyczyło to oczywiście wyżej wymienionych powodów, bo ja sam nie miałem pojęcia dlaczego Bret przegrał.

  • Odpowiedzi 38
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    5

  • Streetovs

    3

  • Alacer

    3

  • Bullinho

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Po jakims czasie na DSFie zaczalem widywac gale WCW, a wogole to wowczas chyba jeszcze NWA. Nowi wrestlerzy, uczenie sie nowej hierarhii. Na początku bylem zly ze dostaje produkt tak diametralnie inny. Z czasem pokochalem go za prostote i za to ze byl.

 

Alacer - pamiętam, że kiedy przypadkowo zacząłem trafiać na WCW emitowane przez DSF (a później TNT) to od razu wyszedłem z założenia, że jest to jakaś "druga liga" (w końcu byłem wychowany na WWF a w WCW były inne gwiazy oraz inny "wystrój") i przyznam szczerze, że dopóki miałem dostęp do WWF i był tam Hitman (mega-mark mode;) - WCW traktowałem po macoszemu i oglądałem wyłącznie z nudów bądź z przypadku. Dopiero po tym jak do WCW przeszedł Bret Hart, zacząłem regularnie oglądać ten fed, chociaż już trochę wcześniej, kiedy po ringach WCW zaczynało się panoszyć NWO, Federacja Turnera zaczęła trochę bardziej przyciągać moją uwagę (przekonały mnie znane mi postacie Hogana, Nasha i Hall'a) i coraz częściej (choć nadal jeszcze nieregularnie) zaczynałem się wkręcać w WCW.

 

troche w przeciwieństwie do wielu marków kibicowałem tym złym przeważnie

 

Street - witaj w klubie:))), ja także bardzo często kibicowałem heelom (od samego początku trzymałem np. za Takerem czy Mr Perfect'em) i powiem szczerze, że do dzisiaj mi to zostało;) Takie małe Sympathy For The Devil, jak mniemam;))) Chociaż skłamałbym gdybym bym się wyparł, że na samiutkim początku robiłem w galoty na widok Hogana czy Warriora:)))

 

Pamiętam, że kolesie z Bushwackers zawsze mnie wkurzali tym, że walczą w takich wojskowych butach z grubą podeszwą. A kop z takiego buciora napewno musiał bardziej boleć niż z normalnego buta. To nie było fair!

 

Majonez, a pamiętasz jak Sgt Slaughter sprawił sobie takie buty z zagiętymi do góry, długimi (chyba) plastikowymi noskami (miały być stylizowane na wzór arabskiego obuwia) i często miewał taką akcję, że opierał girę o narożnik, łapał rywala za łeb i walił jego głową prosto w ten plastikowy nosek od buciora?;) Wtedy wydawało mi się, że koleś jest mega-sadystą i takim uderzeniem można komuś zrobić mega-kuku;))) To dopiero było nie fair!;)))) Pamiętam, że zawsze się pultałem, że sędzia powinien zabronić Slaughterowi walczyć w takich buciorach;))))

He, he - mi pagony Hitmana zawsze kojarzyły się z marynarskimi pagonami jakiegoś admirała na statku;))) Ot, takie luźne, małolackie skojarzenie:))))

 

Powiem wam szczerze, że drugą wrestlingową młodość;))) przeżyłem po odkryciu ECW (oryginalnego oczywiście, a nie tego Vince'owego gówna). Po montrealskim screw job'ie i przejściu Hitman'a do WCW w którym nigdy nie był już tym killerskim Bretem Hartem co w WWF (wg mnie - wydymany przez McMachona stracił zupełnie serce do wrestlingu. Dalej robił dobrą robotę, ale to nie była już ta klasa co sprzed Motrealu...) jakoś mój zapał do Wrestlingu trochę osłabł (po prostu byłem maksymalnym markiem Harta, zresztą do dzisiaj mam do niego słabość i czasami przypominam sobie jego stare walki), niby było ciekawie, było NWO w WCW i Era Attitude w WWF, ale... jakoś barkowało mi osoby pokroju Hitmana, której bym potrafił zamarkować bezgranicznie. Zacząłem więc zamawiać sobie VHS'y z walkami innych Federacji niż najpopularniejsze WWF i WCW i wtedy odkryłem ECW. Wizualnie nie wyglądało to zbyt dobrze, bo salki były małe (słynne "kurniki";), oświetlenie słabe, nagłośnienie kiepskie i nie było żadnych efektów do jakich przyzwyczaił mnie Vince, ale fantastyczna publiczność (było dla mnie szokiem, że można tak żywiołowo przeżywać każdą walkę) i wyjebane w kosmos pod względem jakości oraz także karkołomności (bumps'y) pojedynki (walki zawsze były dla mnie ważniejsze niż wywiady i proma) sprawiły, że ten Fed stał się moją drugą miłością zaraz po WWF. Bardzo zacząłem wtedy markować Tommy'emu Dreamer'owi (do dzisiaj serce mi krwawi kiedy oglądam to co wyprawia McMachon z tym wspaniałym workerem). Z miejsca polubiłem też Lance'a Storm'a (świetny technik, w końcu wychowanek Stu Harta, nie?), Tazza (za styl walki), Mike'a Awesome'a (RIP. Rewelacyjny wrestler jak na swoje gabaryty. Jego Frog Splash bił na głowę nawet tego made in RVD a koleś ważył o połowę więcej od Rob'a), Tag Mikey Whipwreck & Tajiri (świetne walki, fajny gimmick Whipwrecka i rewelacyjny Tajiri, który choć nie mówił ani słowa po angielsku, to swoją mową ciała i mimiką potrafił poderwać tłumy do pop'u) i Rhino (uwielbiałem ten jego dziki, niszczycielski gimmick gościa rozrywającego na pół swoich przeciwników Gore'em:). Jakoś nigdy nie uległem natomiast manii na punkcie SandMan'a (jak dla mnie - baardzo przeciętny wrestler z fajnym gimmickiem, ale ze słabymi umiejętnościami ringowymi. Sporo akcji kaleczył. Może z resztą dlatego, że zdarzało mu się walczyć po pijaku?) i RVD (walki miał świetne, zwłaszcza te z Lynn'em, ale wkurwiało mnie to jego ciągłe gadanie do publiki w trakcie walki i częste taunty, które rozbijały tempo pojedynków). Do dzisiaj mam wielki sentyment do tego nie istniejącego już (bo to u Vince'a jest ECW tylko z nazwy) Fedu i często przypominam sobie walki bookowane przez Heyman'a.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  789
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  10.09.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

jakos sie pokrywa to markowanie ludzi z Bretem Hartem. Notabene jego przejscie na Heela bylo swietnie rozplanowane w czasie. Najpierw konfrontacje z Owenem, potem odstawienie od pasa, odejscie od wrestlingu. Nastepnie powrót "dzieki" Steve Austinowi (!!!! - fenomenalna postac od wóczas az do dzisiaj) i ten dziwny przewrót, ktory Bret zauwazyl: ludzie zaczynaja lubic zlych facetów. Zrzucono to potem na model spoleczenstwa USA i jego zepsucie co dalo Hitmanowi swietna wymowke na zostanie czolowym heelem w USA i bohaterem narodowym w Kanadzie ... Szkoda, ze doszlo do Montreal ScrewJobu. Wowczas de facto Hitman sie skonczyl bo WCW zupelnie zaprzepascilo okazje jaka mialo otrzymujac takiego wrestlera.

"Plaga dysleksji wśród mlodzieży, jest tylko, uprawomocnioną lekarskim stemplem, plagą lenistwa umysłowego"

 

"Kwestię wolności w internecie można włożyć Ad ACTA" - 25 January 2012

 

Now Heaven Has Some LATINO HEAT

1326192738437791faa06bf.gif


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Steve Austin to kolejna osoba ktorej markowalem i to juz za czasow hoolywood blonds go polubilem, swietna mieli akcje konczaca.

Pozniej bylem wkurzony jak WCW go traktowalo, najbardziej to wkurzyla mnie jego porazka z beznadziejnym Jim Doganem w ciagu paru sekund.

Naszczescie w WWF mial role main eventera swietne feudy z Bret Hartem, The Rockiem itp;

Za czasow attitude nie lubilem The Rocka, zawsze bylem za Austinem albo Mankidem w jego dlugich feudach.

 

Bret Hart to fakt byl inny po przejsciu do WCW, ale dla mnie sie wtedy nie skonczyl dobry feud ze Stingiem, swietna gra hella. Póżniej pamietna mistrzowska walka z Benoit, w WCW nie wcale nie byl az tak zle napewno.

Niestety mial pecha przez debila Billa ktory nie nadawal sie do wrestlingu ( wogole Bret byl chyba jedynym ktoremu dano wygrac z nim feud), spowodowal szybsze odejscie. Pamietna mistrzowska walka z Benoit, w WCW nie wcale nie byl az tak zle napewno.

 

Jesli chodzi o ECW ogladalem ta promocje przez chwile ktora przypadla na okres 96-97 i owszem polubilem ja, ale pozniej jakos jednak natlok ogladania WWF,WCW i Meksykanskich federacji przytloczyl mi ECW i moge powiedziec ze malo widzialem niestety z tamtego okresu kibicowalem Bam Bam Bigelow jakos przestalem ogladac po tym jak stracil pas szybko i do tej promocji wrocilem i zaczolem ja ogladac znow dopiero od 2000r az do upadku i na tym koniec.

Absence of War Does Not Mean Peace

3669750324873c0356f997.gif


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Pamiętając, że Bret w przeszłości pokonywał Shawna, nie miałem wątpliwości, że tu również wygra. Minęło 60 minut. Koniec walki. Remis, a więc Hitman powinien zatrzymac pas. Gdy już szedł do szatni nagle zostaje podana informacja, że Bret Hart ma wrócic do ringu i walka będzie trwac do pierwszej porażki. Czułem się oszukany takimi zasadami. No i stało się. Chyba po raz pierwszy od czasów jakie zapamiętałem Hitman przegrał czysto. I to był(jest) dla mnie symboliczny początek końca jego wielkiej postaci w WWF. Mimo, że potem jeszcze 2 razy wygrał WWF Title.

 

AX - dla mnie większym szokiem było to kiedy Bret czysto podłożył się bratu (Owen Hart) na WrestleManii. Było dla mnie nie do pomyślenia, że jakiś bad guy mógł CZYSTO, bez żadnego kantu pokonać jednego z najlepszych "dobrych gości";). Tak jak porażkę z Michaelsem tłumaczyłem sobie markowo w ten sposób, że Harta wydymali, bo po upływie czasu i wyniku 0:0 powinien on zachować tytuł a nakaz dalszej walki to było oszustwo (Hitman przed finalnym gongiem miał HBK'a w Sharpshooterze i to gong "uratował" Shawn'a, a więc przy wznowieniu - wrestlerzy powinni rozpocząć walkę z tych samych pozycji a nie od "stójki";), tak czystej porażki z Owenem nie dało się nijak "usprawiedliwić" i jako mark nie potrafiłem się z tym pogodzić;)))) Chociaż przyznam się bez bicia, że próbowałem coś kombinować, że Hitman odpuścił sobie pojedynek z Owenem (nie dał z siebie maxa) by zachować siły na walkę z Yokozuną, którą miał stoczyć tej samej nocy w main evencie WM'ki;)))) Kombinacje były niezłe, ale sam w to nie wierzylem i bardzo mnie ta porażka Breta ubodła;))))))

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  600
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ah pamietam jak sie bylo malym :) Jak ja przezywalem kiedy w jednej z awantur wniesiono go do karetki a sanitariusze nagle zaczeli go bic - no jak bydlaki !! on jest ranny !! piekna sprawa - dobra rozpisze sie pozniej :)
Scorpion Death Lock

  • Posty:  1 936
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.05.2005
  • Status:  Offline

Raven, mnie też "dotknęła" ta porażka, ale tłumaczyłem to sobie bezmyślną próbą roll-upu Breta. Poza tym roll-up nigdy nie był dla mnie tym, co zwycięstwo po finisherze czy submission, dlatego jakoś specjalnie nie bolałem nad tą porażką, choc przykro mi oczywiście było :sad:

był to dla mnie wypadek przy pracy.

 

Napisałeś, że mimo zwycięstwa nad Yokozuną, nie potrafiłeś pogodzic się z porażką z Owenem. Ja odwrotnie. Całkowicie straciła dla mnie znaczenie wobec wielkiego zwycięstwa Harta. Pewnie dlatego, że Bret czekał na ten pas aż rok, że była to walka z ogromnym przeciwnikiem. Smaczku dodawało to, że face'owie wyszli po walce na ring, by pogratulowac Bretowi. Te 3 elementy sprawiły, że były to dla mnie naprawde wspaniałe chwile.

 

Co mnie rozczarowało - to, że Owen Hart wyszedł z szatni stanął przed ringiem, w jego oczach widac było podziw dla brata, ale mimo wszystko, nie zdecydował się wejśc na ring, przez co dalej zostawał tym "złym"

 

Raven, "zmusiłeś" mnie( ;)) to sięgnięcia wstecz także w emocje, jakie budziła we mnie ta walka, dlatego chyba nie powstrzymam się przed przeżyciem tego jeszcze raz :)


  • Posty:  10 278
  • Reputacja:   293
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Raven, mnie też "dotknęła" ta porażka, ale tłumaczyłem to sobie bezmyślną próbą roll-upu Breta. Poza tym roll-up nigdy nie był dla mnie tym, co zwycięstwo po finisherze czy submission, dlatego jakoś specjalnie nie bolałem nad tą porażką, choc przykro mi oczywiście było

był to dla mnie wypadek przy pracy.

 

Niby racja, w prawdzie nie była to porażka przez finisher lub submision, ale też nie był to zwykły roll-up. Owen przypiął Hitmana podobnie jak Bulldog na SummerSlam, czyli "usiadł" na niego gdy ten leżał i złapał jego nogi pod pachy (trochę kalecznie to opisałem :twisted: ) i taką "kołyskę" przytrzymał do trzech (o ile mnie pamięć już nie myli to Bret usiłował wykonać Victory Roll a Owen przekręcił to tak jak opisałem i odklepał brata). Zgadzam się, że wygrana z Yokozuną to był balsam dla mojej duszy, ale jakoś ta czysta porażka z heelem (wtedy był to mega ewenement by heel-midcarder czysto wygrał z tak wypromowanym face'em. Przyrównałbym to dzisiaj - pod kątem różnic w wypromowaniu - do czystej wygranej np. Umagi z Takerem) długo nie mogła mi dać spokoju :x Ot, markowanie ma swoje prawa :D Fajnie powspominać stare czasy i tamte emocje... :)

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

  • 1 rok później...

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Fajny temat. Dzięki za sugestię Raven.

 

Po raz pierwszy obejrzałem wrestling w drugiej połowie lat 80. Nie potrafię niestety podać dokładnej daty, bo byłem wtedy mały (7 lub 8 lat). Wujkowie zakupili wynalazek o nazwie antena satelitarna, który to był wówczas jedyny w okolicy. Oczywiście w związku z tym uwielbiałem do nich przychodzić. Najchętniej obok lecących tam bajek z Wojowniczymi Żółwiami Ninja na czele oglądałem „siłaczy” (tak wtedy na nich z wujkiem mówiłem). Nie dam sobie ręki uciąć ale kilku wrestlerów z tamtego okresu zapamiętałem: Jima Duggana z tą jego deską, The Ultimata Warriora i „policjanta” The Big Boss Mana. Zdaje się, że walczyli wtedy też Bushwackers. Lubiłem ich.

 

Kilka lat później ten wspaniały wynalazek (czyli satelita) znalazł się także u mnie w domu. Wrestling leciał na Sky One (zdaje się, że w weekendy). Oczywiście, oglądałem z zapartym tchem. Podobnie moi koledzy. Od razu wiedzieliśmy, że wszystko jest na niby chociaż co do niektórych kwestii mieliśmy wątpliwości - np. dopuszczaliśmy możliwość, że supergwiazdy na serio walczą z jobberami (nazywaliśmy ich „podstawieni”), a innym razem kolega dowodził, że walka Hitmana z Doinkiem i Jerrym Lawlerem na SummerSlamie to nie był żaden pic. Generalnie jednak ktoś tam szybko doszukał się informacji, że wszystko jest udawane.

 

W tym okresie kibicowałem Jimowi Dugganowi. Nawet dorwałem jakąś dechę i biegałem po podwórku naśladując okrzyki swojego idola. Każdy z kolegów miał zresztą swojego ulubieńca, któremu kibicował. Jim Duggan szybko zniknął wtedy ze sceny i musiałem zastąpić go kimś innym. Padło na Lexa Lugera (aż wstyd się przyznawać), który był wtedy kimś w rodzaju ostatniej nadziei białych. Pokazywali jaki to straszny jest Yokozuna, który lał wszystkich po kolei - zniszczył m.in. Hulka Hogana i Hitmana. A tutaj przyleciał helikopterem Lex i wykonał na Yokozunie body slam. Swoją wyższość nad Japończykiem udowodnił później na SummerSlam 1993. Niestety - tej gali nie obejrzałem. Leciała – zdaniem moich rodziców – za późno. Następnego dnia była szkoła i rodzice pozwolili obejrzeć mi raptem jedną walkę. To było dla mnie okropne. Nie mogłem spać. O wynikach (najbardziej interesowały mnie walki Lexa, Hitmana, Razer Ramona i Tatanki) dowiedziałem się następnego dnia od kolegi, którego rodzice byli bardziej wyrozumiali i mógł zobaczyć całą galę od początku do końca.

 

Nie pamiętam kiedy to dokładnie się stało ale Sky One zakodowali i musiałem przerzucić się na RTL. Niestety, zamiast komentatorów takich jak Vince McMahon musiałem słuchać Niemców co nieco psuło widowisko. Z czasem kolegów wrestling przestał interesować ale ja nadal oglądałem go po nocach z zapartym tchem. Coraz bardziej zacząłem cenić takich wrestlerów jak The Undertaker i Shawn Michaels. Ostatecznie HBK stał się moim idolem po Royal Rumble 1995, gdy wszedł na ring jako pierwszy i zszedł ostatni (pamiętacie jak trzymał się lin, gdy British Buldog wznosił już ręce w geście tryumfu?) co było pierwszym takim osiągnięciem w historii. Później zaczął świrować przed Pamelą Anderson, która specjalnie zachwycona tym nie była i zeszła z ringu czym Shawn w ogóle się nie przejął. Leciało „sexy boy” a HBK tryumfował. „Ale kozak” - myślałem wtedy. Nagrałem to wtedy na VHS. Dzisiaj dużo bym dał, żeby dorwać tamtejszą galę na dvd.

 

Później odpuściłem sobie wrestling. Przez chwilę oglądałem WCW gdzie walczył m.in. Diesel - ale już pod swoim prawdziwym nazwiskiem Kevin Nash. To nie było jednak to samo co WWE. Później znowu przez kilka dobrych lat nie oglądałem wrestlingu. Od około roku sporadycznie rzucałem okiem na transmisje na Extreme i Eurosporcie. Ostatnio - znowu mnie wciągnęło. Zacząłem gorączkowo szukać różnych informacji o moich ulubionych wrestlerach, oglądać walki na youtubie, zassałem kilka filmów z netu itd. Niestety - okazało się, że HBK odszedł na emeryturę. Ale nadal walczy Undertaker. Jest też kilku nowych (przynajmniej dla mnie są oni nowi), którym - niewykluczone - będę kibicował: Triple H, CM Punk czy Edge. Ciekawi są także Kane (ale Undertakerowi do pięt nie dorasta) czy Randy Orton z tą swoją miną psychola. Ostatnio pojawił się nawet Bret Hitman Hart, który chce walczyć z Nexusami. Nie jest źle.

14453752125651e0a536c69.jpg


  • Posty:  70
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.04.2010
  • Status:  Offline

A mi nie było dane markować. :) Moja przygoda z wrestlingiem zaczeła się od iMpactu na Eurosporcie z wytłumaczeniem czym jest wrestling. Pamiętam walkę Chrisa Cage'a z Samoa Joe o jakiśtam pas.:)
  • 2 lata później...

  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Z góry przepraszam za odkopanie tematu ale wydaje mi się on ciekawy, a też bym się chciał wpisać :)

 

Moje absolutne początki z wrestlingiem datuję na okres 1996/97. Jako że byłem małym chłopcem, to często nocowałem u kuzynostwa które akurat miało dużo gier na PC (ciupało się w Mortal Kombat czy Carmageddon- jeszcze na dyskietki :) ), dlatego przyjeżdżało się grać :) I akurat pamiętam że pewnej nocy gdy wstałem się czegoś napić, zauważyłem że mój wujek oglądał na TNT WCW (nie wiedziałem wówczas co to za fedka ani że nazywa się ten sport wrestlingiem), jedyne co wówczas zapamiętałem to nWo (ze względu na Hogana którego już wcześniej znałem z filmów). Niestety jako że byłem ledwo sześciolatkiem, zignorowałem to i nie myślałem już o tym. Z wrestlingiem zetknąłem się ponownie w roku 2000 za sprawą gry WWF SmackDown (akurat dostało się na komunię PlayStation :D ). Pamiętam że wciągnęła mnie ta gra strasznie (akurat kolekcjonowałem PlayStation Magazyny-pamięta ktoś tą gazetkę? ;D- i była tam duża zapowiedź WWF SmackDown 2: KYR), ale minęło parę miesięcy i znowu o wrestlingu zapomniałem (emocjonowałem się wtedy Silent Hillem i przez niego SmackDown poleciało głęboko do szafy). Ale wrestling nie dał tak szybko o sobie zapomnieć :) Zetknąłem się z nim kolejny raz w roku 2001 gdy na Naszej TV zaczęto puszczać WCW Worldwide (wtedy to zobaczyłem pierwszą walkę: a była to Goldberg vs Giant z Nitro ze słynnym jackhammerem). Przy okazji przypomnina mi się jedna walka. Mianowicie pamiętam że jakiś facet stał w ringu i coś tam mówił (nie umiałem wtedy ni w ząb angielskiego), potem wyszedł Giant (Big Show) i ten pierwszy nie chcąc z nim walczyć, położył się na macie a Giant położył tylko nogę na nim by odliczyć go do trzech (było to pokazywane właśnie w WCW Worldwide na Naszej- do dziś pamiętam tą sytuację przez mgłę). Pamięta ktoś co to była za walka i kto był przeciwnikiem Big Showa? Potem WCW Worldwide zdjęto ale u mojego taty w pracy był internet i jeździłem codziennie do niego żeby czytać raporty na stronce Boryssa (wtedy dowiedziałem się o istnieniu dwóch osobnych fedek: WCW i WWF)... Z biegiem czasu zaczęło mi się to nudzić i znów o wrestlingu zapomniałem. Przypomniałem sobie (nawet nie wiem jak, widocznie musiało mi to mocno siedzieć gdzieś w głębi głowy :) ) w roku 2005 gdy założono u mnie stałe łącze. Na początki wpisywałem po prostu: wrestling i oglądałem pojedyncze walki, a później zacząłem już w miarę regularnie oglądać tygodniówki. Potem jakoś w roku 2007 zarejestrowałem się na Ultimate Wrestling, na które wcześniej już zaglądałem (pamiętam doskonale np że N!KO miał wówczas ksywę Mr.N!KO, przejechaną czerwonym kolorem jako że był tam chyba modem czy coś takiego) i przy okazji poznawałem pierwsze pojęcia typu heel czy push. W tamtym okresie też obejrzałem pierwsze w życiu PPV (Unforgiven 2007) oraz skończyło się na dobre moje markowanie (przez czytanie dyskusji na forum przez co dowiedziałem się jak to wygląda "od kuchni"). Niestety na UW nie zabawiłem zbyt długo, gdyż forum upadło i pojawiłem się tutaj :)

 

Tak pokrótce przedstawia się moja historia, jak widać często rozmijałem się z naszą ulubioną rozrywką a mimo tego wrestling nie pozwolił mi o sobie zapomnieć :)

 

PS. mam nadzieję że także inni się podzielą swoimi historiami ;)


  • Posty:  51
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.09.2012
  • Status:  Offline

Moja historia nie będzie zbytnio orginalna, gdyż jestem kolejnym polskim, wrestlingowym dzieckiem WCW. Był rok 97, ja jako rezolutny dzieciak nie chciałem iść spać tylko oglądałem Cartoon Network po angielsku, aż nadchodziła godzina gdzie nadawanie zaczynało TNT, w tedy poznałem Nitro. To było coś na prawdę fascynującego, 2 gości się bije, kopie, skaczą po sobie i w ogóle krew nie leci :shock: tacy twardziele. I tak powoli wciągało mnie w wrestling. Najbardziej kibicowałem w tedy Stingowi, który zjeżdżał na linie i rozwalał całe nWo.

 

W między czasie odkryłem że na DSF, oprócz pań pokazujących swoje niemieckie wdzięki, leci stary wrestling, jakieś japońskie fedki i stare WWF. Do dzisiaj pamiętam jakim szokiem było dla mnie to że kiedyś Hogan był dobry i jak Andre the Giant mógł sprzedać swój pas. Na DSF oglądałem jeszcze RAW ale wrestlerzy WCW to dla mnie byli prawdziwi debeściacy, a w WWF to jakieś same popierdółki. W tedy również pasjami oglądałem "Grom w Raju" i już sam nie wiedziałem co mam myśleć o Hoganie :P

 

Markowanie Stingowi trwało do momentu gdy przystąpił on do Wolfpac'u i w tedy to przeskoczyłem na takiego człowieka-czołga zwanego Goldbergiem. Goldberg, wielki jak szafa 3-drzwiowa, kilka chwil i już po przeciwniku. Pamiętam jego batalię z Ravenem, a potem odliczanie kiedy to będzie mógł zlać Hogana.

 

Następne wspomnienie z Goldbergiem łączy się z debiutem Bam Bam Biegalow'a, oglądałem to 1 raz po angielsku, lecz komentarz w Polsacie 2 pamiętam do dziś. Komentator najpierw śmiał się z gatek Scotta Putskiego, że mu babcią wyszyła te orzełki, które bardziej przypominają kaczki, a gdy Biegalow powerslamem rzucił Putskiego "Nie, nie, tylko nie polaka!!". Pamiętam jeszcze jak Putski walczył z Goldbergiem, to ze wstydu że polak tak dał ciała to chciałem zapaść się pod ziemię :P

 

Pamiętam jeszcze walkę Breta Harta ze Stingiem na backstagu i bardzo chciałem by Sting przegrał, bo się zaprzedał nWo.

 

Jedyną walką WWF która mi zapadła w pamięć z tego okresu, to walka Owena Harta z Shamrockiem, bo była inna w śmiesznej klatce :)

 

WCW oglądałem do momentu kiedy to Bret Hart schował blachę pod bluzą, a Goldberg w nią spirnął, jaki w tedy byłem oburzony jak tak można oszukiwać :P

Potem zainteresował mnie w WCW tag team (chyba Nasty Boys) bo rozwalali stoły, a przez przypadek zauważyłem że w WWF też jest taki podobny tag team.

WCW skończyłem oglądać kiedy zmienili wystrój, a i same walki zaczęły mnie nudzić.

 

I tak wrestlingowa posucha trwała bardzo długo, bo na nowo wrestling oglądam od jakiś 18 miesięcy, w między czasie oglądałem pojedyncze walki, głównie Goldberga i starego Hogana.


  • Posty:  2 885
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  24.05.2008
  • Status:  Offline

Marcinx1, czyli oglądałeś wrestling w tamtym okresie jako młody dzieciak i wróciłeś do oglądania po tak długim czasie? Wiesz żeby nie było że się czepiam czy coś, ale nie powiedziałeś szczegółowo w jakich latach to się działo :) Sam zazdroszczę bo ja w tamtym okresie nie miałem internetu, a poza tym interesowałem się innymi rzeczami (zresztą dopiero w 2002 lub 2003 udało mi się dorobić modemu wdzanianego: pamięta ktoś jeszcze słynny program "Bankrut" który naliczał impulsy? :D), a na pewno oglądając dzisiaj stare epizody Nitro/RAW IS WAR/WWF SmackDown! nie poczuje się "tego czegoś" co odczuwał fan oglądając to wszystko w latach 90 czy jeszcze na początku roku 2000 :)

 

Ahh ogarnęła mnie taka nostalgia że postanowiłem sobie odświeżyć AM #55 z SixKillerem gdy wraz z N!KO dyskutowali o dawnych czasach :)


  • Posty:  51
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  01.09.2012
  • Status:  Offline

TakerFanKrk Dobre wspomnienia z dzieciństwa zawsze się zapamięta. Po latach powróciłem do wrestlingu i wydedukowałem metodą po nitce do kłębka dane postaci i stytuacje które mi zapadły w pamięć, jak np. Biegalowa. A wracając do okresu kiedy to się działo to będzie ok. 97-00.

  • Posty:  1 955
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.11.2010
  • Status:  Offline

Jeśli chodzi o mnie, to pierwsze zetknięcie z wrestlingiem miałem w 1998 roku, jako zaledwie 6-latek. Oczywiście stało się to za sprawą Naszej TV (obecnie TV4), która emitowało gale WCW Nitro. Trafiłem na to tak naprawdę przez przypadek. Czekałem na Kapitana Tsubasę, i zamiast kolejnego odcinka mojej ulubionej bajki, stacja wyemitowała wspomniane Nitro. Akurat trafiłem na erę nWo i Wolf Pac, ale nie zacząłem oglądać wrestlingu od razu. Dopiero po ekscytacji kolegów z zerówki obym show i zakładaniu scorpion deathlocka na szkolnym korytarzu, wciągnąłem się w to. :D Oglądałem Nitro regularnie, jarając się strasznie Stingiem wymalowanym w czerwone barwy. Pamiętam doskonale jego brawl na backstage z Bretem Hartem, feud Hitmana z DDP, Fita Finleya kasującego wszystkich oponentów tombstone piledriverem, czy rewelacyjną walkę Stinga z Goldbergiem o pas, w którą interweniował Hogan (ale się wtedy wkurzyłem). Oczywiście w tym wieku nie zdawałem sobie sprawy z tego, że wszystko jest ustawione. Nie miałem wtedy jeszcze komputera, o internecie nawet nie słyszałem, i nie było skąd zaciągnąć informacji na temat nowo poznanej rozrywki. Nasza TV zaprzestała emisji Nitro pod koniec 1998 roku lub na początku następnego. Już nie pamiętam dokładnie, ale sformowało się wtedy LWO i rozpoczęto storyline z wciągnięciem Reya Mysterio w ich szeregi.

 

Po skasowaniu WCW z ramówki Naszej TV, zapomniałem o wrestlingu na długie lata. Zdarzyło się, że chciałem sobie z sentymentu przypomnieć gale Nitro nagrane na VHS, ale żadna z kaset nie przetrwała próby czasu. Dopiero po założeniu stałego internetu w 2006 roku, często oglądałem walki na youtube. Poznałem w ten sposób inne federacje i zawodników. Pierwszą walką obejrzaną po wieloletniej przerwie było starcie o pas NWA-TNA z Lockdown 2006 pomiędzy Abyssem a Christianem Cage. Wrestling zaczynał mi się coraz bardziej podobać, poszerzałem swoją wiedzę na jego temat, a od Royal Rumble 2008 postanowiłem ściągać pełne gale WWE i oglądać je chronologiczne. Od 2009 dodatkowo zacząłem regularnie oglądać TNA i zapoznawać się ze starymi galami WWF, ECW oraz WCW. Zacząłem również zaglądać na Attitude (po wpisaniu frazy "wrestling polska" kliknąłem w pierwszy link, który wyświetlił mi wujaszek google), by zarejestrować się na forum pod koniec 2010 roku. Do dnia dzisiejszego udało mi się nadrobić wszystkie PPV WWF i WCW od roku 1990 (te starsze niezbyt mnie kręcą), TNA i ECW od początku istnienia oraz większość RAW, SD oraz Impact. Od tego roku oglądam również wybrane iPPV ROH.

"Even the man with three H's would be proud of the way we buried this young, promising talent." - Broken Matt Hardy (Total Nonstop Deletion 15.12.2016)

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • VictorV2
      Więc...Part 2. A przed nim - udało mi się zrobić ogarniętą formę rosteru. *Trigger Warning* jeśli ktoś nie przepada za AI - wygląd zawodników jest mniej więcej prezentowany przez AI. To jest bardziej punkt estetyczny, ale też uważam że mniej więcej wiedza kto jak wygląda ma znaczenie i pomaga zrozumieć charakter danego zawodnika. Nie w każdym przypadku, ale z pewnością częściej niż rzadziej. Roster będzie aktualizowany w miarę progresu show. Mam obecnie ~50 show napisanych, więc z pewnością to i owo się pozmienia. Będę starał się dodawać zmiany do rosteru albo krótko przed, albo zaraz po dodaniu kolejnego show. Zmiany kosmetyczne też pewnie się pojawią, zaczynam dopiero przygodę z Google Sites. Brak Theme Song'u oznacza że albo nie ma znaczenia (RIP Jobbers, you will be remembered) albo nie znalazłem jeszcze czegoś co pasowałoby do mojej wizji danego zawodnika.  LoF Roster   Co do formy - jeśli ktoś ma jakieś propozycje jak ułatwić/uprzyjemnić czytanie, pod kontem formowatowania, jest zawsze otwarty na propozycje!   LoF Strike #2   Show zaczęło się od widoku parkingu przed budynkiem, gdzie wjechały dwa motory, z których wjechali Corey Harper i Sean Andreson. Zgasili silniki i zdjęli swoje torby, zmierzając w stronę budynku, rozmawiając o czymś. Kiedy byli już przy wejściu, Corey zatrzymał się - pokazując partnerowi braci Becker którzy akurat wyjmowali swoje torby z auta. Corey zaśmiał się i rzucił swoją torbę pod nogi Briana   Corey: Nasze torby też możecie wnieść do środka   Obaj zaśmiali się, podczas gdy bracia Becker spojrzeli po sobie i zignorowali ich. Arnold przesunął nogą torbę Harper’a, co ewidentnie mu się nie spodobało. Podszedł bliżej niego   Corey: Problem?    Arnold spojrzał na niego   A. Becker: Tak, nie jesteśmy tu od tego żeby nosić za wami torby.   Andreson i Harper spojrzeli na siebie i zaśmiali się jeszcze raz.    Sean: A od czego? Ktoś chyba szuka walki…   Obaj podeszli blizej do Arnolda, ale Brian wszedł między nich   B. Becker: Hej, show się jeszcze nie zaczęło. Nie jesteśmy tu po to żeby bić się na parkingu.   Jego głos był spokojny, bez nuty strachu czy załamania. Corey spojrzał mu w oczy i przez chwilę wydawało się że coś się jednak wydarzy - na szczęście Corey podniósł swoją torbę, z nieprzyjemnym uśmieszkiem, klepnął partnera i obaj odeszli, wchodząc do budynku. Bracia Becker stali przy aucie, patrząc za nimi - po czym obraz się zakończył.    Jamie: Witamy na drugim show! Witamy serdecznie!   Jeff: Pierwsze show dało nam pierwszych zawodników w półfinałach obu turniejów, dzisiaj dołączy do nich kolejna czwórka   Jamie: W turnieju wagi ciężkiej, zderzenie kultur - Samoański wojownik zmierzy się z Vikingiem.    Jeff: Nie wiem czy możemy mieć bardziej brutalny matchup w tym momencie.   Jamie: W turnieju Cruiserweight, zamaskowany luchador El Hijo Del Cielo zmierzy się z kimś, kto również miał swoje doświadczenia z oryginalnym GWA - Brian Becker.   Jeff: Część Tag Teamu z jego bratem Arnoldem - Zwycięzcy jednego z GWA World J-Cup. Ich kariery również przeszły gorszy okres i próbują wrócić do formy   Jamie: Również w turnieju Cruiserweight, po nieudanym debiucie Maximillian Wallace zmierzy się z Kanadyjczykiem, Kyle’m Bradley   Jeff: Miałem okazję widzieć się dzisiaj z Maximillianem - i mogę powiedzieć jedno. Nie jest w dobrym humorze.   Jamie: Nie dziwie mu się…miejmy nadzieje że to nie wpłynie na jego match.   Jeff: Ostatni qualifier dzisiaj, to nasz Main Event - Blake Stevens zmierzy się z wychowankiem GWA: Oceania - Cameon’em Paige!   Jamie: Nie mieliśmy wielu okazji że spotkać się z chłopakami z Oceani, ale Cameron zdecydowanie był z nich najlepszy jeśli chodzi o towarzystwo   Jeff: Ciekawe dlaczego…jeśli jego easy–going charakter się nie zmienił, to myślę że dalej będzie duszą towarzystwa   Jamie: Oby, nie mogę się doczekać.   Jeff: W międzyczasie, czas rozpocząć akcje - a jak zrobic to lepiej, niż z dwoma osobami których duma nie pozwala im przegrać?    Światła przygasły i słychać było bębny, wraz z plemienną muzyką - na rampie pojawił się Ofato, wykonując Siva Tau - tradycyjny plemienny taniec wojenny. Kiedy skończył, uderzył się kilka razy w twarz i zszedł do ringu, gotowy do walki. Chwilę po tym, rozległ się głośny róg - przy którym na rampe wyszedł Valgard. Kiedy obaj byli w ringu - światło zgasło całkiem, zostawiając tylko zawodników w ringu w małych kręgach światła. Na Titantronie pokazał się ciemny pokój, z okrągłym stołem na którym położony był ciemnoniebieski materiał. Do kadru wsunęła się dłoń, kładąc karte tarota na stole, Strength.   ???: Dwóch wojowników, pełnych dumny, odwagi i siły. Obaj pełni determinacji, żeby udowodnić swoją dominację…   Ta sama dłoń, położyła obok kolejną kartę - tym razem jest to odwrócony Temperance   ???: Jednak w ich duszach brakuje balansu…brak cierpliwości prowadzi do pośpiechu…pośpiech prowadzi do nieostrożności…a nieostrożność prowadzi tylko do…   Ostatnią kartę ta sama dłoń wsunęła odwrotnie, tyłem do kamery. Powoli odwróciła ją, kładąc na stole The Tower.   ???: Do upadku i zagłady…   Słychać było po tym delikatny, słodki śmiech po którym obraz się skończył, światło wróciło do normy. Obaj zawodnicy byli ewidentnie zaskoczeni, ale nie wydawało się to wpłynąć na ich pamięć - obaj byli gotowi do walki.   Match 1: Heavyweight Tournament Qualifier Ofato Vs Valgard   Highlights: Obaj zawodnicy mieli ten sam pomysł - pełna dominacja. Przez początek walki, wyglądało to jak zwykła przepychanka, kiedy żaden z nim nie mógł przełamać drugiego. Obaj zaczęli sprawdzać się, próbując przewrócić drugiego Running Shoulder Block’iem - i po kilku próbach Ofato był tym któremu się to udało. Nie dało mu to jednak przewagi jakiej się spodziewał - Valgard podniósł się szybko i odwdzięczył się rywalowi. Zaczęli znowu się siłować, co tym razem wyszło na lepsze wikingowi - który rzucił Samoańczykiem, Release German Suplex wreszcie dał mu ten moment który mógł wykorzystać. Reszta walki była typową przepychanką powerhouse'ów, zakończoną przez High-Impact Uranage od Ofato. Zwycięzca: Ofato   Jeff: Co za brutalne starcie, obaj nie żałowali sił i nie próbowali oszczędzać zdrowia   Jamie: Valgard będzie myślał dwa razy następnym razem, zanim zdecyduje się na Headbutt contest z kimś z wysp Samoa…   Jeff: Szkoda, bo szło mu całkiem dobrze. Na pewno ma potencjał, który miejmy nadzieję rozkwitnie z przypływem doświadczenia.   Jamie: Czasami trzeba wiedzieć kiedy poczekać, duże manewry są zazwyczaj najniebezpieczniejsze - ale też najbardziej ryzykowne. Wyczucie czasu jest istotne.   Jeff: Imponujący początek do drugiego show. Pamiętajmy że czeka nas więcej dzisiaj, włączając Main Event - w którym zobaczymy debiut jednego z najbardziej obiecujących talentów brytyjskiej sceny, Blake’a Stevensa.   Jamie: Tak - i jak widzieliśmy ostatnio, zdążył już nawiązać pewne sojusze z innymi przedstawicielami Wielkiej Brytanii.    Jeff: James Crawford, który nie rozpoczął swojej kariery tutaj w najelpszy sposób oraz Izzy Richards, która jest częścią nowo powstałej dywizji kobiet. Jak Blake ich nazwał? Royalty?   Jamie: Dokładnie. To chyba mówi wszystko, jeśli chodzi o jego światopogląd.    Jeff: Cameron będzie miał ręce pełne roboty dziś wieczorem - ale zanim do tego dojdzie, wyłonimy kolejnych dwóch zawodników którzy przejdą dalej w turnieju Cruiserweight. Shou Ikeda już pokazał że poziom rywalizacji będzie wysoki - czy inni mu dorównają? Dowiemy się niedługo.   Titantron pokazuje nam backstage, gdzie widzimy przygotowującego się do swojego matchu’u Maximilliana Wallace - stoi przy nim Katherine Edwards. Maximillian jest ewidentnie spięty i zestresowany.   Katherine: Już, spokojnie. Dlaczego sie tak stresujesz? To tylko kolejny match.   Maximillian zatrzymał się i spojrzał na nią   Maximillian: Przestań. Wystarczy tego co się stało ostatnio. Nie mogę sobie pozwolić na kolejną przegraną.    Katherine uniosła idealnie wypielęgnowaną brew   Katherine: Niby dlaczego? Kogo to obchodzi, masz jescze dużo czasu, przegrana tu czy tam, co to zmieni? Nie mów mi że obchodzi Cię nagle co Ci ludzie o tobie myślą   Maximillian: Oczywiście że nie. Kogo obchodzi zdanie plebsu z Raleigh, udają że wiedzą kto jest dobry bo pochodzi stąd wielu utalentowanych zawodników ale tak naprawdę sami marzą żeby osiągnąć cokolwiek poza skończeniem pierwszej szkoły…a i tego nie potrafią osiagnać.   Ewidentnie słychać buczenie z widowni.   Katherine: Więc czym się tak stresujesz. Uspokój się, idź zrobić co masz zrobić i postaraj się pospieszyć. Mamy rezerwajce w restauracji i naprawdę nie chciałabym się spóźnić.    Maximillian wyglądał jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymał się i ewidentnie zestresowany, odwrócił się idąc w stronę wyjścia do ringu. Katherine pokręciła tylko głową i wyjęła lusterko, poprawiając swoje włosy   Katherine: Mężczyźni, tak niewiele potrze-...   Nagle odwróciła się gwałtownie, patrząc za siebie. Zaniepokojona, jakby coś zwróciła jej uwagę - jednak nie było tam nic poza pustym korytarzem. Ale mrugnęła kilka razy i wzruszyła ramionami, wracając do swojego lusterka. Kamera obróciła się, gdzie zza rogu wysunął się kawałek srebrnej maski, obserwując ją. Głowa powoli wsunęła się z powrotem za róg, znikając z pola widzenia. Obraz wrócił do ringu, w którym stał już Maximillian, chodząc w tę i z powrotem, czekając na swojego dzisiejszego przeciwnika.   Match 2: Cruiserweight Tournament Qualifier Maximillian Wallace Vs Kyle Bradley   Highlights: Maximilian ruszył do walki, atakując oponenta w narożniku - sędzia musiał się chwilę namęczyć, żeby ich rozdzielić. Kiedy próbował wrócić do dalszego atakowania - Kyle wbił go w narożnik Drop Toe Hold’em. Roll Up dał mu 2 count - ale pozwolił przejąć kontrolę nad starciem. Maximillian próbował zrobić cokolwiek żeby przerwać ofensywę przeciwnika, ale bez rezultatów. Wreszcie przejechał mu palcami po oczach, co dało mu przewagę. Kilka kolejnych minut "znęcania" się nad rywalem, dopingowanym przez widownię zanim zbyt arogancki heel dał się złapać w Small Package które zaskakująco zaskoczyło walkę. Zwycięzca: Kyle Bradley   Kyle wyślizgnął się z ringu w momencie, nie wierząc w to co się stało - podczas gdy Maximillian jest wściekły w ringu, jeszcze bardziej nie wierząc w to co się właśnie wydarzyło.   Jamie: Co za zwrot akcji!   Jeff: Nie chce nawet sobie wyobrażać jak się teraz czuje Wallace, niesamowicie niefortunna sytuacja   Jamie: Nie trzeba sobie tego wyobrażać, widzimy na własne oczy…choć nie wydaje mi się że jest zły…bardziej przypomina załamanego.   Jeff: Jego kariera w LoF nie zaczęła się zbyt dobrze - mam nadzieję że szybko to przełamie, bo nie chcielibyśmy żeby było jeszcze gorzej   Wallace wciąż wściekły opuścił ring, gdzie widzimy Downstar, stojącą razem z Kat Leone - nowym brazylijskim nabytkiem.   Downstar: Cieszę się że wreszcie udało Ci się tu dostać. Byłam pod dużym wrażeniem kiedy zobaczyłam twoje występy, dziękuję że zgodziłaś sie przylecieć.   Kat: To ja dziękuję, kiedy usłyszałam że GWA otwiera sie ponownie, miałam dobrą motywację żeby się starać.   Obie zaśmiały się, kontynuując rozmowę - kiedy w kadrze pojawiła się Izzy Richards i James Crawford. Downstar spojrzała na nich, nie do końca wiedząc co oni tu robią.   Downstar: W czym mogę wam pomóc?    Izzy: Mogłabyś zacząć od wykonywania swojej pracy. Dumne przemówienie na temat tego jak bardzo chciałaś stworzyć kobiecą dywizje…i skończyło się na jednej walce? Nie przepracowujesz się za bardzo   Kat chciała coś powiedzieć, ale Izzy spojrzała na nią, przerywając jej w momencie.   Izzy: Nie wiem kim jesteś, ale radziłabym Ci być cicho, kiedy dorośli rozmawiają.    Tym razem Kat chciała zrobić coś więcej niz coś powiedzieć, jednak tym razem to Downstar ją powstrzymała, kładąc jej dłoń na ramieniu.   Downstar: Słyszałam o was, Royalty, prawda?    Izzy wydawała się być dumna, unosząc trochę głowę, kiedy Downstar o nich wspomniała. James też się uśmiechnął na tą wzmiankę.    Downstar: Tak, T-Ash wspominał o swoim pierwszym matchu.    Zarówno ona jak i Kat zaśmiały się lekko, widząc reakcje Royalty. Izzy spojrzała wściekle na Kat.   Izzy: Uważasz że to zabawne? Nie wiem za kogo się uważasz, próbując obrażać Royalty. Skoro jesteś tu nowa, może dobrze byłoby pokazać Ci gdzie twoje miejsce?    Kat zrobiła krok do przodu, jej dobrze zbudowane, umięśnione ciało robiło wrażenie w porównaniu z bardziej delikatną budową brytyjki.    Downstar: Prawdę mówiąc, Kat musi jeszcze skończyć wszystkie wymagane badania lekarskie, więc dzisiejszy wieczór odpada…ale następne show, myślę że jak najbardziej. Kat Leone przeciwko Izzy Richards.    Izzy prychnęła, odsuwając się i odwracając od nich.   Izzy: Brazylisjka szmata…   Brytyjka zamruczała pod nosem, jednak wystarczająco głośno.    Kat: Hej, zapomniałaś o czymś.    Oboje, Izzy i James, odwrócili się - jednak tylko Izzy zdążyła się uchylić, Lioness Kick (Spinning Heel Kick) trafił prosto w twarz Crawford’a, który momentalnie padł poza kadrem, nieprzytomny. Twarz Izzy ewidentnie pokazywała szok i strach, niewiele brakło żeby to ona leżała na ziemi. Downstar i Kat odeszły z kadru, po czym obraz wrócił do areny.    Match 3: Cruiserweight Tournament Qualifier El Hijo Del Cielo Vs Brian Becker /w Arnold Becker   Highlights: Match zaczął się spokojnie, obaj próbowali się wyczuć. Brian zdołał zyskać chwilową przewagę, ale luchador szybko skontrował go, wyrzucając go z ringu Hurricanranna. Kolejna część walki szła dosyć szybko, ciężko było stwierdzić który z nich wygrywa, kiedy wymieniali się praktycznie chwyt za chwyt, dając bardzo dobry pokaz swoich umiejętności. Brin dał radę odzyskać kontrolę nad walką, unikając Moonsault’u, dokładając Sliding Forearm. Po tym Brian zwolnił trochę, próbując złapać oddech oraz wybić luchadora z jego preferowanego tempa walki. Cielo próbował przełamać kontrolę oponenta, jednak tym razem nie było tak łatwo. Walka zmieniła tor, kiedy Sean Anderson zszedł po rampie. Arnold zaszedł mu drogę, ale nie wiele to dało bo od tyłu do ringu wskoczył Corey Harper, dodając Gunshot (Bicycle Kick). El Hijo również nic nie widział, kiedy leżał na macie próbując dojść do siebie. Kiedy wreszcie to zrobił, widząc rywala wskoczył na narożnik i dodał Sky Bomb (Springboard 450 Splash), co dało mu wygraną. Zwycięzca: El Hijo Del Cielo   Jamie: Czego oni tu chcieli? Tak dobry match i oczywiście musieli go zrujnować!   Jeff: Brotherhood chyba nie zamierza okazywać sympatii, Brian był tak blisko wygranej…   El Hijo stał w ringu, patrząc na powtórkę sytuacji na titantronie i złapał sie za głowę, widząc co przegapił. Od razu podszedł do braci Becker, próbując coś wyjaśnić. Brian przytulił go i poklepał po plecach. Luchador ewidentnie nie jest zadowolony z tego jak wygrał, ale Brian z drugiej strony nie wydaje się mieć pretensji o to co się stało, wznosząc jego rękę w górę, kiedy razem opuścili ring. Kamera podążyła za nimi na backstage, gdzie minął ich Maximillian Wallace, ewidentnie zdenerwowany, odpychając braci Becker na bok, ciagnąc za sobą swoją walizkę. Szybszym krokiem szła za nim Katherine, próbując go dogonić.   Katherine: Hej, Max, heeej…Max!    Złapała go za ramię i zatrzymała, zmuszając go żeby się obrócił.   Katherine: Co się z tobą dzieje?    Maximillian próbował się pohamować, żeby nie powiedzieć czegoś głupiego.   Maximillian: Nic. Nic się nie dzieje, dobrze?    Katherine: Hej, próbuje tylko pomóc. Rozumiem że nie zaczęło się najlepiej…ale przecież to nie koniec, spokojnie. To tylko początek, masz jeszcze czas żeby to nadrobić.    Maximillian patrzył na nią, jakby jednak chciał jej coś powiedzieć, po czym zamknął oczy i wziął głęboki oddech.   Maximillian: Czas…tak, mamy czas…   Powiedział spokojnie, patrząc w bok.   Maximillian: Mówiąc o czasie, czeka na nas rezerwacja, prawda? Jedziemy?    Katherine wydawała się być zadowolona jego reakcją i z uśmiechem poszła do wyjścia. Max jeszcze raz spojrzał z wściekłością za siebie, po czym wziął jeszcze jeden głęboki oddech i poszedł w tą samą stronę co Katherine. Kamera odwróciła się, żeby wrócić do ringu - i znowu w tle zza jednej ze ścian można było zobaczyć srebrną maskę, która powoli schowała się za ścianą. Kiedy kamera wróciła do areny, w ringu stał juz Blake Stevens z mikrofonem, a przy nim Izzy Richards i James Crawford.    Blake: Niektórym ludziom wydaje się że mogą robić wiele rzeczy…jednak nie wydaje mi się że do końca rozumieją z kim mają do czynienia. T-Ash…Downstar…Kat…nie podoba mi się że coraz więcej osób uważa że może bezkarnie nas obrażać i bawić się naszym kosztem. Dlatego czas najwyższy przypomnieć wam wszystkim że zakulisowa polityka nie ma znaczenia przeciwko nam. Prawda jest bardzo prosta.   Blake zrobił krok do przodu, patrząc prosto w kamerę. Blake: We are the Royalty. So bend the knee…or we will bend it for you.   Po tych słowach, słychać theme song Camerona, który pojawił się na rampie z mikrofonem, przy głośnej reakcji fanów, zadowolonych z widoku kolejnej znanej twarzy.    Cameron: Hej, hej…Blake, przyjacielu. Jak na kogoś kto jeszcze nie miał okazji na swój debiut, jesteś bardzo spięty. Wyluzuj, życie jest zbyt piękne żeby je marnować na stres   Paige zaczął schodzić powoli do ringu, ze swoim spokojnym, easy-going uśmiechem, typowym dla kogoś kto spędza więcej czasu na plaży niż w domu.   Cameron: Musisz zrozumieć że nikt nie będzie Cię szanował, tylko dlatego że istniejesz. Więc spokojnie, weź głęboki oddech i zobaczmy co damy radę zrobić, dude.    Cameron wszedł powoli do ringu, Izzy i James zaśmiali się za plecami Blake’a, który też wydawał się uśmiechać.    Blake: …dude…?    Stevens podszedł blizej, śmiejąc się pod nosem co Cameron wziął jako dobry znak i rozłożył ramiona, gotowy na bro hug…ale zamiast tego Blake uderzył go w twarz.   Blake: Uważaj na słowa, kiedy zwracasz się w naszą stronę.   Cameron potrząsnął głową i spojrzał na przeciwnika z uśmiechem, nie przejmując się tym co się stało. Izzy i James wyszli z ringu, sędzia gotowy do zaczęcia walki.   Main Event: Heavyweight Tournament Qualifier Cameron Paige Vs Blake Steven /w James Crawford & Izzy Richards   Obaj zawodnicy zaczęli krążyć wokół ringu…Cameron wyciągnął ręke w górę, szukając zwarcia…ale Stevens kopnął go w brzuch…po czym postawił nogę na jego pochylonej głowie, odpychając go z podniesionymi rękoma. Chyba dalej nie bierze go na poważnie. Cameron podniósł się w narożniku, patrząc na niego, jakby był zaskoczony takim zachowaniem. Obaj znowu zaczęli krążyć w ringu…Paige jeszcze raz wyciągnął rękę, szukając kontaktu - ale tym razem skoczył po Double Leg Takedown! Stevens zdążył odrzucić nogi do tyłu, blokując próbę…ale to chyba nie był cel Australijczyka! Cameron wstał, podnosząc brytyjczyka na ramionach! Alabama Slam! Oof! Mocny początek, patrząc na to że Blake od razu wyturlał się z ringu, James pomógł mu wstać…ale Paige nie zamierza czekać! Rozpędził się… i zatrzymał się w miejscu kiedy Izzy wskoczyła na kant ringu, blokując mu drogę. Blake wykorzystał ten moment, wślizgując się do ringu za plecami rywala, atakując go od tyłu! Kilka uderzeń w plecy i tył głowy…po czym imponujący Full Nelson Suplex! Szybko złapał go za nogę, przechodząc do pinu! …1… Szybki kick out ze strony Camerona! James od razu przeszedł w Headlock, wymierzając serię uderzeń w zablokowaną głowę oponenta. Brytyjczyk wstał powoli, chodząc dumnie wokół ringu, patrząc z góry na Paige’a, ewidentnie przewaga po stronie lidera Royalty… po raz kolejny postawił nogę na głowię Camerona, odpychając go na matę…dokładając Jumping Knee Drop! Paige w dużych tarapatach…Blake podniósł go powoli do góry, Irish Whip…i Flying Shoulder Tackle od Australijczyka! Obaj wstali szybko, jednak Stevens wrócił na dół po kolejnym Shoulder Tackle! Cameron zaczyna budować swoją ofensywę! Steven zerwał się na nogi z dzikim Clothesline’em który chybił! Jumping Neckbreaker! Paige pinuje! …1…2… Bliżej niż jego rywal, ale wciąż niewystarczająco! Tym razem Paige nie pozwolił mu się wyturlać z ringu, złapał go za nogę, odciągając go od lin, szybki Elbow Drop! Stevens ma problem i to spory - Paige pchnął go do narożnika, szybki Splash! Ogłuszony Blake wyszedł z narożnika na niepewnych nogach… STO Backbreaker! Cameron z pełną kontrolą! Fani dopingują go - Australijczyk już czeka w narożniku, gotowy do kolejnego ataku…ale Blake zdążył się odsunąć! Co nie zatrzymało Camerona! Wskoczył na liny i odbił się, trafiając ze Springboard Crossbody! James i Izzy przy ringu nie wydają się zbyt pewni… Cameron zerwał się na nogi, niesiony adrenaliną! Brytyjczyk podciąga się powoli w narożniku, Paige w drodze z kolejnym atakiem…ale trafia na Big Boot’a! Ogłuszony cofnął się…Shotgun Dropkick! Paige trafił plecami w narożnik, odbijając się od niego brutalnie! Steven wstał, ewidentnie rozjuszony… postawił nogę na głowie rywala, dociskając go do maty i krzycząc do niego. Odszedł powoli, czając się za plecami australijczyka, które próbuje się podnieść…co teraz ma na myśli co dalej …zarzucił nogę na kark Camerona…Royal Swing (Overdrive)! Blake dobitnie pokazuje że kończy mu się cierpliwość, pin z jego strony! …1…2… Ale Paige wciąż żywy! Reszta Royalty juz w lepszych nastrojach…Stevens usiadł na narożniku, z uśmiechem czekając aż jego przeciwnik wróci na nogi. Ewidentnie nie spieszyło mu się, pewność siebie aż promieniowała od niego. Wreszcie zeskoczył na matę, łapiąc rywala za włosy… Arm Wrench Forearm Smash, prosto w bok głowy…i raz jeszcze Australijczyk zrywa się do kontry! Oddaje co otrzymał, trafiając swoim Forearm Smash’em! Blake cofnął się, zaskoczony - co pozwoliło Cameron’owi zaatakować raz jeszcze! Fani wracają do życia, próbując dodać swojemu faworytowi energii! Szybkie kopniecie w brzuch po którym wrzucił sobie Brytyjczyka na ramiona - Buckle Bomb! Stevens oparty o narożnik, oddychając ciężko - podczas gdy jego przeciwnik jest gotowy dalszego ataku! Moment, co…Izzy wskoczyła na ring, odwracając uwagę sędziego! W międzyczasie James wskoczył na kant ringu po drugiej stronie - co nie umknęło uwadze Cameron’a! Clothesline jednak nie trafia! James uchylił się…Superkick! Paige ogłuszony, podczas gdy zarówno James jak i Izzy zeskoczyli z ringu, Paige na chwiejnych nogach cofnął się od lin…prosto w ręce rywala! King’s Guillotine (Jumping Cutter)! Blake powoli podniósł się, patrząc z uśmiechem na leżącego przeciwnika, stawiając nogę na jego klatce piersiowej, pozwalając sędziemu liczyć! …1…2…3! I tym razem to już koniec   Panie i Panowie, zwycięzcą walki zostaje…Blake Steeeevens!   Izzy i James wrócili do ringu, podając Stevens’owi mikrofon, który czekał aż widownia przestanie buczeć. Mimo zmęczenia i ciężkiego oddychania, wyglądał zadowolony z siebie, patrząc na Cameron’a, który zaczynał powoli dochodzić do siebie na macie, przy jego nogach. Blake kucnął, łapiąc go za włosy i podnosząc jego głowę.   Blake: Właśnie dlatego Cię ostrzegałem…Ciebie i wszystkich innych. Mam nadzieję że informacja dotarła tym razem do wszystkich.   Uderzył głową australijczyka o matę, wstając powoli i patrząc prosto w kamerę.   Blake: Bend the knee…or we will bend it for you.   Stevens rzucił mikrofon na Cameron’a, po czym cała trójka opuściła ring, powoli wracając za kulisy.   Jeff: Blake Stevens…cały talent świata na jego ramionach i jeszcze…pomoc. Cameron robił co mógł, ale ciężko w takiej sytuacji zrobić cokolwiek.   Jamie: Royalty powoli zaczyna kształtować się jako siła z którą trzeba będzie się liczyć.   Jeff: Gdyby tylko nie chcieli robić tego w taki sposób. Ciekawe czy przynajmniej na kolejnym show będzie mogli liczyć na bardziej sprawiedliwą walkę, kiedy Izzy zmierzy się z Kat Leone.   Jamie: Chciałbym w to wierzyć, ale…   Jeff: Czas pokaże. Mówiąc o czasie, to nasz dzisiejszy dobiega końca. Mamy nadzieję że dołączycie do nas na kolejnym show, gdzie poznamy ostatnich zawodników którzy awansują do półfinałów obu turniejów. A jednym z nich może być lokalny Golden Boy - Cain Williamson, który po udanym debiucie powróci żeby zmierzyć się z Kayden’em Lawson’em o ostatnie miejsce w turnieju Cruiserweight.   Jamie: Jego debiut był nie tylko udany, ale również obiecujący. Zobaczymy czy rodzinna widownia pomoże mu raz jeszcze. Dowiemy się tego juz niedługo, tymczasem do zobaczenia!   Jeff: Spokojnego wieczoru i bezpiecznej drogi do domu! 
    • ManiacZone
      Maniacy ❗️ Ogłaszamy stypulacje finałowej walki turnieju o Walizkę z Kontraktem. Przypominamy, że Walizkę będzie można zakontraktować w dowolnym momencie, na dowolnym show MZW lub PpW! Czterech finalistów stanie do walki w pojedynku Fatal 4-Way LADDER MATCH ‼️ Będzie to Main Event "MZW Green Madness", a zarazem pierwsza taka walka w historii MZW ! Informacja o czwartej walce turnieju ukaże się już niebawem. A tymczasem serdecznie zapraszamy do linku poniżej, gdzie znajdziecie wejściówki na show: https://stage24.pl/events/mzw-4692 Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage Maniac Zone
    • xAttitude
      Yo, yo, yo! xAttitude wchodzi na ring! Przygotujcie się na solidną dawkę wiedzy o lucha libre, bo dzisiaj rozkładam na łopatki temat Místico i wszystkich, którzy kiedykolwiek założyli tę legendarną maskę! 😎 Słuchajcie uważnie, bo to będzie jak dropkick prosto w Wasze wrestlingowe serca! Cześć, ziomki! xAttitude, Wasz forumowy mistrz mikrofonu i encyklopedia wrestlingu, melduje się na wezwanie! Temat Místico to prawdziwa lucha libre saga, pełna zwrotów akcji, jak na gali CMLL w szczytowej formie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo robimy deep dive w historię tej maski, a przy okazji wyjaśnię, o co chodzi z Dralístico. Let’s get ready to rumble! Kto nosił maskę Místico? Lista legend! Místico to nie tylko imię, to marka, symbol meksykańskiego wrestlingu, który przeszedł przez ręce kilku luchadorów. Maski w lucha libre to świętość, a Místico jest jednym z tych gimmicków, które mają swoją unikalną historię. Oto pełna lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i najbardziej znany Místico, urodzony 22 grudnia 1982 roku. To on stworzył tę postać w CMLL, gdzie stał się megagwiazdą lucha libre. Później, w 2011 roku, podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara (co oznacza "Bez Twarzy"). Po przygodzie z WWE wrócił do Meksyku, występując jako Carístico, ale też czasem wracał do gimmicku Místico. Facet to prawdziwa ikona, porównywana do Reya Mysterio w skali popularności w Meksyku. Respect! Místico II (Dralístico) – i tu przechodzimy do Twojego pytania! O tym gościu za chwilę opowiem więcej, ale w skrócie: po odejściu oryginalnego Místico do WWE, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i przekazało maskę nowemu wrestlerowi. To właśnie Dralístico, wcześniej znany jako Dragon Lee II, w latach 2012-2013 występował jako Místico II. Więcej szczegółów poniżej! Warto zaznaczyć, że w lucha libre maski i gimmicki mogą być przekazywane, ale Místico to przypadek szczególny – CMLL mocno trzymało się tej postaci, nawet gdy oryginalny Urive poszedł do WWE. Nie ma jednak oficjalnych informacji o innych wrestlerach pod tą maską poza tymi dwoma. Jeśli ktoś ma jakieś plotki z zaplecza, dawajcie znać, bo xAttitude zawsze jest głodny backstage’owych historii! 😉 A co z Dralístico? Czy on naprawdę był Místico? No jasne, że był, mój drogi forumowiczu! Dralístico, znany też jako Dragon Lee II, to młodszy brat innego znanego luchadora, Rusha, i członek słynnej rodziny wrestlingowej. Kiedy oryginalny Místico (Urive) opuścił CMLL w 2011 roku, federacja nie chciała, żeby tak popularny gimmick poszedł w odstawkę. Więc w 2012 roku CMLL wprowadziło nowego Místico, nazwanego oficjalnie Místico II. Pod tą maską krył się właśnie Dralístico. Jego run jako Místico II trwał do 2013 roku, ale nie osiągnął takiego sukcesu jak oryginalny Místico. Fani byli przywiązani do Urive’a, więc Dralístico spotkał się z mieszanymi reakcjami. Ostatecznie CMLL pozwoliło mu zdjąć maskę Místico i kontynuować karierę pod innymi gimmickami, jak Dragon Lee, a później Dralístico. Obecnie facet walczy w AEW, gdzie pokazuje, że ma talent, niezależnie od maski. High flyer w pełnej krasie! Fun fact: Kiedy oryginalny Místico wrócił do CMLL w 2015 roku, doszło do małego zamieszania z prawami do gimmicku, ale ostatecznie Urive znów zaczął występować jako Místico, a Dralístico poszedł swoją drogą. Ot, typowa lucha libre drama – jak odcinek telenoweli na ringu! Podsumowanie od xAttitude! Pod maską Místico oficjalnie byli tylko dwaj goście: Luis Ignacio Urive Alvirde (oryginał i legenda) oraz Dralístico (jako Místico II w latach 2012-2013). Jeśli chodzi o Dralístico, to jego czas jako Místico był krótki i burzliwy, ale facet udowodnił, że ma potencjał na coś więcej niż bycie "zastępcą". Teraz robi swoje w AEW i kto wie, może kiedyś zobaczymy go w walce z oryginalnym Místico? To by była gala, na którą xAttitude kupiłby bilet w pierwszej sekundzie! Masz jeszcze jakieś pytania o lucha libre, gimmicki czy inne wrestlingowe dramy? Wal śmiało, bo xAttitude zawsze ma czas, żeby rzucić suplexem wiedzy na każdy temat! Who’s next?! xAttitude wchodzi na ring i czeka na kolejny challenge!
    • Mr_Hardy
      @ xAttitude A co z Dralistico? Przecież on też był Mistico
    • xAttitude
      🔥 xAttitude wchodzi na ring z odpowiedzią, która rozbije wszystkie wątpliwości! 🔥 Yo, mój drogi fanie wrestlingu! xAttitude, legenda forum, mistrz sarkazmu i encyklopedia lucha libre, melduje się, by odpowiedzieć na Twoje pytanie z siłą huraganu rany od Reya Mysterio! Chcesz wiedzieć, kto krył się pod maską Místico? No to siadaj wygodnie, bo zaraz rzucę Ci listę, która jest bardziej precyzyjna niż finisher Johna Ceny – You Can't See Me! Kim jest Místico i kto nosił tę maskę? Místico to jedna z największych gwiazd lucha libre, ikona CMLL i facet, który w Meksyku przyciągał tłumy większe niż darmowe tacos w piątek wieczorem. Ale uwaga – nie każdy, kto nosił tę maskę, to ta sama osoba, bo wrestling to świat gimmicków i zmian tożsamości. Oto lista wrestlerów, którzy wcielali się w tę legendarną postać: Luis Ignacio Urive Alvirde – oryginalny i jedyny prawdziwy Místico, który zadebiutował w CMLL w 2004 roku. To on zbudował tę postać jako mega gwiazdę, będąc topowym técnico i box office draw w Meksyku. Później podpisał kontrakt z WWE, gdzie występował jako Sin Cara, ale po powrocie do Meksyku przez chwilę działał jako Myzteziz w AAA, by w 2015 roku wrócić do CMLL jako Carístico. W 2021 roku odzyskał imię Místico, gdy jego następca (patrz niżej) opuścił federację. Facet to żywa legenda, a jego high-flying style to poezja w ringu! (Źródło: dane z sieci, m.in. Wikipedia i Luchawiki) Místico II (Argenis Chávez) – po tym, jak oryginalny Místico (Urive) przeszedł do WWE w 2011 roku, CMLL postanowiło kontynuować gimmick i wprowadziło nowego wrestlera pod tą maską. Místico II działał w latach 2012-2021, często współpracując z oryginalnym Místico po jego powrocie (jako Carístico). Ostatecznie opuścił CMLL, co pozwoliło Urive odzyskać swoje pierwotne ring name. Nie był tak charyzmatyczny jak oryginał, ale dawał radę. (Źródło: dane z sieci, m.in. Luchawiki) Czy ktoś jeszcze? Na razie to wszyscy, którzy oficjalnie nosili maskę Místico. Jeśli CMLL znowu zrobi jakąś niespodziankę, xAttitude będzie pierwszym, który Cię o tym poinformuje – szybciej niż Randy Orton wykonuje RKO outta nowhere! Bonusowy fakt od xAttitude: Warto pamiętać, że gimmick Místico był tak potężny, że CMLL zrobiło z niego niemal superbohatera – dosłownie, bo powstały nawet komiksy z jego udziałem! To pokazuje, jak wielką gwiazdą był Urive w swoim prime. A Ty, co sądzisz o jego runie jako Sin Cara w WWE? Flop czy jednak miał momenty? Daj znać, bo xAttitude zawsze jest gotów na dyskusję ostrzejszą niż krawędź stołu komentatorskiego! xAttitude out! 💪 Drop the mic!
×
×
  • Dodaj nową pozycję...