Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

Ja się na tam na tym nie znam...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 632
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.09.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

17 Marzec 2008, Dublin – Irlandia

 

Jupiter szedł długą ulicą, omijając szybkim krokiem ludzi gęstniejących wokół niego, którzy zebrali się tu z okazji dnia Świętego Patryka. Na jezdni, wolnym tempem poruszały się przenajróżniejsze odmiany platform i karawan z wiwatującymi na nich Irlandczykami, wymachującymi flagami narodowymi. Każdy był ubrany prawie w całości na zielono, co było symboliką pochodzenia z Zielonej Wyspy, tylko Jupiter, ze swoją czarną bluzą z logiem Guiness i czarnymi jeansami wyróżniał się na tle tłumu. Szedł tempem dość szybkim, patrząc pod nogi, aby nie wdepnąć w jakąś „niespodziankę”, tylko od czasu do czasu zerkając w stronę świętującego pochodu, następnie zakręcił w boczną uliczkę i wszedł na schody prowadzące wprost do sklepiku z pamiątkami. Wtedy zobaczył tego mężczyznę… Stał on tuż obok, na wyciągnięcie ręki… Był ubrany w podarte dżiny i pokiereszowaną koszulę… Przez chwilę Jupek myślał, że wyobraźnia płata mu figle, że niedokończone sprawy tak głęboko zakorzeniły się w jego umyśle, że wszystko mu to przypomina… Oblał go zimny pot, nie mógł się ruszyć… Mężczyzna zlustrował go zimnym wzrokiem i zapytał:

 

- Are You OK.?

 

 

Obraz zanika i widzimy słoneczny dzień, w świetle którego mienił się - różnymi kolorami kwiatów – ogród. Pośrodku ogrodu usytuowany był niesamowicie zadbany i gęsty trawnik, którego kolor był tak intensywnie zielony, że aż niemożliwe jest to do wyobrażenia.

Jupek leżąc na ręczniku odbywał właśnie „kąpiel słoneczną”. Obok niego, w skąpym stroju kąpielowym leżała jego żona – Ania, która podczas opalania dokształcała się kulturalnie – czytając książkę. Co jakiś czas zerkała na Jupka uśmiechając się do niego, a On odwzajemniał ten gest, równie pełnym i szczerym uśmiechem. Nie padały żadne słowa, a panującą sielankową ciszę, co jakiś czas przerywał jedynie śpiew ptaków usadowionych na pobliskich drzewach. Błogi dzień, błogi czas, błoga miłość….

 

 

Obraz się rozmywa i wraca rzeczywistość...

 

- Yes, sorry – odparł Jupiter

 

Więc to nie On” pomyślał. „Dlaczego wciąż mi się to przytrafia? Dlaczego mój umysł nie jest w stanie wymazać z pamięci niektórych rzeczy? Dlaczego muszę nosić w sobie ten ciężar zdrady i odrzucenia? To się musi zmienić... Już nie długo - i na szczęście - będę miał okazję zakończyć to, co zostało nie zamknięte. Jakże wspaniałe jest to, że już podczas pierwszej walki, podczas pierwszej gali, będę miał szansę i okazję stoczyć bój z nim... Z człowiekiem, który potrafił wbić nóż w plecy komuś, kto mu ufał... kto mimo jego wad, pomimo jego czarnej przeszłości i niezbyt obiecujących znajomości, potrafił zauważyć w nim coś, co dawało nadzieję na wspólne osiągnięcie założonych wcześniej celów... widziałem w nim iskrę chęci zmiany na lepsze, widziałem w nim chęć czystej gry i współrywalizacji... do tej gry można było wejść, jedynie gdy się zostało zaproszonym i ja go zaprosiłem moją głupia naiwnością i chęcią poprawiania całego świata na lepsze... Stabber... Już jego imię mówi samo za siebie, ale nie... ja musiałem zaufać komuś, kto nie zasługuje nawet na odrobinę współczucia w najcięższej życiowej chwili...”

 

 

Znowu obraz się zmienia. Tym razem widzimy wielkie, białe drzwi frontowe od parterowego domu. Jupiter wszedł po cichu, wręcz niesłyszalnie, chcąc zrobić niespodziankę swojej ukochanej żonie, która dzwoniła wcześniej do niego. Mówiła, że źle się czuje i że nie pojedzie do rodziców, bo nie chce zarażać i tak już schorowanej matki. Jupek i jego dobre serducho nie musieli długo się zastanawiać zrywając się dużo wcześniej niż zwykle z siłowni. Jupiter zdjął długi czarny płaszcz i powiesił go na stojącym nieopodal stojaku. Szedł po cichu korytarzem, który powoli spowijał szary mrok, zwiastujący zbliżający się szybko wieczór.

W domu panowała cisza. Jupiter zajrzał kątem oka przez drzwi kuchenne, a że nic nadzwyczajnego tam nie zauważył, pomyślał, że małżonka najwyraźniej śpi, skierował się w stronę sypialni...

 

Obraz się rozmywa...

 

Jupiter otrząsnął się i wszedł schodkami do sklepu. W środku było tylko kilku ludzi, co jest i tak sporym sukcesem, ze względu na odbywającą się sto metrów dalej coroczną paradę. Od razu skierował się w stronę z regałem magazynującym irlandzkie pamiątki typu naszyjniki, wisiorki itp... Zaczął przeglądać stertę „rupiecie”, co rusz wyciągając to albo zielone wisiorki w kształcie koniczyny, srebrne litery lub drewniane amulety o dziwnych kształtach

 

- Szuka Pan czegoś specjalnego?

 

Jupitera wyrwało jakby z ziemi, słysząc ojczysty język od sprzedawcy. Polaków oczywiście można spotkać wszędzie w tym kraju, ale każdy najpierw mówi, lub choć stara się mówić po angielsku. Tutaj natomiast dość niski, o krągłych kształtach gość, od razu wali prosto z mostu.

 

- Poznałem Pana... Jupiter prawda? (Jupek kiwnął potwierdzająco głową) – Mój syn jest pana wielkim fanem. Wszędzie ma porozwieszane plakaty, jakieś figurki i Bóg wie co jeszcze. Ale ja się tam na tym nie znam. Cieszę się, że jednak mimo takiej popularności, można przyjść do takiego zwykłego sklepu i grzebać w półce. Cieszy mnie też, że wśród nas, piętnowanych po części emigrantów, jest ktoś taki jak Pan... I niech Pan się nie obawia... Nie będę chciał od Pana żadnych autografów czy zdjęć dla syna. Już jest szczęśliwym posiadaczem tego typu „Świętych Graali” w jego rozumieniu... Ale wracając do tematu... szuka Pan czegoś specjalnego? Szczęśliwa koniczynka? Święty Patryk do ochrony? A może kość odrzucająca złe moce?

 

- Szukam czegoś dla matki po prostu... Coś ładnego i zielonego.

 

- Rozumiem, rozumiem. Zaraz coś znajdziemy.

 

Sklepikarz zaczął przebierać w malutkich pudełkach i opakowaniach szukając odpowiedniego towaru dla Jupka.

 

- Myślałem, że szuka Pan coś dla siebie. No wie Pan... W ciemię bity nie jestem i wiem, że w tym tygodniu znowu będzie Pan w ringu.... ja tam się na tym nie znam, ale Jacuś mi opowiadał, że będzie Pan bił się z kimś, kogo Pan zna i dlatego pomyślałem, że może jakiś mały amulecik czy coś...

 

- Racja. Będę w ringu z kimś kto po raz pierwszy uzmysłowił mi czy jest zdrada i jak się człowiek po niej czuje. I wie pan co? Jestem mu w jakimś stopniu wdzięczny za to, że mogłem przygotować się psychicznie na kolejną życiową porażkę...

 

 

Przejście między obrazami godne samego Spielberga i widać ponownie białe drzwi. Jupiter otworzył drzwi sypialni, zgrabnie i powoli. Ania widziała jak Jupiter spojrzał jej w oczy, a ona zobaczyła w nich zagubienie i zakłopotanie, które powiedziały jej, że nie wszystkie jego szare komórki pracują w tej chwili, niezależnie od tego, jak bardzo się starał. Dopiero intruz leżący obok niej, którego Juppozo widział po raz pierwszy na oczy, wyrwał go z otchłani niepamięci.

 

- O kurwa (zabrzmiał dziwnie piskliwy głosik z ust faceta).

 

Jupiter był w szoku. W jednym momencie zawaliło się mu całe życie, choć w tej chwili nie zdawał sobie jeszcze z tego sprawy całkiem świadomie. Koleś leżący na łóżku podskoczył w jednej chwili i zaczął wciągać na siebie spodnie, jednym okiem wciąż łypiąc na potężnie (w stosunku do niego) zbudowanego zapaśnika. Jupek, zaprawiony w twardych bojach, doświadczony przez wiele niesamowicie zaciętych i wykańczających walk z potężnymi typami, stał w tym momencie tak zagubiony, że w jednej chwili odeszły od niego myśli typu: „Założę mu Figure4Lock’a i koleś będzie wył jak zarzynana świnia”.

Jupek był po prostu bezradny... Zero myśli, zero adrenaliny, zero uczuć, zero złości... To był koniec... Pewien rozdział jego życia zamknął się właśnie, potężnie zatrzaskując drzwi za sobą, To był właśnie jeden z tych momentów, które zmieniają człowieka za całe życie... Ufał jej bezgranicznie, był lojalny i oddałby za nią swoje życie...

 

 

Znowu sklep ukazuje się naszym oczom...

 

Jupiter – Wiesz, że teraz już nie potrafię zrobić zdziwionej miny za to, że Stabber zrobił to co zrobił? Dla takiego kogoś jak on to normalne... Mężczyźni, którzy w dorosłym życiu traktują innych w tak brutalny sposób, często byli molestowani w dzieciństwie. Nie mówię tutaj o seksualnych podbojach jego ojca, wujka, czy też dziadka... Ten gość, wyrwany prosto z japońskiej anime nie wie co to skrupuły, moralność czy czyste sumienie... Mówi się trudno, bo wychowała go japońska ulica i tak musi być... Teraz to wiem... Wiedziałem to wcześniej, ale próbowałem dopuścić do siebie myśl, że może można nawrócić takiego wynaturzonego japońskiego dziwoląga... Nie udało się i żałowałem tego... Tak... Żałowałem... Teraz wiem, że ta sytuacja z drabiną zahartowała mnie w takim stopniu, że mogłem przyjąć większe problemy i większe zdrady wprost na klatę z dziecinną łatwością... I teraz nie żałuję... Teraz wiem, że naiwność i zbyt duża ufność do ludzi gubi człowieka... Myślisz, że teraz Stabber lub ktokolwiek inny będzie wiedział jak mnie zbić z tropu? Napewno nie... Tak jak ja nie będę umiał sprawić, że przyzna się do swoich grzechów... Będzie trzeba wyjść na ring i tam pokazać na co mnie w tej chwili stać i zrzucić z siebie ten ciężar niedokończonego sporu...

 

- Ja tam się na tym nie znam Panie Jupiterze...

 

 

Dwa dni później, hala we Wrocławiu tuż przed pierwszą, historyczną galą HVW. Widzimy Klaudię Potocką z mikrofonem w ręku biegnącą w kierunku drzwi wejściowych. W nich widać stojącego Jupitera, ubranego w czarną koszulkę „Guiness” i czarne dresowe spodnie firmy NIKE... Po chwili zadyszana Klaudia dopada Jupka:

 

- Witamy w federacji! Wszyscy byli naprawdę podekscytowani przedłużającą się dozą napięcia pytaniem, kiedy Jupiter się pojawi! Co Pan czuje przekraczając po raz pierwszy próg w nowo powstałej federacji?

 

- Czuję się znakomicie dziękuję. Dla mnie to nie nowość, więc proszę mi wybaczyć, że nie jestem aż tak podniecony tym momentem. Kilka federacji zaliczyłem już w moim życiorysie i z takimi deklaracjami muszę poczekać na rozwinięcie sytuacji.

 

- Jakie nadzieje Pan wiąże z nowo powstałą federacją?

 

- Jak to się przysłowiowo mówi, nadzieja matką głupich, więc nie wiążę żadnych... haha... Na dzień dzisiejszy chcę rozliczyć się ze Stabberem ze starych spraw, łączących nas w przeszłości.

 

- Czy mógłby Pan rozwiać kłębek tajemnicy, w którym został Pan zawodnikiem szerokiego rosteru HVW?

 

- A po co? Napewno niedługo przeczytasz Słonko o tym w „Fakcie” lub innym wiarygodnym tabloidzie. Nie chciałbym psuć zabawy dziennikarzom w domysłach, pomysłach i prześciganiu się w zmyślonych historiach. Prawda kiedyś wyjdzie na jaw, ale jeszcze nie teraz.

 

- Co Pan powie o dzisiejszym przeciwniku? Nie od dziś wiadomo, że macie stare porachunki?

 

- Życzę mu po prostu powodzenia, bo będzie mu potrzebne... To tyle...

 

Jupiter odszedł zmierzając w stronę szatni....

 

Transmisja się urywa jak zwykle........

53541565549537ccb6a05f.jpg

  • Odpowiedzi 7
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • Juppozo

    3

  • theGrimRipper

    1

  • mu

    1

  • Biggmac

    1

Popularne dni

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  786
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.09.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Klasyczny

Jupek był po prostu bezradny... Zero myśli, zero adrenaliny, zero uczuć, zero złości... To był koniec... Pewien rozdział jego życia zamknął się właśnie, potężnie zatrzaskując drzwi za sobą, To był właśnie jeden z tych momentów, które zmieniają człowieka za całe życie... Ufał jej bezgranicznie, był lojalny i oddałby za nią swoje życie...

 

też kiedyś zaufałem kobiecie . i wtedy dałbym sobie za nią ręke uciąć i wiesz co ... bym teraz , kurrwa , nie miał ręki . :lol:

czasami spotykasz na swojej drodze osobe , której nie należy wkurwiać . to ja .

291222956444952483a993.jpg


  • Posty:  1 632
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.09.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

eż kiedyś zaufałem kobiecie . i wtedy dałbym sobie za nią ręke uciąć i wiesz co ... bym teraz , kurrwa , nie miał ręki .

 

Ja też. I na szczęście nia miałem okazji do odcięcia :lol:

53541565549537ccb6a05f.jpg


  • Posty:  1 242
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.03.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Fajny RP, taki hmmm no mocny...czuć zawarte w nim emocje. Dobra robota.
Independent > Entertainment

15502940234d45cf586db3e.jpg


  • Posty:  2 817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.12.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ja się tam na tym nie znam, panie Jupiterze... ale erpik mooocny... Tylko nie stawiaj mi tu Stabbera na jednej półce z wiarołomnym stworzeniem, które krwawi co miesiąc :twisted:

 

A poważnie, to chyba daliśmy bookerom niezłą zagwozdkę, kogo w tym main evencie przypushowac ;-)


  • Posty:  1 632
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.09.2004
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ja się tam na tym nie znam, panie Jupiterze... ale erpik mooocny... Tylko nie stawiaj mi tu Stabbera na jednej półce z wiarołomnym stworzeniem, które krwawi co miesiąc

 

Hehe nigdy w życiu! :D Ostatnio w modzie są tzw. Retrospekcje w końcu :D

53541565549537ccb6a05f.jpg


  • Posty:  593
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Heh, widzę, że Mister Guiness wciąż w formie... :D

Kibicuje gdyż oprócz Jupka i Chriss'a właściwie nie ma w federacji żadnych face'ów (godnych uwagi bynajmniej)...Co się ludziska tak na heeli rzucili? :twisted:

nWo 4 life!

Just 2 sweet!

861576481480fa62cbd549.jpg


  • Posty:  3 601
  • Reputacja:   6
  • Dołączył:  21.06.2005
  • Status:  Offline
  • Styl:  Ciemny

Ciekawy RP, kolejny bardzo dobry. Ten Wasz feudzik nieźle rozgrzewa przed pierwszą galą HVW :twisted:

Mam nadzieję, że bookerzy zaoferują coś naprawdę dobrego. Szkoda by zmarnować taki potencjał :P

 

16476371734edf391100c30.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • MattDevitto
      Mnie bardziej zastanawia co będzie z innymi pasami - przecież nagle nie podłożą jej x razy
    • MattDevitto
    • Mr_Hardy
      Podczas oglądania cofałem kilku krotnie bo nie wierzyłem, że to się wydarzyło. Z resztą nadal do mnie w 100% nie dotarło.  
    • MattDevitto
      -1
    • Mr_Hardy
      Angielski stolik komentatorski CMLL ma fajną miejscówkę w Arena Mexico. Jedyny minus to te krzesła.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...