Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Prześwietlenie TNA: Vince Russo - szaleniec czy geniusz?


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Prześwietlenie TNA: Vince Russo - szaleniec czy geniusz?

Autor : SixKiller


Gdyby ktoś powiedział mi przed kilkunastoma laty, że szeregowy gryzipiórek z WWE Magazine stanie się w przyszłości najbardziej kontrowersyjną postacią w historii wrestlingu, nie uwierzyłbym. Przykład Vince’a Russo dowodzi jednak nie tylko, że wciąż spełnia się amerykański sen o karierze (choć wolę nazywać takich, jak on, „Dyzmami”), ale też, że nad kreatywnym umysłem trzeba umieć panować. Inaczej można wyrządzić dużo złego. Bo Russo zawdzięczamy z jednej strony szereg rzeczy, które ukształtowały Erę Attitude, a z drugiej śmierć WCW. Jak to możliwe? W WWE miał edytora w postaci samego Vince’a McMahona. WCW natomiast otaczało go niemal boską czcią i w nadziei na to, że zrobi z ratingami Nitro to, co zrobił z ratingami RAW, dało mu wolną rękę. I się zaczęło.

 

Niektórzy zachodzili w głowę, dlaczego TNA dało Russo szansę. Dla ...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/przeswietlenie-tna-vince-russo-szaleniec-czy-geniusz.html

1005187806541accfacb3d6.jpg

  • Odpowiedzi 5
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    2

  • Przemk0

    1

  • Beholder

    1

  • IIL

    1

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  5 909
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

No wlasnie problem jest w tym, że nasza wiedza na temat tego jaki wpływ ma Vince na produkt TNA jest tylko z newsów i plotek.. a te czasem podawały sprzeczne informacje. Zreszta Vince nie jest jedynym bookerem w TNA.. a istnieje tendencja aby wszystkie zjebane rzeczy jemu przypisywać.. Jest jeszcze Dutch Mantel czy też Jeff Jarrett.

5030302694ac1c2a0d14d2.jpg


  • Posty:  4 818
  • Reputacja:   711
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Windows

TNA sprowadziło ponownie Vince'a Russo, o ile dobrze pamiętam w wrześniu 2006 roku, czyli w miesiącu w którym Kurt Angle zawitał w progach TNA, analizując to co się działo przed jego powrotem i po można zauważyć łatwo, że od mniej więcej tego momentu coś zaczęło się psuć, poziom gal ppv się zmniejszył, pojawiły się gimmick matche, śmieszne gimmicki.. sądzę, że to wina Russo.. i Jarrett'a bo podpisuje się pod jego pomysłami.

  • Posty:  411
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.05.2006
  • Status:  Offline

Wychodzi na to, że słaby booking w TNA to nie tylko robota Russo, bo Mantel też coś ,,pomagał" (z czego kojarze, to on bookował feud Stinga z Abyssem, który był jaki był). Nie można więc winić Russo za wszystko, chociaż...

 

  IIL napisał(a):
TNA sprowadziło ponownie Vince'a Russo, o ile dobrze pamiętam w wrześniu 2006 roku, czyli w miesiącu w którym Kurt Angle zawitał w progach TNA, analizując to co się działo przed jego powrotem i po można zauważyć łatwo, że od mniej więcej tego momentu coś zaczęło się psuć

 

Nie sposób się z tym nie zgodzić.

 

Jeżeli miałbym wytypować najlepszy feud - powiedzmy - ostatnich 12 miesięcy (biorąc pod uwagę jedynie booking) to byłby to... ten pomiędzy Awesome Kong i Gail Kim, który wypadł naprawdę bardzo przekonywująco. Reszta po prostu albo była słaba, albo mocno przeciętna. Feud Joe i Kurta mógłby wypaść dużo lepiej, gdyby nie był tak bardzo przekombinowany. Miejscami zamiast budzić prawdziwe emocje, irytował (mania na punkcie ,,fałszywych uścisków dłoni". Podczas całego feudu Angle i Joe wymienili ich chyba z 5). Jeszcze jedno - po utracie swojego winning streaku Joe w ciągu miesiąca dawał się sklepać chyba ze 3 razy, nie mówiąc już o późniejszej przegranej w Ironman match. W moim odczuciu wcale nie podgrzało to feudu, tylko bardzo zeszmaciło Joe...

DGUSA Freedom Fight Highlights http://www.youtube.com/watch?v=qekttdFCC20

1120776568498aade65c5a3.jpg


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Dutch Mantel też ma swoje za uszami. Co nieco na ten temat może powiedzieć Michael Shane. Jednak to Vince Russo jest najbardziej twórczym członkiem creative teamu. A tak to już jest z bookerami, że każdy ma swój styl. Dlatego kiedy widzę w TNA to samo, co widziałem w WCW, trudno mi winić kogoś innego niż Russo. Wiadomo, że nie jest odpowiedzialny za wszystkie złe rzeczy, ale ma się czego wstydzić. A najgorsze jest to, że od lat nic się nie zmienia.

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  2 199
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

Nie obwiniałbym Russo za wszystkie błędne decyzje i kiepskie pomysły. W końcu nie on jest osobą decydującą i nawet jeżeli wpada na głupie pomysły, to ktoś je musi zaakceptować. No chyba że w TNA przewagę nad zdrowym rozsądkiem mają układy i układziki. Zresztą w zeszłym roku w TNA działy się też ciekawe rzeczy. Impacty przed wejściem w 2h i kilka pierwszych w tym slocie było naprawdę spoko, czy pomyśleliście że mogłaby to być zasługa Russo?

Zgadzam się natomiast z opinią że częste turny i brak wyraźnego podziału na face'ow i heel'i źle wychodzi TNA. Sama idea jest słuszna, wszak nie można powiedzieć o ludziach że są albo dobrzy, albo źli. Nie sprawdza się to w świecie wrestlingowej rozrywki, gdzie bardzo ważnym elementem jest oddziaływanie na publiczność i jej reakcje. W przypadku gry wrestler jest tweenerem, część publiczności cheeruje, część nie i reakcja wychodzi nijaka. Stety lub niestety najodpowiedniejszym schematem dla sports entertainment jest nieustanna walka dobra ze złem, a próba złamania tego schematu jest szalenie trudna (choć moim zdaniem możliwa do wykonania) i ryzykowna.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      1. Jamie Hayter vs. Mercedes Moné - mocno średnia walka (zwłaszcza jak na te z Moneciarą w składzie), z bardzo dobrym finiszem. Szefowa Mercedesa została rozpisana za mocno, przez co często walka była bardzo jednostronna. Wkurwia to tym bardziej, że przecież rozpisano jej wygraną. Mocny finisz, gdzie chwilami można było się łudzić, że Hejterka to jednak ugra. Jednak nic z tego. Samochodówka oczywiście musiała zaorać kolejną rywalkę i zdobyć kolejne trofeum. Wkurwia mnie babsko straszliwie, ale nie tak heelowo (jak powinna), ale tak po prostu, normalnie - po ludzku. Mam tylko nadzieję, że nie planują zrobić z niej pierwszej laski w AEW z dwoma babskimi pasami : 2. FTR (Cash Wheeler and Dax Harwood) (with Stokely) vs. Daniel Garcia and Nigel McGuinness - słabiutka walka, przez większość czasu oparta o gnojenie Nigela i niedopuszczanie Garcii do ringu, czyli bookingową sztampę. Jedyne zaskoczenie, to to, że finalnie to Daniel jobnął, bo spodziewałem się, że od tego tu będzie Angol. Uśpiło mnie to starcie i kilkukrotnie musiałem cofać, co nie jest najlepszą rekomendacją. 3. Mark Briscoe vs. Ricochet - kolejny zmarnowany potencjał przez durny booking. Pomimo niezłych spotów i fajnych motywów komediowych, Maras przez 90% walki wycierał sobie buty Łysolem, żeby ten na koniec wygrał po dwóch akcjach z nożyczkami... Kto to kurwa rozpisuje??? Podkupili bookerów z WWE? 4. The Hurt Syndicate (Bobby Lashley and Shelton Benjamin) (c) (with MVP and MJF) vs. The Sons of Texas (Dustin Rhodes and Sammy Guevara) - walka z dupy, o randze tygodniówki, a oglądało się ją całkiem spoko. Nie była zbyt długa, były zmiany przewag, fajnie rozpisany Dustin (który z wiekiem jest jak wino) i nie przynudzała. Żaden tam wypas, ale mimo wszystko, dostałem więcej niż się spodziewałem (choć za wiele się nie spodziewałem). 5. Kazuchika Okada (c) vs. "Speedball" Mike Bailey - pierwsza, naprawdę dobra walka na tym PPV. Mocno kibicuję Karate Kid'owi od czasów TNA i tutaj także błyszczał, a walka nabierała kolorów, kiedy Bailey zaczynał ją prowadzić (bo Okada standardowo potrafił ją ringowo zamulić). Zajebiste kontry, zmiany przewag i solidnie rozpisany pretendent, który - pomimo, że nie miał prawa tego wygrać - zafundował nam kilka niezłych near falli. Fajnie się to wszystko oglądało. Akurat na Bitch'a Bailey jest obecnie za krótki (pod kątem wypromowania), ale mam nadzieję, że finalnie dostanie w AEW push adekwatny do jego skillsów. 6. "Timeless" Toni Storm (c) (with Luther) vs. Mina Shirakawa - no żesz ja pierdolę! Przecież za takie rozpisywanie walk powinny być instant wyjebki z roboty. Sikawa robi miękkim dzyndzlem Sztormiaczkę przez niemal całą walkę, kontruje, obija, ogólnie niemal ośmiesza w ringu, żeby Antośka na sam koniec miała reaktywację i po odpaleniu jednego finiszera, skradła wygraną??? To musiał bookować ten sam kretyn, co rozpisywał walkę Rico z Briscoe. Widać tą samą spierdolinę mózgową i zero pojęcia o co chodzi w tym biznesie 7. Kenny Omega, Swerve Strickland, Willow Nightingale, and The Opps (Samoa Joe, Powerhouse Hobbs, and Katsuyori Shibata) vs. Death Riders (Jon Moxley, Claudio Castagnoli, Marina Shafir, and Wheeler Yuta) and The Young Bucks (Matthew Jackson and Nicholas Jackson) - mam z tą walką duży problem. Z jednej strony 3/4 było mega chujowym chaosem, pełnym słabego brawlu i okraszonym jakimiś debilnymi przyśpiewkami i odpustową muzą lecącą w tle (serio???), co wymęczyło mnie w chuj i spowodowało permanentne odliczanie do końca. Jednak pozostała 1/4, a zwłaszcza to co działo się stricte w ringu, potrafiło diabelnie wkręcić i sprawić, że momentami można było zamarkować. Te wariackie spoty, szaleństwo i konkretny hardcore - prawie uratowały to starcie. "Prawie" robi jednak różnicę. Nie wiem czy Joe miał jakąś kontuzję, ale nie było go tu niemal widać, gdzie to on powinien poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa (powinni go uwiarygodnić), żeby na następnym PPV, mógł gładko jobnąć Mox'owi, w walce "jeden na jeden". Dziwnie to wyglądało, że Kapitan Teamu stosunkowo (do reszty) gówno tutaj zrobił. 8. The Paragon (Adam Cole, Kyle O'Reilly, and Roderick Strong) vs. The Don Callis Family (Konosuke Takeshita, Kyle Fletcher, and Josh Alexander) (with Don Callis) - nie wiem co było nie tak z tą walką, ale za cholerę nie potrafiła mnie wkręcić. Ringowo było spoko (bo oba teamy, to świetni zawodnicy), ale czułem jakby każdy odpierdalał tam swoje, bez jakiejś większej ringowej chemii. Finisz też był jak cała walka... Po prostu był, ot tak, bez jakiejkolwiek finezji. Szkoda, bo potencjał by tutaj na prawdziwego killera, a dostaliśmy walkę jakich wiele... na tygodniówkach. Swoją drogą Cole ładnie poleciał w dół w kwestii pushu. Od main eventera do udupienia w tagach. Wygląda jakby kompletnie nie mieli obecnie na niego pomysłu. 9. "Hangman" Adam Page vs. Will Ospreay - byłem podjarany wizją tej walki jak ksiądz proboszcz przed wizytą w Smyku. Finalnie powiem tak - było bardzo dobrze, ze świetnie rozpisanymi zawodnikami, kozackimi kontrami i mnóstwem near falli. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie spodziewałem się po taki składzie jeszcze więcej. Jedna rzecz była tam dla mnie jak kamyk w zajebiście wygodnych butach, a mianowicie tempo stracia. Kiedy Kowboj prowadził pojedynek, było chwilami wolno jak w walkach Reignsa, z tą jednak różnicą, że Adaś potrafi robić to na pełnej kurwie (co pokazał nie raz) w przeciwieństwie do Pięknego. Ktoś znowu rozpisał to po chuju, bookując Hangmana z "zaciągniętym ręcznym" :roll: Szkoda, bo mogli skrócić to o te 10 minut, ale pozwolić obu wcisnąć gaz do dechy, a wtedy ponowne ojcostwo już by mi nie groziło, bo urwałoby mi jaja Nigdy nie czytam innych opinii przed napisaniem własnej, ale podejrzewam, że za wynik pewnie AEW dostało mocne zjeby. Ja tam nie narzekam. Od zawsze mocno kibicuje Wisielcowi (bardzo lubię jego postać oraz ringowe skille) i cieszy mnie push dla niego. Podejrzewam, że wygrał, bo chcą jeszcze zostawić pas u Moxa (Adaś niestety nie da tutaj rady), a jak już Ospreay dostanie swoją szansę na Złoto - to ją wykorzysta. Swoją drogą Angol jest trochę rozpisywany jak Omega - potrafi przegrać z teoretycznie słabiej promowanym rywalem, ale potrafi też wygrać dosłownie z każdym, co zapewne wkurwia jego fanów, ale też powoduje, że przy jego starciach, nie można być do końca niczego pewnym. Reasumując - kolejne już PPV od AEW, które jak na ich możliwości, to dupy nie urywa. Od chuja niewykorzystanego potencjału i bookerskiej fuszerki. Tak na dobrą sprawę, to były tylko 2 bardzo dobre walki (main event i Okada z Bailey'em) i 2, które były spoko (walka o pas tagów oraz Anarchy). Cała reszta zassała w mniejszym lub większym stopniu, co jak na umiejętności AEW (a pokazali nie raz, że potrafią montować kurewsko dobre PPV's) jest jednak mocno rozczarowujące. Moja ocena: 3-/6.  
    • PTW
      GALA JUŻ W SOBOTĘ, KTO OKAŻE SIĘ PROTAGONISTĄ KOMIKSU NAPISANEGO W NASZYM RINGU? :) To tylko mała zajawka tego, co wydarzy się 31 maja w ramach pro wrestlingowej extravaganzy zatytułowanej PTW: Dzień Dziecka. Kto napisze kolejny rozdział epickiej historii, a kto utonie w falach zapomnienia? Bądź z nami i przeżywaj losy swoich ulubionych bohaterów! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Grins
      R-Truth a raczej Ron Cena to był świetny przystanek dla Cena co jak co  Wychodzi na to że Cena sam chyba sobie dobiera zawodników z którymi chce stoczyć walkę, mam nadzieje że to nie Cody będzie ostatnim przeciwnikiem Cena tylko Punk.  Bronson Reed nowy członkiem stajni Rollinsa... Najśmieszniejsze w tej całej historii jest to że Roman zniknął od tak z dupy, po prostu go nie ma i chuj... Zrobił sobie przerwę i wróci po Money In The Bank albo na samej gali ale już nie jako OTC, Trible Cheef bo to już umarło coś czuje że będzie już nowy gmmick oby nie Big Dog    
    • Grins
      Jakoś ostatnio mam mało czasu oglądać wrestling, ale obejrzałem ostatnio tą galę i ogólnie była nawet spoko tym bardziej Fatal 4 Way mocno mnie nie zawiódł ale już Main Event był nie co średni. Nie będę się tu rozczulał nad każdą walką, ogólnie przejdę od razu do Main Eventu, na prawdę to miała być ostatnia walka Cena i Ortona? Serio średnia końcówka tym bardziej, John mimo że staruje się Heelować to średnio mu to idzie, ta jego sztuczność bije po oczach, serio jak już chcieli tego turnu to mógł zmienić charakter a nie dalej wchodzi przy swojej starej muzyce, dalej w starym stroju bez sensu to jest... Ogólnie wszystkie segmenty Ortona i Cena były świetne ale sama walka to totalna klapa, szkoda mi Ortona że go tak chujowo zabookowali bo serio nie zasługuje na to.  Tyle z tego dobrego że Valkyria jest pompowana i pushowana to na duży plus, jednak powrót Becky to nie był taki zły pomysł może sama Beczka postanowi promować młodsze nabytki. 
    • KyRenLo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...