Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

AEW: All Out 2025

Dyskusje, spekulacje, spoilery

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 821
  • Reputacja:   862
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Z racji tego, że ppv zaczęło się w naszej strefie czasowej o dogodnej porze (prime time dzięki przesunięciu gali na 3 po południu w Toronto) postanowiłem obejrzeć na żywo. Ze względu na natłok wielu spraw mam niestety mało czasu na wrestling i forum, także usiadłem do tego przy niemalże zerowym prześledzeniu podbudowy (kilka klipów na X i urywki September to Remember) i bez piwa przyznaję, że bawiłem się przednio. AEW na ppv zawsze dowoziło z nawiązką i tak było też tym razem. 

Edge & Christian vs FTR nawet, nawet ale nieco poniżej oczekiwań jak na taką walkę na papierze. Z tym debiutem Beth, tribute dla Johna Ceny, wrzuceniem tego w opener gdy publika jest świeża, itd rozpisali to na bardzo dramatyczne widowisko, ale nie do końca mnie to ruszyło. Zanosi się na kontynuację feudu, także może rewanż wyjdzie lepiej. 

Big Bill i Eddie Kingston słabo i bez historii (Hook to jakieś nieporozumienie), ale od tej pory poziom jedynie nabierał tempa...

Mark Briscoe i MJF nieźle podziurawili się szpilkami, co jak się dalej okazało było jedynie przedsmakiem na tej gali pod mocniejsze gore w wykonaniu Moxa i Allina. Maxwell stoczył dwa klasyki w ciągu dwóch dni, tocząc dzień wcześniej Mask vs Title match z Mistico na CMLL 92th Anniversary Show zbierający świetne recenzje:

Wygrana Briscoe trochę dziwi, ale przy takiej formie MJF może jedynie zyskać w oczach fanów na tych porażkach.

Hurt Syndicate vs GOA zaleciało tygodniówką, ale kupuję oba teamy i podoba mi się to w jaki sposób promują samoanczyków.

Mercedes i Riho ogarnęły fajne, techniczne widowisko. Zawsze lubiłem oglądać walki Riho, a Mercedes z występu na występ staje się coraz bardziej gorąca. Świetnie dobierają jej te stroje. :P

Okada vs Dorada vs Takeshita to walka gali i jeden z lepszych 3WAY matchy jakie widziałem. Dwóch zawodników puroresu i typowy luchador jednocześnie w ringu to dość nietuzinkowe zestawienie. Kazu i Konosuke swoimi sekwencjami świetnie budowali grubszy single match w przyszłości (Wrestle Kingdom?), natomiast Dorada odwalał świetną robotę dodając tej walce wysokich lotów. Aż dziw, że gościu ma TYLKO 23 lata!! Okada nie często wrzuca 'wyższe' biegi w swoich obecnych performancach, ale tutaj pokazał się z swojej starej, zajebistej strony. Polecam!!

Mox vs Darby nie zawiodło i dostaliśmy krwisty match pełen chorych spotów, worków i niespodzianek (PAC!!). Liczyłem do końca, że z tej drugiej trumny wyjdzie Sting, ale się przeliczyłem... :D Mox wygrał i dobrze, bo Death Riders uwalają ostatnio wszystko i musieli coś ugrać, aby nie rozwiązywać tej stajni. Późniejsza akcja z podpaleniem worka na zwłoki (lol) pozwoliła się Allinowi trochę odbić. To nie koniec tego feudu i czekam na bardziej pojechany match w przyszłości.

4WAY kobiet średnio mnie porwał, ale wygrana Statlander cieszy. 

Ladder match o pasy tagów pełen kreatywnych spotów, ale jak zwykle w tych walkach, dużo było momentów gdzie zamiast sięgać po pasy woleli ukracać sobie życie, co Danielson również skomentował na wizji.

Wygrana Brodido na plus, a motyw po walce z powrotem Jurassic Express niespodziewany i zarazem bezcenny. To najlepsze, co z Perrym i Luchasaurusem mogą zrobić, a feud z Bucksami powinien być mocny.

Main Event to kolejny zajebisty performance Hangmana w obecnym runie z głównym mistrzostwem AEW, a także solidny pokaz umiejętności Fletchera, który na tym etapie na stałe powinien zagościć w walkach tego formatu. Blisko 40 minut totalnego grindu, przypominające grubsze walki New Japan o pas IWGP. Ciężko o lepsze zakończenie tego show. 

20 euro za ppv na TrillerTV warte każdego centa, mimo że ostatnie co oglądałem pełnego od AEW to Forbidden Door i nie miałem okazji śledzić build upu. AEW PPV można brać w ciemno. Polecam. 

 

  • Lubię to 4
  • Dzięki 1

  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

 

1. Adam Copeland and Christian Cage vs. FTR - nie wciągnęła mnie ta walka. Przez większość czasu nie było tam pazura, jak na takie tagi jakie były w składzie. Ot, toczyło się to jakoś niemrawo, a ja oglądałem to jednym okiem, bo akcja w ringu nie potrafiła mnie wkręcić. Starcie mocno nadrobiło ostatnią prostą (po wejściu Beth), bo sporo się tam wtedy działo, chociaż słabe to było, że Edge przyjął od chuja morderczych akcji i walił kick-outy, a później jednym Spearem pozamiatał FTR. Co by jednak nie mówić - walka na minus, bo przy takim składzie, miałem tu dużo większe oczekiwania.

2. Big Bill vs. Eddie Kingston - ja pierdolę... Walka jakiej nie powstydziłoby się WWE. Nie dość, że poziom tygodniówki, nuda w chuj (nigdy nie kumałem hype'u na Kingstona), to jeszcze pinfall po nietrafionym finiszerze. Jak na poziom PPV's do jakiego przyzwyczaiło nas AEW, to kurwa wstyd:oczy:

3. Mark Briscoe vs. MJF - bardzo fajna rzeźnia, pełna bumpów, pojebanych spotów i ciągłej akcji. Lubię Marasa, bo to pozytywny wariat i zawsze robi taki show, że nie idzie się nudzić. Cieszę się, że docenili go, podkładając mu MJF-a. Chłop zasłużył, za to co odstawia.  Szacun dla Maxa, bo początek zwiastował, że to Briscoe będzie się tu bardziej "poświęcał", ale później MJF solidarnie do niego dołączył, także przyjmując liczne, bolesne akcje na pinezki. Bardzo dobrze się to wszystko oglądało.

4. The Hurt Syndicate (Bobby Lashley, Shelton Benjamin, and MVP) vs. Ricochet and GOA (Bishop Kaun and Toa Liona) - niby nic takiego, ale całkiem nieźle się bawiłem. Może dlatego, że po walce z Menago w składzie spodziewałem się kaszany, a tutaj MVP za specjalnie nie wadził, a w ringu cały czas coś się działo. Rico pięknie sprzedawał akcje, a Benjamin napierdalał "Niemcami" lepiej niż Lesnar. Był tylko jeden moment dłużyzny, gdzie pracowali nad kontuzjowaną nogą Montela, ale cała reszta zaskakująco pykła, włącznie z finiszem, gdzie wataha Rykoszeta wygrywa (odliczając MVP), a Hurtownikom przez to niewiele ubywa. No i fajnie:icon_wink:

5. Mercedes Moné (c) vs. Riho - ringowo było spokojnie na czym oko zawiesić, bo obie mają skilla i dobrze się takie walki ogląda, ale tak na prawdę to tylko standardowa obrona (kolejna, do porzygu) pasa przez Moneciarę. Skosinka nie miała tutaj żadnych szans i za sukces może uznać, że Samochodowa musiała uciekać się do kantowania, żeby ją przypiąć. Zabierzcie jej w końcu ten tytuł, bo ile można?:oczy:

6. Kazuchika Okada (c) vs. Konosuke Takeshita vs. Máscara Dorada - świetna walka. Dorzucenie do niej Dorady to był strzał w dziesiątkę, bo mały luchador zajebiście poprowadził to starcie, w wielu momentach "godząc" niedoceniających go, większych rywali. Zajebista dynamika, kozackie spoty, akcja non-stop i często cała trójka walcząca w ringu. No, takie walki to ja wciągam bez popity:icon_wink: Mogliby tylko już zdjąć pas z Okady, bo robi się z niego powoli druga Moneciara.

7. Darby Allin vs. Jon Moxley - mocne, intensywne starcie. Podoba mi się jak jest rozpisywany Woody Allin. Może i jest słabszy od przeciwników, ale trzeba by go zabić, żeby przestał atakować. Szkoda, że znowu Mox wygrywa dzięki interwencji. W takim gimmick matchu mógł jobnąć, żeby podpromować Darby'ego po powrocie. Dobrze się oglądało tych dwóch wariatów w ringu. Cieszmy się walkami Darby'ego, bo przy jego stylu walki, za długa kariera mu raczej nie grozi.

8. "Timeless" Toni Storm (c) vs. Jamie Hayter vs. Kris Statlander vs. Thekla - z takim składem, to nie mogło nie pyknąć. Dobra waleczka, pełna ciągłej akcji, kontr i zmian przewag. Każda dostała swoje 5 minut i pokazała się z dobrej strony. Dla mnie najlepiej zaprezentowała się Pajęczarka. Ma dziewczyna skilla i dobrze odgrywa swoją postać. Będą z niej ludzie! Dobrze, że zmienili Mistrzynię, bo Sztormiaczka już za długo kręciła się przy Złocie. Jednak czy Kryśka to dobry wybór? Chyba jednak wolałbym Hejterkę, albo zaskakującą wygraną Thekli (przy pomocy kumpelek). Tak czy inaczej, lepsza Statlander, niż dalsze kiszenie pasa przez Antośkę.

9. Brodido (Brody King and Bandido) (c) vs. The Young Bucks (Matt Jackson and Nick Jackson) vs. JetSpeed (Kevin Knight and "Speedball" Mike Bailey) vs. Don Callis Family (Hechicero and Josh Alexander) - kolejny "samograj", pełny szalonych spotów, bumpów i akcji podwyższonego ryzyka. Skłamałbym pisząc, że nie widziałem tego typu walk w lepszym wydaniu, co nie zmienia jednak faktu, że panowie zafundowali nam przednią rozrywkę. Mistrzowie bronią i prawidłowo, bo dopiero co niedawno zdobyli pasy.

10. "Hangman" Adam Page (c) vs. Kyle Fletcher - main event nie zawiódł. Mega bliskie near falle robiły tutaj robotę. Świetnie zostali rozpisani obaj i Fleczek, pomimo porażki, wyszedł i tak tu na kozaka. Dużo emocji, kontr i zmian przewag. Jeżeli miałbym się do czegoś doczepić, to do wolnego tempa. Większość walki toczyła się mocno umiarkowanie pod kątem szybkości, a wiemy, że obaj zawodnicy potrafią walczyć na pełnej, co zresztą było widać w tych elementach, gdzie pozwalano im się rozbujać. Szkoda, bo można było to skrócić o 10 minut i nie spowalniać takich killerów, przez co walka zyskałaby jeszcze bardziej. Pomimo tego, zajebiście wkręciło mnie to starcie. Kowbojowi kibicuje od zawsze, a Kyle to zajebisty talent. Pierwszy zachował pas, a drugi pokazał, że jego miejsce jest w main eventach. Sytuacja: win-win.

Reasumując - zaczęło się dość mizernie (dwie pierwsze walki), ale dalej był już tylko ogień i były wyłącznie starcia dobre, bardzo dobre i zajebiste. Jak na 5-cio godzinnego kolosa, dwie słabe walki, to spokojnie można nazwać wypadkiem przy pracy. Na całej reszcie bawiłem się przednio. Świetna gala jako całokształt. Moja ocena 4,5/6.

 

  • Lubię to 5
  • Dzięki 1

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • vieiraa55
      o matko, wolałbym tego nie pamiętać..... taaaaaaaaa, napewno. Od dobrego roku szykują tą grubszą historię Chyba Mox przejdzie faceturn, patrząc na to że od utraty pasa ciągle utapia. No ciekawa ta dynamika będzie, jeszcze w CC Mox vs Claudio. No w AEW nie można się nudzić.   Po co widzowie skoro jest skarbonka z Arabów ? Ej, a czy takie samo podejście nie było jak Vince był kreatywnym, NIECH PRZYJDZIE HUNTER, BĘDZIE LEPIEJ, BO NA PRODUKT OD WĄSACZA NIE DA SIĘ PATRZEĆ.
    • vieiraa55
      Ciągle nie mogę się pogodzić z tym że opuścili AEW, szczególnie Penta
    • vieiraa55
      No ale przecież w Creative Teamie jest sporo osób, sporo mózgów i głów do pomocy.
    • vieiraa55
      Jeżeli faktycznie będzie tak jak według zapowiedzi że będzie broniony na całym świecie, w NJPW, CMLL czy RevPro to pewnie, czemu nie
    • Mr_Hardy
×
×
  • Dodaj nową pozycję...