WWE Crown Jewel 2024

[MattDevitto]

Start gali o 18

[HeymanGuy]

Jakieś plusy gali u Arabów są. To jeden z nich.

[Kaczy316]

Pora na Crown Jewel! Lecimy z tym koksem!

The Original Bloodline vs The New Bloodline, Six Man Tag Team Match

Od tego zaczynamy z tego co widzę i mega mi się to podoba, zaczęcie z pompą, więc będzie grubo, może The Rock się pojawi, może ktoś zadebiutuję, zobaczymy, ale liczę na solidne show, walka nie musi być wybitna, mają być emocję i pchanie story do przodu, na to liczę. 17 Minut walki i to Solo pinuję Romana? W sensie spodziewałem się takiego wyniku, ale kompletnie nie spodziewałem się pinu na Romualdzie, mega mnie tym zaskoczyli, ale w pozytywnym sensie, Nowe Bloodline wygrywa i dostają powera oj tak czuć to, mega fajna walka, sporo emocji i fajne interakcje Jeya z Romanem, po walce mamy atak nowego Bloodline na Original Bloodline i czy to doprowadzi do czegoś? Jakiś debiut nowego członka, może pojawienie się Zayna czy The Rocka, no zobaczmy, na arenie już są chanty "Sami! Sami! Sami"  JEST I ON! SAMI ZAYN!!!! Próba uratowania Jeya i jak to się skończy? Chanty "Sami Uso!" I JEST! SAMI ATAKUJĘ SOLO! Cała reszta Bloodline wbija do ringu i ostatecznie mamy reunion całego oryginalnego Bloodline! Ajj ale Solo sprytny unika Big Boota i Superman Puncha od Samiego i Romana i Zayn przypadkiem trafia Romualda ojj może być ciężko, to teraz będziemy przechodzili do próby odzyskania Samiego do walki z Nowym Bloodline, kolejne tygodnie zapowiadają się mega ciekawie.

Bianca Belair & Jade Cargill vs Damage Control vs Meta Four vs Chelsea Green & Piper Niven, WWE Women's Tag Team Championship Fatal 4 Way Tag Team Match

Meh, niezbyt mi się chcę ten pojedynek oglądać, ale może się skuszę, liczę na Meta Four. Meh, nawet nie wiem co napisać, około 12-13 minut no jak na tagi kobiet to solidnego pojedynku, ale liczyłem na Meta Four, które naprawdę robi robotę i w tej walce one i Damage Control zrobiły całą robotę, reszta tak średnio, a tak to Pianek i Jade bronią te pasy meh, nic wartego zapamiętania, skipujemy.

Seth Rollins vs Bronson Reed, Singles Match

No to teraz prawie same najlepsze walki zostały i o to jedna z nich, Rollo vs Bronson, ringowo czuję, że dojadą, no nie widzę innej opcji, chociaż nie zdziwi mnie jak skrócą jakoś ten pojedynek i zakończy on się jakimś wyliczeniem, DQ czy coś, żeby potem dać im stypkę, w sumie tu już powinna być stypka, ale no jest jak jest. Około 12,5 minuty mega dobrego pojedynku, Bronsonik i Seth dali z siebie bardzo dużo i to widać, przed walką też z 2 minuty brawlu, a Bronson padł dopiero po 2 Curb Stompach i jednym Super Stompie, jak dla mnie mega wypromowało to Reeda pomimo przegranej, Seth nie może przegrywać przed Road To WM gdzie będzie feudował z Punkiem, który po takim feudzie z Drew jest giga wysoko i giga wypromowany, Seth też musi pokazać, że z nim też trzeba się liczyć, a to chyba jeszcze nie koniec tego feudu po walce ta wymiana spojrzeń wiele mówi, oj czekam na jakiś Street Fight czy No Holds Barred z tymi panami, polecam ten pojedynek, bardzo fajny.

Nia Jax vs Liv Morgan, WWE Women's Crown Jewel Championship Singles Match

No i kolejna walka, która raczej nie porwie i jest po prostu do odbębnienia, nie ma co się rozpisywać, po tej walce już same perełki zostają. Po około 8 minutach walki i w sumie chaosu, bo najpierw po niedługim czasie pojawiła się Tiff z walizką potem jeszcze Raquel i Dominik, zamieszania tutaj sporo było, ale dodało to charakteru pojedynkowi, nie był nudny i jednowymiarowy, a te panie raczej dobrej walki by nie wykręciły, więc teraz wyszło chociaż zjadliwie, Liv w sumie wygrała i dobrze, a Nia niech się teraz klepie z Tiffany, może jakiś cash in na SD po CJ, brałbym, sama walka raczej nie będzie pamiętna, zbyt krótka, nie spodziewałem się, że akurat ten pojedynek, który był promowany jako jeden z najważniejszych oberwie i będzie taki krótki, ale no jest jak jest, dla mnie lepiej, bo nie chciałem tego długo oglądać xD.

Randy Orton vs Kevin Owens, Singles Match

Czas na jeden z pojedynków, na który czekam najbardziej, bo bardzo mnie ciekawi jak WWE rozwiąże to bookingowo, czy KO rozwali Pontona przed walką albo podczas niej jak Samiego za najlepszych czasów w NXT czy może lecimy w czystą psychologię i kilkunastominutowy pojedynek no mega mnie to ciekawi. No i tyle z walki, tak jak myślałem, znaczy ja się spodziewałem rozwalenia Ortona i jakichś Powerbombów na krawędź ringu, a tutaj dostaliśmy ogromny brawl, gdzie oficjele jeszcze oberwali, ale i tak na koniec to Ponton został najbardziej poturbowany, a Pearce chyba nawet zainkasował RKO, więc może być grubo, jakieś zawieszenie Pontona czy coś i powrót na Royal Rumble, no we will see, może story z walką KO vs Ponton na WM się sprawdzi, ale wszystko zależy od tego czy go zawieszą i kiedy potem mógłby powrócić, na razie nic nie wiemy w sumie, ale feud podbudowany xD, szkoda że to PLE, które raczej powinno je kończyć lub chociaż kończyć pierwszą część, a tak to mamy to samo co na tygodniówkach, bo one od tego są, ale wiedziałem, że tak to się skończy obstawiałem albo ten pojedynek albo Setha i Reeda, że tak się stanie, Tryplak ledwo mieści się z czasem z 5 walkami w karcie, a co dopiero z 7, co najmniej jedna musiała być wywalona i padło na ten pojedynek, plus taki, że feud podbudowany, ale mogli już tego po prostu nie zapowiadać na CJ imo.

LA Knight vs Carmelo Hayes vs Andrade, United States Championship Triple Threat Match

Po tej walce spodziewam się wiele i mam nadzieję, że się nie zawiodę, oczywiście Knight to powinien obronić, ale ringowo Andrade i Melo powinni rozwalić system, a Knight tutaj nie powinien przeszkadzać, a nawet doda coś od siebie uważam. Ehh no niestety około 9 minut bardzo dobrej walki, ale jednak tylko 9 minut, mimo wszystko wyglądała chyba najlepiej ze wszystkich, zauważyłem tylko jeden botch jak LA skakał na liny, żeby wykonać German Suplexa na Andrade, ale no nic dziwnego, widać było, że walka mega przyspieszona i panowie przechodzili z akcji do akcji, żeby wszystko co zostało zaplanowane to było zrobione, Knight obronił, ale czuję niedosyt zdecydowanie, chciałbym dłuższej walki, ale no jest jak jest mimo wszystko to i tak chyba jak na razie walka gali.

Cody Rhodes vs Gunther, WWE Crown Jewel Championship Singles Match

No i czas Main Event, kurde nie wiem jakaś taka nijaka ta gala trochę, pojedynki w miarę solidne, opener emocjonalny, ale dużo z tego jakby odbyło się na tygodniówce to bym nie narzekał, ale wracając do Main Eventu to no uważam, że tutaj Gunther powinien wygrać, ale po wygraniu Liv to szansę Gunthera sporo zmalały, wątpię, żeby poszli w dwie wygrane zawodników z Raw i raczej tak jak w przypadku K&QOTR jedno trofeum dostanie Raw, a drugie SD, więc teraz mam wrażenie, że Cody to ugra, co uważam za bezsens, bo Rhodes tego nie potrzebuję, a Guntherowi dałoby to sporego boosta, ale no niech będzie, liczę, że ten pojedynek dowiezie. No powiem tak Main Event całkiem przyjemny 23 minuty solidnego pojedynku, a nawet bardzo dobrego, mógłbym go obejrzeć jeszcze raz, zwycięzca no cóż tak jak myślałem po wygranej Livci to Kodeusz musiał tutaj ugrać, żeby było coś dla Raw jak i dla SD, plus jest taki, że koniec walki był taki, że Gunther nie ucierpiał, bo spinowany został przez taką akcję po której została spinowana niejedna osoba dominująca i nie ucierpiała i nie chodzi tu o moc akcji, a o spryt i to pasuję jak faktycznie jest długa i wyczerpująca walka, a ta taka była, więc wilk syty i owca cała można powiedzieć.

Match Of The Night: Cody Rhodes vs Gunther, WWE Crown Jewel Championship Singles Match

Plusy:
The Original Bloodline vs The New Bloodline
Rollins vs Bronson
W miarę ciekawy booking walki o WWE Women's Crown Jewel Championship
Triple Threat o tytuł United States
Main Event

Minusy:
Jade i Pianek dalej mistrzyniami
Bezsensowna zapowiedź KO vs Orton, które się nie odbyło

Podsumowanie: Piszę to jeszcze przed Main Eventem, więc powiem tak do tego czasu gala nie zachwyca, sporo walk robionych na szybko, jedna to w ogóle wywalona z karty, bo z bookingiem Huntera to nic dziwnego, że 7 walk nie zmieściło się w czasie, dlatego uważam, że 5 walk jest naprawdę spoko sprawą w jego przypadku i mu to wychodzi w większości przypadków, chociaż zdarzają się kwiatki jak Bad Blood, ale 7 walk jak teraz to już dramat, wszystko na szybko i nic wyjątkowego, a sam booking gali dość tygodniówkowy niestety, może ME coś zmieni to coś tutaj dodam. Dodam tylko tyle, że środek gali można na luzie skipnąć, a obejrzeć tylko opener i ME, taka standardowa przejściowa gala PLE do odbębnienia jak dla mnie, nie była zła, wybitna też nie, po prostu gdzieś pomiędzy przeciętna, a dobra, czy jestem usatysfakcjonowany? Tak średnio, mogło to wyjść zdecydowanie lepiej, ale czy jestem zawiedziony? Też raczej nie, taki neutralny jestem co do tej gali.

[KyRenLo]

Crown Jewel 2024:

The Original Bloodline vs. The Bloodline 2.0.

Fajnie, że Jey dostał samotnie swoje wejście. Sama walka jakoś mocno mnie nie porwała. The Bloodline 2.0 z wygraną, a Roman odliczony przez Solo. Prawidłowa decyzja, bo osłabianie Bloodline przed Survivor Series byłoby dziwnym wyborem.
Później pojawił się Sami co biorąc pod uwagę, gdzie odbywała się gala nie było wielkim zaskoczeniem, no i dodatkowo wiadomo, że ten czwarty Romanowi będzie potrzebny. Po walce ciekawiej niż w samej walce, ale to moje zdanie.

5,5/10

WWE Women's Tag Team Title Fatal Four Way Match:

Mnie walka nie zawiodła. Całkiem dobry poziom. Panie z NXT pokazały się na plus. Damage CTRL ringowo najładniejsze. Chelsea miała swoją rolę do odegrania, a oczywiście na końcu wygrały te najmniej ciekawe. Taki klimat.

6,5/10

Seth vs. Bronson:

Dobra waleczka. Bronson mimo porażki pokazany w dobrym i mocnym świetle, więc nic złego się nie stało. Po walce napisałem życzeniowo, że teraz Seth rusza na mistrza, ale już tak na spokojnie muszę przyznać, że nie będę zdziwiony, gdy polecą z tym dalej. Seth przez Bronsona straci szansę na walkę o pas i lecimy dalej. Zobaczymy.

7,5/10

Liv vs. Nia:

Dramatu nie było, ale nic, czym mógłbym się tutaj zachwycać. Czasowo też tak średnio. Była Tiffy z walizką, która nic nie ugrała. Był Dominik i Raquel którzy zrobili swoje. Najważniejsze, że Liv wygrała.

LA Knight vs. Melo vs. Andrade:

Fajna walka, ale nie pogniewałbym się, gdyby była dłuższa. Ładnie rozegrana końcówka walki. LA Knight dalej mistrzem i dobrze. Średnio mam pomysł co dalej. Może po prostu Melo i Andrade spotkają się ten ostatni raz i wtedy zwycięzca dostanie swoją kolejną szansę. W sumie to nie mam nic przeciwko.

8/10

Cody vs. Gunther:

Przyjemny pojedynek na koniec gali. Wynikowo wolałbym, gdyby poszło to w drugą stronę, ale tak jak na King and Queen of the Ring postanowiono podzielić wygraną na obie tygodniówki. Gunther przegrał, ale chyba aż tak wielkiej ujmy na honorze nie ma.

7,5/10

Blondas i Blondyna wygrywają najważniejsze walki. Cóż, za zwycięski kolor włosów. Nie ma rady i będzie trzeba na dniach się przefarbować.

Coś na koniec:

Bawiłem się lepiej niż na Bad Blood, więc ocena ogólna będzie wyższa. 

6,5/10.

[-Raven-]

1. Roman Reigns and The Usos (Jey Uso and Jimmy Uso) vs. The Bloodline - sztampowa, mało emocjonująca walka z bardzo dobrze rozpisanym finiszem. Romkowi porażka w tagu nic nie ujmie, a Szczający W Pojedynkę (jak i jego Bloodline) potrzebował mocnej, uwiarygodniającej wygranej, tym bardziej że do tej pory, jak na nowego Szefa Stołu, to rozpisywali go strasznie pizdowato.
Widać, że mocno idą w promocję YeetMana. Już samo to, że wchodził do ringu jako ostatni z face'ów, po Rzymku, mówi więcej niż tysiąc słów.
Końcówka, to rodzenie się w bólach Ligi Sprawi... ekhm... składu teamu Pięknego na Survivor Series. Zgrzyty muszą być, żeby marki myślały, że drużyna Sikacza ma tam jakiekolwiek szanse.

2. Jade Cargill and Bianca Belair (c) vs. Damage CTRL (Kairi Sane and Iyo Sky) vs. Meta-Four (Lash Legend and Jakara Jackson) vs. Chelsea Green and Piper Niven - całkiem przyjemna jednorazówka, pełna chaosu, spotów i szybkiego tempa. Zdecydowanie lepiej pasowałaby do openera niż Bloodline'y. Mistrzynie bez zaskoczenia bronią. Dziewczyny ubrane po samą szyję wyglądają mocno... nienaturalnie

3. Seth "Freakin" Rollins vs. Bronson Reed - całkiem nieźle zabookowane starcie na wyniszczenie, gdzie obaj zawodnicy zostali mocarnie rozpisani i fajnie zostały rozłożone zmiany przewag, bo nie szło to po sztampie. Rollo dostaje swoją zemstę, ale Czerwony tanio skóry nie sprzedaje, przegrywając po walce, która solidnie podbudowuje jego postać.

4. Liv Morgan vs. Nia Jax - taka tam popierdółka, gdzie najpierw Najka demoluje ile wlezie, żeby później przegrać w głupi sposób, wydymana przez Rachelę i Brudasa. Jak na walkę Mistrzyni vs. Mistrzyni i tak niewiele walk na karcie, to nie dali im zbyt wiele czasu żeby się pokazały.

5. Randy Orton vs. Kevin Owens - takiego Steena lubię - wariata, którego można zabić, ale nie opanować. Nie lubię jednak takich gówien, czyli walki która się praktycznie nie odbyła. Liczyłem na to, że po takim początku wyjdzie ktoś "władny" i zarządzi, że jeśli chcą się pozabijać, to proszę bardzo i walka od teraz jest "No DQ", a tu po brawlu nie dopuścili do jej startu... Fajny pomysł. Taki nie za mądry.

6. LA Knight (c) vs. Andrade vs. Carmelo Hayes - dobra, dynamiczna walka, gdzie cały czas się coś działo i nie można się było nudzić, bo przewagi zmieniały się jak w kalejdoskopie. Odważnie to rozpisali, bo główne skrzypce grali tam pretendenci i to im dali się najbardziej wykazać. Znowu miałem poczucie, że bookerzy pożydzili tu czasu i podeszli do tego starcia na lekkiej wyjebce, bo jak weszło ono na wyższe obroty, to zaraz rozpisali finisz "just like that" i było po frytkach. Szkoda, bo można było z tego jeszcze więcej wycisnąć.

7. Gunther vs. Cody Rhodes - mam problem z tą walką. Niby sporo nadrobiła finiszem i przez cały czas starcia turbaniarze szaleli na trybunach, ale dla mnie nie było tam za grosz chemii pomiędzy tą dwójką. Oglądając ten pojedynek, byłem totalnie obok, bo pomimo tego co się działo w ringu, nie potrafili mnie w to wkręcić. Każdy tam robił swoje i robił to dobrze (bo to dwójka solidnych zawodników), ale dla mnie nie była to praca jednej, dobrze naoliwionej maszyny, tylko występ dwóch solistów. Z ostatnim aktem znowu się pospieszyli (podobnie jak w triple threat'cie), bo jak starcie weszło na najwyższe obroty, to zaraz rozpisali koniec, jakby się spieszyli na samolot do USA.

Reasumując - gala typowo pod Arabusów, spod znaku "skoro efekt (na trybunach) jest ten sam, to na chuj się mocniej spinać?". Dali kilka przyzwoitych starć (tagi babek, triple threat, Rollas i Czerw) i resztę popierdółek, które niewymagających turbaniarzy i tak doprowadziły do wrzenia. Bookersko nie widziałem tam niczego (jeżeli chodzi o finezję), co dałoby choć cień wątpliwości, że rozpisywali to podczas lotu na bliski wschód, pomiędzy darmowymi drinkami w samolocie. Brak jakiejkolwiek walki, do której chciałbym jeszcze kiedykolwiek wrócić. Moja ocena: 2,5/6.

[Grins]

16 godzin temu, -Raven- napisał(a):

Widać, że mocno idą w promocję YeetMana. Już samo to, że wchodził do ringu jako ostatni z face'ów, po Rzymku, mówi więcej niż tysiąc słów.

Jey jest mocno over z fanami, jego wejściówka jest jedną z najmocniejszych w całym main rosterze, do tego zbiera przepotężne reakcje, Roman to Roman chłop już jest tak zbudowany że mu wielka promocja nie jest do niczego potrzebna, w sumie sam Roman przechodzi powolnymi krokami do lżejszego grafiku gdzie będzie się pojawiał sporadycznie i najprawdopodobniej RTWM WM 41 to będzie jego ostatnia droga taka na pełnej piździe, Jey to gorący towar, zawodnik kompletny na lata więc nie zdziwię się jak to on przejmie pałeczkę jako face po Romanie i za nie długo będzie śmigać z głównym tytułem to by była głupota aby zatrzymać ten projekt jakim jest Jey i Hunter dobrze o tym wie, sama jego wejściówka rozpierdala arenę, a wszystko się tak na prawdę zaczęło po gali Backlash gdzie wejściówka YeetMana rozjebał niemal całą arenę  Na tym to polega, im większy pop, poparcie wśród fanów tym większe szanse na bycie gwiazdą numer jeden w WWE, tylko Vince zawsze uwielbiał w tej kwestii kombinować i robić fanom na przekór. 

[-Raven-]

1 godzinę temu, Grins napisał(a):

Jey jest mocno over z fanami, jego wejściówka jest jedną z najmocniejszych w całym main rosterze, do tego zbiera przepotężne reakcje, Roman to Roman chłop już jest tak zbudowany że mu wielka promocja nie jest do niczego potrzebna, w sumie sam Roman przechodzi powolnymi krokami do lżejszego grafiku gdzie będzie się pojawiał sporadycznie i najprawdopodobniej RTWM WM 41 to będzie jego ostatnia droga taka na pełnej piździe, Jey to gorący towar, zawodnik kompletny na lata więc nie zdziwię się jak to on przejmie pałeczkę jako face po Romanie i za nie długo będzie śmigać z głównym tytułem to by była głupota aby zatrzymać ten projekt jakim jest Jey i Hunter dobrze o tym wie, sama jego wejściówka rozpierdala arenę, a wszystko się tak na prawdę zaczęło po gali Backlash gdzie wejściówka YeetMana rozjebał niemal całą arenę  Na tym to polega, im większy pop, poparcie wśród fanów tym większe szanse na bycie gwiazdą numer jeden w WWE, tylko Vince zawsze uwielbiał w tej kwestii kombinować i robić fanom na przekór. 

To samo myślałem o Rycerzu z L.A., a udupili go z jakimś chuja znaczącym obecnie pasem, w mid cardzie, zamiast kuć żelazo póki gorące i pchać w main eventy. W tym przypadku już zjebali momentum i olali mega uwielbienia fanów. Ciekawe, czy w przypadku YeetMana popełnią ten sam błąd? Odebranie IC'ka może świadczyć o tym, że wyciągnęli wnioski i mają w związku z nim większe plany. Pożyjemy - zobaczymy. Nie mam za grosz zaufania do WWE w tego typu kwestiach.

[Grins]

10 godzin temu, -Raven- napisał(a):

To samo myślałem o Rycerzu z L.A., a udupili go z jakimś chuja znaczącym obecnie pasem, w mid cardzie, zamiast kuć żelazo póki gorące i pchać w main eventy. W tym przypadku już zjebali momentum i olali mega uwielbienia fanów. Ciekawe, czy w przypadku YeetMana popełnią ten sam błąd? Odebranie IC'ka może świadczyć o tym, że wyciągnęli wnioski i mają w związku z nim większe plany. Pożyjemy - zobaczymy. Nie mam za grosz zaufania do WWE w tego typu kwestiach.

Się nie dziwię ja też nie mam zaufania, ale wtedy jeszcze chyba Vince miał coś do powiedzenia gdy Knight był na fali, ogólnie to rycerz dalej zyskuje mega pop wiec dużo nie stracił a pas US'a leży na nim jak ulał jest dobrym mistrzem a w mid-cardzie tacy zawodnicy jak Knight też są potrzebni  Yeetman elektryzuje całą salę i można rzec że jego wejściówka jest jedną z najlepszych, wszyscy się dobrze przy niej bawią, a patrząc na to co się dzieje w historii Bloodline Jey jest na prawdę rozpisywany solidnie lepiej niż Solo, nawet przy samym Romanie nie wygląda jak jakaś pizda a facet który nie da sobie już na srać na łeb i albo Roman akceptuje jego warunki albo nie ma żadnej pomocy, no oby tego nie zjebali bo jest w tym duży potencjał, mają już wypromowanego zawodnika na wyciągnięcie reki i można rzec że sprawy z Romanem nie są do końca załatwione dalej Jey ma szanse go pokonać gdyby jego brat mu nie przeszkodził patrząc na historię, ale tą walkę najlepiej zostawić na jakąś większą galę nawet na samą WrestleManie bo z tego można rozpisać solidną historię