Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

AEW All In 2024

Spekulacje, dyskusje, wrażenia

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 353
  • Reputacja:   624
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Trochę czasu minęło, ale mam czas to coś napiszę :D : 

 

- Zaczynamy na grubo, bo ladder matchem o pasy trójek. W sumie dobry pomysł, bo a) wejściówki nie zabrały czasu antenowego, bo zawodnicy wyszli podczas końcówki zero hour b) będzie dynamicznie, a to na opener zawsze świetnie pasuje. 

Nie wiem czemu obstawiłem House of Black - chyba przez to, że cały czas czuję, że oni czują, że są niedocenieni, ale zapomniałem, że przecież 2Pac jest z Anglii... dziwne parowanie z Blackpoolem, ale okej. 

Co zapamiętałem? Dużo świetnej akcji, dynamiczne sekwencje oraz gimmickowe działania Christiana, który przegrał przez swoją głupotę. Plus najlepsze - Over the top Canadian Destroyer. (a może to nie w tej walce? :d) 

 

- Walka blondyn. Przewijałem, ale z momentów, które widziałem było naprawdę spoko. Majka zdobywa pas.

 

- Y2J wychodzi przy live performance wraz z Fozzy. Przewinąłem, bo nie chce mi się oglądać już podstarzałego Krzycha (którego jestem fanem) oraz Haka, który walczy o ten pas po raz 2823. Nie wierzyłem w wygraną młodziaka, a tu proszę... Wychodzi na to, że lepiej mieć za plecy Tazeusza niż Learning Tree :D 

 

- FTR vs Bucksi vs Acclaimed. Jako, że czasu miałem mało to przewijałem walki, które mnie nie interesują... i tak też było tutaj. Na końcu zobaczyliśmy, że Grizzled Young Veterans zaliczyło awans z NXT do AEW :D Gratulacje :P 

 

- Gauntlet. Dobra czy to będzie kontrowersja? Ta walka mimo, że ma troszkę inne zasady podobała mi się bardziej niż tegoroczne Royal Rumble, które jest moją ulubioną walką wrestlingową, ale z roku na rok jest coraz bardziej dymane przez bookerów. Dodatkowo świetnie się tutaj bawiłem. 

a) Pomarańczowy Jaś Fasola. I pięknie wejście gdzie widać stadion z lotu ptaka, a tutaj... mały jeden fajerwerk wylatuje w stylu Cassidiego :D 

Uwielbiam gimmick typa. To jest tak jak w American Pie - przychodzi do Ciebie najlepsza dupera w liceum siada Ci nago na kolanach, masz oczekiwania i spuszczasz się w galoty :D 

b) Okada. Ktoś wie w końcu co to za kasiora wypada jak on wchodzi lub niegdyś Bucksi?

c) Nigel to miła niespodzianka, ale jakieś takie przeczucie miałem, że kiedyś wróci. A kiedy jak nie w Anglii?

d) Kyle wbija, potem go obijają. 

e) Zack Sabre Jr. pokazał kilka fajnych chwytów jak zawsze

f) Roddy Strong - KOR dostawał w pizdę to sobie myślę zaraz może nawet Adam Cole go uratuje, a potem sobie uzmysłowiłem, że przecież nie są razem w stajni :D Ale i tak Roderick wbił.

g) Mark Briscoe

h) Hangman - niesłusznie uznawany za faworyta. Byłby zbyt oczywisty. TO nie WWE :D

i) Jarrett - meh, zmarnowany slot. Przynajmniej rozbita gitara byłą spoko. 

j) RICOCHET! Chyba nigdy takiej owacji nie dostał. Pokazał się... dosyć średnio na tle pozostałych. Owszem polatał, ale nie było tego efektu wow, bo cały czas takie rzeczy widzimy. Rico/O'spreay kiedy? :D

k) Christian - bookingowy ruch rodem z WWE - przegraj we wcześniejszym pojedynku pojaw się później i wygraj dużą walkę. Ale to wpisuje się w jego gimmick. Wbił jako ostatni i wygrał. Troszkę dziwne zachowania Luchasaurusa. 

Świetny pojedynek, dużo się działo i zwycięzca okej. Christian to obecnie topka, więc zasługuje. 

 

- Sprej vs MAX - Świetne wejście Anglika aczkolwiek ta paczka wideo to lekka przesada, ale cóż... element marketingu. Bardzo dobra walka, ale trochę mi się przejadły takie długie walki między nimi. Pierwsza bardziej mi się podobała. Najbardziej z tej zapamiętam majtki i skarpetki biednego kamerzysty, który został przez przypadek skarcony przez Willa :D To teraz odbębnić walkę z kimś i dawać Rico vs O'spreay. 

 

- Saszetka vs Dentystka ominięte.  Moneta ma pas za krótko by go tracić.

 

- Darby'ego lubię, ale mógłby zrezygnować z różowego szlafroka.  W połączeniu z getrami to już w ogóle wygląda komicznie. 

Niestety ominąłem, ale zauważyłem, że Stinger wrócił. Nieco dałby sobą zatęsknić. 

 

- Main event. Final Countdown przy tylu ludziach to coś pięknego. Za to wejściówka Black Panthera taka sobie przekombinowali. 

Sama walka spoko. Ale przewijałem. Zainterweniował Kowboj, który ma niedokończone biznesy ze Swervem przez co American Dragon mógł w końcu coś zrobić mistrzowi. Bardzo mocno zabookowali Stricklanda, i dobrze. 

Daniel w końcu się doczekał - bardzo dobre zakończenie gali. Dobija mnie tylko to, że Page wygląda na debila, bo mógłby o pas walczyć teraz, a tak będzie walczył ze Strikiem o pietruchę. 

 

Bardzo dobra gala. Przede wszystkim oprawa + angielska atmosfera oraz kibice. Nigdy nie zawodzą skubani. Aż szkoda, że nie było się live, ale na ekranie lepiej widać co wiadome z doświadczenia :D 

  • Lubię to 2
  • Dzięki 1
"Życie jest za krótkie by oglądać walki z tygodniówek" ~Konfucjusz, 1867, kolorowane.

15595422535fc185b8ede06.png


  • Posty:  925
  • Reputacja:   135
  • Dołączył:  08.01.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Myślałem, że uda mi się jakiś składny tekst polepić z pamięci i zrobi się z tego jakaś mała relacja z gali, połączona z przemyśleniami i opiniami na temat walk, ale w zasadzie na to nie ma szans - polecimy zatem jak Eldoka, na wolno.

Na wstępie chciałbym bardzo serdecznie polecić dojazdy na wszelkie wydarzenia odbywające się w Londynie - jeśli wybieracie się tam gdziekolwiek, to nie ma szans, że się zgubicie. Metro, autobusy itd są doskonale oznakowane i opisane, a ludzie bardzo, bardzo pomocni. Natomiast sam dojazd na Wembley i dojście na stadion to była czysta, bezproblemowa przyjemność.

Kontynuując wstęp - to była moja druga gala widziana osobiście, na żywo, pierwszą było PTW w Częstochowie. Jeszcze nie wiem, jak to można skorelować, ale jeśli czyta to jakiś miłośnik ciekawostek i statystyki to proszę bardzo - odnotowano.

Dygresja wstępowa #1 - Nie mam wśród znajomych nikogo, kto byłby na tyle zaangażowany w temat, żeby wywalić pinionszki na wyjazd do jukej głównie pod wrestling, więc na galę poszedłem z moją dziewczyną, która w ogóle się westlingiem nie interesuje i w zasadzie uważa to za barbarzyńską i nazbyt brutalną formę rozrywki. Na szczęście potrafiła się ugiąć pod ciężarem niezawodnego “pójdziesz ze mną jak ci kupię bilet?” (nie no, kochana jest i chciała mi towarzyszyć w takim ważnym dla mnie wydarzeniu, pozdrawiam ją z tego miejsca i przy okazji kibiców ze Strzyżowa). No, ale ta dygresja nie jest po to, żeby się pochwalić zdrowym związkiem, tylko poradą, że naprawdę warto, jeśli nie ma dobrej ekipy do darcia japy, iść na galę z kimś zupełnie niezainteresowanym - nie ominie się nic, bo można sobie na krzesełku siedzieć, a dla takiej osoby pójście po piwo to w zasadzie forma zabicia czasu na takiej gali ?

btw. #1 - byłem w Londynie od czwartku przed galą i od czwartku widziałem ludzi w ciuchach AEW albo CM Punka. Się zacząłem zastanawiać, czy jak taki łazi po mieście w sobotę w takiej koszulce, a w niedzielę gala, to 2 dni z rzędu w tym samym zamierza chodzić? Ech, na szczęście dookoła siebie na gali miałem samych trzymających higienę ludzi w czystych ciuchach.

No dobra, przejdźmy do creme de la creme, a zaczniemy z grubej rury: zakopałem się w londyńskich lumpeksach i pchlich targach (kupiłem 6 winyli!), więc na stadion dotarłem na ostatnie 30 minut zero hour. No ale to nic, i tak mnie nie interesowało… nic w tym zero hour. Zrobiło się interesująco dopiero jak wyszła Saraya, coś tam zaczęła dymić, że jest najlepszą wrestlerką z UK (średnio się wsłuchiwałem bo to był jeszcze etap obsyłania zdjęć ze stadionu po rodzicach i kolegach, żeby zazdrościli), no to odwracam się w bok i mówię do Konkubiny “o, to zaraz będzie muzyka i po kontuzji wróci taka Jamie Hay…” i jeb, nie zdążyłem wytłumaczyć i dokończyć, bo wbija Jamie Hayter przy dość potężnym, jak na porę i zupełne nierozgrzanie publiczności, popie.

Z rzeczy wartych odnotowania w części głównej gali:

Po pierwsze - jaki debil wrzuca tak podbudowaną i świetnie zapowiadającą się walkę jak Mariah May vs Toni Storm JAKO DRUGĄ? Zamiast tego gdzieś pod koniec gali dostaliśmy nudną jak flaki z olejem walkę CEO vs DMD. Żesz ja jebie no. Albo dajcie to w opener, albo gdzieś blisko main eventu, bo pod coś takiego publika powinna być albo świeża, albo już mocno rozgrzana, a opener - niestety aż tak nie rozgrzał.

Druga rzecz - Publiczność zaczęła być w miarę żywa dopiero podczas Casino coś tam coś tam, to co wchodzili jak w Royal Rumble. Wrotki się odpięły mniej więcej jak moneta spadła pod wejście Okady, no i głośno było od tego momentu jakoś do końca gali. I tutaj dwa nawiasy warte otwarcia:

  • Ja wiem, że w TV podbija się dźwięk, żeby się wydwało że tam w ogóle hala/stadion się trzęsie, no ale momentami, jak sobie sprawdzałem fragmenty na juubie i innym dailymotion, to miałem wrażenie że na innej gali byłem ? Zapewne to też wina rozchodzenia się dźwięku i jego dochodzenia na górę, gdzie siedziałem, no ale i tak mam wrażenie zbytniego przekłamania. Był natomiast jeden moment, w którym transmisja nie oddaje wystarczająco - wejście Ospreaya. Nawet tam na górze, siedząc gdzieś w połowie ostatniego sektora, nie wstydziłem się pośpiewać theme songa i krzyczeć OSPREJ, OSPREJ bo reakcja była AŻ TAKA.
  • Podczas tej walki padł także rekord i można spokonie wręczyć nagrodę Pop Gali Niebędący Reakcją Na Danielsona Lub Jego Theme Song. A kto? Dam wam dwie linijki:
    pierwsza
    druga
    uwaga
    Jeff Jarrett. Ludzie dosłownie oszaleli, a najbardziej to chyba tacy dwaj anglicy koło 40. siedzący koło mnie (z jednym nawet zamieniłem potem kilka zdań, podesłał filmiki z gali ze swojego telefonu, no przesympatyczni ci angole). Wydaje mi się, że nawet Sting musiał się zadwolić drugim miejscem w tym plebiscycie.

Kolejna sprawa - jednak siedzenie na takim ogromnym stadionie z tyłu powoduje, że nie chłonie się tych walk odpowiednio. Jest niby ekran, ale na tyle daleko, że gówno to pomaga, a jedynym podbitym dla widowni dźwiękiem były upadki na ring. Nie wiem czy tak jest wszędzie i zawsze, ale wybijało z “rytmu” kiedy słyszałem łupnięcie pleców przy każdym supleksie, ale np w ogóle kiedy plecy przyjmowały na siebie krzesło. Bez sensu. Okrzyki wrestlerów też niesłyszalne, choć to trochę zrozumiałe. Jedyny MJF się przebił i ryknął “God bless America” tak głośno, że aż mikrofony wyłapały. Walka Swerve’a z Danielsonem została przeze mnie w pełni doceniona dopiero po obejrzeniu w TV, przecież to co się tam działo to było zdecydowanie pełniejsze doświadczenie niż to, co dostałem siedząc na widowni. Patrząc na żywo dostałem cudowną walkę, oglądając w domu - wybitny wrestling. Możecie mi tę myśl do biografii kiedyś wpisać.

No i przez to, że ta stadionowa atmosfera i odległość są zupełnie inne, a podczas walk musiałem zerkać to na ring, to na ekran, to niestety mało co z samych walk pamiętam. Pewnie kwestia nastawienia mózgu na coś innego. Pamiętam na pewno, że zaraz po wyjściu ze stadionu najbardziej podobał mi się pojedynej MJF vs Ospreay (matko, jak ten jebaniec potrafi skakać, TV nie oddaje), choć emocjonalnie najbardziej dowiózł main event.

No i co ja jeszcze ciekawego mogę wam napisać, czego nie widzieliście w TV… chyba nic. O, może to, że nie tylko amerykanie są zupełnie upośledzeni muzycznie i nie potrafią rozpoznać The Final Countdown po jednej nutce, a przecież jest to bardzo łatwe.

Podsumowując - bardzo fajne wrażenia i naprawdę warto, ale jeśli kolejna tego typu gala, to tylko po zabuleniu większych pieniędzy za miejsca bliżej ringu - inaczej wolę zostać w domu i obejrzeć w TV. Wydaje mi się, że wrestling na stadionach to nie jest rozrywka dla wszystkich, a na pewno ja nie do końca się łapię z moim profilem oglądania. Hala wielkości np Tauron Areny w Krakowie? Jak najbardziej, poproszę. Może kiedyś jakiś live event WWE ?

W sumie to co ja Was będę oszukiwał - mogę sobie manifestować jakieś lekkie rozczarowania, ale jeśli będą bilety do Londynu w dobrej cenie, a u mnie finansowo się zepnie, to Was będę pozdrawiał z Forbidden Door albo All In za 2 lata.

Mam nadzieję, że nie zasnęliście w połowie tekstu.

  • Lubię to 2
  • Dzięki 1

6427638215a28716991f4b.jpg


  • Posty:  4 767
  • Reputacja:   706
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

5 godzin temu, Tomos napisał(a):

Podsumowując - bardzo fajne wrażenia i naprawdę warto, ale jeśli kolejna tego typu gala, to tylko po zabuleniu większych pieniędzy za miejsca bliżej ringu - inaczej wolę zostać w domu i obejrzeć w TV. Wydaje mi się, że wrestling na stadionach to nie jest rozrywka dla wszystkich, a na pewno ja nie do końca się łapię z moim profilem oglądania. Hala wielkości np Tauron Areny w Krakowie? Jak najbardziej, poproszę. Może kiedyś jakiś live event WWE ?

 

Wyszedłem z podobnego założenia w tym roku właśnie. Byłem na All In 2023 i było to super przeżycie, ale jeżeli nie ma się miejsc bliżej ringu, to jest to bardziej przyglądanie się gali z boku niż faktycznie śledzenie jej od deski do deski. Nie ułatwiają też małe ekrany nad ringiem i często oślepiające oświetlenie.

Co nie zmienia faktu, że pozytywnie nastrojony tą edycją (zjadła zeszłoroczną), również myślę o Forbidden Door 2025 i All In 2026... :P

Dzięki za obszerną relację.

ps. dźwięki z ringu zawsze są podbijane dla widowni. ;)

  • Dzięki 1

  • Posty:  3 361
  • Reputacja:   817
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

9 godzin temu, Tomos napisał(a):

Jeff Jarrett. Ludzie dosłownie oszaleli, a najbardziej to chyba tacy dwaj anglicy koło 40. siedzący koło mnie

Nie zdziwiłbym się gdyby byli dawnymi fanami TNA mając na uwadze jak bardzo było ono popularne w UK:icon_wink:

  • Lubię to 1

Ej CzaQ, widać po mnie???:D

sr.jpg.c870ab4188908c3d6d06c5f5101bfd2b.jpg

 


  • Posty:  17
  • Reputacja:   24
  • Dołączył:  19.06.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Obejrzałem póki co tylko ME ...

Dla mnie to takie małe spełnienie marzeń z czasów poznawania szerszej perspektywy wrestlingowego świata. 

Vintage RoH oglądałem tak naprawdę tylko dla walk Danielsona i jego stylu, stylu, w którym się zwyczajnie zakochałem jako fan wrestlingu i początkujący widz MMA. Wiele razy "marzyłem" o jego wejściówce na jednej z WM i jakiś wielki triumf po kapitalnej walce ... Nie była to jednak nigdy WrestleMania, ale All In w zupełności mi to zrekompensowało. 

Entrance Dragona w płaszczu, wielki stadion z widownią śpiewającą Final Countdown + osobniki tłuczące w metalowe barierki przy ringu to czysta magia i historia zwieńczona mistrzostwem to z perspektywy markowania Bryanowi x lat temu piękne dopełnienie mojej wrestlingowej przygody z jego personą ... ?

Triumf na WM, mimo, że teoretycznie bardziej cenny i poprzedzony lepszym story, nie zrobił na mnie takiego wrażenia ... może dlatego, że nie triumfował wtedy facet kopiący po głowach, a uśmiechnięty koziołek z brodą ... Daniel Bryan nigdy niestety nie był Bryanem Danielsonem. Dlatego "finish the story" u Khana zrobiło na mnie zdecydowanie większe wrażenie i zaspokoiło moje markowe potrzeby w 100%.

Brawo AEW ! ???

Edytowane przez TheRealE9
  • Lubię to 2

  • Posty:  4 767
  • Reputacja:   706
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

15 minut temu, TheRealE9 napisał(a):

Dla mnie to takie małe spełnienie marzeń z czasów poznawania szerszej perspektywy wrestlingowego świata. 

Vintage RoH oglądałem tak naprawdę tylko dla walk Danielsona i jego stylu, stylu, w którym się zwyczajnie zakochałem jako fan wrestlingu i początkujący widz MMA. Wiele razy "marzyłem" o jego wejściówce na jednej z WM i jakiś wielki triumf po kapitalnej walce ... Nie była to jednak nigdy WrestleMania, ale All In. 

 

Coś w tym jest. Dla kogoś, kto oglądał ROH w czasach świetności tej federacji znajdzie się w AEW dużo smaczków. 

Już nawet pomijając piękne wejście Bryana Danielsona, ale też McGuinness czyli jego legendarny rywal z ROH zaliczył powrót przy swojej oryginalnej wejściówce... :)

Co ciekawe, zespół The Oasis grający theme Nigela ogłosił powrót po wielu latach do grania dzięki temu, że ich utwór można było usłyszeć na Wembley... ;)

 

 


  • Posty:  925
  • Reputacja:   135
  • Dołączył:  08.01.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

23 godziny temu, IIL napisał(a):

Co ciekawe, zespół The Oasis grający theme Nigela ogłosił powrót po wielu latach do grania dzięki temu, że ich utwór można było usłyszeć na Wembley...

Niestety nie bardzo, WrestleOops to konto satyryczne :D 

// Dop. IIL - a mialo byc tak pieknie... :P 

6427638215a28716991f4b.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Tomos
      Jakoś tak ostatnio mniejszy zapał do oglądania wrestlingu, więc i do Backlash podszedłem na zasadzie "a będę zerkał" - no i puściłem sobie myjąc gary i sprzątając.  Co będę czarował, dużo wtedy nie posprzątałem, bo się wciągnąłem. To jest śmieszne, że gala z minimalną i krótką podbudową objeżdża większość WrestleManii i se jeszcze robi wokół niej kółka 😄 Jedynie w main evencie przewinąłem z 15 minut, bo wiedziałem że będzie zamulacz - oczywiście wyszło lepiej niż z Codym na WMce. Walka gali? Dla mnie Lyra vs Becky (aż się dziwię że to piszę)
    • Attitude
      Nazwa gali: Marigold Rising Spirit - Dzień 10 Data: 11.05.2025 Federacja: Dream Star Fighting Marigold Typ: Online Stream Lokalizacja: Gifu, Japan Arena: Juroka Plaza Publiczność: 285 Format: Taped Data emisji: 13.05.2025 Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Kobiecy Pro Wrestling - dyskusje
    • Kowalski
      US championship 4 koksów przyszło się ponaparzać i każdy pokazał się z mocnej strony. Drew znów blisko zwycięstwa ale  Ksiądz z gestem Kozakiewicza go uwala, więc rywalizacja będzie trwać dalej. Fatu to świr, fajnie się go ogląda jak wszystko z taką łatwością robi. Rycerz tu w ogóle nie odstawał a wręcz mam wrażenie że pokazał się najlepiej. Nie tylko 3 rywali ale i interwencja z zewnątrz była potrzebna by go pokonać. MUSI dostać walkę o złoto w tym roku. Cobb w bloodline trochę zaskakuje. Solo vs Fatu coraz bliżej (ciekawe czy z pasem w tle) Jak tu skończyć sage z Bloodline jak oni się tak mnożą?    Lyra vs The Man  Bardzo dobra walka. Po raz kolejny Lyra jak tylko dostaje czas to dowozi, Becky też nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Nie miałem pojęcia w którą stronę to pójdzie tym ciekawiej się oglądało, zwłaszcza drugi finisher od Becky mnie nabrał że to koniec. Podoba mi się że młodsza irlandka broni tytułu, chodź przy kolejnej walce może już Beczka to zgarnąć.  Lyra z Becky i Tiffy z Szarlot - dwa feudy weteran vs młoda krew, no bez porównania    Greatest Luchador vs Penta Tu też dobrze się bawiłem. Szybkie tempo, efektownie, jedynie brakowało mi jakiegoś wiarygodnego near falla dla Penty. Fajnie rozpisana ta interwencja Judgment Day, wąż Balor niby przyszedł pomoc... ale to dopiero El Grande przyczynił się do wygranej Dominika. Oblivion od Doma - miło.    Gunta vs Pat Dominacja generała z uśmiechem na twarzy, całą walke. I ten uśmiech mi trochę nie pasował. Sądziłem że wpadnie na wkurwie i skopie dupsko komentatorowi. No ale całościowo wyszło spoko, dobry przystanek dla byłego mistrza. Przestraszyłem się że to koniec jak Cole przytrzymał nogę Gunthera, ale na szczęście nie było żadnych cyrków.    Cena vs Orton Spam finisherów - pierwszy minus Ref bump - drugi minus, zdecydowanie tu przesadzili, zderzenie z sędzią a ten leży nieprzytomny dłuższy czas i nikt nie przychodzi z zaplecza. Kurde można przecież to sensownie rozegrać. Ale i tak dużo lepszy pojedynek niż z Kodasem na Manii. Trufla się nie spodziewałem ale bardzo fajnie to wyszło. Kolejne fartownie zwycięstwo Jaśka, bo najpierw Cody nie miał jaj by skończyć walkę a teraz jego największy fan mu pomaga, aż mnie ciekawi jak będzie przy kolejnej walce. Przejście z AA na RKO świetne.   Podsumowując, przyjemne show, dobre starcia ale... każda z nich (prócz walki wieczoru) mogłaby się odbyć ma tygodniowce co tylko by podniosło prestiż Raw czy Smacka.  Niby wyniki spodziewane ale miałem wątpliwości przy prawie każdej walce
    • GGGGG9707
      No i szanuję opinię zwłaszcza że jest poparta argumentami a nie "bo tak", częściowo też się zgadzam bo (choć go nie trawię do tego stopnia, że przewijam proma / walki a jak ja PLE coś robi a akurat na żywo oglądam to się czymś innym zajmuję i nie obchodzi mnie zbytnio co tam się dzieje) z tego co tu czytałem i jakieś tam urywki mi się gdzieś tam wyświetliły to fakt, przykłada się, daje radę, robi robotę i jest lepszy od wielu (choć gdyby WWE akurat na to patrzyło to zwolnienia by zupełnie inaczej wyglądały i same drewna by wylatywały). Moja opinia jest taka, że gdyby powalczył trochę na niezależnej wcześniej i WWE zobaczyło by potencjał to ok jeszcze by przeszło a tak to wygląda jak typowy celebrity no-name któremu WWE podkłada swoich zawodników żeby nakarmić jego ego (tak, wiem że zły przykład bo on większość przegrywał z początku ale w momencie sprowadzenia go tak to wyglądało) Nie wiem, może problem u mnie jest w tym, że należę do 0.001% społeczeństwa które nie uznaje czegoś takiego jak youtuber i dla kogo celebryta to aktor, piosenkarz, polityk (chociaż polityki nie śledzę), sportowiec a nie ktoś kto sobie nagrywa jak gra w gry, reaguje sztucznie na jakieś filmiki czy robi z siebie klauna (z całym szacunkiem dla klaunów) i dlatego wyjątkowo nie mogę go przetrawić. Ale szanuję Twoje zdanie, częściowo się zgadzam i dajesz dobre przekonywujące argumenty.
    • KyRenLo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...