Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

Liga Mistrzów 2006/2007


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  162
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2006
  • Status:  Offline

Liverpool FC! Mam nadzieje , że powtórzy ten cudowny finał jaki mieliśmy szanse oglądać w 2005 roku, świetne widowisko. Chyba wiecie już komu kibicuje? 8) chyba się zgodzicie że ten finał był najbardziej ekcytujący w przełomie kilku lat ??

 

 

 

I[shadow=green] When you walk through a storm

Hold your head up high

And don't be afraid of the dark

At the end of the storm

Is a golden sky

And the sweet silver song of a lark

 

Walk on through the wind

Walk on through the rain

Tho' your dreams be tossed and blown

Walk on, walk on

With hope in your heart

And you'll never walk alone

You'll never walk alone[/shadow]

 

Go GO The Reds

Edytowane przez ar3z
  • Odpowiedzi 132
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • rocket

    17

  • evertonian

    15

  • theGrimRipper

    14

  • Streetovs

    11

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2005
  • Status:  Offline

z mojego punktu widzenia ten final byl najczarniejszym koszmarem ;) duzo pozytywniej wspominam Bayern - MU i uwazam ze United dokonali wiekszej sztuki niz Liverpool 2 lata temu, gdyz tak naprawde mieli wtedy mnostwo farta, no i troche dudek na lini sobie za duzo pozwalal ale to szczegol ;)

 

ps. nie obraz sie ale tlumaczenie hymnu klubowego na polski to profanacja

129287286446c8a666924a3.jpg


  • Posty:  600
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Chyba sie nie zgodzimy , milion razy lepszy final to np Man U + Bayern lub Milan , czy tez inna kombinacja tych zespolow , nie uwazam wcale Liverpoolu za taka swietna druzyne , w tym dojsciu do pucharu wtedy mieli sporo farta.
Scorpion Death Lock

  • Posty:  162
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2006
  • Status:  Offline

  evertonian napisał(a):
z mojego punktu widzenia ten final byl najczarniejszym koszmarem ;) duzo pozytywniej wspominam Bayern - MU i uwazam ze United dokonali wiekszej sztuki niz Liverpool 2 lata temu, gdyz tak naprawde mieli wtedy mnostwo farta, no i troche dudek na lini sobie za duzo pozwalal ale to szczegol ;)

 

ps. nie obraz sie ale tłumaczenie hymnu klubowego na polski to profanacja

 

najczarniejszym koszmarem był dla fanów Liverpoolu do końca pierwszej ,a początku drugiej na którą wbiegli zmienieni z zupełnie innym nastawieniem. Gest Gerrarda po strzeleniu 1 gola dającego wynik 1:3 podniósł cała drużynę na duchu i po chwili mogliśmy oglądać festiwal bramek Schmitzer , a potem dramaturgia karnego Alonso. Wszystko spowite było lekkim dreszczykiem ,a czy nie o to w piłce nożnej chodzi. Piłka nożna to najbardziej nieprzewidywalny ,a więc najbardziej ekscytujący sport na świecie. Opierając się na magazynie Men's Health zacytuje : "Oglądanie meczu to nie tylko forma zabijania wolnego czasu , to zew, nomen omen ,również związany w pewien sposób z zabijaniem , czyli dreszczykiem emocji" Ja tego szukam oglądając mecze piłki nożnej , oczywiście liczy się też piękno tego sportu futbol jaki pokazuje nam ManU , Barcelona czy też Chelsea jest piękny dla oka. Liverpool jest bardziej nastawiony defensywnie , lecz i on czasem pokaże cudowną składną akcje, szczególnie w meczach o trofea z górnej półki takie jak Tarcza Wspólnoty, Puchar Ligi Mistrzów. Gotowy na krytykę.

 

 

archonus- Raczej z dojściem do pucharu mieli trochę szczęścia, natomiast szczęście zawsze sprzyja lepszym , pokonanie Barcelony, PSV , Chelsea napewno nie nazywa się fartem :!: :D

 

Ps.Masz rację z tym hymnem,lecz chciałem tym pokazać jak wielkie jest serce kibica polskiego :-) ,zmienię to


  • Posty:  1 858
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.02.2007
  • Status:  Offline

  theGrimRipper napisał(a):
treetovs, widze, ze Ty, dla odmiany, nie lubisz futbolu angielskiego, ale zauwaz, ze MU gra zupelnie nie po angielsku. Zero topornosc, chamskich wrzutek na afere. Graja szybko, z pomyslem, akcje skrzydlami i srodkiem, strzaly z daleka i z bliska,
masz racje ale warto tutaj wspomniec ze Liverpool takze gra malo "wyspiarsko", gra zupelnie innym stylem w Lidze Mistrzow niz w samej lidze angielskiej prezentuje ofensywny ladny dla oka football.. :)

 

a co do meczyku Roma-ManU to doznalem szoku :P pewnie duzo osob tak jak ja uwarzalo ze Roma sprawi troche problemow Czewronym Diabłom a tu takie miazdzace zwyciestwo..no coz brawa dla MANCHESTERU :D Jesli dzisiaj Liverpool awansuje do polfinalu to bedziemy mieli napewno w finale jeden zespol angielski :D a tak na marginesie to zwyciestwo ManU bylo najwyzszym zwyciestwem w cwiercfinale LM od sezonu 1957/58 a takze najwyzsza porazka Romy w europejskich pucharach (info z serwisu informacyjnego :P )

 

  archonus napisał(a):
Chyba sie nie zgodzimy , milion razy lepszy final to np Man U + Bayern lub Milan , czy tez inna kombinacja tych zespolow

niestety nie mozliwy jest taki final :P ze wzgledu na to ze rozlosowane zostaly juz wczesniej pary polfinalowe takze Manchester zagra w polfinale ze zwyciesca meczu Milan-Bayern a Chelsea ze zwyciesca PSV-Liverpool :)

1480916194a0b1a85edad5.jpg


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

  theGrimRipper napisał(a):
Streetovs, widze, ze Ty, dla odmiany, nie lubisz futbolu angielskiego, ale zauwaz, ze MU gra zupelnie nie po angielsku. Zero topornosc, chamskich wrzutek na afere. Graja szybko, z pomyslem, akcje skrzydlami i srodkiem, strzaly z daleka i z bliska, zdecydowanie najladniej sposrod wszystkich pozostalych w grze zespolow.

 

Lubie lige angielska, ja poprostu przestane ogladac LM bo nie bede mial komu kibicowac. Poprostu nie kibicuje MU, Chelsea i Liverpoolowi, troche lubie Arsenal ale on odpadl a na te 3 druzyny jestem obojetny. Final napewno zobacze ale jesli Milan do niego nie dojdzie to bez emocjhi wogole, czyli bedzie mi wszystko jedno kto wygra.

 

Angielska liga z roku na rok jest coraz lepsza poziom drugi w Europie po Hiszpanskiej, wedlug mnie.

Absence of War Does Not Mean Peace

3669750324873c0356f997.gif


  • Posty:  1 295
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.02.2005
  • Status:  Offline

ja troche zaluje ze masowe sprowadzenie pilkarzy z zagranicy odbilo sie na stylu gry topowych druzyn. ja uwielbiam tradycyjny wyspiarski fubtol - wrzutka na pale i jedziemy :lol:

129287286446c8a666924a3.jpg


  • Posty:  600
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

  ar3z napisał(a):

 

archonus- Raczej z dojściem do pucharu mieli trochę szczęścia, natomiast szczęście zawsze sprzyja lepszym , pokonanie Barcelony, PSV , Chelsea napewno nie nazywa się fartem :!: :D

 

niestety , w niektorych sytuacjach spokojnie nazywa sie to fartem.....

Scorpion Death Lock

  • Posty:  162
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2006
  • Status:  Offline

Wyniki:BayernM 0 :2 Milan

Liverpool 1:0 PSV

to oznacza pary takie jak: ManU:Milan

Chelsea :Liverpool (znowuu :D , to już klasyk)


  • Posty:  1 735
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.04.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wyraźnie widać układ sił lig Europejskich. Podobno najpiękniej graja w Hiszpanii, a tu niespodzianka. Jestem zwolennikiem kopanej na wyspach wiec mam powody do zadowolenia. Choć Milan jako kopciuszek w tej stawce bedzie miał najwiecej zwolenników :) Poczekamy na roztrzygnięcia w półfinale

  • Posty:  1 858
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.02.2007
  • Status:  Offline

  Rambo78 napisał(a):
Wyraźnie widać układ sił lig Europejskich. Podobno najpiękniej graja w Hiszpanii, a tu niespodzianka. Jestem zwolennikiem kopanej na wyspach wiec mam powody do zadowolenia.

fakt specjalisci mowia ze najefektowniej gra sie w hiszpanii ale na nieszczescie (ja preferuje wlsnaie futbol hiszpanski :P ) to sie zmienia na gorsze..druzyny zaczynaja tam byc ustawiane bardziej pod obrone (za przykald moze posluzyc efensywna taktyka Realu ustawiana przez Capello :mad: )aa ze statystyk wynika ze najefektowniej sie gra w Bundeslidze :lol: -najwyzsza srednia stzrelanych bramek

 

aa meczyk Milan-Bayern byl ciekawy ataki z obu stron nie mozna bylo narzekac na nudy

w polfinalach 3 ingliszowate druzyn wiec bardzo duze prawdopodobienstwo ze bedzie final angielski..tylkoz eby nie bylo powtorki z roku 2003 jak byl final wloski Juventus-Milan dosyc nudny dodatkowo bez bramek(jak pamietamy jedyna bramka Szewczenki nie uznana)..noo coz o 23:30 skrot z meczu Liverpool-PSV :D

1480916194a0b1a85edad5.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

  Cytat
aa ze statystyk wynika ze najefektowniej sie gra w Bundeslidze -najwyzsza srednia stzrelanych bramek

 

Dlaczego wiekszosc polaków uważa tą lige za słabą? Bo są tam Niemcy? Nie potrafie tego zrozumiec. Ja ogladam Bundeslige od wielu lat i kocham tą lige. Wystarczy popatrzec na ilosc punktow drużyn z konca tabeli i porównać z drużynami ze środka. Różnica jest niewielka i to jest piekne, do samego konca nie wiadomo co moze sie tam stac i kazda drużyna grajaca tam moze sprawic niespodzianke. Oprócz tego na mecze tej ligi te przychodzi najwieksza ilosc kibiców w Europie. Bundesliga jest piekna!!!


  • Posty:  6 708
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

  rocket napisał(a):
a przykald moze posluzyc efensywna taktyka Realu ustawiana przez Capello :mad:

 

Jako kibic Realu czuję się wywołany do tablicy ;). To oczywiście prawda, co napisałeś, ale problemy z ofensywą Realu zaczęły się na długo przed przybyciem do Madrytu Capello. Z Raulem i Ronaldo naprawdę mało można było pod bramką zrobić. Teraz trochę większy ruch się zrobił, bo wreszcie gra Robinho, no i jest van Nistelrooy. Problemem natomiast pozostaje to, co niby we Włoszech mają najsilniejszego, czyli obrona. Moim zdaniem tylko Ramos gra w niej przyzwoicie. Salgado jest taki sobie, Carlos już nie ten, co kiedyś, a Cannavaro zawsze jest dwunastym graczem przeciwnika. Na szczęście do zdrowia wrócił Cicinho, a Carlosa prawdopodobnie zastąpi Marcelo, który podobno jest niezły (za krótko mało go widziałem aby ocenić realnie). W pomocy zresztą też są dziury. Diarra rzadko gra dobrze, a Emerson prawie wcale.

 

Poza tym Real ma jakiś problem, który odbija się na całym futbolu. Mam na myśli podbijanie cen za zawodników. Kiedyś za kilkanaście milionów można było kupić dobrego i znanego gracza, a za niedługo, przez takie kluby jak Real i sam Real, ceny przyzwoitych grajków będą się zaczynały na setce. Ale to dopiero za parę sezonów, bo póki co myślą o wydaniu tylko osiemdziesięciu tysięcy na Cristiano Ronaldo. Ale już kiedyś krążyły plotki, że byli gotowi wyłożyć sto dwadzieścia milionów za Messiego, więc to może wcale nie jest taka odległa przyszłość, jak się może wydawać ;).

 

A teraz kilka (dosłownie) słów na temat Champions League. Szkoda mi Valencii, bo kibicowałem tej drużynie, ale awans Chelsea też nie jest zły. Manchester urządził sobie wczoraj festiwal strzelecki, który świetnie sie oglądało. Druga bramka Carricka pierwsza klasa! Nawiasem mówiąc, gdybym nie oglądał skrótu, tylko przeczytał suchy wynik w gazecie, to pomyślałbym, że jest błąd w druku ;). Dzisiaj awansował Milan, z czego się nie cieszę, ale jakieś pragnienie odwetu sprawiło, że właśnie jemu kibicowałem w dwumeczu z Bayernem ;). Przejście do dalszej rundy Liverpoolu było oczywiste, więc nie ma co go nawet komentować ;).

1005187806541accfacb3d6.jpg


  • Posty:  2 817
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.12.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Skoro wiemy juz jak wygladaja pary polfinalowe, pokusze sie o mala prognoze:

 

Liverpool - Chelsea: teoretycznie tabela Premiership pokazuje az nadto, kto powinien awansowac do finalu. Problemem Chelsea jest to, ze mniej wiecej podobna byla sytuacja w tabeli 2 lata temu. Szansa The Blues jest to, co akurat w tym sezonie wychodzi im bez pudla, czyli 90 minuta, gra na afere i ... GOL! Bo akurat Liverpool w lidze angielskiej kilka razy stracil glupio punkty wlasnie w koncowkach.

 

Manchester - Milan: boje sie troche ferowac wyrok, bo moi drudzy ulubiency tez wydawali sie byc stuprocentowymi faworytami do przejechania sie po rywalach w 1/8 finalu (mowie o Barcelonie, gdyby ktos jeszcze sie nie domyslil :P )... ale wydaje sie, ze wiekszosc atutow jest po stronie MU. Na pewno maja lepszego, bardziej doswiadczonego trenera. Rowniez na bramce widac lekka przewage Anglikow, w obronie - no, to MU moze miec problem, bo trudno im ostatnio skompletowac podstawowoa czworke. W pomocy Milan ma Pirlo, Seedorfa i Kake, ale w MU sa Ronaldo, Giggsa i Carricka (cala szostka jest w stanie oddac grozny strzal z 30 i wiecej metrow), do tego Rooney, ktory raczej "zjada", nawet w pojedynke, linie napadu mediolanczykow...

 

reasumujac:

Liverpool - Chelsea (szanse 40-60)

Manchester-Milan (szanse 60-40)

 

Osobiscie chce zobaczyc angielski final, bo to by oznaczalo, ze MU wreszcie, po 8 latach, zagra o Puchar Mistrzow :)


  • Posty:  914
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.08.2005
  • Status:  Offline

No i dwie drużyny którym kibicuje Ac Milan i ManU jak dla mnie bosko :twisted: A co do meczu Milanu z Bayernem to był najlepszy mecz jaki Rossoneri zagrali od dość długiego czasu szczególnie na uwagę zasługiwała cała obrona szczególnie Oddo i Maldini(często wspomagał rajdy na bramkę świetne podania) Seedorf i Super Pippo. Szkoda że Gourcuf tak mało grał.

8363302634890420816486.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      1. Jamie Hayter vs. Mercedes Moné - mocno średnia walka (zwłaszcza jak na te z Moneciarą w składzie), z bardzo dobrym finiszem. Szefowa Mercedesa została rozpisana za mocno, przez co często walka była bardzo jednostronna. Wkurwia to tym bardziej, że przecież rozpisano jej wygraną. Mocny finisz, gdzie chwilami można było się łudzić, że Hejterka to jednak ugra. Jednak nic z tego. Samochodówka oczywiście musiała zaorać kolejną rywalkę i zdobyć kolejne trofeum. Wkurwia mnie babsko straszliwie, ale nie tak heelowo (jak powinna), ale tak po prostu, normalnie - po ludzku. Mam tylko nadzieję, że nie planują zrobić z niej pierwszej laski w AEW z dwoma babskimi pasami : 2. FTR (Cash Wheeler and Dax Harwood) (with Stokely) vs. Daniel Garcia and Nigel McGuinness - słabiutka walka, przez większość czasu oparta o gnojenie Nigela i niedopuszczanie Garcii do ringu, czyli bookingową sztampę. Jedyne zaskoczenie, to to, że finalnie to Daniel jobnął, bo spodziewałem się, że od tego tu będzie Angol. Uśpiło mnie to starcie i kilkukrotnie musiałem cofać, co nie jest najlepszą rekomendacją. 3. Mark Briscoe vs. Ricochet - kolejny zmarnowany potencjał przez durny booking. Pomimo niezłych spotów i fajnych motywów komediowych, Maras przez 90% walki wycierał sobie buty Łysolem, żeby ten na koniec wygrał po dwóch akcjach z nożyczkami... Kto to kurwa rozpisuje??? Podkupili bookerów z WWE? 4. The Hurt Syndicate (Bobby Lashley and Shelton Benjamin) (c) (with MVP and MJF) vs. The Sons of Texas (Dustin Rhodes and Sammy Guevara) - walka z dupy, o randze tygodniówki, a oglądało się ją całkiem spoko. Nie była zbyt długa, były zmiany przewag, fajnie rozpisany Dustin (który z wiekiem jest jak wino) i nie przynudzała. Żaden tam wypas, ale mimo wszystko, dostałem więcej niż się spodziewałem (choć za wiele się nie spodziewałem). 5. Kazuchika Okada (c) vs. "Speedball" Mike Bailey - pierwsza, naprawdę dobra walka na tym PPV. Mocno kibicuję Karate Kid'owi od czasów TNA i tutaj także błyszczał, a walka nabierała kolorów, kiedy Bailey zaczynał ją prowadzić (bo Okada standardowo potrafił ją ringowo zamulić). Zajebiste kontry, zmiany przewag i solidnie rozpisany pretendent, który - pomimo, że nie miał prawa tego wygrać - zafundował nam kilka niezłych near falli. Fajnie się to wszystko oglądało. Akurat na Bitch'a Bailey jest obecnie za krótki (pod kątem wypromowania), ale mam nadzieję, że finalnie dostanie w AEW push adekwatny do jego skillsów. 6. "Timeless" Toni Storm (c) (with Luther) vs. Mina Shirakawa - no żesz ja pierdolę! Przecież za takie rozpisywanie walk powinny być instant wyjebki z roboty. Sikawa robi miękkim dzyndzlem Sztormiaczkę przez niemal całą walkę, kontruje, obija, ogólnie niemal ośmiesza w ringu, żeby Antośka na sam koniec miała reaktywację i po odpaleniu jednego finiszera, skradła wygraną??? To musiał bookować ten sam kretyn, co rozpisywał walkę Rico z Briscoe. Widać tą samą spierdolinę mózgową i zero pojęcia o co chodzi w tym biznesie 7. Kenny Omega, Swerve Strickland, Willow Nightingale, and The Opps (Samoa Joe, Powerhouse Hobbs, and Katsuyori Shibata) vs. Death Riders (Jon Moxley, Claudio Castagnoli, Marina Shafir, and Wheeler Yuta) and The Young Bucks (Matthew Jackson and Nicholas Jackson) - mam z tą walką duży problem. Z jednej strony 3/4 było mega chujowym chaosem, pełnym słabego brawlu i okraszonym jakimiś debilnymi przyśpiewkami i odpustową muzą lecącą w tle (serio???), co wymęczyło mnie w chuj i spowodowało permanentne odliczanie do końca. Jednak pozostała 1/4, a zwłaszcza to co działo się stricte w ringu, potrafiło diabelnie wkręcić i sprawić, że momentami można było zamarkować. Te wariackie spoty, szaleństwo i konkretny hardcore - prawie uratowały to starcie. "Prawie" robi jednak różnicę. Nie wiem czy Joe miał jakąś kontuzję, ale nie było go tu niemal widać, gdzie to on powinien poprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa (powinni go uwiarygodnić), żeby na następnym PPV, mógł gładko jobnąć Mox'owi, w walce "jeden na jeden". Dziwnie to wyglądało, że Kapitan Teamu stosunkowo (do reszty) gówno tutaj zrobił. 8. The Paragon (Adam Cole, Kyle O'Reilly, and Roderick Strong) vs. The Don Callis Family (Konosuke Takeshita, Kyle Fletcher, and Josh Alexander) (with Don Callis) - nie wiem co było nie tak z tą walką, ale za cholerę nie potrafiła mnie wkręcić. Ringowo było spoko (bo oba teamy, to świetni zawodnicy), ale czułem jakby każdy odpierdalał tam swoje, bez jakiejś większej ringowej chemii. Finisz też był jak cała walka... Po prostu był, ot tak, bez jakiejkolwiek finezji. Szkoda, bo potencjał by tutaj na prawdziwego killera, a dostaliśmy walkę jakich wiele... na tygodniówkach. Swoją drogą Cole ładnie poleciał w dół w kwestii pushu. Od main eventera do udupienia w tagach. Wygląda jakby kompletnie nie mieli obecnie na niego pomysłu. 9. "Hangman" Adam Page vs. Will Ospreay - byłem podjarany wizją tej walki jak ksiądz proboszcz przed wizytą w Smyku. Finalnie powiem tak - było bardzo dobrze, ze świetnie rozpisanymi zawodnikami, kozackimi kontrami i mnóstwem near falli. Skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że nie spodziewałem się po taki składzie jeszcze więcej. Jedna rzecz była tam dla mnie jak kamyk w zajebiście wygodnych butach, a mianowicie tempo stracia. Kiedy Kowboj prowadził pojedynek, było chwilami wolno jak w walkach Reignsa, z tą jednak różnicą, że Adaś potrafi robić to na pełnej kurwie (co pokazał nie raz) w przeciwieństwie do Pięknego. Ktoś znowu rozpisał to po chuju, bookując Hangmana z "zaciągniętym ręcznym" :roll: Szkoda, bo mogli skrócić to o te 10 minut, ale pozwolić obu wcisnąć gaz do dechy, a wtedy ponowne ojcostwo już by mi nie groziło, bo urwałoby mi jaja Nigdy nie czytam innych opinii przed napisaniem własnej, ale podejrzewam, że za wynik pewnie AEW dostało mocne zjeby. Ja tam nie narzekam. Od zawsze mocno kibicuje Wisielcowi (bardzo lubię jego postać oraz ringowe skille) i cieszy mnie push dla niego. Podejrzewam, że wygrał, bo chcą jeszcze zostawić pas u Moxa (Adaś niestety nie da tutaj rady), a jak już Ospreay dostanie swoją szansę na Złoto - to ją wykorzysta. Swoją drogą Angol jest trochę rozpisywany jak Omega - potrafi przegrać z teoretycznie słabiej promowanym rywalem, ale potrafi też wygrać dosłownie z każdym, co zapewne wkurwia jego fanów, ale też powoduje, że przy jego starciach, nie można być do końca niczego pewnym. Reasumując - kolejne już PPV od AEW, które jak na ich możliwości, to dupy nie urywa. Od chuja niewykorzystanego potencjału i bookerskiej fuszerki. Tak na dobrą sprawę, to były tylko 2 bardzo dobre walki (main event i Okada z Bailey'em) i 2, które były spoko (walka o pas tagów oraz Anarchy). Cała reszta zassała w mniejszym lub większym stopniu, co jak na umiejętności AEW (a pokazali nie raz, że potrafią montować kurewsko dobre PPV's) jest jednak mocno rozczarowujące. Moja ocena: 3-/6.  
    • PTW
      GALA JUŻ W SOBOTĘ, KTO OKAŻE SIĘ PROTAGONISTĄ KOMIKSU NAPISANEGO W NASZYM RINGU? :) To tylko mała zajawka tego, co wydarzy się 31 maja w ramach pro wrestlingowej extravaganzy zatytułowanej PTW: Dzień Dziecka. Kto napisze kolejny rozdział epickiej historii, a kto utonie w falach zapomnienia? Bądź z nami i przeżywaj losy swoich ulubionych bohaterów! Przeczytaj wpis na oficjalnym fanpage PTW.
    • Grins
      R-Truth a raczej Ron Cena to był świetny przystanek dla Cena co jak co  Wychodzi na to że Cena sam chyba sobie dobiera zawodników z którymi chce stoczyć walkę, mam nadzieje że to nie Cody będzie ostatnim przeciwnikiem Cena tylko Punk.  Bronson Reed nowy członkiem stajni Rollinsa... Najśmieszniejsze w tej całej historii jest to że Roman zniknął od tak z dupy, po prostu go nie ma i chuj... Zrobił sobie przerwę i wróci po Money In The Bank albo na samej gali ale już nie jako OTC, Trible Cheef bo to już umarło coś czuje że będzie już nowy gmmick oby nie Big Dog    
    • Grins
      Jakoś ostatnio mam mało czasu oglądać wrestling, ale obejrzałem ostatnio tą galę i ogólnie była nawet spoko tym bardziej Fatal 4 Way mocno mnie nie zawiódł ale już Main Event był nie co średni. Nie będę się tu rozczulał nad każdą walką, ogólnie przejdę od razu do Main Eventu, na prawdę to miała być ostatnia walka Cena i Ortona? Serio średnia końcówka tym bardziej, John mimo że staruje się Heelować to średnio mu to idzie, ta jego sztuczność bije po oczach, serio jak już chcieli tego turnu to mógł zmienić charakter a nie dalej wchodzi przy swojej starej muzyce, dalej w starym stroju bez sensu to jest... Ogólnie wszystkie segmenty Ortona i Cena były świetne ale sama walka to totalna klapa, szkoda mi Ortona że go tak chujowo zabookowali bo serio nie zasługuje na to.  Tyle z tego dobrego że Valkyria jest pompowana i pushowana to na duży plus, jednak powrót Becky to nie był taki zły pomysł może sama Beczka postanowi promować młodsze nabytki. 
    • KyRenLo
×
×
  • Dodaj nową pozycję...