Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Dlaczego warto oglądać indys, puroresu & lucha libre?


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  933
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.06.2005
  • Status:  Offline

ale pieprzysz Spinebuster, tak na pewno takie fedy jak ROH, CZW, PWG, IWA-MS sa skierowane tylko do fanow z danego miasta

 

Nie wiem które z nich są lokalne a które mają szerszą strukturę. Nie chodzi mi o konkretne przykłady, ale o mechanizm. Jeśli te fedy które wymieniłeś nie są lokalne (nie wiem, nie znam się) to jednak nie mają chyba ambicji globalnych (nie chcą mieć masowego odbiorcy). Mam rację?

 

Więc w którym miejscu pieprzę, Panie PolemistoJednozdaniowyRozpoczynającyWypowiedźOdMałejLiteryINiekończącyKropką?

  • Odpowiedzi 36
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • ulvhedin

    5

  • RVD

    4

  • Dejv

    4

  • Spinebuster

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 107
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2005
  • Status:  Offline

od czasu jak dostalem w swoje rece, a wlasciwie przed oczy TWC, a teraz Fight, mam wieksza mozliwosc ogladania "podziemia" (plus czesto sciagam troszke rzeczy niezaleznych) Rowniez Ostatnio duzo czasu spedzam przy IWA RoH itd i wlasciwie nie powiem nic czego juz nie przeczytano ze to po prsotu rozrywka dla fana czystego wrestlingu, ot nic dodac nic ujac, tak jak oglada sie boks, UFC, K1 czy Pride bez storyline`u. Aczkolwiek mozna je ogladac raz na jakis czas(tak jak gale bokserskie), ogladane co dzien po prostu traca na znaczeniu

 

A do malego zamieszania rzuce cos od siebie: problem w wybraniu pomiedzy fedami niezaleznymi a mainstreamowymi, nawet dla fana smarta polega chyba na tym ze chyba jednak gdzies tam w podswiadomosci istnieje przywiazanie do lubosci zapatrywania wszystko na to co duze(syndrom mcmahona ma kazdy z nas, aczkolwiek moze nie tak rozwieniety jak on) piekne i swiecace a nie w leniwosci czy wygodzie. podobnie jest w boksie, od zawsze to pojedynki heavyweightow przyciagaly miliony fanow i wielkie zyski a wagi lzejsze niestety nigdy nie beda sie cieszyc az takim wielkim prestizem niezaleznie od tego ile znajdziemy wyjatkow przeczacych temu.

 

gdyby w fedach nezaleznych znalezli sie studwudziestokilowi dwumetrowcy z talentem to podejrzewam(zakladajac ze nie podkupiono by ich) ze to wlasnie one by za pare lat wytyczaly trendy i sciagaly fanow, kurniki zmienily by sie na dwudziestotysieczne hale itd

 

RVD, moze to wlasnie dlatego lubisz czasem wrocic do WCW?


  • Posty:  179
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.08.2005
  • Status:  Offline

ale pieprzysz Spinebuster, tak na pewno takie fedy jak ROH, CZW, PWG, IWA-MS sa skierowane tylko do fanow z danego miasta

 

Nie wiem które z nich są lokalne a które mają szerszą strukturę. Nie chodzi mi o konkretne przykłady, ale o mechanizm. Jeśli te fedy które wymieniłeś nie są lokalne (nie wiem, nie znam się) to jednak nie mają chyba ambicji globalnych (nie chcą mieć masowego odbiorcy). Mam rację?

 

Więc w którym miejscu pieprzę, Panie PolemistoJednozdaniowyRozpoczynającyWypowiedźOdMałejLiteryINiekończącyKropką?

 

piszesz ze sa adresowane do fanow z konkretnego okregu, to co ogladajac CZW nie rozumiesz o co chodzi na gali poniewaz jest ona kierowana do ludzi z philadelphi? tyaa jasne..

uwierz ze prawie kazda federacja chcialaby byc globalna ale brak kasy robi swoje.. po co inaczej ROH jezdzilby po UK, CZW podpisywalo umowy z IWS, BJW itd?


  • Posty:  674
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.03.2006
  • Status:  Offline

Nie rozumiem po co jest ten temat , jak ktoś lubi scenę niezależną ten ogląda indys itp a kto nie to nie . Wiem że był temat o TNA ale to pisał człowiek który oglądał tylko WWE i chciał się zapytać czy warto aby sięgnął po TNA . Ale to jest trochę inna sprawa . Więc tak ja sądzę ze warto bo samym TNA albo WWE się nie żyje ( to działa także w odwrotną stronę ) ale po kolei...

 

Moja historia z indys zaczęła się nie tak dawno . Pamiętam jak sciągnełem moje pierwszą całą PPV CZW TOD 4 ! Prawdziwa masakra :twisted: Ale najpierw oglądałem dużo walk , najwięcej IWA MS . Ale pamiętam że pierwszą federacją wrestlingu z jaką się zetknąłem było WWF . Pamiętam jak się jarałem jak Undertaker miotał przeciwnikami ( nadal się jaram ) . Wiem że większość z was to swoją przygodę z wrestlingiem rozpoczęli z WCW . Ale ja długo nie czekałem po WWF i odrazu sięgnąłem po ECW . To mi się podobało ECW ,wymiatało i nic tego nie zmieni . Odrazu stałem się fanem Sandmn'a ! Kije kendo , piwo , papierosy , ostry styl to było coś !! Ale miałem o indys..... Później zastanawiałem się jak można robić takie chore rzeczy i doszłem do wniosku że można :D

I tak stałem się fanem rożnego wrestlingu..

 

A jeśli chodzi o meksyk i ROH to za bardzo nigdy go nie oglądałem . Gale ROH w całości widziałem tylko jedną a meksyk to żadną ( tylko pojedyncze walki ) . Ale za to widziałem sporo XPW , FMW i trochę JCW . Mi najbardziej podobały się federacje ultraviolentowe . Dlaczego warto oglądać indys itp ?? Dlatego że to dobry wrestling , na wysokim poziomie i każdy znajdzie tam coś dla siebie . Jest to dobra odskocznia od WWE ale też zarazem bardzo dobra rozrywka dla fanów wrestlingu . Gdyby bardziej indys było reklamowane to miało by naprawdę dużo fanów ponieważ indys ma bardzo duży wachlarz federacji . Takie podsumowanie - warto oglądać indys i pamiętajcie nie samym WWE i TNA człowiek żyje . Więc zachęcam sięgajcie głębiej niż tylko po WWE albo TNA .


  • Posty:  336
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

Ehh ten caly wywod to tylko krytyka wwe i tna ktorych z tego co wyczytalem RVD i tak nie ogladasz 8) .

wymieniles nazw kilkanascie federacji niezaleznych i naprawde wszystkie sa takie cacy?:) tak zapytam czy ty te federacje wogle ogladasz? az tak sa one dostepne?

Mowisz ze fani wwe i tna sa glupkami a indys to co inteligenci?:)

ehhh....

jeden temat o indys naprawde wystarczy


  • Posty:  527
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  08.11.2003
  • Status:  Offline

RVD: zapomniales dodac (lub ja przeoczylem) ze w Japonii do sfery entertainemntu zalicza sie tez duza interakcje zawodnikow (nie wszystkich, tylko wybranych "rozsmieszaczy') z sedzia jak np dyskusje glosne/smieszne z sedzia(wrecz dialogi, ale jak bardzo smieszne nie wiem, nie znam jap, ludzie z widowni sie smieja w kazdym badz razie) lub wspolne wykonywanie akcji z sedzia (w USA nie do pomyslenia) itp.

 

Ja z calego serca polecam:

AJPW/NJPW z lat 90-tych: wszystkie turnieje jak G1 climax, J-cup'y, World Tag League czy Best of super juniors i walki Misawy,Kobashiego,Vadera i Kawady (all kombinacje) oraz Dragon Gate

 

Mowie to jako fan TNA(ostatnio w moim odczuciu podarza w zlym kierunku, a szkoda bo caly 2006r byl bardzo udany).

Bylem (i wciaz jestem) fanem WCW (na nim sie wychowalem) a mimo to odnajduje w niektorych federacjach indys to czego mi brakuje w tych bardziej znanych - dobrych walk i klimatu (aczkolwiek nie wszystkie indys sa fajne, np taka Chikara to jak dla mnie glupota i wrecz paordiowanie wrestlingu - robienie z niego teatru kostiumowego, ale co kto lubi, obejrze world tag grand prix to ostatecznie wydam wyrok na ten fed;p).

Mam uraz do WWE za to co zrobilo z WCW (Fuck You Vince!) dlatego ich nie ogladam. Przyznam sie bez bicia ze czasem braknie mi entertainmentu, ale gdy obejrze sobie przykladowo taka gale RAW i widze jakas "walke" to w myslach modle sie by jak najpredzej sie skonczyla, tak mnie meczy (czasem zdarzaja sie dobre walki w WWE, lecz z akcentem na czasem). Wrestling w koncu to nie jest soap opera tylko "walki" bedace kwintesencja tego "sportu" dlatego tez po takim jednym RAW mam dosc tego typu entertainmentu na kolejne 3/4 miesiace:)


  • Posty:  562
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.12.2005
  • Status:  Offline

Ja sam jestem raczej mainstream manem, ale wolę sobię od czasu do czasu pooglądać walki ze sfery szeroko pojętych indys.

Jeśli chodzi o Puroressru, to bardzo ciepło wspominam gale NJPW, które swojego czasu puszczane były na eurosporcie.

Było, nie było tam po raz pierwszy zobaczyłem Hulkstera w akcji :P.

W tym okresie The Great Muta i Jushin Thunder Liger byli chyba moimi ulubionymi wrestleremi. :)


  • Posty:  1 977
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.11.2003
  • Status:  Offline

Navroth: Te federacje,które byly tutaj wymieniane (te kilkanaście jak to ujołeś) są warte uwagi.Wiadomo,że jedne mniej drugie bardziej,ale jakby nie patrzeć są wymienione bo są naprawde warte uwagi i poświęcenia im troche czasu. Oczywiście są federacje indy's,których nie warto oglądać,ale czy tutaj ktoś o nich wspominał ? Nie sądze :D .

  • Posty:  1 927
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  25.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dla mnie indy wrestling był ostatnią deską ratunku. Gdy pod koniec gimnazjum wróciłem do oglądania wrestlingu, oglądałem WWE. Po 1,5 roku miałem dość i przerzuciłem się na alternatywę - TNA. Oglądałem 2 lata, w międzyczasie oglądając pojedyńcze walki z CZW/ROH/IWA: MS/ BJPW/FMW/ECW. Powoli dotarło do mnie, że i TNA mi się znudziło. Myślałem już o rzuczeniu wrestlingu, ale dałem szansę Indy i wciąż ru jestem. Prawda jest taka, że jeśli jesteś gotów oglądać dobre walki z entertaiment'em na drugim planie, to nie ma co się zastanawić - wyjście jest jedno.

Dziś oglądam także Puroresu, które jest dla mnie czymś niezwykłym. Cenie sobie Kenta Kobayashiego, KENTE, czy Misawe, szanuje postawę japońskich fanów.


  • Posty:  674
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.03.2006
  • Status:  Offline

Myślałem już o rzuczeniu wrestlingu, ale dałem szansę Indy i wciąż ru jestem

 

Prawda jest taka że indys uratowało cię , niczym Bóg przed grzechem :D Wszystko jasne indys umie ratować ludzi w rozpaczy , roztargnieniu....itp To takie moje głupie pieprzenie :)

 

Na pewno tak jest jak to napisał Vaclav kiedy coś już ci się znudziło to sięgnij po coś zupełnie nowego z innej pułki ( nie chodzi tu o narkotyki :P ) W tym przypadku dobre było sięgnięcie po scenę niezależną . Co tu dużo pisać....Indys jest dobrą alternatywą dla tych którym zdążyły się już przejeść WWE , TNA


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

Dobra, w końcu pora odpowiedzieć :)

 

Po pierwsze - aby była jasność: tekst ten, to nie jest felieton . Przypadkowo wyszedł w formie przypominającej coś takiego, jednak jest to jedynie nieco dłuższa wypowiedź, którą chciałem skłonić wszystkich do dyskusji.

 

Po drugie - nie wydaje mi się aby jeden temat o scenie niezależnej wystarczył. Ok, można sobie w nim dyskutować itp, ale właśnie taki temat o tym dlaczego warto oglądać federacje inne niż WWE i TNA przeszedłby bez echa. A tak, został założony nowy temat, do którego każdy "bez problemu" może wejść, poczytać i ewentualnie dodać coś od siebie. Wystarczająco mało dzieje się na Attitude/RazorRMedii (oprócz newsów :) w kwestii sceny niezależnej, więc chciałem nieco "rozbujać" tą tematykę, albowiem w innym wypadku, zakmęlibyśmy się tylko i wyłącznie na WWE oraz TNA.

 

Po trzecie: z wypowiedzi Fuckhead'a oraz ulvhedin'a wynika, że ja piszę o czymś, czego na oczy nie widziałem, tzn. nie oglądam chociażby NOAH oraz CZW (lub wybieram sobie do oglądania tylko te ciekawsze walki). Przepraszam bardzo, ale ja sam chyba dobrze wiem co oglądam. Ale ok, dla waszej wiedzy informuję, że ze sceną niezależną staram się być na bierząco (chociaż wiadome jest, że nie ze wszystkim jest się w stanie być na czasie). To, że nie piszę na forum o każdej oglądniętej przeze mnie gali/pojedynku, to nie znaczy, że nic nie oglądam z nich (bo z wiedzą na temat danego show, robię to co uważam za stosowne).

 

Po czwarte: nigdy nie wychwalałem żadnej federacji, że jest taka cacy cacy. Przykładowo CZW miało słaby 2005 rok (w zasadzie od połowy 2004 do stycznia 2006), kiedy to robiło słabe gale. I o tym mówiłem. Nie w mojej intencji jest faworyzowanie federacji, pomimo, że nie ukrywam tego, iż CZW jest mi bardzo bliskie.

 

Po piąte: Nie wiem, może ja jestem jakiś inny, ale mi w zasadzie każda gala NOAH z jaką mam styczność podoba się. Sam się sobie dziwię, ale naprawdę - ani trochę nie nudzę się przy tej promocji. Cóż, chyba przez to, że lubię typowy strong style.

 

Po szóste (do Spinebustera): ROH - pomału, pomału a za jakiś czas (powiedziałbym, że to jeszcze jest kwestia lat) a federacja będzie miała zasięg krajowy (oczywiście nie żeby od razu lądować w TV, bo prędzej niż ROH w TV [nie TWC], to Necro Butcher zdobędzie Junior Heavyweight Title :). Póki co, jest to promocja nr. 1 na wschodnim wybrzeżu i nr. 1 wśród federacji niezależnych w USA. CZW - ostatnio to już niestety ale jest tylko federacją regionalną, ograniczającą swoje gale tylko do dwóch stanów - Pennsylvania oraz Delaware (kiedyś było jeszcze NJ). Pomimo tego, jednak są organizowane specjalne autobusy, które dowożą fanów z Nowego Jorku na gale CZW w ECW Arena. IWA Mid-South - federacja regionalna, ograniczająca swoje gale w zasadzie tylko do dwóch stanów - Illinois oraz Indiana (chociaż ostatnio miała debiut w Teksasie, a w czerwcu powraca do Filadelfii w Pennsylvanii). PWG - federacja regionalna - jej gale nie wychodzą poza Kalifornię.

 

Po siódme: wiesz Ceglak - generalnie to wracam do WCW głównie przez walki cruiserów, które do teraz mnie pasjonują, tzn. mogę kilka pojedynków oglądać po kilka razy i mi się nie znudzą. Być może mam tam jakieś drobne ciągotki do czegoś "większego", bo co roku jedyną galą WWE jaką oglądam jest Wrestlemania. Samej Manii nie oglądam z przyjemności (i przyzwyczajenia), lecz z samej ciekawości, bo wiem, że to jedyna rzecz na którą sobie pozwalam. Chociaż i tak, po jej oglądnięciu mam krytyczne opinie na jej temat.

 

Po ósme: masz rację DDP w kwestii entertaimentu w Japonii. Co do Chikara'y, to obecnie już tam nie ma takiego pajacowania, tj. kolejnych CP Munk'ów, Ken the Box'ów, czy też Dragon Dragon'ów. Pomimo chwilami komiksowego podejścia do wrestlingu, jednak generalnie Chikara zajmuje się naprawdę dobrym pro-wrestlingiem w ujęciu nieco dla młodszego widza.

 

Po dziewiąte: wiesz navroth, federacje niezależne oraz Japonia nie są tak eksponowane jak WWE oraz TNA. Tutaj nie ma tak dobrze, że w kilka godzin po gali, masz materiał dostępny od razu. Tutaj trzeba spokojnie czekać, szukać (i czasami naprawdę mocno szukać) i mieć nadzieje, że się znajdzie to co się chce. I wiesz co navroth - to jest naprawdę duża frajda! A wiesz dlaczego? Bo wtedy szanujesz to co masz, oglądasz to z wielką pasją, bo masz w głowie to, że udało ci się to zdobyć. Akurat w stosunku do WWE & TNA naprawdę jest ciekawa sytuacja. Fan WWE & TNA może łatwo przejść sobie od jednej gali do drugiej danej federacji - zdobycie show/walki to dla niego nie jest problem. Jeśli nie znajdzie, to zawsze ktoś może mu to udostępnić. Następnie podyskutuje, powkurza się (lub pocieszy) jaka była gala i ma przejście do następnego show, które jest za kilka dni. Wszystko to, podkreślam - jest stosunkowo łatwe do zdobycia. Taki fan nie musi się napocić aby znaleźć coś. Co za tym idzie, podchodzi do tego w taki sposób "ot, kolejna gala jaką zaliczyłem". W przypadku sceny niezależnej, wygląda to tak, że jak się coś znajdzie naprawdę ciekawego, to w pewnym sensie można traktować to jak "wielką rzecz", np. materiał z jakiś starych gal, które ciężko dostać, albowiem nie było jeszcze re-edycji itp. Człowiek potrafi się ucieszyć jak dziecko nawet jedną głupią wmv'ką w słabej jakości - ale dzięki temu, może pochwalić się, że widział ten pojedynek bądź galę i w pewnym sensie "poszpanować w swoim otoczeniu". I szczerze powiedziawszy, to jest naprawdę piękne! Coś co chyba raczej fani WWE & TNA nie zaznają obecnie...

 

Po dziesiąte: nigdy nie twierdziłem, że fani WWE & TNA są głupkami, bo bym chyba się naraził na krytykę całego naszego forum. Powiedziałem jedynie tylko tyle, że fani z USA w porównaniu z Japończykami są głupi (i to niestety jest niezaprzeczalny fakt). W przypadku ogółu fanów, powiedziałem jedynie tyle, że fan WWE & TNA potrafi iść na łatwiznę i pewnym sensie (nie w większości), robi sobie tak, jak jest mu wygodnie.

 

I na koniec mojej wypowiedzi drobne sprostowanie the sandman'a :) CZW TOD 4 nie było PPV. CZW oprócz początkowych dużych planów co do "High Stakes 2: Always Bet on Black" nie zorganizowało ani jednego PPV, pomimo, że na początku działalności federacji (gdzieś 2000 rok) już chciało jedno PPV nagrać. Samo "High Stakes 2: Always Bet on Black" miało być PPV, ale ostatecznie pojawiły się jakieś problemy na linii CZW-DirecTV i sama gala nie została puszczona w formie PPV.


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Coś co chyba raczej fani WWE & TNA nie zaznają obecnie...

 

Obecnie nie, ale jeszcze 2-3 lata temu tak było. Oglądało się tylko PPVs (najczęściej kilka tygodni po gali), gdyż gale telewizyjne były zarezerwowane dla fanów z szybkimi łączami. W innym wypadku wcześniej byś skonał niż coś zobaczył ;). Oczywiście nie było to regułą, bo niektórzy od czasu do czasu ściągali coś, a później, gdy mieli dobry humor, nawet przerabiali (a czasem nawet nie) i wrzucali na servery, których nie było tak jak dzisiaj - do wyboru, do koloru. Więc fan WWE lub TNA, albo jednego i drugiego też musiał się narobić jak głupi osioł aby coś zobaczyć. A wcześniej? Pomijając to, że łącza były słabe (ogólnie), to nawet nie było czego ściągać. Jaka była radocha gdy komuś udało się dorwać jakiś theme, klip albo pojedynczą walkę.


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

Pamięta się te czasy, oj pamięta :)

  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

RVD - uważam ten temat za trochę... dziwny, bo przedstawiłeś tutaj sprawę jako "WWE&TNA kontra reszta świata" a to przecież zupełna bzdura. Ja oglądam WWF/WWE od 18 lat i pomimo ostatnio coraz gorszej jakości produktu, jakim karmi nas Vince - i tak będę oglądał. Czemu (tym bardziej, że zawsze "walka" była dla mnie ważniejsza niż enterteinment)??? Nie wiem sam... Pewnie z przywiązania (do wrestlerów), sentymentu (do federacji na której wyrosłem), ciekawości (jak rozwiążą się pewne feudy) itd. Wiesz, WWE dla mnie to swoisty paradoks, bo np. gdybym mógł ściągnąć tylko jedno PPV jednej federacji, to pomimo tego, że uważam iż PPV's np. TNA, RoH, czy CZW prezentują o niebo wyższy poziom (a co za tym idzie - spodobały by mi się bardziej) - i tak zassałbym (jak narkoman:) PPV WWE, i to właśnie z powodów, które wymieniłem powyżej. Nie oznacza to jednak, że nie doceniam innych Fed'ów i ich nie oglądam. Lubię sobie także obejrzeć TNA, RoH, CZW, IWS, IWA, itp ale po prostu nie śledzę ich (może poza TNA) tak dokładnie (czyt. maniacko:) jak np. WWE. Wiąże się to z pewnością po trosze ze względu na ich (mocno utrudnioną) dostępność a po trosze ze względu na to, że człowiek nie ma czasu by oglądać wszystko a pierwszeńswo (ach, te sentymenty...) ma tu dla mnie WWE. Widzisz, mówisz że fani tylko potrafią narzekać na WWE... Może i tak jest, ale nic nie dzieje się bez przyczyny. Ja WWE przyrównałbym do niesfornego dziecka - często potrafi Cię wkurwić, napsuć zdrowia, rozczarować nietrafionymi wyborami, ale zawsze pozostanie TWOIM dzieckiem, które będziesz kochał. Tak samo jest z WWE. Nie jestem jakimś ślepym markiem i jestem świadomy ułomności MacMachonlandii ale WWE będzie zawsze dla mnie #1 (oczywiście nie dla tego że jest najlepsze, ale dla tego, że jestem do tego Fedu najbardziej przywiązany). Nie przeszkadza mi to jednak pasjonować się pojedynkami z Indys, które także bardzo często lubię sobie zapodać ponieważ stanowią one dla mnie świetną odskocznię od WWE. Tak więc pytanie, czy warto oglądać Indys, Japonię czy Meksyk jest dla mnie pytaniem czysto retorycznym - oczywiście, że warto, w końcu nie samym chlebem człowiek żyje. Ja nie określiłbym siebie fanem WWE - jestem fanem WRESTLINGU, a że do WWE mam największy sentyment (nie bez znaczenia pozostaje tu też dobra dostępność), to oglądam go najwięcej, nie zapominając przy okazji o innych Fed'ach, także Indy's. Myślę, że jedno z drugim idzie śmiało pogodzić (WWE, TNA z Indys, Japonią czy Meksykiem), tak więc nie ma sensu uderzać w ton (a tak odebrałem Twojego posta), że fani WWE to ludzie z klapkami na oczach, nie dostrzegający potencjału sceny niezależnej, potrafiący tylko psioczyć na MacMachona a nie potrafiący (z lenistwa) ruszyć dupska i poszperać na "scenie Indys". To, że ktoś lubi WWE czy TNA, nie oznacza, że musi być zaraz "zaknięty" na inne Fedy sceny niezależnej. Po prostu życie to sztuka wyboru - każdy ogląda to co go najbardziej kręci, a jakie się zachowuje proporcje pomiędzy "komercją" (WWE, TNA) i "indywidualizmem" (others), to już każdego osobista sprawa. Uważam, że każdy szanujący się fan wrestlingu - nigdy nie powinien ograniczać się do jednego Fed'u i powinien mieć - chociażby pobieżne - rozeznanie w tym, co się dzieje na szeroko pojętym "wrestlingowym podwórku" (także odnośnie WWE, RVD - którego podobno nie oglądasz i w ogóle nie śledzisz). Wtedy i tylko wtedy można wydawać jakieś obiektywne opinie czy porównywać do siebie różne Fedy.

  • Posty:  1 055
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2006
  • Status:  Offline

W ogóle nie zgadzam się z tym co napisał Spinebuster. Analogia, którą użył uważam za całkowicie nieprawidłową. Gdyby najlepszy technicznie wrestling prezentowali eskimosi na Grenlandii to czy to znaczy, ze gale takiego fedu mogą odladać tylko miski polarne, foki + kilku polarników? Co to za absurd!?

 

I tak wcześniej czy później zawodnicy indy odwiedza TNA lub WWE? Byłoby to możliwe, gdyby na scenie indy nie pojawiali się nowi zawodnicy, a całe to "przechodzenie" wszystkich zawodników trwało by 20 lat.

 

Nie jestem jakimś politologiem, ani "fanem" polityki. Jezeli chodzi o nasz kraj, to staram się trzymać rękę na pulsie w tym temacie i to wszystko. A już polityka USA w ogóle mnie nie interesuje (analogia rox). Tylko w czym rzecz? A w tym, ze szukam najlepszego technicznie, gatunkowo itd. wrestingu, i nie ma znaczenia to gdzie takie gale się odbywają jeżeli chodzi o misto, kraj lub kontynent. Może być to gala federacji, której nazwę słyszę pierwszy raz w życiu, hala typu "kurnik" i 100 fanów. Całą tą specyfikację mam głęboko gdzieś, skoro widzę, że praktycznie każda walka jest lepsza od main eventu na PPV z WWE. I tu jest pies pogrzebany i nie ma w tym jakiejś ukrytej filozofii.

 

Spinebuster nie wiem co paliłes pisząc tego posta, ale od dzisiaj zawsze będziesz kojarzył mi się z tą polityczną analogią, której absolutnie nie kumam i nie mam pojęcia jak te dwie rzeczy moża porównywać ze sobą. Oczywiście nie naśmiewam się z Ciebie, absolutnie. Pozdro.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      I tak i nie. Nie - nie jest to prawidłowa odpowiedź. Tak - zdecydowanie jest to film dla Ciebie, amigo
    • Kaczy316
      1.Zgadzam się w 100% taki teatr/serial, ale wrestling nigdy nie był sportem   2.Przez prawie pół dekady ciężko nie powtarzać schematów, nawet w filmach obecnie to widać czy serialach, ciężko stworzyć coś oryginalnego, bo "wszystko już było".   3.100% Prawdy   4.Znaczą, ale niestety o wiele mniej niż kiedyś, w sensie uważam, że obecnie więcej niż w latach 17-22, ale mniej niż w latach przed PG Erą chociażby.(A i btw pominąłeś nr. 4 xD)   5.Wszystko się dostosowuję do swoich czasów dobrym porównaniem są filmy i seriale, bo do tego można porównać wrestling, jakie filmy wychodziły w latach 90-00? I ogólnie jakie rozrywki wtedy preferowano? Brutalność była mega pożądana przez ludzi, walki, coś dla tego typu grup odbiorców, a właściwie wtedy to były nawet masy, bo większości wmawiano, że to jest rozrywka, teraz wszystko jest tworzone pod masy i dzieci, jakie czasy takie widowiska.   6.A tutaj się nie wypowiem, bo ciężko mi coś powiedzieć, może coś w tym jest.   Teraz tematy bieżące:   1.Dość subiektywna opinia, ja uważam, że dzięki temu mieliśmy naprawdę mega WM 40, gdyby Cody zdobył tytuł rok wcześniej nie mielibyśmy tak dobrego odłączenia się Jeya według mnie od Romana, sytuacji z Bloodline całej, kozackiego feudu z Rockiem, świetnego momentu z wybraniem zemsty na Rollinsie przez Romana, no ja powiem tak, gdyby patrzeć świeżo po WM 39 to można by to tak uznać, ale patrząc ile świetnych momentów dało to, że właśnie Rhodes wygrał dopiero rok później to jestem zdania, że była to najlepsza możliwa decyzja.   2.Z Tym też się zgadzam w 100% Bloodline zaczyna nudzić, ale głównie dlatego, że znowu wracamy do punktu gdzie umiera sporo storyline'ów, po prostu boją się pociągnąć za spust, dlaczego Solo nie wygrał z Romanem? Dlaczego nawet po wygranej Romka nie dostaliśmy Rock Bottom dla Romualda? Czemu Heyman się nie mógł odwrócić od Romana? Dlaczego Reigns nie mógł zwerbować sobie drużyny na WG tylko to Drużyna się do niego kleiła pomimo tego co im robił? To story zyskało na innowacyjności i ryzyku, a teraz traci mega dużo na pójściu po najmniejszej i najbardziej przewidywalnej linii oporu.   3.Też w 100% się zgadzam i mówię to od dłuższego czasu, Sami od 2022 odwala taką robotę, a jedyne co miał to pas IC, gdzie stracił go w drugim feudzie meh, chociaż ME WM nie da się mu odebrać i genialnego momentu, tak dalej to nie jest pas WWE/WH i ścisły ME tygodniówek, PLE, po prostu jak jest potrzebny to go wyciągają z kieszeni, żeby jobbnął, to samo jest z KO, smutne, ale niestety prawdziwe.   4.Też nie jestem tego fanem, jak ma ktoś zdobyć pas to niech będzie Full Time, przyzwyczaiłem się, że pasy World potrafią trafiać w ręce part timerów, no zdarza się, trzeba "promować" federację nazwiskami, ale żeby nawet mid cardowe? To już dla mnie przesada, jeszcze ten run był mega kiepski i zabił tylko tytuł US jeszcze bardziej.   5.Tutaj uważam, że zawodzą przecieki i internet, jest cała masa spekulacji, plotek i fake newsów, najświeższy przykład? The Rock, zapowiedział, że będzie na Raw i to wszystko, zjawił się? Zjawił, ale w tym przypadku to było takie 50/50, bo WWE zaczęło pompowanie balonika na Bad Blood kiedy The Rock zakończył gale, ale potem wszystko dopowiadali sobie fani, jakieś pojawienie się na SvS, potem ataki na Raw na Netflixie, nieważne, że byłoby to świetne pod kątem story, ale WWE nigdy wprost nie powiedziało, że Rock naznaczy Solo na nowego Tribal Chiefa i zrobi go z niego i że to Rock za tym wszystkim stoi, to wszystko fani sobie ustalali, więc z jednej strony się zgadzam, a z drugiej fani mają mega wysokie oczekiwania, a czasem WWE chcę po prostu, żeby legenda się pokazała i pogadała i to wszystko, ale to też już się robi mega nudne, bo ile można słuchać o tym jak świetnie być w danym mieście i jaka ta publika nie jest genialna i jak to wrestler X nie tęsknił za miastem Y czy za samym WWE xD, kontrowersyjny temat bardzo, ale ciekawy.   6.Ciężko zrobić coś z niczego, jak mają zrobić Panie na równi z facetami kiedy......Wrestling i walki to stricte męska rozrywka? Zawsze tak było i zawsze tak będzie i w większości to faceci oglądają takie rzeczy i chcą oglądać utalentowanych zawodników, 3/4 babek botchuje najprostsze akcję, nawet jak dali ME WM to z tego co pamiętam finish był zbotchowany, a przecież były tam dwie zawodniczki, które tu wymieniłeś, to tak jakbyś chciał zrobić z facetów cheerleaderów, w sensie nie jestem pewny, ale chyba są faceci cheerleaderzy, jednak nie zmieni to faktu, że jest to dyscyplina, która nie dość, że lepiej wychodzi kobietom to jeszcze ludzie po prostu chętniej je oglądają, bo z nimi to zostało utożsamione, kwestia tego na czym/kim dana dyscyplina powstała i która płeć jest w tym lepsza, zdarzają się wyjątki oczywiście, ale nie zmienia to reguły i faktów, porównanie może kiepskie wybrałem, nie jestem pewny, ale takie jedynie mi do głowy przyszło.  
    • Jeffrey Nero
      Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.
    • HeymanGuy
      1. Wrestling to bardziej teatr niż sport Oczywiście, że w wrestlingu są elementy sportowe, ale jest to przede wszystkim teatr. Przykład? Chociażby feud Lesnara z Romanem m.in. na WM 34, gdzie wielu fanów czuło, że walka była "ustawiona", ale nie pod względem wyniku, a pod kątem większego marketingu, a nie autentycznego rywalizowania dwóch zawodników. Historia i scenariusz były bardziej widoczne niż sama walka w ringu. Nawet w WWE, jednym z głównych atutów są właśnie postacie i opowiadanie historii, które przyciągają widza, a nie czyste umiejętności sportowe. 2. "WWE stało się mega komercyjne i przewidywalne" Pamiętacie, jak Vince McMahon wykreował najpierw SCSA, potem Jasia Cenę i tak powtarzał ten schemat z coraz to nowymi "twarzami" federacji> Zaczęło to być przewidywalne. Przykład: kiedy Cena zdobył 16. tytuł mistrza WWE w 2017 roku, fani odczuli to jako kolejną próbę wykreowania historycznego momentu, który nie miał większego związku z rzeczywistą rywalizacją. WWE stało się maszyną do zarabiania pieniędzy na nazwiskach i powtarzalnych formułach. Kolejnym dowodem może być dominacja The Undertakera przez lata – jego seria na WrestleManii była traktowana jak wydarzenie, ale z roku na rok traciła na świeżości. Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. 3. "AEW to jeszcze nie jest prawdziwy konkurent dla WWE" Owszem, AEW zyskało wielu wiernych fanów, ale wciąż nie może dorównać WWE pod względem globalnego zasięgu. Jednym z najbardziej mówiących o tym momentów była reakcja na "All In" w 2018 roku, kiedy AEW ogłosiło ogromne plany i zmiany w wrestlingu, a potem okazało się, że ich plany są w dużej mierze oparte na tym, co już robiło WWE, tylko z deka gorszym wykonem elitarnym to wychodzi. AEW wciąż nie potrafi zbudować takiej samej bazy subskrybentów w WWE Network, tudzież od kilku dni fani WWE na Netfliksie, czy dotrzeć do tak szerokiej grupy odbiorców na całym świecie. 5. "Znaczenie mistrzostw w WWE i nie tylko. Czy one coś jeszcze znaczą?" Czy pas mistrza WWE ma jeszcze jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? W wielu przypadkach pasy są bardziej elementem marketingowym niż oznaczeniem najlepszego zawodnika. Przykład? Cała masa, Jinder Mahal przejmujący pas aby trafić na indyjski rynek. Walki o pasy stały się bardziej oparte na scenariuszach ,,po coś" niż na faktycznej rywalizacji, co było widoczne w wielu storyline'ach. Oczywiście przykład Jindera to jeden z wielu, ale ten najbardziej przychodzi mi do głowy, kiedy w rosterze mieliśmy przecież masę lepszych workerów. 6. "Wrestling w latach 90-tych miał ten ‘dziki’ klimat, teraz za bardzo się tego boją, a nie powinni" Lata 90-te w wrestlingu to czas, kiedy granice były przekraczane. Z jednej strony mieliśmy erę Attitude WWE, z Austinem, Rockiem i Triple H, a z drugiej – ECW, które promowało brutalność, kontrowersyjne tematy i awangardowe podejście do tego, co można zrobić w ringu. W tym czasie wrestlerzy tacy jak Mick Foley (Cactus Jack) czy Terry Funk wprowadzali brutalność, która nie miała miejsca w dzisiejszym, bardziej ułożonym wrestlingu, przynajmniej tym mainstreamowym na dłuższą metę. Wiadomo jest GCW i inne CZW itp., ale to nie to samo. To były czasy, gdy nawet McMahon robił coś szalonego w ringu. Dziś już tego nie ma, a powinno się do tego od czasu do czasu wracać, ale na poważnie, a nie na odwal się. Kiedyś takie gale jak Extreme Rules i TLC zwiastowały naprawdę coś niespotykanego. Wiadomo, kiedyś formuła się wyczerpuje, ale aż tak szybko? 7. "Kontrowersyjni wrestlerzy na siłę wciskani audiencji" Patrząc na p sytuację np. z Joeyem Ryanem, który został oskarżony o molestowanie, ale mimo to próbował powrócić na ring, widać, że promotorzy wrestlingu często ignoruje kontrowersje. WWE przez wiele lat trzymało się "herosów", ale kiedy te osoby wpadły w skandale, organizacja po prostu je ignorowała i nie rozliczała się z nimi do końca. To samo dotyczy sytuacji z Hulk Hoganem, który po skandalu z nagraniem rasistowskim wrócił do WWE po kilku latach, co wywołało falę kontrowersji. Z jednej strony wrestling jest show, ale z drugiej, niektóre decyzje są bardziej biznesowe niż moralne, choć nie wiem co miało na celu pojawienie się Hogana na ostatnim RAW, bo ani biznesowo, ani moralnie się to nie spina imo. To było tak ogólnikowo, teraz bardziej na bieżąco. 1. "Cody Rhodes i jego droga do tytułu mistrza WWE" Historia Cody'ego Rhodesa, który wrócił do WWE po latach nieobecności, była jedną z najgorętszych story 2023 roku. Jednak ja jestem zdania, że WWE niepotrzebnie "zatrzymało" jego zwycięstwo nad Romanem Reignsem na WrestleManii 39, co było dla mnie sztuczne i przeładowane marketingiem. WWE zbudowało sobie historię wokół tego, że Cody musi "doprowadzić historię rodziny Rhodesów do końca", ale czy to naprawdę miało sens w kontekście jego rzeczywistego rozwoju w WWE i federacji? Przecież to było przewidywalne, Cody zasługiwał na pas mistrza wcześniej, zamiast rok panowania Reignsa prawie, że w hibernacji. Co teraz z tego wielkiego reignu Romana? Wspomnienie, ale czy dobre? 2. "Roman Reigns i jego dominacja nad WWE – ile można?" Roman Reigns stał się niemalże niepokonanym mistrzem w WWE, a storyline wokół jego dominacji trwa już od kilku lat. Mnie już szczerze nudzi tą idea Reignsa, bo choć jest dobrze napisany, to powtarzalność tego, jak Reigns "niszczy" kolejnych rywali, staje się przewidywalna. Całe "Bloodline" i jego rozwój w tej sytuacji miały ogromny potencjał, ale powtarzalność tej dominacji sprawia, że m. in. ja oczekujemy, spodziewamy się czegoś nowego, innowacyjnego. Co więcej, sytuacja z bliźniakami sprawiała wrażenie, że saga Bloodline idzie w stronę bardziej "personalnego" konfliktu niż rzeczywistej rywalizacji sportowej. Czasem sobie tak myśle, kiedy ta historia w końcu osiągnie swój "koniec" i jak WWE zrealizuje tę "dominację" na dłuższą metę, bo który to już ME WM będziemy mieć oparty w jakimś stopniu na kimś z Bloodline? Nawet nie chcę wiedzieć. 3. "Sami Zayn i knebel Triple H'a na jego twarzy. Jak WWE hamuje Samiego Zayna? Dlaczego?" Zaczynając od najpierw "lojalnego członka" Bloodline, Zayn stał się jednym z najgorętszych nazwisk w WWE dzięki świetnej pracy nad swoim charakterem. Jednak po jego "odwróceniu się" od Reignsa i staniu się bohaterem, zaczęły się pojawiać kontrowersje dotyczące tego, czy WWE naprawdę pozwoli Zaynowi zbudować "autentyczną" postać bez polegania na "momentach" z przeszłości. Wyraźnie widać, że Zayn często wpasowywał się w role, które były tylko "przeplatanką" starych smaczków storyline'owych, co niekoniecznie pasuje do jego talentu i potencjału, bo to i to ma ogromne. Męczy mnie to, że mają Samiego na wyraźnym hamulcu, zamiast spuścić go ze smyczy i pokazać co potrafi z pasem załóżmy WHC, albo WWE. Wszystko po to, żeby aktorzyny miały co robić, albo ktoś kończył historię przez 2-3 lata, SZ spokojnie dźwignąłby główny pas w WWE i to jest kryminał, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy patrząc na to jaką robotę robi w ostatnich miesiącach. 4. "Logan Paul jako mistrz – czy to naprawdę dobra droga?" Pojawienie się Logana Paula w WWE wywołało mieszane uczucia u mnie. Jego status super gwiazdy w mediach społecznościowych i ogromny zasięg sprawiły, że WWE postanowiło dać mu pas US. Jednak ja totalnie nie widzę żadnego sensu w tym, by celebryta, który nigdy wcześniej nie był profesjonalnym wrestlerem, zdobywał tytuł nawet w midcardzie. Może to być świetny ruch marketingowy, ale pod względem storyline'owym wydaje się to kontrowersyjne, bo można to traktować jako "spalanie" mistrzowskich pasów w imię szerszego zainteresowania mediów. Czy to dobry kierunek, by tytuł mistrza był traktowany jako coś, co można "sprzedać", a nie zasłużyć na niego w ringu? Przypominam, że w rosterze mamy takie tuzy jak Theory, Knight, Waller, no cholera moge wymieniać przez pare minut na jednym wdechu. Ale traktujmy pasy jak zabawki dalej, gawiedź i tak łyknie. 5. "(nie)Udane powroty legend do WWE – nostalgia czy wypalenie?" Powroty legend takich jak Edge i Christian (zwłaszcza po zakończeniu kariery Edge'a w 2011 roku) są zarówno ekscytujące, jak i kontrowersyjne, z uwagi na to że wychodzą inaczej niż sobie wyobrażamy. Na ogół cieszę się z ich występów, ale z drugiej strony – czy nie zaczyna to być po prostu używanie nostalgii zamiast rozwijania nowych gwiazd? WWE kontynuuje wciąganie starych, lubianych postaci do głównych storyline'ów, co wywołuje pytanie, czy to nie blokuje możliwości stworzenia nowych legend. Z jednej strony, te powroty dodają wielkiego efektu wow, ale z drugiej, mogą sprawiać, że nowe talenty nie dostają odpowiedniej przestrzeni. Moje zdanie jest takie, że WWE ostatnio nie potrafi za bardzo w wielkie powroty. Jedynie powrót Punka zasługuje na uwagę, ale reszta? Bez większego echa i polotu według mnie. Kiedyś bardziej w to potrafili. 6. "Wrestling kobiet – czy WWE robi wystarczająco, by promować je na równi z mężczyznami?" W ostatnich latach kobiety w WWE, takie jak Becky Lynch, Charlotte Flair czy Rhea Ripley, zyskały ogromną popularność, ale wciąż pojawiają się pytania o to, czy WWE naprawdę traktuje je na równi z mężczyznami. Storyline’y z udziałem kobiet są coraz bardziej złożone i emocjonalne, ale wciąż można zauważyć, że są one traktowane jako "dodatkowe" story w porównaniu do głównych fabuł z mężczyznami. Np. walka Becky Lynch z Trish Stratus na SummerSlam 2023 była świetnie zrealizowana, ale była to zaledwie jedna z kilku równolegle toczących się historii, niekoniecznie traktowanych na równi z głównymi pasami męskimi. W skrócie według mnie WWE nie robi nic, abym przestał traktować kobiety jako przerwa na siku.  
    • MattDevitto
      Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...