Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Dlaczego warto oglądać indys, puroresu & lucha libre?


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

Dlaczego warto oglądać scenę niezależną, puroresu & lucha libre?

 

O tym, że warto oglądać federacje niezależne (także te z Europy), ale także wrestling z Meksyku oraz Japonii wiemy już od dawna. Jednak czy nie zastanawialiście się dlaczego warto je oglądać?

 

Może zacznę od siebie.

 

Od kilku lat sam sobie się dziwię, że praktycznie nie oglądam WWE oraz TNA, lecz mocno siedzę w scenie indy i federacjach z innych krajów. Wychowałem się na WCW (z paroma epizodami w postaci lucha libre oraz puroresu), na federacji, którą oglądałem nieprzerwalnie od 1995 do 1999 roku, na federacji która w pewnym okresie czasu była dla mnie #1 na świecie. Nie miałem w tamtym czasie dostępu do WWF, a tym bardziej do ECW oraz federacji niezależnych. Jednakże przez kilka lat Eurosport puszczał materiał z NJPW. Poznałem nieco innego wrestlingu, co napewno odbiło się na drobnym szoku, kiedy jedne z ważniejszych ról w federacji potrafili odgrywać zapaśnicy, którzy nie byli jakoś specjalnie "napakowani", nie byli takimi "super gwiazdami" na amerykańskim stylu promowania. Nie będę ukrywał, że początkowo produkt NJPW nie podchodził mi zbytnio, albowiem styl walk był zgoła odmienny niż w USA - pojedyńki czasami toczące się w nieco wolniejszym tempie i zarazem bardzo techniczne. Dla mnie, człowieka wychowanym na typowym amerykańskim stylu, gdzie liczył się star power, gdzie walki nie miały za dużo techniki (nie mówię oczywiście o wszystkich), było to lekkim szokiem i zastanawiałem się "jak ci japończycy mogą to oglądać". No, ale w temacie NJPW siedziałem dalej, do czasu kiedy finalnie Eurosport nie zakończył emisji tej federacji. Z czasem wciągłem się w temat puroresu, same walki zaczęły mi się podobać i wielką chęcią poznawałem nowych zapaśników o istnieniu których wcześniej nie miałem bladego pojęcia. Kiedy NJPW przestało być emitowane, do WCW podchodziłem już z większą rezerwą - już nie byłem głupim fanem "kupującym" wszystko co podadzą na stół. Oczywiście było nWo angle itp., ale starałem się mieć do tego wszystkiego inne podejście. Tak samo było z WWF, do czasu kiedy nie poznałem ECW - federacji, którą nomen-omen jak zobaczyłem to doznałem kompletnego szoku! Po raz pierwszy mogłem zasmakować czegoś z pogranicza sceny niezależnej - czyli małe hale, co za tym idzie o wiele mniejszą widownię niż miała ona miejsce w WCW oraz WWF, ale przedewszystkim - o wiele, wiele i jeszcze raz wiele lepsze walki (co za tym idzie, kompletnie różne stylowo), zupełnie inny klimat gal oraz niesamowitą widownię. ECW spodobało mi się od razu i to był pierwszy krok do późniejszego zamiłowania do sceny niezależnej. Po jakimś czasie przyszła rewolucja, albowiem dane było mi obejrzeć kilka gal XPW oraz CZW. To już był wrestling zupełnie inny, co więcej - to było moje pierwsze w życiu obcowanie ze sceną niezależną. W CZW zakochałem się od razu i to nie tylko przez dzikie death match'e, których na początku działalności federacji było całe multum, lecz także dzięki świetnym "zwykłym" walkom. Wogóle nie przeszkadzały mi "kurniki" w których były organizowane gale, wręcz przeciwnie - odpowiadało mi to, albowiem miało swoisty underground'owy klimat. XPW nieco mniej mi podeszło, jednak uważam, że możliwość oglądnięcia tej federacji w "akcji" była ważnym dla mnie doświadczeniem. W zasadzie można powiedzieć, że w moim życiu nastąpił nowy okres - zamiłowanie do sceny niezależnej. Od tego czasu zaczęłem oglądać wszystko co się da, bo chciałem poznawać nowe rzeczy, których wcześniej nie miałem okazji.

 

Tak wygląda moja historia tego jak narodziło się zamiłowanie do sceny niezależnej, pewnie wielu wam znana.

 

Wypadałoby odpowiedzieć teraz na samo pytanie "Dlaczego warto oglądać scenę niezależną, puroresu & lucha libre?". Odpowiedź przynajmniej z mojej strony wydaje się bardzo prosta, chociaż i tak pewnie z wielu z was nie przekonam do mojej opinii. Ale ok, przynajmniej warto spróbować :)

 

Przedewszystkim warto oglądać scenę niezależną, puroresu & lucha libre dla niebotycznie lepszych walk. W samej Japonii chociażby w latach '90 stoczono całą masę niesamowitych pojedynków, które w przeciwieństwie do walk z WWF oraz WCW w tamtym okresie, dostawały conajmniej po cztery gwiazdki, jeśli nie więcej (a w wielu przypadkach tak oceniał sam Dave Meltzer). Wogóle, to aż trudno uwierzyć w to, że w porównaniu z dzisiejszym WWE oraz TNA, walki z Japonii, sceny niezależnej, meksyku dzieli aż taka jakościowa przepaść. Kiedy ktoś wychwala kolejną konfrontację na linii Samoa Joe-Kurt Angle lub też Ladder Match z WWE "Armageddon 2006", to ja mu odpowiadam, że widziałem walki będące o wiele, wiele lepsze. Przykładów nie trzeba długo szukać, klasyki w postaci walk na linii Mitsuharu Misawa & Kenta Kobashi vs. Toshiaki Kawada & Akira Taue (zwłaszcza ich pojedynek z gali AJPW w 1995 roku - jeden z najlepszych tag team match'y w historii wrestlingu!), CM Punk vs. Chris Hero (wspominana w temacie IZ seria niesamowitych walk na czele z 2 Out of 3 Falls Match'em), Toshiaki Kawada vs. Mitsuharu Misawa, Super Dragon vs. Samoa Joe (z PWG), Samoa Joe vs. CM Punk, Bryan Danielson vs. Nigel McGuinness, Chris Hero vs. Arik Cannon, seria Tag Team Scramble Match'y z ROH i wielu, wielu innych. Kiedy ludzie są zapatrzeni w słabe jakościowo walki z TNA oraz WWE, gdzieś obok, bardzo często w tych "kurnikach" przemijają im pojedynki, o których można mówić tylko i wyłącznie w samych superlatywach.

 

Druga rzecz, dlaczego warto oglądać scenę niezależną to zdecydowanie klimat gal. Gale w USA organizowane w "kurnikach", gdzie "kury" (zapaśnicy) znoszą "złote jajka" (niesamowite walki), a reszta "zwierząt" (fani) jest wniebowzięta, reagująca na to niesamowicie. Fakt, faktem amerykańscy fani są głupkowaci (zwłaszcza w WWE oraz TNA) w porównaniu chociażby japończykami, jednak podczas gal chociażby ROH potrafią ocenić co jest dobre, a co złe (wtedy tak jakby ta głupkowatość w pewnym sensie zanika). Masa gal, dzięki fanom ma taką atmosferę, że WWE oraz TNA mogłoby sobie pomarzyć. Ja nie przypominam sobie aby fani chociażby w WWE tak żywo reagowali podczas walk, jak ma to miejsce na scenie niezależnej. Chociażby w walce dwóch niezbyt dobrych zapaśników w CZW, tj. DJ Hyde'a oraz Mana'y, gdzie pomimo, iż walka stała na stosunkowo mocno przeciętnym poziomie, to fani dzięki okrzykom typu "Let's go DJ!", "Let's go Mana!", stworzyli super atmosferę. Tak samo, w zasadzie co galę ma miejsce taka sytuacja w większości federacji niezależnych w USA, ale i w Kanadzie czy też Europie. W Japonii mamy inny rodzaj fanów/widzów, która zazwyczaj na galach zachowuje się tak, jakby jej nie było, jednak kiedy ktoś wykona chociażby german suplex, to nagrodzi go brawami. Tak naprawdę japońska widownia jest fantastyczna, bo wiedzą co dobre, chociaż czasami zdarzają się pewne wyjątki (obecne NJPW). Jednak klimat gal, to nie tylko widownia, lecz także cała otoczka wokół show. WWE i TNA to entertaiment, pomimo, że TNA stara się przedkładać wrestling przed entertaiment (z jakim skutkiem, widać to dobrze ostatnio). Federacje pokroju ROH, PWG, NOAH, IWA MS, Dragon Gate itd, to przede wszystkim wrestling, a dopiero gdzieś na samym końcu, w pewnym stopniu (ale nieznacznym) entertaiment. Z kolei federacje takie jak CZW czy też BJW to narodziny zupełnie czegoś nowego - ultraviolent entertaiment'u, gdzie jednak sam entertaiment zdecydowanie nie jest stroną dominującą. Jest jeszcze ostatnia grupa, roboczo nazwana przeze mnie nazwana grupa reprezentująca "japoński entertaiment" w postaci federacji takich jak chociażby NJPW, AJPW, DDT czy też HUSTLE. W federacjach niezależnych, jak to przedstawiłem wyżej, nie znajdziemy za dużo entertaimentu, co niewątpliwie wpływa na klimat samych gal. W Japonii jak widać bywa różnie, zazwyczaj jednak najlepiej wychodzą na tym federacje w których entertaiment nie odgrywa tak dużej roli a co za tym idzie, w parze z tym idzie o wiele lepsza jakość walk (tak samo w przypadku indy's). To co odstrasza w pewnym sensie dzisiejszego fana wrestlingu, który non-stop ogląda WWE oraz TNA (a w Japonii chociażby NJPW) od oglądania sceny niezależnej, to właśnie brak tego entertaimentu. On woli oglądać słabe gale, później toczyć burzliwe dyskusje na forach, przy okazji non-stop narzekając jaki to poziom jest słaby, jednak nie przeniesie się na coś nowego, bo mu tak wygodnie - bo tutaj ma efekty pirotechniczne, posmak tej "wielkości i show" wrestlingu, a nie gale, gdzie walczy się w "kurnikach", gdzie entertaiment kończy się na speech'u wygłoszonym jeszcze na nieco rozlatującym się ringu. Tak, tylko, że entertaiment to nie wszystko...

 

Trzeci argument, to hardcore, czy też jak kto woli (słowo nagminnie ostatnio używane i czasami błędnie) ultraviolent. Wielki plusem federacji innych niż WWE i TNA jest to, że w kwestii dzikości pojedynków mogą sobie naprawdę na dużo pozwolić. Praktycznie w tej kwestii nie ma większych granic co pokazało chociażby CZW. Hardcore jest praktycznie obecny w większości federacji niezależnych w USA (nawet w takich promocjach jak chociażby PWG), a ultraviolent w pewnych elementach wchodzi do takich federacji jak chociażby ROH (za sprawą COD oraz 2x NRBW), DDT (walki z udziałem Ryuji Ito) czy też ostatnio w małej federacji ACW (NRBW) oraz brytyjskim 1PW (NRBW z udziałem jarzeniówek: Steve Corino vs. Abyss). Nieprawdą jest to, co ktoś powiedział w temacie "Czy warto oglądać TNA?", że w CZW są sami masochiści i chorzy ludzie, albowiem tak byśmy musieli powiedzieć o całej masie ludzi (także zwiazanej w WWE oraz TNA). Nieprawdą jest także to, że w CZW non-stop organizuje się walki z udziałem jarzeniówek, albowiem "dzięki" temu co uchwaliło Pennsylvania Athletic Commision tzn. zakaz używania jarzeniówek w całym stanie Pennsylvania. Jeśli chodzi o ścisłość, to ostatnia gala CZW z udziałem tego typu asortymentu odbyła się październiku zeszłego roku ("FEAR" w Middletown). To co obecnie prezentują federacje hardcorowe/ultraviolentowe, ma w pewnym stopniu odbicie na kształt tego, co zaczyna wchodzić do WWE oraz TNA (drut kolczasty, pinezki, palące się stoły, zszywacze, szyby, boardy z drutem kolczastym itp.). Ultraviolent to także ludzie, którzy za stosunkowo marne (w USA) pieniądze wyprawiają na ringu niesamowite rzeczy. W Japonii z kolei można naprawdę nieźle zarobić, o czym mówił sam Mad Man Pondo. Tutaj trzeba zaznaczyć jedną ważną rzecz - gwiazdy hardcore'u/ultraviolent'u to naprawdę szanowane postacie (zwłaszcza w Japonii gdzie tacy ludzie to prawdziwe gwiazdy o których nie tylko można wyczytać z internetu, plakatów ale także można ich zobaczyć w prasie, czy też telewizji). Słowa typu masochiści, porąbani ludzie napewno źle byłyby odebrane, albowiem to co robią, to naprawdę brawa im się należą, chociażby za samą odwagę. Tak więc, miejmy nieco więcej szacunku do tego typu rozrywki, a nie plećmy samych bzdur!

 

Kolejny element, to promocja zapaśników, wyszukiwanie nowych talentów. Federacje niezależne (ale także te japońskie) słyną z tego, że #1 wychowują nowych zapaśników (zazwyczaj zaczyna się od szkoły wrestlingu, którą to mają ROH, wspólnie CZW z Chikarą, czy też NOAH oraz NJPW), a #2 znajdują nowe gwiazdy i bardzo dobrze je promują. Gdyby nie działalność federacji niezależnych, dzisiaj nikt nie oglądałby z pasją walk takich osób jak KENTA, Samoa Joe, Ruckus, Kevin Steen, CM Punk, Hotstuff Hernandez itd. Zapaśnicy potrafią być tak wypromowani, że są znaczącymi nazwiskami na całym świecie. Co więcej, są coraz częściej bardziej rozpoznawalni niż gwiazdy TNA oraz WWE. Federacje rozwojowe WWE mają to do siebie, że tam cofa się w rozwoju zapaśnika, przystosowując go tym samym do dennego stylu WWE. Jest to niewątpliwie szkodliwa działalność. Federacje rozwojowe (chociaż rozwojówkami na scenie niezależnej w USA są w zasadzie szkoły wrestlingu) należące do federacji niezależnych, to już zupełnie coś z goła innego. W nich ludzie wyrastają na świetnych zapaśników, a dzięki bardzo dobrej kadrze trenerskiej, dane jest rozwinąć swoje umiejętności do granic możliwości. Tak naprawdę (i to trzeba niestety przyznać), w chociażby WWE zabija się umiejętności zapaśnicze i tylko niektórzy potrafią z tego stanu wyjść.

 

Ostatni argument, to wybór federacji. W przypadku WWE oraz TNA jesteśmy zmuszeni do oglądania promocji narzucających nam odgórnie pewien styl wrestlingu i nie mamy jakiegoś większego pola manewru. WWE serwuje nam pajacowanie, a TNA wrestling napewno na lepszym poziomie z lataniem na ringu i domieszką hardcore'u. Jednak to nie jest to, co przykładowo mnie satysfakcjonuje. W przypadku federacji niezależnych, Japonii, Europy, Meksyku mamy naprawdę ogromny wybór. Chcemy w danej chwili obejrzeć coś dzikiego, proszę bardzo - CZW, IWA MS, IWA EC, BJW; chcemy obejrzeć coś z dużą dozą entertaimentu - NJPW, HUSTLE; chcemy obejrzeć latanie po ringu - AAA, CMLL, Michinoku Pro, Dragon Gate; chcemy świetny techniczny wrestling - ROH, NOAH. Naprawdę mamy duży wybór. Od wyboru do koloru - każdy może znaleźć coś dla siebie. I to jest właśnie piękne...

 

 

Tym tekstem nikogo nie zmuszam do oglądania sceny niezależnej (co mi niesprawiedliwie wytknięto, chociaż nigdy nikogo do niczego nie zmuszałem). Tekst ten miał tylko i wyłączniu pokazanie, że jest jakaś alternatywa - moim zdanie o wiele, wiele lepsza.

 

Czekam na wasze opinie w tym temacie na temat tego Dlaczego warto oglądać scenę niezależną, puroresu & lucha libre?

 

Cóż to tyle z mojej strony na początek. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego ciekawa dyskusja :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/5933-dlaczego-warto-ogl%C4%85da%C4%87-indys-puroresu-amp-lucha-libre/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 36
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • ulvhedin

    5

  • RVD

    4

  • Dejv

    4

  • Spinebuster

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 977
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.11.2003
  • Status:  Offline

Świetnie to napisałeś bo nie ma co dodać ani ująć ;) . Właśnie w scenie indys,puro i lucha jest świetne to,że można sobie wybierać wiele federacji i tak jak napisałeś - każdy coś dla siebie znajdzie. A jak ktoś nie zamyka się na wrestling (jak RVD czy ja czy pare innych osób) to może śledzić wiele fedów czerpiąc przy tym jakąś tam radość z oglądania wrestlingu.

 

Mam nadzieje,że dyskusja się rozwinie bo przecież RVD nie wspomniał jeszcze o wielu federacjach godnych uwagi (JAPW,IWA DS,IWA EC,ECWA),które może ktoś ogląda bądź śledzi na bieżąco. W ogóle temat ciekawy do dysputy :).


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

On woli oglądać słabe gale, później toczyć burzliwe dyskusje na forach, przy okazji non-stop narzekając jaki to poziom jest słaby, jednak nie przeniesie się na coś nowego, bo mu tak wygodnie - bo tutaj ma efekty pirotechniczne, posmak tej "wielkości i show" wrestlingu, a nie gale, gdzie walczy się w "kurnikach", gdzie entertaiment kończy się na speech'u wygłoszonym jeszcze na nieco rozlatującym się ringu. Tak, tylko, że entertaiment to nie wszystko...

 

Tak sobie czytam Twoje posty, RVD i zastanawiam się jak dużo siedzi w Tobie niechęci do fanów sportowej rozrywki. Wytykasz im, że zamiast szukać innych dróg, to poświęcają się krytyce swoich ulubionych federacji. Z tym jeszcze się zgodzę, bo tak rzeczywiście jest, natomiast argumentu: "bo tak mu wygodnie" jakkolwiek nie sposób zaakceptować. Sugerujesz, że jesteśmy jakimiś leniami-ciemniakami, że nie rzucamy się na indys, purorescu, ani lucha libre? Nie wiem czy zauważyłeś, ale ilekroć próbujesz pokazać ich wyższość nad WWE i TNA, to obrażasz fanów tych drugich. To są mniej dojrzali, to zbyt leniwi. Ehhh... nie mam siły o tym z Tobą pisać, bo chyba nawet nie przyszło Ci do głowy, że może po prostu lubimy oglądać to, co oglądamy. Z pewnymi Twoimi opiniami się zgadzam, ale nie lubię czytać radykałów.


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  07.07.2006
  • Status:  Offline

Mnie nigdy nie nudziły się amerykańskie federacje, i Indy zacząłem oglądać w oczekiwaniu na gale TNA :P Na początku lubowałem się w walkach Jushina Ligera którego polubiłem z występów w TNA. NJPW, gdzie to najwięcej było materiałów z Jushinem, spodobał mi się choć mimo wszystko wiele tej federacji brakowało. Potem zainteresowałem się CZW i tą federacje naprawdę uwielbiam. Doskonałe, szybkie walki, mnóstwo egzotycznych akcji i ten hardcore :) Moim ulubieńcem, jeśli chodzi o tą federację, jest Sexxxy Eddy, zajebisty zawodnik który według mnie mógłby spokojnie zostać jedną z największych gwiazd światowego wrestlingu. ROH nie lubię i wypowiadać się dużo nie będę, to po prostu słaba mieszanka TNA i WWE. Moją ulubioną japońską federacją jest NOAH. Styl trochę specyficzny, ale naprawdę fajny. Dużo typowo japońskich akcji po których bezpośrednio przechodzi się do pinu (np. Tiger Driver), szybka akcja i naprawdę dobre finishery. Wrestlerzy dają radę. Najbardziej lubię stamtąd KENTA'ę. Z puroresu Dragon Gate również daje radę. A z Lucha Libre najbardziej lubię CMLL. Może dlatego, że w internecie jest najwięcej materiałów z tą federację, bo AAA nie ma prawie wcale, przynajmniej pełnych walk. CMLL to typowe, nowoczesne Lucha Libre: mnósto Hurracanran, Arm Dragów, a także akcji na wysokości, dużą część walki zawodnicy spędzają na narożniku :). Meksykańskie submissiony też są świetne. Z wrestlerów stylu Lucha Libre najbardziej lubię Shark Boya (No co? Ma maskę i jest mały :P)

 

PS: Co do Kurt - Joe zgadzam się :). To najgorszy TNA feud jaki widziałem.


  • Posty:  179
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.08.2005
  • Status:  Offline

swietny post :)

 

moje opinie na temat poszczegolnych fedow:

 

NJPW: oprocz entertaiment'u (ktorego nie ma zbyt wiele) sa rowniez fantastyczne walki i polecam kazdemu ta federacje (no moze prawie kazdemu :) ), wrestlerzy tacy jak Nagata, Tanahashi, Nakamura, Tenzan (wsrod heavyweight'ow) czy Minoru, Liger, Tiger Mask, Kanemoto, Taguchi, Wataru Inoue, Milano Collection (wsrod cruiserow) to absolutna czolowka swiatowa. Jesli dodamy wielu innych swietnych wrestlerow japonskich + paru z USA (chociazby Angle, Rocky Romero, kiedys Gibson i American Dragon) to naprawde otrzymamy federacje, ktora pomimo troche slabnacej popularnosci jest warta zainteresowania dla kazdego prawdziwego fana wrestlingu.

 

NOAH: federacja takich legend jak Kobashi, Akiyama, Misawa czy Taue, jednak troche nie widac ich nastepcow(a przynajmniej niewielu), dla nie-fanow zbytnio technicznego wrestlingu walki heavy'weightow moga byc ciezkostrawne bo wszystko jest toczone w bardzo wolnym tempie. Co do cruiserow to mozna z czystym sumieniem polecic kazdemu - KENTA, Marafuji, Sugiura, Kanemaru - to mowi samo za siebie.

 

AJPW: federacja, borykajaca sie ostatnio ze sporymi problemami, jej najwieksze gwiazdy to Mutoh (Great Muta ale bez pomalowanej twarzy), Kawada i Kojima. Federacja lubuje sie w sciaganiu odpadow z WWE, ale ostatnio nawet oni sa podkupywani przez inne federacje (np Giant Bernard).

 

Zero-One MAX: kolejna federacja boryrkajaca sie z problemami finansowymi, ale i tak trzymajaca poziom, najlepsi wrestlerzy japonscy to Othani, Masato Tanaka, Takao Omori, Kohei Sato, Minoru Fujita, Hidaka, Takaiwa. Federacja sciaga takze wielu wrestlerow z USA - Shelley, Steve Corino itd co razem tworzy ciekawa mieszanke, ktora mi osobiscie bardzo sie podoba.

 

Dragon Gate - walcza tam przede wszystkim cruiserze, swietne walki prowadzone w bardzo szybkim tempie, federacja naprawde godna polecenia :)

 

Inne ciekawe fedy: BJPW (dla fanow ultraviolent'u, ale tez wiele ciekawych pojdeynkow), Michinoku Pro (przede wszystkim cruiserzy), Kaientai Dojo (prowadzone przez Taka Michinoku) i wiele wiele innych

 

to tyle na razie z japonii :)


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Swietny temat :twisted:

 

SixKiller :RVD ma troche racji w tym ze pisze o wygodzie fanow WWE,TNA i lenistwie. Tak jak pisalem w temacie "dlaczego warto ogladac tna?" ludziom sie nie chce poszukac, czekac na gale ktora sie odbyla czesto nawet miesiac wczesniej itp; za to wola miec gale na drugi dzien, durne storliny, znanych zawodnikow szerszej publice, wielkie hale (choc tu akurat durny argument wystarczy obejrzec niektore federacje z Meksyku czy Japonii) itp;

po drugie cos w tym jest ze od dawna rozmowy na temat wwe to 90% krytyki tej federacji, jak pisalem ja do niej juz podchodze na light;cie czyli mam gdzies wiekszosc akcji jakie robi wwe zbytnio, obejrze dla paru zawodnikow i tyle, za to fani wwe przypominaja mi masochistow.

 

Ogolnie o scienie niezaleznej to zgadzam sie z RVD jak chce obejrzec HardCore lece po danych federacjach chce Techniczny to jeszcze inne, chce lucha a to najczesciej bo to ulubiony wrestling dla mnie to wlanczam to i choc produkt wwe i coraz bardziej tez tna mnie obrzydza to na te produkty tez sie nie zamykam, poki jeszcze jest tam paru wrestlerow ktorych lubie.

 

Ja wychowalem sie na WWF, pierwszy raz zobaczylem to jakos 88rok i niewiele pamietam. Pozniej lepiej. Z Meksykiem oczywiscie tez przez satelite i odrazu polubilem to byl 93rok, odrazu tez zauwazylem roznice. Z Japonia tak jak RVD od NJPW i nie wciagnelo mnie to, zrazilem sie. Teraz mniej juz troche polubilem Japonie lecz lubie wzasadzie Michinoku, Dragon Gate czyli sporo ze stylu lucha libre i czasem BJW to wszystko.

 

Napisze pare slow o Meksykanskim wrestlingu.

Wsumie tutaj jesli kogos nudza walki w grupach to nie ma co szukac w Meksykanskich federacjach oderwania. Ja to lubie, plus niesamowita otoczka gdzie nigdzie nie ma. Przywiazanie do tradycji, swietna dywizja kobiet i swietne feudy, cale klany oraz to ze walki o champ to wydarzenie Dlatego ze nie sa czeste tak jak w innych federacjach.

A jak ktos lubi styl lycha i wiecej pojedynkow 1 na 1 to Puerto Rico WWC.

A jak ktos lubi lucha i gole panienki to amerykanski Lucha Va Voom :D choc to bardziej juz kabaret i popisy.

 

Milos nie kazdy luchador jest maly i nosi maske :D

 

Nie poruszony zostal temat Europy. Ja z Europa dosc niedawno sie zainteresowalem, jakies 3lata temu bedac we Wloszech poszedlem na jedna gale, poziom slaby ale bylo fajnie bo wpadli kibice wracajacy z meczu :wink:

Na dobrym poziomie stoi Anglia i Niemcy. Tam czesto walcza zawodnicy z federacji indy USA, ale jest takze wielu ciekawych wrestlerow europejskich.

Warto zapoznac sie z Europa z szczegolnie wXw, 1-Pro Wrestling

 

Aha i jeszcze jedno jest swietne w indy, ze najczesciej dany zawodnik nie jest zwiazany tylko z jedna federacja. Swoich ulubionych wrestlerow mozemy ogladac w roznych federacjach, czesto tak jest ze moze byc ciekawe porownanie w jednej bardziej sie stara w innej nie.


  • Posty:  1 977
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.11.2003
  • Status:  Offline

Milos: Sexxxy Eddie nie jest od jakiegoś czasu wrestlerem CZW. W zasadzie on występował regularnie podczas współpracy CZW z IWS oraz troche po zakończeniu tej współpracy. Później już pojawiał się można powiedzieć okazyjnie.

 

Co do federacji,które wypisał Ulvhedin:

- NJPW - mi ta federacja najbardziej odpowiadała w latach 1991-1997 może dlatego,że na tym okresie się "wychowałem" jeśli chodzi o puro.

 

Ja osobiście najbardziej sobie cenie trzy federacje japońskie:

- BJW - za hardcore/ultraviolent oraz także za naprawde dobre "zwykłe" walki

- Dragon Gate - to już napisał Ulv

- NOAH - ogólnie za całokształt,ale najbardziej za walki cruiesrów chociaż tacy wrestlerzy jak Kenta Kobashi,Rikioh czy Akiyama rownież dają rade.

 

Warto się zainteresować również takimi mniejszymi fedami jak K-Dojo, M-Pro czy Osaka Pro. Chociaż M-Pro wg. mnie troche odstępuje od dwóch pozostałych wymienionych to również jest to ciekawa federacja. Za to K-Dojo jest federacją troche może podobną do Dragon Gate i jednak odstępującą od niej to ma również świetnych wrestlerów (Psycho, Oishi i inni),a od dłuższego czasu występuje w niej min. Saburo Inematsu znany z walk w BJW.


  • Posty:  332
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.05.2006
  • Status:  Offline

jeżeli o mnie chodzi to cenie scene indy (oglądałem ROH i bardzo mi się spodobał )

bardzo lubie zawodników którzy mają jakieś więzi z tymi meksykami itp.

ale w takim razie dlaczego nie oglądam na bieżąco i się niezbyti nteresuje tym ??

 

Więc to jest tak...po pierwsze...nie mam czasu...ogólnie moze się wydawać że ktoś kto uczęszcza do liceum profilowanego i nie ma najlepszych wyników w nauce moze nie mieć czasu...otóz taka prawda...starać się staram a zadają cholernie duzo...wracam do chaty to zostaje mi akurat czasu zeby sciagnać i obejrzeć gale na bieżąco..a w weekendy oglądam stare gale WWE WCW i TNA...

a Jak już mam ten czas to wole posłuchać i posciągać muze...

także po drugie to to że nie wiem ile w tym prawdy że Neostrada już nie ma limitó..na wszelki wypadek oszczedzam limity aby mi starczyło do końca miesiąca...A sam nie jestem bo jest w moim mieszkaniu jeszcze siostra która ściaga filmy :D

 

A więc z calym szacuneczkiem do indy i Lucha i ogólnie tej sceny to niestety...w najbliższym czasie nie zostane fanem


  • Posty:  179
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.08.2005
  • Status:  Offline

ROH nie lubię i wypowiadać się dużo nie będę, to po prostu słaba mieszanka TNA i WWE.

 

 

tyaaaaaaaaaaaaaaa...

 

 

Dejv: wg mnie Osaka Pro kiedys byla super, ale pozniej troche sie pogorszylo.. M-Pro rowniez spuscila z tonu znacznie...


  • Posty:  2 014
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.11.2003
  • Status:  Offline

Six - co ty za bzdury gadasz! Wpierw wciskano mi, że wciskam ludziom oglądanie sceny niezależnej, a w szczególności CZW, a teraz, że nie mam szacunku do fanów WWE & TNA. Przepraszam bardzo, ale to już lekko przechodzi ludzkie granice! Nigdy nie naśmiewałem się w fanów WWE oraz TNA, bo to co oglądają to mnie mało interesuje. Oni lubią WWE i TNA, ja lubię coś innego i koniec. Mam kontakt z ludźmi, którzy siedzą tylko na tych federacjach i nie podchodzę w stosunku do nich szyderczo. A to, że napisałem to w takim i w takim tonie, który może (całkiem niezamierzenie) uderzył, to już nie moja wina. Stwierdziłem tylko fakt z licznych obserwacji. A wiesz dlaczego? Bo jakoś nikt co ogląda wrestling inny niż WWE i TNA ciągle nie beczy, że jest tak źle. Ale naprawdę ja nic nie mam do fanów, którzy oglądają WWE i TNA - nawet do tych, co podchodzą chociażby do sceny niezależnej naprawdę szyderczo .

 

Ja nie faworyzuje fanów, nie jestem jakimś "wrestlingowym rasistą". Co więcej, czasami sam z chęci oglądam sobie nieco klasyki chociażby WCW i robię to z przyjemnością, a nie z jakimś iroicznym podejściem do tego.

 

I jeszcze jedno - gdybym tak naprawdę był negatywnie nastawiony do fanów WWE i TNA, to wszystko wyglądałoby inaczej.

 

Więc raz jeszcze na koniec apeluje, nie wciskaj mi słów których nie powiedziałem, nie przedstawiaj mnie jako człowieka którym kompletnie nie jestem, bo to już jest chore.

 

Koniec offtopa.


  • Posty:  890
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline

RVD - spoko felieton, ale komu ty pokazujesz że jest jakaś alternatywa? Uważasz, że ludzie wiedzą tylko o WWE i TNA?

 

WWE ogladam od 16 lat i nie zamierzam przestać, ale doskonale wiem że lepszy wrestling znadję w ROH, CZW czy NOAH. Problem w tym, że i w ROH czy CZW zdarzają się knoty. To nie jest tak, że cały show jest genialny więc pisz prawdę :) Od lat mam TWC i tam jest wszystko co tak lubisz - proponuję pooglądać regularnie przez miesiąc FWA, drugorzędne gale NJPW czy CZW i pełne gale NOAH - gwarantuję że 2 na 10 walk ci się spodobają, a reszta będzie zwykła.

 

Ultraviolent znudził mi się po roku oglądania, a Meksyku nigdy nie trawiłem i trawił nie będę więc się nie wypowiadam.


  • Posty:  1 977
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.11.2003
  • Status:  Offline

Ulv: Osaka może i faktycznie spuściła z tonu,ale nie aż tak dużo żeby narzekać,że się stoczyła. Z M-Pro jest już gorzej chociaż to już może też zależy od gustu ? Ja i tak lubie te federacje,ale wiadomo,że nie wszystkie walki są tam powalające.

 

Fuckhead: Masz racje,ale znów nie przesadzajmy przecież jasno informowaliśmy razem z RVD,że CZW w pewnym okresie czasu robiło walki prawde mowiąc średnie (to było z jakieś dwa/trzy lata temu mniej więcej). Jasne,że nie ma federacji,która by spodobała się wszystkim,ktora by miała wszystkie walki na gali genialne. Ale wystarczy na gali CZW walka dobra to już będzie na zasadzie oceniania wg. standardów WWE walka bardzo dobra przynajmniej ja tak uważam. We wszystkich federacjach zdarzają się gale średnie,dobre/b.dobre czy też świetne gdzie można przymknąć oko na gorsze walki patrząc przez pryzmat całej gali,która spodobała się bardzo (załóżmy). W końcu kto nie faworyzuje tego co lubi ;) ?


  • Posty:  179
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.08.2005
  • Status:  Offline

Od lat mam TWC i tam jest wszystko co tak lubisz - proponuję pooglądać regularnie przez miesiąc FWA, drugorzędne gale NJPW czy CZW i pełne gale NOAH - gwarantuję że 2 na 10 walk ci się spodobają, a reszta będzie zwykła.

 

Ultraviolent znudził mi się po roku oglądania, a Meksyku nigdy nie trawiłem i trawił nie będę więc się nie wypowiadam.

 

tutaj sie musze troche zgodzic - wyttrzymac cala gale NOAH jednym ciagiem jest naprawde ciezko.. zreszta ja juz od dawna z gal ogladam tylko najlepsze walki, te ktore mnie interesuja (spowodowane jest to rowniez troche brakiem czasu).

 

Ultraviolent rowniez mi sie znudzil po okolo roku, moze nawet troche szybciej, w tamtym roku probowalem sie zmusic do CZW TOD ale wytrzymalem jedna walke..


  • Posty:  933
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.06.2005
  • Status:  Offline

Sceny niezależnej nie oglądam. To tak samo jak z interesowaniem się polityką zagraniczną. Ważne rzeczy dzieją się na scenie krajowej/kontynentalnej/globalnej. Np. mogę śledzić przygotowania do wyborów prezydenckich w USA w 2008 roku i kibicować Obamie, Hillary Clinton czy Jasiowi McCainowi. Co mnie jednak obchodzi to czy w jakimś hrabstwie w Kentucky droga pójdzie tędy czy owędy? To są sprawy lokalne i interesujące tylko mieszkańców tych miejscowości. Podobnie ze sceną niezależną - spora jej część adresowana jest do "tutejszych", którzy znają lokalne uwarunkowania, mogą pójść do swego ulubieńca po autograf itd. Fedy te mają też swą miejscową specyfikę, ich produkt nastawiony jest głównie do "swoich" (Meksyk, Japonia). Pewnie inaczej ma się sprawa z federacjami hardcore'owymi i UV, ale ze względu na styl też mają ograniczony wpływ.

 

Wracając do analogii z polityką - ktoś kto jest dobrym politykiem lokalnym w końcu zostaje gubernatorem a potem mozolnie się wspina i dostaje do Kongresu. Podobnie w wrs, większość gwiazd sceny indy prędzej czy później trafi do TNA/WWE. Możemy mówić co chcemy o komercji tych fedów, ale jednak cały czas mają dobry research i road agentów trzymających rękę na pulsie. Podobnie z trendami - na przykładzie poszczególnych miasteczek możemy się dowiedzieć że coraz częściej np. kwestią sporną są krzyże czy tablice z 10 przykazaniami w sądach albo inne tego typu obyczajowe kwestie. Ale żeby się o tym dowiedzieć nie trzeba interesować się polityką lokalną - takie nowe tendencje są szybko wyłapywane przez globalne media i trafiają na obszar wielkiej polityki. I znowu w wrs podobnie - rodzą się pewne nowe style prowadzenia walk, bookingu, stypulacji, nie wiem czego tam jeszcze - prędzej czy później trafi to w jakiejś tam formie (bardziej komercyjnej i lajtowej ale o to mniejsza) do większych fedów.

 

Gdybym mieszkał w Stanach interesowałbym się całą sceną wrs, podobnie Norman Davies (Anglik, czy tam Walijczyk, nie pamiętam;) gdyby był Polakiem interesowałby się pasjonacko powstaniami śląskimi (dla przykładu). Ale tak się składa że Norman Davies nie jest Polakiem a ja nie jestem Amerykaninem. Sorry.


  • Posty:  179
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.08.2005
  • Status:  Offline

ale pieprzysz Spinebuster, tak na pewno takie fedy jak ROH, CZW, PWG, IWA-MS sa skierowane tylko do fanow z danego miasta

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      I tak i nie. Nie - nie jest to prawidłowa odpowiedź. Tak - zdecydowanie jest to film dla Ciebie, amigo
    • Kaczy316
      1.Zgadzam się w 100% taki teatr/serial, ale wrestling nigdy nie był sportem   2.Przez prawie pół dekady ciężko nie powtarzać schematów, nawet w filmach obecnie to widać czy serialach, ciężko stworzyć coś oryginalnego, bo "wszystko już było".   3.100% Prawdy   4.Znaczą, ale niestety o wiele mniej niż kiedyś, w sensie uważam, że obecnie więcej niż w latach 17-22, ale mniej niż w latach przed PG Erą chociażby.(A i btw pominąłeś nr. 4 xD)   5.Wszystko się dostosowuję do swoich czasów dobrym porównaniem są filmy i seriale, bo do tego można porównać wrestling, jakie filmy wychodziły w latach 90-00? I ogólnie jakie rozrywki wtedy preferowano? Brutalność była mega pożądana przez ludzi, walki, coś dla tego typu grup odbiorców, a właściwie wtedy to były nawet masy, bo większości wmawiano, że to jest rozrywka, teraz wszystko jest tworzone pod masy i dzieci, jakie czasy takie widowiska.   6.A tutaj się nie wypowiem, bo ciężko mi coś powiedzieć, może coś w tym jest.   Teraz tematy bieżące:   1.Dość subiektywna opinia, ja uważam, że dzięki temu mieliśmy naprawdę mega WM 40, gdyby Cody zdobył tytuł rok wcześniej nie mielibyśmy tak dobrego odłączenia się Jeya według mnie od Romana, sytuacji z Bloodline całej, kozackiego feudu z Rockiem, świetnego momentu z wybraniem zemsty na Rollinsie przez Romana, no ja powiem tak, gdyby patrzeć świeżo po WM 39 to można by to tak uznać, ale patrząc ile świetnych momentów dało to, że właśnie Rhodes wygrał dopiero rok później to jestem zdania, że była to najlepsza możliwa decyzja.   2.Z Tym też się zgadzam w 100% Bloodline zaczyna nudzić, ale głównie dlatego, że znowu wracamy do punktu gdzie umiera sporo storyline'ów, po prostu boją się pociągnąć za spust, dlaczego Solo nie wygrał z Romanem? Dlaczego nawet po wygranej Romka nie dostaliśmy Rock Bottom dla Romualda? Czemu Heyman się nie mógł odwrócić od Romana? Dlaczego Reigns nie mógł zwerbować sobie drużyny na WG tylko to Drużyna się do niego kleiła pomimo tego co im robił? To story zyskało na innowacyjności i ryzyku, a teraz traci mega dużo na pójściu po najmniejszej i najbardziej przewidywalnej linii oporu.   3.Też w 100% się zgadzam i mówię to od dłuższego czasu, Sami od 2022 odwala taką robotę, a jedyne co miał to pas IC, gdzie stracił go w drugim feudzie meh, chociaż ME WM nie da się mu odebrać i genialnego momentu, tak dalej to nie jest pas WWE/WH i ścisły ME tygodniówek, PLE, po prostu jak jest potrzebny to go wyciągają z kieszeni, żeby jobbnął, to samo jest z KO, smutne, ale niestety prawdziwe.   4.Też nie jestem tego fanem, jak ma ktoś zdobyć pas to niech będzie Full Time, przyzwyczaiłem się, że pasy World potrafią trafiać w ręce part timerów, no zdarza się, trzeba "promować" federację nazwiskami, ale żeby nawet mid cardowe? To już dla mnie przesada, jeszcze ten run był mega kiepski i zabił tylko tytuł US jeszcze bardziej.   5.Tutaj uważam, że zawodzą przecieki i internet, jest cała masa spekulacji, plotek i fake newsów, najświeższy przykład? The Rock, zapowiedział, że będzie na Raw i to wszystko, zjawił się? Zjawił, ale w tym przypadku to było takie 50/50, bo WWE zaczęło pompowanie balonika na Bad Blood kiedy The Rock zakończył gale, ale potem wszystko dopowiadali sobie fani, jakieś pojawienie się na SvS, potem ataki na Raw na Netflixie, nieważne, że byłoby to świetne pod kątem story, ale WWE nigdy wprost nie powiedziało, że Rock naznaczy Solo na nowego Tribal Chiefa i zrobi go z niego i że to Rock za tym wszystkim stoi, to wszystko fani sobie ustalali, więc z jednej strony się zgadzam, a z drugiej fani mają mega wysokie oczekiwania, a czasem WWE chcę po prostu, żeby legenda się pokazała i pogadała i to wszystko, ale to też już się robi mega nudne, bo ile można słuchać o tym jak świetnie być w danym mieście i jaka ta publika nie jest genialna i jak to wrestler X nie tęsknił za miastem Y czy za samym WWE xD, kontrowersyjny temat bardzo, ale ciekawy.   6.Ciężko zrobić coś z niczego, jak mają zrobić Panie na równi z facetami kiedy......Wrestling i walki to stricte męska rozrywka? Zawsze tak było i zawsze tak będzie i w większości to faceci oglądają takie rzeczy i chcą oglądać utalentowanych zawodników, 3/4 babek botchuje najprostsze akcję, nawet jak dali ME WM to z tego co pamiętam finish był zbotchowany, a przecież były tam dwie zawodniczki, które tu wymieniłeś, to tak jakbyś chciał zrobić z facetów cheerleaderów, w sensie nie jestem pewny, ale chyba są faceci cheerleaderzy, jednak nie zmieni to faktu, że jest to dyscyplina, która nie dość, że lepiej wychodzi kobietom to jeszcze ludzie po prostu chętniej je oglądają, bo z nimi to zostało utożsamione, kwestia tego na czym/kim dana dyscyplina powstała i która płeć jest w tym lepsza, zdarzają się wyjątki oczywiście, ale nie zmienia to reguły i faktów, porównanie może kiepskie wybrałem, nie jestem pewny, ale takie jedynie mi do głowy przyszło.  
    • Jeffrey Nero
      Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.
    • HeymanGuy
      1. Wrestling to bardziej teatr niż sport Oczywiście, że w wrestlingu są elementy sportowe, ale jest to przede wszystkim teatr. Przykład? Chociażby feud Lesnara z Romanem m.in. na WM 34, gdzie wielu fanów czuło, że walka była "ustawiona", ale nie pod względem wyniku, a pod kątem większego marketingu, a nie autentycznego rywalizowania dwóch zawodników. Historia i scenariusz były bardziej widoczne niż sama walka w ringu. Nawet w WWE, jednym z głównych atutów są właśnie postacie i opowiadanie historii, które przyciągają widza, a nie czyste umiejętności sportowe. 2. "WWE stało się mega komercyjne i przewidywalne" Pamiętacie, jak Vince McMahon wykreował najpierw SCSA, potem Jasia Cenę i tak powtarzał ten schemat z coraz to nowymi "twarzami" federacji> Zaczęło to być przewidywalne. Przykład: kiedy Cena zdobył 16. tytuł mistrza WWE w 2017 roku, fani odczuli to jako kolejną próbę wykreowania historycznego momentu, który nie miał większego związku z rzeczywistą rywalizacją. WWE stało się maszyną do zarabiania pieniędzy na nazwiskach i powtarzalnych formułach. Kolejnym dowodem może być dominacja The Undertakera przez lata – jego seria na WrestleManii była traktowana jak wydarzenie, ale z roku na rok traciła na świeżości. Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. 3. "AEW to jeszcze nie jest prawdziwy konkurent dla WWE" Owszem, AEW zyskało wielu wiernych fanów, ale wciąż nie może dorównać WWE pod względem globalnego zasięgu. Jednym z najbardziej mówiących o tym momentów była reakcja na "All In" w 2018 roku, kiedy AEW ogłosiło ogromne plany i zmiany w wrestlingu, a potem okazało się, że ich plany są w dużej mierze oparte na tym, co już robiło WWE, tylko z deka gorszym wykonem elitarnym to wychodzi. AEW wciąż nie potrafi zbudować takiej samej bazy subskrybentów w WWE Network, tudzież od kilku dni fani WWE na Netfliksie, czy dotrzeć do tak szerokiej grupy odbiorców na całym świecie. 5. "Znaczenie mistrzostw w WWE i nie tylko. Czy one coś jeszcze znaczą?" Czy pas mistrza WWE ma jeszcze jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? W wielu przypadkach pasy są bardziej elementem marketingowym niż oznaczeniem najlepszego zawodnika. Przykład? Cała masa, Jinder Mahal przejmujący pas aby trafić na indyjski rynek. Walki o pasy stały się bardziej oparte na scenariuszach ,,po coś" niż na faktycznej rywalizacji, co było widoczne w wielu storyline'ach. Oczywiście przykład Jindera to jeden z wielu, ale ten najbardziej przychodzi mi do głowy, kiedy w rosterze mieliśmy przecież masę lepszych workerów. 6. "Wrestling w latach 90-tych miał ten ‘dziki’ klimat, teraz za bardzo się tego boją, a nie powinni" Lata 90-te w wrestlingu to czas, kiedy granice były przekraczane. Z jednej strony mieliśmy erę Attitude WWE, z Austinem, Rockiem i Triple H, a z drugiej – ECW, które promowało brutalność, kontrowersyjne tematy i awangardowe podejście do tego, co można zrobić w ringu. W tym czasie wrestlerzy tacy jak Mick Foley (Cactus Jack) czy Terry Funk wprowadzali brutalność, która nie miała miejsca w dzisiejszym, bardziej ułożonym wrestlingu, przynajmniej tym mainstreamowym na dłuższą metę. Wiadomo jest GCW i inne CZW itp., ale to nie to samo. To były czasy, gdy nawet McMahon robił coś szalonego w ringu. Dziś już tego nie ma, a powinno się do tego od czasu do czasu wracać, ale na poważnie, a nie na odwal się. Kiedyś takie gale jak Extreme Rules i TLC zwiastowały naprawdę coś niespotykanego. Wiadomo, kiedyś formuła się wyczerpuje, ale aż tak szybko? 7. "Kontrowersyjni wrestlerzy na siłę wciskani audiencji" Patrząc na p sytuację np. z Joeyem Ryanem, który został oskarżony o molestowanie, ale mimo to próbował powrócić na ring, widać, że promotorzy wrestlingu często ignoruje kontrowersje. WWE przez wiele lat trzymało się "herosów", ale kiedy te osoby wpadły w skandale, organizacja po prostu je ignorowała i nie rozliczała się z nimi do końca. To samo dotyczy sytuacji z Hulk Hoganem, który po skandalu z nagraniem rasistowskim wrócił do WWE po kilku latach, co wywołało falę kontrowersji. Z jednej strony wrestling jest show, ale z drugiej, niektóre decyzje są bardziej biznesowe niż moralne, choć nie wiem co miało na celu pojawienie się Hogana na ostatnim RAW, bo ani biznesowo, ani moralnie się to nie spina imo. To było tak ogólnikowo, teraz bardziej na bieżąco. 1. "Cody Rhodes i jego droga do tytułu mistrza WWE" Historia Cody'ego Rhodesa, który wrócił do WWE po latach nieobecności, była jedną z najgorętszych story 2023 roku. Jednak ja jestem zdania, że WWE niepotrzebnie "zatrzymało" jego zwycięstwo nad Romanem Reignsem na WrestleManii 39, co było dla mnie sztuczne i przeładowane marketingiem. WWE zbudowało sobie historię wokół tego, że Cody musi "doprowadzić historię rodziny Rhodesów do końca", ale czy to naprawdę miało sens w kontekście jego rzeczywistego rozwoju w WWE i federacji? Przecież to było przewidywalne, Cody zasługiwał na pas mistrza wcześniej, zamiast rok panowania Reignsa prawie, że w hibernacji. Co teraz z tego wielkiego reignu Romana? Wspomnienie, ale czy dobre? 2. "Roman Reigns i jego dominacja nad WWE – ile można?" Roman Reigns stał się niemalże niepokonanym mistrzem w WWE, a storyline wokół jego dominacji trwa już od kilku lat. Mnie już szczerze nudzi tą idea Reignsa, bo choć jest dobrze napisany, to powtarzalność tego, jak Reigns "niszczy" kolejnych rywali, staje się przewidywalna. Całe "Bloodline" i jego rozwój w tej sytuacji miały ogromny potencjał, ale powtarzalność tej dominacji sprawia, że m. in. ja oczekujemy, spodziewamy się czegoś nowego, innowacyjnego. Co więcej, sytuacja z bliźniakami sprawiała wrażenie, że saga Bloodline idzie w stronę bardziej "personalnego" konfliktu niż rzeczywistej rywalizacji sportowej. Czasem sobie tak myśle, kiedy ta historia w końcu osiągnie swój "koniec" i jak WWE zrealizuje tę "dominację" na dłuższą metę, bo który to już ME WM będziemy mieć oparty w jakimś stopniu na kimś z Bloodline? Nawet nie chcę wiedzieć. 3. "Sami Zayn i knebel Triple H'a na jego twarzy. Jak WWE hamuje Samiego Zayna? Dlaczego?" Zaczynając od najpierw "lojalnego członka" Bloodline, Zayn stał się jednym z najgorętszych nazwisk w WWE dzięki świetnej pracy nad swoim charakterem. Jednak po jego "odwróceniu się" od Reignsa i staniu się bohaterem, zaczęły się pojawiać kontrowersje dotyczące tego, czy WWE naprawdę pozwoli Zaynowi zbudować "autentyczną" postać bez polegania na "momentach" z przeszłości. Wyraźnie widać, że Zayn często wpasowywał się w role, które były tylko "przeplatanką" starych smaczków storyline'owych, co niekoniecznie pasuje do jego talentu i potencjału, bo to i to ma ogromne. Męczy mnie to, że mają Samiego na wyraźnym hamulcu, zamiast spuścić go ze smyczy i pokazać co potrafi z pasem załóżmy WHC, albo WWE. Wszystko po to, żeby aktorzyny miały co robić, albo ktoś kończył historię przez 2-3 lata, SZ spokojnie dźwignąłby główny pas w WWE i to jest kryminał, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy patrząc na to jaką robotę robi w ostatnich miesiącach. 4. "Logan Paul jako mistrz – czy to naprawdę dobra droga?" Pojawienie się Logana Paula w WWE wywołało mieszane uczucia u mnie. Jego status super gwiazdy w mediach społecznościowych i ogromny zasięg sprawiły, że WWE postanowiło dać mu pas US. Jednak ja totalnie nie widzę żadnego sensu w tym, by celebryta, który nigdy wcześniej nie był profesjonalnym wrestlerem, zdobywał tytuł nawet w midcardzie. Może to być świetny ruch marketingowy, ale pod względem storyline'owym wydaje się to kontrowersyjne, bo można to traktować jako "spalanie" mistrzowskich pasów w imię szerszego zainteresowania mediów. Czy to dobry kierunek, by tytuł mistrza był traktowany jako coś, co można "sprzedać", a nie zasłużyć na niego w ringu? Przypominam, że w rosterze mamy takie tuzy jak Theory, Knight, Waller, no cholera moge wymieniać przez pare minut na jednym wdechu. Ale traktujmy pasy jak zabawki dalej, gawiedź i tak łyknie. 5. "(nie)Udane powroty legend do WWE – nostalgia czy wypalenie?" Powroty legend takich jak Edge i Christian (zwłaszcza po zakończeniu kariery Edge'a w 2011 roku) są zarówno ekscytujące, jak i kontrowersyjne, z uwagi na to że wychodzą inaczej niż sobie wyobrażamy. Na ogół cieszę się z ich występów, ale z drugiej strony – czy nie zaczyna to być po prostu używanie nostalgii zamiast rozwijania nowych gwiazd? WWE kontynuuje wciąganie starych, lubianych postaci do głównych storyline'ów, co wywołuje pytanie, czy to nie blokuje możliwości stworzenia nowych legend. Z jednej strony, te powroty dodają wielkiego efektu wow, ale z drugiej, mogą sprawiać, że nowe talenty nie dostają odpowiedniej przestrzeni. Moje zdanie jest takie, że WWE ostatnio nie potrafi za bardzo w wielkie powroty. Jedynie powrót Punka zasługuje na uwagę, ale reszta? Bez większego echa i polotu według mnie. Kiedyś bardziej w to potrafili. 6. "Wrestling kobiet – czy WWE robi wystarczająco, by promować je na równi z mężczyznami?" W ostatnich latach kobiety w WWE, takie jak Becky Lynch, Charlotte Flair czy Rhea Ripley, zyskały ogromną popularność, ale wciąż pojawiają się pytania o to, czy WWE naprawdę traktuje je na równi z mężczyznami. Storyline’y z udziałem kobiet są coraz bardziej złożone i emocjonalne, ale wciąż można zauważyć, że są one traktowane jako "dodatkowe" story w porównaniu do głównych fabuł z mężczyznami. Np. walka Becky Lynch z Trish Stratus na SummerSlam 2023 była świetnie zrealizowana, ale była to zaledwie jedna z kilku równolegle toczących się historii, niekoniecznie traktowanych na równi z głównymi pasami męskimi. W skrócie według mnie WWE nie robi nic, abym przestał traktować kobiety jako przerwa na siku.  
    • MattDevitto
      Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...