Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Steiner podpisał kontrakt z TNA, Głosuj na Leticie, Apolo, K


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  5 484
  • Reputacja:   15
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

* Scott Steiner podpisał długoterminowy kontrakt z TNA i niedługo zobaczymy go znów w TNA. Oprócz tego mówi się o planach feudu Scott Steiner/Kurt Angle w tym roku. Steiner nie pojawiał się w TNA od Sierpnia, głównym powodem było to iż nie był zadowolony z swojej płacy. TNA kilka miesięcy negocjowało z nim warunki zatr...


... przeczytaj wiecej na stronie Attitude : http://www.attitude.pl/index.php?strona=viewnews&id=1046
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/5503-steiner-podpisa%C5%82-kontrakt-z-tna-g%C5%82osuj-na-leticie-apolo-k/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 15
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • SixKiller

    5

  • Przemk0

    4

  • Spinebuster

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  933
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.06.2005
  • Status:  Offline

Akurat feud kogokolwiek ze Steinerem na pewno nie podniesie oglądalności. Są lepsi do main eventowania z Kurtem.

  • Posty:  5 484
  • Reputacja:   15
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Bez przesady Steiner nadal jest calkiem dobry przy micu, nadal ma spory "star power" wiec mysle ze nie jest to akurat taki zly pomysl aby byl w TNA.
Ja tam osobiście Steinera w ringu wolałbym już nie oglądać ale ma naprawdę dobre (mi sie podobają:) umiejetności backstage:) Dobrze się sprawdził jako "ochraniarz" JJ w TNA i takie scenariusze wg mnie są dla niego w sam raz:)

  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Niedawno rozmawiałem z DDP (oczywiście forumowym ;)) nt. Steinera. Powtórzę to, co powiedziałem jemu, uważam podpisanie kontraktu z białogłowym za wyrzucenie pieniędzy w błoto. Nie da się ukryć, że ma on star power, ale co z tego skoro jest bez formy? Może od jego ostatniego występu w TNA coś się zmieniło, ale jeżeli nie i Steiner wciąż nie jest nawet w przeciętnej dyspozycji, to najlepiej niech trzyma się z daleka od ringu. Uważam Steinera za bardzo dobrego heela (WWE sknociło sprawę robiąc z niego face'a), a na tym polu może realizować się jako nie-wrestler (np. w roli ochroniarza). Tak, czy inaczej wstrzymam się z oceną, bo może Steiner przeżywa właśnie swoją drugą młodość i wszystkich nas zaskoczy.

 

Swoją drogą DDP uważa, że Steiner będzie idealny do promowania młodszych. Nie mogę się z tym nie zgodzić, ale dla niektórych promowanie młodszych jest równoznaczne z nieustannym jobbowaniem. Nie wiem jak Wy, ale ja nie chcę oglądać Steinera (ani żadnej gwiazdy) podkładającego się wszystkim (pomijam to, że niektórzy w ogóle nie chcą, a to też jest złe). Dobrze by było gdyby nawet nie zbliżył się do pasa. Ale na pewno wszystko da się zorganizować tak, żeby Steiner nie stracił, a ten ktoś, kogo ma promować, zyskał.


  • Posty:  5 484
  • Reputacja:   15
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Co do promowania innych to dla mnie mimo poziomu walk Steinera to zrobil on dobra robote przegrywajac feud z Joe.
Super ze Steiner jeszcze powalczy, mimo że na chłodno kalkulując powinien już się żegnać z ringiem. Oczywiście wy marudzicie o nim, bo koleś nie bryka po ringu jak aj styles czy nie robi salt i wygibasów jak rey misterio. Ma jednak świetny image i bardzo lubie gdy komuś np grozi lub gnębi jakichś cieniasów w stylu norman smiley. Miło na to się patrzy i pewnie znowu mnie bedziecie chcieli ustawić do pionu ale wole Steinera prostymi środkami gnębiącego jakichś młodych mięśniaczków jak walki cruiserweight na przykład gdzie to wszystko cyrk przypomina. Pozdro

  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Stare mięśniaczki są fajniejsze niż młode mięśniaczki, tak :>?

 

A tak na poważnie, to nikt nie oczekuje po Steinerze salt i wygibasów. To zupełnie inny typ wrestlera, choć na początku lat 90-tych, kiedy jeszcze nie wyglądał jak panowie z reklam koksu, potrafił zrobić bardzo wiele. A wszystko to, o czym napisałeś Big Poppa Pump może robić nie będąc wrestlerem. Bo jako wrestler w TNA gnębił nie tylko cieniasów, ale także nas - fanów :? .

Każy patrzy na swój sposób, ja rozumiem wasze fachowe podejście do tematu, ale ja to oglądam pod innym kątem i dla mnie Steiner był jedną z przyczyn oglądania TNA. Świetne zadymy potrafili z JJ zrobić, to sponiewierali jakichś młodziaków na ringu, to pobili sędziego w szatni - to mi się właśnie w tym podoba. Bo same walki już mnie w większości nudzą. Steiner jest sterydem, ale ma swój fajny image twardego skorego do zadym faceta. Po prostu mnie przekonuje, tak jak np Kurt Angle. A np Chrsistian Cage w ogóle - taki koleś bez wyrazu, nie umie grać heela.

Tak jak radziliście, pooglądałem trochę tego z neta, trochę to nudne czasami patrząc kolejny raz jak się zawodnicy podkładają takiemu Reyowi żeby ten wykonał swoje oklepane salta, a walka w WWE tak przez was chwalonych Benoit i Bookera T - bodajże sprzed roku - to był trochę zawód, nudy i ledwo kilka ciekawych chwil pod koniec. Ktoś tu pisał że WCW padło, bo nie potrafiło wykreować nowych gwiazd. Nie do konca to prawda, jak patrzę na obecne WWE to przecież sporo gwiazd to byli zawodnicy WCW - Booker, Benoit, Rey mysterio, Jericho (nienawidziłem go - typowy przykład mięśniaczka cwaniaczka hehe).


  • Posty:  933
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.06.2005
  • Status:  Offline

Ktoś tu pisał że WCW padło, bo nie potrafiło wykreować nowych gwiazd. Nie do konca to prawda, jak patrzę na obecne WWE to przecież sporo gwiazd to byli zawodnicy WCW - Booker, Benoit, Rey mysterio, Jericho

 

No właśnie, ale co oni robili w WCW, jaką tam mieli pozycję za najlepszych czasów tej federacji? Nie mówię o końcówce, bo wtedy już na wszystko było za późno. WCW dała im rozpoznawalność, ale nie otrzymywali przepustki do main eventów, które były domeną dinozaurów.


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Christian nie umie grać heela? OK, widzę, że niepotrzebnie wdałem się z Tobą w dyskusję ;P. Teraz już wiem, że miarą dobrego heela jest ilość zadym 8).

 

Swoją drogą za co niby chwaliliśmy Bookera? Większość cieszyła się z tego, że dostał World Heavyweight Title, ale często tej radości towarzyszyły komentarze w stylu "szkoda, że to już nie ten sam wrestler, co kilka lat temu". Benoit to co innego, on ciągle jest dobry.

 

To, że wrestlerzy sztucznie padają na liny przed 619 faktycznie jest denerwujące. Tylko nie ma w tym winy Reya, który wciąż jest niezły. To WWE tak beznadziejnie przerobiło jego akcję kończącą i bookowało go tak, jak bookowało. Obejrzyj walki Meksykanina z WCW, czy ECW. Chociaż znając Twoje złe nastawienie (i całkowicie bezzasadne jeżdżenie po dywizji x), lepiej abyś nie oglądał, bo będziesz czepiał się jakichś błahostek, a w walkach swoich ulubionych mięśniaków dalej nie będziesz dostrzegał ewidentnych wpadek ;).

 

Śmierć WCW to trudny temat, ale żeby o nim rozmawiać, to trzeba trochę poczytać (polecam książki: "Death of WCW" i "Controversy Creates Kash"). Nie można się opierać tylko na tym, co się widziało, bo największy bałagan był za kulisami. W każdym razie w tym, że WCW nie potrafiło wykreować nowych gwiazd jest trochę prawdy. Większość największych gwiazd WCW od połowy lat 90-tych to byle gwiazdy WWE. Hulk Hogan, Randy Savage, Kevin Nash, Scott Hall, Roddy Piper, a później także Bret Hart i Sid Vicious (wcześniej walczył w WCW, ale dopiero WWE zrobiło z niego mistrza świata) to najlepsze przykłady. WCW stworzyło Diamonda Dallasa Page'a, Stinga, Goldberga i jeszcze kilku. To dużo za mało.

 

Spinebuster, zgadzam się, że WCW dało tym wrestlerom rozpoznawalność, ale wszyscy oprócz Bookera wcześniej pracowali na swoje nazwiska w innych federacjach. A nie były to byle jakie organizacje, bo m.in. ECW (Benoit, Rey, Jericho) i NJPW (Benoit). Więc dziełem WCW, właściwie od początku do końca, jest tylko Booker.

SixKiller, dla mnie Steiner jest 1000 razy lepszym heelem niż Cristian Cage. Jest dużo bardziej przekonujący i wręcz stworzony do robienia zadym. Tak, dla mnie dobry heel to taki który się nie paćka, i "działa" także za kulisami. A Cristian Cage ma buźkę i w ogóle image raczej na face'a i tyle. Scotty nawet gdy był facem (także w WCW) to i tak zachowywał się po swojemu.

A tak w ogóle to co robi mój kochany Rey w maseczce?? Przecież w WCW został grzecznie poproszony o jej zdjęcie przez Halla i Nasha... (niezła historia z tym była, to mi się właśnie w tym wszystkim podobało). Podobno jak ktoś raz straci maskę to już jej nie zakłada, no ale może uznał że inna federacja to może zacząć od nowa...


  • Posty:  6 707
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.11.2003
  • Status:  Offline

Widzę, że nawet nie rozróżniasz gimmicków :/. To, że obaj (Steiner i Cage) są heelami nie oznacza, że będą zachowywali się tak samo! Christian nie będzie robił zadym i już. Poza tym ocenianie heelów na podstawie ilości zadym przypomina tok myślenia pseudokibica, dla którego fajniejszym kibicem jest ten, który więcej szczęk przestawił. Spoko, można i tak myśleć. Chociaż nigdy nie będę potrafił zrozumieć dlaczego dokonałeś takiego uproszczenia, że heel to zadymiarz.

 

Na drugą część Twojego wpisu nie będę odpowiadał. Masz internet, masz Google, czego więcej potrzeba? Takie informacje znajdziesz w każdej biografii Reya.


  • Posty:  5 484
  • Reputacja:   15
  • Dołączył:  04.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

"Podobno jak ktoś raz straci maskę to już jej nie zakłada"

 

Wiesz wrestling to taka ukladana zabawa, tutaj powracaja nawet wrestlerzy ktorzy kiedys przegrali "Career Match" :)

"Wiesz wrestling to taka ukladana zabawa, tutaj powracaja nawet wrestlerzy ktorzy kiedys przegrali "Career Match" :)"

Wiem, ale tym bardziej jeśli już "tworzą" jakąś zasadę to powinni się jej trzymać.

Ja do Cage'a nic nie mam niech sobie walczy, po prostu nie nadaje się na heela, tak samo jak np Sting.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      I tak i nie. Nie - nie jest to prawidłowa odpowiedź. Tak - zdecydowanie jest to film dla Ciebie, amigo
    • Kaczy316
      1.Zgadzam się w 100% taki teatr/serial, ale wrestling nigdy nie był sportem   2.Przez prawie pół dekady ciężko nie powtarzać schematów, nawet w filmach obecnie to widać czy serialach, ciężko stworzyć coś oryginalnego, bo "wszystko już było".   3.100% Prawdy   4.Znaczą, ale niestety o wiele mniej niż kiedyś, w sensie uważam, że obecnie więcej niż w latach 17-22, ale mniej niż w latach przed PG Erą chociażby.(A i btw pominąłeś nr. 4 xD)   5.Wszystko się dostosowuję do swoich czasów dobrym porównaniem są filmy i seriale, bo do tego można porównać wrestling, jakie filmy wychodziły w latach 90-00? I ogólnie jakie rozrywki wtedy preferowano? Brutalność była mega pożądana przez ludzi, walki, coś dla tego typu grup odbiorców, a właściwie wtedy to były nawet masy, bo większości wmawiano, że to jest rozrywka, teraz wszystko jest tworzone pod masy i dzieci, jakie czasy takie widowiska.   6.A tutaj się nie wypowiem, bo ciężko mi coś powiedzieć, może coś w tym jest.   Teraz tematy bieżące:   1.Dość subiektywna opinia, ja uważam, że dzięki temu mieliśmy naprawdę mega WM 40, gdyby Cody zdobył tytuł rok wcześniej nie mielibyśmy tak dobrego odłączenia się Jeya według mnie od Romana, sytuacji z Bloodline całej, kozackiego feudu z Rockiem, świetnego momentu z wybraniem zemsty na Rollinsie przez Romana, no ja powiem tak, gdyby patrzeć świeżo po WM 39 to można by to tak uznać, ale patrząc ile świetnych momentów dało to, że właśnie Rhodes wygrał dopiero rok później to jestem zdania, że była to najlepsza możliwa decyzja.   2.Z Tym też się zgadzam w 100% Bloodline zaczyna nudzić, ale głównie dlatego, że znowu wracamy do punktu gdzie umiera sporo storyline'ów, po prostu boją się pociągnąć za spust, dlaczego Solo nie wygrał z Romanem? Dlaczego nawet po wygranej Romka nie dostaliśmy Rock Bottom dla Romualda? Czemu Heyman się nie mógł odwrócić od Romana? Dlaczego Reigns nie mógł zwerbować sobie drużyny na WG tylko to Drużyna się do niego kleiła pomimo tego co im robił? To story zyskało na innowacyjności i ryzyku, a teraz traci mega dużo na pójściu po najmniejszej i najbardziej przewidywalnej linii oporu.   3.Też w 100% się zgadzam i mówię to od dłuższego czasu, Sami od 2022 odwala taką robotę, a jedyne co miał to pas IC, gdzie stracił go w drugim feudzie meh, chociaż ME WM nie da się mu odebrać i genialnego momentu, tak dalej to nie jest pas WWE/WH i ścisły ME tygodniówek, PLE, po prostu jak jest potrzebny to go wyciągają z kieszeni, żeby jobbnął, to samo jest z KO, smutne, ale niestety prawdziwe.   4.Też nie jestem tego fanem, jak ma ktoś zdobyć pas to niech będzie Full Time, przyzwyczaiłem się, że pasy World potrafią trafiać w ręce part timerów, no zdarza się, trzeba "promować" federację nazwiskami, ale żeby nawet mid cardowe? To już dla mnie przesada, jeszcze ten run był mega kiepski i zabił tylko tytuł US jeszcze bardziej.   5.Tutaj uważam, że zawodzą przecieki i internet, jest cała masa spekulacji, plotek i fake newsów, najświeższy przykład? The Rock, zapowiedział, że będzie na Raw i to wszystko, zjawił się? Zjawił, ale w tym przypadku to było takie 50/50, bo WWE zaczęło pompowanie balonika na Bad Blood kiedy The Rock zakończył gale, ale potem wszystko dopowiadali sobie fani, jakieś pojawienie się na SvS, potem ataki na Raw na Netflixie, nieważne, że byłoby to świetne pod kątem story, ale WWE nigdy wprost nie powiedziało, że Rock naznaczy Solo na nowego Tribal Chiefa i zrobi go z niego i że to Rock za tym wszystkim stoi, to wszystko fani sobie ustalali, więc z jednej strony się zgadzam, a z drugiej fani mają mega wysokie oczekiwania, a czasem WWE chcę po prostu, żeby legenda się pokazała i pogadała i to wszystko, ale to też już się robi mega nudne, bo ile można słuchać o tym jak świetnie być w danym mieście i jaka ta publika nie jest genialna i jak to wrestler X nie tęsknił za miastem Y czy za samym WWE xD, kontrowersyjny temat bardzo, ale ciekawy.   6.Ciężko zrobić coś z niczego, jak mają zrobić Panie na równi z facetami kiedy......Wrestling i walki to stricte męska rozrywka? Zawsze tak było i zawsze tak będzie i w większości to faceci oglądają takie rzeczy i chcą oglądać utalentowanych zawodników, 3/4 babek botchuje najprostsze akcję, nawet jak dali ME WM to z tego co pamiętam finish był zbotchowany, a przecież były tam dwie zawodniczki, które tu wymieniłeś, to tak jakbyś chciał zrobić z facetów cheerleaderów, w sensie nie jestem pewny, ale chyba są faceci cheerleaderzy, jednak nie zmieni to faktu, że jest to dyscyplina, która nie dość, że lepiej wychodzi kobietom to jeszcze ludzie po prostu chętniej je oglądają, bo z nimi to zostało utożsamione, kwestia tego na czym/kim dana dyscyplina powstała i która płeć jest w tym lepsza, zdarzają się wyjątki oczywiście, ale nie zmienia to reguły i faktów, porównanie może kiepskie wybrałem, nie jestem pewny, ale takie jedynie mi do głowy przyszło.  
    • Jeffrey Nero
      Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.
    • HeymanGuy
      1. Wrestling to bardziej teatr niż sport Oczywiście, że w wrestlingu są elementy sportowe, ale jest to przede wszystkim teatr. Przykład? Chociażby feud Lesnara z Romanem m.in. na WM 34, gdzie wielu fanów czuło, że walka była "ustawiona", ale nie pod względem wyniku, a pod kątem większego marketingu, a nie autentycznego rywalizowania dwóch zawodników. Historia i scenariusz były bardziej widoczne niż sama walka w ringu. Nawet w WWE, jednym z głównych atutów są właśnie postacie i opowiadanie historii, które przyciągają widza, a nie czyste umiejętności sportowe. 2. "WWE stało się mega komercyjne i przewidywalne" Pamiętacie, jak Vince McMahon wykreował najpierw SCSA, potem Jasia Cenę i tak powtarzał ten schemat z coraz to nowymi "twarzami" federacji> Zaczęło to być przewidywalne. Przykład: kiedy Cena zdobył 16. tytuł mistrza WWE w 2017 roku, fani odczuli to jako kolejną próbę wykreowania historycznego momentu, który nie miał większego związku z rzeczywistą rywalizacją. WWE stało się maszyną do zarabiania pieniędzy na nazwiskach i powtarzalnych formułach. Kolejnym dowodem może być dominacja The Undertakera przez lata – jego seria na WrestleManii była traktowana jak wydarzenie, ale z roku na rok traciła na świeżości. Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. 3. "AEW to jeszcze nie jest prawdziwy konkurent dla WWE" Owszem, AEW zyskało wielu wiernych fanów, ale wciąż nie może dorównać WWE pod względem globalnego zasięgu. Jednym z najbardziej mówiących o tym momentów była reakcja na "All In" w 2018 roku, kiedy AEW ogłosiło ogromne plany i zmiany w wrestlingu, a potem okazało się, że ich plany są w dużej mierze oparte na tym, co już robiło WWE, tylko z deka gorszym wykonem elitarnym to wychodzi. AEW wciąż nie potrafi zbudować takiej samej bazy subskrybentów w WWE Network, tudzież od kilku dni fani WWE na Netfliksie, czy dotrzeć do tak szerokiej grupy odbiorców na całym świecie. 5. "Znaczenie mistrzostw w WWE i nie tylko. Czy one coś jeszcze znaczą?" Czy pas mistrza WWE ma jeszcze jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? W wielu przypadkach pasy są bardziej elementem marketingowym niż oznaczeniem najlepszego zawodnika. Przykład? Cała masa, Jinder Mahal przejmujący pas aby trafić na indyjski rynek. Walki o pasy stały się bardziej oparte na scenariuszach ,,po coś" niż na faktycznej rywalizacji, co było widoczne w wielu storyline'ach. Oczywiście przykład Jindera to jeden z wielu, ale ten najbardziej przychodzi mi do głowy, kiedy w rosterze mieliśmy przecież masę lepszych workerów. 6. "Wrestling w latach 90-tych miał ten ‘dziki’ klimat, teraz za bardzo się tego boją, a nie powinni" Lata 90-te w wrestlingu to czas, kiedy granice były przekraczane. Z jednej strony mieliśmy erę Attitude WWE, z Austinem, Rockiem i Triple H, a z drugiej – ECW, które promowało brutalność, kontrowersyjne tematy i awangardowe podejście do tego, co można zrobić w ringu. W tym czasie wrestlerzy tacy jak Mick Foley (Cactus Jack) czy Terry Funk wprowadzali brutalność, która nie miała miejsca w dzisiejszym, bardziej ułożonym wrestlingu, przynajmniej tym mainstreamowym na dłuższą metę. Wiadomo jest GCW i inne CZW itp., ale to nie to samo. To były czasy, gdy nawet McMahon robił coś szalonego w ringu. Dziś już tego nie ma, a powinno się do tego od czasu do czasu wracać, ale na poważnie, a nie na odwal się. Kiedyś takie gale jak Extreme Rules i TLC zwiastowały naprawdę coś niespotykanego. Wiadomo, kiedyś formuła się wyczerpuje, ale aż tak szybko? 7. "Kontrowersyjni wrestlerzy na siłę wciskani audiencji" Patrząc na p sytuację np. z Joeyem Ryanem, który został oskarżony o molestowanie, ale mimo to próbował powrócić na ring, widać, że promotorzy wrestlingu często ignoruje kontrowersje. WWE przez wiele lat trzymało się "herosów", ale kiedy te osoby wpadły w skandale, organizacja po prostu je ignorowała i nie rozliczała się z nimi do końca. To samo dotyczy sytuacji z Hulk Hoganem, który po skandalu z nagraniem rasistowskim wrócił do WWE po kilku latach, co wywołało falę kontrowersji. Z jednej strony wrestling jest show, ale z drugiej, niektóre decyzje są bardziej biznesowe niż moralne, choć nie wiem co miało na celu pojawienie się Hogana na ostatnim RAW, bo ani biznesowo, ani moralnie się to nie spina imo. To było tak ogólnikowo, teraz bardziej na bieżąco. 1. "Cody Rhodes i jego droga do tytułu mistrza WWE" Historia Cody'ego Rhodesa, który wrócił do WWE po latach nieobecności, była jedną z najgorętszych story 2023 roku. Jednak ja jestem zdania, że WWE niepotrzebnie "zatrzymało" jego zwycięstwo nad Romanem Reignsem na WrestleManii 39, co było dla mnie sztuczne i przeładowane marketingiem. WWE zbudowało sobie historię wokół tego, że Cody musi "doprowadzić historię rodziny Rhodesów do końca", ale czy to naprawdę miało sens w kontekście jego rzeczywistego rozwoju w WWE i federacji? Przecież to było przewidywalne, Cody zasługiwał na pas mistrza wcześniej, zamiast rok panowania Reignsa prawie, że w hibernacji. Co teraz z tego wielkiego reignu Romana? Wspomnienie, ale czy dobre? 2. "Roman Reigns i jego dominacja nad WWE – ile można?" Roman Reigns stał się niemalże niepokonanym mistrzem w WWE, a storyline wokół jego dominacji trwa już od kilku lat. Mnie już szczerze nudzi tą idea Reignsa, bo choć jest dobrze napisany, to powtarzalność tego, jak Reigns "niszczy" kolejnych rywali, staje się przewidywalna. Całe "Bloodline" i jego rozwój w tej sytuacji miały ogromny potencjał, ale powtarzalność tej dominacji sprawia, że m. in. ja oczekujemy, spodziewamy się czegoś nowego, innowacyjnego. Co więcej, sytuacja z bliźniakami sprawiała wrażenie, że saga Bloodline idzie w stronę bardziej "personalnego" konfliktu niż rzeczywistej rywalizacji sportowej. Czasem sobie tak myśle, kiedy ta historia w końcu osiągnie swój "koniec" i jak WWE zrealizuje tę "dominację" na dłuższą metę, bo który to już ME WM będziemy mieć oparty w jakimś stopniu na kimś z Bloodline? Nawet nie chcę wiedzieć. 3. "Sami Zayn i knebel Triple H'a na jego twarzy. Jak WWE hamuje Samiego Zayna? Dlaczego?" Zaczynając od najpierw "lojalnego członka" Bloodline, Zayn stał się jednym z najgorętszych nazwisk w WWE dzięki świetnej pracy nad swoim charakterem. Jednak po jego "odwróceniu się" od Reignsa i staniu się bohaterem, zaczęły się pojawiać kontrowersje dotyczące tego, czy WWE naprawdę pozwoli Zaynowi zbudować "autentyczną" postać bez polegania na "momentach" z przeszłości. Wyraźnie widać, że Zayn często wpasowywał się w role, które były tylko "przeplatanką" starych smaczków storyline'owych, co niekoniecznie pasuje do jego talentu i potencjału, bo to i to ma ogromne. Męczy mnie to, że mają Samiego na wyraźnym hamulcu, zamiast spuścić go ze smyczy i pokazać co potrafi z pasem załóżmy WHC, albo WWE. Wszystko po to, żeby aktorzyny miały co robić, albo ktoś kończył historię przez 2-3 lata, SZ spokojnie dźwignąłby główny pas w WWE i to jest kryminał, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy patrząc na to jaką robotę robi w ostatnich miesiącach. 4. "Logan Paul jako mistrz – czy to naprawdę dobra droga?" Pojawienie się Logana Paula w WWE wywołało mieszane uczucia u mnie. Jego status super gwiazdy w mediach społecznościowych i ogromny zasięg sprawiły, że WWE postanowiło dać mu pas US. Jednak ja totalnie nie widzę żadnego sensu w tym, by celebryta, który nigdy wcześniej nie był profesjonalnym wrestlerem, zdobywał tytuł nawet w midcardzie. Może to być świetny ruch marketingowy, ale pod względem storyline'owym wydaje się to kontrowersyjne, bo można to traktować jako "spalanie" mistrzowskich pasów w imię szerszego zainteresowania mediów. Czy to dobry kierunek, by tytuł mistrza był traktowany jako coś, co można "sprzedać", a nie zasłużyć na niego w ringu? Przypominam, że w rosterze mamy takie tuzy jak Theory, Knight, Waller, no cholera moge wymieniać przez pare minut na jednym wdechu. Ale traktujmy pasy jak zabawki dalej, gawiedź i tak łyknie. 5. "(nie)Udane powroty legend do WWE – nostalgia czy wypalenie?" Powroty legend takich jak Edge i Christian (zwłaszcza po zakończeniu kariery Edge'a w 2011 roku) są zarówno ekscytujące, jak i kontrowersyjne, z uwagi na to że wychodzą inaczej niż sobie wyobrażamy. Na ogół cieszę się z ich występów, ale z drugiej strony – czy nie zaczyna to być po prostu używanie nostalgii zamiast rozwijania nowych gwiazd? WWE kontynuuje wciąganie starych, lubianych postaci do głównych storyline'ów, co wywołuje pytanie, czy to nie blokuje możliwości stworzenia nowych legend. Z jednej strony, te powroty dodają wielkiego efektu wow, ale z drugiej, mogą sprawiać, że nowe talenty nie dostają odpowiedniej przestrzeni. Moje zdanie jest takie, że WWE ostatnio nie potrafi za bardzo w wielkie powroty. Jedynie powrót Punka zasługuje na uwagę, ale reszta? Bez większego echa i polotu według mnie. Kiedyś bardziej w to potrafili. 6. "Wrestling kobiet – czy WWE robi wystarczająco, by promować je na równi z mężczyznami?" W ostatnich latach kobiety w WWE, takie jak Becky Lynch, Charlotte Flair czy Rhea Ripley, zyskały ogromną popularność, ale wciąż pojawiają się pytania o to, czy WWE naprawdę traktuje je na równi z mężczyznami. Storyline’y z udziałem kobiet są coraz bardziej złożone i emocjonalne, ale wciąż można zauważyć, że są one traktowane jako "dodatkowe" story w porównaniu do głównych fabuł z mężczyznami. Np. walka Becky Lynch z Trish Stratus na SummerSlam 2023 była świetnie zrealizowana, ale była to zaledwie jedna z kilku równolegle toczących się historii, niekoniecznie traktowanych na równi z głównymi pasami męskimi. W skrócie według mnie WWE nie robi nic, abym przestał traktować kobiety jako przerwa na siku.  
    • MattDevitto
      Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...