Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Armageddon


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  674
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.03.2006
  • Status:  Offline

Bonkol trudno , ja juz tak pisze - szybko i później niesprawdzam czy są błędy :(
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/5254-armageddon/page/4/#findComment-52670
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 49
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • the sandman

    7

  • SixKiller

    4

  • Scythe

    4

  • Zousz

    4

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 298
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2006
  • Status:  Offline

PPV naprawde dobre, a biorac pod uwage ze to PPV od SD zasluguje na medal :)

 

MVP vs Kane(Inferno Match)- dramatyczna walka i mila dla oka. Dobry opener tej gali. Kane wygral to kolejny plus i to wcale nie bez styli. Wiedzialem ze MVP ma ten stroj zeby sie podpalic :P

 

Hardys vs Hooligans vs MNM vs Regal & Taylor - walka najlepsza nie tylko PPV, a nawet drugiej polowy tego roku w WWE. Oprocz tego ze czasami Brytyjczycy w ogole nie uczestniczyli, a w koncu to oni byli w tej walce pierwotnymi uczestnikami, to walka MUSI sie podobac. Zal mi Joey'a w powtorce widac ze sam sobie jest tego winien, bo za mocno sie nachylil i zamiast oberwac w szczenke jak Nitro dostal w twarz. Nie zmienia to faktu ze jest mi go zal. Wracajac do walki byla pelna napiecia, dobrych ciosow, ale balem sie chwilami ze Hardyz zabiora title, ale wygral London & Kendrick i trzeba sie cieszyc. Po Ladder matchu z Wrestlemanii najlepsza walka roku w WWE moim zdaniem.

 

United States Champion Chris Benoit vs. Chavo Guerrero - Walka dobra, ale jak ktos juz wczesniej mowil to prawda ze walki Chrisa staja sie coraz bardziej schematyczne. Dobrze ze nie zmienil sie posiadacz pasa. Mam jedynie nadzieje ze skoncza juz ten feud i zostawia Vicki i Eddiego w spokoju.

 

The Miz vs. Boogeyman - pozwole sobie powiedziec ze na tej walce musialem zalatwic kilka spraw nizszego rzedu i sadze ze nie mam czego zalowac. Miz skonczyl swoj winning stread :cry: :twisted:

 

Cruiserweight Champion Gregory Helms vs. Jimmy Wang Yang - ta walka pokazala jak bardzo cruiserzy sa niedoceniani i jaka pozycje maja w WWE. Pomimo tego ze nie byla zla to martwie sie brakiem konkurentow dla Helmsa, cos mi sie wydaje ze bedzie trzymal pas przynajmniej do WM 23.

 

Undertaker vs. Mr. Kennedy (Last Ride Match) - kolejny dobry meczyk. Balem sie ze Kennedy wygra, ale Taker pokazal klase :D Niezle wygladal ten bump na podloge. Ale i tak finishery Takera na dachu samochodu to przebily. Wreszcie Taker wygral !

 

przerywnik na divy - nie powiem byl fajny do czasu striptizu (no zeby robila to Krystal czy Ashley to co innego) ten spaslaka. WWE powinno chociaz troche posluchac TNA, przynajmniej na ten temat. Spiepszyli wszystko tlusciochem !

 

No i wreszcie main event: World Heavyweight Champion Batista & WWE Champion John Cena vs. King Booker & Finlay (drewniaki vs Krol i jego przydupas) - Hmm od czego zaczac. Dobra najpierw przyczepie sie po w ogole ta walka? Pozniej czemu na PPV SD przegrywaja zawodnicy z SD. Po trzecie Cena i Batista to ringowy horror! Po czwarte nie wiem po co w ogole ogladalem skoro wynik byl pewny do momentu ogloszenia tej walke ? Po ostatnie Booker juz nawet nie ma tej formy i widac jego przemeczenie! Dobra moze jakis plus. Prosze bardzo nie trwala dlugo i pewne pkty w typerze :D

 

Jak powiedzialem wyzej good PPV(oplacalo sie kupowac :P ), poza main eventem i Boogeyem ! 100% w typerze i ostatnie PPV w tym roku, slabym roku dla fanow WWE :(

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/5254-armageddon/page/4/#findComment-52700
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Jak dla mnie Armageddon był całkiem niezłym PPV - zwłaszcza jak na kulejący brand SmackDown i w ogóle ostatnie PPV's made in WWE, ale po kolei:

 

1. Kane vs MVP

Dla mnie sam Kane + płomienie powodują, że włącza mi się mark mode:))) Poza tym, ten krzywy uśmieszek Kane'a przy wejściu na ring, kiedy Jacobs zobaczył "obsranego" MVP stojącego wśród płomieni - to było po prostu miodzio:))) Sama walka - "do zrobienia". Niedociągnięcia ringowe zostały nadrobione gimmick'iem matchu. Ogólnie - jak na opener to może być.

 

2. Ladder Match - MNM vs Hardyz vs Hooligans vs Taylor & Regal

Dla mnie murowany kandytat do tytułu walki roku w WWE. Match szybki, nieźle zabookowany, obfitujący w bumps'y. Poza tym - bookerom świetnie udało się zminimalizować obecność Regala i Taylora na wizji (gdzie tam oni do takiego gimmick matchu z drabiną?) co wyszło zdecydowanie na plus dla walki (nie udało im się niczego zjebać). Zajebista walka i odpowiednie zakończenie - Kendrick i London powinni jeszcze długo potrzymać pasy, bo przy obecnej chujni Tagów w WWE - jako team są na prawdę wyjebani w kosmos. Oby więcej takich walk!!!

 

3. Benoit vs Chavo

Średnia walka jak na możliwości tych panów. Dużym błędem było pozwolenie, by to Chavo przez większość matchu poprowadził ten pojedynek, co wyszło mu dość kiepsko. Kolejny zarzut, to zbyt dużo brawlowania oraz zbyt mało techniki (Benoit) i high-fly (Guerrero) jak na tej klasy wrestlerów - to także nie pomogło tej walce. Poza tym widok Vickie w obcisłych ciuchach przez które się niemal "wylewała", działa na mnie niczym anty-Viagra:>>> Powinni ją jak najszybciej zdjąć z wizji (Obecność w TV + kasa. Pewnie taki postawiła warunek za to, żeby Vince mógł sobie nadal Eddie'm mordę wycierać...). Ogólnie - walka spoko do obejrzenia, ale moje oczekiwania co do niej były zdecydowanie większe...

 

4. Kennedy vs Taker

Pozytywy tej walki, to to że Taker zdecydował się jednak przyjąć nienajgorszego bumpsa (mi to nawet zaimponowało, zważywszy na jego wiek i pozycję w WWE, która umożliwiała mu powiedzenie bookerom: "spieprzaj, dziadu!") oraz szybkość jaką jak na swoje lata zaprezentował DeadMan w ringu. Cała reszta była średnia - włącznie z Kennedym, który dla mnie ogólnie w ringu jest bardzo przeciętny (jako enterteiner jest oczywiście niesamowity, ale walki robi baaardzo przeciętne). W ogóle kiepsko został poprowadzony ten feud, bo popełniono tu błąd tak jak podczas fedu Taker vs. Orton - "młoda krew" powinna wygrać ostatnią, rozstrzygającą (i zarazem - najbardziej zapadającą w pamięć fanom) walkę, żeby zostać jakoś "wyraźnie" wypromowanym poprzez taki angle. Ken jak i Orton przejebali rozstrzygające walki i za kilka lat w pamięci fanów pozostanie tylko to, że feudowali z Takerem i zmoczyli ten feud. Głupota bookerów, czy może to, że Callaway lubi mieć zawsze ostatnie słowo i stawiać kropkę nad "i"? Ogólnie - walka do obejrzenia, ale bez żadnych fajerwerków. Kennedy z pewnością nie wypłynął na tym angle'u...

 

5. Boogeyman vs Miz

Jak ulał pasuje tu komentarz JBL'a - "Nienawidzę Boogeyman'a, ale pierwszy raz na prawdę cieszę się, że go widzę!":))) Bugi wkurwia, ale jest pikusiem przy wkurwieniu jakie powoduje u mnie Miz. Dobrze, że zajobbowali chłoptasia. Sama walka oczywiście była fatalna, bo tak jeden pajac jaki i drugi nic nie potrafił pokazać w ringu. Dobrze, że przynajmniej "walka" nie trwała długo. Swoją drogą, mogli ten pojedynek promować jako "winning streak vs. winning streak":))))

 

6. Gregory Helms vs Jimmy Wang Yang

Dobra walka. Helms jako Champion jest na prawdę niezły (błagam, niech tylko nie walczy w tym czepku kąpielowym na łbie! Wygląda w nim jakby spierdolił z basenu:) i dobrze, że nie zajobbowali go z title'a japońskiemu kowbojowi (za słabo jest jeszcze wypromowany żeby dostać tytuł) :))) Odnośnie samego pojedynku, to dla mnie był na prawdę niezły - szybki, obfitujący w ciekawe akcje i aż dziw bierze, że amerykańskie marki buczały podczas tej walki. Ale nie ma co się dziwić, skoro te same persony dostają sraczki na widok FU Ceny czy dziadowskiego (nienawidzę jak typ kaleczy tą akcję!) Spinebuster'a Batisty...

 

7. Segment z divami i Mikołajem

Dno i żenada. Widok tego obleśnego grubasa w stringach, wywijającego zwałami tłuszczu - niemal zabił moje libido:))). Na szczęście Layla kręcąca tyłeczkiem wynagrodziła mi jakoś te straty moralne (ogólnie - gościówka poruszała się milion razy seksowniej niż pozostałe jej "oponentki"). Ogólnie, kto przewinął - nie ma czego żałować.

 

8. Cena & Batista vs Finlay & Booker

Bida z nędzą jak na main event PPV. Słabiutka walka, zero dramaturgii (od początku wiadomo było kto tu wygra) i chujowy booking (myślałem, że dojdzie chociaż do jakichś zgrzytów pomiędzy Ceną i Batistą, które mogłyby... zaowocować walką np. na WM. Wiem - jako walka byłoby to pewnie dno, ale jako wydarzenie...). Jedyna jasna strona tego pojedynku to Finlay (jak zwykle zeszmacili Irlandczyka, bo musiał obrywać najcięższe baty a w ringu zaprezentował się i tak - z resztą jak zwykle - stosunkowo najlepiej) i Little Bastard (lałem jak - chyba podpity, sądząc po zaroście na gębie i tekstach komentatorów - Leprechun, usiłując zasadzić Batiście kopa, sam kopnął się w głowę (sic!) i zaliczył K.O.:))) ) oraz to, że cała walka trwała chyba góra z 10-15 minut a więc jakoś udało mi się nie przykimać. Największą polewkę podczas tej walki musiał mieć chyba jednak... Abyss! Po tak spierdolonej przez Batistę próbie Black Hole Slam'u - gościa musieli pewnie w domu niemal reanimować, żeby powstrzymać permanentne napady śmiechu:))) Po kiego grzyba robić akcje, których się nie umie wykonać, albo ma się je niedopracowane? Na to pytanie chyba już tylko Dave zna jednak odpowiedź...

 

Podsumowując - PPV wyszło lepiej niż się spodziewałem (co niekoniecznie oznacza, że powialiło mnie jakoś na kolana), ale Vince zawdzięcza to przede wszystkim wyjebanemu w kosmos Lader Match'owi i cruiserom. Ogólnie na tle wielu totalnie gównianych PPV's spod znaku WWE w tym roku - Armageddon wypada całkiem nienajgorzej, chociaż sporo mu jednak brakuje do najsłabszych nawet, tegorocznych PPV's spod znaku TNA (sorry, ale musiałem:). Moja ocena to 3+ (ew. --4, jeżeli ktoś niedawno oglądał Cyber Sunday, Survivor Series i December to Dismember, które były tak fatalne, że aż w dupie boli:>>>)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/5254-armageddon/page/4/#findComment-52729
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  562
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.12.2005
  • Status:  Offline

WWE na zakończnie roku sprawił miłą niespodziankę w postaci tego PPV. Całkiem dobry akcent po tegorocznych niesmakach

 

Kane vs MVP

Niezła rozgrzewka (dosłownie i w przenośni ;P). Niezły klimat - strzelające w powietrze płomienie i czerwone światło. Szybka walka na dobry początek

 

Ladder Match

Bardzo, bardzo dobry prezent gwiazdkowy. Bezapelacyjnie walka wieczoru - emocje, suspens i adrenalina - tak powinny być budowane matche. Walka mogłaby się wlaściwie odbyć bez Regala i Taylora. No może lord Stefan majtnął parę razy rywalem w suplexie, ale właściwie nie zrobił nic poza tym, natomiast Taylor nie pokazal zupełnie nic. O przypadku Joeya nie wspomnę, bo już się na ten temat rozpisałem.

 

Boogey vs the Miz

Typowa walka Boogeya - szybka i do szybkiego zapomnienia. Może i nie raziłaby aż tak bardzo, gdyby nie ten całkowicie zjebany finisher. Oj, tutaj wyszło szydło z worka i pokazały się nazbyt wyraźnie braki techniczne obu panów.

 

Chris Benoit vs Chavo Guerrero

Typowy średniak, szczególnie jak na tych panów. Ale spokojnie można było oglądnąć. Daleko jescze było do schematyczności walk z serii "Best of coś tam series" pomiędzy Chrisem a Bookerem. Gdby tylko nie Vicky...

 

Gregory Helms vs Jimmy Wang Yang

Fajnie, ale mogło być dużo lepiej. No i niepotrzebny zastój w środku walki - chwilowy całkowity brak entuzjazmu komentatorów -JBL aż zaczął świrować ("yang yong ying yong yang"). Szkoda gadać ale taka prawda że cruiserweight division leży i kwiczy. Nie ma właściwie żadnej konkurencji dla Helmsa. Przydałby się ktoś pokroju Chrisa Sabina (nic dziwnego ze WWE chce go podkupić) na nowego mistrza i ze 4-5 dobrych zawodników, by wreszcie wydźwignąć dywizję...

 

The Undertaker vs Mr. Kennedy

W porównaniu z walką tych dwóch panów z SS to prawdziwy kosmos. Zupełnie inny Undertaker! A do tego kilka zapadających w pamięć obrazów: zmagania na sztucznej wierzy, upadek Takera (co z tego, że na materac, miało to swój klimat) oraz Taker podnoszący się na tylnym siedzeniu i wciągający tam Kennedy`ego.

 

Batista & John Cena vs King Booker & Finlay

Walka zaczęła się całkiem znośnie (brawa dla Batisty za innowacyjność!), ale pod koniec zupełnie się posypała - Dave biegał po ringu jak jakiś paranoik i pieprzył cios za ciosem.

I wyszło jak wyszło...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/5254-armageddon/page/4/#findComment-52747
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  178
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.03.2004
  • Status:  Offline

ja nie będę już powtarzał po innych bo wszystkie recenzje są takie same i ja nic nowego nie napisze bo zgadzam się z resztą. Oczywiście oglądając ladder match z wrażenia cały czas rzucał słowa na "k" itp. (muszę się poprawić :sad: )

Jedno może dwa słowa o Mizanianie (Mizie?). Jak dla mnie to jest on znośny w połączeniu z komentarzami JBL'a na jego temat :twisted: . Co nie zmienia faktu, że ssie w ringu i przy mikrofonie (chociaż fajnie zgrał się z publiką w swoim speechu ;) ).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/5254-armageddon/page/4/#findComment-52778
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      I tak i nie. Nie - nie jest to prawidłowa odpowiedź. Tak - zdecydowanie jest to film dla Ciebie, amigo
    • Kaczy316
      1.Zgadzam się w 100% taki teatr/serial, ale wrestling nigdy nie był sportem   2.Przez prawie pół dekady ciężko nie powtarzać schematów, nawet w filmach obecnie to widać czy serialach, ciężko stworzyć coś oryginalnego, bo "wszystko już było".   3.100% Prawdy   4.Znaczą, ale niestety o wiele mniej niż kiedyś, w sensie uważam, że obecnie więcej niż w latach 17-22, ale mniej niż w latach przed PG Erą chociażby.(A i btw pominąłeś nr. 4 xD)   5.Wszystko się dostosowuję do swoich czasów dobrym porównaniem są filmy i seriale, bo do tego można porównać wrestling, jakie filmy wychodziły w latach 90-00? I ogólnie jakie rozrywki wtedy preferowano? Brutalność była mega pożądana przez ludzi, walki, coś dla tego typu grup odbiorców, a właściwie wtedy to były nawet masy, bo większości wmawiano, że to jest rozrywka, teraz wszystko jest tworzone pod masy i dzieci, jakie czasy takie widowiska.   6.A tutaj się nie wypowiem, bo ciężko mi coś powiedzieć, może coś w tym jest.   Teraz tematy bieżące:   1.Dość subiektywna opinia, ja uważam, że dzięki temu mieliśmy naprawdę mega WM 40, gdyby Cody zdobył tytuł rok wcześniej nie mielibyśmy tak dobrego odłączenia się Jeya według mnie od Romana, sytuacji z Bloodline całej, kozackiego feudu z Rockiem, świetnego momentu z wybraniem zemsty na Rollinsie przez Romana, no ja powiem tak, gdyby patrzeć świeżo po WM 39 to można by to tak uznać, ale patrząc ile świetnych momentów dało to, że właśnie Rhodes wygrał dopiero rok później to jestem zdania, że była to najlepsza możliwa decyzja.   2.Z Tym też się zgadzam w 100% Bloodline zaczyna nudzić, ale głównie dlatego, że znowu wracamy do punktu gdzie umiera sporo storyline'ów, po prostu boją się pociągnąć za spust, dlaczego Solo nie wygrał z Romanem? Dlaczego nawet po wygranej Romka nie dostaliśmy Rock Bottom dla Romualda? Czemu Heyman się nie mógł odwrócić od Romana? Dlaczego Reigns nie mógł zwerbować sobie drużyny na WG tylko to Drużyna się do niego kleiła pomimo tego co im robił? To story zyskało na innowacyjności i ryzyku, a teraz traci mega dużo na pójściu po najmniejszej i najbardziej przewidywalnej linii oporu.   3.Też w 100% się zgadzam i mówię to od dłuższego czasu, Sami od 2022 odwala taką robotę, a jedyne co miał to pas IC, gdzie stracił go w drugim feudzie meh, chociaż ME WM nie da się mu odebrać i genialnego momentu, tak dalej to nie jest pas WWE/WH i ścisły ME tygodniówek, PLE, po prostu jak jest potrzebny to go wyciągają z kieszeni, żeby jobbnął, to samo jest z KO, smutne, ale niestety prawdziwe.   4.Też nie jestem tego fanem, jak ma ktoś zdobyć pas to niech będzie Full Time, przyzwyczaiłem się, że pasy World potrafią trafiać w ręce part timerów, no zdarza się, trzeba "promować" federację nazwiskami, ale żeby nawet mid cardowe? To już dla mnie przesada, jeszcze ten run był mega kiepski i zabił tylko tytuł US jeszcze bardziej.   5.Tutaj uważam, że zawodzą przecieki i internet, jest cała masa spekulacji, plotek i fake newsów, najświeższy przykład? The Rock, zapowiedział, że będzie na Raw i to wszystko, zjawił się? Zjawił, ale w tym przypadku to było takie 50/50, bo WWE zaczęło pompowanie balonika na Bad Blood kiedy The Rock zakończył gale, ale potem wszystko dopowiadali sobie fani, jakieś pojawienie się na SvS, potem ataki na Raw na Netflixie, nieważne, że byłoby to świetne pod kątem story, ale WWE nigdy wprost nie powiedziało, że Rock naznaczy Solo na nowego Tribal Chiefa i zrobi go z niego i że to Rock za tym wszystkim stoi, to wszystko fani sobie ustalali, więc z jednej strony się zgadzam, a z drugiej fani mają mega wysokie oczekiwania, a czasem WWE chcę po prostu, żeby legenda się pokazała i pogadała i to wszystko, ale to też już się robi mega nudne, bo ile można słuchać o tym jak świetnie być w danym mieście i jaka ta publika nie jest genialna i jak to wrestler X nie tęsknił za miastem Y czy za samym WWE xD, kontrowersyjny temat bardzo, ale ciekawy.   6.Ciężko zrobić coś z niczego, jak mają zrobić Panie na równi z facetami kiedy......Wrestling i walki to stricte męska rozrywka? Zawsze tak było i zawsze tak będzie i w większości to faceci oglądają takie rzeczy i chcą oglądać utalentowanych zawodników, 3/4 babek botchuje najprostsze akcję, nawet jak dali ME WM to z tego co pamiętam finish był zbotchowany, a przecież były tam dwie zawodniczki, które tu wymieniłeś, to tak jakbyś chciał zrobić z facetów cheerleaderów, w sensie nie jestem pewny, ale chyba są faceci cheerleaderzy, jednak nie zmieni to faktu, że jest to dyscyplina, która nie dość, że lepiej wychodzi kobietom to jeszcze ludzie po prostu chętniej je oglądają, bo z nimi to zostało utożsamione, kwestia tego na czym/kim dana dyscyplina powstała i która płeć jest w tym lepsza, zdarzają się wyjątki oczywiście, ale nie zmienia to reguły i faktów, porównanie może kiepskie wybrałem, nie jestem pewny, ale takie jedynie mi do głowy przyszło.  
    • Jeffrey Nero
      Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.
    • HeymanGuy
      1. Wrestling to bardziej teatr niż sport Oczywiście, że w wrestlingu są elementy sportowe, ale jest to przede wszystkim teatr. Przykład? Chociażby feud Lesnara z Romanem m.in. na WM 34, gdzie wielu fanów czuło, że walka była "ustawiona", ale nie pod względem wyniku, a pod kątem większego marketingu, a nie autentycznego rywalizowania dwóch zawodników. Historia i scenariusz były bardziej widoczne niż sama walka w ringu. Nawet w WWE, jednym z głównych atutów są właśnie postacie i opowiadanie historii, które przyciągają widza, a nie czyste umiejętności sportowe. 2. "WWE stało się mega komercyjne i przewidywalne" Pamiętacie, jak Vince McMahon wykreował najpierw SCSA, potem Jasia Cenę i tak powtarzał ten schemat z coraz to nowymi "twarzami" federacji> Zaczęło to być przewidywalne. Przykład: kiedy Cena zdobył 16. tytuł mistrza WWE w 2017 roku, fani odczuli to jako kolejną próbę wykreowania historycznego momentu, który nie miał większego związku z rzeczywistą rywalizacją. WWE stało się maszyną do zarabiania pieniędzy na nazwiskach i powtarzalnych formułach. Kolejnym dowodem może być dominacja The Undertakera przez lata – jego seria na WrestleManii była traktowana jak wydarzenie, ale z roku na rok traciła na świeżości. Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. 3. "AEW to jeszcze nie jest prawdziwy konkurent dla WWE" Owszem, AEW zyskało wielu wiernych fanów, ale wciąż nie może dorównać WWE pod względem globalnego zasięgu. Jednym z najbardziej mówiących o tym momentów była reakcja na "All In" w 2018 roku, kiedy AEW ogłosiło ogromne plany i zmiany w wrestlingu, a potem okazało się, że ich plany są w dużej mierze oparte na tym, co już robiło WWE, tylko z deka gorszym wykonem elitarnym to wychodzi. AEW wciąż nie potrafi zbudować takiej samej bazy subskrybentów w WWE Network, tudzież od kilku dni fani WWE na Netfliksie, czy dotrzeć do tak szerokiej grupy odbiorców na całym świecie. 5. "Znaczenie mistrzostw w WWE i nie tylko. Czy one coś jeszcze znaczą?" Czy pas mistrza WWE ma jeszcze jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? W wielu przypadkach pasy są bardziej elementem marketingowym niż oznaczeniem najlepszego zawodnika. Przykład? Cała masa, Jinder Mahal przejmujący pas aby trafić na indyjski rynek. Walki o pasy stały się bardziej oparte na scenariuszach ,,po coś" niż na faktycznej rywalizacji, co było widoczne w wielu storyline'ach. Oczywiście przykład Jindera to jeden z wielu, ale ten najbardziej przychodzi mi do głowy, kiedy w rosterze mieliśmy przecież masę lepszych workerów. 6. "Wrestling w latach 90-tych miał ten ‘dziki’ klimat, teraz za bardzo się tego boją, a nie powinni" Lata 90-te w wrestlingu to czas, kiedy granice były przekraczane. Z jednej strony mieliśmy erę Attitude WWE, z Austinem, Rockiem i Triple H, a z drugiej – ECW, które promowało brutalność, kontrowersyjne tematy i awangardowe podejście do tego, co można zrobić w ringu. W tym czasie wrestlerzy tacy jak Mick Foley (Cactus Jack) czy Terry Funk wprowadzali brutalność, która nie miała miejsca w dzisiejszym, bardziej ułożonym wrestlingu, przynajmniej tym mainstreamowym na dłuższą metę. Wiadomo jest GCW i inne CZW itp., ale to nie to samo. To były czasy, gdy nawet McMahon robił coś szalonego w ringu. Dziś już tego nie ma, a powinno się do tego od czasu do czasu wracać, ale na poważnie, a nie na odwal się. Kiedyś takie gale jak Extreme Rules i TLC zwiastowały naprawdę coś niespotykanego. Wiadomo, kiedyś formuła się wyczerpuje, ale aż tak szybko? 7. "Kontrowersyjni wrestlerzy na siłę wciskani audiencji" Patrząc na p sytuację np. z Joeyem Ryanem, który został oskarżony o molestowanie, ale mimo to próbował powrócić na ring, widać, że promotorzy wrestlingu często ignoruje kontrowersje. WWE przez wiele lat trzymało się "herosów", ale kiedy te osoby wpadły w skandale, organizacja po prostu je ignorowała i nie rozliczała się z nimi do końca. To samo dotyczy sytuacji z Hulk Hoganem, który po skandalu z nagraniem rasistowskim wrócił do WWE po kilku latach, co wywołało falę kontrowersji. Z jednej strony wrestling jest show, ale z drugiej, niektóre decyzje są bardziej biznesowe niż moralne, choć nie wiem co miało na celu pojawienie się Hogana na ostatnim RAW, bo ani biznesowo, ani moralnie się to nie spina imo. To było tak ogólnikowo, teraz bardziej na bieżąco. 1. "Cody Rhodes i jego droga do tytułu mistrza WWE" Historia Cody'ego Rhodesa, który wrócił do WWE po latach nieobecności, była jedną z najgorętszych story 2023 roku. Jednak ja jestem zdania, że WWE niepotrzebnie "zatrzymało" jego zwycięstwo nad Romanem Reignsem na WrestleManii 39, co było dla mnie sztuczne i przeładowane marketingiem. WWE zbudowało sobie historię wokół tego, że Cody musi "doprowadzić historię rodziny Rhodesów do końca", ale czy to naprawdę miało sens w kontekście jego rzeczywistego rozwoju w WWE i federacji? Przecież to było przewidywalne, Cody zasługiwał na pas mistrza wcześniej, zamiast rok panowania Reignsa prawie, że w hibernacji. Co teraz z tego wielkiego reignu Romana? Wspomnienie, ale czy dobre? 2. "Roman Reigns i jego dominacja nad WWE – ile można?" Roman Reigns stał się niemalże niepokonanym mistrzem w WWE, a storyline wokół jego dominacji trwa już od kilku lat. Mnie już szczerze nudzi tą idea Reignsa, bo choć jest dobrze napisany, to powtarzalność tego, jak Reigns "niszczy" kolejnych rywali, staje się przewidywalna. Całe "Bloodline" i jego rozwój w tej sytuacji miały ogromny potencjał, ale powtarzalność tej dominacji sprawia, że m. in. ja oczekujemy, spodziewamy się czegoś nowego, innowacyjnego. Co więcej, sytuacja z bliźniakami sprawiała wrażenie, że saga Bloodline idzie w stronę bardziej "personalnego" konfliktu niż rzeczywistej rywalizacji sportowej. Czasem sobie tak myśle, kiedy ta historia w końcu osiągnie swój "koniec" i jak WWE zrealizuje tę "dominację" na dłuższą metę, bo który to już ME WM będziemy mieć oparty w jakimś stopniu na kimś z Bloodline? Nawet nie chcę wiedzieć. 3. "Sami Zayn i knebel Triple H'a na jego twarzy. Jak WWE hamuje Samiego Zayna? Dlaczego?" Zaczynając od najpierw "lojalnego członka" Bloodline, Zayn stał się jednym z najgorętszych nazwisk w WWE dzięki świetnej pracy nad swoim charakterem. Jednak po jego "odwróceniu się" od Reignsa i staniu się bohaterem, zaczęły się pojawiać kontrowersje dotyczące tego, czy WWE naprawdę pozwoli Zaynowi zbudować "autentyczną" postać bez polegania na "momentach" z przeszłości. Wyraźnie widać, że Zayn często wpasowywał się w role, które były tylko "przeplatanką" starych smaczków storyline'owych, co niekoniecznie pasuje do jego talentu i potencjału, bo to i to ma ogromne. Męczy mnie to, że mają Samiego na wyraźnym hamulcu, zamiast spuścić go ze smyczy i pokazać co potrafi z pasem załóżmy WHC, albo WWE. Wszystko po to, żeby aktorzyny miały co robić, albo ktoś kończył historię przez 2-3 lata, SZ spokojnie dźwignąłby główny pas w WWE i to jest kryminał, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy patrząc na to jaką robotę robi w ostatnich miesiącach. 4. "Logan Paul jako mistrz – czy to naprawdę dobra droga?" Pojawienie się Logana Paula w WWE wywołało mieszane uczucia u mnie. Jego status super gwiazdy w mediach społecznościowych i ogromny zasięg sprawiły, że WWE postanowiło dać mu pas US. Jednak ja totalnie nie widzę żadnego sensu w tym, by celebryta, który nigdy wcześniej nie był profesjonalnym wrestlerem, zdobywał tytuł nawet w midcardzie. Może to być świetny ruch marketingowy, ale pod względem storyline'owym wydaje się to kontrowersyjne, bo można to traktować jako "spalanie" mistrzowskich pasów w imię szerszego zainteresowania mediów. Czy to dobry kierunek, by tytuł mistrza był traktowany jako coś, co można "sprzedać", a nie zasłużyć na niego w ringu? Przypominam, że w rosterze mamy takie tuzy jak Theory, Knight, Waller, no cholera moge wymieniać przez pare minut na jednym wdechu. Ale traktujmy pasy jak zabawki dalej, gawiedź i tak łyknie. 5. "(nie)Udane powroty legend do WWE – nostalgia czy wypalenie?" Powroty legend takich jak Edge i Christian (zwłaszcza po zakończeniu kariery Edge'a w 2011 roku) są zarówno ekscytujące, jak i kontrowersyjne, z uwagi na to że wychodzą inaczej niż sobie wyobrażamy. Na ogół cieszę się z ich występów, ale z drugiej strony – czy nie zaczyna to być po prostu używanie nostalgii zamiast rozwijania nowych gwiazd? WWE kontynuuje wciąganie starych, lubianych postaci do głównych storyline'ów, co wywołuje pytanie, czy to nie blokuje możliwości stworzenia nowych legend. Z jednej strony, te powroty dodają wielkiego efektu wow, ale z drugiej, mogą sprawiać, że nowe talenty nie dostają odpowiedniej przestrzeni. Moje zdanie jest takie, że WWE ostatnio nie potrafi za bardzo w wielkie powroty. Jedynie powrót Punka zasługuje na uwagę, ale reszta? Bez większego echa i polotu według mnie. Kiedyś bardziej w to potrafili. 6. "Wrestling kobiet – czy WWE robi wystarczająco, by promować je na równi z mężczyznami?" W ostatnich latach kobiety w WWE, takie jak Becky Lynch, Charlotte Flair czy Rhea Ripley, zyskały ogromną popularność, ale wciąż pojawiają się pytania o to, czy WWE naprawdę traktuje je na równi z mężczyznami. Storyline’y z udziałem kobiet są coraz bardziej złożone i emocjonalne, ale wciąż można zauważyć, że są one traktowane jako "dodatkowe" story w porównaniu do głównych fabuł z mężczyznami. Np. walka Becky Lynch z Trish Stratus na SummerSlam 2023 była świetnie zrealizowana, ale była to zaledwie jedna z kilku równolegle toczących się historii, niekoniecznie traktowanych na równi z głównymi pasami męskimi. W skrócie według mnie WWE nie robi nic, abym przestał traktować kobiety jako przerwa na siku.  
    • MattDevitto
      Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...