Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE PPV - WrestleMania 37 (zapowiedź, dyskusja, spoilery)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  119
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.03.2021
  • Status:  Offline

Odniosę się ogólnie do drugiego dnia, bo nie chce mi się opisywać ze szczegółami każdej z walk. Oczywiście najwięcej emocji alei zaskoczenie miałem w ME gali. Nie spodziewałem się, że Romek obroni pas, bo mieli tutaj dobra okazję do przerzucenia pasa na kogoś innego bez uszczerbku na postaci Romka. Jak się jednak okazało Reigns wygląda na mega kozaka, bo pas trzyma nadal. Nie widzę teraz w rosterze jakiejkolwiek postaci, która może z nim wiarygodnie stanąć do walki. Czuję w tym wyniku faktycznie nadchodzące starcie Roman Reigns vs The Rock. Było w walce pełno emocji ta walka wynagrodziła mi resztę show. Walka nie zawiodła i zapamiętam ją na długi okres czasu.

 

Trochę zburzyli podczas tej gali stereotyp, że WM to święto dobra. Aktualnie pas WWE, Universal, United States, Intecontinental trzymają heelowie. Z czego dwóch na tej gali te pasy obroniło, a dwóch wygrało no trochę to nasze dobro dostało po tyłku.

 

Nie ogarniam się odwaliło w walce Ortona z Fiendem ale jeszcze wieksze nieporozumienie to te białe gacie Randalla. Kompletnie mu nie pasowały.

 

Jeszcze Rhea z pasem ale ona mnie kręci o matko. HOT :D

 

Nie wiem jak ocenić, który dzień był lepszy. W drugim oczywiście był bardzo dobry main event ale reszta poza tym dupy nie urywała. Bardziej niż na RAW czekam co się wydarzy na SmackDown.

  • Odpowiedzi 43
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • MattDevitto

    9

  • NerVus

    6

  • CzaQ

    5

  • BPG

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 049
  • Reputacja:   580
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie widzę teraz w rosterze jakiejkolwiek postaci, która może z nim wiarygodnie stanąć do walki.

Dzisiaj trochę o tym myślałem i wyszło mi, że jedynie Drew z obecnego rosteru byłbym w stanie kupić w starciu z Reignsem, choć Szkot nie wygląda tak mocarnie, bo czasem przegra :lol: Reszta jest za nimi daleko w tyle, no chyba, że o kimś zapomniałem :P

 

/// Ogólnie widziałem nawet na forach, że ludzie by chcieli zobaczyć feud Romana z Cesaro. Z czym do ludzi :twisted:

Edytowane przez MattDevitto

  • Posty:  119
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.03.2021
  • Status:  Offline

Dzisiaj trochę o tym myślałem i wyszło mi, że jedynie Drew z obecnego rosteru byłbym w stanie kupić w starciu z Reignsem, choć Szkot nie wygląda tak mocarnie, bo czasem przegra :lol: Reszta jest za nimi daleko w tyle, no chyba, że o kimś zapomniałem :P

 

/// Ogólnie widziałem nawet na forach, że ludzie by chcieli zobaczyć feud Romana z Cesaro. Z czym do ludzi :twisted:

 

Drew sporo kręcił się i dalej kręci wokół drugiego pasa, więc nie wiem czy bym chciał zobaczyć takie zestawienie w walce o pas tylko w drugim brandzie.

 

Feud Romana z Cesaro ma nawet spore podłoże, bo przecież Cesaro były człowiek Paula Heymana tylko fakt nawet po jednym zwycięstwie nad Rollinsem to oczywiście Czesiek nie jest właśnie wiarygodnym rywalem i na mikrofonie byłby raczej zjedzony. Będą mieli problem z wiarygodnym rywalem dla Romka teraz. Pewnie teraz chwile się jeszcze albo Edge albo Daniel będą kręcić wokół pasa albo przedraftują Ortona na przykład na Smacka i będzie się tłukł z Romkiem o pas, bo samo nazwisko Randalla zrobi swoje.


  • Posty:  10 206
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

dostarczyli mnóstwo głupot w tej walce. Jak chociażby wtedy kiedy z niewiadomych przyczyn narzędzia wisiały nad klatką i Shane uderzył Dauna i zamiast spierniczać jak najszybciej to jeszcze się zatrzymał i mu macha.

 

Akurat ten motyw jest dla mnie bardzo "logiczny" w kontekście tego całego feudu. Shane rwał przez cały czas łacha z Brązowego, że ten jest głupi, a sam zachował się jak typowy debil w decydującym momencie walki, przez co ujebał wygrane starcie. Przekaz tego miał być taki: nie ciśnij komuś od głupków, skoro sam jesteś kretynem :wink:

 

Coś czuję, że niedługo powrót Rondy, bo jej makijażystka gdzieś tam popyla po backu i już widać efekty - to jak odpierniczyła Saszę to należy jej się szacunek. Wyglądała gównianie i sztucznie.

 

Makijażystka Rondy atakowała podczas tej Wrestlemanii wielokrotnie (chociażby Banks, Morgan, Bliss, Baszler itd.) i widać, że cały czas nie mogą jej dopaść tam na backu. Saszetka w tym make-up'ie i napierdolonych kolorach na łbie, wyglądała jak ściągnięta na szybko z ulicy dajka, wielbicielka crack'u. No kurwa, nie wiem jak można ją było AŻ TAK spaskudzić i to z premedytacją :shock: Ogólnie stylizacje podczas tej WM-ki niejednokrotnie mnie rozpierdalały. Chociażby wywiad z Zigglerem i Roode'em, gdzie Zyga miał we włosach powpinane jakieś błyszczące dżety (czy jak to się tam nazywa) i wyglądał z tym, jakby spierdolił właśnie z haremu jakiegoś homo-maharadży :roll:


  • Posty:  259
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.07.2019
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nawet Asuka miała jakimś żelem zaciągnięty fryz z jednej strony :P

  • Posty:  3 234
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nawet Asuka miała jakimś żelem zaciągnięty fryz z jednej strony

 

Jeśli oglądałeś "Sposób na blondynkę" to wiesz, że to nie żel, a inny sposób żeby odzyskać pas :twisted:

 

Akurat ten motyw jest dla mnie bardzo "logiczny" w kontekście tego całego feudu. Shane rwał przez cały czas łacha z Brązowego, że ten jest głupi, a sam zachował się jak typowy debil w decydującym momencie walki, przez co ujebał wygrane starcie. Przekaz tego miał być taki: nie ciśnij komuś od głupków, skoro sam jesteś kretynem

 

Nie wiem, mnie po prostu wszystko co związane z Braunem "moveset : punch, losowy slam, express i finisher" Strowmanem irytuje. Zawsze na WM mamy jakiś kontrowersyjny wynik typ. Brock jadący Andrzeja czy Michael Cole pokonujący Lawlera, a oni zamiast zrobić to tutaj gdzie Shane wypada z klatki poprzez głupotę Brauna to postawili jednak na całkowicie losowe odwrócenie się Alki od Fienda. :D

 

Bydzie recka dnia drugiego Amigo?

 

Może później skrobnę resztę.


  • Posty:  615
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  06.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Zerknąłem jednym okiem na walkę Ortona i Wyatta i muszę powiedzieć, że wstyd mi komuś się przyznać, że jestem fanem wrestlingu, jak widzę takie akcje pokroju tego, co się wydarzyło z Alexą. Ogólnie cały ten feud był okropny i oby już jak najmniej takich akcji.

 

Jeśli chodzi o walkę o pas Universal, to był to zajebisty main event (świetne promo przed). Walka chyba najbardziej wyczekiwana przeze mnie od dobrych paru lat, świetny storyline, dzięki któremu ostatnio uważnie przyglądałem się Smackdown. Dobrze, że dodano Bryana, bo zapewnił odpowiednie tempo i nie było zamuły. Samo starcie zapewniło sporo emocji i do końca trzymało w napięciu. Gdybym w wyniku swojej własnej głupoty nie poznał niechcący wyniku przed, to mógłbym trochę przymarkować przy Spearze, po którym Bryan wyciągnął sędziego z ringu.

 

Trochę żałuję, że nie doszło do zmiany posiadacza pasa, bo zarówno Edge i Bryan są w moim ścisłym topie zawodników. Reigns jednak obronił, co sprawia, że osoba, która go kiedyś z tego pasa powinna zostać wielkim kozakiem. Chyba na razie nie widać nikogo takiego poza jego rywalami z WM, chociaż WWE jest jakie jest, więc nie będę zdziwiony, jeżeli na jakimś śmiesznym ppv straci pas na rzecz kogoś przypadkowego.

 

Niemniej jednak szacunek i gratulacje dla WWE za walkę wieczoru.


  • Posty:  10 206
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Noc #2

 

1. Orton vs. Fiend - serio któryś geniusz odważył się wrzucić Bortona (i to jeszcze w połączeniu z Wyatt'em) w opener??? :shock: Nie wiem, czy bardziej można to nazwać "odwagą", czy raczej "głupotą", bo później będą musieli napierdalać z tych ich pirackich armat, żeby dobudzić publikę :twisted:

Wejściówka Diabła efektowna i Alka śmigająca w "dziecięcych" klamotach zawsze na propsie (makijażystka Rondy jak zawsze stanęła na wysokości zadania, bo za to co odjebała z oczami Bliss'kiej, podczas wojny szło się z biegu pod sąd polowy), ale już na starcie był zgrzyt, bo okazało się, że spalony Wyatt-Krueger cudownie się uzdrowił (pewnie ma tego samego konowała od poparzeń co Kane :twisted: ) i mamy Fienda nówka-funkiel nieśmiganego :roll: Nie można było zrobić już na Fastlane powrotu "nienaruszonego" Diabła (na zasadzie: "nie da się spalić kogoś, kto przybywa z piekła"), zamiast odstawiać szopki, rodem z horroru klasy "F"?

Sama walka na szczęście krótka i nie zdążyła uśpić już na starcie. Najpierw Fiend odstawia terminatora i wstaje niemal nie sprzedając akcji Randala, a później pada po jednym RKO? (chyba naszej Harley spodobało się jak ostatnio gziła się "na jeźdźca" na Randalu, skoro mu dzisiaj pomogła :wink: ) Serio??? No chyba, że to nowy wizerunek Alki tak go powalił :D Swoją drogą Vinnie poszedł na całość, dając zgodę by Bliss'ka wystąpiła w koronie cierniowej z drutu kolczastego... Ciekawe jak media na to zareagują.

Sama walka ogólnie chujowa, a już zwłaszcza jako opener. Pozostawiła jednak kilka ciekawych kwestii. Czy to ta wyczekiwana Sister Abigail? Czy Alka przeszła właśnie heel turn, czy jednak niekoniecznie? Czy jeśli przeszła heel turn, to pod kogo się podczepi (i oby to nie był Orton), bo Fiend będzie przecież rządny zemsty? Hmmm...

 

P.S. Tak na marginesie, czy ta walka to nie miał być jakiś gimmick match, w stylu tego co Wyatt rok temu zrobił na WM-ce z Ceną?

 

2. Natalka & Tamina vs. Jax & Baszler - walka tak ciekawa jak i cały ten wczorajszy turmoil z dupy. Typowy poziom tygodniówkowy, a więc walka-pauza, czyli czas żeby iść sobie po browar, zmontować coś do żarcia, przejrzeć red tube'a (tak, co by libido wróciło do normy po zobaczeniu Shayny), czy machnąć spokojnie "dwójeczkę" na klopie. Jak kto lubi. Na dokładkę nie dostajemy nawet zmiany Mistrzyń, co tylko potwierdza moje przypuszczenia, że turmoil był wyłącznie po to, żeby większa ilość dziewczyn dorobiła sobie parę groszy ekstra.

 

3. Owens vs. Zayn - nawet taka walka (która z samego założenia nie mogła być dobra, bo nie można było ciekawie rozpisać pojedynku mocnego Owensa z odgrywającym pizdeusza Sammim) pokazała zajebistą chemię i potencjał tkwiący w tej dwójce. Powiem szczerze, że pomimo tego, że Zayn był tu bez szans, że musiał dużo bardziej dostawać w pizdę niż Owens i że bookingowo nie dało się z tego wykrzesać fajerwerków (nie te poziomy wypromowania) - to i tak oglądało mi się to w miarę ok, bo tempo, płynność wykonywanych akcji, selling i "opowiadanie historii" i tak robiło tutaj robotę. Chciałbym kiedyś zobaczyć u Vince'a ich walkę, kiedy byliby na podobnym poziomie pushu. Potencjalny 5-Star jak sam chuj (co zresztą udowadniali już nie raz, chociażby w RoH).

Finisz taki jaki być musiał. KO wygrywa, Sammi zostaje ośmieszony przez pajaca-Youtubera (i tak dobrze, bo znając zajawkę Logana Paula do boksu, spodziewałem się, że padnie tu jakiś nokaut, a nie tylko odepchnięcie), a Kev - niczym Austin - odpala Stunnera celebrycie, który chciał mu się przypucować.

Powiem tak, Owens i Zayn i tak wycisnęli 110% z takiego gówna jakim ta walka miała być w założeniu.

 

4. Riddle vs. Sheamus - fajnie, że Majonez wrócił do gimmicku Celtic Warriora, bo jako Irlandzki Żulik (w kapelutku i kurtałce rodem z lumpeksu) nie dość że wyglądał żałośnie, to jeszcze trudno by mi było go kupować z jakimś większym pushem.

Mało chłopaki dostali czasu na to starcie, a szkoda, bo widać było, że jest między nimi chemia i bardzo fajnie mi się to oglądało. Smaczku dodawała niewiadoma co do zwycięzcy bo niby Rysiek Riedel niedawno zdobył ten tytuł, ale Sheamus jest prowadzony tak, że zawsze może zaskoczyć. Sporo się tam działo jak na te 10 minut i pozwolono zarówno jednemu, jak i drugiemu się wykazać. Ogólnie, ringowo ciężko się było do czegoś przyczepić. Było dynamicznie i ze zmianami przewag, a więc nie sposób było się nudzić.

Oryginalnie wymyślony finisz, który daje heelowemu Sheamusowi czysto zdobyć pas, a Riddlerowi niewiele ujmuje (bo po czymś takim, trudno się dziwić, że dał się odklepać). Z chęcią obejrzę jakiś rewanżyk między tą dwójką, najlepiej na PPV, bo waleczka była zdecydowanie na plus, szkoda tylko, że taka krótka.

 

5. Big E vs. Apollo Crews - ten nigeryjski gimmick match, to jakiś żart. Odjebali zwykły No DQ Match, z plastikowym hardkorem made in WWE, a te nigeryjskie rekwizyty dookoła to stały tam chyba tylko jako performance :D

Sama walka słaba jak forma na kacu. Jakbym chciał pooglądać jak chłopy przez większość czasu tłuką się kijami bambusowymi, to odpaliłbym sobie turniej Kendo. Big E musiał to ujebać (żeby nie spuszczono w klopie turnu i nowego, egzotycznego gimmicku Apolonii), szkoda tylko, że Crews wyszedł na lamusa, który przegrałby z Langstonem po raz kolejny, gdyby nie pomoc z zewnątrz.

Najważniejsze, że debiut w głównym rosterze i '"Wrestlemania moment" zalicza nasz krajan, czyli Babatunde, który będzie teraz Omosem Crewsa. Osobiście wolałbym, żeby to on był przydupasem Styles'a, bo obawiam się, że ten wojskowy gimmick spowoduje, że kiedy Vince znudzi się nigeryjskimi zajawkami Apolla, to Babs także może pójść do szafy, razem z kibolsko-nigeryjskim szalikiem Crewsa.

 

6. Asuka vs. Ripley - dobra walka, ale skłamałbym pisząc, że nie spodziewałem się więcej. Ogólnie obstawiałem, że dziewczyny mogą zrobić coś porównywalnego, lub nawet przebić Saszetkę i Biancę (miały na to skillsy), ale za chuja nie było to na tym poziomie. Skillsy może i były, ale skoro bookingowo został tam "zaciągnięty ręczny", to trudno było tu o większe fajerwerki. Oczywiście tego typu skład nigdy nie zejdzie poniżej pewnego, dobrego poziomu, ale tak naprawdę to furczało dopiero kiedy walkę prowadziła Aśka. Kiedy dawali wykazać się Aliensowej (kurwa, tak ją okolczykowali i popierdolili fryz, że wygląda brzydziej niż w NXT) walka zwalniała, bo rozpisali jej powolne krążenie dookoła rywalki, heelowe szyderstwa i nie dano w pełni pokazać swojego power-wrestlingu. To nie była ta petarda, wjeżdżająca w rywalki jak wibrator w... pokrowiec :D, jaką znamy z żółtego brandu. Powiem szczerze, że ringowo sporo odstawała na tle A-suki. Finisz też nie powalił, bo finezji w nim za wiele nie było. Ellen Ripley odpaliła z finiszera i... finito.

Nie zmienia to wszystko faktu, że walka miała dużo dobrych momentów i oglądało mi się ją całkiem fajnie, tylko cały czas dookoła głowy miałem to, że z tego zestawienia można było wycisnąć o wiele więcej i "kreatywni" nie popisali się tu przy skrypcie.

 

7. Reigns vs. Edge vs. Bryan - normalnie miałem czuja, że Piękny to ugra. Arytmetyka była tu bezwzględna. Wystarczyło dodać tu uwielbienie Vince'a wobec Rzymka, plus upór Starego w promowaniu Boskiego i dołożyć starą maksymę głoszącą, że "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta". Wychodził mi z obliczeń Romeo, jak w mordę strzelił. O dziwo, zupełnie mi to nie przeszkadza, bo Reigns jako heel sprawdza się wyśmienicie - jest mocny, jest zadufany w sobie, jest wkurwiający i w końcu można go "nienawidzić" w majestacie prawa (a nie hejtować kiedy był face'em). Wygrana na WM-ce tylko jeszcze bardziej rozdrażniła marków i umocniła go jako uber-heela. Jedno co mnie wkurwia, to to wieczne deus ex machina w wykonaniu Uso i jego wpierdalanie się w walki. Romek taki triple threat powinien wygrać "o własnych siłach", bo spokojnie dałoby się to rozpisać, bez ujmy dla pinowanego face'a (np. po tym jak Romo zasadził Spear'a Edge'owi, zamiast pierdolić się w próbę Conchairto na Adasiu, Reigns powinien od razu przejść do pinu na Danielu, który właśnie był na świeżo po wyłapaniu Conchairto od Edge'a - pinfall oczywisty, Boski wygrywa czysto i heelowo kradnie jeszcze wygraną Copelandowi. Na chuj tam ten Uso? :roll: ).

Sama walka - wyśmienita. Od chuja emocji, near fall'i i niepewności co do ostatecznego rozwiązania. Kapitalnie się to oglądało od strony ringowej. Fajnie, że często w ringu była cała trójka, a nie jak zwykle u Vince'a w triple threat'ach - gdzie jeden musi kimać poza ringiem.

Zacny main event, godny walki wieczoru największego PPV roku.

Nie uważam, że po takich wygranych Rzymek jest już tak wypromowany, że nie ma dla niego wiarygodnego rywala. Wiarygodnego rywala to nie było dla Lesnara, który jako heel, czysto jechał największych main eventerów jak zwykłe dziwki (do dzisiaj pamiętam, co działo się z moją koparą, jak Brock czysto zesquashował będącego w sztosie Cenę). Romeo jednak sporo wygrywa dzięki pomocy Kuzyna, tak więc daleko mu do pozycji (wypromowania) jaką miał Lesnar. Teraz stawiam, że Boski będzie się musiał zmierzyć 1 na 1 z Edge'em, który pewnie będzie chciał rewanżu, bo finisz WM-ki był taki, że gdyby nie Uso, to Adaś mógłby to ugrać.

 

Reasumując. Dzień drugi pod kątem jakości jest bardzo podobny do dnia pierwszego, tak więc stan mojej dupy pozostał bez zmian (niczego mi tam nie urwało). Tutaj także godne uwagi były tak naprawdę tylko 3 walki: kapitalny main event, niezłe starcie o Złoto babek i przyjemny pojedynek Bro-warnika z Celtem. Docenić można też Owensa i Zayn'a, ale tu szacun należy się wyłącznie wrestlerom, a nie samej walce, która do specjalnie ciekawych nie należała, ze względu na różnicę w wypromowaniu zawodników i wynikający z tego booking.

Ogólnie to kolejna (straciłem rachubę która to już) WrestleMania, która jako całość, a zwłaszcza jako to legendarne, największe PPV roku - nie powala. McMahon stawia na oprawę i fajerwerki (które notabene są niezłe), ale zapomina o dopieszczeniu tego co najważniejsze - czyli walk. Brakuje mi tu tego "wyrównanego poziomu", bo nie sztuka zrobić wypasiony main event i dorzucić jeszcze ze dwie dobre walki, a całą resztę odjebać na szybko i bez wczuwania się. Wolałbym dostać po prostu dobry main event, ale żebym też o każdej pozostałej walce mógł powiedzieć, że było w niej coś, co mnie potrafiło zainteresować (polecam AEW Revolution jako przykład jak to zrobić, gdzie przez 4h trwania, były walki lepsze i gorsze, ale o żadnej bym nie powiedział, że była chujowa) i nie musiałem walczyć z palcem rwącym się samoistnie do przycisku przewijania.

Moja ocena nocy #2: 2,5/6. Ocena całości Wrestlemani 37: 2,5/6.


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Po płaszczach fanów widać, że dalej tam padało. Jak pech to pech.

 

Tym razem zainwestowali w pyro na początek. Widać, która noc ważniejsza. :twisted: Tytus z Otisem też w pirackich strojach. Czemu nie dzień wcześniej się nie przebrali?

 

Pierwsza walka - Randy Orton vs "Diabeł" Bray Wyatt

Fiend "odrestaurowany". Porzucili spalonego brzydala, a ten powrócił znowu w starej formie z nowo wyprodukowaną maską i czerwonymi soczewkami zamiast pomarańczowych. :twisted: Wejściówka ze środka pozytywka i bezpardonowy atak na zaskoczonego "Żmiję" spoko, zagrzali mnie. Potem Orton przejął inicjatywę i w zasadzie nic nie zapowiadało rychłego końca. Powiem, że z faktu porażki demona po jednym RKO i niespełna sześciu minutach nie jestem zadowolony, ale zaintrygowali mnie Alexą. "Korona" z drutu kolczastego i wręcz wylewająca się z jej głowy czarna... "Krew"? Znaczy Orton przed WM'ką rzygał krwią Alexy, która jest teraz jakimś uosobieniem Abigal czy wchłonęła coś z Fienda?

 

Ocena: 2+/5, bo mnie zainteresowali Bliss

 

P.S. Tak na marginesie, czy ta walka to nie miał być jakiś gimmick match, w stylu tego co Wyatt rok temu zrobił na WM-ce z Ceną?

 

A new report has some details on changes that were made to the Randy Orton vs. The Fiend match on night two of WrestleMania 37. Fightful Select reports that the original plan as of Friday was to have The Fiend win the match with Orton, which was always going to be a regular match.

 

The outlet reports that there was no plan for a Firefly Funhouse and that beyond that, many associated with the storyline weren’t given an endgame for the feud before the weekend other than writing Orton off of TV for a while. There was then a finish that would be a “surprise” pitched over the weekend, which resulted in what we saw when Alexa Bliss appeared with black ichor pouring down her face which distracted The Fiend and let Orton get the win. Bruce Prichard and Vince McMahon are said to have been “instrumental” in the change in direction and decision making.

 

Management was said to be happy with how the finish was executied and played out, though talent were said to be very confused by it.

 

Meltzer stated on the finish changes, “I know two of the major matches, one was done on Saturday, and the other was done on Sunday.” Meltzer indicated that the match that had its finish changed later on Sunday was the previously rumored last-minute change to the finish of Fiend vs. Orton.

 

According to Meltzer, the change to the finish for Orton/Fiend occurred on Sunday, just hours before WrestleMania 37: Night 2 was slated to start, and that match served as as the opener. Additionally, Alvarez reported that he was told that two match of the finishes were changed the weekend of the event, and Fiend vs. Orton was said to have not been one of them.

 

Also, Alvarez indicated that with Orton/Fiend, the two he altered finishes he knows about, and the other one Meltzer mentioned from Saturday, there are rumored to be four matchups that had their finishes changed late before the show.

 

Poza tym.

 

 

Także tego. :twisted:

 

Segmenty z Bayley zawracającą gitarę Hall of Famerom do czegoś doprowadzi, prawda? :/

 

Druga walka - Women's Tag Team Championship: Natalya & Tamina vs Nia Jax & Shayna Baszler ©

Nie interesowała mnie ta walka i jej przebiegł nie urzekł. Natalya i Tamina zostały wypromowane tylko po to żeby podłożyć się mistrzyniom. I tak daleko doszły. Nie dość, że dostały miejsce w głównej karcie WM'ki to jeszcze po Ortonie, LOL.

 

Ocena: 2/5

 

Trzecia walka - Sami Zayn vs Kevin Owens

W sumie ta walka mogłaby się skończyć już po natychmiastowym Powerbombie. Byłoby to adekwatne do postaci Zayna. :lol: Tak jak wspomniał Raven możemy tylko ubolewać, że do tej walki nie doszło kilka lat wcześniej, bo gdyby Sami miał gimmick normalnego gościa, a nie żałosnego "foliarza" to moglibyśmy dostać starcie gali. I tak nie było źle.

Logan Paul to w ogóle zbędny. Nie chciałem go tutaj widzieć i tak. Z jednej strony dobrze, że się nie wtrącił w starcie, z drugiej nie zrobił absolutnie nic. Zjawił tylko żeby spróbować podlizać się KO i dostać od niego Stunnera. Totalny bez sens.

 

Ocena: 2+/5

 

Nie wiem czy Khali serio miał tak czekać na pojawienie się RVD czy faktycznie nie rozumiał, co Riddle do niego gada. :twisted: Mistrz US może powinien spytać Van Damme'a to ten go dla relaksu przed walką lolkiem poczęstuje. :twisted:

 

Czwarta walka - US Championship: Riddle © vs Sheamus

Riddle wchodzi jako pierwszy. Coś się wydarzy. :roll: Wydarzyło się tyle, że niespodziewanie wygrał rudy po naprawdę dobrym starciu. Rozpisany bardzo solidnie w momentach swojej dominacji, ale obrońca tytułu nie pozostawał dłużny. Widać, że chyba nie dostał skręta od Roba albo wziął tylko bucha, aby się nie zmulić. :twisted: Zaoferował nam dużo skoków czy to z narożnika czy z lin z tym, że ten ostatni kosztował go pas. Mocna końcówka i za to po części lubię Brogue kicka Irlandczyka. Niby prosty kopniak, ale czasem jest zupełnie jak RKO - gdy wejdzie w dobrym momencie to wypada groźnie i widowiskowo. Jedno z lepszych starć PPV.

 

Ocena: 3+/5

 

Piąta walka - Intercontinental Championship: Big E vs Apollo Crews

I tak o to Nigerian Drums match okazał się zwykłym No DQ. Jakieś bębenki faktycznie wokół ringu były, ale nie użyto ich w walce. :lol: Do tego jeszcze Apollo wygrał dzięki naszemu rodakowi. W sumie zapomniałem, że Babatunde ma ojca z Nigerii. Dostał rolę pomagiera Crewsa jako nigeryjski "żołnierz" i jeszcze finisher ś.p. Umagi jako signature move. :roll: Z jednej strony spoko, ponieważ rodak będzie się kręcił w głównym rosterze z drugiej jego przygoda może się szybko skończyć, a i walka na tym straciła, choć zaczynało się obiecująco.

 

Ocena: 2+/5

 

Szósta walka - RAW Women's Championship: Rhea Ripley vs Asuka ©

Kolejna ważna walka babek, na którą się czekało. Walka nie pobiła starcia o pas niebieskich z pierwszego dnia. Wolno się zaczęło, pierwszy moment dominacji Rhei, gdy trzymała w chwycie rywalkę zamulający. Potem kiedy Japonka się wyrwała już się nieco ożywiło. Kolejne momenty dominacji Australijki może też nie były jakoś dynamiczne, ale jak dla akurat wypadały spoko. Musiała się trochę pozachowywać jak rasowy Heel i wyśmiać rywalkę. Najbardziej mnie raził szybki finish. Po prostu udało jej się chwycić Asukę, rzucić nią o matę i koniec. Jakoś tak bez wyrazu.

 

Ocena: 3+/5

 

I mamy finał akcji z Bayley. Ja walę mogłem się domyślić. Pocieszyło mnie wyraźne buczenie z widowni w stronę bliźniaczek, które chyba nie do końca udało im się wyciąć/wygłuszyć.

 

Siódma walka - Universal Championship: Daniel Bryan vs Edge vs Roman Reigns ©

Tutaj za to był wyraz. Oj był. Ależ się w to wkręciłem. Trzymali w napięciu do końca. Cała trójka coś tam pokazała, nie było momentu, w którym to ktoś z nich leżał poza ringiem kilka minut. Cieszy mnie zwłaszcza mały pojedynek między Edge'm, a Reignsem na Speary. Wyobrażałem sobie właśnie jakiś spot fest z tym ruchem albo przynajmniej kilka z nich wykonanych przez obu Panów. Bryan wylądował na stole, potem oboje z Edgem założyli dźwignię Romkowi. Co prawda wymiana Headbachów to już trochę komedia, ale nie raziło w oczy. Pod koniec nawet Usos mi zbytnio nie przeszkadzał chociaż przyczynił się niestety do wyniku. Tak jak również myślałem niestety okazało się, że Romek obronił pas i moje obawy stały się słuszne...

 

According to Fightful, as is usually the situation with Reigns’ character, Paul Heyman was “instrumental” in putting together the story behind the match. The report also mentions that WWE sources stated that Reigns winning the match was the plan since early on in the storyline building up to WrestleMania, despite other finishes reportedly being changed before the show.

 

Paul widać poszedł na rękę Vince'owi i od początku Edge miał być po prostu kolejną gwiazdą zaoraną przez Romka tyle, że w Triple Threat, aby nie było przesadyzmu. W każdym razie zdecydowanie najlepsze starcie show.

 

Ocena: 4+/5

 

"+"

- Triple Threat o Universal mimo wyniku oceniam najwyżej

- Sasha z Biancą drugie miejsce

- Rhea z Asuką nieźle, choć można było wycisnąć więcej

- Cesaro i Rollins, a także Riddle z Sheamusem na równym również niezłym poziomie. Cała czwórka się spisała i brawa dla WWE za danie choć chwili sławy Szwajcarowi

- Bad Bunny okazał się o dziwo jednym z lepszych występów celebryty w ringu. Props za przygotowanie

- otoczka jak zawsze na plus i w końcu prawdziwa publika. Było ich o wiele mniej niż zwykle na WrestleManii i pierwszej nocy siedzieli cicho, ale chociaż byli

 

"-"

- Bardzo długi wstęp z wywiadami i zapowiedziami już o telewizyjnym openingu. Zdaje sobie sprawę, że to też przez deszcz, ale odbierało komfort oglądania

- cały "turniej" kobiet o pasy Tag Team to banalny zapychacz. Turmoil nikogo nie obchodził i jeszcze okazał się wspaniałym materiałem do BotchManii, a walka drugiego wieczora to tygodniówka

- kilka głupich segmentów z Bayley tylko po to żeby siostry Bella ją rzuciły na rampę. Już mogli dać te 10 minut więcej Asuce i Ripley

- jeden z najgorszych Steel Cage matchy ostatnich lat mam nadzieję na zakończenie beznadziejnego feudu

- zmarnowany potencjał walki KO z Zaynem przez gimmick tego drugiego i totalnie niepotrzebny Paul

- "nigeryjskie bębenki", a właściwie Kendo to kolejny zapychacz. Mamy debiut Polaka, ale Apollo na tym traci

- Drew z Lashleyem rozczarowali najbardziej z większych nazwisk, nie dość, że otworzyli PPV to jeszcze mimo 20 minut nie pokazali nic, co bym pamiętał

 

Ocena końcowa: 3-/5

 

Druga noc wydała mi się lepsza. Dostaliśmy jedną bardzo dobrą walkę i dwie solidne, czyli tak jak w przypadku pierwszej nocy z tym, że zapychacze nie były tak złe jak Turmoil babek czy klatka. Jedyne z czym mam problem to ocenić match Ortona z Fiendem. Jeżeli wierzyć newsom i faktycznie zaaranżowali to tylko po to żeby Randy wziął sobie urlop z rodzinką, którą zaprosił na galę i wybulił 20 koła to k***a pokazuje tylko jakie plecy ma ten typ u McMahona. :shock: Z drugiej strony ciekawa sytuacja z Alexą, więc nie określam tego jako pozytyw ani negatyw PPV (chodź czytając opinie o RAW mogę się domyślić, że powinienem dokonać korekty i wpierdzielić to do minusów :twisted: ). W całkowitym odbiorze średnio. Ocena wyszła taka sama jak rok temu.

Edytowane przez Pavlos

  • Posty:  6
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.02.2021
  • Status:  Offline

Czy widzieliĹcie galeriÄ z WM37 na oficjalnej stronie WWE? Jest tam fotka Otisa w koszulce z polskim godĹem. Czy ma on jakieĹ polskie korzenie czy po prostu Respect dla Nas?
  • 2 miesiące temu...

  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Stara miłość nie rdzewieje. Taka mnie naszła fantazja, żeby obejrzeć sobie WM-kę. To pierwsza gala WWE, którą łyknąłem od dłuższego czasu. Krótko: całkiem nieźle mi się to oglądało. Może wynika to z tego, że nie śledzę obecnie wrestlingu i jestem mniej krytyczny wobec tego, co dzieje się w federacji Vince'a. A może fajnie było po prostu zobaczyć pełne trybuny na największej gali wrestlingowej roku. Main event wkręcił mnie najbardziej spośród wszystkich walk. Z jednej strony fajny skład (Bryan, Edge), a z drugiej - zwyczajnie - cała walka miała fajne tempo i swoją dramaturgię. Akurat niespecjalnie wierzyłem, że wygra ktoś inny niż Roman, bo założyłem sobie, że Vince będzie chciał pokazać, że spear Reignsa>spear Edge'a, a Bryan to wiadomo - miał tam polatać, żeby uatrakcyjnić pojedynek. Podkreślam: tak to widziałem z punktu kogoś kto dawno nie oglądał WWE. Żyłem w błogiej nieświadomości "kto, z kim i dlaczego" (ledwo kojarzyłem, że Roman jest teraz heelem, "Paul Heyman guyem", a o tym, że pomaga mu Usos w ogóle dowiedziałem się podczas oglądania gali) i nie byłem wkręcony w booking, który mógłby mnie zmylić co do ewentualnego zwycięzcy walki. ;)

 

Pozdrawiam wszystkich!

 

PS Walka Vipera z Fiendem to jakiś szajs do potęgi. Cieszę, że jak leciała zajawka z tego dziwnego feudu, to oglądałem ją samotnie. Chyba nawet moja córka wyśmiałaby mnie, że oglądam jakieś gówno. ;) Poważnie - znacie takie uczucie, gdy wstydzicie się za to, co widzicie?

 

PS2 Supron dalej komentuje gale WWE? Bo ja chciałbym usłyszeć jego komentarz do wspomnianej walki Randy'ego z Fiendem. :grin:


  • Posty:  3 049
  • Reputacja:   580
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Poważnie - znacie takie uczucie, gdy wstydzicie się za to, co widzicie?

Mam tak z każdym odcinkiem RAW od dłuższego czasu :lol: Bardziej na poważnie, WWE od lat potrafiło zawstydzić każdego fana wrestlingu. Do głowy na pierwszy rzut przychodzi mi choćby puszczająca bąki Natalya...Mają rozmach i pewnie niejednokrotnie nas jeszcze zaskoczą. Swoją drogą trzeba by pomyśleć nad zrobieniem topki takich najbardziej żenujących sytuacji :P


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

Matt - pewnie jest tak jak piszesz. To zawsze był cyrk, kicz, efekciarstwo i mierne aktorstwo. Ale przy tym natłoku mizerii, przez te wszystkie lata, było też wiele fajnych, a przynajmniej przyzwoitych, rzeczy, a raz na ruski rok nawet jakieś pierdolnięcie. Zaznaczam - nie wiem jaki level tygodniówek jest teraz, ale podejrzewam, że mniej więcej taki jak wtedy, gdy odpuściłem sobie oglądanie wrestlingu. ;)

  • Posty:  3 049
  • Reputacja:   580
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Zaznaczam - nie wiem jaki level tygodniówek jest teraz, ale podejrzewam, że mniej więcej taki jak wtedy, gdy odpuściłem sobie oglądanie wrestlingu. ;)

Nie wiem kiedy przestałeś oglądać np. takie RAW, ale od razu mówię jeśli myślisz, że jest źle jak wtedy, to jest jeszcze gorzej. Kiedyś to chociaż zdarzały się jakieś ciekawe momenty, segmenty, które gdzieś prowadziły. Obecnie flagowy produkt Vince'a to najgorsza tv z możliwych. Podziwiam osoby, które są w stanie obejrzeć RAW od deski do deski, choć wątpię, że jest ktoś taki w Polsce. Bez przewijania się po prostu nie da :D

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Mr_Hardy
      Ta zmiana głosu i okropny wygląd to pewnie jakieś sterydy czy inny syf. Kobieta może być umieśiona i nadal wyglądać jak kobieta itd. Jest wiele dowodów na to w wrestlingu. Tutaj ciekawy materiał na jej temat:  
    • Jeffrey Nero
      Ja ją wolałem w tej wersji:   Fajne babka było za co złapać i było ok a teraz nie dość, że z twarzy wygląda okropnie to głos jej też się mega zmienił. Nie jestem znawcą treningów, ale zrzucając kilogramy itp kobietom tak się zmienia głos?
    • Mr_Hardy
      1 z 3 odcinków nagranych jeszcze w tamtym roku. Bardzo słaby odcinek, zrobiony tak na odpierdziel. Większość nudne nudne gadanie. Co do Jordynne "Transwestyta/babo chłop" Grace to odliczam tygodnie do tego aż odejdzie z TNA. Nie mogę na nią patrzeć. A Tessa "Końska szczęka" Blanchard- Jestem na nią zły za to co odwaliła z pasem, ale z czasem może mi przejdzie.
    • Attitude
    • Attitude
      Za nami pierwszy odcinek TNA iMPACT w 2025 roku. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych informacji z tego show. Wobec wydarzeń z walki otwierającej i późniejszego zgrzytu na zapleczu, Santino Marella wyznaczył tag team match na kolejny tydzień: Nic i Ryan Nemethowie kontra Joe Hendry i Rhino. Ace Austin pokonał Kushidę, po czym zadeklarował, że będzie chciał sięgnąć po TNA World Heavyweight Championship. Nie spodobało się to Moosowi, który poczuł się zlekceważony jako mistrz X-Division. Wobec tego Austin stwierdził, że nie będzie miał problemu, by na razie ponownie sięgnąć po X-Division Championship. W walce wieczoru Jordynne Grace, Masha Slamovich i Spitfire pokonały zespół złożony z Ash By Elegance, Heather By Elegance, Rosemary i Tashy Steelz. Po pojedynku Grace ponownie została zaatakowana przez Tessę Blanchard. Link do filmu Za tydzień: * Gauntlet Match: Mike Santana vs. The Northern Armory * Nic Nemeth & Ryan Nemeth vs. Joe Hendry & Rhino * The Rascalz vs. The Good Hands * Eddie Edwards, Brian Myers & JDC vs. Eric Young, Jonathan Gresham & Steve Maclin * Savannah Evans vs. TBA Aktualna karta TNA Genesis 2025: * TNA World Heavyweight Championship Match: Nic Nemeth vs. Joe Hendry * TNA World Tag Team Championship Match: The Hardys vs. The Rascalz * TNA X-Division Championship Match: Moose vs. Ace Austin Gala odbędzie się 19 stycznia.Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
×
×
  • Dodaj nową pozycję...