Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE PPV - Royal Rumble 2021 (zapowiedź, dyskusja, spoilery)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  308
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

15. Edge wbije z nr powyżej 25

 

Oj widzę że ktoś nie oglądał potężnego WWE Backstage :twisted:

Edge z Ortonem wbijają jako pierwsi, co imo dla mnie nie wyklucza ze nie zostaną do samego końca, zwłaszcza że w dużej ilości przypadków te początkowe numery zostają do końca.

Edytowane przez merfik16
  • Odpowiedzi 41
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • CzaQ

    8

  • MattDevitto

    5

  • Caribbean Cool

    4

  • BPG

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  3 234
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie oglądałem, chciałem się zdziwić i mnie faktycznie zdziwiłeś.

Szanse Adama spadają niemiłosiernie. Fajnie chcą go wymęczyć...

 

Świetna jest polityka WWE nie dość, że wymieniają kto wbije pierwszy i drugi, to jeszcze 30 zdradzają.

Niech jeszcze wszystkie niespodzianki spierdolą albo niech od razu podadzą kto wygra.. ;/


  • Posty:  1 176
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  05.11.2003
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ja się obawiam czegoś zupełnie innego. Mówi się ostatnio w newsach, ze zarząd WWE planuje kontrowersyjny finish męskiego RR matchu, który może wkurwic wielu fanów. Nie wiem czemu, ale intuicja podpowiada, ze może to być Jinder Mahal ? WWE ma teraz ciśnienie, by lizać dupę Hindusom, powstaje NXT India, ostatnio mieli tam show, strasznie hype’uje się subtelnie Mahala, gdzieś zawsze mówiono w wywiadach , ze McIntyre i Mahal przeszli długa drogę od jobberow z 3MB, maja jakaś wspólna historie, której klamra byłoby walka na WM.

 

Oczywiście racjonalna cześć mnie wyklucza taka opcje i stawiam na kogos z tej grupy : Bryan/Big E/Lee/Edge/Sheamus


  • Posty:  3 234
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie takie niemożliwe...

- lizanie dupy hindusom? Check.

- powrót po kontuzji w main rosterze? Check (hinduskie show było specjalem),

- były mistrz WWE, brakuje main eventerów (...)

- wspólna historia z Drew - 3MB,

- nie wiadomo kiedy NXT India wkroczy na rynek, ale to byłoby mocne otwarcie z głównym champem..

 

Oby nie, bo nie lubię Mahala - robił robotę jako czarny charakter, ale jego walki to straszne meeeeh.


  • Posty:  308
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Jak mają iść w jakąś kontrowersje to wcale bym się nie zdziwił jakby Goldberg ojebal Drew a potem pan Szkot wszedł by do Rumble i by go wygrał :twisted:

  • Posty:  2 281
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Muszę przyznać szczerze, że tak mocnego składu rumble to najstarsi górale nie pamiętają. Na papierze same tuzy...no i Ziggler. Przypomniałem sobie, że miałem coś napisać w podpisie. Nie no wiem, że to były mistrz wagi ciężkiej. Pytanie czy ktokolwiek inny o tym pamięta. Najbardziej przepushowany, nudny facet w gaciach, który co roku przechodzi turn, dokonują modelowanie postaci. #Attidudemów na zawsze w mym serduszku. Swoją drogą ten drugi nudziarz Barett jest w wwe. :o Kurwa... Chociaż dobrze, że o tym do dziś nie wiedziałem.

 

Wracając do fajerwerków. Naprawdę świetnie zapowiada się to rumble. Jeszcze raz to podkreślę, skład mocarz. Wiele postaci, które lubię. Dodatkowo wracający Braun, którego wielkim zwolennikiem nie jestem, ale to dodało kolejnego smaczku do walki, która już za kilka godzin.

Szczerze, kolega wyżej ma trochę racji. Dokładnie zgadza się 50% wypowiedzi. Drew wygra pas a Goldi rr match. Swoją drogą czy młody satrego Goldberga nie nadaje się już na main eventora?

 

Jaram się, mimo że tak na poważnie to wrestlingu nie oglądam od ponad 3 lat.

No i gimmick zobowiązuje. #KURWACARLITOMUSISZ!


  • Posty:  259
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.07.2019
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Walki Drew i Sashy do zapomnienia, były szkoda czasu.

 

Roman z Owensem był spoko, ale końcówka i botch Heymana z kajdankami tragedia. Sędzia liczy, przy 5 przestaje, Heyman minute otwiera kajdanki a Kevin grzecznie czeka aż odepnie i Roman go udusi :lol: Gdyby takie coś zdarzyło się w AEW, fanboje WWE mieli by o czym gadać. Mam nadzieję że Vinve mocno się wkurzył :twisted:

 

Apropo AEW to ukradli im spot z samochodem :|

 

RR matche były ciekawe. Tylko proszę skończcie już z tym pasem 24/7 bo to chyba już nikogo nie śmieszy.

 

Zwycięzca EDGE? Osobiście nie jestem fanem tego wyboru, wolałbym dać push komuś młodszemu, Bianca jak najbardziej na plus

 

tyle.

 

PS. Trzeba przyznać, że pas kobiet RAW jest głęboko w dupie skoro mistrzyni broni pasa Tag Team w Kick Offie :lol:

Edytowane przez BPG

  • Posty:  2 281
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Najlepsze rumble ever. Warto nie lukać wrestlingu dzień w dzień. To uczucie, gdy dwóch twoich ulubieńców wraca w jedną noc. Każdemu życzę takich emocji. Wypowiem się później o całości. Muszę ochłonąć, ale nie będę się oszukiwał, w ciągu najbliższych kilku...dni nie zasnę. :D

  • Posty:  615
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  06.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

- Bardzo fajny pomysł z Edgem i Ortonem jako nr 1 i 2. Moim zdaniem dużo lepszy niż ich kolejna walka na Wrestlemanii. Ich feud był super, ale wiadomo, że Edge młodszy już nie będzie i chciałbym go zobaczyć w innych zestawieniach póki nie skończy kariery.

 

- W momencie gdy Edge był obijany przez heeli pomyślałem, że fajnie by było jakby uratował go Christian. Wpadł później, bardzo się ucieszyłem. Ciekawe czy to powrót na jedną noc, czy wejdzie jeszcze do ringu. Bardzo bym chciał. Nie trawię tej internetowej publiczności i sztucznie podkładanych reakcji, wolałem opcję z tego całego performance center i małą publikę, ale żywą. Ewentualnie ten wariant z NXT też jest spoko, bo tam jest to jakoś w miarę sensownie podzielone. No ale takie czasy...Piszę o tym, bo na pewno super reakcja byłaby na Christiana i jego współpracę z Edgem.

 

- Oprócz Edge'a za faworyta uważałem Bryana, który długo wytrzymał, ale nie dotrwał do finałowej czwórki. No cóż, chyba ten triumf nie jest mu pisany. Chciałbym go zobaczyć jeszcze z głównym pasem, ale obawiam się, że to już może nie nastąpić.

 

- Kibicowałem też Stylesowi, ale bardziej z sympatii, bo wiedziałem, że nie wygra. Szkoda, ze większość ważnych walk przegrywa i niezbyt mają na niego pomysł. Jego również chciałbym jeszcze zobaczyć na szczycie.

 

- Bałem się, że dadzą wygrać jakiemuś nudnemu Nakamurze, ale na szczęście tak się nie stało. Do przewidzenia był powrót Ortona na koniec, ładnie zakończyli ich feud i teraz Edge idzie na Wrestlemanię. Wolałbym jego walkę z Reignsem, na pewno fajne byłyby segmenty na mikrofonie, a i byłoby to świeże zestawienie, ale znając życie i to jak zapowiadał odzyskanie tego co nigdy nie stracił, to wybierze pas WWE i Drew. Narzekać nie zamierzam, też jest ok. Jak dobrze, ze Goldberg przegrał...

 

- Podsumowując, bardzo się cieszę z wygranej Edge'a. Jest to zwycięzca mojego pierwszego RR, walki, do której zawsze czułem sentyment, więc jest to dla mnie super nawiązanie do emocji przeżywanych w dzieciństwie. Miła odskocznia od codzienności.


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Kickoff - Women's Tag Team Championship: Nia Jax & Shayna Baszler vs Asuka & Charlotte Flair ©

Flair w kickoff. :lol: Tym bardziej szanse drugiego TT wzrosły na wygranie pasów. Nie zaskoczyły mnie niczym. Walka sama w sobie to niczym nie wyróżniający się Tag Team, a pojawienie się Lacey i ojczulka tylko potwierdziło moje przewidywania. Pasy zmieniają właścicielki, Charlotte idzie na wojnę z panienką ojca, a Japonka... Coś jej znajdą... Chyba.

 

Ocena: 2/5

 

W całkiem fajne pyro zainwestowali na początek.

 

Pierwsza walka - WWE Championship: Goldberg vs Drew McIntyre ©

Zupełnie nie zaskakuje mnie miejsce w karcie tego pojedynku jak i jego długość, wynik oraz przebieg. Szkot powymieniał się finisherami z rywalem i wygrał. Przetrwał 3 Speary oraz Jackhammera rozłupując jednego z największych dominatorów związanych z WWE. Niedługo to będą w siebie wyrzutniami rakiet nawalać i odkopywać po tym. :twisted:

 

Ocena: 2/5

 

Druga walka - Women's SmackDown Championship: Carmella vs Sasha Banks ©

Nie wątpiłem w wygraną Sashy. Carmella postawiła wyżej poprzeczkę niż na TLC, choć i to nie wystarczyło. Plus, że wypadły lepiej. To, co Pani "nietykalna"? Do trzech razy sztuka czy godzisz się z przegranym powrotem?

 

Ocena: 2+/5

 

The New Day w komplecie. Zdążyli postraszyć Zayna i upamiętnić Harpera.

 

Niejaki Bad Bunny śpiewa coś po hiszpańsku, a Booker stoi, udaje groźnego i próbuje wstrzymać się od beki. Spoko, typ ma po 500 milionów odsłuchań na YT, a ja pierwszy raz na oczy widzę. :lol:

 

Trzecia walka - Żeński Royal Rumble

Po raz trzeci z rzędu babki jako pierwsze w tytułowej walce także w hierarchii pojedynków WWE już chyba tak pozostanie. :twisted:

Bayley jako pierwsza, NAOMI powraca w "kotle" tak jak w zeszłym roku tylko, że tym razem na początku zabawy, a jako trzecia zjawia się Bianca i już wiem, że te Panie pooglądam długo. Również podobnie jak na poprzednim Rumble zrobili tłum na starcie chyba jeszcze większy i pierwsza osoba (Shotzy Blackheart) wypadła dopiero po niespełna czterech minutach wywalona przez Baszler, a potem kazali nam czekać kolejne 10 na następną eliminacje i koniec cyrku z Billie Kay. Australijka siedziała tak sobie przy komentatorce i próbowała przy każdym kolejnym wejściu namawiać nową osobę do współpracy aż w końcu trafiła na JILLIAN HALL. Powracająca blondyna także nie miała gimmicku zbyt inteligentnej także wiedziałem, że czeka nas ubaw po pachy. Laski trochę po przepychały się w ringu aż w końcu Hall doszła do wniosku, że sobie rzuci o matę sojuszniczką i niedługo potem obie na szczęście poleciały. WWE widać musi mieć żeńskiego Marellę. :roll:

Następnie Rheay Ripley, Charlotte Flair i powoli zaczęło się ożywiać, a laski robiące za tło żegnać z ringiem. Toni Storm (dobrze wyglądała jak zawsze, ale tylko tyle :( ), Santana Garrett, Riott Squad czy powracająca VIKTORIA. Jedyny plus z ich udziału to Morgan, która próbowała faktycznie coś tam powalczyć i nieźle się ją oglądało. Pozdrawiam Liv za gacie z napisem "watch me" na tyłku. Na pewno będę. :twisted:

Dana Brooke do pożarcia dla Rhei. Najpierw groźnie wyglądający PowerBomb od Nii na ostatnim RAW, a teraz lądowanie plerami na krawędzi ringu. Nie oszczędzają jej.

TORRIE WILSON czyli milf numer jeden. :twisted: Miło, że się zjawiła. Jej obecność nawet mnie nie dziwi, ale poza kolanem od Shayny więcej od "kreatywnych" nie dostała. :twisted:

Następnie Lacey Evans wkurza Charlotte szlafrokiem, MICKIE JAMES powraca robić tło, a ALICIA FOX zaliczona przez Cole'a do legend (LOL) przejmuje na krótką chwilę pas 24/7 od Trutha. RR jest taką walką, że mógłbym wiele wybaczyć, ale ta popelina z pasem już nikogo nie bawi.

Dakota Kai szybko odpada. To już Mandy Rose dłużej pożyła i nawet wywaliła Alicię. Nie żeby było to osiągnięcie. :twisted:

W każdym razie nie tak szybko jak Carmella. 47 sekund proszę państwa. Ale dali jej wywalić Nikki Cross, więc aż tak nie poszkodowana. Motyw z Reginaldem nawet spoko. Tamina na coś się przydała.

Naomi w tym roku razem z Belair uraczyła nas akrobatycznym spotem, a raczej powinienem powiedzieć wygimnastykowaniem, bo zamiast skakania była wspólna "huśtawka" do ringu. U facetów ND w komplecie, więc liczę, że przebiją. :D

Ember Moon dostała swoją chwilę. Chwilę.

Alexa Bliss wbiła, zebrała oklep od wszystkich i w momencie "przemiany" wywaliła ją Rhea. Come on WWE. To już Lana dłużej wytrzymała.

À propos Lany... Wywaliła Nię... Spodziewałem się większej dominacji Jax z Shayną, ale woleli zrobić z grubej oportunistkę, która pozbyła się swojej kumpeli. :roll:

Po kij oni zapowiadali ten 30 numer Nattie? Chcieli żebyśmy uwierzyli, że jest wiarygodna? :twisted:

Ostatecznie wygrywa Belair po emocjonującej końcówce z Ripley. Nie jestem zaskoczony choć udało im się potrzymać mnie w niepewności do końca. O tyle o ile często zaznaczałem, że mnie wkurza tą swoją manierą, nie mogę jej odmówić, że w ringu spisuje się nieźle i już drugi rok z rzędu naprawdę dobrze wypada na tym PPV. Australijka musi pocieszyć się siedmioma eliminacji. Eh... Mogli dać już jej ten ósmy żeby wyrównała wynik Belair i Baszler z zeszłego roku.

 

Ocena: 3+/5

 

Miz i Morrison muszą wkurzać każdego celebrytę jaki się zjawi. Wróć... Muszą wkurzać każdego. :twisted:

 

Komentator z pasem 24/7. Czekam aż cameraman sobie odbije te wszystkie lata. :twisted: Reakcja JBL'a, złoto. :twisted:

 

Czwarta walka - Universal Championship: Kevin Owens vs Roman Reigns ©

Z LMS w WWE bywa różnie. Przeważnie jest to niestety zamuła. Teraz może i również nie było znaczącego tempa, ale spotami nadrobili. Szybciutko opuścili ring, aby zacząć nawalać się po całej arenie. Można powiedzieć, że pandemia trochę pomogła tej walce, bo tam gdzie zazwyczaj byli ludzie teraz była pusta przestrzeń, którą mogli nieco wykorzystać. Chłopcy fajnie wczuli się w swoje role, dobrze pokazali jak bardzo nie pałają do siebie sympatią. Były schody, krzesła, Kevin skoczył na Romka z wózka widłowego, ten z kolei wbił go Spearem zabudowę etrance'u. Sporo tego Romek nieco pokaleczył się w łapę przez to starcie. Moment z kajdankami faktycznie chyba nie poszedł po myśli tak jak powinien. Wystarczyło po prostu wstrzymać się z pojawieniem drugiego sędziego, no ale skąd ziomek miał wiedzieć, że Heyman da ciała z kajdankami. :roll:

 

Ocena: 3+/5

 

Piąta walka - Męski Royal Rumble

I w końcu to na, co w większości głównie czekamy. Edge i Orton zaczynają i jest pewne, że dotrwają do samego końca. Znaczy poniekąd... .

Spodziewałbym się całego Retribution panującego w ringu, ale Orton, Sami i Ali męczący Edge'a to śmietanka dosyć egzotyczna. W momencie kiedy top 1 babyface ma kłopoty musi zjawić się inny Face. I szybko wypaść. :twisted: Jeff Hardy ładnie przyjął RKO.

Z resztą skora mowa o drużynowej współpracy... Big E oraz Xavier Woods pokazali, że rozdzielanie ich było błędem. Szkoda, że szybko Ali wyeliminował Xaviera, by potem zostać wyrzucony jak lalka przez "Dużego E". Tym bardziej, że Ricochet wbił zaraz potem.

Sami Zayn jak to Sami kombinował i współpracował z Heelami, ale w końcu i on trafił na E. I tak 14 minut to bardzo długo jak na niego.

Obecność CARLITO widzę kogoś ucieszyła. Zawsze spoko zobaczyć starą twarz. Nie pokazał, jednak za wiele. Elias po swoim wejściu szybko go wyjaśnił.

Kontynuując wątek współpracy Miz i Morrison trafili na siebie. Musieli oczywiście wcisnąć celebrytę, który przyczynił się do ich wyeliminowania przez Damiana Priesta. Szkoda, że w ten sposób, bo dobrze im szło. Raperowi muszę oddać, że wyszedł mu ten Splash z narożnika.

Następny powrót czyli KANE. Krótki występ, ale na plus. Pozbył się Zigglera oraz Ricocheta, a potem trafił na Priesta. Spoko także wspólny uścisk z Bryanem. Małe odniesienie do ich dawnej współpracy o komediowym charakterze.

Corbin zdawał się spędzić trochę czasu w ringu i może nawet nieco zwolnić w nim miejsca. Zdołał odprawić Otisa i Nakamurę (, by potem przegrać z Dominikiem Mysterio. Rewanż za ostatnie 2 tygodnie na SmackDown.

Wraz z Bobbym Lashley'em można było już założyć, że żarty dobiegają końca. Dobiega też koniec przygody dla Priesta, Dominika i HURRICANE'A. Musieli. :twisted: Lashley również z czasem pożegnał się z ringiem, ale wywaliło go czterech typów, więc dużo nie stracił na wzierunku.

CHRISTIAN zajebista niespodzianka. Cieszę się, że ominąłem spoilery. Zakładam, że gdyby crowd był prawdziwy to brzmiałby tak samo głośno.

AJ Styles, a właściwie powinienem napisać Omos, bo taki przydomek uzyskał ochroniarz P1 pozbył się Big E jak i Reya Mysterio. Powiem, że to akurat mi się niezbyt podobało. Do przewidzenia, że zostanie Nigeryjski gigant wykorzystany, ale come on. Zwłaszcza E nie zasłużył na to. :/

Riddle bardzo długo wytrzymał w ringu i dał na koniec całkiem fajny pojedynek z Bryanem i SETHEM ROLLINSEM.

Ostatnia czwórka dała mi sporo emocji. Rollins, który już został przed świętami tatą i zdecydował wrócić do ringu, Christian, Edge oraz Strowman. Podobało mi się jak Edge wybrnął z pułapki Strowmana, co zakończyło się wywaleniem giganta oraz drugiego Kanadyjczyka. Następnie również Rollins przeliczył się z próbą Curb Stompa. I zostało RKO znienacka. Z jednej strony Copeland dający radę wywalić wypoczętego Ortona zaraz po przyjęciu finishera wypada na mocarza, z drugiej bym się wkurzył gdyby Randy to wygrał praktycznie nie biorąc udziału w walce. Wtedy jeszcze wyrównałby rekord Steve'a Austina. Za dużo być chciał od życia Panie "Żmija". :twisted: Może i wielu nie podoba się ten fakt i woleliby kogoś młodszego, ale jestem zadowolony. Rumble wypadło naprawdę spoko, a i mój ulubieniec zgarnia swoje drugie zwycięstwo w RR.

 

Ocena: 4/5

 

"+"

- Męski RR najlepszy z całego PPV. Solidny skład, bez Lesnara wywalającego połowy rosteru za to z paroma kozakami, którzy sobie poużywali. Niezły dobór ostatniej piątki i wygrana Edge'a. Jedyne, co mocno mi się nie podobało to pomagier Stylesa walczący za niego i Orton siedzący na zapleczu cały match

- Kobitki także wypadły spoko. Mogę narzekać na manierę Bianci, ale nie odmówię jej dobrych występów. Zasłużyła na wygraną, a i samo Rumble w całokształcie było zjadliwe, choć gorzej nieco niż u facetów ze względu na sporo pierdół pokroju Billie Kay szukającej sojuszniczki czy cyrk z 24/7. Rhea dostała mega promocje i mam nadzieję, że w przyszłości zainwestują w nią.

- Roman z Kevinem dali nam dosyć długi LMS, ale brak tempa wynagradzali spotami. Myślałem, że będzie dużo gorzej

 

"-"

- niestety, ale walka o WWE Championship wyglądała tak jak się obawiałem. Kilka minut, aby Szkot wypromował się na jednym z największych kozaków ostatnich 20 lat

- Pasy TT kobiet trafiły do Preshow i nie było to godne zapamiętania. Trochę mnie niepokoi sytuacja Asuki. Straciły pasy, Charlotte dalej będzie bawić się z ojcem i Lacey, co podkreślili na Rumble, a Japonki nawet nie było w "kotle". Mam nadzieję, że coś dla niej planują.

- Sasha z Carmellą nieco lepiej niż na TLC choć dalsza część gali mocno to przyćmiła.

 

Royal Rumble generalnie podobało mi się i od kilku lat wyróżnia się z pośród całego produktu Vince'a, który ostatnio jest mega cienki. Tradycyjnie pierwsza część PPV do zapomnienia, ale od Rumble kobiet zaczęło się dziać. Nie czułem, że zbliża się jedno z moich ulubionych PPV i mimo wszystko zaskoczyłem się naprawdę pozytywnie. Chyba mam nawet lepsze odczucia niż po zeszłorocznym Royalu.

 

Ocena końcowa: 3/5

Edytowane przez Pavlos

  • Posty:  187
  • Reputacja:   40
  • Dołączył:  06.02.2014
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

"Japonki nawet nie było w "kotle"."

Przecież mistrzyni nie może być w RR.


  • Posty:  16
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.02.2019
  • Status:  Offline

Dawno nie oglądałem WWE. W sumie bez publiczności ani trochę mi się nie chce, ale na RR musiałem zerknąć.

 

ME był bardzo dobry, w ogóle moim zdaniem 2 rok z rzędu wyszedł im RR match, co dawno się nie zdarzyło.

 

No niestety zwycięzca jak zwykle mi się nie podoba. Nie wiem co strasznego jest w tym, aby dać zwycięstwo Blackowi (którego nawet nie było), Cesaro, czy nawet będącemu w dobrej formie Bryanowi, zwłaszcza, że on jeszcze nigdy tego nie wygrał.

 

Zrobili terminatora z kruchego dziadka, którego nie było przez 7 miesięcy, a przetrwał początkowe tortury, generalnie wytrzymał godzinę i mimo otrzymania RKO na koniec, jeszcze od tak wywalił Ortona. Słaba akcja.

 

I jeszcze ten oczywisty Braun z 30, to było tak okropnie pewne, że na widok choćby Mahala bym się bardzo ucieszył, bo zawsze to jakiś czarny koń.


  • Posty:  259
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.07.2019
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Moim zdaniem mógł wygrać Black, mógł wbić facowy Rollins z numerem 30 wygrać i iść na Romka albo Danielson.

 

A wygrał podstarzały EDGE który przeleżał 40 minut meczu

 

Ps. Albo taki Damian Priest wyglądał jak gwiazda to by był shoker pozytywny

Edytowane przez BPG

  • Posty:  258
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.09.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Royal Rumble to coś, co uwielbiam w WWE i jedyne, co mnie rokrocznie do tej federacji z powrotem przyciąga. Żaden inny match nie generuje we mnie takich emocji (zresztą od lat żadnych innych nie oglądam w całości, także ten...), śledzę je na bieżąco od 2009 roku, gdzie kilka oglądałem na żywo a resztę dzień po. Zawsze żałowałem, że RR jest tylko raz w roku, bo to dla mnie wielkie wydarzenie. A po tym festiwalu nawet nie wiadomo czego zaczynam cieszyć się, że pojawia się to tylko jednokrotnie i czuję, że lepiej byłoby oglądać to nawet rzadziej. I tak jak zawsze Royal Rumble przyciąga mnie po przerwie od WWE, gdzie oglądam sobie potem skróty z tygodniówek i PPV, tak teraz nie mam ochoty na Vąsenta twór dalej patrzeć. W tym poście skupię się oczywiście tylko na 30-osobowych starciach, bo reszta mnie nie interesowała.

 

Babski RRM

Shayna, po rekordzie eliminacji w swojej dywizji, w tym roku radzi sobie zadziwiająco słabo, a szkoda bo jak wchodziła to czułem, że na ringu zaraz zrobi się trochę miejsca. Nia i Charlotte, jedne z moich faworytek, w zasadzie niczego ciekawego nie pokazały, Natalya sprawiała wrażenie że chyba zaraz pojawi się ktoś zamiast niej, a sama końcówka to cóż... słabizna i zmarnowany potencjał, no ale "fight with depression" Belair świetni się potem sprzeda więc czemu nie. Sto razy lepiej, biorąc pod uwagę finał walki, byłoby gdyby córka Flaira ściągnęła obie zawodniczki z krawędzi i sprawiła, że albo dotkną podłogi nogami w tym samym czasie albo upadną na plecy i sobie "pomogą" w remisie. Nie pykło, niestety. Moim zdaniem, Rhea Ripley w calym RRM wypadła najlepiej i zasłużyła sobie na zwycięstwo. A przechodzenie Alexy w silniejszą formę było pierwszym momentem, w którym zacząłem bawić się lepiej niż dobrze, hype wszedł, było ekstra. Przez chwilę, bo prędko to zrypali. Szkoda, bo rozważałem m.in. taką myśl że w pewnej chwili Bliss może dostać "szału", zgasną światła, a po zapaleniu wszystkie zawodniczki oprócz niej znajdą się poza ringiem. Bez eliminacji co prawda (sędziowie by tego nie widzieli), ale z mocnym przekazem. Ale skoro z nią się nie udało to poczułem że hej, Fiend namiesza w męskim pojedynku. A co do babskiego to cóż, nie bylo źle, było średnio, momentami nawet śmiesznie, ale na hejt bym się nie poważył. Wymagane minimum to to, to co osiągnęli.

 

Męski RRM

Ile ja bym oddał, aby też bylo średnio, a tymczasem to jeden z najgorszych RRM jakie oglądałem jeśli nawet nie najgorszy. Nie wiem czy był bardziej przewidywalny czy rozczarowujący. Już sam początek to nuda jak flaki z olejem, bo temat tag-teamów które się potem rozchodzą, feudują, jednoczą i powtarzają cały cykl jest do bólu słaby i gorszy w oglądaniu niż faceturny i heelturny Big Showa. Idąc dalej, Sami jakoś "zdrętwiał" po latach, Mustafa nie pojawił się w otoczeniu Retribution (ale nie oglądam tygodniówek więc może się ta stajnia rozwaliła, nie wiem), Ziggler od lat rezygnuje z kariery na cześć kabaretów (na co czekam z utęsknieniem bo na tego bezpłciowego chłopa nie mogę patrzeć...) i mu to nie wychodzi, no lipa ogólnie rzecz biorąc. Dopiero przy Carlito moja morda się ucieszyła bo miło było zobaczyć go z powrotem, nawet na te kilka minut i jeden komediowy skecz z jabłkiem i Shinsuke. Big E jest potężniejszy niż kiedykolwiek i fajniej się na niego teraz patrzy niż na te jego gay-pajacowanie w New Day, Elias na moje oko chyba podupadł w swojej pozycji, a dalej... broooooo (sorka Riddle za wykorzystanie twojego catchprase), co to było... Jakiś "Damian Xiądz" że go tak teraz nazwę, byle kto z NXT, eliminuje naraz Miza i Morrisona (dobra, drugiego nie trawię, ale Mizanina szkoda), wywala nawet Kane'a (przynajmniej dodał sobie kilka eliminacji do rekordu) i generalnie wygląda i walczy totalnie nijako. O dziwo nawet przez chwilę się bałem, że zarząd postawi na wygraną gościa z rozwojówki, tak mocno go rozpisali, ale na szczęście (a moze pecha?) to się nie stało. Co tam jeszcze... Bobby prezentował się poważnie, nawet uważałem go za jednego z faworytów, występ Hurricane'a to była powtórka z 2018 (wchodzę, próbuję dać podwójny chokeslam, wypadam) i nie było to tak zabawne jak wtedy, Christiana za to fajnie było zobaczyć po latach i to w całkiem niezłej formie. To na pewno na plus. Nr 27 to dla mnie nic ciekawego, Cesaro w 28 trochę mnie "rozhulał" bo zaczynałem więcej patrzeć w dno butelki piwa niż w monitor, a przy 29 myślałem że wywalę to w cholerę i pójdę na spacer, bo rzygać mi się chce od Rollinsa, najnudniejszego byłego członka Shield. Już nawet Romek wchodząc w drugiej walce z rzędu by zagwarantował jakieś emocje, może coś w stylu złości "znowu on", a nie jak Seth, nuda do porzygu i posru jak mawiał Koń Rafał. Przynajmniej 30 spełniła moje oczekiwania i znowu zachciało mi się oglądać i miałem nawet nadzieję, że Braun to wygra. Nie pykło znowu, szkoda. Ale nic, oglądałem dalej już z czystej ciekawości w totalnym braku jakiegoś zaangażowania. Jak został na końcu Edge i Orton to musiałem wyjść zapalić mimo tego, że starałem się rzucić. Tragedia. Orton był oczywistym faworytem bo non stop powtarzano wszędzie o rekordzie Austina i jak zabrali go na poczatku na zaplecze do opieki medycznej to było wypisz wymaluj jak 1999 rok, ewentualnie 2015+ któryś (nie pamiętam już :V) gdzie Romka wynieśli i pozwolili mu potem wrócić. Komentatorzy też go pomijali mówiąc kto jeszcze został w walce, dlatego tym bardziej go pamiętałem. Spodziewałem się złości "cholera jakie to przewidywalne tym razem było", ale nie rozczarowania jakiego nie poczułem nigdy przez wszystkie lata oglądania federacji Vąsenta. Edge, 47 lat, na twarzy wyraźnie podstarzały, posiwiały, w słabej formie fizycznej i ruchowej, wyraźnie zmęczony przebiegiem walki i wysiłkiem (chociaż jeszcze trochę werwy miał, to fakt) wygrywa 30 osobowe starcie gdzie każdy jest od niego młodszy, zwinniejszy i po stokroć bardziej wyrazisty jako zwycięzca niż on. Po co mu to bylo? Aktywnym zawodnikiem nie jest, HoF już ma, pasów i tytułów na koncie też, mógłby spokojnie siedzieć na emeryturze, tudzież pokazać się tylko i dać szansę komuś młodemu, przyszłości WWE, świeżemu talentowi. Ricochet, AJ (szczególnie z pomocą tego dużego murzyna co nie wiem jak się nazywa), Bryan, Braun, Lashley, Cesaro, nawet Sheamus drugi raz, Corbin, no już nawet Orton (heh, nie żartujmy), ale nie on. Nawet ktoś kogo nie było jak FIEND. Czekałem na niego z otwartymi ramionami i miałem 99% pewności że się pojawi i nawet jak nie wygra to chociaż nieźle namiesza. To był idealny moment na jego powrót i właściwa chwila w jego karierze na zwycięstwo w corocznym turnieju, do tego brak publiczności dawał wiele możliwości do paranormalnych segmentów. Odkąd Randy go "spalił" miałem wrażenie, że zaczną budować świetny storyline na Royal Rumble i powstanie z popiołow, ale co no, szkoda strzępić ryja.TRA-GE-DIA. Praktycznie wszystko zrypane na całej linii, nie wiem czy zmarnowano więcej możliwości czy popełniono więcej złych decyzji.

1999>2021 Tfu, co ja gadam

Mini royal rumble>2021

O!

Edytowane przez master71

  • Posty:  3 049
  • Reputacja:   580
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Trzy rzeczy na szybko po gali:

 

1) KO powinien być mistrzem :D Botch zacny i wyglądało to słabo, botchamania będzie miała pole do popisu...

 

2) Bianca jak najbardziej ok. Dobry występ i zwycięstwo może jej coś dać.. no dobra mówimy o WWE, więc nic jej to nie da :P

 

3) Edge - tutaj już nie jest tak różowo. Można się było tego spodziewać, ale wolałbym tu choćby Bryana. Do tego ta cała szopka z Ortonem, którą przerabialiśmy w WWE niejednokrotnie. Mimo wszystko lepszy Edge niż Rollins :D

 

Całe ppv średnie, pozostawiło mieszane odczucia. Patrząc na ostatnie miesiące nie było źle, ale jakoś niespecjalnie mnie kupili. RAW po takim show pewnie bym nie włączył :wink:

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Mr_Hardy
      Ta zmiana głosu i okropny wygląd to pewnie jakieś sterydy czy inny syf. Kobieta może być umieśiona i nadal wyglądać jak kobieta itd. Jest wiele dowodów na to w wrestlingu. Tutaj ciekawy materiał na jej temat:  
    • Jeffrey Nero
      Ja ją wolałem w tej wersji:   Fajne babka było za co złapać i było ok a teraz nie dość, że z twarzy wygląda okropnie to głos jej też się mega zmienił. Nie jestem znawcą treningów, ale zrzucając kilogramy itp kobietom tak się zmienia głos?
    • Mr_Hardy
      1 z 3 odcinków nagranych jeszcze w tamtym roku. Bardzo słaby odcinek, zrobiony tak na odpierdziel. Większość nudne nudne gadanie. Co do Jordynne "Transwestyta/babo chłop" Grace to odliczam tygodnie do tego aż odejdzie z TNA. Nie mogę na nią patrzeć. A Tessa "Końska szczęka" Blanchard- Jestem na nią zły za to co odwaliła z pasem, ale z czasem może mi przejdzie.
    • Attitude
    • Attitude
      Za nami pierwszy odcinek TNA iMPACT w 2025 roku. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych informacji z tego show. Wobec wydarzeń z walki otwierającej i późniejszego zgrzytu na zapleczu, Santino Marella wyznaczył tag team match na kolejny tydzień: Nic i Ryan Nemethowie kontra Joe Hendry i Rhino. Ace Austin pokonał Kushidę, po czym zadeklarował, że będzie chciał sięgnąć po TNA World Heavyweight Championship. Nie spodobało się to Moosowi, który poczuł się zlekceważony jako mistrz X-Division. Wobec tego Austin stwierdził, że nie będzie miał problemu, by na razie ponownie sięgnąć po X-Division Championship. W walce wieczoru Jordynne Grace, Masha Slamovich i Spitfire pokonały zespół złożony z Ash By Elegance, Heather By Elegance, Rosemary i Tashy Steelz. Po pojedynku Grace ponownie została zaatakowana przez Tessę Blanchard. Link do filmu Za tydzień: * Gauntlet Match: Mike Santana vs. The Northern Armory * Nic Nemeth & Ryan Nemeth vs. Joe Hendry & Rhino * The Rascalz vs. The Good Hands * Eddie Edwards, Brian Myers & JDC vs. Eric Young, Jonathan Gresham & Steve Maclin * Savannah Evans vs. TBA Aktualna karta TNA Genesis 2025: * TNA World Heavyweight Championship Match: Nic Nemeth vs. Joe Hendry * TNA World Tag Team Championship Match: The Hardys vs. The Rascalz * TNA X-Division Championship Match: Moose vs. Ace Austin Gala odbędzie się 19 stycznia.Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
×
×
  • Dodaj nową pozycję...