Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE PPV - WrestleMania 36 (zapowiedź, dyskusja, spoilery)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

Po prostu trzeba się pogodzić, że wrestling który większość z nas kochała odszedł i nie wróci a już napewno nie w dablju.

 

Teraz to produkt nastawiony dla innego grona odbiorców.

 

No skoro ludziki w zagranicznym necie srają na walkę Edge vs Orton, bo "nic się nie działo", no to ja nie mam pytań. Była za długa, fakt, ale w pewnym sensie działo się tam więcej niż w każdym spotfeście. To była historia.

Edytowane przez Rogos
  • Odpowiedzi 40
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • CzaQ

    7

  • BPG

    4

  • Pavlos

    3

  • DashingNoMore

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  120
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.01.2015
  • Status:  Offline

Wrestlemania Dzień 2:

 

Charlotte Flair vs Rhea Ripley

 

I kolejny dzień otwierają kobitki, jak zestawienie z pierwszego dnia mogło mnie dziwić, tak tu już można było się spodziewać, że mogą zrobić dobry pojedynek. I to w sumie się udało. Bardzo dobry pojedynek. Z całej WM chyba najbardziej mi się podobał. Mądry booking Charlotte, która znęcała się nad nogą swojej oponentki, po to by zakończyć to Figure 8. Logiczne. Generalnie cała walka to dominacja Charlotte, a Rhea miała tylko momentu, ale w żadnym momencie nie poczułem by stanowiła jakieś zagrożenie dla Flairównej. Ale i tak nie wiem po co jej NXT title. :P Chyba, że wyjdzie w kolejnym odcinku NXT i powie, że jej jest niepotrzebny, a zdobyła go tylko po to by jej żadne rookie z NXT nie podskakiwały, po czym zwakuje pas. :twisted:

 

Aleister Black vs Bobby Lashley

 

Średnio, raczej walka na tygodniówkę. Zwycięzca dobry i bardzo fajny black mass, pewnie tyle zapamiętam z tej walki.

 

Dolph Ziggler vs Otis

 

Takie zestawienia nie są godne WM, jaka ona by nie była. No, sorry, fajnie, że miało to fajną podbudowę, ale nie pasuje mi tu, po prostu. I generalnie nic ciekawego w tej walce nie było. Chociaż tyle dobrego, że Otis wygrał.

 

Edge vs Randy Orton

 

Za długie. Dłużyło się strasznie, mogli to skrócić 10-15 minut. Dopiero od momentu w którym walka przeniosła się na wóz produkcyjny jakoś się wciągnąłem, końcówka mi się podobała, ale wcześniej się wynudziłem. I jedyne co mi się wtedy podobało, to te dwa RKO rozpoczynające pojedynek, oraz te elbow dropy w wykonaniu Edge'a. Za dużo leżenia, ale no, takie prawa tego gimmick matchu.

 

Street Profits vs Austin Theory & Angel Garza

 

Walka na tygodniówkę, jeszcze ciężko się oglądało przez tego chudego murzyna u street profits. Jakoś nie bawi mnie te jego pajacowanie, tylko żenuje (kogoś On bawi?) , jeszcze mi przypomina sto razy, że to jest Wrestlemania. Ja wiem, że to Wrestlemania, nie musisz mi tego mówić. Ja pierdolę... :roll:

 

Fatal 5 Way SD Womens

 

Nie potrafiłem się wczuć. Nie pamiętałem już o czymś takim jak Team B.A.D, dlatego jakoś nie obchodziło mnie to jak o tym przypomnieli. I podejrzewam, że reakcja z publiką na to, byłaby taka sama jak była teraz. :twisted: To Bayley broni. Obstawiam, że Sasha jej odbierze pas, ale już w walce 1 vs 1.

 

Firefly Funhouse Match

 

Ale to było absurdalne, ale zajebiste. :grin: Ja tam na takie rzeczy nie narzekam, wrestling ma mi dawać rozrywkę, a to dało mi multum rozrywki. Tysiąc razy więcej, niż Street Profits kiedykolwiek (Oni w sumie nigdy nie dali mi tej rozrywki).

 

Brock Lesnar vs Drew McIntyre

 

Serio? Czy naprawdę nie dało się lepiej tego zabookować? Tylko spam finisherów i koniec. :roll: Jak wczoraj na podobny booking Strowman vs Goldberg nie narzekałem, bo jednak im krócej oglądam Goldberga w ringu tym lepiej, tak tu myślę, że byliby w stanie zrobić fajny pojedynek, ale nie przy takim bookingu.

 

 

Pierwszy dzień Wrestlemanii chyba bardziej mi się podobał. Generalnie WM jako całość mocno przeciętna. Jednak Wrestling bez publiki ciężko się ogląda.


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

Propsy dla Edge'a, że po dziewięciu lat przerwy dał radę wytrzymać 35-minutowy spotfest i się nie zabić. Walka zbyt długa, ale mieliśmy chociaż wycieczkę po Performance Center. W sumie nie wiem co myśleć. Nie była zła, ale ciężko mi się zdecydować nad oceną.

 

A swoją drogą to ta sala konferencyjna gdzie Edge skoczył z "klatki" to ten sam pokój w którym była garderoba Goldberga wczoraj :D

 

 

Debiut na Wrestlemanii Babatunde. Gonił Mojo i dostał kopniaka od Gronkowskiego, ale zawsze coś :grin:

 

Firefly Fun House - O kurwa jakie to było dobre. Zdecydowanie walka... może raczej najlepszy segment tych dwóch dni. Świetna powtórka z kariery Ceny, od początków, przez Doktora Thuganomics, walkę z Bray'em 6 lat temu, heel turnu, którego nie było, aż do jego prawdopodobnego zakończenia kariery i innego szaleństwa, które było spowodowane tym, że Wrestlemania musiała być nagrywana. Szkoda tylko, że to nie kończyło gali. Albo wyrzucenie Ceny do innego wymiaru, albo mina Titusa powinna być idealnym zakończeniem tego co zobaczyliśmy.

 

Resztę gali jebać. No one cares.

 

 

Podsumowując:

- Dzień pierwszy lepszy, niż dzień drugi

- Zacząłem tęsknić za Lucha Underground

- Spokojnie mogliby z tego zrobić jedną 3 godzinną galę, gdyby wyrzucili wszystkie gówniane walki.

- AJ Styles nie żyje, John Cena utknął razem z agentem specjalnym Dalem Cooperem w Czerwonym Pokoju.

- Wielka szkoda, że Gronk nie ogłosił nowego rekordu publiczności w tym roku :twisted:

- Wrestling może się już kończyć, wątpię by przez najbliższe kilka lat coś mi dało tyle rozrywki co Firefly Fun House Match.

Edytowane przez urbino

  • Posty:  10 206
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dzień 2

 

1. Ripley vs. Flair - przyznam szczerze, że spodziewałem się o wiele więcej po tym starciu. Niby sporo się działo, ale ewidentnie pomiędzy Paniami nie było ringowej chemii, a i baboli było tu za dużo jak na walkę puszczaną z odtworzenia. Na dokładkę pusta hala była tu gwoździem do trumny, bo Rhea darła tak wkurwiająco koparę (i to niemal przy każdej akcji. Nie ważne - własnej czy rywalki :roll: ), że co chwila musiałem wyciszać głos, żeby sąsiedzi nie pomyśleli, że napierdalam pornole :twisted:

Finisz też mnie nie powalił. Jabłecznikowa powalczyła trochę o dopięcie suba, dopięła go, a Ripley odklepała. Just like that. Mogli wymyślić coś bardziej finezyjnego przy takim starciu.

Panie dostały sporo czasu, a ja przez cały ten czas nie mogłem pozbyć się myśli, że wczorajsza walka Beczki z Gryzeldą podobała mi się bardziej, choć na papierze to ta dzisiejsza powinna tamtą wciągnąć piczką.

Bez sensu ten pas dla Andrade'owej. Ripley miała go zdecydowanie za krótko jak na taki wyczyn, jakim było odebranie Złota Baszlerowej (czyt. spierdolili jej w głupi sposób run).

 

2. Black vs. Lashley - fajowe wdzianko Tomasza. Kozacko wyglądał na wejściu. Lana przyciemniła włosy i jak dla mnie wygląda jeszcze bardziej ruchable :wink:

Sama walka śmierdziała tygodniówką na milę (odpykana. Emocji nie zanotowano). Bobik poszalał, potłamsił Blacka, żeby na koniec naciąć się na finiszer (ładna kontra Speara Black Mass'em), który notabene był tutaj jedyną rzeczą wartą uwagi.

 

3. Otis vs. Ziggler - ta walka mogła mieć tylko dwa scenariusze. Jeden to Otis squashujący Zygę i przegrywający przez odwracającą się od niego Mendę. Drugi to właśnie to co dostaliśmy, czyli gówniana walka w ringu, ale zwieńczona happy endem, gdzie wesoły grubasek wygrywa walkę i zdobywa dziewczynę marzeń. Całowanko na koniec to był mus! :wink: Przyjemny WrestleMania Moment, ale sama walka to nic ciekawego.

Cały czas zastanawiałem się jednak, czy nie pójdą na całość i nie pokażą, że Sońka chciała skłócić Mandy z Otisem, bo sama ją kocha (czyli LGBT storyline) i finalnie Menda nie odwróci się od Otisa, waląc na koniec w ślinę z Deville'ką :wink:

 

4. Orton vs. Edge - Geez, trzeba chyba oglądać wrestlig od miesiąca, żeby widząc Edge'a wchodzącego jako pierwszy do ringu (gdzie zawsze jest to rola heela), nie domyślić się, że Orton zaatakuje go od tylca :roll: To żeś nas Vinnie zaskoczył. Normalnie jak politycy w kwestii wyborów.

Mam dylemat co do tej walki. Panowie odegrali ją świetnie pod kątem aktorskim i doskonale oddali tą "nienawiść" wobec siebie. Ale z drugiej strony dostali za dużo czasu i walka, im dalej w las, tym bardziej zaczynała nużyć. Tym bardziej, że popełniono tutaj grzech główny jaki można odstawić w starciach spod znaku LMS - ani kurwa razu, do finalnego momentu, podczas licznych wyliczeń, nie pomyślałem sobie "o kurwa, to chyba już teraz!". Nawet kiedy Edge odstawił tego bump'owego elbow dropa z wysokiej platformy, to Orton spierdolił to, podnosząc się już "na sześć". Po prostu brakowało mi tych realistycznych "near fall'i", bez których baaardzo mocno ucierpiała dramaturgia starcia.

Oscarowa rola Copelanda w końcówce, kiedy miał dobić Randala. Ta gra twarzą i mimika, mówiąca: "zobacz przyjacielu do czego mnie zmuszasz...". Świetnie oddane emocje i psychologia tego starcia.

Mimo wsio, spodziewałem się więcej po tym zestawieniu. Tym bardziej, że Last Man Standingi z reguły zajebiście wychodzą Vinniemu. Tutaj przedobrzył (za dużo czasu, za mało dramaturgii).

 

5. Gronkowiec przejmujący pas 24/7 i świecący rowem podczas skoku z balustrady??? Serio, kurwa??? :roll:

 

6. Garza & Theory vs. Street Profits - Celina w stylówie a'la "Matka Boska"? Nie popierdoliły się daty? Święta dopiero za tydzień! :twisted:

Przydupasy Vegety były tu tylko po to żeby jobnąć Mistrzom i chociaż sama walka wizualnie była ok (jak na poziom tygodniówki, of course), to bookerzy nie zrobili nic, żebym choć przez chwilę zwątpił w taki scenariusz.

Byłem ciekaw jak swoją szansę wykorzysta i z jakiej strony pokaże się Austin Teoretyk. Jak na mój gust to ani nic wielkiego nie pokazał, ani też niczego nie zjebał, tak więc pewnie za miesiąc czy dwa, będę musiał wypić butlę lecytyny żeby sobie przypomnieć, że gość w ogóle występował na tej gali.

 

7. Fatal Five Elimination Match babek - słabe to było jak sik węża. Za szybko wyeliminowali Gang-Banksa, bo najciekawsza była ta niepewność, czy to już teraz odwróci się ona od Nie-Przytulaski.

Lałem jak bookingiem próbowali zrobić z joberki Taminy Juggernauta, rozpisując jej eliminację jakiej nie powstydziłby się Big Show w Elimination Chamber Matchu :twisted:

Jeden z niewielu śmiesznych myków i plusów braku publiki, to dobra słyszalność jak Saszetka i Bayley darły sobie łacha z "madkowania" Lacey :D

Fajnie, że pokazują u Bayley "pazurki" i tą jej mocno agresywną stronę. Lubię u niej kontrast z tym słodziakiem, którego odgrywała wcześniej :wink:

 

8. Cena vs. Wyatt - o, kurwa ale to było dobre! Dostaliśmy Wyatt'a jakiego uwielbiam - uprawiającego mind gamesy (a w tym akurat jest Mistrzem Wszechświata) i w sumie niewalczącego (to jego wcielenie psychola w sweterku, dupą wciąga przereklamowanego Fienda). To jak połączenie rumu z colą - ideał :wink: To było świetne, bo było zabawne, psychodeliczne, surrealistyczne i kapitalnie odegrane przez Wariata i BezCennego. Bray zabrał Johna, niczym Duch z Opowieści Wigilijnej - w przeszłość, fundując mu bilet w jedną stronę. Kapitalnie mieszał w głowie Jaśkowi i cisnął z niego bekę, aż do momentu kiedy żarty się nagle skończyły i przybył Fiend żeby pozamiatać "memory remains".

W porównaniu do tej wczorajszej popierdółki Takera ze Stylesem, to było jak praca zaliczeniowa studenciaka filmówki vs. film Davida Lyncha.

 

9. Brock vs. Drew - serio tak postanowili zakończyć run Brocka i całą WrestleManię? Marnym festiwalem finiszerów? Liczyłem, że dadzą się bardziej pokazać Szkotowi od strony ringowej, a tutaj tylko zrobili z niego niezniszczalnego Człowieka Który się F5 Nie Kłaniał. Już patrząc na zegarek i widząc ile czasu zostało do końca gali, włączał mi się shit-alert. Jak widać, nie bez powodu. Pewnie zadzwoniła Sable i powiedziała że Lechu ma zaraz wracać na rancho, bo mu racuchy stygną na stole :roll:

Fajnie, że Drew przejął Złoto, ale liczyłem na jakieś konkretne starcie, a nie tylko formalność przy zmianie Mistrza.

 

Reasumując - ja pierdolę jaka kicha... Szczęście w nieszczęściu, że rozłożyli nam to na dwa dni, bo gdybym miał zajebać takie 6,5h bez popity (tzn. na raz), to raka oczu miałbym w pakiecie. Myślałem, że pierwszy dzień był chujowy, bo tylko 3 walki były zdatne do obejrzenia, ale drugi go przebił ponieważ poza segmentem Jacha i Bray'a (bo walką trudno to nazwać) i od wielkiej biedy Last Man Standingiem (który i tak nie spełnił moich oczekiwań), całą resztę można było bez żalu spuścić w klopie.

Nie kumam netowego fenomenu walki Stylesa z Takerem. Final Deletion to to mogło co najwyżej buty czyścić. Jeżeli chcieli naśladować produkt Hardasów, to należało nie "uczłowieczać" Grabarza, tylko wypuścić go w starym gimmicku Lord Of Darknes i wtedy legitnie nakurwiać teleporty, ognie piekielne i błyskawice. Jak stawiać na kicz i cartoonowość - to po całości. Tutaj Vince sam nie wiedział do końca czy chce to zrobić na quasi-poważnie, czy jednak uderzyć w "fantastykę". Dlatego jak dla mnie była to kwintesencja określenia "ni w chuj, ni w cyc".

Wrestlemania, największa gala roku, 16 walk, z czego nadające się do czegokolwiek całe 5. Żałosne jest to, że przecież to szło z odtworzenia, a więc można ten produkt było dopieścić jak dziewicę przed pierwszym bzyknięciem, no ale po chuj? Wyposzczone (ze względu na korona-zakazy) ludki i tak wszystko łykną, nie Vinnnie? Moja ocena 2-/6.


  • Posty:  3 234
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Kolejny raz popełniony błąd - jak od razu się nie napisze opinii o gali po jej obejrzeniu to potem się nie chce :D Więc króciutko.

 

Dzień drugi.

 

0. Livka vs Natalka - tygodniówka lub poniżej. Morganka nie umie we wrestling, ale umie w wygląd i to był chyba jedyny powód dla którego ktokolwiek chciałby to obejrzeć. Wygrywa ładniejsza. Plus dla Natalki za promowanie młodszych i za punkcik w typerze ;D

1*

 

1. Ryja Ripley vs Szarlotka - NXT Wooooooo mens championship

Jak dla mnie zdecydowanie najlepsza walka kobiet podczas weekendu, ale to nie mówi za wiele, bo poziom i tak był taki sobie. Najśmieszniejsze było jak oglądaliśmy ze znajomymi i w sumie tak darły ryja, że sobie dopowiedzieliśmy - zamknijcie oczy i słuchajcie. To brzmiało jak lesbijskie porno. I to hardcore'owe :D Zapomniałem wspomnieć, że zajebiście tez dyszał Rollo w dniu pierwszym - szczególnie po skoku Kevina :D W sumie walka jak na kobiety niezła, ale w ogólnym rozrachunku i tak średnia. Do tego wynik do dupy, ale można było się spodziewać, bo Andradefuckerówna jest jak Cena z dawnych lat - z dupy (pozdro Maciek) może zawsze wygrać.

2,5*

 

2. Aleister Black vs Laszli

Łoo panie, na odpierdol. Dominacja Bobika = nuda, ofensywa Tomka = coś się działo, a że miał mało do gadania to wiemy jak wyszło. Jedynie dobra była końcówka - ładna kontra Speara na black mass. Już nie mogę się doczekać batalii Ortona z Blackiem - kto wykona lepiej finisher outta nowhere :D

Dodatkowym faktem teraz po czasie, tak jak i w walce o pasy tt RAW jest czynnik, że odjebali maniane i uczestnicy walki o pasy tt RAW oraz Aleister musieli odbębnić potem jeszcze pojedynki nagrywane na RAW.. no zajebiście Wincent.

1,5*

 

3. Zyga vs Otis

Scenariusze były dwa - Mandy interweniuje i dostaje przypadkową bułę od jednego pozostałych trzech uczestników (Sonya, Otis lub Adolf) po czym ten drugi się o nią martwi i dostaje ZigZag albo to co dostaliśmy. Ja obstawiłem to pierwsze, a W postawiło na ckliwą historyjkę zakończoną happy endem i chyba jedną z najsłabszych walk Dolpha. Był potencjał, ale sknocili to, a były mistrz WHC przegrywa w singlesu z gościem od tagów, który nawet nie wystepuje solo.

1*

 

4. LMS Edge vs Orton

Nie ukrywam markuje Adasiowi i podłoże storylajnowe było tu najlepsze ze wszystkich. Zdziwiły mnie opinie, które potem czytałem na necie - że długie, że męczące, że było duszenie i porównywali to do sytuacji z Benoit (!) - jebane płatki śniegu. CO ja dostałem? Pierwsza walkę od początku tej Wrestlemanii, w którą się zaangażowałem i świetnie się oglądało. Fakt miała wady - komentatorzy to chyba spali, a w samej walce prócz jednego DDT i skoku z drabiny był po prostu soczysty brawl bez żadnych slamów, których brakowało. Niemniej jednak wszyscy oglądalismy to bez zaglądania na czas kibicując Edżowi i kiedy był koniec (całkiem przewidywalny) to byliśmy zadowoleni tym oldshoolem i aż byliśmy zdziwieni, że 40 minut minęło. Dla mnie walka weekendu, ale może dlatego, że markowałem.

4*

Teraz kiedy jestem po NXT - podobało mi się bardziej niż Ciampa-Gargano. Obie walki nie obyły się bez jednej zasadniczej wady - po byle akcji dyszenie i umieranie. Ja wiem, że odpoczynek, ale chciałbym zobaczyć kiedyś tego typu walkę gdzie przeciwnik wstaje niczym Fiend po finisherach Rollka i jest dynamizm.

 

Gronk zdobywa pas, no i debiut Polaka! Jedziesz Babs z kurwami! :D

 

5. Pasy RAW Tag team - Street Profits vs Angel Theory

Męczą mnie już te gorsze wersje Private Party... w NXT ich lubiłem, ale tu są do porzygu zjebani. Zrobili z nich typowych murzynów. Walka na poziomie tygodniówki, ale to może ze względu na to, że tak jak pisałem wcześniej... na RAW, a więc chwile później zrobili ten sam pojedynek :roll: i Równie gówniany.

Był potencjał - szczególnie po stronie heelów jeśli chodzi o ring skillsa, ale niestety.

1,5*

 

6. Dupy

Szczerze przewinąłem. Chciałem zobaczyć wynik i dupe Saszy. To drugie było zacne, a to pierwsze - niespodziewane. Jeśli chodzi o wynik obstawiałem wszystko tylko nie wieśniare, bo to prowadzi do ślepejk uliczki, a jak wiemy na WM Vince lubi trochę zamieszać i pas mógł trafić do Evans lub Taminy, szczególnie w multi-kulti maczu. Stało się inaczej i nawet nie było spięcia Saszetki z Przytulaską. WTF.

Bez oceny.

 

7. Firefly Fun House Match - Cena vs Fiend

To chyba teraz Cena jeśli wystepuje już na WM to daje dziwne pojedynki - jak nie mixed tag, to squash z Andrzejem to teraz... To. W sumie walką bym tego nie nazwał. Bardziej był to segment. Segment, który dał dużą rozrywkę i pozytywnie go oceniam choć nie tak dobrze jak inną reżyserkę z poprzedniego dnia, czyli Boneyard Match. W każdym razie dostaliśmy wspominki, trochę żenad, trochę zabawnych fragmentów i niestety wygraną słabszego zawodnika. W sumie całość wyglądała jakby działa się w głowie Braya, który chce jakość zrewanżować się Jasiowi. Joshua rozmienia się na drobne, ale jobbuje młodszej gwieździe po raz kolejny.

Brak oceny - chuj wie jak to ocenić, ale było pozytywne. Jeden z najlepszych momentów WM.

 

8. Brock vs Drew - WWE title

No i chuj pojechali Goldim i jego bookingiem. Wymiana finisherów i nara. Można było się domyślić po czasie jaki został. Lesnar zaś się popisał i w rankingu leniów przegonił Randalla.

Ale po raz kolejny McIntryre chwile później musiał zmierzyć się z Big Showem na RAW... oszczędność zawodników.. :roll:

1* - przynajmniej wynik prawidłowy.

 

I koniec. Bardzo podle ogląda się tego bez publiki. I o ile bardziej wyreżyserowane, nietypowe pojedynki ala Boneyard match, Firefly fun house match czy LMSto najjasniejsze punkty tak czysto ringowo i rozrywkowo z pozostałych "zwykłych" walk to tylko jako tako choć dalej beznamiętnie (zapewne wina braku publiki) wyszedł Ladder match oraz Mesjasz vs Owens. Reszta tygodniówka albo dno - a to nie poziom największej gali na świecie..

 

Tak patrzę i od początku myślę sobie - pojebani ludzie, którym się bardziej dzień pierwszy podobał, który był dnem, ale na papierze... wypadł lepiej, choć faktycznie lepiej bawiłem się na dniu drugim.

Ogólnie średnio-słaba WMka, którą ratuje zaledwie kilka jasnych punktów na 18 (!) walk. A Hosta równie dobrze mogło nie być, bo gówno zrobił. Serio Kevin musiał restartować walkę, a nie gospodarz?

 

Idź pan w chuj do arabów z takim czyms.


  • Posty:  840
  • Reputacja:   291
  • Dołączył:  30.12.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Tegoroczna WrestleMania mocno zaskoczyła jeśli chodzi o wyniki.

Gdyby odbyła się wśród publiczności to fani by roznieśli arenę ze szcześcia.

 

Strowman doczłapał się do pasa.

Do SummerSlam go z pewnością potrzyma gdzie może stracić go Romana za pewnie.

 

Drew z pasem to najlepsze co mogło się przytrafić.

Już ostanie RAW było czymś świeżym i o wiele lepszym niż Brockowym mistrzem.

 

Kolejna sprawa to Cena i jego walka z Wyattem.

Jeśli to prawda że Cena odchodzi na emeryturę i nie ma zamiaru wracać na ring.

To Fiend dostał coś na prawdę potężnego bo zmiótł Jasia Cena z planszy, wszyscy próbowali zakopać Jacha a zrobił to Wyatt, czego chcieć więcej? Fiend zapisze się do Historii, w sumie już sie zapisał, ta porażka z Goldbergem to teraz gówno znacząca xd

 

No i Undertaker i AJ.

Mam nadzieje że po powrocie z grobu AJ wróci jako Face bo innej opcji nie widzę na horyzoncie po zwolnieniu Clubu.

Przy okazji Undertaker niech zostanie już do końca swojej kariery w tym gmmicku w którym pokazał sie na WrestleManii mieszanka Deadmana z Badassem bo o 10 lat młodziej wygląda.

Ostatnio miałem dziwny że Taker połączył siły ze Stingem i stoczyli jakiś Tag Teamowy Match :D


  • Posty:  3 234
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Fiend dostał coś na prawdę potężnego bo zmiótł Jasia Cena z planszy, wszyscy próbowali zakopać Jacha a zrobił to Wyatt, czego chcieć więcej?
czego chcieć więcej?
czego chcieć więcej?
chcieć więcej?
więcej?

 

Yyyy może ringskilla? :D


  • Posty:  2 281
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Yyyy może ringskilla?

 

 

Jak się okazuje, nie. Wystarczy teraz mieć super moce i napiedalać atrybutami z kreskówek.

Swoją drogą, że tobie się to czaq podobało, to jestem zdziwiony.

 

Każdy ma sowją PRAWDĘWRESTLINGU, ale nie każdy jest konsekwentny w jej przestrzeganiu.

Edytowane przez Caribbean Cool

  • Posty:  840
  • Reputacja:   291
  • Dołączył:  30.12.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Fiend dostał coś na prawdę potężnego bo zmiótł Jasia Cena z planszy, wszyscy próbowali zakopać Jacha a zrobił to Wyatt, czego chcieć więcej?
czego chcieć więcej?
czego chcieć więcej?
chcieć więcej?
więcej?

 

Yyyy może ringskilla? :D

 

Nie marudź gorzej od Khali'ego nie może być.


  • Posty:  3 234
  • Reputacja:   499
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

ak się okazuje, nie. Wystarczy teraz mieć super moce i napiedalać atrybutami z kreskówek.

Swoją drogą, że tobie się to czaq podobało, to jestem zdziwiony.

 

Każdy ma sowją PRAWDĘWRESTLINGU, ale nie każdy jest konsekwentny w jej przestrzeganiu.

 

Sorry, ale wolę rozrywkowy segment niż kolejną singlową walkę Wyatta, która zapewne nie przekroczy 2 gwiazdek Meltzera :D

 

Nie marudź gorzej od Khali'ego nie może być.

 

Nie no. Jest lepiej. Trochę.


  • Posty:  10 206
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Caribbean Cool napisał/a:

ak się okazuje, nie. Wystarczy teraz mieć super moce i napiedalać atrybutami z kreskówek.

Swoją drogą, że tobie się to czaq podobało, to jestem zdziwiony.

 

Każdy ma sowją PRAWDĘWRESTLINGU, ale nie każdy jest konsekwentny w jej przestrzeganiu.

 

 

Sorry, ale wolę rozrywkowy segment niż kolejną singlową walkę Wyatta, która zapewne nie przekroczy 2 gwiazdek Meltzera :D

 

W kategorii walki bym tego nie traktował, bo poza finalnym wykończeniem Jaśka - walki tam żadnej nie było. Jednak jako segment, było to tak kurewsko dobre i miało tyle smaczków, że pierwszy raz od kilkunastu lat, na następny dzień po gali, w robocie aż przebierałem nogami żeby wrócić do domu i odpalić to sobie raz jeszcze.

Jachu już walczył z Bray'em i dupy mi to nie urwało (tak więc deja vu mi niepotrzebne), ale w tym segmencie obaj po prostu rozpierdolili mi system (humorem, psychodelą, surrealizmem, dystansem do siebie oraz tym jak szybko od "brechtów" potrafili przechodzić do "atmosfery niepokoju").

Jedna z najlepszych nie-ringowych rzeczy jakie Vince mi zaserwował od lat.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Mr_Hardy
      Ta zmiana głosu i okropny wygląd to pewnie jakieś sterydy czy inny syf. Kobieta może być umieśiona i nadal wyglądać jak kobieta itd. Jest wiele dowodów na to w wrestlingu. Tutaj ciekawy materiał na jej temat:  
    • Jeffrey Nero
      Ja ją wolałem w tej wersji:   Fajne babka było za co złapać i było ok a teraz nie dość, że z twarzy wygląda okropnie to głos jej też się mega zmienił. Nie jestem znawcą treningów, ale zrzucając kilogramy itp kobietom tak się zmienia głos?
    • Mr_Hardy
      1 z 3 odcinków nagranych jeszcze w tamtym roku. Bardzo słaby odcinek, zrobiony tak na odpierdziel. Większość nudne nudne gadanie. Co do Jordynne "Transwestyta/babo chłop" Grace to odliczam tygodnie do tego aż odejdzie z TNA. Nie mogę na nią patrzeć. A Tessa "Końska szczęka" Blanchard- Jestem na nią zły za to co odwaliła z pasem, ale z czasem może mi przejdzie.
    • Attitude
    • Attitude
      Za nami pierwszy odcinek TNA iMPACT w 2025 roku. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych informacji z tego show. Wobec wydarzeń z walki otwierającej i późniejszego zgrzytu na zapleczu, Santino Marella wyznaczył tag team match na kolejny tydzień: Nic i Ryan Nemethowie kontra Joe Hendry i Rhino. Ace Austin pokonał Kushidę, po czym zadeklarował, że będzie chciał sięgnąć po TNA World Heavyweight Championship. Nie spodobało się to Moosowi, który poczuł się zlekceważony jako mistrz X-Division. Wobec tego Austin stwierdził, że nie będzie miał problemu, by na razie ponownie sięgnąć po X-Division Championship. W walce wieczoru Jordynne Grace, Masha Slamovich i Spitfire pokonały zespół złożony z Ash By Elegance, Heather By Elegance, Rosemary i Tashy Steelz. Po pojedynku Grace ponownie została zaatakowana przez Tessę Blanchard. Link do filmu Za tydzień: * Gauntlet Match: Mike Santana vs. The Northern Armory * Nic Nemeth & Ryan Nemeth vs. Joe Hendry & Rhino * The Rascalz vs. The Good Hands * Eddie Edwards, Brian Myers & JDC vs. Eric Young, Jonathan Gresham & Steve Maclin * Savannah Evans vs. TBA Aktualna karta TNA Genesis 2025: * TNA World Heavyweight Championship Match: Nic Nemeth vs. Joe Hendry * TNA World Tag Team Championship Match: The Hardys vs. The Rascalz * TNA X-Division Championship Match: Moose vs. Ace Austin Gala odbędzie się 19 stycznia.Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
×
×
  • Dodaj nową pozycję...