Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

    Dostęp do pełnej zawartości forum wymaga zalogowania się. Możesz przyśpieszyć proces logowania lub rejestracji używając konta na wspieranych przez nas serwisach.

    W przypadku problemów z dostępem do konta prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum(@)wrestling.pl

     

AEW Dynamite & Rampage - dyskusje, spoilery, wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 009
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.04.2011
  • Status:  Offline

AEW przyzwyczaiło nas do emocji przed PPV, ale teraz mają ograniczone pole manewru. Może z miesiąc temu dopiero mogli na spokojnie wystartować z budową PPV. Poza podbudową Elite vs Inner Circle oraz Cody vs Archer, to reszta była klejona na szybko, ale to nie wina AEW, bo wiadomo co się dzieje na świecie.

 

Jeżeli ktoś sądzi, że grzebią Guevarę, bo przegrywa z Hardym, to chyba nie rozumie wrestlingu. Guevara gra typowego cwaniakowego heela, nigdy nie będzie często wygrywał walk z takim gimmickiem, a tutaj otrzymaliśmy w miarę długą walkę, gdzie Sammy'ego położyło dopiero 3 czy 4 twist of fate. Ja tu bardziej widzę promocję niż grzebanie. Zresztą komentatorzy mocno podbudowali Hardy'ego w trakcie walki, więc jego wygrana potwierdziła ich słowa. Poza tym ostatnio Elite dostawało grubo w papę, więc musieli zanotować jakiś plus przed PPV.

 

Szkoda tej pandemii, szkoda ludzi na świecie, szkoda biznesów, bo takim biznesem jest też AEW. Podejrzewam, że oryginalnie w planach było starcie Paca z Moxleyem o pas, mocny feud dla MJF'a, grube zamieszania z Elite i Inner Circle (gdzie 2 tygodnie przed najważniejszym meczem w historii federacji rozpoczął się lockdown i koronawirus wszystko torpedował). AEW miało tak faktycznie wejść All In po fantastycznym początku 2020 roku, a tu taki wielki hamulec w najważniejszym momencie. Sam Brodie Lee miał debiutować w swoim mieście, reakcja publiki byłaby niesamowita, to też mocno zbudowałoby Dark Order.

 

Tak czy siak mam nadzieję na dobre PPV. Szykują się 3 must watche, czyli Stadium Stampede, Ladder Match (gdzie swoją drogą mamy zagadkowego uczestnika i dużo wskazuje, że to on może być zwycięzcą) no i TNT Championship. Dawno nie byłem tak mocno podjarany jakimkolwiek monster heelem, a Lance Archer wychodzi na cichego kandydata do zostania naprawdę arcymocnym rywalem dla Moxleya w przyszłości i wtedy rzeczywiście będziemy siadali do main eventu PPV jak do starcia z ogromną podbudową. Oby tylko Lance wygrał z Rhodesem na DoN, bo mam obawy wobec rezultatu. Rhodes przegrał wszystkie feudy od początku istnienia AEW i coś mi mówi, że może chcieć sobie to odbić pasem TNT. Ale miejmy nadzieję, że Archer poskłada Cody'ego, a potem dostaniemy ciekawy segment z Tysonem :)

Edytowane przez PiTeRo

  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

Double or Nothing

 

Jeśli chodzi o promowanie tej gali, AEW totalnie dało dupy. Ruszyli z tym z 3 tygodnie temu i wtedy właśnie dowiedziałem się, że Double or Nothing za pasem. Część walk była z czapy, walka o złoto i pretendent byli marnie podbudowani, na papierze wyglądało to tak se. No i jak zwykle szkoda, że w kurniku, ale siła wyższa. Przynajmniej postawili te karty, wyświetlili maszynę na titantronie.

 

Ladder Match

Na początku nie podobał mi się motyw z tym wchodzeniem co 2 minuty. W praktyce pewnie można było przeprowadzić to fajnie, ale im nie pykło. Zaczęło się obiecująco – ludzie z SCU zabijali czas, potem wszedł Sabian, któremu pomógł Havoc, bo nikt nie był w stanie mu zabronić – fajnie, ale szkoda że szybko mu się odechciało. Mógłby tam mącić przez całą walkę. Pomyślałem, że próbują pojechać nieszablonowo, jak z tym swoim Battle Royal przy początkach fedki. Potem zaczęły się nielogiczne dziwolągi: Sabian przymierzał się do nie wiadomo czego z drabiny zamiast atakować żeton w pustym ringu, Allin był w drodze, miał dotrzeć za 2 godziny, a Sky zamiast wbić szybko na drabinę, to ją złożył, Cassidy nie chce wygrywać walk – no, śmieszne :roll: A gdy on pajacował, reszta stawki zniknęła. No i właściwie przez większość walki w ringu były 2 osoby, które bardzo niewiele tam robiły, nie za bardzo próbowały wygrać, a reszta leżała gdzieś nie wiadomo gdzie. Allin, który mógł tam robić cuda odpalił jeden samobójczy spot i raz Cage nim rzucił. No właśnie, w pewnym momencie wbił Cage. Nie dało się nagrać jakiegokolwiek segmentu z tym Tazem, skoro ma go prowadzić? Earlier today rozmawia z kimś przez telefon, czeka na kogoś na parkingu – proste, a to szczegół, w którym tkwi diabeł. To jego wejście też mało imponujące – patrzcie, rozrywam drabinę. A za chwilę go zakopali i z bani. Brak publiczności też nie pomógł. Co za szambo. W dodatku w tej sennej atmosferze ciągnęło się to w nieskończoność. Pewnie nie potrzebowali producenta, bo są AEW.

 

Cody vs Lance Archer

Zdecydowanie najlepiej podbudowana walka. Jestem zaciekawiony postacią Archera od samego jego debiutu. Podobały mi się pokazy siły na słabszych przeciwnikach i walka z Dustinem. Kolorytu dodaje mu Jake, który oczywiście jest świetny i dobrze go widzieć. Codiego nie darzę sympatią, ale nie da się ukryć, że jest dobry. Zwłaszcza jeśli chodzi o mikrofon. Story miało swoje minusy jak ten kiepski brawl, czy to, że Cody nie przybiegł na pomoc Brandi, gdy ta miała do czynienia z wężem, ale generalnie całość była dobra.

Oczekiwałem więcej agresji. Co się stało z Archerem, że nagle zamiast mordować tarzał się po macie? Standardowa bolączka – trzeba było uciąć trochę czasu i skompresować zawartość. Jak się lali, było spoko, jak trzymali się w chwytach i łazili w kółko gapiąc się na pustą publiczność - meh. Bez polotu, rozwleczone, za długie, Cody wins lol. Murderhawk Monster nie taki groźny

A pas TNY wygląda jakby był niedokończony.

 

Shawn Spears vs Dustin Rhodes

Próbowali coś tam kminić z tym, że Goldusta nie ma w budynku i znowu uderzył syndrom nie potrzebujemy writera. Jak nie ma? Co nie ma? Nie przyjechał? Nie ma go w szatni? Szukał go ktoś? Co autor miał na myśli?

 

Nyla Rose vs Hikaru Shida

Fajny strój Hikaru. Oglądane jednym okiem, z tego co widziałem ta walka nie była zła. Shida zgarnęła pas. Fajnie, ale pytanie co z tego? Pewnie nic. Dopóki w tej dywizji nie będzie jakiegokolwiek story, nie ma znaczenia kto trzyma pas. Był potencjał na dobry run Rose, ale pojawił się wirus, a ona zniknęła na wiele tygodni. Nie mam żadnych oczekiwań, zaskocz mnie AEW.

 

Jon Moxley vs Brodie Lee

Za szybko to wszystko. Lee dopiero co wszedł do rosteru, obił kilku jobberów I nagle dostał walkę o pas. Jakie staty ma taki MJF? 10-0? Ktoś go tu srogo wydymał. Sam feud zaczął się przyzwoicie, ale zaraz potem się okazało, że DON jest już za chwilę. Na szybkości ukręcili to porwanie pasa, zabicie mięsa armatniego z Dark Order przez Moxa i finał.

Fajna kurtka Moxley’a. Te słynne odpady z Dablju to jedyne osoby, które wyglądają w ringu jak profesjonaliści. Tu jest ta mimika, akcenty na gimmick (oderwany Lee, narwany Moxley), jakieś elementy historii, ręce i nogi, przyjemnie się to oglądało. Lee zgasł. Może mieć wymówkę i szukać rewanżu – zobaczymy.

 

Stadium Stampede

Przeraziłem się, gdy zobaczyłem ile czasu do końca. Ucieszyłem się, gdy zobaczyłem ring, ale jednak niepotrzebnie. Nie podobają mi się te długaśne brawle. To wszystko wygląda sztucznie, to wszystko wygląda głupio. Było przewijanie. Nikt podczas bijatyki nie odstawia wrestlingowych ruchów. No i znowu jakieś cyrki – tego jest już za dużo. Gdyby sam Matt robił swoje gówno, wtedy pewnie to wciąż byłoby czymś fajnym, ale że cały biznes on niego zapożycza i na każdej gali są jakieś nadprzyrodzone albo pseudofilmowe akcje no to mamy problem. Coraz więcej parodii wrestlingu we wrestlingu. Nie jest też tak, że to wszystko było złe. No nie, było sporo fajnych momentów. No i najważniejsze, jakby – znowu – skrócić to o połowę i zostawić samo mięcho, wtedy byłoby dużo lepiej. Chociaż to wciąż są klimaty pasa 24/7, a nie main eventów.

 

Niestety, kiepskie PPV. Opener to katastrofa, na Archerach się zawiodłem, main event nie do końca dla mnie, Moxley i Lee spoko. Trzeba było iść za WWE i skrócić całość, wtedy też odbiór byłby lepszy. Opener był za długi, main event był za dłigo, MJF i pieprzony Jungle Boy podobno walczyli przez 17 minut. No nie.


  • Posty:  259
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.07.2019
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

MJF i pieprzony Jungle Boy podobno walczyli przez 17 minut. No nie.

 

Nie ma to jak oceniać PPV którego się nie oglądało :lol:


  • Posty:  3 247
  • Reputacja:   249
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

A pas TNY wygląda jakby był niedokończony.

 

Tak jest nie skończony nawet komentatorzy to potwierdzili z powodu Covid-19.


  • Posty:  4 961
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ładna otoczka - stage w sumie jak zwykle, dodali tylko różne przedmioty na arenę, a już jest inny klimacik.

 

Walka w Buy In ujdzie, drobne botche i raz kiepska praca kamery (piledriver za ringiem, a oglądamy barierki), ale jak im wychodziło, było na czym oko zawiesić - Private Party są efektowni. Tylko ciut za długo i bez emocji, Best Friends byli pewniakami.

 

Wielki żeton nad ringiem wygląda trochę komicznie.

Casino Ladder Match - dobry start z SCU, którzy normalnie by ze sobą nie walczyli, więc już coś nowego. Sabian wbija z Havociem i Penelope, w końcu No DQ. Dali robotę komuś, kto nawet nie był w karcie - i od razu bumpy na drabiny. Przyszedł Allin i więcej bumpów - rzut deskorolką i powalony skok z drabiny na kolejną. Orange'owi nie chce się wspinać po drabinie :twisted: OK, tu już można buczeć, że to głupie. Dołączył Cabana i, o dziwo, poszli w akcję, a nie więcej komedii. Janela wykorzystał zwolnione miejsce w walce i wjechał z serią bumpów, czyli tym, co mu wychodzi. Luchasaurus poniszczył, przyjął Code Red z lin od Darby'ego i czekamy na niespodziankę... Brian Cage! Zapomniałem o nim, nie spodziewałem się - plus. Wlazł z Tazem, jest jakiś pomysł. Poniszczył, a potem cała reszta musiała go wspólnie wyeliminować. Wypadł konkretnie. No i już do końca ciągle się coś działo. Pociągnęli feud Cassidy'ego i BF z Sabianem i Havokiem. Marko z mini drabinką :twisted: Joey ukatrupił Orange'a, jeszcze dowalając Cage'owi leżącemu pod stertą przedmiotów. Brian się obudził na wojnę z Luchasaurusem. Liczyłem na super powrót Allina, ale Cage był gotowy - skończyli ciekawym spotem, który prawie nie wyszedł i był przekombinowany, ale co tam. Cage wygrywa. I co jak co, te wieloosobówki im w AEW wychodzą. Super walka.

 

MJF vs Jungle Boy, postać vs fikołki. Wielu się ucieszy, że wygrywa pierwsze :P Tym bardziej że sam Maxwell też jest całkiem zwinny i wyglądał w ringu przyzwoicie. A do tego dodaje solidny zestaw heelowych motywów: udawanie kontuzji, lanie kontuzjowanych kończyn, gryzienie czy trzymanie sędziującej nogi, by się wyrwała i uderzyła w liny, zrzucając Tarzana z lin. Nieźle to wyszło. Mimo że może parę minut za długo. I mogli odpuścić tego piledrivera na krawędzi, bo Friedman mógł serio nie wstać, a dużo im to nie dało.

 

Już Tyson? A ludzie to chcieli nawet w ME, lol.

A ten pas... No niby takie logo ma stacja, to trochę rozumiem design, ale to jest... brzydkie. Pierwsza myśl: zróbcie myk z LU i rozwalcie pas, wprowadzając nowy. Bo wygląda, jakby się miał łatwo rozerwać.

Archer wchodzi z jobberem, by go zlać - i nawet timing do muzyki perfekcyjny, everybody DIES i w tym momencie leży :D A Cody z... normalnym wejściem? No, poza masą pyro. A Arn trzymał jakąś kartkę z danymi z walki Cody'ego z Wardlowem? Aha?

Starcie, hm, zwyczajne? Lance większość czasu cisnął rywala, ale wybitnie ciekawe to nie było. Ciągłe oczekiwanie na comebacki Rhodesa. Mogli pójść na całość i zrobić z tego drugie Lesnar-Cena z SS, ale wynik musiałby być inny. Do tego kompletnie zbędna pomoc Andersona i cyrk z wyrzucaniem go. Potem Tyson broni ringu przed Robertsem z wężem :twisted: I po tym wszystkim Cody wygrywa. Nie podeszło mi tu chyba nic.

 

Ford vs Statlander to kompletny zapychacz. Rozumiem że Britt wyleciała, ale nie trzeba z tego powodu na siłę zapełniać karty, tym bardziej że gala ma 3h45m bez kickoffa.

 

Spears w garniaku, a Dustina ni ma... bo musieli puścić wejściówkę 2 razy, żeby mógł rywala zajść od tyłu. Po co to wszystko? Shawn skończył w majtach ze zdjęciem Blancharda, z gołym zadem i nową porażką na koncie. A my straciliśmy 10 minut.

 

Dodali wokale do theme songu Nyli, najs. A Hikaru z gearem w stylu Tify z FF7, propsuję.

No DQ trochę to urozmaiciło. Były 2 dłuższe fragmenty obijania się po arenie. Choć daniem głównym miały ciągle być kij kendo i stół na finisz, ze względu na podbudowę. Bez szału, ale OK - pierwszy raz od wejścia Archera nie czułem, że tracę czas. No i cieszy zmiana mistrzyni. Choć też dziwi, że mamy teraz komplet tytułów u face'ów.

 

Pojedynek o Złoto całkiem w porządku. Pobrawlowali trochę przy ringu (przy tym stylu dłużyzny tak nie bolą), a w nim też nie mulili. Brodie w tym miejscu w karcie jak dla mnie nie zawiódł. Problemem był tylko, czy aż, brak emocji, bo nie wierzyłem, że Mox może to przegrać. I dowalę się sędziego, bo rzut tym żetonem w łeb Lee to powinno być DQ! Skończyli Paradigm Shiftem, którym przebili się przez rampę... nie, po chwili wyleźli, kolejny finisher, kickout na 1, kolejny, kickout na 2. Skończyli duszeniem. Trochę przedobrzyli, ale w sumie mimo tego wstawania Brodie nie był w stanie wykonać nawet jednej akcji, więc niech będzie.

 

Stadium Stampede match był ciekawy. Spodziewałem się 100% komedii, ale to, co dostaliśmy, też jest spoko - wszystkiego po trochu. Cheerleaderki, wejście Inner Circle z numerkami, gwizdek na start, Page na koniu, skok z bramki, Matt zmieniający postacie w basenie, wojna w barze, suplexy przez cały stadion, Judas Effect na maskotce, replay, kara za celebrację, rysowanie linii na Jericho, spryskiwacz, kolejne auto... a to nawet nie wszystko. I zakończone wielkim skokiem. Myślę, że spokojnie można to liczyć razem z innymi walkami, nie jak filmy. Bardzo fajne.


  • Posty:  1 009
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.04.2011
  • Status:  Offline

Gdyby wywalić walki Statlander-Ford oraz Dustin-Spears, to byłoby niemalże perfekcyjne PPV jak na obecne czasy. Akurat by się zmieścili około 3 godzin i tych 20 minut, nie byłoby marnego zapychania i same pojedynki o wyrobionym tle. Z tego było znane AEW, że nie wrzucali do PPV meczów na podbicie rekordu, a tu dali 2. Rozumiem, że starcie kobiet zostało zmienione przez uraz, ale lepiej byłoby to przenieść na Dynamite, a nie koniecznie umieszczać Statlander w karcie walk.

 

Spears najwyraźniej będzie pewniakiem do podkładek, będzie miał randomowe i ciekawe segmenty po czym będzie zbierał oklep. Takich też trzeba mieć, ale mimo wszystko byłem pewien, że Spears najpierw zbuduje sobie jakiekolwiek momentum, żeby potem służyć jako taki legitny nabijacz rekordów dla main eventerów i upper midcarderów.

 

MJF to powiew "starości" w całym tym dymie nowości. Jedyny prawdziwy old-schoolowy wrestler w tej federacji. Irytujący, ale genialny na micu oraz irytujący, ale zwycięzki w ringu. Jungle Boy też ma coś w sobie z barwnej w gimmicki ery początku lat 90.

 

TNT Championship. Spodziewałem się, że ten pojedynek będzie zdecydowanie wyżej w karcie. Zresztą sama podbudowa do tego starcia zaczęła się już na pierwszym Dynamite po Revolution i całe story dostało najwięcej czasu antenowego przez te 3 miesiące. Chciałem, aby wygrał Archer, bo jego wejście było mocne, liczyłem, że zgarnie pas i będzie składał wszystkich midcarderów aż wreszcie dostanie kogoś z topu jak Omega czy Moxley. Wygrał Cody. Z jednej strony niszczy to trochę postać Archera, który miał każdego "mordować", a po dominującej postawie w ringu dał się poskładać jak dzieciak. Z drugiej strony Cody przewalił wszystkie ważne mecze od początku AEW. Przegrał walke o pas, stracił możliwość walki o pas, przegrał z MJF, więc wygrana z Archerem to jego pierwszy realny moment chwały. Jednakże on koniecznie potrzebuje heel turnu, bo jego cała postać śmierdzi heelem, który udaje face'a. Wygląda to bardzo słabo. Oby Lance sobie szybko odbił tę porażkę, bo na to zasługuje.

 

Mox vs Brodie Lee. Tu spodziewałem się interwencji Dark Order. To miał być pewniak, który ma nam wprowadzić element niepewności, że Moxley uwali. Nie było Dark Order, Mox poskładał Brodiego i skończyło się festiwalem finisherów na liderze. Logicznie, to Lee został ośmieszony i może sobie teraz wracać z Dark Order do feudowania z ludźmi typu Private Party, Best Friends czy SCU, ale zakładam, że AEW będzie chciało nam wciskać, że Lee przegrał z absolutnym kozakiem i ta porażka to nic dziwnego itp. Ogólnie zabookowali siebie do ślepego zaułka i teraz muszą to sami naprawić, bo Lee nie powinien na pierwszej gali PPV iść od razu na pas.

 

Stadium Stampede to było coś pięknego. Trwało to pół godziny, ale zleciało błyskawicznie. Akcja non-stop, mnóstwo różnych wątków, wykorzystanie stadionu w 100%. Jak dla mnie to była świetna rozrywka, która nie była żadnym przesadzonym Cinematiciem, a rzeczywistym brawlem z najwyższej półki. Sammy Guevara i Adam Page pokazali się najlepiej.

Edytowane przez PiTeRo

  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

AEW Double or Nothing 2020

 

Warto napisać, że przed ladder matchem wyemitowali proma członków pojedynku. Kip Sabin wypadł spoko, Daniels gadający o SCU... wiadomo, gadający Daniels to klasa sama w sobie. Joey Janela za to był beznadziejny. Nie umie walczyć, nie umie strzelić proma... co on w ogóle potrafi?

 

Casino Ladder Match: Frankie Kazarian vs Scorpio Sky vs Kip Sabin vs Darby Allin vs Luchasaurus vs Colt Cabana vs Orange Cassidy vs Brian Cage

Ladder Match na początek show... dobry wybór, nie? Też tak myślałem.

Totalnie nie podeszła mi ta walka. Działo się mało, mocniejsze bumpy pojawiły się dopiero pod koniec i nikt nie pokazał się specjalnie dobrze. Komedia z udziałem Cassidiego wyjątkowo marna. Rozumiem co chcieli zrobić... Orange jest zbyt leniwy by podnieść drabinę... ale wyglądało to bardziej tak jakby nie wiedział jak ją podnieść. Tony i Ross nawet nie próbowali udawać, że jest inaczej. Wyjątkowo głupie i mało zabawne. Już nie pamiętam nic do wejścia Cage'a, który porzucał trochę Darbim... i tyle. Potem trochę ofensywy dostał Marko Stunt... to nigdy nie wygląda dobrze. Bardzo słabiutko według mnie... po cholerę dali tam Janele skoro nawet nie rzucił się na płonącą drabinę(choć i tak muszę mu oddać to, że DVD na pokerowy żeton było ładne)? Przynajmniej tyle, że debiutował sobie Cage(tak słabego intra do theme songu dawno nie słyszałem xD) w mocnym stylu. Raczej nie dawałbym mu wygrać... bo przeskakuje on teraz całą kolejkę i idzie od razu na Moxleya ale i tak był najlepszą rzeczą w całej tej walce.

 

MJF vs Jungle Boy

Zmienili MJF'owi intro... nie wiem po co... ale jest gorsze.

Przechodząc już za to do samej walki. Kawał dobrego wrestlingu. Pomyśleć, że jeden ma 24 lata a drugi 22. Tymczasem ja w wieku MJF'a siedzę pijąc piwo i oglądam jak ta dwójka daje świetne wrestlingowe show. Nic dodać nic ująć, Jungle Boy nawet mimo porażki wyszedł z tego starcia wypromowany a MJF pokonał przeciwnika czysto(sort of...).

 

AEW TNT Championship Match: Cody vs Lance Archer

Zastanawiałem się jak będzie wyglądać mistrzostwo TNT... ale nawet w najgorszych koszmarach nie wyobrażałem sobie, że będzie tak brzydkie. Jest coś złego w czerwonych pasach... wyglądają po prostu paskudnie. Tutaj do tego chyba nawet czarna skóra by nie pomogła, mistrzostwo wygląda jakby wydali na nie 500 dolarów. Nie pociesza mnie też fakt, że jest niedokończone bo za dużego pola do upgrade'u to tu nie ma. Do tego Cody i Moxley zrobilli sobie zdjęcie po gali ze swoimi tytułami i to jaka między nimi jest przepaść jakościowa mnie po prostu rozbraja.

Przechodząc do samej walki... podobało mi się. Opowiedzieli dobrą historię z Archerem robiącym to co Archer robi najlepiej - dominację. Całą walkę Cody walczył spod spodu, wkręcili w to też odrobinę historii gdy Lance i Cody wykonywali ruchy należące do menadżera przeciwnika. Ringowo nie poszaleli ale mi to zrekompensowali. Smucić może to, że Archer to wmoczył... ale brawa dla Codiego. Jesteś mistrzem... w swojej federacji :twisted: .

 

Kris Statlander vs Penelope Ford

Oglądałem jednym okiem i jak już oglądałem to patrzyłem głównie na Penelope... ale z tego co widziałem to akcja wbrew pozorom nie była taka zła. Walczyły o pietruszkę, na dobrą sprawę ta walka w karcie w ogóle była zbędna... no i nie trawię gimmicku Kris Statlander ale niech będzie, że je przepuszczę.

 

Shawn Spears vs Dustin Rhodes

To to już był totalny zapychacz. Ni to dobre ringowo, ni to zabawne. Klepanie Spearsa po dupie to komedia na poziomie The Revival golących plecy... podobnie Tully Blanchard na bokserkach. Zbędne i jedynym plusem jest to, że krótkie.

 

AEW Women's Championship Match: Nyla Rose© vs Hikaru Shida

Prawdopodobnie najlepsza walka kobiet na PPV w historii AEW. Wrestlingu wiele nie było ale zrobiły fajną sieczkę. Oglądało się przyjemnie... nowa mistrzyni to mimo wszystko zaskoczenie. No to fajny dominujący reign miała ta Nyla, zupełnie nic w nim nie zrobiła :D . Zmiana posiadaczki pasa jednak na plus. Dywizja kobiet w AEW leży i kwiczy więc niech przynajmniej złoto trzyma jakaś pani o której można powiedzieć, że jest ładna ^^.

 

AEW World Championship Match: Jon Moxley© vs Mr. Brodie Lee

Podobnie jak w pojedynku kobiet wyżej - sieczka. Ale tutaj nawet lepsza. Walczyli na całej arenie(jeśli można to nazwać areną), obydwaj swoje przyjęli i dołożyli cegiełkę do poziomu tego starcia. Duży plus dla AEW za brak sztucznego przedłużania walki(do czego mieli tendencje bookując title matche na poprzednich PPV). Zamknęli się w piętnastu minutach dzięki czemu cały czas było dynamicznie, płynnie i przyzwoicie. Największym plusem tej federacji jest to, że uczy się na błędach, dlatego mają jeszcze mój kredyt zaufania.

 

Stadium Stampede: The Elite vs The Inner Circle

Trochę za dużo czasu spędzili w ringu ale gdy już akcja przeniosła się na resztę stadionu to było miodnie :D. To właściwie było praktycznie to samo co Money in the Bank Match dwa tygodnie temu... były jakieś tam spoty, były jakieś bumpy ale chodziło głównie o rozrywkę a tą zapewnili mi w dużych ilościach. Każdy wypadł dobrze i dołożył swoją cegiełkę. A walka skończyła się kozackim bumpem z siedzisz na platformę niżej. Naprawdę dobre, serdecznie polecam.

 

Ogółem o Double or Nothing... to było dobre PPV. Może potem dam jeszcze drugą szansę ladder match'owi ale niczego nie obiecuję. Nie była to idealna gala, dwie walki do wypieprzenia ale nie wpływają one aż tak na odbiór całości(razem nie trwały nawet dziesięciu minut). No i największym plusem tej gali jest to, że nic nie było sztucznie wydłużane jak w trakcie poprzednich PPV więc ogólnie show było o wiele ciekawsze. No nie było to tak dobre jak zeszłoroczne Double or Nothing ale wydaje mi się, że tamtego poziomu AEW i tak prędko nie powtórzy.

Edytowane przez DashingNoMore

  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   224
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Powiem tak, gdyby nie walka babek (Samochód vs. Kosmitka) i Goldusta z Spearsem (takie zapychacze na PPV trwającym prawie 4h? Bez sensu. Ani to śmieszne, ani potrzebne), to byłoby jeszcze lepiej, ale i tak wyszła całkiem dobra - jak na pandemiczne czasy - gala, na której nieźle się bawiłem.

Dzisiaj nie mam za wiele czasu, a więc będzie skrótowo, po myślnikach:

- Bardzo dobry opener, gdzie były i spoty i komedia i non-toper akcja. Mocarny debiut Cage'a, ale przy takich (pod kątem wypromowania) rywalach, jego pojawienie się było spoilerem tego kto tu wygra. Mimo to i tak było świetnie. Takie powiny być openery - wkręcające od początku do końca. Nie sposób było się tutaj nudzić, nawet pomimo długiego czasu trwania walki.

- Świetna walka MJF'a z Jungle Boy'em, gdzie panowie kapitalnie ringowo zatuszowali to, że Tarzan wyszedł tutaj wyłącznie po to, żeby przepierdolić. Mocno rozpisali Boy'a i momentami można było mieć chwilę zwątpienia, "czy aby na pewno?". MJF to definicja cockey heela. Kolo ma taką facjatę, że pewnie za sam ryj wywoływał na większości baletów bójki :D

- Zdrowo wykoksili Archera. Ładnie rozpierdalał Cody'ego i robił sobie jaja z jego ciosów. Szkoda tylko było podkładać czysto - po finiszerach - takiego power house'a - zabójcę. Mogli tu wymyślić jakiś sprytny finisz, gdzie Lance przegrywa po kancie Rhodes'a (Brandi mogła coś zamieszać) lub po jakimś sprytnym roll-up'ie. Mimo to, dobrze opowiedziana historia w ringu i ciekawy pojedynek. Podobało mi się.

Plus za to, że nie wyskoczyli z jakimś gównem, typu Tyson nokautujący burzącego się po walce Archera.

- Japoneczka i Babo-chłop zrobiły całkiem dobrą walkę o pas. Było trochę hardcore'u i poprowadzili to tak, że do końca nie było wiadomo, kto to wygra. Pojedynek na plus.

- Mox i Lee mnie zawiedli. Niby było poprawnie, ale po składzie takich ringowych wariatów spodziewam się czegoś więcej niż "poprawności". Ładnie podpromowali brodacza, bo momentami skręcał Jon'a w precel. Za szybko na to starcie. Mox nie mógł tak szybko stracić pasa, a bez sensu było Brodiego na tym etapie podkładać, a już zwłaszcza czysto.

- Main event, pomimo że nie znoszę chaotycznych walk spod znaku falls count anywhere, podobał mi się. Kupił mnie swoja stroną komediową, która mimo wszystko nie zdominowała całkowicie strony "ringowej", bo odstawiali tam takie akcje, że aż miło było zawiesić oko. Soczysty bump na koniec był wisienką na tym torcie. Bawiłem się przednio :wink:

 

Pomimo mankamentów, podobało mi się to PPV. Może dupy mi nie urwało, ale z pewnością było sporo lepsze niż ostatnie wpociny Vince'a i zapewniło mi sporo więcej fun'u. Fajnie rozwiązali problem z widownią, wstawiając tam pracowników i zawodników. Niby nic, ale zawsze ktoś robił "noise" i nie było tej wkurwiającej, szpitalnej ciszy made in WWE.

 

P.S. Kim była ta fajna, cycata dupera w obcisłej kiecce, stojąca obok krótko ogolonej murzynki (ufarbowanej na blond) i tego roznegliżowanego kolesia w "szelkach" na gołej klacie?


  • Posty:  3 232
  • Reputacja:   495
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

EJIDablju double or nothing :

 

Po pierwsze fajny wystrój gali, ciekawiło mnie czy maszynka pod titantronem czy gdzie ona tam była - jak wylosuje 3 znaczki to będzie dodatkowy efekt, niestety nic nie było.

 

0. Best Friends vs Lepsze Street Profits

wkurwiają mnie na starcie, że tak fajna walka ląduje w preshow, a kilka zapychaczy typu Ford Escort z ufo napierdalają w głównej karcie. W każdym razie - fajna walka. Na pewno lepsze niż cokolwiek kiedykolwiek wykminiło WWE w swoich kick-offach (np. kazdy podniecał się pojedynkiem na WM Aries-Neville, a ci.. odjebali kaszane, bo publiki nawet nie było). Specjalnie się nie trudzili, ale i tak spokojnie 3* poszły. Wynik niemal oczywisty - Prwyaciarzy nie było w tv ostatnio za wiele, a Serial Przyjaciele puszczają nawet na TVN 7 do dzisiaj, ale jednak sercem byłem za piszczącymi murzynkami, bo fajnie się ich ogląda i dla otuchy na nich w typciu postawiłem. Niestety - porażka zabolała podwójnie - ani punkcika ani kurwa title shota.

 

1. Ladder match

Wow, zaczynają drabinami? Dziwnie wygląda chip zawieszony w powietrzu, ale chociaż jest tematycznie.

Mam kilka zgrzytów w tej walce - skoro członkowie SCU poszli pierwsi to nie mogli po prostu się ugadać i jeden by zdjął to na szybko bez walki? Ja wiem, że duma i że rywalizacja i że na nikogo nie można liczyć w multikulti, ale ciekawe kiedy w końcu taki myk otrzymamy w podobnej walce. No i te 2 minuty jakoś się nie sprawdziły - czas megaszybko leciał pomiędzy wejściami. Gość, który wpycha banana w wydech Forda (Sabian) przynajmniej wziął sobie do serca, że to NO DQ i przylazł z obstawą. Allin, czyli praktycznie faworyt, bo nie wiadomo było kto będzie ostatnim uczestnikiem, ładnie pokazał nam, że nowy Remaster Tony'ego Hawka wygląda zajebiście :D Orange Cassidy pokazał, że ma wrodzony zespół Downa bez oznak fizycznych tej choroby, Colt Cabana o dziwo nie dołączył do niego w komedii tylko się loł, Luczasaurus jak zwykle fajnie no i dowalili... Taz + Cage. Trochę zaspojlerowali wynik tym wszystkim, ale ogólnie fajny pokaz destrukcji i chaosu w tej walce. Bardzo mi się podobało - gdyby nie ostatni mitb to to byłby najlepszy mitb od wielu lat... albo inaczej to był najlepszy mitb od paru ładnych lat, które nie był filmowy tylko zwykły.

 

2. MJF vs Jungle Boy

To, że Jacek umie we wrestling to wiedziałem - młody jest utalentowany (i dziwnie zbudowany), ale MJF w końcu udowodnił, że prócz świetnego heelowego charakteru ma także ringskilla. Podobało mi się to. I to nie tylko zasługa Tarzana wbrew moim oczekiwaniom, bo spodziewałem się średniaka, a dostałem niezłą walkę. Świetne myki z udawaną kontuzją żeby odwrócić uwagę przeciwnika. Szkoda, że wynik wiadomy, bo syn Luke'a Perry'ego i szympansicy z Wrocławskiego Zoo nie miał szans.

 

3. TNT Cody vs Archer

Kiedy 53 letni Tyson jest ładniejszy od Twojego pasa, to wiedz, że coś się dzieje :twisted:

Wiem, że pas niedokończony, ale kurwa... to może konkurować z pasem 24/7 albo co gorsza.. z pasem Universal ;d

Walka dobra. Zbudowali ten storyline na czym mogli, ale wszystko psuje jedna rzecz - wynik.

Cody "nie lubię Triple H, bo się rządzi i bookuje sobie wygrane, ale sam robię to samo w dodatku z nowym pasem, żeby zrekompensować sobie JEDEN przegrany feud i robiąc sobie spory winning streak przy okazji zatrzymując potwora, który dalej powinien wszystkich niszczyć" Rhodes trochę mi podpadł. W sumie nic do niego nie mam, lubię go, ale momentum Archera powinno trwać skoro później zatrzymają momentum innego monster heela (Lee). Nie takiego wyniku się spodziewałem, choć można było przypuszczać.

 

4. Dupy - skip

 

5. Spears vs Goldust

Zajebiście zrobili postać gościa, którego ulubioną stroną jest jebzdzidy - Shawn z gościa, który miał ciekawy gimmick Chairmana, groźne wejście z kapturem, krzesłem i soczewkami obrót o 180 stopni i mamy komediowego jobbera. :D Super partia. Jak dla mnie jedynym wynikiem było go podbudować, a ci nie dość, że go ośmieszyli to jeszcze udupił. Strata czasu + zapychacz, niemal squash.

 

6. Facet przebrany za babe vs Mai Shiranui

Nie powiem, bo Shida jak na przedstawicielkę złotych jest do zrobienia. Obstawiałem taki wynik, ale całą walkę ominąłem - 4 godziny wrestlingu to za dużo, a z czego zrezygnować jak nie z mixed matchu?

 

7. WHC - Mox vs Lee

Trochę o 2 rozmiary za duża ta skóra Jon :D Walka - w miarę fajna. Nie zawiedli, działo się. Problem tylko jeden - za szybko puścili lidera mrocznych na głeboką wodę. Przegrał i niby dużo trzeba było żeby go ubić, ale poszedł jak ostatni leszcz - nie po finisherze i po odpłynięciu. Trochę słabo jak dla mnie. Przynajmniej widać, że będą utrzymywać postać na fali, bo stawiał opór. No i mogli bardziej zaszaleć jednak. Mimo to, nieźle.

 

8. Stadion

Fajne wejścia (szczególnie Errona Blacka na koniu), dobre dupery, total non stop action ( :twisted: ) i trochę komedii. Czego chcieć więcej? Bardzo fajny main event. Te filmowe walki mi się bardzo podobają. Nie mam żadnych zastrzeżeń co do tej walki - była rozrywka, widowisko, czyli wszystko co było potrzebne. MVP to był oczywiście Kowboj, który zamiast się lać poszedł do baru :D

Tutaj również wynik nie poszedł po mojej myśli - wprawdzie Elita miała duże szanse na wygraną, ale to dosyć duży cios dla Kółka różańcowego. No i trochę niefortunnie wyszło kiedy "utopili" Hardasa (jak nie lubię Tito Ortiza i Carlosa Santany tak teksty mnie rozjebały "okay, he is dead" :D ), biorąc pod uwagę co się stało w tym czasie z Shadem Gaspardem. Ogólnie - bajka.

 

Szczerze mówiąc bawiłem się dobrze, choć nie jakoś mega, co jest dziwne, bo uwaga - każda walka prócz zapychacza dup oraz dzidowca z starszym Rhodsem (walke o pas transów nie oglądałem, ale wierzę na słowo, że dobra) stała na baaardzo przyzwoitym poziomie. 3*+ wszystko prócz 2 zapychacze to poziom najlepszych Takeoverów. Teoretycznie dostaliśmy coś na wzór Money in the Bank 2011 (ta z genialną walką Punka z Ceną), ale jednak czegoś brakło. Czego? Nie wiem, może mojego zaangażowania wrestlingiem, który produkt Winczenza skutecznie zabija albo coś innego, ale w każdym razie gitara.

 

P.S. tak jak Raven pisze - dobre dupy na publice, szczególnie ta blondi i jakaś fajna w brązowej kiecce.


  • Posty:  255
  • Reputacja:   16
  • Dołączył:  27.12.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

P.S. Kim była ta fajna, cycata dupera w obcisłej kiecce, stojąca obok krótko ogolonej murzynki (ufarbowanej na blond) i tego roznegliżowanego kolesia w "szelkach" na gołej klacie?

 

Vickie Guerrero :wink:


  • Posty:  10 209
  • Reputacja:   224
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

-Raven- napisał/a:

P.S. Kim była ta fajna, cycata dupera w obcisłej kiecce, stojąca obok krótko ogolonej murzynki (ufarbowanej na blond) i tego roznegliżowanego kolesia w "szelkach" na gołej klacie?

 

 

Vickie Guerrero :wink:

 

A może Chavo Guerrero w peruce? :wink:

 

Trochę o 2 rozmiary za duża ta skóra Jon :D

 

Dokładnie o tym samym pomyślałem. Katana wyglądała jakby ją Mox podpierdolił Strowmanowi na pożegnanie z WWE :D


  • Posty:  3 232
  • Reputacja:   495
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

P.S. Kim była ta fajna, cycata dupera w obcisłej kiecce, stojąca obok krótko ogolonej murzynki (ufarbowanej na blond) i tego roznegliżowanego kolesia w "szelkach" na gołej klacie?

 

Już znalazłem. Lizzie Velasquez - miłego fapania :D

 

CzaQ napisał/a:

Trochę o 2 rozmiary za duża ta skóra Jon

 

 

Dokładnie o tym samym pomyślałem. Katana wyglądała jakby ją Mox podpierdolił Strowmanowi na pożegnanie z WWE

 

Co nie? :D Na te Twoje 2 elaboraty odpiszę w wolnej chwili, bo ostatnio jestem tyle co nic :D

 

 

A i chciałem napisać - wstyd Pavlos! Karny kutas i żółta kartka za niezakładanie tematów PPV od AEW.

U Winczenza to Ci się chce, a jak dobra gala innej federacji to w temacie o tygodniówce trzeba pisać, wstydź się ;D


  • Posty:  615
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  06.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Panowie, takie pytanie, bo na AEW zerkam raz na jakiś czas.

Jak to u nich wygląda z rewanżami? Pytam konkretnie o Jericho.

Odkąd stracił pas, to było coś o tym, że dostanie rewanż, czy stosują tą samą zasadę, co ostatnio WWE? Z tego, co patrzyłem, to Moxley miał już innych przeciwników, czy może jednak czegoś nie zauważyłem? Z góry dzięki za odpowiedź.


  • Posty:  4 961
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Matt się cofnął wiele lat wstecz :twisted:

Po openerze był brawl, wbili Butcher, Blade... i exRevival. Szybko się wyjaśniło. Ale wygląda na to, że to... face'owie pomagający Bucksom? Nie wiem, czy taki stan rzeczy się długo utrzyma.

 

Cage Smash. Shota wykorzysta już na Fyter Fest. W sumie szanse ma.

 

Baker wraca na All Out. A Rebel robi za służącą - prędzej czy później będzie ich walka, zawsze coś do zapchania czasu.

 

Havoc i Sabian pokonali SCU, więc... za tydzień zawalczą o pasy, a zwycięzcy pójdą na Best Friendsów na PPV. Title shot znikąd, a "no1 contenderzy" czekają w kolejce. WTF?

 

Ostatnia trójka w BR: Jungle Boy, MJF i Wardlow... a nie, Cassidy przecież nie wlazł, heele polecieli :D No i Tarzan ma TNT title shota. Niby spoko, bo w takiej walce każdy może wygrać, ale patrząc całościowo, na PPV uwalił z MJF'em, a teraz to on jest "wyżej" - tego motywu nigdzie nie lubiłem.

 

Inner Circle znów dali trochę rozrywki. A potem... wojna z gangiem Tysona. Czyżbyśmy mieli się doczekać walki celebryty w AEW? Tyson vs Jericho brzmi bekowo. Tylko tu już nie wypadałoby zrobić czegoś takiego bez publiki.


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

Podoba mi się to jak Matt żongluje swoimi wcieleniami. Niekoniecznie podczas jednego segmentu, ale na przestrzeni kolejnych odcinków jak najbardziej. Po openerze przyjechali… Revival. Zobaczymy co pokażą. I czy będą mieli gimmick inny niż internet darlings. Podjechali fajną półciężarówką, co było nie tak z mechanikami? :P

 

Oficjalnie Cage zawalczy z Moxem na Fyter Fest. Nie wiadomo kiedy to będzie, w każdym razie na pewno jest więcej czasu na zbudowanie tego niż w przypadku Lee.

 

Baker miała niezły materiał, przedstawienie nienajgorsze, ale czegoś mi brakowało. Może tylko publiczności. Z drugiej strony jeśli to miała być ta paranoja, to w ogóle nie pykło.

 

W związku ze zmianą na szycie dywizji kobiet, wydarzenie przełomowe, bo Hikaru przyszła se obić jobberkę. Zróbże coś panie Omega.

 

Cody mógłby sobie darować tę gadkę o sportowym wrestligu w krainie Orange’ów Cassidy i Marko Stuntów. Będzie seria open challengów Cena-style. No, wolałbym jakieś story, ale cóż. Przynajmniej jest to usprawiedliwienie losowych walk.

 

Havoc i Sabian zostali pretendentami do pasów tagów. Szans raczej nie mają, ale mam nadzieję, że jednak Page zachleje pałę, przez niego on i Omega przegrają i ruszą z czymś na tym polu. Może ten Kenny w końcu pokaże swój legendarny talent.

 

Jungle Boy wygrał Battle Royal i został pretendentem do pasa TNT. Prześledźmy ten pokrętny ciąg przyczynowo-skutkowy. MJF jakiś czas temu upokorzył i pokonał Codiego, po czym spadł w hierarchii do Stuntów i Tarzanów, z którymi oczywiście też wygrał, a ostatecznie to ten ostatni dostał shota na pas. Oprócz tego streak MJF’a w tym roku wynosi 8-0, mimo to title shota na złoto dostał Lee ze streakiem 3 czy 4 do 0. Wracając, z perspektywy kayfabe’u BR można wygrać przypadkiem, więc niech im będzie, ale coś tu wyraźnie nie gra.

 

Chearleaderka Vickie Guerrero zapowiedziała Inner Circle. To było niespodziewane :D Kuśtykający Guevara to już mem. Segment to nic wielkiego, ale samo rozdanie participation awards było spoko. Konfrontacja Jericho z Tysonem trochę naciągana i jakby niezręczna, ale star power był, no i Jericho to skarb we wszystkich okolicznościach.

 

Coś tam się działo, ale wciąż średnio.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      A ja bym się nie zdziwił, gdyby Moneciara wygrała właśnie dzięki Kamilce, a ich kwasy okazały się podpuchą. Jak dla mnie, to zbyt "z dupy" i za szybko doszło do rozłamu tej dwójki.
    • DarthVader
      Zostało im już tylko emitowane dzisiaj Rampage (ostatni epizod tak btw), także raczej wątpię, że tam nagle to ogłoszą. Chciałbym zobaczyć przynajmniej walkę Hook vs Cage, ale chyba zapomnieli całkowice o tym feudzie. Tazz wrócił po operacji do komentatorki w znanej arenie ECW i co? Nawet słowem nie wspomniał o tym story. Jak faktycznie z tym nagle wyskoczą na Rampage, to zmarnowali okazję. Większość zapomniała już chyba o tym feudzie. Coś w tym jest. Ospreay złapał ostatnio trochę pinów i potrzeba mu na gwałt wygranej bo jego gwiazdka trochę traci blask po wielkim debiucie. Co oni mogliby jednak zrobić z Okada w przypadku straty pasa? Byłoby dla niego chyba najlepiej gdyby dalej mógł spokojnie dojrzewać w roli biczowatego heela wygrywając turniej.  AEW ma dobre momentum do tej gali. Gale w Nowym Jorku się udały, ta z nagraniem Collision zgarnęła nawet jakiś dobry rating dzięki meczowi lecącym przed galą. Do tego za tydzień HBO Max... Można to w ogóle jakoś tam oglądać w Polsce? Przydałoby się tutaj coś wielkiego. Mała ilość walk jak na ich standardy wróży coś innego niż zwykłe. Zobaczymy.  Jon Moxley jest pewniakiem mną wygrana, ale postawienie go obok Whitea, Orange i Allina powinno wynieść wszystkich do góry. Z Cassidym i Darbym ma niezłe rywalizacje za sobą. Przydałoby się tutaj coś nieoczekiwanego. Nie liczę jednak na jakiegoś Shane McMahona. Może The Elite się pojawi? To ich chyba nigdy nie zaatakowali Death Riders. Jest też Krystian, ale to raczej prwystawka dom grubszej akcji.  MJF tu wygrywa i może nawet buntuje kumpli Adama przeciwko niemu. Ma to jakiś sens w tej historyjce, ale chyba wszyscy chcemy, aby to był definitywny koniec tego feudu... Poza walkami o pas AEW i finalkm turnieju interesuje mnie tutaj tylko walka Thunder Rosy. Powinna wrócić do walk o pasy.
    • IIL
      Pamiętam jak rok temu zakładając ten wątek pisałem o tradycyjnym w okresie świątecznym live eventcie WWE w Madison Square Garden w którym świeżo po powrocie CM Punk walczył z Dominikiem Mysterio.  W tym roku podczas wizyty WWE w MSG, Punk nie tylko zaliczył walkę z Ludwikiem Kaiserem, ale również zainterweniował w walce wieczoru ( Gunther vs Priest w Steel Cage o WHC). Może i nie byłoby w tym nic dziwnego, ale wyglądał jakby wyleciał z pomocą prosto spod prysznica... 😂   Swoją drogą main eventem tej gali miała być walka Seth Rollins vs Bronson Reed w klatce, ale Australijczyk złapał kontuzje 
    • IIL
      W zaledwie kilka godzin od założenia tego wątku internet rozpisał się na temat rzekomych planów odnośnie starcia Cody Rhodes vs John Cena na nadchodzącej WrestleManii 41. Cena miałby być backup planem na nieobecność The Rocka. Wszystkie te serwisy powołują się na Mike Johnsona z PWInsider: MAJOR MATCH IN THE WORKS FOR WRESTLEMANIA (POTENTIAL SPOILER) | PWInsider.com WWW.PWINSIDER.COM Nikt tutaj nie podał typu na taką walkę i przyznam, że taka walka ma duży potencjał - w końcu to ostatni rok Ceny, jego ostatnia WrestleMania, to czemu nie podbić stawek i wrzucić do tego ostatnie pretendowanie do WWE championship i ewentualne pobicie rekordu x16 o jedno oczko? Brzmi to nawet ciekawie i w całym tym powolnym gotowaniu  grubszych storylinów WWE rozkładając je zwykle na kilka lat nie zdziwłby mnie za bardzo fakt przesunięcia walki Cody/Rock na 2026 rok.  Poszukałem skąd biorą się doniesienia na temat absencji The Rocka i opierając się na WrestleTalk pokróce zaczęło się od raportu Dave'a Meltzera z października mówiącego o tym, że Dwayne podobno poinformował WWE o tym, że jego terminarz nie pozwolu mu na występ podczas WrestleManii 41. Oliwy do ognia dodał Fightful Select, gdzie na ich patronite również pojawiła się podoba wiadomość.  Uncertainty About The Rock's WWE WrestleMania 41 Status Update - WrestleTalk WRESTLETALK.COM An update has emerged on The Rock's status for WrestleMania 41, amid uncertainty about his next WWE appearance.  Ciężko mi jednak wyobrazić sobie debiut WWE na Netflix i pierwsze RTWM na tej platformie bez The Rocka. Raczej to robienie szumu, aby potrzymać jego aurę atrakcji na specjalne okazje i sprawić, by definityny powrót był jak najbardziej huczny. Musi być przecież na tej trasie WWE w Europie, inaczej potargam bilet na RAW w Brukseli...   Z innej beczki - jeżeli nie Rhodes, to Gunther mógłby być na celowniku Johna Ceny (po np wygranym Royal Rumble). Taki storyline na pożagnenie, to coś ciekawszego niż walka z Loganem czy Austinem Theorym. Nie chcę nowego Angle vs Corbin na WrestleManii.
    • KyRenLo
      Smackdown: Już myślałem, że rzucą jakieś najlepsze momenty i tyle z tygodniówki, ale będzie co oglądać.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...