Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 270
  • Reputacja:   263
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

3 godziny temu, IIL napisał(a):

Zmieniono też oświetlenie hali, przypominające te z pierwszych programów Dynamite (oświetlona widownia)

To akurat zależne jest w AEW raczej od fanów na trybunach jak jest dużo lub są dobrze rozmieszczeni to są zawsze oświetleni. Duża hala mało ludzi z reguły ciemno, ale mała hala ta sama liczba ludzi już jest jasno.

 

472208744_122165059418282121_4842715593247837175_n.jpg


  • Posty:  21
  • Reputacja:   5
  • Dołączył:  28.04.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Macintosh

11 godzin temu, Jeffrey Nero napisał(a):

Wiesz, że Cash ma 37 lat a Dax 40 to chyba Randy Orton 44 lata to już chodząca śmierć czy Aj Styles 47 lat, Kewin Owens kolejny emeryt 40 lat, Sami Zayn 40 lat, Roman Reigns 39 lat to tylko kilka przykładów.

Ok, przyznam że z FTR przesadziłem, walczą już tyle lat, że myślałem że są starsi :)


  • Posty:  1 833
  • Reputacja:   631
  • Dołączył:  28.01.2023
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

AEW Dynamite: Maximum Carnage
Women’s Casino Gauntlet Match

GgtcnyFWUAADP8w?format=jpg&name=900x900

Elegancko.
Rewanż za All In 2024 na horyzoncie? W sumie mogą to zostawić na Texas, a tutaj dać wygrać Kris lub Willow. Zobaczymy.


  • Posty:  191
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  06.02.2014
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Szukałem sobie kto tu jest z Australii z żeńskiego rosteru i... właśnie się burwa dowiedziałem uwaga uwaga: ŻE Z AUSTRALII JEST... NIA JAX XD
To nie ściema. Tak czy siak - jeśli chcą postawić na rodowiankę to nie mają innej opcji jak Toni.


  • Posty:  3 270
  • Reputacja:   263
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Jak tylko ogłosili tą galę w Australii to wiedziałem, że raczej na 99% wygra Toni. Casey Lee ostatnio trenowała z Mercedes Mone też jest z Australii może dla dobrej reakcji zaliczy tam debiut.


  • Posty:  3 109
  • Reputacja:   634
  • Dołączył:  22.12.2009
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować:icon_wink:

GgvzxA7XgAAToBf-678x381.jpg


  • Posty:  3 270
  • Reputacja:   263
  • Dołączył:  21.03.2011
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.


  • Posty:  418
  • Reputacja:   211
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

AEW Dynamite 08.01.2025

Will Ospreay vs. Buddy Matthews: Fajna otwierająca walka! Ospreay i Matthews naprawdę zrobili dobrą robotę, ich style pasowały do siebie świetnie, co dawało świetne tempo i akcję. Całość na plus, szczególnie że to był jeden z najlepszych występów Matthews’a w AEW. Tylko ten promo po walce... Ospreay trochę się gubił, wyglądał na wyczerpanego, co psuło nieco wrażenie. Ale szczerze mówiąc, to raczej drobny szczegół, bo samo starcie było naprawdę solidne. Czekam na to, co się wydarzy z House of Black, bo mogłoby to prowadzić do jakiegoś naprawdę ciekawego zestawienia z Ospreay’em.

Bobby Lashley vs Mark Briscoe: Lashley wyglądał jak maszyna do zniszczenia, i to naprawdę wybrzmiało w tym starciu. Briscoe walczył, ale nie miał szans, bo Lashley go po prostu zmiażdżył. To była dość krótka walka, ale i tak dobrze się oglądało, bo Lashley był naprawdę dominujący, co dobrze ustawia go na przyszłość. MVP świetnie podbijał całą atmosferę, jego komentarze sprawiały, że całość nabierała jeszcze większego ciężaru. Jasne, szkoda, że Briscoe nie dostał więcej czasu, ale w końcu to Lashley jest teraz na fali, a cała sytuacja z Private Party i Hurt Business może być ciekawa.

Men’s Casino Gauntlet: Casino Gauntlet to zawsze coś, co podkręca napięcie, a tym razem było nie inaczej. Czekałem, żeby zobaczyć, kto wygra, i szczerze mówiąc, Hobbs zaskoczył mnie totalnie! Fajnie, że dostał taką szansę, a jeszcze lepiej, że wyszedł z niej jako zwycięzca. Zwykle tego typu walki są pełne chaosu, ale tym razem dobrze to rozplanowano, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć różne gwiazdy, które naprawdę błyszczały, jak White czy Hangman. Wygrana Hobbs’a sprawiła, że ten Gauntlet poczuł się świeżo, bo to naprawdę dobra droga do wyeksponowania go na starcie z Moxley’em.

Jarrett/MJF: Zdecydowanie jeden z bardziej... „spokojnych” momentów tego Dynamite. Jarrett znowu w akcji, tym razem w promo z MJF. No, muszę przyznać, że obaj panowie dobrze się spisali, ale to trochę za mało, żeby naprawdę wzbudzić jakąś ekscytację. MJF wydaje się trochę nie w tym miejscu, skoro po tym całym rozczarowaniu z Adamem Cole’em rzuca się w nową historię z Jarrettem. Trochę to mało świeże, ale może rozwinie się w coś, co przyciągnie więcej uwagi.

Cope/Mox: Ok, ten segment był trochę... dziwny. Miał swoje momenty, zwłaszcza jak Moxley i reszta Death Riders zaatakowali Cope’a i jego ekipę. Tylko że, wiecie, Cope dopiero się rozkręca, więc ciężko go w pełni traktować jako zagrożenie dla takich gości jak Moxley w AEW. Poza tym, trochę to wyglądało jak zamieszanie, które bardziej służyło pokazaniu, kto chce być w walce o pas, niż faktycznej rywalizacji między tymi zawodnikami. Może to zapowiada jakąś większą historię, ale na razie mam wrażenie, że był to raczej moment, w którym AEW chce po prostu ustawić te wszystkie postacie na najbliższe tygodnie w kolejce do pasa, a nie do pobicia Moxa. Co do Moxleya – okej, fajnie, że widać, że szanuje Hobbs’a, ale mam nadzieję, że ta historia z Cope’em rozwija się w coś więcej.

Casino Gauntlet No. 1 Spot: Willow Nightingale vs. Kris Statlander vs. Toni Storm: Cała trójka dała z siebie naprawdę dużo, a Statlander ostatecznie wygrała, co daje jej szansę na fajną walkę o pas. Zawsze spoko, jak w tego typu walkach można zobaczyć takie różnice w stylach, a te trzy panie robiły to naprawdę dobrze. Fajnie, że Statlander dostała tę szansę, bo widać, że ma potencjał na większą rolę w AEW. Przynajmniej teraz jest jasne, kto może wnieść coś nowego w rywalizację o pas.

Omega/Callis: Po tej całej przerwie z powodu kontuzji, naprawdę fajnie widzieć go znowu w akcji. Ta jego pogadanka była pełna emocji i pokazała, że nie zamierza rezygnować z wrestlingu, mimo że lekarze dawali mu wyraźne ostrzeżenia. Callis nie mógł tego znieść, więc próbował mu przeszkodzić, ale Ospreay przyszedł na ratunek – trochę dziwna sytuacja, skoro to oni byli w konflikcie, ale daje to nadzieję na ekscytujące starcia w przyszłości. Czekam na rozwój tej historii, bo Omega z Callisem to chyba będzie główny temat w AEW na najbliższe miesiące.

Galę zdecydowanie dobrze się oglądało. Oczywiście, trochę za dużo mówienia, a mniej akcji w niektórych momentach, ale poza tym – AEW na najwyższym poziomie, jak to ma w zwyczaju. Gauntlet i wszystkie walki były mocnymi punktami, i to one zrobiły to Dynamite naprawdę ekscytującym. Trochę więcej in-ringowych akcji, a mniej zapychaczy w postaci zbędnych segmentów, mogłoby sprawić, że gala stałaby się jeszcze lepsza. Ale mimo to, jest to naprawdę solidne wprowadzenie do najbliższych wydarzeń, w tym Maximum Carnage i Grand Slam: Australia

  • Lubię to 3

  • Posty:  215
  • Reputacja:   130
  • Dołączył:  09.06.2024
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux

Private Party te panie do świętowania mogli wybrać ładniejsze... Haha, fajny trolling z wejściem Stricklanda. Te zawiedzione miny 🤣. Genialny motyw z przerzucaniem Ricocheta między Archerem i Hobbsem. 🤣 Harley nie dość, że bardzo ładna, to jeszcze przezabawna. Śmiechłem ja Dax Harwood poślizgnął się i wywinął orła. Przewijałem kilkukrotnie. Bardzo fajne Dynamite, pełne dynamicznej akcji. Te niecałe dwie godziny minęły mi bardzo szybko. Super się to oglądało!

Edytowane przez Mr_Hardy
  • Lubię to 1

  • Posty:  418
  • Reputacja:   211
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

AEW Dynamite: Maximum Carnage – 15.01.2025

Kenny Omega vs. Brian Cage (/w. Lance Archer): Powrót The Cleanera! Omega w ringu po długiej przerwie i od razu z solidnym rywalem – Brianem Cagem. Walka była mocna, brutalna i z każdej strony czuć było, że to ważny moment. Kenny w końcu przyjął solidne bęcki, ale finalnie pokazał, że jest w formie. V-Trigger, One Winged Angel i po wszystkim. Ale AEW nie byłoby sobą, gdyby nie dorzuciło chaosu po walce. Don Callis wysłał całą rodzinę, by zaatakować Omegę, a gdy już wydawało się, że jest po nim, Will Ospreay wbiegł na ratunek! Ale zaraz, jeszcze Takeshita?! Co tu się działo! Wszystko zapowiada, że wojna Callis Family vs. Omega i Ospreay dopiero się rozkręca.

Swerve/Ricochet: Ricochet próbował przemówić, ale publika była dla niego bezlitosna – "Swerve's House" rozbrzmiewało wszędzie. W końcu Ricochet pokazał footage swojego ataku na Swerve’a, ale zanim zdążył dokończyć, Prince Nana zaatakował go krzesłem! Ta rywalizacja juz jest niezła. Każdy moment pomiędzy Ricochetem a Swerve’em to czysta magia, a AEW dobrze buduje heelowego Ricocheta, nie spodziewalem sie po nim takiej roboty w takiej odsłonie. 

The Hurt Syndicate vs. Private Party & Mark Briscoe: To miało być show MVP – jego debiut w AEW jako zawodnika! Ale niestety, coś tu nie zatrybiło. Hurt Syndicate wygrało, Lashley i Benjamin wyglądali jak bestie, ale chemia w ringu? No, tak średnio bym powiedział. Potrzebują więcej czasu, by znaleźć rytm. Plus za dominację Hurt Syndicate, minus za nudny przebieg.

MJF/Jarrett: No dobra, tu AEW poszło w złą stronę. MJF znany jest z przekraczania granic, ale jego teksty o Owenie Harcie były absolutnie niepotrzebne. Jarrett próbował odpowiedzieć, ale zamiast mocnych punchlinów, wyszło coś rozwlekłego i nudnego. Publika nie była zachwycona, ja też nie głównie dlatego że AEW uwielbia sobie wycierać tyłek Hartami, czy to Owenem czy Bretem, słabo. 

Christian Cage vs. Hook: Christian próbował psychologicznie zdominować Hooka, ale Handsome Devil pokazał, że ma serce do walki. Skończyło się DQ po ingerencji Patriarchy, ale najważniejsze – Samoa Joe wrócił! Joe i Shibata kontra Patriarchy? Dawajcie mi to już teraz! Hook wypadł nieźle, choć widać, że brakuje mu jeszcze pewności w ringu z takimi legendami.

Womens Casino Gauntlet: Kris Statlander zaczęła, Jamie Hayter dała ognia, ale to Toni Storm zgarnęła bilet na Grand Slam w Australii. Było kilka świetnych momentów – debiut Megan Bayne, Willow i Statlander w akcji, a Toni Storm po prostu błyszczała. AEW w końcu daje kobietom zasłużone miejsce na szczycie, ale szkoda, że nie było więcej uczestniczek.

AEW World Championship - Jon Moxley (c) vs. Powerhouse Hobbs: Hobbs wszedł na pełnej mocy, dominując Moxleya przez większość walki. Paradigm Shift i Bulldog Choke zakończyły pojedynek, ale to, co wydarzyło się później, było lepsze. Hobbs wyglądał jak bestia, a Moxley… cóż, znowu krwawił. Klasyk.

"Maximum Carnage" miało swoje wzloty i upadki. Kenny Omega wrócił w wielkim stylu, Ricochet i Swerve rozgrzali atmosferę, a Toni Storm i Hobbs pokazali, że są gotowi na wielkie rzeczy. Ale ta niepotrzebna drama z MJF-em i Jarrettem oraz przeciętne tag teamy obniżyły ogólne wrażenie. Czekam na kolejne tygodnie – AEW ma solidny fundament, żeby rozkręcić te historie na maksa!

  • Lubię to 1

  • Posty:  215
  • Reputacja:   130
  • Dołączył:  09.06.2024
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Linux

Ciekawa miejscówka zorganizowania Dynamite. Tymi balkonami przypomina Hammerstein Ballroom. Szkoda, że AEW zostało zmuszone do organizacji tygodniówek w mniejszych halach, ale koniec końców lepsza pełna mniejsza hala niż większa niepełna (szczególnie tym najbardziej przejmują się ci, co nie oglądają AEW, ale "komentują" wszystko, co się w tej federacji dzieje...).

Specjalną edycję Dynamite rozpoczęliśmy od walki wynikającej z wydarzeń z tamtego tygodnia: Brian Cage vs Kenny Omega. Klasycznie – wrestler wraca z kontuzji, więc jest obijanie, mocne granie, że boli bardzo itd. Fajne rzuty Omegą na stół komentatorski i na ring z rampy. Callis – cwaniaczek jakich wielu w realnym świecie. Z kolegami hojrak, bez kolegów cipka. One Winged Angel był na granicy botchu, ale koniec końców się udało :D Po walce powtórka z tamtego tygodnia, lecz tym razem dołącza Takeshita, i Kenny z Ospreayem nie wychodzą cali z brawlu. FUCK DON CALLIS!! FUCK DON CALLIS!! FUCK DON CALLIS!! Bardzo fajny opener tygodniówki.

Kurde, kompletnie zapomniałem o tym ostatnim ataku Ricocheta na Swervie LOL.

Standardowy Six-Man Tag Team Match. Jeden z mistrzów tag team odliczony – kwestia czasu, aż HB przejmie pasy.

Fajna konfrontacja MJF'a z Jarretem. Dobrze mi się słucha Jeffa.

No w końcu! Mega Bayne!! Brakowało mi jej, fajnie się ją oglądało w STARDOM.
Casino Gauntlet Match jak Casino Gauntlet Match – sporo osób, dzieje się, jest dynamicznie.

Moxley wygrywa bez zaskoczenia. Klasyczne interwencje kolegów i obijanie po walce.

Solidna, bardzo dobra tygodniówka, jak zazwyczaj.

Edytowane przez Mr_Hardy
  • Lubię to 1
  • Dzięki 1

  • Posty:  3 257
  • Reputacja:   531
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

- Kiepski ten nowy theme Omegi. Pierwsza walka po powrocie z niedocenionym Cagem. Ciekawe kto wygra :icon_rolleyes:

Po walce atakuje ekipa Don Callisa. Jak nic otrzymamy tag team Kenny + Ospreay. W sumie fajnie, bo nie dość, że ciekawy team to jeszcze trzymają Omege z dala od pasa. 

- Zobaczmy jak zaprezentuje się heelowy Rico. Feud jest ciekawy ze Swervem, w ringu powinno być jeszcze lepiej.

- Hurt Syndicate vs Briscoe + Private Party - czyli jednak MVP walczy, a nie tylko menago. Shelton i Bobik czyhają na pasy TT. Musieli wygrać żeby upominać się o shota. Chyba, że chca zrobić stajnie ze złota i to Montel i Benjamin pójdą na tagi, a Gumiś na jakiegoś singielka.

- Oni serio chcą tracić czas MJFa na feud z Jarrettem? Ja wiem, że legenda, ale są lepsze opcje. 

- Krystian vs Hak. Muszą czymś Kryszczyna zajmować zanim nie skrobnie głównego pasa za pomocą walizki. Samoa Joe wraca. Nie tęskniłem.

- Mariah May <sex> ale tylko jako spectator, Ufok <nie sex>, hejterka <sex>. Czyli staty podobne co w WWE ostatnio :D A nieeee to jakieś multi-kulti. O miano pretendetki. Wygrała Toni Storm. 

- Hobbs vs Mox. Wow, midcarder vs jeden z najmocniejszych zawodników w fedce, które ma ogromne plecy. Ciekawe kto wygra?

Za to Marina Shafir się wyrobiła. Edż na ratunek na koniec. 

 

Coś w tym tygodniu mamy pecha do tygodniówek eh?

  • Lubię to 2

  • Posty:  66
  • Reputacja:   101
  • Dołączył:  09.12.2022
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

18 godzin temu, Mr_Hardy napisał(a):

Ciekawa miejscówka zorganizowania Dynamite. Tymi balkonami przypomina Hammerstein Ballroom. Szkoda, że AEW zostało zmuszone do organizacji tygodniówek w mniejszych halach, ale koniec końców lepsza pełna mniejsza hala niż większa niepełna (szczególnie tym najbardziej przejmują się ci, co nie oglądają AEW, ale "komentują" wszystko, co się w tej federacji dzieje...).

Jako użytkownik forum mam prawo wyrażać zdanie na każdy temat, jaki pojawia się na forum. Argument z tym, że AEW zostało zmuszone jest chyba największym mind fuckiem, jaki do tej pory przeczytałem. Kto ich zmusił do organizacji tygodniowek w mniejszych halach? To wina fanów, że nie przychodzą, czy może federacji, która najwidoczniej nie pokazuje produktu, który trafia do większej ilości fanów. Zabawne że już któryś raz z kolei czytam post odnośnie widowni AEW i zazwyczaj zamiast przedstawić logiczne argumenty dlaczego tak się dzieje, ich marki wolą kierować narrację że to kogoś innego wina, a nie samego AEW że sytuacja wygląda tak jak wygląda. Tony to przy takim potencjale jaki ma w rosterze powinien mieć zakaz bookowania gal - tak marnować potencjał wrestlerów to potrafi chyba tylko Khan. 

  • Haha 1

  • Posty:  418
  • Reputacja:   211
  • Dołączył:  12.10.2021
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  iPhone

AEW Dynamite - 22.01.2025

Omega/Ospreay/DCF: Na dzień dobry dostaliśmy segment, który właściwie był mini-walką. Kenny Omega i Will Ospreay najpierw się kłócili, potem tłukli Don Callis Family, a na końcu zgodzili się na współpracę. Czy Omega przebaczył za szybko? Może. Ale kurczę, widzieć tych dwóch razem w akcji to coś pięknego. Suplexy na stołach, brawle przy stoisku z gadżetami – totalne wariactwo, które aż krzyczało: „To jest AEW!”. No i zapowiedź tag team matchu na Grand Slam: Australia – Omega i Ospreay kontra Takeshita i Fletcher? To będzie hit. Ten segment tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu.

AEW World Tag Team Title Match - Private Party (c) vs. The Hurt Syndicate: Bobby Lashley i Shelton Benjamin zrobili z Private Party dosłownie mielonkę. Nie oszukujmy się, Isiah Kassidy i Marq Quen to świetny team, ale brakowało im tego czegoś, żeby być mistrzami na dłużej i żeby robili lepsze wrażenie. Lashley i Benjamin wyglądali jak absolutne potwory – dominacja na każdym kroku. MVP na komentarzu dodał smaczku, a finałowe Speary od Lashleya były perfekcyjne. Jedyny minus? AEW znowu straciło okazję, żeby lepiej wypromować młodych mistrzów. Ale patrząc na to, co może przynieść era Hurt Syndicate, nie przeszkadza mi to jakoś, bo lubiłem ten projekt w WWE, uważam, że nie dano im odpowiednich narzędzi do tego, aby pokazali na co ich stać - tutaj na razie wygląda to całkiem, całkiem.

Castagnoli/Jarrett: Typowy przypadek "jeszcze jedna szansa na title shot" dla Jarretta, którego trochę trudno brać poważnie jako głównego pretendenta w 2025 roku, nawet do pasów pobocznych. Segment sam w sobie miał kilka mocnych punktów, ale czy to coś, co sprawi, że widzowie będą wyczekiwać przyszłotygodniowego starcia? No, powiedzmy, że to kwestia gustu. Claudio jako strażnik Moxleya podoba mi się najbardziej. Claudio przejmuje rolę „bramy” do Jon’a Moxleya i tytułu AEW World Championship. To logiczne i pasuje do jego charakteru – lojalnego wojownika, który chroni interesy swojej grupy. Fakt, że rzucił Jarretta na ziemię z potężnym uppercutem, to dokładnie ten Claudio, którego chcemy oglądać. Choć wielu może być zmęczonych tym, że Double J ciągle próbuje się wkręcić w główne historie, tutaj przynajmniej segment miał jasny cel – zbudować kolejny pojedynek. Jego promo było poprawne, chociaż brakuje mu dawnej charyzmy, jaką miał w swoich najlepszych latach. Ale, hej, widać, że Jeff Jarrett wciąż chce pokazać, że ma coś do udowodnienia. Po ostatnich tygodniach, kiedy Mox i spółka byli trochę rozbici fabularnie, ten segment wskazuje, że zaczynają wracać na właściwe tory. Claudio jest prezentowany jako silny filar tej grupy. Jarrett jako rywal? Meh. Jak wspomniałem, Jeff Jarrett nie wywołuje ekscytacji w 2025 roku. Jego obecność w tej historii jest bardziej „dobra, bo nie było nikogo innego”, niż rzeczywistym podkręceniem emocji. Claudio prawdopodobnie zniszczy go w przyszłym tygodniu, co sprawia, że ten segment jest tylko formalnością. Momentami wydawało się, że wszystko dzieje się zbyt szybko. Jarrett z miejsca wyzywa Moxleya, Claudio go przerywa, a decyzja o walce zapada w sekundę. Trochę brakowało tu dramaturgii. Jarrett jako cwaniak próbujący się przepchnąć do walki o tytuł. Problem w tym, że raczej nikt nie wierzy w jego szanse, co odbiera emocje.

AR Fox vs. Swerve Strickland: Solidna walka, w której Ricochet zrobił trochę zamieszania. Swerve jednak nie daje się łatwo wytrącić z równowagi. Wygrana była oczywista, ale walka dała AR Foxowi moment, żeby się pokazać. Może AEW zacznie go częściej wykorzystywać? Przydałoby się. Swerve i Ricochet mają kapitalną chemię, a ich feud to coś, co może spokojnie prowadzić tygodniówki przez kilka miesięcy.

Hangman Page vs. Tyler Shoop: Klasyczne „lokalny zawodnik dostaje lanie od gwiazdy”. Czy to było coś przełomowego? Niekoniecznie. Ale była to bardziej platforma dla prom, które były wokół tego segmentu. I powiem Ci, to właśnie te proma skradły show w tej części gali. Hangman Adam Page wyglądał jak typowy badass, chociaż było widać, że wciąż nosi na barkach konsekwencje swojej heelowej przemiany. Szybka wygrana z Shoopem przez clothesline to standard. Tyler Shoop wszedł, dostał kilka ciosów, padł. Szybkie i brutalne – klasyka lokalnych starć. Hangman wykorzystał moment na statement, bo po wszystkim rzucił Shoopa na deski Angel’s Wings, co było trochę w stylu „Danielsowej emerytury”. Symboliczne i trochę mroczne. Hangman buduje swoją postać, segment rozwija kilka wątków, a Shoop dostaje swoje pięć sekund chwały. Sama walka – pro forma. Ale cały segment? Klasa. To przykład, jak prosty squash match można wykorzystać do napędzenia postaci, choć czy Page tego potrzebuje po takim stażu w AEW?

Jamie Hayer vs. Julia Hart: Hayter wreszcie pokazała, że może pokonać Julię Hart. Rewanż z ich pierwszej walki był lepszy, bardziej dynamiczny i z większym pazurem. Hayterade na końcu? Klasa. Podoba mi się też, że obie panie poważnie traktują swoją rywalizację. Trylogia? Tak, poproszę. Może dajmy jakiś hardcore match na zakończenie? Te dwie mają potencjał, żeby podnieść poziom kobiecej dywizji w AEW.

Cope vs. PAC: Main Event to był majstersztyk storytellingu. Prawdziwa uczta. Pac masakrował kark Cope’a, a ten walczył jak lew. Kilka razy myślałem, że to koniec, szczególnie po tych Brutalizers. Ale Cope to Cope – dwa Speary i TKO zamknęły sprawę. Po walce Death Riders totalnie rozwalili całą sytuację. FTR i Rock 'N' Roll Express obijani na zapleczu, Moxley dusi Cope’a, Jay White próbuje ratować, ale też dostaje swoje. Chaos w najlepszym wydaniu, który przypomniał, dlaczego Moxley to taki kozak. Ten segment przywrócił Death Riders do formy. To, co się stanie w Australii, może być brutalne, ale to jest dokładnie to, co chce widzieć chyba każdy z nas.

Mimo że karta nie była naładowana gwiazdami jak niektóre wcześniejsze tygodniówki, Dynamite w Knoxville pokazało, że mniej znaczy więcej. Każdy segment miał swoje miejsce, żadna historia nie była przeciągana, a energia publiczności była niesamowita. Co najważniejsze, AEW wróciło do tego, co robi najlepiej – emocji, chaosu i świetnych walk. Jeśli 2025 ma wyglądać tak jak ta gala, to mamy przed sobą przyzwoity rok.

  • Dzięki 1

  • Posty:  4 600
  • Reputacja:   608
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

Oglądam własnie tego Dynamita i muszę przyznać, że otwarcie było świetne z tym brawlem w publice i skokiem z barierek. Jedyne co mam do zarzucenia, to standardowo - produkcja. Takie moonsaulty dostałyby w WWE kwardylion ujęć z każdej strony i kolejny pierdylion powtórek tych akcji podczas trwania tygodniówki żeby wbić wszystkim do głów wagę tego angle'a. Tutaj wyszło to słabo i prawie w ogóle nie było tego widać i do tego polecieli klasykiem z włączeniem muzyki, gdy ktoś nadal mówi przez mikrofon...

To martwi - w końcu weszła im już kasa z nowych kontraktów TV/HBO, także najwyższa pora podkręcić ten aspekt. :ttrip:

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Jeffrey Nero
      Zadajesz dalej.
    • HeymanGuy
      Domyślam się, że nie chodzi o twórców tych kul, tylko o sam efekt ich działania. Te kule z Ziemi spełniają 1-2 życzenia i są ograniczone mocą twórcy. Kule z Nameku są większe, spełniają 3 życzenia i z tego co pamiętam miały większą moc. W GT chyba było coś na zasadzie Czarnych Gwiezdnych Kul, które spełniały po jednym życzeniu, ale ich użycie groziło zniszczeniem planety, jeśli nie wróciły do roku od ich zużycia (w sensie, że na planetę na której zostały użyte).
    • HeymanGuy
      To w sumie tylko kwestia czasu, tak jak kolega wyżej wspomniał. WWE w swojej historii rzadko kiedy podejmowało współpracę z innymi federacjami bez ukrytej agendy, więc jeśli ktoś wierzy, że TNA wyjdzie na tej współpracy jak Zabłocki na mydle, to... cóż, chyba się nie myli. Z perspektywy WWE, to po prostu rozszerzanie terytorium i zabezpieczanie rynku. To zawsze kończy się tak samo – mniejsza federacja zostaje albo połknięta, albo odstawiona na boczny tor, kiedy przestanie być potrzebna. Ten cały plan z wprowadzeniem TNA na opuszczone przez WWE sloty telewizyjne? Strategia czystej wody. WWE chce zapewnić, że AEW nie przejmie tych czasów antenowych, zwłaszcza na rynkach międzynarodowych. AEW już teraz czai się jak sęp, by zgarnąć każdy kawałek miejsca, gdzie tylko może, a WWE – mając kieszenie wypełnione pieniędzmi TKO – woli podsunąć TNA jako „bezpiecznego partnera”. Pamiętajmy, że WWE to maszyna korporacyjna – ich strategia zawsze opiera się na kontroli. Co do tego, że WWE przejęłoby TNA – jestem w stanie w to uwierzyć na 100%. Historia pokazała, że każda firma, która blisko współpracowała z WWE, koniec końców traciła swoją niezależność (ECW, WCW, Evolve – przypomnijcie sobie te wszystkie przypadki raz jeszcze). Jednym z niewielu wyjątków było NJPW, ale to wynika bardziej z tego, że Japonia to inny rynek z własnymi zasadami gry, a WWE nigdy nie miało tam tak silnej pozycji. W przypadku TNA, które jest amerykańską federacją z niestabilną historią, raczej nie ma miejsca na sentymenty. TKO wyłoży kasę, WWE zgarnie zasoby (bibliotekę wideo, talenty, kontrakty telewizyjne), a TNA stanie się co najwyżej przybudówką, takim „podkręconym NXT”. Prędzej czy później panowie w garniturach po prostu pociągną za sznurki. I nie zdziwcie się, jeśli za rok albo dwa Impact wyląduje jako kolejny dodatek do oferty na Peacocku, Netfliksie, czy ciul wie gdzie z rebrandingiem i jakimś nowym WWE Originals w stylu „Rise and Fall of TNA”. Czy mi to przeszkadza? Raczej nie. Po prostu taka jest rzeczywistość wrestlingowego biznesu. Trudno mieć nadzieję, że nagle WWE zacznie działać z czystym sercem i bez drugiego dna. Jeśli to TNA podpisało tę umowę, to pewnie liczyli na korzyści krótkoterminowe, ale w dłuższej perspektywie ta współpraca może ich zjeść od środka.
    • Jeffrey Nero
      W serii Dragon Ball, Dragon Ball Z i Dragon Ball GT oczywiście najważniejszą postacią jest Goku, ale równie ważną rolę pełnią smocze kule. Pojawiły się trzy wariacje kul czym się różniły?
    • IIL
      Jemu raczej o to chodzi, aby takie werbacje jak najbardziej odłożyć w czasie i nie pokazywać tych ludzi więcej w tv. Przykład wzięty z polityki Vincenta (chociaż ten wolał zajobbować najpierw delikwenta na maxa). Praktycznie wszystkie przejścia z AEW do WWE okazały się wielkim sukcesem (Cody jest ich największym drawem, Punk tuż obok).  Dla przypomnienia puścił Cody'ego wolno mimo, że miał klauzulę na przedłużenie jego kontraktu i zwolnił Punka, gdy ten miał dalej przynajmniej rok + czas kontuzji. Mógł każdego z nich uwalić na dobre miesiące/lata w poczekalni.  Ponad pięć lat nauczyło go brudnych i względnie niezbędnych taktyk.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...