Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

WWE PPV - Hell in a Cell 2019 (dyskusja, zapowiedź, spoilery


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline

Jedyne logiczne wytłumaczenie jest takie że Fiend przysnął po tej nudnej ofensywie Rollinsa (najbardziej płytki moveset ever), więc dobroduszny sędzia chciał zakończyć walkę by ten mógł sobie dalej pospać, mimo barana który ciągle w jego łeb. Niestety kiedy sędziowie wpadli na pomysł by go wywieźć z ringu nie budząc go jednocześnie, jeden z nich musiał być o jeden decybel za głośno skoro Fiend się zbudził i chciał wyrwać szklaną szczękę Rollinsa. Bo nie od dziś wiadomo że imprezowym hitem w Firefly Fun House jest "stary niedźwiedź mocno śpi"...

 

Obejrzałem walkę głównie przez ten outrage ludzi że to skandal itp. i tak szczerze to trochę się dziwię. Głównie dlatego że po Dabju należy się spodziewać głupot - FFH możemy traktować poważnie jako dobrą rozrywkę, ale Dabju? Dabju jest niepoważne, dobrze o tym wiemy :wink:

 

Sama walka .... zabawna? I frustrująca. Zabawna bo te teksty sędziego typu "zastanów się co robisz" albo któregoś z komentatorów że "on zrobi większą krzywdę sobie niż Wyattowi mordując go" - normalnie hity jak na stand upach Paczesia :lol: :lol: :lol: I Rollins jeszcze płacze po tym ostatecznym uderzeniu :lol: :lol: :lol: Zabawna ponieważ uderzenie dużym młotem było ok, a mały młoteczek Trajpla zakończyło walkę przez dq :lol: Frustrująca natomiast bo Rollins ma tak bezpłciowy moveset że jedyny powód dla którego mógłbym być o cokolwiek zły to, to że on dalej jest mistrzem czego faktycznie mógłbym mieć dość. Suicide dive, superkick, frog splash, stomp i w kółko .... śmierdzi najgorszymi indysami. Lesnar spamując swoimi suplexami chociaż dominuje przeciwnika, a te shity Rollinsa to zwykłe przerywniki, i to średnio ekscytujące.

 

Fiend będzie rozpierdalał do WM z pasem czy bez - to się nie zmieni. Nie będzie żadnego streaku. Oczywiście przypominają się te wszystkie joby Wyatta na WM-kach które mocno hamowały jego postać, ale coś nie widzi mi się by Wyatt i jego wrestlingowa Jedyneczka dla Świetlików miałyby mocno ucierpieć - można zagrać w nuty że Fiend za bardzo "dał dojść do głosu" Wyattowi czy coś w podobne tony "rozdwojenia jaźni". Koniec końców, sam nie wiem, żadnego bólu z powodu tej walki nie mam. Nie widzę w tym niczego szokującego czego bym nie widział. Jedyne to że Rollins jest ciągle mistrzem ... koleś mnie nudzi jak nigdy. Inna sprawa że wrestlingu nie oglądam/odbieram już tak mocno uczuciowo, ani personalnie. Ot kolejny chujowy finish. Walka dała mi trochę rozrywki i śmiechu, więc swoją rolę poniekąd zrobiła. Takie zdanie zdystansowanego od wrestlingu fana.

Edytowane przez Jack Doomsday
  • Odpowiedzi 22
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • BPG

    4

  • Pavlos

    3

  • DashingNoMore

    3

  • CzaQ

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

WWE oficjalnie zmieniło końcówke walki na "Referee stopage"

 

I jest to jedyne logiczne oraz akceptowalne wyjaśnienie. Teraz problem jest w tym, że to oznacza, że Fiend wmoczył ^^. Do tego sprawia, że wszystkie kick-out'y na jeden nie miały sensu... bo z jednej strony budujemy Wyatta na coś nie do pokonania a z drugiej sędzia uznaje, że nie może on kontynuować walki.

Ogółem obejrzałem sobie ten pojedynek jeszcze raz. Szczerze? Wyciąć te 15 Curb Stomp'ów, wyciąć kick-out'y na 1 i finish przez stopage a wydźwięk byłby zupełnie inny. Poszedł mocny overbooking. Nie lubiłem jak Lesnar kick-out'ował po kombach trzech finisherów, kręciłem nosem gdy robił to Strowman ale wciąż było to akceptowalne. Tutaj popchnęli to do granicy absurdu. Curb Stomp już nic nie znaczy(a był okres gdy był on naprawdę dewastującym finisherem) a końcowy zryw Braya mi tego nie ratuje. 2 Curb Stompy bym jeszcze zniósł, akcje z przedmiotami były okej. Zakończenie z krwawiącym Rollinsem również świetne... ale po drodze coś spieprzyli. A miało być tak pięknie.

 

Ogółem to był najgorszy możliwy timing na takie spieprzenie zakończenia PPV. Właśnie zachęcili ludzi do tego by przerzucili się na tygodniówkę AEW, oprócz tego po takim zakończeniu wątpię by kolejne SmackDown znów włączyło prawie 4 miliony ludzi. Strzał w stopę, który odbije się WWE czkawką. Polecą głowy... chyba, że bookował to Vince... on się sam nie zwolni ^^


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Sasha z Becky nie wypadły źle, ale liczyłem na więcej. Czegoś brakowało. Jedyny spot, który wymagał użycia akurat tej klatki, to ten dropkick w rogu, gdzie ułożyły krzesło na kijach kendo. Banks głównie męczyła Meteory. Mało odkrywczo było. Lynchówna broni - tego się nie spodziewałem. Teraz nie ma kogo na nią posłać.

 

Tornado Tag zaczął się bardzo dynamicznie, a potem zaczęło się męczenie 2v1 przez gigantów. Logiczna strategia, niestety mało widowiskowa. Pod koniec ciężko mi było odzyskać zainteresowanie. Wygrana "zlepka" to dla mnie kolejne zaskoczenie. A ten przytulas? Przesada.

 

Ali vs Orton w głównej karcie PPV, bo tak. To mówi dużo o storyline'ach.

 

Kobiece TT - podobnie. KanaChanTV > pasy. Ale skoro już przejęły tytuły... Chciałbym wierzyć, że coś ruszy.

 

OC, Vikingowie i Braun - kolejna zapchajdziura

 

Tamina 24/7 champem, CORAZ GORZEJ

 

Gable z Corbinem przynajmniej mają story. Nadal można się kłócić, czy to nie za krótkie na niedzielę, ale Chad w karcie mnie cieszy, to mogę nie być uczciwy ;)

Here's your winner... Shorty Gable? Really?

 

Truth mistrzem 24/7! A fragment z Funakim to póki co highlight tej marnej gali.

 

Charlotte coraz bliżej rekordu tatusia. Czy walka była dobra? Nie wiem, bo wybitnie mnie to nie interesowało i przewinąłem. A Bayley się poryczała, ojej.

 

Nawet mi nie wadzi to czerwone podświetlenie w ME... Były gorsze rzeczy.

Oj, złe to było. Zrobili z Fienda terminatora nie do uwalenia (ilość rzeczy, które przyjął, jest chora), by na ostatniej prostej się zatrzymać, przerywając walkę w HIAC, co było kretyńskie. Tym bardziej że chwilę później Bray tak po prostu wstał. Kompletnie bez sensu. Raz myślisz, że pocisną na całość, to oczywiście trzeba przeciągnąć. Robienie z tej klatki przystanku...

 

Dawno takiej padaki nie było. :?

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  16
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  27.02.2019
  • Status:  Offline

Naliczyłem 11 stompów.

Swoją drogą o jakie wpisy Rollinsa chodzi?


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Kickoff - Lacey Evans vs Natalya

Lacey Evans agresywnie rzuca się na Kanadyjkę żeby uwalić po dźwigni. Jeszcze ta plomba na koniec. "Majteczki, a może raczej sukieneczki w kropeczki" nie mają, co chyba liczyć na aprobatę "kreatywnych".

 

Ocena: 2/5

 

Pierwsza walka - RAW Women's Championship: Sasha Banks © vs Becky Lynch

Generalnie fajne starcie. Ponownie dziewczyny nie zamierzały się oszczędzać. Pomysłowy spot Dropkickiem na krzesło w rogu klatki. Wykorzystanie stołu również ujdzie choć wolałbym chyba związane z nim zakończenie zamiast rzutu na krzesła.

Lynch obroniła to chyba jednak do niebieskich nie przejdzie. Nie wiem, co teraz z Sashą. Drugie PPV, w którym nie zdobyła pasa, choć na CoC skończyło się to dyskwalifikacją zatem być może dostanie jeszcze trzecią szansę.

 

Ocena: 3+/5

 

Druga walka - Roman Reigns & "Nowy" Daniel Bryan vs Erick Rowan & Luke Harper

Dobrze, że dodali Tornado. Zawsze to jakaś różnorodność w karcie i szansa, że nie przynudzą w ringu. Były dobre momenty, głównie za sprawą Bryana, co nie powinno dziwić. Niestety chwile przewagi Rowana i Harpera zamulały. Romek musiał odwalić 2 Speary i zakończyć tym walkę. Szczerze to nawet nie jestem tym zdziwiony. Prędzej uwierzę w push dla Chada Gable'a niż Rowana.

 

Ocena: 2+/5

 

Miło byłoby gdyby Fiend jeszcze się pobawił na samym PPV z Rollinsem.

 

Trzecia walka - Randy Orton vs Ali

I jest pierwszy zapychacz w głównej karcie. Jest Ali tyle, że tym razem jobbnął Ortonowi, a nie Shinsuke jak podejrzewałem wcześniej. Przedłużony squash, w którym coś tam Amerykanin pakistańskiego pochodzenia powalczył, ale nadział się w końcu na "niespodziewane" RKO. :roll:

 

Ocena: 2/5

 

Czwarta walka - Women's Tag Team Championship: Alexa Bliss & Nikki Cross vs The Kabuki Warriors

To teraz dla odmiany zapychacz o stawkę. Shot na pas sobie wzięły Azjatki i... Wygrały?! :shock: Asuka brała korepetycje u Tajiriego i opluła farbą Nikki. Spoko, szkoda tylko, że od tak po prostu. Nie sądzę, aby run Azjatek był jakiś wybitny. I co teraz z "przyjaźnią" Alexy i Szkotki? Jest szansa, że Bliss może zacząć pruć się do koleżanki o porażkę. W końcu to Cross została spinowana.

 

Ocena: 2/5

 

Piąta walka - The O.C. vs The Viking Raiders & Braun Strowman

Znowu przerwa na siku. Na RAW z tym.

 

Ocena: 2/5

 

Jest Carmella i jest Truth. Szansa, że coś odwalą z 24/7.

 

Szósta walka - King Corbin vs Chad Gable

I na co było tyle pierdzielić? Znowu typowy pojedynek małego z żałosnym wielkoludem. Co za dno.

 

Ocena: 2/5

 

Co się tam odwaliło z Taminą i Funakim? :lol: Truth odzyskał pas.

 

Siódma walka - SmackDown Women's Championship: Charlotte Flair © vs Bayley

Dziesięć minut obijania Bayley jeszcze zakończone wygraną Flair. To było pewne, że przynajmniej jedna z babek broniących tytułu pożegna się z pasem. Większość w tym ja stawiało na Becky, a tutaj uwala "przytulaska" w mocno przeciętnym starciu. Nic nie pokazała i jeszcze się pruje do rywalki, a potem rozkleja. Kto to rozpisał?

 

Ocena: 2/5

 

Chad niedługo cieszył się z wygranej. Baron dorwał go na zapleczu, czyli jest ryzyko, że ciągniemy to dalej.

 

Ósma walka - Universal Championship: Seth Rollins © vs "Diabeł" Bray Wyatt

Tak dobrze się zaczęło, moment w którym Fiend od razu wstał po pierwszym Curb Stompie sztos. Potem już zaczął się popis "kreatywnych". Nie wiem czy oni robią to na złość Wyattowi, który podobno sporo włożył w tą postać. To, co spadło na jego łeb to powaliłoby Takera, Lesnara i Kane'a w kwiecie wieku razem wziętych. :shock: Za wiele. Spoko, że promują "Diabła", ale moim zdaniem co za dużo to niezdrowo. Już nawet w trakcie przestałem liczyć kolejne Stompy. Rezultat nie cieszy, a w końcówce Rollins rzygnął juchą po włożenia ręki do pyska, za to Bray przetrwał bez rysy krzesło, drabinę, drabinę przez krzesło i Sledgehammer przez skrzynię, a to wszystko prosto w kinol. :roll: Samo krawienie u Setha wyglądało poważnie. To, co teraz przerwa i szpital czy, jednak mistrz to również nadczłowiek i efekty krwotoku po prostu prześpi jak kaca?

 

Ocena: 3-/5

 

"+"

- Sasha z Becky zrobiły walkę wieczoru

- jeżeli cyrk z Truthem jest jednym z ciekawszych momentów to wiedz, że jest bardzo źle

 

"-"

- totalnie przesadzony ME, z robieniem z Wyatta bardziej niezniszczalnego niż Lesnar i Reings, do tego brak wyniku i uraz Rollinsa wyglądający śmiertelnie groźnie, z którego pewnie wyjdzie w jeden dzień

- masa zapychaczy, które zostały wciśnięte w dzień gali, a nie jak zwykle zapowiedziane przed

- inne walki, które były w karcie wcześniej również zawiodły zwłaszcza starcie o pas kobiet u niebieskich

 

Dobry humor po SmackDown skutecznie zmazany przez PPV, którą WWE najwidoczniej miało w dupie. Najdziwniejsze w tym wszystkim, że tylko kilka walk zostało naprawdę na to przygotowane, a reszta poszła na zajęcie czasu antenowego i uśpienie widza. Nie wiem czy oni już mają w głowie Draft czy jak, ale mamy jeden wielki burdel. O walce wieczoru już nawet nie chce mi się wypowiadać. Najgorsze PPV w roku obok Super szmiry dla Arabów.

 

Ocena końcowa: 2/5

Edytowane przez Pavlos

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  10 243
  • Reputacja:   255
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Lynch vs. Banks - Vinnie zaczął z grubej rury, bo w openerze dał naprawdę solidny, kobiecy HIAC, który fajnie się oglądało. Obie dziewczyny zostały bardzo mocno i równorzędnie rozpisane, kontrowały się co chwilę, a przewagi zmieniały się jak w kalejdoskopie. Łatwo było się wkręcić w to starcie, bo pomiędzy Beczką i Saszetką jest dobra ringowa chemia. Troszkę skiepścili to zakończenie, bo Gang-Banks trzymana w subie, miała krzesełko w zasięgu ręki i na luzie mogła nim przydzwonić rywalce (wręcz się o to prosiło), a tutaj krzesełko zostało wykorzystane do tego, żeby Sasha w nie... odklepała. Nie ma się jednak co czepiać, bo sama walka była ogólnie w pytę.

 

2. Reigns & Bryan vs. Rowan & Harper - chyba ze mną coś nie tak, ale podobało mi się to starcie :wink: Chyba głównie przez swoją dynamikę, bo non stop była akcja, a "duzi" kompletnie nie zamulali w ringu (naprawdę poruszali się szybko jak na takich wielkoludów), tylko permanentnie garowali tych "dobrych". Walka była rozpisana tak jednostronnie (ex-Młociarze gasili Koziołka i Pięknego jak pety), że aż nie chciało mi się wierzyć, że walną na koniec sztampę z reaktywacją face'ów i ich finalnym win'em (cały czas liczyłem na zdradę Danielsona), ale niestety tak się właśnie stało, tak więc na finiszu pozostał niesmak. Nie zmienia to jednak faktu, że całkiem przyjemnie oglądało mi się tą demolkę, bo Rowan i Harper jako destroyerzy sprawdzają się całkiem spoko.

 

Po tych dwóch, podejrzanie niezłych walkach, zaczął mi się przypominać ten stary mem z żabą na łące (gdzie żaba leży sobie z głową opartą na kamieniu, w ustach żuje źdźbło trawy, patrzy rozanielona w bezchmurne niebo i mówi do siebie: "cóż za piękny dzień, słoneczko przygrzewa, na niebie zero chmur, a strumyk szemra obok... Taaak, zaraz pewnie przylecą bociany i wszystko spierdolą!" :D

Tutaj na "bociany" także nie trzeba było długo czekać...

 

3. Orton vs. Ali - typowy zapychacz, gdzie ani przez chwilę Randal nie był poważniej zagrożony i nie pozwolono nam ani przez chwilę uwierzyć, że Ali-baba może tu zrobić niespodziankę. Dali poskakać kudłatemu, żeby później Randolf gladko go ujebał przez - notabene standardowo świetnie odpalone - RKO (jedyny ciekawy motyw w tej walce)

 

4. Bliss & Cross vs. Kabuki Warriors - wyciągnęli Azjatki z najdalszych zakamarków dupy i dali im jeszcze skroić Mistrzynie z pasów... Nice :roll: Nie żebym miał coś przeciwko Kabuki Warriors (bo skillsowo dziewczyny są świetne), ale ich wypromowanie przed tą walką było żadne, a sam przebieg starcia był taki jakby Blisska i Krzyżowa walczyły z jakimś randomowym tagiem na tygodniówce (te bitch slapy rozdawana Aśce przez Alkę... Aż się nie chciało wierzyć, że to ta sama niezniszczalna Asuka, którą kiedyś typowano na pogromczynię Rondy...).

Sama walka niczym nie porwała. I jeszcze ta zmiana Mistrzyń po słabym kancie w finiszu...

 

5. Vikingowie & Strowman vs. O.C. & Styles - kurwa, czy tylko ja miałem wrażenie oglądając to starcie, że wjebali je tutaj tylko dlatego żeby zapchać na siłę kartę i z litości dać chłopakom trochę zarobić? Nie, no fajnie się ogląda Raidersów jak takie wielkie chłopy robią wygibasy w ringu (świetnie się poruszają jak na takich klocków), ale ogólnie walka kompletnie mnie nie potrafiła wkręcić (zacięcie walczyłem z morzącym mnie snem) i jeszcze dobił mnie debilny finisz, gdzie zakończyli to przez DQ (zakończenie przez DQ, na PPV, w walce "bez znaczenia"??? Serio nie mogli jobnąć któregoś z łysoli? :roll: ).

Jedyny dobry myk, to Styles, który na koniec, po wyłapaniu gonga od Brauna twardo twierdził, że nic mu nie jest, a nogi rozjeżdżały mu się jak dziewczynom z Roksy na widok kasiory :D Widać, że pompują Strowmana (jakie to niby ma pierdolnięcie w łapie) przed konfrontacją z Fury'm.

 

6. Corbin vs. Gable - kolejne gówno niegodne by za nie płacić na PPV. Korbowód ponabijał się z konusa, potyrał go w ringu, żeby finalnie frajersko dać się zrolować. Sztampa, nuda i kolejna pozycja godna przewinięcia. A Gable to powinien się nauczyć wykonywać Ankle Lock zanim zacznie go używać, bo zamiast stopę rywala skręcać, to pcha ją w górę - co wygląda żenująco i kompletnie traci na wiarygodności :roll:

 

7. Bayley vs. Flair - po takim składzie spodziewałem sie o niebo więcej, a dostaliśmy typowego średniaka, w wyniku którego pas zmienił właścicielkę. Dalekie to było od bookingu i chemii z walki Beczki z Saszetką. Szkoda, że już na tym etapie skroili Przytulaskę ze Złota, bo heelująca zaczęła być o wiele ciekawszą postacią, a z tego jej "zakłamania" szło jeszcze sporo wycisnąć.

Dziwię się, że Przyjaciółka Banks nie przybyła tutaj z pomocą i we dwie nie wydymały Jabłecznikową. Ogólnie jakaś po chuju ta przyjaźń Sashy z Bayley, ale kto tam zrozumie baby :wink:

 

8. The Fiend vs. Rollins - kuriozalny, mocno promujący Wyatt'a, ale ciężki dla oka main event. Najpierw Diabeł wręcz squashuje Rollka, następnie Seth przejmuje prowadzenie, używa "najcięższych dział" i nie mogąc dojebać Bray'a (ten kick outuje na luzaku po wszystkich asach z rękawa) - tak go demoluje, że... Sędzia przerywa walkę, z samego założenia będącą "nieprzerywalną" w ten sposób :roll: A wszystko to, w irytującym, czerwonym świetle, tak jak kiedyś było przy walkach Kane'a.

Niby zrobili tym pojedynkiem z Fienda niezniszczalnego potwora (aż by się chciało zobaczyć jego starcie z Lesnarem, po takim "pokazie" kuloodporności), ale pogrzebali tym samym cały main event, który trudno traktować w innych kategoriach niż wyłącznie jako "ciekawostkę".

Swoją drogą, skoro Sędzia przerwał to w trosce o zdrowie Wyatt'a, a ten za chwilę "zmartwychwstał" i poskręcał Rollasa w precel, to czy walka nie powinna być kontynuowana, przy takim gimmick matchu jak HIAC?

 

Reasumując - chujowe, nużące PPV, gdzie połowę walk wrzucili na siłę, żeby tylko zapełnić kartę, olewając fakt ich tygodniówkowego poziomu. Poza tym, oprócz dwóch pierwszych starć, cała reszta trąciła chujnią, a main event - choć mocno promujący The Fienda - był raczej jakąś dziwną pokazówką, niż stricte klasycznym starciem. Głupawe przerwanie walki HIAC w main evencie jest "wisienką" na tym fake'owym torcie. Moja ocena: 2-/6.

 

[ Dodano: 2019-10-09, 01:14 ]

Trzeba było trzymać pas z dala od Fienda a sam Fiend powinien być specjalną atrakcją dla urozmajcenia tych przynudnawych gal. Naprzykład walczy sobie Natka z Lacey a tu cyk, gasną światła i Fiend zapina sharpshootera

 

Albo jeszcze lepiej zapina Lacey :twisted:

A tak na serio, to ja od samego początku twierdziłem, że postaciom o takich gimmickach jak Fiend, pas jest kompletnie zbędny.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  3 299
  • Reputacja:   564
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

:lol: :lol: :lol: :lol:

 

Tak na szybko luźne przemyślenia :

 

- czemu Beczka się przeżegnała przed tym spotem z krzesłem? xD faktycznie hardcorowy dropkick. "Schejn" by się uśmiał. Jeff Hardy też. Poza tym rzygam linczem. Mogli dać obojętnie komu gimmick badassa tweenera, a oni dali go głupiej dupie.

 

- Pięknie! To powinien być jakiś odgórny nakaz, że wszystkie walki Romana oraz Rowana od dziś będę tylko z no dq, ażeby ukryć ich wszystkie niedoskonałości w poczynaniach w ringu (ring skill 5/10 oraz 3/10 odpowiednio) oraz dało się ich oglądać bez niestrawności. Byłem pewny odwrotnego wyniku i być może heelturnu koziołka - a tak dostaliśmy czysty finish. Jeszcze raz - do czego prowadził ten cały storylajn?? :roll:

 

- Randall zachwalał walkę swojego byłego podopiecznego Cody'ego z młodym wilkiem Guevarą i sam chciał odpitolić coś fajnego z cruiserem. Niestety nie pykło. Prócz ostatnich sekwencji i ładnego RKO - bieda.

 

- Tag teamy dup - skip. Zostawiam takie rzeczy dla fanów Greya. btw. od kiedy japonki to heelówki?

 

- Jak się zapowiada mystery partnera to lepiej żeby to był powrót/debiut i pierdolnięcie, a nie gość z obecnego rosteru i do tego drewniany. Ja pierdole, kto pamięta początek Jerishow?

I jeszcze to KO od Brauna xD teraz będą go promować jako gościa, który zabija łapą jak Fury. Cool story.

 

- Korba jest naprawdę trudny, skoro nawet Gable nie potrafi z niego czegoś sensownego wydobyć. Swoją drogą jakbym był w WWE i byłbym zabookowany na wygranego King of the Ring to od razu bym się zrzekł tego gówna. Nie miałbym ochoty zapierdalać w dziwnym stroju i udawać króla.

 

- Szarlota zgodnie z przewidywaniami zgarnia pas. Bejli przybita. Sasha przybita. Powinny coś odjebać.

aha.

 

- No i wisieńka na gównie - main event. Tak to spierdolić to jest strach.

Jako fan horrorów łyknąłem gimmick Wyatta jak nastolatka cumshota i nawet przestałem paczyć na jego ringową nieudolność, którą mało kto o dziwo zauważa. Ale tak zjebać wszystko. Po chuj to było? Jeszcze będą to kontynuiować. Coś miałem napisać, ale to było 5 dni temu i zapomniałem, więc zostawmy to jak jest.

 

Bez kitu jak będzie w grudniu głosowanie na heela roku to głosuje na Vince'a McMahona - tylko on potrafi sam sobie pierdolić własny biznes. Gość nie ogarnia i polecam szpital w Lublińcu.

Gala tygodniówka, wszystko poza openerem poniżej średniej. Tyle mamy z rewolucji.

"Życie jest za krótkie by oglądać walki z tygodniówek" ~Konfucjusz, 1867, kolorowane.

15595422535fc185b8ede06.png

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 61 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 17 951 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 690 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 100 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 174 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 545 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 868 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Kejrol
      Ona ma 24-25 lat i jest młodsza od ex-Sashy o 8 lat
    • Tomos
      No, masz rację, cofam. Jednak to:    JAK ŻEŚ MÓGŁ SKIPNĄĆ NAJLEPSZĄ WALKĘ KOBIET W 2025, A MAMY DOPIERO MARZEC  
    • MattDevitto
      Jedną z najlepszych rzeczy na gali ominąłeś - to tak jakbyś na Fame olał walkę rycerzy
    • IIL
      Niestety ciężko mi ostatnio znaleźć czas na forum i wrestling, ale obok tej gali nie mogłem przejść obojętnie. Revolution to tradycyjnie jedno z najlepszych wydarzeń roku w AEW – wystarczy przypomnieć sobie świetną edycję z 2020 roku z Orange Cassidy vs PAC (ta walka postawiła Orange’a na mapce) i Bucks vs Hangman & Omega, czy idąc dalej Punk vs MJF w Dog Collar z 2022, MJF vs Danielson w 60 minute Iron Man z 2023 i emerytura Stinga w 2024. Był też pamiętny Exploding Death Match Mox vs Omega w 2021, który wypadł niemalże świetnie, ale został niestety popsuty przez problemy techniczne. Revolution 2025 odbyło się w Los Angeles i uznanym w światku wrestlingowym crypto.com arena, czyli dawnym Staples Center. To tam odbyła się m.in. WrestleMania 21 oraz wiele innych ppv i tygodniówek WWE. Był to pierwszy raz, gdy AEW zorganizowało galę w tej arenie (wcześniej w tym markecie korzystali z KIA Forum). Adam Page -vs- MJF Max odwalił swój typowy bajt publiki z themem oponenta na wejście. Powoli budowali emocje i sprostali oczekiwaniom, odpalając konkretne widowisko w wykonaniu AEW oryginałów. Ten tombstone na krzesło poza ringiem wygrał w poniedziałek internety. Świetne przejście z Dead Eye z lin, po czym Hangman wytarł twarzą MJF’a matę, wgniatając go tam mocarnym Angel’s Wings. Zajebisty opener. AEW TBS Title: Mercedes Moné (c) -vs- Momo Watanabe Kilka fajnych spotów i ogólnie panienki się postarały, ale nie nazwałbym tego jakimś powrotem do hejdeju AJW z lat 90., jak to robił Excalibur na komentarzu. Do odnotowania fajny powerbomb w wykonaniu Moné poza ring i meteora Momo na krawędź ringu. Technicznie świetnie, ale nie wkręciłem się za bardzo w tę walkę. Swerve Strickland -vs- Ricochet Widziałem tych gości na żywo po raz pierwszy w 2014 roku i pamiętam, że Ricochet był już wtedy uznaną marką i miał świetną sylwetkę, natomiast Strickland podczas gali wXw, na jaką się wtedy wybrałem, był zwykłym szczylem z CZW i aż niemożliwe, że tak bardzo się rozwinął przez te dziesięć lat. Obaj zdają się być stworzeni dla siebie i spoty w ich wykonaniu wyglądają bardzo płynnie, miód wylewa się z ekranu, śledząc takie widowisko. Technicznie majstersztyk. Emocje dodały zagrywki Prince’a Nany (i jego matki w publice lol). Kilka super akcji, m.in. bieg Ricocheta po krawędzi barierek, spot na stole komentatorskim i mega mocne przejście z suicide dive’a w Death Valley Driver... Strickland wygrywa i zostaje nowym pretendentem... Powinien zdobyć wkrótce pas, a na All In 2025 walczyć z Bobby’m Lashleyem... AEW Continental Title: Kazuchika Okada (c) -vs- Brody King Piękne wejście Okady. Gościu ma taki vibe jak niegdyś w New Japan i prowadzenie jego postaci to ogromny plus. Walka przypominała dobry G1 Climax match z wiadomym wynikiem z góry, ale było na co popatrzeć. Rainmaker na koniec pięknie wszedł. AEW World Tag Team Titles: The Hurt Business (c) -vs- The Outrunners Outrunners szybko stali się over swoimi zabawnymi skitami niczym Southpaw Championship Wrestling (pamięta ktoś ten program na WWE Network?). Ringowo nie wyszło to jednak za ciekawie i wydaje mi się, że HB dało im aż za dużo ofensywy. Benjamin i Lashley wyglądają jak dwa czołgi i powinni być bardzo dominująco bookowani. Moment, w którym jeden z Outrunners (ten, który wygląda jak Hogan z Wish’a) miał swój moment, gdzie „Hulk upował”, wypadł dość niezręcznie. Ogółem jedynie słuszny wynik, ale nie wyszło z tego za dużo dobrego. The Outrunners powinni na długi czas wrócić na koniec kolejki. AEW Women’s World Title: Toni Storm (c) -vs- Mariah May Od razu przeszli do konkretów i zaczęli nawalać się mocnymi spotami na rampie. Każda z ich walk wyszła super, także tutaj nie mogło być inaczej i zakończyli tę historię mocarnym bloodfestem. Fajny piledriver na schodach, po czym zabrali się za szkło niczym Axl i Ian Rotten w Taipei Death Match... Piękny Storm Zero na stole pod koniec. Ross fajnie podsumował: „Thank God it’s over”... Świetna końcówka najlepszego feudu kobiet w AEW. AEW International Title: Konosuke Takeshita (c) -vs- Kenny Omega Totalnie nie kupuję tej wejściówki Kenny’ego. Pasowałaby do heelowego charakteru, ale w tej formie wybija nieco z klimatu. Walka ok, oparta na oczywistym schemacie obijania brzucha Omegi, rezonując z kontuzją, jaka wybiła go na rok z akcji. Nie było jakiegoś OMG momentu albo czegoś wartego zapamiętania na dłużej. Kenny wygrywa, zostaje pierwszym Grand Slam champem w AEW... Czyżby Okada vs Omega na All In 2025 było Title vs Title? To dobra okazja, żeby zunifikować te dwa pasy... Steel Cage: Kyle Fletcher -vs- Will Ospreay Ta walka to główny punkt tej gali i coś, na co wszyscy najbardziej czekali. Oczekiwania były niebotyczne i Ospreay oczywiście dowiózł. Od samego początku był sztos – super wejściówki, fenomenalny staredown na szczycie klatki. Dużo stiffu i mega akcji. Gdy przygotowali się do skoku z klatki, Excalibur trafnie skomentował to tym, że całe Los Angeles wstrzymało oddech. Mega końcówka po Tiger Driver ’91. Po czymś takim po raz kolejny można utwierdzić się w przekonaniu, że Will powinien być asem fedu i być głównym mistrzem. 10/10. AEW World Title: Jon Moxley (c) -vs- Cope Z jednej strony Mox i Cope to jedne z największych gwiazd w karcie i powinni zamykać te PPV, ale ciężko się to oglądało po tak mocarnych walkach. Nie zrobili niczego źle, ogarnęli co mieli, ale wyglądało to dość sztywno. Jedynie run in i próba pinu Cage’a ożywiła publikę. Dziwna przegrana Christiana przez odklepanie tuż po wejściu do walki... Nie ogarniam. Cage mógł wygrać i być dobrym transitional champem. Cope mógł przejść heel turn i wznowić tag team. W takim układzie na następnym PPV Mox vs Strickland i czas na zasunięcie kurtyny nad tą stajnią Moxa. Ogółem jedno z lepszych PPV w wydaniu AEW. Końcówka pozostawia negatywny posmak, ale to, co działo się wcześniej, to AEW w najlepszej okazałości. Polecam.  
    • CzaQ
      @ Tomos  co coo?     Mieliśmy 9 championów AEW, kolejność chronologiczna : - Krzychu Jerychoński - robił robotę gimmickami i dostarczał rozrywkę, - Mox miał 4 title reigny - 2 z nich były kozackie, ten teraz jest dziwny, a jeden krótki z tego co pamiętam.  - Kenny Omega - Według mnie było nieźle. Dawał dobre walki i jakoś się wyróżniał. - Kowboj - niestety, ale lepiej wyglądał kiedy gonił za pasem niż kiedy go miał, bo run był nudny. Jego postać też jakoś specjalnie nie 'odżyła' po zdobyciu pasa. Był, bo był i taka jest prawda. Pornowąs z lat 80-tych nie pomaga. - Pancur - można go lubić lub nie, ale star power był ogromny.  - MJF - od początku kozak postać i dostarczył jako mistrz. Zaczął przygasać kiedy z feudu z Adasiem Kapustką wyszło fiasko.  - Samoa Joe - dla mnie nieporozumienie, bo nagle zaczęli robić z niego kozaka, ale jednak fajnie się go oglądało jako destroyera.  - Swerve - bardzo się rozwinął i pokazał z bardzo dobrej strony. Jako mistrz wyglądał dobrze i dostarczył kilka momentów.  - Daniel Bryan - IMO był niezły, ale tylko niezły . Czegoś mi brakowało prócz dobrych walk.    Według mnie Mox był najlepszym mistrzem podczas, któregoś z pierwszych runów (nie pamietam) wraz z Krzysiem oraz MJFem.  Najgorszy był właśnie Kowboj, który się nie sprawdził - był w tym wypadku Dolphem Zigglerem, któego fajnie się oglądało, ale nie jak był mistrzem.  A wszystko to co pomiędzy to kwestia subiektywna. Bardzo ciężko byłoby zrobić taki ranking mistrzów.    A i zapomniałem wspomnieć o main evencie - byłaby to walka dwóch najlepszych theme songów... tylko, że Edge ma dziwnie zmodyfikowanego Metallingusa (propsy dla publiki za śpiewanie), a Mox niestety nie ma Wild Thing tylko japońskie generyczne gówno. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...