UFC Fight Night 131: Rivera vs Moraes

[Morison]

 

Data: 1 czerwca 2018

Miejsce: Adirondack Bank Center, Utica, New York, USA

Transmisja: Fox Sports 1 / FightPass / Polsat Sport

 

Walka wieczoru

135 lbs: Jimmie Rivera (21-1) vs. Marlon Moraes (20-5-1)

 

Karta Główna (04:00)

155 lbs: Gregor Gillespie (11-0) vs. Vinc Pichel (11-1)

265 lbs: Walt Harris (10-7) vs. Daniel Spitz (6-1)

170 lbs: Jake Ellenberger (31-13) vs. Ben Saunders (21-9-2)

145 lbs: Julio Arce (14-2) vs. Daniel Teymur (6-1)

205 lbs: Gian Villante (16-9) vs. Sam Alvey (32-10)

 

Karta Wstępna (02:00)

125 lbs: Sijara Eubanks (2-2) vs. Lauren Murphy (10-3)

155 lbs: Nik Lentz (28-8-2) vs. David Teymur (7-1)

170 lbs: Belal Muhammad (13-2) vs. Chance Rencountre (12-2)

155 lbs: Desmond Green (20-7) vs. Gleison Tibau (33-13)

 

Preeliminacje FightPass (00:30)

115 lbs: Jessica Aguilar (19-6) vs. Jodie Esquibel (6-3)

135 lbs: Johnny Eduardo (28-11) vs. Nathaniel Wood (13-3)

125 lbs: Jarred Brooks (13-1) vs. Jose Torres (7-0)

 

 

Jimmie Rivera Last 3: Thomas Almeida (DEC) | Urijah Faber (DEC) | Iuri Alcantara (DEC)

Marlon Moraes Last 3: Aljamain Sterling (KO) | John Dodson (DEC) | Raphael Assuncao (DEC)

Niepokonany od dekady Rivera stanie przed szansą zagwarantowania sobie walki o pas, w przypadku pokonania Brazylijczyka, gdyby to jednak Marlon wyszedł zwycięsko z tego starcia, to mimo, że panowie są sąsiadami w rankingu, nie jestem pewien, czy Moraes ma na tyle duże nazwisko, by w tak szybkim tempie zawalczyć o tytuł. Obaj zawodnicy prezentują bardzo wyrównany poziom i bardzo mocne, jak na kategorię piórkową uderzenie, kondycyjnie także świetnie sobie radzą, powinna być to ciekawa dla oka walka, gdzie minimalnie więcej atutów widzę po stronie Amerykanina.

 

Kolejna kiepska karta, chociaż widzę więcej ciekawych walk niż tydzień temu, mam nadzieję, że w walce ciężkich nie będzie zbyt wiele przytulania, może Śmieszek Alvey pójdzie za ciosem i efektownie ubije kolejnego rywala, chyba rzucę też okiem na występ Aguilar, bo przeciwniczka do ogórów nie należy, aż dziwne, że przy tak kiepskiej obsadzie karty, znalazły się tak nisko wśród zestawień.

[-Raven-]

Poza main eventem, warto jak zwykle mieć oko na niezwykle utalentowanego "wariata" jakim jest Gregor Gillespie. W jego przypadku raczej nudna walka nie wchodzi w rachubę, bo facet uwielbia wchodzić w berserkerskie brawle. Niestety nadal nie dostał rywala, w walce z którym mógłby potwierdzić to, że nie od parady uznawany jest za jednego z największych prospektów w UFC.

 

Reszta karty dość mocno ssie pałke, tak więc raczej sobie ją daruję, tym bardziej że będę już siedział na walizkach (wieczorem spadam na urlopik )

[N!KO]

Gian Villante (16-10) vs. Sam Alvey (33-10) – Po przebiegu walki raczej skłaniałem się ku Villante. Sam był bardzo statyczny, nie szedł nigdy do przodu, liczył tylko na to, że Gian pójdzie niczym Zombie (tudzież Prachnio) i wejdzie w jego lewą. Inna sprawa, że Gian też nie dał odczuć swojej przewagi jakoś wyraźnie, to może pluć sobie w brodę. Stójkowa „wojna” bez historii.

 

Jake Ellenberger (31-14) vs. Ben Saunders (22-9-2) – Ależ mu się fartnęło z tym kolanem. Trafił idealnie w wątrobe, a Ellenberger się złożył i nie był w stanie na jakąkolwiek odpowiedź. Wątroba odcięta - nie ma człowieka. Ostatnie 10 walk Jake’a to rekord 2-8. W UFC przespali temat? Wypada gościa puścić do Bellatora.

 

Walt Harris (11-7) vs. Daniel Spitz (6-2) – Walt nigdy nie był wielkim fighterem, nigdy też nim nie zostanie, ale tutaj liczyłem na to, że dopadnie Spitza. Daniel chciał ciągle walczyć w dystansie, ale niewiele szkód z tego dystansu robił. Jak tylko Harrisowi udawało się skrócić dystans, to leciały ciężkie bomby (czyt. zaczynało się coś dziać). W końcu trafił czysto, a po oczach było widać, że Spitza już w domu nie ma.

 

Gregor Gillespie (12-0) vs. Vinc Pichel (11-2) – Zapasy Gillespiego były zbyt mocne na Pichela. Jakby gość nie dał się pokręcić w parterze, to decyzja sędziów i tak by była znana (bo i zakładam, że trzecia runda niewiele by zmieniła). Gregor wywiera presje non-stop.

 

Jimmie Rivera (21-2) vs. Marlon Moraes (21-5-1) – WTF?! Kogut się kopie! Liczyłem na KO na korzyść Rivery, ale Moraes idzie po title-shota. Najwyższy czas, szczególnie po takim nokaucie, na takim przeciwniku, w walce wieczoru. Szkoda, że ma tego Splita w plecy z Assuncao, a ten jest wyżej od niego w rankingu.

[aRo]

https://twitter.com/UFC_CA/status/1002691404173176832/video/1

W prelimsach był "Canadian Destroyer" A przynajmniej akcja, która zbliża się do tej najbardziej jak się da. Bo wiadomo, że sama w sobie nie ma racji bytu w MMA.