Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE PPV - Fastlane 2018 (zapowiedź, dyskusja, spoilery)


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  240
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  18.02.2018
  • Status:  Offline

Niesamowite jak taka fatalna karta na papierze, tak się wybroniła jakością pojedynków, gdyby nie znane nam w praktycznie wszystkich walkach wyniki, byłoby to naprawdę dobre show!

Walka Nakamury z Rusevem, która zapowiadała się na niesamowicie nudny zapychacz, mający lecieć w tle podczas przewijania facebooka pozytywnie zaskoczyła i dostaliśmy solidny opener. Cieszy, że przegrany nie został rozpisany jak kompletny jobber, oby znaleźli dla niego coś na Wrestlemanię.

Roode z Ortonem, miałem nadzieję, że i tu nas zaskoczą, na czym się nie zawiodłem, choć walka ciut gorsza od poprzedniej. Randy wygrywa i zdobywa pas, sądziłem iż zostawią mu ten moment na Wrestlemanii a tak najpewniej dostaniemy Triple Threat Match z niestety Mahalem, który odstrasza mnie od tej całej otoczki wokół tego mistrzostwa :roll:

Podobała mi się walka o pasy Tag-Team, Bludgeon Brothers interweniują zapowiadając 3-Way o te tytuły, zobaczymy jak wyjdzie promocja tego na tygodniówkach.

Styles broni tytułu w naprawdę dobrej walce, elementu zaskoczenia zgodnie z przewidywaniami nie było - wygywa zostawiając Cenę bez drogi na Wrestlemanię(no tak tak :lol: ) Owensa i Zayna skazanych na Shane'a lub w pojedynku między sobą i Corbina wraz z Zigglerem bez określonej drogi na Największą galę w roku.

 

Obroniła się ta gala dosyć niespodziewanie poziomem walk i można się już trochę czuć nakręconym na Wrestlemanię, ale zobaczymy jak wyjdzie sama jej promocja.

  • Odpowiedzi 24
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • grzegorz

    3

  • CzaQ

    3

  • Pavlos

    2

  • Kcramsib

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Kickoff preshow

Jak na walkę w preshow, to było całkiem ok, bo przynajmniej dali nam trochę rozrywki. Na plus można też odnotować postawę Gable'a.

 

Nakamura vs Rusev

Przeciętna walka z jakąś tam próbą zrobienia czegoś ciekawszego pod koniec (parę near falli było). Tylko z czym do ludzi. Nakamura nie mógł tego przegrać, zwłaszcza z Rusevem który na ten moment niewiele znaczy. W związku z tym tak naprawdę emocje były zerowe.

 

Roode vs Orton

Poziom tej walki (bardzo niski) spowodował, że zacząłem się zastanawiać czy przypadkiem tej walce nie pomógłby Mahal.

W teorii mieliśmy dwóch faców, więc budowali to na dość wyrównane starcie. Problem w tym, że styl obu panów jest mało pociągający i po prostu walka była nudna.

Co zaskoczyło, to wynik. Nie spodziewałem się że tuż przed WMką doprowadzą do zmiany mistrza. Pojawienie się Mahala przywróciło mi złe wspomnienia z feudu obu panów o pas WWE.

Wszystko wskazuje jednak na Triple Threat Match na WMce. Szczerze mówiąc to takie trochę meh.

Sam Orton z pasem mi nie przeszkadza. Trochę strach o poziom jego walk, ale pas na pewno zyska na takim mistrzu.

 

Carmella i Natalya vs Naomi i Becky

Powiem szczerze - przewinąłem.

 

Usos vs New Day

Wydawało się, że już wszystko widzieliśmy ze strony tych drużyn, ale oni wpadli na pomysł kopiowania swoich ciosów i wyszło to dość fajnie. Jeszcze mocniej podkreślało historię stojącą między nimi.

Niestety wszystko zepsuli Bludgeon Brothers. Wprawdzie demolkę zrobili fajną, ale chciałem by walka o pasy trwała trochę dłużej.

Wygląda na to, że na WMce szykuje się Triple Threat (kolejny :P). I powiem szczerze, niech Harper i Rowan wygrają tam pasy. Mogą nawet to zrobić mega dominując rywali. W ten sposób zbudują coś potężnego, co potem będą mogli zmiażdżyć Authors of Pain :D

 

Proma walk RAW na PPV ze Smacka to trochę żart z widza i znak że nie mają czym zapełnić czasu.

Tak samo jak przedłużanie ściągania "ofiar" Harpera i Rowana z okolic ringu.

 

Charlotte vs Ruby Riott

Kolejna walka w której nie było emocji, bo chyba nie było nikogo kto typowałby zmianę posiadaczki pasa.

Tak naprawdę najważniejsze wydarzyło się po walce. Nie spodziewałem się Asuki, która wydawało się że ma już klepniętą walkę na RAW.

Odczucia mam co do tego mieszane, ale nie ze względu na samo zestawienie obu pań (liczyłem na nie od samego początku), ale przez czas kiedy to ogłosili. Wszystko dlatego, że zaczęli już coś budować na RAW, sama Aśka poniekąd broniła swojej walki na WMce przeciwko Nii Jax, a teraz po prostu zmiana decyzji i już.

Wygląda więc na to, że Alexa będzie bronić tytułu przeciwko Nii. I tu też mam problem, bo jak wygląda teraz Jaxówna? Przegrała swoje wszystkie szanse, popłakała się. I co? Dostanie walkę bo Alexie będzie jej żal? Bo to przyjaciółki? To nie jest materiał na WMkę. Nie po tych wszystkich straconych szansach.

 

Six Pack

Szybko pokazali czwórce zawodników gdzie ich miejsce i jaki czeka ich los na WMce :D

Fajna była sytuacja z Owensem i Zaynem. Z jednej strony wolałbym by ich sojusz przetrwał na dłużej, ale z drugiej jak tak patrzę na reakcję publiki, to panowie powinni dostać walkę na WMce. I to bez Shanów i Bryanów. Oni tam nie są potrzebni. Ta historia jest już sama z siebie bardzo mocna.

Ogólnie bardzo fajna walka. Tak naprawdę jedyna warta uwagi na tej gali. Super tempo dzięki któremu nie czuło się braku emocji (bo wygrana AJa to był pewniak). Każdy dostał swoje 5 minut, nikt nie wypadł tu słabo. Czuliśmy że mamy tu do czynienia z czołówką rosteru.


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline

Widzę że nie tylko ja uważam, że to ppv nie było takie złe, jak się zapowiadało. I to mimo kompletnego wyprania z emocji spowodowanego niefortunnym umiejscowieniem w kalendarzu...

 

A może podobało mi się dlatego, że przegapiłem w sumie połowę gali (ach ta amerykańska zmiana czasu)? A znając wyniki szkoda mi czasu by nadrabiać...

 

Dobra, to co widziałem...

 

Usos - New Day: miał być odgrzewany kotlet i był, bo walczyli ze sobą już (+/-) miliard razy. Ale też: miało być fajnie w ringu i było. Bo Usosi to jednak Usosi (po upadku Revival odzyskali miano najlepszego tt na świecie), bo New Day może nieraz nudzić, ale ringowo wciąż jest to jednak New Day... teraz doszły jeszcze smaczki z wymianą akcji, mała rzecz a cieszy. A i "no contest" spowodowane atakiem Braciszków nie przeszkadzało, szczególnie że jego efektem będzie zapewne niezły Triple Threat na WM-ce. Harper i Pan Rowan pokazywali już w przeszłości że drużyną są niezłą, o poziom ringowy nie ma się więc co bać. I tylko po wszystkim Xaviera nieźle musiała boleć głowa, wyglądało bowiem, że nie za dobrze wylądował na tych schodkach...

 

Swoją drogą zdałem sobie właśnie sprawę, że New Day istnieje już czwarty rok i nic nie wskazuje na to, by miało się rozpaść. To chyba jakiś ewenement w skali WWE, mało która stajnia sklecona "w biegu" (czyt. nie złożona z zawodników debiutujących wraz z nią w głównym rostrze, jak Shield czy rodzinka Wyatt'a) przetrwała tak długo...

 

Charlotte - Ruby Riott: na początek powiem coś kontrowersyjnego: Ruby Riott nie jest aż tak brzydka, jak wielu uważa. Jasne, żadna z niej miss, ale nawet w głównym rosterze są brzydsze panie od niej. Jej problemem jest jednak koszmarny makijaż uwypuklający wszystko to, co nieatrakcyjne w twarzy oraz fryzura, w której wygląda jak brzydsza siostra Pete'a Dunne'a... bez nich wygląda całkiem ok, co łatwo udowodnić poświęcając 10 sekund na obsługę Google'a.

 

W sumie jej totalnym przeciwieństwem jest Charlotte - ona dzięki makijażowi wydaje się cholernie atrakcyjną kobietą, bez niego zaś jest... no znacznie, znacznie mniej :P

 

A to, że znalazłem czas na kontemplację urody zawodniczek wskazuje, jak ciekawa była ta walka :P Ruby rozpisano mocno, bardzo to cieszy bo mocnych zawodniczek nigdy dość, finalnie jednak jedyne co ważne miało miejsce po samym starciu... najwyraźniej Asuka, sklepawszy wszystkich u czerwonych (gdzie w sumie nie miałaby już nawet pretendentek), przechodzi do konkurencji :P Cholernie dobra decyzja, z kilku powodów. Asuka - Alexa nie było (mimo wszystko) meczem godnym karty głównej na WM-ce, podobnie zresztą jak walka Charlotte - ktokolwiek z rosteru SD. A tak przynajmniej jedno starcie pań zapowiada się cholernie ciekawie, jako jeden z wręcz ciekawszych meczów. No i faktycznie jest to coś nowego, czego jeszcze nie widzieliśmy...

 

Asuka - Charlotte, Asuka - Becky, Asuka - Ruby... to mogą być niezłe walki.

 

Po drugie, może nawet ważniejsze, rozjeżdżają się drogi Asuki i Rondy - obie dominatorki lądują w oddzielnych brandach, w których będą pewnie dzieliły i rządziły przez kolejny rok. A za rok na bank (jak zdrowie pozwoli) spotkają się na kolejnej WM-ce - może w walce unifikacyjnej? Nie pogniewałbym się...

 

Dobra, dość gadania o laskach :P

 

Main Event: cholera jaka szkoda, że ta walka main eventowała akurat to PPV... gdyby wynik nie był aż tak oczywisty, moglibyśmy mieć contendera do walki roku w głównym rosterze. Fajne tempo, mądrze opowiedziana historia (może poza samym początkiem i 4x AA od Jasia), chwile przewagi każdego z zawodników... kontra AA na Fameassera to coś, czego chyba jeszcze nie widziałem, brawo Ziggler. Ogólnie brawo WWE, któremu udało się zainteresować mnie walką o pietruszkę z udziałem Zigglera.

 

W sumie zastanawiam się teraz, czy Jasiu wykonał podczas tego starcia jakąkolwiek akcję nie będącą AA?

Bo w sumie żadnej nie pamiętam :P Oh, well...

 

Ładnie udało się im też zarysować starcie Samiego z Owensa na WM-kę - po tym, jak wiele czasu poświęcono ich przepychankom nie wierzę, że nie dostaną swojego miejsca w karcie. Szczególnie, że koło nich ciągle kręci się Shane... Triple Threat z Danielem Bryanem jako sędzią? Wcale bym się nie zdziwił, wcale bym się też nie obraził. Żeby tylko McMahona nie poniosło ego i żeby tego nie wygrał... co w sumie wcale by mnie nie zdziwiło, szczególnie że na ostatnich dwóch galach grzecznie jobbnął.

 

Styles - Nakamura

Usos - New Day - Bludgeon Brothers

Asuka - Charlotte

Orton - Mahal - Roode

Owens - Zayn - McMahon(?)

 

niebieska część karty WM-ki przedstawia się, wbrew obawom, całkiem rozsądnie...

Edytowane przez Kcramsib

  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Orton pierwszy raz od 2009 roku nie opieprzał się i zrobił swoje w ringu - szykowałem się na znacnie bardziej drewniane poczynania Randalla z mistrzem, a wyszło całkiem znosnie dal oka. Wynik trochęzepsuł mi humor, ale jestem pozytywnie nastawiony na ich rewanż z udziałem Mahala na WM, Bobby powinien odzyskać.

 

Pozytywnie nastawiam się również na walkę Teamów, mocarnie rozpisywani w ostatnich miesiącach Usowie mogą w końcu znaleźć swoich pogromców, bo na chwilę obecną Ex Wyaci wyglądają jeszcze lepiej.

 

Świetna walka wieczoru warta ponad 4 gwiazdek, poza idiotycznym motywem z Shanem, którego coraz bardziej nie toleruję i poza kretyńsko wpadających w Cenę rywali na początku walki wszystko było ok, Deep 6 Corby na Zigglerze to najlepsza akcja gali i najlepsza rzecz jaką zrobił Baron od czasu efektownej eliminacji Strowmana na RR rok temu - jak będziecie mieli gifa z tym atakiem to proszę się podzielić :D

Wygrana Stylesa była właściwie pewna, a po tym jak przeleciał przez stół i przez ostatnie 10 minut walki dał się wyszaleć przeciwnikom, tylko czekałem, aż jedną akcją poskłada któregoś z nich.


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Shinsuke Nakamura vs Rusev – niby coś się tam działo i kilka akcji było całkiem miłych dla oka (ładnie Japończyk wpierdolił się w tego Super Kicka), ale nierównomierna pozycja obu zawodników była tak wielka, że trudno się było tym jarać, skoro zwycięzca mógł być tylko jeden. Dlatego też oglądałem to bez większej podjarki i ogólnie odliczając czas do końca. Szkoda, że nie „zaskoczyli” i Rusev nie wygrał po jakiś kancie. Bułgar ma swoje momentum, fani jedzą mu z ręki, a Vince leje na to po całości :roll: Szinskiemu też by nic nie ubyło (wziąłby odwet na tygodniówce), bo i tak wiadomo, że skroi AJ’a z pasa na WrestleManii, tak więc tutaj mogliby choć trochę markom zamącić w głowach, że Pijany Mistrz nie jest aż taki kuloodporny.

 

2. Bobby Roode vs Randy Orton – przedziwna walka. Dawno nie oglądałem starcia, które byłoby tak dobrze rozpisane „w moim guście” (świetnie operowali tymi zmianami przewag), a finalnie oglądało mi się je tak miałko… Sam nie wiem czym było to powodowane? Może zbyt wolnym tempem, może zbyt dużą ilością rest holdów, a może tym, że obaj nic za specjalnego nie pokazali w ringu? Co by nie mówić, bookingowo było spoko, tylko efekt wyszedł mocno średni. Po takim rozpisaniu obu zawodników (na równorzędnych graczy, gdzie jeden drugiego co chwilę potrafił „złapać za jaja”) spodziewałem się, że walka będzie bez rozstrzygnięcia (wbije Mahal i zaklepie triple threat na WrestleManię), a tutaj nagle jedno RKO i po frytkach… To na chuj było tu tak mocno Bobka rozpisywać na tle Żmijowatego? Żeby Randal finalnie załatwił go jak całą rzeszę leszczy w przeszłości?

Pas dla Ortona jak dla mnie bez sensu. Roode posiadał go zbyt krótko, a najlepszym momentem na zmianę Mistrza byłaby WM-ka. No, chyba że strata tytułu będzie się wiązała z turnem Roode’a (trzymanie go w face’owym gimmicku to zbrodnia przeciw wrestlingowi, którą należałoby ścigać z urzędu) – wtedy jestem na tak.

 

3. Becky Lynch & Naomi vs. Natalya & Carmella – uuuuu, powiem szczerze, że mnie to umęczyło. Dużo pisków i akcji rodem nie z wrestlingu, a z bójki pijanych dup na baletach, które szarpią się za kudły. Jedna z tych tygodniówkowych walk, które na PPV nie powinny mieć miejsca. Skoro Karmelowa zaczyna wygrywać, to jasny znak, że walizki nie zrealizuje. No cóż, taki klimat.

 

4. Usos vs New Day – te ekipy zestawione razem nigdy nie zawodzą (nawet pomimo ich wspólnej walki #23456721) i tak fajnie się to oglądało, że aż szkoda było jak wjazd zrobili Młotkowi i zrobili rozpierduchę, kończąc to starcie. Ogólnie wyszło, że ta walka była tylko grą wstępną pod rozjebkę zafundowaną przez Braciaków, bo samo pastwienie się Bludgeons’ów potrwało prawie tyle co początkowy pojedynek Usosów z New Day.

Triple Threat na WM-ce? Mam mieszane uczucia. Usosi z New Day dogrywają się tak świetnie, że dorzucenie im jeszcze kogoś do trójkąta zapewne nie spowoduje, że walka będzie jeszcze lepsza (a obawiam się, że może być wręcz odwrotnie).

 

5. Charlotte vs Ruby Riott – słabe w chuj. Nie wiem kto tam bardziej walczył, dziewczyny ze sobą, czy ja ze snem? Riott jest nie dość że brzydka (nawet jak na normalną laskę, a co dopiero na Divę Vince’a), to jeszcze skillsowo nic nie nadrabia. Wynik wiadomy był z góry, co także nie pomagało tej siermiężnej przepychance.

Wybór Jabłecznikowej przez A-Sukę, to najlepsza z możliwych opcji. W końcu dostaniemy starcie dwóch najmocniej wypromowanych dziewczyn od McMahona (walka Japonki z Alexą to byłby squash) i ringowo powinno to kopać cycki. Sama jednak forma „dokonania wyboru” była już sporo gorsza. Aśka wpierdala się do ringu, gibiąc się jak jebany rezus, wygina się przez Flair’ówką jakby chciała przed nią odjebać taniec brzucha albo wyrwać ją na parkiet, po czym wskazuje palcem na logo WM-ki i – jak z reklamy soków „Leona” -… już. No, kurwa – trochę powagi, dziewczyno! Ja wiem, że ona zawsze tak wbija do ringu, ale tutaj przyszła dokonać życiowego wyboru i staje przed największą dominatorką Vince’a (nowej ery), tak więc wypadałoby to zrobić mniej szablonowo i z większą powagą (dla mnie wyszło to po prostu śmiesznie, a nie emocjonująco, jak powinno być). Poza tym, Japonka odwala swoje wygiby i pokazywanie palurem, a Jabłeczniikowa – laska, która pokonała chyba wszystkie najmocniejsze zawodniczki w rosterze – jest obsrana po pachy i ma minę jakby właśnie zdiagnozowali u niej raka piersi… Serio? Face’owa dominatorka głównych rosterów, obsrana przed jakąś siksą z trzecioligowego NXT? Ja rozumiem, że streak itp., ale nie tak powinna przyjąć to wyzwanie Mistrzyni o pozycji Charlotte Flair (spodziewałem się bardziej czegoś na zasadzie: „no to jedziemy, Mała! Pokażę Ci różnicę między ekstraklasą, a przedszkolem, gdzie święciłaś triumfy!”). Zdaję sobie sprawę, że Jabłecznikowa już wie, że dni jej panowania z pasem zostały właśnie policzone, ale nie powinna tego aż tak bardzo po sobie pokazać w tym segmencie.

 

6. AJ vs Owens vs Zayn vs Cena vs Ziggler vs Corbin – taaak, właśnie o takie main eventy nic nie robiłem! Świetnie się to oglądało, było mega szybko, efektownie (cały czas się coś działo) i chaotycznie, ale w pozytywnym znaczeniu (czasami młyn był taki, że człowiek aż się mógł pogubić, kto tam kogo naparza). Fajnie nakreślili feud Zayna z Owensem (świetnie Sammi wbił do ringu w połowie wejścia Kev’a, kompletnie go olewając po drodze). Niepotrzebnie wpierdalają w to Shane’a, bo teraz na logikę najbardziej rozsądny byłby triple threat pomiędzy całą trójką, a jak wiadomo – kolejnego „trójkąta” na WrestleManię nie wrzucą (chociaż to mogłoby być ciekawe, jakby nagle podczas takiego triple threatu okazało by się, że cały konflikt Owensa z Zayn’em to był fake i panowie zrobili to tylko po to, żeby dorwać się wspólnie do Shane’a, którego roznieśliby wówczas jak rolnik gnój po polu :D ).

Podobało mi się, że każdy z zawodników miał swoje 5 minut i każdy został rozpisany na takiego, który może tu jakoś skraść zwycięstwo (pomijam wiarygodność, bo wiadome było, że Styles nie da sobie wyrwać tutaj pasa). Nawet demolki Corbina, czy szybkie szarże Zigglera wyglądały mega-mocno, choć wiadome było, że ani jeden, ani drugi się tutaj nie liczy.

Mocno rozpisali Jaśka, który sypał AA jak Masa swoich kumpli z mafii. Fajnie Cena pogrywał sobie z chantami fanów i zabookowany był tak jak powinien – jak ktoś, kto desperacko potrzebuje tej walki na WM-ce.

Wynik bez zaskoczenia, ale samo starcie oglądało mi się baaardzo przyjemnie.

 

Reasumując – szkoda, że to PPV było tam mocno podporządkowane pod WrestleManię, bo gdyby nie ten brak emocji, zabity przewidywalnością zestawień na WM-ce, pewnie oglądałoby się to wszystko jeszcze przyjemniej. Ogólnie poza świetnym main eventem i dobrą walką męskich tagów, cała reszta była w większym lub mniejszym stopniu do przewinięcia. Arytmetycznie rzecz biorąc, daję 2,5/6, gdzie „plusik” dorzucam za fajne rozpisanie WSZYSTKICH zawodników biorących udział w walce wieczoru.

 

[ Dodano: 2018-03-13, 17:17 ]

Charlotte - Ruby Riott: na początek powiem coś kontrowersyjnego: Ruby Riott nie jest aż tak brzydka, jak wielu uważa. Jasne, żadna z niej miss, ale nawet w głównym rosterze są brzydsze panie od niej.

 

W senniku egipskim napisane jest: „jeżeli Rubby Riott zaczyna Ci się podobać – spiesz się w Roksę talary zainwestować!” :twisted:

Wiesz, ja też jestem ostatnio wyposzczony, ale nie AŻ TAK :shock: :D


  • Posty:  3 246
  • Reputacja:   521
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Charlotte - Ruby Riott: na początek powiem coś kontrowersyjnego: Ruby Riott nie jest aż tak brzydka, jak wielu uważa. Jasne, żadna z niej miss, ale nawet w głównym rosterze są brzydsze panie od niej.

 

Weź no zapodej ze 3, bom ciekawy :D

 

Wiesz, ja też jestem ostatnio wyposzczony, ale nie AŻ TAK

 

Kolega jest rudy, musisz mu wybaczyć :D

 

A jak to mawiają - kto nie lubi Tye'a ten miękka faja :twisted:

Edytowane przez CzaQ

  • Posty:  2 281
  • Reputacja:   41
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Android

A jak to mawiają - kto nie lubi Tye'a ten miękka faja :twisted:

 

No chyba ku... ;/ nieważne.

 

A co do eufemizmu, którzy rzecze o urodzie wygolonej , to będzie tak. Piwa bym se z nią wypił. Na bank się nadaje. To tyle z mojej strony.


  • Posty:  1 969
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.08.2013
  • Status:  Offline

Charlotte - Ruby Riott: na początek powiem coś kontrowersyjnego: Ruby Riott nie jest aż tak brzydka, jak wielu uważa. Jasne, żadna z niej miss, ale nawet w głównym rosterze są brzydsze panie od niej.

 

Weź no zapodej ze 3, bom ciekawy :D

 

Pierwsze z brzegu? Ronda Rousey, Sarah Logan, Bayley. Nie wspominając o Taminie, bo u niej swoje robi przede wszystkim wiek. Nia Jax, mimo ładnej twarzy, jest raczej dla koneserów. Podobnie zresztą jak Dana Brooke i Sasha Banks, które mogą mieć fanów, ale w mój gust nie trafiają. Styknie? ;P

 

Nie wspominając już o wynalazkach pokroju Shayna Baszler, ale to NXT - powiedzmy, że się nie liczy.

 

/wygaśnie


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Pierwsze z brzegu? Ronda Rousey, Sarah Logan, Bayley. Nie wspominając o Taminie, bo u niej swoje robi przede wszystkim wiek. Nia Jax, mimo ładnej twarzy, jest raczej dla koneserów. Podobnie zresztą jak Dana Brooke i Sasha Banks, które mogą mieć fanów, ale w mój gust nie trafiają. Styknie? ;P

 

Szczerze mówiąc każdą z nich bym prędzej zrobił niż Ruby. Ronda? Serio??? Można na nią psioczyć (sam ją nie lubię), ale z gęby i z ciała nie jest zła. Zwłaszcza w porównaniu do Riott.


  • Posty:  593
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.09.2005
  • Status:  Offline

Jebać PPV którego nie oglądałem ale

Pierwsze z brzegu? Ronda Rousey, Sarah Logan, Bayley

 

Say what? Ronda "dobre dupsko"Rousey? idealna kandydatka na aktorkę She-Hulk czy Cap. Marvel?

This will not stand good sir, this will not stand!

Edytowane przez Venomus

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Jeffrey Nero
      Już w AEW nie mógł korzystać z tego ring name prawa ma bodajże AAA podobnie jak do Penatgon Dark ma Lucha Underground dlatego w AEW pojawił się chwilowo jako Penta Oscuro. Sam debiut fajny, ale theme song mógłby być lepszy. Co do singlowych szans nie wiem czy większych nie ma jego młodszy o 5 lat brat Rey Fenix starcie dwóch Reyów tam są $$$. Spoko iż mówią , że był mistrzem w TNA czy Lucha Undergrund co było około 7 lat temu a nie wspominają o tytułach w AEW( czyli kolejne lata kariery nic nie robił i dlatego jest jednym z największych obecnie wolnych agentów) tak wiem, że to ich rywal, ale to tak jakby np pozyskać np. Roberta Lewandowskiego a wspomnieć , że strzelał gole dla Lecha Poznań a sukcesy w Barcelonie czy w Monachium olać bo to nasi rywale w lidze mistrzów a Lech to nam buty może czyścić. Skoro podają już takie ciekawostki statystyczne to mogliby być rzetelni mimo wszystko. A Pat wspominając, że oglądał go w Tv przyznał sie do oglądania konkurencji czytaj AEW
    • TheRealE9
      Jako wielki fan Pentagona z czasów LU ... ciężko mi się go ogląda w tej mainstreamowej formie. Debiut na Netflixie wypadł na pewno zdecydowanie lepiej, niż jego występy u Khana (ot kolorowy luchador z tag-teamu). Cieszy ciut mroczniejsza forma prezentowania postaci, cieszą małe elementy brutalniejszego charakteru, cieszy fakt, że nie uwalili mu połowy repertuaru. Git ! 👍 Jednak dla mnie to nadal nie to ... przed oczami ciągle mam chu*a łamiącego ręce przeciwnikom/przeciwniczkom na lewo i prawo. Ah ... 😪 Bądź, co bądź - debiut na plus. 
    • HeymanGuy
      Jakieś ramy czasowe ustalamy, czy do końca kariery? Chętnie się napiję
    • CzaQ
      Założę się o browara, że nie ;P Nawet nie liźnie głównego pasa. IC/US to max.  A przegrany postawi piwo na kolejnym zlocie Atti jeśli takowy się odbędzie.   ....poza tym nie wiemy czy nie ma jakichś problemów ze wzwodem  
    • MattDevitto
      Juan Cena mówi to panom coś? Vince go uwielbiał....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...