Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE PPV - Clash of Champions 2017


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Jasny

To Clash of Champions jakoś tak stanęło na drodze, ale w ostatnich tygodniach w ogóle nie było czuć, że się do niego zbliżamy. Oczekiwania nie było. Emocji przed brak.

 

Baron Corbin vs Bobby Roode vs Dolph Ziggler

Ziggler na tygodniówkach wchodził z theme songiem, ale widocznie się rozmyślił, bo znów go ucina. Tutaj nie ma co się dziwić, zdecydowanie i konsekwencja to słabe strony WWE. Walka była poprawna, a przy near-fallach w ostatniej fazie nawet coś tam się ruszyło. Wynik bardzo zaskakujący, ale też bardzo pozytywny. Ziggler miał być tam tylko po to żeby go przypięli, a w rzeczywistości nie dość że wyszedł z pasem, to jeszcze spinował mistrza. Ten Dolph to jest człowiek zagadka. Któryś już raz miał być na samym wylocie, miał żegnać się z federacją, a tu proszę. Teraz mniej poważnie, ale można odnieść wrażenie, że to całe jego niezadowolenie to work.

 

Pasy tag team

Dynamicznie, miejscami efektownie, bez przestojów – tak jak miało być. Jeśli chodzi o aspekt efektowności w ringu, tag teamy to moce strony obu brandów. Do wyniku też nie mam zastrzeżeń.

 

Breezango vs The Bludgeon Brothers

W końcu Breezango na żywo. Wynik mógł być tu tylko jeden, szkoda tylko, że wyglądało to tak jak wyglądało. Harper i Rowan mogą sobie być dużymi chłopami, ale jeśli chodzi o entertainment, nie mają startu do mniejszych rywali. Tak teraz myślę, że w ich gimmicku nie ma potencjału, ale przecież w WWE są tylko szczątki storyline’ów, więc wiele ich nie ominie, a są jacyś.

 

Kevin Owens & Sami Zayn vs Randy Orton & Shinsuke Nakamura

Czyli program, który teoretycznie miał potencjał na coś bardzo ciekawego, a praktycznie zamulał niemiłosiernie. Spodziewałem się, że walka będzie tylko tłem dla cyrku z sędziami, ale nie było na tym polu aż tak źle, a match wypadł sodlinie. Niewielkie niesnaski między McMahonem a Bryanem mi nie wadziły, a nadały starciu jakiś koloryt. Nie podobał mi się moment, gdy Daniel został popchnięty i zamiast się wytłumaczyć, klęczał tam i słuchał opierdzielu od Shane’a. Szybkie odliczenie do trzech odbieram narazie jako działanie na złość koledze po wcześniejszym, nie jako cokolwiek związanego z turnem. Daniel pilnował zasad. McMahon ich wydymał, Bryan dał to na co zapracowali.

 

AJ Styles vs Jinder Mahal

Prowadzenie Mahala na przestrzeni prawie całej walki było jawnym spoilerem wyniku, na który oczywiście nie przystoi narzekać. Najlepsza walka Mahala, to ta ze Stylesem - ale z Manchesteru. Tutaj jak dla mnie wyszedł sleeper. Może i bez tragedii, ale za dłuuuugo. Tap out i mam nadzieję, że koniec projektu Jinder Mahal. Niech siedzi w midcardzie, ale nie wyżej. Plama na liście mistrzów pozostanie, ale bardziej bezwatościowego mistrza nie powinniśmy już uraczyć.

 

Clash of Champions wypadło właściwie podobnie do większości większych gal WWE w tym roku. Taka dłuższa tygodniówka wypełniona walkami, ale ze swoimi momentami. Mini-shocker na początku zrekompensował przewidywalność reszty karty. Dobrze oglądało mi się obie walki tag teamowe, zwłaszcza tą drugą, gdzie faktycznie była jakaś historia. A na koniec pozytywny akcent w postaci skreślenia Mahala. Kończymy rok 2017. W ogólnym rozrachunku, następny może być tylko lepszy. Oby.

Edytowane przez Rogos
I Miejsce - Typer NXT 2017
  • Odpowiedzi 24
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • CzaQ

    3

  • aRo

    3

  • grzegorz

    2

  • Pavlos

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Muszę przyznać, że opener zachęcił mnie do uważniejszego oglądania gali, bo od samego początku było dynamicznie i sypały się iskry, niewiele, jak na triple threaty od WWE poświęcano czasu tylko dwóm zawodnikom w ringu, pomysł na finish był świetny, jednak Dolph chyba zbyt wcześnie zabrał się za Zig Zaga, jednak i tak wyszło efektownie, co do wyniku - mam nadzieję, że szubko Ziggler szybko zrzuci pas na barki Roberta.

 

Rusev rzeczywiście miał swój dzień, bo takiej reakcji nie dostał od czasu wjazdu czołgiem na Wrestlemanii - czyżby to zasługa Englisha? :D Walka niezła, ale bardzo chaotyczna i kilka razy gubiłem się w śledzeniu wydarzeń na ringu i poza nim, nie podobała mi się też podzielność obowiązków, gdzie wjednym momencie Gable męczył któregoś z New Day, a Aiden headlockował Usosa po drugiej stronie ringu. Wynik jak najbardziej do przyjęcia, bliźniacy nie powinni jeszcze długo oddawać pasa.

 

Najciekawsze z walki kobiet było promo Natalyi po walce - cały czas miałem nadzieję, że ogłosi zakończenie kariery :D

 

...a jeśli ktoś miałby dziś odebrać tytułu Usosom, to mogę je oddać Wyatt Family v2.5

 

Tag Team z karierami na szali również przekombinowany, brakowało w ringu i miejsca i efektownych akcji, tak jak w War Games kompletnie bezsensowna była część walki zanim skompletowano w ringu zawodników, tak tutaj bezużyteczne było 3/4 pojedynku zmarnowane na headlocki i chopy, wszyscy czekali kto i w jaki sposób odliczy zwycięzców. Przynajmniej finish był kontrowersyjny...może faktycznie chcą przywrócić Bryana na one more match...ale czemu przeciwko Shane'owi :(

 

Walka wieczoru do zapomnienia, nawet fenomenalny Styles nie uratuje pojedynku, którego większość prowadzi Mahal, ten przegrywa czysto, po odklepaniu, to chyba koniec jego przygody z main eventami.

 

Gala zaczęła się fajnie, potem był znaczny spadek jakości, który utrzymał się do samego końca.

1. United States three way

2. Tag Team Four way

3. -

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  3 393
  • Reputacja:   654
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Ciemny

Za nami Clash of Champions - bookerzy pojechali schematem z Takeoverów, czyli pierwsza połowa PPV

jak najbardziej ok, a potem druga, która zanudza, na czele z main eventem, który chyba mało kto chciał widzieć.

 

0. pre show - Mojo vs Ryder

Oglądałem w niedziele w nocy. Dostali około 10 minut i jak na siebie to przyzwoicie go wykorzystali.

Walka była agresywna, szczególnie ze strony heela i po prostu dosyć dynamiczna.

Zgodnie z przewidywaniami wygrywa Rawley po finisherze równie kiepskim jak ten Rydera.

Nieźle jak na kick-off (i do tego z podłożem storyline'owym!), ale jako walka na głównej karcie to były kolejny średniak.

 

 

1. US CHampionship match - Korba vs Zyga vs Roooo

Jak to zwykle bywa w Triple Threat Matchach sporo się dzieje i tak też było tutaj.

Dynamiczna walka bez zbytnich przestojów gdzie generał Adolf dwoił się i troił żeby było jak najlepiej

i udowodnił że jego przydomek "probably the most talented in-ring performer" nie wziął się z dupy.

Mimo wątpliwego składu 1 świetnego wrestlera i dwóch przeciętniaków wycisnął maks.

Świetny finish lekko zbotchowany przez Barona, ale tutaj ciężko było z timingiem, więc to nie aż tak ciężki zarzut.

Zaskakujący wynik, najmniej spodziewany. Myślałem, że Benjamin i Gable dostaną pasy ze względu

na podpisanie kontraktu przez tego pierwszego i chęć wygrania jakiegoś paska, ale jednak przedłużenie umowy przez Ziggiego mu to zapewniło.

btw. Takie sutki jak Corbin to powinna mieć każda gwiazda porno - od razu cycki fajniej by wyglądały :D

 

 

2. TT Championship match - Usosi vs New Day vs Gable/Benjamin vs Rusev Dayyyy

Opener skutecznie rozgrzał publiczność, a ta walka dotrzymała tempa.

Był chaos, były niezłe akcje. Podobało się. Usosom dawałem najmniejsze szansę, bo jeśli robić walkę

w której walczy się przeciwko praktycznie całej dywizji to raczej się przegrywa, chyba, że jak w przypadku

AJ Lee czekają na kogoś nowego po awansie niczym debiutująca Paige dla żony Punka.

 

3. Women Championship LumberJack match - Natalia vs Szarlot

Cieszy mnie, że dali taki gimmick match, bo singlesa nie chciałoby mi się oglądać.

A tu postawili na akcje niczym w kinowych blockbusterach - ma być chaos, szybko i bez nudy.

Teoretycznie się udało, choć coś przewinąłem z przyzwyczajenia :D

Nie było cashingu, seksowna Liv dzisiaj dziwnie wyglądała, a do tego wyszło na to, że

Natalya jakby w założyła Sharpshootera i trzymała w nim Jabłecznikową przez 2 godziny to ta i tak by nie odklepała.

Za to córce Flaira starczyło 10 sekund żeby śmiercionośnym Figure 8 rozpykać Kanadyjkę :roll: to jedyne zarzuty co do tej walki.

Połowa gali i tak jak pisałem tutaj kończy się rozrywka i zaczyna torturowanie nudą niczym w NXT

gdzie main eventy były raczej baaardzo średnie, gdy królował Nakamura, Balor, Joe, Drew, itp. i z żadnym z przeciwników nie mieli chemii

oraz wrzucali nic nie warte starcia kobiet.

 

4. 2B or not 2B vs Fashion PoPo

Tego się obawiałem - lepszy team nawet nie pierdnął i był to lekko przedłużony squash.

Jak się skipnie tę walkę to nic nas nie omija.

 

5. ShinsuRKO vs KO-SZ

Tego się obawiałem - zamulanie face'ów, którzy albo mają ostatnio wyjebane na walki (Orton) albo

nie umieją dostosować się do przeciwników (Nakamura), postawienie w tej historii na piedestale losy sędziów, a nie zawodników,

dodatkowo samo starcie nie uratował genialny heelowy team, bo nie miał z kim pracować. Booking w najgorszym wydaniu.

Polecieli też sztampą, czyli wynikiem, który każdy przedszkolak by odgadł, a szkoda, bo mogli na koniec roku zaserwować coś fajnego,

czyli tak jak pisałem wcześniej - zwolnienie Keva i Samiego, a ci rujnowali by SD ciągłymi najazdami, atakami na zapleczu, itp.

aż w końcu zostaliby przywróceni żeby spokornieli :P Niestety dablju nie ma jaj.

 

6. WWE Championship match - Aj vs Mahal

Słabe to było jak rzeźba Corbina. Myślałem, że losy 2 najjaśniejszych punktów SD będą w main evencie,

a tak to kolejny raz już zaspojlerowali wyniki 2 głównych walk poprzez rozmieszczenie w karcie.

AJ próbował jak mógł, ale jeśli nawet on wyciska z Mahaladży max średni pojedynek, który i tak jest ciężkostrawny

to o kurwa. Podejrzewałem, że pokorny Jinder może znowu wygrać, na szczęście się tak nie stało i tym samym

szansę Shinsuke na zwycięstwo w Royal Rumble matchu wzrasta, a kanadyjskiego Hindusa mam nadzieję zobaczyć ponownie

albo w midcardzie i niżej gdzie jego miejsce albo w Impact Zonie jako Minder Jahal. Mimo to gość zasługuje na wyróżnienie w tym roku

jako czołowy heel, bo niemal każdy go nienawidził ;-)

 

 

btw. Gość w pierwszym rzędzie miał koszulkę "This guy loves Jinder Mahal" - Arkao, nie chwaliłeś się, że wyjeżdżasz na PPV :twisted:

 

 

Ostatnia gala w roku nie sprawiła za bardzo niespodzianek, prócz jednej (Ziggi), więc WWE nie zaserwowało nam fajerwerek na koniec.

Na szczęście szykuje się smakowity styczeń w świecie wrestlingu - Wrestle Kingdom, Takeover i moje ulubione choć ostatnimi czasy przewidywalne

i bezczeszczone Royal Rumble. Oby 2018 był bardziej łaskawszy dla każdego fana.

Clash of Champions zaprezentowało się tak jak jego skrót + k na koniec, czyli CoCk, czyli kutaśnie.

"Psikutas.

- Panie, a widzisz Pan gdzieś tam S na końcu?" :twisted:

 

p.s. wymiótł gość na rampie z różnymi kartkami, najbardziej rozjebało Final Fantasy 8 suck

Edytowane przez CzaQ
"Życie jest za krótkie by oglądać walki z tygodniówek" ~Konfucjusz, 1867, kolorowane.

15595422535fc185b8ede06.png


  • Posty:  2 331
  • Reputacja:   61
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  UW

Rudy Bismarck to chyba moja nowa bratnia duża , bo w większości przypadków myślimy podobnie. Plus usunął fire Enzo, bo jak to tak homo sapiensa wywalić? Bo niby wśród neandertalenzis i na drzewo; pfu na ringpost nie wchodzi ?

 

 

Kilka rzeczy w okresie jesienno-zimowym jest pewnych. Jak co roku u nas deszcze u Amerykańców beztroskie Halloween no i Zyga, któremu kończy się przepustka od stand up' a, dostaje pasa, by go udobruchać na kilka miesięcy a zapomnieć o jego istnieniu w okresie rtw ...Żal na to patrzeć.

 

Zyga, Orton, Wyat, Brock z pasami? No kinder maxi 2014. :roll:

 

 

Jednego na szczęście Vince już nie zdziała rozkurwić. To uciekający bezkreśnie czas! Ppv i syfu już w tym roku nie będzie. :D

Zatem zapowiada się udane rumble. Przeważnie zasada=12 miesięcy kaszany=zajebioza rumble działa. Oby i było takoż tym razem. Z całego serca nam tego życzę. :twisted: How you...ho ho ho.

Edytowane przez Caribbean Cool

163870508457e2d890447a3.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Kickoff - Mojo Rawley vs Zack Ryder

Muzyka Mojo naelektryzowana jak on sam. Theme może być. Sama walka jak dla mnie do pominięcia. Na przewagi wygrywa Mojo. Forearm z rozbiegu to też niezbyt ekscytujący finish. Jest, jednak plus. Widać, że Rawley się stara i wychodzi mu to całkiem nieźle.

 

Ocena: 2/5

 

Pierwsza walka - US Championship: Bobby Roode vs Dolph Ziggler vs Baron Corbin ©

Ktoś tam mówił o momencie Roode'a, a tutaj wygrywa Ziggler. Ta cała szopka ze "zmianą" gimmicku musiała mieć finał pozytywny dla Zigglera. Z Przebiegu walki zapamiętałem tylko drugą połowę od momentu gdy Baron utracił dominację i wylądował na narożniku po starciu z Zigglerem. Niech teraz Dolph zmierzy się z Bobbym. Baron już się naganiał za tym pasem.

 

Ocena: 2+/5

 

Czwórka wrestlerów i dwóch sędziów w ringu w tym samym momencie? Będzie kocioł, a niezadowolenie Shane'a, które zapewne doprowadzi do ekscesów podczas ME.

 

Druga walka - SmackDown! Tag Team Championship: Aiden English & Rusev vs Shelton Benjamin & Chad Gable vs Kofi Kingston & Big E vs The Usos

Tak jak mieliśmy świetny okres jeżeli chodzi o walki drużynowe to tutaj się ciut rozczarowałem. Walka chaotyczna z dobrymi momentami. Dziwne przestoje kiedy Aiden coś tam mówił do Sheltona i nagle zaczął pinować, a ten drugi czekał, by tylko przerwać pin i obaj czmychnęli poza liny. Potem to samo z Rusevem i Gablem. :? Pod koniec już było nieco lepiej. Plus, że Aiden miał sporo roboty, jakoś wykorzystali jego postać, Bułgar także zebrał owacje.

 

Ocena: 2+/5

 

Trzecia walka - SmackDown! Women's Championship: Natalya vs Charlotte Flair ©

Charlotte broni tytuł po Figure 4 Leglock ma 100 razy więcej mocy niż Sharpshooter. :roll: Trochę z politowaniem oglądam jak Charlotte obijana przez każdego cały pojedynek wytrzymuje z dobre kilka minut w Submissionie rywalki i sama swoją dźwignią kończy to w kilka sekund mimo, że Kanadyjka praktycznie nie została obita wcześniej. Lumberjack też nieco dziwny. O ile czaje, że laski z rosteru rzuciły się na Riott Squad to wyciąganie z ringu Flair żeby jej wkopać. Dobra niby większość to Heele, ale i tak jakoś mnie kuło w oczy.

Na koniec promo Nattie jakby chciała powiedzieć "I Quit!". Nie wiem, co to miało symbolizować. Odejść raczej nie odchodzi, Heelem już jest.

 

Ocena: 2/5

 

Czwarta walka - Breezango vs The Bludgeon Brothers

Po, co to?

 

Ocena: 1/5

 

Piąta walka - Shinsuke Nakamura & Randy Orton vs Kevin Owens & Sami Zayn

Nie zaskoczyli mnie. Walka niezła, ale nic ponad to. Cały czas byłem skupiony na sędziach, którzy wedle przewidywań wchodzili sobie w drogę aż do punktu kulminacyjnego. Daniel niby staje się tym "złym" choć naprawdę to obaj siebie warci. Przy pierwszym zdarzeniu oczywiście Bryan nie zawinił, bo był popchnięty, a dalej to już złośliwości. Shane chcący udupić Zayna i Bryan, który udupił Ortona. Zrewanżował się za złośliwość McMahona kosztem Randy'ego. Wszystkie próby sprawiedliwego przestrzegania przepisów poszły się kochać w trochę pierdołowaty sposób. Wszystko rozwinie na się na tygodniówce. Ciekaw jestem najbardziej reakcji Ortona, który powinien się pojawić. :D RKO na Bryanie nie zobaczę, ale pomarzyć można. :P

 

Ocena: 2+/5

 

Szósta walka - WWE Championship: Jinder Mahal vs AJ Styles ©

Dominacja Jindera nie była dobrym widowiskiem. Rzucanie P1 poza ringiem, w ringu, obijanie kończyn. Wszystko, co mnie nudzi. Mozolnie i bez polotu. AJ zasłużenie to wygrywa i oby dali mu lepszego pretendenta niż Hindusa.

 

Ocena: 2/5

 

"+"

- dobra postawa Mojo w Kickoffie

- bookerzy dali się wykazać wszystkim uczestnikom drużynowego Fatal 4 Way, który nie był wybitny, ale najlepszy z tego wszystkiego

- poprzednie plusy od biedy to i tu mogę wcisnąć sytuację z Bryanem i Shanem. Może coś z tego będzie...

 

"-"

- nie ma tutaj, co punktować. Cała gala była po prostu bardzo słaba

- Breezango i Bludgeon Brothers to kiepski żart, ale już nie pierwszy taki

 

Podszedłem z pesymistycznym nastawieniem, bo i patrząc na kartę szykowała się chała. Z resztą Night of... Przepraszam Clash of Champions od kilku lat jest badziewiem i prawdziwe przeznaczenie tego PPV czyli roszady wśród posiadaczy pasów dawno nie obowiązuje. Niestety i tym razem show do zapomnienia, a plusy to detale wyróżnione z braku laku. Stało się to czego się spodziewałem... Jedna z najgorszych gal w roku.

 

Ocena końcowa: 2/5

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Mojo vs Zack:

Byłem ciekaw heelowego Mojo i trzeba przyznać że jest ok. Zobaczymy jak potoczą się jego losy dalej.

 

US Title:

Czyli jednak wracają do gimmicku Zigglera gdzie wchodzi bez theme'u?

W porządku walka. Taki średniak, ale nawet było w nim trochę emocji. Każdy z uczestników coś pokazał, a fragmenty Dolpha z Bobbym pokazały że panowanie mają całkiem niezłą chemię między sobą.

Strasznie fajne było to zakończenie, gdzie Ziggler zaskoczył. Jego wygranej spodziewałem się w najmniejszym stopniu. Nie mogę jednak powiedzieć, że się nie cieszę. To może być jego ostatnia szansa. Jeśli nie wyjdzie to myślę, że nie ma już dla niego nadziei. Niech robi sobie dłuższą przerwę.

 

TT Titles:

Niesamowita reakcja na Rusev Day :D No i fajnie że dali dokończyć Englishowi piosenkę. Przynajmniej pierwszą :)

Shelton? Tęskniłem :D Tęskniłem za tymi wszystkimi dzikimi akcjami. Tu mieliśmy tylko jedną która by się w to wpisywała, ale i tak fajnie.

Praktycznie od początku postawili na chaos, ale nie mam im tego za złe. Myślę, że nawet sam chaos, przez całą walkę (nawet krótszą) przyjąłbym lepiej od tego co dostaliśmy (bo był krótki przestój).

Ogółem jednak super walka. Dostałem to czego mniej więcej oczekiwałem. Końcówka piękna i masa emocji. Naprawdę wierzyłem że Rusev i English zgarną pas, a potem to samo było przy American Alpha V2. Gable miał mega imponującą serię Germanów. To co przyjął English to w ogóle masakra.

Koniec końców pasów bronią Usosi, no i spoko. Są super mistrzami. Dywizje Tagów WWE nadal trzymają się bardzo mocno.

 

Women's Title:

Serio nie mają czym zapełniać czasu, że puszczają wejściówki paniom które mają stać wokół ringu?

Co za gówniana walka. Rzucili inne laseczki wokół ringu i na siłę chcieli nam udowodnić że są tam potrzebne. Jeszcze ten bez sensu podział na jedną dobrą Naomi i dwie złe grupy. Tak samo, o co one się napierdalały?

Aha, Natalya ma tak fantastycznego skilla w interakcji z publiką że w ciągu jednej walki powtarza dwa tekstu po 1000 razy i myśli że to działa. Chociaż może jednak działa, bo mnie na maxa wkurwia :D

Słabizna, która nic nam nie dała. Riott Squad nie został nijak rozwinięty, Carmella nie wykorzystała walizki.

Po co ta gadka Natalyii po walce? Wiemy że jesteś heelem. A treść była typowa dla heela bez pomysłu. "Ja byłem taki super, a wy macie mnie gdzieś".

 

Breezango vs Harper i Rowan:

Squash? Serio? Trochę żenada. Wmawiają nam jakąś historię, że niby Harper i Rowan odpowiadają za wszystko co oglądaliśmy w Fashion Files, a potem nie dostajemy nic z tym związanego. Myślałem, że może po walce wbije Ascension i trochę ich odbudujemy. A tu nic. Spory zawód i już chyba ostateczne zabicie Breezango.

 

Owens i Zayn vs Nakamura i Orton:

Mając w ringu Nakamurę, Zayna i Owensa można by oczekiwać czegoś wyjątkowego w ringu. Niestety w bookingu tej walki za bardzo skupili się na sędziach (szok - jest tam Shane i uwaga skupia się na nim) i otrzymaliśmy jedno wielkie oczekiwanie aż to wszystko jebnie.

Na moje, to Bryan się z tego wszystkiego wybroni. W Shane'a wpadł przypadkiem, a szybkie liczenie wynikało z irytacji gdy Shane pokazał jaki jest i nie chciał odliczyć do trzech wyraźnej wygranej Samiego i Owensa.

Shane to hipokryta i ta walka to udowodniła. Serio, jak będą chcieli go jeszcze pokazać w dobrym świetle, to się tylko zaśmieję. Pokazali że Owens miał rację.

 

WWE Title:

Czy nie było wcześniej segmentu w którym Singh Brothers powiedzieli że Jinder jest tak pewny wygranej że nawet nie potrzebuje ich przy ringu? Co to? Spadła pewność siebie Mahala, czy jak?

Zauważyliście że naprawili komentatorom stół? Czemu zawsze tego nie robią?

Walka kompletnie mnie nie wciągnęła. Czytałem wiele razy że AJ to taki wrestler który z każdym zrobi genialną walkę. Z Jinderem nie zrobił :D Chociaż dużo tu winy bookingu i przesadnej dominacji Mahala.

 

Gala dobrze się zaczęła, ale niestety potem było już coraz gorzej. W wielu walkach booking mocno wpływał na jakość pojedynków. Szkoda, bo nie zawsze tak musiało być.


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Krótko o Clash of Champions bo właściwie tylko o najważniejszych wydarzeniach. PPV nie czułem absolutnie, karta była według mnie słaba i w sumie i tak dobrze, że wyciągnęli z tego tyle ile wyciągnęli.

 

US Title

Pas dla Zigglypuffa to spory shocker... nie wiem jeszcze co o tym myślę. Mid-cardowe runy Zigglera nigdy nie zawodziły, może warto dać mu kredyt zaufania? Mimo wszystko liczyłem na obronę Corbina i utratę srebra dopiero w singles matchu z Bobikiem. Tak czy siak zaliczamy kolejny w tym roku run z pasem US, który nie trwał nawet czterech miesięcy.

 

TT Titles

Chaos ale ja lubię coś takiego oglądać. Nie wiem dlaczego WWE podjęło decyzję by akurat w tym F4W legalnych było czterech ale miało to swoje plusy i minusy... z jednej strony było krócej, z drugiej w tym krótszym odstępie czasu udało się więcej zrobić. Obrona Usosów akceptowalna... rządzą i dzielą, jak dla mnie w obecnych gimmickach mistrzami mogą być forever.

 

Womens Title

Nie wiem czy ktoś o tym napisał, bo nie czytałem wszystkich postów ale w brawlu za ringiem Liv Morgan uderzyła w tył głowy Sarhę Logan :D.

Nie wiem też jaki sens miało promo Natalki ale poczekam do kolejnego SmackDown, może mają coś konkretnego na myśli.

 

Steenerico vs Orton & Nakamura

Końcówka sprawiła, że chce obejrzeć kolejne SmackDown a więc cel wykonany. W sumie tyle, moja opinia jest zbiorem wszystkiego co zostało już napisane wyżej.

 

WWE Title

I tak była to najlepsza walka Maharadży z pasem WWE w tle jaka odbyła się na PPV ^^. Jestem niesamowicie szczęśliwy dzięki wynikowi, Jinder przegrywa rematch, do tego klepie a to oznacza chyba, że jego czas przy mistrzostwie WWE dobiegł końca. Zobaczymy co dalej z Kanadyjczykiem, mam jednak nadzieje, że głównego złota już nie liźnie.

 

Nie było to najgorsze PPV w roku ale nie było też ono dobre. Ogółem raczej na stałym poziomie gal Vince'a w tym roku. Decyzje jakie ten człowiek podejmuje w tym roku mnie szokują i to nie w pozytywny sposób.

Edytowane przez DashingNoMore

  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. Corbin vs. Roode vs. Ziggler - jak oglądam walki Zygi, to mam nieodparte wrażenie, że Vince spierdolił kapitalnego, kompletnego wrestlera, który mógłby być kimś na kształt HBK-a naszych czasów (jakie czasy - taki Michaels, of course). Dolph jest świetny w ringu i dobrą walkę potrafi zrobić niemal z każdym, poza tym ma charyzmę i fani go kupują. Mic skillsy także ma na nienajgorszym poziomie, tak więc spokojnie dałoby się go wypromować na ważnego zawodnika w Fedce. Co z tego, skoro kiedy tylko WWE decydowało się dać Adolphowi push, rzucało mu go jak psu kość i pozostawiało samemu sobie? Dlatego też gros ludzi uważa, ze Zyga dostał swoją szansę i się nie sprawdził. Tjaaa... tak samo jak się nie sprawdził Benoit z pasem. Nieważne, że Fedka zrobiła z niego wówczas trzeciorzędną postać (pomimo pasa) zaraz po Eugene'nie i Evolution, tak więc chłopina nawet nie miał szansy się "sprawdzić".

Ta walka potwierdza powyższe, bo gdy Ziggi był w ringu to aż chciało się to oglądać, kiedy jednak zostawał tam Korba z Bobikiem, to poziom chujni sięgał wyżyn i sleeper bezlitośnie zakradał się do drzwi.

Zaskakujący (nie śledzę przewidywań bukmacherów, tak więc dla mnie było to w chuj niespodziewane) zakończenie, gdzie Dolph - w myśl zasady "gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta" - zdobywa pas, po świetnym finiszu (efektowny Zig-Zak na Corbinie wykonującym Robercikowi finiszera). Małe sukcesy Zygi - zawsze na propsie, bo na większe niestety nie ma co już liczyć w VinnieLandzie.

 

2. Tag Team Championship - ach, to dziwne uczucie, kiedy czekasz najbardziej na walkę tagów, mając niemal 100-u procentową pewność, że nic lepszego Cię już dzisiaj nie czeka...

To miała być świetna walka i taka też była. Pełna chaosu, ale w tym pozytywnym znaczeniu, bo akcja goniła akcję, każdy z teamów miał swoje momenty (nawet Śpiewakowi dali zaszaleć), a booking pozwalał momentami zwątpić czy Usosi obronią blachy.

Kurwa, reakcje na Ruseva miażdżą jajca. Vince jak najszybciej powinien go turnować (i piszę to ja, osoba z samej zasady nienawidząca face turnów) i pchać do main eventów, bo ludzie już jedzą mu z ręki. Szkoda, że potrzeba było tyle czasu szmacenia, żeby to ludzie pokazali Staremu potencjał tkwiący w Panu Co To Maćka.

Dobrze, że Usos obronili tytuły. Co by nie mówić, na ten moment są tak kompletni w dwójkowym fachu, że nawet New Day nie mają do nich podjazdu.

 

3. Natalya vs. Charlotte - walkę tą powinni puszczać na szkoleniach dla writerów, pod tytułem "Jak zrobić dobrą walkę. Obejrzyj i nigdy nie spierdol tego w podobny sposób". Nie wiem co za debil to rozpisywał, ale dokonał niemal niemożliwego - wrzucił do ringu dwie niemal najlepsze skillsowo zawodniczki Vince'a i... zrobił wszystko, żeby cała uwaga skupiała się na tym, co odjebią Drwalki, przez co wsio co działo się w kwadratowym pierścieniu, było tylko "grą wstępną" dla rozrób poza nim :roll: Zjebany potencjał po całości. Na dokładkę Natka, odgraża się po walce całemu WWE Universe, puszcza twarde teksty, że teraz to ona się odwróci od nich, po czym... beczy jak gimnazjalistka, którą starzy nie puścili na szkolne balety. Bad Ass w spódnicy, nie ma co...

Jedyne co tu było godne uwagi, to fajny finisz i ta kontra Sharpshootera na Figure Eight. Cała reszta to dno i metr mułu, zwłaszcza jak na zawodniczki, które tu walczyły.

 

4. Breezango vs. Bludgeon Brothers - squash. Jeżeli ktoś opił się wcześniej piwerka, to na spokojnie mógł przegapić to starcie, wyskakując na chwilę do klopa. Takie właśnie kwiatki powinni upychać w kick-off'ach, a nie zasyfiać kartę główną.

Szkoda Breezango, bo robią świetną, komediową robotę, a cały czas dają im role joberów.

Pseudo-Wikingowie nic zbyt ciekawego nie pokazali. A tak na marginesie - Harper bez przepoconego podkoszulka to już nie to samo :twisted:

 

5. Steenerico vs. Randal & Nakamura - kolejny knot, gdzie to co się działo w ringu było totalnie drugorzędne (pomimo, że na szali była przecież praca w WWE Owensa i Zayn'a), bo wszystko kręciło się dookoła tego, co odjebią "Sędziowie" i w jaki sposób się skonfliktują. To co mi się podobało, to to że rozpisują Sammiego dość mocno i nie wypada blado na tle mocniej wypromowanego Owensa.

Dość ciekawy finisz, bo niby Daniel zbyt szybko odklepał, ale z drugiej strony było to "zadośćuczynienie" za to, że Shane nie odklepał do "3", kiedy Sammi czyściutko pinował Randala (tak więc teoretycznie Dragon przywrócił tylko "naturalny porządek rzeczy"). I niby kto tu się zachował bardziej heelowo? Jakkolwiek by nie było - zyskuje na tym Steenerico, w myśl zasady: "chcieliście wyruchać Freda, to teraz Fred wyrucha was" :twisted:

Szkoda zjebanego potencjału tej walki, bo składy były niezłe i bez tych pajaców w pasiakach, mogło to wyjść od strony ringowej całkiem nieźle (o ile za dużo nie było by w ringu Ortona).

 

6. Styles vs. Mahal - ależ to było rakotwórcze dla oczu... Przez niemal całe 25 minut (z niewielkimi przerwami na "próby" AJ'a) Gender squashował Stylesa jak ostatnią łajzę, żeby ten na ostatniej prostej, wyczarował sub'a z kapelusza i obronił pas. Jeżeli do tego dodamy fakt, że Mahal nie jest destroyerem tej klasy co Lesnar czy Strowman, to nawet AJ i jego sprzedawanie akcji nie byli w stanie uratować tego bookingowego potworka. Łeb mi poleciał na tym centralnie z 3 razy i musiałem cofać. Nie czuję się winny. Winni się powinni czuć "Kreatywni" serwujący nam taki main event na zakończenie roku.

 

Reasumując - po na prawdę dobrym Survivor Series, McMahon odpierdala na koniec kichę i serwuje nam totalne gówno na zakończenie roku. Ktoś kto wyłączył to PPV po walce o Złoto tagów, zyskał 2 godziny życia do przodu, bo cała reszta ssała pałę niczym Paige w swojej najlepszej formie. Żenada Panie McMahon, bo poza wspomnianą walką Tag'ów, nawet ten opener nie był za bardzo porywający, a warto go obadać tylko ze względu na momenty z Zigglerem i zaskakujące zdobycie przez niego tytułu.

Vince powinien rozstrzelać "Kreatywnych" odpowiedzialnych za rozpisanie tego PPV, wezwać jakichś solidnych nekromantów żeby przywrócili "pismaków" do życia, a następnie rozstrzelać ich powtórnie. Moja ocena: 2=/6.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Zaskakujący (nie śledzę przewidywań bukmacherów, tak więc dla mnie było to w chuj niespodziewane)

Nawet buki na niego nie stawiali :D

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Clash of Champions. Ja bym określił tą galę innymi trzema słowami. Titty, Pity, Shitty. Pewnie w innym wymiarze tak nazywają się Hyzio, Dyzio i Zyzio. Żal, bo zabili kartę przekombinowanymi gównianymi stypulacjami. Żal, bo publika im sprzyjała, a niektóre walki nigdy nie wybiegły poza drugi bieg.

 

Zanim przejdę do rzeczy to chętnie dołączę się do Coreya Gravesa i chętnie złożę życzenia dla niemieckiego komentatora Calvina Kne.. Knie (?) z okazji 11 urodzin. (Kozacki tekst Coreya - szkoda tylko że moim zdaniem facet ośmieszył się innym tekstem w Triple threacie)

 

Triple threat o pas US - kiedy Corbin prowadził walkę było nudno, tego nie ma co ukrywać. Wracając do Gravesa, sypnął tekstem że Ziggler jest "prawdopodobnie najlepszym wrestlerem w historii" - ja autentycznie puściłem Party Peacocka do klopa, kurwa Ziggler nawet nie był najlepszym workerem w swojej walce. Bobby Roode bajecznie poruszał się po ringu, zdecydowanie lepiej wyglądał na tle swoich rywali. Jeśli chodzi o finish to mam wrażenie że już gdzieś go widziałem, natomiast fakty są takie końcówka walki mogła się podobać, początkowa część nieco nudnawa, Ziggler zdecydowanie nie jest "prawdopodobnie najlepszym wrestlerem w historii", co nie oznacza że jego dość zaskakujące zwycięstwo pasa US nie musi okazać się fiaskiem (.... sam w to nie wierzę, bo skoro rok temu zdobył pas IC po świetnej historii i niewiele z tego wyszło, ale co tam, niech mnie zaskoczy.

 

Happy Rusev Day dla wszystkich!

 

Rusev był cholernie over, każda wyrządzana mu krzywda kwitowana była buczeniem publiki - a to on jest heelem. Znaczy chyba jest heelem, od kilku tygodni facet pokazuje tyle baby-fejsowskiej radości z życia jakby co najmniej co noc zaliczał Lanę ... co prawdopodobnie ma miejsce ... 10 Lana's leaping ... pobudza wyobraźnie, z czym Boston głośno się zgodził. Dynamika postaci Ruseva jest dziwna. Walka była w porządku, tylko co mi się rzuciło w oczy przy podwójnym restholdzie to fakt że to były dwie mini-matche wrzucone do jednego ringu jednocześnie z jednym sędzią - dwa teamy walczyły ze sobą, pozostałe dwa teamy walczyły ze sobą, ale bez jakiegoś specjalnego krzyżowania, bez wspólnych spotów, trochę tak jakby trzymali się własnych połów ringu (własne połowy ringu.... oj do tego jeszcze wrócę). Przynajmniej tak wyglądała początka faza walki, potem zasady wyleciały przez okno i było więcej chaosu. Skoro o zasadach mowa ... ta walka to Fatal 4 Way, a w F4W jest no dq, prawda? No to po co czekali 3/4 walki trzymając się idiotycznych zasad gdzie z każdego teamu jedna osoba musi być w ringu, skoro potem i tak to olali, bo wg F4W pozwala na wszystko bez dyskwalifakcji. Dla mnie to był jasny sygnał że tą idiotyczną stypulacją zagonili się w kozi róg i jakoś starali się naprawić tą walkę końcówką która była totalnym zaprzeczeniem tej "złotej" zasady. Pity. Żal, bo ta walka mogłaby być jeszcze lepsza niż była. Gable niczym mały rozmiarem potwór rzucał większymi od siebie germanami.

 

Było pity, teraz czas na titty. A i w pewnym stopniu - shitty. Słaba dynamika lumberjills (jedna fejsowa Naomi na 6 heelek?), w ringu zaciągnięty ręczny przy tak świetnych wrestlerkach, komiczne podejście pod cash in Carmelli (kto przy zdrowych zmysłach wypłacałby walizkę w takim matchu?), epicki wrestling Liv Morgan która jako lumberjill biła Sarę Logan, oraz to bliżej nieukierunkowane promo Natalyi, które trochę brzmiało jak emerytura, a trochę jak rozwydrzona nastolatka. A i Charlotte tam była. Do tego można ograniczyć jej obecność w tej walce. Ale fuck jeah, kobiety robią historię, wooooooooo ....

 

Ciężki squash Harpera i Rowana - tego się spodziewałem, więc nie narzekam. Breezango miało szczyt swojej popularności kilka miesięcy temu, rozwiązanie sprawy reklamowali na Summerslam, a zaraz mamy Royal Rumble... was-ever.

 

Teraz czas na największą porcję "shitty" - miej 4 bardzo dobrych wrestlerów w ringu, stypulację zwolnienia i obedrzyj ją z jakiegokolwiek tempa poprzez ciągle przepychanki sędziów którzy nie dość że nie potrafili się dogadać ze sobą to jeszcze chyba nie wiedzą co sędziowie tak naprawdę mogą. Shane (Schane?) i Bryan umiejętnie zabijali walkę, w każdym momencie przyśpieszenia temperując zawodników pokazują wszem i wobec że mają oni koszulki w paski. Włazili sobie w drogę, wykłócali o byle gówieno, odliczali razem i osobno jednocześnie, dobrze że wpadli na pomysł na podzielenie ringu na pół, choć też minęło przynajmniej pół godziny zanim na to wpadli. Koniec końców zrobili to czego się spodziewałem czyli chcieli obarczyć winą Bryana odliczeniem, ale przynajmniej pokazali Shane nie był bez winy. Oczywiście Bryan i tak będzie popowany, a Shane gra kutasa, ale sprzedawani będą odwrotnie. Panowie jako rozjemcy bardzo słabo się spisali - Shane, jeśli twierdzisz że było 3 to skończ walkę, wtf? A jak kogoś ponosi fantazja i łamie zasady ... zdyskwalifikuj typa. Ja wiem, że wrestling, że brak logiki, ale c'mon... Słabi sędziowie a wrestlerzy to tło - jako walka, kicha totalna, ALE jako obraz chaosu, przepychanek między władzą SD oraz kontynuuacja historii to zdało to egzamin. Czy oznacza to że chcę takie coś oglądać na PPV? Hell no.

 

Jinder Mahal vs AJ Styles - nudna walka, która skupiała się garowaniu przeciwnika przez heela. Snoozefest, ale jako że mam chyba jakieś odchyły, ja jestem w stanie oglądać takie grindowanie przez długi okres czasu, bo pokazuje szeroki wachlarz pomysłów na to jak orać przeciwnika. W każdym razie, tak sobie zawsze to tłumaczę (coś a la Cejudo vs Pettis z jednej z ostatnich gal UFC). Mahal zadebiutował nowy genialny move - Siekacz Cebulki z drugiej liny, fook, ten cios karate z lin był albo genialny albo komiczny. Dabju mocno teraz sprzedaje Calf killera, po tym jak Brock "ledwo" uszedł na obu nogach z Survivor Series, tak teraz Mahal klepał. Myślę, że szykują ten finish pod rywala na WM który lubi kopać przeciwnika.

 

AJ Styles, Charlotte, The Usos + Dolph Ziggler. Co jak co ale mistrzów na SD mają topowych - to się szanuje, jako że Ziggler dopiero zaczyna nie ma co go wrzucać do któregokolwiek worka. Gala taka sobie, żaden dramat IMO, ale te "rozszerzenia" do walk zupełnie je mordowały. Less is more, ffs.

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • vieiraa55
      Boże, jak to jest możliwe że Claudio jeszcze nie był WorldChampionem to ja nie wiem. I ta jego nutka FINAL BOSSA  
    • Bastian
      Walka będzie 5 na 5. Breakker, Reed, Lesnar, Logan, McIntyre kontra Punk, Rhodes, Reigns, Jimmy i Jey   Wydaje mi się, że to był celowy zabieg. Nie chcieli dać zwycięzcy brawlu, żeby nie ucierpiało ego strony przegranej  Rozstrzygnięcie było dla fanów w OKC. Widziałem filmiki jak face' owie na koniec zostali w ringu z Loganem i oblali go jego napojem Prime.  
    • vieiraa55
      Nieeee, Jason i Abyss to są producentami walk, raczej w CT mają mało do powiedzenia. Patrząc po Unreal to tylko Bobby Roode siedział, ale wydaje mi się że też mało ma do powiedzenia.
    • Giero
      W miniony weekend, w nocy z soboty na niedzielę miała miejsce gala AEW Full Gear 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Główną część show poprzedziło Collision – Saturday Tailgate Brawl: Full Gear. Zobaczyliśmy cztery pojedynki, a jeden nawet był kontynuowany w trakcie rozpoczęcia PPV. – 200.000 Dollar Four Way Tag Team Match: Bang Bang Gang (Austin Gunn & Juice Robinson) pokonali Anthony’ego Bowensa & Maxa Castera, Big Bilal & Bryana Keitha i The Ou
    • Bastian
      OTC otworzył RAW o OKC. Dołączyli Rhodes i Punk. W San Diego to w połączeniu z Lesnarem i Loganem może sprawić, że ego nie wytrzyma w tak ciasnym pomieszczeniu i rozerwie klatkę na strzępy.  Nie sądziłem, że najwięcej komedii w ostatnich miesiącach w WWE dostarczą mi Kairi Sane i Flop Lesnar ze swoimi pękającymi spodniami i wywrotkami na rampie.   Segment z Mysterio juniorem i mini Ceną to jedna z najbardziej żenujących rzeczy, jaką widziałem w tym roku w WWE. WWE chyba chciało tym pok
×
×
  • Dodaj nową pozycję...