Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołączenie zajmie Ci mniej niż minutę – a zyskasz znacznie więcej!

    Dostep do bota wrestlingowego AI
    Rozbudowane zabawy quizowe
    Typowanie wyników nadchodzących wydarzeń
    Pełny dostęp do ukrytych działów i treści
    Możliwość pisania i odpowiadania w tematach oraz chacie
    System prywatnych wiadomości
    Zbieranie reputacji i rozwijanie swojego profilu
    Członkostwo w najstarszej polskiej społeczności wrestlingowej (est. 2001)


    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

     

WWE PPV - Survivor Series 2017


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  3 393
  • Reputacja:   654
  • Dołączył:  24.07.2008
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Ciemny

O PPV na krótko :

 

Oglądałem jednym okiem kickoff także gówno wiem co się dokładnie działo, wyniki przewidywalne i istnie tygodniówkowy poziom, więc nic nie stracono jeśli się nie obejrzało.

 

1. Shield vs New Day - nie spodziewałem się, że będzie to opener. Powiem tak - było dobrze, ale teamy aż tak bardzo się nie zgrały. Część akcji była ślamazarna i nie było jakiejś widowiskowości. A szkoda, bo oba teamy stać na o wiele lepszy pojedynek, co nie zmienia faktu, że i tak było ok. Nawet potrafili mnie przekonać, a co jeśli ND wygra...? W końcu na Takeover jednego shockera jebnęli i mogli pomyśleć nie możemy być gorsi. Ogólnie bywały lepsze pojedynki face vs face w historii.

Najlepsze w tagach/teamach jest to, że mogą stanąć naprzeciw siebie 3 main eventerów, którzy mieli x razy główne pasyi 3 midcarderów, ale mimo wszystko starcie jest wyrównane, bo to stajnie.

 

2. Dupy RAW vs Dupy SD - Zaskakujące jest to, że pierwsza beknęła Becky. Bejli też za łatwo. Fajne zestawienie dwóch Samoanek. I co? Dalej każdy myśli, że Aśke źle promują? Przecież to początek. Na osłodę Natalka została ostatnia ze swoich i jobbnęła. Wynik przewidywalny.

 

3. Korba vs Miz - Na początek trzeba dodać, że teraz widać jak wielkie znaczenie ma umiejscowienie w karcie pojedynku, szczególnie kiedy dają tablice z wynikami (którą notabene podpierdolili z mojego poprzedniego postu z tego tematu, jak to czytasz Vince to przelej kase na konto nr... :P ). Ta walka miała najmniej pewnego zwycięzce, ale po tabelkach i innych pierdołach i bycia pewnym, że Miz wygra stwierdziłem fuck it Miz przegra, nie może być 3 do jaja, bo potem wszystko SD musiałoby wygrywać jak leci.. Miz nawet przy pomocy Miztourage nic nie wskórał. Nie dość, że syn marnotrawny Baron, który ma heat na zapleczu zgnoił go prawie w handicapie to jeszcze wyszło na jego w potyczkach słownych. Jeez. Sama walka średnia, co było do przewidzenia. Pierwszy nietrafiony wynik.

 

4. Tagi - Barmani vs Usosi - prawopodobnie walka gali. To co nie zagrało w openerze, tutaj się fajnie zgrało. Czuć chemię, kilka fajnych akcji było i wynik nie aż tak pewny, choć ze wskazaniem na braciaków. No i się sprawdziło. Niebiescy nadrobili.

Btw. po czym poznać, że Paige była na zapleczu? Bo fryzurze Sheamusa :twisted:

 

5. Jabłecznik vs gwiazda porno - W sumie poszedłem się wysrać jak to leciało :-x jak wróciłem to coś się rozkręcało iiii.. koniec. Zgodnie z przewidywaniami Szarlotka wygrywa. SD na prowadzeniu, co ma sens, ale jeśli tylko ME będzie walka eliminacyjna mężczyzn. Swoją drogą Bliss fajnie wykonuje ten skok z narożnika.

 

6. Lesio vs Styles - Porównałbym to do McIntyre-Almas - niby fajnie, ale coś mi nie pasowało. Jeśli Heyman to bookował to coś nie w formie jest. Owszem fajnie Styles wykorzystywał szybkość i spryt, czyli tak jak być powinno, ale zbyt duża dominacja Bestii dała o sobie znać... Nijak to się ma do pojedynku Lasera z Pancurem. W sumie walki Joe i Dauna z Leszkiem jakoś lepiej mi się oglądało. I tak AJ wycisnął ze sztywnego ostatnimi czasy niczym chuj Johnny'ego Sinsa Lesnara ile mógł.

 

7. ME - eliminacyjna walka facetów - nawet przyjemnie się oglądało. Długa walka z ciekawymi zestawieniami - szczególnie podobało mi się starcie HHH vs HHH jr. Fani na hali jak zwykle jarali się zestawieniem Balora z Nakamurą. Cena bardzo szybko i słabo odpadł - to pewnie przez to, że płótno z greenscreena miał na sobie przy wejściu. Coraz bardziej widać jak Jasio spadł z piedestału, a Wincent dostaje bonera na widok Romana. Wracając do walki - była chaotyczna i każdy się tego spodziewał, przewidywalnie wbili Zayn i Owens, ale gdzie do kurwy był Kane i Jordan? Trochę mi wadzi zbyt wielka promocja Strowmana...niespodziewanie team RAW wygrywa. Nie spodziewałem się.

 

Podsumowując samo SSeries to nieźle się oglądało, ale no wow... SD dostało porządny wpierdol.

Patrząc na tabelkę, jasne, jest 4:3 na papierze, ale spójrzmy dokładniej - SD wygrało w mało ważnych pojedynkach, a czerwoni dojebali im w obu walkach eliminacyjnych oraz walce mistrzów - co daje w zasadzie trzy najwazniejsze pojedynki, w dodatku na ostatnim przystanku przed galą SD zostało zmasakrowane i zrewanżowali się... wygraniem mistrzyń kobiet, tagów oraz midcarderowych championów.. słabo. Pokazali im miejsce w szeregu..

 

Jeśli chodzi o cały weekend to WarGames >> Survivor Series.

MVP całego weekendu zostaje Velveteen Dream, który pokazał, że potrafi, a najlepszym starciem tych dwóch eventów było Black vs Dream.

A co ciekawe najwięcej botchów podczas tych 2 dni strzelali... kamerzyści.

Edytowane przez CzaQ
"Życie jest za krótkie by oglądać walki z tygodniówek" ~Konfucjusz, 1867, kolorowane.

15595422535fc185b8ede06.png

  • Odpowiedzi 57
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    9

  • Arkao

    7

  • CzaQ

    3

  • Morison

    3

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Okej... a więc obejrzałem Survivor Series. Uczucia mam... mieszane, nie wiem jak tą galę ocenić, sporo pojebali w Main Evencie... ale zacznijmy od początku.

 

The Shield vs New Day

Najlepsza walka gali. Tak właśnie zaczęło się show. Obydwa teamy dały dużo od siebie, wygrał ten bardziej perspektywiczny i o większym star powerze.

Co dalej? Wypadałoby powoli rozdzielać Tarczę, niech do stycznia idą w swoje strony, Romek na Lesnara, Ambrose i Rollins przeciwko sobie(oby). Na New Day pewnie coś się znajdzie.

 

Womens Survivor Series Match; Raw vs SmackDown

Niby 20 minut na walkę ale w rzeczywistości żadna nie dostała wystarczającej ilości czasu na to by się pokazać. Wchodziły, walczyły chwilę i padały. Jedyną kobietą wartą wspomnienia jest Asuka, fajnie, że wygrała i fajnie, że rozpieprzyła niebieskie będąc sama na dwie przeciwniczki. Na razie wciąż jest dominatorką, zobaczymy jak długo tendencja się utrzyma.

 

Baron Corbin vs The Miz

Nie było aż tak tragicznie jak myślałem, że będzie ale i tak nie był to dobry pojedynek. Pierwsza walka heel vs heel w WWE od długiego czasu(mam na myśli walkę w pełnym wymiarze czasowym) a dostała ją dwójka, która ringowo nie porywa.

Fajnie, że obydwoje utrzymali swoje postacie, Miz był przebiegły, Corbin zadufany. Taka pierdoła ale spodziewałem się raczej, że walka założy, że któryś z nich na jedną noc przejdzie face turn(jak w kolejnej walce).

US Champion wygrał i o ile wygrana nie miała żadnego znaczenia dla stron biorących w niej udział tak dla SmackDown to zwycięstwo było potrzebne.

 

The Bar vs The Usos

Było dobrze ale obydwa teamy toczyły w ostatnich miesiącach lepsze boje. Usosi face'owi(zdarza się to im ostatnio naprawdę często... czy na dobrą sprawę oni już nie są face'ami?), zgarniają pin dla SmackDown i wyrównują szalę... musiało tak być.

 

Alexa Bliss vs Charlotte Flair

Z walki mistrzyń... w sumie nic nie pamiętam ^^. Charlotte wygrała... w sumie tyle. Ringowo dupy nie urwały.

 

Brock Lesnar vs AJ Styles

Doczekaliśmy się... Brock Lesnar - 15 minut w ringu. Nie dzieje się to często, trzeba siąknąć ^^... a przy okazji na wierzch wychodziły jego braki. AJ i tak wyciągnął sporo, najpierw poprzyjmował, potem walka się wyrównała i Styles jest chyba pierwszą osobą od czasu Goldberga, która była w stanie pokazać się dobrze na tle Bestii. Naprawdę, Lesnar mógłby częściej dać się namawiać na dłuższe walki, zapewne pomogłoby to mu się też ogarnąć w kwestii komunikacji w ringu ze swoim przeciwnikiem... miał w tej materii problemy ze Strowmanem, w dzisiejszym pojedynku również wyciekło parę niedociągnięć. Lesio się ponoć poobijał w tej walce... ale spoko, na wylizanie się ma czas do Royal Rumble ^^. A AJ zapewne na SmackDown odda pas Jinderowi... nie to bym tego chciał ale tour po Indiach itp itd a po boju jaki Styles odbył nie będzie nawet aż tak ciężko tego sprzedać.

 

Mens Survivor Series Match: Raw vs SmackDown

Słabe to było. Nijak nie miało to startu do zeszłorocznego Elimination Matchu drużyn czerwonych i niebieskich... a w tamtym booking również mi się nie podobał ^^.

Po pierwsze... za szybko, myślałem, że walka potrwa z 40-45 minut(tyle powinna) a oni uwinęli się w pół godziny. Efekty? Mało emocjonujące eliminacje, brak klimatu, wszystko działo się z dupy, bez historii. Końcówka to już w ogóle pomieszanie z popierdoleniem, niby okej, Tryplak zrobił w bambuko Shane'a, wykończył go, Raw wygrało ale szczerze mówiąc po Pediegree na Kurcie z takiego powodu głupio byłoby mi ustawiać ich feud na Wrestlemanie... nawet jeśli ma to sens ^^. Oprócz tego zabrakło mi Jordana i przede wszystkim większej ekspozycji dla poszczególnych postaci. Absolutnie NIKT nie wypadł w tej walce dobrze... oprócz Bronka chronionego bookingiem. Jest to jeden z niewielu przypadków walki w której prosiłbym o te 10 minut więcej.

 

Survivor Series było... okej ale nie było szału. Warto na pewno obejrzeć pojedynek Tarczowników z Jednorożcami oraz od biedy konfrontacje głównych mistrzów. Tak poza tym to Takeover znowu pozamiatało.


  • Posty:  2 331
  • Reputacja:   61
  • Dołączył:  02.07.2013
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android
  • Styl:  UW

Chyba zacznę od końca , bo widzę sporą falę krytyki na main event. Czego wyście się spodziewali, że HHH czy Schane odpadną jako pierwsi? Jestem z tych, dla których Tryplak nigdy nie był wybitnym wrestlerem. Pamiętam go głównie z takich cyrków jak dziś, gdzie koniecznie musi pokazać swoją wyższość. Ilość part timerów w tym pojedynku to już nawet na papierze wskazywała na max przeciętny pojedynek. Emocji według mnie było zaś sporo, dobrze się bawiłem. Shinskie początkowo mocno rozpisany- wypadł pierwszy ok. No , ale kuźwa. Booby zaraz po nim?

Wyłącznie końcówka była tragedią , bo co jak co, ale ostatnich 3/4 w składzie Schane, Angle, HHH wygląda co najmniej groteskowo. Zamieńcie Brauna na Umagę, potem Rybacka a następnie Rikishiego i spróbujcie przekonać mnie , że na pewno mamy w zapasie 2018 rok. Zabraknie argumentów.

 

 

 

Pewnie moja wina, bo po starciu Aj'a z Brockiem oczekiwałem pierdnięcia o pokroju potyczki Punkowej.

Brock jest drewniany. Nie rozumiem i chyba nie chcę. Goldberg był w ubiegłym roku w podobnej formie...

Styles w końcówce starał się nawet coś ugrać, ale jego porażka nie jest czymś na miarę triumfu Welwetki. Na ten moment nawet w urwanie Brockowi jąder przez Romka nie wierzę. Pewnie ruszą z promocją z kopyta, lecz gdyby wm była dziś?

 

 

Corbin tak jak się spodziewałem wygrywa z Mizem. O dziwo nie był to jakiś wielce tragiczny pojedynek. Szkoda, że ten pojedynek jak większość nie miał do odbycia się najmniejszych podstaw. Wygrał nie ten co trzeba , a tuż za rogiem czeka na niego Sin Cara...jaja z tym Corbinem jak berety. :roll:

 

 

Nie czułem starcia New Day z Shieldami. Mocna eksponacja końcówki, przesadzona. Szczerze dziwię się, że komuś bardziej to przypadło do gustu, aniżeli starcie mini ligi narodów z synami Rikishiego.

To właściwie pierwsza walka, którą Usoosi przekonali mnie do siebie...tak wiem. Zawsze byli nieźli w ringowych poczynaniach, lecz dopiero dziś poczułem ich styl, gimmick. Ich nasycenie , sprawiło , że i umiejętności zdecydowanie wzrosły. Mają charakter, są skonkretyzowane. Wcześniejsze skoki, loty =ziew.

 

Solidny weekend z wrst. Prawdopodobnie najlepszy w tym roku, choć nie ukrywajmy poprzeczka zawieszona wysoko nie była.

163870508457e2d890447a3.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Schane
Schane

 

Proszę Cię... Shane :roll:

 

Wyłącznie końcówka była tragedią

 

No i każdemu o to chodzi. Walka nie dała nam nic. Jedyne co zbudowała to ego Trypla i jego potencjalny feud z Kurtem lub Strowmanem. Tyle. To samo ze strony niebieskich. Zbudowali tylko dalszą część konfliktu Kevina i Samiego z władzą. Walka 5 vs 5 to potencjał na o wiele więcej. Oczywiście żebyśmy się nie zrozumieli. Nie liczyłem że nagle po jednej walce zbuduje się nam karta na całe przyszłe PPV. Wydaje mi się jednak że trochę zmarnowali potencjał tego pojedynku.


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Jeszcze kilka lat temu HHH uprawiający autoerotyzm tak nie raził bo jakoś on wyglądał, teraz z tą łysą pałą i majtkami zaciągniętymi do pępka wygląda jak jakiś oblech + lata sterydów dają się już we znaki.

Zrobiłem dużo dla biznesu:

Udział: Youshoot Teddy Long, Youshoot Rikishi, Lapsed Fan Podcast, Wrestling Soup, konwersacje z Dejwem na twitterze... Więc się wypowiadam + jestem w stanie słuchać Russo.


  • Posty:  1 813
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  07.10.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ok, ja rozumiem narzekania i dezaprobatę dla końcówki tej walki. Ale jak można nie rozumieć postępowania HHH w ringu? Nie lubię Kurta, wpierdala mi się to go zaatakuję. Potem jednak lojalnie sobie, Vince'owi i Steph dam wygraną RAW. Ale i tak Angle wyjdzie na wyeliminowanego frajera... takie to trudne nostradamusy?

  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

1. The New Day vs The Shield – słabo się zaczęła ta walka i im dalej, tym więcej miałem obaw (bo jechali po sztampie, gdzie jedna drużyna mocno zdominowała na początku drugą, a później była dłuuga zmiana), jednak druga część starcia wynagrodziła nam to z nawiązką i uratowała opener. Fajnie pod koniec budowali emocje i rozpisali nearfall’e tak, że człowiek momentami – wbrew rozumowi – mógł się zacząć zastanawiać, czy aby jednak nie dostaniemy tu zaskoczenia. Nieźle zabookowali New Day, którzy (a nie zapominajmy, że to jednak zbieranina midcarderów) walczyli z main eventerową Tarczą niemal jak równy z równym i mieli momenty, gdzie wykończenie rywali wisiało centralnie w powietrzu.

Sprytnie rozpisali Romka, żeby dostał choć trochę popu i nie wkurwiał ludzi bardziej niż musi. W momentach krytycznych, był asem w rękawie Tarczowników i ratował im dupska (ludki to popują), a jak przyszło do finalnego pinu, to nie wpierdalał się, tylko rywala odklepał Ambroży. Nice.

 

2. Women's Survivor Series Match – jestem markiem wieloosobowych, eliminacyjnych match’y, tak więc nie będę tu obiektywny i powiem, że pomimo chaosu i botchy (ten w wykonaniu Alki Lis to było mistrzostwo świata. Laska chyba zapomniała skryptu i że tu miał być pin :roll: ), walka mi się nawet podobała. Trochę może za szybko to poszło i niektóre eliminacje były z dupy (Nie będąca power housem Bayley siłowo przytrzymuje „do trzech” jeszcze świeżą Beczkę? Kiepściutkie wyeliminowanie Jax, która powinna tu być babskim Strowmanem w tym starciu. Itd.). Przez całą walkę czuło się, że to wszystko jest tylko teatrem, żeby dać się pokazać Aśce jako Terminatorce i… wyszło to średnio. A-Suka to niezła diablica, ale wygrana gdy została sama, z dwiema duperami jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia. Mogli ją zostawić naprzeciwko 3 rywalek, to finalne wrażenie byłoby o wiele bardziej mocarne.

Podobało mi się jak rozpisali Bayley. Niby nic, ale Przytulaska pokazała swoją agresywną stronę i całkiem przyjemnie patrzyło się jak Miśka berserkersko atakuje przeciwniczki. Dobrze to wróży pod kątem jej przyszłego heel turnu.

 

3. Baron Corbin vs The Miz – słabe to było. Miz wirtuozem ringowym nie jest, a kiedy zestawiają go z kimś, kto skillsowo jest od niego jeszcze gorszy – to nie może wyjść to dobrze. Jedna z tych walk, o których pamiętasz, że się odbyły, ale na drugi dzień za cholerę nie pamiętasz większych jej szczegółów. I bardzo dobrze. Mózg w naturalny sposób chroni swojego właściciela przed utratą większej ilości szarych komórek niż to konieczne.

Zaskakująca wygrana Korby. Widać, że Vinnie nadal ma plany wobec drągala, pomimo odpierdalanej przez niego maniany na backstage’ach.

 

4. Sheamus and Cesaro vs The Usos – dobre to było, choć cały czas nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że mogło być jeszcze lepsze, bo te dwa teamy stać na więcej. Niby wszystko fajnie grało, ale zabrakło mi tu jakiejś większej dynamiki starcia. Momentami wszystko mocno zwalniało i było to odczuwalne.

BarMani to świetny team. Kogucik od lat nie był tak strawny jak w ekipie z Cesaro. Cieszy jednak wygrana tagu z krwi i kości, bo Usos to drużynowy top u Vince’a i należy ich promować.

Standardowo zmontowali zajebisty finisz, gdzie kontry i nearfall’e latały jak Żyd po pustym sklepie, a przewagi zmieniały się do samego końca. Ta walka MIAŁA być dobra i taka też była.

Swoją drogą fajnie Usosi pocisnęli po Barowych, na majku, przed walką. Przyjemna gra wstępna przed samym pojedynkiem :wink:

 

5. Charlotte vs Alexa Bliss – rozpisanie tego starcia zabiło jakiekolwiek emocje. Harley od samego początku tak mocno kopała dupsko Jabłecznikowej, że tylko ktoś kto nigdy nie oglądał wrestlingu mógłby uwierzyć, że taki kobiecy killer jak Flair nie będzie miała reaktywacji i nie dojebie małej agresorce. Szkoda. Jednak Szarlotka to obecnie #1 u Vince’a (pod kątem skillsów i utytułowania) i skoro ma być wiarygodną rywalką Asuki na WrestleManii, to nie mogła tutaj polec z Bliss. Szkoda tylko, że bookingiem jakoś tego nie zamaskowali i nie pozwolili nam zamarkować (jak chociażby w walce Tarczy z New Day). Słaba walka. Na papierze wyglądało to w cholerę lepiej.

 

6. AJ Styles vs Brock Lesnar – nie kupili mnie tym starciem. Jak Brock demolował AJ’a to wyglądało to jak squash na gimnazjaliście (trudno było się powstrzymać przed telefonem do prokuratury, bo morderstwo wisiało tam w powietrzu), a jak Styles miał swoje 5 minut, to jego zapędy wyglądały jak atak komara usiłującego wykrwawić słonia i za cholerę nie czułem, że Pan Fenomenalny może tu sprawić jakąkolwiek niespodziankę. I nawet nie chodzi o to, że Lesnar musiał to wygrać, żeby statystyka rywalizacji brandów się zgadzała. Po prostu tak tu porozpisywali zawodników, że ani przez chwilę AJ w moim mniemaniu nie był realnym zagrożeniem dla Bestii. No i jeszcze ten finał po jednym F5… Jak chcieli pokazać Stylesa jako prawdziwego twardziela, to mogli mu pozwolić odkopać po pierwszym F5, albo wyjść z brockowej Kimury, a tak? AJ wypierdolił w Brocka niemal wszystkim co miał (oprócz Styles Clascha, bo pewnie fizycznie by go na Koksie nie dał rady porządnie wykonać), wszystko to spłynęło po Lesiu jak pierwszy browar na kaca po przełyku, a Uniwersalnemu Championowi wystarczyło jedno F5 by pozamiatać Niebieskiego Mistrza. Słabo.

 

7. Męski Team RAW vs Team Smackdown – pytanie dnia: będąc kapitanem teamu, walcząc o wszystko (włącznie z posadą) i mogąc mieć w drużynie niepokonanego Demona, decydujesz się żeby to miejsce zajęło jego słabsze alter ego, czyli „facet w gaciach”? :roll:

Sama walka, pomimo sporej ilości zgrzytów (promocja dziadków + słabe rozpisanie przyszłych gwiazd) i głupot (serio coś zmieniło, że Trypel wydymał Angle’a, skoro i tak RAW wygrało, a więc Kurt powinien zachować robotę?) mi tam się podobała (znowu wychodzi mój fetysz walk eliminacyjnych rodem z SS). Było sporo fajnych smaczków (vide: Hunter vs. jego pupile z NXT, świetne technicznie starcie Balor vs. Nakamura, Juggernaut Strowman, współpraca Randala z BezCennym itd.), którymi można się było delektować.

To co mnie strasznie wkurwiało to brak realizmu zachowań. Tak Kurt, jak i Shane stali i patrzyli jak im eliminują zawodnika i nawet nie spróbowali interweniować, żeby przerwać próbę pinu. Przecież w tego typu walkach-spędach, to normalnie standard.

Dziwnie wyszedł też ten myk z rozwaleniem stołu Barunem (fajna współpraca całej drużyny żeby podnieść kolosa). Przecież Strowman był legitnym zawodnikiem w ringu, tak więc sędzia powinien go wyliczyć do 10 poza ringiem i pozamiatać.

Niespecjalnie jara mnie wizja turnu Brązowego, ale myk jak się patrzył na Tryplaka rolującego Angle’a był niezły. Jego oczy serwowały klasyka: „o co ci kurwa chodzi? Chcesz się bzykać, czy nie?” :D Oczywiście Hunter musiał się podpromować, bo nawet Romeo po Powerslamie Brązowego – umierał sparaliżowany na glebie. Tryplak wstał sobie po pierwszym jakby niby nic (nie sprzedał go nawet w połowie, jak dla mnie) i dopiero Strowman musiał go dojebać drugim. Bez sensu zagrywka i kolejny pokaz ego męża Stefki. Poza tym, głupie były te przepychanki w teamie RAW, o to kto ma wejść do ringu, a kto z niego zejść. Jak kurwa dzieci. Niby tak to się potrafili zmobilizować przeciwko wspólnemu wrogowi, a później kłócili się o bzdety. Przecież można było aktywować Kane’a (żeby nabruździć Braun’owi), albo Michael Jordan (żeby nabruździć Angle’owi albo Tryplakowi), a oni postawili na takie dziecinady. Słabe to było.

Ogólnie jednak walka miała swój urok i szkoda tylko, że jako ostatni został Shane (ja wiem, że chcieli zrobić mocniejsze pierdolnięcie z tą rolką Huntera, ale mimo wszystko), bo nie wiem czy ktokolwiek kupił (ja ni chuja) myk, że nawet gdyby faktycznie (w co i tak nie wierzyłem. Śmierdziało pułapką na milę) Hunter przeszedł na stronę Szwagra, to daliby radę razem dojebać wkurwionemu Braunowi.

 

P.S. Jasiek za bardzo to się tam nie napracował, co? Momentami normalnie zapominałem, ze on jest w tym Teamie Smacka. Niby miał swoich kilka chwil w ringu, ale ogólnie – jako chyba najmocniejsza postać Niebieskich – kompletnie nie czuło się tego, że jest tą „bronią ostatecznej zagłady” Shane’a. Bardziej wyglądało to tak, jakby Cena był tam żeby tylko star power się zgadzał, bo w praktyce za wiele swojej drużynie to nie pomógł.

 

Reasumując – całkiem przyjemne PPV, zwłaszcza jak na ostatnie, słabiutkie dokonania McMahona. Walki eliminacyjne mi się podobały, tagowe także (a może raczej „zwłaszcza”?) były w pytę. Zawiodły zestawienia singlowe i tak jak w przypadku walki Sreberek, można się było tego spodziewać, tak w przypadku Złota (męskiego i damskiego) czułem spory niedosyt, bo naprawdę można to było rozpisać lepiej i dać ciekawszy show. Mimo wszystko, moja ocena: 3,5/6 i ogólnie jedno z lepszych, vince’owych PPV’s w tym roku. Duży plus za zajebistą publikę w Huston, która świetnie dopingowała i żyła niemal każdym pojedynkiem. Widać było, że ludki kapitalnie się tam bawią i momentami udzielało się to także i mi.

 

P.S.2: Tak na marginesie, to teamy (męskie i żeńskie) brandów powinny wychodzić razem, przy wspólnej muzie, zamiast każdy zawodnik indywidualnie. Jeszcze bardziej podkreśliłoby to, że są zjednoczeni, a my dostalibyśmy o przynajmniej 20 minut krótsze PPV, co byłoby tylko na plus :wink:

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Ok, ja rozumiem narzekania i dezaprobatę dla końcówki tej walki. Ale jak można nie rozumieć postępowania HHH w ringu? Nie lubię Kurta, wpierdala mi się to go zaatakuję

 

Strowman nie lubi nikogo, ale jakoś nie pomagał w pinowaniu zawodników swojej drużyny. Tak samo Joe powinien nienawidzić Balora, jednak wytrzymali bez wplatania osobistych niesnasek do walki drużynowej. Głupia argumentacja.

 

A-Suka to niezła diablica, ale wygrana gdy została sama, z dwiema duperami jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia. Mogli ją zostawić naprzeciwko 3 rywalek, to finalne wrażenie byłoby o wiele bardziej mocarne.

 

Wtedy do zarzutów, że obdarli nas z emocji w walce doszłoby biadolenie, że jest przekokszona i eliminacja takiej dużej liczby zawodniczek była zbędna :P

 

Dziwnie wyszedł też ten myk z rozwaleniem stołu Barunem (fajna współpraca całej drużyny żeby podnieść kolosa). Przecież Strowman był legitnym zawodnikiem w ringu, tak więc sędzia powinien go wyliczyć do 10 poza ringiem i pozamiatać.

 

Nie był legalny, po spinowaniu Roode'a, Braun został przyklepany przez Joe, co doprowadziło do dyskusji między nimi, wtargnęli Hunter i Kurt, żeby ich rozdzielić, a sami zaczęli się kłócić. Strowman niby wszedł do ringu, gdy Samoańczyk z niego wyleciał, ale to on był w tym momencie oddelegowany do walki.

 

Poza tym, głupie były te przepychanki w teamie RAW, o to kto ma wejść do ringu, a kto z niego zejść. Jak kurwa dzieci. Niby tak to się potrafili zmobilizować przeciwko wspólnemu wrogowi, a później kłócili się o bzdety.

 

To akurat powinno się podobać, bo wpływało na zwiększenie szans niebieskich, jak według utartego powiedzenia "drużyna wysokiej klasy indywidualistów nie zawsze poradzi sobie ze zgraną paką średniaków" - Smackdown miał wtedy dwóch zawodników mniej i była to jedna z "nadziei" na ich zwycięstwo, skoro nie są w stanie wyeliminować zawodników przeciwnego teamu, to może poczekamy aż powybijają się sami.

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Wtedy do zarzutów, że obdarli nas z emocji w walce doszłoby biadolenie, że jest przekokszona i eliminacja takiej dużej liczby zawodniczek była zbędna :P

 

Właśnie sęk w tym, że po jej promocji w NXT wszyscy się spodziewali, że właśnie będzie taka przekokszona. To miał być taki babski Brock Lesnar pod kątem niszczycielstwa, a rozpykanie samemu dwóch rywalek to mogliby rozpisać nawet Sashy Gang-Banks i dla większości byłoby to w miarę wiarygodne.

 

To akurat powinno się podobać, bo wpływało na zwiększenie szans niebieskich

 

No właśnie nie bardzo, bo wszyscy liczyli, że drużynę RAW rozwala prawdziwe, wewnętrzne konflikty (Kane'a i Strowmana czy Jordana i Huntera albo Kurta), a nie ich wykłócanie się o bzdety i pretensje z dupy.

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

No właśnie nie bardzo, bo wszyscy liczyli, że drużynę RAW rozwala prawdziwe, wewnętrzne konflikty (Kane'a i Strowmana czy Jordana i Huntera albo Kurta), a nie ich wykłócanie się o bzdety i pretensje z dupy.

 

Akurat w kontekście interwencji to największym pewnikiem byli Sami i KO przeciwko Shane'owi - odbębnione na gali.

Ostatnie RAW stawiało dyspozycyjność Kane'a pod znakiem zapytania - widziałem głosy, które mówiły, że na pewno zaatakuje Brauna na PPV, ale nie obyło się bez teorii, że to wgniecenie go w ring to objaw zakończenia konfliktu na jakiś czas.

Jordan trochę za wąski w pasie jest, żeby się rzucać na Huntera, a tym bardziej go eliminować, w ostateczności przyjąłbym scenariusz, że odwraca jego uwagę od rywala, który wykorzystuje sytuację i wykonuje pin, chociaż i tak byłoby to naciągane, tak jak w sumie 90% sposobów wyrzucenia HHH'a z walki. Rzeczywisty scenariusz wyglądał abstrakcyjnie, ale efekt końcowy był właśnie taki, jakiego się spodziewano.

Rocznikowo miała 15

13616784565a4bd060e41e5.jpg


  • Posty:  10 346
  • Reputacja:   361
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Akurat w kontekście interwencji to największym pewnikiem byli Sami i KO przeciwko Shane'owi - odbębnione na gali.

 

No właśnie... "Odbębnione" to idealne słowo, bo atak Owensa i Żółwika powinien spowodować eliminację Shane'a, a jedyne co spowodował, to ośmieszenie powyższej dwójki, która dostała łupnia od starszego jegomościa, będącego "weekendowym wrestlerem" :roll:

 

w ostateczności przyjąłbym scenariusz, że odwraca jego uwagę od rywala, który wykorzystuje sytuację i wykonuje pin

 

W zupełności takie zagranie by wystarczyło i byłoby całkowicie wiarygodne, zwłaszcza gdyby Trypel walczył wówczas np. z Jaśkiem czy Ortonem (chwila nieuwagi w starciu z takimi zawodnikami spokojnie może kosztować każdego porażkę)

Lepiej nic nie mówić i wydawać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości.

Błogosławieni ci, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie oblekają tego faktu w słowa...

88278712552c9632374b21.jpg


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows
  • Styl:  Jasny

Najwiekszy problemem w WWE od lat jest to, ze w jednej z najwazniejszej walk roku w czolowej czworce byl stary dziad Angle, stary dziad Hunter i stary kaskader, który nie powinien wchodzic do ringu. A głupi fani i tak beda sie jarac jak Taker powróci 76 raz ledwo zyjac. Taki wygląd wasz

Progres Roku 2014

User Roku 2017

Redaktor Roku 2017

Progres Roku 2017

Tekst Roku 2017

WTF Roku 2017

678495320589e09e4eecd1.jpg


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  25.07.2011
  • Status:  Offline
  • Styl:  Klasyczny

Najwiekszy problemem w WWE od lat jest to, ze w jednej z najwazniejszej walk roku w czolowej czworce byl stary dziad Angle, stary dziad Hunter i stary kaskader, który nie powinien wchodzic do ringu. A głupi fani i tak beda sie jarac jak Taker powróci 76 raz ledwo zyjac. Taki wygląd wasz

 

I powiem z dumą: i mój też. Wole takich dziadów, powroty Ceny, Y2J'a, Takera czy Tryplaka którzy są chociaż jacyś. Wiem, że wina wisi po stronie WWE które tak rozpisuje obecne gwiazdy, że te nie mogą nawet podskoczyć do poziomu legend w latach świetności, ale to nie mój problem. WWE oglądam dla rozrywki a NJPW dla techniki. W WWE cieszą mnie 3 minutowe entrance (do Tryplaka w tej kwestii to chyba nikt nie podskoczy nigdy), ciekawe nawiązania do historii jak np. Kurta i Johna, czy samobójcze ataki młodego Mcmahona. Chce rozrywki której nikt z obecnego "nowego" rosteru nie dostarczy na takim poziomie co przytoczony już Triple H (może poza Braunem S.)

==Break the Walls Down==

13131994854e2d396000ad8.jpg

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • vieiraa55
      Boże, jak to jest możliwe że Claudio jeszcze nie był WorldChampionem to ja nie wiem. I ta jego nutka FINAL BOSSA  
    • Bastian
      Walka będzie 5 na 5. Breakker, Reed, Lesnar, Logan, McIntyre kontra Punk, Rhodes, Reigns, Jimmy i Jey   Wydaje mi się, że to był celowy zabieg. Nie chcieli dać zwycięzcy brawlu, żeby nie ucierpiało ego strony przegranej  Rozstrzygnięcie było dla fanów w OKC. Widziałem filmiki jak face' owie na koniec zostali w ringu z Loganem i oblali go jego napojem Prime.  
    • vieiraa55
      Nieeee, Jason i Abyss to są producentami walk, raczej w CT mają mało do powiedzenia. Patrząc po Unreal to tylko Bobby Roode siedział, ale wydaje mi się że też mało ma do powiedzenia.
    • Giero
      W miniony weekend, w nocy z soboty na niedzielę miała miejsce gala AEW Full Gear 2025. Przedstawiamy podsumowanie najważniejszych wydarzeń z tego show. Główną część show poprzedziło Collision – Saturday Tailgate Brawl: Full Gear. Zobaczyliśmy cztery pojedynki, a jeden nawet był kontynuowany w trakcie rozpoczęcia PPV. – 200.000 Dollar Four Way Tag Team Match: Bang Bang Gang (Austin Gunn & Juice Robinson) pokonali Anthony’ego Bowensa & Maxa Castera, Big Bilal & Bryana Keitha i The Ou
    • Bastian
      OTC otworzył RAW o OKC. Dołączyli Rhodes i Punk. W San Diego to w połączeniu z Lesnarem i Loganem może sprawić, że ego nie wytrzyma w tak ciasnym pomieszczeniu i rozerwie klatkę na strzępy.  Nie sądziłem, że najwięcej komedii w ostatnich miesiącach w WWE dostarczą mi Kairi Sane i Flop Lesnar ze swoimi pękającymi spodniami i wywrotkami na rampie.   Segment z Mysterio juniorem i mini Ceną to jedna z najbardziej żenujących rzeczy, jaką widziałem w tym roku w WWE. WWE chyba chciało tym pok
×
×
  • Dodaj nową pozycję...