Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

W Jakie Gry Teraz Gracie...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.01.2012
  • Status:  Offline

Dante's Inferno

Gra na podstawie Boskiej Komedii Dantego Alighieri gdzie w poszukiwaniu ukochanej udajemy się do piekła spełniła moje oczekiwania ale pozostał mi po jej przejściu pewien niedosyt. Mimo wszystko jednak piekielnie dobrze się przy niej bawiłem jest to zasługa szybkiej akcji.

 

Plusy:

+Grafika w cutscene's

+ciekawie opowiedziana historia

+system walki

+zróżnicowanie przeciwników

+odwzorowanie kręgów piekła

+Nie unikanie tematów tabu (krąg dotyczący "rozwiązłości cielesnej")

 

Minusy:

-Krótka kampania (mój czas 7h)

-Prawie niezauważalne przejście między kolejnymi kręgami piekła

-zbyt duże wykorzystywanie w grze przycisku "B"(XBOX 360) lub "O"(PS3)

 

Ogólna ocena: 7,75/10

Edytowane przez GregSES
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-309987
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  19.08.2010
  • Status:  Offline

The Elder Scrolls V: Skyrim

 

Rzadko w coś gram, ale Skyrim kusiło mnie już od dłuższego czasu. Swojego czasu namiętnie gierczyłem w Morrowind, a później trochę popykałem w Oblivion. Gdzie w tym wszystkim mieści się najnowsza odsłona znanej serii? W jednym zdaniu ująłbym to tak: Skyrim to zdecydowany krok naprzód w stosunku do Obliviona, a grywalnością nawiązuje do najlepszego jak do tej pory Morrowinda.

 

Już na początku w oczy rzucają się lepiej wyglądające postacie. Poza tym świat przedstawiony w Skyrim nosem wciąga poprzednie części. Surowe ostępy, skąpane w śniegu góry, nordowskie klimaty (bo też w krainie Nordów, mojej ulubionej rasy, ma miejsce akcja) przez duże N. Zrezygnowano także z klas postaci, co początkowo mnie rozczarowało, ale z czasem przestałem zwracać na to uwagę. Gierczę sobie Nordem, który włada dwoma mieczami (niczym serialowy Nasir :D ), a dodatkowo mocno inwestuję w skradanie, żeby w przyszłości zostać skrytobójcą. Misje są różne: jedne ciekawie, inne nudne jak flaki z olejem. Jak to w RPG-ach... Mamy możliwość stanięcia po którejś ze stron: albo sojusznicy Cesarstwa dążącego do zjednoczenia krain, albo buntownicy pod przywództwem Ulfrika Gromowładnego, którzy twierdzą, że Cesarstwo to najgorszy syf i trzeba wydostać się spod jego jarzma. Ci drudzy wydali mi się ciekawsi, skojarzyli mi się ze Starkami i ludkami z północy z sagi Martina toteż postawiłem na nich. Trochę żałuję, bo okazali się ksenofobicznymi posrańcami, a sam Ulfrik hipokrytą porównywalnym do rodzimych polityków... Ale cóż... W ES jak w życiu: człowiek dokonuje czasami błędnych wyborów. ;) Poza tym trochę tych gildii i stowarzyszeń w grze jest, więc wątek z Gromowładnymi i Cesarstwem jest na dobrą sprawę jednym z wielu.

 

Oprócz klas zrezygnowano z kilku innych, charakterystycznych dla poprzednich części motywów. Broń się nam nie psuje i nie musimy wydawać kasy na jej naprawę. Z jednej strony w takim Oblivionie na kowala lub sprzęt do naprawy pancerza schodziło sporo kasy, co bywało irytujące, ale z drugiej tworzyło jednak ten świat bardziej realnym. Rezygnacja z konieczności naprawy broni sprawia, że w Skyrim kasy nam szybko przybywa. W pewnym momencie nie ma jej już na co wydawać. Z jednej strony fajnie, ale z drugiej - chodzi też o to, żeby czasami było trudno. Nie ma to jak mozolne nabijanie kasy, żeby kupić upragniony fragment zbroi lub jakąś wypaśną broń. Tutaj praktycznie tego nie ma, bo u sklepikarzy i tak trudno znaleźć coś lepszego ponad to, co sami znaleźliśmy, ew. dostaliśmy od NPC za wykonane misje.

 

The Elder Scrolls V nie jest już grą, w której "cały czas się skacze". Zrezygnowano z umiejętności takich jak atletyka i akrobatyka, zatem żmudne skakanie nie jest konieczne. To oczywiście na plus, bo była to jedna z największych głupot Elder Scrollsów.

 

W Skyrim możemy sobie zakupić także domek. Jako że kasy dość szybko przybywa nam sporo, to nie jest to problemem. Chatki wyglądają nieźle, aczkolwiek wybór mógłby być większy niż jeden dom na jedno wielkie miasto. W dodatku do Skyrim (o ile się nie mylę, to trzeba będzie w Polsce na niego poczekać, ale już teraz można zassać z netu) można nawet kupować ziemę i postawić sobie chatę. Fajna sprawa.

 

Wygląd przeciwników. Jedno słowo: rewelacja. Jak sobie przypomnę te potworki z Morrowinda, to mnie dreszcze przechodzą (aczkolwiek nadal uważam Morrowinda za najlepszą z części). Smoki wyglądają świetnie szybując gdzieś tam na niebie. Gorzej, że są dość słabe i znacznie trudniejsza jest walka np. z gigantami. Pierwszego smoka ubiłem mając bodaj siódmy poziom. Biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy o nich gadają (że wróciły i co to będzie), wszyscy się ich boją i są ważną częścią fabuły (nasz bohater jest wybrańcem nazywanym smoczym dziecięciem), to jest to rozczarowujące.

 

W wersji na PC jest niestety trochę bugów. To jakiś NPC nie może się wydostać z jakiejś lokalizacji (mało monitora nie wyjebałem przez okno jak mi jedna z NPC-ek utknęła w zalanej wodą grocie w finalnej misji dla Gildii Złodziei), to coś tam się zawiesi, to przeciwnik utknie między skałami i możemy swobodnie pakować w niego strzałami nie martwiąc się, że nam odda. Ale generalnie takie kwiatki wychodzą rzadko i są do przeskoczenia. Proponuję w takich sytuacjach skorzystać z niezawodnego wujka Google. Gra nie jest świeżynką i gracze zdążyli już opisać na różnych stronkach jak radzić sobie z różnymi problemami. A propos: przy niektórych misjach trzeba trochę pogłówkować i wujek Google znowu się przydaje. ;)

 

Reasumując: gra warta polecenia, grywalna, wciągająca, jak na RPG - ładna grafika, ale niektóre motywy rozczarowują. Ale tak poza tym to pozycja obowiązkowa dla wielbicieli ES oraz RPG-ów. 8/10.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-310006
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

The Cave - Owoc wspolpracy Tima Schafera i Rona Gilberta (Secret of Monkey Island). Podobniez jednemu z nich, wymarzyla się kiedys taka gra, ale dopiero teraz ją spłodził. Mamy do wyboru siódemke wykręconych śmiałków - od rycerza, po kobiete z przyszłości - którzy stoją przed wejściem do tytułowej jaskini. Jaskini, która potrafi gadać - pełni rolę zabawnego narratora - spełniać marzenia, i w której odkryjemy mroczne tajemnice bohaterów. Tych wybieramy trzech, przełączając się między nimi w czasie gry - pozostała czwóka pozostaje anonimowa (zachęcają nas w ten sposób do ponownego przejścia) - każdy z unikalna umiejętnością.

The Cave jest przygodówką, z licznymi łamigłówkami. Nie został tu jednak zastosowany system point & click - znany z większości gier tego typu. Dostajemy prostą w obsłudzę platformówkę - zapożyczony jest tam tylko system sterowania, więc nikt nie znajdzie tu testu zręczności. To podstawowy - na chwilę obecną jedyny - mankament gry. Może ja jestem jakiś średnio ogarniety, ale te postaci robią często, co im się żywnie podoba. Szczególnie, gdy napotykają w locie krawędź, której się mogą chwycić. Łapią się z automatu, mimo, że gracz chciał w danym momencie tego unikać. Może to brzmi jak pierdoła, ale tu mamy sporo skakania i potrafi to zirytować. To jest ta chwila, kiedy już wiemy, jak rozwiązać zagadkę, i chcemy dojść do celu jak najszybciej - a do przebiegnięcia spory kawałek. Albo zaczną nam się łapać krawędzi, albo zaczniemy ginąć. Śmierć, niby nic nam nie robi - gra nas trochę cofa, gdy się odradzamy - ale jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy - ja już trochę mniej.

Artystycznie to jest ładne, a i zagadki nie są jakieś tandetne. Można je rozwiązywać na różne sposoby, ale te specjalne umiejętności bohaterów, są mocno przereklamowane. Myślałem, że faktycznie dostanę jaskinie, gdzie moja ekipa, będzie mogła się wykazać. Jednak od razu widać, że całość jest podzielona na etapy. Po prostu dostaniemy te "plansze" jaskini, dopasowane do wybranych przez nas ludzi. Wtedy też kluczowe są ich umiejętności. Wieśniak umie pływać pod wodą w nieskonczonosc, gdy inni się topią po krótkiej chwili, więc w jego etapie, na początku mamy do przepłynięcia spory kawałek - gdzie na końcu otwieramy przejście pozostałym. Rycerz potrafi wytworzyć aurę, dzięki której nie straszny nam upadek z wysokości, czy strzały przeciwników, co na jego etapie jest kluczowe. Wiadomo, o co chodzi. Tam gdzie historia dotyczy danej postaci, tam jej umiejętność sie przyda. Nie spotkałem się jeszcze, żeby aura rycerza była niezbędna u wieśniaka, czy odwrotnie. To oczywiście, łatwo można przełknąć, bo i gra musiałaby być cholerenie rozbudowana (skomplikowana), by było inaczej.

Fabuły jeszcze nie czuję. Ukończyłem etap jednej postaci, i wątpie by dostała następny. Raczej spodziewam się, że po wszystkich trzech fazach - każda na jedną postać - dostanę etap łączony - taki też jest wstęp - i będzie po zawodach. To nie jest jakaś haniebna dlugość, bo w końcu mamy około godziny zabawy przy każdej postaci - jeśli chcemy przejść wszystkimi, to już jest 7h. Na pewno nie jest to gra, nad którą idzie się zachwycać, ale ciekawa odskocznia od main-streamowych tytułów. Idzie się pobawić i pośmiać.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-310408
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

DmC: Devil May Cry

Pominę sam tytuł, który jest kretyński (Devil May Cry: Devil May Cry? – Dobra robota…). Pominę nawet tą kontrowersyjną zmiane wizerunku bohatera. Większość narzeka, że ten nowy Dante, wygląda jak „emo”, że nie jest już tą postacią, co kiedyś. Sama fryzura mnie średnio interesuje, i na jej podstawie nie miałem zamiaru się oburzać – w końcu to spin-off serii. Jednak kiedy okazało się, że Dante v2, dostał też nowy charakter, zaczęło się robić źle. Oryginał często żartował i miał dobrze rozpisane teksty. Nowa wersja niby ma wyjebane, ale szybko okazują się to powierzchowne emocje - dopuszczające głębokie uczucia. O tekstach już nawet nie wspomnę – przeklina sporo, ale sens tego średni. Spłycili coś, co było gwarancją ciekawych cut-scenek. Tutaj już wcisnąłem wszystkie klawisze, żeby przewinąć filmiki - niestety, bezskutecznie. Kiepska historia o ratowaniu świata, z marnymi bohaterami – bo i „drugoplanownym” też się obrywa (Vergil) – to nie jest coś, co chcę śledzić - a zaznaczam, że fabuły w grach cenie najbardziej.

Pozostaję się cieszyć systemem walki, który wciąż jest dynamiczny, ale bez modyfikacji się nie obeszło - brak namierzania, itp. Poziom trudności mocno zaniżyli – poważniejsze trzeba odblokowywać (jakby jakiś masochista chciał przechodzić całość raz jeszcze) – a i skakania tu jakby trochę więcej. W zasadzie każda misja, to ten sam schemat. Mamy trochę szybowania, trochę walki, sporo filmików. Wszystko wygląda artystycznie, niekoniecznie ładnie. Jeśli kogoś interesuje grafika, to modele postaci, czy samochodów, to nic szczególnego, ale sam pomysł na mapy, zasługuje na najwieksze pochwały. Sporo się dzieje dookoła, więc warto rzucić okiem.

Raził mnie czas trwania kampanii single-player, bo przebrnąć idzie przez nią stosunkowo szybko. Boli znikoma ilość bossów, którą ciężko wybaczyć, bo żaden się nie wyróżnia – szczególnie, gdy mamy w pamięci poprzednie odłosny serii. Generalnie – mimo moich nadziei – seria leci dalej w dół. Już czwórka pozostawiała wiele do życzenia – haniebny backtracking – ale dała więcej radości niż to... Smutno!

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-310668
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  689
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2012
  • Status:  Offline

Hitman: Absolution - od wydania ostatniego Hitmana musieliśmy długo czekać, ale stwierdzę od razu, że ... było warto! O ile fabularnie gra mnie nie porwała, o tyle grywalność jest bardzo wysoka. Gra wystarcza na ~50h lub więcej, bo tyle zajęło mi zdobycie większości achievementów na Steam. W tym czasie przeszedłem całą grę dwa razy i wykonałem wiele wyzwań, które pozwalają poznać nam poszczególne misje od nieco innej strony.

Szczególnie z poprawionych rzeczy spodobało mi się oskryptowanie pozbywania się ciał. Szkoda tylko, że maszyna niszcząca zwłoki pojawia się dopiero w ostatnim epizodzie...

 

Dodatek Sniper Challenge, który ukazał się jeszcze przed premierą gry, daje kolejne kilka godzin gry - oczywiście tylko wtedy, gdy chcemy wykonać wszystkie wyzwania, których jest kilkanaście.

 

Jako, że nie tylko grami na PC człowiek żyje, to w AppStore dobry miesiąc temu ukazała się perełka Super Tank Battle. Nie wiem, ilu z was pamięta grę na Pegasus, w której broniliśmy "Orzełka" za pomocą czołgu - produkcja ta została przeniesiona na platformy mobilne, z 200 mapami (!) do przejścia. Gra sprawia frajdę, ale jest dosyć trudna nawet na niskim poziomie trudności. Mimo to, polecam!

 

Z okazji premiery Temple Run 2, zabrałem się również za jej poprzedniczkę Temple Run I. Porównując obie produkcje, które do obsługi wymagają zaledwie jednego palca (jak cały iPhone zresztą ;) ), pierwsza wygrywa. Czemu? Następczyni jest zbyt cukierkowa. Produkcje swoją grywalnością pozwalają umilić podróż pociągiem ;)

 

A jakby mało było smaczków, to (narazie...) w chińskim AppStore ukazała się... oryginalna Contra od Konami! Nie muszę mówić, jak jaram się tą kolejną z czasów mojego dzieciństwa produkcją, na którą czekam na ukazanie się na całym świecie. Mam nadzieję, że będzie dostępna w tym sklepie za darmo nawet na chwilę. Odnośnik tutaj: https://itunes.apple.com/cn/app/contra-evolution/id578198594?l=en&mt=8

 

W Devil May Cry również zacząłem grać, ale opiszę ją dopiero po ukończeniu. Możecie mnie zabić, ale ... nie używam do tej gry pada - zaopatrzę się w niego dopiero, jeśli kolejna wersja UFC wyjdzie na PC ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-310751
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Gry w jakie teraz gracie, to może nie najlepsze określenie... Jeśli nie słyszeliście o gierce Dungeoland, która miała być kolorowym hack'n'slashem, to pomincie reszte. Jeśli jednak o niej slyszeliscie, to... postarajcie sie zapomniec. Miało być zabawnie, jest irytujaco. Dostajemy ze 4 mapy, do których wchodzimy swoja dzielna trojka bohaterow - mag, wojownik, łotrzyk (wszyscy zaskoczeni!). Całość jest przeznaczona na multi, więc jeśli ktoś planuje grać samemu, to w ogole nie powinien podbijac - towarzysze będą botami.

Krzyzyk na grze, postawilem za sterowanie. Jeśli mechanika mnie męczy, to nie mam zamiaru się katować. Postacią steruje się klawiatura i myszka - w hack'n'slashu! Chodzimy strzalkami, a ataki wyprowadzamy "elektronicznym gryzoniem". Najczesciej niecelnie, bo trafic przy takiej kombinacji mialem szczery problem. Wydawalo sie to mocno niewygodne i przeznaczone na pada. Niby nic dziwnego, ale ta gra jest tylko na PCcie! Skąd tutaj taka mechanika? Nie chce wiedziec.

Pobawilem sie chwile i odbilem na dobre. Niby zbieramy przedmioty, pieniazki, jakis tam sklep pozwala kupowac rzeczy, ale przy takiej mnogosci tego typu tytulow, nie ma sensu sie łapać za tredowatych. Tylko dla nałogowych fanów hack'n'slashy, a i oni pewnie się szybko znudza.

 

10 Euro na Steamie, to i tak zbyt wiele - http://store.steampowered.com/app/218130/

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-311191
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  126
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2012
  • Status:  Offline

Ostatnio kolega pożyczył mi grę, o której wiele dobrego słyszałem (czytałem) mianowicie R.U.S.E. Jestem po paru misjach w trybie dla jednego gracza i mogę powiedzieć że tytuł najlepszej strategii na konsole jest słuszny. Twórcy wpadli na parę fajnych pomysłów jak to że pole walki pokazane jest na stole w sztabie. Najbardziej mnie denerwuje godzinny limit w zwykłej bitwie przeciwko SI. Podsumowując bardzo dobra gra i polecam każdemu kto lubi drugą wojnę światową. Ocena 8/10
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-311256
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Gdy tylko wychodzi gra/film, o tematyce mafijnej, to na pewno za to zlapie. Przygoda z nową Omerta: City of Gangsters, na chwile obecna nie nalezy do przyjemnych...

Całośc jest strategia, ktora przywodzi na mysl takie klasyki, jak Gangsters. Zaczynamy jako parobek, który zamierza zawojować miastem, zostać szefem wszystkich szefów, itp. Mimo, że motyw oklepany, to jak na strategie, fabuła jest przedstawiona w przyjemny sposób. Dostajemy wstawki przed każdym rozdziałem, a towarzyszy im klimatyczna muzyka.

Gameplay dzieli się na dwie części. Pierwsza to rozbudowywanie imperium. Kupowanie browarów, otwieranie nowych knajp, przekupowanie policji. W prostych słowach standard, w bardzo malo przejrzystym - wrecz nieprzyjemnym - interfejsie. Mam wrazenie, ze chcieli wszystko uproscic ze wzgledu na fakt, ze gra trafila rowniez na XBoxy (strategia na konsole, to rzadkosc), przez co PCtowcy mogą się krzywic. Mam nadzieje, ze nie brzmi to jak paradoks. Chodzi o to, że gdyby było więcej tekstu, więcej patentów, byłoby to bardziej rozbudowane, to i frajda z prowadzenia działalności, bylaby większa. O dziwo, jak na grę, w której budujemy imperium, nie zastaniemy tu rywalizującej mafii - ewentualnie jakieś pomniejsze grupy oprychów.

W drugi tryb, przenosimy się przy walkach. Mamy do czynienia ze strategią turową, gdzie każdy gangster ma określone punkty ruchu i akcji, a prowadzi to do komicznych scen, gdy ktoś nie trafia z pistoletu stojąc obok, albo macha swoimi krzywymi kończynami, próbując rzekomo uderzyć (grafika jest ... lekko przeterminowana). Kolejny niewykorzystany patent. Może i sam turowy tryb walki, jestem w stanie przeboleć - choć zwolennikiem nie jestem - ale tutaj zostały wprowadzone tylko podstawy - kolejny raz, brakuje tu większego pola manewru, przejrzystości, itp.

Jeśli do tego, badz co badz "niedorozwoja", dodamy małe mapy, głupie niedociągnięcia - jeśli wynajęty lokal, przerobimy na "spelunke", to nad budynkiem dalej widnieje poprzednia ikona lokalu do wynajęcia, a nie nowo powstałej "spelunki" (drażni, bo trzeba klikać, żeby sobie przypomnieć, co tam stało) - brak możliwości przyspieszenia czasu - gangster musi przebiec do wyznaczonego miejsca i wykonać zadanie, co przy małej (początkowej) ilości ludzi, zmusza Cię do zbędnego czekania (myślałem, że przyspieszenie, to już staly element tego typu gier) - to ciężko będzie Omerte wybronić, przed falą krytyki. Miło, że nie olali - choćby szczątkowej - fabuły, i tworzenie postaci jest RPGowe - niczym w Elder Scrolls, czy Fallout, odpowiadamy na pytania, by ustalić charakter swojej postaci (uwielbiam ten motyw, choć oczywiście tutaj był tylko liznięty - absolutne podstawy, tj. 5-6 pytań) - ale cóż nam po tych sekundach uśmiechu...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-311342
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Sonic and All Stars Racing Transformed - Nie wiem, jak ma się sytuacja w Nintendo - wypadłem z obiegu, po moim N64 - i w jakiej formie jest Włoski hydraulik wraz ze swoja gokartową ekipą (Mario Kart), ale na PC rządzi jeż. SaASRT, to kontynuacja, dość ciepło przyjętej "ścigałki", z bohaterami SEGI. Dostajemy wszystko to, czego życzylibysmy sobie w takiej produkcji. Sporo postaci do wybrania/odblokowania - w wersji na PC, mamy nawet Football Managera, czy Shoguna z Total War! - widowiskowe trasy - również na podstawie hitów SEGI - i przyjemny gameplay.

W trybach gry, może rewolucji nie ma - poza zwykłym wyścigiem, są dość oklepane tryby z czasem, czy driftem - ale taka się znalazła w samym jeżdzeniu, które zostało mocno urozmaicone. W zasadzie, nie można tego już nazwać tylko jeżdzeniem, bo pływanie i latanie też tu mamy. W większości tras, dostajemy odcinek, w którym nasze wozy przechodzą tytułową transformacje. Od helikopterów, po inne wymysły twórców. Rozumiem, że jest parcie, by urozmaicić tą przestarzałą formułę, ale mnie ten motyw średnio rajcował. Nawet pierwsze próby śmigania po wodzie czy szybowania w powietrzu, nie wywołały żadnego uśmiechu. Może jestem stary i wolę te klasyczne, old-schoolowe jeżdżenie z brońmi. Jeśli już szukają jakiejś rewolucji, to można się popisać kreatywnością w arsenale, bo ten jest praktycznie skopiowany do każdej produkcji z tego gatunku. Albo pójść w szczątkowy wątek fabularny, który zmobilizuje człowieka do odkrywania postaci. Nikt nie oczekuję fajerwerków, ale cut-scenki, czy suche arty z muzyką, mogłyby urozmaicić tytuł.

O gokartach ciężko pisać. Każdy wie, czego się spodziewać. Najważniejsze jest to, że Sonic powinien usatysfakcjonować każdego fana. Im więcej znajomych w pobliżu, tym większe emocje. Miła, kolorowa odskocznia, od ciągłego zabijania. Tutaj najwyżej ktoś dostanie śnieżką.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-311591
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Testament Sherlock'a Holmes'a

Ja również chcąc odpocząć sobie od strzelanek i emocji sportowych postanowiłem sięgnąć po najnowszą odsłonę przygód znanego detektywa i poćwiczyć logiczne myślenie. Nie zawiodłem się, bo seria trzyma poziom. Ciekawa historia, w której tym razem podejrzanym o zbrodnie zaczyna być sam Holmes. Gazeta piszę artykuły w taki sposób, aby jak najbardziej przedstawić Sherlock'a jako bandytę, ukrywającego się pod postacią zawsze uczciwego i sprawiedliwego człowieka. Zachowanie bohatera jest nie podobne do niego. Jest bardziej arogancki niż zwykle i jakby skryty. To potęguję podejrzenia. Ciekawy pomysł, który naprawdę wprowadza dobry klimacik w charakter postaci. Do tego dochodzi nowy sposób rozgrywania po przez nowe, 2 rodzaje kamery. Oprócz widoku z oczu bohatera mamy, TPP i kamerkę izometryczną, gdzie sterujemy myszką. 32 odznaki, które otrzymujemy np. są samodzielne rozwiązanie zagadek. One też trzymają poziom i, niektóre wymagają troszkę więcej wysiłku. Zabawa z dedukcją, czyli wyciąganiem wniosków, poszlaki, praca ze stołem alchemicznym, a nawet sekcja. Nowy silnik graficzny, więc gra wygląda ładniej niż poprzednie części. Może troszkę jest łatwiejsza od poprzedniej, ale oprócz tego nie mam się czego czepiać, jeśli chodzi o rozgrywkę. Pozytywną stroną jest też muzyka. Tajemnicza i nawet nieco straszna podkreśla klimat kiedy badamy miejsce zbrodni. Boli wysoka cena. W empiku - 80 zł. Kuba Rozpruwacz w dniu premiery kosztował 30 zł... .

 

"+"

- ulepszona grafika

- ciekawa fabuła

- muzyka

- odznaczenia

- nowe kamery

 

"-"

- w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Poziom trudności wciąż trzyma się, choć Arsene Lupin pozostaje najtrudniejszy

- bardzo wysoka cena, jak na przygodówkę

 

Ocena: 4+/5

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-311616
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Antichamber, to niezalezna gra logiczna, ktora wymaga od nas cierpliwosci, a kazdą serwowaną zagadke, wypada rozwiazac na spokojnie, bez pospiechu. Na ekranie mamy abstrakcje, ktora bardziej przypomina program dla entuzjastow takiej sztuki, niz grę, która niesie ze soba tyle frajdy. Ciężko o tytul, wytężający nie tylko umysł, ale i wzrok, w tak satysfakcjonujacy sposob. Na dobra sprawe, przemierzamy tu tylko kolejne, kolorowe korytarze. Rozumiem, jesli komus sie nie spodoba, ale sa one zrobione w tak pomyslowy sposob, ze wypada to docenic - nawet, jesli wyjdziemy na kretynów, przez nasze growe przyzwyczajenia. Jesli z czyms mamy kłopot, mozemy zmienic tor, a do problemu wrocic w pozniejszym etapie - to hamuje frustracje, jaką wywolują niektore gry przygodowe, z przekombinowanymi łamigłówkami. Dla mnie dodatkowym plusem, jest wartosc tekstow, napotykanych na scianach. Nie tylko serwuja one podpowiedzi, ale sa sentencjami z zycia wziętymi. Nie zdziwie sie, jesli Antichamber, bedzie wymieniane w gronie faworytow na gre roku! Tytul ciezki do opisania słowami. Warto sprawdzic samemu.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-311665
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dead Space 3

Ech... Jestem z tych, dla których fabuła powinna grać pierwsze skrzypce. W nowym DS, opowieść jest tak naciągana, że cała motywacja do gry, spada do punktu zero. Na każdym kroku, napotykamy nędzne cut-scenki, podczas których coś się psuje, coś wybuchnie, generalnie nazwać to można - efektownym festiwalem dramatów głównego bohatera. Taka popcornowa akcja, prosto z filmów, żadną głębszą myślą nie skażonych. Zadania są z gatunku, nie chcem, ale muszem. Idź przestaw to, tutaj wciśnij, tam znów użyj telekinezy. Nic, czego byśmy w serii nie spotkali. Rozumiem jeszcze, gdyby to były jakieś łamigłówki, rodem z serii Darksiders. Tutaj, jest to po prostu – na dłuższą metę irytujące – zabicie czasu gracza. Daje się to we znaki, szczególnie dlatego, że feeling strzelania jest przyjemny, więc i na tym, chcemy spędzić najwięcej czasu. W końcu na odstrzeliwaniu kończyn nekromorfów, ta seria stoi. Nie wiem, czy mogę uznać to za wielki plus – trzecia część, więc dla nikogo to zaskoczenie nie jest – ale zapewniam, że nie tyle, nic na tym polu się nie zepsuło, ale zaliczyło mały awans o kilka szczebli. Twórcy przyznali się bez bicia, że Dead Space jest strzelanką. Podczas gdy fani popatrzyli oburzeni, ja się pytam, a kiedy nią nie było? Może pierwszą część, nazwałbym survival horrorem, ale to i tak byłoby stwierdzenie dość naciągane. Nie kryją się, że stawiają na efektowną papkę, więć można ich tylko pokarać, za odstawienie klimatu, który towarzyszł jedynce – z drugiej strony, pierwszy sequel też go nie miał, ale wtedy się raczej tym nie obnosili. Dlatego wszyscy, którzy boją się, że ich „Dead Space” przeszedł transformacje, mogą spać spokojnie. Zmianą będzie chyba tylko kucanie.

Jeśli ktoś się lubuje w takich efektach – tj. wiek 6-15 – to pewnie się będzie uśmiechał – z zastrzeżeniem, że jest fanem serii. Jeśli nie, to nawet menu będzie „bolało”. Szybko gry nie zaczniesz, bo będziesz musiał odczekać, aż wszytkie efekty mechanicznej konstrukcji, odpowiednio się ułożą. Nawet tam nie było miejsca na wygode. Wszystko musi być widowiskowe, jak parady w Rio de Janeiro...

Zastrzegam, że gry nie skończyłem, bo i motywacji zabrakło. Jeśli końcówka zostawia otwartą furtkę dla kontynuacji, to najpewniej nawet o niej nie napiszę, bo nie zwykłem pisać o czymś, czego nie sprawdziłem :wink: Nie mówię, że to gra fatalna, ale pomysł już się w moich oczach ostro wypalił. Przyjemne modyfikacje broni i crafting, nie są w stanie zmazać zmartwienia z twarzy.

 

mały619 mnie wypatrzył przy 3:12 - ten najbardziej przejęty wypowiedzia tworcy - wiec dorzuce w ramach ciekawostki, bo przede wszystkim, to przyjemny material o nadchodzacym Crysisie 3

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-311991
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Ech... bynajmniej nie zamierzałem ponownie zacząć takim jękiem, ale Aliens Colonial Marines, nie wywołuje innej reakcji. Wszystkie narzekania, jakie mogliście wyczytać/wysłuchać w recenzjach, są prawdziwe. Wszystkie obawy, że gra jest tworzona wiele lat i może już nie podpasować dzisiejszym standardom, również były trafne.

Od gier, opartych na tym uniwersum, fani chcą tylko jednego - klimatu. Ciasnych korytarzy, ciemności i zaszczucia. Nie sądzę, by prosili o wiele. Jednak twórcy skutecznie pokazują, że to niemożliwe. Ostatni AvP był słaby, ale przy tegorocznych Aliensach, wypada go ochrzcić dziełem wybitnym.

Przede wszystkim, feeling strzelania, jest fatalny. Zabijanie kolejnych przeciwników - niekoniecznie obcych, niestety - nie sprawia żadnej satysfakcji. Ani tu widowiskowych head shotów, ani tu potrzeby oddania celnego strzału, tudzież przymierzenia. Po prostu, idź przed siebie, trzymając LPM - wystarczy! Jeśli STRZELANKA, nie potrafi dopracować tego, to już jest na liście trędowatych, a to dopiero wierzchołek góry lodowej...

Wrogowie, przyjaciele, generalnie wszyscy poza nami, to skończeni idioci. "Ci źli", potrafią przebiec obok Ciebie, po swojej oskryptowanej ścieżce - wystawiając do ostrzału plecy - a kompani nawet nie przejmują się tym, co dzieje się wokół. Pomocą nie są żadną, bo i tak program nie przewidział, żeby reagowali na obcych, którzy "namierzyli" gracza, w celu wykonania swojego ataku... tzn. skoku naprzód, bo to w zasadzie jedyne co robią. Kiedy powinniśmy się ich bać - a każda wygrana batalia, powinna gracza cieszyć - wystarczy, że będziemy się cofać, a oni nie dolecą, ze swoją "genialną" szarżą.

Osobiście, mam gdzieś grafikę - niedawno skończyłem Baldurs Gate'a, bez żadnych modów - ale Ci, dla których jest to ważny aspekt, powinni uciekać przed tym tytułem, niczym aktorzy przed obcymi, w filmowym hicie. Studio zaczęło tę grę tworzyć bodajże w 2007 roku, i wygląda ona adekwatnie do tamtego okresu. Głowa mnie bolała bardziej, niż po Antichamber.

Czy są tu w ogóle jakieś plusy? Na razie nie stwierdzono. Nie jestem wielkim zwolennikiem "Obcych", ale fabuły też ludzie nie chwalą - tzn. jej powiązania z filmem, bo to że jest badziewna, sam potrafiłem wywnioskować. Nawet nie cieszył mnie powrót do klasycznych apteczek, bo i życia mi one nie ratują - poziom trudności, nie jest wysoki. Kto mi ma coś zrobić, jak ja wiecznie mam przy sobie kilka wielkich gnatów - nie ma ograniczeń, wszystko nosi ten nasz wojak. Bugów napotkałem masę - zamknąłem drzwi przed obcym, po czym jego głowa z nich wystawała (mogłem zabić) - a niewidzialnych ścian jeszcze więcej - spokojnie sobie kucnąłem koło takiego ciemnego korytarza, a wrogie oddziały przebiegały obok. Coż tu pisać, nie grajcie i tyle!

 

Same zawody w tym miesiącu. Pozostaje mieć nadzieje, że Crysis 3 da radę. Prapremiera mi dupy nie urwała, ale na mały kredyt zaufania zasługuję. Jakieś krótkie spostrzeżenia wrzucę, gdy dostanę pełną wersję.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-312370
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Impire, to strategia, która robi pozytywne wrażenie przy pierwszym kontakcie... i obnaża swą głupotę z każdą minutą. Nie jest to wielka, kasowa produkcja, ale słyszeli o niej na pewno fani klasyka, jakim jest Dungeon Keeper. Założenie jest podobne, bo jako władca ciemności, budujemy swoje lochy, przed najazdami praworządnych herosów.

Cyanide Studio, ma to do siebie, że robi nietypowe – choć często niedopracowane – gierki, z potężną dawką humoru. Nie inaczej, jest tutaj. Fabularnie, jesteśmy Baalem, wielkim władcą otchłani, który przywołany przez nieudolnego czarnoksiężnika, wygląda nieco inaczej, niż był do tego przyzwyczajony. W swoim świecie potężny demon, tutaj mały pocieszny potworek, który tylko nie stracił, na ostrości języka - komediowe dialogi, nie trudno sobie wyobrazić. Wraz z naszym nowym doradcą, zaczynamy atakować krainę, co najczęściej opiera się na eliminacji jego wrogów.

Pierwsze parę godzin, zagrywałem się z uśmiechem na twarzy, choć nie jestem fanem strategii. Wszystko było dośc proste do ogarnięcia, co z czasem zaczęło razić. Wachlarz możliwości, jest znikomy na każdej płaszczyźnie. Budujemy w mocno ograniczonych miejscach, a i robimy to od zera, przed każdą misją. Strasznie irytujące, gdy na początku każdego zadania, musimy się bawić w podstawowe budynki, podstawowe jednostki i podstawowe zbieranie materiałów. Powtarzalność zaczyna doskwierać.

Najlepszym sposobem na zebranie materiałów, jest wysłanie w świat, składu swoich podwładnych, którzy... radzą sobie sami ze wszystkim. Nawet nie mamy wglądu na tamtejszą akcje. Oni idą, po czym po minucie, wracają z zasobami – tyle. Nasi workerzy, są tylko przypisani do konkretnych budynków i zbierania tego, co znajdziemy przeczesując lochy.

Walka też nie należy do skomplikowanych/taktycznych. Wystarczy przeważać ilością jednostek i czekać na powodzenie akcji. Nie mamy tam żadnych ustawień. Robimy czteroosobowy skład i niech się tłuką... bo i tak możemy przeteleportować swoje jednostki, prosto na głowe przeciwnika. Niezbalansowana jest mana, której starczy nam na wszystko. Taki teleport bohatera, bądź składu, kosztuje niewiele, więc możemy spuszczać ich na głowe nieprzyjaciela, jak leci. Tym głupiej to wypada, gdy najlepsze jednostki, właśnie wykonują zadanie głowne, z dala od naszej bazy, która jest atakowana przez odważnych herosów. Powinniśmy teraz cierpieć, i patrzeć, jak nam niszczą budowle, lub zostawić kogoś w obronie. Tylko po co, jak szybko przeteleportujemy „the beściaków”, Ci rozprawią się z zagrożeniem, i machniemy ich spowrotem na tor misji fabularnej – dla mnie głupota.

Ataki bohaterów, to też powtarzalny schemat. Co jakiś czas, gra informuje, że pojawiły się na terenie drabiny. To dzięki nim, nieproszeni goście, mogą wkroczyć do naszego królestwa. Jednak jak zdążymy strącić daną drabinę, to... wejdą głównym wejściem – tak czy siak, wejdą! Z nich wypadają nam zasoby, ale to kolejny motyw, który z czasem jedynie skutecznie irytuje – człowiek chcę wykonać zadanie, ale musi się cackać z herosami (często tymi samymi).

Wmontowali w to wszystko, mały element RPG, gdzie nasz loch zbiera doświadczenie, za które możemy budować nowe jednostki. Szkoda tylko, że za każdym razem, nasz loch zaczyna od 0, więc i my, musimy łykać demony, które już dobrze znamy. Czułem się, jakbym powtarzał jakiś etap.

Cyanide znowu liznęło dobry temat, by sporo nabroić. Gre o Tron zbesztali, ale jej „ewolucja” - Of Orcs and Men - była już lepsza – sam skończyłem dzieki genialnym bohaterom – choć błędy wciąż nasuwały się same. Tu jest podobnie – tyle, że bohaterzy już tak nie błyszczą. Widać potencjał, przez co pozostaje lekki niesmak...

 

Crysis 3 nie odstaje od poprzednich odsłon, oferując podobą dawkę frajdy. Z początku – oczarowany grafiką – miałem wrażenie, że mam do czynienia, z najlepszą częścią serii, ale emocje powoli topniały.

Mimo ustawionych średnich detali, to co widzimy, i tak powinno się podobać. Mieszanka dżungli Crysisa, z miastem Crysisa 2. To głównie na tym można opierać stwierdzenie, że trójka to kombinacja wyżej wymienionych. Inne, huczne zapowiedzi, mówiące o swobodzie gry, są trochę na wyrost. Zdecydowanie więcej tu dynamicznej dwójki, niż „Far Cry’owej” jedynki.

Misji jest 7, każda po 40-60 minut (zależy od stylu gry), co daję akceptowalny - w FPSach - czas gry. Fabularnie się lekko zawiodłem, bo prapremiera, na której gościłem, zapowiadała prawdziwą perełkę, a finalnie jest jak u poprzedniczek, które poprzeczki wcale nie wywiesiły wysoko.

Jest dynamicznie, jest skradankowo, jest jak sobie zażyczymy. Możemy podejść do akcji taktycznie, możemy iść przed siebie – na Arnolda – dewastując wrogów. Ta pierwsza opcja jest niestety nieco mniej dopracowana, więc typowego „Silent Assassina”, odstawić ciężko. Na wyższych poziomach trudności, będziemy widzialni z drugiego końca mapy – bez aktywnego cloaka - co momentalnie sprowadzi wszystkich na naszą głowę. Pomocny na pewno będzie łuk, który wraz ze swoim debiutem w serii, stanie się ulubioną bronią większośći. Przyjemny w obsłudze, i zbyt kozacki, w porównaniu z resztą arsenału.

W multiku żadnych rewolucji nie uświadczymy. Dominuje tryb Hunter, gdzie uciekamy, jako zwykły człowiek, przed „Predatorami” w kombinezonach. Po zabiciu stajemy się jednym z nich, aż w końcu polujemy na osamotnionego gracza. Można się pobawić, ale mi się przejadł na dłuższą metę.

Ciekaw jestem, czy to Crysis 3, był faktycznie tak zjadliwy – nie marudziłem przechodząc kampanie – czy po prostu, po fatalnych Alienach, doceniłbym każdą strzelanke. Mam nadzieję, że to pierwsze. Jest tu wiele podobieństw do dwójki, stąd też nie rozkładałem tego tekstu na części pierwsze. Feeling strzelania wciąż przyjemny, a udźwiękowienie wręcz niedoścignione.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-312462
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Brutal Legend

Plusy:

Humor, rockowy klimat i świat – czyli wszystko to, co oglądamy. Cut-scenki to perełki, bohaterowie są zabawni, a krajobrazy, inspirowane okładkami płyt metalowych, w kreskówkowej oprawie, urzekają.

Warstwa dźwiękowa – jeśli wspominam o muzyce w grze, to musiało być bardzo dobrze. Oczywiście wszystko zależy od gustu, ale w mój jak najbardziej trafili. Do tego dopisać fajny dubbing – w roli głównej Jack Black – i ciężko prosić o więcej.

Magia i czary – przeobrażone w granie solówek na gitarze. W tym jest prawdziwa, metalowa moc - pierdoła, a cieszy

 

Minusy:

Misje poboczne - rażą powtarzalnością. Polecam w ogóle do nich nie podbijać.

Warstwa strategiczna – potrafi mocno zirytować. Mało przejrzyste pole i mało opcji, dają dość jednakowe batalie, w których nie trudno o porażkę. Te misje, traktowałem jak karę... i karany byłem zdecydowanie za często

 

Inne:

Prostota – od fabuły, po rozgrywkę. Rozkładając na czynniki pierwsze, mamy prostą historyjkę – choć taka być miała – banalny system walki – tutaj wypadało się postarać – i kilka poleceń dla naszych podwładnych. Nic, czym moglibyśmy się napawać. Nie uznaje jako minus, bo po części, w tym tkwi moc tej produkcji.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/68/#findComment-312535
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • GGGGG9707
      Czyli tak w skrócie żeby całości nie tłumaczyć Fightful podało w zeszłym roku chyba że WWE planuje PLE w Belgii i we Włoszech i że mają robić testy w postaci gal w 2025. Pewne źródła w WWE odpowiadające za organizację gal w Europie potwierdzają tą informację i podają że WWE jest na ten moment bardzo zadowolone ze sprzedaży biletów w Bxl. Do gali zostały 2 miesiące a już praktycznie sprzedano liczbę biletów jakiej WWE oczekiwało.  No i ponoć omawiana była kwestia Elimination Chamber 2026 w Brukseli. Także teraz tylko trzeba dać z siebie wszystko na trybunach i jest szansa na duże PLE 😁
    • Mr_Hardy
      Bardzo mi się podoba to, że TNA na początku przypomina co się działo w poprzednim tygodniu. Często bywa, że nie pamiętam co było w poprzednim tygodniu.. Moose na Genesis będzie miał swoją wersję pasa X-Division czyli TNA zaspoilerowało nam wynik walki. Tak mi się wydaję. Ogólnie bardzo dobry iMPACT dużo dużo lepszy odcinek niż z tamtego tygodnia. Genesis zapowiada się świetnie. Nie mogę się doczekać.   
    • MattDevitto
      Na razie na SD w karcie jest tylko jeden match + ma pojawić się Tiffany
    • KPWrestling
      Ten pojedynek to szansa na rehabilitację przed gdyńską publicznością po nieudanym starcie w turnieju. Zarówno Leon Lato, jak i Eryk Lesak, przegrali swoje walki ćwierćfinałowe w boju o tytuł pretendenta do mistrzostwa KPW. Nie zmienia to jednak faktu, że obaj pozostają w dobrej dyspozycji. Eryk toczył bardzo wyrównany bój z Filipem Fuxem i momentami wydawało się, że przechyli szalę zwycięstwa na swoją stronę. Leon Lato po listopadowej porażce zaliczył z kolei wygraną na włoskiej ziemi, pokonując Lello Boy Jonesa na gali Wrestling Megastars Main Event. Czy Eryk Lesak jako ten większy i silniejszy zdominuje przeciwnika i nie pozwoli mu na rozwinięcie skrzydeł, trzymając go w walce na swoich warunkach? Czy też Leon Lato wykorzysta szybkość, spryt i fantazję, zaskakując Lesaka i dopisując kolejne zwycięstwo do swoich statystyk? Jedno jest pewne - dla obu liczy się tylko zwycięstwo i zrobią w ringu wszystko, by je odnieść. Eryk Lesak vs. Leon Lato Instagram: heelesak leon.lato Gala Wrestlingu: KPW Arena 27 24 stycznia 2025 Nowy Harem Gdynia Ostatnia pula biletów: https://kpw.kupbilecik.pl/ Przeczytaj na oficjalnym fanpage KPW.
    • KL
×
×
  • Dodaj nową pozycję...