Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

W Jakie Gry Teraz Gracie...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Czyli podsumowując - przeżył jedynie Garrus, Grunt (o ile otworzyłeś ten zbiornik, a chyba nie ma takiego człowieka na ziemi, który by tego nie zrobił), Samara (lub Morinth) i Mordin Statystyka imponująca

 

Garrus jak najbardziej, bo to moja podstawowa ekipa z jedynki, więc był sentyment. Grunt był u mnie podstawowy w dwójce, a zawsze dażyłem sympatią Krogan - choć Wrexa zabiłem w jedynce, bo się spinał. Samara też moja podstawa z ME2, więc przeżyła - nawet nie miałem opcji zamiany na córkę. A Mordin też w porządku. Ta Miranda wadzi. Może w trójce się nawinie :wink:

 

Podejrzewam, że DLC z dwójką nowych bohaterów - tzn. Kasumi i Zaeed nie grałeś?

 

Miałem zainstalowane, ale z racji nadrabiania, to się w to nie bawiłem. Zagram tylko w Cytadele, którą tak chwalicie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413086
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  806
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  30.03.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Czy jest wśród was ktoś, kto gra w indie RPG?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413111
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

W sieci pojawiła się kompletna wersja L.A Noire z wszystkimi DLC ... I musiałem wrócić to tego arcydzieła. Mam słabość i ciągle wracam do tej gry. Pewnie to przez fakt, że uwielbiam Noire, uwielbiam klimat amerykańskich miast XX wieku. Gra sie w ogóle nie starzeje - graficznie, owszem troche odstaję od dzisiejszych produkcji (choć "gra twarzą" dalej wyznacza tu standardy dzisiejszym produkcją) ale pod względem fabuły, klimatu i tego jak angażuje gracza to jest po prostu miazga. Moim marzeniem jest połączenie GTA z klimatem i fabuła L.A Noire. W końcu to samo studio, tak?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413117
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Nie do końca. Rockstar w przypadku L.A. Noire było tylko wydawcą. Studio, które zrobiło grę już nie istnieje. Zbankrutowali, bo kasa im się nie zwróciła za użycie motion capture do tworzenia realistycznej mimiki twarzy. Pozostaje mieć nadzieje, że samo R* zabierze się za zrobienie takiej gierki.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413119
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Kilka godzin mam na liczniku w Mass Effectcie 3, ale już widać, że to fajne zwieńczenie trylogii. Takie epickie, okraszone fajnymi momentami i wielkimi bitwami. Mogę jedynie ponarzekać na ilość towarzyszy na polu walki. Mam 4 i niewiele wskazuje na zwiększenie tej liczby. Wielki Meksykaniec ma spoko wygląd, ale jako charakter, wnosi sobą baaaaardzo mało - przynajmniej na razie, a właśnie lecę pomagać tym Quarianom, czy jak tam Ci od Tali mieli. Liary nigdy nie lubiłem, więc czerpię tylko satysfakcje, ze nie tak dawno ją ratowałem w ME1. Garrus - spoko, EDI też w porządku. Moją postać od początku trylogii cechuje spory egoizm, ale zaczynam przechodzić samego siebie, jak zabiłem już dwójkę ex-towarzyszy - jednego żałuje, mogłem inaczej to rozegrać :roll:
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413132
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Mam 4 i niewiele wskazuje na zwiększenie tej liczby

Ta liczba wygląda marnie przy ilości kompanów w Dwójce. Poza tym ocalenie wszystkich w Dwójce wcale jakoś znacząco nie zwiększa tej liczby. Możesz sobie dograć DLC "From Ashes" - jest w nim jedna misja i związany z nią nowy bohater do drużyny (muszę przyznać całkiem interesujący).

 

Moją postać od początku trylogii cechuje spory egoizm, ale zaczynam przechodzić samego siebie, jak zabiłem już dwójkę ex-towarzyszy - jednego żałuje, mogłem inaczej to rozegrać

Chciałem się odnieść do tej wypowiedzi i napisać coś mądrego, ale czuję, że spieprzyłbym Ci całą zabawę (tym bardziej, że nie wiem, w którym momencie aktualnie jesteś i kogo mogłeś już załatwić). W każdym razie Trójka to okazja do zabicia chyba każdej postaci, którą poznałeś w poprzednich częściach.

 

No i mam nadzieję, że podtrzymałeś tradycję i w każdej części "udzielałeś wywiadu" dla reporterki z Cytadeli :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413134
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

No i mam nadzieję, że podtrzymałeś tradycję i w każdej części "udzielałeś wywiadu" dla reporterki z Cytadeli

 

Jedną chciałe uderzyć, ale mi oddała i finalnie mnie uwaliła na dupę, a druga siedzi na statku i... ... no i jest tam gdzies. Nie mam czasu - losy galaktyki, i te sprawy.

 

Chciałem się odnieść do tej wypowiedzi i napisać coś mądrego, ale czuję, że spieprzyłbym Ci całą zabawę (tym bardziej, że nie wiem, w którym momencie aktualnie jesteś i kogo mogłeś już załatwić).

 

W plecy dostal Mordin i tego osobiscie żaluje. Mogłem mu dać pomóć Kroganom, za którymi też zawsze byłem. Zamiast tego dałem się wkręcić pazernie na pomoc Salarian. A drugą była Ashley. Przeleżała początek gry w szpitalu, a później broniła Ambasadora. Tutaj kulka poszła bez żalu :twisted:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413135
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

W plecy dostal Mordin i tego osobiscie żaluje. Mogłem mu dać pomóć Kroganom, za którymi też zawsze byłem. Zamiast tego dałem się wkręcić pazernie na pomoc Salarian.

Aż szkoda, że w Jedynce zabiłeś Wrexa. Wrex jest nieco mądrzejszy od swojego brata i ostatecznie kapnąłby się, że zrobiłeś jego rasę w chuja. Oczywiście zabiera wszystkie swoje wojska i próbuje załatwić Sheparda bodajże na Cytadeli :)

Z drugiej zaś trony - teraz przynajmniej masz pełne wsparcie od Salarian i Krogan :)

Edytowane przez jakub97sc
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413138
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  18
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.06.2016
  • Status:  Offline

Scena walki z Wrexem w Cytadeli to jeden z najlepszych momentów w ME 3, swietne to jest. W szczególnosci jak Wrex chce powiedziec co Shepard zrobił (czyli ze nie uleczył genofagum) i mozna w niego strzelic zanim to zrobi, skurwysynskie to jest potwornie i jednoczesnie ultra mocne xD Ale Braciak Wrexa to IMO całkiem zajebista postac, i osobiscie lubiłem go bardziej niz Wrexa (którego wprost NIENAWIDZIŁEM, według mnie obok Ashley była to najgorsza postac w całej serii. Ciekawe, ze akurat te dwie postacie mozna było zabic w pierwszej czesci, jak by Bioware wiedziało, ze odjebało z nimi maniane :D) No i ten fragment jak sie wali Mordinowi w pleci i on sie czołga do tej konsoli, tez mocne. Ogólnie renegat ma wiele takich fajnych sytuacji i cutscenek, propsuje to. Ale mozna go tez przegadac, niepamietam juz jak, ale wydaje mi sie ze jak sie wyjawiło plan salarian na Tuchance, to pod koniec moglismy do przekonac, by zamiast leczyć genofagum uciekł, i pomagał przy Tyglu pozorujac własna smierc. Inaczej nie było takiej opcji dialogowej, i trzeba go było zabic. Ogólnie tylko kompletny idiota by zgodził sie na implikacje leku. Trzeba być absurdalnie głupim i naiwnym by myslec, ze jeden Wrex ich powstrzyma. Pomijam fakt ze Wrex kiedys by umarł w walce/ze starosci, a naturą Krogan jest napierdalanie, wiec wielka wojna z całym gatunkiem była by nieunikniona. Naprawienie leku to jedyna sensowna, logiczna i moralna opcja, koniec, kropka.

Btw. Żałuj Tali, bo z tego co pisałes gineła ci w misji samobójczej. Ma ona najbardziej rozbudowany i emocjonujący wątek romantyczny ze wszystkich postaci. A akcje w DLC "Cytadela" to już mistrzostwo swiata :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413139
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 131
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.04.2010
  • Status:  Offline

Ma ona najbardziej rozbudowany i emocjonujący wątek romantyczny ze wszystkich postaci.

Akurat romans z Tali to największy niedosyt serii. Aczkolwiek jej historia jest w Trójce mocna :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413140
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Absolutnie jej nie żałuję. Nie ważne, co sobą oferowała, bo zwyczajnie jej nie lubiłem od samego początku. Nawet bym tego contentu nie poznał przez tą niechęć.

Ja w ogóle w takich grach akceptuje swoje wybory. Nawet nie chce grać ponownie by poznawać inne mozliwosci. Nie ruszam ponownie takich gier jak to, czy przygodowki Telltale. Wolę żeby historia była moja, wybory moje - choćby dokonane pod wpływem chwili (Mordin) - bo w tym tkwi prawdziwy urok. Nawet jak w przypadku Telltale, są to wybory dość złudne.

Także olac Tali. W moim uniwersum ME, to postać trzecioplanowa

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413146
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Udało się oderwać na chwilę od Mass Effecta, na rzecz Candle. Urocza przygodówka z fajnymi zagadkami... w którą zwyczajnie nie chce mi się grać. Nie mam motywacji. Brakuje mi tu ciekawszej fabuły, lepszego herosa. Czegoś, co zapewni rozrywkę, Na razie - mimo oczywistych plusów - widzę w tym grę, która zrobiłaby furorę na telefonach.

 

[ Dodano: 2016-11-16, 22:14 ]

I po Mass Effectcie. Fajna podróż. Narzekał będę tylko na to dziecko z trójki i samą końcówkę z nim związaną. Dla mnie mega kicz. Cała reszta finału - klimatyczna. Tak samo jak ostatnia misja, w której czuć zagrożenie.

 

Mimo brak poważnego antagonisty, najlepiej grało mi się w dwójkę.

 

Zobaczymy, co przyniesie Andromeda. Save trzymam, choc niewiele wskazuje na to, że się tam przyda. To ma być oddzielna historia, a tutejsze wydarzenia będą dla tamtych bohaterow nieznane.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413160
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Gra ktoś w Tyranny? Mam strasznie mieszane uczucia. Niby to gra tych samych twórców, i mocno przypominająca uwielbiane przeze mnie Pillars of Eternity, a jakoś się nie mogę wkręcić. Niby gra robiona pode mnie, gdzie decyzje mają bardzo duże znaczenie, ale... jakoś się nie mogę wkręcić. Odpycha mnie to wszystko. Posiedzę godzinę i już mam tej gry dość. Nie wiem, czy to system walki, który jakoś nie jest tak płynny jak w PoE, i mnie męczy, czy może miałkość tej fabuły. Podoba mi się na pewno "Podbój". System, który określa, co działo się przed grą. Jak nasza postać budowała swoje imię, i jakie konsekwencje tamtych czynów mogą nas spotkać w grze. Fajnie, bo dzięki temu wchodzimy do świata, jako już znana postać, a nie jakiś farmer z widłami (Dungeon Siege ! :wink: ). Miewam tylko zastrzeżenia, czy to wszystko wokół moich towarzyszy, ma jakiś sens. Jedni się mnie boją, albo oburzają na moje działania, ale jakoś nigdy nie odchodzą. Nie wiem, czy da się ich doprowadzić do wyłamania z szeregów ekipy. Jacyś potulni. Poza tym, niebywale mnie męczą tutejsze imiona i cały świat przedstawiony. Każdy gość ma - przynajmniej w wersji PL - jakieś prześmiewcze nazwy. Piąte Oko, Pierdzący Wiatr, Chodząca Zaraza, Głos Nefrata, Grobowy Ashe. W ogóle nie mogę się z nimi utożsamiać i często ich mylę - co mocno utrudnia wkręcenie się w historię. Misje jakoś dupy nie urywają. Jakieś wieże w przestworzach, jakieś pierdoły. Zastanawiam się, czy jest sens w to inwestować więcej czasu. Potwierdza sie prwada, że żeby nie wiem, jak dobre było RPG, to jak nie złapie Cię opowieścią, to nie wytrzymasz zbyt długo. Mam tak z wieloma hitami, które po prostu mi nie zagrały - Planescape, Icewind, Neverwinter, Risen, Gothici po dwójce, itp itd
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-413899
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Pograłem w The Dwarves, RPG od twórców przygodówki Book of Unwritten Tales - bardzo przyjemna swoją drogą - ale im dłużej nad nią siedzę, tym mniej chce mi się grać. Fabuła jest ok, postaci są w porządku, ale gameplay zawodzi na całej linii. Wyszedłby z tego lepszy film, niż gra. System walki jest odpychający. Już chaos jaki dostajemy w tutorialu to pokazuje. Coś tam się bije, coś tłucze, ale nawet nie bardzo wiesz co. Mało angażujące klikanie, które sprawdza sie do czekania, aż będzie można użyc jakiejs mocy specjalnej - wtedy coś tam na ekranie widać. Zabrakło im doświadczenia w tym gatunku gier.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-414109
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Shadow Warrior 2

Ciężka sprawa - niby dostajemy to samo co ostatnio, tyle że więcej i lepiej. Z drugiej strony - parę zmian jest kompletnie chybionych. Czy warto wrócić na ścieżkę Wanga?

 

Znowu wcielamy się w Wanga, znowu siekamy potwory. Fabuła jest jeszcze większym tłem niż poprzednio - w jedynce dało się to śledzić, tutaj patrzy się głównie na głupkowate teksty bohatera. Humor się nie zmienił. Ciastka z wróżbami też zostały. Zające są równie "urocze" co wcześniej. Ma się wrażenie, że niewiele się zmieniło. Ale tylko na początku.

 

Jeśli chodzi o szlachtowanie niemilców, wkrada się pierwiastek hack'n'slashowy. Broni jest mnóstwo - i nie różnią się tylko w obrębie palna/biała. Rodzaje spluw łatwo sobie wyobrazić, ale poza tradycyjnym zestawem pojawiają się rzeczy typu działo Gaussa. Choć, prawdę mówiąc, dla mnie istniały tylko miecze i ich pochodne. Tutaj też udało się wprowadzić zróżnicowanie. Katany zwykłe i strzelające wiązkami energii, piły, szpony, noże... A do tego zbieramy tysiące ulepszeń, które poza zwykłym zwiększaniem statystyk dodają także efekty żywiołów: trucizna, elektryczność, ogień czy lód. Uzbrojenie można, żeby nie powiedzieć: trzeba, zróżnicować na każdą okazję, bo przeciwnicy mają różne odporności i słabości.

 

Zabawa ze sprzętem jest fajna... do pewnego momentu. Bronie to nie tylko wygląd - statystyki się na tyle różnią, że używamy tylko tych najmocniejszych, a reszta tylko zawadza na liście, bo pozbyć się ich nie da. A kryształy ulepszeń - jest ich o wiele za dużo. Strasznie dużo śmieci. Nie pamiętam, żebym w jakimś RPG-u tak narzekał na ilość zbędnych przedmiotów, a to przecież FPS. W sumie można je zwyczajnie zostawiać na ziemi, więc może przesadzam. Nie ma potrzeby zbierania, bo też nie ma wielu ciekawych rzeczy w sklepach, więc sprzedawanie gratów nie jest konieczne.

 

Pomijając bronie - mamy jeszcze karty talentów. Rozwijamy umiejętności pasywne, jak odporności czy bonusy do życia/energii/żywiołów, ale też kupujemy nowe ataki. Przydatne, bo zróżnicowana walka to ciekawsza walka. Nowe karty zdobywa się zwykle po pokonaniu minibossów, bossów lub jako nagrody za misje. Dla każdego coś się znajdzie - bezużytecznych skilli nie pamiętam.

 

Mamy więc sporo broni, masę ulepszeń... Wrogów też trochę jest - może nie ma jakoś bardzo dużo różnych modeli, ale odporności czy mocniejsze wersje elitarne wprowadzają jakieś zróżnicowanie i nie przeszkadzało mi aż tak siekanie po raz setny kłów czy innych dronów. Problem leży w innym miejscu. Tym, gdzie się pojawia ten cały sprzęt i wrogowie. Plansze. Twórcy z jakiegoś powodu wymyślili sobie, że będzie ciekawiej, jeśli będą się generowały losowo. Idea jest ekstra, trzeba przyznać. Niestety, by takie coś działało, trzeba zrobić sporo klocków, z których te plansze będą składane. Kupcie sobie jakiś mały zestaw Lego - jak się ma do dyspozycji tylko parę części, ciężko zrobić z nich zróżnicowane budowle. Tak jest w tej grze - już po 2-3 godzinach można zauważyć znajome fragmenty. Jak w połowie gry ziewam, widząc po raz kolejny ten sam wielki fragment i wiem, gdzie będą przeciwnicy czy gdzie są ukryte znajdźki, ciężko wygrzebać w sobie entuzjazm. To twórcom ewidentnie nie wyszło.

 

By poradzić sobie z monotonią plansz, najlepszy jest... kolejny gracz. Dodano kooperację. To chyba największy plus. Wiadomo, że przyjemniej się strzela/chlasta z kimś. Oczywiście kiedy nie ma baboli - z kodem sieciowym jest różnie, a brak achievementu dla partnera to najmniejszy z możliwych problemów. Ale twórcy starali się załatać grę i spokojnie można to przejść ze znajomymi, choć błędy nadal się zdarzają.

 

Grafika jest nawet ładna. Nie ma co liczyć na wodotryski, ale za to tryska krwią. Kto by się przejmował otoczeniem, kiedy można się gapić na rozczłonkowywane przez nasze ostrza ciała? Wrogów da się kroić. I wygląda to dobrze. Do tego przygrywa przyjemna muzyka, a szczególnie polecam główny motyw gry.

 

W paru kwestiach twórcy przedobrzyli. Można się kłócić, czy jedynka nie była lepsza. Jednak warto ograć obie, a jak się ma za sobą pierwszą część, nie ma się co zastanawiać. Może znużyć przy dłuższych posiedzeniach, ale na krótkie sesje jest jak znalazł. Szczególnie w co-opie, który wyrasta na największy plus i najważniejszą nowość produkcji.

 

 

Naruto Shippuuden Ultimate Ninja Storm 3

Zacznijmy od najważniejszego: jak nie lubisz Naruto, nie masz tu czego szukać. Historia przedstawiona tak, że bez znajomości oryginału mało zrozumiesz. Jako bijatyka - system walki nie jest zbytnio rozbudowany, a balans nie istnieje. Chodzenie po wiosce znudzi się szybko.

 

Jeśli czytasz dalej, to chyba możesz śmiało kupować. Okrutnie długie momentami filmiki można po części pominąć, dialogi przeklikać - i tak wiemy, co się wydarzy. Za to możliwość stoczenia walk fabularnych to już sensowny powód do zagrania. Wygląda to wszystko lepiej niż anime, gra się przyjemnie mimo ubogiego zasobu możliwości postaci. Niekanoniczne zakończenie to jedyny minus, który jednak naprawili w kolejnej części. Balans - bez znaczenia, bo wiemy, jak wyglądała sytuacja w mandze i niektórzy po prostu muszą być silniejsi. To nie jest bijatyka turniejowa, tylko gra dla fanów. A poza bitwami można zwiedzić świat znany z kart komiksów, wykonać dodatkowe zadania, odblokować więcej postaci, w tym dodatkowy rozdział historii, który pominięto w głównej osi fabularnej gry - walka z Sage Kabuto.

 

Zdaję sobie sprawę ze słabostek, a mimo to ukończyłem grę w 100 procentach, wykonałem wszystkie aktywności poboczne, zdobyłem każde osiągnięcie, odblokowałem co się tylko dało. Dawno nie czerpałem frajdy z produktu sygnowanego blondwłosym ninja. Jak wcześniej napomknąłem - gra dla fanów. Jeśli kiedykolwiek lubiłeś Naruto(pod koniec mangi pewnie było z tym różnie, ale możemy przyznać, że do niesławnego momentu z Nagato było to fajne?), będziesz się świetnie bawił.

 

 

klocki

Kupiłem, bo bardzo spodobał mi się Hook tego samego twórcy. Widać podobieństwo - zagadki są inne, ale schemat podobny. Gra logiczna, w której jak już myślisz, że wszystko rozumiesz, coś się zmienia. Ani przez chwilę nie jest nudno. Szkoda, że gra jest taka krótka.

 

Poza małą ilością poziomów jedynym minusem jest brak numeracji poziomów lub innego oznaczenia - po przejściu całości gra się zapętla i przez chwilę masz nadzieję, że trwa dalej, a tak naprawdę rozwiązujesz te same zagadki od początku.

 

Za dolara/euro szkoda nie spróbować.

 

 

Pixel Puzzles 2: Space

Entuzjaści komputerowych puzzli (dziwnie to brzmi) będą zadowoleni. Ładne obrazy, przyjemna muzyka, brak irytujących elementów znanych z poprzednich części. Rakiety są ekstra - można zbudować jedną wielką i dostać osiągnięcie, ale każda jej część to możliwość użycia podpowiedzi - bardzo fajny system, w przeciwieństwie do irytujących zombie czy wróżki. W opcjach da się też wybrać, czy chcemy obracać fragmenty, czy mają być ustawione automatycznie - można rzec, że to 2 poziomy trudności.

 

Biorąc pod uwagę "darmowe" PP Ultimate, to jedna z ostatnich części. Warto się z nią zapoznać, bo to też jedna z lepszych.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4528-w-jakie-gry-teraz-gracie/page/126/#findComment-414288
Udostępnij na innych stronach

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • -Raven-
      I tak i nie. Nie - nie jest to prawidłowa odpowiedź. Tak - zdecydowanie jest to film dla Ciebie, amigo
    • Kaczy316
      1.Zgadzam się w 100% taki teatr/serial, ale wrestling nigdy nie był sportem   2.Przez prawie pół dekady ciężko nie powtarzać schematów, nawet w filmach obecnie to widać czy serialach, ciężko stworzyć coś oryginalnego, bo "wszystko już było".   3.100% Prawdy   4.Znaczą, ale niestety o wiele mniej niż kiedyś, w sensie uważam, że obecnie więcej niż w latach 17-22, ale mniej niż w latach przed PG Erą chociażby.(A i btw pominąłeś nr. 4 xD)   5.Wszystko się dostosowuję do swoich czasów dobrym porównaniem są filmy i seriale, bo do tego można porównać wrestling, jakie filmy wychodziły w latach 90-00? I ogólnie jakie rozrywki wtedy preferowano? Brutalność była mega pożądana przez ludzi, walki, coś dla tego typu grup odbiorców, a właściwie wtedy to były nawet masy, bo większości wmawiano, że to jest rozrywka, teraz wszystko jest tworzone pod masy i dzieci, jakie czasy takie widowiska.   6.A tutaj się nie wypowiem, bo ciężko mi coś powiedzieć, może coś w tym jest.   Teraz tematy bieżące:   1.Dość subiektywna opinia, ja uważam, że dzięki temu mieliśmy naprawdę mega WM 40, gdyby Cody zdobył tytuł rok wcześniej nie mielibyśmy tak dobrego odłączenia się Jeya według mnie od Romana, sytuacji z Bloodline całej, kozackiego feudu z Rockiem, świetnego momentu z wybraniem zemsty na Rollinsie przez Romana, no ja powiem tak, gdyby patrzeć świeżo po WM 39 to można by to tak uznać, ale patrząc ile świetnych momentów dało to, że właśnie Rhodes wygrał dopiero rok później to jestem zdania, że była to najlepsza możliwa decyzja.   2.Z Tym też się zgadzam w 100% Bloodline zaczyna nudzić, ale głównie dlatego, że znowu wracamy do punktu gdzie umiera sporo storyline'ów, po prostu boją się pociągnąć za spust, dlaczego Solo nie wygrał z Romanem? Dlaczego nawet po wygranej Romka nie dostaliśmy Rock Bottom dla Romualda? Czemu Heyman się nie mógł odwrócić od Romana? Dlaczego Reigns nie mógł zwerbować sobie drużyny na WG tylko to Drużyna się do niego kleiła pomimo tego co im robił? To story zyskało na innowacyjności i ryzyku, a teraz traci mega dużo na pójściu po najmniejszej i najbardziej przewidywalnej linii oporu.   3.Też w 100% się zgadzam i mówię to od dłuższego czasu, Sami od 2022 odwala taką robotę, a jedyne co miał to pas IC, gdzie stracił go w drugim feudzie meh, chociaż ME WM nie da się mu odebrać i genialnego momentu, tak dalej to nie jest pas WWE/WH i ścisły ME tygodniówek, PLE, po prostu jak jest potrzebny to go wyciągają z kieszeni, żeby jobbnął, to samo jest z KO, smutne, ale niestety prawdziwe.   4.Też nie jestem tego fanem, jak ma ktoś zdobyć pas to niech będzie Full Time, przyzwyczaiłem się, że pasy World potrafią trafiać w ręce part timerów, no zdarza się, trzeba "promować" federację nazwiskami, ale żeby nawet mid cardowe? To już dla mnie przesada, jeszcze ten run był mega kiepski i zabił tylko tytuł US jeszcze bardziej.   5.Tutaj uważam, że zawodzą przecieki i internet, jest cała masa spekulacji, plotek i fake newsów, najświeższy przykład? The Rock, zapowiedział, że będzie na Raw i to wszystko, zjawił się? Zjawił, ale w tym przypadku to było takie 50/50, bo WWE zaczęło pompowanie balonika na Bad Blood kiedy The Rock zakończył gale, ale potem wszystko dopowiadali sobie fani, jakieś pojawienie się na SvS, potem ataki na Raw na Netflixie, nieważne, że byłoby to świetne pod kątem story, ale WWE nigdy wprost nie powiedziało, że Rock naznaczy Solo na nowego Tribal Chiefa i zrobi go z niego i że to Rock za tym wszystkim stoi, to wszystko fani sobie ustalali, więc z jednej strony się zgadzam, a z drugiej fani mają mega wysokie oczekiwania, a czasem WWE chcę po prostu, żeby legenda się pokazała i pogadała i to wszystko, ale to też już się robi mega nudne, bo ile można słuchać o tym jak świetnie być w danym mieście i jaka ta publika nie jest genialna i jak to wrestler X nie tęsknił za miastem Y czy za samym WWE xD, kontrowersyjny temat bardzo, ale ciekawy.   6.Ciężko zrobić coś z niczego, jak mają zrobić Panie na równi z facetami kiedy......Wrestling i walki to stricte męska rozrywka? Zawsze tak było i zawsze tak będzie i w większości to faceci oglądają takie rzeczy i chcą oglądać utalentowanych zawodników, 3/4 babek botchuje najprostsze akcję, nawet jak dali ME WM to z tego co pamiętam finish był zbotchowany, a przecież były tam dwie zawodniczki, które tu wymieniłeś, to tak jakbyś chciał zrobić z facetów cheerleaderów, w sensie nie jestem pewny, ale chyba są faceci cheerleaderzy, jednak nie zmieni to faktu, że jest to dyscyplina, która nie dość, że lepiej wychodzi kobietom to jeszcze ludzie po prostu chętniej je oglądają, bo z nimi to zostało utożsamione, kwestia tego na czym/kim dana dyscyplina powstała i która płeć jest w tym lepsza, zdarzają się wyjątki oczywiście, ale nie zmienia to reguły i faktów, porównanie może kiepskie wybrałem, nie jestem pewny, ale takie jedynie mi do głowy przyszło.  
    • Jeffrey Nero
      Może przed Tv ludzi przyciągnie bo po sprzedaży biletów wygląda to mizernie.
    • HeymanGuy
      1. Wrestling to bardziej teatr niż sport Oczywiście, że w wrestlingu są elementy sportowe, ale jest to przede wszystkim teatr. Przykład? Chociażby feud Lesnara z Romanem m.in. na WM 34, gdzie wielu fanów czuło, że walka była "ustawiona", ale nie pod względem wyniku, a pod kątem większego marketingu, a nie autentycznego rywalizowania dwóch zawodników. Historia i scenariusz były bardziej widoczne niż sama walka w ringu. Nawet w WWE, jednym z głównych atutów są właśnie postacie i opowiadanie historii, które przyciągają widza, a nie czyste umiejętności sportowe. 2. "WWE stało się mega komercyjne i przewidywalne" Pamiętacie, jak Vince McMahon wykreował najpierw SCSA, potem Jasia Cenę i tak powtarzał ten schemat z coraz to nowymi "twarzami" federacji> Zaczęło to być przewidywalne. Przykład: kiedy Cena zdobył 16. tytuł mistrza WWE w 2017 roku, fani odczuli to jako kolejną próbę wykreowania historycznego momentu, który nie miał większego związku z rzeczywistą rywalizacją. WWE stało się maszyną do zarabiania pieniędzy na nazwiskach i powtarzalnych formułach. Kolejnym dowodem może być dominacja The Undertakera przez lata – jego seria na WrestleManii była traktowana jak wydarzenie, ale z roku na rok traciła na świeżości. Schematy, schematy i jeszcze raz schematy. 3. "AEW to jeszcze nie jest prawdziwy konkurent dla WWE" Owszem, AEW zyskało wielu wiernych fanów, ale wciąż nie może dorównać WWE pod względem globalnego zasięgu. Jednym z najbardziej mówiących o tym momentów była reakcja na "All In" w 2018 roku, kiedy AEW ogłosiło ogromne plany i zmiany w wrestlingu, a potem okazało się, że ich plany są w dużej mierze oparte na tym, co już robiło WWE, tylko z deka gorszym wykonem elitarnym to wychodzi. AEW wciąż nie potrafi zbudować takiej samej bazy subskrybentów w WWE Network, tudzież od kilku dni fani WWE na Netfliksie, czy dotrzeć do tak szerokiej grupy odbiorców na całym świecie. 5. "Znaczenie mistrzostw w WWE i nie tylko. Czy one coś jeszcze znaczą?" Czy pas mistrza WWE ma jeszcze jakiekolwiek prawdziwe znaczenie? W wielu przypadkach pasy są bardziej elementem marketingowym niż oznaczeniem najlepszego zawodnika. Przykład? Cała masa, Jinder Mahal przejmujący pas aby trafić na indyjski rynek. Walki o pasy stały się bardziej oparte na scenariuszach ,,po coś" niż na faktycznej rywalizacji, co było widoczne w wielu storyline'ach. Oczywiście przykład Jindera to jeden z wielu, ale ten najbardziej przychodzi mi do głowy, kiedy w rosterze mieliśmy przecież masę lepszych workerów. 6. "Wrestling w latach 90-tych miał ten ‘dziki’ klimat, teraz za bardzo się tego boją, a nie powinni" Lata 90-te w wrestlingu to czas, kiedy granice były przekraczane. Z jednej strony mieliśmy erę Attitude WWE, z Austinem, Rockiem i Triple H, a z drugiej – ECW, które promowało brutalność, kontrowersyjne tematy i awangardowe podejście do tego, co można zrobić w ringu. W tym czasie wrestlerzy tacy jak Mick Foley (Cactus Jack) czy Terry Funk wprowadzali brutalność, która nie miała miejsca w dzisiejszym, bardziej ułożonym wrestlingu, przynajmniej tym mainstreamowym na dłuższą metę. Wiadomo jest GCW i inne CZW itp., ale to nie to samo. To były czasy, gdy nawet McMahon robił coś szalonego w ringu. Dziś już tego nie ma, a powinno się do tego od czasu do czasu wracać, ale na poważnie, a nie na odwal się. Kiedyś takie gale jak Extreme Rules i TLC zwiastowały naprawdę coś niespotykanego. Wiadomo, kiedyś formuła się wyczerpuje, ale aż tak szybko? 7. "Kontrowersyjni wrestlerzy na siłę wciskani audiencji" Patrząc na p sytuację np. z Joeyem Ryanem, który został oskarżony o molestowanie, ale mimo to próbował powrócić na ring, widać, że promotorzy wrestlingu często ignoruje kontrowersje. WWE przez wiele lat trzymało się "herosów", ale kiedy te osoby wpadły w skandale, organizacja po prostu je ignorowała i nie rozliczała się z nimi do końca. To samo dotyczy sytuacji z Hulk Hoganem, który po skandalu z nagraniem rasistowskim wrócił do WWE po kilku latach, co wywołało falę kontrowersji. Z jednej strony wrestling jest show, ale z drugiej, niektóre decyzje są bardziej biznesowe niż moralne, choć nie wiem co miało na celu pojawienie się Hogana na ostatnim RAW, bo ani biznesowo, ani moralnie się to nie spina imo. To było tak ogólnikowo, teraz bardziej na bieżąco. 1. "Cody Rhodes i jego droga do tytułu mistrza WWE" Historia Cody'ego Rhodesa, który wrócił do WWE po latach nieobecności, była jedną z najgorętszych story 2023 roku. Jednak ja jestem zdania, że WWE niepotrzebnie "zatrzymało" jego zwycięstwo nad Romanem Reignsem na WrestleManii 39, co było dla mnie sztuczne i przeładowane marketingiem. WWE zbudowało sobie historię wokół tego, że Cody musi "doprowadzić historię rodziny Rhodesów do końca", ale czy to naprawdę miało sens w kontekście jego rzeczywistego rozwoju w WWE i federacji? Przecież to było przewidywalne, Cody zasługiwał na pas mistrza wcześniej, zamiast rok panowania Reignsa prawie, że w hibernacji. Co teraz z tego wielkiego reignu Romana? Wspomnienie, ale czy dobre? 2. "Roman Reigns i jego dominacja nad WWE – ile można?" Roman Reigns stał się niemalże niepokonanym mistrzem w WWE, a storyline wokół jego dominacji trwa już od kilku lat. Mnie już szczerze nudzi tą idea Reignsa, bo choć jest dobrze napisany, to powtarzalność tego, jak Reigns "niszczy" kolejnych rywali, staje się przewidywalna. Całe "Bloodline" i jego rozwój w tej sytuacji miały ogromny potencjał, ale powtarzalność tej dominacji sprawia, że m. in. ja oczekujemy, spodziewamy się czegoś nowego, innowacyjnego. Co więcej, sytuacja z bliźniakami sprawiała wrażenie, że saga Bloodline idzie w stronę bardziej "personalnego" konfliktu niż rzeczywistej rywalizacji sportowej. Czasem sobie tak myśle, kiedy ta historia w końcu osiągnie swój "koniec" i jak WWE zrealizuje tę "dominację" na dłuższą metę, bo który to już ME WM będziemy mieć oparty w jakimś stopniu na kimś z Bloodline? Nawet nie chcę wiedzieć. 3. "Sami Zayn i knebel Triple H'a na jego twarzy. Jak WWE hamuje Samiego Zayna? Dlaczego?" Zaczynając od najpierw "lojalnego członka" Bloodline, Zayn stał się jednym z najgorętszych nazwisk w WWE dzięki świetnej pracy nad swoim charakterem. Jednak po jego "odwróceniu się" od Reignsa i staniu się bohaterem, zaczęły się pojawiać kontrowersje dotyczące tego, czy WWE naprawdę pozwoli Zaynowi zbudować "autentyczną" postać bez polegania na "momentach" z przeszłości. Wyraźnie widać, że Zayn często wpasowywał się w role, które były tylko "przeplatanką" starych smaczków storyline'owych, co niekoniecznie pasuje do jego talentu i potencjału, bo to i to ma ogromne. Męczy mnie to, że mają Samiego na wyraźnym hamulcu, zamiast spuścić go ze smyczy i pokazać co potrafi z pasem załóżmy WHC, albo WWE. Wszystko po to, żeby aktorzyny miały co robić, albo ktoś kończył historię przez 2-3 lata, SZ spokojnie dźwignąłby główny pas w WWE i to jest kryminał, że jeszcze tego nie zobaczyliśmy patrząc na to jaką robotę robi w ostatnich miesiącach. 4. "Logan Paul jako mistrz – czy to naprawdę dobra droga?" Pojawienie się Logana Paula w WWE wywołało mieszane uczucia u mnie. Jego status super gwiazdy w mediach społecznościowych i ogromny zasięg sprawiły, że WWE postanowiło dać mu pas US. Jednak ja totalnie nie widzę żadnego sensu w tym, by celebryta, który nigdy wcześniej nie był profesjonalnym wrestlerem, zdobywał tytuł nawet w midcardzie. Może to być świetny ruch marketingowy, ale pod względem storyline'owym wydaje się to kontrowersyjne, bo można to traktować jako "spalanie" mistrzowskich pasów w imię szerszego zainteresowania mediów. Czy to dobry kierunek, by tytuł mistrza był traktowany jako coś, co można "sprzedać", a nie zasłużyć na niego w ringu? Przypominam, że w rosterze mamy takie tuzy jak Theory, Knight, Waller, no cholera moge wymieniać przez pare minut na jednym wdechu. Ale traktujmy pasy jak zabawki dalej, gawiedź i tak łyknie. 5. "(nie)Udane powroty legend do WWE – nostalgia czy wypalenie?" Powroty legend takich jak Edge i Christian (zwłaszcza po zakończeniu kariery Edge'a w 2011 roku) są zarówno ekscytujące, jak i kontrowersyjne, z uwagi na to że wychodzą inaczej niż sobie wyobrażamy. Na ogół cieszę się z ich występów, ale z drugiej strony – czy nie zaczyna to być po prostu używanie nostalgii zamiast rozwijania nowych gwiazd? WWE kontynuuje wciąganie starych, lubianych postaci do głównych storyline'ów, co wywołuje pytanie, czy to nie blokuje możliwości stworzenia nowych legend. Z jednej strony, te powroty dodają wielkiego efektu wow, ale z drugiej, mogą sprawiać, że nowe talenty nie dostają odpowiedniej przestrzeni. Moje zdanie jest takie, że WWE ostatnio nie potrafi za bardzo w wielkie powroty. Jedynie powrót Punka zasługuje na uwagę, ale reszta? Bez większego echa i polotu według mnie. Kiedyś bardziej w to potrafili. 6. "Wrestling kobiet – czy WWE robi wystarczająco, by promować je na równi z mężczyznami?" W ostatnich latach kobiety w WWE, takie jak Becky Lynch, Charlotte Flair czy Rhea Ripley, zyskały ogromną popularność, ale wciąż pojawiają się pytania o to, czy WWE naprawdę traktuje je na równi z mężczyznami. Storyline’y z udziałem kobiet są coraz bardziej złożone i emocjonalne, ale wciąż można zauważyć, że są one traktowane jako "dodatkowe" story w porównaniu do głównych fabuł z mężczyznami. Np. walka Becky Lynch z Trish Stratus na SummerSlam 2023 była świetnie zrealizowana, ale była to zaledwie jedna z kilku równolegle toczących się historii, niekoniecznie traktowanych na równi z głównymi pasami męskimi. W skrócie według mnie WWE nie robi nic, abym przestał traktować kobiety jako przerwa na siku.  
    • MattDevitto
      Wraca Omega, więc to powinno ludzi zainteresować
×
×
  • Dodaj nową pozycję...