Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

W Jakie Gry Teraz Gracie...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

header.jpg

Interaktywny film - tak się mówiło o grach Telltale. Były to jednak filmy animowane. A tutaj mamy przykład gry z aktorami. FMV, czyli coś, czego się już prawie nie robi. To niszowy projekt.

 

Zaznaczmy od razu, że to niskobudżetowa komedia. Nie ma się co spodziewać wybitnej fabuły. To raczej efekt zabaw grupki znajomych, bez żadnej wielkiej idei, momentami nawet bez sensu. QTE czasem są tylko po to, by było zabawniej. Ale jest przyjemnie. Mimo oczywistych braków jest to nawet nieźle przygotowana produkcja. Można zginąć na wiele sposobów, niektóre sceny mają kilka wariantów, czasem nawet męczenie tej samej opcji po powrocie do punktu kontrolnego może zaowocować małą niespodzianką w dialogu. Parę razy się uśmiechnąłem.

 

Skończyłem to w 30 minut, po czym dostałem informację, że zobaczyłem 48% możliwych scen, więc teoretycznie można pograć drugie tyle (tu dodam, że inne opcje dużych zmian jednak nie wprowadzają). Nadal krótko, ale ta "gra" kosztuje połowę mniej niż bilet do kina, nawet bez przeceny. W związku z tym warto spróbować.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

H2x1_SNES_SuperMarioWorld_image1600w.jpg

Kolejny klasyczny platformer ukończony. Bez niespodzianki: gra jest genialna.

 

Przede wszystkim: spora różnorodność etapów i wiele sposobów na przejście całości. Sporo poziomów ma po dwa wyjścia, które prowadzą do innych miejsc. Przy zwykłej próbie ukończenia gry prawdopodobnie ominiecie połowę. Spokojnie można w to zagrać od początku co najmniej 3 razy i z każdym podejściem powtórzyć tylko kilka plansz, a reszta będzie nowa. Oczywiście można też zaliczyć wszystko w jednej grze. Trudno nie docenić NAPRAWDĘ DUŻEJ ilości sprytnie schowanych sekretnych ścieżek. Poza alternatywnymi poziomami/ścieżkami mamy nawet całe 2 opcjonalne etapy. Tu są nawet przeszkody, których użyto tylko w ukrytych miejscach. Że im się chciało nad tym myśleć. Napracowali się, a większość nawet nie zobaczy połowy dobroci.

 

O mechanice nie ma się co rozpisywać - to Mario, gwarancja jakości. Oprócz klasycznych pocisków jest peleryna (dzięki niej można atakować, latać i nawet omijać trudne momenty, co się niektórym przyda) i Yoshi (jazda na nim to dodatkowy hp, możliwość pożerania wrogów, dodatkowe zdolności dzięki zjadanym muszlom, do tego można odblokować kolorowe wersje dinozaura z konkretnymi skillami...), pojawia się też spin jump i opcja przenoszenia muszli/przedmiotów. Co jak co, Marian nie trzymał się sztywno zasad z "jedynki", był ciągle rozwijany i nie zepsuli go, stał się jeszcze lepszy.

 

Co jeszcze... Graficznie nic a nic się nie zestarzała, dalej brzmi bardzo przyjemnie. Gdybym miał się czegoś przyczepić - momentami wymuszanie szukania alternatywnych przejść (jak dla mnie to zawsze powinno być opcjonalne), bo czasem zwyczajne przejście poziomu nie odblokowuje kolejnego. Ewentualnie jeszcze recykling jednego z bossów, choć na "domyślnej" ścieżce pojawia się raz, więc nie wszyscy zauważą. Ale to naprawdę małe minusy. I chyba jedyne. Przeszedłem każdy poziom, nadal mi mało. Już prawie 30 lat minęło od premiery, ale absolutnie tego nie czuć. Świetna gra.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Hitman 2 skończony. W zasadzie to więcej tego samego, co w epizodyczny Hitmanie sprzed 2-lat, ale mi w pełni wystarcza. Kupiłem na kilka dni przed premierą i przyjemnie było się raz jeszcze zanurzyć w świat płatnego zabójcy. Misji jest 6, tak samo jak w poprzedniczce, ale można je rozwiązać na różnorakie sposoby. Wykonując misje fabularne, można się każdą bawić kilkukrotnie, bez odczuwalnego znużenia. Na pewno na plus fabuła, która przedstawia ciekawą historię (będzie kontynuacja), ale znowu sposób jej przedstawienia to krok w tył. Filmik na silniku gry zostały zastąpione dubbingowanymi obrazkami. Trochę jak komiks, ale bez klimatu. Fatalnie się na to patrzyło, za co mam lekki żal. Nie powinni tego ruszać, bo i po co? Kto fanem Numeru 47, to i tak sobie nie odmówi, więc nie mam co reklamować. Ja w wolnej chwili pewnie będę kończył wszystkie misje w samym garniturze, bez przebieranek, żeby dostać notę Silent Assassin.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

 

Call of Cthulhu jest mroczną grą przygodową wzbogaconą o elementy survival horroru i skradanki. Stworzenie programu wziął na swoje barki zespół Cyanide Studio, znany przede wszystkim z serii Styx. Tytuł został wydany przez firmę Focus Home Interactive. Gra została oparta na tak zwanej Mitologii Cthulhu stworzonej przez Howarda Phillipsa Lovecrafta – legendarnego amerykańskiego pisarza grozy. Głównym bohaterem gry jest Edward Pierce – prywatny detektyw i weteran wojenny, którego zadaniem jest wyjaśnienie zagadkowej śmierci znanej artystki Sary Hawkins i jej rodziny. Z czasem śledztwo przybiera coraz bardziej nieoczekiwany obrót – ze sprawą zdają się powiązane nie tylko równie tajemnicze zaginięcia, lecz także okaleczone ciała wielorybów znajdowane na Darkwater Island w Bostonie. Pierce odkrywa, że za wszystkim stoi tajemniczy kult czczący tytułowego Cthulhu, zwanego też Wielkim Śniącym. To jeden z prastarych, potężnych istot zwanych Wielkimi Przedwiecznymi, który pozostaje w uśpieniu, a kiedy gwiazdy na niebie ustawią się we właściwym porządku, obudzi się i na powrót przejmie władzę nad światem.

 

Przyznam, że tak jak nie lubię horrorów generalnie i nie jestem zaznajomiony całkowicie z twórczością Lovercrafta tak brakowało mi mrocznego "symulatora chodzenia" jak niektórzy złośliwie określają takie gry. Cthulu zachęcił mnie wątkami detektywistycznymi i pierwszymi, pozytywnymi recenzjami. Muszę powiedzieć, że wciągnęło i to, co się udało twórcom to utrzymanie tego powalonego, mrocznego klimatu. Wizyta w przystani, początkowe węszenie w każdy kąt i narażenie się gangsterce i jej bandzie przemytników, wizyta w posiadłości pewnej pary, gdzie się wszystko zaczęło, próby zrekonstruowania wydarzeń to naprawdę bardzo miły początek tej gierki. Od połowy kiedy już się zaczynają paranormalne rzeczy ten detektywistyczny klimat znika i ustępuje totalnej psychozie. Muszę powiedzieć, że bawiłem się znacznie lepiej w pierwszej części gry, co oczywiście nie oznacza, że twórcy spartolili końcówkę. Produkcja trzyma się mocno tego świata wykreowanego przez pisarza i oferuje 4 zakończenia, które również są zgodne z wizjami twórcy. Niestety w późniejszym etapie gry odkrywamy, że bardzo fajnie zaaranżowane mechaniki z drzewkiem umiejętności i "czystością" umysłu są o wiele mniej przydatne niż to się na początku zdaje. To jak dobrze potrafimy pogadać z ludźmi, wyłapać kluczowe dla sprawy przedmioty, zrekonstruować wydarzenia w myślach z czasem okazują się nie mieć większego wpływu. Tak samo z teoretycznie najważniejszą statystyką w grze czyli wspomnianym wcześniej stanem psychicznym bohatera. Weteran I WŚ przeżywający kryzys osobisty jak i w rezultacie zawodowy, ma koszmary, zapija się Whisky i ćpa prochy na sen. To w jakim stanie skończymy grę zależy od nas. Czy zrezygnujemy z kielicha wódy i pastylki na uspokojenie, czy zgłębimy zakazaną księgę i w efekcie zyskamy ważną wiedzę na temat mrocznych wymiarów odnosząc jednak kolejny uszczerbek na zmysłach - wszystko nasza decyzja. I o ile jest to dobrze poprowadzone i mamy wrażenie, że to bardzo ważna część rozgrywki tak z czasem poczujemy zawód.

To wszystko wpływa jedynie na to, czy zobaczymy dodatkowe zakończenie. Najbardziej zgodne z lore Lovercrafta, ale nie powiem... To trochę mało.

W efekcie gra niestety jest liniowa i większość osób nie będzie miała kłopotów z ukończeniem. Warto też zaznaczyć, że produkcja cierpi na syndrom ostatniego etapu, który jest już po prostu ucieczką do finałowej sceny w mrocznym, totalnie abstrakcyjnym otoczeniu zwidów i głosie w głowie bohatera. Na szczęście niejasne i nie do końca pozytywne zakończenia nieco poprawiają wrażenia. Oprócz tego trzeba również powiedzieć o słabszej grafice, gdzie ludzie wokół są jednakowi. Pracownicy portu w pierwszej lokacji mają dosłownie dwie twarze na krzyż. Również element strzelania z pistoletu jest mega sztywny i jeszcze ma oskryptowaną ilość amunicji.

Po powrocie do portu. Możemy z całym magazynkiem przejść lokację nie zabijając opętanych cywilów, lecz gdy dojdzie do konfrontacji z kapłani Cthulhu po jednym strzale żegnamy się z giwerą. :roll:

Udźwiękowienie jest na dobrym poziomie, większych glitchy też nie uraczyłem, choć tłumaczy przekładających grę na polskim to bym zwolnił... .

 

"+"

- muzyka i udźwiękowienie robi robotę

- klimat Lovercrafta utrzymany w dużym stopniu

- zakończenia choć dla niektórych pozostawiają niedosyt to mocno trzymają się stylu w jakim zakończone były książki

- pierwsza część gry, detektywistyczna zdecydowanie lepsza od połowy grozy

- badanie otoczenia i szukanie poszlak naprawdę spoko

- sporo wyborów, całkiem dobrze skonstruowane drzewko umiejętności jak i mechanika zdrowia psychicznego...

 

"-"

- ... niestety ograniczające się właściwie tylko do jednej rzeczy przez, co gra przechodzi się sama

- graficznie nie jest aż tak źle, problemem nie jest mrok czy styl, ale atak klonów w kilku miejscach

- ostatni etap gry to już nudne bieganie byle do przodu wprost do "paszczy lwa"

- tłumaczenie polskiej wersji ma wiele literówek

- sztywne strzelanie, które na szczęście uraczymy tylko w jednej lokacji

 

Podsumowując gra nie jest ogromnym sukcesem, ale można spędzić przy niej czas. Twórcy świetnie wprowadzają nas w mroczny świat oferując fajne motywy detektywistyczne przeplatane z horrorem żeby pod koniec nas niestety rozczarować. Wszystko okraszone bardzo dobrym klimatem i drętwą mechaniką. Niezła, ale raczej na raz. Głównie przez feralny pomysł z liniowością.

 

Ocena: 3+/5

Edytowane przez Pavlos

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

A żeby nie było tak kolorowo, to na PC dotarło Sunset Overdrive, hit z XBoxa, który kompletnie mi nie podszedł. Gra jest tak "fajowa", że zbiera mi się na wymioty. Kolorowa zręcznościówka, która humorem a'la Saints Row, stara się wyróżnić na każdym polu. Nagina wszystko, co nagiąć może i pewnie to do wielu ludzi trafi, ale dla mnie rysuje się jako okrutna strata czasu. Odbiłem się bardzo szybko.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Zacząłem Darksiders III. Po paru godzinach mogę powiedzieć, że... to trochę bieda Soulsy. Klimacik jak w poprzednich Darksajdersach, styl graficzny ten sam, ale mechanika to jednak Dark Souls z drobnymi zmianami. Podobne levelowanie, sklep Vulgrima to praktycznie ognisko, zostawiamy dusze po zgonie (i nie znikają po kolejnym!), jest nawet odpowiednik estusa! Nie ma za to paska staminy, co nie znaczy, że jest prościej - uniki wymagają zabójczej precyzji, tu nie ma wielu klatek nieśmiertelności, pod tym kątem jest akurat trudniej niż w Soulsach. Pokonałem dwóch bossów - przez te uniki nie było za łatwo, ale same walki dość nudne. Zobaczymy co będzie dalej.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

header.jpg

Czy Cyanide wydało kiedyś grę, która każdemu by się podobała i nie była w żadnym aspekcie skopana? Z drugiej strony - mimo wielu problemów takie Of Orcs and Men miało swój urok. Ukończyłem z przyjemnością, choć trochę rzeczy mi tam wybitnie nie pasowało, z walką na czele. Pierwsza solowa gra ze Styxem jest dużo lepsza, jednak też ma spore wady.

 

To prequel - orka nie ma, zostajemy z naszym mniejszym kumplem. I z wszystkimi jego zaletami. Dobre teksty, dobre ruchy. I zmiana stylu, bo w przeciwieństwie do turowych starć mamy rasową skradankę. Trzeba przyznać: hardkorową. Jest naprawdę ciężko. Musicie uważać na każdym kroku, by nie wywołać alarmu. Przeciwników jest masa, a Styx - bardzo kruchy. Co oczywiście nie znaczy, że trzeba walczyć. Poziomy są spore, rozbudowane nawet w pionie, co daje wiele możliwości i dróg. Można starać się pozostać niezauważonym. Można eliminować wszystkich po cichu lub w normalnej walce, ewentualnie nikogo nie zabijać. Niezależnie od wybranej drogi pomogą nam w tym przedmioty (np. noże do rzucania czy piasek do gaszenia pochodni na odległość, bo wiadomo, że w cieniu najbezpieczniej) i specjalne umiejętności (tworzenie i kontrolowanie klonów, chwilowa niewidzialność...). Baw się jak chcesz. I to jest cudowne.

 

Czas gry? Zależy trochę od metod - najpierw miałem ochotę zlikwidować wszystkich wrogów po cichu, przez co po przejściu map samouczka i pierwszej planszy pierwszej misji... stuknęło mi aż 9 godzin. Chcąc ukończyć całość w "rozsądnym" czasie, przerzuciłem się na "pacyfistę" i każda misja (w sumie 7, składają się z 3-4 map) zajmowała mi około godzinę (no, licząc czas podany przez grę, bo łącznie z wczytywaniem po każdej skopanej akcji - na szczęście są quick save'y - Steam pokazuje dwa razy tyle). Później poziomy można powtarzać, by spróbować innych metod i zdobyć odznaczenia za nie (są 4 - za zabicie lub oszczędzenie wszystkich, za nie zostanie wykrytym i za zebranie opcjonalnych skarbów; każde daje dodatkowe doświadczenie, za które rozwijamy zdolności). Nie lubię przechodzenia gier więcej niż raz, bo kupka wstydu ciągle rośnie, nie ma czasu. Mimo to powtórzyłem początkowe misje, by zdobyć osiągnięcie za przejście całości po cichu i bez zabijania. Tak bardzo mnie wciągnęło.

 

Był miód, to teraz pora wylać na grę trochę jadu. Walki są słabiutkie, polegają na ciągłym parowaniu (w sumie... nawet jakby to zrobili porządnie, i tak jestem za cichym przejściem). Choć budynki sprawiają wrażenie realizmu pod kątem budowy, haki w ścianach, po których możemy się wspinać, są umieszczone w takich miejscach, że nie biorąc pod uwagę Styxa, wyglądają bezsensownie (ale to już może być moje czepialstwo, może innych to z wczuwki nie wybije). Postać lubi czasem nie chwycić się krawędzi i zginąć, albo wskoczyć na górę zamiast zawisnąć, co może solidnie wkurzyć podczas próby bycia niezauważonym. Gra potrafiła się scrashować podczas wczytywania, kiedy zapisałem ją podczas użycia jednej ze zdolności (save'ów można mieć dowolną ilość, co mnie uratowało - zawsze używajcie kilku slotów!). Historia jest taka sobie, twist może irytować (nie zdradzając szczegółów - sprawił, że czułem się słabszy niż wcześniej). Używanie klonów potrafi doprowadzić do durnych sytuacji, kiedy trafimy cutscenkę - dostałem się klonem w pewne miejsce, gdzie normalnie się nie dało, po czym na filmiku jestem już na jego miejscu. Dodam jeszcze recykling - jak wspominałem, poziomy to kilka map, ale te mapy lubią się czasem powtarzać (zwykle zaczynamy wtedy na końcu i przechodzimy je "od tyłu", co ma sens w historii, ale jednak zostawia niedosyt).

 

Osobny akapit należy się ostatniemu poziomowi, który jest wybitnie słaby. 3 z 4 map to powtórki z dodatkiem nowego wroga, którego umiejętności okropnie utrudniają skradanie. Miałem wrażenie, że to próba przeciągnięcia gry na siłę. A ta tego nie potrzebowała. Omijanie wroga w bramie, który cię wyczuje, nawet jak nie wydasz dźwięku - to nie było zabawne. A ostatni etap... Cieszysz się, że coś nowego, a to tylko malutki okrąg, taka arena. Stworzona, by wymusić walkę. Jasne, da się to przejść po cichu, ale to mordęga i miałem wrażenie, że twórcy nie brali takiego stylu pod uwagę, projektując to coś. Boss fight (o ile można to tak nazwać) w grze, której tego nie trzeba.

 

Wad jest sporo, nie ma co ukrywać. A jednak grę ukończyłem. Powiem więcej: podobało mi się. Mówi się na to "love-hate relationship". Z Of Orcs and Men było tak samo. Coś mnie w tej serii wciąga, mimo wszystko. Polecam spróbować, szczególnie fanom skradanek.

 

header.jpg

Pomyślałby ktoś, że Wyspa Kucyków może być nieprzyjemnym miejscem? I nie, nie zdradziłem w tym momencie największego sekretu gry. Nie chcę zdradzać niczego więcej. Siłą tego "czegoś" jest nieprzewidywalność i kreatywność. Choć nie jest to najlepsza gra na świecie - proste mechaniki, których powtarzalność może wnerwić, szczególnie mniej więcej w połowie gry, gdy trzeba robić prawie to samo przez jakiś czas - wyróżnia się pomysłami. Jest wyjątkowa. 2-3 godziny wystarczą, by poznać jej najskrytsze zakamarki. I naprawdę warto spróbować, jeśli lubicie łamanie czwartej ściany (żeby nie zdradzać zbyt wiele - dzięki temu, że gra jest na Steamie, raz twórcy skutecznie mnie nabrali!) i dziwne klimaty.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Fifa 19 zabija czas, więc trochę mi się zeszło z pierwszym epizodem Life is Strange 2. Żeby nie skłamać, co najmniej miesiąc grałem te 2godziny, co też świadczy o jakości. Dopiero na koniec sięgnęło to interesujących tonów, a cała reszta jest stosunkowo nudna. Na ten moment, historia Meksykańskim braci nie jest zbyt interesująca. Ginie ojciec, więc zajmujemy się młodszym bratem, którego rozwój ma zależeć od naszych decyzji. Na nas się będzie wzorował. Pewnie dam szansę drugiemu odcinkowi, jak tylko trafi na jakąś wyprzedaż, ale na razie jest mocno przeciętnie.

50608915156a3743c1fa34.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

header.jpg

6 lat na to czekałem. Poprzednie części bardzo mi się podobały. Było między nimi trochę różnic, więc nie można było twórcom zarzucić, że robią "znów to samo". Z trójką jest podobnie, jednak niektórzy mogą uznać, że zmian jest zbyt wiele.

 

Choć historia, styl graficzny i ogólny klimat produkcji jasno mówią: "To Darksiders", mechanika przypomina raczej Dark... Souls. Masa sklepów Vulgrima, które działają jak checkpointy i można w nich wymieniać dusze na poziomy doświadczenia (tu wypada dodać, że rozwój postaci jest wybitnie ubogi, ale lepsze to niż nic...). Przedmioty leczące, których jest ograniczona ilość i odzyskujemy je po śmierci (wizyta w sklepie ich nie zwraca, jednak z potworów czasem wypadają zielone dusze, które je odnawiają). Najprostsi przeciwnicy potrafią łatwo zabić, jeśli się nie uważa. Po śmierci dusze czekają na zebranie (tu różnica - po kolejnych zgonach stracone wcześniej dusze nie znikają, dalej czekają!). Nie ma tarcz, ale trzeba nauczyć się uników i kontr, bo bez tego szansa na przeżycie jest nikła (jeden "plus" - nie ma paska staminy). Starcia z bossami też przywodzą na myśl wiadome gry. Lubię Soulsy i nie przeszkadza mi obrany przez twórców kierunek, choć nie tego się spodziewałem, biorąc się za Darksiders. I wielu pewnie się przez to odbije. Choć trzeba przyznać, że twórcy robią, co mogą, by poprawić wizerunek w oczach zawiedzionych ludzi. Ostatni patch pozwolił np. na odnawianie "estusów" u Vulgrima za opłatą. Dodał też tryb "classic" walki, który trochę zmienia zasady, przykładowo: pozwala przerwać unik atakiem i usuwa cooldown przy użyciu przedmiotów dodatkowych. Tego jednak nie testowałem - ukończyłem grę przed wydaniem łatki. Może to sprawdzę przy okazji DLC. A jak przy łatkach - oby twórcy popracowali nad stabilnością, bo przez ostatnie parę godzin gra wyrzuciła mnie do pulpitu ok. 5 razy.

 

A tak poza tym... Gra jest dobra. Furia to fajna postać, a bicz jest lepszy, niż się wydaje. Fabuła jest w porządku, polowanie na grzechy to spoko motyw, a wykorzystanie jednego z nich jako "samouczka" później nabiera sensu. Jest trochę terenu do zwiedzenia wraz z rzeczami do zebrania, opcjonalnymi wyzwaniami i minibossami. Jest parę łamigłówek środowiskowych - nic bardzo trudnego, większość banalna, ale niektóre są całkiem sprytnie pomyślane. Podoba mi się pomysł na dodawanie nowych broni wraz z postępami - zamiast osobnych zdolności pozwalających otworzyć nowe przejścia, te są powiązane właśnie z wyposażeniem. I łatwo je szybko zmieniać. Starając się zebrać jak najwięcej przedmiotów i zwiedzić co się da, spędziłem w grze 25 godzin - podobnie jak w "jedynce".

 

Czy to jest to, czego się spodziewałem? Absolutnie nie. Czy to gra dla każdego? Raczej nie. Czy to dalej Darksiders? Tak. Czy dobrze się bawiłem? No pewnie. Z ceną trochę przesadzili, ale jak spadnie o połowę, mogę śmiało polecić. Z każdą kolejną godziną gierka sprawiała mi coraz więcej frajdy i naprawdę czekam na DLC.

 

 

header.jpg

Namnożyło się "rogalików" w ostatnich latach. Bardzo podobały mi się choćby Spelunky i Isaac, do tego uwielbiam platformówki, więc Dead Cells wydawała się wyborem idealnym. I przez około 20 godzin bawiłem się świetnie. A teraz jakoś nie mam ochoty do niej wracać.

 

Nie licząc "fabuły", nie ma się za bardzo czego przyczepić. Sterowanie jest wygodne (grałem na klawiaturze i myszce), system walki dobrze zrobiony - a walczy się tu prawie ciągle. Dostajemy eliksiry życia odnawiające się między poziomami, co jest sprawiedliwym ułatwieniem. Wiele etapów ma kilka wyjść, więc (przynajmniej na początku) nie każda gra będzie identyczna. Są też elementy metroidvanii - jest kilka run do zdobycia, dających specjalne zdolności, których nie tracimy po śmierci (a że to "rogal", ginie się często i traci sporo) i pozwalają dostać się do nowych zakątków mapy, jak i tych wspomnianych wcześniej specjalnych wyjść. Broni jest sporo, choć większość trzeba odblokować, zdobywając zwoje (głównie z przeciwników) i płacąc komórkami (wylatują z wrogów, po każdym poziomie można je wydać, nie ma sensu ich chomikować, bo po zgonie przepadają). Oczywiście mamy tu też bossów, sekrety... I to w sumie tyle. Nie jest to żadne "głębokie doświadczenie" czy coś, po prostu świetnie zrobiona podstawa. I jeśli wystarczy wam te 20 godzin, naprawdę polecam. Kończcie czytać, do grania.

 

A jak lubicie gry "maksować", to niby też OK... Ale jeśli chodzi o regrywalność, mam problem. W przeciwieństwie do wspomnianych na początku tytułów, nie jestem pewien, czy spróbuję odblokować wszystko, co się da. Bo zawartości jest zbyt mało. Mimo proceduralnego generowania plansz, gra jest strasznie powtarzalna i nie czuć świeżości przy kolejnych podejściach. W takim Spelunky to nie przeszkadzało, bo poziomy są króciutkie. Tutaj każdy kolejny coraz bardziej się dłuży. Niby zmieniają się przeciwnicy, ale gameplayowo praktycznie nie ma różnicy - w walce unik/blok i chlastać, ew. strzelać, a poza nią - gnać przed siebie, czasem ominąć jakąś małą pułapkę. Zmienia się tło, reszta jest w sumie taka sama. Bossów jest malutko - tylko czterech, z czego jako pierwszego spotykamy jednego z dwóch, więc w sumie tylko trzech na grę. Inny problem - możemy nosić tylko dwie bronie + 2 pułapki, tyle. Isaac wciągał, bo wszystko się łączyło, a odblokowanie przedmiotu dawało nie tylko nową broń, ale też nowe możliwe synergie. Tu tego nie ma, a sporo nowych narzędzi mordu jest po prostu słaba i niepotrzebnie potem zmniejsza szansę na wylosowanie tych lepszych. No i ostatnia rzecz - po przejściu gry raz, możemy podnieść poziom trudności (i znów po kolejnym ukończeniu, w sumie 4 razy). Co to zmienia? Poza kwestią obrażeń - mniej leczenia (coraz mniej okazji do odnawiania eliksirów), dodatkowi przeciwnicy na poziomach (ale nie nowi, po prostu ściągnięci z kolejnych), więcej komórek lecących z wrogów. Czyli "dalej to samo", tylko trudniej. Dla mnie - niezbyt ciekawe. Jak zależy wam na czymś, w czym można wtopić setki godzin i ciągle czerpać frajdę, nie jestem pewien, czy to najlepszy wybór.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

W święta, jak była chwila, ogrywałem tytuły z przeszłości, żeby dać im drugą szansę. Mafia 3, Injustice 2, Wolfenstein New Order, Doom i jeszcze kilka innych. Przy Doomie trochę się mogłem odmożdżyć, Injustice 2 zatrzymało mnie najdłużej, Wolfensteina dalej uważam za przeciętną grę, a za Mafię 3 należy się kara twórcom (bo jak można tak zepsuć?). Z nowych gier pobawiłem się trochę w Mutant Year Zero: Road to Eden i przyznaje, że to jedno z przyjemnych zaskoczeń tego roku. Gierka mała, taktyczna, ale oferująca niezły swiat i dająca sporo frajdy. Świnia i Kaczka, to przyjemne postaci, więc jak ktoś się lubuje w turówkach, to powinien obowiązkowo zaliczyć. Nie wiem, na ile ja się przy tym tytule zatrzymam, bo miłość ulokowałem na razie w Monster Hunter World. Pierwsze podejście mnie mocno zniesmaczyło. Mało co mi się podobało. Podobnie jednak jak w Divinity Original Sin, cały urok leży w grze kooperacyjnej. Z kumplem poluje się o wiele przyjemniej. Przestają mi przeszkadzać dość oczywiste mankamenty z powtarzalnością.

 

Wychodzi na to, że wymienione wyżej MHW, Return of the Obra Dinn, Pillars of Eternity 2 i Hitman Sezon 2, to moje ulubione premiery z 2018 na PC.

Co roku tworzyłem listę, więc na szybko bym to ustawił tak:

1. Hitman 2

2. Return of the Obra Dinn

3. Pillars of Eternity 2

4. Monster Hunter World

a numer 5 to A Way Out i nowy Larry - gry nie były wielkie, nigdy do nich nie wrócę, ale naprawdę bieda pod kątem ostatniego miejsca na blaszaki w tym roku.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Nowy lutowy Humble Monthly odkrył i udostępnił dwie pierwsze gry: Yakuza 0 i The Division.

 

Jarałem się Yakuzą, bo słyszałem sporo dobrego, no i wygląda to jak tytuł który mi przypasuje.

Dałem jednak najpierw szansę grze Ubisoftu, bo akurat miałem ochotę na taką strzelankę, no i mnie wciągnęło.

 

To co najbardziej podoba mi się w The Division to klimat. Mroźny Nowy Jork w którym panuje totalna anarchia, a poszczególnymi dzielnicami rządzą różne gangi i frakcje.

Warto wiedzieć, że jest to dosyć specyficzna gra, bo mechanika walki jest RPGowa, troszkę jak Borderlandsy. Chodzi o to, że spotykani wrogowie mają paski życia i nie wystarczy władować komuś headshota by ten zginął. Bossowie, albo jacyś elitarni rywale przyjmują na klatę paręnaście magazynków i nic. To może część osób odrzucić, jeśli jednak przyjmie się tę mechanikę, to zabawa jest niezła. Przez mechaniki RPGowe ciągle mamy ochotę eksplorować ten świat, bawić się w różne misje i zdobywać coraz to lepsze bronie i części garderoby.

Nie wiem jak to będzie z czasem i czy nie przyjdzie monotonia, bo gram dopiero parę dni. Na razie jednak bawię się przednio i Yakuza jeszcze sobie poczeka ;)


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

header_polish.jpg

Kolejna gra Artifex Mundi. Tylko tyle i aż tyle. Dość prosta "przygodówka" nastawiona na rozwiązywanie zagadek i szukanie ukrytych przedmiotów. Albo je lubisz, albo nienawidzisz. Ode mnie plus, bo miło spędziłem te parę godzin, choć produkcja nie jest bez wad.

 

Fabuła znów jest tylko pretekstem, do tego szybko przychodzą skojarzenia z BioShockiem, na szczęście tylko na początku - nie jest to kopia. Ogólnie jest ładnie, jednak animacje twarzy nadal straszą. Brakuje tu opcji szybkiej podróży, bo bez tego mapa jest średnio przydatna, poza tym pomysł z windą, która zatrzymuje się na każdym piętrze (nawet jak są tylko 0-1-2) potrafi zirytować, kiedy trzeba chodzić tam i z powrotem. Do tego standardowo (niestety) mamy błędy w tłumaczeniu, co dalej mnie dziwi, bo to polska gra. Według twórców powietrze może być "żeśkie". A nawet odpuszczając im błędy w dialogach, to już babole w sekcjach z ukrytymi przedmiotami pokazują, że nikt tego nie testował. Raz trzeba znaleźć papugę - a chodzi o marchewki. Dobrze widzicie. Po przetłumaczeniu zrozumiałem, że ktoś zrobił literówkę i napisał "parrot" zamiast "carrot". Świetna robota!

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Za mną kolejny odcinek ostatniego sezonu Walking Dead. Pomimo problemów ze studiem, odcinek im się udał. Opiera się głównie na jednej akcji, ale mocno próbuje sterować naszym odbiorem zombie. Ktoś mocno sobie bierze do serca, żebyśmy inaczej na nich popatrzyli. Niezły patent w świecie, w którym tak niewiele rzeczy zaskakuje. Ostatnia akcja też zasługuje na spore pochwały, bo trzyma w napięciu i wybory są naprawdę trudne. Głównie chodzi o wychowanie małego. Niby możemy sobie ułatwić sytuacje, ale jednocześnie mamy świadomość, że dzieciak zgorszy się totalnie. Czekam na finał, bo i tutejszy cliffhanger mi się podobał.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Resident Evil 2 to prawdopodobnie najlepszy remake kiedykolwiek. Nie rzucili HD i nowych rozdzielczości, a zbudowali całość na nowym silniku. To nowe doświadczenie. Fabularnie wciąż jest dość biednie, a i mnie osobiście zawsze irytował tutejszy styl gry, w którym biegamy za kolejnymi przedmiotami po tych samych lokacjach, ale klimat i atmosfera są genialne. Wreszcie RE ma jakikolwiek start do Silent Hilla. Już RE7 pokazało się z fajnej strony, a RE2 to kontynuacja dobrej passy. Dla mnie jeden z lepszych horrorów ostatnich lat. Evil Within mnie nie przekonało na dłuższą metę, wszystkie te Amnesie i inne Outlasty mnie nie ruszają (bo gra się w nie topornie), a RE wraca na szczyt (z braku SH ma nawet gwarantowany złoty medal).

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  876
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.02.2012
  • Status:  Offline

Dzięki namowom znajomego w końcu się zmobilizowałem i dorwałem w swoje ręce Spidermana, który w zeszłym roku podbił portfele posiadaczy PlayStation 4, a ja w tym czasie przygotowywałem się mentalnie na premierę Red Dead Redemption II i nie miałem okazji ograć tej pozycji. Gra przyszła do mnie w piątek, a w poniedziałek koło południa, grając po dwanaście godzin dziennie minimum (a zdarzało się więcej :lol: ) wpadła platyna (co wynikiem ekstremalnie trudnym nie było, niemniej - bardzo czasochłonnym).

Zawsze byłem fanem tego typu gier, a wszelkie części Batmana od Rocksteady chłonąłem jak gąbkę. Jednak teraz mogę powiedzieć w pełni świadomie, że dla mnie Spiderman jest grą po prostu dużo lepszą od Batków. Przede wszystkim - podoba mi się zachowana symbioza między cyklem dnia i nocy. Nikt nie stara się oszukać człowieka, że pokonujemy całą turę rywali, ratujemy miasto od wszelkich klęsk żywiołowych i to wszystko w ciągu zaledwie jednej nocy - Batman to zaburzał, co niewątpliwie ma swoje logiczne uzasadnienie (raczej nikt nie wyobraża sobie Batka fruwającego nad Gotham w środku dnia), to jednak gra pozbawiona jest tego smaczku. Ale i w Spidermanie nie występuje niestety płynna zmiana w trybach dnia - zmienia się on podczas ekranu ładowania + na dodatek są misje, które wymagają rozgrywania w nocy (stąd taki paradoks, że przed chwilą załadowało mi dzień, dotarłem na miejsce misji i znowu przeniosło mnie do nocy...).

Będzie sporo odniesień do Batmana, ale jakby klimatem są to dla mnie bardzo podobne, również wysoko budżetowe gry i ciężko uniknąć tego typu zestawień. Sam system walki to dla mnie również jest kolejny plusik po stronie człowieka-pająka. Przede wszystkim, tutaj trzeba odrobinę więcej poruszać makówką, aby wbijać serie uderzeń i sprytnie poprowadzić walkę. Parker nie lata sam od rywala do rywala, nawet na drugi koniec mapy, przez co samo spamowanie przycisku zadania ciosu nic nie da, co dla mnie jest kolejną zaletą. Super, że została zachowana pewna równowaga między misjami, gdzie musimy pójść w wymianę z przeciwnikami (aby przejść tak zwane "fale"), a są również misje, w których to wymagane jest od nas skradanie się, co stało się moją ulubioną częścią rozgrywki, w której odnajduję się zdecydowanie najlepiej, bo - niestety - w sytuacjach stresowych odpala mi się panika gaming i nabijanie kombosów było trudne :lol:

Na wielkie wyróżnienie zasługują scenki między grą. Chciałem nazwać wprost - cutscenki, ale to byłoby dość spore niepowiedzenie, albowiem w Spidermanie są one robione w sposób iście filmowy. Są one ciekawe, dzieje się w nich dużo, a ich prezentacja jest na najwyższym możliwym poziomie.

Ciężko jest "opowiedzieć" o tej grze, dlatego poprzestanę na tym, iż Spiderman to dla mnie jest jedna z wizytówek PlayStation 4 i wg mnie każdy, kto posiada tę konsolę, powinien się z tą pozycją jak najszybciej zapoznać.

Edytowane przez demku
Two things are infinite: the universe and human stupidity; and I'm not sure about the universe.

11985408557829e91eb351.jpg

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 025 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 703 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
        • Lubię to
      • 101 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
        • Lubię to
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 583 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 885 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Grins
      RAW IS ... SEGMENT!   Podobało mi się to RAW przyznam że jedno z najlepszych RAW po WrestleManii od dłuższego czasu, wynagrodzili mi te dwie zarwane nocki bo już się bałem że zmontują nam jakiś paździerz.  Zaczynam od Gunthera, co oni odpierdalają? Serio chłop musiał sobie coś przedyndać na zapleczu źle to wygląda a ten atak już całkowicie go ośmieszył i wgl zakopał... Nie wiem co tu dalej napisać, czułem zażenowanie że gość który miał solidny run z pasem IC dostał tak chujowu run z pasem WHC i po starcie jego passa nieszczęść się nie kończy, miejmy nadzieje że to będzie skutkować jakąś zmianą charakteru gdzie Gunther będzie lał każdego bez zahamowań. Dobra teraz coś pozytywnego pojawia się John Cena, spoko przemówienie nie będę jakoś na nie narzekał cóż nie jara mnie ten turn bo postać dalej ta sama tylko Cena obrażony na cały świat ale końcówka epicka tak to właśnie mogło wyglądać na WrestleManii taki właśnie obrazek chciałem zobaczyć na koniec show, a zobaczyłem na RAW  Ale teraz gdy patrzę to mamy dość piękne nawiązanie do 2007 roku i początku ich odwiecznej rywalizacji o mistrzostwo! Dalej będę uważał że tylko Orton nadaje się na tego aby odesłać Cena na emeryturę, ale cóż chyba tego nie mają w planach a po tym co zobaczyłem na WM i po tym jak Punk nie został spinowany to chyba on rzeczywiście będzie tym ostatnim z którym Cena się zmierzy, obawiam się że wpadną na debilny pomysł aby to był jednak Cody... Obym się mylił, ale akurat Rhodes nie zasługuje aby być tym ostatnim przeciwnikiem... Co do Orton/Cena to coś pięknego historia zatoczyła koło i to teraz Randy jest tym dobrym a Cena jest tym złym, dużo się nie zmieniło obaj posiadają te same gmmicki i na prawdę co jak co Orton zasługuje na wszystko co najlepsze, na prawdę teraz widać jaki to jest gość i jak wiele robi dlatego biznesu, chłop mimo wieku dalej jest we formie, wygląda lepiej niż większość rosteru, tak jak pisałem w poście odnośnie WM 41 cieszmy się Randy'm bo daje nam na prawdę dużo odkąd wrócił do WWE.  Jey Uso is THE CHAMP! Fajna prosta celebracja, dostaliśmy powrót Sami'ego ogólnie wbiłem poczytać komentarze na YT i większość obstawia że zobaczymy w najbliższym czasie Heel Turn Samiego no i w sumie może być coś na rzeczy, Sami już nie jest taki over jak za czasów Bloodline wiec czemu by go nie turnować, w sumie jak sobie tak pomyślę to Sami mógłby w końcu sięgnąć po jakiś główny tytuł, chłop sobie zasłużył na główny pas i liczę że dadzą mu tą szansę na mistrzostwo.  XDDDDDD BECKY LYNCH przechodzi HEEL TURN! No i nabiła sobie po to statystykę aby dzień później przejść Turn no nieźle, jedyny plus z tego że może wygrać ten pas Women IC i go trochę podpromować.  O nieźle pojawiły się prawie wszystkie kobietki z NXT Gulia, Perez, Vaquer ta trzecia dostała nawet walkę i dość zajebistą cieszą takie smaczki, tak właśnie powinna prezentować się dywizja kobiet mam nadzieje że Gulia już zawita na dłużej do main rosteru.  RUSEV... Wraca jako RUSEV ale we wersji MIRO XD no nie wiem na mnie ten powrót nie zrobił wrażenia, Rusev wraca i rozkłada jobberów.  Dominik Mysterio broni mistrzostwa we swojej pierwszej walce po WM, ale kurde czemu akurat dali tam Pente szkoda go podkładać. No i mamy wisienkę na torcie czyli Rollinsa i Heymana  Coś pięknego gość przeszedł Turn a i tak wszyscy go dalej uwielbiają, Punk wbija i dostaje najbardziej wciry, pojawia też się Roman który też dostał wpiernicz i to od kogo? Od Bron Breakker'a  Tak jak pisałem w poście odnośnie WM 41 że Bron poleci wyżej no i nie myliłem się, szykuje się nam nowa stajnia zapowiada się ciekawy projekt czytałem w necie że to może być coś na wzór Evolution i podobno chcą tam nawet wcisnąć Ludwiga Kaisera  Ale mam dziwne przeczucie że w tej stajni wyląduje Becky nie bez powodu tak szybko przeszła ten turn, chyba na Backlash dostaniemy walkę Tag Team'ową Roman/Punk kontra Rollins/Breakker i tam pewnie dostaniemy nowego członka tej stajni dzięki któremu Rollins i Bron wygrają... Ja i tak mam wrażenie że Roman i tak zniknie i będzie czekać go krótka przerwa od występów gdzie wróci w innym gmmicku.     
    • Bastian
      Człowiek próbuje nadążyć za WWE, wjechało Stand & Deliver, które odbyło się w czasie WrestleMania i wnioski z obu gal są podobne - WWE umie w wieloosobowe walki, choć Ladder Match o pas North American kobiet specjalnie mnie nie zachwycił. Starcia o złota dały radę, walką wieczoru zdecydowanie TT Match Playa, ale ten o mistrzostwo, a nie konfrontacja Corleone Family z Temu i nikogo nie obchodzącej nowej stajni.  P.S. Mam nadzieję, że żona Bookera T choć raz doprowadziła go do ekstazy tak, jak Stephanie Vaquer podczas walki z Jordynne Grace, Giulią i Jaidą Parker. 
    • Grins
      Dużo rozpisywać się nie będę żałuje że zarwałem nockę na ten drugi dzień bo ledwo co już oglądałem, tym bardziej że byłem lekko zbombiony po drinkach w końcu długi weekend  Poza tym ta końcówka gali, chociaż pierwszy dzień mi to wynagrodził nie które walki z drugiego dnia powinny się znaleźć w pierwszym dniu aby odbiór był lepszy ale cóż to WWE czego można po nich się spodziewać, przyznam że gdyby nie ME pierwszego dnia to ta gala byłaby totalnym shitem a może i najgorszą WM ever? Na serio należą się duże brawa Punkowi, Rollinsowi, Romanowi a przed wszystkimi Heymanowi! Ogólnie nie będę się dużo tutaj rozpisywał bo wszyscy widzieli to co widzieli, każdy już gale ma za sobą tylko ja dopiero po tygodniu się zebrałem aby ją skomentować bo byłem wstrząśnięty tym słabym poziomem   Roman Reigns vs. CM Punk vs. Seth Rollins: Nie no prawdziwy showstealer! Jakie to było dobre, przyznam że najlepszy main event od lat booking zajebisty, walka też na bardzo dobrym poziomie panowie w ringu nie przymulali każdy z nich dobrze się zaprezentował! No byłem pod dużym wrażeniem bo ta walka mnie rozbudziła, tak jak rozbudziła publikę która była zmęczona gównem którym nas karmili przez 3 godziny! Bałem się że Roman w tej walce będzie przymulać a Rollins/Punk odwalą czarną robotę jednakże Romek też dołożył coś od siebie i serio wyszło kapitalnie, świetnie! Oczywiście końcówka rozjebała tą galę Heyman to arcy-mistrz jestem nawet skłonny uwierzyć że to on sam bookował końcówkę tego starcia i to jak to wszystko ma przebiegnąć, tak jak sobie to wyobrażałem tak się stało aż pojawił się uśmiech na mojej twarzy gdy to się stało  Wszyscy tutaj obstawiali Romana a jednak ja gdzieś tam w tyle nie zwątpiłem że jest ten trzeci który może rzeczywiście tutaj namieszać no i się stało... Tutaj w tej walce nikt nie jest stratny ani Punk, ani Roman, o to właśnie chodziło Punkowi o Main Event o którym ludzie będą pamiętać, o którym będą mówić, o ME w którym jest historia no i tak się stało nie mógł sobie lepiej tego wymarzyć taka prawda i widać że bardzo to docenił gdy na samym końcu pocałował ring było widać że była to dla niego życiowa walka... Tak jak myślałem jedyną osobą której Roman mógł się w taki sposób podłożyć był Rollins i tutaj również przewidziałem że może zostać przypięty, byłem dość zaskoczony tą decyzją i widać że są już jakieś poważne plany wobec Punkstera na najbliższe miesiące jeśli nie dali go spinować, ja tą swoją wizję traktowałem jako fanasty booking a jednak większość się sprawdziła... Najbliższe miesiące będą bardzo interesujące, uważam że Roman i tak zniknie na jakiś czas po to żeby wrócić już na solowy program z Rollinsem, ogólnie RAW mówi co innego ale to nic nie znaczy mogą go w jakiś sposób wypisać po Backlash aby sam Punk się zajął Rollinsem bo ten program szybko się nie skończy.  No i ogólnie tutaj już oddzielnie jeszcze co do wejściówkę no kurwa wszyscy trzech dostali solidne wejściówki ale najbardziej to złapała mnie nostalgia przy The Fire Burns " Tribute " no aż dostałem banana na twarzy, jeden z najlepszych theme song'ów i cieszę się że dostaliśmy taki motyw aż zdałem sobie sprawę że w tym roku będzie 14 rocznica od Summer of Punk zajebiście czas zapierdala to właśnie wtedy słyszeliśmy ten theme song po raz ostatni, a no i Rollinsa wejściówka też epicka nawiązanie do HBK'a i jego wejściówki gdy wchodził w białym garniturze na WM 25.  _______________________________________ WWE Women's Championship Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair: Niech cie jasny chuj strzeli Hunter komu ty dałeś  ta walkę, ja pierdole... Serio współczuje Stratton bo to ona ciągnęła to starcie, większości przesiedziałem w telefonie ale jak zobaczyłem jak Flair się nie stara, zachowuje się jakby walczyła za karę to odechciało mi się tego oglądać... Poza tym było widać że Flair coś zrobiła Tiffany z zębami, jednakże ta po walce powiedziała że nic się nie stało ale jakoś nie chce mi się wierzyć... Ogółem najgorsza walka Flair w całej jej karierze i nie mówcie że nie, powinna sobie zrobić przerwę i dać sobie czas ale widać że ta przerwa nie zbyt je posłużyła, wygląda tragicznie, walczy tragicznie no jest źle a dobrze wiemy że ona jak chce potrafi walczyć... Oby to oznaczało jedno że Flair na razie przy tytule nie będzie się kręcić, nie w takim wydaniu, co do wyniku bardzo dobra decyzja bo gdyby wygrała to Flair to poleciało by sporo negatywnych opinii.  _______________________________________ United States Championship LA Knight (c) vs. Jacob Fatu: Śmiało mogę napisać że to druga najlepsza walka jeśli chodzi o pierwszy dzień, panowie świetnie się zaprezentowali mimo że walka nie była długa to na prawdę bardzo dobrze się ją oglądało, świetnie że Knight został tutaj tak rozpisany że nie podłożyli go jak ostatniego leszcza i to BFT na Fatu to był jeden z tych momentów który z pewnością zapadnie w pamięci, było warto dać im to starcie, co do Knighta liczę że mają jakieś większe plany wobec jego osoby może rzeczywiście jest szykowany do walizki, dostał nawet solidną wejściówkę, solidnie go rozpisali miejmy nadzieje że to oznaki tego że za nie długo pójdzie w główny obrazek ponownie... Co do Jacoba, no nie minął rok a chłop już dostał walkę na WM i to dość wysoko w karcie, plus do tego zdobył mistrzostwo i odniósł swoje pierwsze zwycięstwo, mocny booking i to duży plus dlatego kto rozpisał to starcie  Jedno jest pewne Jacob Fatu to przyszłość federacji i wygląda na to że nie zamierzają rezygnować z jego pushu a dopiero co dokręcą śrubę, ale pierw musi zbudować swoją pozycję i powoli, powoli dojdzie na szczyt.  _______________________________________  World Heavyweight Championship Gunther (c) vs. Jey Uso: Walka... tragedia, no i ogólnie jestem srogo zaskoczony ale to Jey tutaj robił wszystko co mógł aby uratować jakoś to starcie, słaby program, słabe starcie... Do tego widać że tu chyba z Guntherem jest coś nie tak, możecie się z moją opinią nie zgadzać ale widać że coś tu nie gra, do tego znowu przyjebał na masie i jak tak dalej będzie to zobaczymy nie długo powrót Waltera XD Jey robił wszystko aby im wyszła ta walka, ale wyszło jak wyszło do tanga trzeba dwojga a oni ewidentnie nie mieli między sobą chemii... Ogólnie cieszę się że Jey wygrał ten pas jakoś mam wrażenie że nie będzie to najgorszy run a z tego co widzę po ostatnim RAW że może być ciekawie włoku tego pasa... Gunther chyba podpadł na zapleczu, albo nie wiem co tu się dzieje w ostatnich miesiącach, jego booking jest tragiczny i widać że HHH chyba nie chce już na niego stawiać, tak jak na niego stawiał.  _______________________________________ Jade Cargill vs. Naomi: Serio to siara jak już ta walka była lepsza od walki Flair/Stratton... Ogólnie końcówka wyszła dobrze i to chyba na tyle jeśli chodzi o to starcie, a no i ogólnie plus taki fajny theme song Naomi, kurde cieszę się że wracają takie motywy rockowe do WWE to dobrze wróży zawsze to dodaje większej dynamiki zawodnikowi lub zawodniczce i fani na arenie lepiej reagują na takie motywy muzyczne...  ________________________________________ World Tag Team Championships The War Raiders (c) vs. New Day: Co to za chujnia była? Jak to gówno mogło się znaleźć w karcie zamiast tego TLC Match'u który został zapowiedziany na SD? No jak?! Kto za debil to tam wrzucił, serio coś tam Vince'owego zostało na tym zapleczu, walka do zapomnienia i wyjebania, ta wersja New Day to już jest totalna chujnia, jedyny plus tego wszystkiego że tutaj tylko dobrze ogląda się Kofiego jako Heela i chciałbym zobaczyć taką wersję solową.  _______________________________________ El Grande Americano vs. Rey Fenix: Jedyny plus tego starcia to taki że Gable chociaż wygrał swoje pierwsze starcie na WM, a największym minusem to było danie mu Fenixa na pożarcie, serio? Tuż po debiucie i już go podłożyli jakby nie mogli wystawić kogoś innego jak chociażby Dargon Lee przecież to miałoby więcej sensu niż dawanie tutaj Rey Fenixa który przejebał swoją pierwszą walkę na WM.   II Dzień. Undisputed Championship Cody Rhodes (c) vs. John Cena: Straszne gówno, ogólnie jedyny plus tej walki to pobicie tego rekordu, ale reszta? No kurwa tragedia, próbowali rozpisać Johna jak najlepiej się da gdzie dominował w jakiś sposób na Cody'm ale było to takie sztuczne że ciężko uwierzyć że to ten sam Cena co kiedyś, widać że wiek robi swoje i lata spędzone w ringu, plus jego choroba bo z tego co czytałem Jasiek chorował na nowotwór skóry i to by mówiło dlaczego jest taki blady od dłuższego czasu... Cody przepierdolił tą walkę w tak pojebany sposób że brak słów, serio jebnięcie pasem? XD Do tego Travis Scott kurwa kto tego luja wrzucił do tej walki, przecież ta łamaga nie nadaje się do ringu jak on komicznie przyjął ten cross-rhodes! Myślałem że padnę z zażenowania że taka łachmyta dostał możliwość uczestnictwa w tej walce... Wszyscy napalili się na The Rocka ale o tym poniżej co myślę o tym pajacu... Ale tak ogółem no walka chujowa i tyle w temacie, jeśli to ostatni match Cena na WM to na prawdę wygląda to źle.  Co do The Rocka to jest to skończony debil, skończony pet z przerośniętym ego! Spierdolił wszystko co już było zaplanowane cały ten Turn miał odbyć się na WrestleManii gdzie prawdopodobnie Cena właśnie walnąłby pasem Cody'ego i byłoby to o wiele lepsze niż to co dostaliśmy na EC! Taki historyczny moment zapisałby się jako viral na WM a tak przez tego gwiazdorskiego buca wszystko poszło się jebać, cała historia dostała po piździe, program był słabo rozpisany i finalnie John dostał chujową walkę która każdy zapomni po czasie... Jedynie to sobie ktoś przewinie do momentu w którym Cena zdobywa ten pas po raz 17-nasty... Rock spierdolił już tyle planów kreatywnych że nie powinien dostać już żadnych możliwości kreatywnych, niestety czytałem że Hunterowi też się to nie podoba że ta łysa pała mąci w planach bookingowych, niestety coś czuje że z tym The Rockiem mogą być większe jajca niż z Vince'm.  ____________________________________ Women's World Championship Iyo Sky (c) vs. Bianca Belair vs. Rhea Ripley: Bardzo fajne starcie muszę przyznać ze dobrze się bawiłem przy tej walce i jednak tutaj zaś miałem nosa że Sky może to ugrać, w sumie każdy tu się dobrze zaprezentował teraz Sky chyba dostanie jakiś solowy program coś mi się wydaje że właśnie z Roxanne Preze bo póki co chyba walka z Ripley będzie szykowana na późniejszy okres, Bianca raczej zostanie na SD bo jakoś nie widzę aby miała co robić na SD a na SmackDown zawsze może rozpocząć program z Jade  I coś mi się wydaje że to będzie ten jeden z OMG momentów na SD gdzie Biancka przejdzie Heel Turn.  _____________________________________ Intercontinental Championship Bron Breakker (c) vs. Penta vs. Finn Balor vs. Dominik Mysterio: Też bardzo dobre starcie wszyscy pokazali się jak z najlepszej strony @KyRenLo to chyba oszalał ze szczęścia  W końcu jego ulubieniec dostał pas, co uważam za bardzo dobrą decyzję, co jak co młody Mysterio robi mega robotę i zasłużył sobie na to złotko i oby jego run był ciekawszy niż run Brona, teraz tylko czekać na solowy program Balora i Dominika i będzie git.  ____________________________________ Damian Priest vs. Drew McIntyre: Nie wiem co tu dużo pisać, panowie się nawalali ale liczyłem na coś więcej po takim konflikcie i jak nawalali się na zapleczu liczyłem chociaż na jakiś posrany spot a tutaj no taki typowy street fight bez polotu, ważne że Drew to ugrał akurat jemu bardziej jest potrzebny ten win.  ______________________________________ WWE Women's Tag Team Championship Liv Morgan and Raquel Rodriguez (c) vs. Bayley (a nie Becky Lynch) and Lyra Valkyria: Nie wiem po co to było... Flair nie wygrała pasa ale za to wraca ruda i pierwsze co dostaje pas, nie cieszę się z jej powrotu, walka do wyjebania szkoda tylko Bayley która dostał solidnego liścia w pysk od firmy że ją tak na chama wyjebali z tej walki tylko po to żeby ruda zdobyła jakieś mistrzostwo.  _______________________________________ AJ Styles vs. Logan Paul: Jak na tą dwójkę wyszło słabo myślałem że chociaż walka będzie na zajebistym poziomie a tu średniawka, serio jedyne co mnie tutaj zainteresowało to pojawienie się Krossa  Kurde powoli kupuje gościa muszą coś z nim zrobić bo ewidentnie bije od niego jakaś aura, czas wykorzystać jego potencjał... Poza tym widziałem że coś tam dymił po WM że to kpina aby ktoś taki jak Logan Paul miał walkę na WM a nie inni zawodnicy którzy na to zasługują i którzy ciężko pracują niby to był taki pipe bomb w kierunku kierownictwa, nawet sama Scarlett się lekko osrała i wyszczerzyła oczy co on gada podczas tego wywiadu  Dobrze Kross jedziesz z nimi niech się tam ogarną Bayley lubi to.  __________________________________________ Randy Orton vs. Joe Hendry: No kurde  Tego to się nie spodziewałem zaskoczyli i to pozytywnie, czytałem że to Orton miał sobie wybrać jako przeciwnika Joe bo jest jego wielkim fanem, pisałem że Orton ma dobre oko jeśli chodzi o przyszłe potencjalne gwiazdy, cieszmy się Ortonem bo to jedyny zawodnik w WWE który przynosi nam tyle pozytywnej energii w ostatnich latach, na prawdę bardzo dobrze mi się ogląda Ortona który robi to co kocha, do tego te gacie co miał ubrane nawiązanie do debiutu z 2002 roku no piękna nostalgia, tutaj w sumie to bardzo duże wyróżnienie dla Joe i wielki moment w jego karierze.  _________________________ Plusy:  - Roman Reigns vs. CM Punk vs. Seth Rollins / Zwycięstwo Rollinsa, epicka końcówka i bardzo dobra walka. - LA Knight (c) vs. Jacob Fatu / Zwycięstwo Jacoba, fajnie rozpisany Knight.  - Iyo Sky (c) vs. Bianca Belair vs. Rhea Ripley / Zwycięstwo Sky co uważam za bardzo dobrą decyzję.  - Pojawienie się Karrion Krossa we walce AJ'a/Logan'a. - Joe Hendry odpowiada na open challenge Randy'ego Ortona. - Strój Randy'ego Ortona który był nawiązaniem do jego debiutu z 2002 roku.  - Video Tribute o CM Punk i powrót The Fire Burns chociaż w takiej wersji. - Wejście Rollinsa i nawiązanie do wejściówki HBK'a z WM 25.  - Roman zostaje przypinowany   - Dominik Mysterio wygrywa swój pierwszy tytuł w main rosterze.  Minusy: - Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair / podejście Flair do przeciwniczki i słabe starcie.  - The War Raiders (c) vs. New Day / Do tej pory zastanawiam się co to dziadostwo robiło w karcie. - Przegrana Rey Fenixa.  - Gunther (c) vs. Jey Uso / Bardzo słaba walka i brak chemii między tą dwójką w tym starciu. - Travis Scott... Jeszcze raz go zobaczę to chyba wyjebie telewizor przez okno. - Słaba końcówka walki Cena/Cody'ego zamiast kastetu walnął go pasem...    No i ogólnie to tyle co do tej WM, miałem się nie rozpisywać a trzepnąłem książkę  
    • Attitude
      Nazwa gali: DDT Haru No Ken Festival ~ Still Going On In Ueno ~ Data: 23.04.2025 Federacja: DDT Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Ueno Park Outdoor Stage Format: Taped Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • Tomos
×
×
  • Dodaj nową pozycję...