Skocz do zawartości
  • Witaj na forum Attitude

    Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!

    Jeżeli masz trudności z zalogowaniem się na swoje konto, to prosimy o kontakt pod adresem mailowym: forum@wrestling.pl

W Jakie Gry Teraz Gracie...


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

 

Kontynuacja humorystycznej gry RPG South Park: The Stick of Truth, której akcję osadzono w świecie popularnej kreskówki dla dorosłych stacji Comedy Central. Pod względem mechaniki tytuł nie odbiega od swojej poprzedniczki, oferując elementy klasycznego cRPG z turowym systemem walki podane w charakterystycznej, kreskówkowej oprawie. Produkcją tytułu zajęło się tym razem wewnętrzne studio koncernu Ubisoft z siedzibą w San Francisco – twórcy serii gier muzycznych Rocksmith. Nowy deweloper ponownie zaprosił do współpracy samych twórców serialu: Treya Parkera i Matta Stone’a, którzy podjęli się stworzenia scenariusza i dialogów. Akcja gry przenosi nas oczywiście na ulice tytułowego miasteczka South Park, a podczas zabawy wcielamy się po raz kolejny w rolę dzieciaka zwanego po prostu „Nowym”, tuż przed wydarzeniami z poprzedniej gry sprowadził się wraz z rodziną w to miejsce. Przyjaciele z paczki Cartmana odgrywają tym razem role prawdziwych superbohaterów z grupy Coon & Friends (bo fantasy nagle stało się głupie). Kontrolowana przez nas postać dołącza do tej drużyny, aby wraz z takimi herosami jak Human Kite (Człowiek-Latawiec), Mosquito (Komar) czy Super-Craig po raz kolejny zmierzyć się m.in. ze złowrogim Profesorem Chaosem. Dużo istotniejszym pojedynkiem będzie jednak starcie z konkurencyjną grupą herosów, do której należą Mysterion, Narzędnik (Toolshed) i inni - kto okaże się zwycięzcą w wojnie o stworzenie najlepszej superbohaterskiej franszyzy?

 

Jako, że "jedynka" bardzo mi się spodobało mimo iż fanem serialu nigdy nie byłem i dużej styczności z nim nie mam. Wiem poniekąd, jednak z czym się go je. Z brakiem poprawności politycznej, absurdalnymi wydarzeniami, czarnym humorem, niekiedy wręcz obrzydliwym, a nawet dosyć brutalnym. Cieszę się bardzo, że w grze zostało to czym zasłynęła pierwsza część czyli South Park sam w sobie. Wszystkie postacie z serialu, zachowana animowana grafika z telewizyjnego show, która nie ucierpiała na zmianie silnika graficznego (ciekawostka - gra działa na silniku The Dvision) i oryginalne głosy postaci. Również tematyka superbohaterów to coś nowego i człowiek wciąga się do pewnego momentu. W miarę postępów zdawałem sobie sprawę, że produkcja stara się być grzeczniejsza. Ubisoft pokazał, że potrafi oddać klimat kontrowersyjnej bajki, lecz nie mogli pójść na całość i co więcej mam wrażenie iż trochę wyrównali bariery. Są rzeczy typowe np. żarty rasistowskie jak pasek trudności z kolorem skóry, który wita nas na początku gry (oczywiście murzyn ma ciężej w tym wypadku ze zdobywaniem kasy), homofobiczne, gdzie chyba oprócz Craiga i Tweeka każdy gej jest nazwany ciotą, czy akurat udany motyw z wyśmianiem genderowej mody typu "to, że urodziłeś się chłopcem to nic nie znaczy. Zawsze możesz zrobić się różowym łabędziem". Jest, jednak również znacznie więcej docinków, które ucieszyłyby "postępowych" odbiorców jak księża pedofile (to akurat nic nowego), mały detal z książką w szafie parodiującą Trumpa, ratowanie niewinnych, czarnoskórych ludzi, których zamykają za nic w więzieniach biali policjanci, czy osobiście chyba mój ulubiony motyw przy, którym się zaśmiałem na głos - grupa stereotypowych teksańskich Rednecków, którzy walczą ze "zboczeńcami" dzierżąc flagę Konfederatów na piersi i chcą nam wpierdzielić. Moja mina kiedy biały gościu mówi, że w Ameryce nie ma miejsca dla białego, hetero, cispłciowego (pewnego swojej płci) AMERYKANINA. :lol: Beka, chociaż jak dla mnie oprócz jawnego pojazdu po białej supremacji ukryty pocisk w kierunku konserwatystów, którzy każde, nowe, naukowe pojęcie nazywają "lewactwem" nawet jeżeli oznacza ono coś, co oni uznali, by za normalne ( w tym przypadku cispłciowy). Przynajmniej tak to odbieram. Nie uraczymy tutaj najbardziej cenzurowanych rzeczy jak aborcja, naziole czy stosunki seksualne. Nawet Cartman nie opowiada ŻADNEGO dowcipu o Żydach. :shock: Są miejsca jak klinika aborcyjna, czy Strip Club, ale niestety nie będziemy bić się z płodami, a jedynie kilkoma tancerkami niekoniecznie pierwszorzędnej urody. Szkoda, bo to drugie miejsce aż się prosi o jakieś dowalone motywy z Hivem, handlem kobietami, czy innym, poronionym pomysłem, lecz Ubisoft widocznie nie mógł sobie na to pozwolić. Gra jest znacząco dłuższa od poprzedniczki i po czasie zaczęła mnie nużyć. O ile fabuła jest totalnie p******a jak na SP przystało to uważam, że jest tutaj zatrzęsienie małych pierdół. Zbieranie zagubionych kotków dla geja, obrazków nawiązujących do romansu Craiga i Tweeka stylizowanych na Yaoi (gejowskie anime), robienie sobie selfie z każdą napotkaną osobą na parodii snaptchata, czy już zupełnie bezsensowne, trudne minigierki z QTE, polegające na... robieniu kupy. Tak, jeżeli chcemy zrobić grę na 100 % musimy wysrać się u KAŻDEGO w domu, a także w KAŻDYM publicznym klopie za, co najwyżej dostaniemy wyzwanie na Steam. :/ Same żarty o pierdzeniu także są nadużywane. Wystarczy, że mamy specjalne moce jak zatrzymywanie czasu dzięki potędze gazów. Kolejną przedobrzoną rzeczą jest ilość postaci. Autorzy starali się wcisnąć ich jak najwięcej, co również sztucznie wydłużało rozgrywkę. Kraboludzie, czy szatańskie zwierzątka stają nam na drodze na jedną walkę w całej grze ot tak żeby były. W ostatnich dwóch godzinach gry mamy tyle walki, że już chcemy to skończyć. Na szczęście walka to duży plus tej produkcji. Usprawnione pojedynki turowe sprawdzają się o wiele lepiej niż w jedynce i dziwne, że to Obsidian przy poprzedniej grze nie postarał się o taki schemat. W trakcie przygody mamy do dyspozycji znacznie więcej pomocników, których poznajemy i werbujemy w trakcie gry. Każdy znany dzieciak ma własny wygląd superbohatera, zabawne ataki i finishery. Mamy do dyspozycji 9 klas, i kilka rodzajów ataków np. obszarówki, siłowe, czy buffy. Do tego dochodzi sporo "mikstur" i potraw, które nas leczą lub wzmacniają. Z masy pierdół jakie zbieramy po świecie możemy tworzyć owe dobra albo artefakty, czyli potężne przedmioty wzmacniające nasze statystyki. I tutaj niestety ucierpiały elementy RPG, bo w grze w przeciwieństwie do byłej odsłony nie znajdujemy już lepszych broni, a szereg ubiorów ma tylko cel kosmetyczny. Brak broni jestem w stanie zrozumieć, bo superbohaterowie z reguły mają moce, a nie walczą na miecze, lecz stroje już powinny coś dawać. Spore uproszczenie, które w RPGu nie powinno mieć miejsca. Jeżeli mowa o Interfacie to doszedł nam telefon komórkowy, w którym mamy mapkę okolicy, ekwipunek, pseudo Snapchat, ubiór i artefakty. Wygląda to ładnie i przejrzyście. Technicznie gra również zdaje egzamin, chociaż miałem 2 momenty w grze gdzie spadły nieco FPSy.

 

"+"

- mimo zmiany silnika graficznego gra wygląda ładnie i nie ma problemów natury technicznej

- usprawniona walka turowa

- szeroki wachlarz ciosów i pomocników

- masa składników do craftowania potionów czy atrefaktów

- dużo ubiorów dla naszego herosa

- zachowana otoczka serialu (kreskówkowa grafika, muzyka, oryginalne postacie i głosy, czarny humor)...

 

"-"

- ... w grzeczniejszej formie wyśmiewającej skrajności obu skrzydeł polityki z pominięciem najbardziej kontrowersyjnych zagadnień

- w ostatnich godzinach gra traci urok, zdaje się być za bardzo przedłużona

- kilka postaci wrzuconych na siłę

- mini gra z wypróżnianiem to bezsensowny i trudny dodatek, który nic nie daje

- sporo pobocznych czynności, które nie są zbyt wciągające i wydłużają rozgrywkę

- poprzez tematykę herosów ucierpiał element RPG i nie uraczymy tutaj statystyk ubioru ani broni białej

 

Może się zdawać, że sporo ponarzekałem i faktycznie dla mnie gierka jest gorsza od "Kijka prawdy". Mimo wszystko to wciąż South Park. Przygody grupy nie zawsze grzecznych dzieciaków, które z niewinnych zabaw w rycerzy i herosów odzianych w foliowe zbroje i miecze z tektury przeobrażają się czasem w kontrowersyjne, niekiedy obrzydliwe i lekko drastyczne totalne absurdy zagrażające miasteczku. W grzeczniejszej formie to fakt i ortodoksyjni fani serialu to zauważą skoro ja to widzę. Wypełniony po części nudnymi czynnościami, które wydłużają rozgrywkę i niezbyt porywają to nie mniej, jednak porządny produkt przy którym też się fajnie bawiłem. W tematyce tytułowego miasteczka nic lepszego nie dostaniecie.

 

Ocena: 4/5

Edytowane przez Pavlos

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie sądzę, że South Park: Fractured But Whole, jest dobrą grą RPG, ale na pewno jest dobrą grą po prostu. Jesli ktoś lubił "Kijek", to dostanie więcej tego samego. Wszystko jest tak przyjemne i proste, że jak nigdy wchodzę do każdego domku, szperam w każdej szufladzie, i sram w każdym kiblu (tutejsze minigierki :wink: ). Niestety, nie sądzę, że gra mnie za to jakoś szczególnie wynagradza. Przynajmniej teraz, po 4-5h grania. Wyciągam zwykle jakieś pierdoły, żeby łatwiej tworzyć przedmioty do użycia, stroje i artefakty. Na niewiele mi się to zdaje (życzyłbym sobie jakichś dodatkowych, ukrytych misji) Na tak wczesnym etapie gry, trudno mieć problem z turową walką. Praktycznie starcia przechodzą się same. Ilość pierdzących bajerów też mnie nieco razi. Rozumiem, że to motyw przewodni, ale żart opowiedziany 100x... Poza tym, gra kipi humorem, a przewijanie gadek postaci powinno być zakazane. Na razie bawię się bardzo dobrze.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline

Sporym (pozytywnym) zaskoczeniem okazała się dla mnie jedna z gier z ostatniego bundla: Hand of Fate. Miałem ją na oku od jakiegoś czasu, ale to głównie przez wpis że karcianka, a ja zawsze chętnie sięgam po gry w tym stylu.

Jest to miks gry RPG i karcianki. Siadamy do stołu naprzeciwko czarnoksiężnika (chyba), który jest równocześnie mistrzem gry i naszym rywalem. Wybieramy wyzwanie w postaci przeciwnika końcowego (bossa), dobieramy karty do naszych talii, rywal dokłada swoje karty - zależne od wybranego przeciwnika i gra się zaczyna.

Talie dobieramy dwie. Ekwipunek oraz wydarzenia.

Ekwipunek to po prostu przedmioty które możemy w czasie danej rozgrywki zdobyć. Ważna sprawa - każda nowa rywalizacja to start z ekwipunkiem startowym. Wszystko co zdobyłeś jest resetowane po pokonaniu bossa i walcząc z kolejnym musisz od nowa zdobyć sprzęt.

Z kart wydarzeń układa się nam pole do gry po którym chodzimy. Ważną mechaniką jest jedzenie. Każdy ruch zabiera nam część jedzenia, a my musimy dbać by mieć go wystarczającą ilość, ponieważ brak spowoduje stopniowe spadanie naszych punktów życia.

Wydarzenia często prowadzą do walki i tu odpala się nam tryb 3D. Gra przenosi nas na arenę gdzie walczymy z wylosowaną grupą rywali. Mechanika walki jest bardzo prosta. Lewym bijemy, Q kontra, 1 skill bronii, 2 skill dodatkowy, spacja unik.

Jako że RPG to ktoś może spytać co z fabułą. Niby karty wydarzeń opowiadają nam jakieś historie, ale szczerze mówiąc nie zwraca się na to wielkiej uwagi. To tylko dodatek, dla mnie osobiście zbędny.

Ważniejszy jest tu gameplay, a ten naprawdę wciąga. Z czasem gra staje się coraz większym wyzwaniem, a niektóre wydarzenia i ich losowość potrafią nas mocno zirytować. Nie cuzjemy jednak że gra nas w jakiś sposób oszukuje. do tego nawet jeśli przegramy, to możemy zacząć grę od nowa, a wszystkie karty które zdobyliśmy do tej pory zachowujemy. Dzięki temu jest łatwiej.

 

Widać że to tytuł bliższy indy niż AAA, ale jest bardzo solidnie wykonany, oraz ma bardzo fajny pomysł na siebie. Polecam sprawdzić.


  • Posty:  104
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.12.2016
  • Status:  Offline

No ja jestem osobą, która lubiła kijek, i nie, nie dostała więcej tego samego. Dostała to samo, tylko zrobione w kazdym niemal jednym aspekcie gorzej. Podczas ogrywania Kijka jako fan South Parku od razu miałem to wrażenie, że gierka była robiona przez wielkich fanów tej kreskówki. Grająs w kolejnąc część, miałem wrażenie że robili to goście, którzy po prostu zrobili jakis research. No i to jest własciwie prawda, bo Obsidian dostał od ubisoftu kozika, i Fractured But Whole robiło wewnętrzne studio. I to niestety widac, żarty na o wiele niższym poziomie niz w poprzedniczce, ewidentny strach przez jakąś większą kontrowersją (Ojej, beka z księży, kontrowersja), niby ciśnięcie obu stron politycznej barykady, ale ewidentnie bano się poruszyć bardziej kontrowersyjnych tematów. Oczywiscie gra pod względem bycia south parku rozpierdala na kawałki arcygówniany 20 sezon, ale nadal nie jest to nawet bliskie poziomu Kijka. Jak dla mnie chyba zawód roku, bo miałem nadzieje na tytuł chociaz tak samo dobry jak poprzednik.

  • Posty:  104
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.12.2016
  • Status:  Offline

A propo Twierdzy, to polecam sieciowa wersję, Stronghold Kingdoms, bardzo grywalna, rozbudowana, popularna i bez p2w.

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Wracam na chwilę do South Parka, bo pograłem kolejne kilka godzin i... mocno zmieniłem swoje zdanie. Okazało się, że mimo wolnego czasu, w to zwyczajnie nie da się grać dłuzszego posiedzenia. Gra jest monotonna. Gdzieś pod tą komediową polewą, pływają te same dania (te same misje). Gram dalej i... coraz mniej mnie to śmieszy. Pewnie zacisnę zęby i skończe, ale entuzjazm mocno opadł. Gdzieś zaczyna się dawać we znaki mój "kochany" Ubisoft, którego gier zwyczajnie nienawidzę właśnie przez monotonie. Nienawidzę Assassins Creeda (15-min na WGW już mnie przyprawiło o pot na czole), nienawidzę Far Cry'ów (poza pierwszy, kiedy jeszcze firma się szanowała), a teraz niewykluczone, że popsuli mi South Park. Od razu nadmienię, że jedynka (Kijek Prawdy) też trafiła w ich ręce, ale zrobiła to jako praktycznie gotowy produkt Obsidianu. Tutaj już widać, że mieli więcej do powiedzenia, bo jest bardziej cukierkowo i zwyczajnie gorzej.

 

Teraz pytanie do tych, co ukończyli. Właśnie dostałem 3 klasę postaci, idę na plac zabaw. Czy mogę w tej grze liczyć na jakieś poważne zaskoczenia? W Kijku co chwilę się coś działo, a absurdy się prześcigały. Tutaj zaskakuje mnie to, że można tworzyć misje na takie perfidne "odwal sie" *

 

* - Zakładam, że twierdzące odpowiedzi mogą skończyć się przyciskiem Uninstall.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

Skoro dostałeś trzecią klasę to o ile pamiętam jesteś po

aresztowaniu murzyna w tej wielkiej rezydencji

czyli zostało ci jakieś 5 godzin w zależności jak szybko grasz. Jeżeli nic cię nie zaskoczyło wcześniej to raczej gra cię nie urzeknie. Nie chcę zbytnio spoilerować, więc w powiem w skrócie ogólnikami, że pomijając czynności poboczne to czekają cię teraz dwie lokacje pełne walki i mające bossów, a potem trafisz do największej lokacji w grze i tam będzie jedna dosyć mocna, niemoralna kontrowersja (według mnie), związana z wydostaniem się z tamtego miejsca, a dalej to już monotomia się zwiększy. Tak jak pisałem w recenzji wszystko zacznie się dziać dosyć szybko. Mind fuck niekoniecznie pozytywny. Gonitwa za głównym złym, którego jeszcze nie znasz

będzie obfitowała w podróże w czasie na przestrzeni kilku dni w świecie gry ( myślałeś, że podam ci jak się nazywa przeciwnik? :twisted: )

gdzie napotkasz szereg postaci wrzuconych na siłę od tak żeby były. Ostatnie dwie godziny to jest już dosłownie walka za walką z tymi i tamtymi i ja osobiście czułem mocne zmęczenie materiału, a na napisach końcowych w mojej głowie było tylko bez emocjonalne "aha". Właściwie jedyne rzeczy jakie mnie urzekły w tych ostatnich godzinach to

 

- rymowane zagadki od głównego wroga, po których masz odgadnąć 2 sklepy i się tam udać. Oczywiście nie będą trudne, ale plus za coś do ruszenia nieznacznie mózgownicą w takiej grze jak SP

- parodia Flappy Birds, prymitywna i znowu z puszczaniem bąków, ale się uśmiechnąłem

- wspólna ucieczka z domu Buttersa, bo dostaliście od jego starego szlaban za wymykanie się po nocach

 

Edytowane przez Pavlos

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Połowa Cupheada za mną. Grafika i muzyka - 11/10. Mechanika jest dobra, ale ogółem... Liczyłem na to, że będę ich targetem. Po pierwszych trailerach - dawno temu - liczyłem na platformera pełną gębą. A dostaliśmy tylko 6 poziomów typu run'n'gun, 3/4 gry to nawalanie bossów na planszach wielkości ekranu (małe). Które nie jest tak przyjemne, jak choćby w Soulsach. Pewnie to ukończę, ale trochę mi to zajmie - w małych dawkach jest spoko.

...bo jeden Straight Edge na forum to zdecydowanie za mało.

Typer WWE 2018 - 3 miejsce

Typer NXT 2018 - 1 miejsce

105504318959183a35d96e9.jpg


  • Posty:  104
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.12.2016
  • Status:  Offline

Ja przyznam że w Cuphead bawiłem sie dobrze tylko na początku. Pierwsza wyspa była bardzo zbalansowana. Nie było za łatwo, nie było za trudno. Niestety, szybko sie to konczy, i już na drugim "realmie" dostajemy typowe wkurwiacze, pokroju pocisków respiących się w tobie, wyskakujących przeciwników tóż przy krawędzi ekranu, nie dając szans na unik, i takie tam gówna. Czy na prawde tak trudno jest zrobić zbalansowany poziom trudnosci? Czy tylko From Software ma monopol na robienie fantastycznie zbalansowanych, trudnych, nie wkurwiających i satysfakcjonująch tytułów? No nic, czekam nadal.

  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Call of Duty WW2 nie jest złą grą, a to już progres patrząc na ostatnie odsłony serii. Nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że to dobra strzelanka, która ma do zaoferowania fajną historię wojenną. Aktorsko nie zaszaleli tak jak ze Spaceyem, ale jest Duhamel, czy lubiany przeze mnie Jonathan Tucker. Sam gameplay jednak posiada takie irytujące rzeczy, które nie pozwalają mi się tym w pełni cieszyć. Może to dziwne, ale nie podoba mi się brak swobody do potęgi entej, gdzie nawet strzelanie do bezbronnego wroga, jest zakazane. Gość się poddał, klęknął, ale stwierdziłem, że i tak zasłużył na kulkę. Gra powiedziała mi, że nie będzie tego tolerować :| Koniec misji. Podobnie ma się sprawa ze strzelaniem do swoich. Nawet to przypadkowe, w ferworze walki, może wyświetlić nam ten sam komunikat. Dobrze, że mi nie wchodzili za często pod lufę :wink: To jednak tylko drobnostki. Najbardziej mnie razi przesadna filmowość i Quick Time Eventy. Nie wiem, kto to wymyślił, i kto takimi pierdołami się jara. W FPSach to zabija jakikolwiek rytm. Od biedy można się pobawić. Ja jednak nie bylem w stanie zagrać dwóch misji z rzędu. Aż tak mnie to nie kręci. A jak mnie coś nie kręci, to nie tracę na to czasu.

50608915156a3743c1fa34.jpg


  • Posty:  4 432
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  02.04.2012
  • Status:  Offline

 

Akcja rozpoczyna się po wydarzeniach przedstawionych w poprzedniej części serii, a dokładnie – w 1961 roku. Wybudzony ze śpiączki B.J. Blazkowicz i jego przyjaciele trafiają na teren okupowanych przez nazistów Stanów Zjednoczonych. Z uwagi na terror, jaki Niemcy (z Frau Engel na czele) sieją w Ameryce, protagoniście nie pozostaje nic innego, jak ponownie chwycić za broń i stanąć do walki z agresorem. Na szczęście Blazkowicz i jego świta nie są sami – pomagają im Horton oraz Grace, czyli liderzy miejscowego ruchu oporu. Należy odnotować, że podobnie jak wcześniejsza gra z cyklu, opisywana pozycja prezentuje alternatywną wersję historii, w której Niemcom udało się opracować i wykorzystać na polu bitwy Wunderwaffe – cudowną broń, jaka zapewniła im zwycięstwo w II wojnie światowej.

 

Kolejna odsłona serii "pradziadka" FPSów. Jedna z najbardziej rozpoznawalnych i moich ulubionych "strzelanek". Następna w tym roku produkcja, na którą czekałem bardzo i... Ponownie troszkę się zawiodłem. Sama otoczka dalej trzyma poziom. Mamy podbite przez Niemcy USA, gdzie wszystko na początek wydaje się przemyślane przez twórców i przedstawione bez owijania w bawełnę i cenzury. Ameryka przybiera nowe szaty ze swastykami, nowoczesna armia nazistów kontroluje jankesów od początku karmiąc ich papką o "wyswobodzeniu" z kapitalistycznego piekła. Amerykańskie "dzikusy" od tego momentu muszą przywyknąć do niemieckiej żywności, porządku, supremacji białej rasy i nauczyć się języka niemieckiego, który wyprze w ciągu kilku lat zakazany angielski. Tym, dla których "szprechanie" będzie sprawiało trudności otrzymają "drugą szansę" w "obozach edukacyjnych". Wszystko działa w zatrważającym tempie. Wielu białych Amerykanów idzie na współpracę nawet z własnej woli w tym KKK i odnosi z tego korzyści. Tutaj warto wspomnieć o historii Williama i sadystycznym ojcu, któremu wygrana Niemiec przyniosła majątek i sławę. Inni godzą się z losem i udają, że wszystko gra, bo atomówka jaka spadła na Nowy Jork skutecznie zgasiła w nich cały patriotyzm i myśl o krainie wolności, więc jedynie patrzą jak Biały Dom czy Pomnik Waszyngtona są zastępowane betonowymi świątyniami jakie marzyły się zapewne Albertowi Speerowi (architekt Hitlera jakby ktoś nie wiedział). Naszą bazą wypadową jest skradziona łódź podwodna, gdzie mamy do dyspozycji wiele całkiem spoko miejscówek, w których przesiadujemy ze znanymi z poprzedniczki ziomkami. Pokoje dla załogi, laboratorium naszego mentora od żydowskiej technologi Da'at Yichud, centrum dowodzenia, strzelnica, gdzie możemy sobie porobić kursy na czas i bar, który ucieszył mnie najbardziej ze względu na automat z klasycznym Wolfem. Cieszyło mnie to w poprzednich grach. Tutaj cieszy bardziej, bo mam do niej łatwy dostęp i mogę pograć w każdej chwili. Komuś może to się wydawać już nudne, ale mnie naprawdę podoba się taki easter egg. Sam gameplay znacząco się nie zmienił. Dalej sterowanie jest bardzo przyjemne i "miękkie", a Strzelanie nadal sprawia masę satysfakcji. Jedyny problem to dosyć denerwujące kółko wyboru broni i rzucanie toporkiem pod tym samym klawiszem, co atak od tyłu. W efekcie trzeba podejść bardzo blisko, bo inaczej nasza postać zamiast uderzyć skrzynię rzuci toporkiem i zalarmuje pobliskich fryców. Co jeszcze jest nie tak? Otóż gra dla mnie nie ma już tej głębi, co kiedyś. Sam pomysł podbitej Ameryki jest spoko, lecz czegoś tu brakuje. Dostajemy w całej grze zaledwie kilka lokacji, jak fragment miasteczka ze zwiastunów, wieś gdzie wychowywał się Blazko, fragment zrujnowanego Massachusetts z metrem i ze dwie podziemne bazy Hitlerowców. Po wykonaniu misji możemy wrócić tam hakując Enigmę dzięki znanym ze starszych odsłon szyfrom, które wypadają z martwych oficerów SS. Wszystko po to żeby... Zrobić, krótką misję, ewentualnie znaleźć minięty przedmiot i zabić generałka. Bardzo sztuczne wydłużanie krótkiej gry. Krótszej niż New Order. Historia z obudzeniem w obywatelach woli walki przy współpracy z irytującą nadpobudliwą murzynką i jej organizacją braci z Afryki to totalne puszczenie oka w kierunku Black Lives Matter. Nie mówię, że to do końca źle, bo murzyni nie mieli lekko w USA i bez nazioli, lecz to po prostu nie to samo. Zaginął gdzieś ten "zamkowy" klimat Wolfa gdzie szwendaliśmy się po niemieckich bazach. Grze udzielił się trochę malutki przejaw dzisiejszych standardów, gdzie oprócz wspomnianej czarnuli, która chętnie zabiła, by wszystkich białych (kij, że biali jej pomagają), mamy grubą, blond Niemkę, córkę głównej złej, dobrą osobę, będąca odbiciem zwyrolskiej matki, chcącą pomóc, otrzymującą zaufanie załogi (i przy okazji czarnego donga :twisted: ) dopiero na koniec. To jeszcze szczegóły, ale poszli po jak dla mnie już przesadnie rażącą groteskę gdzie

Blazkowicz najpierw sam odpiera atak nazioli jadąc na wózku inwalidzkim mając wszystkie bebechy w kawałkach, potem porusza się jedynie dzięki pancerzowi, który miała na sobie Becker, następnie ucinają mu łeb, który nasi kumple szybko przechwytują i podtrzymując funkcje życiowe doczepiają do syntetycznego ciała, a na koniec ratuje nas nasza ukochana Ania, będąc w ciąży zrzuca z siebie kurtkę pokazując brzuchol, cycki i z dwoma karabinami w rękach cała we krwi rozwala oddział SSmanów. Ok, ja odpadam. :lol:

Nawet pod koniec spotkamy samego, starego i schorowanego Hitlera, któremu możemy sprzedać kopa w pysk. :lol: Kolejna rzecz to siły zbrojne wrogów. Oprócz robo-szkieletów ala terminator nie ma tu nowych przeciwników. W poprzednich częściach fajnie zadbano o bronie, które wraz z biegiem czasu się zmieniały i wyglądały ciut inaczej niż kilka lat wcześniej i to samo z przeciwnikami. Niemcy wygrały wojnę, ale aby utrzymać cały świat na pewno nie mogliby pozwolić sobie na zastopowanie rozwoju Wunderwaffe, a tutaj tak to wygląda. Mogę ostatecznie przyjąć wytłumaczenie, że śmierć "Trupiej Główki" zastopowała machinę, bo jego geniuszu w Rzeszy nikt drugi nie ma, a wszelki opór oprócz ekipy naszego bohatera został i tak zgaszony. Z broni też niczego nowego nie uświadczymy oprócz granatnika na paliwo. Sam antagonista czyli Frau Engel nie umywa się do Strassego. Jest sadystyczną fanatyczką jak on, ale niczym się nie wyróżnia. Jest okrutna i to widać, gdy zabija, zadaje ból śmiejąc się i śpiewając, ale nie ma tego, co miał Willhem. Po nim nie wiedziałeś czego się spodziewać. Engel to po prostu żołdak wykonujący każdy rozkaz Führera. Z przedmiotów do znalezienia też nic nie uraczymy nowego. Zabawki dla Maxa, jakieś listy, concept arty, złote modele postaci z gier i płyty z piosenkami niemieckich zespołów wzorowanych na prawdziwych. Niestety te same, co w New Order. Szkoda, bo Ameryka dobrą muzyką stoi i tutaj można było pokusić się o coś nowego.

 

"+"

- muzyka

- wizja nazistowskiej okupacji USA (kontrola, germanizacja, propaganda w mediach, czystki rasowe)

- trzymająca się kupy historia rodziny Blazkowicza

- twórcy wciąż nie boją się cenzury (swastyki, mundury SS, krzyże bałkańskie, czy sam Adolf Hitler we własnej osobie)

- gameplay nadal bardzo przyjemny

- ponownie sporo rzeczy do znalezienia

- old schoolowy Wolf wciąż żywy :P

 

"-"

- gra nieco utraciła na klimacie. Wydaje się być mniej wciągająca i miodna od poprzedniej, a postacie z Frau Engel na czele są mniej wyraziste niż ostatnio. Najbardziej ratuje się żydowski doktorek

- krótsza od New Order

- szyfry Enigmy dają nam kilka nic nie wnoszących misji, w których zwiedzamy te same miejsca

- zbyt mało lokacji i żadnych praktycznie nowości jeżeli chodzi o itemy, bronie, czy wrogów

- momentami przesadzona grotezka

- najwyższy poziom trudności czasem wydaje się przesadzony kiedy typ nas widzi odwrócony kompletnie plecami lub, gdy jesteśmy całkowicie pod wodą

 

Znowu ponarzekałem, znowu troszkę się zawiodłem na grze, na którą czekałem mocno. Może to ja mam za duże wymagania, ale brakło mi tu większego przytupu. Okupacja Ameryki wyszła dobrze, lecz wydaje mi się, że ta gra nie ma już takiego polotu jak ostatnio. Wciąż bawiłem się fajnie, ale mimo wszystko New Order i RTCW zostają na czele. Czekam na dodatek. Może on coś wniesie fajnego.

 

Ocena: 4-/5

Edytowane przez Pavlos

Typerowa zabawa:

I miejsce - Liga Mistrzów 2015/2016

III miejsce (Ex æquo z użytkownikiem filomatrix) - Euro 2016

III miejsce - Euro 2012

6476255635741dfcc53660.jpg

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  45
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.08.2014
  • Status:  Offline

Na Humble Bundle rozdają Brutal Legends, wystarczy dodać do koszyka (uprzednio rejestrując się), potwierdzić i odebrać kod.

 

 

 

A na GoGu rozdają klasycznego MDK.

 

https://www.gog.com

http://i.imgur.com/iviwCJa.png

 

Edytowane przez LKD-Luke
Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

  • Polecana zawartość

    • WWE WrestleMania 41
      Spekulacje i dyskusje na temat największego wydarzenia wrestlingowego roku - WrestleManii 41!
        • Dzięki
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • WWE RAW - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Zapraszamy do dzielenia się wrażeniami z Monday Night Raw na Netflix!

      W tym wątku użytkownicy forum dyskutują na temat czerwonego brandu od 2010 roku. Pozostaw swoją cegiełkę w temacie, zawierającym 17,9 tyś. odpowiedzi i 2,9 mln wyświetleń. :)
      • 18 025 odpowiedzi
    • New Japan Pro Wrestling - Dyskusja Ogólna
      Miejsce na ogólne dyskusje związane z New Japan Pro Wrestling.
      • 703 odpowiedzi
    • Kobiecy Pro Wrestling
      Ogólne dyskusje na temat pro wrestlingu w wykonaniu płci pięknej.
      • 101 odpowiedzi
    • TNA Wrestling - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce w dedykowane ogólnym dyskusjom na temat TNA/Impact Wrestling!

       

      Wczorajszy IMPACT właśnie się ściąga, więc opinia w późniejszym terminie
      • 9 352 odpowiedzi
    • AEW Saturday Collision - ogólne dyskusje i komentarze
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
        • Dzięki
        • Lubię to
      • 147 odpowiedzi
    • AEW Dynamite - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Miejsce gdzie możesz podzielić się wrażeniami z programu AEW Dynamtie!
      • 1 186 odpowiedzi
    • WWE SmackDown! - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z Friday Night SmackDown!
      • 9 583 odpowiedzi
    • WWE NXT - dyskusje, spoilery, wrażenia
      Dziel się wrażeniami z WWE NXT!
      • 4 885 odpowiedzi

  • Najnowsze posty

    • Grins
      RAW IS ... SEGMENT!   Podobało mi się to RAW przyznam że jedno z najlepszych RAW po WrestleManii od dłuższego czasu, wynagrodzili mi te dwie zarwane nocki bo już się bałem że zmontują nam jakiś paździerz.  Zaczynam od Gunthera, co oni odpierdalają? Serio chłop musiał sobie coś przedyndać na zapleczu źle to wygląda a ten atak już całkowicie go ośmieszył i wgl zakopał... Nie wiem co tu dalej napisać, czułem zażenowanie że gość który miał solidny run z pasem IC dostał tak chujowu run z pasem WHC i po starcie jego passa nieszczęść się nie kończy, miejmy nadzieje że to będzie skutkować jakąś zmianą charakteru gdzie Gunther będzie lał każdego bez zahamowań. Dobra teraz coś pozytywnego pojawia się John Cena, spoko przemówienie nie będę jakoś na nie narzekał cóż nie jara mnie ten turn bo postać dalej ta sama tylko Cena obrażony na cały świat ale końcówka epicka tak to właśnie mogło wyglądać na WrestleManii taki właśnie obrazek chciałem zobaczyć na koniec show, a zobaczyłem na RAW  Ale teraz gdy patrzę to mamy dość piękne nawiązanie do 2007 roku i początku ich odwiecznej rywalizacji o mistrzostwo! Dalej będę uważał że tylko Orton nadaje się na tego aby odesłać Cena na emeryturę, ale cóż chyba tego nie mają w planach a po tym co zobaczyłem na WM i po tym jak Punk nie został spinowany to chyba on rzeczywiście będzie tym ostatnim z którym Cena się zmierzy, obawiam się że wpadną na debilny pomysł aby to był jednak Cody... Obym się mylił, ale akurat Rhodes nie zasługuje aby być tym ostatnim przeciwnikiem... Co do Orton/Cena to coś pięknego historia zatoczyła koło i to teraz Randy jest tym dobrym a Cena jest tym złym, dużo się nie zmieniło obaj posiadają te same gmmicki i na prawdę co jak co Orton zasługuje na wszystko co najlepsze, na prawdę teraz widać jaki to jest gość i jak wiele robi dlatego biznesu, chłop mimo wieku dalej jest we formie, wygląda lepiej niż większość rosteru, tak jak pisałem w poście odnośnie WM 41 cieszmy się Randy'm bo daje nam na prawdę dużo odkąd wrócił do WWE.  Jey Uso is THE CHAMP! Fajna prosta celebracja, dostaliśmy powrót Sami'ego ogólnie wbiłem poczytać komentarze na YT i większość obstawia że zobaczymy w najbliższym czasie Heel Turn Samiego no i w sumie może być coś na rzeczy, Sami już nie jest taki over jak za czasów Bloodline wiec czemu by go nie turnować, w sumie jak sobie tak pomyślę to Sami mógłby w końcu sięgnąć po jakiś główny tytuł, chłop sobie zasłużył na główny pas i liczę że dadzą mu tą szansę na mistrzostwo.  XDDDDDD BECKY LYNCH przechodzi HEEL TURN! No i nabiła sobie po to statystykę aby dzień później przejść Turn no nieźle, jedyny plus z tego że może wygrać ten pas Women IC i go trochę podpromować.  O nieźle pojawiły się prawie wszystkie kobietki z NXT Gulia, Perez, Vaquer ta trzecia dostała nawet walkę i dość zajebistą cieszą takie smaczki, tak właśnie powinna prezentować się dywizja kobiet mam nadzieje że Gulia już zawita na dłużej do main rosteru.  RUSEV... Wraca jako RUSEV ale we wersji MIRO XD no nie wiem na mnie ten powrót nie zrobił wrażenia, Rusev wraca i rozkłada jobberów.  Dominik Mysterio broni mistrzostwa we swojej pierwszej walce po WM, ale kurde czemu akurat dali tam Pente szkoda go podkładać. No i mamy wisienkę na torcie czyli Rollinsa i Heymana  Coś pięknego gość przeszedł Turn a i tak wszyscy go dalej uwielbiają, Punk wbija i dostaje najbardziej wciry, pojawia też się Roman który też dostał wpiernicz i to od kogo? Od Bron Breakker'a  Tak jak pisałem w poście odnośnie WM 41 że Bron poleci wyżej no i nie myliłem się, szykuje się nam nowa stajnia zapowiada się ciekawy projekt czytałem w necie że to może być coś na wzór Evolution i podobno chcą tam nawet wcisnąć Ludwiga Kaisera  Ale mam dziwne przeczucie że w tej stajni wyląduje Becky nie bez powodu tak szybko przeszła ten turn, chyba na Backlash dostaniemy walkę Tag Team'ową Roman/Punk kontra Rollins/Breakker i tam pewnie dostaniemy nowego członka tej stajni dzięki któremu Rollins i Bron wygrają... Ja i tak mam wrażenie że Roman i tak zniknie i będzie czekać go krótka przerwa od występów gdzie wróci w innym gmmicku.     
    • Bastian
      Człowiek próbuje nadążyć za WWE, wjechało Stand & Deliver, które odbyło się w czasie WrestleMania i wnioski z obu gal są podobne - WWE umie w wieloosobowe walki, choć Ladder Match o pas North American kobiet specjalnie mnie nie zachwycił. Starcia o złota dały radę, walką wieczoru zdecydowanie TT Match Playa, ale ten o mistrzostwo, a nie konfrontacja Corleone Family z Temu i nikogo nie obchodzącej nowej stajni.  P.S. Mam nadzieję, że żona Bookera T choć raz doprowadziła go do ekstazy tak, jak Stephanie Vaquer podczas walki z Jordynne Grace, Giulią i Jaidą Parker. 
    • Grins
      Dużo rozpisywać się nie będę żałuje że zarwałem nockę na ten drugi dzień bo ledwo co już oglądałem, tym bardziej że byłem lekko zbombiony po drinkach w końcu długi weekend  Poza tym ta końcówka gali, chociaż pierwszy dzień mi to wynagrodził nie które walki z drugiego dnia powinny się znaleźć w pierwszym dniu aby odbiór był lepszy ale cóż to WWE czego można po nich się spodziewać, przyznam że gdyby nie ME pierwszego dnia to ta gala byłaby totalnym shitem a może i najgorszą WM ever? Na serio należą się duże brawa Punkowi, Rollinsowi, Romanowi a przed wszystkimi Heymanowi! Ogólnie nie będę się dużo tutaj rozpisywał bo wszyscy widzieli to co widzieli, każdy już gale ma za sobą tylko ja dopiero po tygodniu się zebrałem aby ją skomentować bo byłem wstrząśnięty tym słabym poziomem   Roman Reigns vs. CM Punk vs. Seth Rollins: Nie no prawdziwy showstealer! Jakie to było dobre, przyznam że najlepszy main event od lat booking zajebisty, walka też na bardzo dobrym poziomie panowie w ringu nie przymulali każdy z nich dobrze się zaprezentował! No byłem pod dużym wrażeniem bo ta walka mnie rozbudziła, tak jak rozbudziła publikę która była zmęczona gównem którym nas karmili przez 3 godziny! Bałem się że Roman w tej walce będzie przymulać a Rollins/Punk odwalą czarną robotę jednakże Romek też dołożył coś od siebie i serio wyszło kapitalnie, świetnie! Oczywiście końcówka rozjebała tą galę Heyman to arcy-mistrz jestem nawet skłonny uwierzyć że to on sam bookował końcówkę tego starcia i to jak to wszystko ma przebiegnąć, tak jak sobie to wyobrażałem tak się stało aż pojawił się uśmiech na mojej twarzy gdy to się stało  Wszyscy tutaj obstawiali Romana a jednak ja gdzieś tam w tyle nie zwątpiłem że jest ten trzeci który może rzeczywiście tutaj namieszać no i się stało... Tutaj w tej walce nikt nie jest stratny ani Punk, ani Roman, o to właśnie chodziło Punkowi o Main Event o którym ludzie będą pamiętać, o którym będą mówić, o ME w którym jest historia no i tak się stało nie mógł sobie lepiej tego wymarzyć taka prawda i widać że bardzo to docenił gdy na samym końcu pocałował ring było widać że była to dla niego życiowa walka... Tak jak myślałem jedyną osobą której Roman mógł się w taki sposób podłożyć był Rollins i tutaj również przewidziałem że może zostać przypięty, byłem dość zaskoczony tą decyzją i widać że są już jakieś poważne plany wobec Punkstera na najbliższe miesiące jeśli nie dali go spinować, ja tą swoją wizję traktowałem jako fanasty booking a jednak większość się sprawdziła... Najbliższe miesiące będą bardzo interesujące, uważam że Roman i tak zniknie na jakiś czas po to żeby wrócić już na solowy program z Rollinsem, ogólnie RAW mówi co innego ale to nic nie znaczy mogą go w jakiś sposób wypisać po Backlash aby sam Punk się zajął Rollinsem bo ten program szybko się nie skończy.  No i ogólnie tutaj już oddzielnie jeszcze co do wejściówkę no kurwa wszyscy trzech dostali solidne wejściówki ale najbardziej to złapała mnie nostalgia przy The Fire Burns " Tribute " no aż dostałem banana na twarzy, jeden z najlepszych theme song'ów i cieszę się że dostaliśmy taki motyw aż zdałem sobie sprawę że w tym roku będzie 14 rocznica od Summer of Punk zajebiście czas zapierdala to właśnie wtedy słyszeliśmy ten theme song po raz ostatni, a no i Rollinsa wejściówka też epicka nawiązanie do HBK'a i jego wejściówki gdy wchodził w białym garniturze na WM 25.  _______________________________________ WWE Women's Championship Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair: Niech cie jasny chuj strzeli Hunter komu ty dałeś  ta walkę, ja pierdole... Serio współczuje Stratton bo to ona ciągnęła to starcie, większości przesiedziałem w telefonie ale jak zobaczyłem jak Flair się nie stara, zachowuje się jakby walczyła za karę to odechciało mi się tego oglądać... Poza tym było widać że Flair coś zrobiła Tiffany z zębami, jednakże ta po walce powiedziała że nic się nie stało ale jakoś nie chce mi się wierzyć... Ogółem najgorsza walka Flair w całej jej karierze i nie mówcie że nie, powinna sobie zrobić przerwę i dać sobie czas ale widać że ta przerwa nie zbyt je posłużyła, wygląda tragicznie, walczy tragicznie no jest źle a dobrze wiemy że ona jak chce potrafi walczyć... Oby to oznaczało jedno że Flair na razie przy tytule nie będzie się kręcić, nie w takim wydaniu, co do wyniku bardzo dobra decyzja bo gdyby wygrała to Flair to poleciało by sporo negatywnych opinii.  _______________________________________ United States Championship LA Knight (c) vs. Jacob Fatu: Śmiało mogę napisać że to druga najlepsza walka jeśli chodzi o pierwszy dzień, panowie świetnie się zaprezentowali mimo że walka nie była długa to na prawdę bardzo dobrze się ją oglądało, świetnie że Knight został tutaj tak rozpisany że nie podłożyli go jak ostatniego leszcza i to BFT na Fatu to był jeden z tych momentów który z pewnością zapadnie w pamięci, było warto dać im to starcie, co do Knighta liczę że mają jakieś większe plany wobec jego osoby może rzeczywiście jest szykowany do walizki, dostał nawet solidną wejściówkę, solidnie go rozpisali miejmy nadzieje że to oznaki tego że za nie długo pójdzie w główny obrazek ponownie... Co do Jacoba, no nie minął rok a chłop już dostał walkę na WM i to dość wysoko w karcie, plus do tego zdobył mistrzostwo i odniósł swoje pierwsze zwycięstwo, mocny booking i to duży plus dlatego kto rozpisał to starcie  Jedno jest pewne Jacob Fatu to przyszłość federacji i wygląda na to że nie zamierzają rezygnować z jego pushu a dopiero co dokręcą śrubę, ale pierw musi zbudować swoją pozycję i powoli, powoli dojdzie na szczyt.  _______________________________________  World Heavyweight Championship Gunther (c) vs. Jey Uso: Walka... tragedia, no i ogólnie jestem srogo zaskoczony ale to Jey tutaj robił wszystko co mógł aby uratować jakoś to starcie, słaby program, słabe starcie... Do tego widać że tu chyba z Guntherem jest coś nie tak, możecie się z moją opinią nie zgadzać ale widać że coś tu nie gra, do tego znowu przyjebał na masie i jak tak dalej będzie to zobaczymy nie długo powrót Waltera XD Jey robił wszystko aby im wyszła ta walka, ale wyszło jak wyszło do tanga trzeba dwojga a oni ewidentnie nie mieli między sobą chemii... Ogólnie cieszę się że Jey wygrał ten pas jakoś mam wrażenie że nie będzie to najgorszy run a z tego co widzę po ostatnim RAW że może być ciekawie włoku tego pasa... Gunther chyba podpadł na zapleczu, albo nie wiem co tu się dzieje w ostatnich miesiącach, jego booking jest tragiczny i widać że HHH chyba nie chce już na niego stawiać, tak jak na niego stawiał.  _______________________________________ Jade Cargill vs. Naomi: Serio to siara jak już ta walka była lepsza od walki Flair/Stratton... Ogólnie końcówka wyszła dobrze i to chyba na tyle jeśli chodzi o to starcie, a no i ogólnie plus taki fajny theme song Naomi, kurde cieszę się że wracają takie motywy rockowe do WWE to dobrze wróży zawsze to dodaje większej dynamiki zawodnikowi lub zawodniczce i fani na arenie lepiej reagują na takie motywy muzyczne...  ________________________________________ World Tag Team Championships The War Raiders (c) vs. New Day: Co to za chujnia była? Jak to gówno mogło się znaleźć w karcie zamiast tego TLC Match'u który został zapowiedziany na SD? No jak?! Kto za debil to tam wrzucił, serio coś tam Vince'owego zostało na tym zapleczu, walka do zapomnienia i wyjebania, ta wersja New Day to już jest totalna chujnia, jedyny plus tego wszystkiego że tutaj tylko dobrze ogląda się Kofiego jako Heela i chciałbym zobaczyć taką wersję solową.  _______________________________________ El Grande Americano vs. Rey Fenix: Jedyny plus tego starcia to taki że Gable chociaż wygrał swoje pierwsze starcie na WM, a największym minusem to było danie mu Fenixa na pożarcie, serio? Tuż po debiucie i już go podłożyli jakby nie mogli wystawić kogoś innego jak chociażby Dargon Lee przecież to miałoby więcej sensu niż dawanie tutaj Rey Fenixa który przejebał swoją pierwszą walkę na WM.   II Dzień. Undisputed Championship Cody Rhodes (c) vs. John Cena: Straszne gówno, ogólnie jedyny plus tej walki to pobicie tego rekordu, ale reszta? No kurwa tragedia, próbowali rozpisać Johna jak najlepiej się da gdzie dominował w jakiś sposób na Cody'm ale było to takie sztuczne że ciężko uwierzyć że to ten sam Cena co kiedyś, widać że wiek robi swoje i lata spędzone w ringu, plus jego choroba bo z tego co czytałem Jasiek chorował na nowotwór skóry i to by mówiło dlaczego jest taki blady od dłuższego czasu... Cody przepierdolił tą walkę w tak pojebany sposób że brak słów, serio jebnięcie pasem? XD Do tego Travis Scott kurwa kto tego luja wrzucił do tej walki, przecież ta łamaga nie nadaje się do ringu jak on komicznie przyjął ten cross-rhodes! Myślałem że padnę z zażenowania że taka łachmyta dostał możliwość uczestnictwa w tej walce... Wszyscy napalili się na The Rocka ale o tym poniżej co myślę o tym pajacu... Ale tak ogółem no walka chujowa i tyle w temacie, jeśli to ostatni match Cena na WM to na prawdę wygląda to źle.  Co do The Rocka to jest to skończony debil, skończony pet z przerośniętym ego! Spierdolił wszystko co już było zaplanowane cały ten Turn miał odbyć się na WrestleManii gdzie prawdopodobnie Cena właśnie walnąłby pasem Cody'ego i byłoby to o wiele lepsze niż to co dostaliśmy na EC! Taki historyczny moment zapisałby się jako viral na WM a tak przez tego gwiazdorskiego buca wszystko poszło się jebać, cała historia dostała po piździe, program był słabo rozpisany i finalnie John dostał chujową walkę która każdy zapomni po czasie... Jedynie to sobie ktoś przewinie do momentu w którym Cena zdobywa ten pas po raz 17-nasty... Rock spierdolił już tyle planów kreatywnych że nie powinien dostać już żadnych możliwości kreatywnych, niestety czytałem że Hunterowi też się to nie podoba że ta łysa pała mąci w planach bookingowych, niestety coś czuje że z tym The Rockiem mogą być większe jajca niż z Vince'm.  ____________________________________ Women's World Championship Iyo Sky (c) vs. Bianca Belair vs. Rhea Ripley: Bardzo fajne starcie muszę przyznać ze dobrze się bawiłem przy tej walce i jednak tutaj zaś miałem nosa że Sky może to ugrać, w sumie każdy tu się dobrze zaprezentował teraz Sky chyba dostanie jakiś solowy program coś mi się wydaje że właśnie z Roxanne Preze bo póki co chyba walka z Ripley będzie szykowana na późniejszy okres, Bianca raczej zostanie na SD bo jakoś nie widzę aby miała co robić na SD a na SmackDown zawsze może rozpocząć program z Jade  I coś mi się wydaje że to będzie ten jeden z OMG momentów na SD gdzie Biancka przejdzie Heel Turn.  _____________________________________ Intercontinental Championship Bron Breakker (c) vs. Penta vs. Finn Balor vs. Dominik Mysterio: Też bardzo dobre starcie wszyscy pokazali się jak z najlepszej strony @KyRenLo to chyba oszalał ze szczęścia  W końcu jego ulubieniec dostał pas, co uważam za bardzo dobrą decyzję, co jak co młody Mysterio robi mega robotę i zasłużył sobie na to złotko i oby jego run był ciekawszy niż run Brona, teraz tylko czekać na solowy program Balora i Dominika i będzie git.  ____________________________________ Damian Priest vs. Drew McIntyre: Nie wiem co tu dużo pisać, panowie się nawalali ale liczyłem na coś więcej po takim konflikcie i jak nawalali się na zapleczu liczyłem chociaż na jakiś posrany spot a tutaj no taki typowy street fight bez polotu, ważne że Drew to ugrał akurat jemu bardziej jest potrzebny ten win.  ______________________________________ WWE Women's Tag Team Championship Liv Morgan and Raquel Rodriguez (c) vs. Bayley (a nie Becky Lynch) and Lyra Valkyria: Nie wiem po co to było... Flair nie wygrała pasa ale za to wraca ruda i pierwsze co dostaje pas, nie cieszę się z jej powrotu, walka do wyjebania szkoda tylko Bayley która dostał solidnego liścia w pysk od firmy że ją tak na chama wyjebali z tej walki tylko po to żeby ruda zdobyła jakieś mistrzostwo.  _______________________________________ AJ Styles vs. Logan Paul: Jak na tą dwójkę wyszło słabo myślałem że chociaż walka będzie na zajebistym poziomie a tu średniawka, serio jedyne co mnie tutaj zainteresowało to pojawienie się Krossa  Kurde powoli kupuje gościa muszą coś z nim zrobić bo ewidentnie bije od niego jakaś aura, czas wykorzystać jego potencjał... Poza tym widziałem że coś tam dymił po WM że to kpina aby ktoś taki jak Logan Paul miał walkę na WM a nie inni zawodnicy którzy na to zasługują i którzy ciężko pracują niby to był taki pipe bomb w kierunku kierownictwa, nawet sama Scarlett się lekko osrała i wyszczerzyła oczy co on gada podczas tego wywiadu  Dobrze Kross jedziesz z nimi niech się tam ogarną Bayley lubi to.  __________________________________________ Randy Orton vs. Joe Hendry: No kurde  Tego to się nie spodziewałem zaskoczyli i to pozytywnie, czytałem że to Orton miał sobie wybrać jako przeciwnika Joe bo jest jego wielkim fanem, pisałem że Orton ma dobre oko jeśli chodzi o przyszłe potencjalne gwiazdy, cieszmy się Ortonem bo to jedyny zawodnik w WWE który przynosi nam tyle pozytywnej energii w ostatnich latach, na prawdę bardzo dobrze mi się ogląda Ortona który robi to co kocha, do tego te gacie co miał ubrane nawiązanie do debiutu z 2002 roku no piękna nostalgia, tutaj w sumie to bardzo duże wyróżnienie dla Joe i wielki moment w jego karierze.  _________________________ Plusy:  - Roman Reigns vs. CM Punk vs. Seth Rollins / Zwycięstwo Rollinsa, epicka końcówka i bardzo dobra walka. - LA Knight (c) vs. Jacob Fatu / Zwycięstwo Jacoba, fajnie rozpisany Knight.  - Iyo Sky (c) vs. Bianca Belair vs. Rhea Ripley / Zwycięstwo Sky co uważam za bardzo dobrą decyzję.  - Pojawienie się Karrion Krossa we walce AJ'a/Logan'a. - Joe Hendry odpowiada na open challenge Randy'ego Ortona. - Strój Randy'ego Ortona który był nawiązaniem do jego debiutu z 2002 roku.  - Video Tribute o CM Punk i powrót The Fire Burns chociaż w takiej wersji. - Wejście Rollinsa i nawiązanie do wejściówki HBK'a z WM 25.  - Roman zostaje przypinowany   - Dominik Mysterio wygrywa swój pierwszy tytuł w main rosterze.  Minusy: - Tiffany Stratton (c) vs. Charlotte Flair / podejście Flair do przeciwniczki i słabe starcie.  - The War Raiders (c) vs. New Day / Do tej pory zastanawiam się co to dziadostwo robiło w karcie. - Przegrana Rey Fenixa.  - Gunther (c) vs. Jey Uso / Bardzo słaba walka i brak chemii między tą dwójką w tym starciu. - Travis Scott... Jeszcze raz go zobaczę to chyba wyjebie telewizor przez okno. - Słaba końcówka walki Cena/Cody'ego zamiast kastetu walnął go pasem...    No i ogólnie to tyle co do tej WM, miałem się nie rozpisywać a trzepnąłem książkę  
    • Attitude
      Nazwa gali: DDT Haru No Ken Festival ~ Still Going On In Ueno ~ Data: 23.04.2025 Federacja: DDT Pro Wrestling Typ: Online Stream Lokalizacja: Tokyo, Japan Arena: Ueno Park Outdoor Stage Format: Taped Platforma: Wrestle Universe Karta: Wyniki: Powiązane tematy: Independent Zone
    • Tomos
×
×
  • Dodaj nową pozycję...