Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

WWE PPV - Great Balls of Fire


Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Neville vs Tozawa - szkoda że walka na preshow. W taki sposób nie podniesie się wartości dywizji cruiser. Druga sprawa, że jak na preshow to walka była całkiem niezła. Dali im trochę więcej czasu, a momentami nawet myślałem że Tozawa przejmie pas. Trochę nie podobała mi się końcówka. Neville mógł jednak to dokończyć finiszerem, a nie zwykłym kopem.

 

Bray vs Seth - moje zainteresowanie tą walką było takie jak tym feudem. Czyli meh... Jeśli jednak mówimy o poziomie pojedynku, to był on całkiem niezły. Przez obecność Braya spodziewałem się czegoś gorszego. Podobało mi się bardziej niż ich historia. Nie chcę jednak dalej tego oglądać, a zapowiada się że jeszcze będę.

 

Enzo vs Big ©Ass - co Enzo pojechał promem :o Niestety jak pisałem przed galą, szkoda że nie ma szans, bo Vince jest zajarany Cassem na maxa. Ciężko w ogóle nazwać to walką. Praktycznie dostaliśmy squasha. Za to "CAsshole" bardzo pomysłowe. Może się przyjąć.

 

Cesaro & Sheamus vs Hardyz - reakcja publiki na "delightfully" priceless :D (oczywiście mówię o wywiadzie który był trochę wcześniej). Genialny początek walki :D Oczywiście Matt wyszedł na debila, ale ciężko mi nie docenić czegoś tak świetnego :D Generalnie podobali mi się Sheamus i Cesaro jako drużyna. To jak współpracowali i to jakie mieli taktyki. Szkoda że przez długi czas nie przeniosło się to na lepszy poziom walki. Niestety przez większość czasu była ona po prostu nijaka. Dopiero końcówka przyniosła sporo emocji i choć czasem zamieszania było za dużo (sam nie wiedziałem kto jest aktywnym zawodnikiem, a kto nie), to mogło się to podobać.

Nieźle rozciął sobie łuk brwiowy Matt.

 

Alexa vs Sasha - kocham ten motyw Alexy z ręką :D To naprawdę wygląda fatalnie :D Niezła walka której w dużym stopniu pomógł brak pewności co do wyniku, bo wcale nie było to tak oczywiste że Alexa obroni pas. Szkoda tylko że stało się to przez count out, ale chyba można powiedzieć że było to w jej stylu. Niezły brawl po walce, który może zwiastuje nam rewanż w jakimś fajnym gimmick matchu? Byłoby spoko.

 

Miz vs Ambrose - niezła stylówa Bo :D Za to Curtis w garniaku. Dwa światy ;) W ogóle to Bo i Axel powinni od razu zaatakować Deana i skończyć walkę przez DQ. Byłoby to kolejne na tej gali odliczenie/zakończenie w tym stylu, ale szanowałbym to w opór. Walka może zła nie była, ale widziałem ją tyle razy że moje zainteresowanie nią było zerowe. Oczywiście wszystko musiało się skończyć przez interwencję ekipy Miza. I to mnie martwi, bo może oznaczać kontynuację tej niekończącej się opowieści.

 

Ambulance Match - jedna z dwóch walk na które najbardziej czekałem na tej gali. I trochę się zawiodłem, choć to chyba przez oczekiwania. Liczyłem na jeszcze więcej szaleństwa i rozwałki. Szaleństwa które dostałem po walce.

BTW. to jak Reigns wleciał spearem do karetki było po prostu cudowne :D

 

Nie wiem po co ta walka Slatera i Hawkinsa. Raczej wiem, chodziło o to żeby wywołać emocje, że tutal walka a tam się dzieje i w ogóle. Tyle że w taki sposób robią tylko zawodnikom krzywdę, bo ludzie mają ich w dupie.

Czy to oznacza że oskarżą Romka o próbę zabójstwa? Powinni :D Albo w ogóle zamknąć go w psychiatryku. Skoro gość odpierdala takie akcje jak legalnie przegrywa walkę to tylko tam się nadaje :D W ogóle padłem jak zobaczyłem krew u Strowmana. Aż zacząłem się zastanawiać czy aż taka akcja była tu planowana? Może coś poszło nie tak i stąd ta krew? Sam nie wiem. Tak czy siak szacun :D

 

Lesnar vs Joe - druga walka na którą czekałem. Nie mogę powiedzieć żebym był bardzo zawiedziony. Brakowało mi tak z pare minut dłuższej walki i wybicia się Joe z F5. No i myslę że przy takim wyniku atak Samoa Joe na początku był zbędny. Generalnie jednak oglądało się to fajnie. Może i nie było tu wiele akcji, ale każda była niesamowicie mocarna.

 

Zaskakująco, ale wyszło z tego naprawdę fajne PPV. Niestety jak zawsze w takich przypadlkach należy zadać sobie pytanie, czy to kwestia niskich oczekiwań, czy gala naprawdę wypadła tak dobrze ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423905
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 28
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • -Raven-

    2

  • CzaQ

    2

  • Rogos

    2

  • Pavlos

    2

Top użytkownicy w tym temacie


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

Całe szczęście, Neville obronił pas Cruiser. Nie zdzierżyłbym Tozawy z pasem. Ja wiem, że on jest dobry w ringu, ale co to jest za gimmick? Wychodzi przygłup i zaczyna szczekać. Przy takim Kendricku wyglądał jak debil. Kolejnym pretendentem powinien być Mustafa Ali, reprezentujący cruiserów jak mało kto.

 

Wyatt i Rollins szybko, bo już w openerze. Po niezłej walce stało się coś, co warto zapisać w kalendarzu, bo Bray czysto wygrał walkę przeciwko mocnej postaci na PPV. To prawdopodobnie nie jest koniec feudu, więc Seth będzie jeszcze miał okazje się ogryźć. Problemem jest to, że to wciąż program praktycznie z dupy, a ile można prowadzić feud na podstawie generic promos?

 

Jest solowy Big Cass i jest pierwsza wada. Ta muzyka, a raczej wytwór muzyko-podobny, brzmi tak, jakby do jakiegoś edytora wrzucili losowe dźwięki i je zapętlili. Naprawdę tak trudno jest dobrać dobrą muzykę do postaci? Enzo ma poparcie fanów i nielichą gadkę. Przy odrobinie chęci można z niego zrobić porządnego underdoga. Ta egzekucja dokonana na nim przez Cassa dodatkowo działa na taki wizerunek.

 

Iron Man Match zdecydowanie za długi. Zamulanie, przeciąganie każdego elementu walki, zamulanie… Fajny pierwszy i przede wszystkim ostatni fall. Hardzi zgodnie z przewidywaniami polegli, a ich los jest zagadką. Nie wiadomo jak wygląda sprawa z „Broken”. Matt coś tam wspominał na Twitterze, że są blisko porozumienia. Jeśli tak, to powinna być drogą, którą pójdą Hardy Boys.

 

Kobietek nie oglądałem, widziałem tylko końcówkę. Alexa się wyliczyła i zachowała pas. Najbardziej oczywista z heelowych zagrywek, a chyba najrzadziej spotykana. Bliss ma pas, Banks nie traci zbytnio na wizerunku. Na plus.

 

Walka Miza z Deanem to była walka Miza z Deanem. No nie pierwszy raz widzieliśmy to zestawienie. The Miz znowu obronił i to powinna być kropka nad „i”. Losowa stajnia Miza nie prezentuje się tragicznie. Bo wybrał fajną stylówę. Mam nadzieję, że na RAW poznamy dalsze, odmienne losy mistrza i pretendenta.

 

Ambulance Match nie był najlepszą walką tej dwójki, ale hej, to był Ambulance Match. Strowman zwyciężył praktycznie przez przypadek, bo Reigns załatwił się sam. Braun zyskał kolejny ważny numerek w statystykach, a Roman wszystko sobie odbił po walce. Motyw z rozbitą karetką i strażą pożarną był fajny, ale jak już chcieli wstawić w międzyczasie walkę, to mogła ona trwać dłużej niż dwie minuty. Strowman odmawia pomocy po kraksie i po prostu odchodzi. To jest najlepiej budowana obecnie postać. Była krew. Trzeci raz podczas tej gali. Najpierw Matty, potem nieco u Ambrose’a, a potem u Strowmana. TV-14. Aha, niech ktoś powie, że z Reignsa jest babyface.

 

Samoa Joe wszedł w ten main event z przytupem. Walka była krótka, ale zacięta. Joe garował Lesnara jak mógł, ale i tak ostatecznie poległ po jednym F5. Ofensywa Brocka to już tylko Suplexy i właśnie F5. Szkoda, że cała promocja Joe prowadziła do padnięcia po jednym jedynym finisherze, zaaplikowanym dziesięć minut po gongu.

 

Gala nie była jakaś najgorsza, ale nie była też bardzo dobra. Trochę się podziało i to jest największy plus. W ringu poziom był raczej równy. Nikt się szczególnie nie wyróżnił. Ot, taka rozwinięta tygodniówka. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Na horyzoncie SummerSlam. To daje solidne podstawy do wiary w podniesienie poziomu show w najbliższych tygodniach.

Edytowane przez Rogos
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423906
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Swoją drogą ME Raw obecnie wygląda się pięknie - 4 wielkich, tłustych, rozpierdalających się nawzajem skurwysynów których tytułem głównym jest pas w kolorze mięsa. Jeśli w New Japan są tylko cztery różne osoby które trzymały pas IWGP HW (Okada, Tanahashi, Styles, Naito) od czasów Wrestle Kingdom 5 (!), to w Dabju powinni zrobić podobnie, i zablokować dostęp do pasa Universal dla każdego kto nie jest Lesnarem, Strowmanem, Reignsem i Samoa Joe. No można jeszcze dorzucić Killiana Daina w przyszłości. Pozostali heavyweighci mogą wypierdzielać na SD, a reszta małych woo men niech sie bawi pasami little boy, TT, IC czy cokolwiek tam mają. Ja bym sie nie wahał i szedł na całość.

 

W sumie to nigdy nie popierałem polityki "dużych gości", ale jeśli spojrzę że z RAW właśnie ta czwórka mnie najbardziej interesuje to popieram w 100%ach :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423907
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  847
  • Reputacja:   303
  • Dołączył:  30.12.2016
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

W sumie dziwny odbiór tej gali, nie że dziwny ale było sporo niespodziewanych zdarzeń...

 

Ok Regins... Jak on tak będzie prowadzony to ja to kupuje, niech siedzi w tym Main Evencie ze 100 lat i odpierdala takie akcje haha, bo to jak wleciał do tej karetki, MISTRZOSTWO! już lepszego Speara nie zobaczymy, bo to był Spear ale na Karetkę... A później ta akcja ze Strowmanem, japiernicze mina Kurta, mnie rozwaliła...

Braun wyszedł sobie cały po obijany, mruczał sobie coś jeszcze pod nosem, że pewnie znajdzie Romka i mu zaś wpitoli...

Dziś pewnie wejdzie cały po obijany i zaś Romkiem będzie rzucał, a ludzie się będą cieszyć...

 

Kiedyś ktoś tu wspomniał..

Teraz jak na to patrzę, to Roman ma nie co podobny styl bycia jak Undertaker, no po prostu taki Tweener z krwi i kości, i to będzie dla niego najlepsza rola, ludzie buczą, laski cheerują, dzieci koszulki kupują, jeśli jego Main Event z Lesnarem na Wm 34 będzie tak wyglądać, to ja chce tej walki, baa nawet ją obejrzę, ale niech rozpisują gościa tak jak na wczorajszym PPV.

 

 

Nie wierzę, Heath Slater staje się kimś, chce go solo z pasem IC...

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423908
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 226
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  02.02.2015
  • Status:  Offline

Budują Brauna i budują Romana, reszta się nie liczy :) Enzo ma najlepsze mic skillys na RAW a Lesnar po raz kolejny daje krótką walkę, krótką ale treściwą a poza tym było to PPV walk z nudnych bądź oklepanych feudów.

 

Wyatt v Rollins? No kogo to grzeje? 3 czy 4 rok Wyatt robi to samo a Rollins jest zwyczajnie nudny, Mr Nobody, no gimmick, no charimsa, no perspectives ...

 

Enzo jest prawdopodobnie najbardziej over ze wszystkich w WWE, wysłanie go na 205 byłoby głupotą. Szkoda, że nie ma gabarytów takiego Rollinsa, byłby na piedestale. A co do Cass'a jest kilku lepszych wielkoludów w najlepszym razie nudny 100 dniowy ran z pasem IC to najlepsze co mu się może zdarzyć.

 

Iron Men TT Match, chyba wiem czemu to była pierwsza tego typu walka w historii WWE ... Anyway booking miał jakieś tam ręce i nogi, wykonanie gorzej. Najgorzej, że ten Jeff tak trochę jakby kick-outnął i pewnie rewanż na RAW. Jeszcze gorzej, że obie drużyny obijają się 3ci miesiąc. Gdzie od chuja jest Revival?

 

Panie dały w miarę walkę, Alexa i Sasha to bardziej wyraziste gimmicki niż większość męskich ... Dogrywka na Summer Slam się szykuje

 

Miz v Ambrose, ile można? ...

 

Braun wgrał bo Romuś wskoczył do ambulansu, no czemu nie. Siermiężny brawl ale to często się lepiej ogląda niż fikołki i salta bez podbudowy. Tak sobie myślę, to ten Braun był w tym ambulansie podczas wypadku? Nie niemożliwe, a może jednak? ...

 

6:25 tyle trwał main event. Co jest do kurwy nędzy? Płacą temu Lesnarowi od sekundy spędzonej w ringu? Joe był na tyle dobrze wypromowany, że to powinno potrwać z 15 minut bez tego gówno startu, który oczywiście nic nie dał. Na ten moment to triple threath Romek v Braun v Lesnar o pas na Summer Slam innej opcji nie chcę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423910
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 028
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2012
  • Status:  Offline

Zacznę od tyłu (nie CzaQ, nie od takiego tyłu), bo gdy piszę posta chronologicznie, to przy main evencie już mi się nie chce i kończę na jednym zdaniu :D

 

A temu main eventowi trzeba poświęcić trochę dłuższy wywód - ludzie uważają, że jeśli walka trwa krótko, to jest squashem, tu było wręcz przeciwnie, bo jeśli ktoś przez pierwsze 5 minut kogoś garował to Joe Lesnara, nawet Hunt tak mu się nie dał we znaki, a zawsze uważałem go za najtwardszego z samoańczyków, oczywiście dostaliśmy przerost formy nad treścią, bo emocji było całkiem sporo, micha się cieszyła gdy widziałem, jak Gruby sobie radzi i że Lesnar nie skarał go od razu za nonszalancję podczas całego feudu, mimo, że koniec końców wyglądało to jak X ostatnich starć Brocka, miło było go wreszcie zobaczyć w akcji.

 

W przedostatniej walce gali narodził się naturalny nowy pretendent, chociaż nieco byłem zawiedziony, że nawet w Ambulance matchu Reigns wygrał przez "roll up", jeszcze kilka takich numerów i nawet rodzina go znienawidzi. A potem Johnyboy.

Braun niby wygrał, potem jednak wydawało się, że przegra, ale jednak koniec końców wyszedł z twarzą, chociaż osobiście wolałbym jak Braun sam uwalnia się z karetki soczystym kopem w drzwi i z wściekłości dobija auto punchem w koguta.

Strowman to obecnie chyba zawodnik, który generuje u mnie największe (czyli jakiekolwiek) emocje, a program z Romanem jaest na tyle dobrze podbudowany, że chciałbym zobaczyć ich w jeszcze co najmniej jednej wojnie, może bardziej przystosowanym do czystej bijatyki niż Ambulance match, czymś, czego dawno w WWE nie było, wolałbym to nawet, niż walkę Brauna z Bestią.

A jeśli chcemy zrobić coś na prawdę szalonego, to proponuję segment w którym Lesnar w jakiś sposób lekceważy GMa, ten z miną "takiś cwaniak?" proponuje triple threat match, a nawet nie zaszkodziłby fatal 4-way z Joe, niech największe zabijaki w rosterze pokazują, kto jest największym z nich i byłaby to chyba najlepsza okazja, by odebrać pas Brockowi, bez utraty na jego wizerunku, a że SummerSlam to gala łączona, nie byłoby problemu z wrzuceniem do jednego starcia zawodników, którzy na luzie zrobiliby dwa ważne pojedynki, da się to czymś zapchać. Najlepsza walka gali.

 

Przerwa.

 

Walka Miza i Deana szału nie zrobiła. Znowu. Cieszy mnie natomiast przemiana Axela i Bo, bo z dwóch nijakich lekko otyłych jobberów powstaje coś więcej, zwłaszcza Dallas, który mógłby przejąć gimmick Barona Corbina, a wystarczył lepszy ciuch i bardziej agresywny styl walki.

 

Alexę miło się ogląda, zwłaszcza z tak solidną zawodniczą jak Sasha, niestety sam pojedynek służył za bezemocjonalną przerwę na siku, jeśli obejdzie się bez kontuzji, panie spotkają się na następnej gali.

 

Debilnie głupi booking iron man matchu, nigdy nie mogę pojąć, czemu normalna walka trwa 15-20 minut a pierwszy fall w tego typu starciach dostajemy po 5.....sekundach :roll:

Wygląda na to, że zawodnicy nie przykładają w takich walkach wielkiej uwagi do obrony, gdy gość leży pinowany to po drugim klepnięciu mówi sobie "chuj, nie odkopuję, tylko odrobię za kilka minut". W ciemno można było stawiać, że przypięcia będą się sypały jak z rękawa, a i przebieg dało się przewidzieć - skoro mieli wygrać heelowie, to np. 0-2 na początek i heroiczna pogoń nie pasowałaby do gimmicków, gonili więc Hardasi i pechowo się nie udało. Kto teraz dla Cesarów? Jest nowopowstały Titus International, jest heelowe Revival...reszta teamów się rozpadła albo ma rozpaść :D

 

Przerwa.

 

Jebać to, co się działo w ringu między Enzo i Cassem, Amore dał moim zdaniem zajebiste promo w stylu Ceny, też co prawda darł mordę, ale w tym wypadku przekaz tego wymagał, speech 9,5/10, walka 2/10. Nowy gimmick Colina jest jak koszulka po czterdziestym praniu, nie oglądam WWE zbyt długo w porównaniu do niektórych użytkowników, ale dużego gościa z agresywnym rockowym theme songiem i równie groźną miną widziałem już dziesiątki razy, większość z nich kończyła tak samo, bo po prostu na dłuższą metę nie mieli nic więcej do zaoferowania, teraz od samego początku negatywnie nastawiłem się do Big Cassa, bo miał być kolejny poważny gracz, a jest bieda. I halucynacje z niedożywienia.

 

Rollins z Wyattem na otwarcie - tygodniówkowy pojedynek, ringowo było ok, ale zamiast dwóch zawodników, którzy mieli być w razie potrzeby błyskawicznymi materiałami na pretendenta widzę ludzi pokroju Dolpha Zigglera. Szkoda zwłaszcza Rollinsa, którego run jako mistrza WWE szczególnie przypadł mi do gustu, a nie zanosi się na powtórkę, zwłaszcza gdy jest po jasnej stronie mocy.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423911
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  22
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  23.05.2017
  • Status:  Offline

dobrze widziałem w promo angle'a dixie carter? xD
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423913
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 184
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  26.06.2009
  • Status:  Offline

Od dawien dawna nie rajcowaly mnie potencjalne zabiegi wobec zawodników, tutaj było ich kilka, w tym jeden bardzo interesujący... Roman Reigns i to co było po walce. Nie oczekujmy tu nagle heel-turnu, ale ten wieczór pokazał jak buduje się face`a-tweenera, którego fani kochaliby niczym Austina. Samoanczyk może nie będzie nigdy gadać tak jak Steve, ale i Steve`a budowano również podobnymi scenami z zaplecza. Ta rola jest dla Romeo stworzona i powiem szczerze, jedną taką akcją sprawili, że gościa lubię. Arogancja wobec Takera i gościa lubię podwójnie. Zabierzcie mu jeszcze tą idiotyczną kamizelkę, ubierzcie normalnie i budujcie go jak tweenera, a będzie naprawdę spoko. Powiedziało już to kilka osób, ale obecnie faktycznie najlepiej ogląda się Romana, Brauna, Lesnara... i Joe. Joe! Jak Ty mnie sobą zaimponowałeś. Tak się buduje postacie, wykorzystuje się to co mają najlepsze w sobie. Można? Można. Szkoda mi tylko ludzi pokroju Wyatta, Ambrose`a, czy Owensa, którzy mają w sobie to coś, a prowadzeni są w całkiem innym kierunku... :/ Edytowane przez E_9
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423914
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Wyatt vs. Rollins – hmmm, wrzucanie w opener Bray’a, który do zbyt energetyzujących wrestlerów nie należy, to dość karkołomna decyzja. Rollek jednak potrafił wycisnąć z dredziarza trochę więcej niż zwykle. Nie żeby była to jakaś dobra walka, bo większość szła po schematach, każdy odwalił swoje trademarkowe akcje, a dramaturgii za wiele się nie uświadczyło. Jednak oglądanie tego nie groziło rakiem oczu, pomimo że gdyby ktoś mi zaproponował powtórny seans tego starcia, to pewnie utrzymywałbym, że zostawiłem czajnik na gazie i muszę szybciorem lecieć do domu :twisted:

W końcu dają Wariatowi coś wygrać. Wprawdzie po lekkim kancie (palce w oczy to taki old school, że trudno to traktować w ramach jakiego wielkiego oszustwa), ale przynajmniej nie było w pizdę, jak zwykle.

Jedyne co mi zapadło w pamięć po tej walce, to fajna gra twarzą Bray’a (psychola zawsze odgrywa pierwszorzędnie) oraz świetnie sprzedane DDT przez Rollka na apronie.

 

2. Enzo vs. Big Cass – Enzo tak długo smucił przed walką, że w pewnym momencie musiałem to przewinąć, bo mnie chłopina umęczył.

Sama walka to zwykły, słaby (Cass zbyt efektowny w ringu to nie jest) squash, gdzie Duży popastwił się nad Małym, a Małemu nie rozpisali nawet jednego porządnego momentu, gdzie mógł się odgryźć. Gołym okiem widać, że Vinnie ma bonera na myśl o Cassidy'm. Mam nadzieję, że nie zaczną Big'a pchać do main eventów, bo poza wzrostem nie ma wiele więcej ciekawego do zaoferowania.

 

3. Iron Man Tag Team Match - świetny, sprytny początek ze strony Europejczyków. Fajnie było to pomyślane i pokazywało, że Czarek i Irokez to nie jakieś tępe "karki". Niestety dalej było chujowo i finalnie zjebali tą walkę jako całość. Fakt - końcówka była zajebista i pełna emocji (+ sprytny patent z kamerą, która nie pokazała taga Szajbusa z Cesaro, tak więc zaskoczeni byli nie tylko Hardasi), co jednak z tego, skoro przez niemal 25 minut dostawaliśmy sztampowego usypiacza, gdzie przez 10 minut - totalna dominacja Europejczyków, kolejne 8 minut - kompletna dominacja Hardych, kolejne 6-7 minut - znowu mecz do jednej bramki na rzecz Mistrzów, a dopiero ostatnie 5-6 minut, to walka jaką powinniśmy oglądać przez całe to starcie, czyli dramaturgia, kontry, zmiany przewag i near falle? Stare powiedzenie mówi, że jeżeli do 10 litrów jogurtu dolejemy 1 litr gówna, to z pewnością nie dostaniemy 11 litrów jogurtu. Tak samo tutaj, zajebiste, ostatnie 5 minut walki nie uratowało nas przed 25 minutami sleepera, który mnie osobiście zdrowo umęczył.

 

4. Bliss vs. Banks - kurwa, jak można było zjebać tak chujowym finiszem tak fajną walkę? Zaczęło się dość kijowo, bo bardzo mocno rozpisano Gang Banks, która na maksa orała Mistrzynię. Później jednak do głosu doszła Alka i zaczął się festiwal zmian przewag, kontr i kick out'ów, czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Im dalej, tym było lepiej i do końca nie można było być pewnym rozstrzygnięcia. Niestety jakiś mądrala rozpisał tu zagrywkę "na Ortona", czyli Bliss daje się wyliczyć poza ringiem, żeby zachować pas. Było to tym bardziej debilne, że Alka właśnie sprzedała pretendentce nokdaunującego cepa i logicznym było wpaść do ringu i spróbować ją dobić, a ta czekała poza ringiem na wyliczenie :roll: Szkoda, bo obniżyło to ogólną ocenę tej walki, która dla mnie była najlepszym pojedynkiem do tej pory na tym PPV.

 

P.S. Czy tylko ja kiedy widzę w ringu zapowiadającą walki Jo Jo, to oczami wyobraźni widzę ją jak się migdali w wyrze z takim oblechem jak Rotunda (Wyatt)? :twisted:

 

 

5. Miz vs. Ambrose - patrząc na Maryse Fuckera i jego przydupasów, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jakie czasy, takie Degeneration X :twisted:

Sama walka słaba jak herbata zalana 10 raz z tej samej torebki. Oglądając to, cały czas miałem wrażenie, że wszystko się toczy tak na prawdę nie o pas IC, ale żeby widz się przekonał, co finalnie odjebią pajace Miz'a.

Sam Dean-Terminator, skaczący na jednej nodze i rozpierdalający w drobny mak trójkę chłopa (nie ważne, że takich siusiaków jak Miz, czy Bo Dallas), nie sprawiał, że oglądało mi się to dobrze pod kątem wiarygodności.

Ogólnie mogli nam darować to deja vu i zostawić to zgrane do cna zestawienie na jakąś tygodniówkę.

 

6. Ambulance Match - mam dylemat. Z jednej strony nie lubię tak jednostronnych pojedynków, a z drugiej - wpierdol na Romku zawsze na propsie :wink: Kapitalnie rozpisali tu Strowmana, który przez 90% starcia gnoił Rzymka jak licealista knypka z podstawówki. Ten myk kiedy Romeo napierdala Brauna krzesłem, a ten tego w ogóle nie sprzedaje tylko patrzy na niego wzrokiem mówiącym: "tylko na tyle Cię stać, leszczu?" - bezcenne. Romek fajnie grał twarzą i sprzedawał bezradność oraz zwątpienie, że można dojebać takiego Juggernauta.

Sprytny finisz, bo niby Braun wygrywa czysto, ale Romkowi niewiele ubywa ponieważ Strowman pokonuje go nie po swojej akcji ofensywnej, ale sprytem, odsuwając się, kiedy ten Spearem wbija się do środka karetki.

Atak Romulusa po walce był mało face'owy, ale wkurwiony Roman, to dobry Roman i niech mi ktoś powie, że nie chciałby zobaczyć Reignsa jako heela.

Szkoda, że nie rozpisali tego tak, że Romek odchodzi, a z rozjebanej karetki, wypierdalając drzwi z kopa, wyłazi zaledwie lekko poturbowany Braun i drąc się: "Rooomannnnnn!!!", rusza za Reignsem... Wtedy chyba bym zwariował :wink: Przeciwnik dla Lesnara zostałby wówczas namaszczony w 100-u procentach.

Powiem tak - wcześniejsza walka tej dwójki na PPV podobała mi się dużo bardziej, ale na tej także się całkiem nieźle bawiłem.

 

"Walkę" Slatera pomijam, bo chyba bekowo wrzucili go w co-main event, po minucie pokazując co się dzieje z karetką Strowmana i nawet nie wracając z kamerą do ringu na finalne rozstrzygnięcie tego... "starcia".

 

7 Lesnar vs. Joe - krótki, ale intensywny main event, który niesamowicie wypromował Joe. Samoa został tak mocno rozpisany, że mała bania. Nie dość, że sprawił Brockowi więcej problemów niz niejeden main eventer z którym ten się mierzył, to jeszcze przypadła mu rola "niebojącego się agresora", który niczym pitbull cały czas usiłował zatłuc Mistrza.

To czego mi zabrakło to trochę dłuższego czasu trwania (10 minut walki w main evencie to trochę kpina) i tego, żeby dali Joe odkopać po pierwszym F5, bo Brockowi dali kilkukrotnie wychodzić z finiszera Samoy, a ten musiał paść po pierwszej akcji kończącej Mistrza. Mimo to, podobało mi się. Dawno już nie widziałem żeby ktoś tak mocno zdominował Lesnara, a tym bardziej ktoś "nie w typie Vince'a" :wink:

 

Reasumują - w tych wielkich jajach za wiele ognia nie było. Niemal każda walka, która mi się podobała, miała jakieś "ale" (main event był za krótki, Ambulance Match - zbyt jednostronny, a Babki - pokarali kretyńskim finiszem). Pomimo tego, powyższe 3 walki uratowały choć trochę to PPV, bo pomimo zastrzeżeń, z pewnością były warte obejrzenia. Resztę można było sobie spokojnie darować (ewentualnie skusić się jeszcze na ostatnie 5 minut Iron Man Tag Team Matchu). Moja ocena: 2+/6

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423922
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline

Muszę powiedzieć że obejrzałem tylko 3 walki dlatego że tylko 2 z nich miały dobrą podbudowę a 3 fajne laski.

 

Dlaczego?

 

1. Znudziło mnie już to że każdy feud Wyatta wygląda tak samo.

- atakuje kogoś z dupy

- daje jakiś idiotyczny powód

- przegrywa feud

- atakuje kolejną osobę a komentatorzy próbują wmówić nam że Wyatt to "potężny gość".

 

2. Story z rozpadem Enzo i Cassa wydaje mi się być mega wymuszone, dlatego że Vince jest dziwny. Pomijam spuszczanie się na dużym gościem ale dlaczego nie można pushować Cassa jako face'a z Enzo jako menadżerem? Czemu nie mogli mieć mocnych postaci w dywizji tag team? (mocnych w sensie popularnych i wyraźnych). Dopóki Cass i Enzo nie zostaną WWE championami ja będę trzymał się zdania że oni solo zatoną. Ten cały storyline był taki do dupy :D Od początku wszyscy wiedzieli że to Cass. Była dobra opcja z Revival co jednocześnie dałoby nam nowy feud ALE NIE! Przecież więcej niż jeden feud w dywizji tag team to zbrodnia! :roll:

 

3. Nie mam jakiegoś rozbudowanego powodu na pominięcie walki o pasy tag team oprócz tego że widziałem ich starcia już wiele razy i za każdym razem były takie same. Więc nie chciałem oglądać tego samego znowu tylko tym razem przez 30 minut.

 

 

4. Miz vs Ambrose - tutaj powód jak przy tag teamach. Widziałem to kilka razy. Za każdym razem było dokładnie tak samo. Spuszczanie się na widok Maryse kończy się kiedy zdajesz sobie sprawę że marnujesz czas :D

 

5. Czy ktoś mi powie o co chodziło ze Slaterem i Hawkinsem? Czy to się naprawdę stało?

 

 

No to teraz o tym co obejrzałem w całości:

 

 

1. Przyznaje się bez bicia. Jak stulejarz obejrzałem walkę o pas Women's tylko dlatego że Alexa i Sasha to zajebiste laski (moim zdaniem) :(

A żeby nie być stuleja 100% muszę zwrócić uwagę na spot z ręką. Alexa zrobiła to już kiedyś po finisherze Becky a komentatorzy drą japę jak to oni nigdy czegoś takiego nie widzieli. Do tego Cole który chyba nie słyszał o tym że ktoś może być "double jointed" (nie wiem jak jest po polsku) i jeszcze chwila a posądzałby Alexe o czarną magię :roll:

 

2. Czytam na facebookach i youtube'ach że zawiódł ich dream match. Ja to się ciesze że ta walka nie była kolejnym squashem Lesnara :D

 

3. Co do Ambulance Matchu to mnie naszła tylko jedna rozkmina. BRAAAAAAUN to big sweaty man. Jest wielki, jest fajny, moim zdaniem jest świetny w ringu i na mikrofonie jak na takiego dzika. Dlaczego Vince nie chce z niego zrobić gwiazdy nr 1.? Przecież jakby BRAAAAAAAAAAAUN pojawił się u Conana O'breina albo w jakims tam Good Morning America to samym wyglądem robiłby dobry wizerunek fedki prawda? :D

 

[ Dodano: 2017-07-11, 03:19 ]

Może to pierdoła, ale przydałby się dziś jakiś nowy stage :P Same nameplate'y, choć fajne, to mało.

 

 

Oooo zgadzam się. Pomimo wielkiego napisu "WIELKIE JAJCA OGNIA" czułem się jakbym oglądał RAW

 

[ Dodano: 2017-07-11, 03:33 ]

A i jeszcze jedno. Dlaczego WWE do takich akcji jak wyciaganie BRAAAAAAUNA z karetki daje Jamie'go Noble'a? Czy oni myślą że wszyscy już zapomnieli o J&J Security?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423924
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  323
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.10.2008
  • Status:  Offline

1. Seth Rollins vs. Bray Wyatt (4)

 

Słaby opener, wiało nudą tempo dość wolne. Booking tej walki tak bardzo typowy dla Braya, no może poza jego wygraną ale raczej nikogo to nie obchodzi…

 

2. Enzo Amore vs. Big Cass (3)

 

To było bardzo słabe, typowy squash gdzie duży koleś rozwala dużo mniejszego jobbera. Tyle dobrze że trwało to dość krótko, a i promo przed walką całkiem niezłe. Ogólnie to powinno się znaleźć w kick-offie a nie walka o pas cruiser.

 

3. WWE Raw Tag Team Championship - 30-minute Iron Man: Cesaro and Sheamus © vs. The Hardy Boyz (Jeff and Matt Hardy) (5)

 

Mocny początek starcia, potem niestety przez większość walki wiało nudą. Można powiedzieć typowy schemat, który powodował że walka dłużyła się do nieskończoności. Ostatnie 5 minut trochę poprawiło odczucia płynące z tej walki, dość przyjemna końcówka. Oby to była ostatnia walka tej czwórki.

 

X. WWE Raw Women's Championship - Alexa Bliss © vs. Sasha Banks (5)

 

Średnia walka, typowy schemat plus dość debilna końcówka, która połączona z atakiem po walce zapowiada rewanż. Tyle dobrze że Alexa zachowała pas, szkoda tylko że feud będzie kontynuowany.

 

5. WWE Intercontinental Championship - The Miz © vs. Dean Ambrose (4)

 

Słaba walka wiało nudą, końcówka do bólu przewidywalna. Im szybciej skończą ten feud tym lepiej, poziom tygodniówki i nic więcej, a kandydat do najgorszego feudu w tym roku już jest i oby nic tego nie przebiło…

 

6. Ambulance match - Roman Reigns vs. Braun Strowman (6)

 

W końcu coś na niezłym poziomie, tempo nie było powalające ale Braun został tu świetnie rozpisany. Roman przegrywa przez spryt Strowmana, dzięki temu nic nie traci. Wjazd karetką w naczepę to moment tego PPV, oby to był oczekiwany „pełny” turn Romka, do roli heela nadaję się o wiele bardziej.

 

7. WWE Universal Championship - Brock Lesnar © vs. Samoa Joe (6)

 

Niezły ME, Joe wyszedł na kozaka. Mocny początek, Joe praktycznie przez całe 5 minut atakował Brocka, który tylko się odgryzał. Potem włączył tryb Bestii i wyszedł zwycięsko, tyle dobrze Joe na tej walce nic nie stracił a raczej zyskał. Szkoda że walka zdecydowanie za krótka Joe powinien chociaż odkopać po pierwszym F5, a sama walka powinna trwać przynajmniej 5-10 minut dłużej..

 

Wielkie jaja ognia wypadły co najwyżej średnio, jedynie dwie walki wypadły przyzwoicie trochę mało jak na 3h. Odbyła się jeszcze jedna walka ale nie ma sensu brać jej pod uwagę, ba nawet nie wiem jak się skończyła.

 

Ocena końcowa: 5

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423933
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  67
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  31.05.2016
  • Status:  Offline

Wyatt v Rollins? No kogo to grzeje? 3 czy 4 rok Wyatt robi to samo a Rollins jest zwyczajnie nudny, Mr Nobody, no gimmick, no charimsa, no perspectives ...

Ale Setha po pan szanuj :smile: Rollins zrobił się nudny, bo od dawna nie mają dla niego żadnego programu, tylko popłuczyny, nie mają dla niego wyrazistego gimmicku, więc ma gorsze teksty od Romka nawet, a do tego dostaje nijakich rywali, więc gdzie ma niby tę charyzmę prezentować?

Jego run jako cipo-czampa z ochroną i układami z szefostwem był świetny, i jako face też mógłby być świetny, ale zamiast go porządnie rozpisać, to dają mu totalnie randomowe interwencje (wcześniej pomagał Romanowi, potem w ogóle przestali gadać ze sobą, teraz nagle pomaga Ambrosowi, ale i to pewnie tylko przejściowe).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423936
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 214
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Odbyła się jeszcze jedna walka ale nie ma sensu brać jej pod uwagę, ba nawet nie wiem jak się skończyła.

 

Zwycięstwem Slatera. Podczas walki strażaków z rozjebaną karetką, słychać było w tle gong i sędziego, jak ogłasza zwycięstwo Rudolfa :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423956
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  87
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  05.08.2013
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Bray Wyatt vs Seth Rollins - *** 1/4*

Iron Man Match - *** 1/2*

Alexa Bliss vs Sasha Banks - ***

Braun Strowman vs Roman Reigns - *** 1/2*

Enzo Amore vs Big Cass - DUD

Heath Slater vs - Curt Hawkins - DUD

Samoa Joe vs Brock Lesnar -DUD/ *** 3/4*

 

 

Opener wypadł nawet lepiej, niż myślałem. Podbudowa była żadna, feud kompletnie z dupy, o którym nikt pewnie nie będzie pamiętał. Więc w kontekście wydarzeń z RAW dobrze się stało, że to Bray sięgnął po zwycięstwo. Raz, że nieco zyskał, a dwa, że Seth w zasadzie nic nie stracił. Samo starcie było takim solidnym, ale nic ponadto. Mimo fatalnej podbudowy widzowie reagowali całkiem żywo, co jest na pewno dobrą wiadomością dla obu zawodników. Z takich plusików warto odnotować tradycyjnie już świetną mimikę twarzy Bray'a. I teraz co dalej? Dla Wyatta pewnie Balor. Nikogo innego nie widzę na horyzoncie.

 

Iron Man był...dziwny. Początek bardzo pomysłowy, gdzie mistrzów zaprezentowano niemal jak zespół doskonały. Ostatnie kilka minut bardzo wciągające, ale reszta była na poziomie tygodniówki. Nudno, siermiężnie, bez względu na to, kto miał okresy dominacji. Na pewno całościowo poniżej pewnego poziomu to nie schodziło, ale mówiąc szczerze liczyłem na więcej. Sporo więcej można powiedzieć. Plus za zwycięstwo mistrzów. Jako tag-team wyglądają coraz lepiej i lepiej.

 

Pojedynek pań wypadł naprawdę fajnie. Cieszy fakt, że Alexa zaprezentowała jakieś dodatkowe akcje, niż proste ciosy z ręki i ten Splash z narożnika. Nawet Sunset Flip Powerbomb się pojawił! I zagranie z ręką powtórzyła! Na pewno w porównaniu do SD jest progres, bo tam służyła w każdej walce za worek treningowy. Tu jest lepiej. Sasha bez botchy, więc też plus. Ale to zakończenie...już nie mogli dać jakiegoś kanciarskiego pinu, tylko zwykłe wyliczenie pozaringowe? Really?

 

Romek z Braunem pokazali to, co mieli pokazać, czyli soczysty, wyniszczający brawl, gdzie ciężkie działa wytoczono niemal od razu. Dominacja Brauna zacna, próby kontr ze strony Reignsa zacne, zaprezentowanie Brauna jako olbrzyma z masterplanem również zacne a i też końcówka zacna. Braun odniósł bardzo ważne zwycięstwo, zaś Romek, w kontekście wydarzeń późniejszych, nie stracił kompletnie nic. Wilk syty, owca cała. Więcej nie można było chyba wykrzesać.

 

Enzo z Cassem zrobili squasha, ale umówmy się - tak miało być. Zaś potraktowanie Heatha i Curta było po prostu kpiną. Tyle.

 

Z ME mam problem. Na samą walkę dali skandalicznie mało czasu, raptem niecałe siedem minut. Licząc wydarzenia sprzed walki około dychy. Można było z tego zrobić równie epickie starcie jak Punk vs Lesnar, ale tak nie zrobiono. Z drugiej strony rozpisano Joe kapitalnie. Spośród wszystkich pretendentów to on rzucił Lesnarowi największe wyzwanie. Nawet Taker tak nie dominował nad Brockiem, o innych to już nie wspominając. Samo starcie kipiało emocjami i opowiadaną historią. Zarówno atak przed walką jak i sam przebieg walki idealnie pasował do całokształtu tego feudu. Więc z jednej strony jest to DUD, z drugiej jednak blisko cztery gwiazdki. Gdyby to było dłuższe...

 

Reasumując, jak na bieda-PPV, Wielkie Jaja Ognia wypadły poprawnie. Niżej pewnego poziomu to nie schodziło, jakiejś kaszany nie było...może to dobry znak przed Summerslam?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/45051-wwe-ppv-great-balls-of-fire/page/2/#findComment-423966
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • Jeffrey Nero
      Już w AEW nie mógł korzystać z tego ring name prawa ma bodajże AAA podobnie jak do Penatgon Dark ma Lucha Underground dlatego w AEW pojawił się chwilowo jako Penta Oscuro. Sam debiut fajny, ale theme song mógłby być lepszy. Co do singlowych szans nie wiem czy większych nie ma jego młodszy o 5 lat brat Rey Fenix starcie dwóch Reyów tam są $$$. Spoko iż mówią , że był mistrzem w TNA czy Lucha Undergrund co było około 7 lat temu a nie wspominają o tytułach w AEW( czyli kolejne lata kariery nic nie robił i dlatego jest jednym z największych obecnie wolnych agentów) tak wiem, że to ich rywal, ale to tak jakby np pozyskać np. Roberta Lewandowskiego a wspomnieć , że strzelał gole dla Lecha Poznań a sukcesy w Barcelonie czy w Monachium olać bo to nasi rywale w lidze mistrzów a Lech to nam buty może czyścić. Skoro podają już takie ciekawostki statystyczne to mogliby być rzetelni mimo wszystko. A Pat wspominając, że oglądał go w Tv przyznał sie do oglądania konkurencji czytaj AEW
    • TheRealE9
      Jako wielki fan Pentagona z czasów LU ... ciężko mi się go ogląda w tej mainstreamowej formie. Debiut na Netflixie wypadł na pewno zdecydowanie lepiej, niż jego występy u Khana (ot kolorowy luchador z tag-teamu). Cieszy ciut mroczniejsza forma prezentowania postaci, cieszą małe elementy brutalniejszego charakteru, cieszy fakt, że nie uwalili mu połowy repertuaru. Git ! 👍 Jednak dla mnie to nadal nie to ... przed oczami ciągle mam chu*a łamiącego ręce przeciwnikom/przeciwniczkom na lewo i prawo. Ah ... 😪 Bądź, co bądź - debiut na plus. 
    • HeymanGuy
      Jakieś ramy czasowe ustalamy, czy do końca kariery? Chętnie się napiję
    • CzaQ
      Założę się o browara, że nie ;P Nawet nie liźnie głównego pasa. IC/US to max.  A przegrany postawi piwo na kolejnym zlocie Atti jeśli takowy się odbędzie.   ....poza tym nie wiemy czy nie ma jakichś problemów ze wzwodem  
    • MattDevitto
      Juan Cena mówi to panom coś? Vince go uwielbiał....
×
×
  • Dodaj nową pozycję...