Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

ROH Bound By Hate 2008

Jerry Lynn vs Davey Richards

W tej walce nie wierzyłem w zwycięstwo Lynna mimo, że prowadzony jest bardzo ciekawie to widać, że ROH rozsądnie go bookuje. Sama walka średnia, jak na rozpoczęcie gali w sam raz, Davey jest w średniej formie i stać go na o wiele lepsze walki, zresztą w NOAH też nie błyszczał. Nie jest oczywiście w jakimś dołku, ale jego potencjał jest olbrzymi i tylko czekać aż wróci do bardzo dobrej dyspozycji.

 

Delirious & Brodie Lee vs Rhett Titus & Kenny King

Słabiutko. Zupełnie nie zrozumiały booking, bo zamiast bardziej promować nową twarz w AOTF, czyli Brodie'go to walka była słaba i bez większej przewagi członków Age Of The Fall. Szkoda, że nawet końcówka która często potrafi podciągnąć walkę o jeden szczebel wyżej w tej walce też zawiodła, bo sam pomysł zwycięstwa przez countout jest co najmniej dziwny. Coraz bardziej podoba mi się za to King, to tak na zakończenie. ;)

 

Roderick Strong & Erick Stevens vs Go Shiozaki & Eddie Edwards

Dobra walka, dużo się działo, było szybko, starannie z dużą ilością ciekawych spotów i kilkoma ciekawymi near fallami. Dobrze, że koledzy z korporacji nie mieszali się w tą walkę za bardzo, bo wyszło do na pewno na plus. Kilka słów o Go, czy tylko mi się wydaje, że wypada ostatnio trochę poniżej oczekiwań ? Nie chce pisać, że wystraszył się pushu związanego z FIP Title, bo to byłoby śmieszne, ale widać, że od momentu zdobycia pasa jest w ringu za bardzo schematyczny, a może po prostu za dużo od niego wymagam. ;)

 

Dog Collar Match: Austin Aries vs Jimmy Jacobs

Na początku muszę zaznaczyć, że bardzo nie przypadło mi do gustu to, że przez dużą część walki Jimmy nie był przypięty do łańcucha. Ten gimmick match tego wymaga i walka bez tego ważnego elementu nie powinna się zacząć. Sam pojedynek niezły chociaż mógł być o wiele lepszy, ciekawy motyw kiedy to Jacobs odesłał Tylera z powrotem do szatni i sam walczył z Ariesem, duży plus za zaskoczenie. Ciekawy brawl, dużo krwi(nudne się to robi jak o tym pisze, ale nie poradzę, że w każdej ich walce krew tryska niczym z pierwszego z brzegu horroru) i bardzo ciekawy finish w którym Aries doprowadza Jacobsa do poddania przy pomocy łańcucha.

 

Grizzley Redwood vs Alex Payne

To było żałosne i nie godne tego żeby wypuścić to na DVD. :twisted: Okropnie przeprowadzona walka, nie było śmiesznie(taki chyba był zamiar), a pod względem ringowych skillsów było jeszcze gorzej. Strasznie ograniczający gimmick lumberjacka na pewno Franklinowi nie pomoże w rozwoju. Jakby tego było totalnie głupi i niemiłosiernie słaby finish, który idealnie podsumowuje tą walkę.

 

Tyler Black vs Bryan Danielson vs Kenny Omega

Bardzo dobra szybka walka. Tak jak swoim debiutem na ringu Omega na pewno nie pokazał się z pozytywnej strony(nie z jego winy) tak w tej walce wypadł naprawdę świetnie. Jeżeli doda się do tego mistrza jakim jest Dragon i przyszłość ROH czyli Blacka to wychodzi z tego całkiem zabójcza mieszanka którą warto było obejrzeć. Nie wiem czy nie przesadzam, ale mam wrażenie, że Bryan mimo swojego ringowego geniuszu ciągle robi postępy! Double Cattle Mutilation było pyszne. ;)

 

Nigel McGuinness vs Necro Butcher

Nie spodziewałem się za dużo, chociaż na pewno nie byłem tak nastawiony jak przed walką Necro vs Lee. O dziwo całkiem przyjemnie się zaskoczyłem, bo Butcher się starał, a Nigel w bardzo ciekawy sposób próbował uprzykrzać mu życie. Kilka ciekawych hardcore'owych sportów na które nadział się pan "Choose Death" i głupi finish z kolejną interwencją AOTF.

 

Kevin Steen & El Generico vs Jay & Mark Briscoe

Całkiem niezła walka, ale jak na main event powinna być lepsza szczególnie, że teamy, które walczyły to zdecydowanie czołówka światowa. W każdej walce śmieje się z innego motywu humorystycznego jaki serwuje nam para Steen/Generico, bo są w tym po prostu świetni. Było kilka ciekawych akcji, ale trudno żeby tego brakowało w takiej walce i niestety nic poza tym. Szkoda, bo main event mógł jeszcze bardziej pokazać, że druga gala w Kanadzie była zdecydowanie lepsza do pierwszej.

 

ROH Escalation 2008

Davey Richards vs Brent Albright

Niezły, szybki opener. Ciekaw byłem kto zwycięży żeby jeszcze bardziej podbudować feud przed PPV. Ucieszyło mnie zwycięstwo Brenta, mimo, że roll-up to nie jakaś super promocja danego zawodnika. Nudzi mnie już natomiast cała sytuacja z Bobbym, bo przestało to być już śmieszne, a robi się coraz bardziej głupie i żałosne. Po walce bardzo ważny speech Nigela na temat main eventu i przekazanie informacji, że walka nie będzie o pas ponieważ na następny dzień jest taping PPV i chce walczyć z Dragonem jako champ.

 

Go Shiozaki vs Rhett Titus vs Sami Callahan vs Grizzly Redwood

Niezła walka którą mógł wygrać tylko i wyłącznie Shiozaki i tak też się stało. Fajnie wypadł Sami, który wniósł do walki dużo świeżości. Wreszcie na plus wypadł też playboy Titus, a z kolei Franklin przez swój gimmick ponownie nie pokazał niczego godnego uwagi i szkoda, że to nie on został spinowany tylko debiutujący w głównym show Callahan.

 

Jay & Mark Briscoe vs Irish Airborne

Mimo, że wielu nie przepadało nigdy za Irish Airborne to dla mnie zawsze był to tag team z potencjałem i to nie małym. Szkoda, że są tacy bez gimmickowi, bo samych umiejętności nie mają takich rewelacyjnych co sprawiałoby, że wyróżniają się na tle innych. Jeżeli mieliby coś znaczyć w dywizji tagów w ROH to zdecydowanie muszą jako postać lepiej się sprzedać. W samej walce oczywiście zwycięstwo Briscoes, szkoda, że walka krótka, ale mam wrażenie, że miała być dłuższa, niestety kontuzja Marka na to nie pozwoliła. Mam nadzieje, że to nic poważnego.

 

Roderick Strong vs Chris Hero

Lights Out Match tak była tytułowana ta walka. Był to Last Man Standing z tym, że z opcją DQ, czyli zero interwencji. Sama walka nie była zła, początek trochę sztuczny i naciągany, ale na plus wyszło to, że Hero wreszcie mógł dobrze sprzedać swój gimmick. Walka z minuty na minute się rozkręcała i już myślałem, że Strong przechytrzy Hero, ale niestety byliśmy świadkami naprawdę głupiej końcówki, którą strasznie ciężko było kupić. Najbardziej sztucznie w końcówce wypadł sędzia, szkoda, bo walka mogła wypaść na plus.

 

Kevin Steen & El Generico vs Jimmy Jacobs & Delirious

Wolno, schematycznie, bez emocji. Jak zwykle humor chamów na dobrym odpowiadającym mi poziomie. AOTF wypadli średnio, nie nadrobili niczego swoim świetnym gimmickiem, a w samej walce nie pokazali za dużo. Jak tak oglądałem tą walkę to zauważyłem, że zarówno podczas samego pojedynku jak i po walce dochodzi do zgrzytów(mniejszych lub większych) w stajni i kto wie może niebawem będziemy świadkami jakiegoś przełomowego momentu.

 

Bryan Danielson vs Claudio Castagnoli

Bardzo spodobał mi się początek, rewelacyjnie wygląda Dragon jak rozpoczyna walkę, a w tle ciągle leci Final Countdown. Sama walka średnia, dobrze, że Double C przegrał po roll-upie, bo ostatnio i tak dużo stracił na swojej pozycji, a takie rozwiązanie końcówki zawsze jest tym mniejszym złem. Sama walka mocno średnia, obaj nie pokazali w niej za dużo. Dobrze, że Claudio wypadł w miarę zjadliwie, bo widać, że powoli wychodzi ze słabszej formy. Hey!

 

Nigel McGuinness vs Tyler Black vs Austin Aries

Jak już pisałem wcześniej walka nie była o pas i gdy tylko usłyszałem to wiadomość od razu wiedziałem, że Nigel tej walki nie wygra i okazało się, że miałem racje. W walce dużo się działo, a sam Nigel rzeczywiście oszczędzał się na taping Rising Above, bo w ringu pokazał mnie od swoich rywali. Cieszy mnie zwycięstwo Austina, bo dla mnie to właśnie on może być tym który jako drugi zdobędzie ROH Title, a nie tak jak wielu przypuszczało Danielson(chociaż może to odszczekam, bo jeszcze PPV nie widziałem). Mam nadzieje, że Black za szybko nie dostanie pasa, bo mógłby popaść samozachwyt, a tego byśmy nie chcieli. ;)

 

+

 

Samoa Joe vs Tyler Black

Walka która została dodana jako bonus do gali Escalation. Pojedynek legendy ROH i człowieka, który najważniejszy pas w federacji trzymał najdłużej w historii z przyszłością tej federacji. Sama walka odbyła się w Chicago miesiąc wcześniej i zdecydowanie samo wydarzenie wzięło górę nad tym co działo się w ringu. Publika była zaczarowana patrząc na Joe i trudno się dziwić. Oczywiście nie mówię, że walka była słaba, była po prostu mniej ważna i dobrze się stało, że Joe wyszedł z niej jako zwycięzca. ;)

 

Jako, że zaległości przed PPV nadrobiłem, nie nadziałem się na spoilery, to z wielką przyjemnością zasiądę wieczorem do PPV. ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119771
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 775
  • Reputacja:   2
  • Dołączył:  07.07.2006
  • Status:  Offline

Go, czy tylko mi się wydaje, że wypada ostatnio trochę poniżej oczekiwań ?

Powiedziałbym wręcz, że Go wypada bardzo poniżej oczekiwań. Bo te z reguły są bardzo wysokie w stosunku do wrestlerów z NOAH. Szczególnie, że Marufuji i Morishima (bo oni pojawiali się najczęściej) to fenomenalni i wszechstronni workerzy, którym naprawdę słabe walki zdarzają się od święta. Shiozaki miał bardzo wysoko ustawioną poprzeczkę. Oczywiście nie powiem, że nie zasługuje na swój push i występy w ROH. To dobry, stiffowy brawler całkiem nieźle spisujący się z różnymi typami przeciwników. Z japońskimi heavyweighterami jest jednak często tak, że szczyt kariery osiągają po 35 roku życia. Jak widać wtedy doświadczenie i charakterystyczna dla nich długowieczność zgrywają się najlepiej. Sądzę, że Go brakuje właśnie tego obycia aby rozwinąć skrzydła. Więc póki co powinien wrócić do swojej ojczyzny na dalszy staż. ROH bądź co bądź nie nauczy go puro na najwyższym poziomie.

Nudzi mnie już natomiast cała sytuacja z Bobbym, bo przestało to być już śmieszne, a robi się coraz bardziej głupie i żałosne.

Faktycznie przydałoby się popchnąć ten storyline do przodu. Na szczęście ostatnio coś się dzieje - Albright próbował przekonać maskotkę Sweet'n'Sour Inc, iż nie potrzebuje on tej stajni; Bobby pierwszy raz występuje w bardziej znaczącej walce. Na każdej gali liczę, że to dziś Demspey się postawi i spuści łomot Sweeneyowi. Coś czuję, że jest to możliwe, o ile do akcji wkroczą Albright i Stevens.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119786
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 055
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2006
  • Status:  Offline

Na temat ostatniej gali PPV nie rozpiszę się zbytnio, bo walczę z gorączką od trzech dni i jakoś nie mam formy. Ogólnie gala wporzo, a nawet bardziej niż wporzo. Napewno jest godna polecenia i jedna z lepszych PPV z ROH.

 

Miałbym jedno małe zastrzeżenie co do walki Danielsona z Nigelem. Wolałbym aby była nieco krótsza, powiedzmy o te 5 - 10 minut, ale bardziej intensywna i szybsza.

 

Opener oglądałem z żoną :) Po finisherze Steena powiedziała z przejęciem:

"o jej! on mu chyba złamał kark!" Kochana jest :)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119791
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Niezbyt często oglądam shoot interview, ale zdecydowałem się obejrzeć i wysłuchać shoot oczekiwany przez wielu fanów ROH, z niedawno zwolnionym

Gabe Sapolsky. Jako, że trwa ono ponad dwie godziny, dlatego teraz opisze moje wrażenia po pierwszej godzine. Może poźniej napisze o reszcie.

 

KFC Gabes Book Of ROH Secrets 2009

 

Od samego początku Gabe zrobił dobre wrażenie, co najważniejsze dla mnie mówił wyraźnie i zrozumiale, choć momentami za szybko. Już na początku wyjaśnil sprawe odejśćia z ROH i co ważne nie pojechał po swoim byłym pracodawcy jak to mieli w stylu niektórzy wrestlerzy TNA.

 

Później uraczył nas kilkama ciekawostkami z ostanich jego gal , najzabawniejsze była ta, która mówiło o tym, że po tym jak Sweet & Sour zaatakowało po gali Brenta na parkingu aż trzy osoby zadzwoniły na policje. Widać w ROH też są marki, ale to mogli byc przypadkowi przechodni. Następnie dostaliśmy to na co czekali fani czyli przyszłość ROH według Gabe. Duży push dla Richards to chciałbym zobaczyć, również miał być pushowany Black, ale również miało dojśc do jego przemiany i rozpadu AOTF. Tyler miał mieć częste proma, które miały skazywać na jego zmiane. Kto widział ostatnie ppv, wie, że zanosi się na rozpad tagu, ale wygląda to nijak i bez większego sensu. Również pushowany miał być Omega, który ma ogromny potencjał.

 

Później mieliśmy okazje zobaczyć zeszyt, notes bookera i rozpoczęła się dokładny opis najbliższych gal czyli fantazy booking według Gabe. Na początek poszły gale w Kanadzie i karty nie rózniły za bardzos się od oryginału, bo najważniejsze walki były już zapowiedziane prędzej. Na pierwszej gali z ciekawszych zmian to walka Necro z Jay Briscoe, a zostawanie na pożniej Necro vs. Lee po ciekawym feudzie. Trzy ostatnie walki były identyczne i wyniki były również podobne. Ciekawie za to wyglądał plan Bound By Hate. Pierwsze co mnie zdziwiło to walka Black vs. Omega miała ukraść show i miała nakręcić fanów na ich rewanż. Brzmiało to bardzo ciekawie, szkoda, że było inaczej. Miała być tak jak w oryginale walka Nigel vs. Necro ale miał to by non-title i Necro mial wygrać przez Victory Roll. Mimo, że jestem fanem Nigel to rozwiązanie mi się podoba, szczególnie, że Butcher dostałby ogromny pop. Jak było w oryginale, walka o pas roh i bezsensowne dq po interwencji AOTF. Main event to Kevin Steen & El Generico vs. Jay & Mark Briscoe, tak samo u Pearce'a tylko, że znów ciekawsze rozwiązanie. Walka miała się skończyć 45 minutowym remisem. Byłby to świetny początek feudu i walka pewnie byłaby uraczono niesamowita ilością near fall. A odbył się średni pojedynek, o którym nie wiele osób będzie pamiętać. Na razie tyle, shoota się słucha bardzo dobrze i na pewno go niedługo dokończe.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119792
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Co do Rising Above, to z pewnością było to bardzo dobre PPV, chociaż z tymi zachwytami byłbym ostrożny, bo gala nie ustrzegła się też minusów...

 

Kilka moich spostrzeżeń odnośnie ostatniego PPV spod znaku RoH

 

- Opener był przeciętny, a jeśli weźmiemy pod uwagę kto w nim występował (Steenerico vs. Briscoes) to powiedziałbym, że wręcz słaby. Oba teamy pokazały maksymalnie 1/3 swoich umiejętności i walka skończyła się zanim na dobre się rozpoczęła (strasznie krótko trwała). A mógł być potencjalny hicior (do tej klasy pojedynków oba teamy przyzwyczaiły mnie w zeszłych latach)...

 

- Claudio Castagnoli vs. Silas Young vs. Alex Payne vs. Sami Callahan. Walka może i niezła, ale większego sensu w niej nie widziałem. Teatr jednego aktora, którym był Castagnoli, bezlitośnie demolujący młodziaków. Kuriozalne jest to, że najlepsze akcje odchodziły kiedy... Claudio znajdował się poza ringiem:))), co dobitnie świadczy o wielkim spadku formy Szwajcara. Ten pojedynek przypominał mi zabookowanie Hernandeza na Genesis. RoH chciało trochę podpromować Double C, tak więc rzuciło mu na pożarcie kilka młodych wilków. Nie przepadam za takimi walkami, w których z góry wiem kto wygra.

 

- MsChif vs. Sara Del Rey. Bardzo dobra walka Pań i odejście od schematu "Del Rey = Squash". Świetna końcówka, pełna dramatyzmu, kontr i zmian przewag. Takie walki pań to ja mogę oglądać ciągle!

 

- Brent Albright, Roderick Strong, & Ace Steel vs. Davey Richards, Go Shiozaki, & Chris Hero. Solidny pojedynek w którym sporo się działo. Szkoda tylko, że Hero (lub jego team) zawsze musi wygrywać kantem. Wiem, że jest heelem, ale bez przesady! Od czasu do czasu powinien też coś wygrać czysto, tym bardziej że Chris ma zajebisty potencjał (który jest ostatnio permanentnie ograniczany przez głupi gimmick "Króla Knockout'u").

 

- I Quit Match Jimmy Jacobs vs. Austin Aries. Bardzo dobra walka, ze świetnym podłożem psychologicznym, dzięki któremu na prawdę dało się odczuć, że obaj wrestlerzy się nienawidzą jak diabli i z chęcią by się nawzajem pozabijali. Było wszystko co trzeba - dramaturgia, krew, kontry, hardcore, zmiany przewag, bump (Beholder, przecież obaj wrestlerzy polecieli za ring, przez stół, from top rope - tak więc chyba jednak ten jakiś spot był:) i konkretne zakończenie (napierdalanie spike'iem w łeb przy założonym Crossface'sie... Baaardzo wiarygodne... Trudno się dziwić, że ktoś poddaje walkę podczas takiej rzezi).

To co mi się nie podobało, to głupia kłótnia Jacobsa z Blackiem po walce. Było to mało wiarygodne, bo o co Jimmy miał pretensje? O to, że Black nie rzucił wcześniej ręcznika i nie zaoszczędził mu masakry??? Przecież Jacobs w każdej chwili sam mógł poddać walkę a więc o co c'mon? Zrozumiałbym sytuację, gdyby Tyler rzucił ręcznik a Jimmy burzył się, że niepotrzebnie się wtrącił, bo Jacobs wcale nie chciał kapitulować. A tak???? Jakoś mnie to nie przekonało. Był to przekombinowany motyw, wciśnięty na siłę, by przybliżyć faceturn (i rozpad AOTF) Blacka.

Biggmac - ja też trzymałem za Jimmy'm:) Takie małe sympathy for the devil, jak mniemam;))))

 

- Nigel McGuinness vs. Bryan Danielson. Trochę nie rozumiem tego bezapelacyjnego zachwytu nad main eventem, bo przez pierwszą połowę był on dość nudny. Po prostu nie wiele się działo i wrestlerzy powielali utarte schematy. Jednak kiedy Castagnoli zaatakował Dragona na Rampie, Payne wtargał go na ring a Nigel rozpoczął próby zakończenia pojedynku - walka nabrała takiego rozmachu, że oglądało się ją do końca z zapartym tchem. Świetna była ta druga połowa match'u - akcje non toper, zmiany przewag, kontry, dramaturgia, near fall'e... Długo by opowiadać. No i czyste zwycięstwo heelowego Champa... Szczerze mówiąc stawiałem na Danielsona i RoH mnie zaskoczyło. Pojedynek byłby na prawdę świetny gdyby był równy a tak? Nudna pierwsza połowa zepsuła całe dobre wrażenie, co nie zmienia faktu, że pojedynek spokojnie można uznać za bardzo dobry (choć absolutnie nie za genialny czy niesamowity).

Bigmac - na chwilę obecną poza Dragonem (a ten jest w trakcie feudu z Claudio C.) i chyba Ariesem nie ma w RoH wrestlera na tyle wypromowanego, by pociągnąć Angola z pasa. Kogo bym z nim widział? Najchętniej Steena lub Marafuji'ego, ale najpierw trzeba by było ich solidnie podpromować.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119801
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

na chwilę obecną poza Dragonem (a ten jest w trakcie feudu z Claudio C.) i chyba Ariesem nie ma w RoH wrestlera na tyle wypromowanego, by pociągnąć Angola z pasa. Kogo bym z nim widział? Najchętniej Steena lub Marafuji'ego, ale najpierw trzeba by było ich solidnie podpromować.

 

Zapomniałes o Tyler Black'u i ostatnich wydarzeniach w ROH

 

 

 

 

czyli 2walkach Blacka z Nigelem, jedna zwycięska prze Blacka o non-heavy a druga remisowa po limicie czasowym 45minut, feud trwa dalej

 

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119809
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

ROH Rising Above

Kevin Steen & El Generico vs Jay & Mark Briscoe

Dla mnie walka ma duży plus, bo z tego co widziałem oglądając walkę Briscoes vs Irish Airborne to przy akcji double team Mark nabawił się kontuzji i nie jest to work, bo wyglądało to bardzo realistycznie i duży plus za to, że pojawił się i walczył, mało tego był bardziej aktywny od brata(jeżeli to work to jest dla mnie aktorskim geniuszem). Sama walka jak na potencjał oczywiście średnia, bo co najważniejsze była za krótka i bardzo łatwa do przewidzenia.

 

MsChif vs Sara Del Rey

Nareszcie dobra walka w wykonaniu pań. Aż chciało się oglądać, bo w ostatnich kilku pojedynkach Sara była bookowana do squashy i tylko marnowany był czas gali(z całym szacunkiem), a tutaj stanęły na przeciwko siebie dwie równorzędne zapaśniczki i zrobiły dobrą emocjonującą walkę z ciekawą końcówką, oby tak dalej.

 

Claudio Castagnoli vs Silas Young vs Alex Payne vs Sami Callahan

Z jednej strony plus za to, że Double C mógł się w miarę wypromować na walce, było go dużo i widać, że jakiś tam postęp jest. Druga strona medalu to fakt, że jego przeciwnicy nie powinni pojawić się na ROH PPV, a Alex Payne, który w żałosny sposób przegrał walkę z Franklinem tym bardziej. Walka była szybka z wieloma akcjami i mogła się podobać, ale chyba nikt nie spodziewał się, ze Szwajcar może przegrać.

 

Brent Albright, Roderick Strong, & Ace Steel vs Davey Richards, Go Shiozaki, & Chris Hero

Wielka szkoda, że Stevens nie mógł się pojawić, bo idealnie pasował do fabuły feudu i bardzo go brakowało. Fajnie, że ROH sprowadziło Steela, bo zawsze takie powroty cieszą mimo, że w samej walce Ace miał role tego który głównie sprzedaje ciosy przeciwników. Szkoda, że walka znów zakończyła się przez kant ekipy Larry'ego, bo na pewno nie działa to na korzyść typowo heelowej stajni. Gdyby nie sama końcówka walka byłaby całkiem przyjemna, bo każdy z wrestlerów pokazał kilka ciekawych akcji i działo się dużo.

 

I Quit Match: Jimmy Jacobs vs Austin Aries

Lepszego gimmick matchu na koniec feudu nie można było zabookować. Niesamowita historia obu panów, świetnie prowadzony storyline i ogólnie kapitalny feud. Sama walka całkiem przyjemna, jak zwykle bardzo ciekawy brawl, kilka bardzo ciekawych spotów(ten z użyciem stołu najlepszy) i kilka naprawdę bardzo hardcore'owych akcji. Oczywiście były momenty naciągane(nie kupuje tego jak jeden wrestler przywiązuje drugiego łańcuchem), ale oprócz tego było ciekawie z naprawdę bardzo dobrym i realistycznym finishem. Wiedziałem, że Lacey pojawi się na koniec i okazało się, że miałem rację. AOTF powoli się rozpada, bo współpraca Black-Jacobs po tej gali chyba się zakończyła.

 

Nigel McGuinness vs Bryan Danielson

Początek bardzo techniczny, który bardzo lubię. Bardzo działała ringowa psychologia u oby panów, ale w pewnym momencie było też odrobinę za dużo i sama walka zaczęła się robić wolna i trochę nudna. Moment interwencji Double C był przełomowym dla walki(ironia losu, że Claudio staje się kimś ważnym w federacji akurat gdy jest bez formy). Nie rozumiem natomiast pomocy Alexa, który dla mnie powinien oglądać gale z trybun, a nie w niej uczestniczyć tym bardziej w tak ważnym momencie walki(ale rozumiem, że Dragon jest dla niego kimś w rodzaju mentora). Od tego momentu walka była palce lizać, świetne realistyczne near falle(nie znałem wyniku walki) i niesamowite emocje do ostatniej sekundy. Zostaje przy swoim jeżeli ktoś będzie pierwszym 2 Time Champem to będzie to Aries. ;)

 

To co mi się nie podobało, to głupia kłótnia Jacobsa z Blackiem po walce. Było to mało wiarygodne, bo o co Jimmy miał pretensje? O to, że Black nie rzucił wcześniej ręcznika i nie zaoszczędził mu masakry??? Przecież Jacobs w każdej chwili sam mógł poddać walkę a więc o co c'mon? Zrozumiałbym sytuację, gdyby Tyler rzucił ręcznik a Jimmy burzył się, że niepotrzebnie się wtrącił, bo Jacobs wcale nie chciał kapitulować. A tak???? Jakoś mnie to nie przekonało.

 

Kupiłem tą złość całkowicie. Jacobs nie chciał powiedzieć tych magicznych słów, a przez Blacka po prostu musiał, bo był niszczony przez Ariesa. Idealnie dopasowany motyw do całego scenariuszu(też nie chciałbym powiedzieć "I quit" największemu wrogowi).

 

Kogo bym z nim widział? Najchętniej Steena lub Marafuji'ego, ale najpierw trzeba by było ich solidnie podpromować.

 

Steen aktualnie odpada wiadomo czemu chociaż też chętnie widziałbym go w tej roli. Marufuji, KENTA to marzenia chociaż byłoby to coś konkretnego. Ja najbardziej markuje Strongowi, który przez całokształt już powinien dostać najważniejszy pas. Dobrze odpicować gimmick Master Of Backbreaker i mamy bardzo solidny materiał. Brent Albright, co o nim myślicie ? Moim zdaniem bardzo duży potencjał i ogólnie świetny wrestler, który jest dla mnie nowym Awesomem.

 

Zapomniałes o Tyler Black'u i ostatnich wydarzeniach w ROH

 

Oczywiście, że jest to materiał na champa, ale jak dla mnie zdecydowani za szybko, Niektórzy bardzo długo czekają na swoją szanse, a tutaj po roku solidnych występów od razu taki push, nie. ;) Nie chce zaglądać w spoiler, bo staram się oglądać ROH po kolei nie czytając wyników, dlatego nie wypowiem się akurat na tamten temat.

 

Więc póki co powinien wrócić do swojej ojczyzny na dalszy staż. ROH bądź co bądź nie nauczy go puro na najwyższym poziomie.

 

Może nie aż tak brutalnie hehe. Go już nieraz pokazywał(w ROH też), że to świetny zapaśnik i bardziej trzeba obwinić go za formę, a nie za umiejętności, bo tych mu nie brakuje. Jest to całkiem inny wrestler od KENTY, Marufuji'ego czy Morishimy, ale w swoim fachu bardzo dobry co najlepiej widać na galach NOAH.

 

Faktycznie przydałoby się popchnąć ten storyline do przodu. Na szczęście ostatnio coś się dzieje - Albright próbował przekonać maskotkę Sweet'n'Sour Inc, iż nie potrzebuje on tej stajni; Bobby pierwszy raz występuje w bardziej znaczącej walce. Na każdej gali liczę, że to dziś Demspey się postawi i spuści łomot Sweeneyowi. Coś czuję, że jest to możliwe, o ile do akcji wkroczą Albright i Stevens.

 

Dokładnie. Nie wiem jak tam karty na późniejsze gale(i nie chce wiedzieć), ale dla mnie robi się to niesamowicie nudne i trzeba z tym jak najszybciej ruszyć z miejsca. Walka Larry vs Bobby mogłaby być comedy matchem roku. :twisted:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119855
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

- Nigel McGuinness vs. Bryan Danielson. Trochę nie rozumiem tego bezapelacyjnego zachwytu nad main eventem, bo przez pierwszą połowę był on dość nudny. Po prostu nie wiele się działo i wrestlerzy powielali utarte schematy. Jednak kiedy Castagnoli zaatakował Dragona na Rampie, Payne wtargał go na ring a Nigel rozpoczął próby zakończenia pojedynku - walka nabrała takiego rozmachu, że oglądało się ją do końca z zapartym tchem. Świetna była ta druga połowa match'u - akcje non toper, zmiany przewag, kontry, dramaturgia, near fall'e... Długo by opowiadać. No i czyste zwycięstwo heelowego Champa... Szczerze mówiąc stawiałem na Danielsona i RoH mnie zaskoczyło. Pojedynek byłby na prawdę świetny gdyby był równy a tak? Nudna pierwsza połowa zepsuła całe dobre wrażenie, co nie zmienia faktu, że pojedynek spokojnie można uznać za bardzo dobry (choć absolutnie nie za genialny czy niesamowity).

 

Ta walka trwała ponad 30 minut, trudno był się spodziewać, że będą przez cały czas prowadzić ją w szybkim tempie. Myślę, że została ona dobrze zabookowana bo najlepsze akcje i submisiony zostały zostawione na końcówke i nie mielismy powtarzania ciosów. Choć aż tak idealnie nie było to zdarzył się moment, że nic się nie działa. Ja jednak nie zmieniam zdania na temat walki.

 

Jeżeli chodzi o pas ROH. To dla mnie na razie nikt nie powinnien go zdobywać po raz drugi, a w szczególności Dragon, który jest numerem jeden i żywą legendą w ROH. Ten pas nie jest mu potrzebny i bardziej go nie wypromuje. Inna sprawa to fani , którzy bardzo by chcieli Dragona widzieć ponownie jako mistrza. Jak dla mnie Nigel może nawet pobić rekord Joe w długości posiadanego pasa ROH. Na razie robi świetną robotę i należy mu się ten run. Jeżeli chodzi o Blacka i pas dal niego to dla mnie za wcześnie i to bardzo. On jest moim rówieśnikiem i jak dla mnie jest za młody na długi run z pasem ROH i może nie ponieść ciężaru. Do tego jest za krótko w samym ROH. Jeszcze jedna rzecz przeciwno Blackowi to jego charyzma, w ROH nie jest to najwazniejsze, ale mistrz powinien uciąc dobre promo, na razie Black musi poprawić mic. Innych kandytanów nie widać, Steen teraz ma pas Tagów i zajęty jest feudem z Briscoe, Claudio w słabej formie, Marafuji nie wiadomo czy mógłby często pojawiać się na gali. Na razie trudno spekulować, ale rekord Joe może zostać pobity.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119866
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 242
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.03.2007
  • Status:  Offline

Jak dla mnie Hero po odpowiednim przypushowaniu byłby idealnym ROH champem. W ringu jest świetny a przy micu wręcz fenomenalny. Niecierpliwie czekam aż zacznie regularnie walczyć w main eventach, tylko wydaje mi się, że następny mistrz będzie facem.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119870
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  5 045
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  22.12.2005
  • Status:  Offline

Jak dla mnie Hero po odpowiednim przypushowaniu byłby idealnym ROH champem. W ringu jest świetny a przy micu wręcz fenomenalny. Niecierpliwie czekam aż zacznie regularnie walczyć w main eventach, tylko wydaje mi się, że następny mistrz będzie facem.

 

Hero w obecnym gimmicku się nie nadaje. Jest ograniczony pod względem in-ring skillsów, a samo mistrzostwo przy mikrofonie to za mało. W ogóle Young Knockout Kid to gimmick dzięki któremu Chris na pewno nie zrobi większej kariery w Ring Of Honor. ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119871
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 242
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.03.2007
  • Status:  Offline

Zgadzam się. Dlatego napisałem o przypushowaniu, zapomniałem napisać, że powinien skończyć z gimmickiem YKK...strasznie go to ogranicze, zresztą ja nie kupuje tego "niszczącego" uderzenia.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119873
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 055
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  06.07.2006
  • Status:  Offline

Patrząc na karty z 16 i 17 stycznia, łatwo dostrzec, że Pearce ma jakiś cel bookując walki Blacka z McGuinnessem. AOTF w rozsypce, przez co Black nie będzie już uwiązany do teamu, co daje mu zielone światło aby spróbować zgarnąć pas. Można powiedzieć, że był bardzo blisko. Tak więc, albo jest to kwestią czasu, albo Pearce wyciągnie asa z rękawa i zabije nam bookerskiego klina :)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119877
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 211
  • Reputacja:   228
  • Dołączył:  11.01.2005
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Bonkol - ja na razie nie widziałbym Albrighta jako kandydata do pasa. Szczerze mówiąc dla mnie jest on tylko jednym z wielu mid carderów i nie specjalnie mu się należy większy push, bo jest sporo ciekawszych od niego zawodników. Może będę tu kontrowersyjny (wiem, że to nie ten temat:), ale - jeżeli chodzi o power wrestlerów - wolałbym zobaczyć jakieś solidniejsze promowanie Erica Stevensa (którego styl walki, szybkość i to jak kupuje go publika - bardzo mi odpowiadają) niż Brenta, który jakoś swoim power wrestlingiem nie jest w stanie mnie ująć (nie żeby był kiepski, ale jest wielu lepszych)

Odnośnie Blacka - to jeszcze nie czas, by taki młodziak pojechał tak zajebiście wypromowanego Champa jak Nigel. Czas Tylera jeszcze nadejdzie, ale nie powinni promować go na wariata. Dalej podtrzymuję swoją opinię, że na chwilę obecną - tylko Danielson i Aries są na tyle wypromowani, by wiarygodnie pojechać McGuinnessa z tytułu (i tu, realistycznie patrząc, stawiałbym bardziej na Austina, który - w przeciwieństwie do Dragona - po zakończeniu fedu z AOTF pozostaje feudless;).

Stawiam też, że na pewno Nigel nie pobije rekordu Joe w trzymaniu pasa. Pewnie po wygranym feudzie z Blackiem (nie wierzę, by tak szybko Tylerowi dali pas. Mimo wszystko.) rozbije się o Ariesa a jeżeli poradzi sobie z Austinem, to kolejnego starcia z Danielsonem nie wygra.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-119979
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  411
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.05.2006
  • Status:  Offline

(Beholder, przecież obaj wrestlerzy polecieli za ring, przez stół, from top rope - tak więc chyba jednak ten jakiś spot był:)

 

Może jestem nazbyt wymagający ale liczyłem na więcej :)

 

Sytuacja z pasem ROH nawet mi się podoba, Nigel jako champ jest genialny i póki co, jeszcze mi się nie nudzi, ale mam nadzieję, że pas straci przed połową tego roku, wszak już do tej pory wielokrotnie pojechał wszystkich poważniejszych contenderów, dalesz jobbowanie mu tych samych zapaśników może wkrótce zacząć nużyć.

 

- tylko Danielson i Aries są na tyle wypromowani, by wiarygodnie pojechać McGuinnessa z tytułu

 

True, szkoda, że ROH na boczny tor odstawiło Roderica Stronga, bo dla mnie champem byłby świetnym, na pewno dużo lepszym od choćby Albrighta, czy Stevensa.

 

Przypominam, że scenariusz ROH śledzę wraz z galami, więc ze względu na oczywiste opóźnienia, nie jestem zbyt na bieżąco, ale liczę, że push otrzyma Davey Richards - jak on by Wam pasował na champa, pod wodzą Larryego Sweeneya, bądź po ewentualnym feudzie ze Sweet & Sour i faceturnie? Jak dla mnie, nic mu nie brakuje, napewno nie umiejętności w ringu.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-120006
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 242
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.03.2007
  • Status:  Offline

Davey jako face? Nieee, ten gość to urodzony heel. Uwielbiam jego wejścia połączone z kopaniem wszystkiego co się rusza i z tą agresją na twarzy :D Póki co za mało przypushowany i mimo sympatii do niego nie widze go jako ROH Champa. Ogólnie w obecnej sytuacji każdy wydaje się mało prawdopodobny jako ten który "pojedzie" Nigela. Będzie to pewnie Danielson albo Aries bo coś mi się wydaje, że nadszedł czas na gościa któy zdobędzie pas drugi raz. Strong jak dla mnie nie ma żadnych predyspozycji na champ'a jak dla mnie jest on bardzo przereklamowany. A Albright? Narazie nie ma mowy o pasie ale uważam go za jednego z najlepszych power wrestlerów. Ja nadal licze, że jeszcze w tym roku zobaczymy Chrisa Hero z pasem na ramieniu :-)
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/66/#findComment-120021
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KL
    • Attitude
    • MattDevitto
    • HeymanGuy
      Mówicie o @ KL ? That makes us two... ROH on Honor Club 09.01.2025 Trish Adora vs. Harley Cameron: No dobra, Trish Adora jest w dobrej formie. Już samo jej wejście z STP w narożniku robiło wrażenie. Harley Cameron próbowała, nie powiem, że nie. Pokazała zwinność i niezły timing, ale kiedy Trish odpaliła swój Lariat Hubman, to było jak... bum, end of story. To jeden z tych finisherów, które robią wrażenie i sprawiają, że czujesz moc przez ekran. Mam wrażenie, że Trish powoli zmierza w stronę czegoś większego – może tytułu? Byłoby przyzwoicie, bo to jedna z tych osób, które naprawdę zasługują na spotlight. Blake Christian vs. Serpentico: Blake Christian jest jak błyskawica w ringu – szybki, techniczny, po prostu niesamowity, od zawsze robił na mnie wrażenie. Serpentico, wiadomo, zawsze daje dobre show, ale tu nie miał większych szans. Ta Meteora na koniec? Coś pięknego. W sumie spodziewałem się szybkiego zakończenia, ale mimo to walka była widowiskowa. Dla fanów lucha libre myślę, że jak najbardziej do polecenia. Boulder vs. Griff Garrison: Powiem tak: jak tylko zobaczyłem Bouldera w akcji, to wiedziałem, że Griff będzie miał ciężki wieczór, przypomina mi trochę Mastiffa z brytyjskiej sceny indy, ale trochę mu do niego brakuje. Griff próbował walczyć sprytem, ale kiedy masz przed sobą człowieka tak dużego jak Boulder, to wiesz, że to się nie skończy dobrze. Boulder Dash to absolutna demolka – oglądając to, miałem wrażenie, że Griff dosłownie wbił się w matę. Z jednej strony szkoda mi Griffa, bo ma potencjał, ale Boulder? On jest po prostu maszyną, którą można lepiej wykreować niż się to robi teraz. Billie Starkz vs. Brittany Jade: Billie Starkz to dla mnie taki powiew świeżości, mimo że trochę już występuje w Tonylandzie (AEW) i Tonylandzie v2 (ROH). Oglądam jej karierę od jakiegoś czasu i za każdym razem mnie czymś zaskakuje. Brittany Jade dała radę, ale Billie... lubię bardzo jej styl. Gładkie, perfekcyjne wykonanie, aż chce się oglądać więcej. Mam nadzieję, że Billie dostanie niedługo większy program, bo dziewczyna ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się jej kibicować. Queen Aminata vs. Rachael Ellering: Queen Aminata to ma fajny gimmick, ma spory potencjał – i to widać. Rachael próbowała, ale Aminata od początku wyglądała, jakby miała plan na tę walkę. . Aminata ma ten vibe dominatorki, która może zamieszać w każdej dywizji. Myślę, że to tylko kwestia czasu, aż zacznie walczyć o główne tytuły, czy to w ROH czy AEW. Throwback: Sumie Sakai vs. Hazuki (2018): Nie zwykłem komentować Throwbacków z gal, ale tu zrobię wyjątek, do ROH z tamtych m.in. lat mam spory sentyment, w sumie głównie z tego sentymentu powstaje ten komentarz, dość pozytywny, bo nie potrafię patrzeć na tą perełkę jaką jest ogół Ring of Honor złym okiem, nawet jak Tony Khan robi sobie z tego Velocity, Heat, Main Event, Superstars, nazywajcie to jak chcecie, pewnie rdzennym fanom się nawet nie chce na to patrzeć, bo szkoda sobie psuć pogląd i wspomnienia. Wspomnienia, wspomnienia... jak tylko zobaczyłem, że dostaniemy ten klasyk z 2018 roku, od razu się uśmiechnąłem. Hazuki z Kagetsu i Haną Kimurą w narożniku – to był ten czas, kiedy Women of Honor naprawdę rozkwitało i się dobrze zapowiadało. Walka była świetna, Sumie Sakai to absolutna legenda, szanuję za uśmiech w stronę starszych (choć są starsi) fanów. MxM Collection vs. The Dawsons: MxM Collection jest kolejnym świetnym duetem, który WWE puściło bez żalu. Mansoor i Mason Madden mają w sobie coś świeżego, co od razu przyciąga moją uwagę. The Dawsons to takie trochę noname'y, ale szczerze? Cieszę się, że MxM wygrali.  Mam nadzieję, że zobaczymy ich w większym programie w tej dywizji w bliższej przyszłości, pewnie skończą w AEW. Red Velvet vs. Jazmyne Hao: Red Velvet to całkiem przyzwoita mistrzyni ROH TV. Jazmyne Hao miała swoje momenty, ale Velvet to zupełnie inny poziom. Jej Right Jab to cios, który wygląda na równie groźny, co skuteczny, choć czy w tej walce nie pomyliła jej się ręka i czy nie użyła przypadkiem Left Jab? Walka była dobra, choć przewidywalna – mam nadzieję, że Red Velvet wkrótce dostanie bardziej wymagającą rywalkę o swój pas, bo obijać placki to każdy może. Shane Taylor Promotions vs. Gates of Agony: Uwielbiam Shane Taylor Promotions, ta ekipa to definicja dobrej chemii w ringu, a zwłaszcza Lee Moriarty. Gates of Agony próbowali zdominować siłą, ale Shane i Lee pokazali, że technika i strategia zawsze wygrywają. O'Connor Roll Bridge? Klasyk, ale działa, i to jak! Mam nadzieję, że Shane Taylor Promotions dostaną większe wyzwania, bo potencjał mają ogromny, a już za długo stoją w miejscu. Jericho/Rock'n'Roll Express: Na koniec – prawdziwa uczta dla fanów nostalgii. Chris Jericho jako część „The Learning Tree”? No powiedzmy, że w ROH nie wygląda to tak źle jak w AEW, mniejsza konkurencja może xD Z pasem ROH wygląda na większy deal w ROH, niż w AEW, niby proste ale Tony chyba tego nie ogarnia. Jego promo było idealnym balansowaniem między arogancją, a czystą rozrywką - typowy Y2J. Kiedy Rock N Roll Express weszli na ring publika nawet się ożywiła, dla odmiany. Ich atak na Jericho i Keitha to ukłon w stronę starej szkoły wrestlingu, który zawsze działa, przynajmniej na mnie. Widok Mortona i Gibsona triumfujących na koniec gali całkiem przyjemny, ale nie ma się co przyzwyczajać. Chris musi zacząć występować w ROH TV jeśli ma być choć trochę wiarygodnym ROH Champem. Co mogę powiedzieć? ROH dało nam wszystko, czego można oczekiwać od takiego formatu gali jaki od nich dostajemy: nie takie złe walki, rozwój jakichś tam historii i trochę nostalgii dla starszych fanów. Każda walka miała coś tam do zaoferowania, a momenty takie jak atak Rock N Roll Express czy nawet ten throwback z '18 roku sprawiły, że to nie był zwykły odcinek tygodniówki typu squashe i wywiady bez celu. Czekam na przyszły tydzień w sumie, bo QT Marshall vs. Komander o bodajże pas ROH TV zapowiada się nawet dobrze. Jeśli ROH dalej będzie trzymać taki poziom i konsekwentnie go podnosić, to może wreszcie coś zacznie się dziać. Sypnę klasykiem w takim razie od kolegi, którego wyżej oznaczyłem. OGLĄDAJCIE RING OF HONOR!
    • Grins
      Zapomniałem że gala jest u Turbiniarzy, no to obstawiam że Punk wygra w tym roku Royal Rumble już nie będzie lepszej okazji, w zeszłym roku miał wygrać, w tym roku już tego dokona. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...