Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

WCPW World Cup US Qualifyier

 

David Starr vs. Bobby Fish

Dobry opener. Rybak pracował nad nogą, jednak Starrowi udało się kontrować jego ataki i przetrwać tą walkę.

 

Jay Lethal vs Moose

Moose nie powinien dostawać długich walk. Działa to na jego niekorzyść. On umie walczyć maksymalnie 12 minutowe walki. Potem się mocno gubi. Ta akurat trwała prawie 20 i praktycznie przez większość czasu była nuda.

 

Keith Lee vs James Storm

Nie była to zła walka, ale na pewno taka gdzie wrestlerzy się z sobą nie zgrali. Wyglądało to tak, że żaden z nich nie wiedział co robić.

 

Ricochet vs. Matt Sydal

Było dobrze, ale do swoich najlepszych walk oni nie będą mogli tego zaliczyć. Walczyli na co najwyżej 50%.

 

Jay Lethal vs. David Starr

Bardzo dobra walka. Dużo lepsza od wszystkich walk z pierwszej rundy. Mądrze nawiązywali do obijania nogi Starra przez Fisha w pierwszej rundzie. Starr naprawdę się popisał w sprzedawaniu bólu. Klasa światowa!

 

Ricochet vs. Keith Lee

Po Evolve 80, to kolejna ich dobra walka. Lee jako niepowstrzymany monster świetnie się sprawdza z underdogowym Ricochetem. Warto tą walkę zobaczyć.

 

 

 

WCPW World Cup Rest of the World Qualifyier

 

Travis Banks vs. Mark Davis

Krótka, fajna walka. Dobry opener.

 

Tom La Ruffa vs. Jurn Simmons

Ciekawostka: ktoś jeszcze pamięta o Sylvestrze Leforcie. Dzięki niemu ta walka była tak chujowa. Jest bardzo kiepskim wrestlerem i się dziwię, że został tu zabookowany, zwłaszcza, że znajdzie się dużo lepszych wrestlerów od niego we Francji. Jurn zasługiwał na lepszego przeciwnika.

 

Flash Morgan Webster vs. RJ Singh

Było nieźle, ale jednak nie zaciekawili mnie.

 

Angelico vs. Icarus

Icarus to ten z HCW, a nie z Chikary. Nikt nie wierzył, że Węgier wygra, więc emocji było zero. Ale zły nie jest.

 

Travis Banks vs. Jurn Simmons

Zwycięzca awansuje do finałowej 16-ki. Walka była fajna. Simmons wreszcie dostał dobrego przeciwnika, więc mógł się dużo bardziej popisać. I dali nam najlepszą walkę tej gali. Szkoda tylko, że Jurn nie wychodzi przy swoim theme songu i nie tańczy na rampie przez 15 minut. No ale prawa autorskie.

 

Angelico vs. Flash Morgan Webster

Dobry main event. Jedyny minus to publika, która spała praktycznie przez całą walkę (i galę).

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-425523
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

ALL JAPAN PRO WRESTLING SUMMER EXPLOSION IN SUMO HALL/ALL JAPAN PRO WRESTLING 45TH ANNIVERSARY SHOW

 

Undercard: jadłem śniadanie niczym Walter White Junior i snapowałem ze świnią, więc ****** ¼.

Caristico vs Diamante: *** ¼

Black Tiger & Taka Michinoku vs Atsushi Aoki & Hikaru Sato – All Asia Titles: *** ½

Taichi vs Yuma Aoyagi: *** ½

Jun Akiyama & Takao Omori & Koji Iwamoto & Minoru Tanaka vs Joe Doering & Zeus & Bodyguard & Kotaro Suzuki: *** ½

Ultimo Dragon vs Tajiri – Junior Hvt title : ***

KAI & Naoya Nomura vs Strong BJ (Yuji Okabayashi & Daisuke Sekimoto) – Tag Team Titles: **** ¼

Satoshi Kojima vs Suwama: *** ¼

Kento Miyahara vs Shuji Ishikawa – Triple Crown Title: **** ¾

 

A tak na serio to co o undercardzie można powiedzieć? Nie wiem, trochę kątem oka obejrzałem, trochę przewinąłem, po prostu sobie był tbh.

 

Caristico vs Diamante – po prostu fajny lucha showcase. Caristico to oczywiście dawny Mistico (zwycięzca Thesz/Flair za 2006) aka oryginalny Sin Cara, a Diamante niewiele widziałem, trochę zielony jest, ale ma potencjał.

 

Rok 2017 i nic się nie zmienia, Hikaru Sato nadal jeśli chodzi o design jest na samym kurwa dnie w świecie wrestlingu. Gear = minor leagues, a fryzura…dramat proszę państwa. Walka mimo tego że Black Tiger to przecież Nosawa, była bardzo fajna, szybkie, typowe dla Juniorów tempo.

 

Taichi właśnie miał prawdopodobnie najlepszą walkę w swoim życiu. Zaczęło się typowo, dużo SZKG bullshitu, ale z czasem z Yumą zrobili to fajne widowisko, końcowe minuty kozackie. Tutaj akurat w przeciwieństwie do jednej z późniejszych walk, taki wynik rozumiem. This just In: Taichi > Jinder Mahal. Pdw.

 

8 man Tag bardzo dobry…ale, 6 minut? Zdecydowanie za krótko, szczególnie patrząc na star power. Aczkolwiek story Doeringa ciekawe i fajnie to robią, bo tak poza tym jest to realistyczne więc można takie coś akurat kupić. Mimo wszystko nie omijać jak oglądacie, bo full akszyn w tej walce, no i sam skład sugeruje że nie należy omijać.

 

Ultimo i Tajiri, jakieś półtorej dekady temu byłby to jakiś dream match. W 2017 roku o ile nadal wywołuje to jakieś zainteresowanie, to świetne to nie było. No cóż, nie każdy jest Yujim Nagatą czy Masato Mochizukim, nie każdy w wieku 45+ może srać 4 starami. Walka w dość powolnym tempie, o ile nie było to złe, to po prostu ślamazarne i niezbyt ciekawe.

 

Walka o pasy TT przezajebista, zapewne top 3 walk Tag teamowych w tym roku, choć jestem bardzo do tyłu z Progressem a tam wiele sztosów ponoć było. Wielki test dla Nomury – top spot, w Sumo Hall, o pasy TT, i to jeszcze z jednym z najlepszych Tag teamów ostatniej dekady. I powiedzieć że sobie poradził, to nic nie powiedzieć. Kurr gość co się pokazał świetnie, szczególnie ostatnich kilka minut z Okabayashim. Ale cała walka po prostu zajebista, prosta dość historia ale skuteczna, do tego jak zawsze z typkami z Big Japan dużo supernowych spotów. Yuji i Sekimoto nowymi mistrzami po raz kolejny – to akurat nigdy nie będzie złą rzeczą. Aha, tak btw, to na opener BJW Tag League w Main Ewento: Sekimoto i Sato vs Okabayashi i ..Shingo Takagi. #goodstuff.

 

Kojima vs Suwama, to walka która była, krótko mówiąc, bardzo kurwa dziwna. A teraz już trochę dłużej wytłumaczę dlaczego.

 

No to zacznijmy od początku, od samego jebanego początku. W skrócie, tak wygląda story. Satoshi Kojima, były Ace All Japan, człowiek któremu Kawada w 2005 zrobił wielki Job, coś Ala Tanahashi vs Okada czy jaki tam chcecie znaleźć se przykład. Kojima był twarzą AJPW przez długi czas, a w 2010 plan był taki żeby wypromował Suwamę na nową twarz fedki. Ale Kojima stwierdził że nie pasuje mu to, pas „oddał” w ramiona Ryota Hamy, po czym odszedł do New Japan. Jak można się domyślić, Suwama był lekko mówiąc trochę wkurwiony. 7 lat później, ta walka to nadal na papierze big deal. Szczególnie po bardzo dobrym G1 Kojimy i walkach Suwamy z np. Ishikawą, napawającymi optymizmem.

 

Więc wychodzi sobie Suwama, którego w trakcie wejściówki atakuje jednak..Joe Doering. Z jednej strony rozumiem ze chcą już tak porządnie pokazać to story z Doeringiem i tym jak jest zły na swoją pozycje, ale..czy nie można tego było zrobić po walce, podczas jakeigoś wywiadu czy coś? No bez jaj. I Kojima zamiast dostać full entrance to po prostu szybko wbija do ringu i pozbija się Doeringa. Publika niezbyt wiedziała jak na cały angle reagować.

 

Sama walka technicznie była dobra, ale czegoś tu brakowało, no i to rozpoczęcie każdego chyba lekko zdziwiło. No a jak już zaczynało się robić nieźle, to Kojima robi se jedno czy tam dwa Lariato i ..wygrywa. Reakcja publiki w tym momencie chyba mówi wszystko. Suwama powinien tę walkę wygrać, tyle mam do powiedzenia. Wszystko na to wskazywało, Kojima, outsider przychodzi na największą galę roku w AJPW, pomaga jako nadal dość duży Draw, i przegrywa z Suwamą, kończąc ich dlugie story. Nawet jeśli doprowadzi to do title shota na TC dla Kojimy (na co się nie zanosi), to zrobili to po prostu źle. Tym bardziej że trochę przypomina to „współpracę” na linii NOAH-NJPW z przed roku, która tym pierwszym za bardzo nie pomogła. No cóż, walka była po prostu bardzo solidna, ale zakończenia za chuja nie pojmę.

 

No i Main Event, czyli walka która po prostu nie mogła się nie udać. Rewanż z gali z Maja, gdzie Ishikawa dość niespodziewanie zabrał pas, dałem temu bodajże **** ½, z resztą Big Dave tak samo.

 

Powiem wprost, gdyby ta walka miała bardziej rozbudowane zakończenie, dałbym zapewne 5. Kurr tak mi się to podobało. Od początku wysokie tempo i mega intensywność. No i storytelling też przepiękny, do tego wiele nawiązań do pierwszej walki o pas gdzie wygrał Ishikawa. Idealnie to sobie rozplanowali, początek jak mówiłem ciekawy, no i spot z Fire Thunder Driverem na apronie = :o. A ostatnie ~10 minut to już klasyk, masa świetnych nearfalli, Splasz Małntyn czy FTD+Knee Lift nawet kupiłem jako finisz. Czego mi zabrakło? Tak jak mówię, liczyłem na trochę dłuższy finisz, w sensie, Kento tyle death moves przyjął, po czym wystarczyły mu dwa Blakałty i firmowy German i wygrał. Mimo tego, dla mnie murowany MOTYC, tak się robi walkę w main evencie największej gali roku w swojej Fedce, props ogromny.

 

Gdyby Kojima vs Suwama potoczyło się jak powinno się potoczyć i walka byłaby poza tym też po prostu nieco lepsza, to śmiało można by tu mówić o kandydacie do gali roku. Wszystko po Battle Royalu, poza może Ultimo/Tajiri – krótko i przyjemnie. A Tag Teamy rzecz jasna to must-see, o Main Evencie nie wspominając. Ogólnie to myślę że mocny upgrade z zeszłego roku, gdzie też było przecież bardzo fajnie. No i biznes również idzie w górę, tym razem już nie musieli ostro papierować tego, bo widać było że w budynku było faktycznie te prawie 7 tysięcy ludzi. Myślę że All Japan ma duże szansę na top 3 federacji roku, jak nadrobię trochę Progressu, PWG i DG to będzie można decydować co lepsze, bo #1 nigdy nie był chyba tak jasny jak jest w tym roku. 8/10.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-425670
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PROGRESS: New York City

 

Co za reakcja od publiczności na początek. PROGRESS był podczas weekendu WM, ale tą samodzielną galę można uznać za ich debiut w USA. Wyprzedali salę na 1500 osób, taki wyniki w Nowym Jorku z niezależnych może jedynie ROH wyciągnąć. Dobre wykorzystanie możliwości internetu i niedroga platforma oferująca wszystkie gale sprawiły, że taka sytuacja stała się faktem. Wyjaśnienie kontuzji Dunne'a oraz speech Gibsona sprawił, że prawie 20 minut czekaliśmy na pierwszą walkę. Nie było to stracony czas, a później dostaliśmy już sam wrestling.

 

Zack Gibson vs Jack Gallagher

Jack na chwilę opuścił 205 Live i od razu inny człowiek. Dostał trochę więcej czasu i pokazał, że w dalszym ciągu potrafi walczyć i nie musi się przy tym wygłupiać. Gibson dobrze nakręcił publiczność i dodał trochę emocji do tego pojedynku.

 

Jinny & Deonna Purazzo vs Dahlia Black & Dakota Kai

Nawet w Nowym Jorku Dahlia została przyjęta jak królowa. Dobry pomysł z drużyną z Nowej Zelandii. Najlepiej w pojedynku wypadła Purazzo, widać bardzo dobrze czuje się jako heel.

 

Atlas Title Number One Contender Match: Donovan Dijak vs Timothy Thatcher

Dijak nie daje o sobie zapomnieć. Jego warunki fizyczne sprawiają, że na galach indy będzie jeszcze trochę bookowany. Ciężko szukać u Thatchera charyzmy i jak jest heelem trudno to odczuć. Najważniejsze, że dobrze poprowadził Dijak i wyszła dzięki temu dobra walka. Teraz czeka go pojedynek o pas mistrzowski.

 

No Disqualification Match: Jimmy Havoc vs Joey Janela

Daj Havocowi walkę bez dyskwalifikacji. Widać, że to jego żywioł i nie ma zamiaru się oszczędzać. Joey nie miał zamiaru być tylko statystą. Numer z krzesłem mistrzostwo, musiałem kilka razy to zobaczyć. Było kilka momentów, że się dziwiłem, że to nie koniec, bo co jeszcze bardziej szalonego można wymyśleć na zakończenie pojedynku.

 

Mark Andrews vs Mark Haskins vs Austin Theory vs Keith Lee

Najpierw mieliśmy trójkę wrestlerów, ale jak dodali Lee to zupełnie zmieniło to cały pojedynek. Keith stał celem numer jeden w tej walce. Miał taką przewagę fizyczną, że jakby nikt mu nie zrobił żadnej krzywdy to by można było to uznać za logiczne. Postawili na szybki spotfest. Dobrze widzieć, że Andrews po kontuzji czuje się bardzo dobrze. Natomiast Austin dostał szanse i pokazał się z dobrej strony.

 

PROGRESS Tag Team Titles Match: British Strong Style © vs South Pacific Power Trip

Wiedziałem, że tej walce będą problemy. Kontuzja Coopera nastąpiła szybko i można powiedzieć, że walka mistrzowska się nie odbyła. Ratowali sytuację handicapem, z którego niewiele dało się wyciągnąć, a ludzie jeszcze myśleli o tym co stało się Cooperem. Szkoda tej sytuacji, bo mogło być bardzo ciekawie.

 

PROGRESS Atlas Title Match: WALTER © vs Matt Riddle

Znani rywale, którzy wykręcili dwie świetne walki. O tej trzeciej też można tak powiedzieć, ale było trochę gorzej niż poprzednio. Znów niesamowite wymiany chopsów i kopnięć. Poprzednio pisałem, że Walter to idealny mistrz, aby jeszcze bardziej wypromować tytuł. Znów postawili na Matta, być może tylko chcieli przedłużyć ten feud. Już wiadomo, że Walter dostanie rewanż i razem z Thatcherem będą walczyć z Mattem na gali w Alexandra Palace.

 

Nie mieli szczęścia do tej gali. Dzień prędzej wypadł im Pete Dunne, a szybko kontuzji doznał TK Cooper i nie został dokończony pojedynek, który mógł być show stealerem. Jednak mimo tych problemów federacja i fani mogą być zadowoleni. PROGRESS podszedł poważnie do tej gali i zrobił mocną kartę. Przez to strata dwóch ważnych pojedynków nie była aż tak odczuwalna. Zdecydowanie najlepszą walką był main event, zaraz po nim no dq match, a spotfest w 4 way matchu oglądało się bardzo dobrze.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-425738
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PROGRESS: Boston

 

Mark Andrews vs Jeff Cobb

Szybko Mark poradził sobie z przewagą fizyczną Cobba i nie był ośmieszany. Właśnie efekowne akcje Andrewsu wyglądały lepiej niz rzuty Jeffa.

 

Jinny vs Deonna Purazzo vs Dakota Kai

Dostały mało czasu, to w trójkę starały się go jak najlepiej wykorzystać. Bez żadnych przestojów dały dynamiczny pojedynek.

 

Travis Banks vs Jack Gallagher

Gallagher znów wyglądał bardzo dobrze. Był czas na zabawne ucieczki, jak również jak kilka interesujących spotów. Muszą go mocno szkolić w rozwojówce, bo dał bardzo dobry speech po zakończeniu pojedynku.

 

Martin Stone vs Matt Riddle

Duża różnica doświadczenia i Matt miał do tego spory szacunek o czym świadczym jego speech. Postawili bardziej na techniczny wrestling, nie mogło zabraknąć mocnych chopsów.

 

Jimmy Havoc vs Zack Gibson

Im mniejsza sala tym Gibsonowi ciężej powiedzieć te kilka zdań. Havoc długo nie wytrzymał bez krzesełka.

 

PROGRESS Tag Team Titles Match: British Strong Style © vs Ringkampf

Walka pod dyktando Ringkampf, Walter momentami sprawiał,. że jego przeciwnicy latali po ringu. Oczywiście nie było mowy o zmianę mistrzów przed galą w Alexandra Palace. Trochę też podgrzali atmosferę między członkami Ringkampf, żeby w przyszłej walce z Mattem za mocno ze sobą nie współpracowali.

 

Mała gala, aż dziwnie się oglądało Progress przed taka publicznością, można było się poczuć jak na Evolve. Można ją pominąć, bo nic wielkiego na niej się nie wydarzyło.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-425788
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PROGRESS Chapter 54: Go To Your God Like A Soldier

 

Connor Mills vs Strangler Davis

Davis po rozpadzie London Riots będzie z rozpędu wygrywał najbliższe walki. Zobaczymy kiedy dostanie jakiś feud i jak będzie prezentował się singlowo.

 

Flash Morgan Webster's 'Wrestling Friends' with Mark Haskins and Jimmy Havoc

Takie segmenty robią bardzo rzadko, dlatego taka rozmowa, a momentami parodia ms wypadła dobrze i nie był to stracony czas. Oczywiście samo prowadzenie feud Havoca z Markiem to już inny temat.

 

Winner decides stipulation #1 for Tag Title match at Chapter 55: Kid Lykos vs Tyler Bate

Mniejsza z tą walką, odbyła się. Sposób w jaki Seven przedstawił stypulację był świetny, szkoda że jego wizja się nie spełni i na konkretny wybór walki trzeba było jeszcze chwilę poczekać.

 

#1 Contender Match: Jinny vs Dahlia Black

Dahilia miała mocno powrót i nie ma się co dziwić, że chcą to wykorzystać. Black robi ciągle postępy, pytanie czy to wystarczy aby zgranąc pas.

 

Winner decides stipulation #2 for Tag Title match at Chapter 55: Chris Brookes vs Trent Seven

Końcówka im sie udało. Bate przestraszony jak zobaczył odwróconego sędziego, a później został wyrzucony przez sędziego przez górną linę.

 

Grizzled Young Vets vs F.S.U.

Klasycznie mały Andrews był obijany przez dwóch złych przeciwników. Drake dużo zyskał w Tagu z Gibsonem. Szukali czegoś dla niego i widać, że Zack może wyciągnąć z niego trochę wiecej.

 

Doug Williams vs Timothy Thatcher

Prawdziwy weteran, już ponad 10 lat mija od kiedy Doug gościł w ROH oraz TNA. Niesamowita technika, tylko zawsze czegoś brakowało by w obu federacjach osiągnąć coś więcej. Thatcher prezentuje podobny styl i od razu było wiadomo, że nie będzie to pojedynek dla wszystkich. Mimo, że Doug nie jest już w życiowej formie został on świetnie przyjęty przez publiczność.

 

Mark Haskins & Jimmy Havoc vs Travis Banks & Pete Dunne

Długo mieliśmy handicap, bo Pete postanowił zająć się komentowaniem, a nie walką. Trudno mu się nie dziwić, w końcu niedługo będzie walczył z Travisem, to po co ma mu pomagać. Do załatwienia była też sprawa Havoca i Haskinsa, którym współpraca nie układała się zbyt dobrze. W końcówce Pete powrócił na ring i zgarnął zwycięski pin będą nielegalnym, ale nie ma co zwracać na szczegóły.

 

Electric Ballroom często miało bardzo dobre karty i fani z innych miast musieli się pogodzić, że tam będą odbywały się najważniejsze gale. Tym razem dwa tygodnie przed Chapterem w Alexandra Palace musieli zadowolić się zapowiedzią najważniejszego wydarzenie w roku. Niestety nie był to popis wrestlingu, ale kilka smaczków dało się wyłapać.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-425865
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PROGRESS Chapter 55: Chase The Sun 10.09.17

 

http://www.wrestling.pl/news-zapowiedz-gali-progress-chapter-55-chase-the.html

 

Karta prezentuje się lepiej niż zeszłoroczny Chapter 36, który był sukcesem frekwencyjnym, ale poziom ringowy szczególnie pierwszej części pozostawiał wiele do życzenia. PROGRESS ma dobry rok i walka o miano najlepszej gali jest postawiana dość wysoko. Dobrze wypromowali 4 pojedynki, a w pozostałej trójce nie ma co się martwić o poziom ringowy.

 

PROGRESS World Title Match

Pete Dunne © vs Travis Banks

To jest oczywista oczywistość, szczególnie że PROGRESS robi to czego chcą fani. Tylko może teraz zrobić psikusa i zostawić mistrza. Travis był faworytem SSS 16 i go wygrał. Wypromował się dzięki Tag Teamowi i później dał radę samotnie. Po części pomogło mu chwilowe odejście Coopera, bo nie musiał przejmować się pojedynkami razem z nim. Zaraz po turnieju Travis od razu stał się faworytem do przejęcia pasa. Trochę dziwnie go później promowali. Więcej przegrywał niż wygrał. Głównie przez interwencję Dunne'a. Pewnie to jest w stylu niedługo zgarniesz pas będziesz na topie, to wypromujemy innych i pokażemy też, że jesteśmy gościnni (przegrane z Lee i Gallagherem). Z drugiej strony Pete podczas prawie już rocznego runu został wypromowany w kosmos. Nawet w ostatnich miesiącach nie przegrał żadnego non-title matchu. Wiadomo nie zawsze to były czyste zwycięstwa, ale jakoś trzeba pokazywać, że to heel nr 1 w federacji. PROGRESS nie miałby problemu znaleźć nowego pretendenta. Jednak mamy największa galę w roku, swój produkt promowany przez kilka ładnych miesięcy, długi feud i mistrza którego przegrana będzie ważnym wydarzeniem.

 

PROGRESS Tag Team Title Ladder Match

British Strong Style (Tyle Bate & Trent Seven) © vs CCK (Kid Lykos & Chris Brookes)

CCK dostali mocne wejście i od razu zgarnęli pasy Tag Team. Wydawało się, że teraz

to ich czas, jednak szybko się zakończył. Ten pojedynek to najmocniejszy kandydat na show stealer. Karta jest tak mocna, że cztery inne pojedynki moga nim być. British Strong Style bez pasów to ostatnio mało znany obrazek. Pytanie czy w federacji sobie jakoś ich wyobrażają bez tytułów albo bez pogoni za nimi. W dalszym ciągu ich występy w NXT nakręcają ich popularność i dobrze by trzymali pasy. Jeżeli WWE ich nie chce ściągać to pewnie zachowają tytułu i będą co jakiś czas przyjmować kogoś znanego. CCK spokojnie poradzi się w midcardzie.

 

PROGRESS Atlas Title Match

Matt Riddle © vs WALTER vs Timothy Thatcher

Starcia Waltera i Matta to już powoli klasyka federacji. Jak już wcześniej pisałem liczyłem na dłuższy run Waltera i pokazanie, że może istnieć coś takiego jak waga ciężka na scenie niezależnej. Matt jednak znów jest mistrzem i wygląda to trochę na sztuczne przedłużanie tego feudu, aby mogli się jeszcze raz spotkać. Dorzucili im Thachera i na pewno nie będzie im przeszkadzać. Ciekawe jak wypadną, bo cała trójka nie lubi szybkiego tempa, a przy takiej ilości osób wypadałoby trochę szybciej działać. Oczekuje wygranej Waltera i tego, że w przyszłości będzie często pojawiał sie na galach i bronił pasa z interesującymi przeciwnikami.

 

PROGRESS Women Title Match

Toni Storm © vs Dahlia Black

Trzeba kuć żelazo póki gorące. Tak można powiedzieć o Black, która dzięki niespodziewanemu powrotowi jest niesamowicie over. Pechowo TK doznał kontuzji, ale to nie powinno być przeszkodą w drodze do sukcesu. Tylko czy Dahila i PROGRESS są na to gotowi. Robi ona regularnie postępy, ale w dalszym ciągu brakuje jej do takiej Toni Storm, która bardzo dobrze prezentowała sie w ostatnich miesiącach, a dzięki MYC jeszcze bardziej zrobiło się o niej głośno. Jednak teraz warto postawić na swoją i na hype jaki się wobec niej utworzył. Kto miał usłyszeć o Toni i pasie ten już usłyszał. Zrobiła ona dobrą robotę dla federacji, jak również dla siebie. Pas dla Black to możliwość rozpoczęcia dłuższych feudów i ukazania dywizji w inny sposób. Jest ona na miejscu i może być na każdej gali. Storm przyjmowała pretendentki co jakiś czas, robiła dobrą walkę i tyle.

 

Deathmatch

Jimmy Havoc vs Mark Haskins

PROGRESS ma kumatych fanów i jak już pokazali im, że między nimi coś jest nie tak to każdy wiedział, że niedługo rzucą się na siebie pięściami. Jak sie okazało nie wywołało to większej reakcji wśród fanów. Nie chcieli turnować żadnego z nich czy robić po prostu walki dwóch gości. Nie wyszło to zbyt dobrze, przepychanki, brawl nie wzbudzał odpowiedniej reakcji. Natomiast podobała mi się ich rozmowa z Websterem, trochę żartów, trochę parodi. Postawili na Deathmatch, jest to domena Havoca, a więc pewnie przegra i przyjmie jakiegoś mocnego bumpa. Mamy juz ladder match i jednak zdecydowali się na jeszcze jedną podobną walkę. Nie często tak się u nich dzieje, ale jak mamy święto to można.

 

8-Man No.1 Contender Match

Zack Gibson vs James Drake vs Eddie Dennis vs Mark Andrews vs Flash Morgan Webster vs Jack Sexsmith vs Strangler Davis vs Chief Deputy Dunne

Można było się spodziewać takie dziwoląga. Największa gala w roku, więc wypadałoby na nią wrzucić tych, którzy wiele zrobili dla federacji w ostatnich miesiącach. Zapowiada się typowy spot fest. Dodali do tego title shota, więc jest jakaś stawka. Ciężko wytypować jednego faworyta. Mogą postawić na sprawdzonego Andrewsa albo Webstera. Mogą też wypromować kogoś nowego Jamesa albo Davisa.

 

Zack Sabre Jr. Open Challenge

Hala została dawno wyprzedana, więc PROGRESS stać na to by było to znane nazwisko i go nie ujawniać. Jak go nie ogłosili to wręcz powinien być ktoś znany, aby fani nie byli zawiedzeni. Nie robiłem dużych poszukiwań, ale Marty Scurll nie ma w tym czasie gali ROH i nie występuje w NJPW. Pewnie, że po raz kolejny oni, ale takie pojedynki można oglądać ciągle.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-425941
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PROGRESS Chapter 55: Chase The Sun 10.09.17

 

O gali z bliższej odległości od ringu. Chociaż nie aż tak blisko. Miejsce miałem około w 10 rzędzie i oglądanie walk było lekko utrudnione. Za mną było jeszcze kilka rzędów i niektórzy decydowali się oglądać galę z tyłu na stojąco. Był telebim gdzie pokazywali co działo się na ringu i pomagał on w odbiorze walki. Bilety były sprzedawane na sektory, a nie na dokładne miejsce. Co było dużym powodem by szybciej przyjść na show. O 14.00 otwierali drzwi czyli dwie godziny przed pierwszym gongiem. Pojawiłem się pod salą około 13.30 i już około 200 osób czekało w kolejce. Przed 14 pewnie drugie tyle było za mną. Wpuszczanie na galę przebiegło sprawnie, a później zajęcie miejsca, obejrzenie i kupie merchu, czekanie w kolejce po piwo sprawiło, że szybko czas zleciał i można było obejrzeć skaczącego Mambo w pre show.

 

PROGRESS Tag Team Title Ladder Match

British Strong Style (Trent Seven & Tyler Bate) © vs. CCK (Chris Brookes & Kid Lykos)

Mocny pojedynek już na sam początek, pewnie nie chcieli by pasy wisiały przez całą gale. Dużo się działo i niestety również po za ringiem. Nie wszystko można było zobaczyć, czasem tylko było słychać okrzyki jednej strony publiczności. Zbliżający się Death Match sprawił, że skupili się tylko na drabinach i zostały one dobrze wykorzystanie, nie zabrakło też elementów humorystycznych. CCK są niesamowicie over. BSS to świetnia heelowa stajnia, ale to właśnie na CCK bardziej skupiali się fani. Pasy znów powrócili do nich i wypadałoby wykreować inny Tag Team, a BSS muszą iść na koniec kolejki.

 

PROGRESS Women's Title Match

Toni Storm © vs. Dahlia Black

Duża szansa przed Black i w dalszym ciągu duży hype na jej osobę. Już po pierwszym minutach można zauważyć, że Storm to wyższy poziom. Dahilia imponowała głównie spinning kickami. Zdecydowali się jednak na Storm, którą wyrwali ze środka 5 Star GP. Mieli pojść w jakąś historię w dywizji kobiet i tak się stało. Jinny popsuła owację dla przegrywającej Black. Mógł być to dla niej miły moment, ale dzięki temu jeszcze bardziej historia poszła do przodu. Jednak przydałby się pas w tle.

 

Marty Scurll vs. Zack Sabre Jr.

Zack spowszedniał angielskim fanom, bo dostał przeciętną reakcję. Patrząc na jego osiągnięcia w PWG, Evolve, NJPW to można było się spodziewać więcej. Czuć było wyczekiwanie na pojawienie się zagadkowego przeciwnika. Jak tylko na telebimie pojawiły się parasole to sala wybuchła i była to najlepsza reakcja na tej gali. Chyba nie tylko ja przewidziałem jego występ, bo ktoś miał parasol Bullet Club. Obaj znają się bardzo dobrze i w niejednej akcji to pokazywali, dobrze było zobaczyć charyzmę Martiego. Scurll pożegnał się fanami. Widać było, że chce walczyć tutaj jak najczęściej, teraz jednak jest gwiazdą ROH i New Japan. Nie zdziwię się jak pojawi się podczas grudniowego Unboxing Live.

 

Death Match

Jimmy Havoc vs. Mark Haskins

Nie jest to mój ulubiony rodzaj walki. Używanie zszywacza na głowie mnie nie kręci, bardziej obrzydza, ale we wrestling chodzi też to takie emocje. Trzeba jednak przyznać, że obaj bardzo się poświęcili. Użytych przedmiotów i bumpów było mnóstwo. Havoc przewodził w tym, ale nie można zarzucić Haskinsowi, że się oszczędzał. Pewnie dla niego było najlepszy pojedynek tego typu. Włączyli w to żonę Marka, ale okazało się, że nie miała ona decydującego znaczenia. Havoc obronił swoją profesję i teraz on powinien zmierzać w stronę pasa mistrzowskiego.

 

PROGRESS Atlas Title Three Way Match

Matt Riddle © vs. Timothy Thatcher vs. WALTER

Dwa razy z rzędu wejściówka Ringkampf. Cała trójka wykonywała chopsy i zdecydowanie najmocniejsze było od Waltera, ale o tym mogłem się przekonać kilka miesięcy temu podczas Carata. Nie było żadnych koalicji stajni, każdy walczył na swój rachunek. Thatcher był w tym pojedynku aktywny, ale najważniejsze rzeczy działy się pomiędzy Mattem i Walterem, znów pokazali, że jest między nimi chemia. Kilka bardzo dobrych akcji i świetna końcówka. Walter znowu mistrzem i teraz czekam na jego dłuższy raz. Niespodziewanie jego celebrację przerwał Wolfgang, który stanął twarzą w twarz z nowym mistrzem. Bardzo rzadko na scenie niezależnej zdarza się, aby ściągano wrestler by tylko pojawił się w ringu.

 

PROGRESS World Title #1 Contendership Eight Way Scramble Match

Chief Deputy Dunne vs. Eddie Dennis vs. Jack Sexsmith vs. James Drake vs. Mark Andrews vs. Morgan Webster vs. Strangler Davis vs. Zack Gibson

Dużo ich było, wejściówki trochę potrwały, a Gibson jeszcze musiał dać swojego speecha. Dodatkowo zrobił jeszcze kółeczko wokół ringu. Niesamowite jak publiczność uwielbia na niego buczeć i przeszkadzać w powiedzeniu czegoś. Na tym wszystkim dużo zyskuje Drake. Pojedynek to szybki spotfest, dużo skoków po za ring, nawet jednego wyrzucili. Bardzo dobrze to się oglądało, oczywiście to wszystko co się widziało, nie dało rady przy tylu osobach zobaczyć każdą akcję. Postawili na Marka, jednak wydarzeniem był heel turn Dennisa. Po raz pierwszy będąc na gali na żywo doznałem totalnego zaskoczenia, świetny moment. Ostatnio przy takich turnach publiczność cieszy się. Tym razem wszyscy byli mocno wkurzeni i Dennis stał wrogiem numer 1 w przeciągu chwili. Brawa dla federacji, że nie robili żadnych sygnałów, że coś jest nie tak, ale odwrotnie jak to czują się razem wspaniale. Dzięki temu dali wszystko duże zaskoczenie.

 

PROGRESS World Title Match

Pete Dunne © vs. Travis Banks

Najważniejsza walka tego dnia, być może nawet całego roku. Publiczność była zdecydowanie za Travisem. Gala trwała już długo, o czym mogłem się przekonać. Obok dwóch pijanych kolesi kibicowało Dunne'owi głośno chantując. Nie przeszkadzało im też cieszenie się jak Travis udanie kick outował. Jak BSS pojawili się z młotami to oszaleli i zaczęli krzyczeć Triple H. Co do tych młotów, to cała trójka wchodzi na ring i człowiek się zastanawia kto zaraz pomoże Travisowi. Wybawcą okazał się sędzia, który zabrał jednemu młot i już nikt nie miał odwagi mu podskoczyć. Można czepiać się logiki, ale to był zabawny moment. Pojedynek do jakich przyzwyczaił nas Pete, musieli pojawić się Bate i Seven. Liczyłem, że ktoś nowy może Banksow, ale znów pomogli mu CCK. TK Cooper kręcił się po sali z kostką i gipsie, ale go nie wykorzystali jak nie byl sprawny. Były bodajże bumpy trzech sędziów. To wszystko wykreowało duże emocje i mnóstwo near falli. Travis przejął pas co spotkało się z wielką radością fanów i celebracją razem z CCK oraz rodziną. Teraz ważne miesiące przed Banksem pokazania jak będzie sprawował się jako mistrz.

 

Oglądając galę na żywo wiele rzeczy jest interesujących, czasem nawet za dużo, nie mówiąc o chantowani. Sala była duża przez to nie zawsze publiczność się dobrze zorganizowała. Nie sprzyjało to też wyszukanym chantom, których było bardzo mało. Nie zmienia to faktu, że atmosfera była bardzo dobra i kilka razy dało się odczuć, że jest tam dużo osób. Sama gala bardzo dobra i można wyróżnić trzy męskie pojedynki mistrzowskie, ale o pozostałych pojedynkach nie można powiedzieć, że były słabe czy przeciętne. Było specjalne pomieszczenie obok gdzie wrestlerzy przed i podczas przerwy sprzedawali merch, a do niektórych były długie kolejki. Zdjęcia można było sobie zrobić po gali. Z ważniejszych osób brakowało Toni i Marty (był tylko w przerwie). Największym zaintereswaniem cieszyli się BSS i Travis Banks. Do niektórych trochę trzeba było poczekać, ale udało się zrobić kilka wspólnych zdjęć.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-426070
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dragon Gate Dangerous Gate 2017

 

-Shachihoko Boy, Gamma vs Shun Skywalker, Hyo Watanabe- Momentami dynamiczny opener, ale miałem wrażenie, że trwa za długo. Młodziki są OK, tylko ten Gamma mi wadzi, a trochę go tu było. Tyle dobrze, że nie wygrał.

 

-BxB Hulk, Kzy vs Don Fujii, Jason Lee- Jason Lee to gość, który w CWC odpadł w pierwszej rundzie w walce z Richem Swannem. Widać było, że trochę tu odstawał, w końcu roster DG to w większości ludzie zgrywający się ze sobą od wieeelu lat, ale jak na pierwszy występ - nie było źle. Niech posiedzi dłużej w Japonii i będą z niego ludzie. Reszta - standardowo spoko. Nawet Fujii mi dziś nie wadził. Plus za próbę Kamehameha :D

 

-Jimmy Kagetora vs Yosuke Santa Maria- Yosuke to dobry wrestler, znowu to pokazał, ale gimmick ma wkurwiający. Jak Kagetora wparował z tą kozacką maską, już wiedziałem, co się szykuje za spot. Wstyd oglądać takie sceny. Chwała im za to, że sporo im zajęło dotarcie do tego fragmentu, a po tym było jeszcze trochę normalnej walki. A nearfalle im wychodziły. Naprawdę niezłe to było, pomijając transowe elementy. Pas zostaje u Kagetory, uff.

 

-Naruki Doi, Masato Yoshino, Ben-K vs Eita, Takehiro Yamamura, Kaito Ishida- Ringowo świetnie - 6 man Tag jak każdy w DG, rozkręcają się z każdą minutą i pod koniec ciężko oderwać wzrok. Brakowało tylko jakichś pasów w tle. To było w sumie o nic, przez co mało mnie interesował wynik. Ale wygrali fajniejsi.

 

-CIMA, Dragon Kid vs Big R Shimizu, Kotoka- Też dobre, jednak brakowało mi emocji. Skoro DoiYoshi nie dali rady zdobyć pasów, Shimizu i Kotoka nie mieli prawa. Reign CK-1 trwa i będzie trwał jeszcze kij wie jak długo. Chyba już pobili jakiś rekord. Szkoda, że nie zrzucili tytułów na poprzedniej większej gali.

 

-Unit Disbands No DQ Elimination Match: Genki Horiguchi H.A.Gee.Mee!!, Ryo "Jimmy" Saito, Jimmy Susumu, Jimmy K-ness J.K.S., Jimmy Kanda vs Shingo Takagi, T-Hawk, Takashi Yoshida, El Lindaman, Punch Tominaga- Hardcore made in DG? Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek to widział. Co jak co, powiew świeżości. No i nie przeginali z użyciem przedmiotów, dzięki czemu poziom ringowy był wysoki. Obiecali drut kolczasty - nie zastąpili nim lin, ale był na kiju bejsbolowym, kilku wielkich dechach, na stole i krześle, pod koniec i na rękach. Niemal każdy spot był znaczący. Non stop coś się działo. Jeśli można się czegoś czepić, to overbooking Susumu, który został sam na końcu i wstawał po... Piledriverze przez kolczasty stół i finisherach Shingo i T-Hawka na stos krzeseł, a potem po kolejnych bombach. Już myślałem, że przegną i Jimmy to ugra, ale finalnie Hawk go zaorał. Właśnie, T-Hawk wreszcie był w ważnej walce wysoko w karcie i wygrał. A już myślałem, że nigdy tego nie zobaczę. Zniszczył stajnię, która panowała dłużej niż wszystkie inne na ten moment(jak nie w ogóle, a na pewno jest w czołówce długości panowań). Jimmyz przeszli do historii i odeszli z pierdolnięciem. Ciężko się będzie przyzwyczaić znowu do ich starych ksywek. Kozackie starcie.

 

-YAMATO vs Masaaki Mochizuki- Skupili się na nogach, co nie powinno dziwić. Pierwsze 10 minut to leżenie na glebie i suby. Potem zaczął się festiwal kopnięć. Dżizas. Oglądanie tych stiffowych kopów aż bolało. A było tego od cholery, z domieszką kilku Gallarii dla odmiany. Zajebiste. I cholernie cieszy mnie wynik. Pociągnąłbym walkę ciut dłużej, zdziwiło mnie, że YAMATO jeszcze nie wstał po ostatniej akcji, ale co tam. Mochi ma prawie pięć dych na karku, a wcale tego nie widać. Gość jest wybitny. Ten reign z pasem może być jego ostatnim, ale jestem pewien, że będzie świetny. Dawno mnie tak nie cieszyła zmiana mistrza.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-426142
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  7
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.09.2017
  • Status:  Offline

PROGRESS Chapter 55: Chase The Sun

 

 

British Strong Style vs CCK - ****

Ładny opener. Rozgrzali publikę małym spot festem, dragon suplex w drabinę cudowny. CCK są bardzo over z publiką i dobrze, że zgarnęli pasy na starcie gali. Panowie z BSS pewnie co raz częściej będą pojawiać się w NXT, więc czas na nowych pretendentów. Na początku czułem lekki niedosyt tą walką, ale była ona jedyną, która obejrzałem dwa razy i ostatecznie mam o niej bardzo dobre zdanie, a ocena jest według mnie bardzo adekwatna.

 

 

Toni Storm vs Dahlia Black - **3/4

Największym problemem tej walki jest jej czas. Wyglądało to jakby miały wejść do ringu i w jak najkrótszym czasie skończyć to starcie. Historii też w tym żadnej widać nie było. Pojawiło się też parę botchy i innych niedociągłości. Jednak jak na kobiety i tylko 7 minutowy pojedynek całość wyszła dosyć solidnie (podobała mi się końcówka) i spokojnie można rzucić okiem na tą walkę, mimo że trzeba szczerze powiedzieć to było najsłabsze starcie tego wieczoru. Toni broni, a Black ma co robić z powodu ataku po walce, rozwiązanie jak najbardziej poprawne.

 

 

Zack Sabre Jr. vs Marty Scurll - ***3/4

Open Challenge zawsze jest czymś ciekawym i tak było też w tym przypadku. Zack jest dla mnie zawsze gwarancją przynajmniej solidnej walki, a tu dostaje rywala doskonale mu znanego, czyli Marty'ego, który zalicza największy pop gali. Ile razy już to starcie widzieliśmy? Na prawdę dużo, ale to nie przeszkodziło Panom dosłownie w niczym. Płynne kontry i wykonywane akcje, żywa publika - wszystko im zagrało. Szczególnie dobrym motywem było uderzenie parasolką przed gongiem, sprawiło to że uniknęliśmy 5 minutowych head locków itp. co nie było im potrzebne skoro walczyli ze sobą już tyle razy. Sabre wygrał, ale nikt nic nie stracił, czyli dobrze rozplanowana końcówka, bo klepanie w mate nie było akurat tutaj do niczego potrzebne. Speech po walce bardzo przyjemny.

 

 

Jimmy Havoc vs Mark Haskins - ****1/2

Było wszystko co chciałem zobaczyć, a nawet dużo więcej. Różnorodność w używaniu przedmiotów, solidne tempo, duże poświęcenie zawodników i przede wszystkim dobrze sprzedana historia. Ostatecznie Haskins nie dał rady pokonać Havoca na jego terenie, ale świetnie wpasował się w stypulacje. Do tego bym zapomniał o na prawdę wiarygodnych near fallach. Walka gali, polecam zdecydowanie.

 

 

Matt Riddle vs WALTER vs Timothy Thatcher - ***3/4

Ta walka musiała wyjść dobrze przy takim połączniu stylów. Thatcher im nie przeszkadzał, a nawet pomógł, a pojedynki Matta i Waltera wyglądały już jak klasyka. Mocno zabookowany Riddle nie stracił za dużo, a pas wraca do Waltera czyli bardzo dobra decyzja. Pojawienie się Wolfganga dosyć niespodziewane, więc zdecydowanie na plus. Na jego ewentualną walkę z Walterem nie czekam, bo Wolfgang jest dla mnie maksymalnie przeciętny. Matthew może zakręci się koło głównego tytułu? W końcu pokonał dosyć nie dawno obecnego mistrza, wiadomo w jaki sposób, ale jednak pokonał.

 

 

Chief Deputy Dunne vs Zack Gibson vs James Drake vs Strangler Davis vs Eddie Dennis vs Mark Andrews vs Flash Morgan Webster vs Jack Sexsmith - ***1/4

Bardzo przyjemny pojedynek, który tak jak można było się spodziewać pełnił role spot festu. Wygraną dostał sprawdzony Andrews, co mnie nie dziwi bo na niego właśnie stawiałem. Wszystko zamknął bardzo dobry i niespodziewany heel turn Dennisa - za to znów duży plus, bo z walki z dupy wyciągnęli coś więcej niż tylko kolejnego pretendenta do pasa.

 

 

Pete Dunne vs Travis Banks - ****

Bardzo przebookowane to było. Z jednej strony dostajemy wygraną tego underdoga, który pokonał wszystkie przeciwności i ku ucieszy publiki został mistrzem. Niby dostaliśmy serie wiarygodnych near falli, ale no właśnie, czy one były takie wiarygodne? Zawsze pozostaje ta nie pewność czy odkopie, ale z każdym kolejnym finisherem ta nie pewność była mniejsza. Ostatecznie dostaliśmy przepakowaną interwencjami i finisherami walkę. Mało było tego dobrego wrestlingu, który Pete i Travis mogli nam sprzedać. To były w sumie te negatywne strony walki, ale skoro ocena jest tak wysoka muszą być przecież też te dobre? No i oczywiście są. Zacząć można od sprzedania postaci - Dunne, czyli ten skurwysyn, który ma wyjebane na zasady i przeciwnika i zrobi wszystko żeby tylko obronić tytuł i iść do domu, a publika go nienawidzi, a po drugiej stronie Banks, czyli wspomniany wcześniej underdog, czyli idealna przeciw waga dla mistrza. Do tego jeśli już dochodziło do walki czysto wrestlingowej była ona na najwyższym poziomie. Najważniejszy jednak w tej walce był klimat tego ME i najważniejszej walki gali jak i roku. Interwencje, ataki na sędziów, czy nawet ta środkowa lina, która dodała jeszcze więcej do obrazka tego chaosu. Widać było, że stawka jest wysoka i wszystko na koniec dopełniła wygrana tego dobrego. Klasyczna historia underdoga, która została dobrze opowiedziana, szkoda że po prostu w tym wszystkim przesadzili, bo odbiór i ocena walki mogły być znacznie wyższe.

 

 

Ocena gali - 9/10

Mój kandydat do gali roku. Tylko walka kobiet odstawała poziomem a i tak nie była taka zła. Wszystkie inne walki na wysokim poziomie na czele z pojedynkiem Havoc vs Haskins. A co ważne gala nie ograniczyła się do samych walk i poziomu ringowego, dostaliśmy też takie momenty jak powrót i speech Scurlla, pojawienie się Wolfganga czy heel turn Dennisa. Do tego dochodzą oczywiście takie momenty jak ten najważniejszy, czyli triumf Banksa. Każdy fan wrestlingu znajdzie tu coś dla siebie i to jest właśnie najlepsze. Lubisz spot festy niczym z PWG? Ladder match i 8 man match są dla ciebie. Lubisz hardcore niczym z CZW? Haskins vs Havoc spełni twoje oczekiwania. Jesteś fanem dobrego technicznego wrestlingu? Sabre vs Scurll i Triple Threat na pewno będą się podobać. Aż w końcu lubisz wrestling w stylu WWE, czyli storyline + klasyczna walka bez jakiegoś narzuconego stylu? ME właśnie miał taki styl. Gala oferowała wrestling na najwyższym poziomie i do tego bardzo zróżnicowany, dlatego sądzę że każdemu się spodoba. Z minusów wymieniłbym tylko za mało czasu dla walki kobiet, przebookowany ME i przewidywalność walk, bo wszystkie wyniki trafiłem. Jeśli jednak ktoś nie jest z federacją na bieżąco to ten ostatni minus znika.

Ostatecznie już podsumowując, gala była świetna i polecam każdemu do obejrzenia, nawet jeśli nie jest z brytyjskim wrestlingiem na bieżąco.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-426161
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA 2017 Night 1

 

-Xavier vs Cage- Małpy zwykle się wyróżniają swoimi skillami. Problem jest wtedy, kiedy się taką wrzuci naprzeciw Alpha Małpy. Przy Cage'u żaden cruiser-lotnik nie będzie się prezentował okazale. Brian umie to samo, a jest koksem. Nadal do mnie nie dotarło, że przegrał. Dezmond pewnie pokaże klasę w kolejnej rundzie, jeśli dostanie kogoś podobnego do siebie, ale Cage'a będzie brakować.

 

-Scurll vs Webster- Morgana wcześniej nie widziałem. Wypadł spoko. Fajny nearfall na start, ładne tempo narzucili, w sumie wyszedł z tego przyjemny pojedynek, ale poza tym startem nie pamiętam już nic. Wracać do nich nie będę. A za samym Martym jakoś szczególnie nie przepadam.

 

-Fenix vs Horus- Tu się spotkało dwóch latajców pasujących do siebie. Niezłe widowisko. Miło, że exDragon Azteca ma okazję się pokazać. Ale przez Fenixa przejść nie mógł. Ten może cisnąć do samego końca.

 

-Riddle/Cobb vs K.Lee/Dijak- Trzech freaków i mały Matti, którego bym stamtąd wywalił. Wolałbym Triple Threata. Riddle jest dobry, ale w takim towarzystwie przepada. Jeff i Keith jako atletyczne bestie już są nam znane, a Donovan w ringu też wypada naprawdę nieźle. W sumie to przed walką pokazał też więcej charyzmy niż przez cały okres w ROH :twisted: Rozwaliło mnie, że Matt zgarnął tu zwycięski pin.

 

-Penta vs Sydal- Zwykle nie zastanawiam się, jakie mogłoby być story w takich indysowych walkach "o nic". Tutaj jednak nie mogłem się skupić na akcji. Jakoś mi nie leżało to połączenie. Nie robili nic złego, jednak omijając to starcie, nie straci się nic. Ot, Pentagon jest w kolejnej rundzie.

 

-Sabre Jr vs Rock- Są tu nowi goście, o których słyszałem, a jest też Jonah Rock, o któego istnieniu nie miałem pojęcia. I niewiele traciłem. Nie wyróżnia się. Do tego wybitnie się nie zgrał z Zackiem. Nie podobało mi się. Oby Sabre trafił na jakiegoś technika na kolejnej gali.

 

-Ricochet vs Flamita- Parę lat na to czekałem i się nie zawiodłem. Drobny botch wybaczam, trochę szkoda, że nie zrobili pewnej akcji z DG na linach (polecam wygooglować), ale i tak poszaleli. Najlepsze starcie dzisiaj. Niech Flamita szaleje na ringach PWG jak najczęściej. I cieszmy się Rico, póki możemy.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-427297
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

BOLA 2017 Night 1

Brian Cage vs Dezmond Xzavier – Może nie miało to oszałamiającego tempa, ale walka przyzwoita. Rozkręcili się, choć publiki z krzeseł nie podnieśli. Na pewno zaskakujący awans Xzaviera. Będą z niego ludzie, bo te wszystkie fifraki wychodzą mu z niebywałą łatwością. Ale to jeszcze nie czas, żeby przechodzić Cage’a.

 

Marty Scurll vs Flash Morgan Webster – Gadka Marty’ego i ten pierwszy pin mocno ustawiły ton całego pojedynku. Fajnie to rozegrali. Dali się sobą nacieszyć, wchodząc też w częste interakcje z fanami. Brakujący element u poprzedników.

 

Rey Fenix vs Rey Horus – Motyw z odbiciem się plecami od lin – mistrzostwo. Potem to wyrzucenie w powietrze – cholernie efektowne. Mieli tylko jeden mankament – nie zakończyli walki żadnym z nich. Nie postawili tej kropki w momencie, gdy euforia była największa. Zamiast tego poczekali na opadnięcie emocji i potem nie do końca płynnie finishowali.

 

Cobb & Riddle vs Dijak & Lee – Kosmiczny Mecz <3 Ogółem to Dijak i Keith, wypadli bardzo fajnie jako drużyna. Kilka akcji dawało radę. Może poza tym Powerbombo-Chokeslamem, który wcale nie robił jakiegoś wielkiego wrazenia. Dzików oglądało się bardzo przyjemnie, aczkolwiek heelowie za łatwo polegli. Mocno przeważali, byli na skraju zwycięstwa, a potem jedna akcja i po zawodach. RKO Outta Nowhere normalnie.

 

Penta El Zero M vs Matt Sydal – Peace & Love. Czasami warto się nie odzywać. Do tego momentu gali, to zdecydowanie najsłabszy pojedynek, który w ofercie nie miał na dobrą sprawę nic godnego zapamiętania.

 

Zack Sabre Jr vs Jonah Rock – Jonah Rock (Kto?!) w ofensywie przez większość pojedynku. Facet wyglądał ok... gdyby to nie było PWG. Tu było czuć, że jest zbyt toporny i ringowo są to dla niego za wysokie progi na ten moment. Wypadli słabiej niż poprzednicy...

 

Ricochet vs Flamita – Esencja PWG, kiedy widzisz, że wrestling wciąż możę Cię zaskoczyć, że walki cieszą, a momentami potrafią nawet zachwycić. Końcowy pin mógłby (powinien!) być ciekawszy. A swoją drogą, Ricochet to jakiś fenomen. Niby nie należy do moich ulubieńców, niby nie jest nazwiskiem, na myśl o którym się zachwycam i napalam na walki z jego udziałem (przesyt może), a jak zaczynam oglądać go w ringu, to mi niesamowicie imponuje. Nie sposób przejść obojętnie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-427298
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

PWG Battle of Los Angeles Night 1

 

Brian Cage vs Dezmond Xavier

Pojedynek się po prostu odbył. Kawałek dobrego wrestlingu i nic więcej. Dezmond przeszedł dalej a ja to popieram... Cage to już wyjadacz w PWG a chciałbym oglądać w turnieju też ludzi nowych.

 

Marty Scurll vs Flash Morgan Webster

Piękny był ten pierwszy near fall trzeba im to oddać. Pewien byłem, że to koniec. Walka mi się podobała, Webstera widziałem chyba po raz pierwszy(mówię chyba bo nie pamiętam go z żadnej z walk kwalifikacyjnych do CWC) i zrobił na mnie dobre wrażenie. Scurll na stałym poziomie, dbający o wrestling i o entertainment. W tym przypadku akurat cieszę się, że stały bywalec przeszedł dalej... nie będę ukrywać, że należę do Villian Club ^^.

 

Rey Fenix vs Rey Horus

Flipy robili piękne, nie dziw, że podnosiły one ludzi z krzeseł ale między ów flipami niewiele się działo. Zapewne jest to wina kontuzji Horusa... nie wiem jak poważny był/jest ten uraz kolana ale szacun dla Azteci za przewalczenie kolejnych dwudziestu minut.

 

The Chosen Bros vs MonStars

Bardzo dobra walka w którą cała czwórka włożyła cholernie dużo wysiłku. Walczyli jakby fakt, że mają przed sobą jeszcze pojedynki turniejowe zupełnie się nie liczył, jakby nie czekały na nich jeszcze dwie noce wrestlingu. Dużo pięknych akcji. Mi akurat podobało się połączenie powerbomba z chokeslamem na kolano, akcja wyglądała jakby przełamała Riddle'a na pół, wyszło kozacko. Finish też wyszedł pięknie, czysty nokaut kolanem, gdyby Keith Lee się po tym podniósł to byłby to spory bullshit.

Jedyne zastrzeżenie jakie mam jest takie, że Riddle i Cobb to wciąż dla mnie singlowi wrestlerzy. Prawdę mówiąc w tej walce MonStars byli lepszym Tag Teamem choć to właśnie oni byli zlepkiem.

 

Penta El Zero M vs Matt Sydal

Przyznam, że przy oglądaniu kolejnych dwóch walk pokierowałem się opiniami kolegów wyżej. Oglądałem jednym okiem więc nie napiszę raczej niczego konstruktywnego. Może tyle, że kontra shooting star pressa podeszwami wyszła miodzio.

 

Jonah Rock vs Zack Saber Jr.

Musiałem ominąć galę na której Chuck Taylor został mistrzem ^^. O tej walce podobnie jak o tej wyżej niczego konstruktywnego nie napiszę... ale powiem, że może Rock się rozwinie a wtedy bardzo chętnie zobaczę go w PWG ponownie. Też typka nie znam ale niech się pokaże, a nuż zainteresuje się nim ktoś jeszcze.

 

Ricochet vs Flamita

Pływali po tym ringu, Tag Team Match podobał mi się bardziej ale to była druga najlepsza walka gali.

Skoro poruszono temat Richocheta to również się o nim wypowiem... jest najlepszym cruiserem jaki obecnie bawi się w wrestling. A uważam tak bo gość dojrzał w ringu i potrafi zrobić coś więcej niż zabijać się robiąc swoje lucha shit. To jest gość, który zrobi dobry pojedynek z każdym, w każdym stylu... chyba właśnie to sprawia, że nie można przejść obok niego obojętnie. Przed walkami exPumy też nie skaczę z radości chcąc go zobaczyć ale zawsze kończę ją usatysfakcjonowany jego występem.

Highlight walki: zbotchowany 450 Splash, Flamita ląduje nieciekawie, wybija/łamie(?) sobie palec, prosi Ricka Knoxa aby go nastawił... szacunek +100%... oryginalny Sin Cara zatrzymałby walkę :twisted: .

Edytowane przez DashingNoMore
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-427308
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 2

Donovan Dijak vs. Trevor Lee – Zaskakująco (jak na skład) fajny pojedynek. Z Lee mają o tyle łatwiej walczyć, bo gośc jest nienawidzony i z miejsca podzial face/heel jest ustanowiony, co w PWG rzadko ma miejsce. Dijak pokazał kilka akcji, Trevor trochę powkurwiał – naiwnie by było oczekiwać więcej.

 

Sammy Guevara vs. Joey Janela – Jak na tak mało wypromowane nazwiska w PWG, to wypada podkreślić, że się troche podpromowali. Jeśli moim jedynym zarzutem jest „czemu tak krótko”, to musiało być dobrze. Te kilka dodatkowych near-falli dałoby im show-stealera, a taki dałby im lepsze dni w federacji.

 

Travis Banks vs. Mark Haskins – Springboard Enzuigiri kończy walkę? Albo Haskinsowi naprawdę się coś stało, albo faktycznie przespał temat. Rozpaczać nie mam zamiaru, bo do tego momentu pojedynek był dość słabiutki (jak na standardy PWG). Słabszy od Scurlla z Websterem.

 

LDRS vs. Ricochet and Sydal – Niby wszystko spoko, ale jajec mi to nie urwało. Od każdego z osobna widziałem już lepsze rzeczy. Ta kompilacja mnie nie ruszyła. Ogółem to Ricochet powinien poszukać innego partnera.

 

Jeff Cobb vs. Sami Callihan – Oj, słabiutkie. Tyle zdołałem napisać.

 

Matt Riddle vs. Michael Elgin – Riddle jako ten nie do zatrzymania, i Elgin jako ten nie do ruszenia. Pasowali do swoich ról idealnie. Jest chemia.

 

Keith Lee vs. Walter – Aj, znowu ten mankament, gdzie jeden beszta drugiego, a potem pojedynczy cios obraca wszystko o 180 stopni i kończy pojedynek. Do tego momentu, oglądało się to całkiem spoko. Szczególnie Waltera.

 

The Elite vs. Pentagon, Fenix & Flamita – Wczoraj tak chwaliłem Ricocheta, ale Fenix jak wskoczy na liny, to też człowiek kręci głową z niedowierzania. Niby nie część turnieju, ale zasłużony koniec drugiego wieczora. Walka pełna widowiskowych akcji. Pokaz wrestlingu, który doceni każdy. Dobrze, że po tej ostatniej kombinacji, którą zebrał na łeb Fenix, nie postanowił wstać (z popiołów) i przeciągnąć szali na korzyść swojej ekipy. Tego by było za wiele.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-427309
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA 2017 Night 2

 

-Dijak vs T.Lee- Po pierwszym spocie mogło być po zawodach... Na szczęście z karkiem Dona nic się nie stało. Niezłe to było. Trevor zawsze w PWG pokazuje, jakim jest kozakiem, a Donovan też daje radę w ringu, co w Indysach bardziej rzuca się w oczy - w ROH bardziej doskwierał "gimmick faceta w gaciach", tu to nie wadzi. Fajnie, że przeszedł dalej.

 

-Guevara vs Janela- Janeli nie znam. Wlazł tu na zastępstwo. Nie dziwię się, że nie był w pierwotnych planach, bo ten "Bad Boy" niczym się nie wyróżnił. Nie reprezentuje poziomu tej fedy. To było show Sammy'ego. Na fikołkach się zna, co jak co. Końcówka - Burning Hammer na krzesło... i kickout. Really? Wstawanie po czymś takim może dałoby się od biedy wybronić w jakiejś wielkiej walce(choć też byłoby gnojone), ale tutaj?...

 

-Banks vs Haskins- Fajny był moment, kiedy Travis na luzie odbijał rzucane w niego krzesła. Nic więcej nie zapamiętałem. Takie zwyczajne, bez szaleństw. No nie porwali mnie. I końcówka jakaś dziwna. Banks idzie dalej, ale mam wrażenie, że na rundzie drugiej na pewno się skończy.

 

-Scurll/Sabre Jr vs Ricochet/Sydal- Leaders of the New School - nie leży mi ten team jak cholera. Ciągłe heelowe zagrywki, które spowalniają walkę i usypiają. A da się być mendą i nie nudzić, patrz: Bucksi. Dobrze, że za rywali mieli wybitnych latajców. Jak wkraczali do akcji, zapominałem, że tu była jakaś nuda.

 

-Callihan vs Cobb- Z szybkiego początku przeszli do turlanek poza ring i tempo niestety okrutnie siadło. Wadziło to tym bardziej, że to najkrótsza walka turnieju, więc spodziewałem się ciekawego sprintu. Słabiutko, ogromny zawód.

 

-Elgin vs Riddle- Pozy pod publikę, smack talk, Superman Punch, okazjonalny brak sellingu. Jak Mike usiadł przy fanach, ci go chłodzili czapkami. To nie była najlepsza walka, ale pod kątem rozrywki mogło się podobać. Na pewno ludziom na żywo podeszło to bardziej. Matt wygrał - szczerze? Wolałbym Big Mike'a.

 

-K.Lee vs Walter- Dwóch gigantów się nawala. Gdyby Dablju szukało byków dla Joe czy Strowmana, tu mają dwóch. Spoko pojedynek, raz na jakiś czas fajnie coś takiego obejrzeć. Choć w przyszłości dobierałbym im innych rywali. Keith sobie zarąbiście radził z lotnikami, Walter pewnie wolałby techników (co oceny z przyszłych gal potwierdzają, czekam).

 

-Omega/Bucks vs Flamita/Fenix/Penta- Bardzo dobre. Co tu pisać? Wszyscy już wiedzą, jak takie walki wyglądają w PWG. Masa kozackich akcji. Może nie była to najlepsza ze wszystkich, ale i tak ciężko narzekać. A dla jednego z fanów, który mógł pomóc przy jednej z akcji, była to pewnie najlepsza gala ever.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-427319
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 3

Ricochet vs Dezmond Xavier – Spory test dla Xaviera, bo walczył ze swoim mistrzem (nawet jak nim nie jest oficjalnie, to powinien nim zostać). Sprawdzian zdany na 3+. Solidnie, ale bez fajerwerków, których moglibyśmy po nich oczekiwać. Przyznam, że wpadła ta walka w ten niemiły schemat, gdzie ten co ma przejść dalej, raczej skupia się na zbieraniu ciosów.

 

Travis Banks vs Marty Scurll – Powielenie schematu gadki Martyego, nie przyjęło się jak w pierwszej rundzie. Sama walka tez mnie specjalnie nie ruszyła. Solidna.

 

Keith Lee vs Donovan Dijak – Fuck, ale to było dobre. Wreszcie near-falle, wreszcie niepewność kto wygra, i dwóch wielkich, którzy prezentują wysportowanie godne cruiserów. Kolejna mega reakcja na Keitha. Gość powinien wygrać całość.

 

Rey Fenix vs Zack Sabre Jr – Jak chcieli się kulać w parterze, to dostali najgorszy możliwy spot na gali. Wejść po dwóch latających gigantach, i temperować Fenixa w parterze, to samobójstwo. Do tego botchuś na koniec.

 

Jeff Cobb vs Sammy Guevara – Słabizna. Sammy trochę polatał, Cobb go przytulił i spinował.

 

Matt Riddle vs Penta El Zero M – Ale wymiany Destroyerami, to jeszcze nie widziałem. Niby spoko, ale rozmieniło na drobne ten mocarnie wyglądający chwyt. Poza tym małym zgrzytem, dobrze mi się to oglądało.

 

Travis Banks vs Ricochet – Patrząc na całokształt, zachłysnęli się troche tym Banksem. Mistrz Progressu wcale nie jest jeszcze takim kozakiem. Na tle tych 3 nocy, nie dał żadnej walki, po której bym powiedział „ale kozak”. Nawet nie wiem, czy to nie był najsłabszy Ricochet w BOLA 2017.

 

Keith Lee vs Rey Fenix – Że już? Że to wszystko? Zawiedli mnie. Fajna dwojka, samograj w PWG (duży vs mały), ale chyba nakazali im się spieszyć. Nikogo takie coś nie ruszy. Z chęcią bym ich zobaczył na innej gali, nie w turnieju.

 

Jeff Cobb vs Matt Riddle – Kolejny raz – spieszymy się. Nie było to godne walki dwóch Tag Team partnerów. Bez tragedii, ale...

 

Team Janela vs Team Trevor – Nareszcie jakieś luźniejsze podejście. Tego mi było trzeba, bo zaczynałem tęsknić za subtelnym comedy wrestlingiem w PWG. Widać było, że dali im wolną rękę i kazali się bawić – i zapewnić czas na odpoczynek finalistom. Ten Jonah taki najmniej znany, a chyba moment walki idzie na jego konto, kiedy Webster nokautował wszystkich z główki.

 

Ricochet vs Keith Lee vs Jeff Cobb – Fajne… do pewnego momentu. Za szybko Keith Lee poległ z samym Ricochetem. Na pojedynku samej dwójki sporo można było ugrać. Poza tym, sam fakt zwycięstwo Ricocheta mnie trochę boli. Wiem, że go chwaliłem na przestrzeni całego BOLA, ale cholera, to był rok Keitha.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/237/#findComment-427324
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      TNA iMPACT! 09.01.2025 The System vs. Eric Young & Steve Maclin & Jonathan Gresham: Dobry opener, dynamiczny i z przyjemnym tempem, jak na 6-Man.  Maclin wypadł tu jak totalny killer, a KIA to zawsze świetne zakończenie. Natomiast powiem szczerze, że ten atak po walce z krzesłami i Greshamem wyglądał dość dobrze, brutalność i dobrze bo Systemu cała federacja nienawidzi, musiało się tak skończyć. Joe Hendry Promo: Hendry umie opowiadać historie, nie ma co. Hendry naprawdę fajnie sprzedaje swoją drogę na szczyt – od judo po bycie muzykiem do bycia jednym z najbardziej over workerów w 2024 roku. Plus, te jego wspomnienia o Kurt Angle vs. Samoa Joe na Genesis idealnie budują hype na jego walkę o pas, która jest na Genesis, 16 lat później. Ten segment był stonowany, ale przy okazji motywujący, mam nadzieję że wygra ten pas bo Nemeth nie jest takim mistrzem jakiego oczekiwałem od zawodnika takiej klasy i doświadczenia.  Léi Yǐng Lee vs. Savannah Evans: Trochę zaskoczenie, że Savannah już przegrała, zwłaszcza że wróciła niedawno. Lee ma ciekawy styl i Thunderstruck to świetne wykończenie, ale walka jakoś szczególnie mnie nie porwała. Spoko na rozgrzewkę, ale bez szału. Mike Santana i gauntlet z The Northern Armory: Santana to totalny badass. Widać, że fani złapali klimat z tym „bald ass head” Alexandera, co jest hitem. Segment z DQ trochę zamieszany, ale działa – buduje dalsze starcie na Genesis. C4 Spike od Josha wyglądał, jakby połamał Santanę, siadło im to. The Rascalz vs. The Good Hands: Rascalz robią robotę. Miguel i Wentz mają świetną chemię w ringu, a to "Feed Him to the Lions" to naprawdę solidne zakończenie. Dużo akcji, dobra energia. Warto było obejrzeć. X-Division Championship Match: Moose (c) vs. Andrew Everett: Fajnie było zobaczyć Everetta znowu w TNA, ale umówmy się – wynik był pewny od początku. Moose to bestia i ten Powerbomb na krawędzi ringu wyglądał niepokojąco że tak powiem. Walka solidna, ale bardziej jako pokaz siły Moose’a niż realne zagrożenie jego pozycji na piedestale X-Div. Joe Hendry & Rhino vs. The Nemeth Brothers: Zaskakujące, jak bardzo skupili się na Hendrym, a nie na Nicu, który przecież jest mistrzem świata. Hendry wyglądał świetnie – Standing Ovation to sympatyczny finisher. Rhino też swoje zrobił, ale można było lepiej wyeksponować World Champa. TNA stawia wszystko na Joe Hendry'ego, co ma sens przed Genesis, ale trochę szkoda Nica Nemetha, który wyglądał jak mid-carder, czyli rola od której w WWE za bardzo nie odchodzil i chyba znamy tego przyczynę. Jordynne Grace vs. Tessa Blanchard to dla mnie zdecydowanie najgorętszy feud, ale smutno, że Jordynne najpewniej odejdzie do WWE, choć może tam pokaże więcej. Genesis budują dość solidnie – ciekaw jestem, co dalej z Moose’em i jego „najbrzydszym pasem świata”, jak nazwał pas przed walką, może zmiana designu? Może totalnie zmiana koncepcji pasa? Przydałaby się bo dywizja X-D w TNA istnieje tylko we wspomnieniach, więc w tej roli teraz bardziej sprawdziłby się pas Global albo Television jak kiedyś.
    • MattDevitto
      Szkoda, bo to moja jedna z ulubionych zawodniczek w Marigold
    • Mr_Hardy
      Kouki Amarei wypada z akcji na długi czas 😞 z powodu zerwania więzadła krzyżowego przedniego.        
    • Attitude
      Śmiało można mówić, iż premierowe Raw na Netflixie to spory sukces, przynajmniej pod względem zainteresowania. Netflix przekazał, że epizod z 6 stycznia międzynarodowo zebrał 4,9 miliona widzów. W samych Stanach Zjednoczonych show oglądało 2,6 miliona osób. Te statystyki robią wrażenie, bowiem to wzrost aż o 116% względem najchętniej oglądanego odcinka Raw z 2024 roku. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ostatni epizod poniedziałkowej tygodniówki był mocno promowany. I sporo osób było zainteresowanych tym, jak będzie to teraz wyglądać na Netflixie. Wkrótce przekonamy się, czy te liczby to będzie mniej więcej stały trend. Eric Bischoff w najnowszej odsłonie swojej audycji "83 Weeks" odniósł się do reakcji publiczności podczas wspomnianego Raw na pojawienie się Hulka Hogana. Rzuciło się w uszy, to jak ikona została wybuczana w Intuit Dome. Bischoff próbował wyjaśnić tę sytuację. Zwrócił uwagę, że wiele osób, których nie było do tej pory w Kalifornii nie jest świadome, jak politycznie nastawiony jest ten stan. A po ostatnich wyborach prezydenckich w USA, Hogan i Donald Trump są jakby "zrośnięci" ze sobą w oczach wielu. Bischoff przyznał, iż Hulk może być rozczarowany. Ale nie powinien być zaskoczony czy zszokowany taką, a nie inną reakcją publiczności na jego osobę. Link do filmu Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
    • MattDevitto
      Spadek w jakości kart niestety już był zauważalny w poprzednich miesiącach - szkoda, że z ciekawej, trochę innej federacji od reszty powstaje kolejny identyczny produkt.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...