Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

PROGRESS Chapter 49: Super Strong Style 16 - Day 2

 

Ćwierćfinały:

Mark Haskins vs Tyler Bate

Ćwierćfinały to już w większości mocni gracze. Walka to przyzwoity brawl. Przez większość czasu, karty rozdawał Bate, a zrywy Haskinsa były najfajniejszą częścią całości. Pod koniec wpadł British Strong Style. Dunne’a przegonił Havoc, ale Seven zdołał namieszać i Dragon Suplexem doprowadzić do awansu Tylera Bate’a. Mark Haskins wiele nie traci, a młody Bate przynajmniej nie terminatorzy.

 

Zack Sabre Jr vs Jack Sexsmith

Przedziwne zestawienie. Sexsmith przystąpił do walki z kontuzją, co jeszcze podbiło wsparcie publiczności dla jego osoby. Zack mógł go zabić w mgnieniu oka, ale zamiast tego, pozwalał się okładać, żeby od niechcenia się odgryzać. Gdy Sabre Jr się znudził, poddał Sexsmitha i na tym się skończyło. Nietypowa walka i sprytny sposób na pozbycie się z turnieju Jacka, z zaskarbieniem dla niego dodatkowego poparcia fanów.

 

Matt Riddle vs Jeff Cobb

Chosen Bros naprzeciwko siebie. To nie mogło się nie udać. Matt próbował załatwić Cobba tak samo jak Sevena, ale ten się nie dał. Walka utrzymana w koleżeńskiej atmosferze. Bardzo dużo akcji siłowych od Cobba i Riddle’a do tego dużo strikingu w wykonaniu tego drugiego. Były near falle. Ostatecznie w efektownym stylu do półfinałów awansował Matt. Póki co, najprawdopodobniej była to najlepsza walka turnieju.

 

Travis Banks vs Flamita

Banks cały czas garował Flamitę atakami i technicznymi zagrywkami, jednak ten też wychodził na prowadzenie i wznosił się w przestworza. Ostatecznie to Nowozelandczyk przeszedł dalej.

 

Poza turniejem, obejrzałem tylko walkę o Womens Championship, czyli

 

Jinny vs Toni Storm vs Laura Di Matteo

Turniej śledziłem bardzo na wyrywki. Od samego początku rozsądną faworytką do zgarnięcia złota była Jinny. Jeśli chcieliby, aby pierwsza mistrzyni była facem, wtedy idealną kandydatką była Toni Storm. Również ze względu na umiejętności ringowe i walory fizyczne 8) Walka wyszła bardzo dobrze. Było dobre tempo, nie zabrakło nawet akcji wyższego ryzyka. Jak zwykle dobrą robotę zrobiła sukowata Jinny, ze swoją heelową manierą. Nie zapomniano tu o wspólnej przeszłości jej i Laury Di Matteo, momentami wydawało się, że to walka między nimi, a Toni po prostu była wszędzie tam, gdzie akurat mogła się wcisnąć. Ostatecznie to właśnie Toni Storm zgarnęła pas, na co nie mogę narzekać :)

Namnożyło się tych pasów w PROGRESS, ale póki co wszystko mieści się w granicach rozsądku, a raczej nie ma zagrożenia wprowadzenia pasów trójek.

Edytowane przez Rogos
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422741
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

PWG Nice Boys (Don't Play Rock and Roll)

 

Keith Lee vs Brian Cage vs Sami Callihan

Szalony opener. Było kilka słabych momentów i nie podobała mi się cała akcja poza ringiem. Wyliczając to, była to bardzo fajna walka. Pierwszy raz od zawsze podobał mi się Callihan. Ale i tak z całej trójki był najsłabszy.

 

The Chosen Bros vs OI4K

Walka była za długa, a końcówka ssała. Chosen Bros to team, który na papierze jest świetny, ale tutaj? Źle w żadnym wypadku nie było, ale nie mają żadnej chemii.

 

Lio Rush vs Trevor Lee

Lee dalej próbuje dupkować, ale tu mu nie wychodzi. Tylko spowalniał walkę. Jedyna ciekawa akcja to ten skok przez narożnik. Plus, że to ten lepszy wygrał.

 

Dezmond Xavier vs. Shane Strickland

Szalone flipy podziałały na publikę w Resedzie, ale ja się wynudziłem konkretnie na tej walce.

 

Best Friends vs. The Leaders of the New School

Pojedynki Trenta ostatnimi czasami w PWG stoją na bardzo wysokim poziomie. Nie inaczej było i tym razem. Ale nie można zapomnieć o Liderach. Wreszcie można zobaczyć Sabre'a w roli heela. Nie zapomniał on o swoich zagrywkach, dodając do nich trochę heelowych pomysłów.

 

The Young Bucks vs. Rey Fenix & Penta El Zero M vs. Matt Sydal & Ricochet - PWG Tag Team Championship

Odpowiedni zawodnicy, dali odpowiedni main event. Jednak to nie był kandydat do walki roku. Ten moment z zamianą gimmicków według mnie trwał troszeczkę za długo. Trochę to przypominało walkę Xaviera i Stricklanda, gdzie wykonywali jakieś nie wiadomo jakie flipy, tylko by otrzymać pop. Ale pomimo tych minusów, to walka była kozacka. Coś takiego z czego PWG jest najbardziej znane.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422757
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

PROGRESS Chapter 49: Super Strong Style 16 – Day 3

 

Jak zwykle, od samego początku wesoło. Jim dowiedział się, dlaczego niektórzy nie byli obecni w Electric Ballrom podczas drugiego dnia. „Tommy End, co robiłeś wczoraj?” :D

 

Roy Johnson’s Wasteman Challenge

Miałem to przewijać, ale rozmyśliłem się i to był dobry ruch. Zabawny segment. Ostatecznie pojawił się party pooper Havoc i gdy wydawało się, że to koniec, zaczął się comedy match, którego już nie obejrzałem.

 

Półfinały:

Travis Banks vs Zack Sabre Jr

Zaczęli z wysokiego C. Sabre Jr szybko przeszedł do przeróbki submissionów, a Banks dzielnie się bronił. Dobra walka utrzymana w dobrym tempie. Dość niespodziewany, szybki koniec i Travis Banks trafia do finału. Oszczędza siły na ostatnią fazę.

 

Matt Riddle vs Tyler Bate

Literówka przy wejściu Riddle’a trzyma się dzielnie. Bate, wzorem przeciwnika, przystąpił do walki boso. Techniczny początek, a potem standardowy arsenał akcji Matta. Przez dłuższą chwilę Tyler Bate nie miał nic do powiedzenia, ale w dalszej fazie walki, szala się wyrównała i ostatecznie to młodszy z wrestlerów awansował. Bardzo dobra walka, lepszy z półfinałów.

 

Zapowiada się atrakcyjna pierwsza obrona pasa kobiet, bo w walce w składzie Toni Storm i Kay Lee Ray.

 

Mark Haskins vs Trent Seven

Już na samym początku fajne nawiązanie do sześciu sekund. Przez zamieszanie z Havoc’iem walka zakończyła się szybko. Potencjalnie mogą z tego wyjść dwie walki. Havoc vs Seven wiadomo, a Havoc vs Haskins ze względu na ciągłe nawiązywanie do ich znajomości przez komentatorów. Czeka mnie dziś jeszcze jeden Submission Match, Neville i Aries nie mają wysoko zawieszonej poprzeczki.

 

Finał:

Travis Banks vs Tyler Bate

No nie jest to mój wymarzony skład, ale o poziom matchu nie ma co się martwić. Walka od samego początku sprawna, utrzymana w dobrym tempie. Doszło do interwencji i nie wiem co o tym myśleć, bo drugi raz widzę tych ludzi i drugi raz słyszę wielką ekscytacje u komentatorów, ale nie mam pojęcia kim oni są. Pojedynek nabierał kolorków z każdą mijająca minutą i ostatecznie Nowozelandzczyk zdobył na konto pierwszy poważny sukces w PROGRESS. Travis Banks bardzo dużo zyskał na absencji TK Coopera. Nie powiem że od zera, ale od midcardera do bohatera.

 

Niestety nie udało mi się uniknąć spoilerów i cały turniej oglądałem znając ostateczny wynik. Odebrało mi to trochę emocji, ale i tak trzy, a w moim przypadku dwudniowy maraton z PROGRESS uważam za udany. Jeśli miałbym wskazać najlepsze walki, w kolejności odbywania się, byłyby to:

1) Jimmy Havoc vs Travis Banks

2) Matt Riddle vs Jeff Cobb

3) Matt Riddle vs Tyler Bate

4) Travis Banka vs Tyler Bate

Chyba jednak bardziej przypadła mi do gustu zeszłoroczna, czyli moja pierwsza, edycja turnieju. Jeśli porówna się składy z tych dwóch lat, widać jak bardzo w ciągu roku zmienił się krajobraz. Rok temu w SSS brały udział takie talenty i osobowości jak: Chris Hero, Tommy End, Mikey Whiplash, Sami Callihan, Matt Cross czy Rampage Brown. W tym roku skład był zupełnie inny. Mimo wszystko była to dobra rywalizacja, można ją bez wstydu polecać. Kolejny duży, a nawet bardzo duży, turniej na radarze to już G1 Climax.

Edytowane przez Rogos
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422771
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

PROGRESS Chapter 49: Super Strong Style 16 - Day 1

 

Jeff Cobb vs Nathan Cruz - Super Strong Style 16 First Round Match

Solidny opener. Obawiałem się o poziom tej walki, bo Cruz ma tendencję do psucia zbyt długich walk, zaś Cobb coś ostatnio według mnie walczył na gorszym poziomie, niż zwykle. Jednak na szczęście dali porządną walkę, która nie trwała za długo, więc Cruz nie mógł jej popsuć..

 

Mark Haskins vs "Flash" Morgan Webster - Super Strong Style 16 First Round Match

Dobra walka. Podobała mi się pierwsza połowa, gdzie Haskins obijał nogę przeciwnika. Później zgubili gdzieś ten motyw i już nie było tak dobrze, ale i tak dalej było przyjemnie.

 

Jimmy Havoc vs Travis Banks - Super Strong Style 16 First Round Match

Bardzo dobra walka, począwszy od atmosfery, przez brawl, aż do samej końcówki, która strasznie mi się podobała.

 

David Starr vs Zack Sabre, Jr. - Super Strong Style 16 First Round Match

Świetna walka zdana perfekcyjnie przez zawodnika znanego z cZW. Tutaj się skupili na obijaniu górnych kończyn. Wkurwiony Sabre to dobry Sabre.

 

Jack Sexsmith vs Zack Gibson - Super Strong Style 16 First Round Match

Miejscowy członek społeczeństwa LGBT dalej się trzyma. Dobra kolejna walka pomiędzy nimi. Jack tym razem był brutalniejszy, lepszy i gotowy udowodnić, że nie jest tylko pedałkiem. A i tak ledwo mu się to udało.

 

Tyler Bate vs Pastor William Eaver - Super Strong Style 16 First Round Match

Krótko i przyjemnie. Tyler był chujem, Pastor miał okazje się trochę pokazać, ale były mistrz UK WWE był nie do zatrzymania.

 

Flamita vs Mark Andrews - Super Strong Style 16 First Round Match

Bardzo dobra walka pomiędzy dwoma mistrzami high flyingu, z powolną podbudową do co raz to mocniejszych akcji.

 

Matt Riddle vs Trent Seven - Super Strong Style 16 First Round Match

HAHAHA! Jedno kolano i po sprawie. Lubię gdy dostajemy takie niespodzianki, patrz: Goldberg vs Lesnar II, czy Takahashi vs HUSKIDA z Dontaku.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422812
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

PROGRESS Chapter 49: Super Strong Style 16 - Day 2

 

London Riots (James Davis & Rob Lynch) vs Mark Andrews & "Flash" Morgan Webster

Bardzo dobry opener. Podobał mi się pomysł z Riotsami nawet zbyt mocno starającymi się o zwycięstwo, zwłaszcza w kontekście ich losing streaku.

 

Mark Haskins vs Tyler Bate - Super Strong Style 16 Quarterfinal Match

Kolejna dobra walka z dobrą końcówką, gdzie to underdog nie może sobie poradzić z większą grupą.

 

Jack Sexsmith vs Zack Sabre Jr - Super Strong Style 16 Quarterfinal Match

Świetnie opowiedziana historia. Przy warunkach jakie dostaliśmy to nie mógł być żaden klasyk. Ale jednak spełniło swoją rolę. Te kilka minut pokazało, że Sexsmith się nie poddaje i może być już traktowany na równi z czołówką rosteru Progress. Ale jednak na przeciwko stał jeden z najlepszych technicznie zawodników i pomimo tego, że się z Jackiem droczył to i tak praktycznie go zniszczył w kilka chwil.

 

Jeff Cobb vs Matt Riddle - Super Strong Style 16 Quarterfinal Match

Wyszło dużo lepiej, niż ich walka w Evolve. Plus motyw z niszczycielskim kolanem Riddle'a dodała smaczku tej walce.

 

Flamita vs Travis Banks - Super Strong Style 16 Quarterfinal Match

Świetna walka. Pierwsza w historii walka pomiędzy nimi i można powiedzieć, że udało im się tego nie popsuć.

 

British Strong Style (Pete Dunne & Trent Seven) vs David Starr & Pastor William Eaver

Miła, komediowa walka, głównie ze strony teamu Jesus Christ David Starr. Trent Six :D Brawo publika!

 

Jinny vs Laura Di Matteo v. Toni Storm - Natural Progression Series IV Final Progress Women's Championship Match

Kolejna świetna walka, która pozwoliła ukazać charakter każdej z kobiet. Nowobogacka Jinny, która pragnie zrobić wszystko by sięgnąć po złoto; Laura pragnąca zemsty na swojej dawnej pracodawczyni i Toni, która ma najcięższą robotę jako największa gwiazda z tej trójki. Ale to także pokazuje progres samego Progressu. W pięc lat z niczego stać się top 3 w UK i jedną z najpopularniejszych fedek na całym świecie i to tylko przy zasłudze własnych zawodników. Rok temu praktycznie nikt nie słyszał ani o Jinny, ani o Laurze, ani o Toni Storm, a teraz stały się one jednymi z najbardziej pożądanych zawodniczek w Europie.

 

 

 

PROGRESS Chapter 49: Super Strong Style 16 - Day 3

 

David Starr vs Flamita vs Jack Sexsmith vs Mark Andrews vs "Flash" Morgan Webster vs Roy Johnson vs Pastor William Eaver

Jakiego Andrews dissa walnął to można określić tylko jednym słowem. Savage. Uwielbiam dobre walki wieloosobowe. I ta walka taka była.

 

Travis Banks vs Zack Sabre Jr - Super Strong Style 16 Semifinal Match

Dobra walka. Podoba mi się motyw, że każdy przeciwnik Banksa próbuje wymyślić coś nowego, by go powstrzymać, ale to jego czas. Banks się nie da.

 

Matt Riddle vs Tyler Bate - Super Strong Style 16 Semifinal Match

Porządny półfinał - Wynik 2/2.

 

Katey Harvey vs Kay Lee Ray - Progress Women's Championship #1 Contender's Match

Dobra walka budowana tym, że nic jej nie zakończy, poza tym końcowym finisherem.

 

Mark Haskins vs Trent Seven - Submission Match

Dobra walka. Najbardziej podoba mi się Haskins, gdy schodzi do parteru. To była bardzo dobra decyzja by skończyć z przeróżnymi akrobacjami.

 

Pete Dunne vs Jeff Cobb - Progress Championship

Dobra walka. Dunne próbował wygrać przez różne machlojki, ale jednak pokonuje Cobba dzięki kilku sprytnym kontrom.

 

Travis Banks vs Tyler Bate - Super Strong Style 16 Finals

Co za walka! Niesamowite. W Progressie mają nosa do bookowania najważniejszych walk. Perfekcyjne podsumowanie trzech dni wrestlingu.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422919
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PROGRESS Chapter 49: Super Strong Style 16 (Day 3)

 

Roy Johnson’s Wasteman Challenge

Od początku do końca tu nic nie było poważnego. Szczególnie wejście Havoca, które nie można w żaden sposób interpretować na przyszłość. Razem ze wstępem Jima to wszystko trwało 42 minut. Nawet na Raw by się nie powstydzili tak zagospodarowaniem czasu. Najważniejsze, że była dobra zabawa przed poważną częścią show.

 

Travis Banks vs Zack Sabre Jr - Super Strong Style 16 Semifinal Match

Jest perspektywa finału i Zack w tak krótkim czasie dopiero się rozkręca. Banks dobrze poradził sobie z submissionami i sam ruszył do ataku. Jego kopnięcia leżącego przeciwnika prezentują się bardzo dobrze i zgarniają reakcje. To może być niedługo jego rozpoznawalna akcja.

 

Matt Riddle vs Tyler Bate - Super Strong Style 16 Semifinal Match

Bate odważnie na boso, publiczność też dołączyła się do zdejmowania butów. To jest wrestling, ale bylo widać że obaj spróbowali się w małych gierkach grapplingowych. Matt był lepszy w tej części. Później próbował poddać przeciwnika, a Tyler po raz kolejny pokazał swoją siłę. Bate został bardzo mocno zabookowany, bo do wygranej nie potrzebował niczyjej pomocy.

 

Katey Harvey vs Kay Lee Ray - Progress Women's Championship #1 Contender's Match

Długo nie trzeba było czekać na wyłonienie pierwszej pretendentki. Kay to już sprawdzona firma i pokazała to w tym pojedynku, że w dalszym ciągu prezentuje bardzo wysoki poziom. Jej przeciwniczka aż tak od niej nie odstawała.

 

Mark Haskins vs Trent Seven - Submission Match

Haskins wybrał to co w czym najlepiej się specjalizuje. Nie mieliśmy powtórki z szóstki, a motyw ze środkowym palcem świetnym. Tym razem fani trochę oszczędzili Trenta i skupili się na samej walce. Okazało się, że ten pojedynek służył do tego by podkręcić inne feudy.

 

Pete Dunne vs Jeff Cobb - Progress Championship

Wrestlingowa logika. Cobb przegrał w drugiej rundzie z Mattem i dostał title shota następnego dnia. Riddle przegrał półfinał i został z niczym. Jednak można takie coś odpuścić, bo to takie zestawienie, które prędko możemy nie zobaczyć, a na pewno w tej federacji. Okazało się, że pojedynek wyszedł dobrze, ale można było liczyć na coś więcej. Szczególnie po tym co Jeff pokazał dzień prędzej.

 

Travis Banks vs Tyler Bate - Super Strong Style 16 Finals

Dotarliśmy do finału, który nie jest żadnym zaskoczeniem. Banks wykorzystał swoją szansę po odejściu Coopera i okazał się najlepszy w ciągu całego weekendu. Bate będący już jedną nogą w WWE nie pasował aż tak bardzo na zwycięzce. Sam finał okazał się drugą najlepsza walką w turnieju. Obaj pokazali swoje największe atuty i dali mnóstwo emocji.

 

Turniej przewidywalny, ale można to uznać jako plus. Finał Banks vs Bate wyglądał na najbardziej odpowiedni i taki typowałem. Po losowaniu żal było nie skorzystać z zestawienia Cobb vs. Riddlle co okazało się strzałem w 10 i najlepszą walką całego weekendu. Dobrze, że nie szukali jakiś dużych niespodzianek, bo mogło to negatywnie wpłynąć na poziom niektórych pojedynków. Havoc okazał się największym przegranym losowania. Mógł zajść spokojnie do półfinału tylko trafił na tego, którego wytypowali jako zwycięzce. Nie ma co pisać o wszystkich wrestlerach, ale po raz kolejny okazało się David Starr nie jest jeszcze gwiazdą, tylko dodatkową atrakcją. Przez cały weekend bardziej korzystał ze swojej charyzmy niż z umiejętności ringowych. Szukając MVP turnieju na czoło wysuwa się trójka Banks, Bate i Riddle. Jako numer 1 daje jednak Matta, głównie za walkę z Cobbem. SSS 16 stawiam wyżej w tym roku niż wXw 16 Gold Carat. Przez cały weekend nie było zbyt wiele słabych punktów, a szukając najlepszych walk to jedna więcej było ich w Londynie.

 

Najlepsze walki turnieju PROGRESS Super Strong Style 16 2017

1. Jeff Cobb vs Matt Riddle

2. Travis Banks vs Tyle Bate

3. Jimmy Havoc vs Travis Banks

4. Matt Riddle vs Tyle Bate

5. Mark Andrews vs Flamita

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422934
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

CZW Tournament of Death 16

 

Wcześniej w tym roku odbyły się turnieje od IWA MS, IWA DS i OPW. Nie obejrzałem jeszcze GCW, bo nie zorientowałem się, że wersja z torrentów nadaje się do oglądania, a nadszedł czas na CZW. Tournament of Death to ten najbardziej prestiżowy. Ze względu na miejscówkę, oferuje najlepszy klimat. No i ilość fanów też robi swoje, jeśli chodzi o odbiór eventu.

 

Pierwsza runda:

G-Raver vs Jeff Cannonball

Całkiem dobry, żwawy openerek. W roli głównej cegły i jarzeniówki. Cegły nie dają zbyt wielu możliwości, żeby je jakoś fajnie wykorzystać I nie zabić przy tym przeciwnika, ale tu trochę ich w ruch poszło. Jarzeniówki zawsze w cenie, a z nich też był użytek. Niestety nie zabrakło bardzo brzydkiego botcha ze strony Ravera, wciąż nie wiem co on chciał osiągnąć. G-Raver zalicza te turnieje, ale nigdzie nie może nic ugrać, Cannonball to przedstawiciel otyłych rednecków, ale nie z tych obleśnych, bo nie ma niechlujnej brody, w każdym razie to już jakoś tam wyrobione nazwisko.

 

Connor Claxton vs Clint Margera

Walki z drutem kolczastym nigdy nie porywają, bo i materiał nie oferuje mnogości możliwości. W efekcie wyszedł brawl, przerywany interakcjami z drutem. Najciekawszym punktem matchu był spot z trampoliną.

 

Shlak vs Masada

Wśród tej brygady ćpunów, oblechów i dziwolągów, Shlak jako jedyny wzbudza we mnie niepokój. :lol: Panowie zaserwowali kawał dobrego brawlu. Bynajmniej, w ruch nie szły tylko pięści. Płonący flying elbow, to coś, czego jeszcze nie widziałem. Konkretne, krwawe widowisko. Warto rzucić okiem. Ostatnimi czasy, Masada występował głównie w roli platformy do promowania młodszych. Cieszy mnie jego zwycięstwo. Jego walki to inny poziom. Na tle reszty, widać w nich psychologiczne podejście.

 

John Wayne Murdoch vs Rickey Shane Page vs Jimmy Havoc

Drugi, po Margerze Anglik w stawce. Margery wcześniej nie znałem, a Havoc plasuje się w ścisłej czołówce moich ulubionych, europejskich wrestlerów. Cieszy mnie jego udział w turnieju. Taka ilość szkła od początku zwiastowała rozlew krwi. Walki z jego udziałem są niebezpieczne, ale i efektowne. Tu nie było inaczej. Największy mankament, to botchamania blisko końcówki.

 

Non-tournament deathmatch: Dan O'Hare vs George Gatton vs Jimmy Lloyd vs Kit Osbourne

Intensywny przerywnik. Na tyle intensywny, że w ruch poszła nawet podkaszarka. DJ Hyde najwidoczniej nie chce być gorszy od Zandiga, bo nie wiem jak w tym roku, ale w zeszłym podczas Tournament of Survival nie było granic. Walka spokojnie mogłaby być częścią turnieju.

 

Półfinały:

Jeff Cannonball vs Connor Claxton

Walka z rodzaju tych, gdzie do użycia jest wszystko co akurat było pod ręką. Zdecydowanie nie są to moje ulubione okoliczności spotykania się w ringu. Nie było jednak źle. W ruch poszło chyba wszystko co było pod ręką i czas jakoś zleciał.

 

Jimmy Havoc vs Masada

Zestawienie przywodzące na myśl wojnę, pomiędzy Masadą a Thumbtack Jackiem. W obu przypadkach Masada i odziany w biel, mniejszy od niego Europejczyk :D Poziom walki nie mógł być taki sam jak wtedy. Było najwyżej dobrze, tylko tyle. Oprócz UV, pojawiło się trochę czystego wrestlingu. Na koniec niestety nie złamał się stół, a zwycięstwo Havoca zostało przyjęte buczeniem i chantami „bullshit”. Tłum wyraźnie trzymał stronę swojego weterana.

 

Non-tournament deathmatch: Matt Tremont vs Mad Man Pondo

Na szczęście Tremont nie zmieścił się w stawce turnieju. Naczelny z obleśnych rednecków, w dodatku przepushowany do granic możliwości. Pondo to już weteran. Walka obejrzana na przewijaku, ale nie było źle. Znów użyto dużo przedmiotów, były nawet klocki i rower. Generalnie match raczej nie odstawał od pozostałych.

 

Non-tournament tag team deathmatch: Notorious Inc. vs Danny Havoc & Alex Colon

Jeden Havoc już jest, nie mogło podczas TOD zabraknąć miejsca dla innego Havoca, bliższego zgromadzonym. Match oparty na spotach z udziałem rusztowania. Nie mogło zabraknąć tutaj konkretnych bumpów. Niestety, Havoc musiał powtarzać jeden z nich. Przy okazji Danny Havoc ustawił się z Alexem Colonem na retirement match.

 

Finał:

Connor Claxton vs Jimmy Havoc

Gołe deski i drut kolczasty w miejscu lin. Do tego zdrowa dawka jarzeniówek. Finał generalnie nie porwał. Zabrakło chętnych do przyjmowania bumpów na gołe deski. Bump z udziałem tafli szkła mocno pochlastał plecy Havoca, co znacznie spowolniło akcję. Jego finalne zwycięstwo spotkało się z mieszaną reakcją. Nie każdemu podobał się taki obrót spraw, ale niewątpliwie znalazł on swoich zwolenników wśród fanow CZW.

 

Ogólnie, turniej był bardzo przyjemny. Na pewno lepszy niż przed rokiem. Poziom był różny. Zwycięzca na duży plus, ale to już kwestia subiektywna. Nie wiem na ile dobry był dla samego Havoca. Niestety Jimmy zaliczył kilka wpadek, spowodowanych swoją małą masą. Mimo mieszanej reakcji na jego osobę i średnio udanych walk, finalnie opuścił on ring słysząc pop, do tego wygrał całość i to się liczy.

Zdecydowanie najlepsze walki turnieju, to:

1) Shlak vs Masada

2) John Wayne Murdoch vs Rickey Shane Page vs Jimmy Havoc

Edytowane przez Rogos
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422955
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

IWA Prince of the Death Match

 

Log Cabins Of Glass Death Match: Derek Direction vs. Aidan Blackheart - ** i 3/4

Gimmick match nie dawał im wielkich możliwości, ale oni spisali się naprawdę dobrze. właściwie wszysttko co było do wykorzystania zostało zniszczone. Fajne otwarcie turnieju. Direction podobał mi się bardziej i fajnie, że przeszedł do półfinału. Dobre rozpoczęcie gali.

 

Tapei Death Pits Of Salt And Rubbing Alcohol Match: Mance Warner vs Eric Ryan - **

alkohol jako podmiotu. Zwlaszcza że początek nie miał nic wspólnego ze swoją stypulacją. Eric Ryan spisał się chyba lepiej i szkoda, że odpadł. Mam nadzieje, że kolejne walki będą lepsze.

 

Thumbtack Match: Nick Depp vs Amazing Maria - ***

Bardzo dobrze to wyglądało. Nie chodzi tylko o pinezki, ale o to, że od pierwszej do ostatniej minuty coś się działo. Amazing Maria oczywiście wyróżniała się na tle innych w turnieju, lecz to chyba nic dziwnego. Nick Depp powinien jednak przejść dalej i to zrobił. Ciężko będzie to przebić jeszcze w pierwszej rundzie.

 

Barbed Wire Bats And Boards Match: Mitch Ryder vs Madd Mexx - ** i 1/4

Patrząc na rodzaj walki były nadzieje na fajny pojedynek, ale niesteyty zostały one dość szybko rozwiane. Zarówno Ryder jak i Mexx nic wielkiego oprócz pociętej twarzy nie pokazali. Mimo wszystko dało się to jakoś obejrzeć dzięki tym dechom z drutem kolczastym. Bardzo średnio.

 

Home Run Derby Death Match: Nick Depp vs Derek Direction - ** i 3/4

Przyjecie jarzeniówki na twarz podczas Moonsaultu to pierwszy moment na tej gali, podczas którego się skrzywiłem. Samo starcie ok, ale jednak chanty this is awesome to zdecydowana przewaga. Było kilka fajnych momentów z lampami, ale już komediowe wstawki to jednak mocny strzał w kolano.

 

28 Years Of Bad Luck Match: Mance Warner vs. Mitch Ryder - * i 3/4

Próbowali coś tutaj pokazać, ale ja byłem bliżej zaśnięcia niż zainteresowaniem. Debilna stypulacja, bo wysarczyło rozbić kilka przedmiotów na głowie przeciwnika, a ci wychodzi nawet z trybun. Warner wygrywa i wchodzi do finału, ale bardzo bym skłamał jeżeli bym napisał, że gość na to dzisiaj zasłużył. Może finał uratuje całą gale.

 

Fans Bring The Weapons Match: Nick Depp vs. Mance Warne

Mialo to uratowac turniej a tylko go pograzylo. Mocarny kandydat do najgorszej gali roku.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-422964
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

GCW Tournament of Survival 2

 

Pierwsza runda:

Jimmy Lloyd vs Nick Gage

To było zabójstwo dokonane przez weterana na żółtodziobie. Lloyd nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Całość została przykryta warstwą szkła z jarzeniówek, więc oglądało się to dobrze. Niezły początek turnieju.

 

Markus Crane vs Masashi Takeda

Przyzwoita walka, jednak niestety nie wszystko zagrało. W każdym razie poszło trochę jarzeniówek, szkła, drutu kolczastego, trochę niekonwencjonalnych konstrukcji i pomniejszych narzędzi zbrodni. Kolejna, całkiem dobra walka.

 

Danny Havoc vs Masada

Mocne zestawienie. Szkoda, że jeden z nich musiał odpaść już teraz. Znowu poszło trochę szkła, nie mogło zabraknąć wykałaczek, trochę tych rzeczy do zakładania dywanów i to wystarczyło, żeby stworzyć przyzwoity match. Znowu tylko przyzwoity, ale to dopiero pierwsza runda.

 

Matt Tremont vs Zandig

Na samym początku eventu, Zandig wdał się w bójkę ze Shlakiem, teraz warto wspomnieć co się stało podczas jego wejścia. Zandig wyszedł ze Shlakiem na łańcuchach i go podwiesił.

Sama walka była krótka, oparta na zszywaczu, tafli szkła i pinezkach, a na końcu do akcji weszła podkaszarka. Cały segment można opisać jednym słowem: chaos.

 

Półfinały:

Masashi Takeda vs Nick Gage

Zniszczonych zostało mnóstwo jarzeniówek. Większość spotów opierała się właśnie na nich. Tym razem Nick nie wyszedł bez szwanku. Obaj panowie przyjęli sporo. Jedyny babol to ostatnia akcja. Nie wiem co Gage sobie myślał, kładąc na Takedę drabinę, na tę drabinę jarzeniówki i skacząc na to Sentonem.

 

Masada vs Matt Tremont

Niezbyt porywający, siermiężny brawl. Pod kątem broni, nie było tam zbyt wielu możliwości. Niestety, była to najgorsza walka turnieju. Co gorsza, Tremont awansował.

 

Finał:

Matt Tremont vs Nick Gage

Zamiast lin, drut kolczasty, a do tego jarzeniówki w ilościach hurtowych. Najbardziej krwawe ze starć. Jarzeniówki były wszędzie, leżące, stojące, na krzesłach, na drewnianych stelażach. Większość walki oczywiście kręciła się wokół tłuczenia tego wszystkiego. Na koniec doszła jeszcze drabina. Ostatecznie to weteran opuścił arenę jako zwycięzca.

 

Turniej był bardzo równy. Wyróżniły się tylko dwie walki. Jedna pozytywnie, druga negatywnie. Tą pierwszą jest finał, ze względu na masakrę. Tą drugą niestety walka Tremonta i Masady. W tym roku chyba jednak CZW przebiło GCW. TOD był dużo bardziej różnorodny. Tutaj większość walk oparta była na jarzeniówkach i prostych schematach, na co nie można narzekać, ale przez to oglądanie całości wydawało się monotonne. Gdybym miał wskazać najlepsze walki w turnieju, byłyby to:

1) Matt Tremont vs Nick Gage

2) Masashi Takeda vs Nick Gage

 

Z kolei, gdybym miał wskazać, kto wejdzie na podium najlepszych tegorocznych turniejów UV, najuczciwiej byłoby chyba tak:

1) CZW Tournament of Death 16

2) GCW Tournament of Survival 2

3) IWA MS King of the Deathmatch

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-423132
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 870
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  29.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Od jakiegoś czasu miałem ochotę na jakiś UV i wybrałem tegoroczny CZW Tournament of Death 16.

I w sumie nie wiem czy kiedyś oglądało mi się to lepiej, czy teraz było tak słabo. Strasznie mało było tu czystego wrestlingu, i tylko kilka spotów zrobiło na mnie jakieś większe wrażenie.

 

Zdecydowanie najlepsze walki turnieju, to:

1) Shlak vs Masada

2) John Wayne Murdoch vs Rickey Shane Page vs Jimmy Havoc

 

Zgadzam się z tym zdecydowanie. Generalnie dwie postacie z tych walka zrobiły na mnie największe wrażenie: Shlak i (o dziwo) John Wayne Murdoch. Shlak to po prostu dziki świr, który idealnie pasuje do CZW. Nie dziwię się że publika go kupuje. Wróżę że kiedyś wygra ToD.

Zaskoczył mnie za to JWM. Widząc go myślałem, że to jakiś randomowy redneck, który lubi mieć obijaną mordę, a okazało się że facet potrafi sporo więcej. Jego ring skill w połączeniu z hardcorem dał bardzo fajne połączenie. Chciałbym go zobaczyć w jakiejś zwykłej walce.

 

Za to w ogóle nie imponował mi zwycięzca Jimmy Havoc. Wiedziałem, że to bardziej znane nazwisko na europejskiej scenie wrestlingu, ale nigdy go nie widziałem w akcji i nie wiedziałem czego oczekiwać. No i niestety. Sporo botchy, postura w połączeniu z movesetem nie pozwalała mi go kupić, pierwszą walkę wygrał po nie swoim ciosie. Gdyby go jeszcze do końca budowali konsekwentnie jako underdoga. Tyle że w finale gość dominował (i tak naprawdę dopiero tam pokazał na co go stać).

 

Trochę się zawiodłem galą, a do tego widzę po opisach że to i tak jedna z lepszych edycji. UV umiera. Czy staty czy niestety to już chyba każdy musi sobie indywidualnie na to odpowiedzieć.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-423183
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

Za to w ogóle nie imponował mi zwycięzca Jimmy Havoc. Wiedziałem, że to bardziej znane nazwisko na europejskiej scenie wrestlingu, ale nigdy go nie widziałem w akcji i nie wiedziałem czego oczekiwać. No i niestety. Sporo botchy, postura w połączeniu z movesetem nie pozwalała mi go kupić, pierwszą walkę wygrał po nie swoim ciosie. Gdyby go jeszcze do końca budowali konsekwentnie jako underdoga. Tyle że w finale gość dominował (i tak naprawdę dopiero tam pokazał na co go stać).

 

Niestety występy Havoca nie porwały, ale nie ma co oceniać go przez ten pryzmat. Żeby wyrobić sobie lepsze zdanie na jego temat, warto zobaczyć chociażby walki z Willem Ospreayem. Zwłaszcza te, które odbyły się w PROGRESS na Chapter 20 i Chapter 41. Cała jego praca w Wielkiej Brytanii stoi na przyzwoitym poziomie. Gość dobrze czuje się w swoim gimmicki, a do tego ma pełne poparcie fanów.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-423185
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG Game Over, Man!

Rey Fenix vs Lio Rush – Fajne, dynamiczne starcie. Lio dorzucił trochę tauntów rodem z WWE na poprawę humoru, a potem zbierał potężny wpierdol, by finalnie wyjśc zwycięsko (choć przez większość pojedynku szli łeb w łeb). Końcówka pewnie ładniej wyglądała w jego głowie, ale i tak miło widzieć takie proby innowacyjności.

 

Matt Riddle vs Adam Cole – Rozkręcili się. Z początku spajała to wszystko charyzma Adama. Cięzko tu mówić o wielkiej walce, ale bawiłem się dobrze. To pewnie przez słabość do obu tych gości. Końcówka tylko mało emocjonalna.

 

Jeff Cobb vs Keith Lee – Może i była to jedna z wolniejszych walk, jakie przyszło mi oglądać w PWG, ale świetnie to sprzedali. Dwóch gigantów, którzy na poczatku wywindowali swoje potężne gabaryty, dzięki czemu Suplex urósł do rangi sztuki i „Holy Shit” momentu. To też trzeba umieć. Później przeróżnych Slamów było więcej, ale nigdy nie traciły na mocy i wydźwięku. Fajne

 

Michael Elgin vs Kyle O’Reilly – Elgin się zmienił w Japonii. Da się wyczuć tamtejszy styl u niego. Walka sama w sobie dupy nie urwała. Kawał dobrego wrestlingu, ale nic poza tym. Bardzo biedna końcówka.

 

War Machine vs Young Bucks – Young Bucksi, podobnie jak ich przyjaciel Adam, pokazali, jak ważna jest ta naturalna, ringowa charyzma. Kto się nie uśmiechnął już na starcie? Zanim wymienili ciosy, to już nadali pozytywny ton całości. I mogli sobie do tego wracać, kiedy im pasowało. Świetnie. Ringowo tradycyjnie bardzo dobrze, choć żaden team jakoś szczególnie nie zaskoczył.

 

Dick Togo vs Zack Sabre Jr – Uparli się na kiepskie finalne piny. Kolejny na tej gali. Pomijając, ze był tu natłok parterowej gierki, która była chyba zbyt mocnym zejściem na ziemie po efektownych Young Bucksach. Złe pozycjonowanie przede wszystkim.

 

Marty Scurll vs Chuck Taylor – Dobry pojedynek, choć może to być tęsknota za hardcorem. Zawsze jak dostane przepełniony przedmiotami Street Fight, to już na starcie zyskuje on w moich oczach. Nie zapamiętam może jednego wielkiego spota, ale szereg fajnych motywów się znajdzie.

 

Fajna karta. W zasadzie tylko Sabre jest do olania, a cała reszta wyszła na plus. Niektore kupiły mnie już na papierze (szczególnie pierwsze trzy)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-423292
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  815
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  13.02.2012
  • Status:  Offline

PWG Game Over, Man!

 

Rey Fenix vs Lio Rush

Na papierze lepiej niż w praktyce. Owszem, nie zabrakło szybkich spotów, efektownych akcji i atletycznych popisów, było też trochę komedii, przez co całość nieco zwalniała. Gdyby cała walka była prowadzona w taki sposób jak jej druga połowa, byłoby lepiej. Rola openera została spełniona, bo panowie na pewno rozruszali publiczność, ale ja do końca nie czułem tej walki. Co nie znaczy, że nie była dobra.

 

Adam Cole vs Matt Riddle

Dobry match. Taki, jakiego należało spodziewać się po spojrzeniu na nazwiska. Cole zapewnił entertainment i w dużej mierze prowadził walkę, a Riddle pięknie odgryzał się prezentując swoje umiejętności. Adam to wyrobiona marka, a oglądanie Matta w ringu to czysta przyjemność.

 

Jeff Cobb vs Keith Lee

Dwóch dużych gości. Keith Lee dalej imponuje. Jest sporo większy od Matanzy, a przy tym chyba jeszcze bardziej zwinny. Nawet Leap Frog robi wrażenie, gdy w ringu jest dwóch tak dużych facetów. Walka nie w stylu PWG. Zbudowana na akcjach siłowych. Miła odmiana, zwłaszcza że wykonanie bardzo dobre.

 

Michael Elgin vs Kyle O’Reilly

Szli łeb w łeb. Elgin atakował siłowo i agresywnie, a O’Reilly szybko i technicznie. Nie była to typowa walka dużego z małym. Solidny match.

 

War Machine vs The Young Bucks

To już było, wiadomo, ale PWG to zupełnie inne środowisko niż ROH. Typowo szybkie, przepełnione spotami i humorem starcie. Jacksonowie w swoim żywiole. War Machine też wyglądali tutaj dobrze. Broda Hansona nie zaznała litości.

 

Zack Sabre Jr vs Dick Togo

Sabre, więc typowo techniczna walka w parterze, to już trzeba lubić. Ja nie lubię.

 

Marty Scurll vs Chuck Taylor

Walka z podbudową. Fajny street fight oparty głównie na krzesłach. Pojawiła się też drabina, parasol i pinezki, także zestaw standardowy. Zaprezentowano kilka mocniejszych bumpów i fajny finisz. Niby nic wielkiego, ale hardcore zawsze mile widziany.

 

Jak na standardy PWG to powiedziałbym, że kiepsko. Taki najwyżej naciągany średniak. To event z kwietnia, nie jest już aż tak tragicznie z poślizgiem.

Edytowane przez Rogos
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-423379
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG Game Over Man

 

-Fenix vs Rush- Bardzo fajny pokaz skilla tych gości. Mają chemię. Fenix tradycyjnie nie zawodzi, a Rush nie był spięty, a taki mi się wydawał ostatnim razem. Dziś pełna swoboda - bawili się, ja razem z nimi. Ładnie się im akcje kleiły. Niektóre były genialne. Ten double footstomp przekozacki, spokojnie mógł to zakończyć. Spanish Fly na krawędzi - podobnie. Akcje z WWE czy to padnięcie ze zmęczenia - fajne wstawki. Całość mi się podobała, czego się czepiać? Komuś mogą wadzić kickouty po niektórych akcjach, bo to był overbooking, ale nie jestem w stanie powiedzieć o nich dzisiaj złego słowa.

 

-Cole vs Riddle- I przestało być fajnie. Cole mnie męczy. Jak było coś dobrego, wychodziło od Riddle'a. Najlepszy moment - jak Adam odklepał. Kompletnie mi nie podeszło.

 

-Cobb vs Keith Lee- Nie ma Popka, nie ma Burneiki. TO jest prawdziwy freak fight. Dwa potwory. Dobre wojny heavyweightów nie zdarzają się często, szczególnie w Indysach. A tu niespodzianka. Do kompletu brakowało tylko Cage'a. Byki, które atletyzmem zawstydzają mniejszych od siebie. Nadal wolę cruiserów, ale taka odmiana od czasu do czasu też jest spoko.

 

-Elgin vs O'Reilly- Rzemieślnicza robota. Przyszli, zrobili, co mieli zrobić, poszli. Takie... zwyczajne. "Spektakularne" nie pasuje tu do niczego. Z długością przegięli. Avalanche Falcon Arrow śmieszy tylko przez chwilę. Obejrzysz - zapomnisz. Niby nie było źle, ale nie po to odpalam PWG. Dla mnie - zawód.

 

-War Machine vs Young Bucks- Bucksi nadal mnie nie nudzą. Problem miałem z Wojokami. W ROH ich lubiłem, tutaj wydają mi się zbyt poważni. Stali bywalcy musieli sami harować, by wyszło z tego trochę rozrywki. Ryki Hansona to dobry początek, może się tu wyrobią. Czysto ringowo było spoko, co nie dziwi. Tylko końcówka wyszła kretyńsko.

 

-Sabre Jr vs Togo- Dicka nie znam i błędnie uznałem go za śmieszka, a wyszedł taki nie za bardzo wyróżniający się gościu. Ciężko mi go ocenić. Walka niezła, ale z Zackiem trudno coś spierniczyć. Brytol na stałym, wysokim poziomie.

 

-Scurll vs Taylor- Street Fight, Falls Count Anywhere - to powinno być połączone zawsze. Choć nie wiem, po co to zapowiadali, skoro większość(wszystkie?) falli była w ringu. Pomijając to - takie walki w PWG chyba zawsze wychodzą nieźle. Masa krzeseł, śmietnik, drabina, proszek, pinezki, łamanie palców sędziego. Na koniec ring wyglądał jak śmietnisko, co jest pięknym podsumowaniem. W której innej fedce Chuckie T może wygrać w ME? :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-423536
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG Head Like a Cole

Keith Lee vs Trevor Lee – Ciężko odmówić Trevorowi tego, że bardzo dobrze się sprawdza jako heel. Potrafi zdenerwować publikę. Problem w tym, że od PWG nie oczekuje takiego podziału. Tu mam trochę inny wrestling. Bo po co mi „dobry” i „zły”, kiedy kontekst historii nie jest obrazowany? Nie mam fabuły, nie mam jak się wkręcić. Niby spoko, jak coś tam jest w tle, ale niech to nie przesłania wrestlingu. A jego heelowe zagrywki, to właśnie często zabijanie efektowności. Rozkręca się dopiero pod koniec. Jak Keith był w ofensywie, to mi się oglądało spoko. Ale ogółem bez szaleństw

 

Chosen Bros vs reDRagon – Tempo bez szaleństw, ale Chosen Bros mogli (powinni!) się podobać. Poniewierali rywali, a to w ich wykonaniu zawsze do mnie przemawia. Cobb miota goścmi jak szmatami. reDRagon trochę jak jobberzy. Nawet sobie nie przypominam, żeby jakoś zagrozili. Niby te submissiony, ale nie czułem w tym nadchodzącego końca.

 

Shane Strickland vs Michael Elgin – Przy poprzednim pojedynku Strickalnda, pisałem, że potrzebuje przeciwnika z innej bajki. Elgin kimś takim był. Nie mówie, że w takim duecie mnie gość porwał, ale było zdecydowanie lepiej. Kilka fajnych akcji zaprezentował – botch też się znajdzie :wink: Tylko finisz jakiś bez pierdolnięcia. Dopiero co Keith Lee kończył Powerbombem.

 

Sami Callihan vs Adam Cole – Fajnie wchłaniali świetną atmosferę na początku. Niekiedy wypada tak zrobić. Dać się fanom wyszaleć i nie odwracać ich uwagi wrestlingiem. Przed monitorem też się to chłonie. A i potem zazwyczaj start jest dynamiczny, co też robi robotę. Wiadomo jednak, co było tu najważniejsze – to prawdopodobnie pożegnanie. Adam Cole się bawił, publika się bawiła, ja się bawiłem. Sami pewnie też. Udane zamknięcie fajnego rozdziału kariery. Ależ ja będę mu markował w WWE. Oby tak samo, jak na scenie niezależnej. Thank You, Adam. Szkoda, ze bez słowa na koniec.

 

Mark Haskins vs Lio Rush – Cięzko mi się było wkręcić. Lio szalał, ale potraktowałem to jak przerywnik :shock:

 

Fenix & Penta El Zero M vs Young Bucks – Co oni za splash wykręcili?! W ogóle wyszedł niczym nieskażony spotfest. Oglądało się dobrze, bo obecni mistrzowie są naprawdę w stanie dotrzymać kroku Bucksom.

 

Zack Sabre Jr vs Trent? – Obudziłem się w końcówce. Tam w zasadzie się dopiero zaczęło coś dziać. Wcześniej podejście miałęm jak do Rusha z Haskinsem, a to fatalnie, bo jakby nie patrzeć, na szali był główny pas. Zaczynam trzymać kciuki za tym, żeby Sabre stracił złoto. Nudzi mnie od kilku main eventów.

 

Poprzednia gala (Game Over, Man) była fajniejsza.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/235/#findComment-423559
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • HeymanGuy
      TNA iMPACT! 09.01.2025 The System vs. Eric Young & Steve Maclin & Jonathan Gresham: Dobry opener, dynamiczny i z przyjemnym tempem, jak na 6-Man.  Maclin wypadł tu jak totalny killer, a KIA to zawsze świetne zakończenie. Natomiast powiem szczerze, że ten atak po walce z krzesłami i Greshamem wyglądał dość dobrze, brutalność i dobrze bo Systemu cała federacja nienawidzi, musiało się tak skończyć. Joe Hendry Promo: Hendry umie opowiadać historie, nie ma co. Hendry naprawdę fajnie sprzedaje swoją drogę na szczyt – od judo po bycie muzykiem do bycia jednym z najbardziej over workerów w 2024 roku. Plus, te jego wspomnienia o Kurt Angle vs. Samoa Joe na Genesis idealnie budują hype na jego walkę o pas, która jest na Genesis, 16 lat później. Ten segment był stonowany, ale przy okazji motywujący, mam nadzieję że wygra ten pas bo Nemeth nie jest takim mistrzem jakiego oczekiwałem od zawodnika takiej klasy i doświadczenia.  Léi Yǐng Lee vs. Savannah Evans: Trochę zaskoczenie, że Savannah już przegrała, zwłaszcza że wróciła niedawno. Lee ma ciekawy styl i Thunderstruck to świetne wykończenie, ale walka jakoś szczególnie mnie nie porwała. Spoko na rozgrzewkę, ale bez szału. Mike Santana i gauntlet z The Northern Armory: Santana to totalny badass. Widać, że fani złapali klimat z tym „bald ass head” Alexandera, co jest hitem. Segment z DQ trochę zamieszany, ale działa – buduje dalsze starcie na Genesis. C4 Spike od Josha wyglądał, jakby połamał Santanę, siadło im to. The Rascalz vs. The Good Hands: Rascalz robią robotę. Miguel i Wentz mają świetną chemię w ringu, a to "Feed Him to the Lions" to naprawdę solidne zakończenie. Dużo akcji, dobra energia. Warto było obejrzeć. X-Division Championship Match: Moose (c) vs. Andrew Everett: Fajnie było zobaczyć Everetta znowu w TNA, ale umówmy się – wynik był pewny od początku. Moose to bestia i ten Powerbomb na krawędzi ringu wyglądał niepokojąco że tak powiem. Walka solidna, ale bardziej jako pokaz siły Moose’a niż realne zagrożenie jego pozycji na piedestale X-Div. Joe Hendry & Rhino vs. The Nemeth Brothers: Zaskakujące, jak bardzo skupili się na Hendrym, a nie na Nicu, który przecież jest mistrzem świata. Hendry wyglądał świetnie – Standing Ovation to sympatyczny finisher. Rhino też swoje zrobił, ale można było lepiej wyeksponować World Champa. TNA stawia wszystko na Joe Hendry'ego, co ma sens przed Genesis, ale trochę szkoda Nica Nemetha, który wyglądał jak mid-carder, czyli rola od której w WWE za bardzo nie odchodzil i chyba znamy tego przyczynę. Jordynne Grace vs. Tessa Blanchard to dla mnie zdecydowanie najgorętszy feud, ale smutno, że Jordynne najpewniej odejdzie do WWE, choć może tam pokaże więcej. Genesis budują dość solidnie – ciekaw jestem, co dalej z Moose’em i jego „najbrzydszym pasem świata”, jak nazwał pas przed walką, może zmiana designu? Może totalnie zmiana koncepcji pasa? Przydałaby się bo dywizja X-D w TNA istnieje tylko we wspomnieniach, więc w tej roli teraz bardziej sprawdziłby się pas Global albo Television jak kiedyś.
    • MattDevitto
      Szkoda, bo to moja jedna z ulubionych zawodniczek w Marigold
    • Mr_Hardy
      Kouki Amarei wypada z akcji na długi czas 😞 z powodu zerwania więzadła krzyżowego przedniego.        
    • Attitude
      Śmiało można mówić, iż premierowe Raw na Netflixie to spory sukces, przynajmniej pod względem zainteresowania. Netflix przekazał, że epizod z 6 stycznia międzynarodowo zebrał 4,9 miliona widzów. W samych Stanach Zjednoczonych show oglądało 2,6 miliona osób. Te statystyki robią wrażenie, bowiem to wzrost aż o 116% względem najchętniej oglądanego odcinka Raw z 2024 roku. Trzeba jednak mieć na uwadze, że ostatni epizod poniedziałkowej tygodniówki był mocno promowany. I sporo osób było zainteresowanych tym, jak będzie to teraz wyglądać na Netflixie. Wkrótce przekonamy się, czy te liczby to będzie mniej więcej stały trend. Eric Bischoff w najnowszej odsłonie swojej audycji "83 Weeks" odniósł się do reakcji publiczności podczas wspomnianego Raw na pojawienie się Hulka Hogana. Rzuciło się w uszy, to jak ikona została wybuczana w Intuit Dome. Bischoff próbował wyjaśnić tę sytuację. Zwrócił uwagę, że wiele osób, których nie było do tej pory w Kalifornii nie jest świadome, jak politycznie nastawiony jest ten stan. A po ostatnich wyborach prezydenckich w USA, Hogan i Donald Trump są jakby "zrośnięci" ze sobą w oczach wielu. Bischoff przyznał, iż Hulk może być rozczarowany. Ale nie powinien być zaskoczony czy zszokowany taką, a nie inną reakcją publiczności na jego osobę. Link do filmu Przeczytaj wpis na portalu Wrestling.pl
    • MattDevitto
      Spadek w jakości kart niestety już był zauważalny w poprzednich miesiącach - szkoda, że z ciekawej, trochę innej federacji od reszty powstaje kolejny identyczny produkt.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...