Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

Z Hawkiem odwalili kawał świetnej roboty, bo tak jak NJPW z Naito zauważyli w porę że po prostu publika za nim nie przepada, więc zrobili z niego heela. Jakby jeszcze WWE potrafiło zauważyć to samo z pewnym długowłosym brunetem..

 

W każdym badz razie tak jak mówisz Monster Express pewnie na tej gali przegra i się skończy. Shimizu i Yoshino pewnie znajdą się w jakiejś innej stajni albo stworzą nową.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-411325
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

wXw World Tag Team League 2016

 

Moustache Mountain (Tyler Bate and Trent Seven) vs Ringkampf (Timothy Thatcher and Walter) - *** i ½

Bardzo fajnie, że to właśnie Thatcher dołączył do Waltera, bo razem są gwarancją dobrej walki. Bate musi się jeszcze dużo uczyć, ale już jest dobry i razem z Trentem także są wstanie sporo pokazywać. Sama walka mimo, że był w niej potężny Walter to była szybka i był to idealny wybór na opener turnieju.

 

The Leaders Of The New School (Marty Scurll & Zack Sabre Jr.) vs A4 (Absolute Andy & Marius Al-Ani) - *** i ¾

Pierwsza częśc walki to sporo heelowych zagrywek Brytyjczyków, które z jednej strony były fajne i ciekawe, ale z drugiej prędkość toczenia walki nie mogla być za szybka. Potem jednak zawodnic y przeszli do samej walki i wyszło to świetnie. Al.-Ani nie odstawał od reszty i dzięki temu przebili opener, który też był dobry.

 

wXw Shotgun Title – Da Mack vs Pete Dunne - *** i ½

Nie jestem fanem Dunna, lecz tutaj pokazal się z dobrej strony i odebral pas gościowi, który według mnie nie powinien zostawać mistrzem. Mack jest poprawnym lotnikiem, ale mimo wszystko przez swoje nikłe gabaryty nie robi takiego wrażenia w ringu. Zobaczymy jak długo mistrzem będzie Brytyjczyk.

 

Death By Elbow (Chris Hero & JT Dunn) vs Cerberus (Ilja Dragunov & Julian Nero) - ***

Nie było tak dobrze jak w poprzednich pojedynkach, ale dalo się to obejrzeć. Cerberus mocno dominowało i wtedy walka była raczej średnia. Wszystko się ożywiło dopiero w momencie wkroczenia do akcji Chrisa Hero. JT Dunn jest efektowny, ale tutaj głównie robił za obijanego face’a i nie pokazał właściwie nic.

 

Bad Bones vs Mike Bailey - *** i ½

Przy takim składzie walka nie mogła raczej się nie podobać. Duży i potężny vs mały i szybki, gdzie to finalnie ten kurdupel kranie roll up i pokonuje swojego przeciwnika. Mike wygrywa miano pretendenta i oczywiście nie wygra, ale starcie z Simmonsem także będzie mogło się podobać.

 

Angelico & Jack Evans vs JML (David Starr & Shane Strickland) - *** i ¼

Szkoda że tak krótko, bo sama walka była kapitalna, lecz przy siedmiu minutach raczej nie było nawet mowy o wyższej ocenie. Drużyna z AAA podobała mi się tutaj bardziej, bo mimo, że Starr i shane stali na swoim poziomie to mało kto jest wstanie przebić Angelico i Evansa.

 

Pierwszy dzien bardzo dobry.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-411712
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

 

Hero vs Shibata na Global Wars!

 

Do tego wcześniej ogłosili że Chris pierwszego dnia zmierzy się z Ishim, więc w ciągu dwóch dni powalczy on z najbardziej stiffowymi wrestlerami na świecie. Powodzenia Chris :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412044
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 1

Pentagon Jr vs Marty Scurll – Poza końcówką – mało płynną, ale wciąż – nie porwali mnie jakoś przesadnie. Cały czas żałowałem, że spotykają się tak wcześnie w drabince turnieju – bo obu bym mocno kibicował - że się oszczędzają, że nie dali publice wymówki do szaleństwa. Spokojne tempo, poprawność, Cero Miedo, nic poza tym. Niezły patent z przywiązaniem maski do lin.

 

Jeff Cobb vs Ricochet – Matanza vs Prince Puma. Dla mnie zaskoczenie, że Ricochet przeszedł dalej, bo przebieg walki wskazywał na to, że daje z siebie więcej – czyt. żegna się z turniejem. Skoro on był rozpisany – szkoda, wolałbym Cobba – to można ponarzekać na Jeffa, że tak mało ofensywy zaoferował. Rzucanie Ricochetem, czy diving headbutt, to najlepsze momenty walki. Chłop musi tylko popracować nad sellingiem, bo na tym polu trochę kulał. Szczególnie raziła mnie końcówka, kiedy dynamicznie wstał po nieudanym skoku Ricocheta. Wcześniej przecież sporo oberwał.

 

John Hennigan vs Matt Sydal – Morrison vs Bourne. Komentatorzy jak potoczyli z ECW :twisted: I może lepiej było się trzymać tematów pobocznych, bo sama walka... słabizna. W ogóle ta seria kolan Morrisona, to jakiś kryminał. Poprzednicy serwowali near-falle,a tu... No nic, tyle dobrego, że awansował ten, którego zwyczajnie w świecie wolę dalej oglądać.

 

Fenix vs Will Ospreay – Pojebani są. Tak oficjalnie. Może to było krótkie, ale intensywne. W pierwszej rundzie turnieju takie szybkie emocje są nawet lepsze. Kilka genialnych kontr, pincet salt w powietrzu. Szkoda, że ktokolwiek musiał odpaść (choć musząc wybierać, byłem za Ospreayem)

 

Tommy End vs Zack Sabre Jr – Oprócz tego, że nie jestem fanem dawania mistrza do turnieju, którego jedną z nagród jest walka o pas, to byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się dość żmudnej, mocno technicznej batalii, a tu rollercoaster z fajnymi akcjami. Tommy End to jeden z lepszych uderzaczy. Wolę jego, ale nie dziwie się, że nie rozpisali mu czystego zwycięstwa 1on1 z mistrzem. Sabre polegnie jak sie zaczną triple threaty.

 

Chris Hero vs Jushin Thunder Liger – Hero zamienia się w tego Boo Boo z Dragon Balla. Tylko tu chyba następna forma nie przewiduje chudszego wydania. Stary, odziedziczyłeś kolorystyke po Mabelu, nie musisz iść w gabaryty. "The World's Largest Love Machine" Chris Hero. Liger wyglądał przy nim lekko pół śmiesznie – Mascarita Sagrada? Walka dość toporna. Fajnie, że Jushin się pojawił, ale to (PWG) już nie na jego serducho

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412230
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

BOLA Night 1

 

Marty Scurll vs Pentagon Jr - *** i ¾

Fani znakomicie przywitali zarówno jednego jak i drugiego. Wynik mógł pójść w dwie strony i prawdę mówiąc dwa razy uwierzyłem, że Meksykanin przejdzie do kolejnej fazy turnieju. Finalnie jednak mój faworyt całej rywalizacji poddaje oponenta i idzie dalej. Bardzo dobre rozpoczecie turnieju.

 

Jeff Cobb vs Ricochet - ****

Wolalem zobaczyć w drugiej rundzie Cobba, lecz on jeszcze sporo osiagnie na amerykanskiej scenie. Widać było, że się znają, bo walka była bardo dobra jak na typowy pojedynek duży vs mały. Ricochet idzie dalej, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że drugi raz wygra ten turniej. Super walka.

 

John Hennigan vs Matt Sydal – *** i 1/4

Dobre kilka sekund się zastanawiałem czy kiedyś nie mieli razem tytułów drużynowych w WWE. Tutaj jednak czuć było, że stać ich na więcej. Niby było solidnie, lecz gdy zaczęli się rozkręcać to zaraz zakończyli. Morrison wygrywa w swoim debiucie i idzie dalej, ale jakoś nie widzę dla niego wielkiego sukcesu w BOLA.

 

Will Ospreay vs Fenix – ****

Druga walka LU vs Europa. Ospreay pokazał się dużo lepiej od Fenixa, który był aktywny, ale prawdę mówiąc nie zaciekawił mnie tym wystepem. Dwóch świetnych lotników i ten lepszy przechodzi do kolejnej rundy. Osobiscie twierdze, że Ospreay ma szansę tutaj nawet na finał i fajnie będzie jak jego droga zetnie się w pewnym momencie ze Scurllem.

 

Tommy End vs Zack Sabre Jr - **** i ¼

Na razie najlepsza walka dnia. Sabre Jr pokazał tutaj jak zwykle sporo dobrej techniki, a Tommy był bardziej efektowny co razem dało świetną mieszankę. Wygrać tutaj mógł zarówno jeden jak i drugi, ale prawdę mówiąc to skoro Holender idzie do WWE to nic dziwnego, że jego udział zakończył się już na pierwszej rundzie. Prawdopodobnie będzie to walka dnia.

 

Jushin Thunder Liger vs Chris Hero - ***

Liger był i fajnie, to mi wystarczy. To dobrze, że duzo lepszy Hero awansowal do kolejnej fazy turnieju, bo ringowo jest wstanie pokazać sporo więcej. Thunder nie pokazał właściwie nic ciekawego jednak dobrze, że pojawił się w turnieju.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412235
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 2

Dalton Castle vs Tommaso Ciampa – Ciampa chciał się chyba nacieszyć PWG, bo sporo śmieszkował. Jego dominacja mnie mocno wynudziła. Walka nawet nie przeciętna, jak na standardy federacji. Kilka przyjemnych akcji, to zdecydowanie za mało.

 

Mark Andrews vs Pete Dunne – Lubię tego Dunne’a. Taki klasyczny heel. Widziałbym go w poważniejszych federacjach. Nawet w tej, co to ostatnio dywizję Cruiser reaktywowali. Lepszy od wielu tamtejszych. Z Mandrewsem musiała wyjść przynajmniej niezła walka, bo bardzo dobrze się znają. I kilka akcji Pete’a było mega. A i tak najlepsza to ten nokautujący cios pod koniec :twisted: Na totalnej wyjebce, a wyglądało mocarnie. Szkoda, że musiał przegrać.

 

Sami Callihan vs Cody R – Intensywnie, ale bez fajerwerków. Cody całkiem przyzwoicie, Sami zjadliwy tylko na starcie. Maski zbędne, near-falli brak, emocji również.

 

Kamaitachi vs Trevor Lee – Tak jak pierwszej nocy były walki, gdzie szkoda było kogoś eliminować, tak tą walkę określam mianem – szkoda, że ktoś musiał wygrac. Znów pozbawione to emocji. O dziwo, Kamaitachi podobał mi się bardziej od Trevora, który dalej tonie we wspominkach z TNA – nie lubię.

 

Cedric Alexander vs Mark Haskins – Ta noc jest zdecydowanie slabsza, jeśli chodzi o walki turniejowe, ale akurat Cedric z Haskinsem mi się podobali. Mark zalicza dobry występ i mam nadzieję, że go jeszcze zobaczę w PWG (mowa o przyszłych galach), a Cedric trzyma poziom z CWC. Może nie tonęło to w emocjach, ale akcje oglądąło się przyjemnie. Gdyby podbudowali końcówkę, to klepanie Alexandra spotkałoby się ze sporym zaskoczeniem i mocną reakcją. Niestety, zabrakło tego rollercoastera.

 

Kyle O’Reilly vs Matt Riddle – MMA Panowie, MMA. Dobrze, że szybko zrezygnowali z tej otoczki, bo każda wycieczka wrestlingu w kierunku tego sportu, kończy się bardzo kiepsko – patrz chociażby nowy pas TNA. Na moje nieszczęście sporo tam wracali, więc emocje mocno siadały. KO okrutnie zamulał. Nie mogłem być chyba bardziej za Riddlem. Tak jakby chciał udowodnić, że on w byłym świecie Matta, tez by się chętnie spróbował.

 

Szóstka na koniec wyłączyła jakiekolwiek hamulce. Miałem nie oglądać walk poza turniejowych, ale ... kur

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412239
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

PWG Battle Of Los Angeles 2016 Day 1

Marty Scurll def. Pentagon Jr. (*** ½ )

Ta dwójka jest tak over z publiką że mogli tak jak niegdyś Sabre z Tozawą usiąść i siedzieć tak z 10 minut, a fani i tak byliby zadowoleni. Walka mniej więcej taka jak można się było spodziewać, czyli bardzo dobra, aczkolwiek na pewno na koniec całego turnieju mało kto będzie o niej pamiętał.

 

Oczywiście nie obyło się bez botchu Justina, a fanom nawet nie chciało się narzekać, po prostu załamali się po raz kolejny :P

 

PS: Niech zrobią coś z tą dolną liną, bo ktoś się na nich zabije :D

 

Ricochet def. Jeff Cobb (****)

No i poprawili dolną linę, więc nikt nie umrze.

 

Walka po prostu fenomenalna. Ricochet to wybryk natury i o tym jak dobry on jest to wiedzą chyba wszyscy od dawien dawna. Ale Cobb pokazał się szerszej publiczności całkiem niedawno, o ile się nie mylę jego 3 gala w PWG i myślę że za każdym razem prezentuje się lepiej. Gedo niech lepiej załatwi jego a nie jakiegoś tam Rybacka, bo Cobb to podobny wrestler do Elgina, który w NJPW radzi sobie świetnie.

 

John Hennigan def. Matt Sydal (*** ¼ )

Chanty „ECW” na początek, fani PWG <3

 

Słyszałem że ta walka wypadła najgorzej z całego turnieju i szczerze mówiąc dupy to nie urwało. No nie wiem, strasznie wolno zaczęli, po chwili próbowali trochę technicznego wrestlingu, wszystko jakieś takie wolne, w ogóle nie w stylu PWG. A dziwne, bo od Hennigana/Mundo spodziewałem się tutaj bardzo dużo, a wyglądał tak jakby chciał już być po gali. Ta walka dobrze wyszłaby pewnie w EVOLVE, natomiast w PWG oczekuje się innego pojedynku. Publika też tak trochę średnio zainteresowana, mimo iż kilka bardzo dobrych spotów było. Ale mimo wszystko myślę że wszyscy nieco się zawiedli, bo mimo wszystko Sydal i Mundo znani są z tego że potrafią wykręcać świetne walki, a ta na pewno do takich nie należała.

 

Will Ospreay def. Fenix (**** ¼ )

FLIPPY SHIT! FLIPPY SHIT! FLIPPY SHIT! Walka trwała jakieś 10 minut, ale ta dwójka nie zamierzała się patyczkować I od początku walka była szalona. Wiele efektownych akcji, niesamowite kontry jak ten spot z Powerbombem a potem oczywiście Spanish Fly z lin, który obydwaj ustali. Ospreay ma przed sobą jeszcze z 2 czy 3 walki, a już tu robił rzeczy szalone. A ponoć miał trochę zmienic swój styl na bezpieczniejszy….

 

Zack Sabre Jr. def. Tommy Fucking End (**** ¼ )

Walka kompletnie inna od spotfestu Willa z Fenixem, ale tego można się było spodziewać. Początek bardzo spokojny, ale po Moonsaulcie Enda na dobre się rozkręciło. Walka pełna świetnych uderzeń i sekwencji. Trzeci już dziś kapitalny pojedynek.

 

Chris Hero def. Jushin Thunder Liger (*** ¾ )

Wiadomo było że publika w Resedzie będzie wielbić Ligera, więc fajnie że Hero grał tu heela, bo dodało to walce trochę smaczku. Fajnie opowiedziana historia, ale Hero w 2016 roku mógłby mieć dobrą walkę z kimkolwiek kto oglądał BOLA na żywo. Tu było bardzo dobrze, aczkolwiek dwie ostatnie walki z pewnością lepsze. Ale i tak Liger w ringu PWG to coś co trzeba zobaczyć.

 

Mount Rushmore 2.0 def. Dalton Castle & The Boys (*** 1/4)

Na 5 stara przyjdzie czas jutro, dziś Bucksowie i Cole pobawili się z Daltonem i reDRagon (ciii..). Dużo komedii i szczerze mówiąc taka komedia akurat mi do gustu przypadła :P Sama walka to nic specjalnego, ale warto zobaczyć bo można się tu i ówdzie pośmiać, szczególnie z komentarzem Chucka Taylora, który tym razem rozwalił system.

 

Ogólnie dzień pierwszy znakomity, trzy świetne walki, reszta też zbytnio nie odstawała. Trochę zawiodła mnie walka Sydala z Mundo, ale i to było zjadliwe. Oby dni 2 i 3 były jeszcze lepsze, na to liczę.

 

PWG Battle Of Los Angeles 2016 Day 2

Dzień pierwszy wypadł świetnie, ale to właśnie dzień drugi był tym najlepszym, a wielu mówiło tu nawet o potencjalnej gali roku. Riddle vs O’Reilly, Fenix & Pentagon vs Hero & End, no i oczywiście 6 man tag w main evencie, któremu Meltzer dał 5*. Czas się więc przekonać czy miał rację i czy dzień 2 faktycznie był taki świetny..

 

Dalton Castle def. Tomasso Ciampa (*** ½)

Openery w PWG mają to do siebie że zawsze można się trochę pośmiać, ale walki też są niczego sobie. Trochę im zajęło żeby się rozkręcić, ale jak już wskoczyli na wyższy bieg to było bardzo dobrze. Fajne było to że Ciampa używał finiszerów gwiazd WWE, całkiem śmiesznie to wyszło :P No i cóż, przyszedł czas na jego pożegnanie z PWG.

 

Mark Andrews def. Pete Dunne (****)

Dunne debiutuje właśnie w PWG, no i myślę że bardzo dobrze pokazał się fanom w Resedzie. W Brytyjskich Fedkach widziałem tylko kilka jego walk i opinii nie zdążyłem sobie wyrobić, ale tu zaprezentował się świetnie i liczę na to że zobaczymy go jeszcze w PWG. Andrews jak zwykle pozwolił rywalowi na bardzo dużo, a sam też pokazał jak zawsze kilka efektownych akcji. Świetna walka.

 

Cody Rhodes def. Sami Callihan (***)

Śmierć, podatki i Sami Callihan mający najgorszą walkę na gali PWG.

 

Callihan jest po prostu strasznie przeciętny gdziekolwiek się nie pojawi, poza tym jego komedia jest zazwyczaj na strasznie niskim poziomie. Co do Cody’ego to wypadł bardzo dobrze i publika ciepło go przyjęła, szkoda tylko że na debiut dali mu takiego leszcze jakim jest Sami. No ale awansuje dalej, a tam pewnie będziemy mogli zobaczyć go z lepszym przeciwnikiem.

 

Fenix & Pentagon Jr. def. Heroes Eventually Die (Chris Hero & Tommy Fucking End) (**** ½)

Po takim składzie należało spodziewać się świetnej walki, ale mało kto oczekiwał chyba tak spektakularnego pojedynku. Po prostu niesamowity pojedynek, a kilka spotów to wręcz nie z tej ziemi, z tym Asai Moonsaultem Fenixa z Pentagona na czele. Każdy musi to zobaczyć, dla mnie kandydat do walki roku. Niesamowity pojedynek.

 

TNA SUUUPERSTAR Trevor Lee def. Kamaitachi (*** ½)

Nic nie generuje w PWG tak dobrego heatu jak TNA SUPERSTAR podczas przedstawiania Trevora przed walką :P Ale w sumie po chwili cały hala i tak chantowała „Delete” i „Brother Trevor”.

Walka naprawdę dobra i aż chciało się żeby potrwało to jeszcze z kilka minut, bo śmiało mogło to przebić pojedynek Dunne’a z Andrewsem. Wypada tylko mieć nadzieję że Kamaitachi przed powrotem do NJPW pokaże się w Resedzie jeszcze raz czy dwa.

 

Mark Haskins def. Cedric Alexander (****)

Tej dwójce udało się zrobić to co nieudanie próbowali dzień wcześniej Sydal i Mundo. Nie była to typowa walka dla PWG, nie ich styl, ale walka wypadła świetnie. Haskinsa tak samo jak Dunne, widziałem jedynie kilka razy w PROGRESS, lecz nie wiele szczerze mówiąc pamiętam. Tutaj natomiast wypadł znakomicie, zaprezentował kilka fenomenalnych akcji w końcówce, no i cała walka była naprawdę świetna. Ciekawe co pokaże nam w następnej rundzie.

 

 

Kyle O’Reilly def. Matt Riddle (**** ¼)

Dzieciaki, jak będziecie kiedyś wrestlerami, to ubierajcie buty. Nie bierzcie przykładu z Mateusza.

Walka znakomita, ale to można było przewidzieć, skoro spotyka się dwóch fenomenalnych zawodników. O’Reilly czy to w ROH, PWG czy w NJPW nie zawodzi i zawsze ma świetne walki, a przecież na dobrą sprawę w NJPW dopiero zaczyna jako Heavyweight, a na Final Battle wygra pewnie ROH World Title, więc najlepsze jeszcze przed nim. A Riddle to Rookie roku i chyba nie ma co do tego wątpliwości. Fenomenalnie radzi sobie w EVOLVE, ale ja liczę że wkrótce będziemy go mogli oglądać czy to w NJPW czy to w WWE, bo Mateusz ma potencjał na bycie tam wielką gwiazdą. Finisz też kreatywny, bo nawet O’Reilly nie powinien odklepywać Riddle’a, a takie zakończenie każdemu pasuje.

 

Will Ospreay & Ricochet & Matt Sydal def. Mount Rushmore 2.0 (The Young Bucks & Adam Cole) (**** ¾)

Przed walką widziałem już z 1000 gifów z tej walki w każdej części Internetu, nasłuchałem się od jednych jak ta walka była kapitalna, a od innych jaka była przereklamowana, a sam Meltzer dał tu ***** więc naturalnie bardzo chciałem tą walkę zobaczyć.

No i cóż, walka oczywiście była fenomenalna tak jak można się było spodziewać, szczególnie końcówka była pamiętna, po prostu seria niesamowitych spotów, najpierw Cutter w powietrzu Ospreay’a, potem SSP Meltzer Driver, a na koniec potrójne SSP. Do tego przez całą walkę szalona publika, ale tego należało się spodziewać. 5 stara tu nie dam, coś mnie mimo wszystko przed tym zatrzymuje, ale tak jak mówię, spektakularny pojedynek o którym długo się jeszcze będzie mówić, a dla PWG bardzo dobrze się złożyło że Meltzer dał *****, bo zyskają na pewno wielu nowych fanów.

 

5 walk którym dałem **** lub więcej, w tym dwa po prostu niesamowite pojedynki, które z pewnością wylądują na szczycie wielu list najlepszych walk roku. A pozostałe trzy walki też bardzo dobre. Myślę że każdy kto kocha wrestling powinien poświęcić te dwie i pół godziny i tą galę zobaczyć na własne oczy. Moim zdaniem obok Wrestle Kingdom 10 i King Of Pro Wrestling najlepsza gala roku w pro-wrestlingu.

Edytowane przez RainmakerF7
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412244
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

BOLA Night 2

 

Dalton Castle vs Tomasso Ciampa - *** i ¾

Mi to się oglądało bardzo dobrze i sam nie wiem dlaczego. Zwyczajnie lubię takie wrestling, a wszelkie braki Daltona naprawiała tutaj mocna dominacja Ciampy. Szkoda troszkę, że Tomasso tak szybko wypada z turnieju, bo nie wiem czy chce nadal oglądać Daltona.

 

Mark Andrews vs Pete Dunne - ****

Bardzo mocny debiut Dunne’a, który da się zapamiętać fanom, a to jest już coś. Andrews to świetny zawodnik i musiał to wygrać, cholera wie czy chłop nie dojdzie nawet do półfinału. Poziom walki był bardzo wysoki od początku do końca, a botch z gongiem dodał tylko dramaturgii.

 

Cody Rhodes vs Sami Callihan - *** i ½

Nie nierpie Callihana więc obawiałem się o poziom tej walki, ale na całe szczęście Cody po bardzo dobrym występie odprawia rywala i sam idzie do kolejnej rundy. Było dość szybko i Rhodes nie jest zardzewiały, a można się było tego obawiać. W kolejnej rundzie rywal powinien być już dużo lepszy wiec dopiero tam Cody się pokaże.

 

Tommy End and Chris Hero vs Fenix and Pentagon Jr - ****

Gwiazdy Lucha pokazały się tutaj z dużo lepszej strony niż podczas walk pierwszej rundy turnieju (mimo że tam wypadli dobrze). End i Hero to bardzo dobry Tag Team i widac było między nimi zgranie. Mimo wszystko nie sprawili, żebym uważał tą walkę za niesamowitą.

 

Kamaitachi vs Trevor Lee - ***

Japoniec niesamowicie działa mi na nerwy więc bardzo się cieszę, że chłop odpada z turnieju już na tak szybkiej fazie. Trevor też dobrze się nie pokazał, ale na całe szczęście to on przechodzi dalej, mimo że powinien odpaść już w kolejnej walce.

 

Mark Haskins vs Cedric Alexander - ****

Prawdopodobnie jedyna walka, w której to zwycięzca nie miał dla mnie żadnego znaczenia, bo zarówno Haskinsa jak i nowy nabytet WWE cholernie lubie. Alexander po świetnych występach w CWC był tutaj faworytem, lecz dalej idzie Mark i to też bardzo dobra opcja. Jk na razie była to najlepsza walka dnia.

 

Kyle O’Reilly vs Matt Riddle - **** i ½

Ponownie znakomita walka Riddle’a, który był tutaj dominującą stroną. Kyle też mi się podobał i razem wyszła z tego świetna mieszanka. Najlepsza walka turniejowa do tej pory i troszke szkoda, że były zawodnik UFC odpada już na pierwszej fazie rywalizacji. Z drugiej strony Kyle w kolejnych pojedynkach to też nie jest coś złego ;)

 

Matt Sydal, Ricochet and Will Ospreay vs Mount Rushmore 2.0 - *****!

Meltzer dał 5* co było sporym szokiem, ale faktycznie ta walka była aż tak niesamowita. Mocny kandydat do walki roku, bo przez całe te 20 minut poziom był wręcz z kosmosu. Springboard Cutter Ospreaya na lecącym Jacksonie może być idealnym podsumowaniem całego pojedynku. Mój osobisty Dream Match to zobaczyć w PWG walkę 4 vs 4, gdzie to obok Bucksów i Cole’a stanie lider Bullet Club czyli Kenny Omega. Wspaniałe zakończenie drugiego dnia.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412285
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA 2016, Night 1

 

-Scurll vs Pentagon- Dupy mi nie urwali. Jedyne, co zapamiętałem, to maska przywiązana do lin i... wstanie po Package Piledriverze i, parę sekund później, walka jakby się nic nie stało. A to niby inni są od no-sellingu.

 

-Cobb vs Ricochet- PWG wygrywa z emocjami, bo tutaj Matanza może przegrać. Wydaje mi się, że się już w LU spotkali raz czy dwa, ale nie czułem, że oglądam ciągle to samo. Fajna walka. Trochę szkoda, że Jeff się tak szybko żegna z turniejem.

 

-Hennigan vs Sydal- Największy zawód. Liczyłem na spoko pokaz, w końcu Mundo w LU pokazuje, że w ringu coś umie. A tutaj? Straszne dłużyzny, mało akcji. Cieszy mnie zwycięzca, bo liczę na to, że John jeszcze udowodni, że coś potrafi.

 

-Fenix vs Ospreay- No i mamy faworyta. Niektóre wymiany były boskie. W środku starcia był moment na złapanie oddechu, ale wynagrodzili to całą resztą. Spanish Fly z 3 liny i lądowanie na nogach to piękny moment. Fuck you Vader, dla mnie to jest wrestling.

 

-End vs Sabre Jr- Na Zacka w technicznych walkach chyba nigdy nie narzekałem i to się nie zmienia. Tommy też jest dobry, więc można się było spodziewać, że wielu lepszych starć dzisiaj nie będzie. Takich techników mogę oglądać.

 

-Hero vs Liger- Tu się seryjnie wynudziłem. Miałem w dupie to starcie i nie zrobili nic, by mi udowodnić, że mam złe podejście. Najgorsza sytuacja. Bo niby u Sydala i Hennigana się zawiodłem po wysokich oczekiwaniach, ale tutaj przeżyłem zawód mimo BRAKU oczekiwań. To trochę chore.

 

-peDRagon/Castle vs Bucks/Cole- Jestem dumny z "peDRagon", lepszej nazwy nie wymyślę :D Trochę liczyłem na The Boys, ale chyba jednak nie są dobrymi wrestlerami i dostaliśmy zacne zastępstwo. Choć nie miało to wielkiego znaczenia, bo to był comedy match i może bliźniaki by to ogarnęli. Można się było uśmiechnąć, ale na moje to było trochę za długie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412294
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

SMASH vs Chikara

 

Super Smash Brothers vs Dasher Hatfield & Oleg The Usurper

Solidny opener, ale ze SSB to nie ma co się martwić o poziom walki. Polubiłem ich po tej zmianie gimmicku na mroczniejszy. Nie wiem czemu Oleg dostaje aż taką reakcję. No dobra, gimmick jest dobry jak na jego gabaryty, a w ringu też coś umie, ale jednak nie jest aż tak dobry by dostać tak dobrą reakcję według mnie.

 

Well Oiled Machines (Braxton Sutter & Mike Rollins) vs Brent Banks & Scotty O'Shea

Z proma wynika, że O'Shea i Banks mają feud, ale teamują ze sobą, ponieważ nie chcą się pozabijać. No niech im będzie. No i w sumie jakieś różnice mieli, gdyż Scotty był tym gościem który nie oszukuje, w przeciwieństwie do Banksa. Ale dobre chociaż to, że mają oni jakąś chemię ze sobą.

 

Kimber Lee vs Candice LeRae

Z kolejnego proma wynika, że to długo wyczekiwany rematch. To była bardzo dobra walka, która niestety miała jednego bardzo głupiego botcha. Może gdyby to była walka jakiś frajerów młokosów, to mógłbym na to przymknąć oko, ale przy tak doświadczonych zawodniczkach jest to niewybaczalne.

 

Kevin Bennett vs Tyson Dux vs Space Monkey vs Juan Francisco de Coronado

Nawet mi się podobało. Juan Francisco to chyba mój ulubiony heel z Chikary. Jego wejście jest niesamowite. Umie wkurzyć publikę przy minimalnym wysiłku. Space Monkey to jeden z tych debilnych gimmicków, których nie kupuję (a kupić mogę w sumie wszystko). Tyson Dux to klasa, co pokazał w CWC. Bennett też jest świetnym heelem. Walka była nawet dobra.

 

Matt Cross vs Hallowicked

Niezła walka gdzie high-flyerowy Cross walczył z techniką gostka z Chikary. Największym minusem było to, że Hallowicked był cieniem przy Crossie. Teraz nawet sobie nie przypominam niczego co on zrobił w tej walce.

 

The Colony vs Pineapple Soda Club

Walka niczym z Chikary, z wieloosobowymi submissionami i typową mrówczą komedią. Ale niestety nie pomogło tej walce być za długą i nudzącą. Cały czas czekałem aż się zacznie main event. Ale jednak muszę zaznaczyć, że panowie się starali.

 

Johnny Gargano vs Icarus

Pożegnalna walka Gargano z tą fedką to była. Co do walki to był pokaz umiejętności Johnny'ego z chwilowym udziałem Icarusa. Historią walki było to, że Gargano nie chce więcej oszukiwać w swoich walkach (spoiler: oszukał). Nie spodobało mi się to, ale jednak walka była dobra i można na nią rzucić okiem.

 

 

SMASH vs PROGRESS - Dzień 1

 

Scotty O'Shea vs Mark Andrews

Dobry opener. Tylko jedyny problem był ze Scottym o którym ciężko powiedzieć po której stronie barykady się znajduje. Niby walczył jak heel, ale publika go cheerowała.

 

Mike Rollins vs Jack Gallagher

Rollins wygląda jak brat bliźniak EC3. Po tej walce stwierdzam, że zatrudnienie Gallaghera to najlepsza rzecz, jaka może się zdarzyć w WWE w tym roku. Ten facet to żyła złota. Przy pomocy podstaw wrestlingu, których się uczył pierwszego miesiąca może postawić na nogi całą publikę.

 

The Overdogs (John Greed & Sebastian Suave) vs London Riots (James Davis & Rob Lynch)

Kolejna porządna walka. Overdogów widziałem wcześniej tylko w ich walce z Colony, ale tutaj jednak mogli wyjść poza komedię i pokazać swój talent. Suave nie umie wybijąc się z lin, ale w ringu wydawał się solidny. Poza małymi błędami, porządne kilkanaście minut do wykazania się przed publiką.

 

Facade vs Kevin Bennett - Ladder Match for a future SMASH Championship Match

Nie wiem co sądzić. Cała walka to był spot, przerwa, spot, przerwa i tak w kółko Macieju. Nic z niej nie wynikało.

 

Evil Uno vs El Ligero

Podoba mi się ta bardziej zła wersja Playera Uno. I podoba mi się także heelowo-komediowa wersja El Ligero. No i właśnie pierwsze pół walki polegało na komedii (momentami nawet genialnej!), zaś drugie pół to już prawdziwa walka. Prawdziwe propsy za spot z zamianą masek.

 

TARIK vs Zack Sabre Jr.

Podobała mi się ta walka. Tylko dziesięc minut, ale wykorzystali je w 100 procentach. Sabre jest fantastyczny w próbach wyrwania ręki przeciwnikowi. TARIK też się wykazał swoją agresją. Najlepsza walka gali.

 

Mark Haskins vs Brent Banks - SMASH Championship Match

Haskins przed walką dostał prezent - nowy pas! A na komentarzu usiadł Scotty O'Shea, który został wybuczany (więc chyba jednak jest heelem). Ta walka była dobra, zdecydowanie numer dwa tej gali.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412295
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 631
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  24.11.2012
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA 2016 Day 1

 

Pentagon Jr - Marty Scurll *** i 3/4*: dobra walka na rozgrzewkę, ale mam wrażenie, że nie wykorzystali całego potencjału obydwóch zawodników. Trochę było też krótko. Publika na szczęście dużo dała też od siebie i mimo wszystko bardzo przyjemnie oglądało się ten pojedynek.

 

Jeff Cobb - Ricochet - ****: w myślach pisałem już "Matanza - Prince Puma" :P Po raz pierwszy Cobba lukałem w normalnym looku i było to trochę dziwne dla mnie, ale na początku miałem wrażenie, że jakby trochę zbyt powoli się porusza. Później jednak takie wrażenie zniknęło. Obydwaj świetnie się pokazali.

 

John Hennigan - Matt Sydal *** : chyba najsłabsze starcie pierwszego dnia, choć źle nie było. Jeżeli tak jak czytałem była to najsłabsza walka turnieju, to dobrze, że tak szybko za mną.

 

Fenix - Will Ospreay - **** i 1/4: Ospreay to kozak nad kozakami! Ta kontra na Spanish Fly z lin... fenomenalnie obydwaj się zgrali. Po prostu. Świetny pojedynek.

 

Zack Sabre Jr - Tommy End ****: może nie jestem fanem technicznego wrestlingu w czystym jego znaczeniu, ale z czasem, gdy się rozwinęli, to walka naprawdę zaczęła mi się podobać. Sabre nie schodzi poniżej pewnego poziomu, a nie wiem czy Enda nie lukałem po raz pierwszy w akcji.

 

Chris Hero - Jushin Thunder Liger *** i 3/4*: mam wrażenie, że Hero jest w zdecydowanie gorszej dyspozycji niż przy zeszłorocznym turnieju. Wtedy jak na niego patrzyłem, to wydawało mi się, że przechodzi jakiś renesans i w swojej formie i w wyglądzie. Natomiast Liger to jest absolutnie fenomen. Mimo lat nie schodzi poniżej jakiegoś poziomu i pokazuje się świetnie, niezależnie gdzie walczy. Taki Noriaki Kasai wrestlingu ;)

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412303
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

PWG BOLA Night 3

 

Trevor Lee vs Dalton Castle - ***

Lee w tej walce przypomniał jak cholernie jest dobry, a ten German Suplex po salcie w tył to potwierdziłl. Myślałem że zarówno Castle jak i Trevor odpadną w tej rundzie, ale oni zestawili ich ze sobą. W tej sytuacji „TNA Superstar” musiał tutaj wygrać i przejść dalej. Czy finał jest realny? To dopiero będzie wielka sensacja.

 

John Hennigan vs Ricochet - ****

Było dużo lepiej niż w pierwszej walce Morrisona, ale mimo wszystko nie było to jakieś niesamowite. Dobra walka dwóch świetnych zawodników i tyle. Prawdę mówiąc to byłem pewny, że jako debiutant przejdzie dalej Hennigan, a jak trafiłby na Lee to finał byłby dość realny. Rozegrali to zupełnie inaczej i to chyba nawet lepiej.

 

Cody Rhodes vs Marty Scurll - ****

Kolejny już bardzo dobry występ Rhodesa, który dostał świetnego Scurlla i w dobry sposób pożegnał się z turniejem. Podobała mi się bardzo relacja w tej walce między żoną Rhodesa, a Scurllem. Brytyjczyk wygrywa i przechodzi do półfinału. Jest on moim faworytem tego turnieju, bo do półfinału wszedł dość łatwo.

 

Chris Hero vs Mark Andrews - ** i ½

CH przechodzi Heel Turn trochę taki jak kiedyś Roderick Strong, po którym rozpoczął drogę po pas mistrzowski, który trzymał cholernie długo. Andrews przechodzi dalej, ale nie wiem czy po zainkasowaniu kończącego Piledrivera podejdzie do kolejnej walki.

 

Kyle O’Reilly vs Mark Haskins - ****

Widać było, że Haskins jest tutaj tym bardziej świezym i dobrze, że wygrał. Podobnie jakc Trevor i Andrews jego udział w walce półfinałowej to bardzo duże zaskoczenie. Najwiekszym minusem tej walki było to, że zakończyła się ona kompletnie z dupy i nie było momentów, w których to mogłem uwierzyć, że O’Reilly wygra.

 

Will Ospreay vs Zack Sabre Jr. - **** i 1/4

Tak więc aż czterech brytyjczyków w półfinałach. Wiadomo było, że będzie to najlepsza walka tej rundy. Czas minął bardzo szybko ponieważ panowie się nie oszczedzali i od samego początku szli na całość. Finalnie Sabre Jr nie traci nic na porażce, a William przechodzi do półfinału, a i finał dla niego jest dość realny.

 

Pentagon Jr and Fenix vs The Young Bucks - **** i ½

Lata mijają, a Young Bucksi to nadal największe drużynowe kozaki na scenie wrestlingu. Po ostatnich zmianach jakie zaszły w WWE chciałbym zobaczyć ich kiedyś w NXT. Pentagon i Fenix podczas tych dwóch dni pokazali jak dobrze razem współpracują i jak mają wracać to najlepiej właśnie jako zespół.

 

Mark Andrews vs Trevor Lee - *** i ¼

Andrews szalał, a Trevor oszczędzał siły na ostatnią walkę dnia. Gdybym miał typować osobe, która raczej na 100% nie ma szans na finał to jako pierwsze nazwisko prawdopodobnie wskazałbym Trevora. Ten jednak pokonuje trzeciego rywala i trafia pierwszy raz w karierze do wielkiego finału (mimo że rok temu miał dużo większe szanse).

 

Mark Haskins vs Marty Scurll - **** i ¼

Doskonale było widać jak dobrze się znają. Haskins miał szansę, ale to dobrze, że Scurll trafia do ostatniej walki dnia, bo przeciez jakby nie patrzeć była gwiazda TNA dopiero debiutuje w tej federacji. Poziom ringowy był bardzo dobry od początku do końca co dobrze świadczy o zawodnikach, którzy przecież już toczyli tego dnia długie boje.

 

Ricochet vs Will Ospreay - ****

William odprawia kolejnego faworyta do fimału turnieju. Tutaj nie było tak dobrze jak podczas ich walki w Japonii, ale zmęczenie musiało być dużo większe. Ospreay wygrywa i to dobra wiadomość, bo przecież Ricochet już kiedyś wygrał ten turniej, a dla Willa to pierwszy finał. Ricochet mimo odpadnięcia może zaliczyć turniej do bardzo udanych.

 

Nie miałem już sił by oglądać całą walkę drużynową.

 

Trevor Lee vs Marty Scurll vs Will Ospreay - **** i ½

Marty Scurll wygrywa BOLA i zmierzy się ze swoim partnerem z drużyny o pas mistrzowski. Fajna historia była opowiedziana w tej walce, gdzie to finalnie największy skurwiel wygrał. Zdziwiłem się, że pierwszy wyleciał William, bo właściwie on jako jedyny był tutaj facem. Myslałem że na końcu dojdzie do rywalizacji między Anglikami, ale to Amerykanin zyskał tutaj bardzo wiele. Świetne zakończenie turnieju, który przebił zeszłoroczny.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412306
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG BOLA Night 3

Dalton Castle vs Trevor Lee – Parodiowanie Daltona przez Trevora, było jednym z trafniejszych. Wyszło mu bardzo dobrze i okazało się jedną z rzeczy, którą zapamiętam najmocniej. To też świadczy o poziomie samej walki, która dupy nie urwała. Pogubili się na koniec.

 

John Hennigan vs Ricochet – Taka walka była potrzebna Johnowi. Pokazał, że związek z PWG może przetrwać. To było ładne tango uników. Czuć bylo chemie i zaufanie.

 

Cody R vs Marty Scurll – Villain zaczął od mocnego akcentu. Gdzieś tam po cichu liczyłem, że ta walka osiągnie taki szybki finał, co by oczyściło Cody’ego z porażki – zaskoczył mnie – i dało wymówkę do pełnoprawnego rewanżu na kolejnej gali. Ale to PWG, tu rzadko ma miejsce budowanie historii. A Marty’ego nigdy za wiele. Kolejny bardzo dobry występ Anglika. I dobry w ringu, i dobry entertainer.

 

Mark Andrews vs Chris Hero – Walka małego z dużym w PWG przeważnie się udaje. Tu zabrakło przede wszystkim czasu. Szybko zawinęli się do domu. Ofensywa Mandrewsa, to głównie piny, i jeden z nich się udał. Trochę za mało budowy takiego shockera, żebym się przejął. Byłem za hero, ale do tej pory z nocy 3, tylko jeden z faworyzowanych przeze mnie przeszedł dalej (Scurll)

 

Mark Haskins vs Kyle O’Reilly – Trwało to spoooro czasu, a wycisnęli tak mało. Emocje bardzo nieznaczne, widowiskowość nawet mniejsza. Haskinsa oglądało mi się o niebo lepiej od KO, więc dobrze, że poszedł dalej.

 

Will Ospreay vs Zack Sabre Jr – Dla mnie kozak walka. Mogą śmiało ich zestawiać z pasem na szali. Ospreay zaczął latać pierwszej nocy i mam wrażenie, że jeszcze nie wylądował. Tutaj dał świetny, latający start, a później potrafił wdawać się w techniczne wymiany z mistrzem od technicznych wymian. To nie jest jeden z najbardziej widowiskowych wrestlerów. To JEST najbardziej widowiskowy wrestler.

 

Mark Andrews vs Trevor Lee – Historyjka była taka, że Andrews jest mocniej obity i tu walczy by przetrwać – przynajmniej tak to wyglądało. Niczym rasowy underdog się odgryzał, ale... soków z tego nie spili. Za mało poświęcili czasu, żeby publika mogła się wkręcić.

 

Mark Haskins vs Marty Scurll – Kolejny start godny prawdziwego czarnego charakteru. Fajne jest to, że gdyby przed turniejem, ktoś podkręciłby mi taką walkę, to absolutnie by mnie ona nie interesowała. Jednak z przebiegu zawodów, to była dwójka, do której sympatia rosła z każdą rundą. Głównie w przypadku Haskinsa, bo fanem Scurlla jestem już od przejścia na ciemną stronę mocy - #fuckpartymarty. Walka ustąpiła poziomem, tylko Ospreayowi z Sabrem. Angielski wrestling zrobił takeover w tegorocznej BOLA

 

Will Ospreay vs Ricochet – Ludzie zgrzani byli jeszcze przed pierwszą akcją. PWG musiało dostac swoją wersję tego zestawienia. Piękna sprawa, jak oni się poruszają. Aż mnie naszło na refleksje, jakby dorwać kogoś, kto zatrzymał się z wrestlingiem na erze Hogana w WWF, i pokazać mu w co to wszystko się przerodziło, jaka byłaby jego reakcja?

 

Trevor Lee vs Marty Scurll vs Will Ospreay – Trevor Lee, jak bardzo nie na miejscu. Na tle pozostałej dwójki nie pokazał zbyt wiele. W ogóle nawet na niego nie zwracalem uwagi, bo nie dopuszczalem opcji, że może tu wygrac. Kiedy Ospreay odklepał, to wszystko stało się jasne, co zabrało mi sporą dawkę emocji. Trzy noce czekasz na finał, a dostajesz tak ewidentne zestawienie, że trudno się rajcować. A fakt, że wygrał Scurll jest świetny. Mam nadzieje, ze przejmie pas.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412313
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

PWG Battle of Los Angeles - Dzień 1

 

Pentagon Jr. vs Marty Scurll

Nie było specjalnie za dobrze, no może poza końcówką. Szkoda, że na tak wczesnym etapie jeden z nich musiał odpaść. Fajny pomysł z przywiązaniem maski do lin.

 

Jeff Cobb vs Ricochet

Cobb też według mnie powinien przejść do drugiej rundy, ale on to jeszcze tu w indysach trochę pobędzie. Jak na gabaryty zawodników to było dobrze, widać, że się znają. Ciekawe skąd 8-)

 

John Hennigan vs Matt Sydal

Najgorsza walka dnia. Strasznie wolno. Coś tam próbowali w parterze się pobawić, ale im nie szło. Zupełnie nie w ich stylu. Widać było, że publika zawiedziona była.

 

Will Ospreay vs Fenix

Z drugiej strony ci latajce byli dużo lepsi. Niektóre akcje były genialne. Nie próbowali łapać oddechy, tylko cały czas przez jakieś 10 minut walili jakiegoś mocnego spota.

 

Tommy End vs Zack Sabre Jr.

Jestem fanem technicznego wrestlingu, więc ta walka to dla mnie kosmos. A jak zaczęli jechać pod koniec na 5 biegu, to już mistrzostwo. No ale wiadomo, że oni poniżej pewnego poziomu nie zejdą.

 

Jushin Thunder Liger vs Chris Hero

Hero udowadnia, że osoba z moim brzuchem może odnaleźć sukces w wrestlingu :D Liger przy nim wyglądał jak karzeł. Jushin to jest jednak poziom, ale jednak to już nie poziom PWG. Ale i tak fajnie go było tam zobaczyć.

 

Dalton Castle & The Boys vs Adam Cole & Young Bucks

Jutro five star, a dziś komediowa walka z Bullet Clubem, Dalton i Boysami (mówię wam, że gdyby masek nie zdjęli to nikt by nie wiedział, żę to reDRagoni!). I takie walki są idealne w PWG. A zwłaszcza z komentarzem Chucka Taylora, który niszczy wszystko.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412319
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline

Skąd pobrać BOLA 2016?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/227/#findComment-412336
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KL
    • Attitude
    • MattDevitto
    • HeymanGuy
      Mówicie o @ KL ? That makes us two... ROH on Honor Club 09.01.2025 Trish Adora vs. Harley Cameron: No dobra, Trish Adora jest w dobrej formie. Już samo jej wejście z STP w narożniku robiło wrażenie. Harley Cameron próbowała, nie powiem, że nie. Pokazała zwinność i niezły timing, ale kiedy Trish odpaliła swój Lariat Hubman, to było jak... bum, end of story. To jeden z tych finisherów, które robią wrażenie i sprawiają, że czujesz moc przez ekran. Mam wrażenie, że Trish powoli zmierza w stronę czegoś większego – może tytułu? Byłoby przyzwoicie, bo to jedna z tych osób, które naprawdę zasługują na spotlight. Blake Christian vs. Serpentico: Blake Christian jest jak błyskawica w ringu – szybki, techniczny, po prostu niesamowity, od zawsze robił na mnie wrażenie. Serpentico, wiadomo, zawsze daje dobre show, ale tu nie miał większych szans. Ta Meteora na koniec? Coś pięknego. W sumie spodziewałem się szybkiego zakończenia, ale mimo to walka była widowiskowa. Dla fanów lucha libre myślę, że jak najbardziej do polecenia. Boulder vs. Griff Garrison: Powiem tak: jak tylko zobaczyłem Bouldera w akcji, to wiedziałem, że Griff będzie miał ciężki wieczór, przypomina mi trochę Mastiffa z brytyjskiej sceny indy, ale trochę mu do niego brakuje. Griff próbował walczyć sprytem, ale kiedy masz przed sobą człowieka tak dużego jak Boulder, to wiesz, że to się nie skończy dobrze. Boulder Dash to absolutna demolka – oglądając to, miałem wrażenie, że Griff dosłownie wbił się w matę. Z jednej strony szkoda mi Griffa, bo ma potencjał, ale Boulder? On jest po prostu maszyną, którą można lepiej wykreować niż się to robi teraz. Billie Starkz vs. Brittany Jade: Billie Starkz to dla mnie taki powiew świeżości, mimo że trochę już występuje w Tonylandzie (AEW) i Tonylandzie v2 (ROH). Oglądam jej karierę od jakiegoś czasu i za każdym razem mnie czymś zaskakuje. Brittany Jade dała radę, ale Billie... lubię bardzo jej styl. Gładkie, perfekcyjne wykonanie, aż chce się oglądać więcej. Mam nadzieję, że Billie dostanie niedługo większy program, bo dziewczyna ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się jej kibicować. Queen Aminata vs. Rachael Ellering: Queen Aminata to ma fajny gimmick, ma spory potencjał – i to widać. Rachael próbowała, ale Aminata od początku wyglądała, jakby miała plan na tę walkę. . Aminata ma ten vibe dominatorki, która może zamieszać w każdej dywizji. Myślę, że to tylko kwestia czasu, aż zacznie walczyć o główne tytuły, czy to w ROH czy AEW. Throwback: Sumie Sakai vs. Hazuki (2018): Nie zwykłem komentować Throwbacków z gal, ale tu zrobię wyjątek, do ROH z tamtych m.in. lat mam spory sentyment, w sumie głównie z tego sentymentu powstaje ten komentarz, dość pozytywny, bo nie potrafię patrzeć na tą perełkę jaką jest ogół Ring of Honor złym okiem, nawet jak Tony Khan robi sobie z tego Velocity, Heat, Main Event, Superstars, nazywajcie to jak chcecie, pewnie rdzennym fanom się nawet nie chce na to patrzeć, bo szkoda sobie psuć pogląd i wspomnienia. Wspomnienia, wspomnienia... jak tylko zobaczyłem, że dostaniemy ten klasyk z 2018 roku, od razu się uśmiechnąłem. Hazuki z Kagetsu i Haną Kimurą w narożniku – to był ten czas, kiedy Women of Honor naprawdę rozkwitało i się dobrze zapowiadało. Walka była świetna, Sumie Sakai to absolutna legenda, szanuję za uśmiech w stronę starszych (choć są starsi) fanów. MxM Collection vs. The Dawsons: MxM Collection jest kolejnym świetnym duetem, który WWE puściło bez żalu. Mansoor i Mason Madden mają w sobie coś świeżego, co od razu przyciąga moją uwagę. The Dawsons to takie trochę noname'y, ale szczerze? Cieszę się, że MxM wygrali.  Mam nadzieję, że zobaczymy ich w większym programie w tej dywizji w bliższej przyszłości, pewnie skończą w AEW. Red Velvet vs. Jazmyne Hao: Red Velvet to całkiem przyzwoita mistrzyni ROH TV. Jazmyne Hao miała swoje momenty, ale Velvet to zupełnie inny poziom. Jej Right Jab to cios, który wygląda na równie groźny, co skuteczny, choć czy w tej walce nie pomyliła jej się ręka i czy nie użyła przypadkiem Left Jab? Walka była dobra, choć przewidywalna – mam nadzieję, że Red Velvet wkrótce dostanie bardziej wymagającą rywalkę o swój pas, bo obijać placki to każdy może. Shane Taylor Promotions vs. Gates of Agony: Uwielbiam Shane Taylor Promotions, ta ekipa to definicja dobrej chemii w ringu, a zwłaszcza Lee Moriarty. Gates of Agony próbowali zdominować siłą, ale Shane i Lee pokazali, że technika i strategia zawsze wygrywają. O'Connor Roll Bridge? Klasyk, ale działa, i to jak! Mam nadzieję, że Shane Taylor Promotions dostaną większe wyzwania, bo potencjał mają ogromny, a już za długo stoją w miejscu. Jericho/Rock'n'Roll Express: Na koniec – prawdziwa uczta dla fanów nostalgii. Chris Jericho jako część „The Learning Tree”? No powiedzmy, że w ROH nie wygląda to tak źle jak w AEW, mniejsza konkurencja może xD Z pasem ROH wygląda na większy deal w ROH, niż w AEW, niby proste ale Tony chyba tego nie ogarnia. Jego promo było idealnym balansowaniem między arogancją, a czystą rozrywką - typowy Y2J. Kiedy Rock N Roll Express weszli na ring publika nawet się ożywiła, dla odmiany. Ich atak na Jericho i Keitha to ukłon w stronę starej szkoły wrestlingu, który zawsze działa, przynajmniej na mnie. Widok Mortona i Gibsona triumfujących na koniec gali całkiem przyjemny, ale nie ma się co przyzwyczajać. Chris musi zacząć występować w ROH TV jeśli ma być choć trochę wiarygodnym ROH Champem. Co mogę powiedzieć? ROH dało nam wszystko, czego można oczekiwać od takiego formatu gali jaki od nich dostajemy: nie takie złe walki, rozwój jakichś tam historii i trochę nostalgii dla starszych fanów. Każda walka miała coś tam do zaoferowania, a momenty takie jak atak Rock N Roll Express czy nawet ten throwback z '18 roku sprawiły, że to nie był zwykły odcinek tygodniówki typu squashe i wywiady bez celu. Czekam na przyszły tydzień w sumie, bo QT Marshall vs. Komander o bodajże pas ROH TV zapowiada się nawet dobrze. Jeśli ROH dalej będzie trzymać taki poziom i konsekwentnie go podnosić, to może wreszcie coś zacznie się dziać. Sypnę klasykiem w takim razie od kolegi, którego wyżej oznaczyłem. OGLĄDAJCIE RING OF HONOR!
    • Grins
      Zapomniałem że gala jest u Turbiniarzy, no to obstawiam że Punk wygra w tym roku Royal Rumble już nie będzie lepszej okazji, w zeszłym roku miał wygrać, w tym roku już tego dokona. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...