Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

Progress Wrestling Chapter 34: Keep It Unreal

 

Dave Mastiff vs Iestyn Rees - Atlas Championship Tournament Block A

Hej! Faza grupowa nareszcie się kończy. Nareszcie. Rees jakoś nie był promowany zbytnio przez Progress, zwłaszcza jak jego wszystkie walki wywalili na ENDVR. Może to przez to, że mógłby robić za dublera Chrisa Mastersa? Ale po za tym, to jest w miarę dobrym, siłowym zawodnikiem. Ale i tak musiał przegrać z dużo lepszym rywalem.

 

Tommy End vs Zack Gibson

Postać Enda zatrzymała się w miejscu. W sumie jedyne co można o nim powiedzieć to "badass". I niestety to jest jedyna rzecz. Jest niczym jobber bez żadnego charakteru, tylko, że nie jobbuje, a dostaje się do main eventów największych gal w historii.

 

South Pacific Power Trip (Travis Banks & TK Cooper & Dahlia Black) vs Pollyanna & Roy Johnson & Jack Sexsmith

Walka tylko, żeby SPPT pokazali co umieją. Jednak Sexsmith i Pollyanna dostali swoje momenty rewanżu, ale i tak goście z Pacyfiku byli ważniejszą ekipą. Pewnie dostaną niedługo shota na pas tagowy.

 

Joe Coffey vs Michael Dante - Atlas Championship Tournament Block B

Dante walczył tutaj o przejście do półfinałów. Coffey nie miał już takiej presji, bo już wcześniej udało mu się awansować. Nie było genialnie, ale może półfinały i finał będą lepsze.

 

London Riots vs War Machine - PROGRESS Tag Team Championship - Tornado Match

War Machine dominowali, ale i tak na ziemię sprowadzili ich Riotsi, którzy pasy obronili. Teraz tylko czekać na następne obrony pasa z SPPT, czy British Strong Style (Brixton baby!)

 

Jack Gallagher vs El Ligero

El Ligero jest bardzo fajnym heelem, zwłaszcza dzięki jego genialnej grze aktorskiej ciałem. Jego "walka" z gościem na wózku, to moment gali. Gallagher jednak komedią nie odstawał mu na krok. Widać, że jednak coś z CWC wyniósł.

 

Marty Scurll & Jinny vs Mark Haskins & Laura Di Matteo

Teraz dla odmiany dostaliśmy "mixed tag team match", ale co z tego skoro baby biły facetów (i na odwrót) bardziej, niż we wcześniejszym intergender matchu. Co tylko pomogło paniom sprawiać wrażenie tak ważnych, jak inni main eventerzy. Poza lekko zbotchowanym przez kamerzystę finiszem, to była przyjemna walka.

 

Will Ospreay vs Zack Sabre Jr.

Nareszcie porządny main event, gdzie nie będzie żadnego bullshitowego zakończenia (patrz kilka ostatnich gal). Nie ma mowy, że to nie mogła być genialna walka. Sabre wyszedł z bandażem na głowie, co raczej wyglądało śmiesznie. Zack próbował złamać na pół Willa swoimi wygibasami, ale on jak rasowy, zarozumiały heel nic sobie z tego nie robił i tylko "sprzedawał" to swoimi akrobacjami. Chociaż do pełnoprawnego heel turnu jeszcze daleko. Sabre wygrał i teraz czekać tylko na jego walkę z Ciampą za trzy tygodnie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-409969
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Chikara King of Trios 2016 Night 1

 

Ostatnią cała galę Chikary jaką oglądałem był finał poprzedniego sezonu, gdy Kimber Lee zdobywała pas Grand. Śledziłem wyniki, widziałem pojedyncze walki, ale do turnieju wchodziłem bez znajomości feudów. Pierwszy dzień to same trios matche i nie ma co liczyć na odmianę. Na początek duży plus dla Trenta Seven i Tylera Bate. Szczególnie ten drugi od razu budzi sympatię i w zeszłym roku zaprezentował się świetnie. Humor w tej walce nie do końca do mnie trafił, ale już w kolejnej policjanci to była tragedia. Początek to ten moment, który zabija się cały sens wrestlingu. Można wręcz się cieszyć, że nikt nie "zginął". Najpierw walka z udziałem mrówek, potem kolejna z innymi mrówkami. Jak jeszcze oglądałem regularnie Chikarę to nie ogarniałem co się dzieje z ich historią, teraz nawet nie próbuje zrozumieć. Niestety poziom ringowy im nie pomógł. Świetnie było zobaczyć byłe divy, szczegołnie Mickie James. Młode przeciwniczki fajnie sie zaprezentował. Crazy Mary wygląda potęznie w tej walce i bardzo dobrze prezentuje się w swojej postaci. Dwie drużyny joshi to duża atrakcja w turnieju. W pierwszej rundzie jeszcze aż tak nie szalały, ale liczę na coś więcej w następnych rundy. Main event to zdecydowanie najlepsza walka na gali. Team CWC pokazał czemu dostali szansę od WWE. Gulak momentami genialnie ośmieszał przeciwników. Kimber w dalszym ciągu jest strasznie mocno bookowana, momentami nieśmiertelna. Olega nie raz już widziałem i nie rozumiem pushu dla niego i dlaczego ludzie go tak kupują. Zdecydowana większość dobrych rzeczy z pierwszego dnia pochodziła od ludzi spoza Chikara co za bardzo nie zachęca do ogladania ich następnych gal. Przyjezdni zrobili świetną robotę choć nie ma co za bardzo chwalić poziomu ringowego. Jak 6 osób w ringu to zawsze coś się w nim dzieje. Być może przez to, że już dużo widziałem, a może się starzeje, ale humor na tej gali zupełnie mi nie pasował. Zobaczę co zaoferowali w następnych dniach. Nie ma co ukrywać, że poziom w Chikarze ostatnio spadł. Znam tylko jedną osobę z forum, która ogląda regularnie Chikarę. Po wpisach tutaj widzę, że więcej raczej nie ma. Ktoś skusił się na King of Trios albo będzie oglądał?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410436
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

Ja się skusiłem na King of Trios i w sumie dzień jeden nie porwał. Tak jak wspomniał Maxi, najlepiej pokazali się goście. Opener fajnie publikę rozgrzał, ale jednak troszeczkę zamulał. Untied Nations jakimś cudem byli lepsi, bo jak jeszcze regularnie oglądałem Chikarę, to jako wirtuozów ringowych ich nie zapamiętałem. Zaś z przeciwników to Carr jak na swoją wielkość jest świetny, Barksdale raz zrobił dobrą walkę z Gulakiem na Anniversario, ale Dick Justice to porażka kompletna. Mrówki genialnej walki nie zrobiły. Fajnie było zobaczyć ex-divy, zwłaszcza, że ich przeciwniczki także świetnie się pokazały. Quackenbush mocno sprzedawał panie z Japonii, ale jakoś nie porwały. Może w następnej rundzie będzie lepiej. Main event to fajna walka, ale też nie wiem co w tym Olegu widzą.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410628
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG Thirteen

 

-Cage vs Cole- Duży atakował, mały próbował się odgrywać. Nie porwało mnie to. Wolałbym innych przeciwników dla Cage'a. Zwycięzca też się wydawał oczywisty, bo jakoś nie widziałbym podkładania mistrza ROH.

 

-Strong vs Thatcher- Technika, która mi nie podeszła. Fajnie, że nie dostali zbyt dużo czasu. Nie przypomnę sobie teraz żadnej akcji, żadnego momentu. Ot, odbębnione.

 

-Cobb vs Lee- Znowu dominacja byka nad knypkiem, ale o niebo lepsza od openera. Tutaj przeciwnicy się lepiej pokazali. Trevor w ringu potrafi być świetny, a dziś mu chyba pasował rywal. Jeff Cobb - jego się też nie ma o co czepiać. O, jego bym chciał zobaczyć z Cage'em.

 

-Taylor vs Trent- Myślałem, że pocisną w komedię, bo ringowo najlepszym kroku nie dotrzymają. No i częściowo trafiłem - trzeba tylko zamienić "komedię" na "hardkor". Największe zaskoczenie tej gali. Nie spodziewałem się, że oni będą siebie tak krzywdzili tymi drabinami i krzesłami, a do tego doszły pinezki. Wyszli ze swojej strefy komfortu i nie zawiedli - propsy!

 

-Callihan vs Scurll- Prawie zasnąłem. Sami był psycholem i hakerem, a teraz został cholernym kotem. Z początku zdawało mi się, że może się chociaż pośmieję, ale maska została zdjęta i musiałem się męczyć. Marty mi tego nie poprawił - dawno się tak nie wynudziłem.

 

-Young Bucks vs Death By Elbow- Na szczęście poziom się podniósł. Obu teamom nie mam nic do zarzucenia. DBE są lepsi, niż sądziłem. Ładnie się łączą te ich wszystkie ciosy w drużynowe kombinacje. Mistrzami jeszcze nie zostali, ale może kiedyś po te pasy sięgną. Dobra walka.

 

-Sabre Jr vs O'Reilly- I znowu - to jest walka techników, jaką mogę oglądać. Zack jest ekstra na glebie, a do tego dostał Kyle'a, który też sobie radzi. Chyba nie mogło się to nie podobać. Niezłe tempo, ciągła akcja i zachwyty nad tym, w jaki sposób można wyginać ludzkie ciało ;)

 

-Sabre Jr vs Strong- Starcie niespodzianka, na pożegnanie Rodericka. To nie była walka, to był show. Interwencje i ogólne "shenanigans". Miłe "papa". A po wszystkim zdemolowanie kayfabe'u i cheer dla największej mendy PWG. To co, pora na NXT?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410646
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  115
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  03.04.2014
  • Status:  Offline

PWG THIRTEEN

 

Adam Cole vs Bryan Cage

Przyjemnie starcie tylko zakończenie trochę z tyłka wzięte. Obstawiam, że tutaj zobaczyłem tylko część tej słynnej charyzmy Cole'a

 

Roderick Strong vs Timothy Thatcher

Kolejne miło spędzone 10 minut. Thatcher muszę zacząć uważnie śledzić, ponieważ podobają mi się jego poczyniana ringowe. Strong parę fajnych akcji, ale na tą chwile jest dla mnie "tylko" dobry. I pytanie co on zrobił, że część publiki chce go j***ć a druga mu kibicuje?

 

Jeff Cobb vs Trevor Lee

O k***a ale Cobb jest zajebisty. Generalnie lubię gości którzy mają podłoże zapaśnicze. Bardzo dobrze mi się ich ogląda. Lee swoje pokazał, a ta kontra tego czegoś to w ogóle był majstersztyk. Cholernie dobra walka, ale ja bym jeszcze dodał 5 minut. Btw Cobb vs Angle bookój to ktoś pls

 

Chuck Taylor vs Trent

Napi***nie się krzesłami oraz rzuty na drabinę i na szpilki. Toż to przyjaźń w najczystszej postaci. Bardzo fajny spotfest w którym obaj wrestlerzy przyjęli dużo na siebie. Swoją drogą, dobrze kojarze Chucka Taylora jako takiego K-Pela PWG?

 

Marty Scurll vs Sami Callihan

Przeciętnie i za długo. Sami przed WWE też był takim średniakiem? Dodatkowo jego gimmick działa mi na nerwy. Marty to Marty, klasa sama w sobie, ale sam wszystkiego nie zrobi. Wspominałem o świetnym finishu?

 

Kopniaki vs Łokietki

Fajnie na początku i w środku, a końcówka dla mnie świetna. A więc tak walczy najlepszy tag team na świecie.

 

ZSJ vs Kyle O'Reilly

Bardzo dobre techniczne starcie. Wszystko płynne, a oglądanie ich dźwigni to sama przyjemność. Szkoda, że wynik dla mnie był oczywisty.

 

ZSJ vs Roderick Strong

5 minut napakowane akcją i pożegnanie Stronga. Czyli tyle mojego oglądania jego postaci.

 

Podsumowanie

Pewnie moje oceny czy tam odczucia są zapewne inne niż wasze, ale ja oglądam PWG pierwszy raz oraz większości wrestlerów nigdy nie widziałem w akcji, bo nie oglądam prawie indysów. Gala mi się bardzo podobała tylko ten Callihan ze Scurllem gorzej od reszty.

Edytowane przez SideWays
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410647
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG Thirteen

Brian Cage vs Adam Cole – Nie wiem… Któryś był chory? Tego się praktycznie nie dało oglądać. W życiu bym nie pomyślał, że jedni z moich niezależnych ulubieńców, dadzą takiego gniota, i to jeszcze w PWG. Totalny brak chemii, zamieszanie, zero emocji. Z sympatii do nich – zapominam!

 

Roderick Strong vs Timothy Thatcher – Podobały mi się pojedyncze ataki Rodericka i kilka Thatchera. Jeśli o sam grappling chodzi, na który ta walka była skazana, to dupy nie urwali. Dobrze, jasne, ale bez żadnych zjawiskowisk wymian w parterze.

 

Jeff Cobb vs Trevor Lee – Poprawnie, czyli daleko w tyle za debiutem Cobba z Hero. Był o wiele za mało razy w ofensywie. Trevor prowadził, a odkąd żyje gimmickiem TNA, to jest irytujący. Takie jego założenie, robi to dobrze, ale mi to się zwyczajnie nie podoba.

 

Chuck Taylor vs Trent – Best Friends don’t need rules. Do tej pory zdecydowanie najlepszy pojedynek. Nawet abstrahując od przedmiotów, którymi zawsze przyjemnie się okładać, to mieli tu zaplecze fabularne, które wykorzystali.

 

Sami Callihan vs Marty Scurll – Jeszcze wczoraj byłeś w WWE, a teraz robisz za Kosmicznego Kota. Dobra robota Sami! Walkę stworzyła publika, która kupiła kota, a i od dawna trzyma z Martym. Ja dalej nie mogę wyjść z podziwu, ile może dać zmiana gimmicku. Scurll to tego najlepszy przykład. Party Marty – gówno. Villain – top w indysach.

 

Young Bucks vs Death by Elbow – DbE mieli kilka fajnych kombinacji, ale to Young Bucki byli większość czasu w ofensywie. Nie mogło wyjść źle. Najwyżej można narzekać na nadmiar „suck it”. Widać, że Dunn mocno odstawał od towarzystwa. Musieli go trochę poniańczyć.

 

Zack Sabre Jr vs Kyle O’Reilly – Podobnie do Stronga z Thatcherem – skazani na grappling. Tu jednak z technicznego punktu widzenia było ciekawiej. Niestety, emocje były podobnie znikome. Mnie to nie ruszyło.

 

Pożegnanie Stronga dało najwięcej emocji. Sama walka z Zackiem to top tej gali. Była dynamiczna i przyjemna dla oka.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410670
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  643
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  13.09.2014
  • Status:  Offline

Przejrzałem sobie wzrost zawodników w NJPW i jestem zdziwiony. O co chodzi? Rozumiem WWE które na pewno dodaje kilka inchy zawodnikom. Ale statystyki w NJPW wyglądają jakby były zaniżone. Tanahashi 175cm? Jak dla mnie ktoś się pomylił o 10cm. Na początku ze strachem myślałem że statystyki są prawdziwe ale jak zobaczyłem że Matt Jackson ma wpisane więcej niż Ricochet to zdałem sobie sprawę że ktokolwiek się w to bawił musiał wypić parę głębszych.

 

[ Dodano: 2016-09-18, 19:58 ]

Triplemania:

 

Ja myślałem że NJPW to jest zupełnie inny świat.. Wow. Meksyk to jest jakiś zupełnie inny świat. Różnica między Triple A a Lucha Underground jest ogromna i nie chodzi mi tu o budynek. Nie mam nastroju na jakieś długie opisy. Napiszę tylko że ilekroć oglądam Triple A jestem zmieszany tym co zobaczyłem.

 

Mam tylko 3 pytania dla jakiegoś forumowego znawcy:

 

1. Czy AAA jest w Meksyku bardziej popularne niż WWE? (zgaduję że tak ale warto zapytać)

 

2. Ile mogą zarabiać zawodnicy w Triple A? Zarówno typowi luchadorzy jak i goście jak Cage czy Mudno.

 

3. Czy meksykańscy zawodnicy myślą o karierze w WWE? Jest tam dużo wrestlerów którzy moim zdaniem mogliby coś osiągnąć. Taki Texano mógłby spokojnie zastąpić Del Rio jako meksykańskiego bohatera made in WWE. Fenix mógłby być najlepszy jako "cichy zamaskowany".

 

No i bonusowe pytanie co do zawodników z USA którzy robią tam karierę. Jack Evans, Angelico czy Cage. Czy jakby wyskoczyła propozycja od W to zrezygnowaliby z Lucha Libre?

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410705
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 927
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  25.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

1. Czy AAA jest w Meksyku bardziej popularne niż WWE? (zgaduję że tak ale warto zapytać)

 

2. Ile mogą zarabiać zawodnicy w Triple A? Zarówno typowi luchadorzy jak i goście jak Cage czy Mudno.

 

3. Czy meksykańscy zawodnicy myślą o karierze w WWE? Jest tam dużo wrestlerów którzy moim zdaniem mogliby coś osiągnąć. Taki Texano mógłby spokojnie zastąpić Del Rio jako meksykańskiego bohatera made in WWE. Fenix mógłby być najlepszy jako "cichy zamaskowany".

 

No i bonusowe pytanie co do zawodników z USA którzy robią tam karierę. Jack Evans, Angelico czy Cage. Czy jakby wyskoczyła propozycja od W to zrezygnowaliby z Lucha Libre?

 

1) Trudno odpowiedzieć. Jeszcze 2-3 lata temu Vampiro w swoim shoocie mówił, że WWE bije meksykańskie fedki pod względem rattingów, jak również frekwencji na galach. Ponoć zwykłymi house showami mieli bez problemu wyprzedawać największe hale (i to po cenach biletów kilkukrotnie przekraczających te zapewniające wstęp na gale meksykańskich federacji). Ale trzeba przyznać, że AAA i CMLL są wciąż transmitowane, z frekwencją też chyba nie jest źle. Sam Ian podsumował to tak - młodsi widzowie oglądają WWE i jeżeli AAA/CMLL czegoś nie zmienią, to za parę lat ich fanbase drastycznie się skurczy.

 

2) Nie pamiętam konkretnych stawek, ale pieniądze w AAA/CMLL zawsze były, przynajmniej, przyzwoite. Na tyle, że wrestlerzy z innych krajów są w stanie pokusić się o występy w Meksyku. Chyba jedynym czynnikiem odstraszającym ich od przyjazdu jest reputacja samego kraju. Najwięksi zarabiają sporo, a do tego dochodzą wpływy z reklam, kontraktów sponsorskich, występów w TV.

 

3) Zależy od indywidualnej sytuacji każdego z nich. Większość jednak zadowala się obecnością na rodzimej scenie. Najczęściej na występy w USA decydowali się ci wrestlerzy, którzy mieszkali/mieszkają w USA - najlepsze przykłady to Konnan oraz Rey Mysterio. Podobnie sprawa ma się z gringos - wszystko zależy od ich indywidualnej sytuacji. Gdyby WWE przedstawiło im konkretną ofertę to z pewnością poważnie by ją rozważyli.

 

Jako ciekawostkę mogę dodać, że swego czasu WWE myślało o wykupieniu AAA i zrobieniu z niego takiej swej meksykańskiej przybudówki, skąd pozyskiwano by latynoskie gwiazdy. Oferta kupna została odrzucona.

 

[ Dodano: 2016-09-18, 23:20 ]

1. Czy AAA jest w Meksyku bardziej popularne niż WWE? (zgaduję że tak ale warto zapytać)

 

2. Ile mogą zarabiać zawodnicy w Triple A? Zarówno typowi luchadorzy jak i goście jak Cage czy Mudno.

 

3. Czy meksykańscy zawodnicy myślą o karierze w WWE? Jest tam dużo wrestlerów którzy moim zdaniem mogliby coś osiągnąć. Taki Texano mógłby spokojnie zastąpić Del Rio jako meksykańskiego bohatera made in WWE. Fenix mógłby być najlepszy jako "cichy zamaskowany".

 

No i bonusowe pytanie co do zawodników z USA którzy robią tam karierę. Jack Evans, Angelico czy Cage. Czy jakby wyskoczyła propozycja od W to zrezygnowaliby z Lucha Libre?

 

1) Trudno odpowiedzieć. Jeszcze 2-3 lata temu Vampiro w swoim shoocie mówił, że WWE bije meksykańskie fedki pod względem rattingów, jak również frekwencji na galach. Ponoć zwykłymi house showami mieli bez problemu wyprzedawać największe hale (i to po cenach biletów kilkukrotnie przekraczających te zapewniające wstęp na gale meksykańskich federacji). Ale trzeba przyznać, że AAA i CMLL są wciąż transmitowane, z frekwencją też chyba nie jest źle. Sam Ian podsumował to tak - młodsi widzowie oglądają WWE i jeżeli AAA/CMLL czegoś nie zmienią, to za parę lat ich fanbase drastycznie się skurczy.

 

2) Nie pamiętam konkretnych stawek, ale pieniądze w AAA/CMLL zawsze były, przynajmniej, przyzwoite. Na tyle, że wrestlerzy z innych krajów są w stanie pokusić się o występy w Meksyku. Chyba jedynym czynnikiem odstraszającym ich od przyjazdu jest reputacja samego kraju. Najwięksi zarabiają sporo, a do tego dochodzą wpływy z reklam, kontraktów sponsorskich, występów w TV.

 

3) Zależy od indywidualnej sytuacji każdego z nich. Większość jednak zadowala się obecnością na rodzimej scenie. Najczęściej na występy w USA decydowali się ci wrestlerzy, którzy mieszkali/mieszkają w USA - najlepsze przykłady to Konnan oraz Rey Mysterio. Podobnie sprawa ma się z gringos - wszystko zależy od ich indywidualnej sytuacji. Gdyby WWE przedstawiło im konkretną ofertę to z pewnością poważnie by ją rozważyli.

 

Jako ciekawostkę mogę dodać, że swego czasu WWE myślało o wykupieniu AAA i zrobieniu z niego takiej swej meksykańskiej przybudówki, skąd pozyskiwano by latynoskie gwiazdy. Oferta kupna została odrzucona.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410712
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

1. W Meksyku najbardziej popularne jest WWE, ostatnimi czasy spro popularności zyskuje LU co nie powinno dziwić i tyle....Reszta promocji z USA to marginalne zainteresowanie.

Bardzo polularne jest tez puro, najbardziej NJPW.

Wśród rodzimmych fedek prym wiedzie CMLL ale był okres kiedy to AAA, było na szczycie popularności.

 

2. AAA ostatnio słabo funkcjonuje pod względem kasy , tak samo CMLLL. Lepiej zarobić mozna w CMLL w AAA skupiaja się w większości przypadków na lżejszych kontraktach ( zawodnicy dorabiaja w innych fedkach).

 

3. Myśla, ale sporo meksykańców to ignoranci językowi, to jest główna bariera.

 

Bonusowe pytanie : sa tacy ktorym odpowiada taki styl i by nie zrezygnowali, a sa tacy co od razu by przyjeli. Wiekszość by przyjeła, to jest jasne :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410775
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Droga do PROGRESS Chapter 36

 

Liczyłem, że uda się obejrzeć więcej gal. Udało mi się jakiś czas temu zobaczyć Chapter 27 oraz 28, a ostatnio przeskoczyłem do Chapter 35 i trochę o tej gali. Skupili się na promocji następnego show, na które się wybieramy. Dobrze wypromowali The Origin i ich feud. Jako stajnia heelowa prezentują się bardzo dobrze, a El Ligero jako głupkowaty luchador jest zabawny. Segment z próbą speecha to mistrzostwo w wykonaniu publiczności. Sebastian dał bardzo dobre promo, prosty segment, a walka została podbudowana. Odbyły się dwa półfinały turnieju o miano pierwszego mistrza Atlas i oprócz kilku powermovesów niczego wielkiego nie widziałem w tych pojedynkach. Liczę, że w finale bardziej się postarają. Jedyna okazja by zobaczyć heelowego Willa Ospreaya. Pobawił się z publicznością i przeszedł heel turn w walce ze Stricklandem, by poźniej za to przeprosić. Will pożegnał się z Progress na dłuższy czas z powodów zobowiązań z New Japan. W main evencie Marty Scrull znów pokazał klasę.

 

PROGRESS to federacja, która stawia na rodzimych wrestlerów. Bardzo rzadko sprowadza gwiazdy z USA. Jednak takie osoby jak Marty Scrull, Will Ospreay, Mark Andrews, Mark Haskins to wrestlerzy, którzy zdąrzyli już dobrze wypromować się w USA. Dlatego włączając ich galę po raz pierwszy zobaczy się znane osoby. Publiczność to duży plus federacji, widać, że przuchodzą tam by dobrze się bawić i chantować. Zaczęli stawiać na kobiety i narazie jest to miły dodatek.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410787
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

PWG Thirteen

 

Brian Cage vs Adam Cole

Duży bije małego, a mały próbuje mu się odegrać. Niezbyt ciekawe to było. Cage robił już lepsze walki, na Cole'a też zrzucać winy nie da się, więc stwierdzam, że im coś nie pykło.

 

Roderick Strong vs Timothy Thatcher

Bardzo fajnie spędzone kilkanaście minut. Thatcher mi się zaczyna podobać, gdyż uwielbiam takich twardych techników. Strong mnie nigdy nie porywał.

 

Jeff Cobb vs Trevor Lee

Hero wycisnął z Jeffa dużo więcej, niż gwiazda TNA dała radę.

 

Chuck Taylor vs Trent?

Streak vs streak, 5 wygranych kontra 3 wygrane. Tóż to prawie niczym Undertaker! Nie sądziłem, że pójdą w hardcore. Myślałem, że największą broń na jaką będą mieli ochotę to klocki lego, albo coś w tym stylu, ale oni pozytywnie zaskoczyli dając stoły, drabiny, czy pinezki.

 

Marty Scurll vs Sami Callihan

Marnie i za długo. Nie wiem co ludzie w Samim widzą, bo to przeciętniak, a ten gimmick kosmicznego kota, to aż rzygać się chce. O Martym wiele mówić nie trzeba, kilka klas wyżej.

 

Young Bucks vs Death by Elbow - PWG Tag Team Championship Match

Śmierć przez Łokcie są zgrani, mają kilka fajnych akcji, ale to Młode Dolce były w ataku dużo częściej. Nie było źle, choć JT troszeczkę odstawał poziomiem. Notka dla potomnych: nigdy nie tłumaczyć nazw tag teamów.

 

Zack Sabre Jr. vs Kyle O'Reilly - PWG World Championship Match

I na koniec technicy, czyli to co najbardziej lubięw wrestlingu. Sabre na macie jest genialny, zaś o Kyle'u można powiedzieć tyle, że od niego nie odstawał. Mało przerw, wysokie tempo, narzekać nie można.

 

Zack Sabre Jr. vs Roderick Strong

Największe emocji na gali, gdyż to trwało 5 minut, ale ciągle coś się działo. Pożegnanie Roddy'ego bardzo fajne.

 

 

NJPW Destruction in Tokyo

 

Roppongi Vice (Baretta & Rocky Romero) vs David Finlay & Henare

Finlay awansował w łańcuchu pokarmowym, poprzez kupno nowych gaci. I chyba tylko dlatego dostał on pop od publiki.

 

Manabu Nakanishi & Yuji Nagata vs Captain New Japan & Yoshitatsu

Yoshi nie lubi Kapitana. Głupi Yoshi. Wracaj do WWE.

 

Jushin Thunder Liger & Satoshi Kojima & Hiroyoshi Tenzan vs Tomoaki Honma & Togi Makabe & Tiger Mask

Spodziewałem się, że będzie miło i nawet było. Liger dalej pokonuje czas, a Honma i Makabe robią to co najlepiej lubią, czyli odpowiednio, nie trafianie Kokeshi i krzyczenie FUCK YOU! Tylko publika dała ciała.

 

Gedo & Hirooki Goto & Tomohiro Ishii vs Chase Owens & Tama Tonga & Tanga Roa

Patrzcie! To rezerwy rezerw Bullet Clubu! Od stronu Chaosu walka wyglądała dobrze. Goto jest dobry, Ishii jest jednym w top 3 New Japan, a Gedo ma zdolności komediowe. Ale ta trójka BC jedyne zdolności jakie ma, to wysysanie zaciekawienia publiczności i talentu przeciwników w czarną dziurę chujowości. No dobra, Tama Tonga coś jeszcze tam umie, ale jego kumple są pożal się Boże

 

Kyle O'Reilly vs Juice Robinson

Lubię Kyle'a, zaś Juice ostatnio aż tak nie zamula, więc można było się spodziewać czegoś dobrego. I było dobrze. Najlepsza walka Pameli jaką widziałem. Mimo porażki to coś tam się wykazał. Kyle dalej pokazuje, że jest jednym z najlepszych i się cieszę z tego, że ma zamiar przejść do dywizji heavy.

 

Kazuchika Okada & Will Ospreay & YOSHI-HASHI vs Kenny Omega & Bad Luck Fale & Yujiro Takahashi

Yujiro załatwił sobie panienki, ale niestety stracił swój fajny saksofonowy theme song. Czyli dalej go nie lubić. Nic ciekawszego się nie wydarzyło. Yujiro sobie na szczęście tylko był, Ospreay sobie polatał itd. Nic ciekawego.

"Let's celebrate glorious defeat" :D

 

EVIL & SANADA & Tetsuya Naito vs Michael Elgin & Hiroshi Tanahashi & Ryusuke Taguchi

Taguchi z fascynacji Nakamurą przeszedł na fascynację SANADĄ. Fajna walka budująca walkę o pas IC w niedzielę.

 

Katsuyori Shibata vs Bobby Fish - NEVER Openweight Championship Match

Zdecydowanie najbardziej wyczekiwana przeze mnie walka na tym show. W sumie z tych trzech show także. I spełniła oczekiwania. Była agresja, były mocne kopniaki, były mocne uderzenia, czyli wszystko czego się oczekuje po obu panach.

 

KUSHIDA vs BUSHI - IWGP Jr. Heavyweight Championship Match

Ojoj, Ingobernablesi mają nowego członka! Ciekawe kto to. Ale wyniku kompletnie się nie spodziewałem. Myślałem, że pas zgarnie Ospreay na WK, ale jednak Gedo nas pozytywnie zaskoczył. Wcześniej w tym roku mieli dwie dużo lepsze walki, teraz dla mnie tą walkę ratowała tylko mimika Red Shoesa, który chciał, żeby to się jak najszybciej skończyło :D

Edytowane przez urbino
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410857
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dragon Gate DANGEROUS GATE 2016

 

-Mondai Ryu vs Shachihoko BOY- W sumie to nie wiem, czy w ogóle miałem o tym wspominać. Ryba spadł do Dark matchów, w dodatku przegrywa z jednym z najgorszych gości w DG. On chyba nie ma już co liczyć na karierę.

 

-Hyou Watanabe, Kaito Ishida, Takehiro Yamamura, Gamma vs Shou Watanabe, Futa Nakamura, El Lindaman, Don Fujii- Zwykle dają się wyszaleć młodym w openerach. Tutaj trochę brakowało szybszego tempa. Ogółem: DG wychowuje sobie dobrych ringowo młodych atletów, ale czegoś im brakuje.

 

-Jimmy Kness J.K.S. vs Cyber Kong- Jeśli widzisz Konga w solowym pojedynku w karcie, to możesz śmiało przewinąć. Dawno nie widziałem tak nudnej walki w tej fedce.

 

-Eita vs "brother" YASSHI- YASSHI mi tu nie pasuje. Nie wiem, czy jemu się nie chce, czy po prostu taki ma styl, ale on nie daje gwarancji szybkiego tempa i świetnych walk, dla których oglądam DG. Dupy nie urwali - Eita nie miał kiedy się wyszaleć.

 

-Genki Horiguchi H.A.Gee.Mee!!, Ryo "Jimmy" Saito, Jimmy Kanda vs BXB Hulk, Kzy, Yosuke Santa Maria- W sumie nie było to wcale złe. Nie usypiali w pierwszych minutach, całkiem niezły poziom nie tylko przy końcowych sekwencjach(które i tak biją wszystko inne, jak zwykle). Z drugiej strony - mogło być jeszcze lepiej - było tu parę dobrych osób, ale woleli wrzucić większość czołówki fedki do walki bez żadnych pasów na szali :P

 

-CIMA, Dragon Kid, Flamita, Maasaki Mochizuki vs Masato Yoshino, Big R Shimizu, T-Hawk, Peter Kaasa- Bardzo dobre, co widać po samym składzie. Zdarzały się wolniejsze momenty, ale wiadomo, że czym bliżej końca, tym rzadziej można mrugać. Ale miałem wrażenie, że dostali za mało czasu. Zaskoczył mnie finisz - myślałem, że będą zapieprzać jeszcze przez dobre parę minut.

 

-Jimmy Susumu, Jimmy Kagetora vs Shingo Takagi, Naruki Doi- No i poziom się podniósł. Z początku nie czułem, że to będzie coś ekstra. Ale jakoś od połowy się wkręciłem i nie mogę złego słowa napisać. To nie było przyspieszenie pod koniec, to była emocjonująca jazda trwająca dłużej niż mają w zwyczaju. Konkret, walka gali.

 

-YAMATO vs Akira Tozawa- Niby Akira ma być na Raw, ale ponoć gdzieś gadał, że nie chce opuścić DG, dopóki nie zdobędzie Złota - więc nuta niepewności była. Ale taka śmiesznie mała. Brakowało emocji. Początek tradycyjnie powolny, potem coś się zaczęło dziać, ale Tozawa przez większość czasu obrywał. Ładne kickouty zaliczył pod koniec, jednak dostał wpieprz i zostanie jedynym z Big Six, który nie dostanie Dream Gate Title. Trochę się zawiodłem. No nic, teraz tylko czekać na pożegnanie Tozawy.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410894
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  967
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  16.06.2011
  • Status:  Offline

NJPW Destruction in Hiroshima (Ta nazwa... :twisted: )

 

Ricochet & Satoshi Kojima & Hiroyoshi Tenzan vs Togi Makabe & YOSHITATSU & Capitan New Japan

Standardowo, dziadki Kojima i Tenzan robili to co nich należało, Makabe także, a Ricochet w sumie też. Oczywiście jedna ze stron miała poważne osłabienie, zgadnijcie jakie (podpowiem: jest kapitanem i chwali się w jakiej fedce pracuje).

 

David Finlay & reDRagon (Kyle O'Reily & Bobby Fish) & Ryusuke Taguchi vs Manabu Nakanishi & Tiger Mask & Tomoaki Honma & Yuji Nagata

Shibata się połamał i serdelek po solarce (Honma) go musiał zastąpić. Botch gali: O'Reilly stał dwa metry od apronu, a Nakanishi i tak nie zdołał doskoczyć do niego :D

 

The Guerrillas of Destiny (Tanga Roa & Tama Tonga) vs Roppongi Vice (Baretta & Rocky Romero)

Marność dywizji heavy kontra marazm dywizji juniorów. Nie wiem co pisać. Vice'i próbowali coś komedią, ale GOD doskonale niweczyli ich zamiary ogólną tragedią.

 

Hirooki Goto & Tomohiro Ishii vs Chase Owens & Yujiro Takahashi

Yujiro ma u mnie dużego plusa. Załatwił sobie laski. Ale także dużego minusa, bo jedna z nich ma na imię Peter :E Ale nieważne, Yujiro awansował w konkursie na najlepszego członka BC na zaszczytne 4 miejsce od końca (pierwsze trzy zajmują odpowiednio Tanga Roa, Chase Owens i Bad Luck Fale). Chciałbym być jak Yujiro. Mało pracuje, chodzi z prawie nagimi paniami, fajnie być Yujiro.

 

Hiroshi Tanahashi & Juice Robinson & KUSHIDA & Michael Elgin vs Tetsuya Naito & EVIL & SANADA & BUSHI

EVIL tak pobił Elgina, że go musieli na zaplecze zabierać! Ciekawe, kiedy wróci do ringu :D Najlepsza walka w pierwszej części gali, no ale LIJ są najlepsi w New Japan.

 

The Briscoes vs The Young Bucks - IWGP Tag Team Championship Match

Czyżby to miała być walka unifikacyjna? Raczej nie, bo Bucksi nie wygrali. W sumie nie dziwiłbym się, gdyby Gedo się znudził bookowaniem dwóch marnych dywizji. Bardzo słaba walka, jak na obie drużyny. Co gorsze GOD zaatakowali Briscoe po walce. ehhhhh...

 

Adam Cole vs Will Ospreay - ROH Championship Match

Rany boskie, co oni dali Cole'owi na theme song :? Walnijmy sobie ADAM COLE BAYBAY pietnaście razy, generyczny riff i będzie cool. No nie wydaje mi się. Walka niezła, ale spodziewałem się lepszego poziomu. Ospreay nie zachwycił, a Cole też nie zachwycił (a podwozie też było złe).

 

Kazuchika Okada vs Bad Luck Fale

Gedo bookował tą galę z co najmniej pięcioma promilami we krwi skoro uważa, że Fale powinien dostać 20 minutową walkę. No dobra, Okada może zrobić z nim zjadliwą walkę, ale na Boga, nie 20-minutową! Plus to, że mistrz nie powala w tym roku, to wiadomo co wychodzi. Jedyny plus to taki, że Bad Luck przegrał, więc nie dostanie title shota na pas.

 

Kenny Omega vs YOSHI-HASHI

Czy ktoś rok temu, tfu... pół roku temu, tfu... dwa miesiące temu spodziewał się, że YOSHI-HASHI będzie main eventował!? No ale czy ktoś spodziewał się, że YOSHI-HASHI wygra? Nie? Brawo, nie jesteś idiotą! Walka była za długa, ale jednak jakoś wykorzystali ten czas. Walka podczas Climaxa była lepsza, ale ta była zdecydowanie walką gali :E

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-410977
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  261
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  26.08.2016
  • Status:  Offline

Dragon Gate DANGEROUS GATE 2016

 

-Mondai Ryu vs Shachihoko BOY- W sumie to nie wiem, czy w ogóle miałem o tym wspominać. Ryba spadł do Dark matchów, w dodatku przegrywa z jednym z najgorszych gości w DG. On chyba nie ma już co liczyć na karierę.

 

-Hyou Watanabe, Kaito Ishida, Takehiro Yamamura, Gamma vs Shou Watanabe, Futa Nakamura, El Lindaman, Don Fujii- Zwykle dają się wyszaleć młodym w openerach. Tutaj trochę brakowało szybszego tempa. Ogółem: DG wychowuje sobie dobrych ringowo młodych atletów, ale czegoś im brakuje.

 

-Jimmy Kness J.K.S. vs Cyber Kong- Jeśli widzisz Konga w solowym pojedynku w karcie, to możesz śmiało przewinąć. Dawno nie widziałem tak nudnej walki w tej fedce.

 

-Eita vs "brother" YASSHI- YASSHI mi tu nie pasuje. Nie wiem, czy jemu się nie chce, czy po prostu taki ma styl, ale on nie daje gwarancji szybkiego tempa i świetnych walk, dla których oglądam DG. Dupy nie urwali - Eita nie miał kiedy się wyszaleć.

 

-Genki Horiguchi H.A.Gee.Mee!!, Ryo "Jimmy" Saito, Jimmy Kanda vs BXB Hulk, Kzy, Yosuke Santa Maria- W sumie nie było to wcale złe. Nie usypiali w pierwszych minutach, całkiem niezły poziom nie tylko przy końcowych sekwencjach(które i tak biją wszystko inne, jak zwykle). Z drugiej strony - mogło być jeszcze lepiej - było tu parę dobrych osób, ale woleli wrzucić większość czołówki fedki do walki bez żadnych pasów na szali :P

 

-CIMA, Dragon Kid, Flamita, Maasaki Mochizuki vs Masato Yoshino, Big R Shimizu, T-Hawk, Peter Kaasa- Bardzo dobre, co widać po samym składzie. Zdarzały się wolniejsze momenty, ale wiadomo, że czym bliżej końca, tym rzadziej można mrugać. Ale miałem wrażenie, że dostali za mało czasu. Zaskoczył mnie finisz - myślałem, że będą zapieprzać jeszcze przez dobre parę minut.

 

-Jimmy Susumu, Jimmy Kagetora vs Shingo Takagi, Naruki Doi- No i poziom się podniósł. Z początku nie czułem, że to będzie coś ekstra. Ale jakoś od połowy się wkręciłem i nie mogę złego słowa napisać. To nie było przyspieszenie pod koniec, to była emocjonująca jazda trwająca dłużej niż mają w zwyczaju. Konkret, walka gali.

 

-YAMATO vs Akira Tozawa- Niby Akira ma być na Raw, ale ponoć gdzieś gadał, że nie chce opuścić DG, dopóki nie zdobędzie Złota - więc nuta niepewności była. Ale taka śmiesznie mała. Brakowało emocji. Początek tradycyjnie powolny, potem coś się zaczęło dziać, ale Tozawa przez większość czasu obrywał. Ładne kickouty zaliczył pod koniec, jednak dostał wpieprz i zostanie jedynym z Big Six, który nie dostanie Dream Gate Title. Trochę się zawiodłem. No nic, teraz tylko czekać na pożegnanie Tozawy.

 

Tozawa ma swoja pożegnalną walkę gdzieś tak na początku Listopada, z tego co pamiętam jest to Gate Of Destiny, czyli jedna z ich największych gal w roku.

 

Dla mnie Dangerous Gate bardzo dobre, choć chyba z 3 dużych iPPV w tym roku najsłabsze. Trzy ostatnie walki bez wątpienia na poziomie +****. Szkoda tylko że Yasshi jest tak chujowy że nawet Eita nie potrafił poprowadzić go do jakiejś porządnej walki.

 

A tak w ogóle już zapowiedziano main event najbliższej gali w Korakuen Hall na 12.10 i wygląda to świetnie

 

Monster Express vs. Verserk 5 vs. 5 Full Conclusion Unit Disbands Match: Masato Yoshino, Akira Tozawa, Big R Shimizu, Shachihoko BOY, Peter Kaasa vs. Shingo Takagi, Naruki Doi, “brother” YASSHI, T-Hawk, Cyber Kong

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-411299
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Tozawa ma swoja pożegnalną walkę gdzieś tak na początku Listopada, z tego co pamiętam jest to Gate Of Destiny, czyli jedna z ich największych gal w roku.

Dokładnie 3 listopada. A potem czekamy na występ na Raw :)

 

Monster Express vs. Verserk 5 vs. 5 Full Conclusion Unit Disbands Match: Masato Yoshino, Akira Tozawa, Big R Shimizu, Shachihoko BOY, Peter Kaasa vs. Shingo Takagi, Naruki Doi, “brother” YASSHI, T-Hawk, Cyber Kong

No to ME znika. Takagi i T-Hawk już są poza, Tozawa odchodzi. Nie ma co tego ciągnąć.

Ale bardziej rozwala mnie fakt, że stajnia Jimmyz jakimś cudem nadal funkcjonuje.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/226/#findComment-411319
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • KL
    • Attitude
    • MattDevitto
    • HeymanGuy
      Mówicie o @ KL ? That makes us two... ROH on Honor Club 09.01.2025 Trish Adora vs. Harley Cameron: No dobra, Trish Adora jest w dobrej formie. Już samo jej wejście z STP w narożniku robiło wrażenie. Harley Cameron próbowała, nie powiem, że nie. Pokazała zwinność i niezły timing, ale kiedy Trish odpaliła swój Lariat Hubman, to było jak... bum, end of story. To jeden z tych finisherów, które robią wrażenie i sprawiają, że czujesz moc przez ekran. Mam wrażenie, że Trish powoli zmierza w stronę czegoś większego – może tytułu? Byłoby przyzwoicie, bo to jedna z tych osób, które naprawdę zasługują na spotlight. Blake Christian vs. Serpentico: Blake Christian jest jak błyskawica w ringu – szybki, techniczny, po prostu niesamowity, od zawsze robił na mnie wrażenie. Serpentico, wiadomo, zawsze daje dobre show, ale tu nie miał większych szans. Ta Meteora na koniec? Coś pięknego. W sumie spodziewałem się szybkiego zakończenia, ale mimo to walka była widowiskowa. Dla fanów lucha libre myślę, że jak najbardziej do polecenia. Boulder vs. Griff Garrison: Powiem tak: jak tylko zobaczyłem Bouldera w akcji, to wiedziałem, że Griff będzie miał ciężki wieczór, przypomina mi trochę Mastiffa z brytyjskiej sceny indy, ale trochę mu do niego brakuje. Griff próbował walczyć sprytem, ale kiedy masz przed sobą człowieka tak dużego jak Boulder, to wiesz, że to się nie skończy dobrze. Boulder Dash to absolutna demolka – oglądając to, miałem wrażenie, że Griff dosłownie wbił się w matę. Z jednej strony szkoda mi Griffa, bo ma potencjał, ale Boulder? On jest po prostu maszyną, którą można lepiej wykreować niż się to robi teraz. Billie Starkz vs. Brittany Jade: Billie Starkz to dla mnie taki powiew świeżości, mimo że trochę już występuje w Tonylandzie (AEW) i Tonylandzie v2 (ROH). Oglądam jej karierę od jakiegoś czasu i za każdym razem mnie czymś zaskakuje. Brittany Jade dała radę, ale Billie... lubię bardzo jej styl. Gładkie, perfekcyjne wykonanie, aż chce się oglądać więcej. Mam nadzieję, że Billie dostanie niedługo większy program, bo dziewczyna ma w sobie to coś, co sprawia, że chce się jej kibicować. Queen Aminata vs. Rachael Ellering: Queen Aminata to ma fajny gimmick, ma spory potencjał – i to widać. Rachael próbowała, ale Aminata od początku wyglądała, jakby miała plan na tę walkę. . Aminata ma ten vibe dominatorki, która może zamieszać w każdej dywizji. Myślę, że to tylko kwestia czasu, aż zacznie walczyć o główne tytuły, czy to w ROH czy AEW. Throwback: Sumie Sakai vs. Hazuki (2018): Nie zwykłem komentować Throwbacków z gal, ale tu zrobię wyjątek, do ROH z tamtych m.in. lat mam spory sentyment, w sumie głównie z tego sentymentu powstaje ten komentarz, dość pozytywny, bo nie potrafię patrzeć na tą perełkę jaką jest ogół Ring of Honor złym okiem, nawet jak Tony Khan robi sobie z tego Velocity, Heat, Main Event, Superstars, nazywajcie to jak chcecie, pewnie rdzennym fanom się nawet nie chce na to patrzeć, bo szkoda sobie psuć pogląd i wspomnienia. Wspomnienia, wspomnienia... jak tylko zobaczyłem, że dostaniemy ten klasyk z 2018 roku, od razu się uśmiechnąłem. Hazuki z Kagetsu i Haną Kimurą w narożniku – to był ten czas, kiedy Women of Honor naprawdę rozkwitało i się dobrze zapowiadało. Walka była świetna, Sumie Sakai to absolutna legenda, szanuję za uśmiech w stronę starszych (choć są starsi) fanów. MxM Collection vs. The Dawsons: MxM Collection jest kolejnym świetnym duetem, który WWE puściło bez żalu. Mansoor i Mason Madden mają w sobie coś świeżego, co od razu przyciąga moją uwagę. The Dawsons to takie trochę noname'y, ale szczerze? Cieszę się, że MxM wygrali.  Mam nadzieję, że zobaczymy ich w większym programie w tej dywizji w bliższej przyszłości, pewnie skończą w AEW. Red Velvet vs. Jazmyne Hao: Red Velvet to całkiem przyzwoita mistrzyni ROH TV. Jazmyne Hao miała swoje momenty, ale Velvet to zupełnie inny poziom. Jej Right Jab to cios, który wygląda na równie groźny, co skuteczny, choć czy w tej walce nie pomyliła jej się ręka i czy nie użyła przypadkiem Left Jab? Walka była dobra, choć przewidywalna – mam nadzieję, że Red Velvet wkrótce dostanie bardziej wymagającą rywalkę o swój pas, bo obijać placki to każdy może. Shane Taylor Promotions vs. Gates of Agony: Uwielbiam Shane Taylor Promotions, ta ekipa to definicja dobrej chemii w ringu, a zwłaszcza Lee Moriarty. Gates of Agony próbowali zdominować siłą, ale Shane i Lee pokazali, że technika i strategia zawsze wygrywają. O'Connor Roll Bridge? Klasyk, ale działa, i to jak! Mam nadzieję, że Shane Taylor Promotions dostaną większe wyzwania, bo potencjał mają ogromny, a już za długo stoją w miejscu. Jericho/Rock'n'Roll Express: Na koniec – prawdziwa uczta dla fanów nostalgii. Chris Jericho jako część „The Learning Tree”? No powiedzmy, że w ROH nie wygląda to tak źle jak w AEW, mniejsza konkurencja może xD Z pasem ROH wygląda na większy deal w ROH, niż w AEW, niby proste ale Tony chyba tego nie ogarnia. Jego promo było idealnym balansowaniem między arogancją, a czystą rozrywką - typowy Y2J. Kiedy Rock N Roll Express weszli na ring publika nawet się ożywiła, dla odmiany. Ich atak na Jericho i Keitha to ukłon w stronę starej szkoły wrestlingu, który zawsze działa, przynajmniej na mnie. Widok Mortona i Gibsona triumfujących na koniec gali całkiem przyjemny, ale nie ma się co przyzwyczajać. Chris musi zacząć występować w ROH TV jeśli ma być choć trochę wiarygodnym ROH Champem. Co mogę powiedzieć? ROH dało nam wszystko, czego można oczekiwać od takiego formatu gali jaki od nich dostajemy: nie takie złe walki, rozwój jakichś tam historii i trochę nostalgii dla starszych fanów. Każda walka miała coś tam do zaoferowania, a momenty takie jak atak Rock N Roll Express czy nawet ten throwback z '18 roku sprawiły, że to nie był zwykły odcinek tygodniówki typu squashe i wywiady bez celu. Czekam na przyszły tydzień w sumie, bo QT Marshall vs. Komander o bodajże pas ROH TV zapowiada się nawet dobrze. Jeśli ROH dalej będzie trzymać taki poziom i konsekwentnie go podnosić, to może wreszcie coś zacznie się dziać. Sypnę klasykiem w takim razie od kolegi, którego wyżej oznaczyłem. OGLĄDAJCIE RING OF HONOR!
    • Grins
      Zapomniałem że gala jest u Turbiniarzy, no to obstawiam że Punk wygra w tym roku Royal Rumble już nie będzie lepszej okazji, w zeszłym roku miał wygrać, w tym roku już tego dokona. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...