Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG DDT4 (2014)

Best Friends vs RockNES Monsters - Dwa komediowe teamy, tylko set zartow bez zmian. Ringowo było poprawnie, i tylko poprawnie. Przyznam nawet, że miałem lekki niedosyt, jeśli chodzi o Best Friends - od RockNESów nie oczekuje wiele. Postawili wszystko na Chokeslam, a ja - choć doceniam kreatywność - nie bawiłem się przy tym, jak zebrana publika. Bliżej mi w tym przypadku do reakcji, jak na Cobre Santino :wink:

 

PPRay vs Unbreakable Fn Machines - Oj Norv Fernum nie miał dnia. Sporo botchował. Ogółem to była walka szybkość i spryt vs brutalna siła, gdzie pierwszemu teamowi zabrakło szybości. Nie kupywałem ich żadnej ofensywy, ale na dominacje Maszyn patrzyło się niebywale przyjemnie.

 

Candice & Joey vs Cole Steen Cole - Mount Rushmore dalej ociera się o Candice. Szkoda chłopaków. Jeszcze bardziej szkoda, że brakuje w tym turnieju Bucksów, bo wtedy pasy są na szali przy każdej walce, co jest dla mnie esencją tego turnieju. Już byłem gotowy ich pochwalić za odpowiednie podejście do Candice, gdzie wycierali nią podłogę a "hot taga" dostał Ryan, ale później wszystko wróciło do normy, a LaRae zaczęła szaleć. Plus za kombinacje końcową Cole Steen Cole.

 

African American Wolves vs Inner City Machine Guns - Fajnie, że ACH i Fox pobawili się nazwą popularniejszych kolegów, idąc za przykładem swoich rywali. Mocno komediowa zapowiedź to nie był przypadek. Sporo w tym wszystkim było humoru opartego na podobienstwie Swanna i ACHa. Fajnie, że dodali jakąś warstwę do tego, co musiało się udać w ich przypadku, czyli high-flyingu. Najlepszy ćwierćfinał.

 

Tommaso Ciampa vs Adam Thornstowe - Po latających małpkach, czas wrócić na ziemie. I to na najniższy z możliwych poziomów, czyli do dość prostego, mało efektownego brawlu. Nie powiem, bo w tych obraźliwych motywach jest potencjał, i w zasadzie uratowały one ich przed uśpieniem ludzi, ale bez tego byłby klopsik - jak na PWG rzecz jasna. Nie pokazali zbyt wiele, a końcówka była słabiutka. Adam ma jakiś pomysł na siebie, ale nie wiem, czy ta fedka to właściwe miejsce, żeby to rozwijać. Jeśli tak to bez Shooting Star Pressa.

 

Best Friends vs Cole Steen Cole - Tempo było niezłe, ale zanim zdążyłem się wkręcić, to oni już kończyli. W sumie to mocny zawód, bo najlepszy moment - i to wcale nie jakiś bdb - był jeszcze przed gongiem.

 

Unbreakable Fn Machines vs Inner City Machine Guns - Przerabialiśmy to już w każdej możliwej kombinacji. Walczyli ze sobą w drużynach, jak i w singlach. Motyw też pozostaje bez zmian, bo o inny ciężko - Ci silni, Ci szybcy. Jednak z takimi wykonawcami ciężko narzekać. Fajnie, że Elgin i Cage też poczuli swoją wewnętrzną "latającą małpę". W przeciwieństwie do poprzednich małych przeciwników Maszyn, tutaj nie miałem problemu z kupowaniem akcji. Widać gołym okiem, kto jest lepszy. W zwycięstwo Ricocheta i ACHa - przepraszam Swanna :wink: - byłem w stanie uwierzyć.

 

Chris Hero vs Johnny Gargano vs Kyle O'Reilly vs Drake Younger - Mocarna obsada. Podobało mi się, że przez cały czas ciężko było mówić o czyjejś przewadze. Dostawali swoje kombinacje, gdzie rozkładali wszystkich, ale zaraz byli ucinani. Parę naprawdę fajnych i efektownych wymian, gdzie obeszło się bez wpadek, czy sztucznych wyczekiwań na rywala - aż się podniesie i przygotuje pod następny spot, itp.

 

Best Friends vs Inner City Machine Guns - Czasu mieli mało, więc nie marnowali ani sekundy. Ciężko było się dopatrzeć, którzy są w ogóle legalni. Nie dostaliśmy nawet chwili normalnej walki tag teamowej. Słusznie postawili na takie coś, bo nie nudzili, i nie dali się dopatrzeć po sobie jakiegokolwiek zmęczenia. Najlepsza walka Best Friends, najgorsza Inner City. Niech to świadczy o dyspozycji dnia zwycięzców, jak i prawdopodobnie przyszłych mistrzw. Ciesze się, że to osiągneli. Zasłużyli na przestrzeni ostatniego roku

 

Top3:

1. Chris Hero vs Johnny Gargano vs Kyle O'Reilly vs Drake Younger - bo jakbym miał do czegoś wrócić, to wróciłbym właśnie do tego

2. Unbreakable Fn Machines vs Inner City Machine Guns

3. African American Wolves vs Inner City Machine Guns

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346583
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG DDT4

 

-Best Friends vs RockNES Monsters- Spoko, można lubić Team Trenta i Taylora, ale tu ewidentnie się oszczędzali. Jak na standardy PWG, to było słabe. Małe plusy za lot Goodtime'a, Chucky Knee i oczywiście Secret Weapon.

 

-PPRAY vs Unbreakable F'n Machines- Supermegaultra squash. Te małe momenty "dominacji" knypków chyba miały bawić, ale nie wyszło. Druga cienizna z rzędu... Tego w PWG nie widziałem.

 

-LeRae/Ryan vs ColeSteenCole- Obecność Candice uratowała tego średniaka. Na niej przeciwnicy mogli się wyszaleć, pokazując ciekawe heelowe zagrywki, a ona sama też coś w ringu robiła. Na tle poprzednich "wyczynów" ten pojedynek też zyskuje - dobre miejsce w karcie, lol.

 

-ICMG vs African American Wolves- Oba teamy powaliły już przy zapowiedziach przed walką :D To było pierwsze dobre starcie na tej gali. Jednak wiem, że w innych okolicznościach mogliby wykręcić coś jeszcze lepszego(a na pewno z szybszym tempem, przerwy to zabijały). Liczę na rewanż. Ewentualnie na singlowe starcie bliźniaków: ACH vs Swann.

 

-Ciampa vs Thornstowe- Ten nowy typek wypadł bardzo pozytywnie i myślę, że jeszcze zawita w PWG. Tommaso też dał radę. Co prawda trafił się nawet ostry botch od rookiego, ale starcie na plus.

 

-Best Friends vs ColeSteenCole- Fajny motyw ze zmianą stroju. Ale ten mecz za dobry nie był. Taki se brawl poza ringiem z jednym spotem, a potem krótka chwila w ringu. I znów na plus Candice. Oby przyjaciele zostawili to, co mają najlepszego, na finał.

 

-ICMG vs Unbreakable F'n Machines- Średnio... Strasznie mi się ciągła ta walka, zbytnio im się to nie kleiło i tempo usypiało. W ostatnich paru minutach poziom się podniósł, ale to za mało. Cieszy wynik: jest szansa, że finał będzie lepszy od reszty turnieju, a umówmy się, że poprzeczka nie została wysoko ustawiona. I taka pierdoła: cieszy lionsault Cage'a, jednak jeszcze robi coś poza powerhouse'owymi movesami.

 

-Hero vs Gargano vs O'Reilly vs Younger- Początek bardzo specyficzny, coś nowego i jednocześnie ciekawego. A potem już tradycyjnie w miarę szybka akcja. Świetna walka, która teoretycznie mogłaby nie trafić do karty DDT4, a bije na głowę cały turniej. Fajnie że to tu trafiło, polepsza mi obraz tej gali, ale czy tak powinno być? ;)

 

-Best Friends vs ICMG- Widać, na co się wcześniej oszczędzali. Najszybsza walka gali, zarówno jeśli chodzi o tempo, jak i czas starcia. Lepsze takie 10 minut, niż 20 dłużyzn. Zwycięzców mimo wszystko wolałbym innych.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346604
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  1 364
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  15.07.2013
  • Status:  Offline

PWG DDT4

 

Best Friends vs RockNES Monsters - Komediowy pojedynek, jak większość walk otwierających galę PWG. Highlightem jest "They morph into a big fucking chokeslam machine!" i w sumie to tyle co było fajnego, bo komedia też nie zachwyciła.

 

PPRAY vs Unbreakable F'N Machines - No, dało się to oglądać, chociaż PPRAY byli tu po prostu za mali abym kupił ich jakąkolwiek ofensywę, której zaś moim zdaniem nie było tak mało. Avalon botchował, potykał się o partnera, zwalał springboardy... Pojedynek dało się obejrzeć ale bez rewelacji.

 

Candice LaRea i Ryan vs Cole Steen Cole - LaRea ma większy move set od swojego Tag Team Partnera. There you go Joey! Po hot tagu zrobił standardowe combo i na dobrą sprawę resztę akcji robiła Candice. Podobał mi się booking Steena i Cole'a, takich skurwysynów aż chce się buczeć :D.

 

ICMG vs ACH - Zajebisty pojedynek. Od początku widać było że będzie to pokaz high fly'u i był, oglądało mi się to cholernie dobrze a jeszcze lepiej gdy pojedynek się rozwinął. To była chyba jedyna walka na gali na której w trakcie near falli poderwałem się z krzesła, nie to żeby reszta nie przyniosła mi emocji :D.

 

Ciampa vs Thronstowe - "Ciampa's gonna kill you", ludzie sobie znaleźli nowego Samoa Joe sceny niezależnej :D. Walka przebiła moje oczekiwania, nie spodziewałem się czegoś super ale usatysfakcjonował mnie poziom tego starcia. Ciampa nie zabił Thornstowe'a, miał z nim spore problemy i końcówka była mówiąc delikatnie słaba. Zawsze oglądając walki Tomasso liczę na Project Ciampa :).

 

Best Friends vs Cole Steen Cole - Przez chwilę nie wiedziałem czy oglądam PWG czy... WWE. Dlaczego w tej walce było tyle brawlu? Przecież nie tym charakteryzuje się PWG. Było też trochę wrestlingu i Candice zrewanżowała się za splunięcie ale wciąż, jestem zawiedziony.

 

ICMG vs Unbreakable F'N Machines - No było to lepsze od poprzedniej walki Elgina i Cage'a. Nawet maszynki sobie trochę polatały. Plus za zwycięstwo Inner City, nie polatali sobie tyle ile w walce z African American Wolves ale to oni byli teamem który oglądało się przyjemniej.

 

Hero vs Gargano vs O'Reily vs Younger - Dużo w tym było Chrisa Hero i bardzo dobrze bo to był pojedynek w którym pokazał mi że nie stracił "tego". Bardzo fajny 4 Way, ale i tak jestem zdziwiony że najlepszą walkę na gali dane mi jest wybierać z trzech pojedynków gdzie jeden nie był nawet związany z tournamentem. Spodziewałem się wygranej Drake'a tylko czy zrealizuje on tego title shota skoro podpisał kontrakt z WWE?

 

Inner City Machine Guns vs Best Friends - 10 minut to mało jak na standardy PWG ale widać na co rywale zachowywali siły bo było to naprawdę dobre. Skoki za ring, kombinacje, finish, mogło się podobać. Best Friends z title shotem. Yes! Yes! Yes! Kocham tą dwójkę :D.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346615
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

Best Friends vs RockNES Monsters - Przyjemna walka na rozpoczęcie gali ale do zachwytów daleko. RockNES mogą nadrabiać segmentami komediowymi ale walcząc, pojawia się luka nie do wypełnienia. Best Friends również się oszczędzali ale jest to zrozumiałem. Turniej rządzi się swoimi prawami. Końcowy moment czyli chokeslam w pewnym stopniu uratował pojedynek bo tylko ten motyw zapamiętam z tej walki. Best Friends zaskoczyli a w PWG łatwe to nie jest.

 

PPRAY vs Unbreakable F'n Machines - Zestawienie było najwiekszym problemem walki. Zbyt duża różnica w poziomie masy mięśniowej spowodowała, że nie dało się kupić tego pojedynku niezależnie od tego jakby ringowo ta walka wypadła. Było sporo botchy oraz momentów w których to PPPRAY nadawli ton walce a to bardzo dziwnie się oglądało.

 

LeRae/Ryan vs ColeSteenCole - Bazując na tej walce można pomyśleć, że to Candice jest budowana na kolejnego przeciwnika dla Cole'a XD Po pierwsze zaczęto budować pomiędzy nimi jakiś feud, a druga sprawa to jej mocarny booking, czasami wykorzystywany aż do przesady. Chodzi mi tutaj o samą wiarygodność. Nie trwało to długo ale i tak wystarczyło to aby do tej pory zrobić najlepszą walkę.

 

ICMG vs African American Wolves - Mogła wyjść z tego petarda jednak wyszło dobrze, przewidywalnie a momentami odpychająco. W takim momencie idealnie sprawdza powiedzenie co za dużo to nie zdrowo. Można docenić czysty spotfest ale momentami był taki chaos, że kolejne akcje wydawały się robione bez większego ładu i składu. Trafił się też botch Swanna przy próbie hurricanrany. Postawili też na motywy humorystyczne ale ich to przerosło.

 

Ciampa vs Thornstowe - Debiutant nie przekonał mnie do siebie. O ile przekonał mnie flip divem tak czar prysł koncertowo zepsutym shooting star press. Tempa i tak mocarnego nie było a po tej akcji pojedynek stracił swoją wartość. Tak samo było z samą końcówką, której nie kupiłem.Postawili na obraźliwe motywy a tej nie za bardzo do mnie przemawiają. Publiczność namawiała debiutanta do powrotu ale wydaje mi się, że było to tylko z grzeczności

 

Best Friends vs ColeSteenCole - Spory zawód. Walka długa nie była a i tak większość czasu postawili na brawl wśród publiczności a wiadomo jak to wygląda. Zakres ruchu a co za tym idzie samych akcji nie jest duży. Uratowali to dwoma dive'ami z okolic komentatorskich. Jakoś nie przekonuje mnie też sama końcówka - ochrona CSC swoją droga ale Best Friends powinni to wygrać czysto. Za krótko aby mogło być lepiej

 

ICMG vs Unbreakable F'n Machines - Podobnie jak przy poprzedniej walce ICMG, tutaj możemy mówić o sporym rozczarowaniu. Walki highflyerów z powerhousami wychodzą PWG świetnie i zapowiadało sie genialne widowisko. Wyszło bardzo przeciętnie. Końcówka jak na standardy PWG bardzo dobra ale przez pierwsze 10 minut prouszali się jak dzieci we mgle bez wyraźnego pomysłu na walkę. Y2Cage to chant, który zapamiętam najbardziej.

 

Hero vs Gargano vs O'Reilly vs Younger - Najlepsza walka gali. Zdecydowanie wole techniczne przemyślane starcia aniżeli bezmyślny spotfest. Szkoda, że najlepszą walkę gali okazuje się starcie, którego równie dobrze mogłoby nie być. Oprócz tego, że było to bardziej techniczne starcie, podobało mi się to, że było to coś nowego, powiew świeżości. Fajny początek ze wszystkimi osobami w ringu biorącymi czyny udział w walce.. Mimo 4 osób wyglądało to tak jakby każdy wiedział dokładnie co ma robić przez co tempo nie spadało a i przestojów było niewiele. Jeżeli jeden wypadał z ringu, natychmiast pojawiał się kolejny. W taki sposób powinno budować się F4W. Szkoda jedynie, że Younger akurat teraz podpisał kontrakt z WWE po zdobycie pasa było bardzo realne.

 

Best Friends vs ICMG - Cieszy zwycięstwo Best Friends. W przeciwieństwie do poprzednich walk, tutaj widziałem przebłyski jakiejś konepcji, obie drużyny miały pomysł na walkę ale niecałe dziesięć minut to zdecydowanie za mało. Kozacko wyglądał ten Tombstone Taylora.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346619
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

DGUSA Way of the Ronin 2014

Caleb Conley vs Tim Dunst Opener był całkiem ciekawy I przyznam ze mi się podobał. Celeba znam z CZW i już tam widziałem że ma potencjał. Ale dopiero dzisiaj zobaczyłem fajną walkę w jego wykonaniu. Przez większość czasu miał przewagę, choć Tim też nie jest zły, choć lekko zalany tłuszczem. Ale suicie dive zrobić potrafi, a razem z Conleyem sklecili ciekawe starcie, w którym do końca nie dało się wyczuć że zaraz będzie finisz, tylko Tim nagle odklepał po nie pierwszym już w tej walce submissionie.

 

Jay Freddie vs Blake Edward Belakus Nie było to ciekawe starcie, bo czesto brakowało w niej płynności, a oni po prostu trochę powalczyli, skok za ring i jeszcze raz to samo. Poziom był taki ze nie bardzo mnie interesowało kto wygra, choć stawiałem na tego który wygrał, czyli Belakusa, bo wyglądał na groźniejszego i większego. Finisher ma zwyczajny, siłowy, ale musiałby mieć jakiś bardzo wymyślny żeby poprawić wizerunek tego starcia.

 

Yosuke Santa Maria vs Ethan Page To już nawet Orlando Jordan nie był tak pedalski jak Yosuke. Gościu maca rywali, wystawia dupę wiadomo po co i całuje rywali w usta. Dokładając do tego strój pasujący na love parade a nie dla wrestlera. Są pewne granice, których w normalnych fedkach nie powinno się przekraczać. Poziom ringowy tej walki schodzi właściwie na dalszy plan, bo po każdej akcji Yosuke stosował wiadomo jakie, stanowczo nie heteroseksualne sztuczki, a ja raczej nietolerancyjny jestem, więc wolałbym takiego czegoś nie oglądać…

 

Fire Ant vs Jigsaw Świetna walka dwóch zamaskowanych zawodników rodem z Chikary. Te pile drivery przyjmowane przez Jigsawa wyglądały świetnie, tak samo jak wiele akcji w tej walce. Było bardzo szybko i bardzo efektownie, przez co bez wątpienia mogę powiedzieć że to była jak na razie najlepsza walka tego wieczoru i ciężko będzie ją przebić. No i na koniec Jigsaw uznał ze jest Best In the Word, czym sprowokował fanów do chantów CM Punk.

 

Anthony Nese & Trent Baretta w/ Su Yung & Mr. A vs. Rich Swann & Shane Strickland w/ Ivelisse Kolejna świetna walka dla której warto sięgnąć po tą galę. No i już wiem czego mi brakowało na ostatniej gali PWG. Brakowało mi Tony’ego Nese. Wprawdzie nie było to Best Friends, ale z Trentem dobrze spisali się w TT. Niestety w tej walce było kilka momentów dłuższych przestojów, ale jak już się rozkręcili to świetne spoty szły seryjnie.

 

The Bravado Brothers vs. The Gentleman's Club of Chuck Taylor & Drew Gulak Im dalszy etap gali tym lepsze walki. Cieszy mnie że mogłem zobaczyć Chucka T, w dodatku z mistrzem CZW, czyli Gulakiem. Nieźle się spisywali, ale niestety mistrzowie mieli pomocnika przy ringu, który w odpowiednim momencie pomógł im wygrać Właściwie przez cały czas dużo się działo, a Chuck zaliczył ładnie wyglądające salto przez trzecią linę. Walka była bardzo wyrównana prawie do samego końca.

 

AR Fox vs Chris Hero Normalnie takie walki robią z mózgu miazgę. Bo jak można się jarać czymś niby udawanym w taki sposób jak ja miałem podczas tego starcia. Emocje były ogromne, w dodatku z niespodziewanym wynikiem, bo nie przypuszczałem że pas federacji Evolve może zmienić właściciela na gali innej federacji. Przebieg walki był świetnie rozpisany, mnóstwo zmian przewag, efektownych akcji, a te mocne łokcie Chrisa to zwieńczenie tej walki. Z każdą walką coraz bardziej lubię Hero, a połączenie go w walce z AR-em to świetne rozwiązanie. Niestety celebracja pierwszego zdobytego tytułu po powrocie z WWE zostało mocno zepsute przez Trenta i resztę, ale i tak finalnie to Chris miał wsparcie publiczności.

 

Johnny Gargano vs Roderick Strong Początek walki był niezbyt ciekawy, ale od momentu w którym kibice zgromadzili się wokół ringu niczym w PWG, to już było wybitne. Ewidentnie widać jak dużą rolę w postrzeganiu walk pełnią fani, bo tutaj walka była co najwyżej bardzo dobra, a dzięki fanom stała się świetna. W poprzedniej walce pas zmienił właściciela, więc tutaj było to mało prawdopodobne, ale i tak sporo się działo. Kibice byli za Strongiem, ale moim zdaniem więcej w tej walce pokazał Gargano, który w ringu jest bardzo dobry, ale jakoś na mistrza mi nie pasuje.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346642
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Gargano, który w ringu jest bardzo dobry, ale jakoś na mistrza mi nie pasuje

Tobie może nie pasować, na szczęście bookerzy chyba myślą inaczej. Jeśli nie wiesz, to zobacz sobie, kiedy on zdobył ten tytuł :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346645
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

Jeśli nie wiesz, to zobacz sobie, kiedy on zdobył ten tytuł

 

Nie raz i nie dwa powtarzali że jest mistrzem ponad 800 dni :D Z pomysłami bookerów nie ma co dyskutować, można je najwyżej komentować i tak też zrobiłem. Lubie jego walki, zresztą tak jak mniej więcej połowy zawodników z tej gali. W sumie to mocno go bookują skoro to była już jego bodajże 20 udana obrona pasa.

 

Nie ukrywam że do tej pory z gal DG USA oglądałem tylko pojedyńcze walki, a to była moja pierwsza pełna gala. No i to będzie moja kolejna federacja oglądana na bieżąco. Trzeba będzie z czegoś zrezygnować bo mi życia na oglądanie nie starczy :grin:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346646
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dragon Gate

CHAMPION GATE 2014

Ricochet vs Masato Yoshino ©

 

Bardzo dobra walka. Jak na takie "małpy" to nie jest typowy spotfest, a normalne, konkretne starcie. Świetnie zabookowane. I nawet jakaś historia za tym była.

A jak już mowa o historii... Zakończenie sprawia, że ten pojedynek zapisze się na kartach Dragon Gate złotymi literami.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346666
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

Jeszcze co do Gargano - wiele osób z którymi rozmawiałem uważa podobnie jak Kowal tzn, że nie pasuje na mistrza. Nie wiem jaka jest tego przyczyna ale stawiam, że chodzi o sam wygląd i być może to, że nie posiada umiejętności przemawiania. Sam na początku uważałem, że nie wiele z niego będzie (mimo fajnych starć) a to ze względu na bardzo nieśmiałe zachowanie w ringu i ogólne nie zdradzanie swojego potencjału. Wystarczyło kilka segmentów z DGUSA czy też Evolve z jego udziałem bym zmienił zdanie. Obecnie jest mistrzem bardzo długo i nie miałbym nic przeciwko gdyby potrzymał pas jeszcze jakiś czas.

 

Dzięki aRo za linka do walki Ricocheta z Yoshino. Czekałem na tą walkę ale dziwnym trafem nigdzie nie mogłem znaleźć do niej linka

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346668
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 577
  • Reputacja:   591
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

Wybrałem się na galę Revolution Pro "High Stakes" w Londynie. Miałem spory nieciekawych atrakcji z dotarciem, ale skupię się jedynie na samej gali:

 

Nie działają mi tagi youtube, mimo iż poprawnie je zakodowałem?

 

http://i57.tinypic.com/16gztrb.jpg

 

http://i62.tinypic.com/2ag58bs.jpg

(Fotka z balkonu zrobiona podczas gali)

 

Przeszedłem przez ochronę i bramki z biletami i oczom moim okazała się spora hala, ring, stylowe oświetlenie i balkony. Wyglądało to świetnie. Po lewej i prawej od drzwi były stoliki, gdzie The Young Bucks, Colt Cabana, Jay Lethal, Sonjay Dutt i kilka regionalnych wrestlerów sprzedawało swój merchandise, fotki z nimi i autografy. Autograf i fotka osobno po dyszce, koszulki 20 funtów. Miałem ochotę na jedną z koszulek Young Bucks oraz fotkę z Lethal'em i Ricochet'em ale biorąc pod uwagę moje dotychczasowe WYDATKI dałem sobie spokój. Rozpoczęcie gali o 19:30. Chodziłem po hali i zajrzałem wszędzie - wokół ringu, entrance, miejsce gdzie jest wejściówka i telebim, balkony. Dłuższą chwilę obserwowałem też wrestlerów przy swoich stoiskach. Z boku był korytarz, gdzie można było kupić coś do zjedzenia i picia. Wypiłem browara (4,5 funta! oO) Znów kasa, ale jak to tak bez browara. :D Po kilkunastu minutach w takim rytmie na ringu pojawił się owner RPro, przywitał wszystkich i zaprosił na pierwszą walkę.

 

OPENING CONTEST

Jay Lethal vs. Ktoś lokalny

 

Lethal wszedł w rytmie Macho Mana, co mi bardzo przypadło do gustu (i nie tylko mnie, bo wszyscy darli się jak cholera) i wystąpił w gimmicku Black Machismo. Jestem wielkim fanem Randy Savage'a i zobaczyć chociażby imitację tego wcielenia, to coś niesamowitego. Było trochę komedii - Lethal używał zagrywek Randy'ego i Flaira (co działało, bo w końcu miał być na tej gali i mieli te pamiętne segmenty w 2010 roku). Poza tym fajne rewersale, skoki poza ring, zabawa z barierkami, nearfalle i Macho Elbow, który był bardzo energicznie przyjęty przez publikę. Nie zakończył jednak walki i jego oponent wygrał czysto inną akcją. Opener spełnił swoje zadanie i zachęcił na dalszą część show.

 

Sha Samuels vs. Mark Andrews

 

Samuels ma ksywę "East" i był heel'em. Jest heavyweight'em, który wykonywał wiele power movesów. Mimo to, jakiś gościu trzy krzesła obok mnie cały czas go dopingował krzycząc "East!". Mało tego, skandował ten wyraz podczas reszty gali. :D Andrews miał nie więcej niż 80 kg, wyglądał na ok. 20 lat i zebrał dosyć dobrą reakcję. Po jego wejściu Samuels stał za ringiem niedaleko miejsca gdzie siedziałem. Jego oponent nie czekał na rozpoczęcie walki, tylko w czasie gdy wciąż grała jeszcze jego muzyka zrobił świetnego dive'a poza ring. To nie był koniec, wszedł na narożnik i skoczył drugi raz. Po czym poobijał go wokół ringu i zrobił dive'a po raz kolejny po przeciwległej stronie ringu. Dalej było kilka ciekawych akcji, nearfalli, submissionów. Pod koniec "młody" znów szykował się do dive'a poza ring, jednak East uderzył go z całej siły krzesłem, gdy ten znajdował się w okolicy lin. Trzask z tym związany był strasznie głośny. Samuels przegrał przez DQ, ale to nie przeszkodziło mu w dalszym obijaniu krzesłem byłego oponenta. Sprzedał mu sporo chairshotów, plecy poobijał na czerwono, była nawet nie planowana krew. Wbiegł owner, próbował rozganiać, ale nic to nie dało. Po chwili na ring wszedł jakiś inny wrestler, który zabrał krzesło Samuelsowi gdy ten się zamachnął. Taki typowy "klasyk", gdzie Samuels nie spodziewał się, że ktoś za nim stoi. Było zdziwienie, wymiana spojrzeń, jednak po chwili owy nowy gościu odwrócił się i wymierzył chairshota Anderwsowi. Mocno go jeszcze poturbowali i odeszli. Po tamtego poobijanego przyszło dwóch medyków, którzy mieli uśmieszek na ustach i niezbyt rwali się do tego, aby "sprzedać" ten motyw...

 

UNDISPUTED BRITISH TAG TEAM TITLES

Sword of Essex ( Paul Robinson & Will Ospreay) © vs. Inner City Machine Guns (Ricochet & Rich Swann)

 

Walka gali oraz najlepszy match na żywo jaki w życiu widziałem oraz jeden z lepszych tag match'y jaki widziałem w ogóle~! Zaczęło się od wejścia Inner City, którym wszyscy śpiewali "ALL NIGHT LONG~!". Było to naprawdę głośne i uciekaliśmy się do tego chantu niejednokrotnie. Namiastka:

Ricochet wszedł dumnie dzierżąc świeżo zdobyty najważniejszy pas Dragon Gate - Open the Dream Gate title, a Rich Swann miał ze sobą FIP Tag Team title. Wejściówka była świetna, byli na każdym narożniku, było dużo śpiewania (powtórzę .. ALL NIGHT LONG!" i zabawy. Mistrzowie również zebrali sporą reakcję, bo to w końcu Brytyjczycy. Walka zaczęła się powoli, było sporo tauntowania, tańców Inner City (ekhm, ALL NIGHT LONG~!) i tak dalej. Ricochet wpadł na ciekawy motyw i korzystając z tego, że w nazwie przeciwnej drużyny jest słowo "sword' udawał, że wyciąga z pachwiny miecz i zaczął nim "machać". To samo zrobił któryś z jego przeciwników i zaczęli przez moment "walczyć na miecze", co rozbawiło publiczność. Powoli, po wielu dźwigniach, przekomarzaniach się, rewersalach zaczęło to nabierać coraz szybszego tempa, które zdawało się nie zwalniać tylko ciągle przyśpieszać. W końcu wyciągnięto główne armaty i pojawiały się zabójcze skoki poza ring, moonsaulty, SSP, akcje team'owe, kickouty, itd. itp. Match rodem z PWG. Chantowaliśmy wszystko - "This is wrestling!", "This is awesome", ekhm "ALL NIGHT LONG!!!". Było też trochę komedii - podczas jednej z akcji, Ricochet powalił na matę jednego z oponentów i zaczął małpować The People's Elbow The Rock'a. Ludzie zaczęli buczeć, jednak po odbiciu się od lin nie wykonał zwykłego elbowa, tylko standing shooting star pressa! Po chwili jego przeciwnik odzyskał przewagę i zaczął małpować You Can't See Me Johna Ceny. Publika znów buczy, jednak ten po odbiciu się od lin powtórzył kolegę, tym razem serwując jakąś podskok z kokardą czy inny 450 z miejsca! Czas płynął, nearfalli było coraz więcej i spokojnie było z 5 minut, gdzie wydawało się, że walka może się skończyć w każdej chwili. Podczas jednej z akcji, gdzie Ricochet wyprowadził MEGA stiffowego kopniaka w twarz jednego z przeciwników i przyłożył się do liczenia, którego skończyło się na dwóch przyłożeniach sędziego wszyscy wstali i klaskali, tupali, krzyczeli i skandowali "THIS IS WRESTLING!". Niesamowite. Wciąż mam dreszcze jak myślę o tej walce i nie mogę się doczekać na dvd! Zakończone po brainbusterze Ricochet'a, który zdobył Undisputed British Tag Team titles dla swojego team'u. Po walce długie owacje na stojąco, oklaski, krzyki, "ALL NIGHT LONG~!", "PLEASE COME BACK!" i tak dalej. Warto było nawet tyle przepłacić dla takiego spotkania.

 

Owner ogłosił przerwę. Wyszedłem zapalić, a po powrocie przy jednym ze stolików stał już Ricochet i Rich Swann podpisując autografy i robiąc fotki z fanami. Wypiłem browara, znów miałem ganianego po hali i owner zaprosił na kolejne starcie.

 

Project Ego vs. The Young Bucks

 

Publika po ostatniej walce była strasznie żywa i reagowaliśmy na wszystko o wiele bardziej. Jeden z członków Young Bucks miał rękę w szynie ale mimo wszystko dawał radę, chociaż zwykle stać go było na więcej. Biorąc jednak pod uwagę okoliczności nie było źle. Było wiele akcji drużynowych, skoków poza ring, nearfalli i tak dalej, czyli to, czego można było się spodziewać. Jedna akcja była ciekawsza - mianowicie zrobili coś co nazywa się "Tower of Doom" i można to widzieć w walkach w klatce - gdzie robi się takiego sporego superplexa z kilkoma osobami z narożnika. Nie był to poziom poprzedniego spotkania, ale walka była na plus i oglądało się miodnie. Wygrana Young Bucks.

 

El Ligero vs. Sonjay Dutt

 

Ligero, to Brytyjczyk, który używa gimmicku luchadore'a z maską z rogami. Ligero korzystał na tej hiszpańskiej drużynie z WWE i chantowaliśmy mu "Ole!". Nie miałem zbyt wielkich oczekiwań ale walka okazała się świetna. Po ich wejściu zaczęliśmy ponownie śpiewać "ALL NIGHT LONG~!" i Sonjay Dutt zaczął do tego tańczyć tak jak Ricochet. Wywołało to świetną reakcję. Pokazał palcem na Ligero, który nieco się wahał, ale gdy zaczęliśmy już głośno śpiewać te ... "ALL NIGHT LONG!!!", to zrobił taniec a'la John Travolta z filmu "Gorączka sobotniej nocy". Miał to być już koniec, ale wtedy Dutt pokazał placem na sędziego! Sędzią tego spotkania (jak i wszystkich tej nocy) był taki wysoki, chudy dryblas, który dosyć mnie śmieszył od początku. Znów zaczęliśmy śpiewać .. "ALL NIGHT LONG~!" i po chwili wahania ów sędzia również zabrał się za taniec... nie wiem co to było, ale przynajmniej coś zatańczył. :D Było jeszcze wiele śmiesznych akcji, jak np. ta, gdy Ligero zwinął się w kulkę i Dutt po prostu kulał go po ringu, czy wtedy gdy ten sam zadziorny fan, który darł się całą galę "East" krzyknął coś obrażającego do Dutta i ten na to zareagował - zszedł z ringu i wyszedł za barierkę tuż obok mnie odpowiadając coś równie obrażającego. Po tym wszystkim było sporo skoków i akcji wysokiego ryzyka jak na typowych high flyer'ów przystało i końcówka na korzyść Dutta.

 

Na ringu pojawił się owner RPro, który zaprosił na ring Stingera! Tuż po tym uderzył jego theme Metallica z WCW i przy donośnym popie publiczności wszedł na ring, po czym uciął krótkie promo:

 

 

Jestem z prawej strony. Widać mnie przez moment, gdy strzelam Sting'owi pokłony. :D

 

UNDISPUTED BRITISH HEAVYWEIGHT TITLE

30 MINUTE IRON FIST RULES

Colt Cabana © vs. Marty Scrull

 

Zasady Iron Fist polegają na tym, że jest to typowy Iron Man, ale w przypadku, gdy jeden z uczestników zostaje znokautowany, to walka kończy się bez względu na rezultat punktowy. Scrull, to były uczestnik TNA British Camp i wszedł na ring w dość nietypowy sposób - jego wejściówce towarzyszyło czterech gości ubranych w kostiumy rodem z gwiezdnych wojen. Wideo:

 

 

Cabana wszedł wraz z dwójką jakichś dzieci. Po przedstawieniu zawodników przez ownera zabrali się do rzeczy i mimo, iż było to długie starcie, to nie było nudy i działo się. Typowa walka babyface vs. old school heel. Reagowaliśmy na to i było całkiem fajnie. Fajny był motyw z wrzucaniem siebie na wzajem poza barierki. Za każdym razem, gdy jeden wyciągał z powrotem drugiego któryś zakątek krzyczał "OVER HERE!" i tam lądował później Cabana bądź Scrull. Niby utarty patent, ale gdy się w tym uczestniczy, to są świetne emocje. Dwa razy upadli tuż obok mojego krzesła. Pierwszy fall był na korzyść Scrulla, który przykleił taśmą do ów barierki Cabanę i ten nie mógł wejść na ring przed tym, gdy sędzia doliczył do dziesięciu. Nie kojarzę już teraz wszystkich przyłożeń, ale były przemyślane i miały sens. Obaj wiedzieli co to storytelling i robili typową walkę o heavyweight title. W końcówce było 2:2. Fajny był też motyw, gdy Scrull przykleił sobie dłoń sam do lin. Wszyscy byli zdziwieni, że sam się unieruchomił, ale były to ostatnie 3 minuty i chwytem było to, że mając rękę przy linie Cabana nie mógł go odliczyć ani zapiać żadnej dźwigni... Chantowaliśmy więc "KNOCK HIM OUT!". Cabana wyprowadził kilka mocnych punchy z pięści prosto w twarz, ale Scrull nie stracił przytomności. Czas płynął, została jedna minuta do końca, a Cabana nie mógł uwolnić ręki Scrulla od liny. Po chwili wpadł na świetny pomysł i udał się na boczny korytarz do baru po nożyczki, którymi obciął taśmę! :D W ostatnich sekundach Cabana próbował przymierzać się do Go to Sleep, które wywoływało chanty "CM PUNK!". Udało mu się go wykonać pod koniec, jednak gdy sędzia doliczył do 2 czas minął. Ogłoszono draw, ale krzyczeliśmy "FIVE MORE MINTUES!". Cabana wziął za mikrofon i powiedział, że chce, aby walka trwała dalej. Był reset i tuż po gongu wykonał ponownie Go to Sleep, jednak Scrull się z niego odbił. Po chwili był jakiś irish whip, który osłabił sędziego i wtedy na ring wbiegł gościu o pseudonimie "East" i ten drugi, który pomógł mu w obijaniu krzesłem Andrewsa. Końcówka to klasyk - zaatakowali razem Cabanę, podstawili go Scrull'owi i "ocucili" sędziego, który odliczył do trzech ogłaszając zwycięstwo i zdobycie mistrzostwa, przez Marty'ego Scrulla. Podobało mi się.

 

Ogólnie jestem bardzo zadowolony z poziomu tej gali. Każda walka była przynajmniej dobra - z perełką Inner City vs. Swords from Essex, którą zapamiętam na dłużej. Publika była świetna, nie do porównania z tymi na galach TNA i WWE, które miałem okazję oglądać na żywo. Nie mogę się doczekać na wydanie dvd z tej gali! Wiele razy kamera skierowana była na mnie, także mam nadzieję się tam zobaczyć. Nigdy też nie widziałem show zgranego profesjonalnie na dvd, który miałem możliwość wcześniej zobaczyć. :)

 

Next show - RPro "SummerSizzler" 15/06/14 z Shinesuke Nakamura vs. Zack Sabre, Jr.! Chętnie pojadę z kimś z forum. Bilety tutaj - http://www.revolutionprowrestling.com/events/2014/06/15/summersizzler-2014

Edytowane przez IIL
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346710
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Nie działają mi tagi youtube, mimo iż poprawnie je zakodowałem?

 

Zmień, żeby było "http" bez "s" na końcu. Tego nasz skrypt nie ogarnia :wink:

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346716
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Next show - RPro "SummerSizzler" 15/06/14 z Shinesuke Nakamura vs. Zack Sabre, Jr.! Chętnie pojadę z kimś z forum. Bilety tutaj - http://www.revolutionprow...mersizzler-2014

Dzięki za relację, widać, że gala trzymała wysoki poziom, publika raczej smartowa i można było zobaczyć kilka nazwisk w tym Stinga. Ciekawa propozycja by wybrać się następną galą i może nawet przy okazji zrobić zlot. Szczególnie, że gala będzie w Londynie i będzie można trochę pozwiedzać i są loty z wielu miast w Polsce. Pewnie w kwietniu trzeba byłoby podjąć decyzję by załapać się na lot po dobrej cenie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346738
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline

IIL, Dzięki za relację, czytało się świetnie ;) więcej takich!

 

Dragon Gate

CHAMPION GATE 2014

Ricochet vs Masato Yoshino ©

Porządna walka. Końcówka znów przekonuje mnie do powrotu oglądania DG. Pytanie tylko czy ma ktoś do polecenia dobre i w miarę możliwości aktualne (a wiem, że z tym ciężko) źródło? XWT w tym przypadku niestety lekko zawodzi.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346774
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Po co Ci torrent, jak teraz wszystko online daja?

Walka oraz wyniki DG bardzo dobre, zreszta całe 2gale warte obejrzenia nie tylko main event.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346785
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 577
  • Reputacja:   591
  • Dołączył:  26.06.2006
  • Status:  Online
  • Urządzenie:  Android

Na ten czerwcowy event wybieram się na pewno, także chętnie ustawiłbym się z kimś z forum. Wylot w niedzielę i powrót w poniedziałek + jakieś dobre miejsce i hotel na jedną noc nie powinny wyjść zbyt drogo. Miejsca w drugich rzędach są wciąż dostępne, także najlepiej korzystać póki są wolne i zamówić najpóźniej w kwietniu. Jeżeli ktoś jest zdecydowany na wyjazd, to niech da znać w temacie bądź na priv i zamówilibyśmy wówczas bilety koło siebie.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/155/#findComment-346797
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • CzaQ
      Z mojego ulubionego filmu :        Virtually identical  
    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...