Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  1 623
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.05.2009
  • Status:  Offline

PWG All Star Weekend X - Night 1

 

Anthony Nese vs Brian Cage - *** i 1/4 *

Dobry opener na rozgrzanie publiczności, która żywo reagowała na wszystko co się dzieje w ringu jak i poza nim. Brian Cage jak na swoje warunki fizyczne poruszał się dość dobrze w ringu, a dodatkowo fajnie czasem pokazywał swoją siłę jak np przechwycił Anthony'ego do suplexu. Niektóre akcje wyglądały jakby były wykonywane zbyt wolno, ale ogólnie przyjemna walka. Szkoda, że dostali tylko ok 10 minut.

 

RockNES Monsters vs. Joey Ryan & Candice LaRae: *** i 1/2 *

Podobała mi się ta walka, bo dużo się działo. Szczególnie podobały mi się te różne zagrywki Candice LaRae, przez które rywale obijali siębie wzajemnie. Zdziwiłem się widząc tą akcje, gdy Candice została rzucona na wiszącego na linach Ryana. Ogólnie warto pochwalić tutaj Candice, bo mimo tego, że była jedyną kobietą w ringu to spisywała się chyba najlepiej i wszędzie było jej pełno. Szkoda, że ten moonsault na koniec walki wyglądał troche dziwnie, ale ogólnie była to dobra walka.

 

Drake Younger vs. Tomasso Ciampa: *** i 1/4 *

Fajny początek walki, gdzie obaj zawodnicy wykonywali te same akcje. Muszę przyznać, że spodziewałem się troche lepszej walki, a w szczególności lepszego zakończenia, bo myślałem, że dostaną więcej czasu, a tu nagle pin i koniec walki. Podobało mi się to co wyczyniał w ringu Drake Younger, pokazał kilka efektownych akcji, ale za to został troche poobijany przez Ciampe w narożniku.

 

Davey Richards vs Johnny Gargano: ****

Bardzo dobry pojedynek z dużą ilością akcji, dobrym tempem i emocjami. Podobało mi się to, że nie ograniczali się tylko do technicznego starcia. Podobała mi się ta wymiana submissionów i oczywiście kontry przy próbach pinu, gdzie świetnie zachował się Davey i przechytrzył swojego rywala. Jak do tej pory była to walka gali.

 

Best Friends vs. DojoBros: ****

Lubie takie połączenie dobrego wrestlingu z dobrym humorem, a taki właśnie dostaliśmy. Motyw z tym, aby akcje wykonywać w zwolnionym tempie wypadł po prostu świetnie. Dostaliśmy tutaj mnóstwo akcji, szybkie tempo, kilka fajnych kontr jak i wymiany kopniakami dzięki czemu walkę oglądało się bardzo dobrze. Oby więcej takich tag team matchy.

 

ACH vs. Michael Elgin: *** i 1/4 *

Jakoś nie mogłem się wczuć w tą walkę. Niby coś się działo, ale walka mi się strasznie dłużyła i po części nudziła. Na duży plus zakończenie walki, gdzie Elgin zachował się jak prawdziwy destroyer i po prostu zniszczył ACH. Prawdopodobnie najgorsza walka tego wiczora.

 

The Young Bucks & Kevin Steen vs. AR Fox & Rich Swann & Ricochet: **** i 1/2 *

Rewelacyjne starcie. Muszę przyznać, że na walkę Young Bucksów czekałem najbardziej i to głównie oni przekonali mnie do tego, aby tą galę ściagnąć i jak widać opłacało się. Wszyscy pokazali się z bardzo dobrej strony, mnóstwo akcji ( szczególnie super kicki mi się podobały, które wyglądały kozacko ), szybkie tempo, które było przez całą walkę i oczywiście drobna dawka humoru od Kevina Steena. Koleś mimo swojej wagi porusza się świetnie w ringu. Cieszy to, że nie było zbytniej dominacji jednej z drużyn przez co wszyscy mieli swoje 5 minut na pokazanie się. Tą walkę warto zobaczyć.

 

Adam Cole vs. Chris Hero: **** i 1/4 *

Main Event wypadł bardzo dobrze, ale jednak do poprzedniej walki troche brakowało. W pewnych momentach zawodnicy wyglądali na troche ociążałych, ale po chwili wszystko wracało do normy i dali dobry pokaz swoich umiejętności. Zdziwiło mnie, że Kevin Steen i YB wbiegli tak późno, bo przecież sędzia padł kilka minut wcześniej. Ogólnie była to jedna z najlepszych walk na tej gali.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-344331
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG All-Star Weekend X (Night 2)

RockNES Monsters vs PPRay vs B-Boy & Willie Mack – Parę efektownych akcji i nic poza tym. Goodtime miał swoją kombinacje, B-Boy i Mack parę akcji zaserwowali. Trzeba przyznać, że jak na wieloosobowe standardy PWG, to było wręcz wolne :wink: Niedawno mieliśmy podobną walkę, tylko bez RockNESów.

 

Tommaso Ciampa vs Anthony Nese – Nie tyle daleko im było do poziomu Ciampa vs Younger z dnia poprzedniego, to jeszcze sporo akcji im zwyczajnie nie wyszo. Narzucili tempo na starcie, by później zwolnić. Końcowymi kontrami odbili się od dna.

 

Best Friends vs Unbreakable Fn Machines – Wspominka Taylor Boysów pocieszna. Z początku sam myślałem, że to tylko przypadkowy wątek komediowy, ale później skojarzyłem fakty. Takich śmiesznych momentów było kilka, a i tak miałem niedosyt. Większość była na motywie – Wy nas będziecie bić, a My nic. Poziom walki był na szczęście wysoki. Siłowa dominacja Maszyn wciąż na propsie.

 

ACH vs Chris Hero – Spodziewałem się większej ilości efektownych akcji, ale bawiłem się nieźle. Dobre komentarze, fajne odniesienia, zabawa w ringu. Wolałbym tylko, żeby ACH nie wstawał po serii mocnych ciosów kończących, zamiast przegrywać po submissionie chwilę później. Jego „odrodzenie” nie niosło ze sobą zbyt wielu emocji.

 

DojoBros vs AR Fox & Rich Swann – Tak jak wrestlerzy nie mieli czasu na techniczny chain-wrestling, tak publika nie miała czasu na odetchnięcie. Mocne tempo, pełne efektownych akcji. Dominacja DoJo Bros przyjemna dla oka, hot tag u przeciwników jeszcze lepszy. Dla mnie genialna walka. Eddie nie mógł się pożegnać lepiej.

 

Davey Richards vs Ricochet – Ricochet wygrał, Richards dominował. Niech świadczy o tym fakt, że submissiony królowały nad powietrznymi ewolucjami. Walka byłaby lepsza z jakimś feudem w tle. Davey mógł się pożegnać lepiej :wink:

 

Young Bucks & Kevin Steen vs Candice, Joey & Drake – Ech. Akcje z Candice jak zwykle mocno naciągane, a ona sama za mocna w ringu. W ogóle mi się to nie podoba. Niech wraca do openerów, a najlepiej niech idzie gdzie indziej. Jak ktoś potrafi mi popsuć walkę Young Bucksów, to musi być w naprawdę nieodpowiednim miejscu.

 

Adam Cole vs Johnny Gargano – Fajne starcie. Podobnie jak ACH vs Hero czy Richards vs Ricochet, opiewało w sporo kontr, jednak tutaj podział face-heel był mocniej nakreślony. Publika wyraźnie zmęczona, ale starała sie pomóc jak mogła. German trochę za słabe pierdolnięcie ma, żeby kończyć walkę. Szczególnie patrząc na to, co padło wcześniej. Cole znów daleki od kradzieży show. Projekt „Mount Rushmore” przedłuzył jego byt na szczycie.

 

Top 3:

1. DojoBros vs AR Fox & Rich Swann

2. Best Friends vs Unbreakable Fn Machines

3. ACH vs Chris Hero

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-344391
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG All Star Weekend X - Night 1

 

-Nese vs Cage- Nie było źle, tyle że już to widziałem i oni mnie ani razu nie zachwycili. To zestawienie do mnie nie przemawia, niech pójdą innymi drogami. Swoją drogą, Brian wygląda jak prawdziwy Superman.

 

-RockNES vs LeRae/Ryan- Fajna walka teamowa. Z naciskiem na miny, które niektórzy strzelali. Sędzia chwytający się za głowę po jednej z akcji, czy też Goodtime, który mimiką mnie rozwala. A jak patrzę na Candice, to mam wrażenie, że walka w TNA jej nie wyszła tylko dlatego, że była w ringu z kobietą ;)

 

-Ciampa vs Younger- Szybkie, intensywne starcie. Nie mam powodów do narzekań. No, ewentualnie ten końcowy rollup. Ale to zagranie czysto pod publikę, która Drake'a uwielbia. Nikt na tym nie stracił, ludzie są zadowoleni, czyli dobra decyzja.

 

-Gargano vs Richards- Techniczny pokaz, latanie, brawl poza ringiem... Tu było wszystko. Nawet kręcenie biodrami. Przez zawodników, jaki i sędziego. This is sexy :twisted: Mocny punkt gali.

 

-Best Friends vs DojoBros- Już zapowiedzi zawodników przed walką były ekstra :D Kolejne świetne starcie, ale trochę bym je skrócił. W pewnym momencie już liczyłem na to, że kolejna akcja będzie ostatnią.

 

-ACH vs Elgin- "Teach him the meaning of pain, Michael!" Czy to z małymi, czy z dużymi, Elgin umie zrobić dobre show. A kiedy ma dobrego przeciwnika, to nie ma się też czego przyczepić. Jakieś drobne botche nie psują całości. Były już lepsze walki mały vs duży, jednak obejrzałem bez ziewnięcia.

 

-Bucks/Steen vs ICMG/Fox- Kevin w barwach Bucksów - bezbłędne :D Świetna walka, dla niej samej warto sprawdzić galę. Typowy napakowany akcją 6 man tag. Ale na pewno nie walka roku, nawet teraz :P

 

-Cole vs Hero- To chyba pierwsza singlowa walka Adama, która mi nawet przypadła do gustu. Dalej nie wiem co w nim wszyscy widzą, ale może w końcu się do niego przekonam.

 

...a na koniec piękne owacja dla Normana Smileya, który kiedyś MUSI się pojawić na gali jako gość :D

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-344432
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG All Star Weekend X Night 2

 

RockNES Monsters (Johnny Goodtime & Johnny Yuma) vs. PPRay ("Pretty" Peter Avalon & Ray Rosas) vs. B-Boy & Willie Mack

Obie ale od tego samego rippera. Nie wiem jak on to zrobił, ale dopiero w night 2 był wybór audio bez komentarza. Powrót do standardów openerów w PWG. Szybki sporfest, bez martwienia się o story. Dobrze się to ogląda i jak słychać podoba się publice.

 

Tommaso Ciampa vs. Anthony Nese

Coś Ciampa nie może się dopasować do poziomu PWG, kolejna przeciętna walka, a jak przypomnieć sobie walkę z Cage’m to jego run w federacji nie wygląda za dobrze. Nese również nie może zaliczyć tego weekendu do najlepszych, ale widać było, że przeciwnicy mu nie przypasowali.

 

Best Friends (Chuck Taylor & Trent?) vs. Unbreakable F'N Machines (Brian Cage & Michael Elgin)

Teraz to już nie ma wątpliwości, że Cage sporo urósł. Pewnie przyjdzie taki czas, że Vince albo Triple H dadzą mu szanse w rozwojówce. Best Friends świetnie łączą komedie z ringową akcją i sprzedawanie prostoty gimmicku przyjaciół. Jak już przebrnęli przez obowiązkową dominacje maszyn dostaliśmy bardzo dobrą walkę. To co wydawało się niemożliwe, teraz trudno sobie wyobrazić kolejną galę PWG bez Trenta, a to co pokazywał w Evolve również singlowy radzi sobie dobrze.

 

ACH vs. Chris Hero

Dzięki okrzykowi fana na poprzedniej gali dostaliśmy tribute dla Norman Smiley, fajny smaczek, choć ACH dobrze to skomentował. Niestety tutaj Hero nie błysnał formą i nie zrobił niczego ponad przeciętność. Zbyt długo dominował i tylko przez kilka ostatnich minut mieliśmy wyrównane wymiany. Więcej zabawy z publikom niż wrestlingu.

 

DojoBros (Eddie Edwards & Roderick Strong) vs. AR Fox & Rich Swann

Tym razem DojoBros aż tak nie atakowali przeciwników chopsami. Mimo, że mieliśmy dużo efektownych spotów nie mogłem się wkręcić w ten pojedynek, dopiero w końcówce walka wzbudziła we mnie trochę emocji.

 

Davey Richards vs. Ricochet

Richochet najlepiej z typowych highflyilerow radzi sobie w walkach singlowych, jak nie przesadza z oversellingiem. W tej walce oboje dobrze się zaprezentowali i przyjemnie się ich oglądało. Lubie takie pożegnania, gdy prawie cały backstage wychodzi i dziękuje odchodzącemu wrestlerowi. Do tego speech, w którym narzeka się na mainstream mimo, że się tam niedługo udaje i mówienie, że to najlepsza publika i atmosfera nie jest żadnym uzyskaniem taniego popu.

 

The Young Bucks (Matt & Nick Jackson) & "Mr. Wrestling" Kevin Steen vs. Candice LeRae, Joey Ryan, & Drake Younger

Już chciałem narzekać, że nakręcili na starcie Steen z Candice i nic nie wymyślili, ale się doczekałem i nie zawiodłem. Znów ograniczyli komedie co wyszło na dobre pojedynkowi. Samo nasuwa się porównanie do poprzedniego 6 person Tagu i było minimalnie gorzej, zabrakło kilku minut dłużej akcji. Przeraża mnie push dla Drake’a, bo zaczyna pachnieć pasem. Publika go uwielbia i pewnie by oszalała jakby zdobył tutaj, mimo, że go doceniam nie chciałbym by tak się stało.

 

Pro Wrestling Guerrilla World Championship Title Match

Adam Cole © vs. Johnny Gargano

Gargano obiecywał, że złamie rękę Adamowi, ale szybko o tym zapomniał i już nie pracował nad nią. Jednak mimo to bardzo dobry pojedynek. Dobrze, że chociaż w PWG wygrywa czysto.

 

Gala na podobnym poziomie co poprzednia i można powtórzyć co wtedy. Ogólnie było dobrze, ale niektóre pojedynki singlowe poniżej oczekiwań i nie można powiedziec, że karta od dołu do góry stała na wysokim poziomie. Po raz kolejny publika sprawiała, że przez te gorsze walki łatwiej był przebrnąć. Trzeba przyznać, że Tag Team matche wypadły bardzo dobrze i dobrze wypromowały następne DDT4.

 

A jak patrzę na Candice, to mam wrażenie, że walka w TNA jej nie wyszła tylko dlatego, że była w ringu z kobietą

W tym cały urok Candice, a jak jeszcze wystąpi w tagu to dorzuci kilka kombinacji i wygląda świetnie. Nie chce umniejszać jej umiejętności, ale singlowo z kobietą mogłoby być różniej. Dobrym przykładem będą walki Sary Del Rey i Dazie Haze z Chikary, gdzie obie dużo razy walczyły z mężczyznami i nie raz pojedynki należały do czołówki gali. Szczególnie Del Rey pod koniec wystepów w Chikarze (a zarazem indy, bo przeszło do NXT) miała kilka świetnych walk. Natomiast przeciwko kobiecie to bardzo dużo zależało od poziomu przeciwniczki.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-344604
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

RockNES Monsters vs PPRay vs B-Boy & Willie Mack - Samodzielnie panowie wiele nie zrobią ale jako teamy da sięich jak najbardziej oglądać. Jak na typowy zapychacz wypadło zjadliwe głownie przez chaos jaki sprawiły te 3 teamy.

 

Tommaso Ciampa vs. Anthony Nese - Kolejna walka w której Nese nie potrafi zachwycić. Podobnie jak w przypadku walki z Cagem, brakowało tempa płynności a i botche niestety się pojawiały. Jedyny plus jest taki, że Ciampa wreszcie skorzystał ze swojej killerskiej natury.

 

Best Friends vs Unbreakalbe F'N Machines - O ile singlowych walkach nie chce oglądać Cage tak jak partnera Elgina jak najbardziej. Nie pierwszy raz połączenie siłowego wrestlingu Elgina i Cage wraz z bardziej technicznym wrestlingiem daje świetne połączenie. Tutaj na dodatek doszedł Taylor ze swoimi zagrywkami, którymi przebił te z dnia pierwszego. Komediowo na początku oraz bardzo szybka wymiana na koniec wystarczyły aby dobrze ocenić to starcie.

 

Chris Hero vs ACH - I Hero a w szczególności ACH zrehabilitowali się za mały zawód jaki dali dnia poprzedniego.Nie czekałem na dobre starcie, nie wierzyłem, że połączenie obu zawodników da jakieś efekty ale trzeba przyznać, że kombinowali znakomicie. Publizność się bardzo dobrze bawiła a ja również z nią. Zgadzam się z Mańkiem jeżeli chodzi o ACH'a. Gościu momentami za bardzo kombinuja a to odbija się na jakości samego pojedynku.

 

DojoBros vs AR Fox & Rich Swann - Starcie bardzo podobne do 6 man matchu z poprzedniego dnia dlatego też i ocena jest taka sama. Różnica pomiędzy oboma pojedynkami nie była duża. Co prawda nie było Bucksów czy też Steena ale entertainment jaki ze sobą niosą został zastąpiony przed Dojos'ów, ładnie towarzyszyli latającym małpkom. Widowisko było na tyle dobre do tego stopnia, że nie przeszkadzał mi nawet Strong, którego hejtuję za nagłe gaszenie emocji i momentami zamulanie w ringu.

 

Davey Richards vs Richochet - Auć, słabo to wypadło.Walka na karcie prezentuje się świetnie jednak momentami miałem wrażenie, że sami nie wiedzą jak ma wyglądać ich pojedynek. Gdyby prowadzili walkę na takim poziomie jak początkowe 5minut (czyt. czysty chain wrestling) nie miałbym nic przeciwko - Ricochet pokazał, że poza latającymi spotami iinterakcją z publicznością, potrafi odnaleźć się także na tej płaszczyźnie. Im dalej w las, tym więcej niepotrzebnych kombinacji i prób sprawdzenia nowych wariantów. Mogło być świetnie, wyszło tylko dobrze.

 

Young Bucks & Kevin Steen vs Candice, Joey & Drake - Tylko ja nie kupiłem tej walki. Ryan, Younger a tym bardziej Candice to nie Fox czy Ricochet i widać, że ich styl nie za bardzo odpowiadał Bucksom. Nawet ich zgrywk, do tej pory śmieszne i wprowadzające fajny element do walki nie bawiły jak wcześniej. Widać to było również po publiczności. Brakowało również Steena, który poza gryzieniem Ryana jakoś niespecjalnie zapadł w moją pamięć. Trafiały się również botche co jest czymś niezwykłym w przypadku Jacksonów. Całość ratuje jak zawsze świetna końcówka.

 

Adam Cole vs Johnny Gargano - Nie dość, że mam za sobą masę świetnych walk to jeszcze tutaj dostaliśmy ponad 20 minut walki, która momentami mogła przynudzać. Nie wiem dlaczego ale z każdą minutą chęć oglądania walki malała. Budowanie emocji, opowiedziana historia i ogólnie aspekt czysto wrestlingowy na pewno trzeba zaliczyć na plus ale po tylu walkach i tak długim czasie pojedynku, nie bawi to już tak jak na początku. Zastrzeżenie można mieć również do samej końcówki. Nie kupiłem zakończenia po suplexie jak i również kolejnych interwencji (nieudanych co prawda) Mount Rushmore.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-344713
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG All Star Weekend X - Night 2

 

-RockNES vs PPRAY vs Mack/B-Boy- Nazwa tego ostatniego tagu to coś pięknego :D Jak dla mnie to był świetny opener, w szybkim tempie i z fajnymi spotami. Rozgrzał publikę jak trzeba. I pozytywnie nastawia na resztę gali, w końcu teoretycznie największe bomby rzuca się później(pomijam fakt, że singlowe walki Cole'a w ME nie powalają).

 

-Nese vs Ciampa- Niby nic tam specjalnego się nie wydarzyło, a i tak obejrzałem z przyjemnością. Porządna walka. Sporo dobrego zrobiła też obecność Steena. Nie chodzi tylko o ten move dedykowany mu przez Ciampę - jego komentarze były bezbłędne, m.in. pojazd po Zaynie :D

 

-Best Friends vs UF'nM- No i tempo mocno oklapło... Nie mogę powiedzieć, że mi się podobało. Pod koniec coś się zaczęło dziać, ale to za mało. Trent i Taylor jako TT są ekstra, jednak super walki nie gwarantują. Giganci mnie wykończyli, z naciskiem na Cage'a.

 

-Hero vs ACH- Trochę wrestlingu, trochę komedii. Oni się bawili, a ja razem z nimi. Co prawda tempo nie było powalające, ale oni umieli mnie zaciekawić i pojedynek mi się nie dłużył tak jak poprzedni.

 

-DojoBros vs Fox/Swann- Na szczęście starali się nam oszczędzić scen typu "Strong miażdży highflyera". Bardzo fajne starcie, a rzeczy typu skopany count nawet polepszyły wrażenia, ładna improwizacja. No i godne pożegnanie Edwardsa. Chyba nawet walka gali.

 

-Ricochet vs Richards- Wystrzelali się z zabawnych rzeczy na starcie, by potem skupić się na akcji. Takiej naprawdę porządnej. Davey, w przeciwieństwie do drugiego Wilka, swojego starcia nie wygrał, ale też zostawił dobre wrażenie. I tak samo będzie go tam brakować.

 

-LeRae/Ryan/Younger vs Bucks/Steen- 6 man tagi przyzwyczaiły mnie do jeszcze wyższego poziomu. To nie było złe, były fajne akcje typowe dla takich walk w PWG, ale jako całość trochę mnie zawiodło. Zobaczcie podobne starcie z Night 1, jest różnica.

 

-Cole vs Gargano- Typowa walka Adama... Nadal nie wiem, co ludzie w nim widzą. Chyba nigdy się nie dowiem. Od pewnego czasu wszystkie walki Gargano mi się podobały, niezależnie od fedy. Tu się streak skończył.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-345144
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline

Panowie jakoś niedawno naszła mnie ochota na stary dobry indy wrestling. Dzięki świetnemu XWT miałem przyjemność obejrzeć sobie galę CZW od 2005, teraz jaram się początkiem ROH (2002), dostępne pozostają jeszcze PWG, Chikara i TNA. Kojarzy może ktoś z was poziom gal i oszczędzając mi czas na pobieranie wspomni cosik czy warto ;) kij z show, zależy mi na w miarę spójnych story i dobrym wrestlingu.
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-345675
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Panowie jakoś niedawno naszła mnie ochota na stary dobry indy wrestling. Dzięki świetnemu XWT miałem przyjemność obejrzeć sobie galę CZW od 2005, teraz jaram się początkiem ROH (2002), dostępne pozostają jeszcze PWG, Chikara i TNA. Kojarzy może ktoś z was poziom gal i oszczędzając mi czas na pobieranie wspomni cosik czy warto ;) kij z show, zależy mi na w miarę spójnych story i dobrym wrestlingu.

 

Najlepsze gale w ROH

 

ROH Glory By Honor V Night 2

ROH Supercard Of Honor

ROH Driven (łacznie z KENTA vs. Danielson)

ROH Better Than Our Best

ROH Manhattan Mayhem

ROH Glory By Honor V Night 1

ROH Vendetta

ROH Final Battle 2005

ROH Dragon Gate Challenge

ROH Supercard of Honor II

 

Po tym galach ciężko ci będzie oglądać obecne ROH, któremu wiele brakuje do wymienionej listy. Darowałbym sobie wszystkie gale po 2009 roku, chyba, że uważasz za rewelacyjne obecne gale Ring of Honor. Warto też zobaczyć 2002, typowa klasyka i początku federacji, gdzie już od początku było kilka rewelacyjnych walk.

 

Najlepsze feudy w ROH

 

ROH vs. CZW – Przez wielu uważany za najlepszy feud w historii US indy. Dwie federacje rywalizujące ze sobą, na tym samym terenie, prezentujące zupełnie inny styl pure vs. hardcore. Wszystko zaczyna się w styczniu 2005 roku na gali ROH Hell Freezes Over. Od tego czasu na galach obu federacji pojawiają się wrestlerzy z konkurencji. Warto chronologicznie oglądać też gale CZW z tego okresu, bo tam też wiele się działo. Mieliśmy w tym czasie niesamowity klimat, pewnie nie do powtórzenia. Fani obu federacji pojawili się na galach u konkurencji i tworzyli niesamowita atmosferę przekrzykując się chantami. To również niesamowity mistrzostwo run Danielsona i kilka bardzo dobrych segmentów.

 

Summer of Punk – Początek historii to walka Austin Aries vs. CM Punk na ROH Death Before Dishonor III i prawdopodobnie najbardziej znane promo federacji jakie wygłosił po pojedynku CM Punk. Wszyscy wiedzieli, że Punk odchodzi do WWE i cały roster chciał mu odebrać pas by pozostał w federacji. Oprócz świetnych walk Punk pokazywał swój cały kunszt za mikrofonem.

 

Joe vs. Punk – Trylogia, która przeszła do historii dzięki 3 niesamowitym walkom i bookingowi. Sam feud nie musiał być specjalnie podgrzewany, bo pojedynki robiły swoje.

 

Danielson vs. Nigel – Podobnie jak wyzej. Dwóch niesamowitych wrestlerów, którzy jak stawali w ringu ludzie wiedzieli, że będzie coś wielkiego. Przez lata stawali na swojej drodze, od niesamowitego pojedynku Unifed gdzie znufikowano pas ROH i Pure, przez kolejne pojedynki o główny pas do ich pożegnalnej walki.

 

Punk vs. Raven - tutaj mieliśmy świetną potyczkę słowną między oboma wrestlerami, gdzie głównym tematem był alkohol. Udało im się stworzyć fajny klimat, niestety nie przełożyło się to na pojedynki. To był główny feud w 2003 roku.

 

Kevin Steen vs. El Generico – fani musieli cały rok czekać na ten pojedynek. Rozpad Tag Teamu nastąpił na Final Battle 2009, a pojedynek 1 na 1 odbył się na Final Battle 2010. Przez cały rok dochodziło do tarć między nimi, oczywiście Steen szalał za mikrofonem. Jednak jak pisałem wyżej nie wart w pierwszej kolejności sięgać po ten rok, już lepiej znalezć ROH dvd Steen.

 

Można byłoby jeszcze wymieniać wiele typu Whitmer vs. Jacobs, stajnia Age of The Fall, Lacey Angles, Briscoes vs. Steenerio, the Propercy, Sweet & Sour

 

Później postaram się napisać o PWG i Chikarze.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-345770
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  373
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  20.08.2010
  • Status:  Offline

Lecę od 2002 jak już wspomniałem i niektórymi walkami jestem zachwycony. Red, AJ, oczywiście Spanky, Dragon, low ki... zwykli faceci w gaciach a w ringu czynią cuda. Teraz jeszcze dojdą the backseat boyz, cm punk, ogółem będzie coraz ciekawiej ;)

Obecnego ROH jakoś nie trawię. Robiłem kilka podejść ale to nie to. Aktualnie jedynie PWG i CZW. DGUSA czy EVOLVE zaczęły nadawać strasznie nieregularnie (dawniej problemu z tym nie miałem), stąd moja uwaga skierowana na początki najlepszych fedek indy.

Konflikt ROH-CZW miałem przyjemność oglądać od strony combat zone. O ile dobrze pamiętam wtedy Kings of wrestling, steen, Whitmer najwięcej działali. W całą akcję zbytnio się nie zagłębiałem. Wtedy całkiem fajne walki zapowiadali o ile mnie pamięć nie myli. Nie mniej jednak i tak chyba w czw nie było takiego poziomu jak w roh w czasie całego feudu. Ale przyjdzie czas to się przekonam.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-345787
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Aktualnie jedynie PWG i CZW. DGUSA czy EVOLVE zaczęły nadawać strasznie nieregularnie (dawniej problemu z tym nie miałem), stąd moja uwaga skierowana na początki najlepszych fedek indy.

 

DGUSA i Evolve organizują regularnie gale co miesiąc, dwa (najczęsciej podwójne gale), tyle że nie zawsze ktos udostepnia je za darmo.

 

Konflikt ROH-CZW miałem przyjemność oglądać od strony combat zone. O ile dobrze pamiętam wtedy Kings of wrestling, steen, Whitmer najwięcej działali.

 

Kings of Wrestling wlasnie powstawalo wtedy, choc juz predzej funkcjonowalo w Chikarze. Steena jeszcze wtedy nie bylo w ROH, ale walczyl w CZW i nie odegral zadnej roli w tym feudzie.

 

Najlepsze gale PWG

 

PWG All Star Weekend 6 Night 1 2008

PWG Life During Wartime 2009

PWG Guerre Sans Frontières 2009

PWG DDT4 2011

PWG Card Subject to Change III 2011

PWG Steen Wolf 2011

PWG DDT4 2012

PWG Threemendous III 2012

 

Jak sięgniesz po jakąkolwiek gale z 2011 i 2012 nie powinineś się zawieść. Ja strasznie uwielbiam DDT4, prawdziwe święto Tag Team matchów, więc polecam każdą z tych gal. Początki PWG do 2005 roku nie były zbyt dobre, znajdziesz tam takie nazwiska jak AJ Styles, Kazarian Daniels czy Joe, ale tylko pojedyncze walki były dobre, wiele gal nie widziałem z tego okresu. Jedynie widziałem dvd co wydali PWG Sell Out vol. 1, z najlepszymi walkami z poczatków federacji i jak już to obejrzy je. Battle of Los Angeles kreowany jest na najważniejszą gale w roku, często karta i lista wrestlerów jest świetna, ale nie przekłada się to na poziom. Jednak dużo ilość walk dla pojedynczego wrestlera w ciągu 1 czy 2 dni robi swoje i nie pewnego poziomu się nie przeskoczy.

 

Jeżeli chodzi o feudy w PWG to podobnie jak teraz za bardzo się nimi nie przejmują. Najlepszy jaki przychodzi mi do głowy to Human Tornada vs. Chris Hero razem z Candice LaRea z lat 2005 i 2006. Prowadzony bardzo długo i bardzo dobrymi walkami. PWG też korzysta z feudów z innych federacji jak np. Steen vs. Generico, które zostało wykreowane przez ROH, a w PWG po prostu toczyli walki. Feudy z PWG głównie opierają się na pojedynkach i ciężko wyszukać czegoś specjalnego z dużym storylinem.

 

W Chikarze nie ma listy gal, ale zdecydowanie polecam każde King of Trios. Turniej organizowany z wielką pompą, co roku ściągają wrestlerów z całego świata, Japonii, Europy, również legendy z mainstreamy. Oczywiście jak już się zabrać to za cały weekend. Uwielbiam też Cibernetico, szczególne wtedy gdy jest częścią dużego feudu jak np. Kings of Wrestling vs. Chikara, BDK vs. Chikara czy ostatnio ROH vs. Chikara. W ostatnich latach za ważną galę robi ostatnia w roku, na którą przygotowywane są dłuższe feudu i jest to jakby podsumowanie całego sezonu. Podobnie jak w PWG początki to niezbyt porywające gale, ale mające specyficzny klimat, bardzo małych sal i dużego kontaktu z publicznością.

 

NJPW 42nd Anniversary Show 06.03.14

 

Sho Tanaka & Yohei Komatsu vs. Suzuki-gun (Minoru Suzuki & Taichi)

Rzadko kiedy w Japonii bookuje się taką dominację. Jakby ktoś po raz pierwszy spojrzał na Suzuki to by mógł pomyśleć, że ten nie umie sprzedawać akcji. Był po prostu niezniszczalny. Taki los młodych wrtestlerów.

 

CHAOS (Gedo & Jado) vs. KUSHIDA & Manabu Nakanishi

Tutaj podobnie Nakanishi miał przewagę fizyczną nad przeciwnikami Jednak weterani musieli być równorzędnymi przeciwnikami, chcieli dać trochę humoru, ale nie specjalnie im to wyszło.

 

BUSHI, Captain New Japan & El Desperado vs. Jushin Thunder Liger, Super Strong Machine & Tiger Mask

Walka kolorowych gimmicków. El Desperado najlepiej się prezentował, jak zwykle Liger dorzucił od siebie. Wygląda na to, że dojdzie do feudu miedzy nimi dwoma. Trochę przyśpieszyli w końcówce i tyle.

 

BULLET CLUB (Bad Luck Fale, Prince Devitt & Tama Tonga) vs. Great Bash Heel (Togi Makabe & Tomoaki Honma) & Ryusuke Taguchi

Coś ostatnio Devitt się oszczędza albo po prostu ma spadek formy. Podróże do WWE Performace Center niezbyt dobrze na niego wpływają. Po raz kolejny mocno zabookowali Fale, który nadaje się do takich pojedynków, gdzie kilkoma power movesami robi dużo zamieszania.

 

CHAOS (Takashi Iizuka, Toru Yano, YOSHI-HASHI & Yujiro Takahashi) vs. TenKoji (Hiroyoshi Tenzan & Satoshi Kojima), Kazushi Sakuraba & Yuji Nagata

Duża ilośc wrestlerów nie przełożyła się na jakość, każdy coś tam dorzucił i już mieliśmy koniec.

 

BULLET CLUB (Doc Gallows & Karl Anderson) vs. Hirooki Goto & Katsuyori Shibata

Wreszcie coś lepszego, Goto i Shibata bardzo dobrze współpracują i prezentują podobny styl. Wygląda, że feud będzie kontynuowany, ale wolałbym obaj więcej czasu poświęcali na single

matche.

 

CHAOS (Shinsuke Nakamura & Tomohiro Ishii) vs. Hiroshi Tanahashi & Tetsuya Naito

Singles Match

Jak się prosi, aby Naito oraz Ishii byli jak najdłużej w ringu i Tanahashi z Nakamurą im nie przeszkadzali co znaczy, że mamy do czynienia z czymś bardzo dobrym. Zdecydowanie jest między nimi chemia i musi dojść do rewanżu między nimi. Tetsuya nie wykorzystał swojej okazji jaką był duży push w poprzednim roku i zaczynia zgarniać mieszaną reakcję. Brainbuster na koniec to znakomity pokaz jak powinno się go przyjmować, świetna walka jedna z najlepszych w tym roku.

 

Kazuchika Okada vs. Kota Ibushi

Ibushi wyszedł poza dywizję junior i widać efekty. Nie musiał aż tyle skakać i zaprezentował kilka ciekawych kontr i spotów. Okada po raz kolejny robił świetną robotę prowadząc pojedynek. Jego german suplex był idealny w czym też zasługa Koty. Końcówka była bardzo dobra, z której strasznie podobały mi się wszelakie kontry.

 

Jak można było przewidzieć po karcie, gala nastawiona na dwa ostatnie pojedynki. Reszta niestety przeciętna z małymi przebłyskami. Jednak wspomniane walki to już najwyższy poziom, minimalnie bardziej podobał mi się Tag Team, a szczególnie rywalizacja Ishii i Naita. Main event również bardzo dobry pokazujący klasę obu wrestlerów

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-345902
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

NJPW 42 ANNIVERSARY SHOW 06.03.2014

 

 

Sho Tanaka & Yohei Komatsu vs. Suzuki-gun (Minoru Suzuki & Taichi) - Walka rookie z pro w której to podział na dwie grupy był aż za bardzo widoczny. Poza jednym momentem nie było możliwości aby to młodzież wygrała walkę a i też sam Suzuki nie pomógł w odbiorze gali. Pod względem promocji młodych, NJPW powinno uczyć się chociażby od Dragon Gate.

 

CHAOS (Gedo & Jado) vs. KUSHIDA & Manabu Nakanishi - Cały czas jestem pod wrażeniem sprzedawania akcji Jado. Robi to w tak nieprofesjonalny sposób, że aż chce się śmiać. Po drugiej stronie stoi Nakanishi, który z każdą walką jest coraz wolniejszy. Az dziw bierze, że potrafi jeszcze wejść na narożnik.

 

BUSHI, Captain New Japan & El Desperado vs. Jushin Thunder Liger, Super Strong Machine & Tiger Mask - SSM - 57 LAT, Tiger Mask - koło 40, Jushin Liger - 49 + nieco młodsi Desperado i Bushi. Typowa walka na uczczenie rocznicy powstania federacji. SSM właściwie pojawia się tylko na tego typu galach więc i sam poziom walki nie mógł zachwycić. Najważniejsze jest jednak rozpoczęcie feudu Desperado z Ligerem. Czy nie za szybko? Moim zdaniem tak bo to ten młodszy znajdzie się w gorszej pozycji.

 

BULLET CLUB (Bad Luck Fale, Prince Devitt & Tama Tonga) vs. Great Bash Heel (Togi Makabe & Tomoaki Honma) & Ryusuke Taguchi - Po właśnie takich walkach po raz kolejny rozgorzeje dyskusja czy Devitt rzeczywiście odchodzi z NJPW. Jest przygaszony, brakuje tej dynamiki, nie dostaje tyle czasu w ringu a i jego pozycja gwałtownie spada. Z osoby, która walczyła w głównych walkach wieczoru staje się jedną z wielu walczących w zapychaczach. Zaskoczeniem było przeznaczenie tylu czasu Fale, a każde jego oglądanie jest dla mnie katorgą.

 

Hiroyoshi Tenzan, Satoshi Kojima, Yuji Nagata & Kazushi Sakuraba vs. Toru Yano, Takashi Iizuka, Yujiro Takahashi & YOSHI-HASHI - Całe szczęscie, że był tutaj Kojima czy Takahashi bo nie wiem jak to by się skończyło. Na papierze, walka wręcz odstrasza. Miałem to przewinąc ale postanowiłem jednak obejrzeć...i się nie zawiodłem. Całkiem przyzwoite tempo jak na taki skład a i sam Sakuraba zadziwiał. Nie tylko dlatego, że była to jego najlepsza walka od zeszłorocznego starcia z Nakamurą ale również dlatego, że dostawał przyzwoitą face'ową reakcję.

 

BULLET CLUB (Doc Gallows & Karl Anderson) vs. Hirooki Goto & Katsuyori Shibata - Wow, zaskakująco krótkie ale intensywne starcie z ogromną przewagą Goto i Shibaty. Jestem ciekawy czy jest to początek ich drogi do pasów czy może podbudowa do rozpoczynającego się New Japan Cup w którym to Shibata jest jednym z głownych faworytów.

 

CHAOS (Shinsuke Nakamura & Tomohiro Ishii) vs. Hiroshi Tanahashi & Tetsuya Naito - Dobre starcie ale liczyłem na coś więcej. Powoli zaczynają bookować Ishiiego jako równego największym a wydaje mi się, że nie tą drogą powinni iść. Ishii najlepiej wygląda gdy jest stawiany w roli underdoga z kretesem przegrywającego pierwszą część walki tylko po to by odrodzić się w drugiej. Mimo to widać świetną chemię pomiędzy Naito z Ishiim i to głownie ich postawa uratowała walkę. Już czekam na ich walkę na NJC. Tutaj mi właśnie tego brakowało. Zaskakująco mało czasu dostali i Nakamura i Tanahashi.

 

Kazuchika Okada vs. Kota Ibushi - W tamtym roku na DTT panowie stoczyli ze sobą pojedynek i w porównaniu do tamtego...wyszło niemal tak samo. Ibushi jako osoba jeszcze nie zaliczająca się do heavyweightów pozostał w roli underdoga. Walkę można podzielić na dwie częście. Pierwsza z ogromną dominacją Okady i wręcz upokarzaniem Koty oraz druga z jego odrodzeniem i nadawaniem rytmu. Rzeczywiście końcówka z kontrami i masą suplexów mogła się podobać.

 

Podsumowując, 42 rocznica NJPW wypadła dobrze i tylko dobrze, Raczej nie można było liczyć na coś więcej mając w karcie zaledwie jedną singlową walkę. Warto zobaczyć dwie ostatnie walki oraz rozpoczynający się feud EL Desperado z Jushinem Ligerem. Może być ciekawie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-345941
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

CZW High Stakes

Caleb Conley vs Alexander James Opener poziomem nie porwał, ale Conley w ringu jest całkiem niezły, więc walka w jego walkach przynajmniej można zobaczyć kilka ciekawych akcji. No i tak było i w tym starciu, szczególnie na koniec, kiedy zastosował nieznany mi do tej pory submission. Wcześniej James miał trochę momentów, w których panował, ale gościu w ringu nie podoba mi się kompletnie, więc do jego walk z wielkim entuzjazmem podchodził nie będę.

 

Tommy Dreamer vs Joe Gacy Tomek Marzyciel znalazł w tym dniu się w federacji która do niego pasuje, czyli stawiającej w teorii na bardziej niebezpieczne walki. Niestety nie pokazał zbyt wiele, bo krzesło i plucie napojami to nie jest według mnie szczyt brutalności. Nie dostał nawet wygranej, bo interweniował DJ Hyde. Właściwie to wcale się nie dziwię, bo Dreamer prowadzi przecież konkurencyjną federację indy, więc nie dali mu wygrać u konkurencji. Chociaż jego feda jest jeszcze za krótka na konkurowanie z CZW.

 

Timothy Thatcher vs Dalton Castle Pozytywnie zaskoczył mnie poziom tej walki. Podczas wejścia Daltona obawiałem się że to będzie comedy match, albo poziom będzie mierny. Ale jednak pokazali że umieją walczyć i to naprawdę na dobrym poziomie. Początkowo opierali się na technice, potem bardziej na szybkości, a walka zakończyła się przez submission. Timothy’emu należała się wygrana, bo był lepszy od rywala. Mam nadzieję że kolejne walki będą mnie również pozytywnie zaskakiwały.

 

The Front vs Beaver Boys No i już ta walka wywołała u mnie spory zawód. Wiem że Beaver Boys porywającego stylu nie prezentują, ale jednak liczyłem na coś lepszego. Tymczasem to ich rywale prezentowali się lepiej. Nie będę się zagłębiał w szczegóły przebiegu tej walki bo trochę mi się oczy z tej nudy przymykały, więc nie wszystko z tego starcia zarejestrowałem. Ale nawet wykonywany przez obu mistrzów finisher nie jest jakiś zachwycający, bo rywala w powietrzu obracają bardzo powoli.

 

Obie walki w których widnieje osoba Grega Excellenta sobie odpuściłem, bo szkoda życia na oglądanie takich anty- wrestlingowych walki. 5$ Wrestling niech zachowa swoich zawodników dla siebie, a nie daje im walczyć w innych fedach, bo oglądać się tego nie da.

 

Azriel, ChrisDickinson & OI4K def The Juicy Product, Bif Busik & Alex Colon Oglądając to starcie miałem wrażenie że wrzucili tylu zawodników do jednej walki tylko po to, żeby dać im zarobić za ten występ. Każdy dostał swoją chwilę w ringu, ale zazwyczaj były to proste akcje, także i tempo było bardzo kiepskie. Walka spokojnie do przewinięcia, kolejna bardzo nudna.

 

Masada vs The Compaign’s O poziomie nie będę się wypowiadał, bo był bardzo niski. Właściwie opierało się to na tym, że gruby rzucił Masadą kilka razy, a ten odwdzięczył mu się rozłupaniem czaszki przy pomocy krzesła. Porywającej akcji nie zanotowałem.

 

Walkę z udziałem DJ Hyde sobie odpuściłem. Nie lubię jego walk to nie będę się męczył.

 

Shane Strickland vs Devon Moore Nie dostali zbyt dużo czasu, ale wyszło im to na dobre, ponieważ nie zamulali i dobrze spełnili swoje zadanie, czyli podgrzali atmosferę przed ME. No i nastąpiła zmiana mistrza, na co Shane zasłużył, bo w ringu jest bardzo w porządku. Końcówka była niezła i szybka, ale finisher nowy mistrz zepsuł bo wylądował rywalowi na kolanach zamiast na brzuchu. Ale nie ma co narzekać bo walka była dobra.

 

Drew Gulak vs AR Fox Pretendent po raz kolejny rozkręca walkę lepiej niż mistrz. Poprzednim razem był to AJ, a teraz AR, który każdą walkę potrafi uczynić świetną. A ten jego skok na Gulaka stojącego wśród widzów był świetny i to bez wątpienia była akcja gali. Walka również najlepsza na tej gali, ale do przewidzenia był wynik, bo nie daliby pasa zawodnikowi, który przyszedł do nich na jedna walkę.

 

Top 3:

1. Drew Gulak vs AR Fox

2. Shane Strickland vs Devon Moore

3. Żadna walka nie zasługuje żeby znaleźć się na podium razem z tymi, które są na dwóch pierwszych miejscach. Przy ich kolejnej gali będę musiał mocno przeanalizować kartę, żeby nie marnować czasu na z góry skazane na niski poziom walki. Poza tym hardcore’u w tej gali raczej nie uświadczycie.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-346425
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG DDT4 31.01.14

 

Best Friends (Chuck Taylor & Trent) vs. The RockNES Monsters (Johnny Goodtime & Johnny Yuma)

Trent przy nich wyglądał jak olbrzym, kolejna bardzo przyjemna walka Best Friends, dużo humoru, charyzmy, spotów i bumpów. Przeciwnicy z doświadczeniem otwierania gal PWG i dało nam to dobrą walkę, mimo wręcz pewnego zwycięzcy. Końcowy spot dla mnie był mistrzowski, choć taka sekretna broń powinno sie zachowana na finał albo na walkę o tytuł.

 

PPRay (Peter Avalon & Ray Rosas) vs. Unbreakable F'N Machines (Brian Cage & Michael Elgin)

Największa niespodzianka w historii PWG? Trzeba być jednak poważnym. Spodziewałem się, że skonćzy się to szybciej, a jednak PPRay kilka razy przyjęło inicjatywę. Power moves na dwóch przeciwnikach ciężko by robiły wrazenia jak ważą tyle co jeden większy wrestler.

 

Candice LaRae & Joey Ryan vs. Mount Rushmore (Adam Cole & Kevin Steen)

Początek zdecydowanie nie mógł by się nadawać do telewizji, Candice mocno obita, nie jeden by mógł się uczyć jak przyjmować Irish Whipa. Później dostaliśmy i tak Candice on fire, co ciągle mnie bawi. Chyba oszczędzali kondycję Steena na następną walkę, bo dość krótko to trwało, szkoda, że nie wymyślili czegoś nowego, bo wszystkie motywy z Candice były już znane.

 

ACH & AR Fox vs. The Inner City Machine Guns (Rich Swann & Ricochet)

Jakbym był wrestlerem to bym sobie zażyczył, że nie wychodzę na ring po takiej walce. Istne szaleństwo z masą efektownych spotów, otwarcie trzeba przyznać, że jednak do walki roku nie będą kandydować. Tempo było bardzo zmienne i wyglądało jakby nie mieli pomysłu jak zorganizować spowolnienia by wziąć oddech, motyw z bliżniakami nie można było ciągle używać. Mimo to czysta przyjemnośc w oglądaniu tego pojedynku i chyba nie warto aż tak się w niego zagłębiać. Nowi Kings of Wrestling świetni.

 

Adam Thornstowe vs. Tommaso Ciampa

Tym razem Ciampa może mówić o pechu, Strong nie wystąpił w ostatniej chwili z powodu kontuzji i zastąpił go debiutant i ciężko było się zrehabilitować za nie zbyt dobre występy z poprzednich gal. Adam zaprezentował się poprawnie i w miarę znośnie wyszła ta walka. Końcówka do mnie nie przemawia, wiarygodne uderzenie, ale słabo sprzedane, nie tak powinno się kończyć pojedynki.

 

Best Friends vs. Cole Steen Cole

Żarty się skończyły, może niezbyt efektowny brawl wokół ringu, ale był potrzebny by przypomnieć rangę pojedynku. Duży potencjał zrobienia czegoś ciekawszego, ale nie wykorzystany, pewnie znów zaważyło, że to nie był jedyny ich pojedynek tego dnia. Candice odwraca uwagę Cole, czyżby teraz ona miała iśc na pas. Feud ze stajnia prowadzi od jakiegoś czasu, ale czy Best Friends nie mogli wygrać czysto, bo ostatnio dość mocno byli promowani.

 

The Inner City Machine Guns vs. Unbreakable F'N Machines

Takie rzeczy tylko w PWG, żeby chanty fanów nie pozwalały rozpocząć pojedynku, rewelacyjna atmosfera. Fajne motywy jak każdy chciał pokazać, że potrafi rzeczy, w których ich przeciwnik jest najlepszy, ale nikomu się nie udało przebić. Mimo, że booking Machines wygląda podobnie mi się pojedynek podobał, szczególnie, że znów publika dała popis. Skok Ricocheta przez narożnik to dla mnie istne szaleństwo.

 

PWG World Title #1 Contendership Four Way Match

Chris Hero vs. Drake Younger vs. Johnny Gargano vs. Kyle O'Reilly

Interesujący początek gdzie całą czwórka ciągle byłą w ringu i wymieniała między sobą uderzenia. Przed ostatnia walka człowiek sobie uświadamia, że do tej pory nie było żadnych znaczących submissonów, oprócz tego dostaliśmy wiele stifftowych uderzeń. Ciekawie wyglądała rywalizacja Hero i Kyle, ich 1 na 1 jest mile widziany. Teraz już wiemy, że Drake przechodzi do WWE, ale coś czuje, że był plan by przejął pas, szczególnie, że Cole już bardzo długo jest mistrzem.

 

Finał

Pojedynek godny finału, bez zbędnego przedłużania postawili na szybki pojedynek z wieloma efektownymi spotami. Po raz koleny Best Friends udowodnili, że nie są tylko komediowym Tag Teamem i świetnie ze sobą współpracują, teraz ich czeka pojedynek z Young Bucks i realna szansa na przejęcie pasów, bo mistrzowie co raz częściej będą się pojawiać w NJPW.

 

Bardzo lubie oglądać DDT4 i z tegorocznym nie było inaczej, choć najlepsze w historii ono nie było. Niektóre pojedynki mogły być lepsze, bo miały w sobie duży potencjał, ale to jednak jest turniej i nie każdy mógł być na pełnej intensywności. Inner City vs. Fox & ACH to najlepsza walka na gali, mimo zastrzeżeń jakie podałem wyżej. Na wyróżnienie zasługują jeszcze 3 walki, finał, 4 way oraz Inner City vs. Machines. Właśnie Ricochet & Swann byli dla mnie najlepszym Tag Teamem tego dnia.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-346535
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 040
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  04.12.2010
  • Status:  Offline

ACH & AR Fox vs. The Inner City Machine Guns (Rich Swann & Ricochet)

Jakbym był wrestlerem to bym sobie zażyczył, że nie wychodzę na ring po takiej walce. Istne szaleństwo z masą efektownych spotów, otwarcie trzeba przyznać, że jednak do walki roku nie będą kandydować. Tempo było bardzo zmienne i wyglądało jakby nie mieli pomysłu jak zorganizować spowolnienia by wziąć oddech, motyw z bliżniakami nie można było ciągle używać. Mimo to czysta przyjemnośc w oglądaniu tego pojedynku i chyba nie warto aż tak się w niego zagłębiać. Nowi Kings of Wrestling świetni.

 

Podobne odczucie - znając skład tej walki po prostu oczekiwałem "nieoczkiwanego" a dostałem na prawdę dobrą walkę z kapitalnymi spotami... Ale tempo/ciągłość pojedynku była tu mega problemem i w zasadzie co chwilę dostawaliśmy spoty i przerwe która potrafiła znużyc i nic nie dodawała do walki. Pokazuję to, że jednak chemia>skład walki.

Tak czy inaczej to była dla mnie najlepsza walka gali co pokazuję, że jednak tegoroczny DDT był dość przeciętny (dla innych federacji poziom i tak nie do osiągnięcia) i może to i dobrze, bo mam jeszcze większy apetyt na kolejne show z Kalifornii.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-346536
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

PWG DDT4

Ćwierćfinały

Best Friends vs Rocknes Monsters Bardzo przyjemna walka na początek. Był i dobry humor i dobry wrestling. Dodatkowo publika bardzo dobrze reagowała, a sala była wypełniona po brzegi, wpuszczali chyba nawet dodatkowe osoby, bo część widzów stała. Kilka akcji w tej walce jest godnych uwagi. Na przykład jeden z Monstersów został zrzucony z narożnika, ale zdołał zrobić przewrót, a za chwilę już leciał przez narożnik na Trenta. Sprawnie i efektownie, a więc świetnie. Końcówka bardzo innowacyjna, bo BF połączyli się w jednego zawodnika i dzięki temu mogli wywindować rywala wyżej z narożnika. Pinu nawet nie zauważyłem bo Chuck go nogą przycisnął. Bardzo dobra walka na początek, oby tak dalej.

 

PPRAY vs Unbreakable Machines Kolejna bardzo dobra walka, mimo że spotkali się przedstawiciele dwóch różnych wyznań, a więc wyznawcy masy i wyznawcy anty-masy. Jednak wiara w masę przynosi skutki i pozwala wygrać z tymi, którzy zamiast stejków wolą kanapeczki. Cage dalej wygląda że jest na cyklu, a obaj rywala nie ważyli chyba nawet nie tyle co on sam. Mimo wszystko potrafili sprzedać sytuację, że PPRAY doszli do głosu i nie wyglądało to źle i nienaturalnie. Maszyny bez żadnego wysiłku rzucali nawet oboma rywalami naraz. Ogólnie zestawienie ze sobą tych teamów trochę śmieszne, ale dobrze to sprzedali.

 

Candice & Joe vs Cole Steen Cole No ta walka zasługuje najwyżej na ocenę dobrą. Z każdą galą coraz bardziej razi mnie w oczy bardzo mocny bloking Candice, która tak jak tutaj wygląda najlepiej ze wszystkich walczących. Bez skrupułów wali Steenowi efektowne DDT, krzywdzi rywali bardziej niż wielu facetów wrestlerów. A końcówka dla Ryana bardzo bolesna, bo go normalnie zabili. I to na śmierć. Superkick, pile driver i jeszcze raz superkicz to jest motyw na pewne skończenie rywala.

 

Inner City Machine Guns vs African American Wolves Na koniec pierwszej rundy zostawili sobie kapitalną walkę. Była dość długa, wiec momentami musiało być wolniej, ale jak już się tych czterech latajców rozpędziło, to zaczynało to wchodzić na świetny poziom, który ogląda się z wielką przyjemnością. Ale nie ma się co dziwić, bo każdy z nich jest geniuszem w ringu. Było wiele akcji wartych uwagi, typu bodajże powerbomb na apron z narożnika. Tam jest jednak dość twardo, więc wygląda to realnie. Było dużo latania, momentami bardzo szybko, więc jestem bardzo zadowolony z tego starcia.

 

Singles Match

Tomasso Ciampa vs Adam Thornstowe Adaśka widziałem w akcji chyba po raz pierwszy i możliwe że to był jego debiut w PWG. No i spisał się całkiem nieźle, wytatuowany i spory gość, a jednak walczyć potrafi i za ring skoczyć też. Tylko np. te jego kolanka na koniec walki były zadawane z taka prędkością i siłą jakby to robił pod wodą. Ale razem z Tomasso dobrze zapełnili czas, który dzielił nas od półfinałów turnieju.

 

Półfinały:

Best Friends vs Cole Steen Cole Nie wierzę że BF dostali wygraną nad mistrzem PWG i Steenem. Ogromnie mnie to cieszy i to tym bardziej że stało się to dobrej walce. Początkowo tłukli się poza ringiem, co trochę źle się oglądało, ale od podwójnego skoku na CSC zaczęła się porządna jazda. Dobre sprzedawanie akcji też trzeba pochwalić, bo przykładowo sleeper suplex to Trent przyjął idealnie , bo miałem wrażenie że naprawdę uderzył głową w ring. A przy tej akcji często widać że ta odległość jest spora. Teraz tylko czekać kto będzie ich rywalem w finale.

 

Inner City Machine Guns vs Unbreakable Machines No i finał będzie najpewniej świetny, bo tą walkę wygrali ci mniejsi, dzięki czemu finał będzie szybką walką, która podsumuje całą świetną galę. Ta walka była zajebista jeszcze zanim się zaczęła, bo fani zrobili jedną z najlepszych atmosfer jakie miałem okazję widzieć na gali wrestlingu. Na żywo musiało to mega wyglądać. Podczas walki dużo się działo, a niektóre akcje bez wątpienia należą do kategorii OMG!. Nie ma co opisywać wydarzeń z tej walki, trzeba ją po prostu zobaczyć. Choć lądowanie Ricocheta na brzuchu Elgina bez amortyzacji nogami bez wątpienia go zabolało.

 

Number 1 Contender 4 Way Match

Chris Hero vs Johnny Gargano vs Kyle O’Reilly vs Drake Younger Początkowo przeoczyłem że ta walka jest o miano pretendenta do pasa, ale była tego jak najbardziej godna, bo i zawodnicy walczyli świetni i poziom też był bardzo w porządku. Najlepsze momenty tej walki to te, w których parami walczyli w tym samym momencie w ringu, albo kiedy walczyli w czwórkę między sobą w tym samym momencie. Nikt nie leży, wszyscy walczą, w pewnym momencie zaczęli się tłuc łokciami i kopać dość bez umiaru, co wyglądało świetnie. Akcji w powietrzu nie brakowało, a najczęściej inicjował je Drake, czyli późniejszy zwycięzca i pretendent do pasa. Właściwie wszyscy oprócz Hero zasługiwali na szansę na pas. A Chris już ją miał na poprzedniej gali i nie wykorzystał, więc teraz pora na kogoś innego.

 

DDT4 Final Round Match

Best Friends vs Inner City Machine Guns Walka była krótka i nie porwała, ale to już ich trzecia walka tego wieczoru, wiec można to wybaczyć. Bardzo mnie cieszy że docenili Chucka i Trenta, bo dobrze spisywali się w tym turnieju i zasłużyli na wygraną. W końcówce fajnie podkręcono emocje, bo wydawało się że wygrają Ricochet i Swann, ale to jednak Chuck dostał swój moment i mógł zakończyć walkę, jak i całą, bardzo udaną galę.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/154/#findComment-346540
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • CzaQ
      Z mojego ulubionego filmu :        Virtually identical  
    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...