Skocz do zawartości
  • Dołącz do najstarszego forum o pro wrestlingu w Polsce!  

     

     

Independent Zone

Dyskusje, spekulacje i recenzje na temat federacji niezależnych, lucha libre i puroresu

Rekomendowane odpowiedzi


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

EVOLVE 27

 

-Conley vs Dorado- Do tego starcia miałem niechęć już na gali nr26, a tu mi serwują rematch. Dobry był początek, gdzie genialni fani postanowili rzucić Lince'owi kłębki wełny. A było ich sporo, poplątały się i był problem z pozbyciem się ich z ringu :twisted: Walka była fajniejsza niż ta z poprzedniej nocy. Dostali mało czasu, ale to chyba dobrze.

 

-Vandal/Chicago vs Dos Ben Dejos- Nudy... Różowy tag już wcześniej nie zrobił na mnie wrażenia, dzisiaj tego nie zmienili. Pięknie się popisali z finiszerem, tak chybić... Pozostałą dwójkę przemilczę.

 

-Davis vs Swann- Mały vs duży w nienajgorszym wydaniu. Szkoda że to nie był Street Fight czy coś podobnego, bo mam w pamięci walkę Davisa z Taylorem w jakiejś wariacji No DQ i to był pierwszy raz, gdzie nie mogłem narzekać na Jona. A Swann miał problem, bo arena była mała, a kiedy on lata, to wysoko i daleko :P

 

-Nick Jackson vs Lancelot Bravado- Pomysł dwóch singlowych walk zamiast TT matchu wydawał mi się słaby. I chyba nie tylko mi, bo ciężko tu pisać o starciu. Szybko doszło do DQ i brawlu obu teamów[strasznie długiego... brawl długości porządnej walki]. Może to i lepiej. Dzięki temu zobaczyłem miłe scenki: jeden z Bravados zjeżdża sobie po poręczy tylko po to, by dostać superkicka, a dużo później był upadek z trybun na krzesła[też po superkicku] i najlepszy teamowy piledriver.

 

-Hero vs Taylor- Bez fajerwerków, bez godnych zapamiętania akcji, taka zwykła, poprawna walka. Da się spokojnie obejrzeć, ale szybko się zapomni, co się działo. Końcówka totalnie bez emocji.

 

-Barreta/Nese vs Fox/Ricochet- Początek rozczarowujący, ale się rozkręcili - to i tak walka lepsza, niż wszystko, co dostaliśmy przed nią. Szkoda, że nie dali im powalczyć dłużej. Z drugiej strony - walczą 3 dni z rzędu, więc i tak sporo z siebie wykrzesali.

 

-Gargano vs Nation- Znowu mały vs duży, tyle że w tym wypadku oboje mają dobrego skilla ;) Naprawdę fajne starcie, godne ME. A Johnny panuje nadal. Nieprzerwanie od 2011 roku. Jeśli ma dojść do zmiany mistrza, to oby kolejny był Ricochet. Starcie już ma załatwione, pytanie jaki będzie wynik.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343548
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 760
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  30.01.2005
  • Status:  Offline

Z calego ostatniego CZW, do obejrzenia jest tylko main event, w starym stylu hardcore.

AJ Styles z Gulakiem wyszlo srednio, widac cale braki u Gulaka.

Ostatnie 2ppv pod rzad NJPW, mocno srednie i przewidywalne niestety.

Dragon Gate w swoim stalym wysokim poziomie zaczol rok, oby tak dalej.

CMLL wlasnie leci gran alternativa, bardzo fajny turniej, nie ma czasu na nude, cos dla zwolenikow non stop akcji i krotkich matchy.

AAA trwaja eliminacje do Rey de Reyes, zawsze to tgez spora dawka akcji lucha, choc sklad AAA mocno okrojony ostatnimi czasy, to jeszcze daja rade.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343550
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

CZW 15th Anniversary

Shane Strickland vs Joe Gacy Nie porwał mnie opener. Według mnie powinno być nieco szybciej, bo to jednak walka otwierająca galę, która ma mnie rozgrzać przed resztą show. Niestety w tym starciu nie było jakichś wyjątkowych akcji, a jak już coś wartego uwagi się stało, to było to dziełem Joe’go, a nie zwycięzcy, czyli Shane’a. Ten finisher tez mnie jakoś nie powalił, bo takie zwykłe kopnięcia w plecy to nie są efektowne akcje kończące walkę.

 

Caleb Konley vs Pepper Parks Według mnie lepsza walka od openera. Obaj pokazali ciekawe akcje, Pepper ładnie się ewakuował z ringu. W pewnym momencie Caleb dziwnie wylądował przy linach, zahaczając głową o dolną linę. Ale całe szczęście nic sobie nie zrobił. Tempo walki było niezłe, ale tak jak w wypadku poprzedniczki, tak i tutaj finisher nie przypadł mi do gustu. Dopiero po obejrzeniu tego drugi raz zobaczyłem że to była właściwie dźwignia na szyję, a za pierwszym razem tego nie zauważyłem.

 

Joey Ryan vs Greg Excellent Zastanawiałem się czy oglądać tą walkę, bo wiadome było że pójdą w komedię. Ale że to komedia w wykonaniu Ryana to postanowiłem obejrzeć. I niestety się zawiodłem. Bo kłótnia o lizaka, finalnie z dodatkiem wszy z majtek Ryana to nie jest szczyt marzeń jeśli chodzi o komediowe walki. Akcje w tej walce nie były ciekawe, ale po Gregu nie można się wiele spodziewać, bo to jednak spaślak. Ale wygrał, bo w końcu masa się przydaje czasem, szczególnie jak siadasz na kimś przy roll- up-ie.

 

Widzę jak zarabiać to na całego. Bo nie ma to jak wydawać DVD o Moxley’u w momencie, gdy jest on wysoko u Vince’a.

 

Devon Moore vs Matt Tremont Zaczęli z przytupem, to znaczy Matt zaczął od razu po wejściu rywala na ring go lać, ale nie przerodziło się to w jakieś wybite starcie. Przynajmniej nie trwało to zbyt długo, bo akcji wartych uwagi to tu nie dostaliśmy.

 

Candice Larae vs Kimber Lee Spodziewałem się czegoś więcej po walce z udziałem Candice. Niestety jedyną wartą uwagi akcją było zwalenie rywalki z narożnika. Niestety przegrała, ale ten pile driver też taki nierealistyczny, bo jak głowa jest odwrócona do przodu to tym bardziej widać ze nie uderza w ring… A i Kimber Lee ma fajną dupę, ale gdzieś zgubiła cycki :smile:

 

The Front vs Juicy Product vs NOI vs OI4K Teamów które walczyły nie kojarzę za bardzo, najwyżej pojedynczych zawodników. Ale jestem bardzo zadowolony z tego co pokazali. Bo choć nie trwało to długo, to cały czas było ciekawie, szczególnie wtedy gdy poszło kilka suicie dive’ów na raz. Końcówka nie powalała, ale ogólnie mi się podobało.

 

Beaver Boys vs Murderers Row Dobra walka połączona z konfliktem w teamie pretendentów, który spowodował ich przegrana. Ale to zrzucenie pasa na ring i kopnięcie przez niego w twarz całkiem dobrze wyglądało. Ogólnie kilka akcji było wartych uwagi i można to starcie polecić do obejrzenia. No i to kopnięcie w twarz tej kurduplastej menedżerki teamu MR, pięknie to wyglądało.

 

AR Fox vs Drake Younger vs BLK Jeez vs Chris Dickson Po walce z udziałem tych gości można spodziewać się wszystkiego, ale tylko jeśli chodzi o akcje, bo poziom zawsze będzie dobry. No i się zupełnie nie zawiodłem. Lądowanie Fox-a na apronie, akcje Drake’a, pozostali dwaj też nie pozostali dłużni. Naprawdę warto tą walkę zobaczyć, bo działo się całkiem sporo, a akcje, szczególnie AR-a to gwarantowana pierwsza klasa wśród emocji. Zresztą Fox to jeden z moich ulubionych na scenie indy, wiec wiadomo że całą galę czekam na jego walkę. Ale tym razem to tylko przygrywka do ME, czyli powrotu Stylesa :)

 

AJ Styles vs Drew Gulak Kurcze, to już nawet babka, Kimber Lee, umiała lepiej przyjąć Styles Clash niż Roderick Strong… Ale chyba pomyliło jej się z własnym finiszerem, bo źle ręce miała i AJ jej musiał kopa sprzedać w łapy żeby sobie przypomniała. Ale wracając do walki, to była mniej więcej taka jak się spodziewałem. Drew do nie jest mistrz prędkości w ringu, ale jego walki są ciekawe. No i obronił pas, choć przegrał przez dq. Jednak nawet bez interwencji nie skreślałem jego szans, bo napsuł Stylesowi dużo krwi. Było kilka fajnych akcji, a ja się coraz bardziej cieszę że AJ odszedł z TNA. Bo to jest dziwne, ale przyjemne, jak się go widzi w dobrych Fedkach indy po tylu latach w MS. Ale na zdobycie pasa nie liczyłem, bo zapewne to był jednorazowy występ AJ-a, a takim się pasa nie daje przecież.

 

Danny Havoc vs Drake Younger Z racji tego że gala pod względem ringowym nie była zła, to zapomniałem o bardzo ważnym fakcie. Mianowicie CZW to przecież ultraviolent, a tu cała gala, w dodatku rocznicowa, to były normalne walki. Dopiero na koniec gali przypomnieli sobie o tym, ze może czas na jakieś gadżety. Pow3iem szczerze że było dość biednie, bo brutalniejsze akcje to były nawet w ostatnim Monsters Ball w TNA. Były brutalne akcje, Danny nawet głową krzesło zgiął jeśli dobrze widziałem, Drake też tak jakby dyńką zaliczył stół. Zakończenie jakieś takie bez emocji, ale walka nienajgorsza, tak jak i cała gala, choć skoro to gala rocznicowa federacji ultraviolentowej, to oczekiwałbym jednak jakiejś krwi. Wprawdzie była, ale jakoś na klacie i mało, więc to się nie liczy…

 

Top 3:

1. Danny Havoc vs Drake Younger

2. AR Fox vs Drake Younger vs BLK Jeez vs Chris Dickson

3. AJ Styles vs Drew Gulak

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343553
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Dragon Gate w swoim stalym wysokim poziomie zaczol rok, oby tak dalej.

Oj taaaaak :D Było parę świetnych starć, a teraz jestem w trakcie oglądania Truth Gate i widzę, kogo szykują na pretendenta do Dream Gate Title... Ta walka będzie piękna.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343569
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

NJPW THE NEW BEGINNING IN Osaka 2014

 

 

IWGP Jr. Heavyweight Tag Team Title: Matt Jackson & Nick Jackson © vs. KUSHIDA & Alex Shelley - Bardzo dobre rozpoczęcie gali. Czekałem na pojedynek obu drużyn bo mimo, że oglądamy NJPW to spodziewałem się akcji typowej chociażby dla PWG. Sporo kombinacyjnych akcji, jak na taką ilość czasu bardzo dobra szybkość oraz masa wiarygodnych nearfalli. Jedna z lepszych walk dywizji Jr. Heavyweight w ostatnim czasie. Bucksi dodali nowej świeżości i czekam na nowych pretendentów.

 

Katsuyori Shibata vs. YOSHI-HASHI - Walka, która była pochodną TT matchu który widzieliśmy dzień wcześniej. Yoshi-Hashi mimo, że skazany był na porażkę z Shibatą, to nie spodziewałem się, że stanie się to aż tak szybko. W zasadzie można powiedzieć, że był to squash a sam YH wraca tam skąd przyszedł - do low cardu.

 

Special 6 Man Tag Match: Minoru Suzuki, Lance Archer & Davey Boy Smith Jr. vs. Karl Anderson, Doc Gallows & Tama Tonga - W zasadzie był to ten sam pojedynek TT z tą różnicą, że tutaj dodali Tongę i Suzukiego. Czy można powiedzieć coś więcej o tej walce? Raczej nie. Przeciętna walka ale też bez rewelacji.

 

Special Tag Match: Togi Makabe & Ryusuke Taguchi vs. Prince Devitt & Bad Luck Fale - Wow, ależ to było słabe. Powoli zaczynam się martwić pozycją Devitta bo jeszcze pół roku temu jego przegrana z Taguchim nie wchodziła w grę. Devitt idzie tą samą drogą co Okada gdy tylko pojawiły się spekulacje nt. jego przejścia do WWE. Oczywiście to nie musi nic znaczyć ale przydałoby się kilka okazałych zwycięstw. Wszystko prowadzi do wznowienia feudu z exTT a czy to jest potrzebne? Moim zdaniem nie.

 

Pominąłem walkę Graciesów z Sakurabą i Nagatą oraz TT, który miał wyłonić pretendentów do pasów NWA. Staram sie oglądać wszystkie walki, ale sorry, tego się nie dało oglądać. Zauważyłem tylko to w jaki sposób przedstawiają Yum Yuma: “Weighing in at 258 pounds of pure milk chocolate, Big Daddy Yum Yum!”. To jak do tej pory jest highlight jego pobytu w NJPW.

 

Special Tag Match: Hiroshi Tanahashi & Jushin Thunder Liger vs. Shinsuke Nakamura & Yujiro Takahashi - Typowa walka TT w której dużym zaskoczeniem była postawa Ligera. Chyba najdłużej pozostawał w ringu i zdecydowanie to była jego najlepsza walka w ostatnim czasie. Przypomina takiego Goldusta, który mimo zaawansowanego wieku w dalszym ciągu prezentuje znakomitą formę. Cieszy również to, że Tanahashi, który zazwyczaj w takich walkach jest rzadko wykorzystywany dał z siebie bardzo dużo. Emocji dużo nie było a i sama końcówka mało przekonywująca.

 

IWGP Jr. Heavyweight Title: Kota Ibushi © vs. El Desperado - Typowa walka cruiserów a więc szybka akcja i przechodzenie od jednej do drugiej bardzo efektownej akcji. Zachaczyli też o psychologię ale nie był to pojedynek, który można zaliczyć na coś więcej niż tylko zapychacz przed głownymi pojedynkami. Ibushi porzebuje zdecydowanie więcej czasu aby móc łapać się za głowę. W dalszym ciągu, walki Ibushiego i jego run kupuję bardziej niż ostatnie walki Devitta.

 

NEVER Openweight Title: Tetsuya Naito © vs. Tomohiro Ishii - Miałem pewien dylemat przy ocenianiu tej walki. Z jednej strony zdaje sobie sprawę, że pierwsze 10 minut genialne nie było, posiadało masę błędów i kolejne ciosy bezpośrednio nie były ze sobą połączone, ale z drugiej strony, druga część walki była genialna. Dawno nie oglądałem takiej końcówki i być może jeszcze dużo czasu minie zanim taką końcówkę zobacze stąd największa możliwa ocena. Pojedynek sam w sobie genialny nie był ale w tym przypadku jest bardzo podobny do five stara Ceny i Punka. Jeżeli obedrzemy go z emocji i reakcji publiczności, już tak dobrze nie będzie, ale właśnie ta publiczność robiła niesamowitą różnicę. To co przemawia na korzyść Ishiiego to booking walki. Bardzo mądrą decyzją jest w każdym pojedynku bookowanie go na underdoga, który stara się przeciwstawic silniejszemu przeciwnikowi. W tym przypadku nie tylko się jemu przeciwstawić ale także zdobył PIERWSZY singlowy tytuł w karierze, która trwa już 20 lat. MOTYC

 

IWGP Heavyweight Title: Kazuchika Okada © vs. Hirooki Goto - Po takiej walce jaką oglądało się wcześniej, ta już zaskoczyć nie mogła. Zaskoczyli jednak już na początku. Goto wchodził z Shibatą co pokazało, że w przyszłości mogą go wykorzystać jako no.1 contendera natomiast Okada wyszedł....z mieczem i Dinozaurem. Fajnie to wyglądało. Druga rzecz, która mi się podobała to Okada, który stylem wpasował się w ten prezentowany przez Goto. Do tej pory był całkowicie odwrotnie. Okada zawsze był bardzo delikatnym zawodnikiem jak na standardy NJPW natomiast początkowy stiff w jego wykonaniu świetnie wyglądał. Dodając do tego podobne podejście do walki Goto oraz selling w jego wykonaniu, mamy obraz całej walki. Była to jedna z niewielu walk obu zawodników i szkoda, że Hirooki po raz kolejny przegrał bo wyglądał dobrze jak nigdy do tej pory.

 

Oj taaaaak :D Było parę świetnych starć, a teraz jestem w trakcie oglądania Truth Gate i widzę, kogo szykują na pretendenta do Dream Gate Title... Ta walka będzie piękna.

 

Oglądasz po kolei wszystkie eventy czy masz może jeden konkretny na myśli?

 

Ostatnie 2ppv pod rzad NJPW, mocno srednie i przewidywalne niestety.

 

No niestety tutaj NJPW idzie śladem WWE. Zwiększają swoją ekspancję tworząc podwójne PPV ale odbywa się to kosztem jakości. Gdyby tak ostatni dwie gale ze sobą połączyć i dać tylko najlepsze pojedynki to gala wypadłaby znakomicie. A niestety wygląda na to, że jest to dopiero początek i będziemy oglądali więcej takich gal

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343577
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  140
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  21.02.2011
  • Status:  Offline

Seriously, po co był tam ten Raptor to ja w życiu nie ogarnę.. Element mangowego gimnicku Okady czy coś?
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343579
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 959
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  18.07.2010
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

Oglądasz po kolei wszystkie eventy czy masz może jeden konkretny na myśli?

Nie wiem czy dobrze rozumiem pytanie :P Jeśli chodzi o poziom DG w tym roku, to oglądam wszystko jak leci i zawsze się trafi jakaś dobra walka, minimum jedna. Warto zobaczyć Truth Gate, widnieje też pod nazwą Infinity 326, bo pokazali to w TV.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343592
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

Oglądasz po kolei wszystkie eventy czy masz może jeden konkretny na myśli?

Nie wiem czy dobrze rozumiem pytanie :P Jeśli chodzi o poziom DG w tym roku, to oglądam wszystko jak leci i zawsze się trafi jakaś dobra walka, minimum jedna. Warto zobaczyć Truth Gate, widnieje też pod nazwą Infinity 326, bo pokazali to w TV.

 

Właśnie o 326 mi chodziło ;-)

Samo Truth Gate to mało precyzyjne określenie gdyż jest to rozbite na kilka dni i nie wiedziałem o który dokładnie dzień chodzi.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-343601
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

PWG All Star Weekend 10 Night One

 

Anthony Nese vs Brian Cage Nareszcie się doczekałem tej gali I już po openerze muszę przyznać że było warto czekać. Tym razem na otwarcie nie dostaliśmy komedii, ale kawał dobrego wrestlingu w wykonaniu dwóch przeze mnie lubianych zawodników, a szczególnie Tony’ego, który dzielnie radził sobie w starciu z o wiele większym i silniejszym Brianem. Cage leciał wtedy chyba na masę, bo wyglądał potężnie, chyba nawet bardziej niż zwykle, ale może to jest spowodowane tym że dawno go nie widziałem. W tej walce poszło sporo dobrych akcji, choć niektóre wyglądały na dość niemrawie wykonane. Kończący walkę clothesline był mocarny i nie spodziewałem się żeby Nese po nim wstał. Ale mimo że poległ, to w tej walce zrobił na mnie lepsze wrażenie od rywala, szczególnie w akcjach, w których musiał ponieść Briana.

 

Joey Ryan & Candice LaRae vs The RockNES Monsters Jakiś biedny ten moonsault na koniec był w wykonaniu Candice. Zupełnie jakby spadła z tych lin. Ale ukarana za to została już wcześniej, bo w moim zdaniem najlepszej akcji tej walki, czyli jak została rzucona na wiszącego na linach Ryana. W takich momentach rzeczywiście można się złapać za głowę. Nie mogę ze stuprocentową pewnością powiedzieć, ze ich wygrana była zasłużona, ale Candice była lepsza od swojego partnera, a co najważniejsze mimo ze jest kobieta, to jej akcje wyglądają w miarę wiarygodnie, nawet gdy podnosi cięższego rywala. Monstersi spisali się całkiem dobrze robiąc kilak ciekawych akcji, ale zawsze gdy szykowali coś porządnego to ktoś im przerwał, a najczęściej Candice. Mimo wszystko walka fajna, choć poziom wybitny nie był.

 

Drake Younger vs Tommaso Ciampa Nie będę ukrywał że bardzo się napalałem na tą walkę. I się nie zawiodłem, bo dali bardzo solidny pokaz umiejętności, szczególnie Drake, który bardzo podkręcił tempo tej walki. Skok przez narożnik, danie się rozbić o ścianę, no i wygrał przez dość mocno dociśnięty roll-up. Fajnie się prezentowali właściwie od początku walki, gdzie jechali się wzajemnie tymi samymi akcjami. Moim zdaniem lepszy był w tej walce Drake, ale Ciampa za bardzo nie odstawał i kilka akcji zrobił solidnych. No oczywiście nie liczę tych kolan w narożniku, bo to jest jego firmowe zagranie, ale poobijał Youngera mocno, szczególnie rozbijając go o kolana w pewnym momencie.

 

Davey Richards vs Johnny Gargano Przedostatnia walka Richardsa w PWG wypadła całkiem nieźle. Ale wygranej mu nie dali, a co gorsze to jego odklepanie pokazali z dalekiej perspektywy i nie wyglądało to za dobrze. No i Johnny dominował pod koniec bardzo mocno. Co do Richardsa, to mając na uwadze jego walkę na Evolve 25 z AR Foxem, która mi się bardzo podobała, to te starcie nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, jak oczekiwałem. Było dość dużo technicznych akcji, ale nie przypały zbytnio duo gustu. Niektóre akcje Davey’a ratują według mnie każda jego walkę, bo podczas każdej czekam na jego kopy, które zawsze wyglądają mocarnie, szczególnie ten w twarz siedzącego rywala. Czwarta walka na tej gali i czwarta trzymająca poziom.

 

The DojoBros vs Best Friends Bardzo dobra walka, zarówno pod względem tempa, jak i wykonywanych akcji. No ale tego się spodziewałem, bo jednak skład był bardzo dobry. No i niektórych po tej walce będą klaty bolały, bo placków szły w tym starciu niezliczone ilości. Double chokeslam na koniec nie bardzo się nadaje na finisher po tak szybkiej walce, ale cieszy mnie wygrana Tylora i Trenta, bo goście w ringu są naprawdę dobrzy. Eddie, tak jak Davey, w swojej przedostatniej walce w PWG przegrał, ale ujmy mu ta porażka nie przynosi. W ogóle trzyma poziom ta gala, bo nie dość że zawodnicy są fajnie zestawiani, to na dodatek bardzo to wykorzystują. Może w tym starciu mało było skoków za ring, ale jak już były, to podwójne i naprawdę efektowne. Ale ta walka to tylko rozgrzewka przed dniem drugim, bo Best Friends mają jeszcze lepszych rywali, zresztą podobnie jak DojoBros, którzy powinni zrobić takie starcie jak to i będzie ok.

 

ACH vs Michael Elgin Według mnie to była zdecydowanie najwolniejsza walka jak do tej pory. Szczególnie zawiódł mnie ACH, który zazwyczaj robi zdecydowanie lepsze walki, a już na pewno szybsze. A tutaj razem z Elginem się obudzili parę minut przed końcem, kiedy w końcu podkręcili tempo i nareszcie dało się to starcie oglądać. Szczególnie te kilka akcji wykonanych przez Elgina jednym ciągiem, po których odliczył rywala, zasługują na uwagę. Botchy się nie ustrzegli w tej walce, a szczególnie w tym że ACH nie usadowił się nad głową Elgina całą minutę.

 

The Young Bucks & Kevin Steen vs The Ineer-City Machine Guns & AR Fox Nie wiem co mam napisać o tej walce. Żaden komentarz nie odda tego co się tam działo. Właściwie takie starcia są potwierdzeniem dla określenia, że PWG to jest najlepszy wrestling na świecie. Około dwudziestu minut ciągłych emocji, a w drugiej połowie to już sięgają zenitu, bo nie ma przerw w walce, tylko stale coś się dzieje. Końcówka była tak szybka, że pewnie fani siedzący przy ringu czuli ruchy powietrza przy tym, jak najpierw na jednego z YB spadali wszyscy trzej rywale po kolei, a potem końcówka wykonana przez Steena i YB. Właściwie to starcie nie miało słabych punktów, a sam skład gwarantował duże emocje, które przeistoczyły się w ogromne. Polecam tą walkę każdemu, nie ważne czy lubi PWG czy też nie!

 

Adam Cole vs Chris Hero Po tym co pokazali ich poprzednicy, to nikt by nie zrobił walki, która by porwała publikę bardziej niż tamci. Ale i tak spodziewałem się czegoś słabszego, a ta walka, mimo ze trochę trwała, to bardzo mi się podobała, a szczególnie te mocarne jak zawsze łokcie Chrisa, bo to wygląda bardzo realistycznie. Szkoda ze to Cole jest nadal mistrzem, ale myślę że na Hero czas jeszcze przyjdzie. Pokazali kilka niezłych akcji, a w połączeniu z tym ze nie nudziłem się podczas ich walki, to moim zdaniem zasługują na całkiem niezłą notę.

Edytowane przez Kowal
Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-344187
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

PWG ALL STAR WEEKEND X NIGHT ONE

 

Anthony Nese vs Brian Cage - *** i 3/4

 

W końcu opener który nie był walką Willie Macka z jobberami, tutaj dostaliśmy dwóch czołowych zawodników organizacji którzy mogli zrobić świetne widowisko. Nie oszukujmy się, zrobili takie. Obydwaj spisali się bardzo dobrze, szczególnie Tony który miał kilka rewelacyjnych momentów w tej walce. Co do Cage'a to mi się wydaje czy on ma coraz więcej mięśni ? :D Wygląda już jak Herkules, ale dobre jest to że nie tracą mimo wszystko na tym jego wyczyny ringowe które nadal są na bardzo wysokim poziomie. Nie zawsze Brian ostatnio pokazywał się z dobrej strony, przeplata dobre walki ze słabszymi, na nasze szczęście ta była jedną z lepszych. Co do zwycięzcy to się nie zdziwiłem, ale mimo wszystko w głębi serca oczekiwałem na wygraną Anthonego.

 

Rocknes Monster vs Candice Larea and Joey Ryan - *** i 1/2

 

To co zazwyczaj dostajemy w openerze dostaliśmy tutaj, jednak nie narzekam ponieważ walka była dość fajna. Najsłabsza na gali, jednak to nic nie mówi bo poziom dzisiaj był niesamowity. A sama walka wypadła bardzo fajnie, Yuma i Goodtime nie mogli tego wygrać. Robią oni bowiem za jobberów od nie złych walk, za to ich rywale dopiero co walczyli o pasy Tag Team. Szczególnie fajnie spisał się dzisiaj Joey, kolejny raz pokazał że jego umiejętności ringowe są na bardzo wysokim poziomie. Candice wiadomo, pod względem ringowym chyba najlepsza zawodniczka na naszej planecie, więc ta walka musiała wyjść dobrze. Były loty, akcje techniczne, wiadomo że komedia także się pojawiła, na to liczyłem i to dostałem. Więc walka na plus.

 

Tomasso Ciampa vs Drake Younger - ****

 

Świetne starcie, bardzo lubię pojedynki Youngera bo zawsze jest tam kilka akcji sporego ryzyka. Ciampa pokazuje za to brutalną siłę, jednak mimo swoich warunków jego akcje są bardzo fajne i w ringu pokazuje podobny poziom co Sami Callihan który odszedł w ubiegłym roku. Te starcie bardzo mi się podobało, szczególnie początek i walka na trybunach gdzie wyszło to ok, potem brutalne akcje Ciampy i efektowne Youngera spowodowały że dostałem od tej walki nawet więcej niż się spodziewałem. Na razie najlepsza walka na gali.

 

Davey Richards vs Johny Gargano - **** i 1/4

 

Wow, tutaj było wszystko. Rozkręcali się powoli jednak to co się działo po kilku minutach to był majstersztyk techniczny. Lecz najbardziej spodobało się się to że było tutaj wszystko, akcje techniczne, loty, wiele siłowych ciosów, mnóstwo dźwigni od Crossface po Ankle Lock, a co najważniejsze była także fajna komedia. Fani wkręcili się tutaj zupełnie, ja także bo było na co patrzeć. Jeśli Richards będzie robił takie walki w TNA to może tam nawet iść po główny pas, lecz trzeba jednak stwierdzić że chyba lepiej spisał się tutaj Gargano. Uwielbiam oglądać tego zawodnika, ma on wszystko co jest potrzebne. Jest genialnym technikiem, do tego lata a nie brakuje mu wizerunku. Może on być następnym mistrzem PWG, a nie zdziwie się jak za kilka lat zawita do WWE lub TNA.

 

Best Frends vs DojoBros - **** i 1/2

 

WOW ! Co walka to lepsze widowisko, to co się działo tutaj to poprostu nie można tego opisać słowami śmiertelnika. Trent odnalazł się na scenie niezależnej, po złym początku teraz co walkę kradnie on show. A jego partner ? Chuck ma więcej charyzmy niż połowa rosteru WWE i 90 % rosteru TNA. Znowu wiele fajnych, komediowych akcji które udowodniły że w tej organizacji jest wszystko. Są rewelacyjne walki, ale jest i świetna komedia, loty wypadły bardzo fajnie, szczególnie te podwójne skoki za liny Best Frends. Nie wiem czy za kilka miesięcy ta dwójka nie zdobędzie pasów mistrzowskich, bo teraz wyrastają oni zdecydowanie na drugi Tag Team federacji, zaraz po Young Bucks. Brawo !!

 

Michael Elgin vs ACH - *** i 3/4

 

Mogło być o wiele lepiej, wiadomo że wypadło to dobrze, nawet bardzo dobrze jednak oczekiwałem na więcej. Początek zwłaszcza mnie rozczarował, było przeciętne tempo, kilka lekkich botchy, oraz widać że panowie nie mogli się zgrać. Lecz druga część walki nam to zdecydowanie wynagrodziła, widzieliśmy fajne loty, powerbomby, Frankenstainery, Submissiony czy efektowny lot Elgina z narożnika. Walkę wiadomo że trzeba zaliczyć zdecydowanie na plus, jednak chyba trzeba było spodziewać się czegoś lepszego. Ponieważ panowie dostali sporo czasu i mogli go zdecydowanie lepiej wykorzystać.

 

Mount Rushmore vs AR Fox, Ricochet and Rich Swann - **** i 3/4

 

Co to było ? Nie wiem czy jakaś walka w tym roku to przebije, dla mnie jak na razie Match Of The Year. Niech mi nikt nie mówi że jakiś pojedynek był lepszy, fani puro ani lucha nawet nie znajdą w tych swoich śmiesznych federacyjkach na razie walki która by mogła temu dorównać. (Tak oglądałem WrestleKingdom) Tutaj widzieliśmy ponad dwadzieścia minut walki, jednak nie było ani sekundy nudy. Cały czas coś się działo, zobaczyliśmy najlepsze Tag Team na świecie oraz największą gwiazdę sceny niezależnej w walce z trzema geniuszami ringu. Czy to mogło wyjść źle, oj chyba nie ! Tutaj było wszystko, każdy z tej szóstki dał z siebie 200 % a nawet więcej, nie można chyba było zrobić jeszcze lepszej walki. Do tego kolejny raz Young Bucks pokazali jaką mają charyzmę, kolejna gala i następna walka wieczoru. Dla mnie WWE powinno ich brać i się nie zastanawiać, bo teraz bracia Jackson nawet by chyba nie chcieli wracać do TNA ! A co do rywali, ich Splashe, Sentony czy Moonsaulty tylko sprawiły że ta walka była bardziej niesamowita, brawa i ciekawe czy ktoś w tym roku przebije tą walkę.

 

Adam Cole vs Chris Hero - **** i 1/2

 

Czy ta gala mi czegoś daruje, ósma walka i ósma walka na wielkim poziomie. Tutaj było o wiele lepiej niż myślałem, Chris Hero pokazał jak bardzo był ograniczany w NXT. Owszem początek walki to było tylko budowanie emocji, nic więcej, nie było tutaj wielkiego poziomu. Ale fani dalej reagowali, i to co dostaliśmy potem było Awesome. Psychologia ringowa na wielkim poziomie, emocje na wielkim poziomie, do tego doszły ciosy Hero które wyglądały strasznie realistycznie. Tutaj nie było lotów, technika też nie była jakoś szczególnie na wielkim poziomie, ale były emocje i o to chodzi. Dwóch sędziów znokautowanych, interwencja Mount Rushmore, coś niesamowitego. Adam Cole broni pasa, ktoś pamięta już kiedy go zdobył ? Brawo, świetna walka i genialna gala, oby druga noc była równie udana, chociaż ta połowa postawiła poprzeczkę strasznie wysoko.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-344198
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  3 709
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  11.10.2010
  • Status:  Offline

PWG All Star Weekend 10 Night Two

 

The RockNES Monsters vs PPRAY vs B-Boy & Willie Mack Fajnie ze noc drugą zaczynają w większości zawodnicy, którzy poprzedniej nocy mieli wolne. No bo tylko RockNES Monsters walczyli dzień wcześniej, ale nie było widać u nich zmęczenia. Cieszy mnie, ze to był tornado match, a nie walka, w której musi dochodzić do normalnych zmian. Właściwie już od początku było ciekawie, bo Willie dewastował kogo popadło, a ze robi to niezwykle wiarygodnie, to i można się tym porządnie emocjonować. Dalej też było dobrze, bo działo się sporo, a dla mnie akcją tej walki był moment, gdy jeden z walczących poleciał tyłem na kilku rywali przez narożnik. Według mnie to było świetne. Finisher został wykonany na najlżejszym z zawodników, ale Norv z TNA tutaj spisuje się nieźle, mimo że jeżdżą mu butami po głowie, tak jak w tej walce.

 

Anthony Nese vs Tommaso Ciampa Kolejne świetne zestawienie zawodników do walki. Dzięki temu mogę bez żadnych obaw zacząć ją oglądać, bo mam pewność, ze dostanę coś na odpowiednim poziomie, No i oczywiście tutaj dostałem walkę całkiem niezłą, a przede wszystkim szybką. Cieszy mnie wygrana Ciampy, a jego finisher również mi się podoba, bo dość przekonujące jest to, ze po lądowaniu na czyichś kolanach i piszczelach nie dasz rady się podnieść. Tony mógł już wcześniej uprzedzić rywala i zgarnąć wygraną, ale 450 splash nie dotarł do celu. Ogólnie panowie w tej walce się nie patyczkowali, bo już w pierwszej chwili gdy zniknęła plansza zapowiadająca walkę zobaczyliśmy jednego z nich robiącego bodajże suicie dive.

 

The Unbrekable F’ing Machines vs Best Friends Pięknie! Best Friends wygrywają drugą walkę z rzędu I to w bardzo dobrym stylu. O ile pierwszego dnia wydawało mi się że Elgin był jakiś zamulony przez większość walki, to teraz już było wszystko w porządku, choć trafili z Brianem na trudnych przeciwników. Mimo ze obaj to wielkie chłopy, to jednak Chuck i Trent znaleźli na nich receptę i dali radę pokonać. A przecież taki Trent przy Cage’u to wygląda jak dziecko przy dorosłym. Duży plus za to, ze nie było przestojów i jak na razie według mnie to jest druga najlepsza walka weekendu po walce z udziałem YB i reszty ubiegłej nocy.

 

Chris Hero vs ACH Normalnie ten weekend od PWG nie ma słabych punktów chyba. Oglądam dwunastą walkę pod rząd i na żadną nie mogę narzekać. Nie zdarzyło się chyba jeszcze coś takiego w mojej przygodzie z wrestlingiem. Hero utrzymał poziom, a ACH ten poziom podniósł, bo prezentował się lepiej niż w walce z Elginem. Wynik walki był do przewidzenia, bo mało realne było, żeby Chrisa po powrocie do federacji puścili do domu z dwiema porażkami. Ale zasłużył facet na wygraną, choć nie zaaplikował tylu łokci rywalowi co Cole’owi. Mimo że nie jestem fanem stylu walki Hero, to podczas tego weekendu bardzo mnie do siebie przekonał. Kawał dobrego wrestlingu, przede wszystkim ciekawego, pokazał.

 

DojoBros vs AR Fox & Rich Swann Kolejna walka na świetnym poziomie. Choć niestety moi faworyci, czyli Swann i Fox dostali bardzo solidny oklep. Właściwie już od początku DojoBros wypracowali sobie przewagę niszcząc AR-a, dzięki czemu walka później nieco zwolniła, ale i tak było dobrze. Eddie i Strong stracili dominację właściwie tylko raz, gdy do głosu doszedł Fox i biegając jak w amoku uderzał i spadał po kilka razy na obu przeciwników. Swann zebrał nawet większe baty w tej walce niż jego partner, ale też pokazał kilka razy że umie zadać ból swoim przeciwnikom. Walka o tak wysokim poziomie to dla Edwardsa bardzo dobry sposób pożegnania z federacją.

 

Ricochet vs Davey Richards Dość długa walka, ale bardzo przyjemniej mi się ją oglądało. Pokazali bardzo dużo różnych akcji, szczególnie Ricochet, który w pewnych momentach niesamowicie podkręcał tempo tej walki. No i wykonał swój efektowny finisher, co jest zwieńczeniem tej dobrej walki. Davey przegrał żegnając się z PWG, ale nie odstawał poziomem od rywala, bo dodał to tego dobrego pojedynku sporo techniki, która walki za bardzo nie spowalnia, a przyjemnie się ją ogląda. Trochę szkoda że nie pokazali jakiejś dłuższej wiązanki akcji, ale zostawili po sobie bardzo dobre wrażenie na tej gali.

 

Candice LeRae & Joey Ryan & Drake Younger vs The Young Bucks & Kevin Steen Trudno było Bucksom I Steenowi przebić walkę, w której brali udział dzień wcześniej. No i się nie udało, bo ich przeciwnicy, no może pomijając Drake’a, to nie są geniusze ringowi tak jak np. AR Fox. Wprawdzie Candice stawiała spory opór rywalom, ale np. stunner na Steenie nie wyglądał zbyt realistycznie. Ale mimo wszystko jak pod koniec walki myślałem ze to już koniec bo Candice została wbita w matę, a Drake uratował sytuację i jeszcze udało mu się wygrać. Przyjemne starcie, ale walki z dnia pierwszego w wykonaniu YB z pewnością nie przebiła. No a Candice i Joey stoczyli lepszą walkę niż poprzedniego dnia. No i Drake tym razem poległ w starciu z lampą, bo mimo że ja uderzył, to ta dalej świeci.

 

Adam Cole vs Johnny Gargano Main Event całego weekendu mnie nie porwał, ale zły nie był. Możliwe że jest to spowodowane faktem, ze Cole był ze wszystkich w ciągu tych dwóch dni najdłużej na ringu. A ja go nie lubię na tyle, żeby oglądanie go sprawiało mi cały czas radość. Według mnie akcja meczu był spear wykonany na Cole’u poza ring. Ciekawie jest pewnie lecieć ze świadomością że zaliczysz albo glebę, albo glebę i krzesła. Rewelacyjnych akcji w tej walce nie zaznaliśmy, ale końcówka była niczego sobie i pomimo porażki Johnny wyszedł z niej z twarzą, bo mistrz musiał się ostro natrudzić żeby go odliczyć.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-344222
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  4 517
  • Reputacja:   1
  • Dołączył:  22.07.2012
  • Status:  Offline

PWG ALL STAR WEEKEND X NIGHT 2

 

Rocknes Monster vs B-Boy and Willie Mack vs PPRAY - ****

 

Bardzo fajna walka na początek, cała szóstka dała z siebie wszystko i oglądało się to wręcz wybornie. Dla mnie jednak tutaj sensacyjna wygrana dla Rocknes Monster, drużyna ta prezentuje się bardzo fajnie. Wczoraj dobra walka z Joeym i Candice a dzisiaj jeszcze lepsza w tradycyjnym openerze. Willie oraz B-Boy byli tutaj faworytami, od wielu gal już w resztą nie mogą oni wyjść po za oponer. Szkoda bo Willie Mack to w ringu świetny zawodnik, który dla mnie powinien być chociaż w połowie karty.

 

Tomasso Ciampa vs Anthony Nese - *** i 3/4

 

Wczoraj Ciampa przegrał z Youngerem dzisiaj wygrywa z Nesem, kolejna fajna walka w której była mieszanka lotów z siłą. Kolana Ciampa w narożniku na głowę rywala wyglądają wręcz niesamowicie. Liczyłem po cichu na wygraną Tonego bo jestem fanem tego zawodnika, jednak porażka ta nic mu nie robi bo była po bardzo dobrej, oraz wyrównanej walce.

 

Best Frends vs Brian Cage and Michael Elgin - **** i 1/2 !

 

Kolejna niesamowita walka Chucka oraz Trenta w tym weekendzie, wczoraj pokonali DojoBros a dzisiaj po równie genialnej walce pokonują Elgina oraz Cage'a. Dla mnie "najlepsi przyjaciele" teraz są głównymi faworytami do wygranej DDT 4 Tournament. Zawodnicy ci mają nie tylko genialne umiejętności ringowe, ale także świetnie spisują się jeśli chodzi o komedię. Fani na nich reagują niesamowicie, w tej walce podobało mi się powrócenie do przeszłości i wspólna akcja Briana i Chucka. Jedna z lepszych walk tego jak na razie niesamowitego weekendu z PWG.

 

ACH vs Chris Hero - ****

 

Chris jest w formie, druga bardzo długa walka w PWG podczas tego weekendu i znowu bardzo dobrze. Bardzo rozbawił mnie tekst ACH "This is PWG, no WWE", Hero za to fajnie zabawiał się z publiką. Po pierwszych minutach wstępu zawodnicy zaczęli walczyć na wyższych obrotach i wyszło to bardzo dobrze. Widać teraz jak bardzo Chris musiał się ograniczać w WWE jeśli chodzi o umiejętności ringowe, nie wykonuje on teraz tych Moonsaultów co dawniej ale jego walki są i tak świetne. A wiadomo że ACH w ringu jest świetny, skacząca małpa która raczej nigdy po pas nie sięgnie ale tacy zawodnicy są bardzo potrzebni.

 

DojoBros vs Ar Fox and Rich Swann - **** i 1/4

 

13 walka weekendu, i poraz trzynasty niesamowite widowisko. PWG w tych dwóch galach przeszło same siebie, a ta walka tylko to udowadnia. DojoBros pokazali świetną technikę, a ich rywale trochę poskakali. Tylko trochę ponieważ większość czas dominowali Eddie i Roderick, lecz poziom ringowy był wręcz wyśmienity. Była to kolejna pełna walka, gdzie była technika, loty ale także trochę humoru. Do tego ostatnia walka w PWG Edwardsa, szkoda ale wszyscy kiedyś wracają :) Ryan, Hero, może wilki zrobią większą karierę. Jednak to kolejne starcie podczas tego weekendu które skradło show.

 

Davey Richards vs Ricochet - ****

 

Sporo techniki, przez większość walki Ricochet był ograniczany przez Richardsa ale i tak wyszło to bardzo dobrze. Pierwsza część walki nie powaliła, być może była nawet średnia. Ale to co działo się potem zrekompensowało wszystko, Davey mimo upływu lat nadal w ringu prezentuje się niesamowicie. Niby szkoda że Ricochet nie mógł sobie bardziej polatać jednak taki typ walki w cale nie jest gorszy. Richards przegrał, lecz na koniec swojej przygody ze sceną niezależną pokazał się z genialnej strony. Brawo dla niego, za tą walkę oraz całą przygodę z PWG.

 

Mount Rushmore vs Joey Ryan, Candice Larea and Drake Younger - **** i 1/2

 

Chyba mimo wszystko gorzej niż niż dzień wcześniej, ale nadal znakomicie. Ogólnie ostatnio bardzo podoba mi się Joey Ryan, znaczy podobał mi się zawsze jako wrestler lecz ostatnio chyba nawet więcej pokazuje w ringu. Drake znowu rozpiedził by lampę a Candice kolejny raz pokazała się ze znakomitej strony. Lecz show skradł już na początku Steen kłócąc się ze starym widzem. Na razie chyba druga walka tego dnia, bo według mnie nie przebiło to starcia Best Frends. Do tego zwycięsto Drake'a, co dla mnie jest szokiem bo to chyba pierwsza porażka drupy Mount Rusmore. Fajna walka która podkreśliła znakomity poziom tego weekendu.

 

Adam Cole vs Johny Gargano - **** i 3/4

 

Main Event całego weekendu, dla mnie najlepsza walka tego weekendu. Zrozumiem jeśli komuś to się nie spodoba, bo nie będzie się ona podonała każdemu. Tutaj bardziej chodziło o psychologię ringową oraz technike, strasznie przypominała mi ta walka stare boje Rica Flaira. Adam Cole tutaj świetnie się spisał jako heel, zawodnicy walczyli wszędzie na arenie, wyszli nawet na korytarz. Był moment gdzie byłem pewien że wygra to już Gargano, zwłaszcza po nie udanym ataku Mount Rushmore. Mimo wszystko była to rewelacyjna walka, każdy fan takiego technicznego wrestlingu jaki był dwadzieścia lat temu powinien to zobaczyć. Cole jest już mistrzem bardzo długo, na razie nie ma na horyzoncie osoby która by mogła mu zabrać to złoto.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-344239
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  10 885
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  12.01.2007
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG All-Star Weekend X (Night 1)

Brian Cage vs Anthony Nese – Kris Logan chyba dalej przybiera na masie. Wyglądał jeszcze lepiej niż zwykle, a i zmiana ring-gearu na plus. Obu gości lubie za styl, więc oczekiwania były spore. Wydawało mi się, że poszli po najmniejszej linii oporu. Wiem, że stać ich na więcej. Zobaczyłem zaś akcje wyciągnięte z Four Waya z poprzedniej gali + pokaz siły Cage’a przy suplexach. Nie obeszło się bez kilku wpadek, a i tempo pozostawiało wiele do życzenia. Jestem ciekaw przyszłości Nese’a w PWG. Obawiam się, że jest za mało „over”. Potrzebuje wcisnac ludzi w fotel z jakimś bardziej renomowanym przeciwnikiem. Inaczej będzie jednym z wielu.

 

Candice & Joey vs RockNES Monsters – W takim towarzystwie Joey Ryan wyglądał jak najlepszy wrestler świata. Bardzo dobrze wypadł w tej walce, i jest jedynym, który może byc zadowolony. Strasznie irytuje mnie Candice. Ja wiem, że ona jest dobra, ale PWG ją przesadnie bookuje. Lata jak szalona po ringu, a to powinna być kobieta wśród facetów, czyli bezbronne stworzenie, które robi show, kiedy się odgryzie ten jeden raz – niczym face’owy underdog. Ta za to beszta wszystkich i z taką dominacją, że jej powinni dać walkę o główny pas z Adamem Colem.

 

Tommaso Ciampa vs Drake Younger – W każdej innej fedce byłbym pewny, że właśnie zobaczyłem walkę wieczoru. Panowie dali z siebie wszystko, trzymając zdrowe tempo przez całe starcie. Nawet końcówka mi się podobała, choć pasowała do czegoś z głębszą historią.

Johnny Gargano vs Davey Richards – Techniczna wirtuozeria z nutką humoru. Bawili się, choc sprezentowali bardziej klasyczyny pojedynek od poprzedników. Wiadomo, że ich styl do tego zobowiązuje. Bawiłem się przyzwoicie. Czerpie sporą satysfakcje z tak płynnych ruchów w ringu. Szkoda, że ta sama satysfakcja nie przelewa się na proma, które są lepiej słyszalne bez mikrofonu :wink:

 

Best Friends vs DojoBros – Bardzo wesołe starcie, a jak tak dalej pójdzie, to o Chuckym będzie można mówić, jako o jednym z moich ulubieńców. Pozytywnie zakręcony, niepowtarzalny, z poczuciem humoru. Chopsy przy narożniku ukradly show. Cieszy, że Trent się do niego wpasował, i też dorzuci zawsze swoje 3gr. Jeden z lepszych tagów na dzisiejszej scenie. Kto by pomyślał parę lat temu. O DoJo Bros nie ma co pisać, bo wszystko zostało napisane już wielokrotnie. Nie zaskoczyli, co nie znaczy, że było źle. Wręcz przeciwnie. Takiego zastrzyku rozrywki życzyłbym sobie od wrestlingu zawsze.

 

ACH vs Michael Elgin – Wiedziałem, że to będzie standardowy dla PWG mix małego z dużym, ale zwykle te walki mnie porywają. Ta nie sprostała temu wyzwaniu. Może to po tym Ace Crusherze zacząłem patrzeć bardziej wymagającym okiem, ale poza niezłą końcówką, nie znalazłem tu dla siebie nic.

 

Young Bucks & Kevin Steen vs Inner City Machine Guns & AR Fox – Może i było 5 efektownych wrestlerów, ale show i tak skradł im Steen. Young Bucksowanie pozwoliło mu się powygłupiać, i na pewno nie zawiódł w tej materii. Generalnie bardzo pozytywna walka – złota kombinacja, efektownie i rozrywkowo. Cieszy, że mistrzowie nie borykają się z Termindice LaRae. Jestem ciekaw, jakby tę walkę odebrał jakiś starszy wrestler, z wypisanym „less is more” na czole :wink:

 

Adam Cole vs Chris Hero – Ostatnie Main Eventy w PWG, wyglądają bardzo zwyczajnie na tle reszty. Publika jest zmęczona, a styl Cole’a ich nie obudzi. To są „ok” walki, ale „ok” nie wystarczy.

 

Top3:

1. Young Bucks & Kevin Steen vs Inner City Machine Guns & AR Fox

2. Best Friends vs DojoBros

3. Johnny Gargano vs Davey Richards

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-344261
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  2 152
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  14.09.2004
  • Status:  Offline
  • Urządzenie:  Windows

PWG All Star Weekend X Night 1

 

Brian Cage vs. Anthony Nese

Ładne przywitanie Hero na początek. Dobry pomysł dzięki temu mógł zgarnął dwa razy pop na wejście po powrocie. Cole uciekł i dobrze, bo taka walka powinna być w main evencie. Pierwsze wrażenie jakby Cage był jeszcze większy od ostatniej gali. Brian znów prezentował swoją siłe, ale oprócz świetnie sprzedanego lariata na koniec nic wielkiego nie pokazał. Nese również bez rewelacji, ale ogólnie można zaliczyć opener pozytywnie.

 

Candice LeRae & Joey Ryan vs. RockNES Monsters (Johnny Goodtime & Johnny Yuma)

Efektownie rozpoczęli i obyło się bez zbędnego zwolnienia i obijania face’a. Mi w dalszym ciągu podobają się walki Candice i Joey. Jak ktoś uważa, że są schematyczne to tak można powiedzieć o 90% Tag Teamów. Dla mnie to duże urozmaicenie gali. Szczególnie, że Candice robi postępy i dorzuca co raz więcej kombinacji, a tym razem bardziej skupili się na akcji niż na komedii i wyszło to na plus. Również co raz bardziej są kupowani przez publikę, bo w innych federacjach rzadko są bookowani osobno. Licze, że jeszcze raz dostaną title shota i będą wiarygodnymi contenderami.

 

Tommaso Ciampa vs. Drake Younger

Dziwnie zabookowana walka, choć bardziej można powiedzieć w stylu Youngera. Spędzili trochę czasu po za ringiem, wrócili i po chwilę mieliśmy już koniec. Wyglądało jakby obaj chcieli się tylko rozgrzać przed jutrzejszym dniem.

 

Johnny Gargano vs. Davey Richards

NXT, dobry chant na początek. Jak się okazało nawet tam się Davey nie załapał. Richards się nie oszczędzał i dał razem z Johnym jak na razie najlepszą walkę. Gargano świetnie buduje swoją pozycje w PWG, choć po wystepach w DG USA nie musi niczego udowadniać. Pojedynek bardzo dobry technicznie, a w końcówka bardzo wyrównana i emocjonująca. O speechu Daveya o Orlando już czytałem i jak się okazuje już wtedy wiedział, że wyląduje w TNA.

 

Best Friends (Chuck Taylor & Trent?) vs. DojoBros (Eddie Edwards & Roderick Strong)

DojoBros wygrali prezentacje niszcząć przeciwników. Taylor chyba ze 100 chopsów przyjął w tym pojedynku i powoli miał tego dość, bo się zaczynał odsuwać po dłuższej serii. DojoBros mieli swoje chopsy, a Best Friends komediowe zagrywki. To jednak był tylko dodatek do bardzo dobrej walki. Eddie odchodzi, ale Taylor i Trent powinni występować teraz częściej jako Tag Team, bo innych jest obecnie mało w PWG.

 

ACH vs. Michael Elgin

Walka mogła się podobać, tylko była toczona falami. Efektowne spoty były przeplatane zwolneniem tempa. Jednak po niesamowitym Falcon Arrow rozpędzili się na dobre. W zeszłym roku na ROH live eventcie stoczyli lepszą walkę.

 

The Young Bucks (Matt & Nick Jackson) & "Mr. Wrestling" Kevin Steen vs. AR Fox & Inner City Machine Guns (Rich Swann & Ricochet)

Jak sam Steen mówił, walka w Tagu z Young Bucks to łatwa robota, ale z drugiej strony strasznie blado wygląda, szczególnie jak mają takich przeciwników. Kevin świetnie wpasował się ubiorem w tło partnerów. Co tutaj się działo nie sposób opisać w calosci. Już od samego poczatku ruszyli na maxa. Jedna z tych walk, którą należy się delektować, umiejętnościami wrestlerów i świetną publiką. Czołówka pojedynków w 2013 roku.

 

Pro Wrestling Guerrilla World Championship Title Match

Adam Cole © vs. Chris Hero

Od samego początku duża dominacja Hero, który jako jedyny robił wiarygodne falle. Dziwne, że w końcówce mamy bump sędziego, a to właśnie Chris korzysta by złamać zasady. Natomiast interwencja Matt Rushmore strasznie opóźniona, powinni od razu po bumpie się pojawić i pomóc Adamowi. Mimo trochę przekombinowanej końcówki bardzo dobra walka, która pokazała, że Hero jest w dobrej formie.

 

Dobra gala jak na standardy PWG, od niektórych walk można było wymagać troche więcej. Jednak 6 man Tag to czołówka pojedynków w 2013 roku, jak ktoś lubi spot fest pozycja obowiązkowa. Zaraz po nim najlepszy był main event, minimalnie lepszy od Gargano vs. Richards.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-344262
Udostępnij na innych stronach


  • Posty:  685
  • Reputacja:   0
  • Dołączył:  09.03.2013
  • Status:  Offline

PWG ALL STAR WEEKEND - Night 1

 

Brian Cage vs Anthony Nese - Już na początek lekki szok bo Cage wyglądał na jeszcze większego niż ostatnim razem. Niby nic dziwnego ale przy jego i tak mocarnych rozmiarach na pewno nie było to łatwe. Nie wiem czy był sens aby iść w masę bo nie przełoży się to na jakość ringową. Widać to było wyraźnie w tej walce. Bardzo słabe cardio, niewielka możliwośĆ ruchu i dosyć niemrawa postawa. Akurat to można zarzucić obu bo niewiele brakowało abyśmy zobaczyli kilka poważnych botchy (mniejszych i tak się nie ustrzegli).

 

Candice LeRae & Joey Ryan vs. RockNES Monsters (Johnny Goodtime & Johnny Yuma) - Widząc skład walki nie powiem, że oczekiwałem czegoś więcej jednak mając w pamięci ostatnie walki Ryana i Candice niedosyt pozostał. Jedna ze słabszych walk gali mająca na celu promowanie face'ów (po raz kolejny) i jedyne na co warto zwrócić uwagę umiejętność wywoływania heatu przez Monstersów. Niestety tylko to zapamiętam z tej walki.

 

Tomasso Ciampa vs Drake Younger - Chanty "Ciampa's gonna kill you" pojawiały się bardzo rzadko ale i nie było ku temu okazji. Skazany na pożarcie i poniewieranie po ringu Younger, został nadspodziewanie ładnie zabookowany kontrolując walkę. Liczyłem na to, że dostaniemy właśnie pokaz mocy Ciampy co mogło się udać pamiętając o tym jak Younger potrafi być odporny na ból. Roll-up? Rzadko spotykane ale jak najbardziej pozytywne zakończenie.

 

Davey Richards vs Johnny Gargano - Od tej walki rozpoczyna się prawdziwa zabawa. Zawsze takie techniczne walki z mocnym akcentem na chain wrestling, z racji poziomu trudności w zrobieniu dobrego pojedynku będę stawiał ponad czysty spotfest dlatego ta walka była dla mnie najlepszą tego dnia. Najważniejsze było jedno - brak botchy co w przypadku takiej walki może mieć katastrofalne skutki. Przechodzili bardzo płynnie od jednej akcji do drugiej dokładnie wiedząc co zrobić dalej. Brawo. Przyczepić można sie do końcówki - przekolorowana. Spokojnie można było to skończyć 2/3 minuty wcześniej.

 

The DojoBros vs Best Friends - Oryginalny nie będe. Pierwsze walki Trenta w PWG nie zachwycały ale ostatnie walki pokazują, że jest w nim potencjał. Być może potrzebował nieco czasu aby przestawić się ze sztywnego stylu WWE? Tak czy inaczej był to przyjemny TT w którym każdy pokazał to co potrafi najlepiej. Z Według mnie miała to być walka z serii zapychaczy aby godnie pożegnać Edwardsa, tymczasem okazało się, że zrobili z tego jedną z lepszych walk tego wieczoru. Świetne widowisko pod względem ringowym, wzbogacone o masę komediowych momentów.

 

Michael Elgin vs ACH - Początkowo była to jedna z tych walk MUST SEE, którą musze zobaczyć na tej gali. Mogłem pominąć walke wieczoru ale tą musiałem zobaczyć - tak wkręciłem się w ich zeszłoroczną walkę na Dragon's Reign. Od tamtej walki minęło kilka miesięcy i okazało się, że jest to spory zawód. Brakowało tempa, brakowało chemii, zdarzały się botche w których ACH pogłębiał się coraz bardziej a i publiczność najwyraźniej zmęczona poprzednim pojedynkiem już nie skandowała tak ochoczo. Jeszcze raz - spory zawód.

 

The Young Bucks (Matt & Nick Jackson) & "Mr. Wrestling" Kevin Steen vs. AR Fox & Inner City Machine Guns (Rich Swann & Ricochet) - Fani czystego spotfestu nie będą mieli powodów do narzekań. Kawał dobrego wrestlingu na najwyższym poziomie. Bucksi i Steen zadbali o entertainment natomiast o miano najlepszego lotnika rywalizowali Ricochet i Fox. Jakoś nie darze sympatią mistrza Evolve głownie z powodu mocnego kombinowania przy wykonywanych akcjach - jestem ciekawy kiedy zrobi sobie krzywdę. Takich walk sie od nich oczekuję chociaż z racji tego, że bliżej mi do technicznych "zabaw" wyżej cenił będe starcie Gargano z Richardsem.

 

Chris Hero vs Adam Cole - Po takich walkach jakie widzieliśmy wcześniej, ta już nie mogła zachwycić. Dobry pojedynek ale nic poza tym. Jakoś nie przekonał mnie ten powracający Hero, czy to tutaj czy to w CZW ale być może jest tak jak z Trentem - potrzebuje czasu. Brakowało fajerwerków na zakończenie a i interwencje na koniec mimo, że zrozumiałe nie były moim zdaniem potrzebne. Akurat od PWG nie tego oczekuje.

Odnośnik do komentarza
https://forum.wrestling.pl/topic/4420-independent-zone/page/153/#findComment-344289
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Przywróć formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


  • Najnowsze posty

    • CzaQ
      Z mojego ulubionego filmu :        Virtually identical  
    • MattDevitto
      Do NFL to w sumie teraz ciężko komukolwiek się porównywać, bo jest na absolutnym topie. To jak niszczy oglądalnością obecne NBA mówi samo za siebie. WWE o takich wynikach może jedynie pomarzyć. Co do tego nie jestem taki pewny. O ile jeszcze w czasie RTWM jestem w stanie sobie wyobrazić, że liczby mogą być wysokie tak później spodziewam się spadku. Dużo osób będzie oglądało galę z odtworzenia, po emisji przez co wyniki oglądalności nie będą aż tak duże. Pamiętajmy, że pierwsze Roł było bardzo mocno promowane i docierało nawet do ,,niedzielnego'' fana.
    • MattDevitto
      KINO @ CzaQ  
    • HeymanGuy
      UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 – 11.01.2025 UFC rozpoczęło 2025 rok od kolejnej gali w Las Vegas, a na przód wysunęła się strawweightowa wojna Mackenzie Dern vs Amanda Ribas 2. Panie miały już ze sobą jeden pojedynek z 2019 roku, który wygrała Ribas. Jednak teraz to Dern była górą i zrobiła to w stylu, który zadowolił każdego fana jiu-jitsu. Wielki zwycięzca gali? No cóż, to zdecydowanie Mackenzie Dern, która w trzeciej rundzie wciągnęła Ribas w klasyczne „Jiu-Jitsu 101” – perfekcyjne przejście do dominującej pozycji, armbar, i koniec ostateczny w 4:56. Main Event był mistrzostwem techniki, bo choć Ribas próbowała wywrzeć presję, Dern pokazała, jak należy wykorzystywać każdą chwilę. W pierwszej rundzie obie zawodniczki miały swoje momenty, ale to Dern dominowała na ziemi. W drugiej rundzie to Ribas przejęła inicjatywę, ale to właśnie w trzeciej rundzie Dern trafiła na właściwy moment, wykorzystując błąd Ribas przy próbie obalenia i zmuszając ją do poddania. Wspaniały parter. Bisping pochwalił, to nie będę gorszy, co mi tam. Santiago Ponzinibbio nie miał zawahań – on po prostu stłamsił Carlstona Harrisa w trzeciej rundzie. Tylko że sędzia… cóż, był trochę za szybki z przerwaniem walki. Harris, który po serii ciosów wyglądał jak marionetka, wydawał się jeszcze w grze. Sędzia przerwał jednak walkę w 3:13 trzeciej rundy, co wywołało sporo kontrowersji. Harris sam powiedział, że byłby w stanie walczyć dalej, ale decyzja sędziego nie podlegała dyskusji. Cóż, Ponzinibbio i tak był na drodze do zwycięstwa, ale Harris może poczuć się trochę niechętnie traktowany przez arbitrów. Cesar Almeida zaimponował z nawiązką w swojej walce z Abdul Razakiem Alhassanem. Alhassan rozpoczął od silnego ciosu, ale zapomniał o jednym – trzeba pilnować swojej obrony. Almeida znalazł dziurę w obronie, kontrując krótkim prawym, a następnie precyzyjnie kończąc wszystko lewym hakiem, który posłał Alhassana do snu w 4:16 pierwszej rundy. KO roku? No kurde, mamy styczeń, ale faktycznie siadło. A co z Christianem Rodriguezem? Ten facet znowu położył na deskach faworyta, tym razem Austina Bashiego. Bashi, który był typowany na przyszłą gwiazdę UFC, nie mógł znaleźć odpowiedzi na wszystko, co Rodriguez mu serwował. Obalenia, parter, a gdy walka zaczęła się rozkręcać, Rodriguez po prostu dominował. Z wynikiem 29-28 na kartach sędziów, 23-latek z Wisconsin udowodnił, że jego plan „nie dać się obalić i uderzać” działa jak złoto. Punahele Soriano miał w planach grappling, ale w 31 sekundzie zakończył walkę z Urosem Mediciem jednym prostym ciosem. Zaskoczenie? Zdecydowanie. Soriano wstrząsnął Serbem jak drzewem. Medic nie wiedział, co go uderzyło. Soriano, który staje się coraz groźniejszy w welterweight, nie dał Medicowi żadnych szans. Ihor Potieria – ubogi w ostatnich występach – nie miał szczęścia na tej gali. Już po 2 minutach wylądował na deskach po kolanie w krocze i choć próbował się podnieść, to Marco Tulio szybko zakończył jego cierpienia serią ciosów. Przegrana, która tylko pogłębia kryzys Ukraińca w UFC. Roman Kopylov pokonał Chrisa Curtisa przez nokaut (kopnięcie) w 4:59 rundy 3. Walka była bardzo wyrównana, z obydwoma zawodnikami wymieniającymi ciosy w stójce przez większość czasu. Jednak w ostatnich sekundach trzeciej rundy, Kopylov wyprowadził kopnięcie głową, które trafiło Curtisa, wysyłając go na matę. Curtis próbował się podnieść i był w stanie nieco się poruszyć, ale sędzia zdecydował się przerwać walkę na 1 sekundę przed końcem. Curtis wyraził swoje niezadowolenie z decyzji sędziego, ponieważ uważał, że byłby w stanie kontynuować walkę. Kopylov zdobył swoje 12. zwycięstwo przez nokaut w karierze. Zdecydowanie nie zawiódł Jacobe Smith, który w 73 sekundy posłał Preston Parsonsa do snu, pozostając niepokonanym. Ten facet na pewno ma w sobie coś, co przyciąga uwagę. Może nawet zacząć starać się o walkę o tytuł, bo zapowiedzi były jasne – Belal Muhammad, szykuj się! Gala UFC Fight Night: Dern vs. Ribas 2 to prawdziwa karuzela. Zwycięzcy podnieśli poziom i sprawili, że 2025 rozpoczął się od mocnych akcentów w Vegas. Mimo kontrowersji z przedwczesnym przerwaniem walki Ponzinibbio-Harris, reszta pojedynków dostarczyła mnóstwo widowiskowych momentów, od perfekcyjnego jiu-jitsu po brutalne nokauty. A najważniejsze? Nowe gwiazdy mogą zdominować 2025 rok. Wiem, że nie po kolei walki, bo ME oceniłem jako pierwszy, ale pisałem w miarę możliwości z głowy. Po uruchomieniu tematu ROH, mam nadzieję, że uda się ruszyć i ten  
    • HeymanGuy
      AEW Collision - 11.01.2025: Zaczynamy bez wprowadzenia! Harley Cameron pojawia się z gitarą i śpiewa o tym, jak nadchodzi gniew. Mariah May mówi, że dzisiaj będą "Hot Girl Graps" i Harley nie zaśpiewa więcej, jak tylko wyrwie jej struny głosowe. Big Bill z kolei dodaje, że Cope skrócił swoje imię, a on skróci jego karierę. Jericho zapowiada, że pokaże, że Harwood jaki potrafi być ,,NoGood!" Cope vs. Big Bill: Pierwsza walka wieczoru była dokładnie tym, czego można było się spodziewać – solidną potyczką między legendą a jednym z najbardziej nieprzewidywalnych big manów w AEW. Big Bill gra swoją rolę świetnie – jest nie tylko duży, ale też zaskakująco mobilny. To on kontrolował większą część walki, co podkreśliło zwinność i doświadczenie Cope’a, który musiał walczyć z defensywy. Widać, że Cope, choć ma swoje lata, wciąż potrafi się odnaleźć w ringu, ale coś tutaj nie do końca zaskoczyło. Może to kwestia stylu – Bill świetnie sprawdza się jako dominator, ale brakuje mu jeszcze tej „iskry”, by pociągnąć bardziej emocjonalną narrację w ringu. Finał, w którym Cope sięgnął po Rear Naked Choke, zaskoczył, ale był trochę „meh”. Widzisz Spear i myślisz, że to koniec, a tu nagle... duszenie? Takie zakończenie pasowałoby bardziej do walki technicznej niż do brawlu. Trochę jakby brakło pomysłu na to, jak zakończyć walkę efektowniej. Niemniej jednak, Cope wygrywa, a Big Bill nie wychodzi z tego pojedynku osłabiony – po prostu zabrakło emocji. Hangman Promo: Page mówi o swoim trudnym roku i o tym, jak to, co wydarzyło się w 2024, niemal zniszczyło jego rodzinę. Przyznaje, że czuł się zawstydzony, ale podjął decyzję, by działać. Skończył ze  Swervem, ale teraz skupia się na Christopherze Danielsie. Texas Deathmatch w przyszłym tygodniu na Collision ma być ostatecznym rozwiązaniem. Mocne, emocjonalne promo. Pac vs. Komander: Czysta uczta dla fanów szybkiego tempa i akrobatyki. Komander jest jak żywa reklama tego, jak świetnie wygląda lucha libre w AEW, a Pac… cóż, to Pac – facet, który mógłby sprzedać swoje akcje w ringu nawet najbardziej wybrednemu fanowi. Od początku było jasne, że Pac wygra. Nie ma opcji, by AEW osłabiło kogoś o takiej renomie, ale Komander dostał swoje momenty. Jego Springboard Destroyer? Niezły. Problem polega na tym, że czasami takie walki stają się bardziej pokazem sztuczek niż faktyczną walką. Pac musiał się trochę „powstrzymywać”, żeby Komander miał szansę wyglądać groźnie, co było widać zwłaszcza w momentach, gdy Komander trafiał go jakąś finezyjną kombinacją, a Pac zamiast natychmiastowego kontrataku... chwilę „czekał”. Końcówka z Brutalizerem? Klasa sama w sobie. To właśnie ta agresja i techniczna precyzja Pac’a sprawia, że każda jego wygrana wygląda jak coś więcej niż zwykłe zwycięstwo. Pac to bestia, a Komander – choć spektakularny – wciąż ma przed sobą sporo pracy, by wejść na poziom m.in. Anglika. Death Riders vs. The Outrunners: Dobra, techniczna walka drużynowa z elementami klasycznej strategii tag-team. Claudio i Yuta dominują dzięki sprytowi i pracy nad nogą Magnusa. The Outrunners mają momenty chwały, ale Death Riders kończą walkę po kombinacji Giant Swing i Rocket Launched Splash. Świetna chemia drużynowa. Yuta wciąż wydaje się najsłabszym ogniwem, co prawdopodobnie jest celowym zabiegiem. Promo Hobbs: Hobbs mówi o swojej trudnej przeszłości i konfrontacji z Moxleyem. Twierdzi, że Mox nie ma żadnej szansy go zranić i że na Maximum Carnage Moxley stanie się jego ofiarą. Szkoda, że to wszystko to tylko gadanie, może mnie zjecie, ale w sumie wolałbym Hobbsa jako mistrza AEW w tym momencie, niż Moxa, ale to rozmowa na inny temat. Mariah May vs. Harley Cameron: "Hot Girl Graps" dostarcza. Cameron ma swoje momenty, ale Mariah May pokazuje, dlaczego utrzymuje się na szczycie i mierzy jeszcze wyżej. Walka kończy się po Storm Zero, a May wychodzi z ringu jako pewna siebie zwyciężczyni. Solidna walka z kilkoma efektownymi akcjami, które podkreśliły rozwój Cameron, jakiś tam. Brody King vs. Trevor Blackwell: Dominacja Brody’ego od początku do końca. Gonzo Bomb kończy walkę w mniej niż dwie minuty. Brody wygląda na bestię po swoim występie na Tokyo Dome. Idealny squash, by wzmocnić pozycję Kinga. AEW TNT Title Match - Daniel Garcia (c) vs. Katsuyori Shibata: To była walka, którą chciało się oglądać z pełnym skupieniem. Shibata jest mistrzem techniki, a Garcia – mimo swojego młodego wieku – już dawno udowodnił, że zasługuje na miano jednego z najbardziej utalentowanych techników młodego pokolenia. To była uczta dla tych, którzy kochają detale w wrestlingu – wymiany chwytów, kontrolowanie dystansu, gra psychologiczna. Shibata przypomina czołg – idzie na ciebie powoli, ale konsekwentnie, i każdy jego ruch wydaje się przemyślany. Garcia, z drugiej strony, grał rolę przebiegłego pyszałka, który próbuje zaskoczyć swojego rywala sprytem. Dragon Tamer? Świetny moment, ale Shibata to nie ktoś, kto się poddaje przy pierwszej lepszej okazji. Finał z szybkim Jackknife Pinem był idealnym rozwiązaniem. Shibata przegrywa, ale nie wygląda na słabszego. Garcia wygrywa, ale wie, że ledwo uszedł z życiem. To była jedna z tych walk, po której fani obu zawodników mogą być zadowoleni. Shibata – mimo porażki – wciąż jest ikoną, a Garcia – mistrzem, który w końcu zaczyna wyglądać jak ktoś, kto może zbudować naprawdę solidną historię wokół pasa TNT. Dax Harwood vs. Chris Jericho: No i tutaj mamy problem. Dax Harwood i Chris Jericho to doświadczeni zawodnicy, ale ta walka była.. za długa i niepotrzebna. Jericho, mimo że wciąż jest świetny w swojej roli heel’a, wydaje się trochę „na autopilocie”. Harwood z kolei wyglądał na faceta, który próbuje udowodnić, że jest lepszy niż jego pozycja na karcie sugeruje – ale coś tu nie kliknęło. Przeciąganie? Sporo. Tempo? Momentami ospałe. Zakończenie? Typowy Jericho – nieczyste zagranie, uderzenie pasem ROH World i Judas Effect. Fani Jericho dostali dokładnie to, co zawsze, ale reszta… cóż, chyba liczyła na coś więcej. Prawdziwa wartość tej walki leżała w post-matchowym chaosie. Hobbs wyglądał jak prawdziwa gwiazda, demolując wszystko i wszystkich. Może to był prawdziwy cel tej walki – pokazać, że Hobbs jest gotowy na większe rzeczy. Jeśli tak, to cel osiągnięty, ale sama walka? Do zapomnienia. Collision było solidnym show, choć brakowało tego „wow”. Najlepsze momenty to techniczna uczta Garcii i Shibaty oraz dynamiczna walka Pac’a i Komandera. Cope i Big Bill otworzyli wieczór solidnie, ale bez emocji. Jericho i Harwood? Cóż, trochę zawiedli. Promo Hangmana Page’a i końcowa dominacja Hobbsa to elementy, które gdzieś tam do czegoś fajnego doprowadzą, ale reszta? Raczej standardowe show AEW.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...